Smutna szara i samotna rzeczywistość - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Smutna szara i samotna rzeczywistość

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 325 z 416 ]

261

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Bagienniku

niektórzy są samotnikami i wszelkie aktywności solo ich cieszą. Inni nie. Moje córki są pod tym względem o 180 stopni różne.
Ja mam to szczęście, że mam czasami aż za dużo propozycji i nie wiem, którą wybrać. Czasem specjalnie coś organizuję, aby ludzie mogli się poznać. Jest tylu samotnych, ciężko im się wyrwać z domu, a potem już się dogadują i znajomości się kręcą smile

Zobacz podobne tematy :

262 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2021-06-17 11:03:24)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
mallwusia napisał/a:

Bagienniku

niektórzy są samotnikami i wszelkie aktywności solo ich cieszą. Inni nie. Moje córki są pod tym względem o 180 stopni różne.
Ja mam to szczęście, że mam czasami aż za dużo propozycji i nie wiem, którą wybrać. Czasem specjalnie coś organizuję, aby ludzie mogli się poznać. Jest tylu samotnych, ciężko im się wyrwać z domu, a potem już się dogadują i znajomości się kręcą smile

Ja rozumiem ludzi, którzy lubią być sami ze sobą. Sama taka jestem. Chociaż mam przyjaciół z którymi się widuję od czasu do czasu, to by mi chyba wybiło jakbym musiała im poświęcać czas codziennie. Jakieś duże spędy mnie niesamowicie męczą i unikam ich jak diabeł wody święconej. Najlepiej czuję się w domu, z partnerem, albo sama na spacerze gdzie nikt nie chodzi. Po prostu introwertyk ze mnie big_smile

A już samotnie spędzone wakację wspominam do dzisiaj jako najlepsze.

263 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-17 13:35:25)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Uznajmy, że jeśli tylko takich ludzi, jak choćby Beyond przestanie się uważać za dziwaków czy odmieńców, to możę uznam, żę również postawa Koleżanki CCCatch jest normalna, choć tak bardzo różna od mojej czy wielu innych osób. Ja po prostu bardzo doceniam umiar i zdrowy rozsądek smile Dlatego osoby, które właśnie bardzo dobrze czują sie ZARÓWNO sami ze sobą jak i w towarzystwie(partnera lub przyjaciół) wydają mi się najbardziej "skazane" na zadowolenie z życia wink

264

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Beyondblackie napisał/a:
mallwusia napisał/a:

Bagienniku

niektórzy są samotnikami i wszelkie aktywności solo ich cieszą. Inni nie. Moje córki są pod tym względem o 180 stopni różne.
Ja mam to szczęście, że mam czasami aż za dużo propozycji i nie wiem, którą wybrać. Czasem specjalnie coś organizuję, aby ludzie mogli się poznać. Jest tylu samotnych, ciężko im się wyrwać z domu, a potem już się dogadują i znajomości się kręcą smile

Ja rozumiem ludzi, którzy lubią być sami ze sobą. Sama taka jestem. Chociaż mam przyjaciół z którymi się widuję od czasu do czasu, to by mi chyba wybiło jakbym musiała im poświęcać czas codziennie. Jakieś duże spędy mnie niesamowicie męczą i unikam ich jak diabeł wody święconej. Najlepiej czuję się w domu, z partnerem, albo sama na spacerze gdzie nikt nie chodzi. Po prostu introwertyk ze mnie big_smile

A już samotnie spędzone wakację wspominam do dzisiaj jako najlepsze.

To tak jak moja młodsza. Właśnie mi napisała, że idzie do rezerwatu, dotlenić się przed egzaminem. Nie przeszkadza jej, ze sama, wprost przeciwnie. Ja jak idę sama, to zwykle pół drogi wiszę na telefonie big_smile

265

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
bagienni_k napisał/a:

Uznajmy, że jeśli tylko takich ludzi, jak choćby Beyond przestanie się uważać za dziwaków czy odmieńców, to możę uznam, żę również postawa Koleżanki CCCatch jest normalna, choć tak bardzo różna od mojej czy wielu innych osób. Ja po prostu bardzo doceniam umiar i zdorwy rozsądek smile Dlatego oosby, które właśnie bardzo dobrze czują sie ZARÓWNO sami ze sobą jak i w towarzystwie(partnera lub przyjaciół) wydają mi się najbardziej "skazane" na zadowolenie z życia wink

Różnica jest jednak taka, że mnie kompletnie zwisa, co sobie ktoś myśli o moim introwertyźmie. Nie tyle, że faktycznie mało mi potrzeba obecności innych ludzi, to nie wiąże się z tym żaden lęk ani uczucie nieszczęścia. Spotykam się z osobami, które lubię kiedy chcę i nie zmuszam się do uczestniczenia wjakiś wielkich spędach/ weselach/ urodzinach/ imprezach, które mnie męczą. Mówię wprost, że cos takiego mnie nie interesuje.

Autorka natomiast KOMPLETNIE uzależnia swoje samopoczucie od obecności i opinii innych ludzi. Ona nie jest zwykłą ekstrawertyczką, która lubi mieć towarzystwo. Ona opiera swoją samoocenę na innych i nawet jak otaczaja ja ludzie to ciągle obsesyjnie magluje w głowie kazdą pierdołę- co, kto powiedział, jak się popatrzył, czy miał coś na myśli itp- a to już raczej ani nie daje nikomu szcześcia, ani zbyt normalne nie jest.

266

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Z pewnością takie rozpamiętywanie czy analizowanie nie jest zdrowe, bo człowiek się tym zadręcza i gubi właściwy cel, do którego dąży. Jeśli wiąże się to z brakiem dystansu do siebie, to zaczyna być niefajnie, bo wtedy każdą krytykę czy nawet drobny żarcik, ot choćby zasłyszany w towarzystwie, bierze się zbyt dosłownie. Miałem tak, ale mniej więcej w wieku 10-13 lat smile

Na pewno postawa w stylu "ktoś jest obok - jestem szczęśliwa  a nie ma nikogo - jest mi źle"(już nawet bez różnicy, kto to mógłby być) jest niepokojąca i wymaga zastanowienia się nad sobą.

267

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Przepraszam, bo nie czytałam wątku, ale jestem w stanie zrozumieć tych, którym bez obecności bliskich (partnera, przyjaciół) jest na wypadach urlopowych źle i że wcale im się nie chce jechać. Ja właśnie zaklepałam spontanicznie 2 noclegi na ten weekend, ale już rozesłałam wieści do przyjaciół, czy by nie chcieli dołączyć, zostały 2 pokoje.
Sama bym się już w ogóle tam nie wybrała, bo w dwójkę czy w grupie jest nie tylko weselej, ale i bezpieczniej (Puszcza Drawska).

268

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
mallwusia napisał/a:

Przepraszam, bo nie czytałam wątku, ale jestem w stanie zrozumieć tych, którym bez obecności bliskich (partnera, przyjaciół) jest na wypadach urlopowych źle i że wcale im się nie chce jechać. Ja właśnie zaklepałam spontanicznie 2 noclegi na ten weekend, ale już rozesłałam wieści do przyjaciół, czy by nie chcieli dołączyć, zostały 2 pokoje.
Sama bym się już w ogóle tam nie wybrała, bo w dwójkę czy w grupie jest nie tylko weselej, ale i bezpieczniej (Puszcza Drawska).

Ja rozumiem, że są osoby towarzyskie i ekstrawertyczne,które lubią towarzystwo dla samego towarzystwa. Tylko, że nie każdy taki jest. Ja z przyjemnością wyjeżdżam gdzieś sama, zwiedzam, idę do restauracji, do kina. O wiele bardziej potrafię się cieszyć takimi wakacjami kiedy nikt mi w tym nie przeszkadza. Nawet jak jadę gdzieś z Miskiem, to czesto chodzimy różnymi trasami i dopiero widzimy sie wieczorem na kolacji w hotelu. Może to i dziwne, ale obecność innych ludzi, i wlączam w to naprawdę bliskich, w nadmiernym wymiarze, jest dla mnie męczaca.

Chyba najwiekszym koszmarem bylby dla mnie wyjazd w jakiejś grupie, która wszystko robi razem.

269

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Co do bezpieczeństwa, to naprawdę bym nie przesadzał, jeśli chodzi o Europę czy tym bardziej Polskę. Na pewno, raźniej jest w jakiejś małej grupce, ale przecież nie musi to być koniecznie partner. Tymczasem mam wrażenie(może się mylę), że niektórym, w tym Autorce, zależy koniecznie na partnerze. W ostateczności, kiedy go nie ma, to ledwo co zadowoli się innymi osobami.
Poza tym też nie tak łatwo się dobrać, aby właśnie pogodzić ze sobą wszystkie cele, jakie się chce zrealizować na takiej wycieczce. Ja na pewno miałbym z tym problem;)

270 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2021-06-17 18:58:45)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

bagiennik
Chodzi o mtb. Z kimś jest bezpieczniej choćby w przypadku awarii czy kontuzji. Niektórzy też kompletnie nie mają orientacji, jak mój Przyjaciel na przyklad. Beze mnie by się zgubił :D  A ja bez jego technicznego supportu. Np. dwa tygodnie temu na zjeździe pękła mi rama :D  No nie wyobrażam sobie, co ja bym wtedy zrobiła sama, wieczór w środku rezerwatu  bardzo daleko od domu ;) 
Kajakiem samej też trochę słabo.

271 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-17 21:40:44)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Beyondblackie napisał/a:

Twoja chęć atencji i ciągłego towarzystwa normalna nie jest. Podpowiada mi, że jak się nadarzy okazja, rodziców wymienisz na partnera, na którym się uwiesisz zamiast na nich.

Okazja była i nie potwierdzę, że rodziców wymieniłam na partnera. To mój były chciał się widywać w każdej wolnej chwili, ja na to przystawałam - bo też mi się podobało - ale nie raz proponowałam, zebyśmy jakiś dzień spędzili osobno, lub ja jechałam do przyjaciółki - ale jemu niezbyt się to podobało.

Beyondblackie, Ty lubisz spędzać czas sama, ja nie. Nie mam tu na myśli jazdy na rowerze, spaceru czy samotnych zakupów (bo to pierwsze zawsze robię samotnie, drugie i trzecie czasem także), ale zobacz - Ty pojedziesz gdzieś sobie sama, wracasz do domu i czeka na Ciebie partner. Na mnie nie. Nie porównuj mnie do siebie, bo jesteśmy w innej sytuacji. Jak byłam w związku i jechałam 120 km do przyjaciółki, żeby spędzić u niej weekend, to odczuwałam to zupełnie inaczej. Jadę, ale wiem, że jak wrócę, będzie na mnie czekał mój ukochany. Jakoś potrafiłam spędzić czas bez jego obecności i dobrze się bawilam.

Beyondblackie napisał/a:

Autorka natomiast KOMPLETNIE uzależnia swoje samopoczucie od obecności i opinii innych ludzi. Ona nie jest zwykłą ekstrawertyczką, która lubi mieć towarzystwo. Ona opiera swoją samoocenę na innych i nawet jak otaczaja ja ludzie to ciągle obsesyjnie magluje w głowie kazdą pierdołę- co, kto powiedział, jak się popatrzył, czy miał coś na myśli itp- a to już raczej ani nie daje nikomu szcześcia, ani zbyt normalne nie jest.

Niee, tu się mylisz. Opinie ludzi, którzy nie są ze mną w żaden sposób powiązani, którzy z wyłącznie sobie znanych względów mnie nie lubią, których z wyłącznie znanych sobie wzgledów nie lubię ja - NIE INTERESUJĄ MNIE. Ale fakt, mam tendencję do zbytniego analizowania ludzkich zachowań i róznych sytuacji.

bagienni_k, podoba mi się Twoje podejście do zycia, gratuluję wypracowania takiego podejscia, chylę czoła.

Wspomniałeś o dystansie do siebie - uwierz mi, że z przyjaciółmi, rodziną czy ogólnie bliskimi osobami - jestem w stanie zaśmiewać sie z samej siebie do rozpuku tongue i dopóki wszystko kręci sie w granicach zdrowych żartów, nikt nikogo nie obraża - przyjmuję takie docinki, żarty i głupie teksty i odbijam piłeczkę.

Nie wiem czy stwarzam wrażenie atencjuszki. Widzę, że ludzie lubią ze mną spędzać czas (widzę to choćby w pracy), przy obcych nigdy się nie użalam nad sobą. Nie wiem, może to coś innego. Kiedyś jeden starszy kolega powiedział mi, że młodzi w pracy się za mna oglądają. Gdy spytałam, czemu żaden jeszcze nie przyszedł zagadać, odparł: "boją się ciebie". Przecież nie gryzę! "Ale na starcie wiedzą że nie mają szans". - nie fukam, nie prycham na chłopaków, nie traktuję ich z góry. Przecież były też najpierw o mnie wypytywał, potem w końcu zagadał. Więc jednak coś go przyciągnęło, a też tak się bał i wstydził zagadać...

Ps. dostałam od koleżanki książkę "Pełnia życia" Agnieszki Maciąg. Zapowiada się super smile

272

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Widzisz, ale ja przez kilka lat byłam bez partnera, a nawet rodziny i jakoś potrafiłam być szczęśliwa. Dla mnie nie miało większego znaczenia, że nie mam faceta. Przygodnego przystojniaka mogłam spotkac w każdym pubie, a co chciałam robić, już robiłam sama.

Kocham Misia, ale gdybym była samotna, to też nie byłoby większego problemu.

273

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Tylko, że mi nie zależy na przygodnym przystojniaku, nie szukam takowego. Jesteś w stanie powiedzieć z pełnym przekonaniem, że dałabyś radę spędzić całe życie w samotności, bez drugiej osoby obok siebie?

274

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Nie wiem, jak Beyond, ale jestem skłonny powiedzieć, że tak wink Wtedy tylko czuję się w pełni swobodnie. Może i takich ludzi nie ma dużo, ale pewnie jakiś odsetek jest..Z drugiej strony, jak się czasami czyta niektóre historier, to chyba spora część osób powinna być sama, bo jak sa w związku, to przynoszą partnerowi jedynie same udręki.

275

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Tylko, że mi nie zależy na przygodnym przystojniaku, nie szukam takowego. Jesteś w stanie powiedzieć z pełnym przekonaniem, że dałabyś radę spędzić całe życie w samotności, bez drugiej osoby obok siebie?

Ale co to znaczy: "Bez drugiej osoby obok siebie"? Jeśli jedynie partner zapewnia towarzystwo i niesamotność, to współczuję.
Sporo lat swojego życia spędziłam jako singiel, część z nich w poczuciu smutku i samotności, ale na własnej skórze przekonałam się, że zmiana myślenia jest możliwa i bardzo, bardzo pomocna.
Choć czasem sobie nostalgicznie westchnę, że chciałabym..., nie czuję się samotna.

276

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Bagiennik, ja mam w sumie tak samo. Oczywiście, że cieszę się, że trafiłam na super faceta, ale jakoś nigdy nie uzależniałam swojego szczęścia od obecności partnera. Bardzo lubię być sama ze sobą i wizja "staropanieństwa" nigdy mnie nie przerażała.

277

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Piegowata'76 napisał/a:

   
Ale co to znaczy: "Bez drugiej osoby obok siebie"? Jeśli jedynie partner zapewnia towarzystwo i niesamotność, to współczuję.

I to jest właśnie clou całego problemu: odpowiedz sobie na to pytanie, jeśli dasz twierdzącą odpowiedź to wszystko będzie jasne.

278 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2021-06-18 19:10:26)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Pani psycholog powiedziała jeszcze jedną rzecz: tapla się pani w gó*nie i nie chce pani z niego wyjść, bo pani to pasuje -

Pisałam o tym już w kwietniu (i to za darmo!):

Apogeum napisał/a:

Niektórzy - jak Ty - są nieszczęśliwi na własne życzenie. Chociaż raczej obstawiam, ze Cię taka postawa uszczęśliwia. Bo gdybys nie lubiła taplać się w błocie, to byś się w nim nie taplała.

A teraz zacytuje kogoś innego (Elę?)

„Nie dość że nie pstryknie palcami, to jeszcze jak klient powie: jestem Kotem- to nie usłyszy: nie, nie jesteś kotem, tylko pytanie: a jaką masz sierść?
terapeuta jest po to tylko by być asekuracją. Klient idzie sam. Kto oczekuje czegoś innego zawiedzie się.

A Ty, CCCatch, cały czas konsekwentnie idziesz droga, która nie przewiduje wyjścia poza sferę komfortu. Bo Ty znasz i lubisz to swoje „cierpienie” i użalanie się nad sobą: najlepsze lata za mną, wiem, ze już nic dobrego mnie nie czeka. To takie oswojone znajome bagienko. Nawet z postów Beyondblackie wyciągnęłas tylko jakieś tematy zastępcze, zamiast skupić się na meritum. A prawda jest taka, ze ten watek ma służyć tylko podlewaniu Twojego ego i zaspokajaniu Twojej potrzeby atencji. Nie tyle jesteś niereformowalna, co chcesz taka być. Był kwiecień, jest czerwiec, tyle postów, a Ty dalej nic nie rozumiesz i dalej piszesz, ze najlepsze lata (w sensie metrykalnym oczywiście) za Tobą. Guzik prawda. Ludzie poszukujący z wiekiem są mądrzejsi i wiele osób nie chciałaby się cofnąć do młodych lat, bo wtedy nie mieli tej mądrości co dziś, a ona jest więcej warta niż młoda buzia. Ludzie, którzy to wiedza i rozumieją, nie uważają wieku 20 plus za najlepsze lata. Bo im człowiek mądrzejszy, tym większe szanse na szczęśliwy związek i szczęśliwe życie. Pomijam, ze Ty póki co jeszcze jesteś 20 plus. Metrykalnie, bo emocjonalnie i nie tylko emocjonalnie to jesteś na etapie dziesięciolatki i stulatki zarazem. Albo jesteś  trolem. Choć to w zasadzie na jedno wychodzi, bo żadna dojrzała emocjonalnie osoba nie tworzy wymyślonych wątków. A to pisanie o wyglądzie, mężczyznach i sztucznych lalach jest nie tyle nudne co niestrawne. I nie, mężczyźni nie lubią plastiku (i tego co często idzie z nim w parze), plastik lubią jedynie amatorzy plastiku.

279 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-20 22:23:55)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Ja tak się czuję. Jestem sama =zawsze będę zmarnuje sobie życie, spędzę je w samotności, nawet nie będzie miał kto mnie pochować. Wiem jak bardzo są to pesymistyczne i czarne myśli ale niestety krążą po mojej pustej głowie. Nie jestem trolem, przestańcie z tym. Może wam ciężko zrozumieć to, że ludzka psychika może płatac takie figle ale niestety tak właśnie jest.
Pisząc o tym, że najlepsze lata mam już za sobą mam na myśli to, że wizualnie lepiej już wyglądać nie będę. Pewnie zdobędę jakieś doświadczenie i mądrość, ale kto by nie chciał mieć wyglądu 25-łatki a mądrości i wiedzy 40-latki? Chyba każdy, czy to kobieta czy mężczyzna. Znaleźć pracę czy partnera też będzie coraz trudniej, nie ukrywajmy, nawet były tu wątki tego typu - kobieta w pewnym wieku staje się po prostu 'stara i nieatrakcyjna'. Chwała wam za to, jeśli uważacie inaczej.
Co do psychologa to wiem, że ani on ani nikt inny nie odwali za mnie pracy pt. 'zmiana życia na lepsze', muszę to zrobić sama ale zrozumcie że ja po prostu NIE UMIEM z dnia na dzień stać się szczęśliwą i beztroska osobą. Czytam książkę o której wcześniej wspomniałam i widzę że autorka ogromną wagę przykłada do prawa przyciągania. U mnie to chyba nie działa albo nie umiem odpuścić. Do gorliwej wiary nie potrafię się zmusić i nawet nie będę próbowała tego robić. Spotykam się z kolegą, ale nie czuję tego, ale też niczego nie zakładam ani na nic nie mam parcia, co nie zmienia faktu że i tak porównuje go do eks. Czekam niecierpliwie na następną wizytę u psychologa, w międzyczasie zaczęłam sobie skrobac pewne przemyślenia w zeszycie..

PS. Co do tego że mężczyźni nie lubią plastiku to się nie zgodzę nigdy. Jakoś zawsze taka lala zwróci uwagę każdego i podniesie ciśnienie między nogami..

280 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-06-20 22:35:55)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Ile masz lat? CCCatch.
Można zaklinać rzeczywistość. Ale tak niestety jest, że po 30 kobieta dużo traci na rynku matrymonialnym, a najwyższą atrakcyjność ma w wieku 25-26 lat.
Tylko pytanie dla kogo traci? Dla facetów którzy chcą trwałego związku? Wątpię. Dla facetów dla których liczy się to co ktoś sobą reprezentuje w środku? Wątpię.
Więc tak, grono adoratorów będzie znacznie mniejsze. Ale odpadają Ci którzy głównie patrzą na aspekt fizyczny. Tylko wtedy kobieta też musi trochę zjechać z wymaganiami co do fizyczności.

Co do tego że mężczyźni nie lubią plastiku to się nie zgodzę nigdy. Jakoś zawsze taka lala zwróci uwagę każdego i podniesie ciśnienie między nogami..

To ja jestem inny. Mnie podnieca zadbana naturalność.

281

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Ja tak się czuję. Jestem sama =zawsze będę zmarnuje sobie życie, spędzę je w samotności, nawet nie będzie miał kto mnie pochować.

Jeśli tak czujesz, to zapewne tak będzie.
Na swój sposób to jest dosyć wygodna postawa, bo pozwala nie podejmować żadnego działania.

282

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Britan w tym roku kończę 29 ale czuję się psychicznie na jakieś 89. Pocieszający jest wyłącznie fakt, że mało kto, patrząc na mnie, mi tyle daje.
Wiesz, wymagania typu 'umiesniony, min. 180 cm wzrostu, model z okładki' już dawno temu wrzuciłam do śmietnika. Dalej podoba mi się mój były, na co każdy wokół reaguje szokiem, jak taki gość może mi się podobać. No jak widać może, a ludzie zmieniają swoje upodobania i spojrzenie na świat i życie.
Mnie samą już męczy moje marudzenie i podejście, chciałabym móc 'coś' robić, coś zmieniać, działać - ale nic nie wychodzi. Leci dzień za dniem a ja stoję w miejscu, ewentualnie krok do przodu i dwa kroki w tył. Czegokolwiek się nie podejmę - klapa. Chcę nawiązać jakąś relację - nie jestem w stanie. Chcę czymś się zająć - mózg nie pozwala. Są momenty kiedy czuję przypływ energii i optymizmu ale to bardzo chwilowe, zaraz mija i wszystko wraca do 'normy'. Koleżanka 'po przejściach' zasugerowala mi, że mogę mieć depresję. Hmm, ja - zawsze wulkan energii, silna, uparta i depresja? Sama teraz tego nie wykluczam.

Olinka - a czy jeśli będę myśleć inaczej to coś zmieni? Nie sądzę. Wiele osób uważa, że myślenie jest kluczem. Pozytywne myślenie. Może ja jestem jakimś wybitnym przyoadkiem na który nic nie działa.

283

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Przykro mi to mówić, ale jesteś beznadziejnym przypadkiem. Oczywiście nie pod katem rzeczywistej wartości, jako człowieka, ale wręcz patologicznej oporności na argumenty. Jeśli zdecydujesz się(ponownie) na specjalistyczną terapię, to ów specjalista będzie miał naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Nie spotkałem w swoim ponad 30 letnim życiu człowieka, który tak bardzo byłby dobity faktem, żę żyje.
Może to kwestsia wychowania albo obecnych czasów, gdzie ludzie rzeczywiście mogą wiele osiągnąć, ale uznają z miejsca, że wszystkim się należy wszystko co najlepsze. Tymczasem tak po protu nie jest. NIe było, nie jest i nie będzie. Nie każdy osiąga ogromne sukcesy a ludzie podlagają procesowi starzenia i to, żę ktoś w wieku 40 lat wygląda na te 40 lat to właśnie jest stan normalny. Pzekonanie, żę przez całe życie będzie się supermanem to czysta iluzja, do której jednak zadziwiająco dużo osób dąży.
Poza tym dobija mnie, jak za każdym razem słyszę, że ktoś plecie, za przeproszeniem te farmazony, o straconych najlepszych latach życia. Co to w ogóle jest? Tzn czy jest jakiś wiek, gdzie można mówić o "najlepszym okresie"? To jest czysty absurd! Człowiek ma to szczęście, że żyje dość długo i w ciągu tego swojego życia może cały czas coś osiągnać, tylko trzeba nad tym pracować. Najlepsze lata życia możesz mieć równie dobrze na emeryturze. I właśnie o to chodzi, zę Ty chcesz to zrobić niemal z dnia na dzień, tzn zmienic się, stając się osobą zadowoloną z życia. A na to trzeba trochę więcej czasu. Oczekujesz po prostu cudów i gotowych rozwiązań, dlatego kręcisz się ciągle w kółko.

284 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-06-21 09:36:05)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Britan w tym roku kończę 29 ale czuję się psychicznie na jakieś 89. Pocieszający jest wyłącznie fakt, że mało kto, patrząc na mnie, mi tyle daje.
Wiesz, wymagania typu 'umiesniony, min. 180 cm wzrostu, model z okładki' już dawno temu wrzuciłam do śmietnika. Dalej podoba mi się mój były, na co każdy wokół reaguje szokiem, jak taki gość może mi się podobać. No jak widać może, a ludzie zmieniają swoje upodobania i spojrzenie na świat i życie.
Mnie samą już męczy moje marudzenie i podejście, chciałabym móc 'coś' robić, coś zmieniać, działać - ale nic nie wychodzi. Leci dzień za dniem a ja stoję w miejscu, ewentualnie krok do przodu i dwa kroki w tył. Czegokolwiek się nie podejmę - klapa. Chcę nawiązać jakąś relację - nie jestem w stanie. Chcę czymś się zająć - mózg nie pozwala. Są momenty kiedy czuję przypływ energii i optymizmu ale to bardzo chwilowe, zaraz mija i wszystko wraca do 'normy'. Koleżanka 'po przejściach' zasugerowala mi, że mogę mieć depresję. Hmm, ja - zawsze wulkan energii, silna, uparta i depresja? Sama teraz tego nie wykluczam.

Olinka - a czy jeśli będę myśleć inaczej to coś zmieni? Nie sądzę. Wiele osób uważa, że myślenie jest kluczem. Pozytywne myślenie. Może ja jestem jakimś wybitnym przyoadkiem na który nic nie działa.

To jesteśmy ten sam rocznik.
Nie masz depresji. Masz brak siły do życia, do zmian, do podejmowania decyzji.
Zbadaj krew. Może brak Ci dopaminy, D3? Ja miałem bardzo podobnie.

Ludzie nie rozumieją depresji. Depresja to jak całymi dniami patrzysz w ścianę zamiast coś robić.
Jak nie dasz rady wstać umyć się. Żyjesz w brudzie. Nie myjesz się od kilku dni. Zarastasz, nie ścinasz paznokci.
Moja była z mojego tematu właśnie miała depresję.
Ona co chwilę gadała, że jest śmieciem, że nie chce się jej żyć. Że jest bezwartościowym człowiekiem, że chciałaby połknąć za dużo tabletek.
Po co ja jej pomagam i z nią jestem, jak ona to taki karaluch.
To jest depresja.


Moim zdaniem były wydrenował Cię z energii życiowej. Ale dlaczego? Bo przywiązałaś się do niego emocjonalnie w patologiczny sposób. Żyłaś nim. Żyłaś życiem drugiego człowieka, a nie swoim!! On odszedł i nagle okazało się, że Twoje życie to pustka.
Jednym z filarów dojrzałości jest fakt tego, że nie da się Tobie odebrać poczucia wartości. Co da się odebrać? Pieniądze, auto, opinie, pozycję społeczną, karierę, partner nas zostawi.
Czego nie da się w takim razie odebrać? Na czym budować solidne poczucie własnej wartości? Na wykształceniu, wiedzy, talencie, umiejętnościach, doświadczeniu, hobby, publikacji czegoś.

285

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

CCCatch zloscisz sie na osoby tutaj, ktore krytykuja Twoich rodzicow. Nie pamietam czy czytalam inne watki czy wypowiedzi Twoje, tego calego tez nie czytalam dlatego nie pokusze sie o zadna teorie.
Jednak oczywistym jest, ze jest cos z Toba nie tak i Ty tez to wiesz, dlatego nie jest znow takie obrazliwe czy szalone uwazanie, ze ma to zwiazek z rodzicami poniewaz w wiekszosc sytuacji ma. Ma albo zwiazek z rodzina albo cala spolecznoscia w jakiej sie wyroslo, zawsze.
Magicznie taka sie nie stalas i magicznie nie nabralas takich dziwnych mysli i przekonan.
Jest bardzo trudnym wychowac kogos omijajac wszelkie problemy poniewaz kazdy czlowiek ma bias i pewna slepoteu i przez to nawet jak chce dobrze to moze zrobic zle.

Musialabys chciec poprawic swoj stan, a to nie jest takie latwe. Bo chciec poprawic swoj stan znaczy rozpasc sie na kawalki, rozwalic fundament na ktorym stoisz, to znaczy brak poczucia bezpieczenstwa, przyznanie, ze NIC nie wiesz o swiecie i sobie i zyciu. To znaczy zakwestionowanie swietosci wlasnych, a to jest najtrudniejsza rzecz jaka ktokolwiek moze w zyciu zrobic. Jezeli sie na to zdecydujesz to wtedy musisz dotrzec do sedna problemu, a to boli.
Jestesmy rowiesniczkami, ale przypominasz mi troche mnie kiedy mialam jakies 20 lat w kwestii tego jak latwo sie poddawalam i jaka wkurzona bylam jak cos mi nie wychodzilo. Czasami poddawalam rzeczy zanim w ogole mialy szanse sie nie udac.

286

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Britain napisał/a:

Moim zdaniem były wydrenował Cię z energii życiowej. Ale dlaczego? Bo przywiązałaś się do niego emocjonalnie w patologiczny sposób. Żyłaś nim. Żyłaś życiem drugiego człowieka, a nie swoim!! On odszedł i nagle okazało się, że Twoje życie to pustka.
Jednym z filarów dojrzałości jest fakt tego, że nie da się Tobie odebrać poczucia wartości. Co da się odebrać? Pieniądze, auto, opinie, pozycję społeczną, karierę, partner nas zostawi.
Czego nie da się w takim razie odebrać? Wykształcenia, wiedzy, talentu, umiejętności, doświadczenia, hobby, publikacji czegoś.

Otóż właśnie!

Pewnych rzeczy nikt nam odebrać nie może.

287 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-06-21 09:49:18)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

czy jeśli będę myśleć inaczej to coś zmieni? Nie sądzę. Wiele osób uważa, że myślenie jest kluczem.

Tak, mają rację bo u Ciebie myślenie napędza lęk. To w konsekwencji też wpływa na to jak działasz, ile masz energii, na to czy ludzie chcą z Tobą przebywać, robić coś wspólnie. Czasem po prostu lepiej myśleć mniej.
Paradoksalnie często osoby, które "poświęcają się" dla innych, żyją ich życiem stają się dla innych dużym obciążeniem. Bo zwykle stoi za tym jakieś poczucie pustki i potrzeba by druga osoba dawała energię do życia, ale też uspokajała rozszalałe uczucia i myśli z którymi te osoby sobie nie radzą.

288 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-21 10:12:22)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

bagienni_k,
ale ja wcale nie uważam, że należy mi się wszystko co najlepsze tylko dlatego, bo żyję. Moi rówieśnicy szukają roboty w której się nie narobią a zarobią, ja szukam takiej, w której zostanę nagrodzona za swoją pracę - a uwierz, jestem pracuś, uwielbiam wyzwania i nienawidzę nudy. Nie oczekuję cudu, oklaskow i złotego deszczu. Nie uciekam się do oszustw. Nie marzę o sławie i innych tego typu rzeczach. A co do wieku - tak po prostu uważam - chociaz wiem, że ludzie i grubo po 40 potrafią - lub muszą - układać sobie życie na nowo i udaje im się to. Dla mnie wizja '3' z przodu wiąże się z końcem czegoś, ale nie potrafię dokładnie określić czego.

Britan - aż tak źle ze mną nie jest, chociaż takie poczucie beznadziejnosci miewam dość często...możesz mieć rację, że to były wyssal ze mnie energię, w sumie nawet nowa pani psycholog stwierdzila, że to, jak paskudnie fizycznie czułam się w styczniu, czemu nie miałam apetytu i czemu tak chudlam, mogło być spowodowane tym, że uslyszalam od jeszcze narzeczonego, że Bóg zawsze będzie dla niego ważniejszy niż ja. Wiem że musze zbudować silne poczucie własnej wartości. Są jakieś kroki, bo wczoraj wyszłam na plażę w bikini i stwierdziłam, że nawet podoba mi się moja figura big_smile oczywiście nie do końca ale jest nawet ok.

Winter.Kween, bardzo podoba mi się Twój wpis, a co do tego wkurzania się - wypisz wymaluj ja, ale ja nie wkurzam się jak coś mi nie wychodzi dlatego - bagienni_k, wzywam Cię - że to powinno mi spaść z nieba tylko dlatego, bo stawiam sobie wymagania i mocno przeżywam porażki. Być dobrej myśli, władowac w coś kupę energii, siły, czasu, wszystko jest na dobrej drodze a tu lipa. Niby jadę dalej, ale już entuzjazm mniejszy, wiara także.
Co do rodziców - bronie ich i będę bronić, bo to najlepsi ludzie w moim życiu. Oczywiście nie są idealni tak jak nikt na tym świecie ale wiem, jak wiele poświęcili dla mnie i dla mojej siostry, jak dbali, aby niczego nam nie brakło, jak troskliwi i dobrzy byli i są w porównaniu do rodziców wielu moich znajomych. Każdy zawsze mi mówił: 'ale masz super rodziców'. Mój były rozmawiał z nimi z taką swobodą, jakby się znali kupę czasu. Ja jestem przyzwyczajona do takiego odbioru 'rodzica', jako osoby troskliwej, pomocnej, dającej swobodę i niezależność, więc może też dlatego zderzenie z osobowości matki mojego eks było dla mnie tak uderzające. Moi rodzice nigdy nie mieli się za lepszych, nie wywyzszaja się, są uczciwi i nie zaborczy. Na pewno trochę mnie rozpiescili i pokazali, że ludzie mogą być dobrymi istotami, ale przeżyc na własnej na skórze, że nie każdy taki jest i tak musiałam sama. I taka nauka wiele dała chociaż nie raz bywało brutalnie. Może też dlatego jestem teraz tak nieufna.

289 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-21 10:18:54)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

W dzisiejszych czasach słowo "nuda" czy ambicje lub wyzwania jest zdecydowanie zbyt często wspominane. Jeśli tylko je widzę, to od razu mi się lampka zapala. Sam jestem zwolennikiem złotego środka i wcale od początku nie biegnę za tym co najlepsze i nie chwytam się co raz to nowych rzeczy. Akurat uważam to właśnie za ten wyważony środek, zdrowy rozsadek, który pozwala zachowań dobry stan psychiczny.
Natomiast co do wieku to jesteś właśnie w wielkim błędzie. Masz widocznie fałszywe poczucie, jak i wiele innych młodych osób, że najcenniejsze momenty w życiu czy chwile, kiedy możemy coś zdziałać, sa przypisane do pewnego wieku. Nie wiem, skąd to się bierze, ale myślę, że spory udział ma w tym to uporczywe oglądanie się na innych i podążanie za trendem, jaki akurat się w społeczeństwie pojawia. Co ma się kończyć po 30-stce? Bo jedyne, co mi przychodzi na ,myśl, to resztki beztroskiego i "pięknego" życia..

Natomiast porażki się zdarzają, co więcej, WPISANE są w nasze życie. Jedni ich przeżywają więcej, inni mniej. Akceptowanie tych porażek jest kluczowe a Ty widocznie nie tolerujesz żadnych, bo oczekujesz, że ich nie bedzie, bo przecież tak bardzo się starasz i trobisz wszystko, aby coś osiuągnąć a inni robią mniej a dostają to, czego chcą.

290

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Britan - aż tak źle ze mną nie jest, chociaż takie poczucie beznadziejnosci miewam dość często...możesz mieć rację, że to były wyssal ze mnie energię, w sumie nawet nowa pani psycholog stwierdzila, że to, jak paskudnie fizycznie czułam się w styczniu, czemu nie miałam apetytu i czemu tak chudlam, mogło być spowodowane tym, że uslyszalam od jeszcze narzeczonego, że Bóg zawsze będzie dla niego ważniejszy niż ja. Wiem że musze zbudować silne poczucie własnej wartości. Są jakieś kroki, bo wczoraj wyszłam na plażę w bikini i stwierdziłam, że nawet podoba mi się moja figura big_smile oczywiście nie do końca ale jest nawet ok.

Britain zwrocil uwage na jeden aspekt, ktory Ty calkowicie olalas skupiajac sie znowu na winie Twojego ex i tym, co Ci powiedzial.
Nie dalby rady wyssac z Ciebie energii, gdybys na to nie pozwolila przywiazujac sie do niego tak bardzo.
Od samego poczatku pisalm zreszta, ze tak szybkie tempo zwiazku, szybkie zareczyny, to nie jest dobry pomysl. Ok, chudlas, czulas sie paskudnie, ale to nie bylo dlatego, ze on Ci cos powiedzial, tylko dlatego, ze Ty oparlas cale swoje zycie na nim do tego stopnia, ze nie bylas w stanie stac na wlasnych nogach, kiedy on zaczal takie dziwne jazdy.

Bo gdybys byla w stanie, bo bys go rzucila duzo wczesniej, powodow byla masa, sporo rzeczy nie pasowalo, a Ty uparcie w tym tkwilas, jakby tylko on mogl dac Ci szczescie.

Myslalam, CC, ze jestes ode mnie starsza, a tu okazuje sie, ze tez jestesmy z jednego rocznika.
Wstawaj z kolan dziewczyno, cale zycie przed Toba.

291

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Loka Sama prawda!

Tylko dopóki Autorka otwrcie tego nie przyzna sama przed sobą, to ta dyskusja jest po prostu bez sensu...

292 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-06-21 11:22:28)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Tradycyjne, "troskliwe i kulturalne" wychowanie opierało się i opiera na jednej kardynalnej zasadzie "nie można/nie wolno/nie wypada się złościć", bo "wszystko da się załatwić bez złości", bo "nie ma powodów do złości". No i rośnie pokolenie niezłoszczących się, które nie ma siły i energii. Nie ma, bo złość jest uczuciem bardzo energetycznym i jeszcze większej energii trzeba zużyć, by złość (z różnymi jej odcieniami) zablokować. A pod złością, której "nie ma", kłębią się inne uczucia, jeszcze mniej akceptowane; na pierwszy plan zaś wysuwa się... wdzięczność. I tak system zaprzeczeń i mechanizmów obronnych ma się świetnie, gorzej z funkcjonowaniem z sobą samą i z innymi ludźmi.

A wystarczy odblokować to, co tzw. dobrym wychowaniem (bo dobrym ono nie było i nie jest) zostało zablokowane. Jak to zrobić? Puścić kontrolę, przestać wszystko rozumieć, tłumaczyć, zaprzeczać, skoncentrować się nie na rozumie, a na przeżywanych uczuciach. Tak, wiem, do najłatwiejszych zadań to nie należy, ale warte jest wysiłku.

293 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-06-21 11:41:08)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Wielokropek napisał/a:

Tradycyjne, "troskliwe i kulturalne" wychowanie opierało się i opiera na jednej kardynalnej zasadzie "nie można/nie wolno/nie wypada się złościć", bo "wszystko da się załatwić bez złości", bo "nie ma powodów do złości". No i rośnie pokolenie niezłoszczących się, które nie ma siły i energii. Nie ma, bo złość jest uczuciem bardzo energetycznym i jeszcze większej energii trzeba zużyć, by złość (z różnymi jej odcieniami) zablokować. A pod złością, której "nie ma", kłębią się inne uczucia, jeszcze mniej akceptowane; na pierwszy plan zaś wysuwa się... wdzięczność. I tak system zaprzeczeń i mechanizmów obronnych ma się świetnie, gorzej z funkcjonowaniem z sobą samą i z innymi ludźmi.

A wystarczy odblokować to, co tzw. dobrym wychowaniem (bo dobrym ono nie było i nie jest) zostało zablokowane. Jak to zrobić? Puścić kontrolę, przestać wszystko rozumieć, tłumaczyć, zaprzeczać, skoncentrować się nie na rozumie, a na przeżywanych uczuciach. Tak, wiem, do najłatwiejszych zadań to nie należy, ale warte jest wysiłku.

Niewątpliwie coś w tym jest.
Nie żeby wdzięczność była czymś złym oczywiście.

294 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-06-21 11:45:52)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

aniuu1, niestety nawet nie "coś", ale bardzo dużo "cosi", ale to że wszystkie wróble o tym ćwierkają nie znaczy nic, póki autorka nie zdecyduje się na kontakt z sobą samą. Na razie robi wszystko, by nie zmienić stanu rzeczy.

***
Wdzięczność jest paskudnym uczuciem, gdy przesłania rzeczywistość.

295

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Olinka - a czy jeśli będę myśleć inaczej to coś zmieni? Nie sądzę. Wiele osób uważa, że myślenie jest kluczem. Pozytywne myślenie. Może ja jestem jakimś wybitnym przyoadkiem na który nic nie działa.

Oczywiście, że zmieni. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu, w tym na własne uczucia, ale już na to co z nimi zrobimy - tak. Można więc pogrążyć się w smutku, wejść w rolę ofiary i wygodnie czekać na coś, co samo na pewno się nie zdarzy, ale też można otrzeć łzy, otrzepać kolana, poszukać swoich mocnych stron, które dają możliwości i wziąć się z życiem za bary. Nastawienie jest bardzo ważne, często kluczowe.

296 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-21 13:22:38)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

bagienni_k, piszesz o 'od początku', 'co raz nowych rzeczy' - ja nie zaczęłam pracy wczoraj, żeby można było uznać moje, mogące wydać się komuś śmieszne ambicje, za rzucanie się na głęboką wodę. Na dyrektora w wieku 30 lat to raczej tylko przez znajomości.

Loka, wiesz, że ja chciałam zakończyć to w styczniu pierwsza...rozmawiałam z nim o tym, chłopak zaczął płakać i schował się pod kołdrę. Po rozmowie stwierdziliśmy, że damy sobie szansę i spróbujemy 'zacząć od nowa' i trochę inaczej. Ale nie wyszło. Może masz rację z tym uzależnieniem. Może ja tak bardzo nie chciałam być samotna, że to wszystko poszło jak poszło i nie zdecydowałam się na taki krok? Niewykluczone...chyba nam obojgu prąd odcielo i myśleliśmy że będzie fajnie, ale ja też uznaje swoją winę w tym wszystkim. Na pewno coś z tego wyniósł i wiem że w ewentualnym, nowym związku, dałabym sobie więcej luzu no i nim nie postawie na nogi swojego poczucia wartości, nic się nie uda. Wiem że mysze najpierw sama z sobą być szczęśliwa, abym mogła i taka być z kimś.

Wielokropek, nie wiem czy dobrze rozumiem, czy Twoja wypowiedź ma jakieś drugie dno, chyba nie mam siły go doszukiwać ale odnosząc się do widocznej treści - we mnie zawsze było i nadal jest dużo złości. Mama zawsze powtarzała że mam swój charakterek i święty on nie jest, ale oczywiście mam tu na myśli takie cechy jak niecierpliwość, złośliwości, skłonność do pyskowania, nadmierny upór czy inne, nie groźne ale wpływając na mój temperament, lecz nie jakieś patologiczne. Zawsze byłam ekspresyjna w wyrażaniu emocji ale nigdy nie usłyszałam 'tak nie można', 'tak nie wypada'. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Jeden panuje lepiej nad emocjami, drugi gorzej. Poprzednią psycholog powiedziała, że to nie oznacza, że coś ze mną jest nie tak - po prostu kwestia temperamentu. Już kiedyś pisałam że małżeństwo moich rodziców to też lekkie skrajności - tata jest oazą spokoju, aczkolwiek potrafi odpowiednio i w czasie zareagować gdy sytuacja tego wymaga i 'zabija nerwy spokojem', mama jest mniej cierpliwa, ale nie znaczy, że jakaś szalona itp itd big_smile w tej kwestii akurat mogę się domyśla czemu - babcia od strony mamy była oschla, zimna i faworyzowala młodsza siostrę mojej mamy, a babcia od strony taty jets taka sama jak on, z tym że do tego skrajnie nadopiekuncza.
Także do tropu dotyczącego blokowania złości też się nie mogę przychylic...

Olinka, nie mogę się zgodzić. Na jakikolwiek sukces, mniejszy lub większy, musi wpłynąć więcej czynników. Póki co rzeczy, do których podchodziłam z pozytywnym nastawieniem, nie udawały się. I za którymś razem to nastawienie po prostu ulatuje bo czujesz taki bezsens posiadania go.

297

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Nie ma w mych postach żadnego dna, więc niczego - nawet gdybyś się zdecydowała - nie znajdziesz.

Weźmiesz pod uwagę to, co napisałam? Dobrze.
Nie weźmiesz? Też dobrze.

298

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Olinka, nie mogę się zgodzić. Na jakikolwiek sukces, mniejszy lub większy, musi wpłynąć więcej czynników.

Prawdę mówiąc nie spodziewałam się, że się ze mną zgodzisz.

Nastawienie, nawet jeśli na daną sytuację wpływają również inne czynniki, ma to do siebie, że w przypadku ewentualnej porażki człowiek bierze ją na klatę, nie dołuje się, nie traktuje jej jak końca świata, nie bierze bezpośrednio do siebie ani nie ma ona wpływu na poczucie własnej wartości.
Można jednak uznać "jestem do bani, nic mi nie wychodzi" i wygodnie sobie żyć w roli ofiary, która nic nie może, na nic nie ma wpływu, a podejmowanie kolejnych działań też nie ma sensu, bo "przecież wiadomo jak to się skończy".

Dodatkowo nasze nastawienie, nawet jeśli bardzo staramy się je ukryć, jest widoczne na zewnątrz i ma wpływ na to, jak jesteśmy postrzegani przez innych. To z kolei przekłada się na towarzyskie i zawodowe sukcesiki i sukcesy lub też ich brak.

299

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Olinko pełna zgoda!

Nastawienie pozwala realnie ocenić sytuację i siłą rzeczy uwzględnia ewentualne potknięcia czy porażki. Pozwala je zaakceptować, kiedy wiemy, że one są po prostu elementem naszego życia. Ktoś, kto chce iśc przez życie i nastawia się na same sukcesy jest zwyczajnie naiwny.
Poza tym, fatalnie odbiera się u kogoś takie nastawienie. Swego czasu, jeden znajomy do mnei wydzwaniał, za często, jak na móje poklady cierpliwości, narzekając nie tyle na siebie, co na sytuację w jakiej się znalazł. Zbiegło się to w czasie z wybuchem pandemii, ale naprawdę miałem szczerze dość wysłuchiwania tych żali i narzekań, co to się nie stanie i jaka czeka nas katastrofa. Na szczęście szybko mu to minęło...

300 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-21 20:31:17)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Olinka napisał/a:

[...]a podejmowanie kolejnych działań też nie ma sensu, bo "przecież wiadomo jak to się skończy".

Ciągle podejmuję różne działania i ciągle mi nie wychodzą. To też nie tak, ze ja się już poddałam - choćby jeśli chodzi o pracę. Nadal szukam i działam, aczkolwiek moje skrzydła znów zostały podcięte jak zauważyłam, ze na stanowisko, na które zaaplikowałam, podanie złożyło ponad 100 osób. W związku z tym gdzieś tam z tyłu mojej głowy już zagnieździła się myśl, ze znów klapa. Zresztą ja żyję wg zasady: wolę się miło zaskoczyć niż srogo rozczarować. I oczywiscie będę sie użalać i męczyć z kolejną porażką, ale koniec końców pogodzę się z tym, ze czeka mnie dalej los taki, jak jest obecnie i zgniję w tym zatrutym otoczeniu. Toksyny aż się strumieniami leją ze współpracowników - każdy za mało zarabia (to jest największy hit), każdy ma za dużo pracy (to drugi giga hit), każdy prawie umiera i jak tu zrobić by się nie narobić a zarobić. FUJ.

Jeśli chodzi o odbiór mojego zachowania - ja mam bardzo waskie grono osób, z którymi rozmawiam na bardziej prywatne tematy. Ktoś kto mnie słabo zna lub w ogóle, w życiu by nie powiedział, co we mnie w środku siedzi. Każdy mysli, że ja taka zawsze wesoła, uśmiechnięta, gadatliwa. Ze jak taka pracowita, to pewnie sporo zarabia. Że pewnie ma super chłopaka i ślub z tyłu głowy. A tu zonk, nic z wyzej wymienionych...

Co do sukcesów zwiazkowych - stwierdzam, że nie jestem póki co gotowa na cokolwiek. Gość, z którym się spotykam, dla zabicia czasu, jest mi skrajnie obojętny. Nawet by mi oko nie drgnęło, gdyby zerwał ze mną kontakt - a może tak być, jeśli nie dostanie ode mnie tego, czego pewnie chce (cóż). Nie sadzę, że znajdę chlopaka, z którym nawiążę taką super przyjacielsko-partnerską więź. Boże dziewczyny, gdzie wy znajdujecie swoich partnerów?! Gdzie szukać normalnego mężczyzny?

301 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2021-06-22 09:25:04)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Wiesz co? Ty ciągle tu piszesz jaką to jestes fajną osobą co chce pomagać innym i w ogóle cud miód i palce lizać. Pozwole się nie zgodzić z tą autopropagandą.

Spotykasz się z facetem, na którym wcale Ci nie zależy, no ale wiadomo księżniczka musi mieć atencję, więc zwodzisz go dla własnej przyjemności. Co tam jego uczucia i oczekiwania, liczy się tylko to, że Ty masz czasoumilacza. Zastanawiam się co on by o Tobie pomyślał gdyby przeczytał ten wątek. Kurzu byś po nim nie zobaczyła. I słusznie, bo egoizmem i uprzywilejowaniem tak od Ciebie bije, że mdli.

302

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Boże dziewczyny, gdzie wy znajdujecie swoich partnerów?! Gdzie szukać normalnego mężczyzny?

Jakby ktoś znał takie miejsce gdzie się znajduje tych idealnych partnerów to zbiłby majątek :-)

303

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Boże dziewczyny, gdzie wy znajdujecie swoich partnerów?! Gdzie szukać normalnego mężczyzny?

Nie tam i nie tak jakby sie czlowiek spodziewal. Jednak zalezy jaki dla Ciebie to normalny.

304 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-22 09:06:12)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Powiem tak: nie spodziewałem się innego scenariusza..

CCCatch,

Tak odnośnie pracy: naprawdę uważasz, że to normalne trwać w miejscu, gdzie panuje taka atmosfera? Gdzie ludzie wiecznie narzekają i nie daj Boże jeszcze rzucają innym kłody pod nogi..? Przecież gdzieś lezy granica tego komfortu i zdrowia psychicznego, za którą mówisz sobie "dość!" Choćbyś miała pracować za niższą kwotę i na niższym stanowisku, ale w bardziej przyjaznym miejscu, to się na to nei zdecydujesz?
Nie pytam czy jesteś w stanie to teraz zrobić, ale czy dopuszczasz w ogóle taką opcję? Czy może naprawdę Ci przyjemności sprawia przebywanie w takim towarzystwie?

Co do tego Twojego spotykania się, to myślę, że nikt tutaj się jendak nie pomylił, odnośnie tego, żę wykazujesz wybitnie atencyjną postawę. Nie wiem, czy to coś da, ale spróbuj sobie powtórzyć te słowa kilka razy:

(...)Gość, z którym się spotykam, dla zabicia czasu, jest mi skrajnie obojętny. Nawet by mi oko nie drgnęło, gdyby zerwał ze mną kontakt(...)

Myślę, że wiele osób po przeczytaniu tego, w kontekście całej Twojej historii stwierdziłoby tylko to: WTF?
Powiedz: JAKI sens widzisz w spotykaniu się z kimś, kto Cię kompletnie nie interesuje pod żadnym względem? A przynajmniej pod kątem stworzenia z nim relacji? Odpowiedź brzmi: bo ktoś musi być przy Tobie, abyś czuła się wartościowa. Nieważne w jakim charakterze, ale być musi. Skoro nie widzisz, jak to absurdalnei brzmi, to Twoje zapewnienia o tym, jak jesteś świetnie odbierana przez innych i na jak wspaniałą się kreujesz, stoją w sprzeczności z Twoim zachowaniem.
Rozumiem, że ten koleś traktuje Waszą "relację" dokładnie tak samo? Jeśli zaś facet ma zupełnie inne odczucia i oczekiwania, to już teraz mogę mu współczuć. Czego Ci jeszcze trzeba, abyś zrozumiała, żę masz naprawdę poważny problem? Ty potrzebujesz atencji chyba niemal 24 godziny na dobę..Ile czasu minęło od Twojego rozstania? I Ty nie możesz wytrzymać tych kilku miesięcy nawet bez kogokolwiek?

305 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-06-22 10:10:57)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Faceci często sami tak traktują spotykanie się, więc nie ma co z góry współczuć. Może przecież sam zapytać o odczucia albo powiedzieć o swoich, podejmuje swoje decyzje. Może on też chce się pospotykać z nudy, dopuki nie trafi się ktoś bardziej odpowiedni.

306 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2021-06-22 10:26:03)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
aniuu1 napisał/a:

Faceci często sami tak traktują spotykanie się, więc nie ma co z góry współczuć. Może przecież sam zapytać o odczucia albo powiedzieć o swoich, podejmuje swoje decyzje. Może on też chce się pospotykać z nudy, dopuki nie trafi się ktoś bardziej odpowiedni.

Tu nie chodzi o to jak ten dany facet traktuje te spotkania, bo nie o nim rozmawiamy w temacie. Autorka przez 5 stron wątku (i jej poprzednich rozkmin) zdaje się nie być w stanie zrozumieć, że świat nie zostal stworzony by zaspakajać jej zachcianki, a ludzie to nie pozbawieni uczuć i własnej woli służący, których jedynym celem egzystencji jest umilanie jej życia. No, sorry, ale to jest narcyzm level hard.

I się powtórzę, tego typu zaburzenia nie biorą się z powietrza. Ci tak strasznie chwaleni rodzice musieli odwalić kawał toksycznej roboty, żeby wychować tak odrealnioną osobę.

307 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-22 10:32:27)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Zakładam, że gość raczej wie, na co się pisze, bo jeśli od początku ktoś wyraźnie zakomunikował swoje intencje, to potem łatwiej się po prostu rozejść. Natomiast dobija mnie w tej historii to, że Autorka z góry wie, że nic z tego nie będzie, ale spotylkaś się musi, bo inaczej ciężko jej będzie wytrzymać. TO szukanie na siłę atencji i towarzystwa jest zwyczajnie przerażające..
Jak inaczej odbierać postawę człowieka, który twierdzi, zę spotyka się z kimś, dla zabicia czasu, kiedy wiadomo, że nie jest to ani Kolega ani bliski znajomy, z którym można gdzieś wyskoczyć, bo rzeczywiście się dobrzez nim czujemy. Nie wiem, jak nazwać taką "relację" inaczekj, jak właśnie spotykanie się byle tylko nie być samemu..

308 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-22 10:54:27)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Beyondblackie,
czy jeśli ja nikomu nic nie obiecywałam, do niczego się nie zobowiązywalam, to nie mogę spotykać się z kimś czysto po koleżensku? Gdzie ja pisałam o tworzeniu relacji? Póki co pisałam wyłącznie o braku chęci tworzenia relacji! Pójść na piwo, pojechać nad jezioro. A wiesz czemu taką przyjęłam postawę? Tak wyszło, że gość chciał zorganizować wyjazd w 4 - ja, on i para naszych wspólnych znajomych. Nie jesteśmy razem, mimo to dowiedziałam się, i to od koleżanki, że...mam z nim spać. Fajnie nie? Szkoda że mnie nie spytał czy mam ochotę spać z obcym facetem. Widać ktoś ma ciśnienie i nie jestem tą osobą ja, dziewczyną do towarzystwa również nie jestem.
Najlepiej patrzeć tylko na jedną stronę medalu czyż nie? Chyba że coś opacznie zrozumiałas, myśląc, że mam parcie na związek, ale ten gość akurat mi się nie podoba to zrobię sobie z niego bezpieczną przystań. No przykro mi, to tylko kolega i tak jak napisałam wcześniej - do pewnego czasu, bo raczej zbyt długo na 'capnięcie' czekac mu się nie będzie chciało.

Jedyne co złe zrobiłam i się przyznaje - brzydko brzmi określenie 'dla zabicia czasu'. Ta relacja jest dla mnie czysto kolezenska - dla niego raczej też.

bagienni_k,
przecież ja ciągle piszę o poszukiwaniu nowej pracy - w tej chwili jest to poniekąd sens mojego istnienia - wyrwać się z tego syfu w którym póki co muszę przebywać. Nawiązując do Twojego pytania o gorszą pracę, czy bym się zdecydowała. Nie wiem. Po coś się uczyłam, po coś się szkolilam - nie po to aby skończyć na zmywaku. Żadna praca to nie wstyd, wstyd to kraść, ale jestem ambitna i tylko w ostateczności, jeśli już będę naprawdę na skraju wytrzymałości - zdecyduje się na coś poniżej mojego wykształcenia.
Co do dalszej części odsyłam Cię na początek mojego postu. Czy to, że chce się z kimś wyjść na spacer, pogadać (niekoniecznie z koleżanką) dla Was automatycznie oznacza tworzenie jakiejś relacji, więzi? Nie pojmuje Waszego podejścia. NIC NIKOMU NIE OBIECYWALAM. Nie daję żadnych znaków, że uważam tą znajomość za coś więcej, nikogo nie wodzę za nos, nikim się nie bawię. Ja także nie usłyszałam nic takiego więc co mam robić? Nie wierzę że nie spotkacie się z koleżankami/kolegami żeby wyjść sobie coś wypić czy po prostu pogadać.

A, i proszę nie używać określenia że ja 'muszę' - nie muszę. Mam ochotę gdzieś wyjść - idę. Nie mam - nie idę. Mam inne plany - realizuję je.

aniuu1,
jedyna, która widzi dwie strony medalu. Wg pozostałych, jak widać, ja mogłabym być dla kogoś 'laską do jednego' bo taki ze mnie narcyz że chyba tylko na to zasługuje, ale jednocześnie nie mam prawa utrzymywać koleżenskich relacji bo przecież mogę kogos zranić. Ciekawe czym...

A i jeszcze jedno. Gdzie ja pisałam o sobie jaka to nie jestem cudowna? Mam wiele wad ale i zalety, w związku z tym nie mam zamiaru całego życia spędzić na biczowaniu siebie tylko dlatego, że nie jestem ideałem.

309

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

CCCatch

Dziewczyno! Zaskoczę Cię: ja też się uczyłem, zdobywałem wykształcenie, szkolenia itp. Pracowałem przez kilka lat w zawodzie, ale jeśli mam przed sobą trudny okres, to nie zaszkodzi mi skorzystać z innej oferty i się zatrudnić zupełnie gdzie indziej, nawet poniżęj moich kwalifikacji. Masz rację: ŻADNA praca nie hańbi i wwarto się trzymać tego trzymać. Jaka amabicja? Ambicja się końćzy tam, kiedy zaczyna się pilna potrzeba poprawy swojej sytuacji. Masz tak życzeniowe i idylliczne podejście do życia, że aż to kłuje w oczy. Nie wyobrażasz sobie w żadnym wypadku, że syuacja może ulec zmianie na gorsze...

Jeśli mam być szczery, to NIE spotykam się z koleżankami czy kolegami tak, jak TY sobie zapenwne wyobrażasz. Nie potrzebuję ich widywać ani słyszeć się z nimi regularnie, żeby czuć się usatysfakcjoinowany. Wystarczy mi raz na tydzień albo i nawet rzadziej. Choćby dlatego, że ci ludzie mają swoje życie. W każdym razie mam milion różnych rzeczy do roboty i samemu mogę sobie siedzieć, zajmując się czym tylko chce i nie będę z tego powodu usychał z tęsknoty, bo mi brakuje ludzkiego głosu czy śmiechu. A dla samego pitu-pitu raczej nie warto poświęcać cennego czasu.

Nie muszę przebywać w towarzystwie innych ludzi, żeby móc oddychać...

310

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
bagienni_k napisał/a:

Zakładam, że gość raczej wie, na co się pisze, bo jeśli od początku ktoś wyraźnie zakomunikował swoje intencje, to potem łatwiej się po prostu rozejść. Natomiast dobija mnie w tej historii to, że Autorka z góry wie, że nic z tego nie będzie, ale spotylkaś się musi, bo inaczej ciężko jej będzie wytrzymać. TO szukanie na siłę atencji i towarzystwa jest zwyczajnie przerażające..
Jak inaczej odbierać postawę człowieka, który twierdzi, zę spotyka się z kimś, dla zabicia czasu, kiedy wiadomo, że nie jest to ani Kolega ani bliski znajomy, z którym można gdzieś wyskoczyć, bo rzeczywiście się dobrzez nim czujemy. Nie wiem, jak nazwać taką "relację" inaczekj, jak właśnie spotykanie się byle tylko nie być samemu..

Nie ma co się dobijać ;-) Każdy ma swoją drogę, swoje grzeszki i prawo do swoich błędów ;-)

311

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Jest bardzo istotna różnica pomiędzy spotykaniem się z kimś bo go autentycznie lubimy, nawet jak jest to niezobowiązujące koleżeństwo, a UŻYWANIEM drugiej osoby by sobie zapelnić czas i podbic samoocenę. Ja mam wrażenie, że Ty w ogóle nie rozróżniasz prawdziwej relacji, na jakimkolwiek poziomie, od traktowania drugiej osoby jak narzedzia do zaspokajania swoich zachcianek.

Szczerze mówiąc, na miejscu tego gościa, gdybym dowiedziala się jaka jest Twoja motywacja, to byłby ostatni raz jakbys mnie zobaczyła, bo jest to tak dogłębny brak szacunku dla drugiego człowieka, że glowa mała.

312

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Beyondblackie napisał/a:

[...]UŻYWANIEM drugiej osoby by sobie zapelnić czas i podbic samoocenę.

Podbić samoocenę? Nie spotykam się z Ryanem Goslingiem.
Widzę że celowo szerokim łukiem ominęłas fragment mojej wypowiedzi w której opisalam, jak kolega zaplanował sobie wskoczenie mi do wyra. I to wg Ciebie jest szacunek? Zarzucasz jego brak mi, a to, że gość bez mojej wiedzy i zgody planuje mnie 'zaliczyć', mimo, że nic mu nie obiecywalam, jest okej?! Jak ma się w planach rezerwację domku z dwoma pokojami, to chyba nie po to, żeby odstąpić łóżko koleżance?

bagienni_k,
a gdzie ja napisałam że muszę codzienne się z kimś widzieć żeby być szczęśliwą? Zobaczę się z nim raz w tygodniu, resztę czasu spędzam w innym gronie lub sama, czy też na jakichś zajęciach. Relację kolezenskie to relacje kolezenskie. Z byłym od razu znajomość poszła innym tropem...spotkanie się codzienne, intymność itp itd. Koledze niczego nie obiecuje. Zresztą, wy dziwnym trafem zakladacie że on coś może do mnie czuć a ja się nim bawię. Nie sądzę żeby tak było smile

Przykro mi że ambicja jest dla Ciebie czymś roszczeniowym. Ja chcę się w życiu rozwijać. Mam ku temu predyspozycje i nie pozwolę sobie na wmawianie, że tak nie jest. Oh wait, zaraz znów będę narcuzem bo osmielilam się napisać, że mam jakieś zalety i się nie biczuje.

313

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Ty masz naprawdę perwersyjny tok myślenia, który dobitnie pokazuje dlaczego z Toba jest tak źle.

Chociaż wiesz, że ten pan od poczatku chciał Cię tylko zaliczyć, bo takie info dostalaś,Ty mimo wszystko pakujesz sie w znajomość z nim. Po co? Spać z nim nie masz zamiaru, lubić go nawet nie za bardzo lubisz, masz wręcz do niego pogardę... No, ręce i cycki opadają. Poprzez to, że masz patologiczną potrzebę podpierania się innymi ludźmi brniesz w kompletnie bezsensowną relację, z której nikt niczego nie wyniesie, poza może niesmakiem i wkurzeniem.

Gdybym ja byla na Twoim miejscu i faktycznie facet by mnie erotycznie wcale nie interesował, a znałabym jego motywację, to byłby to koniec, bo ja szanuję ludzi i nie marnuję ich czasu. Pomijajac już, że nie mam w zwyczaju spotykania się z osobami, do których nie mam pozytywnych uczuć. Zapełnianie czasu dla zapełniania czasu obecnością drugiej osoby jest dla mnie kuriozalne.

314

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Julian Tuwim napisał/a:

Spór - sposób utwierdzania przeciwnika w jego błędzie.

315 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-22 13:43:05)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Beyondblackie, mi nikt nie powiedzial wprost, że on ma taki a nie inny plan wobec mnie, to po prostu idzie samemu wywnioskować z jego postępowania. Wg Ciebie w jaką relację się pcham? Bo ja nie nazwę tego żadną relacją, to zwykła znajomość i tyle. Nie wiem skąd przypuszczenie o pogardzie i braku pozytywnych uczuć. W porządku się rozmawia, a to że nie podoba mi się w sposób fizyczny jaka to różnica? Powtarzam po raz setny, że niczego z nim nie planuje i niczego mu nie obiecywałam i z wzajemnością. Zaden z moich kolegów nie podoba mi się wizualnie (poza byłym) i co mam z nimi dlatego nie rozmawiać, bo to marnowanie czasu?

316 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-22 16:30:48)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

CCCatch, ambicja nie jest roszczeniowym zjawiskiem, dopóki ma rozsądne granice. Każdy lub większość z nas chce się rozwijać, doskonalić czy zwiększać swoje kwalifikacje, ale zapewne dla każdego może co oznaczać co innego. Jednak kiedy ktoś, nie zważając choćby na atmosferę panującą w pracy, zostaje tam, bo chce coś więcej osiągnąć, kosztem np swojego zdrowia, to już przestaje być dla mnie osobą ambitną a staje się masochistą. Szukasz nowej pracy? - super, już jakiś krok zrobiony!

W moim otoczeniu mam więcej ludzi z wyższym wykształceniem niż z niższym czy średnim i prawie wszyscy sporo w życiu osiągnęli. Jednak również prawie wszyscy spośród nich, na róznym etapie życia, imali się właśnie prac, znacznie odbiegających od ich kwalifikacji czy oczekiwań. Dlaczego? Może chcieli coś jeszcze z życia wynieść a może po prostu byli w gorszej sytuacji finansowej. W każdym razie, na pewno nie unosili się honorem, że nie będą robić "byle czego" lub za "byle jakie grosze". Po prostu trochę pokory w życiu nie zaszkodzi.

Co do tego gościa, to wytłumacz mi jedno: PO CO się z nim spotykasz, jeśli widzisz, że jemu zależy na jednym i pewnie będzie robił wszystko, aby do tego doszło, skoro Ty tego nie chcesz? Oto jest pytanie!
Czy to wszystko, co on Ci oferuje jest warte, jeśli zależy mu właściwie tylko na jednym?
Jeśli uważasz, że takie relacje, to normalne koleżeństwo - ok, Twój wybór. W każdym razie to wcześniejsze określenie "dla zabicia czasu" wywołało zwyczajny niesmak. Ja np nie spotykam się z nikim dla zabicia czasu, bo samemu ten czas mogę równie dobrze wykorzystać. Może źle to ujęłaś w słowa, ale przebija się gdzieś to, że po prostu nie jesteś w stanie wytrzymać bez towarzystwa, bo jak nikogo koło Ciebie nie ma to czujesz się zwyczajnie gorzej.

317

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Zgodzę się z Bagiennikiem w 100%. Uważam, że traktowanie ludzi w celu "dla zabicia czasu" jest bardzo przedmiotowe i po prostu urąga szacunkowi dla drugiej osoby. A zwodzenia gościa, bo Ty chcesz dostać atencję, to już nawet nie skomentuje, bo to totalna żenuła- poziom zachowania jakiejś szesnastolatki.

I nie, to nawet dla Ciebie nie jest kolega, bo w sumie jego miejsce mógłby zająć jakikolwiek inny gościu, który by Ci słuzył za zapchajdziurę jak Ci się nudzi.

318 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-23 10:22:39)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

bagienni_k,
zacznijmy od tego, że nie interesują mnie ludzie z Twojego otoczenia, tylko ja sama. Taki tam egoizm. Druga rzecz, nie używają określeń 'byle czego' w nawiązaniu do mojej osoby, bo napisałam wcześniej że żadna praca nie hanbi i szanuję każdą o ile jest uczciwa i nikomu nie wyrządza szkód.

I tak, dla mnie kolezenstwo może przybrać firmę spotkania się z kimś, żeby coś porobić, pogadać - o ile obie strony tego chcą. Każdego kolrgr mam traktować jako potencjalnego partnera? Mam wielu kolegów, niektórzy dużo starsi. Niejednokrotnie po % mówili mi sprosne rzeczy, jeden chciał uprawiać ze mną seks. Po pijaku ale chyba jednak myślał o mnie w kontekście obiektu seksualnego w tamtej chwili, a nie koleżanki, prawda? Przeprosil i mu wybaczylam. Może dla Was kolezenstwo jest czymś głębszym, dla mnie nie. Nie muszę do kogoś żywic nie wiadomo jakich uczuć, by określić go kolegą. Kolega to ani przyjaciel ani tym bardziej partner.

Beyondblackie, nudne jest to Twoje ciągłe powtarzanie jak to bardzo zwodze biednego chłopaka. Chyba że dla Ciebie wyjście na spacer albo piwo jest obietnicą czegokolwiek większego - to nie wnikam. Ale w jednym masz rację - jeśli chodzi o kolegów to jest mi bez różnicy, z którym pogadam albo wypije piwo. Do niczego nie zobowiązuje się z kolegami.

319 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-23 10:13:05)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

"Taki tam egoizm"- ok, skoro tak uważasz i ów egoizm przez Ciebie przemawia -rób jak chcesz...

Widzę po prostu ludzi, którzy nie boją się choc raz w życiu schować swoją dumę czy ambicję do kieszeni i spróbować zrobić coś, co niekoniecznie odpowiada ich marzeniom, ale przede wszystkim opiera się na zdrowym rozsądku. Tego zaś brak, kiedy ktoś usilnie tkwi w jednym miejscu, bo akurat nie może się wspiąć wyżej, ale zejście niżej uważa za gorsze wyjście niż pozostanie w miejscu, gdzie panuje niezdrowa atmosfera.

W każdym razie chwała Ci za to, że chcesz szukać czegoś nowego.

Natomaist nie odpowiedziałaś na pyatnie: DLACZEGO spotykasz się z tym gościem, mimo, że on dąży (chyba?) do jednego, skoro Ty nie jesteś tym czymś zainteresowana? Nie wiem, może odbywa się między Wami jakaś gra, bo mnie byłoby niezręcznie widywać się z kimś, kogo celem postatecznym jest coś, czego ja z kolei sobie nie życzę. Takie trzymanie na dystans i budowanie napięcia..Daje Ci to jakiekolwiek korzyści? Nie czujesz się niezręcznie, że on przecież chce ostatecznie tylko jednego?

Tu nie chodzi absolutnie o traktowanie koleżeństwa jako partnerstwa. Jeśli rzeczywiście tak do tego podchodzisz, to tylko pochwalić. Chodzi po prostu o to, że praktycznie regularnie potrzebujesz tego towarzystwa innych, jak narkotyku, żeby poczuć się lepiej- jeśli oczywiście ma to miejsce. Generalnie, to nie wiem w jaki sposób widywanie się ze znajomymi czy nawiązywanie nowych znajomości miałoby poprawiać czy wręcz uzdrawiać moje samopoczucie czy podnosić wartość. Nie mam zielonego pojęcia w jaki sposób spotykanie się z ludźmi ma wpływać na moja samoocenę?
Nie ma takiego podziału po prostu, żę jeśli z kimś jestem czuję się w pełni sił i energii a będąc samemu zaś - chorym, przygnębionym i sfrustrowanym.

320

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Ale skąd Ty wiesz ze ja w tej chwili również nie jestem w pracy która jest poniżej mojego wykształcenia i ambicji? Uważam i ja ze jestem i ludzie z mojego otoczenia także. Przecież ja nigdzie nie napisałam że szukam nie wiadomo czego, typu kierownik, dyrektor itp itd. Mam pracę typowo umysłową i przy takiej chcę pozostać, tego szukam. A co Ty byś mi proponował? Tak z ciekawości. Szukać pracy fizycznej np?
Ten 'egoizm' to była ironia dotycząca tego, że skupiam się na sobie a nie innych osobach...

Czemu się spotykam w takiej formie? Może najpierw odpowiem, czemu na pewno nie - nie dla podniesienia poczucia swojej wartości. W jaki sposób kolega miałby to spowodować? Ja po prostu LUBIĘ spędzać czas w towarzystwie. Jeśli on faktycznie ma jakiekolwiek wobec mnie zamiary, które nie będą odpowiadac mi, no cóż. Bez mojej zgody to będzie gwałt. Mieć można w planach albo w checiach wiele rzeczy. Ja to tylko podejrzewam, póki co nie zrobił nic co by mnie w jakiś sposób urazilo. To są moje poniekąd uzasadnione podejrzenia. Swoją drogą będę też miała okazję to sprawdzić, a ja tez postanowiłam, że będę podchodzić do ludzi z większym dystansem. Idziemy na piwo - ok, super. Idziemy do łóżka - nie - nie? No to cześć.

321

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Nie wiem, czego dokładnie oczekujesz i czego szukasz, ale powiem szczerze: Tak, akurat w przypadku facetów( u okbiet możę to podejsćie jest inne, nie wiem) to nie widze problemu, aby w chwilach kryzysu, gdzie akurat nic się nie trafiło, zgodnego z oczekiwaniami czy kierunkiem, zająć się pracą o kompletnie innych charakterze. I niekoniecznie chodzi o pracę fizyczną, ale o COKOLWIEK, co niekoniecznie zbiega się z czyimś oczekiwaniem. TO jest dla mnie właśnie ta elastyczność połączona z pokorą, która pozwala dążyć so swojego celu, ale jeśli tafi się inna okazja, to z niej skorzystam. Sam tak zrobiłem i robi/robiło to wielu. Na różnych etapach życia, bo często np jeszcze w trakcie nauki w szkole, kiedy ktoś chciał dorobić. Nie jest to żadna zbrodnia ani ujma na honorze czy ambicjach, ale właśnie chłodna kalkulacja czy zdrowy rozsądek. Może się zdarzyć, że ktoś przepracuje w taki sposób jeden czy dwa sezony a potem się uda i wybije się w swojej branży. Natomaist wstrę czy niechęć do podejmowania takich kroków uważam po prostu za niezrozumiałe.
Zresztą, poza samą pracą dohocdzi jeszcze poznanie nowych ludzi, podciągnięcie się w językach obcych czy zwyczajna radość z podróżowania w inne miejsca na świecie.

To, że lubisz spędzać czas w towarzystwie to jedno. Natomaist czy potrafisz się sobą zająć sama, tak by nie być wiecznie przygnębiona i narzekającą osobą? Jeśli uważasz, że wiesz dokładnie, dlaczego się z nim spotykasz, to spoko. Zakładam, zę masz nad tym kontrolę. Natomiast myślę, że wiele osób czy raczej kobiet w tym przypadku, zwyczjanie zerwałoby znajomość wiedząc czy podejrzewając kogoś o nieczyste intencje.
Większy dystans - super! O to właśnie chodzi i jeśli twierdzisz, że tak właśnie jest, to tylko pogratulować.

322 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-23 11:37:57)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Ja ostatecznie nie wykluczam, że jeżeli nie znajdę nic zbieznego z moim wykształceniem/obecnymi obowiązkami, to złapie coś odmiennego. Zakladalam temat o pracy kobiet w wojsku big_smile bo myślałam też o tym. Zobaczymy co będzie, póki co czekam na rozstrzygnięcie fajnego naboru, chociaz nie mam większych nadziei i dalej się rozglądam.

Co do tego towarzystwa i jego braku - czasem się czuję dobrze będąc sama (czasem nawet tego potrzebuję), ale często łapie mnie tęsknota za posiadaniem bliskiej osoby, partnero-przyjaciela, z przyjaciółkami też raz na jakiś czas się spotkam, z koleżankami, kolegami. Tak jak z tym. Nie są to jakieś namiętne i częste spotkania, po prostu tak o. Nie było, powtarzam raz jeszcze, żadnych obietnic itp itd. To nawet nie jest żaden układ! Po prostu wychodzimy gdzieś razem i tyle. To, jakie on ma plany, podsunal mi ten jego wyskok z tą rezerwacją domku. Bo dziwne dla mnie jest to, że facet tak o bez pytania zamawia domek dla 4 osób z dwoma pokojami. Jakby założył z góry że będziemy dzielić wyro. Na szczęście plan mam jak wyjść z sytuacji, a tak jak napisałam - cokolwiek bez mojej zgody to gwałt, a ja nie jestem 'puszczalska'. Dlatego też trzymam dystans a ostatecznie myślę że i tak przekonam się jak jest naprawdę. Zresztą mój wątek o nieufności też znasz i tu ona wchodzi na pierwszy plan, ale taka połączona z ostrożnością. Ja nie chcę go do niczego wykorzystać, poza tym ja nie lecę na każde jego zawołanie, nie czatuje przy telefonie na jego sms. Nie zmieniam swoich planów, bo on chce się np spotkać. Oczywiście gdyby on powiedział mi wprost, że oczekuje czegoś więcej, no to jasna sprawa, że musiałabym z nim porozmawiać i wyjaśnić.

323

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Po pierwsze, Ty masz jakieś dziwaczne zerojedynkowe myślenie: albo ktoś jest dla Ciebie totalnie wymienialną zapchajdziurą, albo od razu musi kandydować na partnera. WTF? Sorry, ale dla mnie kolega ma twarz i osobowość, a spotykam sie z danym kolegą, bo lubię jego towarzystwo- uprawiamy razem jakiś sport, mamy podobne zainteresowania, w cos razem gramy- a nie dlatego, że pomiędzy 13-15 mam wolne okienko i mi sie nudzi. Nazwij mnie dziwadłem, ale w wolnym okienku potrafię poczytać książkę, iść sama na piwo albo pobiegać na bieżni, do czego kompletnie nie są mi potrzebne randomowe osoby.

Po drugie, jaka musi być silna u Ciebie potrzeba walidacji przez innych ludzi, że chodzisz na spotkania z kimś, kto wylącznie widzi Cię jako obiekt seksualny? Ogromna. Ja bym się normalnie czula niezręcznie siedząc w towarzystwie kolesia, który nawet nie slucha co mówię, tylko gapi się na moje cycki. Rozumiem, gdybym sama miala na niego ochotę i bylby to jakiś uklad, ale tak? Dla mnie to wyglada jak tanie gierki dla uzyskania atencji i niemalże upokarzające żebranie o uwagę. Pomijajac fakt, że facetowi marnujesz czas i jesteś wobec niego normalnie nieuczciwa.

Im wiecej Cię czytam, tym bardziej jestem przekonana, że Ty w ogóle nie masz pojęcia jak funkcjonują ludzkie relacje.

324 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-23 13:51:10)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Czy Ty czytasz moje posty ze zrozumieniem czy tylko z góry plujesz jadem w moją stronę? Kiedy napisałam że gość patrzy mi się na cycki i nie słucha co do niego mówię? Powtarzam: to są moje domysły, a nie było między nami żadnych obietnic, układów, zobowiązań itepe itede. Moje pisanie to walenie głową w mur - ja wiem swoje a Ty dalej wmawiasz mi i innym uparcie swoje. Serio muszę kogoś uwielbiac żeby z kimś wypić piwo i pogadać? Nie wystarczy że rozmowa się klei? Wg Ciebie uczciwie byłoby żebym na poczatku znajomości dała się wykorzystać bo biedny chłopak pewnie robi sobie nadzieję a ja z nim pogrywam? Rozumiem jakbym go perfidnie uwodzila lub coś obiecywała a potem się z tego wycofała albo gdybym zrobiła mu takie coś jak mój były mi. Mógłby się poczuć zawiedziony, a w obecnej sytuacji to czym miałby być zawiedziony? Że nie będzie seksu? Zawiedziona to mogę być ja jeśli moje domysły okażą się prawdą.

325

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Odwracasz kota ogonem.

Nigdzie nie sugerowalam, że masz jakoś tego kolesia zaspokoić. Wręcz przeciwnie. Jeżeli on Ci się nie podoba, zwisa Ci i powiewa znajomość z nim, to uczciwym jest powiedzieć mu wprost, że nie jest dla Ciebie interesujący i że zależy Ci tylko na pogaduszkach o d*pie Maryny dla zabicia czasu. Tylko, że Ty się boisz, że jak powiedzialabyś mu prawde, to kolo by się zmył, bo malo jest ludzi, którzy chca byc traktowani jak zapasowe koło, kiedy Ci się nudzi. Zaskoczę Cię, ale wiekszość osób lubi być postrzegana jako indywidualne jednostki, a nie wymienialne randomy.

Posty [ 261 do 325 z 416 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Smutna szara i samotna rzeczywistość

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024