Myśliwi - pasjonaci czy mordercy? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 180 ]

66

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Nie chcialam w ten  watek wchodzic, ale skoro nalegasz...
My (tj. lekarze weterynarii) widzimy to z drugiej strony. Slyszalam, ikoledzzy mi mowia ze wciaz slysza - skargi . Ze tam mieszka mysliwy, strzela do psow, kotow, ptakow. Nawet do golebi, golebiarze czesto to mowia. Jak ktos ma bron to chce postrzelac -i pozabijac.
Na wsiach oczywiscie skargi sa po cichu, bo lokalni bonzowie poluja. A w miastach - bo poluje policja. W sredniej wielkosci miescie ktos strzela do zwierzat, juz kilka lat, w jednej dzielnicy. Sa wydobyte pociski, zdjecia rtg. Organizacja pro-zwierzeca ustalila tylko ze to bron mysliwska. Czyja - tego juz nie moga ustalic. Policja sie nie interesuje - co ciekawe niedawno ktos strzelal tam do autobusu.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
femte napisał/a:

Mysliwy zabija bo lubi. I dla mnie to chore.

A dla mnie nie. Wybieram się z dziećmi na wędkowanie, które też jest formą myślistwa. Rybki pójdą pod nóż i na patelnię.
Mnóstwo ludzi zostaje policjantami czy żołnierzami, bo lubią adrenalinę i ostre akcje. Od tego są badania psychologiczne żeby wykluczyć z ich grona konkretnych psycholi ale odpowiednia doza zapotrzebowania na takie wrażenia jest wskazana. Łącznie z tym, że ci ludzie muszą umieć zaakceptować konieczność strzelania do innych ludzi.

68

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Tania ta adrenalina mysliwych.
Siostra zawsze mowi, ze uwielbia jak krew sie leje. Jej ulubione opowiadanie - sika z tetnicy, ona do stazysty - jak fajnie jak sie leje. A ten gamon nie zalapal ze ma wytrzec.

69

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Nie każdemu się chce zaciągać do Donbasu

70 Ostatnio edytowany przez Znerx (2019-07-16 15:08:06)

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
JoannaJ505 napisał/a:
misiando napisał/a:

Wędkarze z tej samej bajki się wywodzą.

A dla równowagi, jeśli myśliwych nazwać mordercami, to jak nazwać pracowników ubojni, oraz jak nazwać jedzących mięso?

w roku 1300 p.n.e. nikt tego nie rozważał.
w roku 1410 po bitwie Grunwaldzkiej nikt tego nie rozważał, upolowali zwierza, upiekli i zjedli

to dlaczego w roku 2019 zdania są podzielone ?


A dziczyzna w sklepach to się bierze z...?
Wiec i tak, ktoś te upolowane zwierzęta zjada/wykorzystuje skóry. Te upolowane dziki, sarny, zające i inne takie też się nie walają po lasach.

71

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Wlasnie ze mysliwi wyrzucaja zwierzyne. Ptaki upolowane czesto sa tak zmasakrowane i nafaszerowane srutem ze sie je wyrzuca. Male, ktorych sie nie oplaca patroszyc tez. Typu jarzabek.
Czesto upoluja cos w okresie ochronnym i wyrzucaja.
A gdzies sie garbuje skory z zajecy? Saren? Czasem jak ktos chce miec ozdobke na sciane to wygarbuje jakies wieksze skory. Wieksozsc sie wyrzuca.
Padlina sie nie wala, bo lisy i krukowate robia porzadek, dziki tez. Sarny i jelenie miesem nie pogardza, choc z pogryzieniem maja klopot.
Czesto sa znajdowane zwierzeta, czesc postrzalki nieodnalezione przez mysliwych, czesc porzucona celowo. Czeste sa tez wnetrznosci, np macice z plodami. Np. w Zabrzu - ktos wyrzucil przy ruchliwej drodze.

Mysliwi nie znaja garunkow chronionych i nie sa w stanie ich rozpoznac w momencie strzalu. Co gorsza, potem tez, stad takie kwiatki jak zdjecia z chronionymi gatunkami ptakow. Jak sie strzela np. o zmierzchu nie ma sily zeby odroznic np. gatunek kaczki. Czesto te chronione sa wlasnie wyrzucane - i znajdowane w miejscach polowan. Oczywiscie o ile mysliwy je rozpozna juz martwe - co nie jest pewne.
Dodam jeszcze ze chcac mysliwstwo wpisac na liste dziedzictwa narodowego podawali jako argument charta polskiego. Ktory wlasnie byl wystrzelany przez mysliwych. Ocalal dzieki klusownikom i importom zza wschodniej granicy.
Znajoma miala charty, bardzo cenne. Kupila dom nawet nie na wsi - na granicy aglomeracji slaskiej. Od poczatku miszkajacy tam mysliwi jej grozili, potem ktos strzelal z samochodu do psow biegajacych po ogrodzonej posesji. W koncu dom sprzedala, przeprowadzila sie do miasta.
Przypadki strzelania do psow - na smyczy, w towarzystwie dzieci, na ogrodzonej posesji, na prywatnym terenie - sa bardzo czeste. W zasadzie nic z tym nie mozna zrobic. Kto sie bedzie zajmowal psami, gdy za zabicie czlowieka mysliwy dostal rok w zawieszeniu?

72

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
femte napisał/a:

Przypadki strzelania do psow - na smyczy, w towarzystwie dzieci, na ogrodzonej posesji, na prywatnym terenie - sa bardzo czeste. W zasadzie nic z tym nie mozna zrobic. Kto sie bedzie zajmowal psami, gdy za zabicie czlowieka mysliwy dostal rok w zawieszeniu?

A ile to jest bardzo częste? 10 przypadków w roku, 100, 1000? Ile takich przypadków możesz wymienić? Przy czym od 7 lat obowiązują przepisy nie pozwalające myśliwym na strzelanie do psów z tytułu ich wałęsania się czy domniemanego zdziczenia. Nigdzie, nawet w lesie. Pozostała tylko ogólna możliwość zabicia zwierzęcia czyli również psa w obronie siebie lub swojego zwierzęcia. Przy czym może warto żeby miłośnicy i właściciele psów w końcu sobie przyswoili, że puszczanie w lesie psa samopas, luzem jest wykroczeniem karanym grzywną.
Ja mam nieogrodzoną posesję i w końcu zaopatrzyłem się w solidny kij na wypadek potrzeby wyjścia nocą z domu. Wielokrotnie bowiem obserwowałem jakie psiska stadnie biegają po okolicy, również wokół mojego domu. To nie są dzikie psy tylko spuszczane na noc przez ich właścicieli żeby się wybiegały. Chodzę weekendowo na spacery po okolicy i głupio byłoby łazić z takim solidnym bejsbolem więc aktualnie rozglądam się za czymś dyskretnym. Po pierwsze przeglądałem ofertę małych miotaczy gazu i to jest całkiem dobry wybór. Pewnie kupię przynajmniej dzieciom. Po drugie patrzyłem na broń gazową z kulami gumowymi, gumowo-stalowymi i gazowymi. Do 10 metrów nawet spory pies powinien boleśnie odczuć spotkanie z taką gumowo-stalową kulą. Mniejsze to po prostu nie przeżyją.
Mam zwyczajnie dość po tym jak 2 miesiące temu taki 40-50 kilogramowy brytan przedostał się przez ogrodzenie i rzucił w kierunku moich dzieci na ulicy.

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
katarine93 napisał/a:

Jak postrzegacie myślistwo? W obecnych czasach według was jest to już bardzej forma rozrywki czy wciąż konieczność ze względu na "zachowanie równowagi w przyrodzie"?

Zdecydowanie mordercy - w naszym kręgu kulturowym, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, ale też i trochę dawniejszych, jest to i na ogół była pusta rozrywka. Są oczywiście miejsca na świecie, gdzie myślistwo jest sposobem zdobywania pożywienia. Tam polowania służą zaspokojeniu potrzeby głodu, jednak nasz kraj do tych miejsc nie należy.

74

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Francja, kraj słynący z głodujących ludzi na ulicach, muszą zdobywać pożywienie na wszelkie sposoby - 1 milion 300 tys. myśliwych.
Włochy, ci też głodują - 750 tysięcy myśliwych.
Wielka Brytania, wyspa odcięta od dostaw żywności - 800 tys. myśliwych.
Hiszpania, no ci przynajmniej są wytłumaczeni, corrida, te sprawy - 980 tys. myśliwych.
Niemcy, no to w ogóle wiadomo, oblizują się na samą myśl o polskim żubrze uciekającym z Polski - 360 tys. myśliwych.
Irlandia, ten sam problem co sąsiednia wyspa. Statki z żywnością nie dopływają albo zaraza wybije ziemniaki, to głód - 350 tys. myśliwych.
Portugalia, nie wiem, nie znam ale pewnie sobie lubią postrzelać - 230 tys. myśliwych.
Teraz ha, ha znani zieloni miłośnicy wszystkiego co żywe:
Szwecja - 290 tys. myśliwych.
Finlandia - 305 tys. myśliwych.
Norwegia - 190 tys. myśliwych.
Kto wie, może to ze strachu przed niedźwiedziami polarnymi?

Teraz uwaga, uwaga!
Polska - ok. 120 tys. myśliwych. W Polsce jest jeden z najniższych w Europie stosunek ilości myśliwych do ludności kraju. Co dla organizacji łowieckich oznacza nadzieję, że jest duża szansa na progres smile Jest na to duża szansa z prostego powodu. Jeszcze do niedawna myślistwo było po prostu w Polsce drogą rozrywką, ekskluzywną. Poza ludźmi zajmującymi się tym zawodowo jak leśnicy to była domena rozrywki zarezerwowana dla prawników (sędziowie, prokuratorzy, notariusze itd.), lekarzy, oficerów służb wszelakich, urzędników na odpowiednim stołku (zawód dyrektor) i tak dalej, i tak dalej... Teraz to się zmienia, bo więcej ludzi na to stać. Broń, amunicja, akcesoria są łatwiej dostępne i tańsze.

75

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Jak morduja, to mordercy. Ted Bundy tez byl pasjonata.

76

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

To tak jak rzeźnik w przemysłowej rzeźni. Czy wbijając na zmianie setny bolec w czaszkę kolejnego byczka może odczuwać satysfakcję ze swojej pracy, czy nie może? Na swój prywatny użytek, to wszystko co się obecnie dzieje w świecie sytego człowieka pierwszego świata nazywam cywilizacją śmierci. Wszystko co dostaje na stół ten syty człowiek jest martwe i człowiek ten nie ma i nie chce mieć żadnej świadomości, że kiedyś było to żywe. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu na polskiej wsi nie jedzono niczego czego się samemu nie zabiło albo nie zebrało z pola własnymi rękami. To uczyło szacunku do wszystkiego co żywe. Mnie jeszcze w dzieciństwie uczono, że jak kromka chleba spadnie na podłogę, to należy czym prędzej podnieść ją i ucałować, przepraszając za taki akt nieuwagi i braku szacunku do pożywienia. Bo jeszcze wtedy wiedziano, że chleb to życie i to nad wyraz dosłownie. Nie bez powodu najważniejsza modlitwa świata chrześcijańskiego m.in. mówi "[…]chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj[…]. Nie raz chleb był jedynym pożywieniem, a kto nie marzył z głodu o choćby czerstwej skórce chleba ten nie wie nic. Żeby ten chleb był ktoś musiał orać w polu, nawozić je, obsiać, modlić się o dobrą pogodę, dobry plon, który trzeba było zebrać, wymłócić, zemleć na mąkę, wyrobić ciasto i upiec. Parę dni temu odwiedzałem taki dom, gdzie jeszcze stoi piec, który żywił kilkadziesiąt lat całą rodzinę. Żeby zjeść mięso trzeba było hodować zwierzęta, karmić je, dbać o nie, a potem najczęściej własnoręcznie zabić. Dziś mięso to jakiś odrealniony produkt ze sklepowej półki.
Myśliwi, to relikt tego dawnego świata. Ma swoje wynaturzenia, to oczywiste. Jednakże człowiek to tylko małpa, która kiedyś z mózgu uczyniła najdoskonalsze narzędzie zabijania. Wszystko czym jesteśmy i co stworzyliśmy jest konsekwencją doskonalenia się małpy w zabijaniu. To człowiek jest najdoskonalszym drapieżnikiem na kuli ziemskiej.
Ja od jakiegoś czasu rozważam założenie małej hodowli kurek. W zasadzie w jednym tylko celu, żeby pokazać tą rzeczywistość moim dzieciom - chcesz jeść, to musisz zabić. Chcesz być jaroszem, nie ma sprawy. Wydzierżawię ci pole nieopodal, zasadź własnoręcznie ziemniaków czy co tam będziesz chciał i zbierz plon...
Dziś przeciętny, młody, sprawny mężczyzna zostawiony sam w lesie, to prawie jak skazanie go na śmierć wink Zaczynając od tego, że taki młody człowiek nie potrafi się zorientować względem stron świata. Może umrzeć z głodu nie mając świadomości, że otoczony jest pożywieniem. Kilka głupich przedmiotów umożliwiających w miarę komfortowe przetrwanie kilku dni w lesie mieści się w niewielkiej saszetce. Jednak najważniejsze co to umożliwia mieści się w głowie, tam gdzie jest najdoskonalsze narzędzie zabijania i przetrwania na kuli ziemskiej. Obecnie nauka korzystania z tego organu jest traktowana wstydliwie albo wręcz zwalczana.
Kiedy byłem dzieciakiem marzeniem każdego chłopaka było mieć finkę. Dziś dzieciaki nie mogą wziąć do ręki scyzoryka, bo zaraz - zostaw, bo się skaleczysz!
Dziś trzeba organizować specjalne kursy żeby pokazać dzieciom jak rozpalić ognisko, jak złowić rybę, zabić ją i sprawić do spożycia. Pokazać, że las to twój sprzymierzeniec, twoje środowisko, w którym jesteś najgroźniejszym zwierzęciem. Dać odpór tej propagandzie, która cały czas straszy, że nie oddalaj się od domu, bo coś może ci się stać! Matko, dziś dzieci boją się wejść między zarośla i drzewa, bo tam są kleszcze!

Ja obecnie zmierzam w kierunku strzelectwa sportowego i taktycznego, dzieciaki też jakby złapały bakcyla. Z myślistwem, to jeszcze nie wiem wink Zobaczy się. Choć gdybym dostał teraz zaproszenie - stary, mamy w weekend taką zamkniętą imprezę, dostaniesz sztucer i pójdziemy zapolować, reflektujesz? -  to poszedłbym jak w dym. lol

77

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Snake napisał/a:

Szwecja - 290 tys. myśliwych.
Finlandia - 305 tys. myśliwych.
Norwegia - 190 tys. myśliwych.
Kto wie, może to ze strachu przed niedźwiedziami polarnymi?
Teraz uwaga, uwaga!
Polska - ok. 120 tys. myśliwych. W Polsce jest jeden z najniższych w Europie stosunek ilości myśliwych do ludności kraju.

Tylko, że logika i lewicowi ekolodzy to nie jest dobrana para.

Swoją drogą to tak o ekologii i Szwedach:
Szwedzcy naukowcy obliczyli ile CO2 emituje jedno spłodzone dziecko wink i jak bardzo niszczy planetę wink

Rezygnacja z wydania dziecka na świat zaoszczędzi 58,6 t emisji CO2 rocznie

Za to problem "rąk do pracy" chcą rozwiązywać emigrantami i robotami.

Ten świat naprawdę musi umrzeć roll

78

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Znerx napisał/a:

Swoją drogą to tak o ekologii i Szwedach:
Szwedzcy naukowcy obliczyli ile CO2 emituje jedno spłodzone dziecko wink i jak bardzo niszczy planetę wink

Rezygnacja z wydania dziecka na świat zaoszczędzi 58,6 t emisji CO2 rocznie

Wiesz zatem zapewne, że zdrowa tkanka społeczności ludzkiej wystąpiła z apelem o zbiorowe samobójstwa ww. mądralińskich i zielonych, bo czynem tym uwolnią naszą planetę od sporej emisji CO 2?
Ja w weekend zabieram dzieciaki na strzelanie z ostrej broni, tudzież inne męskie rozrywki. Będzie pieczyste, zapewne kiełbasa z Biedry tongue Choć nie jestem do końca pewien co wymyślą koledzy... ostatnio dzieciarnia z wypiekami na twarzy oglądała uśmiercanie i sprawianie rybek na ognisko. Cierpliwie próbuję oswoić żonkę z pistoletem gazowym. Mówię - weź do ręki, przymierz, spróbuj ale dla niej to ZŁO wcielone więc na razie nic z tego wink

79

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

O myśliwych i dzikach.

Może słyszeliście co kilka dni temu podawały agencje newsowe?
Dania z obawy przed ASF dokonała "ostatecznego rozwiązania kwestii dziczej", po prostu wystrzelali wszystkie dziki obecne na terytorium kraju. Teraz już nie muszą się obawiać, że coś zagrozi ich produkcji wieprzowiny.
Ostatni dzik został oznaczony dumnym numerem 157. Tak, w całym kraju było tylko tyle dzików, no ale przecież nie liczy się ilość, a fakt likwidacji całej populacji. W końcu np. tygrysów syberyjskich też jest  kilkaset sztuk, a jakby któreś państwo chciało je wszystkie zlikwidować to byłby krzyk pod niebiosa.

Taka ciekawostka. wink

80

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Czytałem ale weź tu w Polsce strzel do dzika, zaraz zlecą się miłośnicy zwierząt...

81

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Snake napisał/a:

Czytałem ale weź tu w Polsce strzel do dzika, zaraz zlecą się miłośnicy zwierząt...

Nie jest chyba tak źle. Mam znajomego myśliwego o zdrowym podejściu, co jakiś czas 1 szt. ustrzeli, rabanu nikt nie robi. Swoją drogą byłem teraz na jego weselu,był też pieczony dzik, był pyszny.

82

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Myślę, że nazywanie myśliwych mordercami jest logicznie tak trochę nie teges i kwestię morderstwa rozpatrywać należy wyłącznie w przypadkach człowieka wobec człowieka. Czyli jeśli człowiek zabija zwierzę lub jeśli jakieś dzikie czy hodowlane zwierzę zabija człowieka - w obu tych przypadkach nie można mówić o morderstwie. Dlaczego? W drugim przypadku rzecz jest oczywista, bo zwierzęciu, które w swoim postępowaniu kieruje się instynktem trudno postawić zarzut przestępstwa umyślnego z kodeksu karnego ludzkiej proweniencji. W pierwszym zaś do głosu dochodzi główny i nierozwiązywalny problem, tj. wg jakich kryteriów oceniać, czy danemu stworzonku może przysługiwać status ofiary morderstwa z ludzkiej ręki. Sam cel pozbawienia życia wydaje się lichą przesłanką, bo zwierzęciu raczej wszystko jedno, czy je usmażą czy zutylizują. Poziom rozwoju i kwalifikacja czynu? Z jednej strony krowa, która sama z siebie jest w stanie nauczyć się otwierać zasuwkę od drzwi obory z bolcem w mózgu umrze natychmiast, z drugiej prymitywne względem bydlęcia komary, które po włączeniu Raid'a padną po powolnym konaniu w długiej gehennie, co podpaść by już mogło pod szczególne okrucieństwo i znęcanie się.

Jeśli jednak idzie o sferę ludzkich uczuć, to czym innym dla mnie jest nazwijmy to humanitarne zastrzelenie dzika, gdzie poziom "bestialstwa" utożsamię z zabiciem koguta poprzez dekapitację z użyciem siekiery, co zresztą raz na jakiś czas czynię w swojej przydomowej hodowli, a czym innym np. hiszpańska corrida.


Znerx napisał/a:

O myśliwych i dzikach.

Może słyszeliście co kilka dni temu podawały agencje newsowe?
Dania z obawy przed ASF dokonała "ostatecznego rozwiązania kwestii dziczej", po prostu wystrzelali wszystkie dziki obecne na terytorium kraju. Teraz już nie muszą się obawiać, że coś zagrozi ich produkcji wieprzowiny.
Ostatni dzik został oznaczony dumnym numerem 157. Tak, w całym kraju było tylko tyle dzików, no ale przecież nie liczy się ilość, a fakt likwidacji całej populacji. W końcu np. tygrysów syberyjskich też jest  kilkaset sztuk, a jakby któreś państwo chciało je wszystkie zlikwidować to byłby krzyk pod niebiosa.

Taka ciekawostka. wink

Z tygrysami syberyjskimi to nieco inna rzecz, bo ich jest kilkaset sztuk, ale ogólnie na naszym łez padole. A źródeł reintrodukcji dzika na Świecie jest multum i jak się chce, to można pakować na ciężarówki czy inne statki i z powrotem Danię zadziczać tongue

83 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-07-02 14:44:47)

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Nie widzę jakoś sensu likwidowania populacji tygrysa syberyjskiego, no chyba, że ze względu na jedynie chorą chęć "postrzelania sobie do ruchomego celu lub osiągnięcia zysku napędzanego przez jeden czy inny durny zabobon..No, ale to nie temat przewodni..


Co do duńskich dzików: jeśli populacja wynosiła niewiele ponad 100 osobników, to siłą rzeczy jest to dość łatwe do wykonania. Z punktu widzenia polskiej gospodarki łowieckiej, nie trzeba byłoby wykonywać żadnych planów pozyskania zwierzyny. Wystrczyłoby jedno-dwa polowania i po kłopocie. Gorzej, jeśli kraj liczy sobie trochę więcej ha powierzchnii, gdzie dzików jest więcej. Właściwie to naprawdę nie wiadomo ile, bo sposoby szacowania liczbeności populacji bywają niewiarygodne.
Natomiast w przyrodzie istnieje zjawisko MIGRACJI osobników, powodowane zresztą rozmaitymi czynnikami. Jedne gatunki są bardziej koczownicze, drugie mniej. Migracje odbywają się w naturalny sposób lub też bywają wymuszane czynnikami antropogenicznymi. Wykazano, że w wypadku dzików, presja myśliwych, oczywiście przekraczająca w ujęciu populacyjnym pewien próg, powoduje zwiększoną migrację zwierząt, zalężnie od tego, jaki charakter czy kierunek ma czynnik tą migrację wywołujący. Jeśli np w jednym państwie odstrzał dzików jest zdecydowanie bardziej intensywny niż w sąsiednim, to siłą rzeczy te zwierzakiw pewnym stopniu, mniejszym bądź większym, będą na te sąsiednie państwo się przemieszczać. Według danych, które kiedyś znalazłem, z ognisk ASF-u na wschodzi kraju i na Białorusi, na skutek ZBYT intenstywnych odstrzałów, dziki zaczęły się szybciej przemieszczać na zachód. Rozpraszały się stopniowo na coraz mniejsze grupy i w ten sposób zarażone osobinki bardziej "rozpływały się" w przestrzeni, stopniowo przesuwając granicę wsytępowania i szerzenia się choroby na zachód.
Zatem nie wystarczy wytłuc w danym miejscu i czasie ileś tam osobników, pomijając już wszystkie czynniki, które wskazywałyby na konieczność tego odstrzału a przede wszystkim decydowały o jego SKALI. Akurat o los dzików bym się nie obawiał, bo jest to naprawdę jeden z niewielu gatunków, które radzą sobie znakomicie na tej ziemi i raczej na ich wyginięcie się nie zanosi, tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę, że to duży ssak, teoretycznie przynajmniej potrzebujący znaczych przestrzeni i zasobów pokarmowych do życia, których to brak akurat przynił się do przetrzebienia pozosytałych 99,9% gatunków dużych zwierząt. Poza ogromną płodnością, są dość odporne i niezbyt wymagające pod względem środowiska życia czy pokarmu, także nawet zwiększone ich pozyskanie raczej nie zagrozi istnieniu całej populacji. Prędzej czy później z tzw źródła populacyjnego przemiszczenie osobinków do ujśćia, czyli tam, gdzie ich nie ma - zachodzi migracja, bo każdy gatunek istoty żywej ma tendencję do przemieszczania się i zmiany miejsca pobytu, choć skla zjawiska zależy już od możliwości konkretnego gatunku.
Chyba, że zacznie się zwyczajna hekatomba, na co jednak w Polsce wielu myśliwych nie wyraziło zgody, kiedy trzeba było strzelać do ciężarnych loch. To już kwestia sumienia czy podejśćia indywidualnego myśliwego. Natomiast wrzawa sprzed kilku lat, która podniosła się w temacie dzików, wyniknąła najprawdopodniej ze zwyczajnej pomyłki: w planie odstrzału związanego z ASF-em, przedstawionego na przełomie lat kalendarzowych, nie podano, że była to liczba ZAWIERAJĄCA już planowane pozyskanie łowieckie w ramach corocznie przeprowadzonych odstrzałów, zgodnie ze zwyczajowym łowieckim prawem smile Pewne środowiska się przeraziły, bo myśleli, że to zupełnie dwie odrębne wartości. I tak się zaczęła nagonka na myśliwych.

Pewnych zjawisk i tak całkowicie wyelimminować się nie da. Aby powstrzymać przemieszczanie się zarażonych osobników czy dzików w ogóle na terytorium jakiegoś kraju, należałoby chyba odizolować jego terytorium od sąsiadów lub ustawić na granicy odziały wojska, co jest oczywistą bzdurą z technicznego punktu widzenia.

Jako ciekawą lekturę polecam wpisać w Youtube'a "Czy polityka może wykończyć dzika?"

Moim zdaniem, działania w kwestii pogodzenia wielu dziedzin zbyt często, niestety, opierają się na zbyt prostych lub/i radyklanych rozwiazaniach. Natomiast jeśli ktoś (jakaś grupa interesu) zaproponuje działania, które wymagają zaplanowania, wysiłku, solidnych fundamentów i nieco wydatków, a nade wszystko POGODZENIA interesów wielu grup, to z miejca sa torpedowane. W dodatku bywa i tak, że głupota i brak świadomości ludzi pokazuje, że można sobie dowolnymi metodami walczyć z czymś, ale póki mentalnośći ludzi się nie zmieni, to można tak walczyć do us**j śmierci.
Był taki przypadek, kiedy facet, będący właścicielem chlewni i jednocześnie myśliwym, poszedł na polowanie do lasu. Ustrzelił dzika i sam go oprawił na swoim podwórku, po czym wszedł do chlewni w.... tych butach, w których był na polowaniu i tego dzika oprawiał..Reszty można się domyśleć smile

Ahaa. zanim któryś z Kolegów (bo Pań o to nie podejrzewam, za co akurat im chwała smile ) nazwie mnie bezmózgim lewakiem, to pragnę uspokoić: lubię sobie zjęść dziczyznę, szczególnie kiełbaskę z dzika smile Lpeszego mięsa nie jadłem nigdy wcześniej smile

84

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

odpowiedz taka sama jak w przypadku pytania: Rolnicy:- pasjonaci zwierząt czy mordercy?

85

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
bagienni_k napisał/a:

Był taki przypadek, kiedy facet, będący właścicielem chlewni i jednocześnie myśliwym, poszedł na polowanie do lasu. Ustrzelił dzika i sam go oprawił na swoim podwórku, po czym wszedł do chlewni w.... tych butach, w których był na polowaniu i tego dzika oprawiał..Reszty można się domyśleć smile

No nie za mądry chłopina wink

86 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-07-02 13:34:47)

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

No właśnie...Można sobie tylko wyobrazić, że takich "chłopin" jest dużo więcej.. Niestety, jeśli trzeba wprowadzić jakieś nowatorskie i nietypowe rozwiązanie, to zazwyczaj, przynajmniej wśród pewnych grup społecznych, napotyka się istną ścianę. Nie pomgają wtedy żadne argumenty. Argumentami "przeciw" są zaś : "skomplikowane, za trudne, za drogie" itp

To, o czym w sąsiednim wątku mówi Magdalena: ludzie o innym, nowatorskim czy odmiennym sposobie myślenia, chęcią do kompromisu są wytykani palcami i wyszydzani. Dla zbyt wielu grup istnieją tylko dwie strony medalu: w tym przypadku albo nie ruszamy w ogóle tych dzików albo wybijamy je wszystkie w pień, nie biorac oczywiście żadnych innych rozwiązań ani metod pod uwagę.

Rolnicy mieli być główną grupą, która skorzystałaby na wzmożonym odstrzale, co skrzętnie miał wykorzystać obóz rządzący, aby zdobyć wyborców. Jednak po protestach myśliwych, sprzeciwiających się strzelaniu do ciężarnych loch, widać było, jak ostatecznie KAŻDA grupa interesu będzie dążyć do zadowolenia jedynie swoich celów. Każdy rozsądny człowiek wie, że gospodarka łowiecka musi być w naszych warunkach utrzymywana, bo w przeciwnym razie na polach czy w uprawach leśnych istniałby totalny sajgon. Każy rozsądny człowiek powienien zdawać sobie sprawę z zagrożenia, jakie niosą choroby zakaźne(w tym przypadku ASF) i móc stosować się do zaleceń w celu zapobiegania rozprzestzenianiu się tym chorobom. Mamy odpowiednie instytucje i wladze, mamy prawo łowieckie, mamy oopinie specjalistów i mamy rolników, którzy muszą zadbać o swoje plony. Wszystko da się połączyć zgodnie w jedną całość, aby wszystkich zadowoliło, pod warunkiem, żę tam na górze odpowiednie głowy podejmą mądrą decyzję. Jak z tym bywa w rzeczywistości, wszyscy wiemy: hurra, na partyzanta i do przodu..

87

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Pamiętam taką historię opowiadaną przez mojego brata, który pojechał kiedyś na polowanie z moim wujkiem. Brat był dużo starszy i ogólnie zawsze gadało mi się z nim ciężko, ale zawsze miałam go jednak za kulturalnego człowieka na poziomie a wręcz intelektualistę.

A historia wyglądała tak, że postrzelili dzika, ale postrzelili go tak, że przetrącili mu tylne nogi, nie zabijając zwierzęcia. No i wymyślili sobie, że złapią go za te przetrącone nogi i będą ciągnąć, a ten próbował jeszcze podskakiwać na swoich przednich, nadal sprawnych, czym "głupi" ułatwiał im jeszcze transport, bo inaczej musieliby go kilkaset metrów po ziemi ciągnąć. Co brat intelektualista opowiadał rodzinie z rozbawieniem.

I chyba nigdy tego nie zapomnę, bo dla mnie było to po prostu jak jakiś błąd w Matriksie.

I za podobny błąd w Matriksie uważam również samą ideę polowania dla rozrywki.

88

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Mira Żmijewska napisał/a:

I za podobny błąd w Matriksie uważam również samą ideę polowania dla rozrywki.

Mam za oceanem znajomego, który jeździ do okolicznych farmerów żeby sobie postrzelać z wiatrówki pcp do szczurów. Nie robi tego dla kasy, chociaż zawsze dają mu tam jakieś pieniądze, swoją drogą on by im pewnie sam jeszcze dopłacał, żeby mu pozwolili te szczury łowić, ale dlatego, bo lubi. Sprzęt ma full wypas; karabinek za kilka tys. dolarów, celownik optyczny plus termowizja żeby móc polować w nocy przewyższają koszt broni. Kilkadziesiąt sztuk w jednym polowaniu to norma.  Czyżby I on pobłądził w Matrixie?

89 Ostatnio edytowany przez Socjallibertarianin (2021-07-06 16:09:07)

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Chętnie bym przestrzelał do takich myśliwych z czystej pasji. Nie są to zwierzęta a co najwyżej robactwo. Niech chociaż raz sami poczują się jak zwierzyna łowna.

90

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Socjallibertarianin napisał/a:

Chętnie bym przestrzelał do takich myśliwych z czystej pasji. Nie są to zwierzęta a co najwyżej robactwo. Niech chociaż raz sami poczują się jak zwierzyna łowna.

Czyli jesteś taki nie za mądry.

91 Ostatnio edytowany przez Królica (2021-07-25 11:15:42)

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
katarine93 napisał/a:

Czy potrafilibyście zaakceptować, gdyby wasz partner/partnerka byli myśliwymi?

Nie.


A myśliwych postrzegam negatywnie. Ale jeszcze negatywniej postrzegam hodowców, którzy hodują zwierzęta w klatkach oraz ciasnych zagrodach, bo to niewyobrażalne cierpienie. I tak, jestem wegetarianką, a w przyszłości zamierzam zostać weganką.

92

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Królica napisał/a:
katarine93 napisał/a:

Czy potrafilibyście zaakceptować, gdyby wasz partner/partnerka byli myśliwymi?

Nie.

Teoretycznie dla mężczyzn, to mogłoby być trudne kiedy, to kobieta przynosi do domu mamuta lol


Królica napisał/a:

A myśliwych postrzegam negatywnie.

A ja z sympatią obserwuję grono pań z szeroko rozumianego Zachodu, które:
- są atrakcyjne,
- lubią broń,
- lubią polować,
- nie wstydzą się tego i publikują zdjęcia z trofeami.

93 Ostatnio edytowany przez Królica (2021-08-04 09:11:09)

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Ponoć śrut którym strzelają myśliwi często nie zabija zwierzęcia tylko pozostaje w jego ciele powodując ogromny ból. Dlatego przede wszystkim nie popieram myślistwa. Z uwagi na zadawanie cierpienia którego często się nie ukróca. Śmierć nie jest zła. Samo życie nie jest dla mnie wartością, ale niezadawanie cierpienia już tak.

94

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Ze śrutu strzela się do drobnej zwierzyny jak ptactwo, lisy, borsuki, zające. Jeżeli taki zwierzak został tylko postrzelony śrutem i dalej sobie biega, lata tzn., że strzał był ewidentnie spudłowany albo ze zbyt dużej odległości. Strzał śrutem tworzy bowiem taką chmurę śrutu, która w domyśle powinna zapewnić trafienie zwierzaka odpowiednio dużą ilością śrucin żeby wywrzeć szok uderzeniowy i powalić je na ziemię. Zasadniczo każdy strzał powinien być oddany w warunkach umożliwiających powalenie zwierzyny, a nie tylko nie śmiertelnego postrzelenia. Życie ze śrutem w ciele jest pewnie przez jakiś czas bolesne ale organizm sobie z tym radzi. Śrucina się otorbi i tyle. Cóż, wędkarze łowią ryby sprawiając im ból haczykami i kotwiczkami żeby sobie zrobić zdjęcie i pokaleczoną rybkę humanitarnie znów wypuścić na wolność...
Bardziej przejmowałbym się tym, że śruciny są ołowiane i ogólnie zanieczyszczają środowisko, dlatego też postępowo zamienia się je na nie ołowiane.

95 Ostatnio edytowany przez Belzebiusz (2021-08-06 13:30:50)

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Królica napisał/a:

Ale jeszcze negatywniej postrzegam hodowców, którzy hodują zwierzęta w klatkach oraz ciasnych zagrodach, bo to niewyobrażalne cierpienie

A mnie się kiedyś jeden taki czepiał, że moje kury i perlice chodzą sobie gdzie chcą i przez to mają kontakt z wróblami, pliszkami i innym tałatajstwem, które choroby roznosi. A potem jajka ludziom sprzedaję. Ja mu tłumaczyłem, że właśnie dlatego mam popyt, że ten drób chodzi gdzie chce, a przecież nikomu na siłę jajka do gęby nie wpycham, tylko transakcja jest dorowolna, ale beton to beton.
Ech, ludziom się nie dogodzi roll

96

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Ja jako wegetarianka, a w przyszłości weganka, zupełnie nie czaje zabijania zwierząt. Przynajmniej dla rozrywki, dla jedzenia. Częściowo potrafię zrozumieć potrzebę kontrolowania populacji, których stabilność ludzie zaburzają na co dzień. Ale i tak trudno mi wyobrazić siebie jako osobę wykonującą takie zadanie. Nie rozumiem też, że są ludzie, których to nie wzrusza. Nie chcę mieć ich wokół siebie... dla mnie jest to jakaś oznaka znieczulicy. Kiedyś miałam inaczej, ojciec zabijał przy mnie zwierzęta na mięso, świnię, kury, koguty, ryby... w tym momencie tego nie jestem w stanie znieść. Zresztą, zabijanie owadów też powoli przestaje być dla mnie akceptowalne.

97

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Monoceros napisał/a:

Ja jako wegetarianka, a w przyszłości weganka, zupełnie nie czaje zabijania zwierząt. Przynajmniej dla rozrywki, dla jedzenia. Częściowo potrafię zrozumieć potrzebę kontrolowania populacji, których stabilność ludzie zaburzają na co dzień. Ale i tak trudno mi wyobrazić siebie jako osobę wykonującą takie zadanie. Nie rozumiem też, że są ludzie, których to nie wzrusza. Nie chcę mieć ich wokół siebie... dla mnie jest to jakaś oznaka znieczulicy. Kiedyś miałam inaczej, ojciec zabijał przy mnie zwierzęta na mięso, świnię, kury, koguty, ryby... w tym momencie tego nie jestem w stanie znieść. Zresztą, zabijanie owadów też powoli przestaje być dla mnie akceptowalne.

To unikaj takich mięsnych tematów wokół ciebie, a innym daj w spokoju delektować się mięsem. Uroniłem łezkę za wszystkie zjedzone zwierzątka w historii i w przyszłości. Ładnie z mojej strony, nieprawdaż?
Tak na marginesie tylko zauważę, że wegetarianie i podobni zajadają żywe istoty tj. roślinki biedne. Co one im zawiniły? Marchewka na przykład, taka ładna, rośnie sobie, słoneczka wygląda, wody, pokarmu szuka w ziemi, a tu przyjdzie taki zbrodzień, z ziemi wyciągnie i wrzątkiem torturuje na zupę...

98

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Monoceros napisał/a:

Ja jako wegetarianka, a w przyszłości weganka, zupełnie nie czaje zabijania zwierząt. Przynajmniej dla rozrywki, dla jedzenia.

Zabijanie dla jedzenia jest biegunowo odległe od zabijania dla rozrywki. Trzeba czymś nakarmić np. trzymane w ogrodach zagrożone gatunki drapieżnika, którego populacje chce się odtworzyć, o domowych pupilach-mięsojadach nie wspominając. 

Monoceros napisał/a:

Nie rozumiem też, że są ludzie, których to nie wzrusza. Nie chcę mieć ich wokół siebie... dla mnie jest to jakaś oznaka znieczulicy. Kiedyś miałam inaczej, ojciec zabijał przy mnie zwierzęta na mięso, świnię, kury, koguty, ryby... w tym momencie tego nie jestem w stanie znieść.

Jak to mawiał mój znajomy, patolog -"Idzie się przyzwyczaić". 

Monoceros napisał/a:

Zresztą, zabijanie owadów też powoli przestaje być dla mnie akceptowalne.

Ostatnio zrezygnowałem z raida na rzecz packi - bardziej humanitarnie, tylko więcej sprzątania. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że działam w obronie koniecznej tongue

99

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Belzebiusz napisał/a:
Monoceros napisał/a:

Ja jako wegetarianka, a w przyszłości weganka, zupełnie nie czaje zabijania zwierząt. Przynajmniej dla rozrywki, dla jedzenia.

Zabijanie dla jedzenia jest biegunowo odległe od zabijania dla rozrywki. Trzeba czymś nakarmić np. trzymane w ogrodach zagrożone gatunki drapieżnika, którego populacje chce się odtworzyć, o domowych pupilach-mięsojadach nie wspominając.


Ja na przykład jestem takim domowym pupilem mięsojadem lol Synowie też, starszy uwielbia tatara i kaszankę. Młodszy ostatnio westchnął, że tęskni za schabowym. Widać dawno nie było wink

Belzebiusz napisał/a:
Monoceros napisał/a:

Nie rozumiem też, że są ludzie, których to nie wzrusza. Nie chcę mieć ich wokół siebie... dla mnie jest to jakaś oznaka znieczulicy. Kiedyś miałam inaczej, ojciec zabijał przy mnie zwierzęta na mięso, świnię, kury, koguty, ryby... w tym momencie tego nie jestem w stanie znieść.

Jak to mawiał mój znajomy, patolog -"Idzie się przyzwyczaić".

Kwestia odpowiedniego zaprogramowania. Widok obdzieranej ze skóry marchewki jakoś ich nie razi jak też wrzucanej później żywcem do wrzątku.

Belzebiusz napisał/a:
Monoceros napisał/a:

Zresztą, zabijanie owadów też powoli przestaje być dla mnie akceptowalne.

Ostatnio zrezygnowałem z raida na rzecz packi - bardziej humanitarnie, tylko więcej sprzątania. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że działam w obronie koniecznej tongue

Ha, ha ja polecam wycieczki na kawałek łączki, gdzie latają gzy i nie wiem, buddyjskie wystawienie się na żer?

100

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Wow, coś was musi ruszać w tym temacie, skoro tak agresywnie reagujecie na zdanie, że jestem wegetarianką. Może wyrzuty sumienia? big_smile bawi mnie to, bo:

"To unikaj takich mięsnych tematów wokół ciebie, a innym daj w spokoju delektować się mięsem. "

Właśnie to robię. Autorka zapytała: co myślicie, to się dzielę myślami. Z nikogo nie szydzę ani nikomu nie wciskam moich poglądów, opisałam co JA robię. A sarkastyczne teksty nie wiem co miały na celu osiągnąć, ośmieszenie? Po co się tak spinać, żyj jak chcesz.

101

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Dla mnie czerpanie przyjemności z zabijania jest po prostu chore i tyle. Tak, wiem, że w rzeźniach też się zabija zwierzęta, ale nie podejrzewam, żeby pracownicy takich zakładów mieli z tego taką frajdę jak myśliwi. Dla nich to po prostu praca i tyle. A jak ktoś lubi chodzić po lesie i tropić zwierzynę, to może zamiast w broń zainwestować w dobry aparat fotograficzny.

102 Ostatnio edytowany przez Snake (2021-08-10 13:07:32)

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Monoceros napisał/a:

Wow, coś was musi ruszać w tym temacie, skoro tak agresywnie reagujecie na zdanie, że jestem wegetarianką. Może wyrzuty sumienia? big_smile bawi mnie to, bo:

"To unikaj takich mięsnych tematów wokół ciebie, a innym daj w spokoju delektować się mięsem. "

Twoje wegetariaństwo, to twoja sprawa i mnie ani grzeje, ani ziębi. Niczyje wegetariaństwo. Nie rozumiem idei ale spoko, nie wszystko muszę rozumieć, a co mnie obchodzi co kto je?

Monoceros napisał/a:

JNie rozumiem też, że są ludzie, których to nie wzrusza. Nie chcę mieć ich wokół siebie... dla mnie jest to jakaś oznaka znieczulicy.

Ty zaś najwyraźniej wartościujesz ludzi wokół siebie pod kątem tego czy nie dość gorliwie ronią łezkę nad schaboszczakiem.

Misinx napisał/a:

Dla mnie czerpanie przyjemności z zabijania jest po prostu chore i tyle. Tak, wiem, że w rzeźniach też się zabija zwierzęta, ale nie podejrzewam, żeby pracownicy takich zakładów mieli z tego taką frajdę jak myśliwi. Dla nich to po prostu praca i tyle. A jak ktoś lubi chodzić po lesie i tropić zwierzynę, to może zamiast w broń zainwestować w dobry aparat fotograficzny.

Wiesz, ja nie rozumiem ludzi, którzy wspinają się w te Tatry, Alpy, Himalaje. Ja bym u podnóża postawił sobie dobrą lunetę i też bym te szczyty z bliska zobaczył, a jeszcze lepiej odpalił sobie zdjęcia tych gór na lapku wink
Łowiectwo nie kręci mnie jakoś szczególnie, głównie odstręczają mnie wymagania ale jak kiedyś pisałem obserwuję z przyjemnością konta kobiet myśliwych. Młode, ładne, broń, przyroda. Same plusy wink Nie epatują specjalnie krwawymi zdjęciami ale czasem jakieś trofea wrzucają do sieci.
I tak jak kiedyś pisałem, gdyby mnie ktoś zaprosił na prywatne polowanie, na jego prywatnym terenie i dał możliwość zapolowania, to bym skorzystał.
Ale jeżyka przechodzącego przez jednię wczoraj starannie ominąłem lol

103 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2021-08-10 12:55:52)

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Snake, nie wartościuje ludzi pod kątem tego czy jedzą mięso i tego nie napisałam, czytając ze zrozumieniem zauważysz, że nie rozumiem ludzi zabijających zwierzęta i ich nie chcę mieć w otoczeniu. Rozmija się nam system wartości. To tak jak na przykład inni nie lubią ludzi skrajnie katolickich. Tyle. Zupełnie nie na miejscu są twoje ironiczne uwagi.

Ostatni cytat nie należy do mnie.

104

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

A sorki z cytatem.
Napisałaś, że nie chcesz mieć w otoczeniu ludzi, których to nie wzrusza, a nie ludzi zabijających. Wystarczy wyrazić czynny żal i uronić łezkę nad schaboszczakiem i już będzie ok?

105

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Misinx napisał/a:

Dla mnie czerpanie przyjemności z zabijania jest po prostu chore i tyle. Tak, wiem, że w rzeźniach też się zabija zwierzęta, ale nie podejrzewam, żeby pracownicy takich zakładów mieli z tego taką frajdę jak myśliwi. Dla nich to po prostu praca i tyle. A jak ktoś lubi chodzić po lesie i tropić zwierzynę, to może zamiast w broń zainwestować w dobry aparat fotograficzny.

Mam podobnie.
Patrzę na intencje. Kiedyś ludzie polowali, bo to był sposób na zdobycie pożywienia, a dzisiaj to się stało rozrywką dla tych, co czerpią przyjemność z zabijania. Chore to.

106

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Snake napisał/a:

A sorki z cytatem.
Napisałaś, że nie chcesz mieć w otoczeniu ludzi, których to nie wzrusza, a nie ludzi zabijających. Wystarczy wyrazić czynny żal i uronić łezkę nad schaboszczakiem i już będzie ok?

Ok, błąd komunikacyjny, nie chodziło mi o dosłowne "wzruszenie się". Chodzi mi o to, jak kogoś coś nie porusza, nie dotyka, nie przeszkadza. No jeśli ktoś nie ma problemu z zabijaniem zwierząt (w domyśle: spoko, mogę to robić, mogę na to patrzeć, to nic nie znaczy) no to dla mnie kieruje się innymi wartościami.

107

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Monoceros napisał/a:

Wow, coś was musi ruszać w tym temacie, skoro tak agresywnie reagujecie na zdanie, że jestem wegetarianką...

Jeśli mówiąc "was" masz na myśli kogoś jeszcze oprócz Snejka, np. mnie - to nie wydaje mi się, żebym jakoś agresywnie reagował. A co do meritum wątku to staram się po prostu wskazać, że sprawa nie jest tak prosta jak się niektórym może wydawać. Dla przykładu często same wege-deklaracje, tj. nieopatrzone żadnymi dodatkowymi kryteriami są w najlepszym przypadku aktem hipokryzji albo wyglądają wręcz głupio i niedorzecznie. No bo jak traktować kogoś, kto uzewnętrzniając się ze swoimi wegańskimi poglądami jednocześnie dzień w dzień rozgniata w kątach pająki szczotką podczas sprzątania, co tydzień rozkłada w piwnicy trutkę na szczury i wywala do kosza lep pełen poprzyczepianych much (co mu zrobiły te zwierzątka, że je trzeba tak bestialsko utylizować?) Zwierzęta zaczynają się dopiero od ssaków powyżej 1,5kg masy?. Ten osobnik trzyma kota, którego kupił bo tak chciał i wiedział co ten kot będzie żarł, chcąc go dobrze odżywiać nie daje mu bynajmniej odpadów z padłych zwierząt. Albo jeszcze lepiej - karmi tego kota, nie oportunistycznego lecz wyłącznego mięsożercę jakąś karmą wege, co można by już chyba podpiąć pod dręczenie zwierząt, a to chyba nie leży w systemie aksjonormatywnym wegan.

108

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Monoceros napisał/a:

Chodzi mi o to, jak kogoś coś nie porusza, nie dotyka, nie przeszkadza. No jeśli ktoś nie ma problemu z zabijaniem zwierząt (w domyśle: spoko, mogę to robić, mogę na to patrzeć, to nic nie znaczy) no to dla mnie kieruje się innymi wartościami.

Wiesz, to jednak twój problem, a nie cudzych wartości, bo to są normalne i tradycyjne wartości. To raczej ty nabyłaś jakieś nowomodne poglądy. Dla mnie spoko, bardziej bawi jak np. wycinanie lasów amazońskich żeby zakładać wielkie farmy wegetariańskiego żarcia GMO lol Napiszę ci jak to wygląda u normalnych ludzi wyznających tradycyjne poglądy na te sprawy:
1. dręczenie zwierząt bez potrzeby jest złe i robią tak zazwyczaj ludzie z jakimiś deficytami żeby nie powiedzieć psychopaci i podobni.
2. zabijanie zwierząt dla realizacji zrozumiałych potrzeb człowieka jest normalne, a miarą humanitaryzmu (o dziwo nie narodzonego 30 lat temu) jest robienie tego bez zbędnego cierpienia zwierzęcia.
Więc uważam się za normalnego, zdrowo rozumującego i odczuwającego pełen zakres emocji człowieka mimo, że nie wzrusza mnie los milionów świń i byczków zabijanych na steki i kotlety, jak też los zwierzyny łownej o ile odbywa się to w usankcjonowanych ramach.
Łowiectwo jest gałęzią gospodarki człowieka, bo człowiek zmienił większość ekosystemów planety bezpowrotnie, a przynajmniej dopóki ekspansywnie rozwija się na niej gatunek ludzki. Skoro jest tą gałęzią gospodarki oraz formą regulacji zaburzonych ekosystemów, to ktoś musi to robić. Są ludzie, którzy nie dość, że nie dostają za to wynagrodzenia ale jeszcze płacą za taką możliwość i to jest ok. Nie, nie są to psychopaci. Wręcz przeciwnie, w większości są to ludzie realizujący naturalne ludzkie instynkty albowiem na planecie Ziemia, to człowiek jest najdoskonalszym drapieżnikiem. Oczywiście jak ktoś koniecznie chce wierzyć, że człowiek to w gruncie rzeczy taki miś koala, to droga wolna. Mamy w końcu wolność przekonań, wiary itd. Jednakże te przekonania nie zmienią homo sapiens w misia koalę lol

109 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2021-08-11 00:13:42)

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Snake napisał/a:
Monoceros napisał/a:

Chodzi mi o to, jak kogoś coś nie porusza, nie dotyka, nie przeszkadza. No jeśli ktoś nie ma problemu z zabijaniem zwierząt (w domyśle: spoko, mogę to robić, mogę na to patrzeć, to nic nie znaczy) no to dla mnie kieruje się innymi wartościami.

Wiesz, to jednak twój problem, a nie cudzych wartości, bo to są normalne i tradycyjne wartości. To raczej ty nabyłaś jakieś nowomodne poglądy. Dla mnie spoko, bardziej bawi jak np. wycinanie lasów amazońskich żeby zakładać wielkie farmy wegetariańskiego żarcia GMO lol Napiszę ci jak to wygląda u normalnych ludzi wyznających tradycyjne poglądy na te sprawy:
1. dręczenie zwierząt bez potrzeby jest złe i robią tak zazwyczaj ludzie z jakimiś deficytami żeby nie powiedzieć psychopaci i podobni.
2. zabijanie zwierząt dla realizacji zrozumiałych potrzeb człowieka jest normalne, a miarą humanitaryzmu (o dziwo nie narodzonego 30 lat temu) jest robienie tego bez zbędnego cierpienia zwierzęcia.
Więc uważam się za normalnego, zdrowo rozumującego i odczuwającego pełen zakres emocji człowieka mimo, że nie wzrusza mnie los milionów świń i byczków zabijanych na steki i kotlety, jak też los zwierzyny łownej o ile odbywa się to w usankcjonowanych ramach.
Łowiectwo jest gałęzią gospodarki człowieka, bo człowiek zmienił większość ekosystemów planety bezpowrotnie, a przynajmniej dopóki ekspansywnie rozwija się na niej gatunek ludzki. Skoro jest tą gałęzią gospodarki oraz formą regulacji zaburzonych ekosystemów, to ktoś musi to robić. Są ludzie, którzy nie dość, że nie dostają za to wynagrodzenia ale jeszcze płacą za taką możliwość i to jest ok. Nie, nie są to psychopaci. Wręcz przeciwnie, w większości są to ludzie realizujący naturalne ludzkie instynkty albowiem na planecie Ziemia, to człowiek jest najdoskonalszym drapieżnikiem. Oczywiście jak ktoś koniecznie chce wierzyć, że człowiek to w gruncie rzeczy taki miś koala, to droga wolna. Mamy w końcu wolność przekonań, wiary itd. Jednakże te przekonania nie zmienią homo sapiens w misia koalę lol

Słuchaj, ja nie mam żadnego problemu i nie wiem, czemu uważasz, że musisz mi tłumaczyć czym są "normalne i tradycyjne wartości", i jak mają "normalni" ludzie. big_smile
To, że wyznaję inne wartości i otaczam się innymi ludźmi nie oznacza z automatu, że atakuję ludzi o innych poglądach i nawet niekoniecznie atakuję poglądy innych ludzi. Nie jest mi to do szczęścia potrzebne. Ale ludzie wyznający podobne wartości - owszem.

Uważam, że skoro jedzenie mięsa nie jest koniecznością to wartością w moim życiu jest ograniczenie jedzenia mięsa i ograniczenie sprawiania cierpienia istotom, które mają zdolność odczuwania bólu i strachu.

Nikogo nie uważam za psychopatów, ale daleko mi do ludzi, którzy czują się drapieżnikiem.

110 Ostatnio edytowany przez Socjallibertarianin (2021-08-11 02:15:56)

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Najgorsze jest to że takie drapieżniki nami rządzą. Jak ktoś ma takie instynkty to powinien je wykorzystać w sposób konstruktywny np w manifestacjach wykopać tych pasożytów. Wkurz mnie ta hierarchia ze ktoś kogoś musi słuchać. Ludzkość tworzy jakieś reguły rytuały a później się dziwi że pojawiają się świry człowiek to jednak osoba przekorna. Jeszcze takich co się wyżywają mogę zrozumieć bo inaczej by się rzucili z karabinami na nas ale są jeszcze ludzie kultywujący tradycję co potrafią zmuszać dzieci do zabijania to powinno być zakazane i surowo karane. Znajomy sfiksował jak Mc Afee właśnie przez to że mając 6 lat ojciec zabrał go na polowanie a później kazał strzelić do rogacza (nie do człowieka ....) a do samca sarny. Efekt wkurwienie na rodziców nie słuchanie ucieczki z domu problemyz  nauką potem alkohol, narkotyki, oszustwa życie na granicy a wszystko to dążyło do samobójstwa źle się czuł z tym co zrobił w kościele próbował ale poznanie biblii  wybiło mu to z głowy /// dzięki mojej pomocy został działaczem green peace rzucił prochy odżył. Ma już żonę i fajnego szkraba.

111 Ostatnio edytowany przez Misinx (2021-08-11 08:05:42)

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Snake napisał/a:
Monoceros napisał/a:

Chodzi mi o to, jak kogoś coś nie porusza, nie dotyka, nie przeszkadza. No jeśli ktoś nie ma problemu z zabijaniem zwierząt (w domyśle: spoko, mogę to robić, mogę na to patrzeć, to nic nie znaczy) no to dla mnie kieruje się innymi wartościami.

Wiesz, to jednak twój problem, a nie cudzych wartości, bo to są normalne i tradycyjne wartości. To raczej ty nabyłaś jakieś nowomodne poglądy. Dla mnie spoko, bardziej bawi jak np. wycinanie lasów amazońskich żeby zakładać wielkie farmy wegetariańskiego żarcia GMO lol Napiszę ci jak to wygląda u normalnych ludzi wyznających tradycyjne poglądy na te sprawy:
1. dręczenie zwierząt bez potrzeby jest złe i robią tak zazwyczaj ludzie z jakimiś deficytami żeby nie powiedzieć psychopaci i podobni.
2. zabijanie zwierząt dla realizacji zrozumiałych potrzeb człowieka jest normalne, a miarą humanitaryzmu (o dziwo nie narodzonego 30 lat temu) jest robienie tego bez zbędnego cierpienia zwierzęcia.
Więc uważam się za normalnego, zdrowo rozumującego i odczuwającego pełen zakres emocji człowieka mimo, że nie wzrusza mnie los milionów świń i byczków zabijanych na steki i kotlety, jak też los zwierzyny łownej o ile odbywa się to w usankcjonowanych ramach.
Łowiectwo jest gałęzią gospodarki człowieka, bo człowiek zmienił większość ekosystemów planety bezpowrotnie, a przynajmniej dopóki ekspansywnie rozwija się na niej gatunek ludzki. Skoro jest tą gałęzią gospodarki oraz formą regulacji zaburzonych ekosystemów, to ktoś musi to robić. Są ludzie, którzy nie dość, że nie dostają za to wynagrodzenia ale jeszcze płacą za taką możliwość i to jest ok. Nie, nie są to psychopaci. Wręcz przeciwnie, w większości są to ludzie realizujący naturalne ludzkie instynkty albowiem na planecie Ziemia, to człowiek jest najdoskonalszym drapieżnikiem. Oczywiście jak ktoś koniecznie chce wierzyć, że człowiek to w gruncie rzeczy taki miś koala, to droga wolna. Mamy w końcu wolność przekonań, wiary itd. Jednakże te przekonania nie zmienią homo sapiens w misia koalę lol

Aleś walnął megalomanię. Człowiek najdoskonalszym drapieżnikiem ? big_smile A co go czyni najdoskonalszym ? Bo wynalazł broń palną ? Bo zabija więcej, niż realnie potrzebuje ? Bo doprowadził do zagłady wielu gatunków ? To jest ta "doskonałość" ? W naszych przetrzebionych polskich lasach to oczywiście człowiek rządzi. Ale jedź sobie gdzieś np. w głęboką puszczę, to Cię zwierzaki nauczą co to jest doskonały drapieżnik big_smile To nie objętość kory mózgowej czyni z człowieka najdoskonalszą istotę na tej planecie, ale to jak tą objętość wykorzystuje, a mamy bardzo namacalne dowody na to, że wykorzystuje ją marnie i idzie prostym kursem ku samozagładzie swojej i innych gatunków. Znasz "doskonały drapieżniku" jakiś inny gatunek na ziemi, który byłby tak samodestrukcyjny  jak człowiek ? Nie ma to jak usprawiedliwiać swoje okrucieństwo naturalnymi instynktami big_smile Naturalny instynkt nakazywałby Ci zabijać tyle ile potrzebujesz do przeżycia, a nie bo "człowiek namieszał bezmyślnie w ekosystemach i teraz je trzeba regulować, a łowiectwo jest gałęzią gospodarki".

112

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Monoceros napisał/a:

To, że wyznaję inne wartości i otaczam się innymi ludźmi nie oznacza z automatu, że atakuję ludzi o innych poglądach i nawet niekoniecznie atakuję poglądy innych ludzi. Nie jest mi to do szczęścia potrzebne. Ale ludzie wyznający podobne wartości - owszem.


Spoko, nie atakujesz tylko segregujesz na godnych i nie godnych. Ok.

Monoceros napisał/a:

Uważam, że skoro jedzenie mięsa nie jest koniecznością[....

Ale wiesz, że to punkt widzenia rozpuszczonego i nażartego bachora cywilizacji zachodniej?

Misinx napisał/a:

Aleś walnął megalomanię. Człowiek najdoskonalszym drapieżnikiem ? big_smile A co go czyni najdoskonalszym ? Bo wynalazł broń palną ? Bo zabija więcej, niż realnie potrzebuje ? Bo doprowadził do zagłady wielu gatunków ? To jest ta "doskonałość" ? W naszych przetrzebionych polskich lasach to oczywiście człowiek rządzi. Ale jedź sobie gdzieś np. w głęboką puszczę, to Cię zwierzaki nauczą co to jest doskonały drapieżnik big_smile To nie objętość kory mózgowej czyni z człowieka najdoskonalszą istotę na tej planecie, ale to jak tą objętość wykorzystuje, a mamy bardzo namacalne dowody na to, że wykorzystuje ją marnie i idzie prostym kursem ku samozagładzie swojej i innych gatunków. Znasz "doskonały drapieżniku" jakiś inny gatunek na ziemi, który byłby tak samodestrukcyjny  jak człowiek ? Nie ma to jak usprawiedliwiać swoje okrucieństwo naturalnymi instynktami big_smile Naturalny instynkt nakazywałby Ci zabijać tyle ile potrzebujesz do przeżycia, a nie bo "człowiek namieszał bezmyślnie w ekosystemach i teraz je trzeba regulować, a łowiectwo jest gałęzią gospodarki".

Oj Misinx, miliardy ludzi żyły w głębokiej puszczy z dzikimi zwierzakami i to nie znając broni palnej, atomowej czy choćby buldożerów. Z jakim efektem? Ano takim, że ostatniego mamuta na Ziemi człowiek zabił na długo przed tym zanim wynalazł proch. W Ameryce Północnej 80 % dużych ssaków całkowicie wyginęło w tysiąc lat po tym jak zasiedlił ją człowiek. Żaden drapieżnik nie był w stanie konkurować z człowiekiem m.in. dlatego i tu ukłon względem koleżanki Monoceros, że człowiek jest wszystkożerny i w razie potrzeby mógł się poratować korzonkami i owocami. Natomiast skutecznie polował na zwierzynę, o którą konkurował z innymi drapieżnikami, a te w sytuacji zmniejszenia ilości pożywienia wymierały.
Owszem, jeśli rozpatrujesz problem z punktu widzenia podtatusiałego pana samotnie w dzikim lesie, to jego szanse są małe ale wcale niezerowe. Problem w tym, że podtatusiały pan do tego lasu zazwyczaj wybiera się z hordą współplemieńców, a zdolność twórczego używania mózgu i wytwarzania narzędzi daje mu przewagę, której gatunkowo nie jest w stanie oprzeć się żadne zwierzę na tej planecie. Obecnie masz taki stan rzeczy, że na planecie Ziemia człowiek nie ma naturalnych wrogów poza sobą samym i tymi małymi stworzonkami jak wirusy i bakterie. Wszystko co jest większe od nich człowiek sobie uczynił poddanymi, wymordował albo zamknął w rezerwatach tudzież lasach stanowiących miejsce ludzkiej rozrywki wink

113

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Snake napisał/a:
Monoceros napisał/a:

To, że wyznaję inne wartości i otaczam się innymi ludźmi nie oznacza z automatu, że atakuję ludzi o innych poglądach i nawet niekoniecznie atakuję poglądy innych ludzi. Nie jest mi to do szczęścia potrzebne. Ale ludzie wyznający podobne wartości - owszem.


Spoko, nie atakujesz tylko segregujesz na godnych i nie godnych. Ok.

Monoceros napisał/a:

Uważam, że skoro jedzenie mięsa nie jest koniecznością[....

Ale wiesz, że to punkt widzenia rozpuszczonego i nażartego bachora cywilizacji zachodniej?

Misinx napisał/a:

Aleś walnął megalomanię. Człowiek najdoskonalszym drapieżnikiem ? big_smile A co go czyni najdoskonalszym ? Bo wynalazł broń palną ? Bo zabija więcej, niż realnie potrzebuje ? Bo doprowadził do zagłady wielu gatunków ? To jest ta "doskonałość" ? W naszych przetrzebionych polskich lasach to oczywiście człowiek rządzi. Ale jedź sobie gdzieś np. w głęboką puszczę, to Cię zwierzaki nauczą co to jest doskonały drapieżnik big_smile To nie objętość kory mózgowej czyni z człowieka najdoskonalszą istotę na tej planecie, ale to jak tą objętość wykorzystuje, a mamy bardzo namacalne dowody na to, że wykorzystuje ją marnie i idzie prostym kursem ku samozagładzie swojej i innych gatunków. Znasz "doskonały drapieżniku" jakiś inny gatunek na ziemi, który byłby tak samodestrukcyjny  jak człowiek ? Nie ma to jak usprawiedliwiać swoje okrucieństwo naturalnymi instynktami big_smile Naturalny instynkt nakazywałby Ci zabijać tyle ile potrzebujesz do przeżycia, a nie bo "człowiek namieszał bezmyślnie w ekosystemach i teraz je trzeba regulować, a łowiectwo jest gałęzią gospodarki".

Oj Misinx, miliardy ludzi żyły w głębokiej puszczy z dzikimi zwierzakami i to nie znając broni palnej, atomowej czy choćby buldożerów. Z jakim efektem? Ano takim, że ostatniego mamuta na Ziemi człowiek zabił na długo przed tym zanim wynalazł proch. W Ameryce Północnej 80 % dużych ssaków całkowicie wyginęło w tysiąc lat po tym jak zasiedlił ją człowiek. Żaden drapieżnik nie był w stanie konkurować z człowiekiem m.in. dlatego i tu ukłon względem koleżanki Monoceros, że człowiek jest wszystkożerny i w razie potrzeby mógł się poratować korzonkami i owocami. Natomiast skutecznie polował na zwierzynę, o którą konkurował z innymi drapieżnikami, a te w sytuacji zmniejszenia ilości pożywienia wymierały.
Owszem, jeśli rozpatrujesz problem z punktu widzenia podtatusiałego pana samotnie w dzikim lesie, to jego szanse są małe ale wcale niezerowe. Problem w tym, że podtatusiały pan do tego lasu zazwyczaj wybiera się z hordą współplemieńców, a zdolność twórczego używania mózgu i wytwarzania narzędzi daje mu przewagę, której gatunkowo nie jest w stanie oprzeć się żadne zwierzę na tej planecie. Obecnie masz taki stan rzeczy, że na planecie Ziemia człowiek nie ma naturalnych wrogów poza sobą samym i tymi małymi stworzonkami jak wirusy i bakterie. Wszystko co jest większe od nich człowiek sobie uczynił poddanymi, wymordował albo zamknął w rezerwatach tudzież lasach stanowiących miejsce ludzkiej rozrywki wink

Ale to nie oznacza, że jesteśmy "najdoskonalszym drapieżnikiem". Skąd Ty zresztą wziąłeś tą liczbę o miliardach ludzi żyjących w puszczy z dzikimi zwierzakami ? No chyba, że całościowo na przestrzeni tysiącleci. Populacja ludzka za czasów kiedy "żyliśmy w puszczy" była całkiem inna niż teraz. Owszem, potrafiliśmy wtedy polować i zdobywać pożywienie, ale jeszcze mieliśmy respekt przed naturą. Siły przyrody stawały się źródłem pierwszych systemów religijnych. Ale potem coś się popierd...ło. Ktoś napisał w pewnej książce, że jakaś siła wyższa dała człowiekowi ziemię w posiadanie, no i dla wielu to było "w to mi graj". Nawet w dzisiejszych czasach się na takie teksty powołują. I żeby nie było, że to kwestia jednej religii, bo tak nie jest. Wśród myśliwych też na pewno jest wielu zwolenników tej "teorii" smile Co do wyginięcia mamutów, to akurat to, czy była to zasługa ludzi jest wciąż kwestią dyskusyjną wśród naukowców. To tylko jedna z teorii. Oczywiście, że gatunki się pojawiają i nikną. Choćby dinozaury. Ewolucja robi swoje. Ale działalność ludzka nie ma nic wspólnego z ewolucją. Człowiek nawet nie jest wirusem, bo ten też podlega pewnym prawom natury i ewoluuje. My jesteśmy czymś znacznie gorszym. I naprawdę nie ma żadnego powodu do dumy. A zwłaszcza cywilizacja "białego człowieka" to szajs pierwszego rzędu. Niestety. Skaziliśmy, albo nawet wytępiliśmy te grupy społeczne, które jeszcze podtrzymywały jakąś równowagę z przyrodą i miały do niej szacunek.
Nasz czas "spożycia" na tej planecie jest ograniczony. Od nas tylko zależy jak długo tu będziemy. Planeta sobie bez nas doskonale poradzi, choć pewnie będzie lizać rany po naszej obecności przez baaaardzo długi czas. Póki co nie mamy na szczęście technologicznej możliwości, żeby przenieść naszą głupotę w inne miejsce.

114

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Oczywiście, że pisałem nawet o setka tysięcy lat kiedy gatunek ludzki dokonywał ekspansji. W zasadzie to można mówić nawet o milionach lat ale nie ma co sięgać za daleko wink
To, że człowiek nie ma wielkich kłów i imponujących pazurów może cię wprowadzać w mylne przekonanie, że nie jest drapieżnikiem, a co dopiero mówić najdoskonalszym. Jest to jednak mylne przekonanie. Cała budowa ludzkiego ciała ewoluowała w kierunku doskonalszego drapieżnictwa na sawannach. Dlatego człowiek może sprawnie biegać i na przykład biegiem zamęczyć zwierzę. I proszę pazury nie były potrzebne wink Są zresztą teorie wskazujące, że rozwój mózgu nastąpił w zasadzie przy okazji sprawniejszego dostosowywania ciała człowieka do łowiectwa na otwartych terenach. Co dało oczywiście dodatkowy bonus, bo co raz większy i co raz sprawniejszy mózg sprzyjał wykształcaniu więzi społecznych niezbędnych do sprawniejszego polowania, do posiłkowania się narzędziami, które dawała przyroda, a w końcu do wymyślania i wytwarzania własnych. Nie mając kłów i pazurów człowiek w końcu zbudował sobie sztuczne, a nawet nauczył się nimi sprawnie miotać na odległość. I tak dalej...
A co do szajsowatości naszego gatunku w jego podejściu do świata, to niczym się ona nie różni od reszty zwierzęcego świata. Nie jest bowiem prawdą, że dzikie zwierzęta żyją sobie w poszanowaniu zasad i wzajemnej harmonii przyrody. Każdy ale to każdy gatunek dąży do bezwzględnej ekspansji, rozmnożenia się ile się da i zeżarciu wszystkiego czego się tylko da. Tyle, że naturalnie w przyrodzie jest to regulowane wzajemnymi oddziaływaniami różnych gatunków, ich rywalizacją, pojemnością ekosystemów. Każdy drapieżnik będzie zabijał tyle ile tylko da radę i mnożył się ile tylko da radę urodzić i wyżywić. Na tym właśnie polega ta cudowna, naturalna harmonia, że te "mądre" zwierzątka w końcu zabijają tak dużo swoich ofiar, że już nie mają co jeść i czym wykarmić potomstwo. Więc albo zmieniają terytorium na takie, gdzie wciąż mogą w nieopanowany sposób zabijać i zjadać albo umierają z głodu, a ich populacja drastycznie spada. Wtedy znów odradzają się populacje ofiar drapieżników, bo mają sprzyjające warunki (mało drapieżników) ale jak ich przybywa, to i zaczyna być więcej żarcia dla drapieżników więc te się znów mnożą i tak to się w kółko odbywa...
Człowiek tym się rózni od zwierząt, że zdaje sobie sprawę z istnienia z tego mechanizmu i stara się go kontrolować. Taka to różnica.

115

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Snake napisał/a:

Oczywiście, że pisałem nawet o setka tysięcy lat kiedy gatunek ludzki dokonywał ekspansji. W zasadzie to można mówić nawet o milionach lat ale nie ma co sięgać za daleko wink
To, że człowiek nie ma wielkich kłów i imponujących pazurów może cię wprowadzać w mylne przekonanie, że nie jest drapieżnikiem, a co dopiero mówić najdoskonalszym. Jest to jednak mylne przekonanie. Cała budowa ludzkiego ciała ewoluowała w kierunku doskonalszego drapieżnictwa na sawannach. Dlatego człowiek może sprawnie biegać i na przykład biegiem zamęczyć zwierzę. I proszę pazury nie były potrzebne wink Są zresztą teorie wskazujące, że rozwój mózgu nastąpił w zasadzie przy okazji sprawniejszego dostosowywania ciała człowieka do łowiectwa na otwartych terenach. Co dało oczywiście dodatkowy bonus, bo co raz większy i co raz sprawniejszy mózg sprzyjał wykształcaniu więzi społecznych niezbędnych do sprawniejszego polowania, do posiłkowania się narzędziami, które dawała przyroda, a w końcu do wymyślania i wytwarzania własnych. Nie mając kłów i pazurów człowiek w końcu zbudował sobie sztuczne, a nawet nauczył się nimi sprawnie miotać na odległość. I tak dalej...
A co do szajsowatości naszego gatunku w jego podejściu do świata, to niczym się ona nie różni od reszty zwierzęcego świata. Nie jest bowiem prawdą, że dzikie zwierzęta żyją sobie w poszanowaniu zasad i wzajemnej harmonii przyrody. Każdy ale to każdy gatunek dąży do bezwzględnej ekspansji, rozmnożenia się ile się da i zeżarciu wszystkiego czego się tylko da. Tyle, że naturalnie w przyrodzie jest to regulowane wzajemnymi oddziaływaniami różnych gatunków, ich rywalizacją, pojemnością ekosystemów. Każdy drapieżnik będzie zabijał tyle ile tylko da radę i mnożył się ile tylko da radę urodzić i wyżywić. Na tym właśnie polega ta cudowna, naturalna harmonia, że te "mądre" zwierzątka w końcu zabijają tak dużo swoich ofiar, że już nie mają co jeść i czym wykarmić potomstwo. Więc albo zmieniają terytorium na takie, gdzie wciąż mogą w nieopanowany sposób zabijać i zjadać albo umierają z głodu, a ich populacja drastycznie spada. Wtedy znów odradzają się populacje ofiar drapieżników, bo mają sprzyjające warunki (mało drapieżników) ale jak ich przybywa, to i zaczyna być więcej żarcia dla drapieżników więc te się znów mnożą i tak to się w kółko odbywa...
Człowiek tym się rózni od zwierząt, że zdaje sobie sprawę z istnienia z tego mechanizmu i stara się go kontrolować. Taka to różnica.

Zwierzęta zabijają wtedy gdy są głodne, albo dla obrony (szerokopojętej). Nie zabijają dla przyjemności, bo lubią sobie zapolować. Nie mówiąc już o innych porąbanych ludzkich motywacjach. Oczywiście, że są mechanizmy w przyrodzie, które powodują regulacje gatunków. Zresztą w przyrodzie wszystko jest zmienne. I wszystko jest elementem całego złożonego systemu. Z wyjątkiem nas - ludzi. My się stawiamy ponad systemem i go regularnie gwałcimy. Nie wiem, czy jesteśmy wynikiem jakiejś anomalii ewolucyjnej, czy może faktycznie maczał w naszym stworzeniu palce ktoś inny "inteligentny". Nadprzyrodzonych mocy bym w to nie mieszał, bo to by oznaczało, że były bardzo mało przewidujące, żeby nie powiedzieć naiwne.
A obecność ludzi liczy się w tysiącach lat, a nie w milionach. Nasi przodkowie byli bardziej zwierzętami, niż myślącymi istotami w naszym rozumieniu słowa.

116

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Misinx napisał/a:

Zwierzęta zabijają wtedy gdy są głodne, albo dla obrony (szerokopojętej). Nie zabijają dla przyjemności, bo lubią sobie zapolować

Zwierzęta zabijają dla czegoś w rodzaju "przyjemności" i nie podważysz tego. Najczęściej to widać u domowych i najedzonych drapieżników.

117

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Mirko_81 napisał/a:
Misinx napisał/a:

Zwierzęta zabijają wtedy gdy są głodne, albo dla obrony (szerokopojętej). Nie zabijają dla przyjemności, bo lubią sobie zapolować

Zwierzęta zabijają dla czegoś w rodzaju "przyjemności" i nie podważysz tego. Najczęściej to widać u domowych i najedzonych drapieżników.

Właśnie miałem to napisać, że ciekawe po co polują nażarte koty? Mój poprzedni pies przybłęda dostając regularnie paszę z upodobaniem znosił mi truchła upolowanych kawek i kretów. Żreć, to ich nie żarł...

118

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Snake napisał/a:
Mirko_81 napisał/a:
Misinx napisał/a:

Zwierzęta zabijają wtedy gdy są głodne, albo dla obrony (szerokopojętej). Nie zabijają dla przyjemności, bo lubią sobie zapolować

Zwierzęta zabijają dla czegoś w rodzaju "przyjemności" i nie podważysz tego. Najczęściej to widać u domowych i najedzonych drapieżników.

Właśnie miałem to napisać, że ciekawe po co polują nażarte koty? Mój poprzedni pies przybłęda dostając regularnie paszę z upodobaniem znosił mi truchła upolowanych kawek i kretów. Żreć, to ich nie żarł...

Koty to chyba akurat po to, żeby np. sprawić powód do dumy swoim opiekunom. W ten sposób moja mama kiedyś jak otworzyła po przebudzeniu oczy, to ujrzała w odlegości 20cm od swojej głowy mysie truchło :-O  i kota oczkującego głasków :-D

A tak w ogóle, to chyba nie odróżniacie agresji apetytywnej, czyli silne podniety i popędy wewnętrzne, zwane instynktami od zwykłego umiłowania do zabijania :-P

119

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Snake, olaboga. Przepraszam, poczułeś się "niegodny"?
Jak segreguję? Wskazuję palcem, kogoś wykluczam, na kogoś krzyczę albo z kwaśną miną się odsuwam? Nie, ale potrafię przewidzieć, że jak ktoś w rozmowie wyskoczy, że w sumie takie zabijanie zwierząt to całkiem spoko, to wiem, że długo nie porozmawiamy. Może są ludzie, którzy mogą się przyjaźnić ze wszystkimi niezależnie od poglądów - trudno, najwyraźniej sama sobie ograniczam horyzonty.

120

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Snake napisał/a:
Mirko_81 napisał/a:
Misinx napisał/a:

Zwierzęta zabijają wtedy gdy są głodne, albo dla obrony (szerokopojętej). Nie zabijają dla przyjemności, bo lubią sobie zapolować

Zwierzęta zabijają dla czegoś w rodzaju "przyjemności" i nie podważysz tego. Najczęściej to widać u domowych i najedzonych drapieżników.

Właśnie miałem to napisać, że ciekawe po co polują nażarte koty? Mój poprzedni pies przybłęda dostając regularnie paszę z upodobaniem znosił mi truchła upolowanych kawek i kretów. Żreć, to ich nie żarł...

Na pewno nie robił to dla "przyjemności". Pogadaj sobie z behawiorystą od kotów to Ci wytłumaczy dlaczego kot to robi.

121

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Misinx napisał/a:

Na pewno nie robił to dla "przyjemności". Pogadaj sobie z behawiorystą od kotów to Ci wytłumaczy dlaczego kot to robi.

Och, zapewne powie mi coś o instynkcie łowieckim. No to ja ci powiem, że taki instynkt może, a nawet na pewno występuje u człowieka. Możesz go nie zauważać, bo w większości przypadków instynkt ten znalazł sobie inne pola realizacji. Jednak jest wciąż jakaś grupa ludzi, która realizuje go w ten sposób. Tak jak do specyficznych służb mundurowych często idą młodzi ludzie, którzy mają podwyższony próg zapotrzebowania na adrenalinę, co nie oznacza, że np. sam fakt zastrzelenia bandyty sprawia im przyjemność ale już zadowolenie z dobrze wykonanej pracy tak wink

122 Ostatnio edytowany przez Znerx (2021-08-12 16:50:12)

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Snake napisał/a:

Właśnie miałem to napisać, że ciekawe po co polują nażarte koty? Mój poprzedni pies przybłęda dostając regularnie paszę z upodobaniem znosił mi truchła upolowanych kawek i kretów. Żreć, to ich nie żarł...

Z troski wink żebyś miał co zjeść/nauczył się wreszcie jak łapać te myszy, bo jesteś taki duży i kompletnie nie ogarniasz.

123

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Snake napisał/a:
Misinx napisał/a:

Na pewno nie robił to dla "przyjemności". Pogadaj sobie z behawiorystą od kotów to Ci wytłumaczy dlaczego kot to robi.

Och, zapewne powie mi coś o instynkcie łowieckim. No to ja ci powiem, że taki instynkt może, a nawet na pewno występuje u człowieka. Możesz go nie zauważać, bo w większości przypadków instynkt ten znalazł sobie inne pola realizacji. Jednak jest wciąż jakaś grupa ludzi, która realizuje go w ten sposób. Tak jak do specyficznych służb mundurowych często idą młodzi ludzie, którzy mają podwyższony próg zapotrzebowania na adrenalinę, co nie oznacza, że np. sam fakt zastrzelenia bandyty sprawia im przyjemność ale już zadowolenie z dobrze wykonanej pracy tak wink

Więc ja po prostu nazwę takich ludzi tępymi prymitywami. Ot co. Nawet jak ktoś lubi sobie postrzelać, to może iść na strzelnicę (ja lubię), albo się pobawić w paintball, a takie racjonalizacje jak uskuteczniasz są dla mnie po prostu śmieszne.

124

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Można się też onanizować, a można pójść wyrwać jakąś panienkę lol

125 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-08-13 09:22:19)

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

moim zdaniem kto jada mięso nie ma prawa krytykować łowiectwa.
Nie będąc więc hipokrytką nie dam rady potępiać. Ludzie jedzą zwierzęta, taka prawda. chodzą w skórzanych butach.

natomiast jak ktoś nie potrafi zabijać tak by zminimalizować cierpienie, albo czerpie radość z tego że zwierzę się męczy- to sprawa dla psychiatry.
dla mnie ktoś męczący kota jest psychopatą- myśliwy nie musi nim być.

co do instynktu łowieckiegi- to się zgadzam- jest mocny i przejawia się różnie i różne metody ludzie stosują.
Inni dla odmiany mają bardziej zbieracki,

126

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Mój stryj i jego żona całe dorosłe życie jedzą tylko dziczyznę, czyli to co sami upolują. Stryj lat 82 przeżył już dwójkę młodszego rodzeństwa...

127

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Ela210 napisał/a:

moim zdaniem kto jada mięso nie ma prawa krytykować łowiectwa.
Nie będąc więc hipokrytką nie dam rady potępiać. Ludzie jedzą zwierzęta, taka prawda. chodzą w skórzanych butach.

natomiast jak ktoś nie potrafi zabijać tak by zminimalizować cierpienie, albo czerpie radość z tego że zwierzę się męczy- to sprawa dla psychiatry.
dla mnie ktoś męczący kota jest psychopatą- myśliwy nie musi nim być.

co do instynktu łowieckiegi- to się zgadzam- jest mocny i przejawia się różnie i różne metody ludzie stosują.
Inni dla odmiany mają bardziej zbieracki,

A moim zdaniem istotna tu jest motywacja dotycząca całego aspektu, a nie to, czy ktoś jada mięso i czy ma buty ze skóry. Póki cała ludność się nie przestawi na wegetarianizm, a nawet weganizm, to przemysł produkcji zwierzęcej będzie niezbędny. I z tym się trzeba pogodzić. Natomiast to, że część oszołomów ma ekstazę umysłową jak sobie strzeli do jelenia, to już całkiem inna kwestia. Ludzie mają różne potrzeby i część całkiem porąbanych. Nie zależy ode mnie czy łowiectwo będzie istnieć, czy nie, ale mogę uważać myśliwych za prymitywów i tyle.

128

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Misinx napisał/a:

Natomiast to, że część oszołomów ma ekstazę umysłową jak sobie strzeli do jelenia, to już całkiem inna kwestia. Ludzie mają różne potrzeby i część całkiem porąbanych. Nie zależy ode mnie czy łowiectwo będzie istnieć, czy nie, ale mogę uważać myśliwych za prymitywów i tyle.

Ale to jest równie porąbany pogląd i to nawet całkiem wink Przy czym zapewniam cię, że myśliwi mają to gdzieś, co o nich myśli ta światła i ucywilizowana część społeczeństwa.
Muszę cię jednak rozczarować ale kiedy jakieś 2 miesiące temu własnoręcznie tj. przy pomocy mopa upolowałem mysz, to nie odczuwałem żadnej specjalnej ekstazy lol Owszem satysfakcję, bo jednak metoda "na kota" tzn. skryte i cierpliwe oczekiwanie na nierozwagę myszy podziałała plus rzecz jasna satysfakcję, że refleks jeszcze jest, bo trafić mopem taką uciekającą mysz, to nie w mop dmuchał lol

129

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
Snake napisał/a:

podtatusiały pan do tego lasu zazwyczaj wybiera się z hordą współplemieńców

Idealne podsumowanie tematu - banda podtatusiałych panów idzie postrzelać i chełpić się później jacy to oni męscy. Co kto lubi, dla mnie januszerka.

130

Odp: Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?
tyafu napisał/a:
Snake napisał/a:

podtatusiały pan do tego lasu zazwyczaj wybiera się z hordą współplemieńców

Idealne podsumowanie tematu - banda podtatusiałych panów idzie postrzelać i chełpić się później jacy to oni męscy. Co kto lubi, dla mnie januszerka.

Problem w tym, że nadejszły nowe czasy i teraz do łowiectwa garnie się bardzo dużo młodych, a na dodatek ładnych kobiet. Żadne tam babiszcza typowe dla różnych spędów gwiazdkowo - tęczowo - ulicznych. Porządne, zdrowe dziewuchy wink Jak się chce, to można bez trudu znaleźć ich zdjęcia, bo o zgrozo nie kryją się z łowiectwem i chętnie publikują swoje wizerunki z trofeami. Dwa lata temu na targach broni rozmawiałem z jedną, młoda, śliczna, pracująca mama, twardo odrabiała pańszczyznę stażu w kole łowieckim. W ogóle teraz na strzelnicach jest mocno dużo dziewczyn.

Posty [ 66 do 130 z 180 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Myśliwi - pasjonaci czy mordercy?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024