Ciekawa dyskusja się rozwinęła... 
Jeśli chodzi o bażanty - pełna zgoda. Gatunek wprowadzony do Europy już w średniowieczu wyłącznie w wiadomym celu. Masowo hodowany w kołowych OHZ-ach, dokarmiany w specjalnych karmnikach, gdzie wykłada się tzw.podsyp. Niekórzy są zdania, że populacja bażanta bez dokarmiania i wypuszczania ptaków na wolność, dośc szybko zaczęłaby spadać. Jeszcze w dobie powszechengo drapieżnictwa lisa i obcych, inwazyjnych gatunków drapieżników losy bażanta mogłyby być nie do pozazdroszczenia. Choć z drugiej strony z tego dokarmiania bażantów korzystają tez kuropatwy, których populacja leci mocno w dół a to dzięki chemizacji rolnictwa, presji drapieżników i czasami deszczowym wiosnom, kiedy pisklaki masowo zdychają z głodu.
Karmienie...
Na pewno jest różnica między tym, co wykłada się w typowym paśniku w lesie a takim nęciskiem, które miałem okazję kiedyś widzieć. Zresztą nie wiem, czy spora część tych nęcisk nie jest zupełnie poza kontrolą władz koła, więc to już podpada pod działania kłusownicze. Jeśli nawet samo istnienie nęcisk jest dopuszczalne, to akurat to, które miałem okazję widzieć raczej nie podpadało pod tą kategorię, bo jakieś 30 m(!) od nęciska stała ambona... Takie typowe paśniki, wystawiane w głębi lasu przez pracowników służby leśnej, z pewnością przynosza pewne korzyści, ograniczjąc w pewnym stopniu szkody w drzewostanie. Gorzej sytuacja musi wyglądać, kiedy środowisko jest bardziej mozaikowe, (małe skrawki lasu poprzecinane polami uprawnymi) i taki dzik ma do wyboru albo wejśc sobie w sezonie na pole kukurydzy i korzystac do woli, albo stołować się w jednym/kilku miejscach, gdzie stale jest mnóstwo pysznego żarcia, uzupełnianego jeszcze regularnie przez odpowiednie osoby. Efekt jest taki, że myśliwy sypie karmę przyzywczajając zwierzęta do stałego źródła pokarmu a przy tym istnieje chociaż cień szansy, że wataha nie wyjdzie na sąsiednie pole. Myśliwy będzie zadowolony i rolnik będzie zadowolony. Dlatego problem dokarmiania zwierzyny jest dość kontrowersyjny. Wiadomo jakie ma efekty biologiczne dla populacji zwierzęcia, jeszcze teraz kiedy zimy są wyjątkowo łagodne - tutaj nie ma się o co spierać: zwiększona przeżywalność, liczniejsze mioty, wcześniejszy rozród itp. Ciężko jest pewnie oszacować, jakie skutki dla upraw rolnych miałoby całkowite zaprzestanie dokarmiania, szczególnie tam gdzie owe uprawy stanowią znaczny udział w krajobrazie. Pytanie co zrobi taka wataha w środku sezonu, kiedy kukurydza czy ziemniaki pięknie wzeszły a tuż obok mają pod nosem paśnik/nęcisko...?Na pewno kiepskim pomysłem jest sypanie jedzienia przez caly rok, bo to juz zupełnie załamuje cały system, lepiej byłoby dokarmiać w określonej porze roku, podając odpowiednią ilość i/lub rodzaj karmy - nie wiem, czy to nie jest regulawane prawem łowieckim czy to juz wolna amerykanka.. Z drugiej strony jak w ciepłej porze roku, w szczycie wegetaycjnym, dzik nie będzie miał wyłożonego żarcia to na to pole wyjdzie...Pytanie czy w lesie znajdzie tyle łatwo dostęnego żarcia, w krótkim czasie co na polu lub przy paśniku? Jesli obszar leśny jest odpowiednio rozległy i bogaty w pokarm to tak, jeśli nie to co mu pozostaje? Paśnik albo pole..I tu pojawia się konflikt interesów: rolnik by wolał, żeby te dziki trzymały się jak najdalej od pola a to co się potem z nimi dzieje, to go pewnie mało interesuje, chyba że nagle się dowie, że działania związane z polowaniem mogą w pewnym stopniu przyczyniać się do rozprzestrzenienia wirusa ASF, co może się okazać dla tego rolnika tragiczne gdyby miał świnie. Tutaj nie można zamieszczać żadnych linków, ale polecam oglądnąć na Youtubie: " Czy polityka może wykończyć dzika?"Wykład profesora UJ z którym miałem przyjemność mieć zajęcia, podchodzi do sprawy naprawdę fachowo 
Można sobie wyobrażać różne scenariusze, jakby mogła się gospodarka łowiecka zmienić. W teorii choćby znaczne ograniczenie karmienia i utrzymanie takiego poziomu pozyskania zwierzyny jaki jest w rocznym planie łowieckim. Co będzie dalej? Może tu wpływać jeszcze szereg czynników, jak choćby owe łagodne zimy bez śniegu. Akurat temat dzika jest często podawany jako przykład, ale już samo oszacowanie jego liczebności w łowisku nastręcza sporo problemów, bo metoda pędzenia okazuje się w stosunku do niego nieadekwatna i mało dokładana. Propozycja zwiększonego odstrzału (o wiele mnieszego niż to zaproponowane na początku br. roku) przy ograniczeniu dokarmiania, spotkałaby sie pewnie z dużym odzewem, wywołując zapewne falę negatywnych emocji, niezależnie od motywacji i skutków takich działań.
Ten nieszczęsny ołów i pozyskane tusze...
Ptaki z pewnością połykają sporo ładunku śrutowego. Z drugiej strony sam ołów zalegający w wodzie potrzebuje trochę czasu żeby się roztworzyć, bo zdaje się pH musi być naprawde bardzo niskie. Tak jak mówiłem, akurat strzelanie do ptaków jest dla mnie całkowicie nieuzasadnione, więc w tej kwestii w pełni się zgadzam.
Brak badań mięsa pod kątem obecności ołowiu, wynika być może stąd, że dziczyzna( jeśli o nią chodzi) jest zwyczjanie mąło popularna w naszym kraju i przez to nieopłacalne staje się szukanie w niej resztek pocisków. Jaki procent spożywanego mięsa w Polsce stanowi dziczyzna? Trzeba sięgnąć do danych liczbowych, ale pewnie poniżej 5%, jak nie bliżej 1%. Nie pochwalam oczywiście tego, że nie poddaje się jej badaniom, ale jak wiemy, jak coś jest nieopłacalne to...
Femte, ciekawi mnie skala opisanego przez Ciebie zjawiska, odnośnie stanu tusz dostarczanych do inspekcji...Jaki jest efekt zranienia zwierzęcia to jest oczywste. Czy to jest jednak aż tak powszechne czy może ma charakter traczej lokalny? Gdzie ci myśliwi strzelają, zawsze w komorę? W takim wypadku liczba postrzałków może być zapewne większa, ale przy strzale w głowę już raczej nie..Wiadomo, że nie wszystkie punkty w regulaminie PZŁ są zawsze przestrzegane i zapewne stąd biorą się takie przypadki, jak opisałaś. Nie mówiąc o wypadkach czy strzelaniu do nierozpoznanyc celów, bo to jest głęboka patologia, z którą niestety PZŁ nie daje sobie rady. Swoją drogą to chyba powszechne, że próbki do włośnia pobiera się z przepony? Chyba, że należy je brać z jeszcze innych narządów( samych mięśni?)