foggy napisał/a:karn napisał/a:..... O ile sama różnorodność sklepów nie jest zła, o tyle dominacja firm zagranicznych ponad polskimi jest. Dlaczego ? Bo prawdziwa kasa zarobiona przez Lidla jedzie na Zachód. Zapłacą te 3500 pracownikowi i tyle. Prezes kupuje sobie niemieckie BMW w Niemczech i daje zarobić Niemcowi. A później płacz, bo na Zachodzie się więcej zarabia, a w "cebulandi" jest bida.
(branżę spożywczą podaję jako przykład dla uproszczenia dyskusji, ale dotyczy się wielu innych)
....
Troche nie masz racji. Polski pracownik Lidla dostanie te 3500 zl plus podatek PIT do budżetu plus 1000 zl składki do ZUS. Z tych 3500 zl zarobku pracownik Lidla (mieszkajacy w Polsce) kupi sobie auto, swoim dzieciom jedzenie i bedzie miał na rate kredytu.
Co by było gdyby tego Lidla nie było.
Jedzenie trzeba kupowac wiec istniałby jakis inny osiedlowy sklep. W tym sklepie pracownik byłby zatrudniony oficjalnie na 1/2 etatu z pensją 1100 zl, plus drugie tyle dostawałby za te dalsze godziny pracy. Podatku PIT poszłoby 3 razy mniej, składek ZUS tez 3 razy mniej.
Takie Lidle były i są potrzebne w Polsce aby "ucywilizować" nasz handel. Na podobnej zasadzie, nawet jak w miejsce lokalnych biznesów które padną przyjdzie kapitał zagraniczny to efektem bedzie "udywilizowanie" kolejnych branż w Polsce. Paradoksalnie dodatkowo okaże sie ze wpływy podatkowe pójdą w góre bo choc zagraniczny właściciel nie wykaże zysku w PL to wczesniej "drobny polski właściciel" także nie wykazywał zysku bo w koszty wrzucał wszystko, natomiast sama zmiana w podatku PIT bedzie zmianą na lepsze i uczyni ją opłacalną dla Polski. My startujemy z tak niskiego poziomu ze kazda zmiana może byc tylko zmianą na lepsze, patalogia jaka była na linii drobny polski przedsiebiorca <-> pracownik jest czyms niespotykanym w cywilizowanych europejskich krajach. O tym aby ten właściciel kupił co w Polsce ale zapłacił w Polsce podatki pomartwimy sie pózniej.
Tutaj się z Tobą nie zgodzę. Gdyby nie było Lidla i innych dyskontów wprowadzonych w Polsce, to Polacy naturalnymi prawami wolnego rynku wytworzyliby własne dyskonty z czasem. Sam widziałem to w latach 90 w moim mieście. Część naszej rodziny się akurat takimi biznesami zajmowało. Zaczęli od jednego sklepu ryzykując kredyt i kasę. Sklep osiągnął sukces, otworzyli drugi, potem jakieś 7 kiosków, potem otwierany był trzeci sklep. Bogactwo w rodzinie, pracownicy zadowoleni, nie odchodzili. Nagle pojawił się dyskont Zachodni, potem drugi i trzeci. Oni mieli ceny niższe lub równe cenom z hurtowni !!! Byłem wtedy dzieciakiem, ale że matme i komputery lubiłem to faktury przeglądałem
Jak rodzina załamana zaczęła mieć problemy finansowe, bo spadał obrót a pensje trzeba było płacić i inne koszta to chciałem pomóc. Sprawdzałem ceny w tych dyskontach, naprawdę były niższe niż w hurtowniach. Nic nie dało się zrobić.
Trzeba było najpierw zmniejszyć pracownikom pensje, żeby próbować przetrwać. Pracownicy zaczęli odchodzić. Zresztą to i tak był koniec firmy. Podobna historia spotkała wiele innych rozkręcających się biznesów Polaków w latach 90tych. Dyskonty dostały zwolnienia z podatków, poza tym w czasach transformacji mało kto znał się na zasadach wolnorynkowych i przepisy były słabe. Więc te dyskonty mając ogromny kapitał, mogły pozwolić sobie czasowe straty, aby pozbyć się konkurencji. Za pełną zgodą polskiego rządu tym sposobem firmy zagraniczne przejmowały nasze rynki.
Snake, Ty pisałeś, że jak “polscy Janusze” nie wyrabiają, żeby płacić tyle co konkurencja to znaczy, że są po prostu słabsi i niech sobie upadają, tak działa kapitalizm i pustkę coś wypełni. To jest czysto teoretyczne założenie kapitalizmu zakładające, że zaradniejszy, bardziej pomysłowy przetrwa, a mniej kreatywny upadnie. Ja taką wersję kapitalizmu analogiczną do ewolucji chętnie bym chciał na rynku i w pełni się z nią zgadzam. Tylko, że rzeczywistość jest kompletnie inna. W dzisiejszej gospodarce liczą się KAPITAŁ i TECHNOLOGIE. Technologie są zależne od kapitału, ale nie tylko. Wprowadzenie kapitału zagranicznego do biednego kraju to jest miecz obosieczny. Z jednej strony wprowadza technologie i pozwala się uczyć mieszkańcom. Z drugiej strony może właśnie zabić przedsiębiorczość lokalną. Do tego potrzeba naprawdę mądrego rządu, żeby dawać minimum ulg podatkowych, żeby zagraniczni inwestorzy inwestowali, ale jednocześnie nie ubić lokalnych przedsiębiorców. Ani to PO, ani to PiS. I nasi przedsiębiorcy nie są gorsi czy Janoszowaci, tylko nie mieli takiego kapitału i nie mieli zwolnień podatkowych.
Na przykładzie tylko spożywki, nie miałbym nic przeciwko, gdybyśmy mieli w PL z 3 dyskonty zagraniczne i ze 2-3 polskie, w tym z 1 chociaż o zasięgu globalnym. Ale mamy zero polskich i same zagraniczne. A te pensje, które Lidl płaci 3500 to jest bardzo krótkowzroczne myślenie. Prawdziwe pieniądze odpływają. A gdybyśmy mieli jednak więcej naszych korporacji i firm w różnych dziedzinach gospodarki to budżet byłby znacznie większy. Poczytajcie sobie o historii Korei Południowej. Tam rząd w latach 60tych zablokował całkowicie kapitał zagraniczny, sprowadzał tylko technologie i wykształconych ludzi. Do tego wprowadził zakazy piastowania wysokich stanowisk w firmach prywatnych przez nie-Koreańczyków. Postawił wszystko na przedsiębiorców. I jakie firmy u nich powstały ?