Hej. Pisze do Was z prośbą o rade,bo juz wariuje sama nie wiem co mam o tym myśleć,a widzę że jest tu naprawdę sporo osób po przejściach i ludzi którzy mogą mi w jakiś sposób doradzić. W listopadzie rozstałam się po 6 letnim związku z partnerem. Przez dłuższy czas nie potrafiliśmy się dogadać,bylo mnóstwo kłótni, zazdrości...w końcu w desperacji ja zakończyłam ten związek. Przez czas kiedy nie mieliśmy kontaktu zrozumiałam pewne schematy zle ze swojej strony nad którymi powinnam pracować i zrozumiałam ze chce spróbować jeszcze raz się dogadac jednocześnie mając nadzieję że on również w jakiś sposób zrozumiał swoje błędy i może będzie nam jeszcze dobrze. Odezwalam się do niego w kwietniu i nasz kontakt ograniczał się głównie do tego ze on ciagle mowil mi ze nie bardzo chce wracać do tego co bylo bo nie chce wracać do kłótni,że dla niego spokój jest najważniejszy... nie odpuszczałam odzywałam się co jakiś czas bo widzialam w tych rozmowach również z jego strony zawahania i przemyślenia tak jakby sam nie wiedział czy warto dac temu szanse ..w międzyczasie czasie zależało mi również aby dowiedzieć się czy spotkal się przez ten czas jak nie byliśmy razem z kimś innym powiedzial mi ze spotkal się z wieloma koleżankami...mial do tego prawo wiem i nie chce żebyście mi to wyrzucali ze mam z tym jakis problem bo to w sumie nie ważne tylko pisze o tym żebyście wzięli również to pod uwagę doradzając mi w tej sytuacji..Przez ostatnie 2 tyg doszło w weekendy do spotkań które ja zaproponowałam myśląc ze mi odmówi po czym on z bardzo duza chęcią się zgodził zaznaczając mi jednak zebym nie robiła sobie żadnych nadziei ze te spotkania sa bez zobowiązań.. na spotkaniach tych jest bardzo dużo z jego strony flirtu i ogólnie zachowuje się tak jak kiedyś na naszych pierwszych randkach,dotyka mnie chwilami lapie za rękę.. ogólnie prowokuje dotyk i rzuca lekkie seksualne podteksty.. pisze boooo ogólnie to wariuje. Mi bardzo na człowieku zależy bardzo go kocham ale sama nie wiem czy nie jestem zbyt naiwna i czy nie zrobił sobie ze mnie jakiejś zabawki ktora sobie bierze jak chce. Dodam że ani razu sam nie zainicjował kontaktu Przez ten miesiąc zawsze ja proszę o spotkanie ale zachowuje się na nich tak jakbym była dziewczyna z którą chcialby coś więcej...doradzvie mi co mam zrobić czy zrezygnować z tej walki czy próbować jeszcze cokolwiek zawalczyc,pokazać mu ze możemy się spotykać bez kłótni i tego co bylo kiedyś...ze jeszcze może być fajnie może go tym przekonam..sama juz nie wiem.ogolnie doluje mnie to wszystko i dzisialam jak w sinusoidzie w weekend się z nim spotykam i jestem szczęśliwa na maksa na tygodniu uderzam na dno bo widzę że mnie ciągle olewa i się nic nie zmienia...dlaczego to robi? Z drugiej strony teraz tak ciężko mi z tym wszystkim bo widzę jak super nam jest razem na tym spotkaniu jak kiedyś na pierwszych randkach aż nie wyobrażam sobie ze go nie będzie już...ze to się skonczy znowu chociaż ciagle przeciez nie jesteśmy razem. Chyba nigdy nie dopuściłam całkowicie do siebie tej myśli...:(( doradzcie proszę cokolwiek,liczę na awasza pomoc bo juz zwariuje chyba. Nie wiem co myśleć.
1 2021-05-25 19:04:50 Ostatnio edytowany przez Naiwna0101 (2021-05-25 19:39:21)
Przecież dobrze wiesz co Ci tu ludzie doradzą ? Pogonić dziada !! Tu nie ma innej opcji. On się po prostu Tobą bawi. Ile wy w ogóle macie lat ?
3 2021-05-25 19:48:17 Ostatnio edytowany przez Naiwna0101 (2021-05-25 19:48:52)
On 32 ja 27.. tak myślisz że się bawi? Jaka korzysc ma z tego?
On 32 ja 27..
Facet w tym wieku jest mentalnie jeszcze sporo młodszy Dla takiego gościa "bez zobowiązań" to obecnie najwyraźniej układ marzeń
Jeśli to Ci odpowiada, to ok. Ale jeśli nie, to pogoń dziada.
Ja chce czegoś więcej,byliśmy razem 6 pat,nigdy nie mogłabym być z nim bez zobowiazac bo go kocham.. mam po prostu głupia nadzieje ze jeżeli się z nim tak pospotykam i pokaze mu ze fajnie nam się razem spedza czas i nie ma tych kłótni to może da nam szanse...ale to chyba głupie myślenie.
On 32 ja 27.. tak myślisz że się bawi? Jaka korzysc ma z tego?
A jakie korzyści ma się z zabawy?
Ty zerwałaś ,byc może czuł że nie słusznie i nie zasłużył sobie na to ,zabolało go po zerwaniu .
Nie wiem w jakim jest stanie i jakiej fazie po rozstaniowej ale to co opisujesz wygląda na radochę z tego że się płaszczysz przed nim i co on tam sobie dopowiada i jak interpretuje Twoje inicjowanie spotkań.
Ty chcesz zobowiązania a jego bawi że się miotasz i nie powiesz wprost że chcesz powrotu ,albo budowania związku od nowa ,być może ma satysfakcje i ją karmi ,karmi ego ponieważ najprawdopodobniej wbił sobie do łba że ma nad Tobą jakąś władzę ,a ty zabieganiem o niego utwierdzasz go w tym jaki z niego wspaniały facet.Zaspokajanie ciekawości też bywa korzyścią .
On możliwe że z braku laku i dla sportu dąży do niezobowiązującego go do niczego seksu ,ale niekoniecznie .
Wasze oczekiwania chyba raczej się rozmijają o ile facet jest szczery z Tobą a nie manipuluje
Mowilam mu o tym kilka razy ze mi bardzo zależy ze ja chciałabym spróbować jeszcze raz...ze powinien dac nam te szanse a nie z góry przewidywać ze się nie uda..ze bedzie zle. Pytałam go o jego uczucia to oczywiście omija temat i nie jest w stanie się na ten temat wypowiedzieć,bo powiedziałam mu ze jeżeli mnie nie kocha to ja juz nie będę nic robić ze mi to wystarczy zeby się odciąć,nie powiedział tego.. tak jakby viagle mam wrażenie się zastanawial ale jak cokolwiek znowu wchodzę na temat powrotu to od razu jest " w tyl zwrot " i z jego strony sciana.
Hej. Pisze do Was z prośbą o rade,bo juz wariuje sama nie wiem co mam o tym myśleć,a widzę że jest tu naprawdę sporo osób po przejściach i ludzi którzy mogą mi w jakiś sposób doradzić. W listopadzie rozstałam się po 6 letnim związku z partnerem. Przez dłuższy czas nie potrafiliśmy się dogadać,bylo mnóstwo kłótni, zazdrości...w końcu w desperacji ja zakończyłam ten związek. Przez czas kiedy nie mieliśmy kontaktu zrozumiałam pewne schematy zle ze swojej strony nad którymi powinnam pracować i zrozumiałam ze chce spróbować jeszcze raz się dogadac jednocześnie mając nadzieję że on również w jakiś sposób zrozumiał swoje błędy i może będzie nam jeszcze dobrze. Odezwalam się do niego w kwietniu i nasz kontakt ograniczał się głównie do tego ze on ciagle mowil mi ze nie bardzo chce wracać do tego co bylo bo nie chce wracać do kłótni,że dla niego spokój jest najważniejszy...
Więc masz od początku jasną i czystą sytuację.
On wielokrotnie mówił Ci, że nie chce wracać do tego co było. Jak ktoś mówi, że nie chce wracać do tego co było, to nie znaczy, że Cię kocha, że się z Tobą ożenić, a oznacza to, że nie chce wracać do tego co było.
Nie dostałaś w odpowiedzi żadnej ściemy, żadnej dwuznaczności - tylko jasny przekaz. Nie można tego przecież inaczej zrozumieć.
Nie odpuszczałam odzywałam się co jakiś czas bo widzialam w tych rozmowach również z jego strony zawahania i przemyślenia tak jakby sam nie wiedział czy warto dac temu szanse ..w międzyczasie czasie zależało mi również aby dowiedzieć się czy spotkal się przez ten czas jak nie byliśmy razem z kimś innym powiedzial mi ze spotkal się z wieloma koleżankami...mial do tego prawo wiem i nie chce żebyście mi to wyrzucali ze mam z tym jakis problem bo to w sumie nie ważne tylko pisze o tym żebyście wzięli również to pod uwagę doradzając mi w tej sytuacji..
Skoro nie masz z tym żadnego problemu, to po co pytałaś?
Podsumowując - wyprosiłaś i wybłagałaś kontakt z nim.
Przez ostatnie 2 tyg doszło w weekendy do spotkań które ja zaproponowałam myśląc ze mi odmówi po czym on z bardzo duza chęcią się zgodził zaznaczając mi jednak zebym nie robiła sobie żadnych nadziei ze te spotkania sa bez zobowiązań.. na spotkaniach tych jest bardzo dużo z jego strony flirtu i ogólnie zachowuje się tak jak kiedyś na naszych pierwszych randkach,dotyka mnie chwilami lapie za rękę.. ogólnie prowokuje dotyk i rzuca lekkie seksualne podteksty.. pisze boooo ogólnie to wariuje.
Ale od czego tu wariować?
Przecież masz jasną sytuację, nie ma żadnych dwuznaczności, żadnych niedopowiedzeń. Facet chce się spotykać z Tobą na zasadzie czasoumilacza. Sama o te spotkania prosisz i zabiegasz. Mówi Ci i pokazuje wprost, że dla niego są to spotkania bez zobowiązań. Możecie miło spędzić razem czas i nic więcej.
Ty się na to przecież godzisz, bo nie włamuje się do Twojego domu i nie przymusza Cię do spędzania z nim czasu. Masz jasną sytuację z jego strony i zdecydowałaś się w to wejść. Nie ma tu nic do wariowania.
Mi bardzo na człowieku zależy bardzo go kocham ale sama nie wiem czy nie jestem zbyt naiwna i czy nie zrobił sobie ze mnie jakiejś zabawki ktora sobie bierze jak chce.
Dlaczego miałabyś być naiwna? Naiwna byłabyś w sytuacji, w której dawałabyś się oszukiwać. Tu natomiast żadnego oszustwa nie ma. I też on nie bierze sobie Ciebie jak chce - bo sama mu się dajesz. To Ty sama prosisz o te spotkania i je inicjujesz. Gdzie tu widzisz naiwność? Przecież jesteś świadoma tego co się dzieje.
Dodam że ani razu sam nie zainicjował kontaktu Przez ten miesiąc zawsze ja proszę o spotkanie ale zachowuje się na nich tak jakbym była dziewczyna z którą chcialby coś więcej...
Uważam, że interpretujesz jego dążenia do kontaktu seksualnego jako "coś więcej" i dorabiasz do tego coś, czego w nim nie ma.
Doradzvie mi co mam zrobić czy zrezygnować z tej walki czy próbować jeszcze cokolwiek zawalczyc,pokazać mu ze możemy się spotykać bez kłótni i tego co bylo kiedyś...ze jeszcze może być fajnie może go tym przekonam..
Doradzić można tylko jedno. Jeśli chcesz w tym zostać mając jasny przekaz z jego strony, że on nie dąży do ponownego związku z Tobą, to zostań. A jeśli nie chcesz zostać w tym układzie - to odejdź.
Dodatkowo przyszło mi do głowy - czemu uważasz, że między Wami mogłoby być jeszcze fajnie? Zrobiliście coś konkretnego w kierunku trwałej zmiany? Byliście na terapii? Przegadaliście te problemy u psychologa? Bo zerwanie i spotykanie się z innymi, po czym powrót do kontaktu na zasadzie friends with benefits nie jest żadną zmianą. Zaczniecie się kłócić, żreć i walczyć tak jak robiliście to wcześniej, to tylko kwestia czasu.
Sama juz nie wiem.ogolnie doluje mnie to wszystko i dzisialam jak w sinusoidzie w weekend się z nim spotykam i jestem szczęśliwa na maksa na tygodniu uderzam na dno bo widzę że mnie ciągle olewa i się nic nie zmienia...dlaczego to robi?
Bo może. Przecież od samego początku kiedy wyprosiłaś u niego ponowny kontakt postawił sprawę jasno. Teraz zachowuje się konsekwentnie do tego co powiedział, a Ty pytasz dlaczego to robi. A dlaczego miałby robić coś innego? Nie rozumiesz? Przecież na podstawie Twojego zachowania on uważa, że się na to godzisz. Że Ci to odpowiada.
Z drugiej strony teraz tak ciężko mi z tym wszystkim bo widzę jak super nam jest razem na tym spotkaniu jak kiedyś na pierwszych randkach aż nie wyobrażam sobie ze go nie będzie już...ze to się skonczy znowu chociaż ciagle przeciez nie jesteśmy razem. Chyba nigdy nie dopuściłam całkowicie do siebie tej myśli...:(( doradzcie proszę cokolwiek,liczę na awasza pomoc bo juz zwariuje chyba. Nie wiem co myśleć.
Masz jasną sytuację, możesz podjąć jakąkolwiek decyzję.
On powrotu do związku nie chce, odpowiada mu układ jaki macie obecnie. Jeśli to odpowiada również i Tobie, to nie ma przecież przeszkód aby to kontynuować.
Jeśli jednak chcesz go z czasem przekonać, wyprosić, wpłynąć na niego, zmanipulować go - to licz się z tym, że to Ci się może nie udać, a wtedy będzie bolało o wiele bardziej niż teraz.
Ja chce czegoś więcej,byliśmy razem 6 pat,nigdy nie mogłabym być z nim bez zobowiazac bo go kocham.. mam po prostu głupia nadzieje ze jeżeli się z nim tak pospotykam i pokaze mu ze fajnie nam się razem spedza czas i nie ma tych kłótni to może da nam szanse...ale to chyba głupie myślenie.
Tak, to bardzo głupie myślenie. On czegoś więcej już nie chce.
Nie rozumiem też Twojego podejścia do miłości. Wzajemność, którą wyżebrzesz, wyprosisz, na którą zasłużysz - NIGDY nie będzie wzajemnością głęboką i prawdziwą, to będzie tylko oportunizm. Podajesz się na talerzu i smakujesz mu, to je, czemu miałby nie jeść.
(...) ale to chyba głupie myślenie.
Z tego tekstu wykreśliłabym słowo "chyba".
Izabella w punkt. Napisał Ci, że nie chce wracać, że teraz to dla niego bez zobowiazań - jak tak chcesz to inicjuj dalej. Jak nie - urwij bez słowa. Jak będzie zabiegał po urwaniu - odwróc sytuacje, napisz, ze Ty nie chcesz bez zobowiązań. Tyle.
Nie ma co wariować, po prostu narobiłaś sobie nadziei przez te spotkania, niepotrzebnie, bo facet mówił, że nic nie chce.
11 2021-05-25 21:56:39 Ostatnio edytowany przez Naiwna0101 (2021-05-25 22:03:54)
I myślicie ze naprawde nic nie kryje się pod tym ze on nie chce ? To skąd te momenty zawahania,skąd słowa ze jestem dla niego ważna ze on nie wie co czuje...ze sam nie wie czy w to wchodzić bo takowe miały miejsce z jego strony w rozmowie ze mną.. myślicie ze rozwiało by to moje wątpliwości gdybym przestała się odzywać i gdyby on inicjował kontakt to mogłoby coś z tego wyjsc a jeśli nie to sprawa załatwiona? Wiem ze faceci sa prosci i jeśli mowia ze nie to nie ale z drugiej strony po co mu to odbieranie tych moich telefonów wysłuchiwanie mnie i spotykanie się ze mną skoro nic ze mną" nie chce" a czas moglby sobie spędzić sam tak jak do tej pory od listopada do kwietnia...przecież nie musi się godzic na te spotkania i mnie wysluchiwac. Moglby to zerwać raz a porządnie. Przrciez wie ze mi mega zależy. Krzywdzi mnie tym. A z drugiej strony to straszne jak musiałoby być tobwsxystko zakłamane skoro jesteś z kimś 6 lat a 4 miesiące bez kontaktu potrafią wszystko skreślić u niego i ten ktoś już nie chce z Toba być.. mi tak trudno zapomnieć te 6 lat dla mnie nie było bez znaczenia...to jakaś masakra. Juz nie wiem czy on mnie kochal czy to jakaś bujda to wszystko.. z jednej strony patrząc na jego zachowanie mogłabym myśleć ze mu jednak zależy bo to jak się zachowywał nawet na ostatnim spotkaniu to było coś mega jak na pierwszej randce a z drugiej to ze w ogóle nie inicjuje ze mną kontaktu masakrycznie zbija mnie z tropu bo świadczy o jego zlewaniu mnie albo manipuluje..
On Cię krzywdzi? Oszalałaś.
1. A czy zachowuje się tak, jakby coś się za tym więcej kryło? Zobacz, olewa, Ty inicjujesz.
2. Po co mu to ? Może liczy na relacje bez zobowiązań, jak Ci napisał wprost. Tak samo jak to, że on nie chce wracać.
3. Myślę, że dla własnego spokoju i zdrowia, powinnaś olać. Sama się krzywdzisz. Po co Ci te rozkminy jak teraz ? Jak będzie chciał coś od Ciebie to przecież napisze. Wie, ze chcesz wrócić, wie że Ci zalezy - bo mu to powiedziałaś.
4. Odnośnie tego, że 4 miesiace ciszy przekreślają, jednak rozstanie było z jakiegoś powodu, wiec te 6 tak i to jak było przekreśliło relacje a nie 4 miesiące. A czy tak po prostu może olać, no może, jeden reaguje tak, inny tak.
14 2021-05-25 22:18:03 Ostatnio edytowany przez Naiwna0101 (2021-05-25 22:23:13)
A gdybym spotkala sie z nim w ten weekend i zainicjowala wyjazd w dlugi weekend bo takowy mi się zapowiada za 2 tyg tylko podkreśliła ze tobbyloby juz dla mnie szansa na to ze dla niego to nie jest całkiem wszystko skreslone i nie chciałabym tam z nim jechać bez zobowiązań? Co o tym myślicie? Uwazam ze znając mnie tyle lat i pomimo tego ze ja jestem inicjatorka tego zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo mi zależy i krzywdzi mnie w tym sensie ze on wie ze najmniejszy gest i tak będzie dawal mi do myślenia i tworzył nadzieje a ciagle jakieś gesty z jegobstrony na tych spotkaniach sa. O takie krzywdzenie mi chodzi. To jest trochę manipulacja wg mnie jakby nie było pomimo ze mowi ze bez zobowiązań. Ale jeśli go to bawi i czerpie z tego przyjemność nadużywając dotyku i podtekstów, kurde jakbyście widzieli to jak on na mnie patrzył.. to nie było spotkanie kolezenskie..dodatkowo mówiąc mi ze te spotkania sa bez zobowiązań no to nie mogę tu powiedzieć że to jest ok.
15 2021-05-25 22:24:55 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-05-25 22:25:59)
Którego z jego słów, albo naszych nie rozumiesz?
Na jakiej podstawie wiesz od niego lepiej czego on chce, a czego nie chce?
To co robisz naiwnością nazwać nie sposób. Albo jest to desperacja, albo bawienie się nami - użytkownikami forum (do tego drugiego się skłaniam).
Którego z jego słów, albo naszych nie rozumiesz?
Na jakiej podstawie wiesz od niego lepiej czego on chce, a czego nie chce?
To co robisz naiwnością nazwać nie sposób. Albo jest to desperacja, albo bawienie się nami - użytkownikami forum (do tego drugiego się skłaniam).
Po tym co napisała autorka wyżej, też się skłaniam do drugiej opcji.
A jak Ci napiszę, żeby Cię podnieść na duchu. Z męskiego punktu widzenia. Nie wiem jaki jest ten chłopak (Ty wiesz), ale wg mnie sprawa wcale nie jest taka jednoznaczna. On nie chce "wracać do tego co było" wcale nie musi oznaczać, że nie chce wrócić do Ciebie. Myślę, że ma przed oczami wciąż te wszystkie przykre historie, przez które musieliście wspólnie przejść, ale i miłe też. Minęło trochę czasu od rozstania i myślę, że i on sobie poukładał te wszystkie zdarzenia i przechodził je równie ciężko jak Ty (a może i ciężej, bo to on występował w roli opuszczonego, abstrahując od tego, kto zawinił). Jeśli w międzyczasie się z kimś spotykał to myślę, że robił to na zasadzie samego "plastra" i nie myślał o tym poważnie, w przeciwieństwie do tego co czuje do Ciebie. Faceci są często w uczuciach prostsi, ale ich urażona duma nie pozwala im wrócić w to miejsce, gdzie byli wcześniej (dlatego tak Ci to zakomunikował). Myślę, że chce być ostrożny, ale i w głębi duszy chce jednak wejść do tej samej rzeki (gdyby było inaczej to by nie chciał się teraz spotykać). Jeśli Ci zależy, żeby to poszło w dobrą stronę to staraj się utrzymać zdrową równowagę, sama nie graj ofiary, nie przepraszaj, jego też nie obwiniaj, tylko na chłodno porozmawiajcie o tym co było i co zrobić, żeby się to nie powtórzyło.
Muszę jednak do tej słodkiej wizji wrzucić też łyżkę dziegciu. Jest też opcja nr2, wrócić do Ciebie i dokopać Ci za to, że śmiałaś go zostawić. Ale tą ocenę już zostawiam Tobie, Ty najszybciej będziesz wiedzieć, czy jest do tego zdolny, w końcu spędziłaś z nim parę dobrych lat.
Nie wiem już mama mętlik w głowie... ale na pewno brakuje mi tego zeby on o mnie tez się postarał nie chce być na wyzebranym uczuciu tak jak pisały dziewczyny...
Dlaczego się rozstaliście? Wiem, że ogólnie napisałaś, ale podaj więcej szczegółów.
Opisz kilka kłótni, co je zaczęło i jak wyglądały.
Rozpisz skrótowo te 6 lat.
A gdybym spotkala sie z nim w ten weekend i zainicjowala wyjazd w dlugi weekend bo takowy mi się zapowiada za 2 tyg tylko podkreśliła ze tobbyloby juz dla mnie szansa na to ze dla niego to nie jest całkiem wszystko skreslone i nie chciałabym tam z nim jechać bez zobowiązań? Co o tym myślicie?
Myślimy, że nie pojechalibyście na żaden długi weekend
Dodatkowo Ty masz jakąś specyficzną zdolność do rozmywania sytuacji. To, że dla Ciebie taki wyjazd będzie oznaczał szansę na powrót do stałej relacji - wcale nie oznacza, że dla niego oznaczałby to samo. Jednocześnie nie stać Cię emocjonalnie na to, żeby postawić sprawę jasno - albo jedziemy na długi weekend jako para, albo wcale, bo gdybyś zakomunikowała to wprost i znowu otrzymała odmowę, to nie miałabyś już czego się emocjonalnie złapać. Boisz się tego, że sama dla siebie nie będziesz miała argumentów.
Uwazam ze znając mnie tyle lat i pomimo tego ze ja jestem inicjatorka tego zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo mi zależy i krzywdzi mnie w tym sensie ze on wie ze najmniejszy gest i tak będzie dawal mi do myślenia i tworzył nadzieje a ciagle jakieś gesty z jegobstrony na tych spotkaniach sa. O takie krzywdzenie mi chodzi.
To nie jest żadne krzywdzenie, nie rób z siebie ofiary, bo nią nie jesteś. Jeśli jesteś ofiarą czegokolwiek, to własnych kombinacji i manipulowania.
On Ci wielokrotnie, jasno i wprost powiedział o tym, że dla niego to relacja bez zobowiązań. Ty pozornie się zgodziłaś na takie spotkania, a teraz sama wyszukujesz gesty, którym przypisujesz znaczenie. To jak to sobie niby wyobrażasz, prosisz o spotkania, na których on ma siedzieć 10 metrów od Ciebie i dla bezpieczeństwa patrzeć w milczeniu przez okno, albo w ścianę? Bo inaczej będzie się to nazywało, że on Ciebie krzywdzi?
To jest Twój problem, że najmniejszy gest będzie Ci dawał do myślenia, a nie jego.
To jest trochę manipulacja wg mnie jakby nie było pomimo ze mowi ze bez zobowiązań. Ale jeśli go to bawi i czerpie z tego przyjemność nadużywając dotyku i podtekstów, kurde jakbyście widzieli to jak on na mnie patrzył.. to nie było spotkanie kolezenskie..dodatkowo mówiąc mi ze te spotkania sa bez zobowiązań no to nie mogę tu powiedzieć że to jest ok.
To jest manipulacja zgadzam się, ale z Twojej strony. Kto inicjuje te spotkania i w ogóle cały kontakt? Kto wychodzi z propozycjami? Kto puszcza mimo uszu jego słowa? Ty.
Albo masz 12 lat i nie wiesz co to znaczy w praktyce układ bez zobowiązań, albo lubisz robić z siebie ofiarę i kiedy nie dostajesz tego, czego chcesz - chętnie przypiszesz odpowiedzialność za swoją, związaną z tym frustrację - komuś innemu. Niech to będzie jakiś krzywdziciel z zewnątrz, który wplątał Ciebie w sytuację, w której cierpisz, ale broń boże Ty sama.
Jeśli te spotkania nie są dla Ciebie ok, to po co je inicjujesz? Nie rozumiem, coś Ci nie odpowiada, to przecież nie musisz robić z siebie ofiary i poświęcać się biorąc udział w spotkaniach, które nie sprawiają Ci przyjemności.
To wszystko wygląda tak, że chłopak wielokrotnie i wprost powiedziałby Ci, że co by się nie działo, on więcej nie założy czerwonych butów. Ty ochoczo się zgadzasz, wydzwaniasz do niego, wypisujesz i w końcu wypraszasz spotkania. Na każdym spotkaniu on rzeczywiście nie ma czerwonych butów - zgodnie z tym, co Ci wcześniej powiedział.
Ty, najpierw tłumaczysz sobie, że przecież zielone, niebieskie, czy czarne buty, które on miał na spotkaniach, są trochę czerwone. No gdybyśmy je widzieli, sami powiedzielibyśmy, że są czerwone, mimo, że nie są.
A później, zaczynasz się użalać nad sobą - że on Cię tak krzywdzi nie zakładając czerwonych butów, no co za świnia z niego. Jakie to okropne i nieuczciwe, że on ciągle nie zakłada czerwonych butów. Potem zaczynasz kombinować, że może jak powiesz, że jeśli przyjdzie w klapkach, to dla Ciebie będzie oznaczało, że to są czerwone buty, to on da się nabrać.
I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej.
I ciągle uważasz, że w takiej sytuacji on na pewno chce założyć czerwone buty (mimo, że wielokrotnie podkreślał, że tego nie zrobi) i że będziecie żyli długo i szczęśliwie.
Nie wiem już mama mętlik w głowie... ale na pewno brakuje mi tego zeby on o mnie tez się postarał nie chce być na wyzebranym uczuciu tak jak pisały dziewczyny...
Ale on nie chce się o Ciebie starać, bo wychodzi z innych założeń niż Ty. On chce relacji bez zobowiązań, którą ma, i na którą Ty się zgadzasz. On nie chce powrotu do związku, więc po co ma się starać. Wszystko co on robi i co mówi - jest klarownym obrazem jego stanowiska. Nie będzie się o Ciebie starał ani zabiegał.
Gdyby chciał to robić, to by to zrobił. A jeśli tego nie robi, to oznacza, że tego nie chce.
21 2021-05-26 12:49:46 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2021-05-26 12:49:58)
Naiwna0101 napisał/a:To jest trochę manipulacja wg mnie jakby nie było pomimo ze mowi ze bez zobowiązań. Ale jeśli go to bawi i czerpie z tego przyjemność nadużywając dotyku i podtekstów, kurde jakbyście widzieli to jak on na mnie patrzył.. to nie było spotkanie kolezenskie..dodatkowo mówiąc mi ze te spotkania sa bez zobowiązań no to nie mogę tu powiedzieć że to jest ok.
To jest manipulacja zgadzam się, ale z Twojej strony. Kto inicjuje te spotkania i w ogóle cały kontakt? Kto wychodzi z propozycjami? Kto puszcza mimo uszu jego słowa? Ty.
Też tam myślę.
Po facecie nawet widać, że odczuł ulgę po zerwaniu, wreszcie oddycha spokojnie i ma spokój od kłótni, więc wyraźnie artykułuje, że nie chce wracać do tego, co było, ale autorka przemyślała sobie związek i stwierdziła, że może jednak to rozstanie zbyt pochopnie zainicjowała, więc robi podchody, żeby go zmobilizować do - zgodnego z jej życzeniem - działania, ale on nie bardzo się do tego kwapi. Pewnie nawet ma niezły ubaw, ale w sumie póki nikogo nowego na horyzoncie nie ma, to może mu autorka czas poumilać. A ona już planuje wspólny weekend, jakby nie rozumiała, że milo jest tak jak jest, gdy ona nadskakuje, przymila się i wykazuje inicjatywę, ale po co wracać do kłótni, fochów itp.
Chyba rzeczywiście macie racje ,czas się ogarnąć i odejsc z tego ...
W tym ambaras aby dwoje chciało na raz. Tamto minęło i już nie wróci, teraz jest tylko szansa na stworzenie coś nowego. Dodam że powrotów nie ma, wszystko od początku musi się zacząć a że ma w pamięci jak było kiedyś to się wewnętrznie obawia i włącza blokadę.
24 2021-05-26 18:08:20 Ostatnio edytowany przez Naiwna0101 (2021-05-26 18:36:23)
W tym ambaras aby dwoje chciało na raz. Tamto minęło i już nie wróci, teraz jest tylko szansa na stworzenie coś nowego. Dodam że powrotów nie ma, wszystko od początku musi się zacząć a że ma w pamięci jak było kiedyś to się wewnętrznie obawia i włącza blokadę.
Dokladnie tez tak myślę... tylko ze z tego co Wy tu piszecie szansy na stworzenie czegoś nowego nie ma...ale z drugiej strony jestem durna bo wierze w milosc i zawsze sądziłam ze nie oleje mnie ktoś kto mnie naprawde kochal i ma ciagle jakieś uczucia. Ja tez przezywalam tak samo jak on to co się między nami działo wtedy w związku a mimo wszystko moje uczucia pozostaly..Widocznie ich juz u niego nie ma.
25 2021-05-26 19:28:01 Ostatnio edytowany przez ulle (2021-05-26 20:20:48)
Autorko, napisałaś, że zerwałas z tym facetem, ale nie wspomniałaś nic o powodach Twojej decyzji, by skończyć ten 6-letni związek. Wbrew pozorom to dość istotna kwestia, ponieważ być może, siedzi w Tobie poczucie winy za to rozstanie, że być może, było zbyt pochopnie, nieprzemyślane albo było rodzajem gry z Twojej strony pt. " Zerwę z nim, by nim potrząsnąć, a on na pewno za mną pobiegnie"? Jakie konkretnie miałaś powody, by wtedy z nim zerwać?
A może teraz jest z Tobą tak, że złość dawno już Ci przeszła i zapomniałaś, co przeszkadzało Ci w tym facecie?
Zmierzam więc do tego, że teraz coś tam sobie wkrecilas i idealizujesz tego faceta.
On trzyma Ci przed nosem marchewkę, wywija nią, byś czuła jej zapach, wyobrażała sobie jej smak, ale marchewka ciągle jest poza Twoim zasięgiem. On dobrze się bawi, a Ty walczysz o życie, tak jak w tej bajce z chłopcami i żabami. Chlopcy rzucali w żaby kamieniami i dobrze się bawili. Żaby chowały się, uciekały, ale nuc to nie dawało. Wreszcie jedna z nich wyszła na brzeg i powiedziała do chłopców takie mniej więcej słowa: chlopcy, źle się bawicie, bo wam chodzi o zabawę, a my walczymy o życie.
Żadnego wspólnego weekendu nie proponuj mu, a zresztą kto będzie za to płacił? Ty? No jeszcze tego by brakowało i zwyczajnie wycofaj się z tej znajomości, a już na pewno z tego dziwnego i mało czytelnego dla Ciebie układu, ponieważ chleba z tej mąki nie będzie. Jak na razie pompujesz tylko ego jakiegoś faceta i osmieszasz się w jego oczach, bo on wie o tym, iż Tobie zależy i dlatego Tobą pomiata.
Moja rada- najlepiej jest w tych sprawach nie robić NIC. Dosłownie i w przenośni.
Widok kobiety uganiajacej się za jakimś facetem jest, moim zdaniem, bardzo żałosny.
Jeśli on Ciebie nie chce, to jego wybór i decyzja, ale od Ciebie zależy czy nie straci też szacunku do Ciebie, jako kobiety.
Powodzenia.
normalnyjestem napisał/a:W tym ambaras aby dwoje chciało na raz. Tamto minęło i już nie wróci, teraz jest tylko szansa na stworzenie coś nowego. Dodam że powrotów nie ma, wszystko od początku musi się zacząć a że ma w pamięci jak było kiedyś to się wewnętrznie obawia i włącza blokadę.
Dokladnie tez tak myślę... tylko ze z tego co Wy tu piszecie szansy na stworzenie czegoś nowego nie ma...ale z drugiej strony jestem durna bo wierze w milosc i zawsze sądziłam ze nie oleje mnie ktoś kto mnie naprawde kochal i ma ciagle jakieś uczucia. Ja tez przezywalam tak samo jak on to co się między nami działo wtedy w związku a mimo wszystko moje uczucia pozostaly..Widocznie ich juz u niego nie ma.
Ale przecież to nikt inny tylko Ty zdecydowałaś o Waszym rozstaniu, więc jak to świadczy o stałości Twoich uczuć i chęci bycia razem?
Wg mnie, gdy dochodzi do rozstania, to w głowie aktywuje się i urealnia myśl, że to koniec pewnego etapu. Dopóki ludzie są w związku, nawet jeśli mają problemy, to myślą o sobie jako wspólnocie i dążą do ich rozwiązania, albo pokonania, albo że magicznie same znikną ;-), ale myśli się w kategoriach MY. Gdy dochodzi do rozstania to MY znika i zostaje JA i TY, człowiek przyjmuje do wiadomości, że MY już nie ma, musi to zaakceptować i już.
Moim zdaniem nawet jakbyś wychodziła ten związek na nowo, to byłby on z braku laku i byle jakie trudności znowu by Was zmotywowały do rozstania, bo związek już nie wydaje się taką trwałą wspólnotą i więzią, ale czymś, co już wcześniej zostało zakwestionowane.
Naiwna0101 napisał/a:normalnyjestem napisał/a:W tym ambaras aby dwoje chciało na raz. Tamto minęło i już nie wróci, teraz jest tylko szansa na stworzenie coś nowego. Dodam że powrotów nie ma, wszystko od początku musi się zacząć a że ma w pamięci jak było kiedyś to się wewnętrznie obawia i włącza blokadę.
Dokladnie tez tak myślę... tylko ze z tego co Wy tu piszecie szansy na stworzenie czegoś nowego nie ma...ale z drugiej strony jestem durna bo wierze w milosc i zawsze sądziłam ze nie oleje mnie ktoś kto mnie naprawde kochal i ma ciagle jakieś uczucia. Ja tez przezywalam tak samo jak on to co się między nami działo wtedy w związku a mimo wszystko moje uczucia pozostaly..Widocznie ich juz u niego nie ma.
Ale przecież to nikt inny tylko Ty zdecydowałaś o Waszym rozstaniu, więc jak to świadczy o stałości Twoich uczuć i chęci bycia razem?
Wg mnie, gdy dochodzi do rozstania, to w głowie aktywuje się i urealnia myśl, że to koniec pewnego etapu. Dopóki ludzie są w związku, nawet jeśli mają problemy, to myślą o sobie jako wspólnocie i dążą do ich rozwiązania, albo pokonania, albo że magicznie same znikną ;-), ale myśli się w kategoriach MY. Gdy dochodzi do rozstania to MY znika i zostaje JA i TY, człowiek przyjmuje do wiadomości, że MY już nie ma, musi to zaakceptować i już.
Moim zdaniem nawet jakbyś wychodziła ten związek na nowo, to byłby on z braku laku i byle jakie trudności znowu by Was zmotywowały do rozstania, bo związek już nie wydaje się taką trwałą wspólnotą i więzią, ale czymś, co już wcześniej zostało zakwestionowane.
Nie wieesz co mną kierowało w momencie kiedy podejmowałam te decyzje,oboje byliśmy odpowiedzialni za rozpad tej relacji i za to ze ona nie przetrwała. Tylko (może i slepa) ale jednak milosc,bo nie bylam z tym człowiekiem bez powodu 6 lat podpowiada mi ze powinnam jeszcze dac temu szanse,dlatego próbowałam wrócić do kontaktu z nim i to poskładać. Ale sama niestety nic nie zrobię. I skoro mija cały tydzień od poprzedniego spotkania a mój były nie odezwał się do mnie jednym słowem to widzę że to bezsens zebym ja chyba dalej w to brnęła. Bo wykpncze się psychicznie znow inicjując jakieś spotkania które dla niego będą bez zobowiązań i zielonym światłem do tego zeby ze mną flirtować a dla mnie dużo wieksza i wazniejsza rzeczą. Wkręcam się w coś co nie ma przyszłości...
Tylko (może i slepa) ale jednak milosc,bo nie bylam z tym człowiekiem bez powodu 6 lat podpowiada mi ze powinnam jeszcze dac temu szanse,dlatego próbowałam wrócić do kontaktu z nim i to poskładać.
On nie chce żadnej szansy. Osobą, która prosi o szansę jesteś przecież Ty.
Naprawdę masz dobrą i przejrzystą sytuację, bo on jasno i szczerze powiedział Ci o swoim stosunku do Waszych kontaktów. Możesz dzięki temu podjąć decyzję nie będąc zwodzoną, ani oszukiwaną.
Który to z kolei temat gdzie ktoś zrywa tylko po to by manipulować staraniami drugiej osoby?
Zrywa się po to by ZAKOŃCZYĆ A nie po to by się przekonać czy ktoś zrobi tak jak chcemy.
30 2021-05-29 14:22:21 Ostatnio edytowany przez polis (2021-05-29 14:31:16)
Nie wieesz co mną kierowało w momencie kiedy podejmowałam te decyzje,oboje byliśmy odpowiedzialni za rozpad tej relacji i za to ze ona nie przetrwała. Tylko (może i slepa) ale jednak milosc,bo nie bylam z tym człowiekiem bez powodu 6 lat podpowiada mi ze powinnam jeszcze dac temu szanse,dlatego próbowałam wrócić do kontaktu z nim i to poskładać. Ale sama niestety nic nie zrobię. I skoro mija cały tydzień od poprzedniego spotkania a mój były nie odezwał się do mnie jednym słowem to widzę że to bezsens zebym ja chyba dalej w to brnęła. Bo wykpncze się psychicznie znow inicjując jakieś spotkania które dla niego będą bez zobowiązań i zielonym światłem do tego zeby ze mną flirtować a dla mnie dużo wieksza i wazniejsza rzeczą. Wkręcam się w coś co nie ma przyszłości...
Próbę ratowania związku się uskutecznia PRZED zerwaniem, a nie dopiero po, jak żal ściska cztery litery z powodu nieprzemyślanej decyzji. Mogłaś wtedy zaproponować np. terapię par, ale zerwałaś więc czego oczekujesz?
Jeśli zerwałaś z nadzieją, że on zacznie się bardziej starać, to zrobiłaś szantaż emocjonalny. W Twoim przypadku nieudany.
Nie wiem, czy sensownie próbowałaś naprawiać waszą relację przed zerwaniem, ale jeśli nie to nie dziwię się chłopakowi, że nie ma ochoty wracać. Może sobie teraz myśli, że jak znowu będziecie w związku, to znowu zamiast proponować jakieś sensowne próby naprawienia sytuacji zerwiesz.
A może po prostu mnie nie kocha i ma daleko w dupie ? I nie ma co rozkminiac więcej co sobie myśli.
32 2021-05-29 15:18:28 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-05-29 15:22:19)
Zastanawia mnie tylko, skąd u wielu ludzi przekonanie, że zerwanie ma być metodą na zmianę czegokolwiek miedzy dwojgiem ludzi, skoro samo to słowo oznacza KONIEC jakichkolwiek bliskich relacji mięzy nimi...
Chyba Autorka naczytała się tanich porad ordem z kolorowych pisemek dla nastolatek...
Teraz, jeśli facet zakłada słusznie, żę nastąpił koniec, może właściwie zacząć wszystko od nowa, ale pewnie się zdziwi, kiedy Autorka wyskoczy do niego z pretensjami, że się nie odzywa i ma ją gdzieś..Przde wszystkim zaś, że nie zachował się tak, jak tego oczekiwała.
Już widzę jego minę, jakby się dowiedział, że zerwanie było specjalnie wymierzone po to, aby cokolwiek zmienić miedzy nimi..
A może po prostu mnie nie kocha i ma daleko w dupie ? I nie ma co rozkminiac więcej co sobie myśli.
Nie musisz przecież rozkminiać co on sobie myśli, ponieważ powiedział Ci o tym wprost, nie pozostawiając miejsca na niepotrzebne domysły.
on ciagle mowil mi ze nie bardzo chce wracać do tego co bylo bo nie chce wracać do kłótni,że dla niego spokój jest najważniejszy (...)
(...) zaznaczając mi jednak zebym nie robiła sobie żadnych nadziei ze te spotkania sa bez zobowiązań (...)
Dodam że ani razu sam nie zainicjował kontaktu.
O czym tu jeszcze rozmyślać?
34 2021-05-29 23:38:55 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-05-29 23:39:59)
Idealnych zakończeń rozstań jak widać niema i wzorowych recept.
Zerwanie w celu odzyskania to nie jest dobry sposób na zmiany ,ale chłopak też niepotrzebnie odpowiadał na propozycje Autorki można sobie gdybać i rozkminiać czemu tak i tak zwany ruski rok
bez względu ,na to czy czuł ulgę czy ból/urazę albo jedno i drugie, po rozstaniu,również nie zakończył jeszcze tego związku w głowie ,to co mam wrażenie
go bawiło pod sztandarem niby jasnych komunikatów,było z jego strony działaniem nie fair,święty być nie musi ,ale odwet to ślepa uliczka jest.
To po prostu koniec już ,nie po drodze wam ze sobą .
Naiwna, przeczytałam Twój wątek i prawdę mówiąc nie bardzo rozumiem w czym problem. Jak sama piszesz po wielu kłótniach i scenach zazdrości zdecydowałaś o rozstaniu. Po kilku miesiącach zdecydowałaś się odezwać do ex chłopaka bo jak twierdzisz nadal go kochasz. Zresztą tym słowem zdajesz się usprawiedliwiać czy wręcz tłumaczyć swoje zachowanie tak jakby nic więcej nie liczyło. Pytania o przybliżenie powodów rozstania kompletnie zignorowałaś lakonicznym stwierdzeniem, że zrobiłaś to z desperacji lub że oboje się do niego przyczyniliście. I to jest pierwszy podstawowy błąd! To, że minęło sporo czasu, nie znaczy, że oboje zrozumieliście swoje błędy i teraz czeka Was szczęśliwy "happy end", a raczej nowy rozdział. Otóż nie, ludzie się tak łatwo nie zmieniają. To, że negatywne emocje pewnie przez ten czas wyblakły, nie znaczy, że gdybyście wrócili do siebie, nie byłoby szybkiej powtórki z rozrywki. Ty zdaje się dalej nie panujesz nad emocjami i chciałabyś kontrolować czy wręcz manipulować swoim już ex facetem stawiając siebie w roli "ofiary".
A już zupełnie rozwaliło mnie Twoje stwierdzenie, że skoro odpuścił (po kłótniach i twoim zerwaniu), to znaczy, że nigdy nie kochał (w domyśle: gdyby kochał to by wrócił, zabiegał i nie spotykał z innymi). To bardzo niedojrzałe myślenie. Można kochać ale nie chcieć być razem ze względu na inne kwestie, jak np. różnice charakteru czy ciągłe kłótnie.
Twój ex powiedział Ci jasno i wyraźnie, że dla niego najważniejszy jest spokój, nie chce wracać do tego co było oraz, że w czasie tych kilku miesięcy spotykał z różnymi dziewczynami. Spotkał się z Tobą w sumie nie wiem w jakim celu ale z drugiej strony jasno zaznaczył, że nie chce powrotu i to tak "bez zobowiązań". Ty natomiast myślałaś, że nastąpi cudowny powrót, a potem "żyli długo i szczęśliwie". Tak jednak nie stało i masz do niego o to żal. Dlaczego? Bo on jest na innym etapie niż Ty? Bo próbował flitować czy dążył do bliskości by być może połechtać ego ale czy Ty odzywając do niego po tych kilku miesiącach nie zrobiłaś tego w podobnym celu? Myślałaś, że wróci w podskokach i będzie znów o Ciebie zabiegał jak na początku Waszej znajomości? Tak, to bardzo naiwne a może nawet egoistyczne.
I kolejne pytanie, dlaczego odezwałaś się do niego 'dopiero' po 4 czy 5 miesiącach? Niech zgadnę: bo nie poznałaś innego, a wiosna, wakacje idą i fajnie mieć kogoś obok, czyż nie? Tak wiem, powiesz, że "kochasz", jednak to tylko słowa.
Jak się kogoś kocha, to nawet krótka rozłąka jest katorgą. Nawet jak zdarzają kłótnie czy ciche dni, to dąży do rozwiązania problemu a nie zrywa by po kilku msc odezwać i sprawdzić czy dana osoba jest skłonna, chce wrócić.
Twój ex nie chce wrócić bo zdążył Cię poznać. Nie łączą Was zobowiązania, dzieci by dawać kolejną szansę.
Ty się nie zmieniłaś, nadal jesteś kłębkiem nerwów czy emocji (na własne życzenie zresztą). On może to wyczuł, poza tym jest na innym etapie, ma spokój, spotyka z innymi.
Prawdę mówiąc ja też nie wierzę w tą Twoją "miłość". Problemów nie rozwiązuje się poprzez manipulacje czy szantaż w postaci rozstania. Rozumiem, że w kłótni pod wpływem emocji mogą różne słowa paść, których potem żałujemy i zaraz czy po krótkim czasie jest spokojna rozmowa i próba naprawy ale u Was rozstanie trwało kilka msc zanim zdecydowałaś odezwać. Po co? Bo nie poznałaś innego?
Serio myślisz, że gdybyście nawet zeszli, to teraz na pewno by było wszystko fajnie? Nie! On już posmakował co znaczy spokój, i uwierz, że na pewnym etapie życia to bezcenne, a Tobą wciąż targają emocje. Kwesta czasu (i to niedługiego) byś znów wybuchła i wszystko szlag trafił. Nie ma to sensu.
Paslawek dobrze pisze, nie jest Wam po drodze. Po prostu.
I jeszcze raz powiem, słowo "kocham" niczego nie załatwia. A Twoje myślenie pasuje bardziej do 17-stolatki niż 27-latki (sorry).
A teraz co powiecie na to ze poprzedni weekend spędziliśmy razem głównie niedziele,boże Ciało również spędziliśmy razem i dzisiaj umówiliśmy się wieczorem na wino ? Dalej uważacie ze nic z tego nie będzie ze facet nic nie chce? Po co mialby się ciagle ze mną spotykać? Zaproponowalam w niedziele żebyśmy się spospottykali na luzie zobaczyli jak bedzie miedzy nami powiedzial ze jak bedzie mial ochotę to się odezwie i się spotkamy ze nie vhce żadnych deklaracji narazie i w czwartek się spotkaliśmy dzisiaj również jesteśmy umówieni.. nie wiem czy nie wpierniczam się w bagno.
Sam mam perturbacje związkowe.....
Ale jak widzę "jak będę miał ochotę"
To słabo brzmi...
Wiem wiem ze slabo brzmi ale z drugiej strony przy najbliższej okazji te ochotę ma. Mysliscie ze spotykal by się na to wino wiedząc jak mi zależy żeby tylko sobie poumilac czas ?
39 2021-06-05 12:43:42 Ostatnio edytowany przez Naiwna0101 (2021-06-05 12:46:15)
Z drugiej strony nie było miedzy nami do tej pory takiej okazji żebyśmy we dwoje razem pili. Może ten alkohol w jakiś sposób otworzy go na rozmowę itd... zadzwoniłam jeszcze dzisiaj x rana zeby się upewnić ze się nic nie zmieniło ze jesteśmy umówieni no to raczej zadowolony powoedzial ze po pracy się odezwie. Ze winko się chłodzi. Nie wiem..spodziewałam się ze jednak od czwartku zmieni zdanie. Jednak ten wieczór może coś zmieni..
My mamy ten sam problem.
Ja i Ty marzę aby nasi EX do nas wrócili...
to co ja nie widzę w swoim temacie(przez uczucia i emocje...) widzę u Ciebie.
Spotkaj się i zadaj konkretne pytanie(takie jakie ja zadałem) - chcesz powrotu czy nie...
bo pewnie usłyszysz takie bzdety jak ja...
Narazie chyba mamy się pospotykac zobaczyć jak bedzie... juz sama nie wiem co on kurde ma w głowie.
Narazie chyba mamy się pospotykac zobaczyć jak bedzie... juz sama nie wiem co on kurde ma w głowie.
Sama sobie zrobisz kuku. Powodzenia.
43 2021-06-05 14:49:09 Ostatnio edytowany przez Naiwna0101 (2021-06-05 15:03:06)
#ladyloka Czemu tak uważasz? I dlaczego viagle uważasz że nic z tego nie będzie? Moim zdaniem jesli czlowiek nie chce to tez bez sensu się nie spotyka z kimś aby tylko się spotkać,zna mnie i wie jak bardzo jestem wkręcona w to i ze mnie skrzywdzi jesli bedzie robił mi nadzieje a nic z tego nie będzie. Znamy się tak naprawdę jak łyse konie. A co jesli on też chce po prostu sprawdzić jak byłoby teraz po tej przerwie? Gdyby skreslil w sobie ten związek to po co byłoby mu to wszystko? Po co sobie dupe zawracać kimś kto ewidentnie chce.
Znacie się jak łyse konie, a on nie wie co czuje. I Ty nas pytasz, czy coś z tego będzie? Zerwałaś z nim, a on potraktował to poważnie i teraz robisz sobie bajzel, bo chcesz odkręcić sytuację. To był zły, czy dobry? Byliście szczęśliwi, czy nie? Warto w to wchodzić drugi raz?
Zakręcone to wszystko jak ruski słoik.
Nie wiem, czy to jest tak ważne co ma w głowie, skoro nastąpiło ewidentne zerwanie. Jeśli potraktował to na poważnie(a wszystko na to wskazuje), to można sobie tak pisać i gdybać jeszcze przez całe lata. Zamiast uszanować czyjąś decyzję i dać mu święty spokój..
#ladyloka Czemu tak uważasz? I dlaczego viagle uważasz że nic z tego nie będzie? Moim zdaniem jesli czlowiek nie chce to tez bez sensu się nie spotyka z kimś aby tylko się spotkać,zna mnie i wie jak bardzo jestem wkręcona w to i ze mnie skrzywdzi jesli bedzie robił mi nadzieje a nic z tego nie będzie. Znamy się tak naprawdę jak łyse konie. A co jesli on też chce po prostu sprawdzić jak byłoby teraz po tej przerwie? Gdyby skreslil w sobie ten związek to po co byłoby mu to wszystko? Po co sobie dupe zawracać kimś kto ewidentnie chce.
Bo był powód, dla którego się rozstaliście. I jest tak, że zawsze łatwiej jest wrócić do tego co było zamiast szukać czegoś nowego. To jest mechanika mózgu po prostu. Ale to nie znaczy, że warto wracać do tego co było.
Kiedy następuje rozstanie w związku, czy tam przerwa, która tak naprawdę jest rozstaniem, to oznacza, że nie gracie ze sobą na dłuższą metę tak, żeby razem iść przez życie.
Gość Ci mówił wprost cały czas, że nie chce do Ciebie wracać, a Ty chodziłaś, pytałaś, proponowałaś i w końcu się złamał. Póki co to Tobie zależy, Ty ogarniasz spotkania, a on wprost Ci mówi, że się będzie z Tobą spotykał jak będzie miał ochotę. Traktuje Cię jak psa, którego może kopnąć spod stołu i zamknąć w ogrodzie, jak mu za bardzo przeszkadza, a Ty się na to godzisz i jeszcze jesteś szczęśliwa.
Dopowiedz sobie sama, czemu uważam, że nic z tego nie będzie.
Mieliście rację. Spedzilismy razem weekend,doszło do wielu rzeczy,w sobotę super wieczor,zachowywaliśmy się w niedziele jakbyśmy byli w związku ,buziaki,chodzenie za rękę,objęcia i bylam pewna ze tym samym dal nam szanse, po czym jak na koniec spotkania powiedzialam ze to wszystko jednoznacznie dla mnie wygląda ze dal nam te szanse to usłyszałam znow ze mu się nie chce związku, ze się nie chce wiązać. Nie wiecie co poczułam i nie wiecie jak się dzisiaj czuje...jak smiec którego uczuciami ktoś się zabawił. Mieliście racje. Jestem kretynka. Nie sądziłam ze jestem taka głupia.
Nie zabawił sie Twoimi uczuciami. Od poczatku Ci mowil to samo tylko Ty nie chciałaś słuchać. Nas tez nie czytałaś. Teraz spijaj piwo, które naważyłaś.
Nie zabawił sie Twoimi uczuciami. Od poczatku Ci mowil to samo tylko Ty nie chciałaś słuchać. Nas tez nie czytałaś. Teraz spijaj piwo, które naważyłaś.
Nic dodać, nic ująć...
Trzeba czasami uważnie słuchać drugiej osoby, zamiast tworzyć sobie urojenia..
50 2021-06-07 19:14:31 Ostatnio edytowany przez Naiwna0101 (2021-06-07 19:18:56)
Możecie pisać co chcecie każdy ma prawo do wyraźnie własnego zdania. Ja uważam że żaden czlowiek świadomy uczuc drugiego nie powinien tego wykorzystywać i ciągnąć dalej znajomości i jej rozkręcać do takiego stopnia ze zschowujemy się jakbyśmy byli razem juz w pewnym momencie. Sorry ale jak mi chłopak mowi ze mu zależy i prosi o spotkania to nie spotykam się z nim zachowując się jakbyśmy byli para tylko mowie grzecznie,nie będziemy się spotykać bo juz raz się spotkaliśmy i ja powiedzialam vo czuje i jak to widzę. Nie będę zabierać daremnie komuś czasu. To była poniekąd świadoma zabawa x jego strony. I myslcie co chcecie ja na pewno tez nie jestem swieta ale wiem ze nikogo ale to nikogo nie wkrecalabym w to bardziej wodząc za noc i spotykając się aż by wyszło tak jak wyszło. I nie chodzi o jakieś jedynie zbliżenia. Nikt nie daje całusów nie obejmuje i nie chwyta Cie za rękę jesli tego nie chce a ze ja tego chce to sobie mogę chcieć on nie vhce to ma jaja i powinien to ukrucic. I juz! Taka forma czasoumilacza ? Spoko ale kurde nie zachowujmy się tak jakbyśmy byli razem skoro tego człowieku nie chcesz i tyle bo mnie wkręcasz i ranisz a dobrze wiesz ze nie spotykam się z Toba po to żeby sobie tylko umilić czas tylko ze mi zależy i Cie kocham. Uff musialam to wyrzucić. Ale szanuje Wasze zdanie i wiem ze uroilam sobie ze jesli się z nim pospotykam to się coś zmieni. Gowno prawda. Nie sądziłam tylko ze ktoś będzie mi związek improwizował bo niby po co ? Jesli nie chce to spedze z toba czas bo lubię i nara szanuje Twoje uczucia i się żegnamy.
Tak kończą się manipulacje i nieprzemyślane zagrania. Ileż to osób zrywa, bo chce tak naprawdę postraszyć partnera i chce żeby on/ona błagał o powrót? A potem świat się wali, bo druga osoba nie zamierza wracać?
To jest koniec, nie zawracaj mu głowy, sobie daj czas. Jeszcze będzie dobrze.
Ty sie chyba nigdy nie nauczysz i nie zrozumiesz... taplaj sie dalej w swoich fantazjach. Powodzenia !
Problem w tym, że skoro ktoś nas informuje OD SAMEGO początku, jakie ma oczekiwania a my chcemy czegoś innego, to dlaczego dalej z tym kimś przebywamy? Skoro on się tak zachowuje , możę chce po protu takiej swoistej luźnej znajomości? W każdym razie, jeżeli Ci to nie odpowiadało, dlaczego dalej się łudziłaś? Chciałaś na siłę go przekonać czy liczyłaś na coś, co sprawi, że zmieni swoje postępowanie?
Dlaczego OD RAZU nie kończy się takich znajomości, jeśli ktoś otwiera przed Tobą karty? Wygląda to tak, jakbyś też Ty nie szanowała jego wyborów, bo koniecznie chcesz go "namówić" na stały związek..
Jeśli ktoś powtarza mi raz, drugi i trzeci, że nie chce związku, ale jakiegoś tam układu czy luźnej relacji, to nie udaję, że jest inaczej..
A ja mu się tam nie dziwie, sama się pchała to korzystał, proste jak budowa cepa. Sorry...
Nie w niczym się nie będę taplac. Wiem ze juz z tego niec nie będzie. Tylko nie uważam że ja to wszystko sobie pourajalam. Wodzil mnie za nos wiedząc ze z najmniejszego gestu zrobię sobie nadzieje. Później doszło do dużych gestów i zachowań jakbyśmy byli razem. Tak się nie robi!! Wszystko można mówić i się wybielac no bo przecież mowil "ze nie chce z Toba byc". Ale jeśli weekend spędzamy jak byśmy byli razem i nic nie wspomina o tym ze nie chce to automatycznie czlowiek myśli ze zmienił zdanie bo przecież po co mu taplanie się w tym całusy przytulanie chodzenie za rękę itd. No chore. Nie można cały czas zasłaniać się jednym Zdaniem mtoro powiedzial wcześniej po czym pozniej improwizować związek.. bo to zabawa na ludzkich uczuciach.
Problem w tym, że skoro ktoś nas informuje OD SAMEGO początku, jakie ma oczekiwania a my chcemy czegoś innego, to dlaczego dalej z tym kimś przebywamy? Skoro on się tak zachowuje , możę chce po protu takiej swoistej luźnej znajomości? W każdym razie, jeżeli Ci to nie odpowiadało, dlaczego dalej się łudziłaś? Chciałaś na siłę go przekonać czy liczyłaś na coś, co sprawi, że zmieni swoje postępowanie?
Dlaczego OD RAZU nie kończy się takich znajomości, jeśli ktoś otwiera przed Tobą karty? Wygląda to tak, jakbyś też Ty nie szanowała jego wyborów, bo koniecznie chcesz go "namówić" na stały związek..
Jeśli ktoś powtarza mi raz, drugi i trzeci, że nie chce związku, ale jakiegoś tam układu czy luźnej relacji, to nie udaję, że jest inaczej..
Tak może sądziłam ze jednak zmieni zdanie wyczuwałam niepewnosc w tym co mówił.. sądziłam ze jak się pospotykamy to może jednak się coś zmieni. Zwłaszcza ze kazde kolejne spotkanie to było coś więcej z jego strony niz tylko rozmowa ... a wczoraj to juz przeszlo wszystkie moje oczekiwania. Dla mnie bylo idealnie. Dopoki nie dostałam " w twarz " na koniec tekstem nie chce mi się wchodzić w związek. I dziekuje.
Dziś wiem ze sprawa jest przegrana bo dostalam zajebista iluzje. A z wielkiej góry radości spadlam na sam dół.
Nie w niczym się nie będę taplac. Wiem ze juz z tego niec nie będzie. Tylko nie uważam że ja to wszystko sobie pourajalam. Wodzil mnie za nos wiedząc ze z najmniejszego gestu zrobię sobie nadzieje. Później doszło do dużych gestów i zachowań jakbyśmy byli razem. Tak się nie robi!! Wszystko można mówić i się wybielac no bo przecież mowil "ze nie chce z Toba byc". Ale jeśli weekend spędzamy jak byśmy byli razem i nic nie wspomina o tym ze nie chce to automatycznie czlowiek myśli ze zmienił zdanie bo przecież po co mu taplanie się w tym całusy przytulanie chodzenie za rękę itd. No chore. Nie można cały czas zasłaniać się jednym Zdaniem mtoro powiedzial wcześniej po czym pozniej improwizować związek.. bo to zabawa na ludzkich uczuciach.
hahahhahaha proponuje popularnego baranka
59 2021-06-07 19:46:26 Ostatnio edytowany przez Naiwna0101 (2021-06-07 19:47:05)
Popularnego baranka??
Myślę, że dostałaś już mnóstwo komunikatów, że facet nie chcę z Tobą tworzyć nic trwałego, ja rozumiem, że to boli ale postaraj się zapomnieć. Nie proponuj spotkania, kiedy masz nadzieję, że i tak odmówi, nie wypytuj czy się z kimś spotyka skoro zakończyliście związek. Znajdź coś co zajmie Twój czas, by o nim nie myśleć, nie kontaktuj się z nim, to Ci nie służy i nie pomoże.
Myślę, że dostałaś już mnóstwo komunikatów, że facet nie chcę z Tobą tworzyć nic trwałego, ja rozumiem, że to boli ale postaraj się zapomnieć. Nie proponuj spotkania, kiedy masz nadzieję, że i tak odmówi, nie wypytuj czy się z kimś spotyka skoro zakończyliście związek. Znajdź coś co zajmie Twój czas, by o nim nie myśleć, nie kontaktuj się z nim, to Ci nie służy i nie pomoże.
Dzieki za miłe słowa.
"Sądziłaś, że zmieni zdanie"
"Sądziłaś, że coś się zmieni"
No właśnie...A on od początku niczego nie sądził ani nic sobie nie dopowiadał, tylko od razu zakomunikował, co i jak..Najwidoczniej dla niego do związku trzeba czegoś jeszcze a to co, było, to zwykłe FwB.
63 2021-06-07 20:05:07 Ostatnio edytowany przez Naiwna0101 (2021-06-07 20:07:40)
No właśnie ze nic nie czuje tez nie potrafil powiedzieć. A wielokrotnie tego od niego oczekiwałam. A w sumie to najważniejsze żeby to było aby zbudować związek. Tego juz nie było raczej od dawna i dlatego wszystko się toczy tak jak się toczy.
Nie w niczym się nie będę taplac. Wiem ze juz z tego niec nie będzie. Tylko nie uważam że ja to wszystko sobie pourajalam. Wodzil mnie za nos wiedząc ze z najmniejszego gestu zrobię sobie nadzieje.
Nie, to Ty sama wodziłaś się za nos.
On Ci tysiąc razy powtórzył, że nie założy nigdy w życiu czerwonych butów, a Ty mając tę wiedzę - zdecydowałaś, że jednak zaczekasz na to, aż je założy.
Później doszło do dużych gestów i zachowań jakbyśmy byli razem. Tak się nie robi!!
Seks który sama u niego wyprosiłaś i inicjowałaś nie oznacza wcale, że jesteście razem.
Wszystko można mówić i się wybielac no bo przecież mowil "ze nie chce z Toba byc".
Przecież on poza tym, że nie chce z Tobą być, to nie mówił nic więcej. Nie padły z jego strony żadne inne deklaracje. Nie było żadnego - może, kiedyś, zobaczymy. Było jasne i klarowne NIE. On się niczym nie wybiela, bo i nie ma z czego. Nie zrobił nic złego, czy zasługującego na potępienie.
Ale jeśli weekend spędzamy jak byśmy byli razem i nic nie wspomina o tym ze nie chce to automatycznie czlowiek myśli ze zmienił zdanie bo przecież po co mu taplanie się w tym całusy przytulanie chodzenie za rękę itd.
Nie wiem jaki człowiek po seksie, całusach, przytulaniu i chodzeniu za rękę myśli, że jest w związku, skoro ciągle przy tym słyszy, że w związku NIE JEST. No, może człowiek 12-letni miałby takie automatyczne skojarzenia. Ale dorosła, dojrzała kobieta - jeśli usłyszy NIE po wielokroć, to już wie, że to oznacza NIE. I że żadne gesty tego nie zmieniają.
No chore.
Chore to jest to, że uważasz się za oszukaną i skrzywdzoną. Tymczasem miałaś pełnię wiedzy, pełnię konkretów i mogłaś dowolnie zdecydować co z tym zrobić. Nikt Cię do kontaktów z nim nie przymuszał, on nawet ich nie inicjował, robiłaś to Ty sama.
Nie można cały czas zasłaniać się jednym Zdaniem mtoro powiedzial wcześniej po czym pozniej improwizować związek.. bo to zabawa na ludzkich uczuciach.
Sama się zabawiłaś swoimi uczuciami i bawisz się dalej, kreując się na ofiarę.
Isabella lepiej już tego WYTŁUMACZYĆ nie można