Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 87 ]

Temat: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Witam,
prześledziłem wątek kamilosa84 odnośnie jego rozterek co do przeszłości partnerki i odpowiedzi forumowiczów skłoniły mnie do stworzenia tego wątku. Jeśli to zły dział bądź już taki temat się pojawiał to wybaczcie.

Chciałbym poznać Wasze zdanie na temat właśnie tej przeszłości partnera/partnerki na budowanie nowego związku. Spora część forumowiczów wypowiada się w stylu "przeszłość należy odciąć grubą kreską gdyż nie ma ona znaczenia". I tu moje pytanie czy rzeczywiście wg. Was żadne zachowania partnera ,które kiedyś miały miejsce nie będą budziły w Was wątpliwości? Oczywiście nie mam na myśli jakiś skrajności w stylu "obecny facet siedział w więzieniu za znęcanie się nad byłą żoną". Ja powiem może na swoim przykładzie. Mianowicie spotykałem się z dziewczyną, która po wypiciu kilku lampek wina za dużo, zwierzyła mi się ,że zdradziła swojego już byłego narzeczonego. I pomimo tego ,że nasza znajomość zmierzała w dobrym kierunku to po jej oświadczeniu straciłem nią zainteresowanie jako osoby do budowania związku. Stało się tak dlatego ponieważ osobiście uważam, że jeśli ktoś w przeszłości był do tego zdolny to ma do tego znacznie większe predyspozycje jak osoba, która tego nie zrobiła. Czyli tak jakby jej przeszłość wpłynęła na moje zdanie. Oczywiście dziewczyna tłumaczyła się jak to narzeczony ją zaniedbywał, pracował całymi dniami i nie miał dla niej czasu. Z kolejną dziewczyną wyszło ,że kręciła na boku z żonatym facetem. Co lepsze znała jego żonę ale uważała, że to on powinien się pilnować bo ona jest wolna. Również to zachowanie z przeszłości wpłynęło na to ,że straciła w moich oczach jako ewentualna przyszła partnerka.

To tak z grubsza abyście wiedzieli o co mi chodzi.

Zastanawiam się czy ze mną też jest coś nie tak skoro zwracam uwagę na takie szczegóły. Czy jednak są pewne aspekty z przeszłości, które pomimo tej grubej kreski byście nie olali.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Tak. Jak iść razem to z czystą kartą. Przeszłość jest ważna i powinno się ją poznać.
Tak rzekłem.

3 Ostatnio edytowany przez TypowyCharlie (2020-03-29 20:02:35)

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Mam tak samo jak Ty autorze, nie mógłbym być z osobą której przeszłości nie akceptuję. Dla mnie przeszłość ma duże znaczenie, jakby nie było jest to częścią nas i raczej nie powinniśmy jej się wstydzić. Chyba raczej nie chodzi tutaj o moją samoocenę, a fakt że pewnych spraw nie toleruję i nie chciałbym być z osobą która posiada inne preferencje i cele życiowe.

4

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Wydaje mi się, że jest to bardzo indywidualna sprawa i zależy od wielu czynników, w tym własnych doświadczeń i uprzedzeń. Każdy z nas ma pewnie w ogłowie jakieś cechy/rzeczy, które automatycznie dyskwalifikują partnera.
Oczywiście istnieją pewne sygnały, które mogą choć nie muszą stawiać ewentualnego partnera w grupie ryzyka. Zdradzić może każdy, i ta co miała wielu i ta dla której byliśmy pierwsi i jedyni (i na odwrót). Wiele wątków nawet tu na forum jest tego potwierdzeniem.
Poza tym czasem ludzie sami wpadają w pewną pułapkę - szukają osoby pruderyjnej, a potem narzekają, że ich życie intymne właściwie nie istnieje.
Ważne by być ze sobą i z partnerem szczerym.

5

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Przeszłość wplywa na naszą przyszłość.  Tak jak pisalam w wątku Kamila uważam, ze kazdy ma inny pŕóg tolerancji. Jeśli zauważasz pewne szczegóły, które Ciebie odrzucają ,to nie ma co na siłę przekonywać się,  ze dla Ciebie nie mają znaczenia. To dobrze świadczy o Tobie, ze wiesz czego szukasz i oczekujesz, nie możesz jednak być hipokrytą w swoich  osądach i oczekiwaniach. To, co usłyszysz o swojej połówce, nie uleci ci nagle z glowy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, tylko zostanie juz na zawsze w Twojej świadomości. Ważne,  abyś wiedział,  co Ty jesteś w stanie zaakceptowac. Pamiętaj, że prawie każdy ma jakąś przeszłości seksualną.

6 Ostatnio edytowany przez assassin (2020-03-29 19:03:37)

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Przeszłość definiuje teraźniejszość i przyszłość, ot po prostu. I dotyczy to każdego aspektu życia.

7

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Ale co mnie obchodzi przeszłość dziewczyny? To tylko prosta droga do tego, żeby wpaść w kompleksy.

Po 1 - która dziewczyna przyzna się do swojej przeszłości? Ja prawię zawsze słyszałem bajeczkę o 2-3 partnerach - jeden w liceum, dwóch na studiach. No i jeszcze przyjaciel na seks. Zdecydowana większość pań wciskała mi taką bajeczkę, w którą nie wierze, bo studiowałem i mieszkałem w akademiku i wiem co się wyprawiało na imprezach. Ładna i zadbana, rozchwytywana kobieta, która miała okres w życiu "trzeba się wyszaleć" przeważnie miała 10-30 partnerów łóżkowych do 30 roku życia. Oczywiście są też takie co miały tylko jednego przez całe życie albo i dziewice. Różnie to bywa no ale mimo wszystko żadna dziewczyna nie przyzna się w 100% do swojej przeszłości bo dostanie łatkę "łatwej" albo "puszczalskiej". A mi jako facetowi nie jest potrzebna wiedza, że moja dziewczyna bzykała się z przystojniakami z tindera. Po co mi taka wiedza, co to zmieni w moim życiu?

Po 2 ja sam miałem w miarę ciekawą przeszłość i trochę dziewczyn w życiu przerobiłem. Żadnej dziewczynie nie zamierzam się z niej tłumaczyć bo to moja osobista sprawa. Zawsze jak któraś nacisłakała i dociekała szczegółowo o mojej przeszłości to ucinałem taką znajomość. Jak ktoś naciska na opowieści o sferze seksualnej to może być zazdrośnik (najgorszy typ osoby do związku to osoba zazdrosna o przeszłość, której się nie da zmienic) albo osoba z kompleksami, zaborcza. Osobie z wysoką pewnością siebie nie jest potrzebna szczegółowa wiedza o przeszłości partnera.

8

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

W pewnym wieku nie ma to znaczenia.
Nie ma tez znaczenia dla osob z wysoka, stabilna samoocena.
Patrzy sie na czyny, zycia nie zasekrujesz.

9

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Wiedza o przeszłości partnera nie jest konieczna dla mnie ale zawsze choć część jej pozwala zrozumieć takie a nie inne dzisiejsze zachowanie. Wiedza o przeszłości tak ale nie wytykanie czy rozliczanie z niej. Związek to praca ze sobą i budowanie dziś i jutra a nie piętnowanie przeszłości. Tak, wiem że to takie piękne słowa i jest wiele osób którym taka a nie inna przeszłość partnera przeszkadza.

10

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Zależy, o jaką przeszłość chodzi. Jeśli
o seksualną, to nie przeszkadza mi, że partner miał inne kobiety przede mną.

Natomiast, jeśli idzie o przeszłość ogólnie, to nie związałabym się np. z recydywistą. To jest dla mnie nie do przeskoczenia.
Ale o przeszłości rozmawia się na początku związku, żeby w razie potrzeby, można się było wycofać.

11

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Tak naprawdę to ciężko powiedzieć. Przeszłość mnie nie interesuje, jeżeli nie wypływa i facet mi nie jeczy w rękaw, że jego ex była taka kochana, to nie będę jej drążyć sama.
Jedyne opcje, kiedy faktycznie pod wpływem przeszłości bym zerwała, to gdyby ta przeszłość była kryminalna.

Przeszłość seksualna mnie nie interesuje. Zapytałabym, czy były inne partnerki wcześniej, bo jeżeli byłyby, to zaproponowałabym przejście się na badania nas obojga przed rozpoczęciem aktywności seksualnej. A to, ile tych kobiet było i co z nimi robił mnie nie interesuje.

12

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Prawda jest taka, że każdy ma przeszłość seksualną. Tylko wszystko zależy kto jaką ma swoją. Jeśli ktoś został już zdradzony i usłyszał by, jak autor, że jego partnerka zdradziłą, to jak najbardziej ma już większe podejrzenia że może go to spotkać ponownie.
To jest akurat normalne.
Autorze, watek kamilosa84 jest jedynie troche zbliżony do twojego, i tam chodziło o coś zupełnie innego smile
Wg mnie ty autorze masz zdrowe podejście, albo oboje coś z nami jest nie tak. Też jak usłyszałam że mężczyzna zdradził, oczywiście jego śpiewka że nie był doceniany itp, to też traciłam zainteresowanie. Jednak pojawia się ta obawa... szczególnie jeśli to jest początek znajomości i tak na prawdę nie znamy tej drugiej osoby.

13

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
Izzie_Stevens napisał/a:

Jednak pojawia się ta obawa... szczególnie jeśli to jest początek znajomości i tak na prawdę nie znamy tej drugiej osoby.

Dlatego moim zdaniem osoby dojrzałe nie mają problemów poruszać takich kwestii na początku znajomości.

14

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
Lucyfer666 napisał/a:
Izzie_Stevens napisał/a:

Jednak pojawia się ta obawa... szczególnie jeśli to jest początek znajomości i tak na prawdę nie znamy tej drugiej osoby.

Dlatego moim zdaniem osoby dojrzałe nie mają problemów poruszać takich kwestii na początku znajomości.

Zgadzam się. To są istotne sprawy, warto wspomnieć czego się boimy i dlaczego. Wiadomo nikt nie wspomni przy kawie, "wiesz co ot tak zdradziłam swojego chłopaka " oraz też nikt o to wprost nie zapyta. Ale można wspomnieć, że się zostało zdradzonym albo dlaczego np nie odpowiada dziewczynie że jej chłopak ma częsty kontakt z koleżankami... bo została już skrzywdzona w podobnej sytuacji

15 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-03-29 23:14:57)

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Ciężko mi sobie wyobrazić, żeby aż tak bardzo patrzeć na przeszłość partnera, aby głównie pod kątem oceniać go pod kątem związku. Może bardziej chodzi jednak o odległość w czasie pewnych zdarzeń, które mogą się okazać kontrowersyjne. Jakby każdy tak bardzo przykładał uwagę do tego, co partner robił te kilkanaście lat temu, co znacząco nie wpływa na obecny związek. Nawet bujna przeszłość seksualna, jak w wątku Kolegi Kamila, musi od razu budzić wątpliwości czy po latach partner nam będzie wierny? Może na początek, ale żeby od razu kogoś dyskwalifikować? Są ciężkie etapy w życiu, czasami trzeba odreagować, czy przepracować pewne etapy. W młodości też się szaleje a potem co? Jak ktoś sobie "używał" do woli i po 10 latach zakłada rodzinę to znaczy, że od razu na boku ma zdradzać partnera? Potem przychodzi otrzeźwienie i pragnienie zmiany, że jednak niekoniecznie takie życie dalej komuś odpowiada, więc warto się zmienić. Jedynie przeszłość kryminalna czy podejrzane interesy mogłyby być problemem. A o innych rzeczach to raczej się( chyba?) łatwo opowiada drugiej osobie, o ile jesteśmy w stanie się przed kimś otworzyć. Zależy też co dla kogo wydaje się ważne. Po jakimś czasie partner się dziwi, czemu się nie dowiedział takiej, bądź innej rzeczy.A druga strona odpowiada: "Nie sądziłem, że to ważne.."Czyjaś zdrada może stanowić ostrzegawczy znak, ale nie wiem, czy to powód, żeby kogoś takiego od razu przekreślać..
Na pewno jest tak, że nie o wszystkich rzeczach da się łatwo opowiadać. Nie wszystkie wydają się tez być równie istotne w kontekście wspólnego życia..

16

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
bagienni_k napisał/a:

Zależy też co dla kogo wydaje się ważne. Po jakimś czasie partner się dziwi, czemu się nie dowiedział takiej, bądź innej rzeczy.A druga strona odpowiada: "Nie sądziłem, że to ważne.."

Jeżeli ktoś pytał i został z tego powodu oklamany, ponieważ "Nie sądziłem, że to ważne..", to jednak po latach nie jest za bardzo fair.

17

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
bagienni_k napisał/a:

Ciężko mi sobie wyobrazić, żeby aż tak bardzo patrzeć na przeszłość partnera, aby głównie pod kątem oceniać go pod kątem związku. Może bardziej chodzi jednak o odległość w czasie pewnych zdarzeń, które mogą się okazać kontrowersyjne. Jakby każdy tak bardzo przykładał uwagę do tego, co partner robił te kilkanaście lat temu, co znacząco nie wpływa na obecny związek. Nawet bujna przeszłość seksualna, jak w wątku Kolegi Kamila, musi od razu budzić wątpliwości czy po latach partner nam będzie wierny? Może na początek, ale żeby od razu kogoś dyskwalifikować? Są ciężkie etapy w życiu, czasami trzeba odreagować, czy przepracować pewne etapy. W młodości też się szaleje a potem co? Jak ktoś sobie "używał" do woli i po 10 latach zakłada rodzinę to znaczy, że od razu na boku ma zdradzać partnera? Potem przychodzi otrzeźwienie i pragnienie zmiany, że jednak niekoniecznie takie życie dalej komuś odpowiada, więc warto się zmienić. Jedynie przeszłość kryminalna czy podejrzane interesy mogłyby być problemem. A o innych rzeczach to raczej się( chyba?) łatwo opowiada drugiej osobie, o ile jesteśmy w stanie się przed kimś otworzyć. Zależy też co dla kogo wydaje się ważne. Po jakimś czasie partner się dziwi, czemu się nie dowiedział takiej, bądź innej rzeczy.A druga strona odpowiada: "Nie sądziłem, że to ważne.."Czyjaś zdrada może stanowić ostrzegawczy znak, ale nie wiem, czy to powód, żeby kogoś takiego od razu przekreślać..
Na pewno jest tak, że nie o wszystkich rzeczach da się łatwo opowiadać. Nie wszystkie wydają się tez być równie istotne w kontekście wspólnego życia..

Inwestujesz w kogoś swój czas/życie, którego nikt Ci potem nie zwróci. Więc lepiej wiedzieć w co się inwestuje, niż potem po x latach mieć niespodziankę i poczucie zmarnowanego czasu/życia....nie uważasz?

18

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Raczej nie chodzi o umyślne okłamywanie czy zatajanie prawdy, tylko niewspominanie o tym. A nagle, przy rozmowie coś tam wychodzi i pytanie kto jak wtedy podchodzi do istotności wspominanej kwestii. Dajmy na to o szkolnych podbojach miłosnych nie każdy lubi opowiadać. Kiedy facet w małżeństwie, będący koło 30-stki wspomni coś o swoich miłostkach szkolnych, to żona nie od razu musi mu robić awanturę, że wcześniej o tym nie wspomniał...

19

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

assasin Nie wiem, czy każdy podchodzi w ten sposób do związku, jak do kontraktu czy transakcji..Ok, nawet jeśli, to wątpię, czy na samym początku tak łatwo przychodzi komuś spowiadanie się ze wszystkiego.
Przecież nie da się od razu poznać wszystkich sekretów czy całej przeszłości drugiej osoby na pierwszych kilku spotkaniach. Trzymając się tematu przeszłości związkowej/seksualnej, to czy ważniejsza będzie informacja, że partner kiedyś tam wcześniej dopuścił się zdrady z JEDNYM poprzednim partnerem czy fakt, że w młodości miał wielu partnerów, z których nie musiał koniecznie każdego zdradzać?
Raczej to jest kwestia indywidualna a wpływ mają choćby doświadczenia z przeszłości. Ten, kto ma jakieś przykre wspomnienia będzie z pewnością ostrożniejszy. Jeśli ludzie są od początku wobec siebie szczerzy to każda rozmowa łatwiej im przychodzi.
Przykrą niespodziankę można dostać zawsze niestety..

20

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
bagienni_k napisał/a:

Przykrą niespodziankę można dostać zawsze niestety..


Nawet od dziewicy,"sprawdzonej" na 100% i to takiej co miała być już na zawsze,akurat mnie się coś takiego przytrafiło pech
zdradziła mnie ehhh.Co prawda to dawno temu było i przeszłość dla mnie nie ma wielkiego już znaczenia,ale ja już zgred jestem to może pamięć nie ta. smile

21 Ostatnio edytowany przez Obiektywnie M (2020-03-30 03:20:25)

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
Witold12 napisał/a:

Ale co mnie obchodzi przeszłość dziewczyny? To tylko prosta droga do tego, żeby wpaść w kompleksy.

Po 1 - która dziewczyna przyzna się do swojej przeszłości? Ja prawię zawsze słyszałem bajeczkę o 2-3 partnerach - jeden w liceum, dwóch na studiach. No i jeszcze przyjaciel na seks. Zdecydowana większość pań wciskała mi taką bajeczkę, w którą nie wierze, bo studiowałem i mieszkałem w akademiku i wiem co się wyprawiało na imprezach. Ładna i zadbana, rozchwytywana kobieta, która miała okres w życiu "trzeba się wyszaleć" przeważnie miała 10-30 partnerów łóżkowych do 30 roku życia. Oczywiście są też takie co miały tylko jednego przez całe życie albo i dziewice. Różnie to bywa no ale mimo wszystko żadna dziewczyna nie przyzna się w 100% do swojej przeszłości bo dostanie łatkę "łatwej" albo "puszczalskiej".

W punkt, bardzo trafnie to ująłeś.

Witold12 napisał/a:

A mi jako facetowi nie jest potrzebna wiedza, że moja dziewczyna bzykała się z przystojniakami z tindera. Po co mi taka wiedza, co to zmieni w moim życiu?

Ja bym tak nie mógł smile. Sam darzę pewną dziewczynę uczuciem, bardzo silnym już od długiego czasu, natomiast fakt, że nią gardzę i się jej brzydzę jest od tego uczucia znacznie mocniejsze. Też panna co przez długi okres czasu nie czuła, że żyje jak nie miała innego bolca co tydzień. smile

Witold12 napisał/a:

Po 2 ja sam miałem w miarę ciekawą przeszłość i trochę dziewczyn w życiu przerobiłem. Żadnej dziewczynie nie zamierzam się z niej tłumaczyć bo to moja osobista sprawa. Zawsze jak któraś nacisłakała i dociekała szczegółowo o mojej przeszłości to ucinałem taką znajomość. Jak ktoś naciska na opowieści o sferze seksualnej to może być zazdrośnik (najgorszy typ osoby do związku to osoba zazdrosna o przeszłość, której się nie da zmienic) albo osoba z kompleksami, zaborcza. Osobie z wysoką pewnością siebie nie jest potrzebna szczegółowa wiedza o przeszłości partnera.

Uważam, że to błąd z Twojej strony.




Lucyfer666 napisał/a:
Izzie_Stevens napisał/a:

Jednak pojawia się ta obawa... szczególnie jeśli to jest początek znajomości i tak na prawdę nie znamy tej drugiej osoby.

Dlatego moim zdaniem osoby dojrzałe nie mają problemów poruszać takich kwestii na początku znajomości.

Właśnie powinno się tego typu kwestie wybadać już na początku znajomości. Po co tracić na kogoś (bezwartościowego) czas?:)



bagienni_k napisał/a:

Raczej nie chodzi o umyślne okłamywanie czy zatajanie prawdy, tylko niewspominanie o tym. A nagle, przy rozmowie coś tam wychodzi i pytanie kto jak wtedy podchodzi do istotności wspominanej kwestii. Dajmy na to o szkolnych podbojach miłosnych nie każdy lubi opowiadać. Kiedy facet w małżeństwie, będący koło 30-stki wspomni coś o swoich miłostkach szkolnych, to żona nie od razu musi mu robić awanturę, że wcześniej o tym nie wspomniał...

Każdy, absolutnie każdy wartościowy mężczyzna powinien w takiej sytuacji kopnąć tego typu kobietę w dupę. Nie tylko za to, jak to ładnie ubierasz w słowa "niewspominanie" jak i również za zmarnowany czas, zaangażowanie i inne poniesione na nią nakłady.




APEL

Drogie panie, jeżeli bujna przeszłość seksualna nie ma znaczenia to opowiadajcie o niej otwarcie i nie liczcie na to, że się nie wyda. Życie jest krótkie i takie odbieranie partnerowi jakiejś jego części jest niewłaściwym postępowaniem.

22

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Przeszlosc ma znaczenie w formowaniu osobowosci i w pokazywaniu tej osobowosci, ja jestem dobra w czytaniu ludzi i kocham tylko to co dobrze znam.
Tylko w jednym wypadku przeszlosc nie miala dla mnie zadnego znaczenia.

Chyba, ze mowa o seksualnej przeszlosci wylacznie. To nie, nie ma dla mnie znaczenia w takim sensie o jakim mowisz.

23

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
8PasażerPodróży napisał/a:

Witam,
prześledziłem wątek kamilosa84 odnośnie jego rozterek co do przeszłości partnerki i odpowiedzi forumowiczów skłoniły mnie do stworzenia tego wątku. Jeśli to zły dział bądź już taki temat się pojawiał to wybaczcie.

Chciałbym poznać Wasze zdanie na temat właśnie tej przeszłości partnera/partnerki na budowanie nowego związku. Spora część forumowiczów wypowiada się w stylu "przeszłość należy odciąć grubą kreską gdyż nie ma ona znaczenia". I tu moje pytanie czy rzeczywiście wg. Was żadne zachowania partnera ,które kiedyś miały miejsce nie będą budziły w Was wątpliwości? Oczywiście nie mam na myśli jakiś skrajności w stylu "obecny facet siedział w więzieniu za znęcanie się nad byłą żoną". Ja powiem może na swoim przykładzie. Mianowicie spotykałem się z dziewczyną, która po wypiciu kilku lampek wina za dużo, zwierzyła mi się ,że zdradziła swojego już byłego narzeczonego. I pomimo tego ,że nasza znajomość zmierzała w dobrym kierunku to po jej oświadczeniu straciłem nią zainteresowanie jako osoby do budowania związku. Stało się tak dlatego ponieważ osobiście uważam, że jeśli ktoś w przeszłości był do tego zdolny to ma do tego znacznie większe predyspozycje jak osoba, która tego nie zrobiła. Czyli tak jakby jej przeszłość wpłynęła na moje zdanie. Oczywiście dziewczyna tłumaczyła się jak to narzeczony ją zaniedbywał, pracował całymi dniami i nie miał dla niej czasu. Z kolejną dziewczyną wyszło ,że kręciła na boku z żonatym facetem. Co lepsze znała jego żonę ale uważała, że to on powinien się pilnować bo ona jest wolna. Również to zachowanie z przeszłości wpłynęło na to ,że straciła w moich oczach jako ewentualna przyszła partnerka.

To tak z grubsza abyście wiedzieli o co mi chodzi.

Zastanawiam się czy ze mną też jest coś nie tak skoro zwracam uwagę na takie szczegóły. Czy jednak są pewne aspekty z przeszłości, które pomimo tej grubej kreski byście nie olali.

Jak ktoś twierdzi, że przeszłość potencjalnego partnera nie ma dla niego znaczenia, to możliwości są dwie:

- albo sam ma nieciekawą i trafił swój na swego
- albo jest skrajnie zdesperowany

Tak czy inaczej w obu przypadkach związku to z tego nie będzie, co najwyżej luźna relacja oparta głównie na byciu zapchajdziurą.

Często tu na forum padają pytania jakie tematy poruszać i o czym rozmawiać na pierwszych randkach i to jest najlepszy moment właśnie na to,
żeby wyciągnąć potrzebne informacje zamiast przynudzać dwie godziny o pasjach i zainteresowaniach, standardowa gadka szmatka o niczym.
Ja każdą nową znajomość rozpoczynam od przesłuchania kandydatki i w miarę możliwości, zakładając teoretycznie że na razie mówi prawdę,
prześwietlenia jej przeszłości związkowej. Naturalnie to nie jest przesłuchanie takie jak na filmach o detektywach, tylko normalna rozmowa.

Pierwszy znak sygnał, po którym tracę zainteresowanie, to oczywiście zdradzanie partnera, nawet jak to miało miejsce raz po pijaku 18 lat temu.

Innym ważnym czynnikiem decydującym są okoliczności rozstania z poprzednim partnerem, zwłaszcza jego nagła śmierć na przykład. Nie polecam.

Jeszcze innym jest historia związków w której występuje jeden wieloletni partner, najczęściej ojciec dzieci w którym pani była bardzo zakochana,
jakieś dziwne i niejasne okoliczności ich rozstania, potem cała karuzela przypadkowych erotycznych znajomości, no i teraz ma być moja kolej,
bo jak już wszyscy podymali i poszli w świat, to teraz bym chciała kogoś "na poważnie" co by połamane łóżko naprawił i z dzieciakami posiedział...

Także tego, warto takie rzeczy ustalić od razu, żeby się potem ciężko nie zdziwić, a gdy tylko są jakieś wątpliwości, to nie ma żadnych wątpliwości.

24

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Zakładając, że posiadanie większej liczby partnerek nie wiązałoby się z innym charakterem (w sensie, że mój partner jest taki sam jak teraz, tylko dopisuję mu ze 30 kobiet), to nie przeszkadzałoby mi to. Może byłabym ciekawa, bo do niego takie skakanie z kwiatka na kwiatek nie pasuje, ale ciekawa motywacji (poza "miałem ochotę na seks") itd., a nie szczegółów łóżkowych.

Mogłabym natomiast nie zaakceptować tego, jak ktoś się o byłych partnerkach wypowiada i to niezależnie od tego, czy miał ich 3 czy 30. Jeżeli by wspomniał o nich z szacunkiem, bo - bo ja wiem - oboje tego chcieli, taki mieli układ, korzyść dla dwojga, to wszystko okej, bo w takiej relacji nie ma przecież nic złego. Gdyby jednak okazało się, że odnosi się do nich właśnie z pogardą, bo to w końcu były panienki, które chciał tylko zaliczyć, bawił się itd., to tym by to dla mnie się stało - zaliczaniem panienek dla sportu, więc skoro do nich teraz czuł pogardę, to taka sama należałaby się jemu jako korzystającemu z panienek. wink
Czyli: nie obchodzi mnie liczba partnerek, ale podejście mężczyzny do nich. Jeżeli "uprawiał seks, bo tak się umówili i obojgu to pasowało" - super, jednak jeżeli "w młodości bawił się i zaliczał laski", to niech się idzie bawić dalej.

25

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
anderstud napisał/a:
8PasażerPodróży napisał/a:

Witam,
prześledziłem wątek kamilosa84 odnośnie jego rozterek co do przeszłości partnerki i odpowiedzi forumowiczów skłoniły mnie do stworzenia tego wątku. Jeśli to zły dział bądź już taki temat się pojawiał to wybaczcie.

Chciałbym poznać Wasze zdanie na temat właśnie tej przeszłości partnera/partnerki na budowanie nowego związku. Spora część forumowiczów wypowiada się w stylu "przeszłość należy odciąć grubą kreską gdyż nie ma ona znaczenia". I tu moje pytanie czy rzeczywiście wg. Was żadne zachowania partnera ,które kiedyś miały miejsce nie będą budziły w Was wątpliwości? Oczywiście nie mam na myśli jakiś skrajności w stylu "obecny facet siedział w więzieniu za znęcanie się nad byłą żoną". Ja powiem może na swoim przykładzie. Mianowicie spotykałem się z dziewczyną, która po wypiciu kilku lampek wina za dużo, zwierzyła mi się ,że zdradziła swojego już byłego narzeczonego. I pomimo tego ,że nasza znajomość zmierzała w dobrym kierunku to po jej oświadczeniu straciłem nią zainteresowanie jako osoby do budowania związku. Stało się tak dlatego ponieważ osobiście uważam, że jeśli ktoś w przeszłości był do tego zdolny to ma do tego znacznie większe predyspozycje jak osoba, która tego nie zrobiła. Czyli tak jakby jej przeszłość wpłynęła na moje zdanie. Oczywiście dziewczyna tłumaczyła się jak to narzeczony ją zaniedbywał, pracował całymi dniami i nie miał dla niej czasu. Z kolejną dziewczyną wyszło ,że kręciła na boku z żonatym facetem. Co lepsze znała jego żonę ale uważała, że to on powinien się pilnować bo ona jest wolna. Również to zachowanie z przeszłości wpłynęło na to ,że straciła w moich oczach jako ewentualna przyszła partnerka.

To tak z grubsza abyście wiedzieli o co mi chodzi.

Zastanawiam się czy ze mną też jest coś nie tak skoro zwracam uwagę na takie szczegóły. Czy jednak są pewne aspekty z przeszłości, które pomimo tej grubej kreski byście nie olali.

Jak ktoś twierdzi, że przeszłość potencjalnego partnera nie ma dla niego znaczenia, to możliwości są dwie:

- albo sam ma nieciekawą i trafił swój na swego
- albo jest skrajnie zdesperowany

Tak czy inaczej w obu przypadkach związku to z tego nie będzie, co najwyżej luźna relacja oparta głównie na byciu zapchajdziurą.

Często tu na forum padają pytania jakie tematy poruszać i o czym rozmawiać na pierwszych randkach i to jest najlepszy moment właśnie na to,
żeby wyciągnąć potrzebne informacje zamiast przynudzać dwie godziny o pasjach i zainteresowaniach, standardowa gadka szmatka o niczym.
Ja każdą nową znajomość rozpoczynam od przesłuchania kandydatki i w miarę możliwości, zakładając teoretycznie że na razie mówi prawdę,
prześwietlenia jej przeszłości związkowej. Naturalnie to nie jest przesłuchanie takie jak na filmach o detektywach, tylko normalna rozmowa.

Pierwszy znak sygnał, po którym tracę zainteresowanie, to oczywiście zdradzanie partnera, nawet jak to miało miejsce raz po pijaku 18 lat temu.

Innym ważnym czynnikiem decydującym są okoliczności rozstania z poprzednim partnerem, zwłaszcza jego nagła śmierć na przykład. Nie polecam.

Jeszcze innym jest historia związków w której występuje jeden wieloletni partner, najczęściej ojciec dzieci w którym pani była bardzo zakochana,
jakieś dziwne i niejasne okoliczności ich rozstania, potem cała karuzela przypadkowych erotycznych znajomości, no i teraz ma być moja kolej,
bo jak już wszyscy podymali i poszli w świat, to teraz bym chciała kogoś "na poważnie" co by połamane łóżko naprawił i z dzieciakami posiedział...

Także tego, warto takie rzeczy ustalić od razu, żeby się potem ciężko nie zdziwić, a gdy tylko są jakieś wątpliwości, to nie ma żadnych wątpliwości.

-Jesli chodzi o moja przeszlosc seksualna i zwiazkowa to kochalam tylko raz. Jesli chodzi o seksualne eskscesy to nie jestem przygodowa bo nie lubie jak mnie ktos obcy dotyka.
-Moim ulubionym stanem jest bycie samotna i jestem atrakcyjna i zawsze mam kolejke do zwiazku ze mna.
Bylabym z moim mezem nawet gdyby wczesniej on byl byla prostytutka i nie ma znaczenia z iloma spal i w jakich okolicznosciach.
Bam.
To dzwiek Twojej teorii upadajacej na ziemie big_smile

Warto w zyciu zrozumiec, ze rozne sa wiezi miedzy ludzmi i zwiazki tez sa rozne. Twoje podejscie jest takie zwykle, takie podstawowe. Baba, chlop. Musza zyc razem, ale w sumie to baba to ukryty wrog jest.
Nie jest to takie podejscie, ze to osoba druga, ktorej mozna wszystko powiedziec. Osoba, ktora wie najgorsze rzeczy o Tobie. Osoba, ktora jest partnerem w zbrodni.
Najlepszy kumpel i przyjaciel.
Tylko takie normalne malzenstwo jak ze starej  komedii romantycznej. Gdzie jedno przed drugim na cos pozuje, jedno drugie sprawdza i wymysla strategie.

26 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-03-30 10:33:09)

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Wydaje mi się, że każdy powinien sam swoje priorytety określić i się ich trzymać. Jednym przeszkadza rozwód, innym dzieci, jeszcze innym brak wykształcenia itd. Jeżeli dla kogoś ilość partnerów seksualnych partnera jest ważna, to niech szuka dziewicy albo przynajmniej od razu mówi, że powyżej X odpada. Bo to jest też nie fair wobec takiego partnera dla którego to nie ma znaczenia bo nagle po czasie dowiaduje się, że te X+1 to jednak o 1 za dużo. Potem zacznie się drążenie, że nie tyle dyskwalifikuje liczba partnerów, co miejsce seksu - jak w pokoju pod kołdra to ok ale jeśli w toalecie czy na masce samochodu to odpada. Jak to jakoś przejdzie to znów coś się pojawi, bo jednak nie  ilość parterów czy miejsce nie ważne, tylko jak i czy do końca - bo jeśli w prezerwatywie to ok, ale jeśli nie lub z połykiem to już odpada itd., itd.
To wcale nie jest scenariusz przeze mnie wymyślony. Jeśli ktoś ma z tym problem, że partner z kimś innym był to zawsze znajdzie powód by to roztrząsać i czy tych partnerów było 2, 3 czy 10 nie ma większego znaczenia. Osoba, która kiedyś zdradziła może się okazać najlepszym partnerem a ta, która wcześniej nikogo nie miała pójść w tango. Tu nie ma reguły.
Ja bym się bardziej czuła zaniepokojona, gdyby facet powiedzmy 30+ czy 40+ nie miał partnerek. Dlatego za większą 'zbrodnię' uważam zatajenie pewnych zaburzeń, również na tym tle, zasłanianie się szacunkiem do kobiety (był tu taki wątek).
Dla mnie osobiście ważniejsze jest jakim kto jest człowiekiem, jaki jest w stosunku do mnie itd. Z kolei to co na 100% skreśliłoby kogoś jako partnera w moich oczach to na pewno nałogi i agresja. A to czy miał 5 czy 10 partnerek seksualnych nie ma dla mnie znaczenia, o ile oczywiście to past time i nie ma z nimi obecnie kontaktu.

27

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
Obiektywnie M napisał/a:

Każdy, absolutnie każdy wartościowy mężczyzna powinien w takiej sytuacji kopnąć tego typu kobietę w dupę. Nie tylko za to, jak to ładnie ubierasz w słowa "niewspominanie" jak i również za zmarnowany czas, zaangażowanie i inne poniesione na nią nakłady.

Akurat w zacytowanym przez Ciebie fragmencie mojej wypowiedzi, chodziło mi o sytuację odwrotną, kiedy to FACET nagle wyskakuje przed swoją partnerką, że kiedyś tam,dawno w szkole miał powodzenie. Zatem prędzej to ONA w takim razie powinna faceta wykopać. Jeśli już mamy się posługiwać takimi kryteriami to bądźmy konsekwentni. W analogicznej sytuacji, za KAŻDYM razem kiedy gość okazuje się mieć wcześniej sporo partnerek, to kobieta powinna go momentalnie wykopać, tak dla zasady: bo miał dużo partnerów?
Kwestia szczerości miedzy partnerami to jedno. Pytanie tylko co właśnie druga strona zrobi z tą wiedzą. Przecież znacznie istotniejszą sprawą jest zdrada, rozstanie w dziwnych okolicznościach czy kompletne niedopasowanie wzajemne obojga partnerów, niż rozliczanie kogoś z ilości osób, z jakimi się przespał, jeśli oczywiście tamten rozdział w życiu zamknął. Bo zostawienie za sobą pewnych spraw z przeszłości jest raczej możliwe, przynajmniej wg mnie, nie tylko zresztą w kwestii związków..

28 Ostatnio edytowany przez jjbp (2020-03-30 11:39:03)

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Według mnie jeśli chcemy być z kimś i dać z siebie 100% w związku to musimy się wymienić z partnerem informacjami i swojej przeszłości (niekoniecznie seksualnej, mówię ogólnie). I przeszłość nie jest totalnie bez znaczenia bo może być indykatorem czyjegoś charakteru albo wzorców zachowań. Problemem jest za to jeśli przeszłość jest ważniejsza od teraźniejszości.
Osobiście mam takie podejście do seksu że jednorazowe przygody albo akcje typu fwb mnie nie interesują - interesuje mnie seks z miłości, tworzenie  więzi. Tak już mam, na takim etapie życia jestem. No i logicznie szukam sobie kogoś podobnego, raczej nie dogadam się z Panem który co tydzień randkuje z inną. Czym innym jest natomiast sytuacja ze poznaje spoko gościa, zdajemy się mieć podobne zdanie na wielu płaszczyznach ale powie mi 'wiesz na studiach miałem etap że trochę eksperymentowalem'. Wtedy nie, nie uważam żeby to miało większe znaczenie jeśli widzę że TERAZ jest inaczej i obecnie mamy podobne podejscie (nie tylko po słowach a po czynach).
No i wyznaje prosta zasadę że staram się nie oceniać czyichś wyborów z przeszłości o ile nikogo tymi wyborami nie skrzywdzili z premedytacją.
Dlatego podsumowując - chce znać przeszłość partnera, natomiast akceptuje że jest ona przeszłością i nie skresli żadnego o ile nikogo swoim poczynaniem nie skrzywdzil.
Takie przemyślenie na koniec w temacie - mam wrażenie że ludzie zapominają że życie i natura ludzka jest dynamiczna. Czlowiek ciągle się zmienia, dojrzewa, przechodzi fazy, poznaje sam siebie. Czasem wydaje nam się że coś jest super tylko po to żeby przekonać się że jest totalnie nie dla nas. Dlatego dziwi mnie jak stanowczą ręką niektórzy skreslaja potencjalnych partnerów.

29

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Uwielbiam tego typu wątki ;-)
I odpowiedzi też są przewidywalne, czyli dla części przeszłość ma znaczenie, dla części wypowiadających się nie ma znaczenia, jeszcze dla innych niewiele, ale coś ona znaczy i mówi.

Osobiście to bym powiedziała, że...to zależy :-D

30

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Oczywiście, że oceniam przeszłość. Dorośli ludzie zmieniają się w ograniczonym zakresie (chyba że przejdą uczciwie jakaś terapię). Więc poznając przeszłość, mniej więcej wiesz czego się spodziewać po danej osobie w przyszłości. Jeśli ktoś zdradzał w poprzednich związkach - zapewne zdradzi i ciebie. Jeśli się awanturował, nadużywał alkoholu - najpewniej i ty tego doświadczysz.

31

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Watek dla panow z kompleksami.
Przeszlosc w ich rozumieniu zeszla na temat ''z iloma mezczyznami spala'' big_smile
Przypominam, ze kobiety z kims to robia, czyli z wami panowie big_smile
Mamy zatem uklad 50/50.

Jesli na spotkaniu lub w zwiazku facet zadaje mi takie pytanie, od razu wiem, ze ma kompleksy i jego wartosc automatycznie spada.
Radze zatem uprawiac tego seksu duzo, aby miec odpowiednie doswiadczenie i kompetencje i utrzymac seksualne zainteresowanie partnerki soba. big_smile

32 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-03-30 13:09:11)

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Problem się pojawia, jak nie da się oddzielić przeszłości od teraźniejszości, szczególnie właśnie, kiedy wydarzenia z minionych lat stają się kluczowe i dużo ważniejsze od tego, co jest teraz. Dlatego, jeśli dana osoba w swojej przeszłości świadomie nie czyniła nikomu krzywdy, nie widzę powodu, aby jej nie dać szansy. Dlatego większą ostrożność powinno się zachować, jeśli  potencjalny partner kiedyś kogoś łatwo skrzywdził, choćby po przez zdradę, niż w przypadku, kiedy ma za sobą "fazę eksperymentów" w wiadomym aspekcie, ale tenże etap zakończył. Jak mądrze Koleżanka wyżej napisała człowiek się zmienia is tale odkrywa swoją naturę.
Nie jesteśmy przecież dokładnie tacy sami w wieku lat 20 -tu, 30-tu i 40-tu. Zmienia się przede wszystkim podejście do pewnych spraw i sposób patrzenia na świat, wartości, priorytety. Dlatego najbardziej irytujące wydaje się skreślanie kogoś z określonego powodu dla zasady, ot po prostu takiego a takiego nie mogę mieć i już! Bez racjonalnych przesłanek czy wskazówek, z czym się to może wiązać.
W omawianej obok historii większe oburzenie wśród niektórych wywołało samo to, że dziewczyna miła iluś tam partnerów seksualnych, niż fakt, że utrzymuje z jednym czy kilkoma dalej kontakt, jak również to, że chciała świadomie od Autora wątku odejść, z konkretnych powodów. Przypuszczam, że gdyby ponownie nawiązała np kontakt z jednym z dawnych kochanków, będąc teraz w związku z Autorem a on by się nie dowiedział ilu tych kochanków naprawdę było, nie podniosłoby się tyle szumu. Jeśli oczekujemy od siebie szczerości i otwartości to mówmy o tym. Natomiast, jeżeli mamy już kogoś oceniać, to róbmy to sprawiedliwie zamiast stosować podwójne standardy ze względu na płeć. Jeśli niektórych Kolegów tak bardzo odrzucają Panie z bujną przeszłością seksualną, to również one mogą od razu odtrącać takich lowelasów i "babiarzy"..

33

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
Pronome napisał/a:

Watek dla panow z kompleksami.
Przeszlosc w ich rozumieniu zeszla na temat ''z iloma mezczyznami spala'' big_smile
Przypominam, ze kobiety z kims to robia, czyli z wami panowie big_smile
Mamy zatem uklad 50/50.

Zacznę się nad tym zastanawiać, jak zaczną mnie interesować mężczyźni. Czyli pewnie nigdy.

A co do tamtego wątku, pani ma zwyczaj odreagowywania niepowodzeń morzem alkoholu i byle jakim seksem po kiblach. To jest osoba wysokiego ryzyka. Jakoś jestem w stanie sobie wyobrazić, że po konkretnej kłótni pójdzie w tango.

34

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Chcecie dyskutować o tamtym wątku to może idźcie do tamtego wątku?

35

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
jjbp napisał/a:

Chcecie dyskutować o tamtym wątku to może idźcie do tamtego wątku?

Dlatego tutaj każdy powinien przedstawić swoje zdanie bez krytyki innego.
Post 31 jest klasyczną prowokacją.

36 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-03-30 15:36:17)

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
Pronome napisał/a:

Jesli na spotkaniu lub w zwiazku facet zadaje mi takie pytanie, od razu wiem, ze ma kompleksy i jego wartosc automatycznie spada.
Radze zatem uprawiac tego seksu duzo, aby miec odpowiednie doswiadczenie i kompetencje i utrzymac seksualne zainteresowanie partnerki soba. big_smile

O ile ogólne pytania o życie seksualne są jak najbardziej wskazane, to dopytywanie o szczegóły jest zwyczajnie nie na miejscu, zresztą po co komu ta wiedza? Z kim, ile, jak?
Zdaję sobie sprawę, że komuś coś może przeszkadzać i ma do tego prawo, ale można pytania zadać w taki sposób, że i tak uzyska się interesującą nas odpowiedź, czyli np. co dana osoba sądzi o zdradzie, kiedy uważa, że jest najlepszy czas na pierwszy raz, co by zrobiła w przypadku 'wpadki', czy lubi eksperymentować, ile czasu potrzebuje by zacząć nową znajomość itd., itd.
Podobnie z nałogami. Nikt nie przyzna od razu, że ma problem z używkami, szybciej się czegoś dowiemy pytając nie wprost, czyli np. czy lubi alkohol, jaki, w jakich sytuacjach czy próbował(a) narkotyków itd. To samo dotyczy przeszłości kryminalnej.
Takie pytania nie wydają się podchwytliwe, stąd większa szansa na uzyskanie szczerej odpowiedzi.
Zresztą podobnie z pytaniem choćby o powód rozwodu. Kto od razu przyzna, że to z jego winy? Nikt! Zresztą często tak jest, że wina leży pośrodku i ogólnie dobrej odpowiedzi tu nie ma bo jeśli ktoś odszedł to od razu zapala się lampka - aha, pewnie zdradził. Jak powie, że został zostawiony/zdradzony, to też zapala się lampka - aha, coś z nim było nie tak.
W pewnym wieku każdy jest już po jakichś doświadczeniach, rozstaniach. Dlatego idąc takim tokiem myślenia, nikt już nie nadaje na partnera/partnerkę. Tu się tyle pisze o zdradzie... ale tak naprawdę większość nowych związków właśnie tak się zaczęła. Możemy się oburzać, że ludzie zachowują się jak małpki i nie puszczą jednaj gałęzi póki nie chwycą drugiej ale tak jest i świata nie zbawimy/zmienimy.
Jedni wolą gdy ich potencjalny nowy partner był w 1 czy 2 dłuższych związkach, inni gdy nie ma za sobą takiego 'małżeńskiego' stażu. Jedni wolą 'wyrwać' kogoś z 'nieszczęśliwego' związku, inni singla/singielkę. Inni na odwrót - uważają, że jeśli ktoś jest w związku, nawet patologicznym, to się go nie tyka albo, że single są nieciekawi czy nawet zdziwaczali bo inaczej singlami by nie byli. Wszystko jest kwestią bardzo indywidualną.
Czasem zamiast dopytywać kto ile miał partnerów, gdzie i jak to robił itd., wystarczy powiedzieć, że nie tolerujemy kogoś kto: (i tu można sobie dowolną wyliczankę zrobić), wtedy już na początku znajomości osoba podchodząca do niej uczciwie, pociągnie temat by dopytać i ewentualnie sama wycofa - sorry nie pasujemy, mamy inne poglądy, życzę powodzenia i pa.
Nikt nikomu nie każe być z kimś na siłę a/by potem jak kamilo84 wypominać po latach.
Ważne by od początku być (przede wszystkim ze sobą) szczerym a nie jak choćby 86Bartas86 kręcić o szacunku, strachu przed ciążą, podczas gdy problem leży w lękach przed zbliżeniem, zerowym braku doświadczenia itd.

37

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Nie rozumiem, jak można nie zwracać uwagi na przeszłość potencjalnego partnera. Dla mnie takie rzeczy są kluczowe, bo nie wiem, jak głupia musiałbym być kobietą, jeśli miałabym mieć w nosie to czy dany chłop np nie bil swoich kobiet, nie chlal, nie bzykal wszystkiego, co się rusza albo nie gwiazdorzyl czy inne rzeczy.
Autor pogonił jakieś baby, które mu zaśmierdziały i zrobił bardzo dobrze. Miał zadawać się z jakąś, która puszczała się z żonatym i nie Widziała w tym niczego złego albo trzymać przy sobie te drugą, równie urocza jak ta pierwsza? Nosz kurczę, są jakieś granice, nawet głupoty.
Ludzie się nie zmieniają, więc wiedzą na temat tego, z kim człowiek chce zacząć jakąś osobista relacje jest kluczową.

38

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
Winter.Kween napisał/a:

-Jesli chodzi o moja przeszlosc seksualna i zwiazkowa to kochalam tylko raz. Jesli chodzi o seksualne eskscesy to nie jestem przygodowa bo nie lubie jak mnie ktos obcy dotyka.
-Moim ulubionym stanem jest bycie samotna i jestem atrakcyjna i zawsze mam kolejke do zwiazku ze mna.
Bylabym z moim mezem nawet gdyby wczesniej on byl byla prostytutka i nie ma znaczenia z iloma spal i w jakich okolicznosciach.
Bam.
To dzwiek Twojej teorii upadajacej na ziemie big_smile

Warto w zyciu zrozumiec, ze rozne sa wiezi miedzy ludzmi i zwiazki tez sa rozne. Twoje podejscie jest takie zwykle, takie podstawowe. Baba, chlop. Musza zyc razem, ale w sumie to baba to ukryty wrog jest.
Nie jest to takie podejscie, ze to osoba druga, ktorej mozna wszystko powiedziec. Osoba, ktora wie najgorsze rzeczy o Tobie. Osoba, ktora jest partnerem w zbrodni.
Najlepszy kumpel i przyjaciel.
Tylko takie normalne malzenstwo jak ze starej  komedii romantycznej. Gdzie jedno przed drugim na cos pozuje, jedno drugie sprawdza i wymysla strategie.

To nie moja teoria upadła na ziemię (o ile mnie pamięć nie myli, jeszcze żadnej nawet nie wygłosiłem) tylko szczęka spadła mi z kolan,
bo czytam to i czytam i za jasną cholerę nie wiem o czym Ty do mnie rozmawiasz lol
Kolega chyba pyta o wpływ przeszłości w momencie poznawania kogoś nowego, no nie wiem, ja tak to zrozumiałem,
a koleżanka mówi teraz o czym przepraszam?

39 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-30 17:23:46)

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
ulle napisał/a:

Nie rozumiem, jak można nie zwracać uwagi na przeszłość potencjalnego partnera. Dla mnie takie rzeczy są kluczowe, bo nie wiem, jak głupia musiałbym być kobietą, jeśli miałabym mieć w nosie to czy dany chłop np nie bil swoich kobiet, nie chlal, nie bzykal wszystkiego, co się rusza albo nie gwiazdorzyl czy inne rzeczy.
Autor pogonił jakieś baby, które mu zaśmierdziały i zrobił bardzo dobrze. Miał zadawać się z jakąś, która puszczała się z żonatym i nie Widziała w tym niczego złego albo trzymać przy sobie te drugą, równie urocza jak ta pierwsza? Nosz kurczę, są jakieś granice, nawet głupoty.
Ludzie się nie zmieniają, więc wiedzą na temat tego, z kim człowiek chce zacząć jakąś osobista relacje jest kluczową.

"Ludzie się nie zmieniają"jedno z bardziej silnych i powszechnych przekonań taki pewnik.
Fakt jak nie dostaną od życia to nie zmienią niektórzy niczego w sobie ,niektórzy nawet nie wiedzą że można cokolwiek zmieniać,niektórym się po prostu nie chce,a jeszcze inni nie wiedzą po co na co i dlaczego oraz jak zabrać się za takie zmiany.
To nie takie znowu proste.
Kwestia stosunku do cudzej przeszłości to kwestia głównie uczciwości wobec siebie i szczerości jak człowiek udaje zaufanie lekceważy swoje granice nieufności i niewiary to pakuje się  w kłopoty niepewność i wmawianie w siebie to rodzaj unikania to się mści
towarzyszy temu jeszcze cała masa zjawisk jak porównywanie ,ocenianie różnicowanie ,nadawanie znaczeń ,to wszystko wpływa i nam coś robi wywołuje uczucia zgodę niezgodę itp i nawet nasze moje piękne idee przekonania nastawienie spryt bycie cwanym i przebiegłym przewidującym zapobiegliwym tak naprawdę nie chronią w 100% i nie gwarantują ,bo ludzie się zmieniają czasem na gorsze i odwala palma ktoś spokojny potrafi zdradzić i cały misternie budowany plan w ...... i na nic całe nasze przekonania o ważności przeszłości znowu pozostaje do zrobienia coś z pamięcią uczuć i emocji doświadczeń a jak ktoś wyżej napisał problemem jest to że przeszłość i emocje z nią związane niszczą teraźniejszość tym przejmowaniem się zamartwianiem i tłumieniem próbami zmieniania czego co się nie da zmienić bo jest martwe,każdy jednak do własnych wniosków dochodzi lub nie po swojemu i nie ma jedynie słusznych.Kiedy ś bardzo mocno się zdziwiłem kiedy poznałem osoby (oczywiście było to w domu wariatów i na różnych terapiach ) z najnormalniejszych rodzin żadnych tam DDD DDA itp które związały się z ideałami swego życia, z doskonałością w ludzkiej postaci płeć nie istotna,marzenia się spełniły a po latach osoby te znalazły się na mocnym zakręcie po uzależniane zdegenerowane i zdemoralizowane bo tak wpłynął na nie związek z jakimś psycholem bez bujnej przeszłości,bez wyroku ,no cóż bogami nie jesteśmy żeby wszystko przewidzieć
Zobowiązania z przeszłości doświadczenia umiejętności są ważne lęki,obawy i osądzanie przeszłości wpływa i na teraźniejszość i na przyszłość udawanie bohatera i kompromisy okłamywanie siebie szkodzi najbardziej .
Najlepiej to być niezależnym tylko że to najtrudniejsze .
Dr House miął jeszcze jedno powiedzonko "wszyscy kłamią".

40 Ostatnio edytowany przez 8PasażerPodróży (2020-03-30 17:44:46)

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
Pronome napisał/a:

Watek dla panow z kompleksami.
Przeszlosc w ich rozumieniu zeszla na temat ''z iloma mezczyznami spala'' big_smile
Przypominam, ze kobiety z kims to robia, czyli z wami panowie big_smile
Mamy zatem uklad 50/50.

Jesli na spotkaniu lub w zwiazku facet zadaje mi takie pytanie, od razu wiem, ze ma kompleksy i jego wartosc automatycznie spada.
Radze zatem uprawiac tego seksu duzo, aby miec odpowiednie doswiadczenie i kompetencje i utrzymac seksualne zainteresowanie partnerki soba. big_smile

[Post edytowany z powodu naruszenia punktów 9k oraz 18 postanowień szczególnych Regulaminu Netkobiet.]

Dodatkowo przypominam, że to KOBIECE Forum i teksty obrażające kobiety NIE SĄ tu mile widziane. Będę Cię obserwować, za kolejny post w tym stylu będzie oficjalne ostrzeżenie.

A wracając do tematu. Troszkę to zeszło do wątku Kamila. Nie miałem na myśli przeszłości w sensie ilości partnerów. Bo tak jak już to napisałem tam człowiek mając swoje lata wiadomo raczej ma adekwatną ilość partnerek/ów na koncie. No chyba ,że był tylko w długich związkach i nic więcej. Mnie tylko zastanowiła by sytuacja kiedy to w ciągu krótkiego okresu czasu było ich nastu. Bo wtedy to już jednak z lekka puszczanie się.

Jeśli chodzi o kwestie prawdy no to zgadzam się z tym ,że pytanie bezpośrednie o aspekty łóżkowe raczej nie koniecznie przynosi szczerą odpowiedź. Ja też o zdradzie narzeczonego nie dowiedziałem się wprost a  drogą dedukcji na podstawie kiedy to miało miejsce. Połączyłem fakty i wtedy potwierdziła bo nie miała wyjścia.

Tak więc nie chodzi mi o jakieś przesłuchanie tylko fakty ,które wychodzą w czasie normalnej rozmowy. Bo w przypadku przesłuchania jasne jest, że większość pomyśli im mniej wiesz tym lepiej śpisz;)

41

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
paslawek napisał/a:
ulle napisał/a:

Nie rozumiem, jak można nie zwracać uwagi na przeszłość potencjalnego partnera. Dla mnie takie rzeczy są kluczowe, bo nie wiem, jak głupia musiałbym być kobietą, jeśli miałabym mieć w nosie to czy dany chłop np nie bil swoich kobiet, nie chlal, nie bzykal wszystkiego, co się rusza albo nie gwiazdorzyl czy inne rzeczy.
Autor pogonił jakieś baby, które mu zaśmierdziały i zrobił bardzo dobrze. Miał zadawać się z jakąś, która puszczała się z żonatym i nie Widziała w tym niczego złego albo trzymać przy sobie te drugą, równie urocza jak ta pierwsza? Nosz kurczę, są jakieś granice, nawet głupoty.
Ludzie się nie zmieniają, więc wiedzą na temat tego, z kim człowiek chce zacząć jakąś osobista relacje jest kluczową.

[...]
Najlepiej to być niezależnym tylko że to najtrudniejsze .
Dr House miął jeszcze jedno powiedzonko "wszyscy kłamią".

I to jest sedno, do oprawienia w ramkę i zawieszenia na ścianę.

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
8PasażerPodróży napisał/a:

Zastanawiam się czy ze mną też jest coś nie tak skoro zwracam uwagę na takie szczegóły. Czy jednak są pewne aspekty z przeszłości, które pomimo tej grubej kreski byście nie olali.

Czy pójdziesz do banku ze swoimi pieniędzmi, wiedząc , że jego właściciel był skazany za przekręty finansowe?
Czy zatrudnił/ła byś sie u kogość, kto w przeszlości nie płacił pensji swoim pracownikom?

I czy wreszcie chciałbyś założyć rodzinę z kobietą, która facetów brałą jak leci....bo ja bym mial wątpliwości....Przykład"

Jesteście sobie na spacerze, nagle mijacie faceta, który sie jakoś dziwnie uśmiecha....co ci przychodzi do głowy?milion myśli na raz.czy ona z nim to robiła gdzieś w kiblu w klubie lub w parku? Następnie sobie wybrażasz ja na kolanach przed nim... I tak dalej i tak dalej. Sory ale to byłby dla mnie koszmar....I dla ciekawych to jest prawdziwa historia, facet sobie pluje w brode do tej pory, że dał sie jej zaobrączkować. Przyszlosci dłuższej ich małżeństwu nie wróżę.

Faceci są terytorialni. Kobiety można uznać za pewnego rodzaju zasób lub dobro. Kobieta, która należała w cudzysłowiu do wielu mężczyzn, nie przedstawia już takiej wartości...
Statystycznie kobiety mające wielu partnerów sexualnych, są dużo bardziej nie wierne w związkach. Sex już nie jest dla nich tak wyjątkowy, nie ma już tego dreszczyku odkrywania nowych rzeczy ze swoim partnerem, a co za  tym idzie, cieżej o wytworzenie swego rodzaju więzi emocjonalnej. Do tego często sex z długotrwałym partnerem nie może sie równać z sexem "ONS", nowość ma zawszę przewagę.

43

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
paslawek napisał/a:
ulle napisał/a:

Nie rozumiem, jak można nie zwracać uwagi na przeszłość potencjalnego partnera. Dla mnie takie rzeczy są kluczowe, bo nie wiem, jak głupia musiałbym być kobietą, jeśli miałabym mieć w nosie to czy dany chłop np nie bil swoich kobiet, nie chlal, nie bzykal wszystkiego, co się rusza albo nie gwiazdorzyl czy inne rzeczy.
Autor pogonił jakieś baby, które mu zaśmierdziały i zrobił bardzo dobrze. Miał zadawać się z jakąś, która puszczała się z żonatym i nie Widziała w tym niczego złego albo trzymać przy sobie te drugą, równie urocza jak ta pierwsza? Nosz kurczę, są jakieś granice, nawet głupoty.
Ludzie się nie zmieniają, więc wiedzą na temat tego, z kim człowiek chce zacząć jakąś osobista relacje jest kluczową.

"Ludzie się nie zmieniają"jedno z bardziej silnych i powszechnych przekonań taki pewnik.
Fakt jak nie dostaną od życia to nie zmienią niektórzy niczego w sobie ,niektórzy nawet nie wiedzą że można cokolwiek zmieniać,niektórym się po prostu nie chce,a jeszcze inni nie wiedzą po co na co i dlaczego oraz jak zabrać się za takie zmiany.
To nie takie znowu proste.
Kwestia stosunku do cudzej przeszłości to kwestia głównie uczciwości wobec siebie i szczerości jak człowiek udaje zaufanie lekceważy swoje granice nieufności i niewiary to pakuje się  w kłopoty niepewność i wmawianie w siebie to rodzaj unikania to się mści
towarzyszy temu jeszcze cała masa zjawisk jak porównywanie ,ocenianie różnicowanie ,nadawanie znaczeń ,to wszystko wpływa i nam coś robi wywołuje uczucia zgodę niezgodę itp i nawet nasze moje piękne idee przekonania nastawienie spryt bycie cwanym i przebiegłym przewidującym zapobiegliwym tak naprawdę nie chronią w 100% i nie gwarantują ,bo ludzie się zmieniają czasem na gorsze i odwala palma ktoś spokojny potrafi zdradzić i cały misternie budowany plan w ...... i na nic całe nasze przekonania o ważności przeszłości znowu pozostaje do zrobienia coś z pamięcią uczuć i emocji doświadczeń a jak ktoś wyżej napisał problemem jest to że przeszłość i emocje z nią związane niszczą teraźniejszość tym przejmowaniem się zamartwianiem i tłumieniem próbami zmieniania czego co się nie da zmienić bo jest martwe,każdy jednak do własnych wniosków dochodzi lub nie po swojemu i nie ma jedynie słusznych.Kiedy ś bardzo mocno się zdziwiłem kiedy poznałem osoby (oczywiście było to w domu wariatów i na różnych terapiach ) z najnormalniejszych rodzin żadnych tam DDD DDA itp które związały się z ideałami swego życia, z doskonałością w ludzkiej postaci płeć nie istotna,marzenia się spełniły a po latach osoby te znalazły się na mocnym zakręcie po uzależniane zdegenerowane i zdemoralizowane bo tak wpłynął na nie związek z jakimś psycholem bez bujnej przeszłości,bez wyroku ,no cóż bogami nie jesteśmy żeby wszystko przewidzieć
Zobowiązania z przeszłości doświadczenia umiejętności są ważne lęki,obawy i osądzanie przeszłości wpływa i na teraźniejszość i na przyszłość udawanie bohatera i kompromisy okłamywanie siebie szkodzi najbardziej .
Najlepiej to być niezależnym tylko że to najtrudniejsze .
Dr House miął jeszcze jedno powiedzonko "wszyscy kłamią".

Paslawku, zgadzam się tobą i oczywiście też dopuszczam do głowy taka możliwość, że ktoś może się zmienić, ale tylko i wyłącznie wtedy, gdy przeżyje jakiś niewiarygodnie silny wstrząs. Inaczej nie ma takiej opcji, a przecież nawet jeśli się zmieni pod wpływem silnego wstrząsu, to przecież nie zmieni się w samym środku trzonu swojego charakteru czy osobowości. Może zmienić swój styl bycia, swoje zachowania czy przyzwyczajenia, ale głównej swojej istoty i tak przecież nie zmieni. Jeśli był kiedyś np degeneratem, ale o pogodnym, wesotym usposobieniu, to po zmianie nie będzie już degeneratem, ale dalej zachowa swoje pogodne usposobienie. Przecież nie stanie się nagle opryskliwym gburem.
Pewnych cech swojego charakteru nie da się zmienić, można jedynie zmienić swoje zachowanie.
Trzeba po prostu zaliczyć jakieś swoje dno, przeżyć coś bardzo intensywnie, by móc coś zmieniać w swoim życiu.

44 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-03-30 20:22:41)

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
paslawek napisał/a:

(...) Ludzie się nie zmieniają"jedno z bardziej silnych i powszechnych przekonań taki pewnik.
Fakt jak nie dostaną od życia to nie zmienią niektórzy niczego w sobie ,niektórzy nawet nie wiedzą że można cokolwiek zmieniać,niektórym się po prostu nie chce,a jeszcze inni nie wiedzą po co na co i dlaczego oraz jak zabrać się za takie zmiany.
To nie takie znowu proste.
Kwestia stosunku do cudzej przeszłości to kwestia głównie uczciwości wobec siebie i szczerości jak człowiek udaje zaufanie lekceważy swoje granice nieufności i niewiary to pakuje się  w kłopoty niepewność i wmawianie w siebie to rodzaj unikania to się mści
towarzyszy temu jeszcze cała masa zjawisk jak porównywanie ,ocenianie różnicowanie ,nadawanie znaczeń ,to wszystko wpływa i nam coś robi wywołuje uczucia zgodę niezgodę itp. (...)

Racja smile Mi raczej chodzi w tym wszystkim o zdolność zmierzenia się z faktami i trzeźwej oceny sytuacji. Zakładając, że ludziom jest ze sobą dobrze, stopniowo się na siebie otwierają i sporo rzeczy wychodzi bardziej samorzutnie. O innych zaś szczegółach rozmawiać jest trudno, zatem i tak możemy nie mieć pewności, że wiemy o kimś dostatecznie dużo.
Istotność określonych wydarzeń z życia partnera dla dalszego wspólnego życia może być mocno zróżnicowana. W wypadku pewnych wydarzeń nie mamy najmniejszych wątpliwości, jak choćby przemoc, czy poważna przeszłość kryminalna. Jeszcze inne mogą wzbudzać podejrzenia, jak choćby zdrady, jakich się partner dopuścił względem poprzedniego towarzysza życia. Sporą rolę może też odgrywać czas, jaki upłynął i okoliczności, jakie mu towarzyszyły. W mojej ocenie nie można tak kurczowo trzymać się tej przeszłości w pewnych przypadkach. Jeśli ktoś w trakcie studiów miał etap beztroskiego życia i eksperymentował z wieloma partnerami, to po pewnym czasie, mogą przecież się całkowicie priorytety zmienić. Co innego staje się ważne, człowiek obiera sobie zupełnie nowy cel i drogę w życiu. Coś zawsze może tam siedzieć z tyłu głowy, jakieś obawy, tylko bez sensu się nimi kierować, kiedy nic innego nie wskazuje, że druga strona nas oszukuje. twierdzenie, że człowiek 30-40 letni zachowuje się dokładnie tak samo jak 20 letni, jest zwyczajnym nieporozumieniem. Jeśli pewne cechy się nie zmieniają, to przecież każdy choć trochę stara się pracować nad tym, aby inne aspekty swojego życia poprawić. W innym wypadku, nikt nie zasługiwałby na drugą szansę..Ten wspomniany wstrząs, może dotyczyć nagłej zmiany sposobu myślenia czy podejścia do życia, nie musimy doświadczać tragedii, żeby stopniowo zmieniać swoje życie.

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
bagienni_k napisał/a:

W mojej ocenie nie można tak kurczowo trzymać się tej przeszłości w pewnych przypadkach. Jeśli ktoś w trakcie studiów miał etap beztroskiego życia i eksperymentował z wieloma partnerami, to po pewnym czasie, mogą przecież się całkowicie priorytety zmienić. Co innego staje się ważne, człowiek obiera sobie zupełnie nowy cel i drogę w życiu. Coś zawsze może tam siedzieć z tyłu głowy, jakieś obawy, tylko bez sensu się nimi kierować, kiedy nic innego nie wskazuje, że druga strona nas oszukuje. twierdzenie, że człowiek 30-40 letni zachowuje się dokładnie tak samo jak 20 letni, jest zwyczajnym nieporozumieniem..

Strasznie mi to soją zalatuje.

Obawy sie z powietrza nie biorą tylko to jest naturalna reakcja obronna mózgu. Usprawiedliwianie się młodym wiekiem to jest wymówka, bo od groma dziewczyn jednak takiego trybu życia nie prowadzi...chociaż może by i chciało, jednak Bóg nam dał wolną wolę nie na marne. Albo coś robię, albo nie. Żadna magiczna siłą nikogo do nieczego nie zmusza. Konsekwencje w postaci ostracyzmu ze strony męskiej częsci społeczeństwa ale i nie tylko plus łatka taniej dziw.....nie są wiedzą tajemną. Także jak ktoś podejmuje ryzyko to może czasem przegrać.
Trzeba nazywać rzeczy po imieniu.Jak ktoś to akceptuje to spoko, ja mogę to jedynie tolerować nic więcej.

46

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
SzczęśćBożę napisał/a:

Strasznie mi to soją zalatuje.
Obawy sie z powietrza nie biorą tylko to jest naturalna reakcja obronna mózgu. Usprawiedliwianie się młodym wiekiem to jest wymówka, bo od groma dziewczyn jednak takiego trybu życia nie prowadzi...chociaż może by i chciało, jednak Bóg nam dał wolną wolę nie na marne. Albo coś robię, albo nie. Żadna magiczna siłą nikogo do nieczego nie zmusza. Konsekwencje w postaci ostracyzmu ze strony męskiej częsci społeczeństwa ale i nie tylko plus łatka taniej dziw.....nie są wiedzą tajemną. Także jak ktoś podejmuje ryzyko to może czasem przegrać.
Trzeba nazywać rzeczy po imieniu.Jak ktoś to akceptuje to spoko, ja mogę to jedynie tolerować nic więcej.

Mi za to zalatuje z Twoich postów czystą mizoginią, jeśli w sąsiednim wątku wyrażasz się o kobietach, jako o "zasobach". Nie ufam ludziom, którzy traktują odmienną płeć/rasę/wyznanie/wykształcenie jako gorsze z definicji.
Pomijając już fakt, że tytuł wątku dotyczy raczej przeszłości partnera rozumianej OGÓLNIE a przykład podany przeze mnie dotyczył pokazania jak życie człowieka, jego wybory czy decyzje a tym samym i zachowania się z czasem zmieniają, choć i charakter tez może się częściowo kształtować. Jeżeli mamy się tego trzymać tak sztywno, to także facet, który zaliczył, za przeproszeniem, pół miasta też nie będzie dobrym kandydatem na partnera. Jeśli już stosujemy jakieś kryteria, to odnośmy je do OBU STRON/PŁCI. Jednakże odchodząc od kwestii przeszłości seksualnej czy liczby partnerów, to równie dobrze można patrzeć tak na drugiego człowieka w innych aspektach: rozwodnicy, dzieci z domów dziecka, ofiary przemocy itp. Można uznać z góry, że ktoś taki jest nieodpowiedni i nie zasługuje na szczęście, bo..właśnie, bo ma za sobą jakąś tam przeszłość, której nie da się zapomnieć, owszem. Ale można ją zaakceptować, zamiast wiecznie roztrząsać partnerowi co robił jak był młody, z kim sypiał itp. Dajemy w życiu kredyt zaufania, będąc w danym przypadku bardziej ostrożnym niż w innych, ale nie skreślajmy kogoś zbyt szybko!

47

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
8PasażerPodróży napisał/a:

Witam,
prześledziłem wątek kamilosa84 odnośnie jego rozterek co do przeszłości partnerki i odpowiedzi forumowiczów skłoniły mnie do stworzenia tego wątku. Jeśli to zły dział bądź już taki temat się pojawiał to wybaczcie.

Chciałbym poznać Wasze zdanie na temat właśnie tej przeszłości partnera/partnerki na budowanie nowego związku. Spora część forumowiczów wypowiada się w stylu "przeszłość należy odciąć grubą kreską gdyż nie ma ona znaczenia". I tu moje pytanie czy rzeczywiście wg. Was żadne zachowania partnera ,które kiedyś miały miejsce nie będą budziły w Was wątpliwości? Oczywiście nie mam na myśli jakiś skrajności w stylu "obecny facet siedział w więzieniu za znęcanie się nad byłą żoną". Ja powiem może na swoim przykładzie. Mianowicie spotykałem się z dziewczyną, która po wypiciu kilku lampek wina za dużo, zwierzyła mi się ,że zdradziła swojego już byłego narzeczonego. I pomimo tego ,że nasza znajomość zmierzała w dobrym kierunku to po jej oświadczeniu straciłem nią zainteresowanie jako osoby do budowania związku. Stało się tak dlatego ponieważ osobiście uważam, że jeśli ktoś w przeszłości był do tego zdolny to ma do tego znacznie większe predyspozycje jak osoba, która tego nie zrobiła. Czyli tak jakby jej przeszłość wpłynęła na moje zdanie. Oczywiście dziewczyna tłumaczyła się jak to narzeczony ją zaniedbywał, pracował całymi dniami i nie miał dla niej czasu. Z kolejną dziewczyną wyszło ,że kręciła na boku z żonatym facetem. Co lepsze znała jego żonę ale uważała, że to on powinien się pilnować bo ona jest wolna. Również to zachowanie z przeszłości wpłynęło na to ,że straciła w moich oczach jako ewentualna przyszła partnerka.

To tak z grubsza abyście wiedzieli o co mi chodzi.

Zastanawiam się czy ze mną też jest coś nie tak skoro zwracam uwagę na takie szczegóły. Czy jednak są pewne aspekty z przeszłości, które pomimo tej grubej kreski byście nie olali.

Pomijając skrajności typu: przemoc, uzależnienia, dzieci  itp. to nie tyle oddzielić grubą kresą, co w ogóle nie interesować się nią wiele.
Po co mi wiedza, że ktoś kogoś kiedyś tam zdradził. Żeby można się od razu wycofać, a może aby zatruwać sobie zbędnie głowę podejrzeniami, tak jakby ktoś dotąd "czysty" nie mógł w przyszłości zdradzić?
Zresztą to, z kim ma się do czynienia, dość szybko widać - czy ktoś jest kobieciarzem/flirciarzem, przemoc też raczej łatwo dostrzec, nieunikanie okazji do napicia się czy brania, zbyt częste i łatwe utrzymywanie kontaktów z jedną czy drugą byłą itd.
Wg mnie wymaganie i oczekiwanie od kogoś bycia krystalicznie przejrzystym w tematach jego przeszłości, wypytywanie, przesłuchiwanie, w ogóle mniemanie, że ktoś ma się i nawet powinien spowiadać się z intymnych spraw jest takie kiczowato pompatyczne.

48

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
marakujka napisał/a:

Wg mnie wymaganie i oczekiwanie od kogoś bycia krystalicznie przejrzystym w tematach jego przeszłości, wypytywanie, przesłuchiwanie, w ogóle mniemanie, że ktoś ma się i nawet powinien spowiadać się z intymnych spraw jest takie kiczowato pompatyczne.

No widzisz, a ja bym jednak wolał wiedzieć ilu facetów laska przede mną miała i w jakich mniej więcej interwałach czasowych,
bo taka wiedza daje pewne wyobrażenie o podejściu pani do związków ogólne oraz pozwala ocenić ryzyko, że będę tylko kolejnym na chwilę,
a skoro tak, to grzecznie dziękuję i żegnam ozięble, albowiem gdyż ponieważ słabo mi się widzi taka inwestycja.

49

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Sama wiedza się raczej przydaje, choćby po to, żeby mieć świadomość, że nikt nie jest taki doskonały. Pytanie co z tą wiedzą dalej zrobić. Wiadomo, że każdy, niezależnie od swojej przeszłości może przecież wywinąć jakiś numer w dalszym życiu. Ciężko oczekiwać na samym początku całego rachunku sumienia i pełnego życiorysu, wiele kwestii wychodzi stopniowo, w miarę rozwoju znajomości. Niektórzy pewnie i tak będą na wygranej pozycji, kiedy z racji wcześniejszych doświadczeń, są w stanie szybciej wykryć w drugiej osobie określone przywary.

50 Ostatnio edytowany przez marakujka (2020-03-30 22:11:47)

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
anderstud napisał/a:

No widzisz, a ja bym jednak wolał wiedzieć ilu facetów laska przede mną miała i w jakich mniej więcej interwałach czasowych,
bo taka wiedza daje pewne wyobrażenie o podejściu pani do związków ogólne oraz pozwala ocenić ryzyko, że będę tylko kolejnym na chwilę,
a skoro tak, to grzecznie dziękuję i żegnam ozięble, albowiem gdyż ponieważ słabo mi się widzi taka inwestycja.

No to trzeba poprosić o oficjalny terminarz. A co nieoficjalnie... Nigdy nie ma się tej pewności, nawet co do znanej wcześniej osoby. Ktoś był w dwóch poważnych długich związkach, gdzie w rzeczywistości miał 30 partnerów.


bagienni_k napisał/a:

Wiadomo, że każdy, niezależnie od swojej przeszłości może przecież wywinąć jakiś numer w dalszym życiu.

No właśnie, a wiedza o czyichś wcześniejszych wybrykach już wprowadza niepotrzebne zamęt i napięcie i może być taką samospełniającą się przepowiednią.


Ale skoro autor się dowiedział, to ma prawo nie chcieć się wiązać z taką osobą.

51

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Ale jak wy chcecie się dowiedzieć o przeszłości partnera. Żadna kobieta nie przyzna się do przeszłości, tylko wciśnie wam bajkę o 2-3 byłych partnerach. Tak samo facet podrywacz nie będzie chwalił się, że wyrywa hurtowo laski z dyskotek i tindera na banalną gadkę o wielkiej miłości, która kończy się po pierwszym, jednorazowym numerku i do widzenia. Nie widzę sensu dociekania o przeszłości partnera bo jeszcze nigdy nie słyszałem by ktoś przyznał się do realnej liczby partnerów bo i po co? To jest intymna sprawa. No chyba że koledzy po pijaku ale tą liczbę trzeba by podzielić przez 3 albo i 4 razy. Jedyna szansa na dowiedzenie się o ilości partnerów to znajomi. Ale bedziecie pytać znajomych i robić ankiety ile dana kandydatka/kandydat miał osób w łóżku? Bez sensu.

Kolejna kwestia jest też taka - czy bardziej by wam przeszkadzał fakt, że kobieta uprawiała np: średnio seks 3 razy w tygodniu ze swoim partnerem/chłopakiem/narzeczonym przez 5 lat, co daje 150 rocznie x 5 = 750 razy uprawiany seks. Czy może np: typowa studentka, która wyrwała sie ze smyczy rodziców i czuje, że musi się wyszaleć - raz na 3 miesiące przespała się z bogatym przystojniakiem z tindera w ciągu 5 lat co daje zawrotną liczbę stosunków seksualnych 4 x 5 = 20.

20 stosunków z 20 facetami czy 750 stosunków ze stałym partnerem, co jest dla was bardziej akceptowalne.

Moim zdaniem pytanie o liczbę partnerów zakrawa o jakieś chore kompleksy a po 2 nie ma totalnie sensu, bo nikt się nie przyzna. A duża liczba partnerów z automatu nie oznacza, że ktoś wiele razy uprawiał seks. A po trzecie te cyferki z przed lat nie mają żadnego znaczenia w obecnym związku. Bo co za różnica czy kobieta miała 10 czy 20 partnerów, jaką to zrobi różnice? Przy 10 ktoś powie, że to jest ok, ale 20 to już puszczalstwo? A facet w drugą stronę - jak prawiczek albo tylko spał z 3 kobietami to frajer a do związku tylko taki co miał z 20 na liczniku i zna się na rzeczy? Jak wyznaczacie tą granice normalności, pytam serio bo nie mogę tego pojąć po co wam ta wiedza i co z nią robicie. Chociaż nie - podejrzewam, że najpierw pytacie a potem jesteście zazdrośni o przeszłość i zrywacie, bo nie możecie się pogodzić że ktoś miał bujniejsze życie seksualne i żył tak jak chciał, ale teraz się ZMIENIŁ i chce żyć inaczej - ale już nie jesteście w stanie tego zaakceptować.

52

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Przeszlosc partnera znamy taka, jaką nam opowie. Jestem przekonany, że żona nie powiedziała mi wszystkiego, jak i ja wszystkiego nie wyznalem. Każdy ma sekrety.
Jak pisalem w tamtym wątku jestem zwolennikiem krótkiej pogawędki na początku nowego związku o byłych partnerach. Bez większych szczegółów. Żona przyznała, że miała romans z żonatym.
Gruuuuuuuba krecha.
Postawienie sobie twardych granic, jesteśmy dla siebie, jesteśmy uczciwi, nie oszukujemy, bo wiemy, ze kłamstwo ma krótkie nogi, a zdrada niszczy związki. Ani ja, ani żona przez całe nasze pożycie nie mieliśmy wzajemnych podejrzeń o posiadanie kogoś na boku.

Natomiast zgodzę się, że przeszłość może determinowac przyszłości związku. Byłem w związkach, w których jedna przyznała się, że byla po próbie samobójczej. Druga pochodziła z zagorzalej, katolickiej rodziny, do bólu religijnej. To się nie mogło udać, oba szybko zakończyłem ze względu na ich przeszłość.

53 Ostatnio edytowany przez anderstud (2020-03-31 07:25:10)

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

O kompleksach to chyba najwięcej piszą ci, którzy sami jakieś posiadają.
Tematem wątku jest przeszłość ogólnie, a nie liczba partnerów seksualnych.
I tak, owszem, nie wszystko można ustalić, nie o wszystkim każdy powie, to jest akurat oczywiste,
ale pewne rzeczy można ustalić na podstawie tego co powie i o tym jest ten wątek, co chyba niektórym umyka,
bo wszędzie widzą tylko seks, seks, seks, a innym wpierają jakieś na tym punkcie kompleksy.

Ja nie mam żadnych kompleksów, jeśli chodzi o liczby, sam nie byłem święty i od nikogo nie wymagam, aby był.
Ale mam prawo wiedzieć ilu partnerów związkowych przewinęło się przede mną i na jak długo zagościli w życiu damy,
bo na podstawie tych danych jestem w stanie mniej więcej ocenić czy jest sens angażować się w relację czy dać sobie siana od razu.
W moim wieku i targecie w którym się poruszam, nagminnym jest spotykanie lasek, dla których stały związek to pojęcie z kategorii abstrakcja,
a ja nie jestem żółwiem i nie będę żył 250 lat, dlatego średnią mam ochotę poświęcać mój czas komuś, kto się tylko tym podetrze.

54

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

dokładnie tak.. znamy przeszłość partnera jaką nam powie .. lub sama wylezie kiedyś tam ale możemy być juz mocno zaangażowani i ...zonk..  mnie ex nie wspomniał że był karany, poszukiwany .. ot.. taki szczegół z życia o którym chciał zapomnieć... bywa...  niestety nie zażądałam zaswiadczenia o niekaralności... tak samo jak nie zaproponwałam wspolnego wyjscia na badania...
z drugiej strony ciekawi mnie czy często zdarza się że partner/partnerka przez rozpoczęciem współżycia proponuje takie wspólne przebadanie się....  mnie się nie trafiło, ale to było daaaawno temu... :]

55

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Ja proponuję. Z resztą raz od jednej, co chciała zacząć współżycie, taki ochrzan dostałem, że hej. Wyszedłem w milczeniu i nie wróciłem, bo wiedziałem, że nic nie dotrze... Pół roku później dowiedziałem się, że dorabia jako prostytutka.

56

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
m4jkel napisał/a:

Przeszlosc partnera znamy taka, jaką nam opowie. Jestem przekonany, że żona nie powiedziała mi wszystkiego, jak i ja wszystkiego nie wyznalem. Każdy ma sekrety.
Jak pisalem w tamtym wątku jestem zwolennikiem krótkiej pogawędki na początku nowego związku o byłych partnerach. Bez większych szczegółów. Żona przyznała, że miała romans z żonatym.
Gruuuuuuuba krecha.
Postawienie sobie twardych granic, jesteśmy dla siebie, jesteśmy uczciwi, nie oszukujemy, bo wiemy, ze kłamstwo ma krótkie nogi, a zdrada niszczy związki. Ani ja, ani żona przez całe nasze pożycie nie mieliśmy wzajemnych podejrzeń o posiadanie kogoś na boku.

Natomiast zgodzę się, że przeszłość może determinowac przyszłości związku. Byłem w związkach, w których jedna przyznała się, że byla po próbie samobójczej. Druga pochodziła z zagorzalej, katolickiej rodziny, do bólu religijnej. To się nie mogło udać, oba szybko zakończyłem ze względu na ich przeszłość.

Brawo ona, zatem z tą wiedzą nie masz prawa dziwić się potem w razie W. Dumna była z siebie jak mniemam.

@Lucyfer rozszyfruj pierwszą część wypowiedzi "ja proponuję"... Czegoś tu brakuje czy jak, bo ciąg dalszy jest zrozumiały ofc.

57

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Ja proponuję na czystą kartę, czyli wspólne zrobienie badań. Głupio byłoby wymagać od kogoś czegoś, czego sam nie zapewniam.

58

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Ja również proponuję smile mam za sobą dwa związki, oba rozpoczęte badaniami

59

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
assassin napisał/a:
m4jkel napisał/a:

Przeszlosc partnera znamy taka, jaką nam opowie. Jestem przekonany, że żona nie powiedziała mi wszystkiego, jak i ja wszystkiego nie wyznalem. Każdy ma sekrety.
Jak pisalem w tamtym wątku jestem zwolennikiem krótkiej pogawędki na początku nowego związku o byłych partnerach. Bez większych szczegółów. Żona przyznała, że miała romans z żonatym.
Gruuuuuuuba krecha.
Postawienie sobie twardych granic, jesteśmy dla siebie, jesteśmy uczciwi, nie oszukujemy, bo wiemy, ze kłamstwo ma krótkie nogi, a zdrada niszczy związki. Ani ja, ani żona przez całe nasze pożycie nie mieliśmy wzajemnych podejrzeń o posiadanie kogoś na boku.

Natomiast zgodzę się, że przeszłość może determinowac przyszłości związku. Byłem w związkach, w których jedna przyznała się, że byla po próbie samobójczej. Druga pochodziła z zagorzalej, katolickiej rodziny, do bólu religijnej. To się nie mogło udać, oba szybko zakończyłem ze względu na ich przeszłość.

Brawo ona, zatem z tą wiedzą nie masz prawa dziwić się potem w razie W. Dumna była z siebie jak mniemam.

Dlaczego mamy zakładać, że jeden, krótki epizod z jej życia MUSI się powtórzyć i MUSI mnie zdradzić, chociaż nie ona była zdradzającą? Czy była dumna? Nie, jak tłumaczyła wtedy chciała spróbować, bo wiedziała, że ma dużego. Zasmakowała, bolało, woli mniejsze. Jestem ja big_smile

60

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Zgodzę się z m4jkel Takie podejście wydaje się najbardziej rozsądne. Zaczynając od tego, że i tak nie zawsze się wszystkiego dowiemy, o przeszłości partnera, to pozostaje i tak kwestia, co się dalej z tą wiedzą zrobi. Mając świadomość, że i tak możemy usłyszeć tyle, ile druga osoba chce, abyśmy usłyszeli, to warto mieć na początek ograniczone zaufanie i nie lekceważyć sygnałów ostrzegawczych. W moim odczuciu zdrada jest już takim sygnałem, ale w sumie im bardziej odległe w czasie, tym niektórzy są skłonni przymknąć na to oko. Nie warto zakładać zawsze, że coś koniecznie musi się powtórzyć. Przechodzimy w życiu przez różne etapy i naprawdę czyjeś życie, jakie prowadził x lat temu, nie musi się przekładać na obecny związek. Ktoś się za młodych, studenckich czasów wyszalał i zwykle koło tej 30 stki priorytety się raczej zmieniają. Z drugiej strony pewne traumatyczne wydarzenia mogą sprawić, że chcemy się rozładować, odkuć, zaznać czegoś, czego nam do tej pory brakowało.

61 Ostatnio edytowany przez assassin (2020-03-31 19:07:56)

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
m4jkel napisał/a:
assassin napisał/a:
m4jkel napisał/a:

Przeszlosc partnera znamy taka, jaką nam opowie. Jestem przekonany, że żona nie powiedziała mi wszystkiego, jak i ja wszystkiego nie wyznalem. Każdy ma sekrety.
Jak pisalem w tamtym wątku jestem zwolennikiem krótkiej pogawędki na początku nowego związku o byłych partnerach. Bez większych szczegółów. Żona przyznała, że miała romans z żonatym.
Gruuuuuuuba krecha.
Postawienie sobie twardych granic, jesteśmy dla siebie, jesteśmy uczciwi, nie oszukujemy, bo wiemy, ze kłamstwo ma krótkie nogi, a zdrada niszczy związki. Ani ja, ani żona przez całe nasze pożycie nie mieliśmy wzajemnych podejrzeń o posiadanie kogoś na boku.

Natomiast zgodzę się, że przeszłość może determinowac przyszłości związku. Byłem w związkach, w których jedna przyznała się, że byla po próbie samobójczej. Druga pochodziła z zagorzalej, katolickiej rodziny, do bólu religijnej. To się nie mogło udać, oba szybko zakończyłem ze względu na ich przeszłość.

Brawo ona, zatem z tą wiedzą nie masz prawa dziwić się potem w razie W. Dumna była z siebie jak mniemam.

Dlaczego mamy zakładać, że jeden, krótki epizod z jej życia MUSI się powtórzyć i MUSI mnie zdradzić, chociaż nie ona była zdradzającą? Czy była dumna? Nie, jak tłumaczyła wtedy chciała spróbować, bo wiedziała, że ma dużego. Zasmakowała, bolało, woli mniejsze. Jestem ja big_smile

Potraktuję to jako żart. Kiepski,ale żart.

@bagiennik rzuciło mi się w oczy w jakimś temacie, gdzie wspominałeś, że Ciebie związki nie interesują, więc... po co ta dyskusja.

62

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

assasin, a ktoś tutaj zabronił się singlom wypowiadać? Nie widziałem, żadnego takiego zapisu w regulaminie..
Myślę, że pewne sprawy są niejako na tyle uniwersalne, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby osoby samotne też się udzielali..Poza tym obecna opinia jest powiedzmy wyjściowa i zapewne taką bym miał nawet, gdybym zechciał teraz związek stworzyć. Być może moja opinia uległaby zmianie, szybciej lub wolniej, po jednym lub iluś tam przygodach. Z drugiej strony czy taki schemat myślenia, jaki prezentuje powiedzmy Kolega m4jkel nie muszą dotyczyć tylko związków, ale chociażby relacji z przyjaciółmi. Jeśli ktoś Cię raz zawiedzie, oszuka to już automatycznie nie dajesz mu szansy na wyjaśnienie, choćby upłynęło x lat od momentu, kiedy Ciebie taki przyjaciel zawiódł?

63

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
bagienni_k napisał/a:

assasin, a ktoś tutaj zabronił się singlom wypowiadać? Nie widziałem, żadnego takiego zapisu w regulaminie..
Myślę, że pewne sprawy są niejako na tyle uniwersalne, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby osoby samotne też się udzielali..Poza tym obecna opinia jest powiedzmy wyjściowa i zapewne taką bym miał nawet, gdybym zechciał teraz związek stworzyć. Być może moja opinia uległaby zmianie, szybciej lub wolniej, po jednym lub iluś tam przygodach. Z drugiej strony czy taki schemat myślenia, jaki prezentuje powiedzmy Kolega m4jkel nie muszą dotyczyć tylko związków, ale chociażby relacji z przyjaciółmi. Jeśli ktoś Cię raz zawiedzie, oszuka to już automatycznie nie dajesz mu szansy na wyjaśnienie, choćby upłynęło x lat od momentu, kiedy Ciebie taki przyjaciel zawiódł?

Serio dałbyś szansę komuś, kto Ci nóż wsadził w plecy, bo tak rozumiem ostatni fragment wypowiedzi?

64 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-04-01 09:27:07)

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?
bagienni_k napisał/a:

assasin, a ktoś tutaj zabronił się singlom wypowiadać? Nie widziałem, żadnego takiego zapisu w regulaminie..
Myślę, że pewne sprawy są niejako na tyle uniwersalne, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby osoby samotne też się udzielali..

No to fajnie...
To trochę tak jakbyś radził każdemu wziąć 100kg na klatę chociaż sam nie próbowałeś.

65

Odp: Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Zależy, co rozumiesz przez wsadzenie noża w plecy. Tutaj naprawdę można sobie wyobrazić wiele rzeczy. Każdy niech sobie dopisze, co tylko zechce...

Posty [ 1 do 65 z 87 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy rzeczywiście nie zwracacie uwagi na przeszłość partnerki/ra?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024