Ja, bezbożnica - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 255 ]

131

Odp: Ja, bezbożnica
Artur@1 napisał/a:

Nie rozumiem tego wszystkiego.

A ja nie rozumiem, dlaczego stawiasz siebie w roli sędziego? To nie jest Twoja sprawa, po co ktoś chodzi do kościoła.
Co do obchodzenia świąt, to obrosły one kulturowymi zwyczajami. Trudno już rozdzielić co religijne, a co wynika z obrzędowości ludowej, czy teraz z narzucanej amerykanizacji.

132

Odp: Ja, bezbożnica
Artur@1 napisał/a:

ma biologię o słyszy że masturbacja to nic złego a potem za godziną lekcja religii i masturbacja to patologia i grzech. Na biologii prezerwatywa rozsądek

Na biologii nie ma o antykoncepcji, od tego jest Wdż (chyba)

133

Odp: Ja, bezbożnica

Owszem od prezerwatyw jest WDŻ - wychowanie do życia w rodzinie, a nie biologia. Co jest niby dziwnego, że lekcje religii i WDŻ przekazują czasem sprzeczne treści? Świeckie prawo jest w wielu miejscach sprzeczne z wymogami religii i to różnych, nie tylko katolickiej. Jakoś ludzie dają sobie z tym radę wink

Świątecznie. Poszedłem w tym roku pierwszy raz na Pasterkę w swojej obecnej parafii. Zjechali i zeszli się chyba wszyscy wierni, bo ledwo wcisnąłem się do kościoła, a przyjechałem sporo przed czasem. Metodą na śledzia jakoś się wcisnęliśmy wink O dziwo potem jeszcze trochę ludzi się w ten sposób wcisnęło i tak staliśmy wszyscy jak śledzie w beczce. Bardzo dużo ludzi młodych, młodzieży. Moja wiocha jest pod dużym miastem, co raz mniej w niej tubylców, a co raz więcej napływowych. Ten element napływowy to ludzie dobrze wykształceni, dobrze zarabiający, właściciele firm, specjaliści, prawnicy, lekarze, artyści itp.

134

Odp: Ja, bezbożnica
Snake napisał/a:

Owszem od prezerwatyw jest WDŻ - wychowanie do życia w rodzinie, a nie biologia. Co jest niby dziwnego, że lekcje religii i WDŻ przekazują czasem sprzeczne treści? Świeckie prawo jest w wielu miejscach sprzeczne z wymogami religii i to różnych, nie tylko katolickiej. Jakoś ludzie dają sobie z tym radę wink

Świątecznie. Poszedłem w tym roku pierwszy raz na Pasterkę w swojej obecnej parafii. Zjechali i zeszli się chyba wszyscy wierni, bo ledwo wcisnąłem się do kościoła, a przyjechałem sporo przed czasem. Metodą na śledzia jakoś się wcisnęliśmy wink O dziwo potem jeszcze trochę ludzi się w ten sposób wcisnęło i tak staliśmy wszyscy jak śledzie w beczce. Bardzo dużo ludzi młodych, młodzieży. Moja wiocha jest pod dużym miastem, co raz mniej w niej tubylców, a co raz więcej napływowych. Ten element napływowy to ludzie dobrze wykształceni, dobrze zarabiający, właściciele firm, specjaliści, prawnicy, lekarze, artyści itp.

Wyjście na Pasterkę z całą rodziną  to element tradycji bożonarodzeniowej i przedłużenie nastroju świątecznego.  Nawet niewierzący po kolacji wigilijnej, podzieleniu się opłatkiem często do kościoła idą  bo idzie wierząca część rodziny.  Ale też idą z własnej woli chcą popatrzeć na szopkę, posłuchać kolęd, sami śpiewać, spotkać znajomych, którzy też przyjechali z daleka, złożyć im życzenia, aby nas znajomi zobaczyli wyszykowanych odświętnie itd. Podobnie jest w Wielkanoc gdy odbywa się Rezurekcja. Wielu ludzi niewierzących chodzi do kościoła tylko wtedy "gdy Jezus w żłobie albo w grobie".

135

Odp: Ja, bezbożnica

Ja tam nie chodziłem. Ostatni raz na takiej imprezie, to byłem jeszcze za życia teściowej czyli ponad 10 lat temu. Rezurekcja albo coś, chciałem jej zrobić przyjemność, to poszedłem. Ostatnia pasterka, to już pewnie ćwierć wieku temu wink Teraz po prostu polubiłem miejscowego proboszcza. Równy chłop jest, to przyjemnie się w kościele pojawiać.

136

Odp: Ja, bezbożnica

Już bez przesady, nie traktujmy pójścia do kościoła jako elementu tradycji. Właśnie przez to jest taki rozdźwięk między statystykami, a ludźmi faktycznie wierzącymi i praktykującymi. Kolęd to sobie można posłuchać w radiu, kościół ma jednak zupełnie inny cel i powinniśmy być tego świadomi.

137 Ostatnio edytowany przez femte (2020-01-01 15:18:13)

Odp: Ja, bezbożnica

Poniewaz nie bylam tu od dluzszego czasu, musze odpowiedziec hurtowo.
Po zagojonych ranach mozna poznac ze zadal je tyranozaur? No, Nobel pewny...Jakies magiczne kule? jasnowidzenie?
Nowotwory nie sa spowodowane zmianami cywilizacyjnymi. Mozna powiedziec, tradycyjnie - juz dinozaury... Oczywiscie, wczesniejsze formy zycia tez maja swoje nowotwory, tylko jak maja sie one zachowac? Widzimy tylko kosci.  Jako ciekawostka - byl przypadek czlowieka ktory mial nowotwor. Okazalo sie ze to nowotwor tasiemca, ktorym zarazil on  zywiciela.
Bardzo chetnie bym pracowala w swieta - w zamian za wolny dzien do wybrania w innym czasie. Oczywiscie gdybym pracowala w firmie gdzie takie podmiany sa mozliwe. Bo niby czemu prawo pracy ma byc inne dla niewierzacych?
Ikea nie musi miec vinterfest, oni maja Jul. Starszy od chrzescijanstwa.
Ja obchodzilam przesilenie zimowe, w sobote  21 grudnia. Tak dla hecy . Byl sernik z Stenehenge z ciastek. Oczywiscie dla psow. Bo jak inaczej obchodzic swieto Slonca?
Slonnce ma ta przewage nad jakimkolwiek bogiem, ze bezdyskusyjnie istnieje. I bezdyskusyjnie zawdzieczamy mu swa egzystencje.
Ewentualnie swietowalam Szczodre Gody, blizsze mi kulturowo. Albo Jul.

Kiedys Wloch przyniols jakis super-hiper noz na rzeznie. Japonska stal. Okazal sie do niczego. Pitwok dla naiwnych. Najlepsze sa rzeznicze, tylko trzeba odpowiednio naostrzyc. Wlasciwie wiecej sie ostrzy niz uzywa.

138

Odp: Ja, bezbożnica
femte napisał/a:

Po zagojonych ranach mozna poznac ze zadal je tyranozaur? No, Nobel pewny...Jakies magiczne kule? jasnowidzenie?

Być może jasnowidzenie lub magiczne kule. Zapewne całkiem skuteczne narzędzia ale ciężko ze znalezieniem adeptów stosownych sztuk magicznych. Znacznie łatwiej znaleźć fachmanów w dużo bardziej przyziemnych materiach naukowych. Mam taką książeczkę w biblioteczce, gdzie jest dużo malunków, a ja lubię takie książki, gdzie jest dużo malunków. Książka zawiera omówienie typowych przyczyn śmierci nieboszczyków znajdywanych na polach bitew, w tym przypadku akurat na ziemiach polskich i nieboszczyków datowanych na czasy szeroko pojętego średniowiecza. Były rany śmiertelne i takie, które nieboszczyk musiał odnieść w przeszłości, a jako fachowiec musisz wiedzieć jak się to rozpoznaje. W przypadku większości ran dość precyzyjnie oszacowano jakie narzędzie je zadało. Osobliwie zupełnie podobnie jest w przypadku ofiar zwierzątek różnych rozmiarów, bo ząbki, szpony zostawiają ślady, które można dopasować do znanych pozostałości lub określić ich cechy jak mogły wyglądać i takich na przyszłość szukać lub określać na podstawie tej wiedzy różne inne wnioski.

femte napisał/a:

Ikea nie musi miec vinterfest, oni maja Jul. Starszy od chrzescijanstwa.

Mogli ogłosić Jul ale zaraz... przecież trzeba by znów odnosić się do jakichś wierzeń, bogów, a nie o to przecież chodziło tongue

femte napisał/a:

Kiedys Wloch przyniols jakis super-hiper noz na rzeznie. Japonska stal. Okazal sie do niczego. Pitwok dla naiwnych. Najlepsze sa rzeznicze, tylko trzeba odpowiednio naostrzyc. Wlasciwie wiecej sie ostrzy niz uzywa.

No oczywiście, że tak. Bo Włoch pewnie przyniósł nóż ze stali nierdzewnej, a to czy japońska, szwedzka czy krasnoludzka nie ma tu żadnego znaczenia. Taka stal ma swoje zalety ale i wady, bo słabo się ją ostrzy. Jak ktoś używa noża często i to do cięcia itp., to kupuje nóż ze starej dobrej stali węglowej. Świetnie się ostrzy ale rdzewieje więc trzeba o nią dbać. Nic nie ma za darmo wink

139

Odp: Ja, bezbożnica

Sezon na księdza po kolędzie. U mnie za kilka dni.
Przyjmuję, nawet kopertę daję.
Proponuję herbatę/ kawę z dodatkiem.
W mojej parafii wikariusze bardzo często się zmieniają.
Czasami dla takiego młodego księdza jest to pierwsza wizyta duszpasterska po święceniach i widać, że to przeżywa, czuje się niezbyt komfortowe nie wiedząc jak zostanie odebrany. Staram się aby zbyt wielkiej traumy nie miał.
Z proboszczem mam na pieńku. Popadłam z nim w konflikt na tle finansowym.
W ubiegłym roku tak kombinował aby się ze mną nie spotkać, że do sąsiadów poszedł on a do nas wysłał wikariusza z drugiego końca i było nie w kolejności.

140

Odp: Ja, bezbożnica

U nas już była kolęda. Przyjmujemy księdza co roku, bez żadnego problemu. Rozmawiamy o życiu, problemach, interesach, a nawet o polityce. Posiedział 30 minut, dał obrazki, wziął kopertę i wyruszył dalej. Miło było.

141

Odp: Ja, bezbożnica

A ja mam za tydzień i zapewne czeka mnie przeprawa z proboszczem lol Ślepy przeca nie jest i widzi żem jak grzesznik ciężki do komunii nie chodzę. Małe wiochy mają swoje wady tongue

142

Odp: Ja, bezbożnica

Nie miało tak być.
Przyszykowałam wszystko jak należy, świeczki, ciasto, koperta.
Nawet zmusiłam męża do założenie wizytowych butów bo przeczytałam, ze przyjmowanie księdza w kapciach albo boso to brak szacunku dla księdza.
Czekaliśmy w domu bo nie wiadomo kiedy nadejdzie.
Jak zwykle byliśmy umówieni z sąsiadem, że wzajemnie po wizycie pokieruje się do sąsiada.
Po kilku godzinach czekania dowiadujemy się, że ksiądz był u sąsiada 2 godziny temu.
Był też pod naszą furtką ale, że nikt nie wyszedł to poszedł dalej do osoby, która stała na szosie.
Sąsiad twierdzi, że na pewno powiedział, że przyjmujemy wizytę. Nie chciało mu się ubierać i przyprowadzić do nas.
I teraz przez ten kolędowy savoir vivre będą problemy z moim pochówkiem.
W karcie parafianina będzie odnotowane, że księdza po kolędzie nie przyjęliśmy.

143

Odp: Ja, bezbożnica

Kleoma, przecież Ty niewierząca jesteś, to po co Ci katolicki pochówek? Pochować i tak pochowają, a wątpię, żeby Cię jakoś cieszyły msze za Twoją duszę.

Tak krytykowałaś w pierwszym poście te koleżanki, które nie wierzą, ale zapobiegawczo praktykują, a sama robisz dokładnie to samo.

144

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Był też pod naszą furtką ale, że nikt nie wyszedł to poszedł dalej do osoby, która stała na szosie.

Sorki ale taki mamy klimat. Przez 3 lata nie przyjmowaliśmy księdza, bo nie przyswoiliśmy sobie zwyczaju, że na wsi jak chcesz księdza po kolędzie, to musisz po niego wyjść przed dom.

145 Ostatnio edytowany przez balin (2020-01-11 10:24:39)

Odp: Ja, bezbożnica

Lady Loka i Ty chcesz oddzielać wierzących od niewierzących. A to se nie da. smile
Każdy jakoś tam sobie praktykuje. Nawet przez przyjęcie wizyty księdza w domu. A wielu nie wyobraża sobie pogrzebu bez księdza.

146 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2020-01-11 10:38:36)

Odp: Ja, bezbożnica

Ja tez na pasterke pojde czy do kosciola anglikanskiego chodzilam na spiewanie swiateczne. Ba, nawet mi pastor kazal Jezusa do stajenki zaniesc idac przez caly kosciol big_smile
Bardzo fajne sa takie zwyczaje i nie widze powodu by z nich rezygnowac bo jestem niewierzaca.

Juz nie mowiac o tym, ze swieta obchodze. Chociaz to akurat nie ma znaczenia, jako , ze celebruje Yule.

Kosciol i jego zwyczaje sa czescia kultury Polskiej. Moze sie to nie podobac, ale taka jest prawda. Bardziej chodzi tu o kulture nizeli o sama wiare. To jest normalne po takim czasie i nie zamierzam wyrzucac tego z czesci swojej tozsamosci kulturowej.

147 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2020-01-11 12:15:23)

Odp: Ja, bezbożnica
Lady Loka napisał/a:

Kleoma, przecież Ty niewierząca jesteś, to po co Ci katolicki pochówek? Pochować i tak pochowają, a wątpię, żeby Cię jakoś cieszyły msze za Twoją duszę.

Tak krytykowałaś w pierwszym poście te koleżanki, które nie wierzą, ale zapobiegawczo praktykują, a sama robisz dokładnie to samo.


Na tym cmentarzu parafialnym mam już opłacony grób.
A poza tym mam wierzącą rodzinę dla której to niewyobrażalne abym była pochowana bez księdza, bez mszy. Jak pies jak to oni mówią.

148

Odp: Ja, bezbożnica
balin napisał/a:

Lady Loka i Ty chcesz oddzielać wierzących od niewierzących. A to se nie da. smile
Każdy jakoś tam sobie praktykuje. Nawet przez przyjęcie wizyty księdza w domu. A wielu nie wyobraża sobie pogrzebu bez księdza.

Da się, da się wink
tylko trzeba sobie uświadomić pewne fakty, a niestety ludzi to przerasta. I stąd bierze się 80% ochrzczonych i 30% praktykujących w Polsce wink
hipokryzja, wybiórczość, cokolwiek. Liczę na to, że ludzie w końcu pójdą po rozum do głowy i zaczną żyć sami w prawdzie. Bo to, co się dzieje teraz (czyli np. katolicki pogrzeb kogoś, kto był niewierzący i nie nawrócił się przed śmiercią, czy chrzty dzieci par żyjących w związkach niesakramentalnych) jest po prostu jednym wielkim fałszem i obłudą. Można stwierdzić, że kolędowanie jest częścią polskiej tradycji, ale na pewno nie jest częścią tradycji chrzest dziecka tongue

149

Odp: Ja, bezbożnica
Lady Loka napisał/a:
balin napisał/a:

Lady Loka i Ty chcesz oddzielać wierzących od niewierzących. A to se nie da. smile
Każdy jakoś tam sobie praktykuje. Nawet przez przyjęcie wizyty księdza w domu. A wielu nie wyobraża sobie pogrzebu bez księdza.

Da się, da się wink
tylko trzeba sobie uświadomić pewne fakty, a niestety ludzi to przerasta. I stąd bierze się 80% ochrzczonych i 30% praktykujących w Polsce wink
hipokryzja, wybiórczość, cokolwiek. Liczę na to, że ludzie w końcu pójdą po rozum do głowy i zaczną żyć sami w prawdzie. Bo to, co się dzieje teraz (czyli np. katolicki pogrzeb kogoś, kto był niewierzący i nie nawrócił się przed śmiercią, czy chrzty dzieci par żyjących w związkach niesakramentalnych) jest po prostu jednym wielkim fałszem i obłudą. Można stwierdzić, że kolędowanie jest częścią polskiej tradycji, ale na pewno nie jest częścią tradycji chrzest dziecka tongue

Chrzest jest polską narodową tradycją.
Zaczęło się od Mieszka, który ochrzcił Polskę smile

150

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Chrzest jest polską narodową tradycją.
Zaczęło się od Mieszka, który ochrzcił Polskę smile

Zatem wystarczy pielęgnować tradycję. Chrzest jest zobowiązaniem do życia i wychowania w wierze katolickiej. Mieszko jak i syn jego Bolesław poważnie traktowali swoje zobowiązanie. Wybijali zęby łamiącym posty, cudzołożników przybijali za mosznę do mostu dając nożyk, gdyby chcieli się uwolnić, a nie umrzeć z głodu i pragnienia... Widać kiedyś byli poważni ludzie.

151

Odp: Ja, bezbożnica

Przepraszam, że wtrącam się w tę dyskusję o wierze i jej braku. Zaraz znikam. smile


W KK w czasie mszy wierni mówią:
Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, i w Jezusa Chrystusa, Syna Jego Jedynego, Pana naszego, który się począł z Ducha Świętego, narodził się z Maryi Panny, umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion, zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał, wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca wszechmogącego, stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych.
Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół powszechny, świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny. Amen.

To tradycja czy jednak wyznanie wiary?

152

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
balin napisał/a:

Lady Loka i Ty chcesz oddzielać wierzących od niewierzących. A to se nie da. smile
Każdy jakoś tam sobie praktykuje. Nawet przez przyjęcie wizyty księdza w domu. A wielu nie wyobraża sobie pogrzebu bez księdza.

Da się, da się wink
tylko trzeba sobie uświadomić pewne fakty, a niestety ludzi to przerasta. I stąd bierze się 80% ochrzczonych i 30% praktykujących w Polsce wink
hipokryzja, wybiórczość, cokolwiek. Liczę na to, że ludzie w końcu pójdą po rozum do głowy i zaczną żyć sami w prawdzie. Bo to, co się dzieje teraz (czyli np. katolicki pogrzeb kogoś, kto był niewierzący i nie nawrócił się przed śmiercią, czy chrzty dzieci par żyjących w związkach niesakramentalnych) jest po prostu jednym wielkim fałszem i obłudą. Można stwierdzić, że kolędowanie jest częścią polskiej tradycji, ale na pewno nie jest częścią tradycji chrzest dziecka tongue

Chrzest jest polską narodową tradycją.
Zaczęło się od Mieszka, który ochrzcił Polskę smile

omg. Odpadam. Kleoma, zdecydowanie przebijasz poziom obłudy i fałszu Twoich koleżanek z pierwszego posta.
Czyli przysięganie, że się wychowa dzieci w wierze katolickiej też jest polską narodową tradycją. Wypas.

153

Odp: Ja, bezbożnica
Lady Loka napisał/a:
Kleoma napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Da się, da się wink
tylko trzeba sobie uświadomić pewne fakty, a niestety ludzi to przerasta. I stąd bierze się 80% ochrzczonych i 30% praktykujących w Polsce wink
hipokryzja, wybiórczość, cokolwiek. Liczę na to, że ludzie w końcu pójdą po rozum do głowy i zaczną żyć sami w prawdzie. Bo to, co się dzieje teraz (czyli np. katolicki pogrzeb kogoś, kto był niewierzący i nie nawrócił się przed śmiercią, czy chrzty dzieci par żyjących w związkach niesakramentalnych) jest po prostu jednym wielkim fałszem i obłudą. Można stwierdzić, że kolędowanie jest częścią polskiej tradycji, ale na pewno nie jest częścią tradycji chrzest dziecka tongue

Chrzest jest polską narodową tradycją.
Zaczęło się od Mieszka, który ochrzcił Polskę smile

omg. Odpadam. Kleoma, zdecydowanie przebijasz poziom obłudy i fałszu Twoich koleżanek z pierwszego posta.
Czyli przysięganie, że się wychowa dzieci w wierze katolickiej też jest polską narodową tradycją. Wypas.

Te przysięgi chrzestne czy ślubne niestety uległy deprecjacji.
Ludzie w Polsce dostosowują się do oczekiwań rodziny i środowiska dla świętego spokoju, aby być akceptowanym, nie wykluczonym.
Bo nie ma tolerancji dla innego światopoglądu szczególnie w mniejszych społecznościach.

154

Odp: Ja, bezbożnica

Deprecjacja? Ludzie? Brak tolerancji?
Zamiast refleksji na swój temat... .


Smutne.

155

Odp: Ja, bezbożnica

Mnie tam inny światopogląd ani trochę nie przeszkadza. Mam niewierzące przyjaciółki i świetnie się dogadujemy.
Ale to dlatego, że żadna z nich nie jest obłudna.

156 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2020-01-13 19:18:37)

Odp: Ja, bezbożnica
Lady Loka napisał/a:

Mnie tam inny światopogląd ani trochę nie przeszkadza. Mam niewierzące przyjaciółki i świetnie się dogadujemy.
Ale to dlatego, że żadna z nich nie jest obłudna.

"Jedna ...Lady Loka wiosny nie czyni" smile

Przyjaciół sobie wybieramy, oni nas i jeśli to prawdziwa przyjaźń to trwa mimo różnic. I zawsze można ją zakończyć bez większych perturbacji jeśli którejś ze stron coś zacznie nie odpowiadać.

Gorzej jest z małymi społecznościami jak sąsiedzi, rodzina, szkoła, klasa. Nie zawsze ma się tyle siły i odwagi aby żyć po swojemu. Albo możliwości aby zmienić środowisko.


Wielokropek

Refleksje nad sobą wyraziłam w poscie wstępnym.
Nie wierzę, nie potrafię uwierzyć na razie, może w ogóle nigdy.
A, że przez kilkanaście lat życia brałam aktywny udział w życiu KK bo rodzice mi jako dziecku kazali to wiele z tego co we mnie wsiąkło pozostało.
I korzystam wybiorczo z tego co mi pasuje, co nie jest uciążliwe, co mi sprawia radość.

157

Odp: Ja, bezbożnica

Oj proboszcz był zmęczony, nie zrobił mi żadnego przesłuchania. Na dodatek wredny nie wziął pieniędzy. Żona mu prawie w kieszeń wciskała, a ten się zawziął i nie wziął. Co jest z tymi księżmi? Na starym mieszkaniu musiałem biegać za księżmi, bo im się "zapominało" zabrać koperty, albo czerwienili, że my na dorobku, że mamy na co wydawać.

158 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2020-01-13 22:06:02)

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

(...) Nie wierzę, nie potrafię uwierzyć na razie, może w ogóle nigdy.
A, że przez kilkanaście lat życia brałam aktywny udział w życiu KK bo rodzice mi jako dziecku kazali to wiele z tego co we mnie wsiąkło pozostało.
I korzystam wybiorczo z tego co mi pasuje, co nie jest uciążliwe, co mi sprawia radość.

Bez komentarza.

159

Odp: Ja, bezbożnica
Snake napisał/a:

Oj proboszcz był zmęczony, nie zrobił mi żadnego przesłuchania. Na dodatek wredny nie wziął pieniędzy. Żona mu prawie w kieszeń wciskała, a ten się zawziął i nie wziął. Co jest z tymi księżmi? Na starym mieszkaniu musiałem biegać za księżmi, bo im się "zapominało" zabrać koperty, albo czerwienili, że my na dorobku, że mamy na co wydawać.

Może tak wyglądacie i wasze mieszkanie, że nawet o. Tadeusz by się zastanowił czy brać? smile

160

Odp: Ja, bezbożnica
Snake napisał/a:

Oj proboszcz był zmęczony, nie zrobił mi żadnego przesłuchania. Na dodatek wredny nie wziął pieniędzy. Żona mu prawie w kieszeń wciskała, a ten się zawziął i nie wziął. Co jest z tymi księżmi? Na starym mieszkaniu musiałem biegać za księżmi, bo im się "zapominało" zabrać koperty, albo czerwienili, że my na dorobku, że mamy na co wydawać.

Twoje nachalne reklamowanie KK jest niestrawne ...

161 Ostatnio edytowany przez Snake (2020-01-14 13:14:36)

Odp: Ja, bezbożnica
tyafu napisał/a:

Twoje nachalne reklamowanie KK jest niestrawne ...

Nie musisz czytać tongue
Ale uprzedzając pytanie ile mi płacą, to nie liczę na wynagrodzenie w tym życiu lol

Tak a propos obłudy ludzi, którzy po prostu chcą być pochowani jak ludzie, z księdzem, mszą itd. Mój ojciec całe moje życie był na bakier z kościołem. Zwisało mu czy jego dzieci chodzą do kościoła, na religię. Sam pojawiał się w kościele z okazji ślubów, pogrzebów itp., zazwyczaj stojąc na zewnątrz, gdzieś w okolicach ogrodzenia, gdzie popalał papierosa. Ja zostałem ochrzczony dość późno. Nie dlatego, że trzeba było ukrywać to przed komuną ale dlatego, że żaden ksiądz w mieście nie chciał odpuścić ojcu spowiedzi. W końcu znalazł księdza na wsi co za odpowiedni datek nie wnikał w takie szczegóły jak spowiedź ojca dziecka. Ojciec zmarł na tyle nagle, że raczej nie zdążył przyjąć ostatniego namaszczenia w szpitalu, zapewne jeśli była taka propozycja, to księdza pogonił. Nie był anonimowy, księża go bez wątpienia kojarzyli. Nie mniej nikt nie robił żadnych problemów z pochówkiem, była normalna msza, ksiądz na cmentarzu itp. Bardzo przyzwoita kwatera.

162

Odp: Ja, bezbożnica
Snake napisał/a:

Oj proboszcz był zmęczony, nie zrobił mi żadnego przesłuchania. Na dodatek wredny nie wziął pieniędzy. Żona mu prawie w kieszeń wciskała, a ten się zawziął i nie wziął. Co jest z tymi księżmi? Na starym mieszkaniu musiałem biegać za księżmi, bo im się "zapominało" zabrać koperty, albo czerwienili, że my na dorobku, że mamy na co wydawać.

Co się dziwisz ? Ludzie są coraz bardziej przyzwyczajeni do obrotu bezgotówkowego tongue A może na biednych wyglądacie ? big_smile

163 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2020-01-18 14:04:56)

Odp: Ja, bezbożnica

Zycie jest po to by robic to co dla nas dziala. Jezeli dla Ciebie dziala wybiorcze branie jakis tradycji kosciola to co za problem?
Twoje zycie jest dla Ciebie.


Z kolei to:

'Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, i w Jezusa Chrystusa, Syna Jego Jedynego, Pana naszego, który się począł z Ducha Świętego, narodził się z Maryi Panny, umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion, zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał, wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca wszechmogącego, stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych.
Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół powszechny, świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny. Amen.'


Dla katolika to wyznanie wiary, ale spokojnie moge powiedziec te same slowa i to bedzie prawda 100%, a nie wierze w Boga.
Dlaczego? Bo te slowa sa symboliczne.
Jasne, ze musi byc postac Boga i postac Jezusa i Duch Swiety i symbol kobiety (jednoczesnie matki i dziewicy) i zmartwychwstanie musi byc bo symbol smierci i powstania od nowa jest niezmiernie wazny.
Kosciol sam w sobie jest symbolem, swietych obcowanie tez jest symboliczne i odpuszczenie grzechow i zmartwychwstanie.
To nie sa rzeczy, ktore istnieja tylko w religii katolickiej i tylko w religii. W wiekszosci basni mamy taki pattern, ze postac symbolicznie umiera.
Jest postac reprezentujaca boga tez i matke i tak dalej i tak dalej. Przez cala historie ludzkosci.

To wszystko sa symbole i rytualy, a rytualy maja moc na zasadzie wplywania na podswiadomosc czlowieka. Wiec pewnie, ze te slowa moge wypowiedziec i nie jest to hipokryzja bo wiem doskonale co one znacza. Wiem, ze to wszystko to droga wewnetrzna czlowieka, a nie zwenatrzny bog. Dlatego wierzyc w Boga nie moge, poniewaz ja WIEM, a nie wierze.

Dla mnie dyskusja o tym, ze tylko wierzacy powinni uczestniczyc w sakramentach jest tak bez sensu. Po tylu latach studiowania tych tematow.
Z kolei ludzie, ktorzy mysla, ze kosciol jest zbyteczny tez nie maja pojecia o czym mowia.

164

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Byłam w kościele na pogrzebie koleżanki z liceum.
Po zakończonym obrzędzie spotkałam się na kawie z kilkoma koleżankami z którymi kiedyś tworzyłyśmy zgraną paczkę.
Jedna z nich zganiła mnie, że jako jedyna z nich nie przyjęłam komunii, nie przystąpiłam do spowiedzi mimo, że ksiądz był dostępny w konfesjonale.
Wytłumaczyłam, że od dawna już tego nie robię bo nie wierzę w Boga.
Nie mam wprawdzie dowodów na jego nieistnienie tak samo jak nie ma dowodów na jego istnienie.
A nawet gdyby takowe były to nie byłabym w stanie go pokochać, wielbić tak jak on wedle wiary katolickiej sobie życzy.
Zaczęła się dyskusja, z której  dla mnie w skrócie wynikło, że :
- na wszelki wypadek aby uzyskać zbawienie powinnam odmawiać modlitwy, różaniec
-chodzić do kościoła regularnie i przystępować do spowiedzi i komunii mimo, ze byłaby to spowiedź i komunia świętokradzka
- dzięki dwóm powyższym mam szanse nie znaleźć się w piekle a może nawet spłynie na mnie łaska i uwierzę

Czy warto tracić czas i asekuracyjnie, na wszelki wypadek gdyby Bóg jednak istniał praktykować religijnie?
Padło jeszcze zdanie, że z powodu mojego stanu zdrowia wiele czasu na nawrócenie nie zostało.

Asekuracyjnie i na wszelki wypadek zdecydowanie nie warto.
Wiara, to coś więcej, niż arytmetyka, zresztą osoby, która asekuracyjnie chodzi do kościółka nie nazwałbym wierząca. Mówię to z perspektywy osoby, która była na dwóch pieszych pielgrzymkach na Jasną Górę (ponad 500 km), odmawia już dziesiątą Nowennę Pompejańską, chodzi do kościoła nie tylko w Niedzielę, ale też w tygodniu.
Wiara jest osobistą relacją z Panem Bogiem. Nie byłem na tym forum bardzo dawno, bo łatwo tu o grzech - jakąś myśl nieczystą, coś o seksie... Ale zachęcił mnie dziś Adam Szustak swoim wstawakiem, może to nie przypadek.
Ja się przekonałem o tym, że Bóg istnieje, bo odmienił moje życie. Byłem pogrążony w grzechach nieczystych, smutny, osamotniony, bez chęci do życia. Pojawiał się pewna dziewczyna, wierząca, wiele przeze mnie płakała, ale pokazała mi, jaki jest Bóg. I się nawróciłem, i naprawdę jestem teraz jednym z najszczęśliwszch ludzi na ziemi. Alkohol, pornografia, masturbacja zniknęły, pojawiła się wolność, a to daje ogromne szczęście, gdy panujesz nad tym. Oczywiscie nie od razu i to nie takie proste, dopiero po Nowennie Pompejańskiej się udało. Ale zyskałem ogrom Bożej mądrości, takiej na serio, innego spojrzenia. Wiem, jaka jest rola mężczyzny w małżeństwie, jaka kobiety. Jest milion rzeczy, o których mógłbym pisać, jak wiele ludzi krzywdzi się nawzajem, bo nie ma w ich relacjach Boga.
Acha i nie znoszę czegoś takiego, jak zmuszanie kogoś do wiary. Każdy ma wolny wybór, jest dzieckiem Bożym, każdy zasługuje na miłość, na szacunek, na to, by poświęcić mu czas, bez znaczenia, czy wierzący, czy nie. Każdy jest wartościowym człowiekiem.
Pozdrawiam, błogosławię, z Bogiem smile

165

Odp: Ja, bezbożnica

Aha i jeszcze jedno, poczyta Pani sobie świadectwa Nowenny Pompejańskiej, jak wielu ludzi zostało uzdrowionych z różnych chorób.

166

Odp: Ja, bezbożnica
Arkadiusz Ar napisał/a:

Aha i jeszcze jedno, poczyta Pani sobie świadectwa Nowenny Pompejańskiej, jak wielu ludzi zostało uzdrowionych z różnych chorób.

Sam piszesz, że asekuracyjnie nie warto się modlić. Mnie szkoda by było na to czasu a do tego nie potrafię skupić się na modlitwie.
A obarczyć kogoś aby modlił się za mnie, o moje zdrowie to nie śmiem.

167

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Byłam w kościele na pogrzebie koleżanki z liceum.
Po zakończonym obrzędzie spotkałam się na kawie z kilkoma koleżankami z którymi kiedyś tworzyłyśmy zgraną paczkę.
Jedna z nich zganiła mnie, że jako jedyna z nich nie przyjęłam komunii, nie przystąpiłam do spowiedzi mimo, że ksiądz był dostępny w konfesjonale.
Wytłumaczyłam, że od dawna już tego nie robię bo nie wierzę w Boga.
Nie mam wprawdzie dowodów na jego nieistnienie tak samo jak nie ma dowodów na jego istnienie.
A nawet gdyby takowe były to nie byłabym w stanie go pokochać, wielbić tak jak on wedle wiary katolickiej sobie życzy.
Zaczęła się dyskusja, z której  dla mnie w skrócie wynikło, że :
- na wszelki wypadek aby uzyskać zbawienie powinnam odmawiać modlitwy, różaniec
-chodzić do kościoła regularnie i przystępować do spowiedzi i komunii mimo, ze byłaby to spowiedź i komunia świętokradzka
- dzięki dwóm powyższym mam szanse nie znaleźć się w piekle a może nawet spłynie na mnie łaska i uwierzę

Czy warto tracić czas i asekuracyjnie, na wszelki wypadek gdyby Bóg jednak istniał praktykować religijnie?
Padło jeszcze zdanie, że z powodu mojego stanu zdrowia wiele czasu na nawrócenie nie zostało.

ZAKŁAD PASCALA smile

Odradzam praktyki świętokradcze. Spowiedź ani Komunia świętokradzka na pewno nie daje "nadziei na zbawienie", a jedynie rani Pana Boga i człowieka takich praktyk się dopuszczającego. Moim zdaniem dobrze, że nie poszłaś do Komunii, skoro nie wierzysz w realbą obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. To byłby fałsz.

Lepiej po prostu rzecz przemyśleć, poczytać trochę. Jeśli chcesz pomódl się. Możesz też pójść do kościoła, posłuchać, jeśli masz ochotę.

Mam nadzieję, że odnajdziesz Pana Jezusa smile Otwórz się na prawdę i szczerze jej szukaj, a wierzę, że ją znajdziesz właśnie w Kościele Rzymskokatolickim.

Powodzenia!

168

Odp: Ja, bezbożnica

Snake
Pisales o ranach zagojonych/gojacych sie. Wiec bez charakterystycznych krawedzi, mogacych wskazywac np, na rodzaj ostrza. Poza tym, zeby to nie bron. Sa zazwyczaj tepe i kosci raczej miazdza a nie przecinaja. Wiec zadnych "charakterystycznych sladow" nie zostawiaja. Takie zmiazdzenie w wyniku ugryzienia nie rozni si od zmiazadzenia np. w czasie upadku.
Dalej- bron zostawia drobiny metalu -tego nie ma przy ranach gryzionych. Ogolnie -rane gryziona poznac mozna gdy mamy tkanki miekkie, na kosci nic charakterystycznego nie widac. Chyba sie "Trupiej Farmy" naczytales. Dobra ksiazka, ale o takim rodzaju ran nic tam nie ma.
Noz byl wojskowy, facet sie chwalil na calej rzezni. Ale po patu minutach z niego zrezygnowal. Mielismy noze z Sheffield.
Lawinia
Zaklad Pascala -trzeba na to popatrzec jak na gre. Wiec cena jest znana - calkowicie zniszczone zycie. Wiem, bylam katoliczka. A szansa wygranej? Sama tego nie umiesz ocenic, ani podac jakiegokolwiek faktu ktory by choc uprawdopodobnil istnienie boga - jakiegokolwiek. A potem, jezeli istnieje, to ktory? Zeus? Wielki Juju? A jak juz uzgodnisz, ze akurat ten - to jakie jest jego zdanie np. w kwestii antykoncepcji? O ile wiem, w Pismie Sw. ani slowa. Wiec niewiadome sie pietrza. I co, zniszczyc sobie zycie w nadziei na mrzonke?

169 Ostatnio edytowany przez Snake (2020-02-21 21:04:23)

Odp: Ja, bezbożnica
femte napisał/a:

Snake
Pisales o ranach zagojonych/gojacych sie. Wiec bez charakterystycznych krawedzi, mogacych wskazywac np, na rodzaj ostrza. Poza tym, zeby to nie bron. Sa zazwyczaj tepe i kosci raczej miazdza a nie przecinaja. Wiec zadnych "charakterystycznych sladow" nie zostawiaja. Takie zmiazdzenie w wyniku ugryzienia nie rozni si od zmiazadzenia np. w czasie upadku.
Dalej- bron zostawia drobiny metalu -tego nie ma przy ranach gryzionych. Ogolnie -rane gryziona poznac mozna gdy mamy tkanki miekkie, na kosci nic charakterystycznego nie widac.

Poniżej to wyjaśniam ale z tego co się orientuje da się dość precyzyjnie określić rodzaj narzędzia jakie zadało ranę. Tak zresztą działa i współczesna kryminalistyka czy też ta dziedzina medycyny z nią powiązaną. Narzędzia jakimi człowiek zadaje sobie ból i rany są dość bogate i spektrum tych ran też jest bogate. Jeśli rana była do kości, a kość się zachowała, to da się określić narzędzie. Czy to była broń sieczna jak miecz, kłująca jak włócznia, bełt kuszy, sieczno-miażdżąca jak topór, czekan, miażdżąca jak maczuga, pałka, młot, morgenstern. Na zagojonych ranach również.
Ząb takiego dużego gada jeśli coś złapie, to najpewniej też ślad zostawi. Jak pogruchocze np. kończynę, to najpewniej zostawi ślady miażdżenia na resztkach kości. Jak złapie za kończynę ale mu się nie uda oderwać istotnego dla życia ofiary kęsa, to pewnie zostawi na kości takie ślady jakie może zrobić ząb zaciskając się i ześlizgując po twardej nawierzchni. Rozmiar takiego śladu, rozstaw śladów itp. daje już jakieś pojęcie czy zrobiła to 2-metrowa czy 10 - metrowa "jaszczurka" tongue   

femte napisał/a:

Chyba sie "Trupiej Farmy" naczytales. Dobra ksiazka, ale o takim rodzaju ran nic tam nie ma.

Raczej nie, kojarzę nazwę, bo coś kiedyś w telewizji widziałem. Chodzi o tą placówkę co rozrzucają nieboszczyki w różne miejsca i kręcą?
Ja się od dziecka interesowałem bronią i wojskowością, a przez jakiś czas myślałem co by nie zostać archeologiem. Nawet kiedy już wybrałem inne studia, myślałem o drugim fakultecie w postaci archeologii ale w końcu się poddałem, że to nie do pogodzenia czasowo. Z tego jednak powodu jak głupi pochłonąłem sporo literatury naukowej z tej dziedziny, a trochę mi się nawet jeszcze wala po biblioteczce smile Szczególnie interesowały mnie analizy pobojowisk średniowiecznych i starożytnych. Szczególnie z tych pierwszych zachowało się trochę nieboszczyków, z których układu kostnego można czytać jak z księgi niezłe historie ich barwnego, a na pewno bolesnego wink życia.

Tak od ręki na szybko, to mogę polecić lekturę takiej pozycji:

archeo.uw.edu.pl/swarch/Swiatowit-r2002-t4_(45)-nB-s189-204.pdf

Jest udostępniona w internecie i jest w niej parę fajnych ilustracji ran w obrębie czaszki. Część tekstowa też jest fajna, bo m.in. można tam przeczytać, że przeżywalność ran była naprawdę dobra. Na ilustracjach też jak mi się wydaje łatwo zauważyć rany śmiertelne lub też niezagojone i te zagojone. Inna ciekawostka, to statystyka kierunku zadawania ran i ustawienia ofiary. Bardzo ciekawe, że praktycznie połowa ofiar kobiecych otrzymała ranę od tyłu, a u mężczyzn sporo mniej.
Nie wolno dawać linków ale pewnie dasz sobie radę z wykorzystaniem źródła. Jest to pozycja naukowa, nie komercyjna.

170

Odp: Ja, bezbożnica

Caly czas mowisz o narzedziach twardszych od kosci. I ostrzejszych od zebow. Zeby drapieznika, zwlaszcza duzego sa tepe. Owszem, krawedz skruszonej kosci moze byc ostra, ale nikt tym nie poluje.
Moze napisze jakie typowe obrazenia ma zajac zlapany przez charta. Bo o takiej roznicy wielkosci mowimy?
Najczesciej jest zlapany za grzbiet, za lopatkami. Zmiazdzony kregoslup, natychmiastowa smierc. Przy kregoslupie polamane zebra- bo pies niejako uderza w grzbiet zajaca. Problem w tym, ze podobne urazy uzyskamy np. uderzajac palka.  Tylko w tkankach miekkich - skora, miesnie, oplucna, serce, osierdzie - sa slady klow. Poniewaz zajac jest uderzony duzymi przedtrzonowcami i trzonowcami, z gory, a kly wbijaja sie nizej, w pluca i/lub serce. Wiec na podstawie samego szkieletu nie wiadomo co bylo przyczyna smierci.
Tak samo bzdura jest "przeciecie" kosci za pomoca np. katany. To co pokazuja na filmach to nogi prosiat czy cielat, ciecie jest robione w stawie- a kosci takiego zwierzecia sa nieskostniale. Kosc mozna rozrabac tasakiem czy przepilowac.

171

Odp: Ja, bezbożnica
femte napisał/a:

Moze napisze jakie typowe obrazenia ma zajac zlapany przez charta. Bo o takiej roznicy wielkosci mowimy?
Najczesciej jest zlapany za grzbiet, za lopatkami. Zmiazdzony kregoslup, natychmiastowa smierc. Przy kregoslupie polamane zebra- bo pies niejako uderza w grzbiet zajaca.

Nie zbyt jednak adekwatne porównanie. Tamte ślady zębów dinusia były zagojone i jak pamiętam na ogonie czy w okolicach. Złapał ale nie ubił, może jeszcze młody był. Dla porównania musiałabyś zbadać przypadek charta, który złapał zająca za łapę ale musiał puścić, a zając pokuśtykał dalej na trzech i zdechł szczęśliwie po roku czy dwóch. Nie wiem ile tam zające zwykle żyją wink

femte napisał/a:

Problem w tym, ze podobne urazy uzyskamy np. uderzajac palka

Też nie, bo zęby to zbiór ciał o jednostkowej powierzchni dużo mniejszej niż powierzchnia uderzenia pałką. Tak mi się zdaje, o ile nie myli mnie dzisiejsze trzymanie dłoni w pysku wyrośniętego labradora, tej samej dłoni, która obejrzała właśnie podręczną pałkę na niedobre stworzenia wink

femte napisał/a:

Tak samo bzdura jest "przeciecie" kosci za pomoca np. katany. To co pokazuja na filmach to nogi prosiat czy cielat, ciecie jest robione w stawie- a kosci takiego zwierzecia sa nieskostniale. Kosc mozna rozrabac tasakiem czy przepilowac.

Oczywiście, jak wiele bzdur i mitów na temat białej broni, a szczególnie katany. Przy każdej przeszkodzie twardej większy efekt daje przerąbanie, a więc głównie efekt masy i prędkości. Ewentualnie przekłucie czyli efekt prędkości i masy skumulowanej na im mniejszej powierzchni tym lepiej. Inaczej z przeszkodami miękkimi, tu pomijając kłucie lepsze efekty daje cięcie. I tu akurat katana ma swoją przewagę nad typową europejską bronią o prostej głowni. Zwyczajnie każda broń będąca wycinkiem koła, będzie lepiej ciąć ale to co można przeciąć. Klasyka - miękkie turbany niewiernych były ponoć całkiem niezłym zabezpieczeniem czaszki przed uderzeniem tradycyjnej broni siecznej Europy czyli miecza.

172

Odp: Ja, bezbożnica
femte napisał/a:

.
Lawinia
Zaklad Pascala -trzeba na to popatrzec jak na gre. Wiec cena jest znana - calkowicie zniszczone zycie. Wiem, bylam katoliczka. A szansa wygranej? Sama tego nie umiesz ocenic, ani podac jakiegokolwiek faktu ktory by choc uprawdopodobnil istnienie boga - jakiegokolwiek. A potem, jezeli istnieje, to ktory? Zeus? Wielki Juju? A jak juz uzgodnisz, ze akurat ten - to jakie jest jego zdanie np. w kwestii antykoncepcji? O ile wiem, w Pismie Sw. ani slowa. Wiec niewiadome sie pietrza. I co, zniszczyc sobie zycie w nadziei na mrzonke?

Mam wrażenie, że zupełnie nie doceniasz mojego komentarza wink i nie rozumiesz dlaczego i w jakim kontekście napisałam o zakładzie Pascala. Nota bene: w zakładzie (a raczej w tym, do jakich wniosków doprowadził on Pascala) nie chodzi o to, że opłaca się praktykować bez wiary, za to z obawy przed konsekwencjami, ale o to, że tak, czy inaczej warto wierzyć, realnie wierzyć.

Zakładam się i obstawiam, czy Bóg istnieje, czy nie. Jeśli uznam, że Bóg istnieje (wierzę) i wygram, to po śmierci czeka mnie zbawienie. Jeśli przegram to po śmierci nic już i tak nie ma znaczenia, bo mnie już nie ma. Jeśli uznam, że Boga nie ma (nie wierzę) i wygram to i tak nie ma znaczenia, bo po śmierci mnie już nie ma, a jeśli zaś przegram to czeka mnie wieczne potępienie.

Z tej perspektywy to, co daję w zastaw (życie doczesne) jest mniej warte od możliwej wygranej (życie wieczne). Ciekawe zaś jest to, że wygrana niewierzącego jest taka sama jak przegrana wierzącego. Z tej perspektywy niewierzący bardziej powinien bać się śmierci niż wierzący (i zgodnie z tą wiarą żyjący). Wierzący pomyśli „jeśli się pomyliłem to mnie nie będzie, a jak miałem rację to - hurra! - pójdę do nieba", niewierzący zaś powie: „jeśli się pomyliłem to pójdę do piekła, a jeśli miałem rację to - hurra! - mnie nie będzie”. Wydaje się, że niewierzący z tej perspektywy naraża się na coś więcej niż nieprzyjemne rozczarowanie wierzącego, któremu po prostu zgaśnie świadomość.

Tylko podkreślam raz jeszcze - „sprawdzam” możesz powiedzieć po śmierci smile

Ja widzę obrazowy, skrótowy sens zakładu Pascala, choć sama na tym nie opieram swojej wiary.

Cena zakładu to nie jest zniszczone życie. Cena zakładu to po prostu życie. Obojętne, jak obstawisz - zawsze(!) w zastaw dajesz swoje życie doczesne i jeszcze (ewentualne) życie po śmierci na dodatek. Każdy obstawia, bez wyjątku - tak wygląda ludzkie życie, w tym sensie od zakładu nie ma ucieczki, nawet jeśli nie jesteśmy świadomi, że weń gramy. Jeśli wybierzesz ateizm to robisz dokładnie to samo  - grasz swoim życiem, cena jest taka sama. Tylko, że to, czy obstawisz czerwone, czy czarne determinuje w jaki sposób sobie z tym zastawem będziesz poczynać. Tyle.

Skąd wiesz czy umiem, czy nie umiem uprawdopodobnić istnienie Pana Boga? Skąd takie przypuszczenia? Moim zdaniem już samo istnienie świata jako takiego, jego uporządkowanie, skomoplikowanie i celowość zachodzących w nim procesów to jeden z lepszych argumentów przemawiających  za istnieniem rozumnego Stwórcy. Jest tych argumentów więcej, ale tu podam na razie tylko ten, chętnie pogadam o innych, jeśli Cię to zajmuje. Możesz też poczytać pięć dowodów św. Tomasza z Akwinu.

Potem skoro jestem przekonana, że musi istnieć Stwórca, to oczywiste jest dla mnie, że jako istota doskonała musi być jeden. Tylko takie założenie może być satysfakcjonujące. W uproszczeniu: wielość bogów to gwarancja tego, że żaden z nich nie jest nieograniczony i wszechmocny - nawzajem musieliby siebie ograniczać i wpływać na siebie, mieć swoje działki. Do takich, czy podobnych wniosków doszedł też dawno temu np. Platon. Wiem już zatem, że prawdziwą odpowiedzią musi być monoteizm.

W tym wypadku pozostają mi trzy religie do wyboru: chrześcijaństwo, judaizm i islam. Islam odrzucę ze względu na 1) jego wtórność, wyraźne czerpanie z pozostałych dwóch religii przy absurdalnym zaprzeczeniu ich prawdom, 2) jego nowość (bóg objawia się dopiero ok 800r.?) oraz przede wszystkim fakt, że 3) bóg islamu jest arbitralny, nie kieruje się rozumem, ale nieograniczoną nawet racjonalnością wolą, co kłóci się z wizerunkiem Stwórcy, który rozumnie wszystko stworzył, Allah wymaga ślepego posłuszeństwa bez uzasadnienia.

Pozostaje mi judaizm i chrześcijaństwo. Wiem jednak, że judaizm to oczekiwanie na przyjście Mesjasza. W postaci Pana Jezusa odnajduję wypełnienie wszystkich Starotestamentowych proroctw, rozumiem więc, że judaizm się wypełnił. Pozostaje chrześcijaństwo, konkretnie zaś katolicyzm - wyznanie oparte na dwóch filarach Tradycji Apostoslkiej i Piśmie Świętym. Co utwierdza mnie w słuszności takiego rozumowania? 1) katolicka wizja Biga - Bóg jest istotą rozumną, jego wola jest racjonalna i nigdy nie wymaga posłuszeństwa człowieka wbrew naturze i rozumowi (a rozum jest celowy, rozumne działanie to takie, które widząc celowość danego działania realizuje cel, a nie mu zaprzecza; dobry przykład z antykoncepcją - jest ona w oczach Boga grzechem, gdyż sprzeciwia się celowości cechującej płciowość i akt seksualny, który ze swojej natury ma charakter prokreacyjny; na marginesie, odpowiadając na inne z Twoich pytań: znajdź w Biblii historię Onana i dowiedz się co Pan Bóg sądzi o zapobieganiu poczęciu [Rdz 38; 9-10]) zatem Bóg oczekuje używania rzeczy zgodnie z ich naturą i przeznaczeniem; nigdy nie mówi "nie bo nie", foch i dąs, ale często już w samej naturze czynu zawarta jest przyczyna dla którego mamy jakiś nakaz bądź zakaz. 2) katolicki system moralny ukazuje najwznioślejsze idee, a Kazanie na Górze przewyższa swoimi wymaganiami jakikolwiek kodeks prawa stanowiącego czy jakikolwiek system religijny, etyczny  - co świadzczy o jego boskim pochodzeniu 3) Chrystus potwierdził swoją boskość czynami, cudami, znakami, zmartwychwstaniem - jego uczniowie oddali swoje życie na poświadczenie tego faktu, nikt nie oddaje życia za kłamstwo 4)2000 lat Tradycji, niezmiennej, rozwijającej się w łączności z tym, w co wierzyli Apostołowie

I tak mogę dalej.... big_smile

Nie rozumiem dlaczego piszesz jakby katolicyzm był torturą? I dlaczego jakiś stosunek do antykoncepcji akurat jest u Ciebie koronnym, acz jak pokazałam chybionym, argumentem? Masz jakąś wykrzywioną, nieprawdziwą wizję katolicyzmu....

173

Odp: Ja, bezbożnica

Dzisiaj jest pierwszy piątek wielkopostny. Dzień ustanowiony przez papieża Franciszka Dniem Modlitwy i Pokuty za ofiary księży pedofilów.

174

Odp: Ja, bezbożnica

Miałam dziś sen proroczy. Pójdę do piekła, przyśnił mi się diabeł.
Sen zaczął się od tego, że siedziałam w kościele na krześle blisko ołtarza.
Było już sporo ludzi ale jeszcze nie było nabożeństwa.
Na schodkach przed ołtarzem kobieta wypowiadając głośno słowa modlitwy składała w kostkę komże i pelerynki, które były użyte w procesji.
Miała tego do złożenia cały stos i postanowiłam wstać i jej pomóc.
Ale w tym momencie gdy podnosiłam się do wstawania, ktoś stanął za mną i wtłoczył mnie z powrotem w krzesło.
Jednocześnie zaczął ciągnąć mnie z tym krzesłem tyłem.
Przychodziło mu to z lekkością tak jakby krzesło miało kółka.
Cały czas widziałam ołtarz od którego się oddalałam i plecy ludzi siedzących w ławkach. Nikt się nie oglądał, nie widziałam ich twarzy.
Gdy wyciągnął mnie z kościoła to dalsza droga przebiegała coraz mroczniejszymi korytarzami.
Aż w końcu dotarliśmy do większego pomieszczenia i tam mnie postawił na środku.
Był lekki półmrok gdy nagle przez okno pojawiło się słońce i na ścianie zobaczyłam cień oddalającego się mężczyzny z rogami i ogonem.
Nadal nie mogłam się odwrócić a nawet nie chciałam.
Gdy w końcu wstałam i chciałam wyjść to zobaczyłam wiszący na ścianie obraz w ramie.
Przedstawiał twarz młodego,  przystojnego mężczyzny zawadiacko uśmiechniętego. Na głowie miał rogi.

175 Ostatnio edytowany przez Misinx (2020-06-10 13:11:57)

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

Miałam dziś sen proroczy. Pójdę do piekła, przyśnił mi się diabeł.
Sen zaczął się od tego, że siedziałam w kościele na krześle blisko ołtarza.
Było już sporo ludzi ale jeszcze nie było nabożeństwa.
Na schodkach przed ołtarzem kobieta wypowiadając głośno słowa modlitwy składała w kostkę komże i pelerynki, które były użyte w procesji.
Miała tego do złożenia cały stos i postanowiłam wstać i jej pomóc.
Ale w tym momencie gdy podnosiłam się do wstawania, ktoś stanął za mną i wtłoczył mnie z powrotem w krzesło.
Jednocześnie zaczął ciągnąć mnie z tym krzesłem tyłem.
Przychodziło mu to z lekkością tak jakby krzesło miało kółka.
Cały czas widziałam ołtarz od którego się oddalałam i plecy ludzi siedzących w ławkach. Nikt się nie oglądał, nie widziałam ich twarzy.
Gdy wyciągnął mnie z kościoła to dalsza droga przebiegała coraz mroczniejszymi korytarzami.
Aż w końcu dotarliśmy do większego pomieszczenia i tam mnie postawił na środku.
Był lekki półmrok gdy nagle przez okno pojawiło się słońce i na ścianie zobaczyłam cień oddalającego się mężczyzny z rogami i ogonem.
Nadal nie mogłam się odwrócić a nawet nie chciałam.
Gdy w końcu wstałam i chciałam wyjść to zobaczyłam wiszący na ścianie obraz w ramie.
Przedstawiał twarz młodego,  przystojnego mężczyzny zawadiacko uśmiechniętego. Na głowie miał rogi.

Takie jak jeleń, łoś ?

176

Odp: Ja, bezbożnica

Dlaczego proroczy sen?

177

Odp: Ja, bezbożnica

Moja babcia ma takie sny.Dobrze, że ja takich nie mam.

Ale coś w tym jest moja prababcia. Widziała "białą Panią" i za parę dni zmarła. Mówi się, że to znak. Że przyszła po nią. Ciekawe jakie prababcia miała sny.

178 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2020-06-10 16:26:41)

Odp: Ja, bezbożnica

Rogi takie jak u krowy. Takie jak diabłom malują.

Sen proroczy bo zapewne prorokuje mi piekło. Było w nim kilka sytuacji, które naprawdę się wydarzyły w moim życiu.

Też tak myślę, że mój koniec się zbliża. Dużo na to wskazuje.

179

Odp: Ja, bezbożnica

Jak coś to daj znać wcześniej, przygotujemy się big_smile

Kleoma, jesteś niesamowicie ciekawym połączeniem całkowitej krytyki na Kościół i jednocześnie jakiejś niezdrowej wiary w zabobony, przesądy i tradycje. Dziwne to takie, bo nie idziesz ani całkiem w stronę takiej wiary przodków ani w stronę KK, tylko robisz jakiś dziwny mix.

Nie ma czegoś takiego jak prorocze sny. Co najwyżej możesz sobie sama wkręcić, że tak będzie i zadziała na zasadzie przyciągania.

180

Odp: Ja, bezbożnica
Lady Loka napisał/a:

Jak coś to daj znać wcześniej, przygotujemy się big_smile

Kleoma, jesteś niesamowicie ciekawym połączeniem całkowitej krytyki na Kościół i jednocześnie jakiejś niezdrowej wiary w zabobony, przesądy i tradycje. Dziwne to takie, bo nie idziesz ani całkiem w stronę takiej wiary przodków ani w stronę KK, tylko robisz jakiś dziwny mix.

Nie ma czegoś takiego jak prorocze sny. Co najwyżej możesz sobie sama wkręcić, że tak będzie i zadziała na zasadzie przyciągania.

Myślę, że to jest wpływ katechezy na którą uczęszczałam w dzieciństwie. Gdy sobie przypomnę co mi tam wtłaczano do głowy to nie mam wątpliwości co mnie rozwaliło od środka a jednocześnie tak ukształtowało. I mimo upływu lat nie potrafię tego wyprzeć z pamięci.
Katechetka w pierwszej klasie była osobą świecką. Jej przerażające wizje konsekwencji grzechu mocno działały na moją dziecięcą psychikę.

181

Odp: Ja, bezbożnica

Rogi to rogacz tzn. ktoś tu kogoś zdradza wink

Mnie się często śnią zmarli bliscy. Bywały czasy, że codziennie. Teraz nie tyle rzadziej co rzadziej pamiętam sny.
Miałem jeden sen z bestią. Nie pamiętam ile miałem wtedy lat, może 10, no coś około tego. Jeden sen, a zapadł mi w pamięć na całe dotychczasowe życie. Mniejsza o szczegóły ale nie był to miły sen. Żaden później do niego nie dorównał, ten jeden raz się bałem.

182 Ostatnio edytowany przez Misinx (2020-06-10 22:36:22)

Odp: Ja, bezbożnica
Snake napisał/a:

Rogi to rogacz tzn. ktoś tu kogoś zdradza wink

Mnie się często śnią zmarli bliscy. Bywały czasy, że codziennie. Teraz nie tyle rzadziej co rzadziej pamiętam sny.
Miałem jeden sen z bestią. Nie pamiętam ile miałem wtedy lat, może 10, no coś około tego. Jeden sen, a zapadł mi w pamięć na całe dotychczasowe życie. Mniejsza o szczegóły ale nie był to miły sen. Żaden później do niego nie dorównał, ten jeden raz się bałem.

No, ale zależy jakie rogi. Napisała, że jak krowa. Pytanie, czy miał też wymiona ? I co oznaczają wymiona ?

183

Odp: Ja, bezbożnica

W moim śnie te rogi wyraźnie wskazywały, że chodzi o diabła gdyż widziałam też ogon.  A do tego kościół, mroczne korytarze, nagła jasność.

Był to najstraszliwszy sen w moim życiu. Towarzyszyły mu emocje, których nigdy wcześniej nie doświadczyłam w innych snach.
Śnią mi się czasami koszmary gdzie się boję ale nigdy aż tak jak teraz.
Nieprzyjemne sny to są te ze szkołą w tle. Parę razy zdarzyło mi się być nieprzygotowaną do lekcji bo pomyliłam terminy zajęć, zapomniałam wziąć przyborów na geometrię /co było karane ocenę niedostateczną/ i ten strach jaki wtedy czułam dręczy mnie nieraz w snach.
Jednak jest wielokrotnie mniejszy niż ten ze snu z diabłem.
Diabeł śnił mi się pierwszy raz.

Często śnią mi się bliscy zmarli lecz nigdy nie odczuwam wtedy lęku.

184

Odp: Ja, bezbożnica
Kleoma napisał/a:

W moim śnie te rogi wyraźnie wskazywały, że chodzi o diabła gdyż widziałam też ogon.  A do tego kościół, mroczne korytarze, nagła jasność.

Był to najstraszliwszy sen w moim życiu. Towarzyszyły mu emocje, których nigdy wcześniej nie doświadczyłam w innych snach.
Śnią mi się czasami koszmary gdzie się boję ale nigdy aż tak jak teraz.
Nieprzyjemne sny to są te ze szkołą w tle. Parę razy zdarzyło mi się być nieprzygotowaną do lekcji bo pomyliłam terminy zajęć, zapomniałam wziąć przyborów na geometrię /co było karane ocenę niedostateczną/ i ten strach jaki wtedy czułam dręczy mnie nieraz w snach.
Jednak jest wielokrotnie mniejszy niż ten ze snu z diabłem.
Diabeł śnił mi się pierwszy raz.

Często śnią mi się bliscy zmarli lecz nigdy nie odczuwam wtedy lęku.

Moje najgorsze koszmary to też są związane ze szkołą i też polegają na tym, że jestem nieprzygotowany do lekcji, sprawdzianu, klasówki itd. Nie mam zadania domowego.
Kiedyś inne moje koszmary były związane z tym, że śniło mi się, że ktoś mi ciągle przestawiał samochód na parkingu i musiałem go szukać po całym mieście big_smile Co dziwne odkąd zmieniłem samochód to te akurat sny znikły.

185

Odp: Ja, bezbożnica
Misinx napisał/a:
Kleoma napisał/a:

W moim śnie te rogi wyraźnie wskazywały, że chodzi o diabła gdyż widziałam też ogon.  A do tego kościół, mroczne korytarze, nagła jasność.

Był to najstraszliwszy sen w moim życiu. Towarzyszyły mu emocje, których nigdy wcześniej nie doświadczyłam w innych snach.
Śnią mi się czasami koszmary gdzie się boję ale nigdy aż tak jak teraz.
Nieprzyjemne sny to są te ze szkołą w tle. Parę razy zdarzyło mi się być nieprzygotowaną do lekcji bo pomyliłam terminy zajęć, zapomniałam wziąć przyborów na geometrię /co było karane ocenę niedostateczną/ i ten strach jaki wtedy czułam dręczy mnie nieraz w snach.
Jednak jest wielokrotnie mniejszy niż ten ze snu z diabłem.
Diabeł śnił mi się pierwszy raz.

Często śnią mi się bliscy zmarli lecz nigdy nie odczuwam wtedy lęku.

Moje najgorsze koszmary to też są związane ze szkołą i też polegają na tym, że jestem nieprzygotowany do lekcji, sprawdzianu, klasówki itd. Nie mam zadania domowego.
Kiedyś inne moje koszmary były związane z tym, że śniło mi się, że ktoś mi ciągle przestawiał samochód na parkingu i musiałem go szukać po całym mieście big_smile Co dziwne odkąd zmieniłem samochód to te akurat sny znikły.

Mnie tez wielokrotnie zdarzało się mieć sen, że zniknęło moje auto z parkingu gdzie je zostawiłam.
Czasami się odnajdywało lecz innego koloru lub przestawione w inne miejsce. Jaka to była ulga. smile

186

Odp: Ja, bezbożnica
Snake napisał/a:

Rogi to rogacz tzn. ktoś tu kogoś zdradza wink

Mnie się często śnią zmarli bliscy. Bywały czasy, że codziennie. Teraz nie tyle rzadziej co rzadziej pamiętam sny.
Miałem jeden sen z bestią. Nie pamiętam ile miałem wtedy lat, może 10, no coś około tego. Jeden sen, a zapadł mi w pamięć na całe dotychczasowe życie. Mniejsza o szczegóły ale nie był to miły sen. Żaden później do niego nie dorównał, ten jeden raz się bałem.

ja mialam sen o apokalipsie i to był chyba najbardziej przerażajacy sen, jaki mialam. Był tak realny, podobnie, jak strach, ktory odczuwałam, że jak się obudzilam to dlugo nie mogłam się otrząsnąć. I do dzisiaj robi mi się dziwnie, gdy sobie przypomnę.

187 Ostatnio edytowany przez Misinx (2020-06-11 09:38:06)

Odp: Ja, bezbożnica
adiafora napisał/a:
Snake napisał/a:

Rogi to rogacz tzn. ktoś tu kogoś zdradza wink

Mnie się często śnią zmarli bliscy. Bywały czasy, że codziennie. Teraz nie tyle rzadziej co rzadziej pamiętam sny.
Miałem jeden sen z bestią. Nie pamiętam ile miałem wtedy lat, może 10, no coś około tego. Jeden sen, a zapadł mi w pamięć na całe dotychczasowe życie. Mniejsza o szczegóły ale nie był to miły sen. Żaden później do niego nie dorównał, ten jeden raz się bałem.

ja mialam sen o apokalipsie i to był chyba najbardziej przerażajacy sen, jaki mialam. Był tak realny, podobnie, jak strach, ktory odczuwałam, że jak się obudzilam to dlugo nie mogłam się otrząsnąć. I do dzisiaj robi mi się dziwnie, gdy sobie przypomnę.

Apokaliptyczne sny też mi się czasem zdarzają i to nawet z zombie big_smile Ale przyznam szczerze, że są ciekawe. Bywają też sny tak męczące w treści, że muszę się "resetować" po przebudzeniu, żeby móc dalej zasnąć. Zazwyczaj wkładam słuchawki i puszczam sobie spokojną muzykę np. Norę Jones.
Niestety najrzadziej, nad czym ubolewam, śni mi się seks.

188

Odp: Ja, bezbożnica
Misinx napisał/a:
adiafora napisał/a:
Snake napisał/a:

Rogi to rogacz tzn. ktoś tu kogoś zdradza wink

Mnie się często śnią zmarli bliscy. Bywały czasy, że codziennie. Teraz nie tyle rzadziej co rzadziej pamiętam sny.
Miałem jeden sen z bestią. Nie pamiętam ile miałem wtedy lat, może 10, no coś około tego. Jeden sen, a zapadł mi w pamięć na całe dotychczasowe życie. Mniejsza o szczegóły ale nie był to miły sen. Żaden później do niego nie dorównał, ten jeden raz się bałem.

ja mialam sen o apokalipsie i to był chyba najbardziej przerażajacy sen, jaki mialam. Był tak realny, podobnie, jak strach, ktory odczuwałam, że jak się obudzilam to dlugo nie mogłam się otrząsnąć. I do dzisiaj robi mi się dziwnie, gdy sobie przypomnę.

Apokaliptyczne sny też mi się czasem zdarzają i to nawet z zombie big_smile Ale przyznam szczerze, że są ciekawe. Bywają też sny tak męczące w treści, że muszę się "resetować" po przebudzeniu, żeby móc dalej zasnąć. Zazwyczaj wkładam słuchawki i puszczam sobie spokojną muzykę np. Norę Jones.
Niestety najrzadziej, nad czym ubolewam, śni mi się seks.

czyli dalej jesteś w czarnej d...e. Kondolencje.

189

Odp: Ja, bezbożnica
adiafora napisał/a:
Misinx napisał/a:
adiafora napisał/a:

ja mialam sen o apokalipsie i to był chyba najbardziej przerażajacy sen, jaki mialam. Był tak realny, podobnie, jak strach, ktory odczuwałam, że jak się obudzilam to dlugo nie mogłam się otrząsnąć. I do dzisiaj robi mi się dziwnie, gdy sobie przypomnę.

Apokaliptyczne sny też mi się czasem zdarzają i to nawet z zombie big_smile Ale przyznam szczerze, że są ciekawe. Bywają też sny tak męczące w treści, że muszę się "resetować" po przebudzeniu, żeby móc dalej zasnąć. Zazwyczaj wkładam słuchawki i puszczam sobie spokojną muzykę np. Norę Jones.
Niestety najrzadziej, nad czym ubolewam, śni mi się seks.

czyli dalej jesteś w czarnej d...e. Kondolencje.

No jestem. Niestety. Żona szuka mieszkania. Co prawda niby to ma być w założeniu taka próbna separacja, żeby sobie przemyśleć pewne sprawy, zdystansować się, ale ja myślę, że jeśli się wyprowadzi, to już nie wróci. Mimo wszystko ją kocham i boli mnie to jak się oddaliliśmy. Mam jednak wrażenie, że cokolwiek bym teraz zrobił to nie ma znaczenia.

190 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2020-06-18 09:23:51)

Odp: Ja, bezbożnica

U mnie spanie na trzeźwo odpada. Muszę wspomagać się herbatkami itd.

Noc w noc świadome sny, które przestawiają... Nawet ciężko to słowami opisać.

______________

Współczuję Misinx hmm

191

Odp: Ja, bezbożnica

Czego się tak tego diabla boicie. To chyba Lamarck  odpowiedział na groźbę kolegi przebranego za diabla- nie zjesz mnie, bo masz rogi i kopyta a wiec jesteś roślinożerny. 
Lawinia
dopiero teraz przeczytałam Twoja odpowiedz. Właściwie za bardzo nie wiem jak odpisać. Co odpowiedzieć na argumentacje- wczoraj padał deszcz wiec Kowalski ma zeza? Wyciągasz w niczym nie uzasadnione wnioski - dlaczego niby istnienie czegokolwiek miało by być dowodem na istnienie boga/bogów? Dlaczego religia (a wiec założenie co do właściwości wszechświata) ma być prawdziwa bo Tobie się podoba?
Zakład Pascala. Rzecz w tym ze nie można uwierzyć od chcenia. Byłam bliska śmierci, wiara mogla by podziałać jak narkotyk. No i siły nie ma. Prędzej bym sobie wmówiła ze jestem kosmitka, albo ze krasnoludki mi przyniosą czarodziejski proszek.
D>alej pozostaje kwestia ceny którą  trzeba zapłacić - na 100%, to jak cena losu na loterii. Podczas gdy szansa wygranej jest niemożliwa do oszacowania, a nawet bardzo prawdopodobne ze żadnej wygranej nie ma.
Celowość Boga- to na dłuższy post. Moze wyjaśnij celowość błonicy zabijającej dzieci tysiącami? tak na początek.

192

Odp: Ja, bezbożnica

Dobrze że przestałam tą całą religią się przejmować. Czuję ulgę tongue

193 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2020-06-18 15:21:51)

Odp: Ja, bezbożnica
lisseo napisał/a:

Dobrze że przestałam tą całą religią się przejmować. Czuję ulgę tongue

Wielu osobom się tak wydaje, ale czy etyką tej religii również przestałaś się przejmować?

194

Odp: Ja, bezbożnica

Ja jako mężczyzna myślę że kwestia religii u każdego i dla każdego to czysto prywatna sprawa. I tak naprawdę nic komu do tego. Nikt nikomu nie powinien ani wypominać ani skłaniać czy zmuszać do wiary ,a tym bardziej do tego czy ktoś przyjął komunię czy nie.Takie jest moje zdanie w  kwestii religii ,a przede wszystkim wiary.

195

Odp: Ja, bezbożnica
Misinx napisał/a:
adiafora napisał/a:
Misinx napisał/a:

Apokaliptyczne sny też mi się czasem zdarzają i to nawet z zombie big_smile Ale przyznam szczerze, że są ciekawe. Bywają też sny tak męczące w treści, że muszę się "resetować" po przebudzeniu, żeby móc dalej zasnąć. Zazwyczaj wkładam słuchawki i puszczam sobie spokojną muzykę np. Norę Jones.
Niestety najrzadziej, nad czym ubolewam, śni mi się seks.

czyli dalej jesteś w czarnej d...e. Kondolencje.

No jestem. Niestety. Żona szuka mieszkania. Co prawda niby to ma być w założeniu taka próbna separacja, żeby sobie przemyśleć pewne sprawy, zdystansować się, ale ja myślę, że jeśli się wyprowadzi, to już nie wróci. Mimo wszystko ją kocham i boli mnie to jak się oddaliliśmy. Mam jednak wrażenie, że cokolwiek bym teraz zrobił to nie ma znaczenia.

ale jak widzę coś się ruszyło, jakaś zmiana. Nawet, gdy rozwoj wydarzen potoczy się nie po Twojej myśli, to chyba i tak będzie lepiej, niż to, co trwa od dlugiego czasu. Czasem lepiej, gdy ktoś za nas podejmie decyzję...
Jesteś jeszcze w takim wieku, że możesz ułożyć sobie życie na nowo.

Posty [ 131 do 195 z 255 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024