Smutna szara i samotna rzeczywistość - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Smutna szara i samotna rzeczywistość

Strony Poprzednia 1 2 3 4 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 416 ]

66 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-04-12 14:45:02)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Wielokropek napisał/a:

A ja właśnie o tych ważnych, dla Ciebie, sprawach, kiedy nie jesteś zdeterminowaną. Dlaczego w istotnych momentach odpuszczasz?
Ciągłe próby i wysiłki. Może rzecz w tym, że źródło problemów wciąż bije, do jego zasypania trzeba... determinacji

Hmm, bo uczucia/związki są dla mnie naprawdę ważną i delikatną kwestią i to też nie tak, ze ja odpuszczam te walkę. Ja ciągle się staram, wiem że te myśli można wypuścić zamiast je trzymać, wiem też że źródło problemu wciąż jest żywe (w końcu minęły tylko 2 miesiące, plus sposób rozstania...). Ja to wszystko wiem! Tylko nie potrafię tego wcielić w życie! Boże ile ja bym dała za tabletkę zapomnienia...
Wynaleźć złoty środek na wszystkie problemy... I ta przerażająca wizja samotności, uczucie pustki, że nikogo nigdy nie poznam, gdzieś tam uklucie zazdrości... Straszne to jest. Może z czasem coś się ruszy, jeśli nie, to nie wiem co dalej ze mną będzie.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Pisząc o źródle problemu nie myślałam o Twym minionym związku, bo on był jednym ze skutków, nie przyczyną.


Twe tłumaczenia/usprawiedliwienia przypominają mi ten tekst:

Ktoś pyta pijaka:
- Dlaczego pijesz?
Pijak odpowiada:
- Bo się wstydzę.
Pada drugie pytanie:
- Czego się wstydzisz?
Pijak na to:
- Że piję.

68

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

(...) momentami czuję się jak niepelnowartosciowa kobieta, nie mając mężczyzny. To dziwne i głupie, prawda? No ale to że brakuje mi takiej bliskości, ogólnie partnera, już chyba nie jest dziwne. Sfrustrowana... Też coś w tym jest.
(...)

Może właśnie od TEGO warto zacząć? Zacząć dostrzegać w sobie wartościową osobę bez udziału osób trzecich płci przeciwnej?

69

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
bagienni_k napisał/a:
CCCatch napisał/a:

(...) momentami czuję się jak niepelnowartosciowa kobieta, nie mając mężczyzny. To dziwne i głupie, prawda? No ale to że brakuje mi takiej bliskości, ogólnie partnera, już chyba nie jest dziwne. Sfrustrowana... Też coś w tym jest.
(...)

Może właśnie od TEGO warto zacząć? Zacząć dostrzegać w sobie wartościową osobę bez udziału osób trzecich płci przeciwnej?

Zawsze mnie to zastanawia, jak to wygląda, ta wartość. Nie czujesz się pełnowartościowa bez mężczynzy... Czyli uważasz, że jesteś tak 0,75 wartości i jak dodasz do tego inną osobę, to będzie 1? To by oznaczało, że szukasz kogoś o 1,25 wartości, żeby się wyrównało?
Wiem, że to absurdalnie wygląda, ale jak można pustkę w sobie, jakiś brak wewnętrzny zalepiać kimś z zewnątrz? Jak to działa?

To, że Ci kogoś brakuje nie jest dziwne. To, że niezaspokojona potrzeba powoduje, że czujesz się gorsza... to już tak. I raczej nie o to chodzi.

70

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Monoceros napisał/a:

(...) To, że Ci kogoś brakuje nie jest dziwne. To, że niezaspokojona potrzeba powoduje, że czujesz się gorsza... to już tak. I raczej nie o to chodzi.

Dokładnie!

O ile pierwsze jestem osobiście w stanie zrozumieć, to drugie już znajduje się poza wszelkimi zdolnościami pojmowania zjawisk w przyrodzie..

71

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Może nie tyle co czuję się gorsza, ale niepełna na pewno. To też nie jest tak, że sens mojego życia to znaleźć jakiegokolwiek mężczyznę i z nim stworzyć związek - to by wiało desperacją.

Przed związkiem czułam to samo, straszną samotność, taki brak 'czegoś' - może po prostu nadszedł u mnie moment w którym poczułam, że jest już czas na ustatkowanie się i chęć stabilizacji. Teraz jest to samo z tą różnicą, że w tym jakiś sposób - bo na pewno nie w kwestii emocjonalnej - tą stabilizację poczułam i wszystko się rozsypalo, a ja znów jestem tam, gdzie byłam - czyli w d*pie.
Naprawdę nie wiem, skąd u mnie jest tak silne poczucie obecności drugiej osoby, konkretnie mężczyzny, w moim życiu. Od dziecka z każdej strony otaczana byłam miłością, opieką i uwagą. Wiem, że nie każdy tak miał w życiu.
Czasem zastanawiam się czy nie przegrałam życia, poważnie. Myśl o samotnych dniach, o tym, że to lato nie będzie takie jak poprzednie sprawia, że chce mi się płakać. Czuję taki żal, że coś było i znów nie wyszło, trochę gniew, za takie potraktowanie i ogólnie jak napisał bagienni_k - frustrację.

72 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2021-04-13 08:42:29)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Może nie tyle co czuję się gorsza, ale niepełna na pewno. To też nie jest tak, że sens mojego życia to znaleźć jakiegokolwiek mężczyznę i z nim stworzyć związek - to by wiało desperacją.

Przed związkiem czułam to samo, straszną samotność, taki brak 'czegoś' - może po prostu nadszedł u mnie moment w którym poczułam, że jest już czas na ustatkowanie się i chęć stabilizacji. Teraz jest to samo z tą różnicą, że w tym jakiś sposób - bo na pewno nie w kwestii emocjonalnej - tą stabilizację poczułam i wszystko się rozsypalo, a ja znów jestem tam, gdzie byłam - czyli w d*pie.
Naprawdę nie wiem, skąd u mnie jest tak silne poczucie obecności drugiej osoby, konkretnie mężczyzny, w moim życiu. Od dziecka z każdej strony otaczana byłam miłością, opieką i uwagą. Wiem, że nie każdy tak miał w życiu.
Czasem zastanawiam się czy nie przegrałam życia, poważnie. Myśl o samotnych dniach, o tym, że to lato nie będzie takie jak poprzednie sprawia, że chce mi się płakać. Czuję taki żal, że coś było i znów nie wyszło, trochę gniew, za takie potraktowanie i ogólnie jak napisał bagienni_k - frustrację.

Wiesz, ze to, co opisujesz od drugiego akapitu to wlasnie desperacja?
Dopoki nie zmienisz swojego myslenia i nie przestaniesz rozkminiac samotnych dni i przegranego zycia, to naprawde nie znajdziesz nikogo. Przeciez Ty sie obecnie totalnie nie nadajesz do budowania relacji z drugim czlowiekiem.

73 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-04-13 09:16:40)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Lady Loka napisał/a:

Wiesz, ze to, co opisujesz od drugiego akapitu to wlasnie desperacja?
Dopoki nie zmienisz swojego myslenia i nie przestaniesz rozkminiac samotnych dni i przegranego zycia, to naprawde nie znajdziesz nikogo. Przeciez Ty sie obecnie totalnie nie nadajesz do budowania relacji z drugim czlowiekiem.

Loka, powiem tak: gdybym naprawdę była zdesperowana, to chłopaka mogłabym mieć dawno, bo kilku o mnie zabiegało, ale ja ich nie chciałam - nie odpowiadali mi pod względem wyglądu, charakteru i sposobu bycia. Z byłym wydawało się że się super dobralismy pod wieloma względami, a i mimo tego, że kiedyś nawet na niego uwagi nie zwracałam, spodobał mi się z czasem.

Nie zaprzeczam, że możesz mieć rację co do ostatniego zdania. I tak naprawdę ja w tej chwili nie czuję się w ogóle zdolna do zbudowania tej relacji bo pewnie nie byłabym szczęśliwa, zaraz byłoby porównywanie do eks, niewykluczone że na siłę bym próbowała nowego chlopaka namawiać do pewnych zachowan byłego, które mi się podobały. Po prostu, to jest taki lęk, że w moim życiu nie pojawi się już nikt, z kim będę mogła dzielić swoje zainteresowania, spędzać miło czas, nie krepować się itp itd...- myślę że znaleźć kogoś takiego będzie mi cholernie ciężko.

74

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Ktoś kto uważa, że jest niepełny, kto potrzebuje (używać) innego człowieka do tego, by być zadowolonym, szczęśliwym, dojrzałego związku nie stworzy nigdy.


Konia z rzędem temu, kto - będąc dojrzałym człowiekiem - jest gotowy być dla drugiej osoby tyczką i być odpowiedzialnym za jej "pełnię" i szczęście.

75

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Wiesz, ze to, co opisujesz od drugiego akapitu to wlasnie desperacja?
Dopoki nie zmienisz swojego myslenia i nie przestaniesz rozkminiac samotnych dni i przegranego zycia, to naprawde nie znajdziesz nikogo. Przeciez Ty sie obecnie totalnie nie nadajesz do budowania relacji z drugim czlowiekiem.

Loka, powiem tak: gdybym naprawdę była zdesperowana, to chłopaka mogłabym mieć dawno, bo kilku o mnie zabiegało, ale ja ich nie chciałam - nie odpowiadali mi pod względem wyglądu, charakteru i sposobu bycia. Z byłym wydawało się że się super dobralismy pod wieloma względami, a i mimo tego, że kiedyś nawet na niego uwagi nie zwracałam, spodobał mi się z czasem.

Nie zaprzeczam, że możesz mieć rację co do ostatniego zdania. I tak naprawdę ja w tej chwili nie czuję się w ogóle zdolna do zbudowania tej relacji bo pewnie nie byłabym szczęśliwa, zaraz byłoby porównywanie do eks, niewykluczone że na siłę bym próbowała nowego chlopaka namawiać do pewnych zachowan byłego, które mi się podobały. Po prostu, to jest taki lęk, że w moim życiu nie pojawi się już nikt, z kim będę mogła dzielić swoje zainteresowania, spędzać miło czas, nie krepować się itp itd...- myślę że znaleźć kogoś takiego będzie mi cholernie ciężko.

CC, popracuj nad soba. I co jezeli sie faktycznie nikt nie pojawi? Skoczysz z okna?
Bierz to, co Ci zycie daje. Obecnie faceta nie daje? No to zyj bez faceta. Takie mowienie, ze juz nikogo nie znajdziesz czy ze bez faceta jestes nieszczesliwa nic Ci nie daje poza tym, ze jeszcze bardziej Cie doluje. I sprawia, ze nie bedziesz nigdy gotowa na dojrzaly zwiazek, bo w dojrzalym zwiazku nie jestesmy odpowiedzialni za szczescie drugiej osoby. Dojrzaly zwiazek to dwie osoby, ktore funkcjonuja super ze soba, ale rownie super potrafia funkcjonowac samodzielnie.

76

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
Wielokropek napisał/a:

Ktoś kto uważa, że jest niepełny, kto potrzebuje (używać) innego człowieka do tego, by być zadowolonym, szczęśliwym, dojrzałego związku nie stworzy nigdy.

Ale to nie tak, ze ja kogoś chcę 'używać' i wysysac energię, aby był tylko i wyłącznie moją podporą. Ja naprawdę chcę też dawać od siebie, bo to sprawia mi przyjemność i jakkolwiek źle to zabrzmi, sprawia, że czuję się...potrzebna. A czując się potrzebna czuje się też bardziej wartościowa. Podejrzewam, że wiele osób może mnie po prostu mieć za prozna egoistke, która chce ciągłej atencji. Ok, lubię jak ktoś skupia na mnie uwagę ale uwielbiam też skupić ją na kimś, jestem uczuciowa i opiekuńcza, naprawdę będąc w związku dbałam o swojego mężczyznę. I nie nie, jestem matka polka lol W zamian usłyszałam że to ja nie docenialam jego starań. Tak jakby moich nie było. Ale to już nieważne.

Loka - ale co to za życie ciągle w samotności...mozna pogadać i pośmiać się z koleżankami, zwierzyc przyjaciółce bądź poradzić przyjaciela, przytulić do mamy, pośmiać się z siostrą ale to nie to samo przecież. Tak się nie da na dłuższą metę, można brać co zycie daje, ale jeśli daje ciągle w kość to uwierz mi, naprawde nie jest to przyjemne...
Tyle miłego co dziś się przydarzyło, to od kilku osób usłyszałam, że pięknie wyglądam. Ta...

77

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

bagienni_k - ja w ogóle jestem bardzo dziwną i specyficzną osobą...chyba wielu z was to zdążyło zauważyć.
Myślę że takie zachowanie może mieć różne podłoża, np: wychowanie - moi rodzice zawsze byli bardzo troskliwi (wiem że obecne postępowanie mojej mamy jest chłodne ale celowe, w dobrej wierze), trochę chuchali i dmuchali na mnie... Ja jestem poniekąd przyzwyczajona do tego i wiem, że to źle dla mnie. Druga sprawa, ja lubię towarzystwo. Uwielbiam być wśród ludzi i czuję się wtedy jak ryba w wodzie... Trzecia sprawa, kompleksy...i słowa z ostatniego akapitu Twojego posta. Nikt mi nigdy nie powiedział czegoś, co by mnie w jakiś sposób mocno podcielo, mam wspaniałą rodzinę, cudownych rodziców którzy zawsze mnie wspierali, a podejście do życia i siebie - sami wiecie jakie.
Czasem mam wrażenie i spuszczam wtedy głowę na dół, że jestem po prostu zbyt rozpieszczona. Tak naprawdę w życiu nigdy mi niczego brakowało, ale często ogarnia mnie lęk przed samotnością - kochanych rodziców kiedyś zabraknie, ja zostanę sama. Nie będę potrafiła tak żyć.

+ może źle wyraziłam się z tą opieką, bo nie mam na myśli opieki opartej na relacji rodzic - dziecko, ale chyba nie potrafię tego wyrazić słowami.

+ mnie bardzo też przybija fakt, że wokół szczęśliwe pary - każdy umie znaleźć drugą stronę, ja nie i wtedy nasuwa się pytanie, co jest ze mną nie tak?

Jesteś typową kobietą bluszczem - to aż krzyczy z każdego twojego nowego tematu. Na forum też "rozpychasz" się w każdym dziale, zakładasz dziesiątki wątków, które sprowadzają się do jednego - twojego problemu z facetem, który cię olał. Zawsze w swoim życiu tak wchodziłaś ludziom na głowę? Wszyscy musieli wiedzieć, że twoje problemy są najważniejsze i najpilniejsze? Oczywiście wszystko pod przykrywką biednej, zagubionej niewiasty, co to nie wie jak sobie poradzić w życiu.

78

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Loka - ale co to za życie ciągle w samotności...mozna pogadać i pośmiać się z koleżankami, zwierzyc przyjaciółce bądź poradzić przyjaciela, przytulić do mamy, pośmiać się z siostrą ale to nie to samo przecież. Tak się nie da na dłuższą metę, można brać co zycie daje, ale jeśli daje ciągle w kość to uwierz mi, naprawde nie jest to przyjemne...
Tyle miłego co dziś się przydarzyło, to od kilku osób usłyszałam, że pięknie wyglądam. Ta...

Normalne. Beka ma racje, na chwile obecna to Ty bedziesz bluszczem dla tego faceta, jak juz go znajdziesz.

Naprawde, naucz sie najpierw byc sama i miec tych ludzi dookola, ktorych masz. Dopiero wtedy szukaj faceta.

79

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Ale to nie tak, ze ja kogoś chcę 'używać' i wysysac energię, aby był tylko i wyłącznie moją podporą. Ja naprawdę chcę też dawać od siebie, bo to sprawia mi przyjemność i jakkolwiek źle to zabrzmi, sprawia, że czuję się...potrzebna. A czując się potrzebna czuje się też bardziej wartościowa. (...)

Proszę, wskaż miejsce, w którym napisałam, że chcesz, by ktoś był tylko i wyłącznie Twą podporą.
Nie znajdziesz takiego, więc proszę, nie przypisuj mi opinii, których używasz, by obronić się. Nie atakuję Ciebie, pokazuję to, o czym, być może, nie masz pojęcia, a co wpływa na taki, nie inny Twój sposób myślenia, a który - o czym napisałaś wielokrotnie - chcesz zmienić. Między "chcę" a "zmieniam" jest olbrzymia różnica, a Ty ani na jotę nie zbliżyłaś się do tego drugiego.
Na szczęście, powtarzam to od lat, nie ma obowiązku bycia szczęśliwym/zadowolonym/spełnionym człowiekiem.



Walczyć z Tobą, o Ciebie, wbrew Tobie to dla mnie zbyt wiele.
Dostałaś ode mnie bardzo dużo, dalej karmić Cię nie będę.

80 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-04-13 10:34:32)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Wielokropek - wierz mi lub nie, ale po pewnym czasie Twoje posty i opinie stały się dla mnie jednymi z cenniejszych na tym forum.

Źle się wyrazilam, nie odebrałam Twojego postu jako atak, ale też zdaje sobie sprawę, że pewne osoby, taki np. BEKAśmiechu pewne rzeczy będzie rozumial zerojedynkowo, stąd wolę wyjaśnić pewne kwestie. Widzisz choćby to, że napisałam, że lubię o kogoś dbać, a zarzuca mi się 'wchodzenie na głowę', 'rozpychanie' i brzydko mówiąc dbanie tylko o swój tyłek i o swoje problemy.

Lady Loka - a czy kobieta-bluszcz nie jest też kobietą, która we wszystkim podporządkowuje się mężczyźnie w 100% z obawy przed jego reakcją? To ponoć jest jedną z z głównych cech takiej osobowości, a ja akurat jestem z tych osób, które nie lubią jak im więcej cokolwiek rozkazuje, narzuca lub zakazuje.

81

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Wielokropek - wierz mi lub nie, ale po pewnym czasie Twoje posty i opinie stały się dla mnie jednymi z cenniejszych na tym forum.

Źle się wyrazilam, nie odebrałam Twojego postu jako atak, ale też zdaje sobie sprawę, że pewne osoby, taki np. BEKAśmiechu pewne rzeczy będzie rozumial zerojedynkowo, stąd wolę wyjaśnić pewne kwestie. Widzisz choćby to, że napisałam, że lubię o kogoś dbać, a zarzuca mi się 'wchodzenie na głowę', 'rozpychanie' i brzydko mówiąc dbanie tylko o swój tyłek i o swoje problemy.

Lady Loka - a czy kobieta-bluszcz nie jest też kobietą, która we wszystkim podporządkowuje się mężczyźnie w 100% z obawy przed jego reakcją? To ponoć jest jedną z z głównych cech takiej osobowości, a ja akurat jestem z tych osób, które nie lubią jak im więcej cokolwiek rozkazuje, narzuca lub zakazuje.

Kobieta bluszcz to kobieta, ktora oczekuje, ze partner poswieci jej 100% swojego czasu i uwagi, bo ona bez niego zyc nie moze. Ktora uwaza, ze nie jest w stanie istniec bez partnera.
Brzmi dokladnie tak jak Ty.

Według klasyfikacji zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania o osobowości zależnej mówimy, gdy badana osoba:
-> zachęca innych do przejęcia odpowiedzialności za swoje ważne decyzje życiowe lub pozwala im na to
-> rezygnuje z własnych potrzeb na rzecz potrzeb osób, od których jest zależna
-> nadmiernie ulega ich życzeniom
-> odczuwa niechęć do stawiania racjonalnych wymagań osobom, od których jest zależna
-> odczuwa dyskomfort i bezradność w chwilach osamotnienia, boi się, że nie będzie umiała samodzielnie zatroszczyć się o własne życie
-> czuje lęk przed opuszczeniem ją przez partnera
-> nie potrafi samodzielnie i bez upewniania się podejmować codziennych decyzji

82

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Trochę bez sensu te punkty w znaczeniu, że wrzucone do jednego wora.
To, że osoba czuje, że bez partnera sobie nie poradzi, w znaczeniu, że on za nią ma rozwiązywać orobkemy-to chore.
Ale już to, że partner zostawi, czy odejdzie do innej, czy umrze-myske, że to normalne obawy zdrowego człowieka.
Już bez przesady z tą analiza. Wyjdzie Ba to, że każda osoba ma mniejsze lub większe zaburzenia lub jest zależna.

83

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Wiem, że jestem mądrą, wiem, że me opinie są wartościowe; znam swe możliwości, ale znam także swe ograniczenia; szanuję tych, którzy z mych opinii korzystają, szanuję także tych, którzy mają odmienne zdanie.


Z szacunku i do Ciebie, ale i do siebie, zdecydowałam o zakończeniu udziału w Twych wątkach.

84

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
rossanka napisał/a:

Trochę bez sensu te punkty w znaczeniu, że wrzucone do jednego wora.
To, że osoba czuje, że bez partnera sobie nie poradzi, w znaczeniu, że on za nią ma rozwiązywać orobkemy-to chore.
Ale już to, że partner zostawi, czy odejdzie do innej, czy umrze-myske, że to normalne obawy zdrowego człowieka.
Już bez przesady z tą analiza. Wyjdzie Ba to, że każda osoba ma mniejsze lub większe zaburzenia lub jest zależna.

Rossanko, a przeczytalas posty CC?
Bo oczywiscie, ze to normalne, ze czlowiek sie boi co bedzie jak partner odejdzie.

Ale u CC jest troche kumulacja. I wiadomo, bo ja tez nie jestem zwolenniczka diagnozowania ludzi testami, ale jej podejscie nadaje sie na terapie.
Tyle, ze sama CC niespecjalnie przejawia jakiekolwiek checi do zmiany, wiec ja chyba pojde za Wielokropkiem i sie pozegnam.

85

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Według klasyfikacji zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania o osobowości zależnej mówimy, gdy badana osoba:
-> zachęca innych do przejęcia odpowiedzialności za swoje ważne decyzje życiowe lub pozwala im na to
-> rezygnuje z własnych potrzeb na rzecz potrzeb osób, od których jest zależna
-> nadmiernie ulega ich życzeniom
-> odczuwa niechęć do stawiania racjonalnych wymagań osobom, od których jest zależna
-> odczuwa dyskomfort i bezradność w chwilach osamotnienia, boi się, że nie będzie umiała samodzielnie zatroszczyć się o własne życie
-> czuje lęk przed opuszczeniem ją przez partnera
-> nie potrafi samodzielnie i bez upewniania się podejmować codziennych decyzji

Odpowiedzialność za własne życie i decyzje zawsze pozostawiam sobie, nie wyobrażam sobie żeby ktokolwiek za mnie to robił.

Zgadzam się w 100% z 'dyskomfortem i bezradnościa' związaną z osamotnieniem, ale czy zatroszczenie...bardziej u mnie to skupia się na tym, że ja po prostu nie chcę być sama. Niektórzy lubią samotność, ja nie, chyba że jej naprawdę potrzebuję - ale to są naprawdę rzadkie i krótkie chwile.

Lęk przed opuszczeniem? Może czasem się zdarzało, ale nie było to myślą przewodnią mojej relacji.

I tu uważam że rossanka ma dużo racji, trochę można zaszufladkowac kogoś

Wiekokropek - rozumiem i dziękuję mimo wszystko, będę z pewnością często wracać do Twoich wpisów.

86 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-13 12:18:11)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

(...) Czasem zastanawiam się czy nie przegrałam życia, poważnie. Myśl o samotnych dniach, o tym, że to lato nie będzie takie jak poprzednie sprawia, że chce mi się płakać. Czuję taki żal, że coś było i znów nie wyszło, trochę gniew, za takie potraktowanie i ogólnie jak napisał bagienni_k - frustrację.

Tak, jak napisała Loka: to jest z pewnością dla wielu oznaka desperacji a przynajmniej rozpaczy, że nie ma obok nikogo, kto mógłby potrzymać za rękę i przytulić, bo inaczej człowiek czuje się, jak rozbitek na bezludnej wyspie. Ponadto, określenie "kobieta bluszcz" pasuje tutaj w tym kontekście, że nie widzisz, pók ico, szansy, żę byłabyś w stanie poradzić sobie bez faceta w życiu. Tym samym, on nie będzie miał możliwości, aby choć w części zachować swoją indywideualność.
Problem w tym, że widzisz świat i życie w czarnych barwach, póki nie masz faceta przy sobie, niezależnie jak bardzo to życie może cieszyć z uwagi na cały szereg pozytywnych emocji, zjawisk czy zdarzeń, jakie może oferować. Czasami spotykałem się z okresleniem osób szukających partnera takiego określenia: "nieważne, gdzie pójde i co robię, ważne z kim". Otóż, jak dla mnie, powinno być dokładnie ODWROTNIE: nie da się wszystkiego znosić i zgadzać się na wszystko, byle tylko ktoś obok był.
---------------------------------

A jakie jest życie samemu? Mówiąc wprost: wymarzone smile

87

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
bagienni_k napisał/a:

Otóż, jak dla mnie, powinno być dokładnie ODWROTNIE: nie da się wszystkiego znosić i zgadzać się na wszystko, byle tylko ktoś obok był.
---------------------------------

A jakie jest życie samemu? Mówiąc wprost: wymarzone smile

To jest przepis na to, że zawsze będziesz sam.
Zycie samemu wymarzone, a co z seksem?

88 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-04-13 12:56:40)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
bagienni_k napisał/a:

Otóż, jak dla mnie, powinno być dokładnie ODWROTNIE: nie da się wszystkiego znosić i zgadzać się na wszystko, byle tylko ktoś obok był.
---------------------------------

A jakie jest życie samemu? Mówiąc wprost: wymarzone smile

Ale mój drogi, tak jak napisałam wcześniej - ja nie kieruję się myślą, byle kto, byleby ktoś był albo nie będę sobą, byleby ktoś był. I też wspominałam o tym, że marzy mi się znalezienie kogoś, kto będzie dzielił ze mną życie i pasje, z kim będę się dogadywać no ale też zaakceptuje mnie taką, jaka jestem, bez wywierania jakiejś presji. Może dlatego mój związek się rozpadł bo nie chciałam, nie mogłam dostosować się do wymagań partnera...?

A czy życie samemu jest wymarzone? Zależy dla kogo, nie dla mnie.

89

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

A czy życie samemu jest wymarzone? Zależy dla kogo, nie dla mnie.

Dokładnie.
Dobre jest i:
zycie samemu
życie w związku
ślub
bez ślubu
z dzieckiem
z 7 dzieci
bez dzieci
itd
Zależy ci komu pasuje.

90

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Otóż, jak dla mnie, powinno być dokładnie ODWROTNIE: nie da się wszystkiego znosić i zgadzać się na wszystko, byle tylko ktoś obok był.
---------------------------------

A jakie jest życie samemu? Mówiąc wprost: wymarzone smile

Ale mój drogi, tak jak napisałam wcześniej - ja nie kieruję się myślą, byle kto, byleby ktoś był albo nie będę sobą, byleby ktoś był. I też wspominałam o tym, że marzy mi się znalezienie kogoś, kto będzie dzielił ze mną życie i pasje, z kim będę się dogadywać no ale też zaakceptuje mnie taką, jaka jestem, bez wywierania jakiejś presji. Może dlatego mój związek się rozpadł bo nie chciałam, nie mogłam dostosować się do wymagań partnera...?

A czy życie samemu jest wymarzone? Zależy dla kogo, nie dla mnie.

Uważam, że (przynajmniej w tym momencie) nie jesteś osobą, której można pomóc. Ewidentnie masz ogromne problemy, ale w każdym ze swoich wątków wobec osób, które starają się zwrócić na to uwagę stosujesz tę samą taktykę. Twój związek rozpadł się, ponieważ facet ratował się - ratował się przed tobą!

91 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-13 13:26:57)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

No cóż, przepisy mają to do siebie, że je się w jakimś celu tworzy smile A seks? Cóż, niektórzy jeszcze potrafią oddzielić go od związku..

W każdym razie absurdem jest dla mnie to, że drugi człowiek ma sprawiać, żę postrzeganie świata czy pewnych rzeczy się zmieni na lepsze. Dlatego wspomniałem wyżej o tej sentencji:

"Nieważne gdzie i co, ważne z kim"

Jeśli pojadę na wycieczkę do Egiptu podziwiać piramidy i chcąc się o nich czegoś dowiedzieć, to na ich atrakcyjność nie wpłynie obecność kobiety u mojego boku smile
Podobnie jak ze wszystkimi innymi kwestiami, dotyczącymi mojego życia, sukcesów zawodowych itp. Nie spełniam się w życiu dla kogoś. Tak samo w drugą stronę: nie zmuszę się do robienia czegoś, co mnie totalnie nie pociąga, bo akurat jest to dla partnera atrakcyjne. Jeśli dziewczyna spróbuje mnie wyciągnąć do technoklubu, to nagle nie stanie się on super miejscem na fantastyczny wieczór, bo po 5 minutach wyjdę stamtąd z bólem głowy.

To jest tylko przyklad, ale chciałem przedstawić w czym rzecz.

92

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
bagienni_k napisał/a:

No cóż, przepisy mają to do siebie, że je się w jakimś celu tworzy smile A seks? Cóż, niektórzy jeszcze potrafią oddzielić go od związku..

W każdym razie absurdem jest dla mnie to, że drugi człowiek ma sprawiać, żę postrzeganie świata czy pewnych rzeczy się zmieni na lepsze. Dlatego wspomniałem wyżej o tej sentencji:

"Nieważne gdzie i co, ważne z kim"

Jeśli pojadę na wycieczkę do Egiptu podziwiać piramidy i chcąc się o nich czegoś dowiedzieć, to na ich atrakcyjność nie wpłynie obecność kobiety u mojego boku smile
Podobnie jak ze wszystkimi innymi kwestiami, dotyczącymi mojego życia, sukcesów zawodowych itp. Nie spełniam się w życiu dla kogoś. Tak samo w drugą stronę: nie zmuszę się do robienia czegoś, co mnie totalnie nie pociąga, bo akurat jest to dla partnera atrakcyjne.

To ja nie potrafię. Nie umiem pójść do łóżka z kimś, kogo nie znam, albo znam wirtualnie 3 dni, albo kimś, kto jest atrakcyjny fizycznie ale go nie lubię. I nie potrafiłabym przyjść do kogoś tylko na seks a potem ubrać się i iść do domu.

93

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Była już kiedyś o tym mowa smile Jak zostało ustalone, jest to zmienna podejście smile

94

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
bagienni_k napisał/a:

Była już kiedyś o tym mowa smile Jak zostało ustalone, jest to zmienna podejście smile

A ty bagiennik oddzieliłeś seks od związku? Kiedy ostatnio spałeś z kobietą? Z tego co pisałeś, mieszkasz u rodziców, więc nie jesteś taki samowystarczalny na jakiego próbujesz tu uchodzić, a po drugie raczej laski nie walą drzwiami i oknami. Czy nie jest tak, że jesteś wielkim zwolennikiem samotnego życia, bo po prostu nie miałeś jeszcze szansy na ciekawą relację z kobietą?

95 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-04-13 13:34:04)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

bagienni_k - ale tu nie chodzi o kwestie wpływu partnera w taki sposób, że dzięki niemu/niej się spełniasz. Chodzi po prostu o obecność tej drugiej osoby, możliwość spędzania czasu, dzielenia się życiem, smutkami, radościami, bliskościa fizyczną także. Bycie z tym kimś. Tego chyba nie da się wytłumaczyć...

Byłeś kiedyś w związku chociaż przez chwilę? Żywiles do kogoś jakieś głębsze uczucie?

96 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-13 13:39:07)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Byłem jedynie w kilku przelotnych znajomościach, ale mogę powiedzieć, że kochałem smile Z zewnątrz może to wyglądać w sumie na zauroczenie, fascynację a może i miłość - nieważne. Ważne jest to, żę te uczucie to nie jest w żadnym wypadku priorytet czy nadrzędny cel w życiu ani tym bardziej coś, co mnie przy życiu utrzymuje. To nie ta sfera życia, która jest dla mnie priorytetem.

97

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
rossanka napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

No cóż, przepisy mają to do siebie, że je się w jakimś celu tworzy smile A seks? Cóż, niektórzy jeszcze potrafią oddzielić go od związku..

W każdym razie absurdem jest dla mnie to, że drugi człowiek ma sprawiać, żę postrzeganie świata czy pewnych rzeczy się zmieni na lepsze. Dlatego wspomniałem wyżej o tej sentencji:

"Nieważne gdzie i co, ważne z kim"

Jeśli pojadę na wycieczkę do Egiptu podziwiać piramidy i chcąc się o nich czegoś dowiedzieć, to na ich atrakcyjność nie wpłynie obecność kobiety u mojego boku smile
Podobnie jak ze wszystkimi innymi kwestiami, dotyczącymi mojego życia, sukcesów zawodowych itp. Nie spełniam się w życiu dla kogoś. Tak samo w drugą stronę: nie zmuszę się do robienia czegoś, co mnie totalnie nie pociąga, bo akurat jest to dla partnera atrakcyjne.

To ja nie potrafię. Nie umiem pójść do łóżka z kimś, kogo nie znam, albo znam wirtualnie 3 dni, albo kimś, kto jest atrakcyjny fizycznie ale go nie lubię. I nie potrafiłabym przyjść do kogoś tylko na seks a potem ubrać się i iść do domu.

Ale z mężczyzną, który nie traktował Cię tak jakbys chciała i nie uwzględnial w planach na przyszłość potrafiłaś.
Też wydaje mi się, że trochę przeceniasz rolę bliskości fizycznej w związku. Nawet w małżeństwach zdarzają się długie okresy wstrzemięźliwości. To nie jest tak, że jak ktoś z kimś jest to automatycznie ma super udane życie seksualne.

98

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
bagienni_k napisał/a:

Byłem jedynie w kilku przelotnych znajomościach, ale mogę powiedzieć, że kochałem smile Z zewnątrz może to wyglądać w sumie na zauroczenie, fascynację a może i miłość - nieważne. Ważne jest to, żę te uczucie to nie jest w żadnym wypadku priorytet czy nadrzędny cel w życiu ani tym bardziej coś, co mnie przy życiu utrzymuje. To nie ta sfera życia, która jest dla mnie priorytetem.

Kiedy ostatnio był seks bagiennik?

99 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-13 13:51:55)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Chodzi po prostu o obecność tej drugiej osoby, możliwość spędzania czasu, dzielenia się życiem, smutkami, radościami, bliskościa fizyczną także. Bycie z tym kimś. Tego chyba nie da się wytłumaczyć...

Właśnie. Wymieniłaś dokładnie te kwestie, które pokazują jak bardzo jestes uzależniona od obecności drugiego człowieka w Twoim życiu a tym bardziej świadcząca o tym, że potrzebujesz partnera do tego, aby wypełnił on pustkę w Twoim życiu. Pokazujesz dobitnie, że potrzebujesz drugiej osoby, aby czuć się w pełni wartościowa.

edit: Beka, nie muszę Ci się spowiadać ze swojego życia...

100

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
bagienni_k napisał/a:
CCCatch napisał/a:

Chodzi po prostu o obecność tej drugiej osoby, możliwość spędzania czasu, dzielenia się życiem, smutkami, radościami, bliskościa fizyczną także. Bycie z tym kimś. Tego chyba nie da się wytłumaczyć...

Właśnie. Wymieniłaś dokładnie te kwestie, które pokazują jak bardzo jestes uzależniona od obecności drugiego człowieka w Twoim życiu a tym bardziej świadcząca o tym, że potrzebujesz partnera do tego, aby wypełnił on pustkę w Twoim życiu. Pokazujesz dobitnie, że potrzebujesz drugiej osoby, aby czuć się w pełni wartościowa.

edit: Beka, nie muszę Ci się spowiadać ze swojego życia...

Nie musiałeś odpowiadać bagiennik - byłem pewien, że tak odpowiesz;) Czyli seksu dawno nie było:D CCCatch jest po jednej stronie barykady - sfrustrowana, bo nie ma nikogo, a ty po drugiej - szczęśliwy, że jesteś sam, ale twoje szczęście trochę wynika z tego, że nie masz pojęcia co to znaczy być z kobietą.

101

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Interpretując czyjeś wypowiedzi można sobie dopisywać co się komu podoba. Także Beka, ogranicza Cię tutaj tylko Twoja fantazja smile

Natomiast pozostając w temacie, to  może i kwestie związkowej miłości nie są mi zbyt znane, ale z drugiej strony pewne "smaczki" związane z relacją z drugim człowiekiem są na tyle "dyskusyjne", że wolę ich nie doświadczać. Poza tym, nie wiem, czy poczułbym teraz specjalnie jakiś przypływ szczęścia i ekstazy emocjonalnej z powodu tego, że ktoś by mnie kochał. Inaczej mówiąc, wątpię czy poczułbym się lepszy smile

W jednym masz rację:

CCCatch potrzebuje koniecznie drugiej osoby, aby przy niej była, dzieląc się swoim życiem i emocjami. Ja nie potrzebuję, bo druga osoba nie decyduje o tym, czy jestem szczęśliwy czy nie.

102

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
bagienni_k napisał/a:

Interpretując czyjeś wypowiedzi można sobie dopisywać co się komu podoba. Także Beka, ogranicza Cię tutaj tylko Twoja fantazja smile

Natomiast pozostając w temacie, to  może i kwestie związkowej miłości nie są mi zbyt znane, ale z drugiej strony pewne "smaczki" związane z relacją z drugim człowiekiem są na tyle "dyskusyjne", że wolę ich nie doświadczać. Poza tym, nie wiem, czy poczułbym teraz specjalnie jakiś przypływ szczęścia i ekstazy emocjonalnej z powodu tego, że ktoś by mnie kochał. Inaczej mówiąc, wątpię czy poczułbym się lepszy smile

W jednym masz rację:

CCCatch potrzebuje koniecznie drugiej osoby, aby przy niej była, dzieląc się swoim życiem i emocjami. Ja nie potrzebuję, bo druga osoba nie decyduje o tym, czy jestem szczęśliwy czy nie.

Oj bagiennik - za stary jestem, żebyś brał mnie pod włos. Z twoich postów jasno wynika, że seksu albo w ogóle nie było, albo bardzo dawno i mało satysfakcjonująco.

103 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-13 15:03:18)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

To stary chłopie myśl sobie, co tylko chcesz smile Nie będę przeszkadzać smile

104

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Bo musi być wszystkiego po trochu. I dopasowanie osobowościami, aby chciało się przebywać z tą osobą , aby ona nie męczyła, ale potrzeba też doza wolności, ludzie lubią czasami być sami, aby im nikt głowy nie zawracał. I potrzeba fizyczności. Związek bez seksu to można mieć z koleżanką czy kolega, będzie to jedynie przyjaźń. To też dużo, ale to nie związek.
Tak myślę, ale ekspertem nie jestem.

105

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
rossanka napisał/a:

I potrzeba fizyczności. Związek bez seksu to można mieć z koleżanką czy kolega, będzie to jedynie przyjaźń. To też dużo, ale to nie związek.

Zgadzam się w 100%, dlatego też, kiedy mój eks narzeczony oznajmił mi, że musimy ograniczyć uprawianie seksu na nie wiadomo jak długo i z jaką częstotliwościa, bo boi się piekła, to nie wiedziałam co robić...

bagienni_k - tak, zgadzam się, jestem o wiele bardziej szczesliwa, kiedy mam przy sobie drugą osobę. Jeśli mogę Cię o coś spytać - piszesz, że lubisz samotność. Jak doszedłes do etapu polubienia jej i nauczenia się z nią żyć? Naprawdę nie brakuje Ci czułości, bliskości drugiej osoby..?

106 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-14 15:32:49)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Jeśli mam być szczery, to nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ciężko szukać przyczyn czegoś, co uważa się za stan idealny smile Inaczej mówiąc, nie myślałem nad tym, co jest przyczyną, skoro mi dane zjawisko w pełni odpowiada. Zazwyczaj próbuję się dokopać do źródła problmeu, jeżeli byłoby to uciążliwe lub przykre zjawisko.

Co do czułości i bliskości: owszem, akurat właśnie tych rzeczy jakoś mi nigdy nie brakowało. Nie czułem absolutnie, że bez nich jestem w jakiś sposób gorszy. Przede wszystkim zaś nie odczuwałem, że mi są tak bardzo potrzebne do tego, aby czuł sie wartościowy czy szczęśliwy. Bliskość jest dla mnie obojętna, natomiast co do okazywania czułości, to nawet powiedziałbym, że czułem się z tym niekomfortowo, jak próbowałem nawiązać kiedyś bliższe relacje związkowe. Z pewnością nie wpływa to w żaden sposób na moje samopoczucie, nastrój, nie pełni rolę ewentulnego wsparcia i drogi do poradzenia sobie z problemem. To, że ktoś mnei przytuli, pogłaszcze lub szepnie jakieś tam słówko, nie zmieni w danej chwili ,mojego nastroju czy nie poprawi(lub pogorszy) krytycznej sytuacji, w jakiej się znalazłem.
Nie wspominam o koniecnzośći odczuwania bliskości drugiego człowieka i czułości, jaką mi okazuje "na codzień" czy "tak bez powodu", bo to jest mi zupełnie obojętne.

Ludzie mają po prosytu różne potrzeby. Najwidoczniej ja znajduję sie na tym krańcu, gdzie ten bliski kontakt nie jest tak niezbędny do życia i dobrego samopoczucia.

107

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:
rossanka napisał/a:

I potrzeba fizyczności. Związek bez seksu to można mieć z koleżanką czy kolega, będzie to jedynie przyjaźń. To też dużo, ale to nie związek.

Zgadzam się w 100%, dlatego też, kiedy mój eks narzeczony oznajmił mi, że musimy ograniczyć uprawianie seksu na nie wiadomo jak długo i z jaką częstotliwościa, bo boi się piekła, to nie

Ja bym zwiała. Nawet sobie tego nie wyobrażam smile

108 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-14 13:12:59)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Kurde, ale dlaczego takie rzeczy wychodzą na światło dzienne tak późno? Jeśli kogoś tak razi seks przedmałżeński, to dlaczego wiąże się z osobą, mającą dokąldnei przeciwne poglądy?

109

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
bagienni_k napisał/a:

Kurde, ale dlaczego takie rzeczy wychodzą na światło dzienne tak późno? Jeśli kogoś tak razi seks przedmałżeński, to dlaczego wiąże się z osobą, mającą dokąldnei przeciwne poglądy?

Może za mało rozmaiwali. Albo toczyło się z założeniem, ze jakoś to będzie - no i nie było.

110

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
bagienni_k napisał/a:

Kurde, ale dlaczego takie rzeczy wychodzą na światło dzienne tak późno? Jeśli kogoś tak razi seks przedmałżeński, to dlaczego wiąże się z osobą, mającą dokąldnei przeciwne poglądy?

Bo ludzie nie potrafia ze soba rozmawiac.
A potem jest tak, ze ktos sie latami meczy w zwiazku, bo tak naprawde nie jest w nim szczesliwy.
Dlatego niektore rzeczy powinno sie omowic na samym poczatku (moze nie na pierwszej randce, ale jak ludzie sie sobie spodobali to w miare wczesnie). Slub, dzieci, podejscie do seksu. Po to, zeby zgodnie sie rozejsc, jezeli okazuje sie, ze w takich rzeczach sie rozjezdzaja.

I tak samo w trakcie zwiazku. Jakby mi moj partner teraz powiedzial, ze nie chce miec dzieci, to bym odeszla zamiast tkwic w tym i zastanawiac sie jak zmienic jego zdanie. To jest marnowanie czasu. A tutaj to CC wiedziala o tym chyba nawet przed zareczynami o ile pamietam, ze ten seks jest dla niego problametyczny.

111 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-04-14 13:43:55)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
bagienni_k napisał/a:

Kurde, ale dlaczego takie rzeczy wychodzą na światło dzienne tak późno? Jeśli kogoś tak razi seks przedmałżeński, to dlaczego wiąże się z osobą, mającą dokąldnei przeciwne poglądy?

Wiedzialam, że jest wierzący bardzo. Nie przeszkadzało mu 'puknac mnie' 2 tygodnie po naszym pierwszym oficjalnym spotkaniu, później także - chociaż raz odmówił będąc po spowiedzi - a po 1,5 miesiąca od zaręczyn duchowe nawiedzenie - rossanka, miałam o tym osobny wątek. Wybiórcze i fałszywe chrześcijaństwo. A niby wierzący to tacy święci ludzie...nie dajcie się na to nabrać, nigdy ale to przenigdy.

Może to był pretekst, bo znalazł inną i nie chciał już kochać się ze mną, chociaż tak naprawdę chyba jakoś 2 dni po tej akcji był normalny seks, wszystko minęło rzekomo po rozmowie z bratem.

Ta rzeczywistość, która pojawia się w tytule wątku też mnie o tyle dobija, bo zastanawiam się co jakiś czas czy ja po prostu nie zostałam porzucona dla innej, przyznam szczerze że to chyba też jest jedną z przyczyn, dlaczego tak ciężko jest mi zmienić swój tok myślenia.
Facet jak to facet, mógł stwierdzić że jednak woli mieć narzeczoną, żeby móc gdzie 'opróżnic worek', brzydko mówiąc, a później rzucić. Ale nie rozwijam dalej, bo nie chcę dostać bana.
Strasznie chciałabym pozbyć się tego uczucia, pisałam już wcześniej że mam skłonności do analizowania przeszłości i rozmyślania o każdej drobnostce. Ja zawsze byłam bardzo skrupulatna, a w pewnych kwestiach to po prostu przechodzę samą siebie - np. uczucia lub praca. 100 razy sprawdzę nim coś klikne.

Niby taka ostrożna, a być może dałam się zwieść i wykorzystać i upokorzyc. To też kłuje i niszczy samoocenę.

112

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Wydaje mi się, że niepotrzebnie się nad tym zastanawiasz i niszczysz swoją samoocenę. Co Cię teraz to obchodzi? Decyzje zostały podjęte.
Każdy się myli, nie wiem czy faktycznie zostałaś wykorzystana (?) nawet nie rozumiem, skąd pojawiła się ta myśl. Mnie się wydaje, że facet jakiś może rozdarty i zagubiony. Miał swoje problemy. Nawet jeśli ktoś by Cię wykorzystał - to możesz chyba się wkurzyć, posmucić, odejść a potem otrząsnąć. Czy to jak ktoś się zachowa wobec Ciebie świadczy o Tobie czy o nim?

113 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-04-14 15:15:18)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

aniuu1 - masz rację we wszystkim, co napisałaś, ale tu właśnie chodzi o to o czym wspomniałam - nałóg analizowania przeszłości, rozmyślania nad 'rozlanym mlekiem', nie wiem dlaczego to robię, wiem na pewno, że jest to niszczące.
Nie chcę tu skupiac się na nim (eks), bo będzie ban, bardziej gwoli ścisłości chodzi mi o uczucia, które po tym wszystkim we mnie siedzą i chyba dopiero wychodzą. A że ja jestem emocjonalna...to po prostu to roztrzasam bez końca.
Widzę reakcje mojej mamy, ona zawsze była zdania, że mam silny charakter - tylko na zewnątrz bywam miękka i ciągle mi o tym przypomina. Są dni kiedy faktycznie czuję się jak lwica (bo taki mam znak zodiaku), a czasem jak mały zagubiony kociak. Dlaczego tak jest? Nie mam pojęcia! Wiadomo, każdy ma chwile słabości ale czy to nie jest już przesada, takie wahania? Dlaczego tak po prostu nie mogę wziąć się w garść i zacząć normalnie żyć?

114

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Też mam taki nawyk analizowania wszystkiego. Staram się przynajmniej tam gdzie widzę, że szczególnie mi szkodzi to zmieniać. Da się to zmieniać. Moim zdaniem uporządkuj to sobie w głowie, wyciągnij wnioski i postaraj się nie wkręcać w dalsze rozmyślania, które już nic nie wnoszą. Nie marnuj na to życia, są ważniejsze rzeczy, czyli obecna chwila, twoje plany, cele.

115

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Nawyk głębokiego i notorycznego analizowania jest chyba Waszą wizytówką smile Sam się nad tym zastanawiałem i kiedyś doszedłęm do wniosku, że skoro jasne i klarowne komunikaty niosą ze sobą konkretną treść, np dotyczącą zerwania i jego przyczyn, to nie ma sensu analizować, "co by było gdyby" czy tworzyć jakieś alternatywne wersje zdarzeń minionych, rozbijając to na milion czynników. Samo to już bardziej dołuje niż rozstanie czy jakiekolwiek przykre zdarzenie same w sobie.
Poza tym, błędnym założeniem jest też, że dsruga strona umyślnie i z premedytacją nas krzywdzi. Ludzie nie są robotami i jeśli my możęmy czuć się rozdarci i zagubieni, to dlaczego odmawiamy tego drugiej stronie, p[rzypisując jej czysto złośliwe intencje o krzywdzeniu i upokarzaniu? Zresztą warto kogoś uświadomić, jak my odbieramy dane zachowanie, bo dla jednychkażda oznaką odrzucenia będzi eupokorzeniem, jeśli nie potrafią pogodzić się z przegraną. Inni zaś cierpliwie to zniosą, bo nie będą czuły tak wielkiej krzywdy z powodu postepowania drugiej osoby.

116 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-04-15 07:52:44)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
aniuu1 napisał/a:

Da się to zmieniać. Moim zdaniem uporządkuj to sobie w głowie, wyciągnij wnioski i postaraj się nie wkręcać w dalsze rozmyślania...

Kochana jak Ci się to udaje? U mnie są takie wahania, że katastrofa. Dziś śnił mi się były i od rana mały dołek...chociaż staram się skupić na innych rzeczach, ciągle to gdzieś siedzi w podświadomości.

bagienni_k - masz rację, to doluje, wpedza nawet w wyrzuty sumienia, mąci w głowie i nie daje spokoju.
Ale piszesz też o umyslnym krzywdzeniu - oczywiście, nie można z góry zakładać, że każdy tak robi. Mnie zawsze rodzice uczyli aby szanować drugiego człowieka i nie ranić go. Czym innym jest fakt, że można to zrobić nieumyślnie i wymaga to przeprosin.
Ale ja się w tej chwili czuję w pewien sposób skrzywdzona umyślnie, bo w tym wszystkim jest tyle hipokryzji, tyle wątpliwości, sam sposób zakończenia tego wszystkiego, dziwne wyjaśnienia i zachowanie, potem zrobienie nadziei i kolejne zerwanie. Ja się czuję jakby mną się zabawiono, bo jak inaczej takie coś nazwać? To boli i kłuje, bo co innego powiedzieć jeden raz słowo 'koniec', a nie tak perfidnie grać na uczuciach drugiej osoby, którą się niby tak bardzo po chrześcijansku kochało. To się nie wpisuje w 10 przykazań bozych.
Nie będę rozwijać tematu przeżywania porażek bo faktem jest, że ciężko je przegryzam, ale ja bycia z partnerem nie traktuję na zasadzie - jestem z nim to sukces, nie jestem z nim bo coś tam to porażka. To byłoby takie fałszywe i raczej pozbawione uczuć.

117 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-04-15 09:36:29)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:
aniuu1 napisał/a:

Da się to zmieniać. Moim zdaniem uporządkuj to sobie w głowie, wyciągnij wnioski i postaraj się nie wkręcać w dalsze rozmyślania...

Kochana jak Ci się to udaje? U mnie są takie wahania, że katastrofa. Dziś śnił mi się były i od rana mały dołek...chociaż staram się skupić na innych rzeczach, ciągle to gdzieś siedzi w podświadomości.

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo u mnie to działa automatycznie jeśli chodzi o facetów. Jakoś mi się wyćwiczyło takie podejście. Skupiam się na tym, aby wyciągnąć wnioski, pozwalam sobie się posmucić, pozwalam zostać dobrym wspomnieniom w sercu, nie jest tak, że muszę jakoś źle myśleć o tym facecie. Po prostu myślę sobie ok, to tak nie może być, że ja teraz będę skupiać swoje myślenie na kimś kogo i tak nie ma, kto może już sobie układa życie inaczej, widać tak miało być i muszę to zaakceptować i najlepiej zrobię jak pełną uwagę będę starała się skupić na moim życiu.  Poza tym na prawdę jest ulgą dać temu odejść.
Dzisiaj na spotify słuchałam takiego podcastu, który mi się skojarzył z tym tematem. Po angielsku Entreprenous on fire z 02 kwietnia na temat overthinking. To jest ogólnie, a nie o miłości. O tym, że możemy kierować swoimi myślami. Tam jest mowa, żeby zadawać sobie pytania odnośnie takich powtarzających się myśli: "czy myśl jest prawdziwa?", "czy jest pomocna?", "czy jest życzliwa?" i odpowiednio kierować dzięki temu myślami.
Są też materiały do pracy z podświadomością. Chyba ostatnio stają się popularne, a przynajmniej ja ostatnio o tym usłyszałam i teraz mam wrażenie, że słyszę o tym wszędzie ;-) (może to algorytm facebooka za to odpowiada).

U mnie to zbytnie analizowanie od którego trudno mi się (było?) odkleić dotyczy rodziców i historii rodzinnej oraz "co ze mną nie tak?" ;-). Już wystarczy mi, że to mi zaśmiecało głowę przez lata. Warto starać się nad tym panować, bo to zabiera dużo energii i czasu.

Edit: Pomyślałam, że możesz sobie tak to zwizualizować: związek jako pokój w którym byliście Ty i twój chłopak. Ale teraz jesteś tylko Ty w tym pokoju. Trochę głupio siedzieć samej w pustym pokoju, patrzeć w ścianę. Głupio iść za chłopakiem i zaglądać przez okno do jego domu gdzie on się na nowo urządza. Lepiej wrócić do swojego domu i zadbać o swój dom.
Nie wiem czy to może być pomocne ;-)

118

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

CC, ale Ty juz dostalas rady w tym temacie jak nie myslec i jak ruszyc do przodu.
Moze po prostu sprobuj z nich skorzystac?

119

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

aniuu1 - baaaardzo dziękuję i jednocześnie zazdroszczę, że udałoby Ci się wypracować takie podejście. Podziwiam. Zwlaszcza z tymi wspomnieniami, ja tych dobrych staram się w ogóle nie wpuszczać do swojej głowy i skupiać się na tych złych, ale często w praktyce jest na odwrót. Te dobre za bardzo bolą póki co...

Lady Loka - każda rada jest cenna, aa jeśli ktoś jeszcze opisze, jak stosował ją w praktyce, a nie tylko suche 'zmień myślenie', toaleta jest jeszcze bardziej cenna.
I tak dziękuję za wszystkie, a nuż któras akurat zadziała u mnie.

120

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

CC, ale to sa sprawy osobiste i kazdy przezywa je troche inaczej. Mozesz uzbierac worek rad, a dalej nie bedziesz z nich korzystac, bo poki co szukasz wymowek.
Prawda jest taka, ze kazdy musi myslenie zmienic samodzielnie i nie ma jednego prostego sposobu na to, w jaki sposob to zrobic. musisz po prostu zaczac.

121 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-15 12:31:08)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Boli i kłuje, racja..Tylko stań przed lustrem i się zastanów, czy życie nie jest zbyt piękne, żeby wiecznie przeżywać i rozpaczać nad tym co nas złego dotyka? Porażki są wpisane w nasze życie, nie osiąga się bezbłędnie i bez potknięć. Nie można traktować swoich przegranych, jakby to było największe zło i krzywda, jaka Cie spotkała, bo nigdy nie wiesz, co możę Cię spotkać potem.Warto dlatego cieszyć się tym, co dobre i starać się widzieć jasne strony danej sytuacji, zamiast leżeć i chlipać w poduszkę.

122

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Może nie tyle co czuję się gorsza, ale niepełna na pewno. To też nie jest tak, że sens mojego życia to znaleźć jakiegokolwiek mężczyznę i z nim stworzyć związek - to by wiało desperacją.

Przed związkiem czułam to samo, straszną samotność, taki brak 'czegoś' - może po prostu nadszedł u mnie moment w którym poczułam, że jest już czas na ustatkowanie się i chęć stabilizacji. Teraz jest to samo z tą różnicą, że w tym jakiś sposób - bo na pewno nie w kwestii emocjonalnej - tą stabilizację poczułam i wszystko się rozsypalo, a ja znów jestem tam, gdzie byłam - czyli w d*pie.
Naprawdę nie wiem, skąd u mnie jest tak silne poczucie obecności drugiej osoby, konkretnie mężczyzny, w moim życiu. Od dziecka z każdej strony otaczana byłam miłością, opieką i uwagą. Wiem, że nie każdy tak miał w życiu.
Czasem zastanawiam się czy nie przegrałam życia, poważnie. Myśl o samotnych dniach, o tym, że to lato nie będzie takie jak poprzednie sprawia, że chce mi się płakać. Czuję taki żal, że coś było i znów nie wyszło, trochę gniew, za takie potraktowanie i ogólnie jak napisał bagienni_k - frustrację.


"Bez partnera czuję się niepełna".

To jak: "Bez samochodu, domu i miliona dolarów czuję się niepełna"

Wiesz co, jedna rzecz, to czuć czasem smutek z powodu niezralizowanych potrzeb. Złość, frustrację. Ale rozpacz? Bo ktoś mnie nie wybrał, i to nie dość, że nie jakaś dowolna osoba, tylko jeszcze pewnie taka konkretna, która jest fajna, ma cechy, które do mnie pasują, która mi się podoba i jeszcze mnie lubi, akceptuje itd...?
Nie umiem tego nazwać, bo potrzebą zwykłą chyba nie.
Też mam potrzebę bycia blisko. Tylko gdy jakiejś potrzeby nie mogę zaspokoić na jeden sposób, szukam drugiego. Jak jestem głodna i chciałabym zjeść pizzę, ale mam w lodówce pierogi, to rozpoznam głód od zachcianki po tym, że zjem pierogi z głodu. A zamknę lodówkę, jeśli to była zachcianka.
Podobnie z bliskością, byciem w relacji. Jeśli nie możesz mieć romantycznej, możesz zaspokoić potrzeby bliskości inaczej.

Ale skoro tylko pizza i nic innego się nie liczy, to może warto się zastanowić nad sobą. Zwłaszcza, że ten brak dominuje Twoje życie, wszystko już podporządkowujesz myślom o sobie i jaka jesteś oraz jaka będziesz nieszczęśliwa.
Trudno mi sobie wyobrazić, że w takim stanie znajdziesz kogoś, kto będzie chciał pójść na randkę, jeśli właściwie to zajmujesz się głównie sobą, swoim cierpieniem i projektujesz w głowie przyszłe nieszczęście, nie dbając o to, że tu i teraz możesz zrobić coś, co zmieni tę przyszłość.

123 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-04-16 08:44:55)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
bagienni_k napisał/a:

Tylko stań przed lustrem i się zastanów, czy życie nie jest zbyt piękne, żeby wiecznie przeżywać i rozpaczać nad tym co nas złego dotyka?

Nie, nie jest. Nie dla mnie, ale dla multum ludzi z pewnością.
Zgadzam się jak najbardziej z tym, że nigdy nie wiemy co czeka nas dalej w życiu, chociaż w sumie ja chyba wiem co mnie czeka - na pewno nic dobrego.

Monoceros - niee, to nawiązanie do dóbr materialnych nietrafione, na pewno nie w moim przypadku. Czuję się niepełna bez partnera i to jest tak prawdziwe że aż straszne. Żyję tylko wspomnieniami i jakimiś ochlapami marzeń. To żenujące.
Nie wiem czy dobrze rozumiem Twoją wzmianka o bliskości, bo jeśli miałaś na myśli ją wyłącznie jako seks, to nie jest to prawda. Mój były sam powtarzał, że 'kobieta uprawia seks kiedy chce, a facet kiedy może'. Nie w tej sferze jest problem w moim przypadku.

Nie wiem co Ci odpowiedzieć na dalszą treść Twojego posta. Ty sobie nie wyobrażasz, że ja kogos znajdę i ja też sobie nie wyobrażam tego. Lepiej, ja wiem, że ja nikogo nie znajdę. Nie znajdę drugiej pizzy która tak mi posmakowala, mimo że w niektórych miejscach była splesniala. Tu i teraz nie zrobię nic, poza zajeciem się sobą - co wiele osób doradza, bo co mam zrobić wg Ciebie? Rzucać się na każdego napotkanego faceta, byleby się zaspokoić? Nie umiem tak. Jestem i będę nieszczęśliwa bo taki chyba los mi napisał scenariusz na życie. Skoro tak ma być to nie pozostaje mi nic innego jak zrobić wszystko, aby skulić łeb i nauczyć się żyć w zgodzie z tym.

124

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

chociaż w sumie ja chyba wiem co mnie czeka - na pewno nic dobrego.

I wlasnie, pytasz nas, jak zmienic swoje myslenie.
Przede wszystkim nie pisac takich bzdur i nie pozwalac na to, zeby takie bzdury Ci siedzialy w glowie. CC, terapia. Bo zaczynasz sobie sama szkodzic.

Ty nie chcesz sobie pomoc. Tobie jest super dobrze, plywasz sobie w swoim cierpieniu, czasami rzucisz takim tekstem jak tutaj, zbierzesz uwage ludzi, powiesz, jak bardzo chcesz to zmienic, ale nic nie zmienisz, bo przeciez uwaga ludzi jest taka super, a jakbys sie zmienila, to by Ci juz inni nie wspolczuli.

Zapodaj sobie sama kopa w tylek ode mnie i rusz sie wreszcie, zeby cos zmieniac.

125 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-04-16 09:10:39)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Loka, ale ja nie chcę i nie żądam uwagi użytkowników forum (przecież to obcy dla mnie ludzie), nie chce współczucia, nie lubię tego, jeśli jest coś, co w jakiś sposób mnie trzyma - jest to możliwość wygadania się, ewentualnie może jakieś pocieszenie...? Ale nie takie typu 'ciu ciu ciu'. Tylko konkret, pomoc, rada.

Takie myśli chyba już na zawsze zadomowily się w mojej głowie i chyba nic już ich stamtąd nie wykurzy o ile nie stanie się cud. Ciągle coś analizuje w tej swojej durnej głowie - a to że będę miała resztę życia do dupy, a to że zostałam porzucona, zdradzona...skupie się chwilowo na czyms innym, zajmę się sobą ale to pomoc doraźna. Ile tych kopów już sobie dałam ja, rodzina, przyjaciele... Dupa posiniaczona, ale dalej oporna.

126 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2021-04-16 09:20:27)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Loka, ale ja nie chcę i nie żądam uwagi użytkowników forum (przecież to obcy dla mnie ludzie), nie chce współczucia, nie lubię tego, jeśli jest coś, co w jakiś sposób mnie trzyma - jest to możliwość wygadania się, ewentualnie może jakieś pocieszenie...? Ale nie takie typu 'ciu ciu ciu'. Tylko konkret, pomoc, rada.

Takie myśli chyba już na zawsze zadomowily się w mojej głowie i chyba nic już ich stamtąd nie wykurzy o ile nie stanie się cud. Ciągle coś analizuje w tej swojej durnej głowie - a to że będę miała resztę życia do dupy, a to że zostałam porzucona, zdradzona...skupie się chwilowo na czyms innym, zajmę się sobą ale to pomoc doraźna. Ile tych kopów już sobie dałam ja, rodzina, przyjaciele... Dupa posiniaczona, ale dalej oporna.

Dostalas konkrety. Naprawde, tu sie nie da sprzedac Ci jednego magicznego rozwiazania.
Kup sobie nawet jakas ksiazke na temat pozytywnego myslenia czy cos w tym stylu. W sensie poki co piszesz, prosisz o rady i kompletnie nic z tym nie robisz.
Wiec moze zacznij cos robic? Wtedy mozemy Cie motywowac, a nie tak, ze my tu piszemy, a Ty i tak jedyne co robisz, to narzekasz.

edit. Jak wpisalam "pozytywne myslenie" na empiku, to wyskoczylo mi 19 potencjalnych ksiazek, ktore moglyby Ci pomoc.
Wiec ja osobiscie czekam teraz na post, w ktorym napiszesz, co konkretnie zrobisz DZISIAJ, zeby sobie pomoc.

127 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-04-16 09:34:34)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość
CCCatch napisał/a:

Loka, ale ja nie chcę i nie żądam uwagi użytkowników forum (przecież to obcy dla mnie ludzie), nie chce współczucia, nie lubię tego, jeśli jest coś, co w jakiś sposób mnie trzyma - jest to możliwość wygadania się, ewentualnie może jakieś pocieszenie...? Ale nie takie typu 'ciu ciu ciu'. Tylko konkret, pomoc, rada.

Takie myśli chyba już na zawsze zadomowily się w mojej głowie i chyba nic już ich stamtąd nie wykurzy o ile nie stanie się cud. Ciągle coś analizuje w tej swojej durnej głowie - a to że będę miała resztę życia do dupy, a to że zostałam porzucona, zdradzona...skupie się chwilowo na czyms innym, zajmę się sobą ale to pomoc doraźna. Ile tych kopów już sobie dałam ja, rodzina, przyjaciele... Dupa posiniaczona, ale dalej oporna.

Nie cud tylko twoja decyzja, twój wybór może się wydarzyć. Nie z dnia na dzień tylko codziennie po trochu.
Nie wygodnie mi robić cytaty ale weź swoje ostatnie posty i kilka miejsc jest takich, gdzie sama źle się traktujesz, wkładasz sobie do głowy myśli, które Tobie nie służą, są ci nieżyczliwe i nie pomocne.
Pamiętasz: "is it true? Is it helpful? Is it kind?" Jak nie to pomyśl czym zastąpić te myśli, co powiedziałaby Ci najbardziej życzliwa osoba? A może po prostu zastąp je czymś przeciwnym, o 180stopni zmień podejście i zobacz jak będziesz się z tym czuła.
Zamiast "nic mnie nie spotka dobrego", powiedz sobie "jeszcze wiele cudownych rzeczy mnie czeka w życiu".
Tak działaj na podświadomość.
Nie zadamawiaj się w roli ofiary. To sposób by zawsze źle czuc.
Polecam książkę która dla mnie jest przydatna "Potęga podświadomości. Afirmacje" czy jakoś podobnie. Z empiku. Jest tam wiele afirmacji a mnie zawsze brakowało sposobu jak do siebie mówić dobrze. U mnie w domu się tak nie mówiło i negatywne lękowe myślenie i nieżyczliwe słowa siedzą mi w głowie. Moja podświadomość automatycznie produkuje takie treści.  Ta książka ma bardzo dużo afirmacji zebranych w osobnej części. Po prostu wybierz sobie jakąś, skup się na niej i powtarzaj.

128

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Nie pisałam o seksie, o bliskości. Gdybyś miała potrzebę seksu to byś znalazła okazję. Bliskość- więź, relacja z ludźmi, kontakt, czułość, serdeczność, widzenie kogoś w pełni, wrażliwość, bycie obecnym.

Człowiek, który wmawia sobie dzień po dniu "nic mnie dobrego nie czeka" nawet nie wyciągnie ręki po wspaniałą możliwość, bo "wie" że nic go nie czeka. Tak działają samospełniające się przepowiednie, jest to dosyć dobrze opisane w psychologii zjawisko, gdzie sami sobie opowiadamy własną przyszłość, a skoro tak ją widzimy, to jesteśmy ślepi na wszystkie pozostałe możliwości.

Masz przed sobą siedem dróg, ale Ty chcesz widzieć tylko jedną, tylko tę teraz wybierasz. Nie wiem czemu, wybrałaś drogę dowalania sobie, przewidywania samotności. Ale ponieważ tylko na nią zwracasz uwagę a od pozostałych odwracasz wzrok, i nawet niby pytasz o drogę, ale odrzucasz drogowskazy, to nikt tu Ci nie pomoże. Nie dlatego, że nie chce, albo że nie da się Ci pomóc. Dlatego, że wybierasz tę drogę, którą idziesz i postanowiłaś na niej pozostać. I wybierasz ją codziennie, za każdym razem gdy piszesz "uważam, że będę sama", "już na dobre zadomowiły się w mojej głowie", "ja wiem, że nikogo nie znajdę". I utwierdzasz się w niej, gdyż kłamstwo wiele razy powtarzane staje się prawdą. Jeśli karmisz swoją świadomość takimi zdaniami, to co innego ma w niej być?

129 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-04-16 10:15:22)

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

Loka - oststnio zaczęłam czytać książkę pt. 'Sztuka szczęścia. Poradnik życia', mam jeszcze kilka tytułów w zanadrzu. Ja wiem że na nic nie ma jednej konkretnej rady, ale ja w chwili obecnej mam wrażenie że ja po prostu NIE UMIEM zrobić niczego dobrego dla siebie. Marzę o tym żeby wreszcie przestać zadreczac się tymi myślami, zapomnieć o tym co było i pozytywnie myśleć o co może być, ale wygląda na to że mój mózg po prostu nie potrafi tego w ogóle przyjąć. Wpuszcza do siebie tylko te złe myśli.

aniuu1 - wiem, że te myśli mi nie służą, ale jak napisałam wyżej - po prostu nie umiem ich wymienić na inne, widzę wszystko w czarnych barwach... O tym tytule też gdzieś słyszałam, postaram się zdobyć i zapoznać. Widzisz, Ty piszesz, że u Ciebie w domu już było negatywnie, u mnie zawsze było dobrze, więc tym bardziej zastanawiam się dlaczego ja taka właśnie jestem. Skąd u mnie ten pesymizm... Staram się codziennie przed snem myśleć o dobrych i miłych rzeczach - raz pomogą, raz w ogóle.
Ciągle z tyłu głowy mam to wszystko co się wydarzyło, czemu to się wydarzyło - przede wszystkim...nie potrafię tego odciąć, zapomnieć i przestać analizować. Nie potrafię żyć tu i teraz, bo albo żyję przeszłością albo przyszłością. Teraz dla mnie nie istnieje...

Monoceros - tak, ja nie widzę w tej chwili innej ścieżki dla siebie, po prostu nie potrafię jej znaleźć i zejść z obecnej. Czy sobie dowalam... Raczej pisze to co czuję. A czuję się taka nieudolna, beznadziejna i do niczego. Podejrzewam że gdyby w najbliższym czasie coś by mi się udało, nieważne w jakiej kwestii, pewnie by mi trochę skrzydła podrosly, ale póki co nic na to nie wskazuje.

130

Odp: Smutna szara i samotna rzeczywistość

To nie Twoj mozg. To Ty. Przestan zwalac wine na czynniki zewnetrzne smile jak ukradniesz cos ze sklepu, to Ty jestes za to odpowiedzialna, a nie Twoj mozg i Twoja reka.

Posty [ 66 do 130 z 416 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Smutna szara i samotna rzeczywistość

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024