Smutna szara i samotna rzeczywistość - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Smutna szara i samotna rzeczywistość

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 416 ]

196 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-11 07:42:10)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
TakaZuzia napisał/a:

Jestem w podobnej sytuacji, ale staram sie myslec o tym ze jestem zdrowa i wiele rzeczy mozna zmienic... A tak wogle to u malo kogo taki sukces za sukcesem, owszem sa takie osoby ale to wyjatki a ja nie znam osoby ktory bez katastrof zyciowaych.Pandemia wszystko utrudnia, ale na pewno duzo mozesz zmienic.

Przykro mi że i Ciebie takie coś spotkało.

Co do pogrubionego fragmentu...ja mam wrażenie, że wokół mnie ludzie ciągle mają sukces za sukcesem. Super praca, rodzina i ogólnie haj lajf.
Potrafią się ustawić albo trafić jak ślepa kura na złote ziarno (poniekad trochę jak mój były).
A ja? Niedawno przegrałam konkurs o pracę bo był ustawiony. Rozwaliłam konkurencję wiedzą i umiejętnościami, ale zabrakło znajomości. Informacja w 100% prawdziwa i potwierdzona. Stąd też zaczynam wątpić że jestem w stanie cokolwiek zmienić.

Mama Emigrantka - ja już mam sierściuszka i bardzo go kocham smile
Co do wysłania pozytywnej energii - ja ogólnie jestem bardzo otwartą, wesołą osobą. Zawsze ludzie opisywali mnie jako sympatyczną, pełną energii, pomocną. Fakt, mam gorsze dni, ale z natury do ludzi jestem pozytywnie nastawiona. Do swojego własnego życia niestety negatywnie. Nic dobrego mnie już nie spotka i to tyle...

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

"Ja ogólnie jestem bardzo otwartą, wesołą osobą. Zawsze ludzie opisywali mnie jako sympatyczną, pełną energii, pomocną. Fakt, mam gorsze dni, ale z natury do ludzi jestem pozytywnie nastawiona. Do swojego własnego życia niestety negatywnie. Nic dobrego mnie już nie spotka i to tyle..."
Skoro do innych rzeczy jesteś otwarta, pozytywna, to dla siebie też taka bądź. :-) zrób swoje życie najlepszym jakie potrafisz. Jeśli dobrze wypadłaś w konkursoe to możesz uważać to za sukces. Wystartuj gdzie indziej i się nie poddawaj! Zdobądź też więcej znajomości i daj się ludziom poznać.

198 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-06-11 08:25:50)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Co do pogrubionego fragmentu...ja mam wrażenie, że wokół mnie ludzie ciągle mają sukces za sukcesem. Super praca, rodzina i ogólnie haj lajf.

Trawa u sąsiada zawsze wydaje się bardziej zielona. Widzisz tylko wierzch. Nie wiesz czym okupione zostały te "sukcesy", jak pozorne mogą być te "sukcesy", jaką cenę się za te "sukcesy" płaci, czy konkretni ludzie nazywają sukcesem to samo co ty, nie bierzesz poprawki na to ilu ludzi żyje na pozór albo stała się ofiarą właśnie tej narracji, że na każdym polu trzeba być najlepszym i odnosić sukcesy, ile osób przegląda się w oczach innych i kreuje się na ludzi sukcesu choć wcale nimi nie są, że własną wartość budują na zdobyczach- awansach, rzeczach materialnych a i tak czują się nikim. Oceniając czyjąś rodzinę widzisz urywki z życia, a nie wiesz co skrywają zamknięte drzwi, widzisz utrwalone chwile na fotografiach a nie wiesz co jest w głowach i sercach tych ludzi. A każdy sukces i tak okraszony jest określoną ilością porażek i są równie ważne co sukcesy. A może i ważniejsze.

TakaZuzia napisał/a:

Jestem w podobnej sytuacji, ale staram sie myslec o tym ze jestem zdrowa i wiele rzeczy mozna zmienic... A tak wogle to u malo kogo taki sukces za sukcesem, owszem sa takie osoby ale to wyjatki a ja nie znam osoby ktory bez katastrof zyciowaych. Pandemia wszystko utrudnia, ale na pewno duzo mozesz zmienic.

Dokładnie smile jesteś zdrowa i wszystko w Twoich rękach. Moja siostra poważnie choruje, siedzi miesiącami na zwolnieniach, buja się od specjalisty do specjalisty, każdy dzień to tak naprawdę ból, masa zespołów przy chorobie, co jakiś czas wyskoczy coś nowego, do leczenia biologicznego się nie zakwalifikowała, a nie znam bardziej pokornej i zadowolonej z wszystkiego co ma dziewczyny. Gdyby nie zaplecze finansowe rodziny czy kochający mąż to byłoby z jej sytuacją życiową źle. Renty nie dostanie raczej i tak, a nawet okresy remisji choroby to i tak wizja tego, że zaraz znowu coś uderzy. I jedyne co możemy to sobie pożartować, że jak mąż będzie miał dosyć i zostawi, rencina odpadnie, pracować nie da rady to zawsze dostanie kąt u siostry za gotowanie i sprzątanie lol A na serio- dla każdego co innego jest "sukcesem". Czasem to tylko i aż wstanie z łóżka.

199 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-06-11 09:41:38)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
R_ita napisał/a:

Trawa u sąsiada zawsze wydaje się bardziej zielona. Widzisz tylko wierzch. Nie wiesz czym okupione zostały te "sukcesy", jak pozorne mogą być te "sukcesy", jaką cenę się za te "sukcesy" płaci, czy konkretni ludzie nazywają sukcesem to samo co ty, nie bierzesz poprawki na to ilu ludzi żyje na pozór.

Słusznie. Wiele osób żyje wedlug "fake it till you make it", "demonstruj to co masz zamiar osiągnąć". Znacznie wyolbrzymiają swoje dokonania, sukcesy, pozują na ludzi sukcesu, którymi jeszcze tak na prawdę nie są. Wielu też przemilcza trudne rzeczy w swoim życiu. Bijącego, pijącego lub zdradzającego partnera dzięki któremu żyje w dostatku lub to, że łamie swoje zasady aby się utrzymać na pozycji, albo że po prostu to co robi w życiu tej osoby nie cieszy, bo marzyła o czymś innym. Takich rzeczy zwykle nie usłyszysz.

Mam znajomą, która chce być influencerką i coachem. To co pokazuje w mediach społecznościowych ma budować wizerunek kobiety żyjącej luksusowo, która osiągnęła sukces dzięki pracy nad sobą. To jest na prawdę dużą manipulacją, bo nie pokazuje co tak konkretnie pozwala jej na takie życie. Prawda jest banalna - znalazła 50 lat starszego bardzo bogatego faceta. O tym nigdy nie wspomniała i nigdy nie pokazała go w relacjach. Wspomina o cudownej miłości, wspaniałym partnerze.

200

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

To ja mam historię mojego przyjaciela i trzech kolegów, którzy założyli agencję interaktywną. Nie mówię, są w tym dość dobrzy i ich praca broni się sama, ale kreują się na młodych ludzi sukcesu, którzy wszystko osiągnęli tylko i wyłącznie swoją ciężką pracą i bawią się przy okazji wręcz w mówców motywacyjnych, że każdy jest zwycięzcą, jakbyś zobaczyła ich firmową stronę i facebooka to byś pomyślała, że to turbo świetna agencja na wysokim poziomie, ale taka to tylko ich ciężka praca, że:
- kapitał to kasa podarowana od tatusiów w nagrodę za ukończenie studiów
- wnioski o dotacje to podrzucanie roboty usługodawcom rodzinnych firm, nie oni za te usługi płacili
- zajebisty marketing i promocja to dorzucanie zleceń marketingowcom pracującym dla rodzinnych firm
- jak coś ich przerasta odsyłają zlecenia do innych a się pod tym podpisują
Ale wrażenie, no kurczę, amerykański sen. I potem to ogląda jeden z drugim i się frustrują, że wkładają w coś dużo pracy a nie mają 10% tego. A to wszystko wykreowane.

201

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Drogie kobietki,
oczywiście macie w 100% rację i ja zdaję sobie sprawę z tego. Też mam na wyciągnięcie ręki taki przypadek - moja szefowa. Kobieta sukcesu, świetne zarobki jej jak i jej męża, wykształcenie. Ale zdrowie kuleje, buja się po szpitalach i cierpi. I to wszystko powyższe jej na nic.
Wiem że niewielu jest ludzi którzy tak naprawdę do 'czegoś' doszli od podstaw sami - w większości to dobry start, znajomości itp. Mój eks też za nic nie miałby obecnej pracy gdyby nie to, że jego zmarły ojciec kiedyś tu pracował bo tak działa nasz zakład. A każdy wokół mówi że znaleźć dobrą pracę to pikuś. Ta yhy. Wiem że wielu ludzi sukcesu okupuje zdrowiem, brakiem czasu dla rodziny lub ma inne problemy z tego powodu.
Tyle oozutuanegi że faktycznie wzięłam sprawy w swoje ręce i szukam tej pracy chociaż jest ciężko a znajomości po prostu nie mam i muszę radzić sobie sama. Ludzie wokół nie mają skrupółów - wykorzystają każdą szansę byleby awansować, zdobyć większą kasę czy gdzieś się wcisnąć. Ja taka nie jestem i zawsze staram się nie polegać na nikim innym.

Otwieram się na ludzi, nawet się z kimś spotykam ale to czysto kolezensko, przynajmniej dla mnie. Wróciłam do psychologa ale innego, pierwsza wizyta bardzo pozytywna, kobitka z jajem - charakter taki jaki lubię big_smile może coś z tego będzie. Będę próbowała wyzbyć się swoich kompleksów i wzmocnić poczucie własnej wartości. Jest czasem smutno, zwłaszcza że za 5 dni z byłym mielibyśmy rocznicę no i te wakacje spędzę inaczej niż poprzednie. Może nie do końca sama ale na pewno samotna. Zrozumiałam też to, że uzależniam swoje szczęście od posiadania mężczyzny i chce to zmienić. Chcę przestać tak bardzo przejmować się opiniami innych i słuchać przede wszystkim siebie i stawiać swoje dobro na pierwszym miejscu.
Nie wiem czy coś z tego wyjdzie. Zobaczymy.

202

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

(...) Nie wiem czy coś z tego wyjdzie. Zobaczymy.

To, czy "coś z tego wyjdzie", czy nie, zależy - UWAGA!!!! - tylko od Ciebie.

203

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

"Wiem że niewielu jest ludzi którzy tak naprawdę do 'czegoś' doszli od podstaw sami - w większości to dobry start, znajomości itp. "

Wiele osób doszło do czegoś za sprawą swojej pracy, ale nie jest tak, że wszyscy inni tylko odnoszą sukcesy i łatwo im to przychodzi.
Każdy ma swoją drogę. Jeden od rodziców nauczył się prowadzić biznes i dostał wsparcie wszelkiego rodzaju, inny może od rodziców dostal tylko możliwość aby się wykształcić, a ktoś inny może nie miał wykształcenia, pieniędzy, ale miał zapał do pracy. Każdy też może mieć inny cel i sukces może być dla niego czymś innym.
Idź do swojego celu, korzystaj z tych możliwości, które Ty masz. Nie ma sensu się porównywać z innymi.

"Zrozumiałam też to, że uzależniam swoje szczęście od posiadania mężczyzny i chce to zmienić. Chcę przestać tak bardzo przejmować się opiniami innych i słuchać przede wszystkim siebie i stawiać swoje dobro na pierwszym miejscu."
Bardzo dobrze!

204 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-11 21:26:28)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

"Trawa u sąsiada jest zawsze bardziej zielona" - mało jest przysłów, które tak bardzo by się sprawdzały, jak to. Póki się kogoś nie pozna, to ciężko wnioskować tak naprawdę, jakie ma to swoje życie i czy jest z niego zadowolony.
Osobiście, to porónywanie z innymi bardzo szybko zostało mi obrzydzone, kiedy wcześniej rodzice pokazywali mi jacy to inni w naszej rodzinie są wspaniali. Dlatego od szkoły średniej mniej więcej ma tak bardzo wywalone, co kto sądzi o mim życiu, że traktuje wszystkie opienie czy komentarze jak złe powietrze. Gdybym postępował w młodości, jak inni, to pewnie moje życie niestety inaczej by wyglądało. Nie mówię tutaj akurat o związkach, ale choćby o pracy, którą bym od początku znienawidził albo jeszcze o pewnych wybrykach z młodości, które na szczęście nie miały miejsca.
aniuu podała idealny przykład. Sam mam wstręt do ludzi, którzy budują swoją karierę i wizerunek wyłącznie za czyjeś pieniądze.

205 Ostatnio edytowany przez Syl (2021-06-12 11:17:06)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Drogie kobietki,
oczywiście macie w 100% rację i ja zdaję sobie sprawę z tego. Też mam na wyciągnięcie ręki taki przypadek - moja szefowa. Kobieta sukcesu, świetne zarobki jej jak i jej męża, wykształcenie. Ale zdrowie kuleje, buja się po szpitalach i cierpi. I to wszystko powyższe jej na nic.
Wiem że niewielu jest ludzi którzy tak naprawdę do 'czegoś' doszli od podstaw sami - w większości to dobry start, znajomości itp. Mój eks też za nic nie miałby obecnej pracy gdyby nie to, że jego zmarły ojciec kiedyś tu pracował bo tak działa nasz zakład. A każdy wokół mówi że znaleźć dobrą pracę to pikuś. Ta yhy. Wiem że wielu ludzi sukcesu okupuje zdrowiem, brakiem czasu dla rodziny lub ma inne problemy z tego powodu.
Tyle oozutuanegi że faktycznie wzięłam sprawy w swoje ręce i szukam tej pracy chociaż jest ciężko a znajomości po prostu nie mam i muszę radzić sobie sama. Ludzie wokół nie mają skrupółów - wykorzystają każdą szansę byleby awansować, zdobyć większą kasę czy gdzieś się wcisnąć. Ja taka nie jestem i zawsze staram się nie polegać na nikim innym.

Otwieram się na ludzi, nawet się z kimś spotykam ale to czysto kolezensko, przynajmniej dla mnie. Wróciłam do psychologa ale innego, pierwsza wizyta bardzo pozytywna, kobitka z jajem - charakter taki jaki lubię big_smile może coś z tego będzie. Będę próbowała wyzbyć się swoich kompleksów i wzmocnić poczucie własnej wartości. Jest czasem smutno, zwłaszcza że za 5 dni z byłym mielibyśmy rocznicę no i te wakacje spędzę inaczej niż poprzednie. Może nie do końca sama ale na pewno samotna. Zrozumiałam też to, że uzależniam swoje szczęście od posiadania mężczyzny i chce to zmienić. Chcę przestać tak bardzo przejmować się opiniami innych i słuchać przede wszystkim siebie i stawiać swoje dobro na pierwszym miejscu.
Nie wiem czy coś z tego wyjdzie. Zobaczymy.

Jeśli uzależniasz swoje szczęście od drugiego człowieka, to będziesz z góry skazana na porażkę. Ludzie nudzą się, odchodzą, znajdują kogoś innego, umierają. Co później da Ci szczęście, jeśli tego źródła nie ma w Tobie? Jeśli uzależniłabym swoje szczęście od obecności lata, to skazałabym się na kilka miesięcy smutku i niechęci do życia. Ale jeśli się od tego uniezależnię i znajdę inne źródło szczęścia, to kiedy lato minie (facet lub ktoś inny odejdzie), nadal mogę być szczęśliwa.

Wcale nie jest to takie naiwne, filozoficzne gadanie. Ja bez wielu rzeczy i osób wyobrażam sobie życie, ale trudno byłoby cieszyć się czymkolwiek bez zdrowia. Podstawę do szczęścia już mamy, bo żyjemy. Ostatnio przyglądałam się mojemu zwierzaczkowi, który spał, patrzyłam na jego równy, głęboki oddech i pomyślałam, że trudno o większy prezent, jaki mogłabym od niego dostać, że przecież to jest najważniejsze - oddycha, jest tu ze mną. I choć często nie zwracamy uwagi na takie oczywistości, to gdy ktoś bliski przestaje oddychać, wtedy zdajemy sobie sprawę, że do tego momentu byliśmy naprawdę szczęśliwi, że był to najpiękniejszy widok na świecie.

Przede wszystkim trzeba się cieszyć tym, że się żyje. Bez tego poczucie szczęścia będzie niestabilne. A jeśli jeszcze ma się zdrowie, można się poruszać, obserwować piękno natury, ma się kontakt ze zwierzakami, to już mamy znacznie więcej niż wiele osób na świecie.
Jeśli ktoś nie potrafi spojrzeć na życie w ten sposób, to być może cierpi na depresję i konieczne są leki oraz terapia.

206 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-12 13:01:41)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
aniuu1 napisał/a:

Idź do swojego celu, korzystaj z tych możliwości, które Ty masz. Nie ma sensu się porównywać z innymi.

Nie mam żadnych. Pomogłam w dokształcaniu się swojemu byłemu, poniekąd przyczyniłam się, by zostały mu zrefundowane koszty studiów, ale zawsze ja coś komuś, dla mnie nikt nic. Trochę mnie to dołuje. Wiem, ze nie mam prawa wymagać od kogokolwiek pomocy, ale już tyle razy była mi ona obiecywana, że żal mnie ściska, patrząc jak wokół każdy każdemu coś załatwia, ja muszę radzić sobie sama. Okej, też wiem, że nie tak to działa, ze ktoś mi załatwia pracę a ja siedzę w założonymi rękami, ale dlaczego skoro inni korzystają to ja nie mogę...? Człowiek się stara, żyły wypruwa sobie w robocie, tymczasem, niech nie zabrzmi to źle, głąby, które 8 godzin siedzą i zbijają bąki, awans za awansem...jak? Przez znajomości.

Syl,
jasne, ze w obliczu pewnych sytuacji w jednej chwili zdajesz sobie sprawę, ze sam fakt, ze żyjesz, jestes zdrowa, masz rodzinę jest ogromnym szczęściem. Tylko, że ja myślę pod kątem przyszłości w obecnej sytuacji. Wychodzę w tej chwili z załozenia, że nawet jeśli mam byc sama, to chcę przynajmniej być w miarę stabilna finansowo, no ale do tego potrzebna jest praca. No i będę próbowała nauczyć się życ samej, wyzbyć się tęsknoty za posiadaniem partnera, spędzania z kimś czasu. Póki co jest ciężko, ale nie mogę się poddać. Ego nadal nadszarpnięte po zerwaniu, czasem zdarza mi się myśleć i analizować powody tego wszystkiego. Chłopak, z którym kilka razy się spotkałam jest inny od mojego eks i nie czuję tej chemii, chociaż te spotkania traktuję czysto koleżensko i trochę dla zabicia czasu - by nie siedzieć sama w domu albo wyłącznie z koleżankami.

207 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-12 13:21:02)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

"Nie mam żadnych(celów)"  - jedno krótkie zdanie a jak wiele mówi...

208

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
bagienni_k napisał/a:

"Nie mam żadnych(celów)"  - jedno krótkie zdanie a jak wiele mówi...

Zapomniałam doprecyzować - nie mam możliwości, cele - owszem i to wiele.

209

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

"Nie mam żadnych(celów)"  - jedno krótkie zdanie a jak wiele mówi...

Zapomniałam doprecyzować - nie mam możliwości, cele - owszem i to wiele.

Nawet gdyby nie było tych celów, to trzeba ich po prostu szukać.

210 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-12 16:05:05)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
aniuu1 napisał/a:
CCCatch napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

"Nie mam żadnych(celów)"  - jedno krótkie zdanie a jak wiele mówi...

Zapomniałam doprecyzować - nie mam możliwości, cele - owszem i to wiele.

Nawet gdyby nie było tych celów, to trzeba ich po prostu szukać.

Mam, choćby nawet tak banalne jak wspomniana wcześniej konieczność nauki i przyzwyczajenia się do życia w pojedynkę. Kolejny - drugi tak samo ważny - znalezienie nowej pracy. To chyba w tej chwili dla mnie priorytety. Nie dążę do założenia rodziny, posiadanie dzieci mnie nie interesuje. To akurat duże udogodnienie bo znam dziewczyny/kobiety, które są same, a mają tak ogromne "parcie" na dzieci, że wpędza je to w depresję. Instynkt macierzyński u mnie równa się 0, ale potrzeba bliskosci drugiej osoby (nie tylko mam na myśli seks i niekoniecznie malżeństwo), równa się...oj dużo. Tęsknie do życia w związku.

Aaa no i jeszcze chcę pozbyć się kompleksów. Moja nowa pani psycholog powiedziała, że przeszedł ją dreszcz gdy usłyszała, że uważam siebie na brzydką i mniej wartościową. "Niczego pani nie brakuje"- okej, ale ja jednak czuję się wybrakowana. Nie chcę żeby ktoś odebrał to źle lub znów, że "ciągle podkreślam ze uchodzę za atrakcyjną w oczach innych ludzi", ale znam dziewczyny, które naprawdę - obiektywnie - nie grzeszą urodą. No po prostu nie są urodziwe, ale jakoś każda z chłopem. Dołujące. Niby ludzie oceniają mnie pozytywnie, ale chyba coś jest ze mną nie tak, skoro wciąż jestem sama...?

211 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-06-12 16:35:00)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

(...) uważam siebie na brzydką i mniej wartościową. "Niczego pani nie brakuje"- okej, ale ja jednak czuję się wybrakowana. (...)

Nie "czuję się wybrakowana", tylko "myślę, że jestem wybrakowana". Kompleksy mają to do siebie, że najczęściej nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, bo to jest myślenie o sobie powstałe na skutek często/gęsto słyszanych opinii i wysokiej poprzeczki postawionej przez otoczenie (później bliscy i dalsi mogą mieć już inne zdanie, ale w głowie siedzi wewnętrzny niezależny od aktualnych opinii krytyk, który wie swoje).


(...) znam dziewczyny, które naprawdę - obiektywnie - nie grzeszą urodą. No po prostu nie są urodziwe, ale jakoś każda z chłopem. Dołujące. Niby ludzie oceniają mnie pozytywnie, ale chyba coś jest ze mną nie tak, skoro wciąż jestem sama...?

Po pierwsze, tzw. uroda nie jest gwarancją znalezienia partnera i tworzenia udanego związku.
Po drugie, nie ma żadnej gwarancji, że każda osoba (nawet najbardziej urodziwa, najbardziej wartościowa i mądra) znajdzie partnera i stworzy udany związek.
Po trzecie, ktoś może być bardzo "tak" i mimo to nie znaleźć partnera.
Wszystko to jest niezależne od płci.


I kilka opinii mądrych ludzi:

Jean Paul Sartre napisał/a:

Ważnie jest nie to, co ze mną zrobiono, ale to, co ja sam zrobiłem z tym, co mnie zrobiono.


Carl Rogers napisał/a:

Nie można zmusić ziarna do rozwoju i kiełkowania, można jedynie stworzyć warunki zezwalające na to, by ziarno rozwinęło wszystkie tkwiące w nim możliwości.


Andrzej Wiśniewski napisał/a:

Najdoskonalsze wyznanie miłosne brzmi: „Nie potrzebuję Cię, ale chcę być z Tobą”. Nie potrzebuję trzymać Cię cały czas za rękę, nie potrzebuję dzielić Twej pasji, nie potrzebuję Cię w roli kierowcy, bankomatu, kucharki, gospodyni domu, ale chcę być z Tobą, z tym człowiekiem, którym jesteś. Chcę być przy Tobie. Jesteś wspaniały. Jesteś inspirująca. Nie żyję w strachu, że się odsuniesz, porzucisz mnie. Widzę Cię. Nie ma drugiej takiej osoby na świecie.

Wielu ludzi myśli, że kochać kogoś to być jak stacja benzynowa: jak brakuje paliwa, przyjeżdżam i uzupełniam braki. Humanistyczni psychologowie nazywają to miłością braku, gdzie drugi człowiek ma nam dać to, czego nie mamy.

Jak długo człowiek szuka akceptacji, miłości, samooceny czy szacunku na zewnątrz, u innych - tak długo jest od nich uzależniony.

W przekazie społecznym i kulturowym wolność często stawia się w opozycji do idei związku. Uważa się, że jest dla niego zagrożeniem. Mówi się, że podstawową sprawą, która ma łączyć ludzi, jest budowanie poczucia bezpieczeństwa, wzajemna opieka, zapewnianie nadszarpniętego w dzieciństwie poczucia wartości. Celem związku nie jest jednak zwiększanie naszego poczucia wartości. Jeśli nie mamy go w momencie zawierania umowy na bycie ze sobą, można je odbudowywać w trakcie psychoterapii. Poczucie wartości to stan, który powstaje bardzo wcześnie w relacjach z ważnymi ludźmi, najczęściej z rodzicami.
Natomiast partner nie może być naszym psychoterapeutą ani rodzicem. Może być nam miło i sympatycznie, możemy być dumni z tego, że ta właśnie osoba nas wybrała, ale jeżeli ludzie dobierają się dlatego, że spodziewają się, iż ta druga strona dostarczy im tych wszystkich uczuć i zaspokoi potrzeby, których nigdy nie dostali w życiu, to taki związek przeważnie kończy się klęską.


Wojciech Eichelberger napisał/a:

Poczucie osamotnienia ma to do siebie, że samo się wzmacnia, trzeba bardzo na to uważać. Nie obrażać się na życie. To nie samotność jest tragedią, ale nasze przekonanie, że jesteśmy pokrzywdzeni przez los.

212 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-12 17:09:18)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Wielokropku, jak zawsze piszesz mądrze, ale:

Wielokropek napisał/a:

Kompleksy mają to do siebie, że najczęściej nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, bo to jest myślenie o sobie powstałe na skutek często/gęsto słyszanych opinii i wysokiej poprzeczki postawionej przez otoczenie (później bliscy i dalsi mogą mieć już inne zdanie, ale w głowie siedzi wewnętrzny niezależny od aktualnych opinii krytyk, który wie swoje).

Nie w moim przypadku. Rodzice nigdy nie traktowali mnie w sposób, na który mogłabym zrzucić winę na moje kompleksy. Zawsze mnie wspierali i motywowali, ale niczego nie narzucali. Myślę, że powodem aż tak wielkich kompleksów może być obecna praca, bo tu racja - poprzeczka konsekwentnie stawiana wyżej i wyżej, bez żadnych korzysci dla mnie typu premia lub podwyżka. Awanturnicza i władcza natura szefowej (mój temperament i "humorki" przy jej to tzw. pikuś), obłudne postępowanie, knucie spisków. Wykańcza mnie to i chcę to zmienić. Działam w tym kierunku smile

Wielokropek napisał/a:

Po pierwsze, tzw. uroda nie jest gwarancją znalezienia partnera i tworzenia udanego związku.
Po drugie, nie ma żadnej gwarancji, że każda osoba (nawet najbardziej urodziwa, najbardziej wartościowa i mądra) znajdzie partnera i stworzy udany związek.
Po trzecie, ktoś może być bardzo "tak" i mimo to nie znaleźć partnera.
Wszystko to jest niezależne od płci.

No tak, jest to prawda, ale zauważ (ja to w końcu dostrzegam), że ja od razu nawiązuję do wyglądu, chociaż jest to aż rażąco sprzeczne z moim ostatnim wyborem partnera, do którego przyciągnał mnie charakter, nie uroda.
Wspominałam nie raz, że znajomi pytali mnie często, dlaczego z nim jestem, skoro on taki nieurodziwy. Bardzo spodobały mi się słowa nowej pani psycholog w tym temacie: skoro potrafiła pani zaakceptować partnera ze wszystkimi jego mankamentami, to dlaczego nie potrafi pani zaakceptować siebie?

I tak, mając akceptację bliskich, znajomych, współpracowników, obcych ludzi, ja nadal nie mam swojej i przyznajac się bez bicia - chyba naprawdę próbuję to zaleczyć posiadaniem partnera. Nie mam partnera = nikt mnie nie chce = coś jest ze mną nie tak = nigdy nikogo nie znajdę = będę nieszczęśliwa. I błędne koło trwa i trwa.

213

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Jasne, czasem piszę głupoty. big_smile
Ubóstwiam pochwały, stosowane często niemal przez wszystkich, a przez rodziców/wychowawców/dorosłych wobec dzieci nagminnie, takie jak "Pięknie wyglądasz/świetnie zrobiłeś/it.p., ale... ." i w diabły idzie pierwsza część wypowiedzi. tongue

Pozwolę pozostać przy swoim zdaniu.
Bliscy, to nie tylko rodzice, to także inne ważne osoby. I, czasem, źródłem kompleksu jest... jedna opinia powiedziana w trakcie jednej sytuacji.

Jakiej odpowiedzi (poza "nie wiem") udzieliłaś psychoterapeutce?

214

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Wielokropek napisał/a:

Jakiej odpowiedzi (poza "nie wiem") udzieliłaś psychoterapeutce?

Że nie potrafię wskazać jej przyczyny moich kompleksów i na pewno nie miały na to wpływu opinie postronnych osób bo nigdy nie usłyszałam negatywnych opinii na swój temat.

Pani psycholog nie mogła w to uwierzyć i tylko potwierdziła, że sama sobie to wszystko wmowilam.

215 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-06-12 19:40:12)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Pytania, które są konsekwencją tego, co napisałaś w ostatnim poście: po co sama sobie wmówiłaś, że jesteś brzydką i mniej wartościową od innych? Czemu to myślenie miało służyć i służy? I... chcąc znaleźć odpowiedzi i odpowiadając sobie, nie zasłaniaj się błędnym kołem.

216

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Wielokropek napisał/a:

po co sama sobie wmówiłaś, że jesteś brzydką i mniej wartościową od innych? Czemu to myślenie miało służyć i służy?

Nie wiem. Po prostu tak się czuję. Patrzę wokół i widzę same "idealne" dziewczyny: sztuczne piersi, idealne noski, figury, wielkie usta i piękne geste włosy. Słowo >idealne< umieściłam w cudzysłowie, ponieważ dla mnie to nie są ideały i nie chciałabym tak wyglądać, ale wiem, że na to lecą faceci, więc dlaczego jakiś mężczyzna miałby akurat spojrzeć na mnie, gdzie mi do plastikowej niuni daleko?

To jest największy kompleks, bo chociaż czasem piszę i gadam głupoty, wiem, że nie jestem tzw. "tępakiem". Wiem, ze jestem pracowita, sumienna i uczciwa. Szybko się uczę, lubię wyzwania. I najśmieszniejsze jest to, że stało się to poniekąd moją zgubą. Szefowa czasami mną trochę pomiata (zresztą nie tylko mną).

Pani psycholog powiedziała jeszcze jedną rzecz: tapla się pani w gó*nie i nie chce pani z niego wyjść, bo pani to pasuje - taak, taplam się, racja, ale czy mi to nie pasuje? Nieee, ale jeszcze nie odkryłam sposobu na wyjście z niego.

217 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-06-13 20:46:52)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

I tak, w ramach budowania poczucia własnej wartości punktem odniesienia dla Ciebie jest to, na jakich kobietach spoczywa wzrok (atrakcyjnych według Ciebie) mężczyzn. Smutne.

Andrzej Wiśniewski napisał/a:

Jak długo człowiek szuka akceptacji, miłości, samooceny czy szacunku na zewnątrz, u innych - tak długo jest od nich uzależniony.



Kiedyś napisałam, że masz się odbić od własnego dna. Pamiętasz swą odpowiedź?
Ja używam określenia "bagno", które mimo że śmierdzące, to znane, oswojone, więc wyjść z niego? Za żadne skarby. Wolisz narzekać. Wielokrotnie to napisałam, powtórzę po raz kolejny. Nie ma obowiązku bycia zadowolonym i szczęśliwym człowiekiem.

Ezra Pound napisał/a:

Niewolnikiem jest ten, kto czeka, aż ktoś inny przyjdzie i go uwolni.

218

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Nie wiem. Po prostu tak się czuję. Patrzę wokół i widzę same "idealne" dziewczyny: sztuczne piersi, idealne noski, figury, wielkie usta i piękne geste włosy. Słowo >idealne< umieściłam w cudzysłowie, ponieważ dla mnie to nie są ideały i nie chciałabym tak wyglądać, ale wiem, że na to lecą faceci, więc dlaczego jakiś mężczyzna miałby akurat spojrzeć na mnie, gdzie mi do plastikowej niuni daleko?.

No come on! Po prostu szukasz wytłumaczenia na to, że jesteś sama. Bo źle się z tym czujesz, szacujesz swoją wartość po tym czy masz faceta.
Nie mam faceta -> znaczy muszę być brzydka. Tylko sama wiesz, że to bzdura.
Sama przecież uważasz, że ta sztuczność jest brzydka.No to weź doceń siebie i swoje atuty, bo sama widzisz, że logiki w tym nie ma. Jak potrzebujesz, to idź na jakieś zajęcia np z tańca albo inne, które mogą sprawić, że lepiej poczujesz się w swoim ciele.
Ja mam na tańcach różne dziewczyny, część kiedyś walczyła z kompleksami (tak mówią), nie mają bynajmniej figur modelek a są tak cudownie pewne siebie, mają tyle energii, fajnie się poruszają, że sama nie mogę się na nie napatrzeć. Np jest taka jedna niska, ma sporo ciała, większy nos, a wygląda z tym wszystkim zajebiście pięknie. Sama przyznała, że kiedyś miała kompleksy, ale zrozumiała, że to ona sama musi się zaakceptować. Jak kobieta ma taką energię jak ona, to szczegóły się nie licza.

219

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Po napisaniu ostatniego posta zajrzałam na dwie pierwsze strony wątku.


Wniosek?
Zatoczyłaś koło, my - razem z Tobą.
Nie tylko ta sytuacja pasuje Ci, ale ją uwielbiasz, czerpiesz z niej znaczne profity.

Karmienie uważam za zakończone.
Jeśli jesteś trollem, to także już Cię nie karmię.

220

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

aniuu1 - chodzę na pole dance i zakochałam się w tym smile

aniuu1 napisał/a:

Bo źle się z tym czujesz, szacujesz swoją wartość po tym czy masz faceta.

Tak i już się do tego przyznałam, dlatego też chcę z pomocą psychologa walczyć z tym i nauczyć się być szczęśliwa sama ze sobą. Będzie ciężko.

Co do takich charyzmatycznych, acz nieidealnych dziewczyn - podziwiam. Podziwiam jak cholera jak kobitki przy kości wkładają bikini i idą z wypiętym do przodu cycem na plażę. Ja obecnie jestem najszczuplejsza w swoim dotychczasowym życiu a i tak się wstydzę, bo i tak zaraz zobaczę dziewczyny bez grama tłuszczu i z idealnymi pupami i dół murowany.
Te bardziej przy kości dziewczyny mają czasami takie "wzięcie", że szok. Koleżanka ostatnio mi wspomniała, że przyciągam rzeczy/ludzi podobne do energii, którą emanuję. Nawiązywała do prawa przyciągania. Nie wiem, może aktualnie bije ode mnie pesymizm, negatywna energia. Z drugiej strony spotykam się z pewnym osobnikiem i z tego co wiem od koleżanki, podobam mu się, a on sam powiedział, ze spędza ze mną najdłuższe randki w życiu (i tu wjeżdża mój nastepny problem - czy mówił prawdę czy żartował?)

Wielokropek napisał/a:

I tak, w ramach budowania poczucia własnej wartości punktem odniesienia dla Ciebie jest to, na jakich kobietach spoczywa wzrok (atrakcyjnych według Ciebie) mężczyzn. Smutne.

Tak i w końcu dojrzałam żeby przyznać się do tego i jednocześnie potwierdzić, jak bardzo jest to głupie ale ISTNIEJE. Szkoda, ze tak późno to zrozumiałam. Może wszystko potoczyłoby się inaczej.


Wielokropek napisał/a:

Kiedyś napisałam, że masz się odbić od własnego dna. Pamiętasz swą odpowiedź?
Ja używam określenia "bagno", które mimo że śmierdzące, to znane, oswojone, więc wyjść z niego? Za żadne skarby. Wolisz narzekać. Wielokrotnie to napisałam, powtórzę po raz kolejny. Nie ma obowiązku bycia zadowolonym i szczęśliwym człowiekiem.

Tak, pamiętam. Wiem, że narzekam i użalam się nad sobą, ale kiedy już w jakimś stopniu stawałam na nogi po rozstaniu, zaczęłam działać z pracą - ta porażka mnie podłamała. Zdaję sobie sprawę, ze to była pierwsza oferta, ale okoliczności, które przy tym wszystkim się pojawiły, podcięły mi skrzydła. O krok od sukcesu ale bez sukcesu. I tak jest progres, bo działam dalej. Złożyłam kolejne podanie i na tym nie skończę.

Nie nazywaj mnie proszę trollem bo nim nie jestem. Nie wiem, co ma to na celu, nie wiem, co na celu ma też wmawianie mi, ze czerpię profity z narzekania. Ja nie oczekuję współczucia, litości i tak dalej...Wiem, że sama muszę pracować nad sobą bo nikt inny tego nie zrobi. Wiem też, co może dać - i w sumie na pewno by dało - mega porządnego kopa do działania. Jedyne o co mogę prosić, chociaż sami tu obcy ludzie, o potrzymanie za mnie kciuków smile

221

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Zauważyłaś choć jedną osobę, która by się tutaj, na forum, nad Tobą litowała?

Napisałaś, że wiesz, co dałoby Ci porządnego kopa do działania? Co jest tym kopem?

222

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Wielokropek,

1. nie, aczkolwiek czasem mam wrażenie sugerowania mi tego, tj. że czekam na to, aczkolwiek to moje subiektywne spostrzeżenie,
2. zmiana pracy - jestem zdeterminowana jak jeszcze nigdy w życiu. A wraz ze zmianą pracy rozwój, większe zarobki, może jakieś dokształcenie się.

223

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

"Co do takich charyzmatycznych, acz nieidealnych dziewczyn - podziwiam."
Dla mnie ma jakiegoś jednego ideału, piękno ma wiele form i nie nazywałabym ich nieidealnymi :-)

"Ja obecnie jestem najszczuplejsza w swoim dotychczasowym życiu a i tak się wstydzę, bo i tak zaraz zobaczę dziewczyny bez grama tłuszczu i z idealnymi pupami i dół murowany. "
Piękno nie równa się bycie szczupłym czy wręcz chudym, a bycie grubszym nie równa się bycie brzydkim. Dla mnie to wielkie nieporozumienie.
Zastanów się nad tą reakcją o której piszesz wyżej. Po co, czemu? Wcale nie musisz tak reagować. Wyobraź sobie, że jesteś facetem i masz dziewczynę, która tak reaguje i ona oczekuje, że ciągle będziesz ją wyciągał z tego dołka i przekonywał, że jest najpiękniejsza. Nie zmęczyłoby Cię to?

224 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-14 08:01:38)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
aniuu1 napisał/a:

Piękno nie równa się bycie szczupłym czy wręcz chudym, a bycie grubszym nie równa się bycie brzydkim. Dla mnie to wielkie nieporozumienie.

Ale ja nie uważam że takie kobiety są brzydkie bądź gorsze. Trochę przejaskrawilam swoją wypowiedź, bo sama też ogólnie nie lubię chudych ciał, uważam że kobieta powinna mieć kraglosci ale też nie w takiej formie, że za kraglosci uważamy także otyłość. Dla każdego 'idealnym' będzie coś innego i to wg mnie normalne big_smile

aniuu1 napisał/a:

Wyobraź sobie, że jesteś facetem i masz dziewczynę, która tak reaguje i ona oczekuje, że ciągle będziesz ją wyciągał z tego dołka i przekonywał, że jest najpiękniejsza. Nie zmęczyłoby Cię to?

Pewnie po jakimś czasie tak... Chociaż ja jestem taką osobą która uwielbia ludziom, na których mi zależy, mówić komplementy, miłe słówka itp.
O swoim eks zawsze mówiłam że jest najprzystojniejszy chociaż ludzie pukali się w głowę, ale dla mnie taki był a poza tym wiedziałam, że on też ma komplekst na punkcie swojego wyglądu więc po prostu chciałam żeby to ode mnie słyszał jak najczęściej. Teraz pewnie nieźle mu to ego podbiło...

225

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:
aniuu1 napisał/a:

Piękno nie równa się bycie szczupłym czy wręcz chudym, a bycie grubszym nie równa się bycie brzydkim. Dla mnie to wielkie nieporozumienie.

Ale ja nie uważam że takie kobiety są brzydkie bądź gorsze. Trochę przejaskrawilam swoją wypowiedź, bo sama też ogólnie nie lubię chudych ciał, uważam że kobieta powinna mieć kraglosci ale też nie w takiej formie, że za kraglosci uważamy także otyłość. Dla każdego 'idealnym' będzie coś innego i to wg mnie normalne big_smile

CC, w imieniu grubych kobiet chcialabym oficjalnie przeprosic Cie za to, ze istniejemy. Mam nadzieje, ze wezmiesz to pod uwage, kiedy nastepnym razem bedziesz "podziwiac", ze gruba kobieta ubrala bikini.

226

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Loka,

sugerujesz mi, mam wrażenie, jakiś brak szacunku to tęższych osób. Jedna z moich najlepszych przyjaciółek jest grubsza. Mojej siostry teściowa jest gruba (naprawdę gruba) - jakoś mi to nie przeszkadza, nie szydze z nich i darze ogromną sympatią.

Co do tego podziwu, pisałam to w kontekście swojej osoby i swoich kompleksów. Chyba ważne jest kto jak się czuje w swoim ciele i czy je akceptuje? Jeżeli odbierasz to inaczej - przykro mi. W sumie czemu mam się tłumaczyć się z czegoś, czego nie ma.

227

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Loka,

sugerujesz mi, mam wrażenie, jakiś brak szacunku to tęższych osób. Jedna z moich najlepszych przyjaciółek jest grubsza. Mojej siostry teściowa jest gruba (naprawdę gruba) - jakoś mi to nie przeszkadza, nie szydze z nich i darze ogromną sympatią.

Co do tego podziwu, pisałam to w kontekście swojej osoby i swoich kompleksów. Chyba ważne jest kto jak się czuje w swoim ciele i czy je akceptuje? Jeżeli odbierasz to inaczej - przykro mi. W sumie czemu mam się tłumaczyć się z czegoś, czego nie ma.

Nie zarzucam Ci braku szacunku, ale uważam, że pisanie o tym jak Ty podziwiasz, że grubsza osoba wyszła w bikini jest niegrzeczne. Popatrz, w jaki sposób piszesz "ona jest gruba, a mi to nie przeszkadza, nie szydzę z niej". Nosz kurna, a niby w jaki sposób to, jaką ktoś inny ma wagę miałoby Ci przeszkadzać? Gdyby ta teściowa była np. rudowłosa, to też powiedziałabyś "ona jest ruda, ale jakoś mi to nie przeszkadza"? Warto czasami zastanowić się nad tym, w jaki sposób się pisze. Zwłaszcza, że sama masz kompleksy. One nie znikną dlatego, że ktoś w necie powie, że "teściowa jest gruba, a mi to nie przeszkadza". One się jeszcze bardziej przez takie mówienie zwiększają u ludzi, którzy mają z tym problemy.

228 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-14 09:04:55)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Lady Loka napisał/a:

Nosz kurna, a niby w jaki sposób to, jaką ktoś inny ma wagę miałoby Ci przeszkadzać?

No właśnie, w jaki? Bo jak widzisz dla mnie a żaden, ale z Twojej wcześniejszej, nieco agresywnej odpowiedzi wyczulam atak w moją stronę. Sama wcześniej pisałam o wszechobecnej modzie na idealne, zrobione kobiety. A do czego nawiązałam w odpowiedzi dotyczącej większych kobiet? Do ich CHARYZMY. Do tego, że moją wywalone na to co powiedzą ludzie, którzy śmieją się z grubszych - bo tacy ludzie istnieją. Żyjemy w czasach, gdzie liczy się wygląd, wygląd i wygląd. Ogólny kanon współczesnego kobiecego piękna wiemy jak wygląda. I w to właśnie celuje - w podejście, w akceptację, w siłę. Nie zmieniaj proszę kontekstu moich wypowiedzi, bo ani ja nie mam zamiaru w żaden sposób leczyć swoich kompleksów wyglądem innych osób ani nie mam na celu nikogo urazac.

229 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2021-06-14 09:23:15)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

nie wszyscy maja wywalone. Niektorych tyknie to, ze mowisz, ze Ci to nie przeszkadza, bo to automatycznie implikuje to, ze innym przeszkadza.
I wlasnie o to chodzi, ze nie mowisz nikomu, ze nie przeszkadza Ci ich kolor wlosow. Wiec po co mowic, ze nie przeszkadza Ci czyjas waga?

koniec offtopu z mojej strony. Rece mi za bardzo opadly.

230 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-14 09:34:12)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

I znów mi sugerujesz... Gdzie ja napisałam, że one coś muszą? Ludzie kochani, Loka, zdejmij na momentami okulary zwane uprzedzeniem i przeczytaj raz jeszcze - ale ze zrozumieniem - to co napisałam wcześniej.

231

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Widziałam u jednej trenerki zumby fajny cytat, ale dokładnie go nie pamiętam więc sparafrazuję "Bądź najlepsza w byciu sobą, a nie będziesz mieć konkurencji". Masz chęć dopasowania się na siłę do jakiegoś uniwersalnego ideału, narzucasz sobie to, a jednocześnie Cię to dołuje.

232

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Samo określenie "gruba" czy "gruby" może wywoływać niesmak..Już lepiej powiedzieć oddatkowe kilogramy albo nadwaga..

233 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-14 10:42:56)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
bagienni_k napisał/a:

Samo określenie "gruba" czy "gruby" może wywoływać niesmak..Już lepiej powiedzieć oddatkowe kilogramy albo nadwaga..

Zwróć uwagę że ja tylko raz użyłam tego określenia i to w kontekście teściowej siostry - chociaż może faktycznie mogłam użyć słowa 'otyła'. Nigdy nikogo nie określiłam 'tłusciochem', 'świnia' itp. (no poza moim psem big_smile), zresztą ja wyłącznie sama o sobie mówię 'gruba'.

aniuu1, masz dużo racji w tym co napisałaś, kojarzę przytoczone przez Ciebie słowa i wiem, że bezsensem jest porównywanie się do innych, bo są rzeczy których na siłę nie zmienimy, np. geny. Ja np. po mamie mam bardzo długie rzęsy i praktycznie 0 zmarszczek (podczas gdy wiele z moich rówieśniczek jest nieźle pomarszczonych) , ale też i skłonność do tworzenia się rozstępów. I tego nie przeskocze i muszę z tym żyć, bo nie chce mi się bawić w jakieś zabiegi i wydawać na nie kupę pieniędzy.

234

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Może wyda Ci się to dosyć brutalne, ale wcale nie dziwię się, że jesteś sama. Poziom neurotyzmu i egocentryzmu masz level hard, a desperacją tak wonia, że udusić się można. Niby narzekasz na swoje życie, ale nic z nim nie robisz, bo taplanie sie w swoim bagienku daje Ci benefity ciąglej atencji ze strony forumowiczów.

Nie jestem w stanie zrozumiec jak mozna tak polegać na innych ludziach w sprawie wlasnej samooceny yikes

235

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Beyondblackie napisał/a:

Może wyda Ci się to dosyć brutalne, ale wcale nie dziwię się, że jesteś sama. Poziom neurotyzmu i egocentryzmu masz level hard, a desperacją tak wonia, że udusić się można. Niby narzekasz na swoje życie, ale nic z nim nie robisz, bo taplanie sie w swoim bagienku daje Ci benefity ciąglej atencji ze strony forumowiczów.

Zacznę od końca. Może Tobie to wyda się brutalne ale chyba trochę wyolbrzymiasz rolę użytkowników tego forum w moim życiu. Żebym jeszcze kogoś osobiście znała...

Druga sprawa, z tym neurotyzmem możesz mieć rację, ale czy to, że skupiam (chcę skupiać) się w życiu na sobie czyni mnie od razu egocentrykiem? Wiele razy w życiu pomogłam ludziom, zapominając o samej sobie. Za bycie matką Teresą z Kalkuty dziękuję.

Desperatką nie jestem bo gdybym nią była, dawno wzięłabym sobie pierwszego lepszego chłopaka tylko po to, aby go mieć. Póki co tak się nie stało więc chyba nie jest tak źle?

Od kilku już postów piszę, że zmieniłam psychologa, szukam nowej pracy. Myślisz że za pstryknieciem palca uda mi się wszystko zmienić? Są tacy szczęściarze którym wszystkk się udaje, niestety ja do nich nie należę.

236 Ostatnio edytowany przez Olinka (2021-06-15 12:20:14)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

A propos neurotyzmu to znalazłam fajny artykuł, w którym jest napisane jak można to wykorzystać, wyciągnąć z tego to co pozytywne.
[nieregulaminowy link]
A tu drugi artykuł:
[nieregulaminowy link]
Chyba sama przeczytam książkę, którą tam polecają. Też jestem neurotyczką.

237

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Zacznę od końca. Może Tobie to wyda się brutalne ale chyba trochę wyolbrzymiasz rolę użytkowników tego forum w moim życiu. Żebym jeszcze kogoś osobiście znała...

Druga sprawa, z tym neurotyzmem możesz mieć rację, ale czy to, że skupiam (chcę skupiać) się w życiu na sobie czyni mnie od razu egocentrykiem? Wiele razy w życiu pomogłam ludziom, zapominając o samej sobie. Za bycie matką Teresą z Kalkuty dziękuję.

Desperatką nie jestem bo gdybym nią była, dawno wzięłabym sobie pierwszego lepszego chłopaka tylko po to, aby go mieć. Póki co tak się nie stało więc chyba nie jest tak źle?

Od kilku już postów piszę, że zmieniłam psychologa, szukam nowej pracy. Myślisz że za pstryknieciem palca uda mi się wszystko zmienić? Są tacy szczęściarze którym wszystkk się udaje, niestety ja do nich nie należę.

Gdyby narzekanie na swój los w kolejnym już watku w którym piszesz o tym samym nie dawało Ci żadnej satysfakcji, to byś tego nie robiła. Wzięlabyś co uznałaś za skuteczną poradę, a było ich wiele, i wprowadziłabyś to w życie. A my tu mamy ciągłą karuzelę ignorowania wszelkich pomysłów i wracania do punktu wyjścia.

To, że czlowiek supia się czasami na sobie, bo ma trudną sytuację, jest normalne. Obsesyjne dywagowanie na temat każdej pierdolitki, która Cię spotkala, nie pozostawia żadnej przestrzeni by zauważyć innych ludzi. Ty może i deklarujesz, że lubisz pomagać innym, ale ja przynajmniej nie widze gdzie mialabys znaleźć na to czas. Mam też wątpliwości co do tego czy Twoja praca z psychologiem nie jest następnyą ściemą, następną pozorowaną akcją. Bo wiesz, deklarować można gruszki na wierzbie, ale końcowo liczą się rezultaty, a ja tu żadnych nie widzę.

I nie, nie zależy to od szczęścia, a od prawdziwej chęci zmiany swojego myślenia.

238 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-15 13:22:56)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
aniuu1 napisał/a:

A propos neurotyzmu to znalazłam fajny artykuł, w którym jest napisane jak można to wykorzystać, wyciągnąć z tego to co pozytywne.
[nieregulaminowy link]
A tu drugi artykuł:
[nieregulaminowy link]
Chyba sama przeczytam książkę, którą tam polecają. Też jestem neurotyczką.

Zdążyłam przeczytać nim moderacja usunęła. Fajne artykuły ale raczej dla osób ze stabilnym życiem i którym mimo tego ciągle czegos mało.

Beyondblacki - psycholog nie jest ściema, trafiłam na kobietę, w której powierzam nadzieję.

Okej, ale co jeśli te rady nie działają po prostu? Próbuje wziąć się w garść, znaleźć nową pracę. Przykład sprzed chwili, kolejne podciecie skrzydeł. Zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną. Ktoś mi bliski zna pracownika stamtąd. Co do się okazuje? Kolejny ustawiony konkurs. A ja już zaczęłam gromadzić materiały do nauki. Także widzisz, znów straciłam jakąkolwiek chęć i siłę na wszystko. Gnicia w obecnej pracy ciąg dalszy. Gnicia w beznadziejnym życia ciąg dalszy. Próbuję się nie uzalac, nie skupiać na negatywnych rzeczach ale jak i gdzie mam szukać pozytywów skoro życie ciągle sprzedaje mi baty w plecy? Dobrze jest mówić 'nie narzekaj', 'ciesz się życiem' jak ma się je ułożone. Niestety piękna przyroda, książka i aktywność fizyczna nie sprawią, że moje życie nabierze sensu a na mojej twarzy pojawi się uśmiech. Naprawdę uważacie że wystarczy myśleć 'będzie super, jestem zdolna i niczego nie brakuje, wszystko się ułoży' i cyk, czarodziejskim sposobem wstanę z ziemi i z wypiętą piersią ruszę w świat?
Złożona jeszcze jedna aplikacja do pracy ale ciężko nie przewidzieć, jaki będzie jej efekt. Już w nic nie wierzę.

Nie będę udowadniać nikomu czy mam czas na pomaganie czy też nie, wiem, że to robię, ale pewnie zaraz przeczytam, że mam ego w kosmosie i tak dalej i tak dalej.

239

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Ojoj, jedna nieudana rozmowa kwalifikacyjna, a Ty od razu z tego robisz dramat.

Wiesz ile razy w życiu byłam na takiej rozmowie, gdzie od razu wiedzialam, że mnie nie zatrudnią, i to wcale nie przez uklady ani brak dyplomów oraz doświadczenia, ale dlatego, że po prostu nie podeszłam tej danej osobie? Całkiem sporo razy. Jakbym miala się zalamać po tych pierwszych porażkach, to nic bym ze swoim zyciem nie zrobiła. Mój partner jak mial dość kancelarii w jakiej pracował, to był gotowy przenieść się do innego miasta 250 km od miejsca zamieszkania, by mieć lepsza pracę. Nawet mu przez myśl nie przeszlo, że to niewygodne czy trudne.

Mnie się wydaje, że w pewnym sensie rodzice wychowali Cię na osobę kompletnie niezaradną życiowo, bo wszystko podstawiali Ci pod nos i Ty  jesteś przyzwyczajona, że albo cos od razu dostajesz na tacy, albo świat sie wali. Tak jak zawsze liczyłaś na to,że każdą najmniejszą pierdolite rozwiążą oni i od ich opini zalezy Twoje wlasne myślenie o sobie, tak teraz dorosłe życie powinno być dokladnie takie samo. Rozczaruje Cię- nikt nie ma obowiązku w kolo Ciebie latać i rozwiązywać Twoich problemów. Nawet najlepszy terapeuta nie zrobi za Ciebie wewnętrznej roboty nad sobą.

240

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Nikt za Ciebie twojego życia nie poukłada. Tak jak i za mnie i inne osoby, które tu się pojawiają, a na pewno nie zaglądają tu ludzie którzy nie mają problemów.

241

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
aniuu1 napisał/a:

(...) na pewno nie zaglądają tu ludzie którzy nie mają problemów.

Znasz kogoś, kto nie ma żadnych problemów? < pytanie retoryczne >

Poza tym:

N.B. Enkelmann napisał/a:

Kto myśli o problemach – ma problemy. Kto myśli o rozwiązaniach – ma rozwiązania.

242 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-16 09:02:02)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Beyondblackie napisał/a:

Ojoj, jedna nieudana rozmowa kwalifikacyjna, a Ty od razu z tego robisz dramat.

Wiesz co jest najgorsze? Że ja naprawdę wierzyłam w to, że w końcu się uda. Sama byłam zaskoczona swoim pozytywnym nastawieniem. Głupia ja.

Beyondblackie napisał/a:

Mnie się wydaje, że w pewnym sensie rodzice wychowali Cię na osobę kompletnie niezaradną życiowo, bo wszystko podstawiali Ci pod nos i Ty  jesteś przyzwyczajona, że albo cos od razu dostajesz na tacy, albo świat sie wali. Tak jak zawsze liczyłaś na to,że każdą najmniejszą pierdolite rozwiążą oni i od ich opini zalezy Twoje wlasne myślenie o sobie, tak teraz dorosłe życie powinno być dokladnie takie samo. Rozczaruje Cię- nikt nie ma obowiązku w kolo Ciebie latać i rozwiązywać Twoich problemów. Nawet najlepszy terapeuta nie zrobi za Ciebie wewnętrznej roboty nad sobą.

Wiesz, też kiedyś zastanawiałam się nad tym czy nie jestem zbyt rozpieszczona. Trochę jestem ale wiele się w ciągu ostatniej dekady mojego życia zmieniło. Zaczęłam bardziej doceniać i szanować rzeczy, ludzi. No i cóż - jestem samodzielna. Nikt za mnie nie rozwiązujemy moich problemów, nikogo nimi nie obarczam, niczego nie oczekuje, o nic nie proszę. Faktem jest jedynie to, że szybko się zrazam. Chcialabym mieć coś od razu i odkąd pamiętam zawszę dość mocno przeżywałam wszelkie niepowodzenia. Rodzice, bliscy, znajomi ciągle powtarzają że w końcu i mi się ułoży. Ciekawe...najlepsze lata mojego życia już za mną, zmarnowalam je. Teraz na wiele rzeczy będzie już za późno. Za rok pierwsza '3' z przodu a życie w rozsypce.

243

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Kolejny raz udowadniasz, że jesteś życiowo kompletnie nieodporna. Albo wszystko idzie tak jak chcesz, albo od razu wpadasz w rozpacz, robisz focha i lecisz do mamusi i tatusia by Cię pocieszyli, że przeciez to nie wina ich wspanialej księżniczki. Wiem, że bardzo cenisz swoich rodziców, ale oni wyrzadzają Ci niesamowitą krzywdę. Zamiast posadzić Cię na kanapie i uświadomić, że w życiu na wszystko trzeba pracować jak się chce coś zdobyć i porażki są naturalnym skutkiem starania się o coś i drogą do modyfikacji własnych zachowań, oni karmią Cię bajkami o Twojej wyjątkowości.

Tak, to są bajki. Niezależnie od inteligencji, dyplomów i talentu nie obracasz się w innym świecie od nas. Tak jak każda przeciętna osoba możesz dostać kosza, zawalić rozmowę o pracę, nie dostać promocji i nawet gorsze rzeczy mogą Ci się przytrafić. I jak chcesz cokolwiek osiągnąć, to jedyną drogą jest zagryźć zęby, przyjąć do wiadomości, że nie wszystko zawsze się uda i MIMO porażki iść do przodu. Masz prawie 30 lat, a nie 15, żeby ciągle polegać na rodzicach i ich, naprawdę kontraproduktywnym, wsparciu.

244 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-16 09:37:15)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Nie wiem, jak bardzo można skrzywdzić swoje dziecko, wychowując go wp rzeświuadczeniu, że należy osiągać same zwycięstwa a sukcesy przychodza szybko, łatwo i przyjemnie. Pomijając stosunek do ewentualnych porażek, to osobiśćie zawsze szanowałem ludzi, którzy potrafią docenić to, co mają oraz wiedzą, że, aby do czegoś dojść w życiu trzeba soię starać i zwyczajnie na to zapracować. Nie zaś, żę wszystko mi sie należy i powinnam/powinienem mieć podstawione pod nos.

245

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Bagiennik, ta moneta ma dwie strony: z jednej tacy rodzice utwierdzają swoje, nawet dorosłe, dziecko w iluzji ich wyjątkowości, z drugiej czynią usamodzielnienie się praktycznie niemożliwym. Niekoniecznie świadomie, uzależniają swoją córkę od siebie, nie chcą by stała się dorosła, ale pepowinę dosłownie przyspawają byle tylko nie nauczyła się życ po swojemu.

Powtarzam, to wcale nie musi być świadome działanie, ale niestety tak się to kończy.

246 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-16 10:48:32)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

O kurcze, teraz to odlecieliscie. Zabawa w psychologów i ocenianie cudzego życia rodzinnego jest wg was normalna?

Najbardziej rozsmieszyl mnie fragment o tym że rodzice mnie od siebie uzaleznili lol dobreee. Faktycznie, trzymają mnie w domu pod kluczem, zabraniają mieć życia towarzyskiego, prowadzą za rączkę i wpajaja że tylko Nobla mi do szczescia brakuje. Co za żenada...
To coś złego że dla rodziców jestem wyjątkowa? Tak samo czy to coś złego że moja siostra też jest dla nich wyjątkowa? Nie, bo dzieci dla swoich rodziców zawsze będą wyjątkowe, a uderzać w czyjąś rodzinę to szczyt bezczelności. Jeśli ktoś miał przykre dzieciństwo i mało kochających rodziców - przykro mi, ale to nie jest powód, aby określać w taki sposób cudzych.

Beyondblackie napisał/a:

byle tylko nie nauczyła się żyć po swojemu

- tu już parsknelam, wybacz. Zawsze miałam dużą swobodę w życiu, niczego mi nie zabraniano i nie ograniczano. Oczywiście nie mam tu na myśli pozwolenia na złe uczynki itp., ale samoświadomość tego, że pewne rzeczy są złe, po okresie buntu i złości, i tak przyszła sama.

bagienni_k - jakim prawem i na jakiej podstawie twierdzisz, że rodzice wychowali mnie w przekonaniu, że w życiu trzeba mieć same sukcesy a one przychodzą łatwo? Moi rodzice sami doszli do wszystkiego co mają. Bez żadnych oszustw, ciężką pracą. A lekko nie mieli. I tego samego uczyli mnie. Ja sama narzucam sobie swoje własne wymagania. Ja sama wyznaczam swoje granice, bo wiem, na co mnie stać, a czego nie potrafię zrobić. Rodzice wierzyli i wierzą we mnie i wcale nie do końca podoba im się to jak samą siebie traktuję.

Niestety ale wasza teoria z księżniczką, której wszystko podawano na tacy i całe życie głaskano po główce nie jest realna. Jeśli chcecie się bawić w specjalistów to próbujcie dalej.

247

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

CCCatch, albo nie umiesz czytać ze zrozumieniem, albo naprawdę projektujesz na maksa.

Nikt Ci nie pisze, że Twoi rodzice trzymali czy trzymaja Cię w klatce. Wręcz przeciwnie, sugerowalam, że rodzice dawali Ci zawsze pelną swobodę i mega akceptację, TYLKO, że bez żadnych konsekwencji. Taki model wychowania sugeruje dziecku, że jest wyjątkowe, nie tylko dla nich, bo poprzez anulowanie konsekwencji jakie normalnie by poniosło w wyniku porażki, sugeruje, że nigdy takich konsekwencji nie będzie doświadczać w doroslym życiu. Co jest kompletnymi banialukami z kosmosu.

Dla Twoich rodziców możesz być totalnie wyjatkowa- jesteś ich córką. Dla reszty swiata jesteś zwykłą CCCatch, która dopiero może okazać się wyjatkowa jak coś ZROBI w tym kierunku. Jak na razie, w wieku 29 lat, jestes obrażoną księżniczką, która dostaje focha, gdy świat nie chce jej dać czego chce na tacy i obsesyjnie uzależnia swoje szczęście od interwencji innych ludzi.

Proponuję metodę "na baranka", bo może wtedy coś dotrze.

248 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-16 12:02:47)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Beyondblackie,
kochana, nie chcę być złośliwa, ale Tobie także mogłabym zarzucić brak czytania ze zrozumieniem. Sama napisałaś:

Beyondblackie napisał/a:

byle tylko nie nauczyła się żyć po swojemu

No w jaki inny sposób mam to rozumieć? To że Ty tak to widzisz z perspektywy osoby, która może cokolwiek wywnioskować wyłącznie na podstawie moich wypocin, to nie znaczy że tak jest, bo to co piszesz, to tylko Twoje odczucia. To, że w dzieciństwie i ogólnie w życiu nie brakowało mi niczego, bo rodzice otaczali mnie opieką i chcieli dać mi wiele nie znaczy, że pływalam i pływam w luksusie - bo może o to Ci chodzi. Nie byłam typowym amerykańskim nastolatkiem, którego życie opiera się na paleniu trawy, piciu alkoholu i prezentów w postaci drogiej fury na 16 urodziny.

Kolejna rzecz, nigdy nie miałam siebie za wyjątkową. Jestem zwykłym, szarym człowiekiem, podejrzewam że jak każdy na tym forum. I wcale nie chce tego zmieniać. Ale mimo że nieustannie życie rzucanie mi młody pod nogi, jakoś nie leżę na kanapie pilujac paznokcie i czekają aż manna spadnie z nieba. Nigdy nie chciałam i nie oczekiwałam że dostane coś za darmo. Nie ukrywam że frustrują mnie moje niepowodzenia, bo lubię wygrywać, chyba tak jak każdy. Uważamy że są spraw2, w ktorych zasługuje na więcej ale nie będę się o tym rozpisywać, bo zaraz przeczytam jaki to ze mnie narcyz.

249

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

A co tu do zrozumienia?

Nie trzeba pochodzic z rodziny wypasionych milionerów by być typowym przypadkiem nadopiekuńczego wychowania. Założę się, że rodzice wszystko w zyciu Ci ulatwiali, chronili Cie przed przykrymi konsekwencjami, usprawiedliwiali Cię, nie dawali żadnych obowiązków (a jeżeli już, to coś w stylu: "jakbys chciala to zrobić"), a jak coś nie wyszlo to wina szła na "podly świat" i "zlych ludzi".

Takie wychowanie, chociaż czesto stoi za nim troska, produkuje osoby dorosle, które są lekliwe, przewrażliwione, nie umieją sobie radzic ze stresem, frustrują sie najmniejszymi porażkami, co może skutkować wybuchem zlości i odczuwają dogłębny brak poczucia wlasnej wartości w zderzeniu ze światem. Mają one też utrudnione kontakty w relacjach, bo nie potrafią niczego negocjować. Jeżeli cosim w zyciu nie idzie na rękę, są raczej skłonne do szukania winy w otaczającym ich świecie, złych, zawistnych ludziach, ale nigdy w sobie. Brzmi znajomo?

250

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Nie wykrecaj się od odpowiedzi.

Beyondblackie napisał/a:

[...]nie dawali żadnych obowiązków (a jeżeli już, to coś w stylu: "jakbys chciala to zrobić"), a jak coś nie wyszlo to wina szła na "podly świat" i "zlych ludzi".

Nie, znów oczerniasz moich rodziców. Sugerujesz, że jeśli coś zawalilam (nigdy nie robię niczego na odwal co nie znaczy że zawsze się udaje), to nie widzieli mojej winy tylko obrzucali nią wszystko i wszystkich wokół? Nie miałam i nie mam obowiazków? Serio...? Czytając to mam wrażenie, że robisz z moich rodziców, a w konsekwencji ze mnie, ulomnych ludzi.

Beyondblackie napisał/a:

Jeżeli cosim w zyciu nie idzie na rękę, są raczej skłonne do szukania winy w otaczającym ich świecie, złych, zawistnych ludziach, ale nigdy w sobie. Brzmi znajomo?

Nie do końca. Jeśli są uzasadnione podstawy, to tak. Z drugiej strony potrafię przyznać się do błędu, chociaż bywa że przychodzi to z trudnością. Nauczyłam się tego z czasem.

251

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Nie oczerniam Twoich rodziców. Nie wmawiaj mi czego nie robię. Zwracam jedynie uwagę, że pewnie zupełnie nieświadomie, z mylnego pojmowania troski o swoje dziecko, wychowywali Cię w sposób nadopiekuńczy i nie dali zadnych narzedzi do radzenia sobie w realnym życiu. Przecież nie zaprzeczysz, że jesteś osobą nadmiernie lękliwą, z niskim poczuciem wartości, przewrażliwioną, łatwo frustrującą się i nie potrafiaca budować relacji? Wszystkie Twoje wątki są o tym samym.

Z powietrza się to nie wzięło. Może czas jest zauważyć dynamikę, która panuje w Twojej rodzinie i jak ta dynamika tak naprawdę utrudnia Ci jakikolwiek progres.

Powtarzam, Twoi rodzice wychowali Cię tak z troski o Ciebie. Niestety, ta troska była mylnie zrozumiana.

252

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Doszukiwanie się, w większości wypadków, przyczyn swoich niepowodzeń w innych dowodziłoby, że osoba taka sądzi, że wszystko powinna łatwo i szybko osiągać, bo jej się to należy. To takie wrażenie, jakby właśnie ktoś był przekonany, żę na swój sukces i swoje życie mają pracowąć czy "składać się" inni. Nie mówię, że jest tak dokładnie u Ciebie, ale z Twoich historii przebija się takie poczucie, że jesteś niezadowolona, kiedy coś przychodzi po czasie i z pewnym trudem. Może się mylę. Z pewnością cieżko Ci jest uwierzyć w siebie, masz pewne lęki i nie potrafisz sobie wyobrazić, że człowiek sam dla siebie może samodzielnie być wartością, zamiast szukać tego ciągle dookoła u innych. Osobiście to bardzo często ciężko mi jest uwierzyć, jak mocno ludzie są wrażliwi na opinie tzn kiedy muszą koniecznie widzieć i słyszeć potwierdzenie swojej wyjątkowości i wartości. Szczególnie jeśli ma ona być wyrażana słowami. Jeśli się spojrzy na siebie i swoje dokonania, stwierdziwszy, że rzeczywiście coś mi się udało, lepiej to chyba świadczy o nas, niż słowna pochwała i komplementy od iluś tam ludzi, bliższych lub dalszych..

253

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Ja się wcale nie dziwię, że Autorka traktuje każdy koment na temat jej rodziców jak atak. Przecież ona jest śmiertelnie przerażona byciem na swoim i wzieciem za siebie odpowiedzialności. Nawet jak weszla w związek, to praktycznie oczekiwała, że jej partner bedzie odpowiedzialny za jej samopoczucie. Ona nie ma narzedzi do radzenia sobie samej, bo jej nikt tego nigdy nie nauczył.

Celem jej terapii powinno być właśnie wyksztalcenie poczucia wlasnej wartości, opartego nie na opinii rodziców czy innych ludzi, ale na umiejetności samodzielnego radzenia sobie ze stresem i frustracja. Ona nigdy nie wyjdzie z tego zakletego kregu zalezności, jeżeli nie zdecyduje się podjąć ryzyka zycia SAMA ZE SOBA.

254

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

O kurcze, teraz to odlecieliscie. Zabawa w psychologów i ocenianie cudzego życia rodzinnego jest wg was normalna?

Najbardziej rozsmieszyl mnie fragment o tym że rodzice mnie od siebie uzaleznili lol dobreee. Faktycznie, trzymają mnie w domu pod kluczem, zabraniają mieć życia towarzyskiego, prowadzą za rączkę i wpajaja że tylko Nobla mi do szczescia brakuje. Co za żenada...

Tak się kończy pisanie o głęboko zakorzenionych problemach na forum. Formuła wątku się kończy bo tu nie ma specjalistów - a nawet jeśli są, to po godzinach i nie chce im się angażować w coś, za co mają sowicie płacone na co dzień. Nie mówiąc już o braku pełnych możliwości diagnostycznych itd. Dlatego takie pisanie skręca w jakieś pokrętne ścieżki, bo już nie wiadomo co napisać na tym podstawowym, nieprofesjonalnym poziomie. A ludzie mają potrzebę domknięcia poznawczego i już szukają jakiegokolwiek tropu, za którym mogliby uznać temat za wyjaśniony i wyczerpany.

255

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
pyszneSalami napisał/a:

Tak się kończy pisanie o głęboko zakorzenionych problemach na forum. Formuła wątku się kończy bo tu nie ma specjalistów - a nawet jeśli są, to po godzinach i nie chce im się angażować w coś, za co mają sowicie płacone na co dzień. Nie mówiąc już o braku pełnych możliwości diagnostycznych itd. Dlatego takie pisanie skręca w jakieś pokrętne ścieżki, bo już nie wiadomo co napisać na tym podstawowym, nieprofesjonalnym poziomie. A ludzie mają potrzebę domknięcia poznawczego i już szukają jakiegokolwiek tropu, za którym mogliby uznać temat za wyjaśniony i wyczerpany.

Nie, tak się kończy pisanie do kogoś, kto nie chce dostrzec ani rozwiązać swoich problemów. Pojawia się reakcja obronna i wielce urażona duma, bo jak my śmiemy mieć jakiekolwiek sugestie.

Nikt sie nie staje taką niedojda życiową z powietrza. Jasne, jakieś wrodzone skłonności i nadwrażliwość sie na to skladają, ale nikt mi nie wmówi, że zdrowe wychowanie w rodzinie gdzie sa jasne oczekiwania, granice i odpowiedzialność dziecka, oczywiście w granicach danej grupy wiekowej, jest w stanie "wyprodukować" tak neurotyczna, lękliwą i niedostosowaną osobę, która myśli, ze każda, nawet najmniejsza porażka, to koniec świata.

Na serio, nie trzeba byc żadnym specjalistą, by dojść do takich wniosków.

256

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Pojawia się reakcja obronna i wielce urażona duma, bo jak my śmiemy mieć jakiekolwiek sugestie.

Nikt sie nie staje taką niedojda życiową z powietrza. Jasne, jakieś wrodzone skłonności i nadwrażliwość sie na to skladają, ale nikt mi nie wmówi, że zdrowe wychowanie w rodzinie gdzie sa jasne oczekiwania, granice i odpowiedzialność dziecka, oczywiście w granicach danej grupy wiekowej, jest w stanie "wyprodukować" tak neurotyczna, lękliwą i niedostosowaną osobę, która myśli, ze każda, nawet najmniejsza porażka, to koniec świata

Rozumiem co masz na myśli co do treści, ale nie wydaje ci się, że sposób w jaki to piszesz jest bardzo nieuprzejmy i pozbawiony szacunku?

257

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Czasem trzeba pisać dosadnie, żeby dotarło- tzw metoda na baranka. Ile tu już jest stron o tym samym, a CCCatch ciągle jest w punkcie wyjścia? No, ile? A rady były tu świetne, szczególnie od Wielokropek- i nic. Jak sie nie da drzwiami, to czasem trzeba oknem.

Nie robie tego ani z braku szacunku ani z chęci nieuprzejmości. To raczej czysta frustracja.

258 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-06-17 08:42:24)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Wg Ciebie określenie kogoś jako "niedojda życiowa" wcale nie wiąże się z brakiem szacunku dla tej osoby? Ok. Wybacz w takim razie że moi rodzice mieli czelność mnie "wyprodukowac".
A skąd się u Ciebie bierze ta frustracja, że aż musisz mnie w tej sposób nazywać?

bagienni_k, Ty masz rację - nie żyję i nie potrafię żyć w przekonaniu że człowiek sam dla siebie jest wartością. Dla mnie większą wartością ode mnie samej są moi bliscy. Ja nie czuje się dobrze sama ze sobą, rzadko zdarzają mi się takie momenty. Mam silną potrzebę przebywania w towarzystwie bo nie lubię samotności. Może to też kwestia przyzwyczajenia bo zawsze byłam otoczona rodziną, przyjaciółmi. Samotność automatycznie wzbudza we mnie uczucie tęsknoty i żalu. Perspektywa spędzenia życia w samotności mnie przeraża, ale nie dlatego, że sobie nie poradzę w sensie codziennego 'przetrwania', ale uczucie pustki z powodu braku bliskiej osoby może mnie pokonać...

Mam wrażenie że sugerujecie mi że albo ja nie chcę się odciąć od rodziców albo oni nie chcą odciąć mnie. Przecież jakby doszło do ślubu z moim eks to chyba nie myślicie że byśmy razem nie zamieszkali na swoim?

259 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-17 09:50:14)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Skupię się na tej samotności, bo akurat u Ciebie widać, że lęk pzed nią przybiera wręcz chorobliwą formę..

O swoich podejściu pisać nie będę, bo je parę razy przywoływałem, ale akurat to, żę Ty nie czujesz się wartościowa sama dla siebie, JUŻ dla mnie kwalifikuje się na terapię. Nie obraź się, ale to, że ludzie żyją w związkach i czują się w nich szczęśliwi, nie oznacza, że potrzebują wiecznej i ciągłej uwagi czy towarzystwa ze strony innych. Innymi słowy, gdy jesteśmy szczęśliwi, uznając własną wartość jedynie, kiedy ludzie z zewnątrz nam okazują zainteresowanie, w szczególności słowami, nie zaś, kiedy rzeczywiście byśmy tego potrzenbowali- to jest dla mnie niepojęte.
Możesz sobie poczytać opinie osób będących w związku, które są zadowolone z życia, ale nie widzą niczego złego w spędzaniu czasu samemu, samotnych wyjazdach czy braku kontaktu z partnerem
przez jakiś czas, czy choćby relacjach przyjacielskich z innymi ludźmi.
Tu nawet nie chodzi o towarzystwo ludzi, bo ja też lubię wśród ludzi przebywać, ale nie spoglądam na swoją wartość przez pryzmat tego, czy ludzie się mną interesują, poświęcając mi czas lub uwagę. Nie narzekałem nigdy na rodzinę i otoczenie, może zamiłowanie do samotnych wycieczek wzięło się trochę z racji dotychczas wykonywanego zawodu albo zwyczajnie z umiłowania ciszy i spokoju wink, jaki kontakt z naturą niewątpliwie zapewnia.

Świetny przykład padł wcześniej gdzieś w Twoim( i nie tylko) wątku: o podróżowaniu samemu. Z racji, że generalnie w wielu miejscach(szczególnie poza Europą) podróżowanie samemu bywa zwyczajnie niebezpieczne czy niewygodne z logistycznego punktu widzenia, warto się wybierać w większej grupie lub we dwójkę. Natomiast nie wiem, JAK chęć obejrzenia czy zobaczenia czegoś czy wreszcie wrażenie z podróży ma być większe, jeśli się mam z kimś tym podzielić. Inaczej mówiąc, czy nie pojadę np do takiego Egiptu i nie zobaczę sobie piramid, bo nie mam z kim?(w domyśle z partnerem). Nawet, jeśli będzie to wycieczka zoorganizowana, to i tak nie chcę, bo nie mam obok siebie ukochanego, który by na równi ze mną podziwiał cuda świata sprzed ponad 4,5 tysiąca lat. A te cuda świata już takowymi nie będą, bo nie ma nikogo obok mnie, kto by mi towarzyszył w tym podziwianiu..
O podróżach po kraju czy Europie nawet nie wspomnę..

Nie wiem, może Tobie trudno cokolwiek stworzyć, bo w jakiś sposób stwarzasz wokół siebie taką aurę czy wrażenie osoby, która jest zbyt atencyjna..? I przez to stajesz się w jakiś sposób nieatrakcyjna jako partnerka..? Coś musi być na rzeczy..

260

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

CCCatch, frustracja wynika z rzucaniem grochem o ścianę. Bo tak z Tobą wyglada rozmowa.

Tak, uwazam, że Twoi rodzice są nadopiekuńczy i w związku z tym fatalnie Cię wychowali. Chcieli pewnie dobrze, ale wyszlo jak wyszło. A teraz klops jest taki, że nie potrafisz samodzielnie odnaleźć sie w dorosłym świecie, bo wszystko Cię przeraża, frustruje i przerasta. Rodzice się oczywoście o Ciebie martwia, więc podwajają swoją kampanię opieki, a Ty od razu do nich lecisz, bo świat jest straszny. I tak koło sie zamyka.

Twoja chęć atencji i ciągłego towarzystwa normalna nie jest. Podpowiada mi, że jak się nadarzy okazja, rodziców wymienisz na partnera, na którym się uwiesisz zamiast na nich.

Posty [ 196 do 260 z 416 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Smutna szara i samotna rzeczywistość

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024