Ela210 napisał/a:Widzisz, tu nie chodzi o to, by podejść z wagą sprawiedliwości do każdego waszego zatargu.
Musisz spojrzeć szerzej i zrobić tylko to, na co Ty masz wpływ, chwycić nitkę od kłębka właściwą.
Obiektywnie tak- dwoje dzieci ma rozwiedzionych rodziców i córka nie może stać się ofiarą- zgoda- mąż się jej czepia.
Ale odbijanie piłki w stronę syna męża- nawet jak Nic nie mówisz - to zaognia tę sytuację.
Z perspektywy męża On opuścił swoje dziecko by utrzymywać cudze- i chyba sobie z tym w głowie nie do końca radzi- próbuje mu to wynagrodzić- nieważne czy dobrze to robi czy żle- chłopak z Tobą nie mieszka, więc konsekwencje dla Ex męża bardziej-
Ty nie możesz oprotestowywać jego wydatków na syna- bo innego sposobu na poradzenie sobie z tą sytuacją nie znalazł- więc to odbija się na twojej córce
Porozmawiajcie o tym na spokojnie. spróbuj zresetować swoje podejście do syna męża- za tym powinna pójść jego inna reakcja na córkę.
Nic złego w przedstawianiu znajomych i mogłabyś córkę jednocześnie skłonić do okazywania mężowi szacunku.
Wychodzicie gdzieś razem? wyjeżdżacie?
Jakby dzieci się polubiły mieibyście z górki..
Zawsze pozostaje przedyskutowanie spraw u doradcy z zewnątrz..
I jeszcze 2 sprawy- nie bój się, że córka mu wykrzyczy- niech wykrzyczy- ma prawo.
Nie przeszkadzaj jej jak do tego dojdzie.
Uważam też, że masz prawo dla równowagi do wypowiedzi ws wychowania ( nie pieniędzy wydawanych) syna- po to, by wiedział, co sądzisz.
Bo tłumisz to, a w 1 poście wybuchło.
Ogólnie nie bój się jak wybuchają małe konflikty- bo będą- lepsze to niż tłumienie i wielkie bum!
Elu nie rozumiem zupełnie tego co napisałaś .
według tego co czuję i przemyślałam od kilku dni , tak nas widzę
- mąż przypisał mnie rolę gosposi
- moja córka jest moim zastępcą .. . do tego brak akceptacji , szacunku i zrozumienia.
Nie jestem odpowiedzialna za to co mąż ma w głowie i według mnie jestem ostatnią osobą która ma wpływ na tematy związane z jego podejściem do syna , mojej córki , bo :
- według niego ja zawsze jej bronię , jestem jej służącą … i tak dalej - czyli nie jestem obiektywna .
Jestem zdania że on musi sobie to sam uświadomić i chcieć zmiany - i wykonać pracę - ja mogę tylko współpracować w tej zmianie ..
Oczywiście mam swoje do przepracowania , swoje zmiany u siebie.
Nie wiem na czym ma polegać moja zmiana do jego syna - ja się nie wtrącam , nie komentuje , nie interesuję.
Gdy jest u nas - włączam tryb 4 osoby w domu + specjalne traktowanie =gość .
Czasami wyjeżdżam, bo jestem zmęczona .
Teraz wiem że uciekałam, bo czułam się źle gdy mąż ma do mnie pretensje , np. że nie zrobiłam obiadu jak był jego syn … choć np nie robiłam już od 3 dni .
I każdy jadł na mieście .
Co do zdania o oprotestowaniu wydatków na syna -
z mojej perspektywy nie chodzi o syna . Przemyślałam to , próbowałam zrozumieć czemu mnie tak to męczy
Ja mam złość o to :
- mąż wykonał polecenie ex- to nie był jego pomysł
- nie wziął pod rozwagę naszych ustaleń
- mieliśmy maksymalnie zrezygnować / ograniczyć przyjemności.
- prośba ex mówiła o "zwiększonych wydatkach od września "- więc mógł zrealizować to od września/ po naszym zakupie
- mąż nie ma odpowiedzi na to " co to za nowe wydatki " .. obraził się i milczy , za kilka dni będzie jakby nigdy nic..i nie wrócimy do teamtu. A jak ja zaproponuję porozmawiać - to zbędzie mnie - tu nie ma już o czym , ile razy chcesz o tym rozmawiać, decyzja podjęta, sprawa zamknięta "
Znam to doskonale. Tak załatwia wszystkie sprawy w których nie ma argumentów.
Syn męża był u nas już w tym czasie i mąż nie ograniczył wydatków - nie oczekiwałam tego , teraz to tylko analizuję .
Zauważyłam i ukuło mnie że nawet cukierka w tej torbie z zakupami nie było dla mojej córki . Ale jak zawsze w takiej sytuacji - zignorowałam to , bo on nie musi , a ja nie mogę tego wymagać.
Ja wiem że mnie chodzi o zasady - i powinnam pewnie to zignorować , tylko ja się teraz pytam siebie kto ma wpływ na moje/ nasze życie???
Jeśli nasze ustalenia w zderzeniu z prośbami ex będą tak wyglądać .. to nikt mnie nie uprzedził o tym .
Odniosłam wrażenie że to ex decyduje , mąż wykonuje - czyli mamy trójkąt władzy... i to ja mam najmniejszy głos.
Polemka
tak jak Cyngli napisała. Nie ma żadnych obowiązków , o nic nie jest proszony , jak odniesie po sobie talerz to mąż mu gratuluje .
Zauważyłam że mąż nie robi z nim normalnych/ codziennych rzeczy bo szybko go irytuje że syn nie chce / nie potrafi.
Czas spędzają na basenie, grach , filmach, wyjściach do miejsc z rozrywkami, troche grają w piłkę , lubią chodzić po sklepach z elektroniką , zabawkami , wystawami, samochodami .
Zasze coś kupują . Jaksą w domu i nie ma ciekawego zajęcia to grają na telefonie / xboksie
Ela co czuje do jego syna - chyba dystans , i mieszankę "żal mi go " ze strachem co będzie za jakiś czas , bo niestety obserwuję czasami niski szacunek do ojca ..
Na samym początku traktowałam dzieci podobnie - w sensie adekwatnie do wieku , ale były zgrzyty . Pretensje . Po kilku miesiącach ustaliliśmy moje/twoje dziecko .
Młody jest ogólnie dobrym chłopcem, jest bystry , miał taki okres że bardzo chciał robić to samo co moja córka - chyba była dla niego autorytetem . Nie ma rodzeństwa .
Przez najbliższych jest traktowany jako ktoś komu trzeba wynagradzać sytuację rozwodu rodziców , wszystko jest mu wybaczane, jest traktowany dużo lepiej niż inne dzieci w rodzinie ( dziadki ) , nie ma obowiązków w domu , dlatego ma czasami trudności w "zwykłych " sprawach .
Jest nauczony że wszystko jest dla niego, nie dzieli się z nikim sam z siebie , lubi tylko to co łatwe i się udaje , ma trudności z emocjami gdy nie jest najlepszy, nie wygrywa - według mnie duże bo wpada w histerię i szał.
Mąż obwinia za wszystko ex.
Efekt jest taki że to syn musi decydować / to co lubi/ chce -inaczejsię nudzi lub nie chce przyjeżdżać do ojca . W mojej ocenie jest "przekupowany atrakcjami " i jest trudniej z roku na rok bo jest coraz bardziej wymagający i szybko się nudzi.
Byliśmy kilka razy razem w czwórkę na wyjeździe - tragedia . Wszyscy byli niezadowoleni, bo trzeba było ograniczyć się tylko do tego co chciał młody .
Uprzedzając pytania - wiem że to naturalne jak jest mniejsze dziecko w rodzinie … ale te histerie , wymuszanie - mnie sa zupełnie obce , dodatkowo bezradność męża czy wręcz atakowanie mnie za tą sytuację .
Ostatnio jeździmy bez dzieci , lub/ i każdy ze swoim . Kilka razy byliśmy tylko z synem męża , moja córka nie chciała . Jestem w stanie wytrzymać 2-3 dni, niestety odnoszę wrażenie, że mąż chce bym jechała tylko do pomocy. … Ostatni wyjazd był w marcu - jak dla mnie 12 latek powinien umieć zająć się sobą chociaż trochę, możliwe ze syn jest zazdrosny o mnie - w takim sensie że może myśli że jak ja zniknę z horyzontu to mama będzie z tatą .
Kilka razy brzydko się odniósł do mnie - nikt nie zareagował- ani ja , ani mąż .
ja nie wiedziałam jak/ zaskoczyło mnie to - spojrzałam tylko na męża , myślałam że on się odezwie - generalnie jest mi troche żal chłopca, bo zdaje sobie sprawę że to dorośli go kształtują .