extravaganza napisał/a:Razem w sypialni, po kilku latach. To nawet nie śpicie razem w jednym łóżku?
Ech, chciałabym Ci napisać, że będzie dobrze, ale moim skromnym zdaniu w przyszły weekend seksu nie będzie. Twoja żona mnie zaskoczy jak będzie ten seks uprawiać. Na początku jak pisałeś o tym zimnie, czytałam po kilka razy żeby zrozumiec o co chodzi. Myślałam, że było jej zimno albo inaczej, że nie była rozgrzana. Ale chodzi chyba o opryszczke, infekcje?
Mi sie wydaje że to takie wymowki. Jakos nie czules zeby chciała cos sie z Tobą pobawić w inny sposób.
Dzis rano przeczytałam Twoj wpis i naszlo mnie olsnienie: ta znajomośc z nowa kobieta to nie zadna jej wyjatkowosc. Jesteś wyposzczony i nie myslisz juz tą głową co trzeba. Ja jestem kobieta ale jak dluzej nie mam faceta to przed randka zdarza mi sie cos samej porobic zeby nie rzucac sie na faceta jak zwierzak.
Rozumiem choroby, spadek formy po ciazy itd ale nie 10lat.
Nie, nie śpimy. Ja salon, ona sypialnia - albo na odwrót. Z tym seksem, dam znać jak było. I tak, chodziło mi o opryszczkę, faktycznie ją miała - ale mógł to być wykręt, jak sugerujesz. Sugestia odnośnie desperackiego braku seksu, też jest trafna.
MagicGirlNMW napisał/a:Kurde, to juz chyba lepiej miec taka zone jak ja, niz jak twoja wink Sory ze sobie zartuje, ale ja sobie nie wyobrazam zeby moj maz nawet dla naszej corki tak sie poswiecal. Ona widocznie nie ma w ogole potrzeby miec seks, albo juz od lat ma go regularnie gdzie indziej, ale raczej to pierwsze.
Pogadajcie i rozejdcie sie! Zycie jest tylko jedno. Bardzo mi szkoda ze Tobie sie tak ulozylo( A o tej mezatce, to zapomnij, ona tylko ci skomplikuje nowy start(jezeli sie na niego zdecydujesz).
Może nie mieć ochoty na seks, dla mnie to jednak niezrozumiałe. Co do skoków bok, wątpię, ale dla chcącego może być coś trudnego, lecz do przeskoczenia - zakładam taką możliwość, raczej jednak nie ma na to czasu. Ja nie chcę niszczyć rodziny, chcę być szczęsliwy, kochany i doceniony - życie jest jedno, masz rację, ale najlepsze lata już za mną. Mężatka powoli odchodzi w zapomnienie, skupiam się bardziej nad tym, co pozwoli mi przetrwać kryzys w małżeństwie - które i tak od początku należało do średnio udanych. Nowy start, to opcja ostateczna - i to już na pewno z wolną kobietą.
extravaganza napisał/a:Nie każda kobieta, która nie uprawia seksu z mężem, spotyka się z kimś na boku.
Mi się wydaje, że Twoja żona jest tak zmęczona, że w ogóle to dla niej nie jest ważne, żeby uprawiać seks. Znamy tylko Twoją wersję wydarzeń. Ja uznałam, że piszesz prawdę i odciążasz ją w codziennych sytuacjach. Dla niej seks nadal może nie istnieć. Zakładam, że dzieci nie są już niemowlakami.
Mam w pracy koleżankę, rok ode mnie starsza i z opowieści wnioskuję, że może być podobnym typem do Twej małżonki. Kochanka nie ma, ale seks to dla niej zło konieczne. Średnio co 2 tygodnie mówi mężowi, że ma okres albo że okres się jeszcze nie skończył. Poza tą sferą, wszystko ok.
Ty chyba już tu nic nie wskórasz. Jak koleżanka powyżej, radzę odpuścić panią, bohaterkę tematu.
Tak najprawdopodobniej jest - jest wyczerpana, ale też sama postawiła się w roli perfekcyjnej pani domu - czy z tego powodu ja muszę cierpieć? Pomagam jak mogę, tutaj nic nie ściemniam. Powtórzę tylko, że wolę iść na spacer z dziećmi, niż sprzątać. Co do seksu - jest jak mówisz, mógłby nie istnieć. Dziwi mnie to, bo przez pierwsze kilka lat związku, ta sfera była jak najbardziej OK. Przerobione miejsce publiczne, auto, winda. Potrafiliśmy kochać się 3-4 razy pod rząd, dopóki siły witalne pozwalały. Dlatego jestem zaskoczony tą zmianą o 180 stopni, bo była raczej kobietą ze swobodnym podejściem do seksu. Po dwóch ciążach, seks wyparował - a nigdy nie naciskałem, gdy była w ciąży czy połogu. Nie mogę tego pojąć.
Ranna_Panna napisał/a:Widzę że ruszyło do przodu, już wiesz że żona przejawia dobrą wolę ale wygląda że musisz Ty być motorem zmian i pamiętaj duma na bok, ona Ci na tym etapie już nie potrzebna, musicie się w końcu skonsumować i to jest najważniejsze bo w tym miejscu narosła bariera i myślę że jej łatwo też nie jest, Ty się nie poddawaj, ja wierzę że Ci się uda, może bez terapeutów a dacie radę, życzę Wam tego
Duma już dawno jest na boku, ktoś tu już zasugerował - Marata - stawiam ją przed faktem dokonanym, mówię mam bilety na film i wychodzimy za 20 minut. Albo stolik w klubie jest już zarezerwowany. Bilety na koncert w kieszeni. Zaczyna to przynosić efekty - wychodzimy razem i siłą rzeczy spędzamy czas razem. Siłą rzeczy również więcej rozmawiamy przy takich okazjach.
bagienni_k napisał/a:SKoro kobieta czuje wstręt do seksu, to jak sobie można tłumaczyć jej ogólny stosunek do partnera?
Raczej nie czuje do mnie wstrętu, mam przynajmniej taką nadzieję. Powodem wyeliminowania seksu z życia codziennego, musi być coś innego.
extravaganza napisał/a:I skąd to stwierdzenie: "Kocham Cię, ale mnie wk...asz"? Mam wrażenie, że tu nie do końca wszystko zostało dopowiedziane.
U nas, kobiet, seks zaczyna się w głowie. Sam akt penetracji, to jakby wisienka na torcie, meta, punkt kulminacyjny. Czym autorze wk...sz żonę?
Trudne pytanie - chyba wk...m ją w ogólnym pojęciu. Twierdzi, że jestem lekkoduchem, żyję chwilą obecną, nie za bardzo myśląc o przyszłości. Jestem bałaganiarzem i niepoprawnym romantykiem. Romantykiem w sensie, kupię prezent czy kwiaty bez okazji, dam ulicznemu grajkowi parę złotych, żeby zagrał nam do kawy. Że trwonię pieniądze na przyjemności swoje, rodziny, jej zresztą tez - a co, mam pchać w skarpetę? Status materialny nam na to pozwala, więc nie widzę tu problemu. Że podejmuję decyzje pod wpływem chwili, gdy ona musi mieć wszystko drobiazgowo zaplanowane. Szybko wpadam w złość, gdy nie potrafimy się wzajemnie zrozumieć. Mam dar nawiązywania łatwych kontaktów, ona nie. Mnóstwo koleżanek, które przy okazjonalnym spotkaniu obejmą, pocałują. Ma mi za złe, że zwracają na mnie uwagę młodsze kobiety - to raczej kwestia wizerunku wiecznego chłopca. Ten ostatni argument jest z dupy, nigdy nie spojrzałem na inną kobietę, bo mam w domu jedną i to w dodatku piękną. Coś zaczęło u nas nie grać już dawno temu, sam nie wiem kiedy. A póżniej pojawiła się ta diabelska alternatywa.
Iwona40 napisał/a:Małymi kroczkami coś zaczyna się dziać w twojej relacji z żoną. No cóż 10 lat bez seksu z żoną to szmat czasu więc w tej sferze życia oboje bądźcie dla siebie wyrozumiali, powoli, z wyczuciem... Może wspólny taniec lub jakiś kurs , wspólne kąpiele, wyjścia lub wyjazdy dla was dwojga . Poznajcie siebie, swoje ciała na nowo jak narzeczeni. Twoja żona nauczyła się żyć bez twojego dotyku, rozmów o was, Ty też zajęty byłeś sobą ,zabrakło wspólnych tematów, zajęć, rytuałów tylko dla was dwojga a czas płynie.
Coraz więcej rzeczy zaczynamy robić razem, więcej rozmawiać. Zobaczymy jak to się wszystko potoczy. Liczę na udany i goracy weekend.