Julija18 napisał/a:Winter.Kween napisał/a:Julija18 napisał/a:Dokladnie! Daze do jak najlepszych relacji z tata bedac w zwiazku z tym mezczyzna a nie koncze zwiazek ,zeby ojciec byl zadowolony. Wiem, ze jak sie wyprowadze to ojciec wyprze sie mnie.Powiedzial mi to . Mama nic w tym kierunku nie zrobi by mi pomoc wiec jestem w beznadzuejnej sytuacji .A wytrzymac coraz ciezej...
No ale jak tak czytam niektore historie kobiet 25+ wiazace sie z tymi doroslymi kawalerami w odpowiednim dla ich wieku to sie zastanawiam kto jest bardziej niedojrzaly Ja i te moje 18 lat czy te dojrzale, dorosle kobiety , ktore wiaza sie z dupkami
Matura, studia zaoczne , praca to moje priorytety .
Ojcu przejdzie pewnie jezeli sie obrazi. Jezeli by mu nie przeszlo przez wiele lat to po co Ci taki ojciec?
Bycie rodzina czy przyjacielem to nie jest wspieranie kogos tylko kiedy robi cos z czym sie zgadzamy. Prawdziwa wiez sie pokazuje jak ktos robi cos wbrew naszym zasadom.
Ojciec sie pewnie martwi bo nie wie jak sobie poradzisz.
l
W sumie to racja. Z drugiej strony tylko ich mam .Rodzenstwa brak wiec juz sie czuje jak taka sierotka. Dziadkowie nie sa zli ,zawsze pytaja czy nic mi nie trzeba jak ich odwiedze no ale stawac miedzy mna a tata nie chca. Babcia tak samo powtarza mysl o zdrowiu taty i sluchaj go bo jestes jego skarbem jedynym.
W zadnym zwiazku nie bedzie wiedzial czy sobie poradze i czy wybranek nie zniszczy mi zycia
Jasne, ze nie bedzie wiedzial. Po prostu teraz to dla niego wyglada, ze partner jest jakims zlym charakterem. Bo jest duzo starszy, bo ledwo sie rozstal z zona. Bo Ty jestes taka mloda.
Tez jestem jedynaczka. Kiedy wyprowadzalam sie z domu to byla bardzo duza tragedia dla mojej mamy. Bardzo przezywala to, chciala zebym wrocila i tak dalej.
Mialam wtedy 18 lat i wyprowadzalam sie za granice sama.
Duzo osob mi mowilo, ze jestem za mloda, ze rodzina, ze to i tamto. Ja wiedzialam jednak czego chce i to zrobilam.
Moja kolezanka, ktora jest z rodziny muzulmanskiej (wiec u niej to juz calkiem rodzina ma wymagania i wszystkim kieruje), a ktora zyje zyciem swoich marzen wstawila na swoj profil taki wiersz gdzie tekst mowi:
Nie moge zostac, mamo.
Kocham cie, ale nie urodzilam sie by cie zadowalac
Nie urodzilam sie by cie uszczesliwiac lub nadac sens twojemu zyciu
Nie urodzilam sie by gnic pod twoimi skrzydlami jak nie wykulte jajko
To w moim tlumaczeniu, a dobrym tlumaczem nie jestem
Wiec przepraszam.
Chodzi mi o to, ze musimy zyc dla siebie. Musimy popelniac swoje bledy, mamy prawo do tych bledow i musimy ciagle sie sprawdzac w trudnych wyborach.
Tylko nie wejdz spod skrzydel ojca prosto pod skrzydla faceta. Musisz miec swoj grunt, swoj swiat i swoje wlasne mysli.
Edit: Musisz w sensie, ze to sprawdzi sie w zyciu. Jednak oczywiscie NIC nie musisz i to tylko moja sugestia. Jako, ze jestem od Ciebie starsza troche i wiem co mi i moim bliskim sie w zyciu przydalo jako postawa.
Jak Ty chcesz zyc to zalezy od Ciebie. Tak naprawde nikt nie wie co jest dla Ciebie najlepsze, a Ty z kolei sie dowiesz jak sprobojesz.