Ja, bezbożnica - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 255 z 255 ]

196

Odp: Ja, bezbożnica
adiafora napisał/a:
Misinx napisał/a:
adiafora napisał/a:

czyli dalej jesteś w czarnej d...e. Kondolencje.

No jestem. Niestety. Żona szuka mieszkania. Co prawda niby to ma być w założeniu taka próbna separacja, żeby sobie przemyśleć pewne sprawy, zdystansować się, ale ja myślę, że jeśli się wyprowadzi, to już nie wróci. Mimo wszystko ją kocham i boli mnie to jak się oddaliliśmy. Mam jednak wrażenie, że cokolwiek bym teraz zrobił to nie ma znaczenia.

ale jak widzę coś się ruszyło, jakaś zmiana. Nawet, gdy rozwoj wydarzen potoczy się nie po Twojej myśli, to chyba i tak będzie lepiej, niż to, co trwa od dlugiego czasu. Czasem lepiej, gdy ktoś za nas podejmie decyzję...
Jesteś jeszcze w takim wieku, że możesz ułożyć sobie życie na nowo.

Nie chcę tu robić off top. Odpiszę Ci w mailu.

197 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2020-06-24 15:17:50)

Odp: Ja, bezbożnica

Od kilku lat obserwuję profil chorego chłopca. Obecnie jest już pełnoletni.
Jego choroba jest ciężka, przewlekła, nieuleczalna.
Od wielu lat jego domem jest szpital. Mnóstwo operacji, ogrom bólu i cierpienia.
Nie miał dzieciństwa jak inne dzieci, nie przeżywa młodości jak jego rówieśnicy.
Obecnie w ciągu kilku ostatnich  tygodni przeszedł kilka operacji, stomia, zapalenie otrzewnej itd.
Rozcięty brzuch nie chce się zrosnąć, udało się zszyć tylko skórę a spodnich warstw już nie.
Po każdej wiadomości o jego stanie zdrowia pokazują się komentarze czytających o tym, że na pewno Bóg, Jezus, Maryja, JPII pomogą, prośby do nich o tę pomoc dla chorego. Jedna z operacji musiała odbyć się w Boże Ciało i mimo zapewnień komentatorek, że teraz to już na pewno będzie dobrze tak się nie stało. Jest coraz gorzej.
Moim zdaniem jego cierpienia razem wzięte wielokrotnie przekraczają cierpienia Chrystusa.
Ostatnio ktoś się odważył i napisał, że nie wierzy w istnienie Boga bo gdyby Bóg istniał to takich cierpień na to niewinne dziecko by nie zesłał.
Kilkanaście lat cierpień tego chłopca i jego matki.

198

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Od kilku lat obserwuję profil chorego chłopca. Obecnie jest już pełnoletni.
Jego choroba jest ciężka, przewlekła, nieuleczalna.
Od wielu lat jego domem jest szpital. Mnóstwo operacji, ogrom bólu i cierpienia.
Nie miał dzieciństwa jak inne dzieci, nie przeżywa młodości jak jego rówieśnicy.
Obecnie w ciągu kilku ostatnich  tygodni przeszedł kilka operacji, stomia, zapalenie otrzewnej itd.
Rozcięty brzuch nie chce się zrosnąć, udało się zszyć tylko skórę a spodnich warstw już nie.
Po każdej wiadomości o jego stanie zdrowia pokazują się komentarze czytających o tym, że na pewno Bóg, Jezus, Maryja, JPII pomogą, prośby do nich o tę pomoc dla chorego. Jedna z operacji musiała odbyć się w Boże Ciało i mimo zapewnień komentatorek, że teraz to już na pewno będzie dobrze tak się nie stało. Jest coraz gorzej.
Moim zdaniem jego cierpienia razem wzięte wielokrotnie przekraczają cierpienia Chrystusa.
Ostatnio ktoś się odważył i napisał, że nie wierzy w istnienie Boga bo gdyby Bóg istniał to takich cierpień na to niewinne dziecko by nie zesłał.
Kilkanaście lat cierpień tego chłopca i jego matki.

Bóg może istnieć, ale może kompletnie nie ingerować w nasze życie. W jakiekolwiek życie. To wierzącym się wydaje, że Bóg się interesuje życiem każdego z nas. A biorąc pod uwagę bezmiar wszechświata, to tak jakbyśmy w bardzo dużym uproszczeniu interesowali się życiem bakterii. Ja postrzegam Boga (o ile w ogóle istnieje) jako system, czyli prawa fizyczne, matematyczne, chemiczne, biologiczne itd.itd. A nie jako jakiegoś "czarodzieja", który jest modeluje nam nasze życie.

199

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Od kilku lat obserwuję profil chorego chłopca. Obecnie jest już pełnoletni.
Jego choroba jest ciężka, przewlekła, nieuleczalna.
Od wielu lat jego domem jest szpital. Mnóstwo operacji, ogrom bólu i cierpienia.
Nie miał dzieciństwa jak inne dzieci, nie przeżywa młodości jak jego rówieśnicy.
Obecnie w ciągu kilku ostatnich  tygodni przeszedł kilka operacji, stomia, zapalenie otrzewnej itd.
Rozcięty brzuch nie chce się zrosnąć, udało się zszyć tylko skórę a spodnich warstw już nie.
Po każdej wiadomości o jego stanie zdrowia pokazują się komentarze czytających o tym, że na pewno Bóg, Jezus, Maryja, JPII pomogą, prośby do nich o tę pomoc dla chorego. Jedna z operacji musiała odbyć się w Boże Ciało i mimo zapewnień komentatorek, że teraz to już na pewno będzie dobrze tak się nie stało. Jest coraz gorzej.
Moim zdaniem jego cierpienia razem wzięte wielokrotnie przekraczają cierpienia Chrystusa.
Ostatnio ktoś się odważył i napisał, że nie wierzy w istnienie Boga bo gdyby Bóg istniał to takich cierpień na to niewinne dziecko by nie zesłał.
Kilkanaście lat cierpień tego chłopca i jego matki.

A co maja innego poradzic.
Dzieci rodza sie takie, a mogly nie urodzic. Jednak oni pchaja zycie za wszelka cene, zadnych aborcji, zadnych eutanazji.
Wiec musza sie pocieszyc, ze moze Bog pomoze bo wedle ich pogladow, czlowiek sam sobie nie moze pomoc.

200 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2020-06-26 08:57:16)

Odp: Ja, bezbożnica
Winter.Kween napisał/a:
Kleoma napisał/a:

Od kilku lat obserwuję profil chorego chłopca. Obecnie jest już pełnoletni.
Jego choroba jest ciężka, przewlekła, nieuleczalna.
Od wielu lat jego domem jest szpital. Mnóstwo operacji, ogrom bólu i cierpienia.
Nie miał dzieciństwa jak inne dzieci, nie przeżywa młodości jak jego rówieśnicy.
Obecnie w ciągu kilku ostatnich  tygodni przeszedł kilka operacji, stomia, zapalenie otrzewnej itd.
Rozcięty brzuch nie chce się zrosnąć, udało się zszyć tylko skórę a spodnich warstw już nie.
Po każdej wiadomości o jego stanie zdrowia pokazują się komentarze czytających o tym, że na pewno Bóg, Jezus, Maryja, JPII pomogą, prośby do nich o tę pomoc dla chorego. Jedna z operacji musiała odbyć się w Boże Ciało i mimo zapewnień komentatorek, że teraz to już na pewno będzie dobrze tak się nie stało. Jest coraz gorzej.
Moim zdaniem jego cierpienia razem wzięte wielokrotnie przekraczają cierpienia Chrystusa.
Ostatnio ktoś się odważył i napisał, że nie wierzy w istnienie Boga bo gdyby Bóg istniał to takich cierpień na to niewinne dziecko by nie zesłał.
Kilkanaście lat cierpień tego chłopca i jego matki.

A co maja innego poradzic.
Dzieci rodza sie takie, a mogly nie urodzic. Jednak oni pchaja zycie za wszelka cene, zadnych aborcji, zadnych eutanazji.
Wiec musza sie pocieszyc, ze moze Bog pomoze bo wedle ich pogladow, czlowiek sam sobie nie moze pomoc.

Chłopiec o którym piszę urodził się  właściwie zdrowy. Nie było żadnych przesłanek do usunięcia ciąży.  Ani do zmartwienia po porodzie. Jedynie po jakimś czasie stwierdzono u niego alergię. Lecz to dziś jest problemem wielu dzieci, da się z tym żyć.
Ta poważna choroba objawiła się później, po kilku latach.

Spotykam się czasami z tekstami, ze te cierpienia świadczą o miłości Boga do tego człowieka. Pan Bóg zsyła brzemię bo kocha. Chory jest przez niego wybrany do zbawienia.

201 Ostatnio edytowany przez adiafora (2020-06-26 19:22:22)

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:
Kleoma napisał/a:

Od kilku lat obserwuję profil chorego chłopca. Obecnie jest już pełnoletni.
Jego choroba jest ciężka, przewlekła, nieuleczalna.
Od wielu lat jego domem jest szpital. Mnóstwo operacji, ogrom bólu i cierpienia.
Nie miał dzieciństwa jak inne dzieci, nie przeżywa młodości jak jego rówieśnicy.
Obecnie w ciągu kilku ostatnich  tygodni przeszedł kilka operacji, stomia, zapalenie otrzewnej itd.
Rozcięty brzuch nie chce się zrosnąć, udało się zszyć tylko skórę a spodnich warstw już nie.
Po każdej wiadomości o jego stanie zdrowia pokazują się komentarze czytających o tym, że na pewno Bóg, Jezus, Maryja, JPII pomogą, prośby do nich o tę pomoc dla chorego. Jedna z operacji musiała odbyć się w Boże Ciało i mimo zapewnień komentatorek, że teraz to już na pewno będzie dobrze tak się nie stało. Jest coraz gorzej.
Moim zdaniem jego cierpienia razem wzięte wielokrotnie przekraczają cierpienia Chrystusa.
Ostatnio ktoś się odważył i napisał, że nie wierzy w istnienie Boga bo gdyby Bóg istniał to takich cierpień na to niewinne dziecko by nie zesłał.
Kilkanaście lat cierpień tego chłopca i jego matki.

A co maja innego poradzic.
Dzieci rodza sie takie, a mogly nie urodzic. Jednak oni pchaja zycie za wszelka cene, zadnych aborcji, zadnych eutanazji.
Wiec musza sie pocieszyc, ze moze Bog pomoze bo wedle ich pogladow, czlowiek sam sobie nie moze pomoc.

Chłopiec o którym piszę urodził się  właściwie zdrowy. Nie było żadnych przesłanek do usunięcia ciąży.  Ani do zmartwienia po porodzie. Jedynie po jakimś czasie stwierdzono u niego alergię. Lecz to dziś jest problemem wielu dzieci, da się z tym żyć.
Ta poważna choroba objawiła się później, po kilku latach.

Spotykam się czasami z tekstami, ze te cierpienia świadczą o miłości Boga do tego człowieka. Pan Bóg zsyła brzemię bo kocha. Chory jest przez niego wybrany do zbawienia.

czy naprawdę tak ciężko Ci ogarnąć, że podobne teksty to nic innego jak proba znalezienia sensu dla tego cierpienia, przez ludzi, ktorzy wierzą? Trzeba tlumaczyć Ci takie proste rzeczy? Dzięki temu, tym ludziom latwiej jest godzić się z rzeczywistością, ktora ich przerasta i ktorej nie mogą zmienić.

202 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2020-06-26 21:10:07)

Odp: Ja, bezbożnica

Ludzie różnie reagują na cierpienie. Jedni znadują właśnie ukojenie i sens w takim religijnym wyjaśnieniu. Jeśli to im pomaga, to spoko, nie wtrącam się. Ale sama nie znalazłam ukojenia właśnie takich wyjaśnieniach i do szału doprawadzają mnie ludzie, którzy mi mówią "będzie dobrze" albo tak jak wyżej - bóg kocha najbardziej tych, którzy cierpią. No bardzo piękne, tylko ja też cierpię i jakoś tej miłości nie doświadczam. Nie, po prostu nieszczęścia się zdarzają, a więcej dobrego można zrobić idąc do kogoś i go przytulając, wysyłając pieniądze na cel charytatywny czy po prostu przepuszczając ludzi w kolejce i nie trąbiąc na kogoś, kto zajechał ci drogę, niż modląc się i śląc fałszywe zapewnienia. Modlitwa i godziny w kościele są PROSTE. Spróbuj naprawdę zrobić coś dobrego.

203

Odp: Ja, bezbożnica
adiafora napisał/a:
Kleoma napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

A co maja innego poradzic.
Dzieci rodza sie takie, a mogly nie urodzic. Jednak oni pchaja zycie za wszelka cene, zadnych aborcji, zadnych eutanazji.
Wiec musza sie pocieszyc, ze moze Bog pomoze bo wedle ich pogladow, czlowiek sam sobie nie moze pomoc.

Chłopiec o którym piszę urodził się  właściwie zdrowy. Nie było żadnych przesłanek do usunięcia ciąży.  Ani do zmartwienia po porodzie. Jedynie po jakimś czasie stwierdzono u niego alergię. Lecz to dziś jest problemem wielu dzieci, da się z tym żyć.
Ta poważna choroba objawiła się później, po kilku latach.

Spotykam się czasami z tekstami, ze te cierpienia świadczą o miłości Boga do tego człowieka. Pan Bóg zsyła brzemię bo kocha. Chory jest przez niego wybrany do zbawienia.

czy naprawdę tak ciężko Ci ogarnąć, że podobne teksty to nic innego jak proba znalezienia sensu dla tego cierpienia, przez ludzi, ktorzy wierzą? Trzeba tlumaczyć Ci takie proste rzeczy? Dzięki temu, tym ludziom latwiej jest godzić się z rzeczywistością, ktora ich przerasta i ktorej nie mogą zmienić.

Tak, dokladnie taki jest tego powod.

204

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:
Arkadiusz Ar napisał/a:

Aha i jeszcze jedno, poczyta Pani sobie świadectwa Nowenny Pompejańskiej, jak wielu ludzi zostało uzdrowionych z różnych chorób.

Sam piszesz, że asekuracyjnie nie warto się modlić. Mnie szkoda by było na to czasu a do tego nie potrafię skupić się na modlitwie.
A obarczyć kogoś aby modlił się za mnie, o moje zdrowie to nie śmiem.

To ja się będę modlić za Ciebie, skoro nie chcesz nikogo prosić. Mam taką ochotę i radość mi to sprawi.

I nie lękaj się tych snów, one nie są prorocze, Pan Jezus może wszystko i On Cię poprowadzi swoim miłosierdziem, On chce Twojego zbawienia i żadne sny Mu w zbawieniu Ciebie nie przeszkodzą. Pan Jezus jeszcze wiele piękna zdziała w Twojej duszy , On zaopiekuje się Tobą.
I życzę Ci wszystkiego najlepszego.

205

Odp: Ja, bezbożnica
pelniaradosci napisał/a:
Kleoma napisał/a:
Arkadiusz Ar napisał/a:

Aha i jeszcze jedno, poczyta Pani sobie świadectwa Nowenny Pompejańskiej, jak wielu ludzi zostało uzdrowionych z różnych chorób.

Sam piszesz, że asekuracyjnie nie warto się modlić. Mnie szkoda by było na to czasu a do tego nie potrafię skupić się na modlitwie.
A obarczyć kogoś aby modlił się za mnie, o moje zdrowie to nie śmiem.

To ja się będę modlić za Ciebie, skoro nie chcesz nikogo prosić. Mam taką ochotę i radość mi to sprawi.

I nie lękaj się tych snów, one nie są prorocze, Pan Jezus może wszystko i On Cię poprowadzi swoim miłosierdziem, On chce Twojego zbawienia i żadne sny Mu w zbawieniu Ciebie nie przeszkodzą. Pan Jezus jeszcze wiele piękna zdziała w Twojej duszy , On zaopiekuje się Tobą.
I życzę Ci wszystkiego najlepszego.

Dziękuję. Tylko, że dla mnie już nie ma nadziei.

206 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-09 13:53:26)

Odp: Ja, bezbożnica
Monoceros napisał/a:

Ludzie różnie reagują na cierpienie. Jedni znadują właśnie ukojenie i sens w takim religijnym wyjaśnieniu. Jeśli to im pomaga, to spoko, nie wtrącam się. Ale sama nie znalazłam ukojenia właśnie takich wyjaśnieniach i do szału doprawadzają mnie ludzie, którzy mi mówią "będzie dobrze" albo tak jak wyżej - bóg kocha najbardziej tych, którzy cierpią. No bardzo piękne, tylko ja też cierpię i jakoś tej miłości nie doświadczam. Nie, po prostu nieszczęścia się zdarzają, a więcej dobrego można zrobić idąc do kogoś i go przytulając, wysyłając pieniądze na cel charytatywny czy po prostu przepuszczając ludzi w kolejce i nie trąbiąc na kogoś, kto zajechał ci drogę, niż modląc się i śląc fałszywe zapewnienia. Modlitwa i godziny w kościele są PROSTE. Spróbuj naprawdę zrobić coś dobrego.

Modlić się można i jeśli komuś to pomaga, to pierwsza do modlitwy zachęcę. Ale wiecie, co mnie razi? Brak pokory modlących się i proszących. Zakładanie, że Bóg nas wysłucha i obrażanie się na Niego w przeciwnym wypadku.
Przecież to nie my decydujemy, nie do nas należy ostatnie słowo.
Osobiście uważam, że jeśli dzieje się wbrew naszym prośbom, ma to jakiś, ukryty często i niepojęty dla nas, ludzi, sens. Ale wierzę w ten sens. Tylko ja za głupia i mój rozumek za mały, by wszystko ogarnąć wink
Nie jestem zdeklarowanym katolikiem (nie lubię szablonów i ram), ale dla mnie sedno wiary tkwi w tym żeby w wyrokach boskich odnajdywać sens, żeby się umieć z nimi godzić, skoro nie możemy ich zmienić, bo On wie lepiej, ma wobec nas swoje plany, jeśteśmy częścią czegoś większego.
Więc, Boże, jeśli uznasz za stosowne, wysłuchaj moich próśb, a jeśli nie, zrób ze mną, co chcesz. To dla mnie wyzwanie, zadanie i lekcja.
Jako że nie lubię szablonów, nie recytuję na ogół (nie znaczy, że nigdy) gotowych formułek, do mnie to nie przemawia (aczkolwiek porównuję je do medytacji, afirmacji itp., a wartości tychże nikt chyba nie zaprzeczy), ale dialog z Bogiem (wstaw dowolne) prowadzę.

207 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-09 17:36:12)

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Byłam w kościele na pogrzebie koleżanki z liceum.
Po zakończonym obrzędzie spotkałam się na kawie z kilkoma koleżankami z którymi kiedyś tworzyłyśmy zgraną paczkę.
Jedna z nich zganiła mnie, że jako jedyna z nich nie przyjęłam komunii, nie przystąpiłam do spowiedzi mimo, że ksiądz był dostępny w konfesjonale.
Wytłumaczyłam, że od dawna już tego nie robię bo nie wierzę w Boga.
Nie mam wprawdzie dowodów na jego nieistnienie tak samo jak nie ma dowodów na jego istnienie.
A nawet gdyby takowe były to nie byłabym w stanie go pokochać, wielbić tak jak on wedle wiary katolickiej sobie życzy.
Zaczęła się dyskusja, z której  dla mnie w skrócie wynikło, że :
- na wszelki wypadek aby uzyskać zbawienie powinnam odmawiać modlitwy, różaniec
-chodzić do kościoła regularnie i przystępować do spowiedzi i komunii mimo, ze byłaby to spowiedź i komunia świętokradzka
- dzięki dwóm powyższym mam szanse nie znaleźć się w piekle a może nawet spłynie na mnie łaska i uwierzę

Czy warto tracić czas i asekuracyjnie, na wszelki wypadek gdyby Bóg jednak istniał praktykować religijnie?
Padło jeszcze zdanie, że z powodu mojego stanu zdrowia wiele czasu na nawrócenie nie zostało.

Niech każdy wierzy (lub nie wierzy), jak potrafi. Nikomu nic do tego. Ja na pogrzebie mojego ojca też nie przystąpiłam do komunii ani do spowiedzi. Nie chciałam hipokryzji uprawiać.
Jeśli okaże się to grzechem, jeśli Bóg mnie skarze, biorę na klatę. Wierzę jednak, że jeśli jest, to jest mądry, dobry i sprawiedliwy.

208

Odp: Ja, bezbożnica

Zachęcona przez znajomą zaczęłam słuchać księdza Natanka.
Ma teraz tygodniowe  rekolekcje dla małżeństw. Codziennie jest filmik z kazania.
Dowiedziałam się, ze spitego męża powinna dobra żona umyć i zapakować do łóżka korzystając z pomocy dzieci. Bo ojciec to ojciec,  jest najważniejszy w domu.

209

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Zachęcona przez znajomą zaczęłam słuchać księdza Natanka.
Ma teraz tygodniowe  rekolekcje dla małżeństw. Codziennie jest filmik z kazania.
Dowiedziałam się, ze spitego męża powinna dobra żona umyć i zapakować do łóżka korzystając z pomocy dzieci. Bo ojciec to ojciec,  jest najważniejszy w domu.

Przecież Natanek jest suspendowany i nie ma prawa głosić niczego poza swoimi poglądami.

210

Odp: Ja, bezbożnica
Lady Loka napisał/a:
Kleoma napisał/a:

Zachęcona przez znajomą zaczęłam słuchać księdza Natanka.
Ma teraz tygodniowe  rekolekcje dla małżeństw. Codziennie jest filmik z kazania.
Dowiedziałam się, ze spitego męża powinna dobra żona umyć i zapakować do łóżka korzystając z pomocy dzieci. Bo ojciec to ojciec,  jest najważniejszy w domu.

Przecież Natanek jest suspendowany i nie ma prawa głosić niczego poza swoimi poglądami.

Wiem, czytałam o nim.
A jednak głosi, ma swoją siedzibę wielohektarową z mnóstwem budynków gdzie tłumy przyjeżdżają się modlić i nawracać.
Ma objawienia, dostaje orędzia bezpośrednio od Boga.
Podobnie jego współpracownica i siostra.

211 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-10 18:42:32)

Odp: Ja, bezbożnica

Żyję i wierzę najlepiej jak potrafię, tak jak mi serce i rozum dyktują i nie oglądam się na innych.
Swój rozum też trzeba mieć. Jeśli Natanek bredzi, to nie będę go słuchać, za to bardzo cenię np. ś.p. ks. Kaczkowskiego za otwarta głowę i serce.

212

Odp: Ja, bezbożnica
Piegowata'76 napisał/a:

Żyję i wierzę najlepiej jak potrafię, tak jak mi serce i rozum dyktują i nie oglądam się na innych.
Swój rozum też trzeba mieć. Jeśli Natanek bredzi, to nie będę go słuchać, za to bardzo cenię np. ś.p. ks. Kaczkowskiego za otwarta głowę i serce.

Niektóre wypowiedzi Natanka na temat małżeństwa moim zdaniem są trafne i od dawna stosuję je w moim małżeństwie.

213

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Żyję i wierzę najlepiej jak potrafię, tak jak mi serce i rozum dyktują i nie oglądam się na innych.
Swój rozum też trzeba mieć. Jeśli Natanek bredzi, to nie będę go słuchać, za to bardzo cenię np. ś.p. ks. Kaczkowskiego za otwarta głowę i serce.

Niektóre wypowiedzi Natanka na temat małżeństwa moim zdaniem są trafne i od dawna stosuję je w moim małżeństwie.

I o.k. smile
Od każdego można się czegoś nauczyć.

214

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Zachęcona przez znajomą zaczęłam słuchać księdza Natanka.
Ma teraz tygodniowe  rekolekcje dla małżeństw. Codziennie jest filmik z kazania.
Dowiedziałam się, ze spitego męża powinna dobra żona umyć i zapakować do łóżka korzystając z pomocy dzieci. Bo ojciec to ojciec,  jest najważniejszy w domu.

A jak żonie i dzieciom przypierniczy, to oni go powinni przeprosić. Ciemnogród.

215

Odp: Ja, bezbożnica
czekoladazfigami napisał/a:
Kleoma napisał/a:

Zachęcona przez znajomą zaczęłam słuchać księdza Natanka.
Ma teraz tygodniowe  rekolekcje dla małżeństw. Codziennie jest filmik z kazania.
Dowiedziałam się, ze spitego męża powinna dobra żona umyć i zapakować do łóżka korzystając z pomocy dzieci. Bo ojciec to ojciec,  jest najważniejszy w domu.

A jak żonie i dzieciom przypierniczy, to oni go powinni przeprosić. Ciemnogród.

Nie śmiej się. Mam znajomą, która ma "chłopaka" alkoholika (wiele lat po rozwodzie), dlaczego pił? Opowiadał, że przez żone, bo jakby żona była inna, to by nie pił. Tłumaczyłam znajomej, że to głupie tłumaczenie, a ona go jeszcze broniła i mówiła,że właśnie jakby żona była inna, to by się nie rozpił. Niektórym nie przetłumaczysz.

216

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Kleoma napisał/a:

Zachęcona przez znajomą zaczęłam słuchać księdza Natanka.
Ma teraz tygodniowe  rekolekcje dla małżeństw. Codziennie jest filmik z kazania.
Dowiedziałam się, ze spitego męża powinna dobra żona umyć i zapakować do łóżka korzystając z pomocy dzieci. Bo ojciec to ojciec,  jest najważniejszy w domu.

Przecież Natanek jest suspendowany i nie ma prawa głosić niczego poza swoimi poglądami.

Wiem, czytałam o nim.
A jednak głosi, ma swoją siedzibę wielohektarową z mnóstwem budynków gdzie tłumy przyjeżdżają się modlić i nawracać.
Ma objawienia, dostaje orędzia bezpośrednio od Boga.
Podobnie jego współpracownica i siostra.

No głosi, ale to jego biznes. Nie jest w łączności z KK, objawiać mu się może nawet latający Potwór Spaghetti.

Gdyby chciał być w łączności z KK to by był. On nie jest, jego nauki nie są naukami KK.

217

Odp: Ja, bezbożnica
Lady Loka napisał/a:
Kleoma napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Przecież Natanek jest suspendowany i nie ma prawa głosić niczego poza swoimi poglądami.

Wiem, czytałam o nim.
A jednak głosi, ma swoją siedzibę wielohektarową z mnóstwem budynków gdzie tłumy przyjeżdżają się modlić i nawracać.
Ma objawienia, dostaje orędzia bezpośrednio od Boga.
Podobnie jego współpracownica i siostra.

No głosi, ale to jego biznes. Nie jest w łączności z KK, objawiać mu się może nawet latający Potwór Spaghetti.

Gdyby chciał być w łączności z KK to by był. On nie jest, jego nauki nie są naukami KK.

Lady Loka
A wiesz może co jest sprzecznego z nauką KK w jego kazaniach?
Bo ja na razie niczego nie zauważyłam, wysłuchałam kilkunastu z ostatnich dni.
Są tam rekolekcje dla małżeństw, przygotowanie do ślubu czystości.

218

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Kleoma napisał/a:

Wiem, czytałam o nim.
A jednak głosi, ma swoją siedzibę wielohektarową z mnóstwem budynków gdzie tłumy przyjeżdżają się modlić i nawracać.
Ma objawienia, dostaje orędzia bezpośrednio od Boga.
Podobnie jego współpracownica i siostra.

No głosi, ale to jego biznes. Nie jest w łączności z KK, objawiać mu się może nawet latający Potwór Spaghetti.

Gdyby chciał być w łączności z KK to by był. On nie jest, jego nauki nie są naukami KK.

Lady Loka
A wiesz może co jest sprzecznego z nauką KK w jego kazaniach?
Bo ja na razie niczego nie zauważyłam, wysłuchałam kilkunastu z ostatnich dni.
Są tam rekolekcje dla małżeństw, przygotowanie do ślubu czystości.

To facet, który twierdził, że dziecko, które maluje paznokcie na czarno jest opętane przez Szatana wink
Facet, który od lat nie może nauczać. Gdyby chciał być w zgodności z KK, to by jakoś ogarnął siebie i by był. Wiele osób miało zakaz głoszenia. Nawet o. Pio na początku mial zakaz ogłaszania swoich objawień, bo KK musiał je zatwierdzić. Różnica jest taka, że ludzie, którym zależało na łączności z KK, milczeli dopóki nie mieli pozwolenia, bo zalezało im na przekazaniu objawień, a nie promocji siebie.
Natanek promuje siebie i uporczywie nie chce przyjąć tego, co mówi KK.
To, co on tworzy to sekta w najczystszej postaci. Chcesz to w niej bądź, ale nie utożsamiaj tego z Kościołem, bo to jest od niego baaaaardzo daleko.

219

Odp: Ja, bezbożnica
Lady Loka napisał/a:
Kleoma napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

No głosi, ale to jego biznes. Nie jest w łączności z KK, objawiać mu się może nawet latający Potwór Spaghetti.

Gdyby chciał być w łączności z KK to by był. On nie jest, jego nauki nie są naukami KK.

Lady Loka
A wiesz może co jest sprzecznego z nauką KK w jego kazaniach?
Bo ja na razie niczego nie zauważyłam, wysłuchałam kilkunastu z ostatnich dni.
Są tam rekolekcje dla małżeństw, przygotowanie do ślubu czystości.

To facet, który twierdził, że dziecko, które maluje paznokcie na czarno jest opętane przez Szatana wink
Facet, który od lat nie może nauczać. Gdyby chciał być w zgodności z KK, to by jakoś ogarnął siebie i by był. Wiele osób miało zakaz głoszenia. Nawet o. Pio na początku mial zakaz ogłaszania swoich objawień, bo KK musiał je zatwierdzić. Różnica jest taka, że ludzie, którym zależało na łączności z KK, milczeli dopóki nie mieli pozwolenia, bo zalezało im na przekazaniu objawień, a nie promocji siebie.
Natanek promuje siebie i uporczywie nie chce przyjąć tego, co mówi KK.
To, co on tworzy to sekta w najczystszej postaci. Chcesz to w niej bądź, ale nie utożsamiaj tego z Kościołem, bo to jest od niego baaaaardzo daleko.

Nie, nie mam zamiaru wstąpić do grona wielbicieli Natanka. Ani do jakichkolwiek grup religijnych.
Jego kazań słucham podczas drylowania wiśni czy lepienia pierogów.
Nie ze wszystkim się zgadzam lecz dostrzegłam wiele cennych uwag i zaleceń dotyczących życia małżeńskiego.

Wielu księży z KK podobnie uważa, że czarne paznokcie, ubrania z Hello Kitty czy Harry Potter to droga do satanizmu czy opętania.

220 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-13 14:39:50)

Odp: Ja, bezbożnica

Osobiście nie lubię instytucjonalizowania religii. Dla mnie wiara, duchowość i relacja z wyższy bytem to głęboko osobista sprawa.
To całe gadanie o Hello Kitty, czarnych paznokciach czy Harrym Potterze, to jakaś ciemnota i robienie wideł z igły. Błahostka nadmuchana do absurdalnych rozmiarów.
Zamiast czynić dobro, realizować miłość bliźniego, żyć najprzyzwoiciej jak się potrafi, zająć się realnym duchowym wzrastaniem, takie pierdoły przysłaniają istotę sprawy. Bardzo mi się to nie podoba.

A co do nauk Natanka, to nawet w głupiej książce można wyczytać mądre zdanie. Mądry człowiek ziarno od plew odróżni.

221

Odp: Ja, bezbożnica

Mądre zdania można znaleźć wszędzie, co nie zmienia tego, że Natanek nie jest częścią KK, więc nie można jego słów utożsamiać z nauką KK. Tylko tyle.

222

Odp: Ja, bezbożnica

Przecież on nawołuje do gorliwej modlitwy nawet za tych co uczynili nam krzywdę, do miłości Chrystusa, postu, umartwiania się, przebaczania sobie nawet najgorszych win, jest przeciwny rozwodom.
Czy to jest sprzeczne z naukami KK?

223

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Przecież on nawołuje do gorliwej modlitwy nawet za tych co uczynili nam krzywdę, do miłości Chrystusa, postu, umartwiania się, przebaczania sobie nawet najgorszych win, jest przeciwny rozwodom.
Czy to jest sprzeczne z naukami KK?

Kleoma, ale z czym Ty dyskutujesz? Facet jest suspendowany od lat i zamiast posłuchać, wytłumaczyć i wrócić do łącznosci z KK to ma to gdzieś. To nie jest pole do dyskusji tylko oczywista oczywistość, że on nie jest w łączności z KK, czegokolwiek by w tym momencie nie mówił.

224

Odp: Ja, bezbożnica
Lady Loka napisał/a:
Kleoma napisał/a:

Przecież on nawołuje do gorliwej modlitwy nawet za tych co uczynili nam krzywdę, do miłości Chrystusa, postu, umartwiania się, przebaczania sobie nawet najgorszych win, jest przeciwny rozwodom.
Czy to jest sprzeczne z naukami KK?

Kleoma, ale z czym Ty dyskutujesz? Facet jest suspendowany od lat i zamiast posłuchać, wytłumaczyć i wrócić do łącznosci z KK to ma to gdzieś. To nie jest pole do dyskusji tylko oczywista oczywistość, że on nie jest w łączności z KK, czegokolwiek by w tym momencie nie mówił.

Nie mam pełnego obrazu jego winy wobec KK.
Nie wiem co mu dokładnie zarzucają, co było powodem jego odejścia z KK,

225

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Kleoma napisał/a:

Przecież on nawołuje do gorliwej modlitwy nawet za tych co uczynili nam krzywdę, do miłości Chrystusa, postu, umartwiania się, przebaczania sobie nawet najgorszych win, jest przeciwny rozwodom.
Czy to jest sprzeczne z naukami KK?

Kleoma, ale z czym Ty dyskutujesz? Facet jest suspendowany od lat i zamiast posłuchać, wytłumaczyć i wrócić do łącznosci z KK to ma to gdzieś. To nie jest pole do dyskusji tylko oczywista oczywistość, że on nie jest w łączności z KK, czegokolwiek by w tym momencie nie mówił.

Nie mam pełnego obrazu jego winy wobec KK.
Nie wiem co mu dokładnie zarzucają, co było powodem jego odejścia z KK,

Poszukaj, google nie gryzie. To już jest kwestia, która ciągnie się latami. Gdyby Natanek serio chciał ludziom pomagać, to by jakoś to wyjaśnił. A on widocznie z jakiegoś powodu nie chce. Widocznie lepiej mu samemu sobie. Jednak jeżeli spowiada, odprawia Msze czy udziela sakramentow, to z punktu widzenia KK są one nieważne.
Mówić sobie może co chce, chociaż ja osobiście nie zgadzam się z tym, że nad pijącym mężem trzeba się jakoś cackać.

226

Odp: Ja, bezbożnica

Natanek to klasyczny katolicki fanatyk.
Raz posłuchałem kawałek jego kazania i mi to już wystarczy.

227

Odp: Ja, bezbożnica

Jankowski, Gulbinowicz, Dziwisz i inni im podobni.
Kolej na Wojtyłę.
Cieszy mnie to.

228 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-11-11 14:55:23)

Odp: Ja, bezbożnica

Mnie nie cieszy, mnie zasmuca, choć nie zaskakuje.
Nie wierzę w ludzi bez skazy. Straszne jest, że tak się to polaryzuje.
Im więcej blichtru na zewnątrz, tym więcej, za przeproszeniem, smrodu pod spodem. Wypaczeń i wynaturzeń.
Mimo wszystko wierzę, że wszędzie są ludzie, a ci, rzecz oczywista, są różni, więc nie tylko negatywni.

229

Odp: Ja, bezbożnica

Kłopot jest taki, że potrzebujemy mitów. Pozwala to nam się jednoczyć. Uważać, że jesteśmy lepsi. Teraz chyba przychodzi czas na upadanie mitów. Mit wielkości Kościoła w Polsce chwieje się w posadach. Na Zachodzie już upadł. Mit wielkiej Solidarności leży i kwiczy. Mit kobiety matki-Polki, chyba już dawno upadł.
Tez mnie to jakoś nie cieszy, bo idziemy w dół. Brakuje wzorów do naśladowania, bycia dumnym z wielkich rzeczy.

230

Odp: Ja, bezbożnica

Jak uwierzysz na prawdę,  poprzez poznanie Boga  świat i ludzie staną się czytelni a Ty szczęśliwa.
Im więcej oczekujesz od świata i pragniesz mieć a nie być tym bardziej będziesz zawiedziona i Twoje życie pełne kłopotów.Baarbasia7

231

Odp: Ja, bezbożnica
takoran napisał/a:

Natanek to klasyczny katolicki fanatyk.
Raz posłuchałem kawałek jego kazania i mi to już wystarczy.

Fakt.
Chce zagłodzić swoja wizjonerkę aby była świętą.
Miałby jej relikwie.
Słuchałam kazania sprzed kilku dni o poszczeniu. Kilka dni w tygodniu tylko chleb i woda. Sama woda, herbata to już zachcianka, która należy zwalczać modlitwą i pracą.
Przyznał się tez, że jego rycerze podczas pielgrzymki do Rzymu ukradli z katakumb kawałek cegły.
I ma tabernakulum z ponad 139 kg srebra i kilku kg złota. Złota jeszcze brakuje na figurki

232

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Byłam w kościele na pogrzebie koleżanki z liceum.
Po zakończonym obrzędzie spotkałam się na kawie z kilkoma koleżankami z którymi kiedyś tworzyłyśmy zgraną paczkę.
Jedna z nich zganiła mnie, że jako jedyna z nich nie przyjęłam komunii, nie przystąpiłam do spowiedzi mimo, że ksiądz był dostępny w konfesjonale.
Wytłumaczyłam, że od dawna już tego nie robię bo nie wierzę w Boga.
Nie mam wprawdzie dowodów na jego nieistnienie tak samo jak nie ma dowodów na jego istnienie.
A nawet gdyby takowe były to nie byłabym w stanie go pokochać, wielbić tak jak on wedle wiary katolickiej sobie życzy.
Zaczęła się dyskusja, z której  dla mnie w skrócie wynikło, że :
- na wszelki wypadek aby uzyskać zbawienie powinnam odmawiać modlitwy, różaniec
-chodzić do kościoła regularnie i przystępować do spowiedzi i komunii mimo, ze byłaby to spowiedź i komunia świętokradzka
- dzięki dwóm powyższym mam szanse nie znaleźć się w piekle a może nawet spłynie na mnie łaska i uwierzę

Czy warto tracić czas i asekuracyjnie, na wszelki wypadek gdyby Bóg jednak istniał praktykować religijnie?
Padło jeszcze zdanie, że z powodu mojego stanu zdrowia wiele czasu na nawrócenie nie zostało.

Wedlug mnie nie warto a nawet nie piwinno się. Warto życ zgodnie ze sobą i swoimi zasadami a nie udawać kogoś kim się nie jest. Moje dziecinstwo to wpojony strach przed grzechech pieklem i diabłem.  To wywarlo wplyw na moj charakter. Nie pozwole na to zeby jakakolwiek ideologia rzadzila moim zyciem.

233

Odp: Ja, bezbożnica

Petra44

Dużo czasu zajęło mi uporanie się z wpojonym we mnie w dzieciństwie strachem przed piekłem, diabłem, gniewem bożym.
I nie do końca mi się to nawet udało, ciągle tkwi to w mojej podświadomości gdyż miewam często sny gdzie jestem w otchłani piekieł, widzę diabły, słyszę głos Boga przypominający mi popełnione grzechy nawet te dziecięce jak niewykonanie polecenia rodzica czy nieodmówienie paciorka.
O ile w realu, na jawie radzę sobie to z sennymi koszmarami mam ciągły problem.

234 Ostatnio edytowany przez Petra44 (2021-03-06 20:16:26)

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Petra44

Dużo czasu zajęło mi uporanie się z wpojonym we mnie w dzieciństwie strachem przed piekłem, diabłem, gniewem bożym.
I nie do końca mi się to nawet udało, ciągle tkwi to w mojej podświadomości gdyż miewam często sny gdzie jestem w otchłani piekieł, widzę diabły, słyszę głos Boga przypominający mi popełnione grzechy nawet te dziecięce jak niewykonanie polecenia rodzica czy nieodmówienie paciorka.
O ile w realu, na jawie radzę sobie to z sennymi koszmarami mam ciągły problem.

Jestem przekorna i moze dlatego po latach uporałam się ztą ideologią. Postanowiłam że żadna ideologia nie bedzie kierowac moim zyciem i tak jest niemniej tego co ta ideologia zrobila i jak mnie ukształtowaĺa zmienic juz sie nie da. Nie manifestuje jakiehs wrogosci po prostu mysle racjonalnie. Jak tylko bedę mogla dokonam apostazji. Nie chce nalezeć do wspolnoty ktora mi nie odpowiada bo mnie jako kobiete dyskryminuje. I na pewno presja otoczenia nie zmieni moich przekonań

235

Odp: Ja, bezbożnica
Petra44 napisał/a:

Jestem przekorna i moze dlatego po latach uporałam się ztą ideologią. Postanowiłam że żadna ideologia nie bedzie kierowac moim zyciem i tak jest niemniej tego co ta ideologia zrobila i jak mnie ukształtowaĺa zmienic juz sie nie da.

Cóż takiego złego jest w ideologii chrześcijańskiej?

236

Odp: Ja, bezbożnica
prego napisał/a:
Petra44 napisał/a:

Jestem przekorna i moze dlatego po latach uporałam się ztą ideologią. Postanowiłam że żadna ideologia nie bedzie kierowac moim zyciem i tak jest niemniej tego co ta ideologia zrobila i jak mnie ukształtowaĺa zmienic juz sie nie da.

Cóż takiego złego jest w ideologii chrześcijańskiej?

Np. Dyskryminacja kobiet i sprowadzanie jej do roli podrzędnej panu i władcy...

237

Odp: Ja, bezbożnica
Petra44 napisał/a:

Np. Dyskryminacja kobiet i sprowadzanie jej do roli podrzędnej panu i władcy...

Okropne, chyba kupię jaką flaszkę i się na smutno upiję...

238 Ostatnio edytowany przez Petra44 (2021-03-08 16:55:12)

Odp: Ja, bezbożnica
Snake napisał/a:
Petra44 napisał/a:

Np. Dyskryminacja kobiet i sprowadzanie jej do roli podrzędnej panu i władcy...

Okropne, chyba kupię jaką flaszkę i się na smutno upiję...

Tylko facet-homoseksualista jest w stanie zrozumiec kobiety wiec wiele sie nie spodziewam..
A tak poza tym to jak można należeć do koscioła ktory chelpi się tym że jest przeciw gender a arcybiskup za wspieranie tej ideologii dostaje nagrody??? Z góry zaklada się działanue PRZECIW RÓWNOŚCI PŁCI... czyli kobieta nigdy nie bedzie rowna meżczyznie??? Co to za dysryminacja obrzydliwe tak jak odbieranue kobietom prawa do wolnosci wyboru i praw do wyboru antykoncepcji i jeszcze mnostwa innych...

239

Odp: Ja, bezbożnica

Co jest złego w chrześcijaństwie? Wmówienie człowiekowi ze jest z gruntu zły (skazona grzechem pierworodnym natura). Ze jest dłużnikiem, i tego długu nigdy nie spłaci. Ze ten pan na krzyżu cierpi, bo powiedziałaś "dupa". Ze nie można myśleć samodzielnie- niestety, KK wymaga posiadania określonych poglądów,  pół  biedy gdy chodzi o poglądy teologiczne. gorzej, ze na wszelkie inne tematy, od stricte medycznych (antykoncepcja, aborcja, in vitro) do politycznych. Posiadanie własnych  jest nazywane pychą.
Ze mówi, czym jesteś, jakie poglądy masz wyznawać, do czego jesteś"stworzona". Co powinno co dawać radość, do czego powinnaś dążyć. Jak nie podzielasz tych poglądów- jesteś zła, masz się leczyć, jesteś nienormalna.
Mowi ci, co masz czytać, jakie filmy oglądać. Jakiej muzyki słuchać. Proszę, nie mówcie ze nie- większość z tego co czytam, oglądam a choćby rodzaj muzyki byłby zakazany, gdybym się przyznała- i należała do tej instytucji.

240 Ostatnio edytowany przez Olinka (2021-03-19 00:47:59)

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Byłam w kościele na pogrzebie koleżanki z liceum.
Po zakończonym obrzędzie spotkałam się na kawie z kilkoma koleżankami z którymi kiedyś tworzyłyśmy zgraną paczkę.
Jedna z nich zganiła mnie, że jako jedyna z nich nie przyjęłam komunii, nie przystąpiłam do spowiedzi mimo, że ksiądz był dostępny w konfesjonale.
Wytłumaczyłam, że od dawna już tego nie robię bo nie wierzę w Boga.
Nie mam wprawdzie dowodów na jego nieistnienie tak samo jak nie ma dowodów na jego istnienie.
A nawet gdyby takowe były to nie byłabym w stanie go pokochać, wielbić tak jak on wedle wiary katolickiej sobie życzy.
Zaczęła się dyskusja, z której  dla mnie w skrócie wynikło, że :
- na wszelki wypadek aby uzyskać zbawienie powinnam odmawiać modlitwy, różaniec
-chodzić do kościoła regularnie i przystępować do spowiedzi i komunii mimo, ze byłaby to spowiedź i komunia świętokradzka
- dzięki dwóm powyższym mam szanse nie znaleźć się w piekle a może nawet spłynie na mnie łaska i uwierzę

Czy warto tracić czas i asekuracyjnie, na wszelki wypadek gdyby Bóg jednak istniał praktykować religijnie?
Padło jeszcze zdanie, że z powodu mojego stanu zdrowia wiele czasu na nawrócenie nie zostało.

Koleżanki mają rację co do różańca  modlitw i łaski uświęcającej. Jednak nie powinno się nikogo ganić za to że jest nawet niewierzący. Jednak spójrz z innej perspektywy. Najważniejsza jest wieczność, to życie, zdrowie, bogactwa szybko przeminą.
Czy jesteś jednak na 100 % pewna że Boga nie ma ? A kto stworzył świat, Ciebie, dał Ci zdrowie, rozum, wolną wolę,  powołał do istnienia ?  A jak piekło istnieje to co ? nawet 1 % jakby był szansy to jesteś gotowa odrzucić prawo Boże i Boga ?
Czy by Ci nie było przykro jak ludzie których spotykasz byliby zupełnie obojętni na twoje nawrócenie do Boga ? Przecież człowiek obojętny który by chciał dla Ciebie największego zła, to by ci specjalnie nie mówił nic o Bogu, abyś umarła  nie w łasce uświecającej. A tym kimś jest właśnie Szatan, który jest Ojcem kłamstwa, wykrzywia obraz Boga, jako okrutnego, a sam zabiera człwowiekowi wolność przez grzech.

Jedyną wolność gwarantuje wolność i niechęć do grzechu. Nie jest to łatwy, z początku wymaga trudu, potrzeba się modlić, czuwać nad sobą aby trwać w łasce uświecającej. Kazdy jest słabym człowiekiem , w każdym człowieku jest rozdwojenie i jest to skutek grzechu pierworodnego że ciągnie nas do zła  co Kościół słusznie  definiuje jako grzech .  Piekło i szatan to nie jest jedynie symbol zła jak uważął Jung czy Freud ( obaj mieli związki z ezoteryzmem i spirytyzmem i nienawidzili chrześcijaństwa). Jednak po to Bóg dał nam rozum abyśmy panowali nad słabościami, pożądliwościami. Kościół sobie tego nie wymyślił, każdy grzech w następstwie sprowadza cierpienia jak sobie prześledzić na podstawie  powiązania pczyczynowo-skutkowego a człowiek grzesząc będzie coraz bardziej niewolnikiem, grzech tak będzie wrastał że aż się będzie wydawało że człowiek taki się urodził. Jednak to nie prawda. Nawracać się musimy całe życie, nie jest to jednorazowy akt. Jednak Bóg daje głębszy pokój, którego świat dać nie może. Ten pokój istnieje nawet pomimo cierpień, zmienia się percepcja cierpienia. Skoro Pan Jezus znosił cierpienia,  a jest Bogiem i został tak haniebnie potraktowany a był niewinny to czyż my nie powinniśmy znosić skutków czyichś grzechów lub swoich ,  dopóki się nie nawróci ? Hiob powiedział "Nagi się urodziłem i nagi umre" "Jeżeli dobro z ręki Pana przyjąłem to i zło mogę" . Pan Bóg ze zła wyprowadza dobro, Bóg zawsze jest po naszej stronie, ale pytanie jest czy my jesteśmy po Jego stronie ?


Proszę , przeczytaj
[nieregulaminowy link]
[nieregulaminowy link]

I posłuchaj konferencji ks Piotra Glasa znajdziesz  na yt "duchowe zerwanie z  przeszłością" "poranienia w rodzinie " , oraz ks. prof Tadeusza Guza. Jest jeszcze  garstka wspaniałych kapłanów pomimo zszarganej opini która jest w dużej mierze kłamliwą manipulacją mediów

241

Odp: Ja, bezbożnica
prego napisał/a:
Petra44 napisał/a:

Jestem przekorna i moze dlatego po latach uporałam się ztą ideologią. Postanowiłam że żadna ideologia nie bedzie kierowac moim zyciem i tak jest niemniej tego co ta ideologia zrobila i jak mnie ukształtowaĺa zmienic juz sie nie da.

Cóż takiego złego jest w ideologii chrześcijańskiej?

Chrześcijaństwo nie jest ideologią . To nie jest idea którą człowiek sobie wymyślił, Pan Bóg wkroczył w dzieje ludzkości , Chrzest nie jest ideą ludzką

KKK 1213: Chrzest święty jest fundamentem całego życia chrześcijańskiego, bramą życia w Duchu (vitae spiritualis ianua) i bramą otwierającą dostęp do innych sakramentów. Przez chrzest zostajemy wyzwoleni od grzechu i odrodzeni jako synowie Boży, stajemy się członkami Chrystusa oraz zostajemy wszczepieni w Kościół i stajemy się uczestnikami jego posłania: Chrzest jest sakramentem odrodzenia przez wodę i w słowie.

KKK 1226: Kościół celebrował chrzest i udzielał go od dnia Pięćdziesiątnicy. Istotnie, św. Piotr mówi do tłumu poruszonego jego przepowiadaniem: „Nawróćcie się i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego” (Dz 2, 38). Apostołowie i ich współpracownicy udzielają chrztu każdemu, kto wierzy w Jezusa: Żydom bojącym się Boga i poganom. Chrzest zawsze wiąże się z wiarą: „Uwierz w Pana Jezusa, a zbawisz siebie i swój dom” – oświadcza św. Paweł strażnikowi w Filippi. Opowiadanie mówi dalej: „Natychmiast przyjął chrzest wraz z całym swym domem” (Dz 16, 31-33).

KKK 1227: Według św. Pawła Apostoła człowiek wierzący ma przez chrzest udział w śmierci Chrystusa, zostaje z Nim pogrzebany i powstaje z martwych: My wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć. Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć, zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie (Rz 6, 3-4).Ochrzczeni „przyoblekli się w Chrystusa” (Ga 3, 27). Dzięki Duchowi Świętemu chrzest jest obmyciem, które oczyszcza, uświęca i usprawiedliwia.

KKK 1228: Chrzest jest więc obmyciem wodą, poprzez które „niezniszczalne nasienie” słowa Bożego przynosi życiodajny skutek. Św. Augustyn powie o chrzcie: „Słowo łączy się z elementem materialnym i to staje się sakramentem”.

KKK 1237: Ponieważ chrzest oznacza wyzwolenie od grzechu i od kusiciela, czyli diabła, dlatego wypowiada się nad kandydatem egzorcyzm (lub kilka egzorcyzmów). Namaszcza się go olejem katechumenów lub celebrans kładzie na niego rękę, a on w sposób wyraźny wyrzeka się Szatana. Tak przygotowany kandydat do chrztu może wyznać wiarę Kościoła, której 189 zostanie „powierzony” przez chrzest.

KKK 1238: Woda chrzcielna zostaje poświęcona przez modlitwę epikletyczną (albo podczas obrzędów chrztu, albo w czasie Wigilii Paschalnej). Kościół prosi Boga, by przez swojego Syna i mocą Ducha Świętego zstąpił na tę wodę, aby ci, którzy zostaną w niej ochrzczeni, „narodzili się z wody i z Ducha” (J 3, 5).

Diabeł chce zniszczyć ludzkość, poprzez zniszczenie Kościoła Katolickiego, i odcięcie ludzi od sakramentów świętych . Bezkrwawa Ofiara Pana Jezusa która dokonuje się na ołtarzach świata jest Ofiarą przebłagalną za grzechy świata. Jeżeli tej Ofiary nie będzie, to Szatan będzie miał jeszcze większą władzę na świecie, a ludzie mniej środków obrony. Tylko kto żyje w łasce uświęcającej jest chroniony przez Boga i Maryję przed mocami piekielnymi ( nie znaczy to że przed cierpieniem i konsekwencjami cudzych grzechów i złej woli) przed utratą wiary , przed potępieniem wiecznym

242

Odp: Ja, bezbożnica
rafael12 napisał/a:

Pan Bóg szanuje seksualnosć człowieka,  seksualność bez Boga, to seksoholizm(...)

Zawsze wiedzialam, ze wszyscy ateisci to seksoholicy!

243

Odp: Ja, bezbożnica

Dziś dowiedziałam się, że kilkanaście dni temu zmarła koleżanka, która była inspiracja do założenia tego wątku nazywając mnie bezbożnicą.
Nie wierzyła w covida, uważała że Jezus nie zaraża a leczy, nie nosiła maseczki w kościele, nosiła jedynie tam gdzie bez niej by jej nie wpuszczono lub ukarano mandatem, aktywnie działała w grupach religijnych, szczepienie się uważała za ciężki grzech itd.
Pan Bóg nie docenił jej wiary i pobożności i skazał ja na coś co też uważała za grzech i działanie hańbiące katolika czyli na kremację.
Mimo, ze nieraz miałam dość rozmów telefonicznych z nią, jej morałów i napomnień do nawrócenia to jednak będzie mi jej bardzo brakować.

244

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Dziś dowiedziałam się, że kilkanaście dni temu zmarła koleżanka, która była inspiracja do założenia tego wątku nazywając mnie bezbożnicą.
Nie wierzyła w covida, uważała że Jezus nie zaraża a leczy, nie nosiła maseczki w kościele, nosiła jedynie tam gdzie bez niej by jej nie wpuszczono lub ukarano mandatem, aktywnie działała w grupach religijnych, szczepienie się uważała za ciężki grzech itd.
Pan Bóg nie docenił jej wiary i pobożności i skazał ja na coś co też uważała za grzech i działanie hańbiące katolika czyli na kremację.
Mimo, ze nieraz miałam dość rozmów telefonicznych z nią, jej morałów i napomnień do nawrócenia to jednak będzie mi jej bardzo brakować.

W takich chwilach to można by nawet stwierdzić, że Bóg lubi "czarny humor".

245

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Dziś dowiedziałam się, że kilkanaście dni temu zmarła koleżanka, która była inspiracja do założenia tego wątku nazywając mnie bezbożnicą.
Nie wierzyła w covida, uważała że Jezus nie zaraża a leczy, nie nosiła maseczki w kościele, nosiła jedynie tam gdzie bez niej by jej nie wpuszczono lub ukarano mandatem, aktywnie działała w grupach religijnych, szczepienie się uważała za ciężki grzech itd.
Pan Bóg nie docenił jej wiary i pobożności i skazał ja na coś co też uważała za grzech i działanie hańbiące katolika czyli na kremację.
Mimo, ze nieraz miałam dość rozmów telefonicznych z nią, jej morałów i napomnień do nawrócenia to jednak będzie mi jej bardzo brakować.

Ja znam z imienia i nazwiska kilka przypadków osób, które czynnie wierzyły w Covida, praktykowały gorliwie dystans, dezynfekcję i maseczki, nie pojawiały się w takich zakażalniach jak kościoły, głosiły ewangeliczną wiarę w powrót do normalności po zaszczepieniu. Przedstawiały Urbi et Orbi świadectwo przyjęcia szczepionki jako akt świetlisty wkroczenia  na nową drogę ku normalności.
Ich nekrologi też widziałem.

246 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2021-05-06 09:59:07)

Odp: Ja, bezbożnica

Wiem Snake, ja też znałam takie osoby.

Staram się nie myśleć o tym jakie były wnioski nieboszczki gdy dowiedziała się, że zabierają ją na oddział covidowy, gdy jeszcze była świadoma na tym oddziale leżąc, tuż przed utratą świadomości.
Wiedziała zanim zachorowała jak wygląda procedura pośmiertna pacjenta,
Czy do końca zachowała wiarę, czy nie była rozczarowana tym co jej Bóg zafundował.
Przypominam sobie zdarzenie sprzed kilkunastu lat. Opowiedziała mi o tym jak spadła z drabiny dekorując przydrożną kapliczkę w swojej rodzinnej miejscowości.
Po upadku pękła jej kość ręki, była potłuczona.
Powiedziała sobie wtedy, że to jest prztyczek w nos od Pana Boga za to, że chciała oszczędzić na zakupie wstążek i nie kupiła ich w pierwszym sklepie do którego weszła bo wydawały jej się za drogie tylko poszła do następnego, że tam może będą tańsze. A na chwale Pana Boga ma się nie oszczędzać, Pan Bóg ma dostać wszystko co najlepsze, najdroższe.
Wywiązała się wtedy między nami dyskusja, była nieprzekonana gdy twierdziłam, że to przypadek a nie ingerencja boska.

247

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Wiem Snake, ja też znałam takie osoby.

Staram się nie myśleć o tym jakie były wnioski nieboszczki gdy dowiedziała się, że zabierają ją na oddział covidowy, gdy jeszcze była świadoma na tym oddziale leżąc, tuż przed utratą świadomości.
Wiedziała zanim zachorowała jak wygląda procedura pośmiertna pacjenta,
Czy do końca zachowała wiarę, czy nie była rozczarowana tym co jej Bóg zafundował.
Przypominam sobie zdarzenie sprzed kilkunastu lat. Opowiedziała mi o tym jak spadła z drabiny dekorując przydrożną kapliczkę w swojej rodzinnej miejscowości.
Po upadku pękła jej kość ręki, była potłuczona.
Powiedziała sobie wtedy, że to jest prztyczek w nos od Pana Boga za to, że chciała oszczędzić na zakupie wstążek i nie kupiła ich w pierwszym sklepie do którego weszła bo wydawały jej się za drogie tylko poszła do następnego, że tam może będą tańsze. A na chwale Pana Boga ma się nie oszczędzać, Pan Bóg ma dostać wszystko co najlepsze, najdroższe.
Wywiązała się wtedy między nami dyskusja, była nieprzekonana gdy twierdziłam, że to przypadek a nie ingerencja boska.

Podejrzewam, że u takich ludzi dominują dwa sposoby myślenia. Jest albo "Bóg mnie wystawia na próbę", albo "Bóg mnie za coś karze". U pewnej części się pewnie też pojawia myślenie "Może Boga nie ma", ale chyba raczej u tej umiarkowanej religijnie.

248

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Wiedziała zanim zachorowała jak wygląda procedura pośmiertna pacjenta.

Procedura pochówku osoby z Covid-19 nie wymaga kremacji. Jest to tylko wola rodziny zmarłego lub wyrażona za życia wola zmarłego. Przy tradycyjnym pochówku ciało pakuje się do dwóch szczelnych worków w szpitalu bez możliwości ubrania w inne ubranie. W zakładzie pogrzebowym ciało do trumny i zamknięcie bez możliwości otwarcia. Nawet parę dni temu był wywiad z właścicielką zakładu pogrzebowego, że to błąd, że powinien być nakaz kremacji. Jak to pani zgrabnie wyłuszczyła i na co nikt nie zwraca uwagi, a na pewno nie były szef GIS, który te zasady określił, tak pochowane tj. tradycyjnie w szczelnych workach ciała nie rozłożą się w perspektywie 300-500 lat. Przepisy sanitarno - cmentarne pozwalają na ponowne wykorzystanie grobu po 20 latach od pochówku, bowiem standardowo w takim okresie czasu dochodzi do końca rozkładu, do postaci zmineralizowanej. Po prostu nawet murowany grobowiec nie jest szczelny i produkty rozkładu przesiąkną do gleby lub zwyczajnie wyschną czy też wyparują. Nie stanie się tak w podwójnie szczelnym worku więc za 20 lat w tych grobach będzie nadal 50-80 kilogramów cieczy rozkładowej w szczelnym worku. Nikt rozsądny nie podejmie się ekshumacji takiego ciała żeby ponownie wykorzystać grób. Ona na pewno nie i taką informację przedstawia klientom.

249

Odp: Ja, bezbożnica
Snake napisał/a:
Kleoma napisał/a:

Wiedziała zanim zachorowała jak wygląda procedura pośmiertna pacjenta.

Procedura pochówku osoby z Covid-19 nie wymaga kremacji. Jest to tylko wola rodziny zmarłego lub wyrażona za życia wola zmarłego. Przy tradycyjnym pochówku ciało pakuje się do dwóch szczelnych worków w szpitalu bez możliwości ubrania w inne ubranie. W zakładzie pogrzebowym ciało do trumny i zamknięcie bez możliwości otwarcia. Nawet parę dni temu był wywiad z właścicielką zakładu pogrzebowego, że to błąd, że powinien być nakaz kremacji. Jak to pani zgrabnie wyłuszczyła i na co nikt nie zwraca uwagi, a na pewno nie były szef GIS, który te zasady określił, tak pochowane tj. tradycyjnie w szczelnych workach ciała nie rozłożą się w perspektywie 300-500 lat. Przepisy sanitarno - cmentarne pozwalają na ponowne wykorzystanie grobu po 20 latach od pochówku, bowiem standardowo w takim okresie czasu dochodzi do końca rozkładu, do postaci zmineralizowanej. Po prostu nawet murowany grobowiec nie jest szczelny i produkty rozkładu przesiąkną do gleby lub zwyczajnie wyschną czy też wyparują. Nie stanie się tak w podwójnie szczelnym worku więc za 20 lat w tych grobach będzie nadal 50-80 kilogramów cieczy rozkładowej w szczelnym worku. Nikt rozsądny nie podejmie się ekshumacji takiego ciała żeby ponownie wykorzystać grób. Ona na pewno nie i taką informację przedstawia klientom.

Nie wiem czy miała świadomość tej drugiej opcji, stania się śmierdząca cieczą w worku.
Lecz z pewnością obie te opcje były dla niej jako hańbiące godność człowieka.
Wiem jaki miała obraz godnego pochowku, jakiego oczekiwała.
Czy ogarnęła ją wtedy czarna rozpacz czy ofiarowała swoją hańbę Bogu jak wszystkie inne swoje niepowodzenia życiowe?

250

Odp: Ja, bezbożnica

W tradycyjnym wydaniu też staje się śmierdzącą cieczą, która latami przesiąka przez trumnę, potem do gleby, a stamtąd trafia się do ponownego obiegu biologicznego.

251 Ostatnio edytowany przez Królik82 (2021-06-24 04:56:40)

Odp: Ja, bezbożnica
Snake napisał/a:
Kleoma napisał/a:

Dziś dowiedziałam się, że kilkanaście dni temu zmarła koleżanka, która była inspiracja do założenia tego wątku nazywając mnie bezbożnicą.
Nie wierzyła w covida, uważała że Jezus nie zaraża a leczy, nie nosiła maseczki w kościele, nosiła jedynie tam gdzie bez niej by jej nie wpuszczono lub ukarano mandatem, aktywnie działała w grupach religijnych, szczepienie się uważała za ciężki grzech itd.
Pan Bóg nie docenił jej wiary i pobożności i skazał ja na coś co też uważała za grzech i działanie hańbiące katolika czyli na kremację.
Mimo, ze nieraz miałam dość rozmów telefonicznych z nią, jej morałów i napomnień do nawrócenia to jednak będzie mi jej bardzo brakować.

Ja znam z imienia i nazwiska kilka przypadków osób, które czynnie wierzyły w Covida, praktykowały gorliwie dystans, dezynfekcję i maseczki, nie pojawiały się w takich zakażalniach jak kościoły, głosiły ewangeliczną wiarę w powrót do normalności po zaszczepieniu. Przedstawiały Urbi et Orbi świadectwo przyjęcia szczepionki jako akt świetlisty wkroczenia  na nową drogę ku normalności.
Ich nekrologi też widziałem.

Bzdury. Inna spawa że, ja osoba mająca wiedzę medyczną po drugiej dawce dopiero po 3 tygodniach masz pełną nabytą odporność. Tyle potrzeba by powstało odpowiednio dużo przeciwciał. Szczepionka zdecydowanie wyklucza śmierć na skutek covidu 19. Niektórzy co się szczepią już mają covid 19a w tym wypadku do śmierci 2 kroki.

252

Odp: Ja, bezbożnica
Królik82 napisał/a:

Szczepionka zdecydowanie wyklucza śmierć na skutek covidu 19. Niektórzy co się szczepią już mają covid 19a w tym wypadku do śmierci 2 kroki.

Ależ oczywiście, zmarli na koincydencję. Modna ostatnio przyczyna zgonu...

253

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Czy warto tracić czas i asekuracyjnie, na wszelki wypadek gdyby Bóg jednak istniał praktykować religijnie?

Nie warto.

Filozofia twoich koleżanek to taka ludowa wersja słynnego Zakładu Pascala:

Pascal rozpatrzył dwa przypadki dotyczące istnienia Boga:

- Bóg istnieje i nagradza za wiarę życiem wiecznym.
- Bóg nie istnieje i nie istnieje życie wieczne.

Człowiek może wierzyć lub nie wierzyć w istnienie Boga. Jeśli wierzy, to traci życie doczesne (na rzecz modlitw i czynienia dobra) i otrzymuje życie wieczne. Jeśli nie wierzy, to zatrzymuje życie doczesne i traci życie wieczne. Pascal wywnioskował, że wiara bardziej się opłaca, ponieważ ryzykujemy tylko czas życia, który jest zazwyczaj krótki, a nagrodą może być życie wieczne.

W pierwszym oglądzie może wyglądać to nawet sensownie, ale opiera się ma mnóstwie przyjętych na wiarę założeń:

Przyjęto, że możliwe są tylko dwa przypadki:
- istnienie boga nagradzający za wiarę,
- nieistnienie boga nagradzający za wiarę.

A przecież przedstawić tu można nieskończoną liczbę bogów i możliwości.
- bogowie nagradzający za spanie w hamaku,
- bogowie karzący za lepienie babek z piasku.

Przyjęto, że istnienie i nieistnienie boga jest tak samo prawdopodobne i przyjęto to zupełnie na wiarę.

Dobrą antytezą ukazującą absurdalność powyższego sposobu myślenia jest tzw. Zakład Ateisty:
- istnieje Przewrotny Mistrz karzący za wiarę w jakąkolwiek istotę nadprzyrodzoną,
- nie istnieje żadna istota nadprzyrodzona.

Powyższe założenia mają równie "solidne" podstawy, co założenia Pascala, jednak widać wyraźnie, że najbardziej opłacalną opcją jest w tym wypadku brak wiary w jakiekolwiek bóstwa.

p.s. No i nie należy zapominać o zostawianiu w spodeczkach okruszków jedzenia dla uborząt opiekujących się domem. Tak na wselki wypadek wink

254

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Byłam w kościele na pogrzebie koleżanki z liceum.
Po zakończonym obrzędzie spotkałam się na kawie z kilkoma koleżankami z którymi kiedyś tworzyłyśmy zgraną paczkę.
Jedna z nich zganiła mnie, że jako jedyna z nich nie przyjęłam komunii, nie przystąpiłam do spowiedzi mimo, że ksiądz był dostępny w konfesjonale.
Wytłumaczyłam, że od dawna już tego nie robię bo nie wierzę w Boga.
Nie mam wprawdzie dowodów na jego nieistnienie tak samo jak nie ma dowodów na jego istnienie.
A nawet gdyby takowe były to nie byłabym w stanie go pokochać, wielbić tak jak on wedle wiary katolickiej sobie życzy.
Zaczęła się dyskusja, z której  dla mnie w skrócie wynikło, że :
- na wszelki wypadek aby uzyskać zbawienie powinnam odmawiać modlitwy, różaniec
-chodzić do kościoła regularnie i przystępować do spowiedzi i komunii mimo, ze byłaby to spowiedź i komunia świętokradzka
- dzięki dwóm powyższym mam szanse nie znaleźć się w piekle a może nawet spłynie na mnie łaska i uwierzę

Czy warto tracić czas i asekuracyjnie, na wszelki wypadek gdyby Bóg jednak istniał praktykować religijnie?
Padło jeszcze zdanie, że z powodu mojego stanu zdrowia wiele czasu na nawrócenie nie zostało.

A skad masz pewnośc, że akurat chodzenie do kościoła katolickiego da ci asekuracyjne zbawienie?

255

Odp: Ja, bezbożnica
Senshi napisał/a:

No, kościół asekuracyjnie wymyślił, by baranki trzymać pod butem, że nawet jeśli nie wierzysz, to lepiej uczestnicz w ich sekcie, na wszelki wypadek. Tym sposobem, rozszerzył sobie wachlarz działania, projektując lęk również na niewierzących. Sprytna manipulacja.

Od razu widać że diabeł przez ciebie przemawia.....

Posty [ 196 do 255 z 255 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024