karn napisał/a:Snake, jeśli część polskich przedsiębiorców wyjedzie to wraz z nimi wyjedzie część PKB.
No ci od płacy minimalnej, to na pewno mają taki wielki udział w PKB, że ho, ho... Myślę, że niewielu za nimi zapłacze, wątpię żeby pracownicy
Życie nie lubi próżni, więc ktoś wejdzie na ich miejsce i da ludziom z powrotem pracę. Lepszą pracę.
karn napisał/a:Mali i średni przedsiębiorcy generują w Polsce ponad 60% PKB !!
Ten pan od 4 pracowników na pensji minimalnej, to nie mały przedsiębiorca tylko mikroprzedsiębiorca. Jeśli jakąkolwiek firmę ma powalić na kolana wzrost płac, to ona de facto nie ma racji bytu. Po prostu firma musi potrafić elastycznie dostosowywać się do zmiennych warunków działania. Jeśli nie umie, to pada. Dla ułatwienia dodam ci, że upadanie firm jest zjawiskiem najzupełniej normalnym w kapitalizmie. Jedne padają, inne powstają. Na rynku pozostają najlepsi to jest ci co się potrafią dostosować do rynku. Nie ma obowiązku bycia przedsiębiorcą, można się zatrudnić gdzieś za pensję minimalną i spokojnie, bez nerwów sobie żyć.
karn napisał/a:Piszesz, że specjaliści z B2B też niech sobie wyjadą. Ci wszyscy ludzie oprócz podatków, robią zakupy, wydają w PL kasę, napędzają gospodarkę. Jak część z nich wyjedzie/upadnie, to będzie to KOLOSALNY cios dla PKB. Migracja ludzi pracujących, a migracja przedsiębiorców to jest zupełnie co innego.
Ja właśnie jestem specjalistą z B2B i żaden test przedsiębiorcy mi nie straszny, na dodatek nie mam zamiaru nigdzie wyjeżdżać. Z tego prostego powodu, że jestem rzeczywistym przedsiębiorcą co ma różnych klientów, nawet jeśli z jednym z nich stale współpracuję od 20 lat. Mogę wykazać zmienną ilość faktur i strukturę przychodów z różnych źródeł. I szczerze myślę, że rząd rzeczony test przedsiębiorcy wprowadzi, tylko po cichu. Żadnej propagandowej akcji
Ten test, to jest prosty skrypt na bazie danych z JPK. Napisze go w parę dni albo już jest napisany przez paru informatyków pracujących na B2B z MF
A potem na bieżąco wyskakują listy podmiotów do zlecenia kontroli ZUS. Przyjdzie kontroler z ZUS, stwierdzi wykonywanie pracy o znamionach pracy etatowej. Naliczy ile powinno być w takim wypadku naliczonej składki ZUS i wyda nakaz zapłaty z uwzględnieniem 5 lat wstecz wraz z odsetkami. Jest do odszukania w sieci casus, gdzie firma zapłaciła te zaległe składki i wystąpiła do pracownika o zwrot tej sumy. Poszło to do sądu i z tego co pamiętam na tamtym etapie pracownik był przegrany w I instancji. A mówili mu w tej firmie - posłuchaj pójdziesz na samozatrudnienie, będzie fajnie! Tobie więcej zostanie, nam więcej zostanie, po co płacić te podatki i składki?!
karn napisał/a:I co to dokładnie znaczy, że ich "nie stać" na większe pensje dla pracowników ? Znaczy to, że nie mają wystarczająco klientów. Dlaczego nie mają wystarczająco klientów ? Bo są mało sprytni ? Polacy genetycznie gorsi niż Niemcy ? Nie. Bo Zachodnie firmy mają kapitał i większe możliwości. Mogą wygryźć konkurencję.
Nie mam żadnej niemieckiej czy innej zagramanicznej konkurencji. Mam tylko polską konkurencję i to już moje zmartwienie jak ją pokonać. Tak jak to tylko moje zmartwienie czy mam wystarczająco dużo klientów. Jeśli miałbym za mało, to oznacza tylko i wyłącznie, że ja jestem za słaby. Skoro zaś bym sobie nie radził, to znaczy, że trzeba by przestać bawić się w samodzielne prowadzenie działalności tylko u kogoś się zatrudnić albo przebranżowić. To jest normalne zjawisko w gospodarce kapitalistycznej. Nie radzisz sobie - wypadasz.
karn napisał/a:Zmniejszenie ilości małych polskich biznesów doprowadzi do tego, że małe miast w PL będą wyglądały tak: kilka dużych sklepów zagranicznych, brak lokalnych firm o zasięgu lokalnym, czyli odpływ pieniądza z miasta. Brak lokalnych firm o zasięgu globalnym, czyli brak wpływów pieniędzy do miasta. Trochę specjalistów zatrudnionych w Zachodnich firmach i wydających pieniądze w mieście, o ile miasto ma szczęście i jest "sypialnią" dużego miasta. Trochę kasy z budżetówki, ale nie za wiele, jak to z budżetówki. W efekcie ludzie emigrują i małe miejscowości w PL po prostu wymierają. Takiej Polski chcesz?
O pardon ale tak właśnie wygląda moje rodzinne miasteczko. Teraz, nie po wyimaginowanym exodusie przedsiębiorców. Wygląda tak, a nie inaczej, bo młodzi ludzie wyjechali, bo nie chcieli pracować u miejscowych Januszów za grosze, nawet nie minimalną, na śmieciówkach. Ludzie gówno zarabiali, to i gówno wydawali. Ci zresztą co mieli i mają coś do wydawania wolą wsiąść w samochód i pojechać 50-60 km do większego miasta. Nie dość, że taniej, to jeszcze z jakiś sensownych rozrywek można skorzystać.
To jest właśnie pętla gówno zarabiania*.
* - naukowo nazywa się to pułapką średniego dochodu, za wikipedią:
Pułapka średniego dochodu a innowacyjność gospodarki
Innowacje są ważne dla państw średnio rozwiniętych chcących bogacić się. Kraje te są zagrożone wpadnięciem w „pułapkę średniego dochodu”. Kraje te osiągają średni poziom dochodów krajów rozwiniętych poprzez odtwarzanie rozwiązań technicznych tychże gospodarek, poprzez tanią siłę roboczą i oferowanie wysokiego zwrotu z inwestycji z powodu wysokiego popytu na kapitał. Model ten wyczerpuje się, gdy państwo osiąga PKB na osobę rzędu około 17 tysięcy dolarów.
W takim przypadku koszty pracy rosną, spowalniając pracochłonną produkcję, potem następuje nasycenie inwestycjami kapitałowymi, a importowanie innowacyjnych rozwiązań z zagranicy staje się trudniejsze i droższe.
Rozwiązania, które mogłyby poprawić produktywność takiego kraju, często podlegają reglamentacji ulokowanych w krajach rozwiniętych innowatorów. W tej chwili imitacyjny model wzrostu dominuje w szybko bogacących się krajach azjatyckich, jak Chiny, Malezja czy Wietnam.
Jeśli kraje rozwijające się zdołają przestawić się na wzrost oparty na innowacjach i dalszej akumulacji technicznie zaawansowanego kapitału, będą mogły dołączyć do takich gospodarek jak Korea Południowa czy Japonia, którym udało się przejść od średniego do wysokiego dochodu. W innym przypadku mogą podzielić los krajów Ameryki Łacińskiej czy Bliskiego Wschodu, które utkwiły w modelu gospodarczym opartym na nisko- i średnio zaawansowanej produkcji. W UE przed podobnym wyzwaniem – zmiany modelu rozwoju – z imitacyjnego na innowacyjny – stoją dziś nowe państwa członkowskie Unii Europejskiej, w tym Polska
Można by rzucać jeden po drugim całymi dziesiątkami przykłady tego, że taką właśnie nam wyznaczono rolę. Mamy być rezerwuarem taniej siły roboczej i nabywcą za ciężkie pieniądze wysoko specjalistycznych i innowacyjnych wytworów z innych państw. Dlatego nie podniecam się teraz kontraktem ze światowym koncernem i wyceniłem swoje usługi jak ciężko wykształcony specjalista z UE
Za to z sentymentem wspominam współpracę z polskim producentem, który w "garażu" trzymał takie maszyny, że nie wiem ile może ich być w Polsce sztuk. Może parę, a to co z nich wychodziło pakował w gustowne pudełka i wysyłał na cały świat.