Mogę podzielić się kilkoma sposobami, które mnie pomogły. Może komuś się przydadzą?
Uwaga, gadulsko będzie 
Warto świadomie podjąć jakieś kroki, spróbować spojrzeć na swoje sprawy trochę inaczej. Psycholog mnie kiedyś zapytał, gdy byłam zrozpaczona i załamana, co spotkało mnie ostatnio dobrego. Zaczęłam myśleć i okazało się, że nawet w tej "czarnej dupie" można znaleźć jakieś jasne promyki, choćby zupełne dyrdymały, że np. smakował mi deser.
Zaczęłam prowadzić zeszyt, w którym te promyki zapisywałam. Z dużą przyjemnością dziś do nie go wracam. Poradzono mi, bym notowała sobie wszystkie pomysły na "doła", jakie przyjdą mi do głowy, bo w chwilac gorszych się o nich nie pamięta. Ten mój brulion tchnie niesamowicie pozytywną aurą, bo tylko takie rzeczy w nim zapisywałam. Dzięki temu zeszytowi, moja uwaga bardziej koncentrowała się na tym, co wzmacnia i poprawia nastrój, odwracała uwagę od czarnych myśli.
Przyglądałam się sobie, temu, co mi pomaga, co mi dobrze robi. Robiłam sobie małe przyjemności, zapalałam np. świeczki w pochmurny dzień, żeby w domu było przytulniej, piekłam ciasto, aby pachniało rodzinnym ciepłem. Starałam się nie pogrążać w życiowym rozmemłaniu, choć uważam, że czasami chwila rozmemłamia nam się należy. W najgorszych czasach zdarzało mi się trzy dni nie zmywać naczyń, tylko popołudniami wylegiwać się pod kołdrą i dużo spać (w stresie i depresji bywam śmiertelnie zmęczona). Mogłam sobie na to pozwolić, bo zostałam w domu sama jak palec. Stwierdziłam, że to wyłącznie moja sprawa, jak żyję. Powiedziała mi psycholog: "Pani nie musi być siłaczką". Odpuścić sobie, nie karać się za "bylejakość" - przecież nie będę byle jaka wiecznie. To była ulga, gdy z czystym sumieniem pozwoliłam sobie na śmierdzące, obrzydliwe i karygodne lenistwo 
A lepsze momenty wykorzystywać na działanie. Rozwiązywać problemy, wychodzić z nich. Wyłazić z domu na spacery, na rower, na bieganie. Wychodzić do ludzi - mnie są bardzo potrzebni, choć potrafię i lubię pobyć sama. Do PTTK iść, na spotkanie Gospodyń Wiejskich, kółko różańcowe czy zgrupowanie lokalnych hippisów - co kto lubi 
Takie były moje sposoby na doła i duchowe osłabienie.
No i trochę filozofii, duchowości. Szukam wszędzie, gdzie się da wsparcia. Czasem jakieś zdanie nabazgrane na murze daje do myślenia, inspiruje. Czasem fragment piosenki natchnie naszą intuicję. Wszędzie, ale to wszędzie są inspiracje.
Choć nie jestem "kościołowa", czerpię i z religii. Tydzień temu będąc na mszy z koleżanką usłyszałam pieśń: "Kto się w opiekę odda Panu swemu (...) śmiele rzec może: mam obrońcę Boga, nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga". Wiara, spokój wewnętrzny to potężne filary.
Od dłuższego czasu chodzi za mną i chodzi zdanie wyczytane na nagrobku mojego byłego męża (napis zawsze zasłaniały kwiaty i znicze, więc nie od razu go zauważyłam): "Bóg sam wybrał czas". Ilekroć sobie to przypominam, uświadamiam sobie, że losowi warto zaufać, że co ma być, to będzie, że tylko spokój może nas uratować. I to mi pomaga - wiara, niekoniecznie ta standardowa. Żródłem siły może być poezja, wypowiedzi mądrych, a czasem nawet i głupich ludzi (bo i głupi czasem trafi w sedno).
Koleżanka, nawiasem mówiąc, z forum, napisała kiedyś, że tworzymy sobie w głowach historie. Fakty, które wpędzają nas w rozpacz czynią to z powodu naszych interpretacji.
Dajmy na to, porzucił mnie mąż, więc zaraz uruchamiam cały łańcuch czarnych myśli: że jestem beznadziejna, że nikogo już nie spotkam, że nikt mnie nie pokocha, że samotna umrę z głodu. Warto sobie zadac pytanie, czy to aby na pewno prawda, spróbować ze sobą polemizować, poszukać kontrargumentów, przykładów, że nie jest wcale zawsze tak jak nam się wydaje (np. nie jestem dla wszystkich obojętna, bo przyjaciółka dzwoni i pyta, czemu się nie odzywam, nie jestem stara i brzydka, ten facet z ulicy obejrzał się za mną, a śmierć głodowa mi nie grozi, bo jestem kobieta pracująca i żadnej pracy się nie boję
)
W internecie jest mnóstwo artykułów na takie tematy, warto poszukać, to również było dla mnie źródłem wsparcia.
Straszliwie się nagadałam, ale przedstawiłam wszystkie sposoby na emocjonalne doły, jakie tylko miałam w pamięci.
...Dzisiaj wpadła do mnie niespodziewanie koleżanka na rowerze. Odprowadziłam ją kawałek do domu i przypomniałam sobie, jak bardzo potrafi zrelaksować wieczorny spacer. I nietoperza widziałam na tle gasnącego nieba 
Ważny jest relaks, taka regeneracja, to daje siłę do walki z przeciwnościami.
Pewna mądra koleżanka powiedziała mi kiedyś: "Nauczyłam się być dla siebie dobra, bo to mi daje siłę". To ważniejsze niż nam się wydaje.
Dziewczyny, bądźcie dobre dla siebie!