Zdrada i wybaczenie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 82 ]

Temat: Zdrada i wybaczenie

Witam, jestem nowa na forum. Jestem niestety tą złą stroną, która zdradziła. W związku nie układało się dobrze, partner wyjechal zs granicę na 2 lata chociaż tego nie chcialam, ale wiedziałam, że musi, dla nas, dla pieniędzy na dom, ma dziecko i musiał także opłacić alimenty, nic nie dalo rady tu odłożyć. Nie mogłam jechać z nim, bo mam tu dobra pracę i wlasna firme. Mielismy przetrwać... Jakos tak przestał mnie słuchać, mielismy malo czasu na rozmowy, stał się nerwowy przez odległość i problemy. Nie usprawiedliwiam się, ale to mnie popchnelo w ramiona innego. A w zasadzie więcej niż 1 innego. Tak całkowicie zdradzilam go tylko raz po pijaku, inne sytuacje to nie były pełne zbliżenia. Nic nie dawało mi takiej satysfakcji jak on, tylko czulam sie samotna i nierozumiana. Nie wiedziałam, co on tam robi i jakoś poczułam, że powinnam to zrobić, żeby poczuc się lepiej, bo miałam przeczucie, że to on mnie zdradza choc dowodów brak. Wiem, głupie myślenie, ale mam też problemy emocjonalne i rodzinne, zagubilam się w tym wszystkim. Kocham go bardzo i nie wyobrażam sobie życia bez niego sad żałuję... Dowiedział się od fałszywej koleżanki, Przyznalam się do wszystkiego. Byl wściekły i zrozpaczony. Na zmianę płakał, bluznil , wyzywal mnie, aż wyszedl z propozycja próby. To był okropny czas, bo na zmianę duzo rozmawialismy i wyjasnialismy, Przepraszalam setki razy i rozpoczęłam nawet psychoterapię. Raz było juz dobrze a za chwilę znow braly go wątpliwości i wracał do tematu, mowiac, ze to nie ma sensu. Jestesmy oboje wrakiem człowieka, szarpiemy się strasznie z decyzja. Raz chce, raz nie chce a ja nie wiem jak to zrobić by się udalo. Wspomnę krótko, ze odegrał mi się i też mnie zdradzil. 2x. Miało nam to pomoc i mielismy po tym zamknąć temat i zacząć od nowa. Nie udało się, wcale nie poczuł się lepiej. Zaluje okropnie swojego postępowania i bardzo chciałabym to naprawić, ale nie wiem jak... Czy jest wg Was szansa? Naprawdę mocno się kochamy, Przetrwalismy ogrom problemów... 5 lat razem. Przezwyciezelismy niezgodność rodzin, które po rozwodzie nie były za nami, Przetrwalismy kłótnie i jego problemy finansowe oraz moje emocjonalne... I dowalilam na koniec... Pomóżcie mi. Wiem, ze zasłużyłam sobie na taki finał, ale przecież to jest możliwe zejść się po zdradzie tym bardziej, ze widziałam te chęci w nim...moze za szybko próbowaliśmy? Może powinniśmy dac sobie czas bez kontaktu i zdystansować się? Nie potrzebuje dodatkowego dobijania, doskonale zdaje sobie sprawe, ze zawalilam. Proszę jedynie o obiektywne opinie czy uważacie, że jest możliwa odbudowa po tym, co opisuje jak minie troszkę czasu. Kiedy ustalamy brak kontaktu na zmianę się łamiemy, wiem, że mnie bardzo kocha i ja jego też... Postapilam okropnie i codziennie pokutuje. Jest mi strasznie zle i nie wiem jak go odzyskać... Czy komuś z Was zdarzyla się podoba sytuacja i udalo się zejść? Jakie były etapy i ile czasu minelo? Bardzo prosze o nieocenianie mnie tylko pomoc i obiektywna opinie... Wyć mi się chce jak pomysle, ze mialabym go juz nigdy nie dotknac, pocalowac czy porozmawiać... sad

Zobacz podobne tematy :
Odp: Zdrada i wybaczenie
KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Witam, jestem nowa na forum. Jestem niestety tą złą stroną, która zdradziła. W związku nie układało się dobrze, partner wyjechal zs granicę na 2 lata chociaż tego nie chcialam, ale wiedziałam, że musi, dla nas, dla pieniędzy na dom, ma dziecko i musiał także opłacić alimenty, nic nie dalo rady tu odłożyć. Nie mogłam jechać z nim, bo mam tu dobra pracę i wlasna firme. Mielismy przetrwać... Jakos tak przestał mnie słuchać, mielismy malo czasu na rozmowy, stał się nerwowy przez odległość i problemy. Nie usprawiedliwiam się, ale to mnie popchnelo w ramiona innego. A w zasadzie więcej niż 1 innego. Tak całkowicie zdradzilam go tylko raz po pijaku, inne sytuacje to nie były pełne zbliżenia. Nic nie dawało mi takiej satysfakcji jak on, tylko czulam sie samotna i nierozumiana. Nie wiedziałam, co on tam robi i jakoś poczułam, że powinnam to zrobić, żeby poczuc się lepiej, bo miałam przeczucie, że to on mnie zdradza choc dowodów brak. Wiem, głupie myślenie, ale mam też problemy emocjonalne i rodzinne, zagubilam się w tym wszystkim. Kocham go bardzo i nie wyobrażam sobie życia bez niego sad żałuję... Dowiedział się od fałszywej koleżanki, Przyznalam się do wszystkiego. Byl wściekły i zrozpaczony. Na zmianę płakał, bluznil , wyzywal mnie, aż wyszedl z propozycja próby. To był okropny czas, bo na zmianę duzo rozmawialismy i wyjasnialismy, Przepraszalam setki razy i rozpoczęłam nawet psychoterapię. Raz było juz dobrze a za chwilę znow braly go wątpliwości i wracał do tematu, mowiac, ze to nie ma sensu. Jestesmy oboje wrakiem człowieka, szarpiemy się strasznie z decyzja. Raz chce, raz nie chce a ja nie wiem jak to zrobić by się udalo. Wspomnę krótko, ze odegrał mi się i też mnie zdradzil. 2x. Miało nam to pomoc i mielismy po tym zamknąć temat i zacząć od nowa. Nie udało się, wcale nie poczuł się lepiej. Zaluje okropnie swojego postępowania i bardzo chciałabym to naprawić, ale nie wiem jak... Czy jest wg Was szansa? Naprawdę mocno się kochamy, Przetrwalismy ogrom problemów... 5 lat razem. Przezwyciezelismy niezgodność rodzin, które po rozwodzie nie były za nami, Przetrwalismy kłótnie i jego problemy finansowe oraz moje emocjonalne... I dowalilam na koniec... Pomóżcie mi. Wiem, ze zasłużyłam sobie na taki finał, ale przecież to jest możliwe zejść się po zdradzie tym bardziej, ze widziałam te chęci w nim...moze za szybko próbowaliśmy? Może powinniśmy dac sobie czas bez kontaktu i zdystansować się? Nie potrzebuje dodatkowego dobijania, doskonale zdaje sobie sprawe, ze zawalilam. Proszę jedynie o obiektywne opinie czy uważacie, że jest możliwa odbudowa po tym, co opisuje jak minie troszkę czasu. Kiedy ustalamy brak kontaktu na zmianę się łamiemy, wiem, że mnie bardzo kocha i ja jego też... Postapilam okropnie i codziennie pokutuje. Jest mi strasznie zle i nie wiem jak go odzyskać... Czy komuś z Was zdarzyla się podoba sytuacja i udalo się zejść? Jakie były etapy i ile czasu minelo? Bardzo prosze o nieocenianie mnie tylko pomoc i obiektywna opinie... Wyć mi się chce jak pomysle, ze mialabym go juz nigdy nie dotknac, pocalowac czy porozmawiać... sad

Ty go zdradziłaś, on w rewanżu zrobił to samo. Nie pomogło.
Nie wiem, co mogłoby się stać, byście zapomnieli i poszli razem do przodu. Czy on już wrócił do domu, czy nadal jest za granicą?

Odp: Zdrada i wybaczenie

Wyjechał 6go, kontrakt kończy mu się w czerwcu. Przez te 2tyg co tu byl widzieliśmy się prawie codziennie. Wspolne noce, rozmowy, przepraszanie, płacze, obietnice, ze będzie dobrze... Tulilismy się jak dawniej, seks i bliskość była cudowna...i to wszystko przeplatane jego wątpliwościami.  On ma wewnętrzny konflikt, chce, ale nie potrafi. Jak ja mogę pomóc? Chciał moje hasła do fb, ale uznałam, że to głupi pomysł, nie mam kontaktu z nikim z tamtych ludzi i nie bede mieć, nie pisze też z nikim nowym, zajęłam się pracą i odbudowa siebie. Ostatnio miałam uodziny, złożył mi życzenia dzień przed i mielismy urwać. W uro zadzwonił sam, nie odebralam to napisal i znowu zadzwonił z pytaniem czemu nie odpowiadam skoro tak mi zależało jeszcze wczoraj... Widze, ze on nie chce tego kończyć, ale nie potrafi tego przebolec. Jest na to szansa? Czy czas moze pomóc? Kiedy był tu oczywiście, że się tez klocilismy, ale pomimo to byliśmy cudownym związkiem. W jego ramionach czułam, że świat poza nim moze nie istnieć. Seks zawsze był świetny, nie nudzilismy się ze sobą. Po prostu zabraklo mi jego i popełniłam najgorszy błąd w życiu, którego już wiem, że nigdy nie popełnie, bo odebral mi wszystko. Miłość, godność, zdrowie psychiczne i fizyczne i zaniedbałam pracę... Nie warto było i jestem pewna, że nigdy więcej, nawet jak bym się miala kryć lepiej...nie chcę i koniec. Jak go przekonac. Czy czas moze zadziałać na naszą korzyść? Skoro nie umiemy się teraz dogadać...

4

Odp: Zdrada i wybaczenie
KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Wyjechał 6go, kontrakt kończy mu się w czerwcu. Przez te 2tyg co tu byl widzieliśmy się prawie codziennie. Wspolne noce, rozmowy, przepraszanie, płacze, obietnice, ze będzie dobrze... Tulilismy się jak dawniej, seks i bliskość była cudowna...i to wszystko przeplatane jego wątpliwościami.  On ma wewnętrzny konflikt, chce, ale nie potrafi. Jak ja mogę pomóc? Chciał moje hasła do fb, ale uznałam, że to głupi pomysł, nie mam kontaktu z nikim z tamtych ludzi i nie bede mieć, nie pisze też z nikim nowym, zajęłam się pracą i odbudowa siebie. Ostatnio miałam uodziny, złożył mi życzenia dzień przed i mielismy urwać. W uro zadzwonił sam, nie odebralam to napisal i znowu zadzwonił z pytaniem czemu nie odpowiadam skoro tak mi zależało jeszcze wczoraj... Widze, ze on nie chce tego kończyć, ale nie potrafi tego przebolec. Jest na to szansa? Czy czas moze pomóc? Kiedy był tu oczywiście, że się tez klocilismy, ale pomimo to byliśmy cudownym związkiem. W jego ramionach czułam, że świat poza nim moze nie istnieć. Seks zawsze był świetny, nie nudzilismy się ze sobą. Po prostu zabraklo mi jego i popełniłam najgorszy błąd w życiu, którego już wiem, że nigdy nie popełnie, bo odebral mi wszystko.

Ale to nie jest tak, że popełniłaś jeden błąd.
Przecież jak sama wcześniej pisałaś - popełniłaś takich samych błędów kilka, z kilkoma różnymi mężczyznami.
Skoro uważasz, że było to takie okropne, to dlaczego to powtarzałaś i nie zaprzestałaś po pierwszym razie ?
To nie żaden błąd coś Ci tam odebrał, tylko Twoje postępowanie Ci to odebrało.
Przyczyna i skutek. Nie jesteś ofiarą niekorzystnego splotu okoliczności, czy jakiegoś przypadkowego pecha przecież.

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

(...) nawet jak bym się miala kryć lepiej...nie chcę i koniec.

To jest bardzo wymowne co napisałaś ...

Odp: Zdrada i wybaczenie

Będzie Cię karał, chciał sprawdzać, umniejszając swoje zdrady. Pamiętaj, że on też Cię zdradzał i to nie raz. Nie wiesz, czy nie zrobił tego przed Tobą, więc nie stawiaj się w roli ofiary.
Niestety, życie na odległość Wam nie pomoże. Nie zmusisz go do niczego, tak samo jak on Ciebie.
Oboje popełniliście błąd, Wasza miłość nie przetrwała rozłąki, bo całkiem łatwo przyszło Wam zdradzanie siebie nawzajem.
Zastanów się, czy chcesz być w związku, w którym nie ma zaufania?

Odp: Zdrada i wybaczenie
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Będzie Cię karał, chciał sprawdzać, umniejszając swoje zdrady. Pamiętaj, że on też Cię zdradzał i to nie raz. Nie wiesz, czy nie zrobił tego przed Tobą, więc nie stawiaj się w roli ofiary.
Niestety, życie na odległość Wam nie pomoże. Nie zmusisz go do niczego, tak samo jak on Ciebie.
Oboje popełniliście błąd, Wasza miłość nie przetrwała rozłąki, bo całkiem łatwo przyszło Wam zdradzanie siebie nawzajem.
Zastanów się, czy chcesz być w związku, w którym nie ma zaufania?

Ja potrafię zaufać znowu. Na kredyt, trudno. Nie przyszło mu to łatwo. Bujamy się tak 2 miesiące, bo było na początku listopada. Dla mnie wiele warte jest to uczucie, ile poświęcenia dał mi w tej relacji to nie można równać z niczym. Ja miałam ciężką sytuację rodzinna, zero dobrych wzorców całe życie. Czy serio uważacie, że nie można zdrady przerobić na punkt zwrotny w związku jak 2 ludzi się nadal kocha? Chciałabym abyśmy wyciągnęli z niej pozytywne wnioski i dali radę. Już nigdy nie poczujemy tego samego do innych. To było naprawdę coś wyjątkowego. Co mam zrobic? Tak mi zależy... Czy to haslo jakoś rozwiąże choć część problemu? Chociaż to głupie wg mnie, chce mu dac to, nie wiem co mam zrobić, żeby było ok a naprawdę było cudownie. Nasze rodziny w końcu nas zaakceptowały, ba, wręcz pokochaly. Czuliśmy się w nich wspaniale, tak strasznie chciałabym to naprawić...tylko jak? sad

7

Odp: Zdrada i wybaczenie

Wydaje mi się, że w nim nie ma aż takiej chęci naprawy, jak w Tobie.
On bezustannie będzie Cię na przemian przyciągał i odpychał, uwodził i karał.
Zadręczycie siebie nawzajem.

Odp: Zdrada i wybaczenie
IsaBella77 napisał/a:

Wydaje mi się, że w nim nie ma aż takiej chęci naprawy, jak w Tobie.
On bezustannie będzie Cię na przemian przyciągał i odpychał, uwodził i karał.
Zadręczycie siebie nawzajem.

Skąd taki wniosek? Nawet mamie powiedział, że próbujemy. Wiem jaki był wcześniej wobec mnie. Serce na dłoni. Zrozumiałe, że ode mnie oczekuje więcej starań. Chyba każdy by tak postąpił. Tyle ile akceptowal i znosił to xe świecą szukać takiego... To nie mogła być poza. A ja to tak zdeptalam... Doradzcie co mogę zrobić by to odzyskać...:(

9

Odp: Zdrada i wybaczenie

Na dobrą sprawę nic nie możesz zrobić.
Ty zdradzałaś.
On zdradzał.
Staż Waszego związku jest relatywnie krótki i w dodatku żyjecie na odległość, co ma ewidentny, negatywny wpływ na Wasze relacje.
Możesz dać czasowi czas, przestać naciskać na niego i po prostu zobaczyć co się dalej wydarzy.

Odp: Zdrada i wybaczenie
IsaBella77 napisał/a:

Na dobrą sprawę nic nie możesz zrobić.
Ty zdradzałaś.
On zdradzał.
Staż Waszego związku jest relatywnie krótki i w dodatku żyjecie na odległość, co ma ewidentny, negatywny wpływ na Wasze relacje.
Możesz dać czasowi czas, przestać naciskać na niego i po prostu zobaczyć co się dalej wydarzy.

Widzisz w tym cień nadziei? Bo juz chyba tylko czas może pomóc...:( Wiem, że już miał pierścionek dla mnie. Moja rodzina go uwielbiała. Każdy widział, że jest dobrym i szlachetnym człowiekiem. Ja mam taki charakter, ze mi wiecznie cos nie pasuje. Nawet zauważyłam u siebie taka przypadłość, ze coś czego chce, nagle jak to dostanę, chcę inaczej. Jak na złość. Ale walczę z tym. On robił dla nas wszystko. Czy jest jakakolwiek nadzieja na wybaczenie i powrót? Wcale mu ten odwet łatwo nie przyszedł... Wiem, bo nawet widzialam smsa od tej laski, że zrobił co swoje i uciekł, miała pretensje, że ja wykorzystał...

Odp: Zdrada i wybaczenie

Kasiu, ale jaki masz problem, bo zaczynam się gubić.
Piszesz, że on chce naprawiać, próbuje, że nawet matce powiedział, że spróbujecie, więc po co pytasz czy jest szansa na jego powrót i naprawę związku?
Ponadto, nie bardzo rozumiem Twojego zachowania w urodziny, kiedy dzwonił z życzeniami, dlaczego nie chciałaś z nim rozmawiać?
Mam wrażenie, że sama nie wiesz czego chcesz.
Chodzisz na terapię?

Odp: Zdrada i wybaczenie
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Kasiu, ale jaki masz problem, bo zaczynam się gubić.
Piszesz, że on chce naprawiać, próbuje, że nawet matce powiedział, że spróbujecie, więc po co pytasz czy jest szansa na jego powrót i naprawę związku?
Ponadto, nie bardzo rozumiem Twojego zachowania w urodziny, kiedy dzwonił z życzeniami, dlaczego nie chciałaś z nim rozmawiać?
Mam wrażenie, że sama nie wiesz czego chcesz.
Chodzisz na terapię?

Bo nie do końca rozumiem jego postawę. Raz chce, raz nie chce. Obecnie nie chce. Boję się, że on chce, ale nie potrafi i nie wiem co zrobić by się udalo. Nie chce zmarnować tych5 lat...:( to nie tak, że nie chcialam rozmawiać. Nie chciałam się narzucać i zalatwialam akurat sprawy związane z firmą. Nie odpisywałem raptem godzinę. Widzę u niego ciągle sprzeczne postawy, męczy mnie to już. Tak bardzo bym chciała dostać te prawdziwą szansę...:(

Odp: Zdrada i wybaczenie

Może nie dotarło to do niego, potrzebuje czasu na przyjęcie tych faktów do wiadomości. Ludzie latami dochodzą do pogodzenia się z takimi rzeczami, a Ty wymagasz, by stało się to już.
Zastanawia mnie, dlaczego Ty nie masz wobec niego zarzutów. Nie bolą Cię jego zdrady? Dla Ciebie jest to ok?

Odp: Zdrada i wybaczenie
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Może nie dotarło to do niego, potrzebuje czasu na przyjęcie tych faktów do wiadomości. Ludzie latami dochodzą do pogodzenia się z takimi rzeczami, a Ty wymagasz, by stało się to już.
Zastanawia mnie, dlaczego Ty nie masz wobec niego zarzutów. Nie bolą Cię jego zdrady? Dla Ciebie jest to ok?

A po co mam o tym mówić skoro nie jest to przedmiotem sprawy? Akcja-reakcja, nie uważam tego za sedno i nie jest to warte dokładania oliwy do ognia... No sama powiedz, po co?

15

Odp: Zdrada i wybaczenie

Myślę, że jest malutka szansa, żeby się Wam udało. Jego powrót do kraju i podjęcie wspólnej terapii.
Bez tego myślę, że się Wasz związek rozpadnie.

Odległość między Wami niszczy i tak już poharataną relację.

Odp: Zdrada i wybaczenie
Cyngli napisał/a:

Myślę, że jest malutka szansa, żeby się Wam udało. Jego powrót do kraju i podjęcie wspólnej terapii.
Bez tego myślę, że się Wasz związek rozpadnie.

Odległość między Wami niszczy i tak już poharataną relację.

A co radzisz na ten czas? Utrzymywanie toksycznego kontaktu na siłę czy jednak przerwa i dystans? Obawiam się, że choć tego nie chcę, nic innego nie zda egzaminu... Pewnie mi powie NARA, ale czas i tak wszystko zweryfikuje. Kocham i żałuję a to najważniejsze.

17

Odp: Zdrada i wybaczenie
KasiaKatarzyna89 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Myślę, że jest malutka szansa, żeby się Wam udało. Jego powrót do kraju i podjęcie wspólnej terapii.
Bez tego myślę, że się Wasz związek rozpadnie.

Odległość między Wami niszczy i tak już poharataną relację.

A co radzisz na ten czas? Utrzymywanie toksycznego kontaktu na siłę czy jednak przerwa i dystans? Obawiam się, że choć tego nie chcę, nic innego nie zda egzaminu... Pewnie mi powie NARA, ale czas i tak wszystko zweryfikuje. Kocham i żałuję a to najważniejsze.

Utrzymywanie kontaktu na siłę jest bez sensu.
Przerwa zniszczy Wasz związek do końca.

Albo on wraca od razu, albo kończ to, bo nie ma sensu się męczyć.

Odp: Zdrada i wybaczenie
Cyngli napisał/a:
KasiaKatarzyna89 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Myślę, że jest malutka szansa, żeby się Wam udało. Jego powrót do kraju i podjęcie wspólnej terapii.
Bez tego myślę, że się Wasz związek rozpadnie.

Odległość między Wami niszczy i tak już poharataną relację.

A co radzisz na ten czas? Utrzymywanie toksycznego kontaktu na siłę czy jednak przerwa i dystans? Obawiam się, że choć tego nie chcę, nic innego nie zda egzaminu... Pewnie mi powie NARA, ale czas i tak wszystko zweryfikuje. Kocham i żałuję a to najważniejsze.

Utrzymywanie kontaktu na siłę jest bez sensu.
Przerwa zniszczy Wasz związek do końca.

Albo on wraca od razu, albo kończ to, bo nie ma sensu się męczyć.

Nie da się ani tak ani tak. Nie znam przypadku związku, który wrócił od razu... Wszędzie czas, czas i czas... Żeby zatesknic i na nowo zacząć się szanować... Heh, nawet lot mam do niego kupiony na połowę lutego...

Odp: Zdrada i wybaczenie
KasiaKatarzyna89 napisał/a:
Cyngli napisał/a:
KasiaKatarzyna89 napisał/a:

A co radzisz na ten czas? Utrzymywanie toksycznego kontaktu na siłę czy jednak przerwa i dystans? Obawiam się, że choć tego nie chcę, nic innego nie zda egzaminu... Pewnie mi powie NARA, ale czas i tak wszystko zweryfikuje. Kocham i żałuję a to najważniejsze.

Utrzymywanie kontaktu na siłę jest bez sensu.
Przerwa zniszczy Wasz związek do końca.

Albo on wraca od razu, albo kończ to, bo nie ma sensu się męczyć.

Nie da się ani tak ani tak. Nie znam przypadku związku, który wrócił od razu... Wszędzie czas, czas i czas... Żeby zatesknic i na nowo zacząć się szanować... Heh, nawet lot mam do niego kupiony na połowę lutego...

Tym bardziej ze i tak go teraz nie ma w PL...

20

Odp: Zdrada i wybaczenie

Czas Wam nie pomoże. Albo razem będziecie walczyć o ten związek, albo to nie ma w ogóle sensu. Związek na odległość w Waszej sytuacji pogarsza sprawę.

21 Ostatnio edytowany przez KasiaKatarzyna89 (2019-01-11 19:39:03)

Odp: Zdrada i wybaczenie
Cyngli napisał/a:

Czas Wam nie pomoże. Albo razem będziecie walczyć o ten związek, albo to nie ma w ogóle sensu. Związek na odległość w Waszej sytuacji pogarsza sprawę.


No ale co ja mogę? On nie chce teraz. Inaczej, chce, ale nie potrafi. Więc zaczekam aż zechce... Jeśli to była prawdziwa miłość, czas nam pomoże, wierze w to z całego serca...

22

Odp: Zdrada i wybaczenie
KasiaKatarzyna89 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Czas Wam nie pomoże. Albo razem będziecie walczyć o ten związek, albo to nie ma w ogóle sensu. Związek na odległość w Waszej sytuacji pogarsza sprawę.


No ale co ja mogę? On nie chce teraz. Inaczej, chce, ale nie potrafi. Więc zaczekam aż zechce... Jeśli to była prawdziwa miłość, czas nam pomoże, wierze w to z całego serca...

To czekaj... może w międzyczasie zdradzi Cię kolejne 2 razy, albo wymyśli jeszcze coś innego...

Ale uwierz, nie na rewanżowaniu się polega miłość, ani czekaniu.

23

Odp: Zdrada i wybaczenie
KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Przezwyciezelismy niezgodność rodzin, które po rozwodzie nie były za nami (...)(

Czy ten rozwód był wynikiem Waszego romansu? Pytam nie bez przyczyny, ale o tym później.

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Wiem jaki był wcześniej wobec mnie. Serce na dłoni. Zrozumiałe, że ode mnie oczekuje więcej starań. Chyba każdy by tak postąpił. Tyle ile akceptowal i znosił to ze świecą szukać takiego... To nie mogła być poza. A ja to tak zdeptalam...

Obawiam się, że akceptował i znosił, ale to wszystko się kumulowało, a zdrada może być tym czynnikiem, który spowodował, że coś w nim w końcu pękło. Obecne wątpliwości i wahania, jakie się u niego pojawiają, są zupełnie naturalne, zmienność nastrojów, niemal skrajnie różne emocje także. On w tej chwili przechodzi żałobę po tym co było i ważne są wszystkie jej etapy. Niech Cię zatem nie dziwi, że czasem odczuwa smutek, czasem żal, innym razem jest bliski wybaczenia - to się będzie ze sobą przeplatać, być może nawet bardzo długo.

Odp: Zdrada i wybaczenie
Olinka napisał/a:
KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Przezwyciezelismy niezgodność rodzin, które po rozwodzie nie były za nami (...)(

Czy ten rozwód był wynikiem Waszego romansu? Pytam nie bez przyczyny, ale o tym później.

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Wiem jaki był wcześniej wobec mnie. Serce na dłoni. Zrozumiałe, że ode mnie oczekuje więcej starań. Chyba każdy by tak postąpił. Tyle ile akceptowal i znosił to ze świecą szukać takiego... To nie mogła być poza. A ja to tak zdeptalam...

Obawiam się, że akceptował i znosił, ale to wszystko się kumulowało, a zdrada może być tym czynnikiem, który spowodował, że coś w nim w końcu pękło. Obecne wątpliwości i wahania, jakie się u niego pojawiają, są zupełnie naturalne, zmienność nastrojów, niemal skrajnie różne emocje także. On w tej chwili przechodzi żałobę po tym co było i ważne są wszystkie jej etapy. Niech Cię zatem nie dziwi, że czasem odczuwa smutek, czasem żal, innym razem jest bliski wybaczenia - to się będzie ze sobą przeplatać, być może nawet bardzo długo.

Nie byłam powodem. Poznaliśmy się przez wspólnych znajomych. Zanim go spotkałam, słyszałam, że ma problemy i chce odejść od żony i jedynie dziecko go trzyma... Ze czeka na odpowiedni moment. Potem poznaliśmy się i poszło. Powiedział mi, że w chwilach kryzysu patrzył na niebo i spadające gwiazdy. I wypowiedział życzenie, że chce poznać kobietę swoich marzeń. 4 miesiące pozniej poznał mnie...nie od razu w to poszłam, on zabiegał. Ale jak dżentelmen, nie zrobił nic na siłę, nic wbrew mnie. Postawił sprawę jasno, poprosił mnie o pomoc w napisaniu pozwu rozwodowego. Nie czułam ani przez chwilę, że jestem kochanka, bo nie pozwalal mi się tak czuć. Rodzina juz o mnie wiedziała. Wtedy mieliśmy trudny czas" bo uwazali mnie za czynnik który ich zniszczył, ale tak nie bylo, ja mogłam być co najwyżej kims, kto przyspieszył nieuniknione. Pokochałam jego dziecko a ono mnie. Mielismy naprawdę super więź od początku. Jasne, czasem czulam się zazdrosna, ale nie dlatego, bo dawał mi powody albo uważałam, ze powinnam byc wazniejsza. Jestem jedynaczka z rozbitej rodziny...nie wiem jak to jest dzielić uczucie na pół, na kilka. Mimo problemów rodziców, zawsze mialam wszystko dla siebie. Stąd trudniej było mi zrozumieć naturalne dla innych sprawy. Bardzo go kocham i bardzo chcę z nim dalej byc, tworzyć rodzinę. Tęsknię za jego dzieckiem, tęsknię za nimi wszystkimi, bo dali mi namiastkę tego jak właśnie powinna wyglądać prawdziwa rodzina. Wiele mu pomogłam, finansowo głównie, ile mogłam tyle ponagalam. A to operacja psa, a to żarcie, wakacje... On uważa, że wakacje to moj egoizm. A ja po prostu chcialam z nim coś przeżyć. Dlatego wolalam pożyczyć niż jechać sama/z koleżanką albo zostać. Tak bardzo go kocham, nie wiem jak go odzyskać. Już naprawdę wiele razy myślałam o tym, żeby ze sobą skończyć. Ale nie chce byc słaba... Jestem ciekawa życia, nie chce zostawić takiej pustki i rany rodzicom i bliskim... Tylko to mnie trzyma... Co jeszcze mogę zrobić? Dlaczego inni zasłużyli na szansę a ja nie? Co mam robić...;(

Odp: Zdrada i wybaczenie
Olinka napisał/a:
KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Przezwyciezelismy niezgodność rodzin, które po rozwodzie nie były za nami (...)(

Czy ten rozwód był wynikiem Waszego romansu? Pytam nie bez przyczyny, ale o tym później.

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Wiem jaki był wcześniej wobec mnie. Serce na dłoni. Zrozumiałe, że ode mnie oczekuje więcej starań. Chyba każdy by tak postąpił. Tyle ile akceptowal i znosił to ze świecą szukać takiego... To nie mogła być poza. A ja to tak zdeptalam...

Obawiam się, że akceptował i znosił, ale to wszystko się kumulowało, a zdrada może być tym czynnikiem, który spowodował, że coś w nim w końcu pękło. Obecne wątpliwości i wahania, jakie się u niego pojawiają, są zupełnie naturalne, zmienność nastrojów, niemal skrajnie różne emocje także. On w tej chwili przechodzi żałobę po tym co było i ważne są wszystkie jej etapy. Niech Cię zatem nie dziwi, że czasem odczuwa smutek, czasem żal, innym razem jest bliski wybaczenia, to się będzie ze sobą przeplatać, być może nawet bardzo długo.

Rozumiem. Ale co ja powinnam zrobić?

Odp: Zdrada i wybaczenie

Cześć Wam. Pozanudzam trochę, bo w końcu od tego jest forum, dość juz mam obarczania problemami bliskich a i obiektywna opinia się przyda. Dziś mamy nieco lepszy dzień, ale i tak chodzę jak na bombie, bo nie wiem kiedy znowu najda go wątpliwości. Nie mam możliwości tam pojechać na resztę kontraktu, bo trzeba bylo się zabrać za to od razu a kiedy byłam zdeterminowana i podjęłam decyzję, że ok, jemu się odwidzialo. Ponadto on nie chce sie kolejny raz przeprowadzać a nie ma tam warunkow dla nas razem. Mieszkaja w co prawda sporym domu, ale w 7 osób, on ma malutki pokoik z 1os łóżkiem, nawet nic wiekszego tam nie wejdzie. No i ci ludzie wiedzą o wszystkim i chyba nie zniosłabym psychicznie atmosfery, bo jak się domyślacie- nienawidzą mnie. Ja wytrzymam te pół roku, juz połowa stycznia... Przy czym w lutym mam lot. O niego się boję. Chodzę aktywnie na terapię i terapeutka uzmyslowila mi (tak jak zresztą czułam), ze on tez ma robote do wykonania. Ze nie ma możliwości dostania dowodów na to, ze jestem już w porządku i że tylko mu się wydaje, ze kontrola i warunki mu to dadzą. Ja mogę być jedynie lepsza wersja siebie i starać się o przyszłość i teraźniejszość, ale nie cofne tego, co się wydarzylo. Czy w ogóle rozmawiałby ze mna, gdyby nie chciał? Czasem sie boję, ze może on juz tylko chce się nade mna poznecac, ale odpieram te mysli i przypominam sobie, jakim dobrym i pomocnym jest człowiekiem. Mi np psycholog ten czas doradzila... Ze nawet nie musi to być całkiem zerwanie kontaktu, ale umówienie się, że rozmawiamy co tydzień i nie narzucamy niczego. I np ze w jakis tam konkretny dzień mówimy o negatywnych uczuciach, ale żeby to kontrolować i nie dac sie temu rozkręcić. ja jestem bardzo otwartym człowiekiem na pracę nad soba, ale nie wykonam pracy za niego... Jakies rady jeszcze macie?

Jedna z Was mi uswiadomila, ze faktycznie, zamiotlam sprawę jego zdrad pod dywan. Rzeczywiście tak jest, bo dalam sobie wmowic, ze to moja wina i zemsta. W sumie tak jest"m, ale no to on podjął ten wybór, przecież nie musiał. 1sza sytuacja mnie nie obeszla, bo byla ustawiona. Zabijcie mnie, ale jeszcze sama go zawiozlam na panienke lekkich obyczajów i czekałam w aucie. Uznałam to za naprawę skoro tak ustalilismy i w ogóle nie rozpatrywałam tego w kategorii zdrady. On się poplakal po tym i widziałam, ze przeżył bardziej niz ja. Potem spędziliśmy cudowne chwile, były wyznania, plany... I znowu coś pękło, że co my robimy, ze to nie ma sensu. W końcu spotkal się z ta druga i to juz mnie zabolało, bo pisal z nią jakis czas. Poznał ja tuz po tym jak dowiedział się o moich wyskokach, to był impuls. Ona jest z Polski, a on mieszka w Anglii, więc jak wrócił, spotkali się 1szy raz. Na drugi dzień sam przyjechał i wszystko mi wyspiewal. Przywalilam mu i chcialam iść, ale mnie zatrzymywal. Nie rozumiem tej naszej relacji. Kochamy się i ranimy jednocześnie... No ale ma, co chciał- zadał mi ból. I dobrze, ze ktoś też mi uświadomił - chyba Ty, Owieczko? - ze powinnam też brać pod uwagę jego zemstę a nie tylko wieszać psy na sobie, choć ja zaczęłam. Męczy mnie to już, ja bym naprawdę potrafiła to oddzielic grubą kreską i zacząć od nowa...a on? Raz juz widze, ze jesteśmy blisko a zaraz znowu upadek z wysokości. Ja tez nie chce teraz stać się jego podwładna, zrobilam zle, ale odpokutowalam, żałuję i nie odbiera mi to praw czlowieka. Powiedzcie coś mądrego... Nie chcę tego kończyć sad

27

Odp: Zdrada i wybaczenie

Sorry, autorko, ale wasz związek staje się chory, nienormalny. Wiem, że niektórzy na zdradę reagują zdradą (nie wiem, jak sama bym zareagowała, za siebie nie ręczę), ale odwożenie faceta do prostytuki w ramach naprawy? Ok, myślałaś, że nie pomoże, ale nie pomogło. Druga zdrada też nie pomogła. Nie wiem, czy kolejne pomogą.
Niewiele możesz zrobić, skoro on nie może się zdecydować. Nie dziwię mu się, zawiniłaś i to cholernie.
Możesz nadal chodzić do terapeutki.
Szczerze powiedziawszy, nie widzę sensu w ciągnięciu tej waszej szarpaniny. Chłopak powinien był zerwać, przynajmniej sytuacja stała by się jasna.
Sorry, ale nie wiem, jak Cię pocieszyć.

28 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-01-12 20:39:02)

Odp: Zdrada i wybaczenie

Edit. Nieaktualne. Ja pasuje. On tego nie chce. Mogłabym żyły sobie wypruć, a nie zrobię nic za niego. Kazał mi dzisiaj wulgaryzm i powiedział, że  "z wulgaryzm nie będzie". Przykro mi. Nie mam się za wulgaryzm. Postapilam źle, żałuję cały czas. Prawie się zabiłam przez to wszystko, zrujnowalam sobie zdrowie i pracę. Cokolwiek zrobię, jest źle. Tak jak mówicie, muszą chcieć obie strony. Widocznie on nie chce. Szkoda tylko, ze mnie wrobil, ze chce. Moja cała rodzina kibicowala, znajomi... A on tego nie umie przejść...a sam nie był ideałem i tego nie rozumie do dziś. Nie zwalam winy, ale z powietrza się to nie wzięło. Myślałam, ze naprawdę szczerze chciał. Od początku tak naprawdę chciał tylko zemsty i pogrążenia mnie. Żebym się zajechala psychicznie. Nigdy więcej, kończę to. Dziękuję Wam za rady. Wiem już, że to nie ma sensu. Ja chcialam i w sumie chciałabym nadal...ale wiem, ze on nie jest typem człowieka, który potrafi wybaczyc i prędzej mnie zniszczy niz tego dokona. Szkoda, bo ma cudowne dziecko i rodzinę i będę tęsknić za nimi jeszcze długo... Ale ja nic więcej już nie mogę...miło było tu z Wami przez chwilę pobyć... Powodzenia każdemu

Odp: Zdrada i wybaczenie

Nikt juz nie odpisze? Myślałam, ze chociaz tu sie wygadam sad

30

Odp: Zdrada i wybaczenie
KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Nikt juz nie odpisze? Myślałam, ze chociaz tu sie wygadam sad

A co tu jest jeszcze do napisania? Koniec to koniec, nic na to nie poradzisz.

Pocierpisz trochę, ale w końcu dojdziesz do równowagi. Wyciągnij z tej sytuacji lekcję dla siebie i nie popełnij więcej tego samego błędu.

Odp: Zdrada i wybaczenie
Cyngli napisał/a:
KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Nikt juz nie odpisze? Myślałam, ze chociaz tu sie wygadam sad

A co tu jest jeszcze do napisania? Koniec to koniec, nic na to nie poradzisz.

Pocierpisz trochę, ale w końcu dojdziesz do równowagi. Wyciągnij z tej sytuacji lekcję dla siebie i nie popełnij więcej tego samego błędu.

Dużo. Nie pisałam, ale odezwal sie. Dzwonił 1, 2, 3 raz... Wyslal mi swoje zdjęcia. Na pytanie czemu, odp, ze mnie kocha...

32

Odp: Zdrada i wybaczenie

Na początek przestań sie usprawiedliwiać, bo znowu zrobisz to samo. Serio dzisiaj opuścić druga osobe na chwile to jest niemal wyrok dla związku. I jeszcze te teksty o niepełnych zdradach, lol. Nikt nie chce byc ze zdradzajaca kobieta, facetów to boli duzo bardziej niz Was, nawet tych, którzy lepsi nie sa. Takze jak to robisz to juz jest koniec i wiedz, ze następny facet jak sie dowie o tym co bylo, to raczej mocno zwątpi na wstępie.

33

Odp: Zdrada i wybaczenie
KasiaKatarzyna89 napisał/a:
Cyngli napisał/a:
KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Nikt juz nie odpisze? Myślałam, ze chociaz tu sie wygadam sad

A co tu jest jeszcze do napisania? Koniec to koniec, nic na to nie poradzisz.

Pocierpisz trochę, ale w końcu dojdziesz do równowagi. Wyciągnij z tej sytuacji lekcję dla siebie i nie popełnij więcej tego samego błędu.

Dużo. Nie pisałam, ale odezwal sie. Dzwonił 1, 2, 3 raz... Wyslal mi swoje zdjęcia. Na pytanie czemu, odp, ze mnie kocha...

No i co z tego? Zaczniesz pisać, to znowu się zacznie olewanie albo pretensje.

Z tej mąki już chleba nie będzie, Wasza relacja jest toksyczna.

34

Odp: Zdrada i wybaczenie
KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Dużo. Nie pisałam, ale odezwal sie. Dzwonił 1, 2, 3 raz... Wyslal mi swoje zdjęcia. Na pytanie czemu, odp, ze mnie kocha...

Jesteś pewna, że on jest stabilny emocjonalnie ? Psychicznie z nim wszystko w porządku ?
Nie wyobrażam sobie wypłakiwać oczu za facetem, który jednego dnia mnie nienawidzi i wyzywa od najgorszych, a drugiego dnia niby kocha.
Uciekałabym od takiego w podskokach gdzie oczy poniosą !

35

Odp: Zdrada i wybaczenie

A co to, facet sie po babsku zachować nie może, hehe?

36

Odp: Zdrada i wybaczenie
Burzowy napisał/a:

A co to, facet sie po babsku zachować nie może, hehe?

To jest typowo socjopatyczne zachowanie, bez względu na płeć...

Odp: Zdrada i wybaczenie

To co, myślicie, że się już serio tylko msci a jak ktoś popełnił błąd to już nigdy nie zasługuje na szczęście?

Odp: Zdrada i wybaczenie
Burzowy napisał/a:

Na początek przestań sie usprawiedliwiać, bo znowu zrobisz to samo. Serio dzisiaj opuścić druga osobe na chwile to jest niemal wyrok dla związku. I jeszcze te teksty o niepełnych zdradach, lol. Nikt nie chce byc ze zdradzajaca kobieta, facetów to boli duzo bardziej niz Was, nawet tych, którzy lepsi nie sa. Takze jak to robisz to juz jest koniec i wiedz, ze następny facet jak sie dowie o tym co bylo, to raczej mocno zwątpi na wstępie.

Trochę bez sensu co piszesz, bo kobieta to inny człowiek niż facet? Co znaczy, że Was bardziej boli? A jak się popełnilo błąd to już do końca trzeba byc samemu? Tyle jest wątków ojtym, ze komuś się udało...:(

39

Odp: Zdrada i wybaczenie
KasiaKatarzyna89 napisał/a:

To co, myślicie, że się już serio tylko msci a jak ktoś popełnił błąd to już nigdy nie zasługuje na szczęście?

Nie wiem, czy się mści, czy po prostu nie potrafi sobie poradzić sam ze sobą,.

Jak sobie wyobrażasz bycie dalej razem w tej sytuacji? Chyba sama widzisz, że tak się nie da żyć?

Odp: Zdrada i wybaczenie
Cyngli napisał/a:
KasiaKatarzyna89 napisał/a:

To co, myślicie, że się już serio tylko msci a jak ktoś popełnił błąd to już nigdy nie zasługuje na szczęście?

Nie wiem, czy się mści, czy po prostu nie potrafi sobie poradzić sam ze sobą,.

Jak sobie wyobrażasz bycie dalej razem w tej sytuacji? Chyba sama widzisz, że tak się nie da żyć?

Ja potrafię, bo nigdy nie wpadlam na taki pomysł, kiedy tutaj był... Kocham go naprawdę.

41

Odp: Zdrada i wybaczenie

Ale on nie potrafi.
Jednego dnia obrzuca Cię wyzwiskami i piszę jak bardzo Cię nienawidzi.
Następnego dnia pisze, że Cię kocha.
I tak na zmianę.

Nie dostrzegasz, jak bardzo to jest chore ?

42

Odp: Zdrada i wybaczenie
KasiaKatarzyna89 napisał/a:
Burzowy napisał/a:

Na początek przestań sie usprawiedliwiać, bo znowu zrobisz to samo. Serio dzisiaj opuścić druga osobe na chwile to jest niemal wyrok dla związku. I jeszcze te teksty o niepełnych zdradach, lol. Nikt nie chce byc ze zdradzajaca kobieta, facetów to boli duzo bardziej niz Was, nawet tych, którzy lepsi nie sa. Takze jak to robisz to juz jest koniec i wiedz, ze następny facet jak sie dowie o tym co bylo, to raczej mocno zwątpi na wstępie.

Trochę bez sensu co piszesz, bo kobieta to inny człowiek niż facet? Co znaczy, że Was bardziej boli? A jak się popełnilo błąd to już do końca trzeba byc samemu? Tyle jest wątków ojtym, ze komuś się udało...:(


Ano inny człowiek, a to coś dziwnego, że się jednak różnimy? Pewnie się uda i trafisz na kogoś podobnego, komu nie przeszkadza Twoje dotychczasowe postępowanie. Czyli będzie tak samo jak zawsze i w każdym przypadku.

Odp: Zdrada i wybaczenie
IsaBella77 napisał/a:

Ale on nie potrafi.
Jednego dnia obrzuca Cię wyzwiskami i piszę jak bardzo Cię nienawidzi.
Następnego dnia pisze, że Cię kocha.
I tak na zmianę.

Nie dostrzegasz, jak bardzo to jest chore ?

Widze, ale jakos staram sie tego nie oceniać na gorąco. Bo jednak 2mies choć wydaje się, że to kawal czasu, teoretycznie nie jest dużo, zwazajac na to, że ciągle mamy kontakt i było wiele spotkań.

Naprawdę nie ma tu nikogo komu się udało?

Odp: Zdrada i wybaczenie
Burzowy napisał/a:
KasiaKatarzyna89 napisał/a:
Burzowy napisał/a:

Na początek przestań sie usprawiedliwiać, bo znowu zrobisz to samo. Serio dzisiaj opuścić druga osobe na chwile to jest niemal wyrok dla związku. I jeszcze te teksty o niepełnych zdradach, lol. Nikt nie chce byc ze zdradzajaca kobieta, facetów to boli duzo bardziej niz Was, nawet tych, którzy lepsi nie sa. Takze jak to robisz to juz jest koniec i wiedz, ze następny facet jak sie dowie o tym co bylo, to raczej mocno zwątpi na wstępie.

Trochę bez sensu co piszesz, bo kobieta to inny człowiek niż facet? Co znaczy, że Was bardziej boli? A jak się popełnilo błąd to już do końca trzeba byc samemu? Tyle jest wątków ojtym, ze komuś się udało...:(


Ano inny człowiek, a to coś dziwnego, że się jednak różnimy? Pewnie się uda i trafisz na kogoś podobnego, komu nie przeszkadza Twoje dotychczasowe postępowanie. Czyli będzie tak samo jak zawsze i w każdym przypadku.

Co masz na mysli piszac 'tak samo jak zawsze'? Nigdy wcześniej tak nie postapilam, to nie jest moj charakter, to wyraz zabladzenia, beznadziei, nieradzenia sobie z tym, co sie dzieje. Dotarło. Prędzej nowa go zdradzi niż ja po tym, co przeszłam.... Spytam inaczej... Nikt z Was nie jest jasnowidzem, to wiem. Ale co wg Was mogę zrobić, by zwiększyć swoją szanse na odbudowę?

45

Odp: Zdrada i wybaczenie

Moim zdaniem już nic nie możesz zrobić.

Chyba, że go olać totalnie, może wtedy zatęskni, ale jakoś w to wątpię.

46

Odp: Zdrada i wybaczenie

Tak, 2 miesiące to mało czasu, a kontakt macie sporadyczny i spotkań było raptem kilka - na pewno nie można powiedzieć, że było ich wiele.

Prawdziwy problem polega jednak na tym, że u Was nie ma żadnych podstaw do tego, żeby sądzić, iż Wam się uda.
Nie ma między Wami żadnego prawdziwego dialogu, żadnego porozumienia. Przecież Wy na dobrą sprawę nie rozmawiacie ze sobą.
Nie ma żadnych działań terapeutycznych, ani naprawczych. Nie widzę nawet chęci.
Dochodzi jedynie do jakichś dziwnych zrywów - Twój partner kiedy czuje, że obelgami i wyzwiskami uraził Cię zbyt mocno - wraca z wyznaniami miłości.
Tylko po to, żeby wkrótce po nich zamilknąć, a później przejść znowu do wyzwisk.

W jaki sposób cokolwiek mogłoby się udać na takiej podstawie ??

47

Odp: Zdrada i wybaczenie
KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Co masz na mysli piszac 'tak samo jak zawsze'? Nigdy wcześniej tak nie postapilam, to nie jest moj charakter, to wyraz zabladzenia, beznadziei, nieradzenia sobie z tym, co sie dzieje. Dotarło. Prędzej nowa go zdradzi niż ja po tym, co przeszłam.... Spytam inaczej... Nikt z Was nie jest jasnowidzem, to wiem. Ale co wg Was mogę zrobić, by zwiększyć swoją szanse na odbudowę?

Chodzi tylko i wyłącznie o to, że w zasadzie jest to normalna sytuacja, która dotyczy każdego z nas, gdy próbujemy wejść w bliższą relację. Czyli bilans wad i zalet, pewnie trafi się taki, który uzna, że jest ok smile.

Znam dwa związki, gdzie były zdrady, a potem doszło do ślubu i trwają do dziś. Tylko, że w obu przypadkach akurat zdradził facet, a to jak już mówiłem co innego.

Odp: Zdrada i wybaczenie
Cyngli napisał/a:

Moim zdaniem już nic nie możesz zrobić.

Chyba, że go olać totalnie, może wtedy zatęskni, ale jakoś w to wątpię.

Czemu wątpisz? Cały czas tęskni. Z tymże mam pewne przeczucia, że zanim doszło do tej zdrady i tak było już beznadziejnie. Dlatego do niej doszło. Jednak nie potrafię tego jakoś sensownie sama przed sobą wytłumaczyć a jest mi to potrzebne choćby do tego, by funkcjonować normalnie. Z 1 strony jestem zajebista babką, która kiwnie palcem i poleci 9/10 (serio), z 2...żeby któryś został? Ojjj, trudny mam charakter. Mam świadomość zarówno swoich zalet i wad. Jasne, że chcę pracować nad tym związkiem. Nad sobą już pracuje. Ale nie pierwszy raz. Jestem w terapii od kilku lat z przerwami. Miałam epizidy samookaleczania, picia...pochodzę z rodziny alkoholików. Tata i dziadek dali radę. Są czyści od ok 20 lat (ojciec) i dziadek dłużej. Babcia natomiast ze strony mamy zapiła się na śmierć w wieku 45 lat. Więc ciągle ten temat jest obecny w moim życiu. Nie umiem dokonywać racjonalnych wyborów. Mam wrazenie, ze odczuwam 3x mocniej niz przeciętny człowiek i ze ludzie mnie wykorzystują. Niby cechuje mnie egoizm, ale jak juz oddam komus swoje serce, on je przezuje, wypluje i zdepcze. Czasem myślę, ze jestem skazana na porażkę.

Odp: Zdrada i wybaczenie
IsaBella77 napisał/a:

Tak, 2 miesiące to mało czasu, a kontakt macie sporadyczny i spotkań było raptem kilka - na pewno nie można powiedzieć, że było ich wiele.

Prawdziwy problem polega jednak na tym, że u Was nie ma żadnych podstaw do tego, żeby sądzić, iż Wam się uda.
Nie ma między Wami żadnego prawdziwego dialogu, żadnego porozumienia. Przecież Wy na dobrą sprawę nie rozmawiacie ze sobą.
Nie ma żadnych działań terapeutycznych, ani naprawczych. Nie widzę nawet chęci.
Dochodzi jedynie do jakichś dziwnych zrywów - Twój partner kiedy czuje, że obelgami i wyzwiskami uraził Cię zbyt mocno - wraca z wyznaniami miłości.
Tylko po to, żeby wkrótce po nich zamilknąć, a później przejść znowu do wyzwisk.

W jaki sposób cokolwiek mogłoby się udać na takiej podstawie ??

Jak na to, ze był tu raptem 2tyg, to kontakt był spory. Nie wiem skąd taki wniosek. D
Poza chwilami zwatpienia (jego) dzwonimy do siebie po kilkanascie x dziennie. Widzielismy sie wtedy jak wrocil codziennie i prawie codziennie. Poświęcił mi więcej czasu niz dziecku. Jednak chyba nie o to chodzi, by się tu stawiać wyżej niz ktoś/coś... A może właśnie w tym jest rzecz? Zawsze czułam potrzebę być wyżej niż ktoś. Nie wiem skad sie to wzielo. Rodzice choc z problemami i choć pochodze z takiej a nie innej rodziny, poświęcali mi duzo uwagi. Moze czasem wiecej niz mogli. Nie wiem czemu ciągle o nich gadam w temacie zdrady. Jednak czuje, ze gdzieś w rodzinie tkwi przyczyna. Jestem cholernie nieszczęśliwa. Mam wykształcenie, naprawdę nieprzeciętną urodę, której jestem świadoma, poczucie humoru, pieniądze (obecnie moze nie, bo spieprzylam przez samopoczucie), własną firmę, rodzinę (rozbitą, ale jednak), a mimo to, czuję się jak "0". A on mnie w tym utwierdza. Bo jest starszy i całe życie chciał prowadzić mnie za rączkę.

50

Odp: Zdrada i wybaczenie
KasiaKatarzyna89 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Moim zdaniem już nic nie możesz zrobić.

Chyba, że go olać totalnie, może wtedy zatęskni, ale jakoś w to wątpię.

Czemu wątpisz? Cały czas tęskni.

Bo raz tęskni, a raz olewa. Chcesz naprawdę żyć na takiej huśtawce?

51

Odp: Zdrada i wybaczenie

Wcześniej sama napisałaś:

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

...wiem, ze on nie jest typem człowieka, który potrafi wybaczyc i prędzej mnie zniszczy niz tego dokona

Ufaj sobie, swoim uczuciom, swojej intuicji.
Nie kieruj się jednak wyłącznie swoimi intencjami. Ty chciałabyś, żeby on Ci wybaczył, a później żebyście żyli razem długo i szczęśliwie.
Musisz zwracać uwagę na fakty i jego czyny, postępowanie.
Nie na to co mówi, ale na to co robi.
Mówić można wiele, i jeszcze więcej, ale prawdziwe zamiary okazuje się czynami.
A w Twojej sytuacji absolutnie takiej konsekwencji nie ma. Ot, on raz zadzwoni, raz powie, że tęskni, że kocha.
Następnego razu kiedy zadzwoni powie, że nienawidzi, że nigdy nie będzie mógł być z kimś takim jak Ty.
I tak w kółko.

Równie dobrze ja mogłabym zdobyć Twój numer telefonu wink zadzwonić do Ciebie i powiedzieć że Ciebie kocham i że tęsknię smile
I co ?
Ano nic. Absolutnie nic poza moim gadaniem by z tej sytuacji nie wynikło.
Patrz na to jak on Cię traktuje, a nie na to, co do Ciebie mówi.

52

Odp: Zdrada i wybaczenie

Zaczęłam myśl, więc do niej wrócę:

KasiaKatarzyna89 napisał/a:
Olinka napisał/a:

Czy ten rozwód był wynikiem Waszego romansu? Pytam nie bez przyczyny, ale o tym później.
Nie byłam powodem. (...)

Sądzę, że bezpośrednim powodem może nie byłaś, ale na pewno przyspieszyłaś tę decyzję. Sama zresztą wspomniałaś, że pomagałaś mu w kwestii sformalizowania rozwodu, co dla mnie znaczy, że do tej pory brakowało mu determinacji i odkładał to na jakąś bliżej nieokreśloną przyszłość.
Zadałam to pytanie, bo nieśmiało zastanawiam się czy nie gryzą go przypadkiem wątpliwości, czy kiedyś, kiedy zdecydował się odejść od żony, nie popełnił błędu. Przy czym tu nawet nie chodzi o to, że żałuje decyzji o tamtym rozstaniu jako takim, ale że gdyby do niego nie doszło, to dziś nie przeżywałby tego, co przeżywa. Wiem, pokrętna to logika, ale spotkałam się w otoczeniu z podobną sytuacją - wtedy padały wyrzuty w typie "gdybym cię nie poznał, nie byłoby tego wszystkiego" albo "żałuję, że zdecydowałem się być z tobą, nie było warto", przy czym muszę wyraźnie zaznaczyć, że w tym przypadku rozwód był ewidentnie wynikiem związania się faceta (mężczyzną go nie nazwę) z kochanką i to nawiązanie romansu było początkiem i końcem małżeństwa .

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

To co, myślicie, że się już serio tylko msci a jak ktoś popełnił błąd to już nigdy nie zasługuje na szczęście?

Trudno ocenić czy on się mści, czy jest to może taka nieudolna próba poradzenia sobie z emocjami, na pewno jednak jest to toksyczne i przemocowe zachowanie.
Poza tym odnoszę wrażenie, że poddawana jesteś przez niego testom na jak wiele może sobie pozwolić i jak dużo jesteś w stanie znieść. Ty jednak pamiętaj, że pomimo tego co się wydarzyło, to po pierwsze na tym etapie on też nie jest bez winy, bo odpłacił Ci pięknym za nadobne, w dodatku - o zgrozo - wmawiając Ci, że to ma pomóc, w co Ty - też o zgrozo - uwierzyłaś i na co przystałaś, a po drugie masz pełne prawo do postawienia granicy. Nie powinnaś, a nawet nie możesz, dać sobą tak pomiatać, pozwolić, by traktował Cię jak poduszkę do bicia, regularnie pokazywał jak bardzo NIC dla niego znaczysz i tym podobne. Jeśli to ma tak wyglądać, to naprawdę lepiej się rozstać, w przeciwnym razie za chwilę będziesz emocjonalnym wrakiem.

Odp: Zdrada i wybaczenie
Olinka napisał/a:

Zaczęłam myśl, więc do niej wrócę:

KasiaKatarzyna89 napisał/a:
Olinka napisał/a:

Czy ten rozwód był wynikiem Waszego romansu? Pytam nie bez przyczyny, ale o tym później.
Nie byłam powodem. (...)

Sądzę, że bezpośrednim powodem może nie byłaś, ale na pewno przyspieszyłaś tę decyzję. Sama zresztą wspomniałaś, że pomagałaś mu w kwestii sformalizowania rozwodu, co dla mnie znaczy, że do tej pory brakowało mu determinacji i odkładał to na jakąś bliżej nieokreśloną przyszłość.
Zadałam to pytanie, bo nieśmiało zastanawiam się czy nie gryzą go przypadkiem wątpliwości, czy kiedyś, kiedy zdecydował się odejść od żony, nie popełnił błędu. Przy czym tu nawet nie chodzi o to, że żałuje decyzji o tamtym rozstaniu jako takim, ale że gdyby do niego nie doszło, to dziś nie przeżywałby tego, co przeżywa. Wiem, pokrętna to logika, ale spotkałam się w otoczeniu z podobną sytuacją - wtedy padały wyrzuty w typie "gdybym cię nie poznał, nie byłoby tego wszystkiego" albo "żałuję, że zdecydowałem się być z tobą, nie było warto", przy czym muszę wyraźnie zaznaczyć, że w tym przypadku rozwód był ewidentnie wynikiem związania się faceta (mężczyzną go nie nazwę) z kochanką i to nawiązanie romansu było początkiem i końcem małżeństwa .

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

To co, myślicie, że się już serio tylko msci a jak ktoś popełnił błąd to już nigdy nie zasługuje na szczęście?

Trudno ocenić czy on się mści, czy jest to może taka nieudolna próba poradzenia sobie z emocjami, na pewno jednak jest to toksyczne i przemocowe zachowanie.
Poza tym odnoszę wrażenie, że poddawana jesteś przez niego testom na jak wiele może sobie pozwolić i jak dużo jesteś w stanie znieść. Ty jednak pamiętaj, że pomimo tego co się wydarzyło, to po pierwsze na tym etapie on też nie jest bez winy, bo odpłacił Ci pięknym za nadobne, w dodatku - o zgrozo - wmawiając Ci, że to ma pomóc, w co Ty - też o zgrozo - uwierzyłaś i na co przystałaś, a po drugie masz pełne prawo do postawienia granicy. Nie powinnaś, a nawet nie możesz, dać sobą tak pomiatać, pozwolić, by traktował Cię jak poduszkę do bicia, regularnie pokazywał jak bardzo NIC dla niego znaczysz i tym podobne. Jeśli to ma tak wyglądać, to naprawdę lepiej się rozstać, w przeciwnym razie za chwilę będziesz emocjonalnym wrakiem.

Dziękuję Wam za odpowiedzi. Odniosę się najpierw do tej. Jestem taka rozchwiana przez to wszystko. Popełniłam dużo błędów... Ale rzeczywiście czuję się poddawana testom. Tylko po co? Kiedy on chce wybaczyć, naprawdę widzę to uczucie. Wierze, ze urwal kontakt z tamtą babą, bo widzialam tak jak wspomnialam jej blagalnego smsa z wyrzutami, ze ja zostawil po tym jak zaliczyl... Tylko, ze przeplatane jest to jego znecaniem się psychicznym na mnie. Jestem w stanie przyjąć, że wypomina, bo go to boli, ale ja tez jestem tylko czlowiekiem i te wyrzuty nie dają mi normalnie funkcjonować. Kiedy odbieram 5 telefon w ciągu dnia od niego i z 10 tematów 8-9 to zdrada i wypominki, jak bardzo on tego przeżyć nie może, to jak mam prawidłowo reagować? Tłumaczyłam na początku, Przepraszalam, obiecałam, że nigdy więcej... Przepracowuje ten problem na terapii, ale kiedy mimo to mam wieczne pretensje i huśtawki nastroju z jego strony, to czasem sama pękam i mówię, że mam to gdzieś, choć tak nie jest. I on wtedy znowu gora, bo jestem psychiczna i nie moge się zdecydować. Nie wiem juz jakie mieć reakcje, co będzie najlepsze i co zrobić by wreszcie go zadowolić i żeby poszło do przodu. Zauważyłam, że jak się wycofuje, jest najpierw bombardowanie wyzwiskami i nara a potem mięknie. Ale nie o to przecież chodzi, żebym manipulowala dla korzyści. Nie wiem kompletnie jak do tego podejść, mam do niego tak w ogóle wykupiony lot, na który raz się cieszy a raz mówi, że nie otworzy mi drzwi...

Odp: Zdrada i wybaczenie
IsaBella77 napisał/a:

Wcześniej sama napisałaś:

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

...wiem, ze on nie jest typem człowieka, który potrafi wybaczyc i prędzej mnie zniszczy niz tego dokona

Ufaj sobie, swoim uczuciom, swojej intuicji.
Nie kieruj się jednak wyłącznie swoimi intencjami. Ty chciałabyś, żeby on Ci wybaczył, a później żebyście żyli razem długo i szczęśliwie.
Musisz zwracać uwagę na fakty i jego czyny, postępowanie.
Nie na to co mówi, ale na to co robi.
Mówić można wiele, i jeszcze więcej, ale prawdziwe zamiary okazuje się czynami.
A w Twojej sytuacji absolutnie takiej konsekwencji nie ma. Ot, on raz zadzwoni, raz powie, że tęskni, że kocha.
Następnego razu kiedy zadzwoni powie, że nienawidzi, że nigdy nie będzie mógł być z kimś takim jak Ty.
I tak w kółko.

Równie dobrze ja mogłabym zdobyć Twój numer telefonu wink zadzwonić do Ciebie i powiedzieć że Ciebie kocham i że tęsknię smile
I co ?
Ano nic. Absolutnie nic poza moim gadaniem by z tej sytuacji nie wynikło.
Patrz na to jak on Cię traktuje, a nie na to, co do Ciebie mówi.

I właśnie to jest najgorsze. Że ja serio czynami widziałam chęć. Płakał, przytulał, całował, nawet dostawalam super mile smsy na dobranoc i obiecywał, że postara się skończyć z wypominkami, zdarzyło się, że nawet on mnie przeprosił za zachowanie i żebym okazała mu więcej cierpliwości. A potem wyskakiwal z co rusz nowymi warunkami, że mam natychmiast rzucić wszystko i z nim tam zamieszkać do końca kontraktu, dac hasła do fb itp. Początkowo się na to zgodzilam, ale doszłam do wniosku, ze co to za próba, gdzie ma być inwigilacja? Nie mam nic do ukrycia już, ale to by się rownalo z tym, że robię coś wbrew sobie, bo prywatność jest ważna. Do niego też chciałam jechać, wystawialam nawet już ogłoszenia w necie, ze szukam tam pracy. Jednak nie jest to takie proste, każdy chciał najpierw okres próbny i dopiero decyzja, co jest zrozumiałe, ale mi jest cholernie ciężko pomimo miłości podjąć takie ryzyko, bo ja mam tu salon, musialabym zawiesić działalność, kij wie czy po pół roku klient do mnie wróci, czy będę musiała zaczynać od zera. Dodajmy do tego brak pewności czy się ułoży. A jak wyjdę, zamknę wszystko a on mi powie za 2 miesiące, że sorry, ale nie da rady? Nie mogę spać przez to wszystko. Jestem na skraju wytrzymania, nigdy aż tak bardzo nie wiedziałam, co mam robić...

Odp: Zdrada i wybaczenie

Już bez cytatu, bo nie chce mi się szukać, ale pewien Pan mi tu próbował wcisnąć, że facetowi trudniej wybaczyć niż kobiecie. Burzyowy, czy coś takiego. Okropnie mnie to zirytowało. Bo co, my kobiety jesteśmy do zdradzania i Wy zasługujecie na wybaczenie, bo jest Was mniej i jesteście samcami alfa? Wg mnie nie ma co robić tu podziału na płeć, jesteśmy wszyscy ludźmi, trochę inaczej myślimy i czujemy, ale nie można mówić o tym, że baba, czy chłop to różnica w kwestii wybaczania zdrady. Kobietę boli tak samo, nie jesteśmy z innej gliny. Możemy się różnić podejściem, ale ten komentarz zabrzmiał tak, jakby facet był z góry na wygranej pozycji... Czemu ta Wasza duma jest czasem wyżej niż uczucie? Ja naprawdę żałuję... Nie można po prostu wziąć tego na barki, skoro się podjęło decyzję tylko trzeba człowieka zniszczyć swoimi huśtawkami?

56 Ostatnio edytowany przez KasiaKatarzyna89 (2019-01-17 12:50:47)

Odp: Zdrada i wybaczenie

Braku kontaktu dzień drugi. Powiem Wam, że myślałam, że umrę dzisiaj w nocy. Nie mogę jeść, spać, funkcjonować. Ostatnio poplakalam się w pracy przy klientce.Bardzo głupio się z tym czuję, ale okazała mi na szczęście wsparcie i zrozumienie. Wiem, że tak dalej być nie może, ale ja już fizycznie sobie przestaje radzić. Czuje, ze moj organizm wysiada, mam bóle głowy, żołądka, serca...nie dbam o siebie kompletnie, o to co jem, jak i kiedy... Rano nie jem nic, nabombie się kawą x2 żeby jakoś wstać, pale 3 fajki na raz, nie jem nic do wieczora a potem jem syf, zeby tylko było szybko i bez zaangażowania. Czuję, że moje ciało odmawia mi posłuszeństwa i naprawdę martwię się, że któregoś dnia się nie obudzę. Zaczęłam potrzebować zwiększenia dawki leków nasennych, konsultowalam to z psychiatra, ale mimo wszystko czuje, że zmierza to do czegoś bardzo zlego. Psycholog też widzi, ze jest zle, ale przecież on nic nie może. Owszem, chciałam urwać kontakt na jakiś czas, ale nie w taki sposob, nie w gniewie i obelgach. I ja chcialam to zrobić celem naprawienia, dystansu, właśnie po to, żebyśmy oboje mieli trochę spokoju do ugaszenia emocji i zajęcia się swoimi sprawami. Tymczasem on zamknął rozdział a ja czuje, że sobie z tym nie poradzę. Bo o ile można poradzić sobie ze słabością charakteru, razem cos zdziałac celem naprawy, o tyle nie umiem ruszyć z miejsca, kiedy on dosłownie na mnie splunął. Z 1 str czuje, ze mial prawo po moich wyskokach, z 2 przeciez odpłacił mi... Poza tym jeszcze 2 dni temu mówił, że kocha i tęskni. Nie wiem co mam robić. Tzn wiem, ja już się odezwać nie mogę. Sam zapowiedzial, że mam się "odpier...", więc z ciężarem na sercu, ale odpier...am się. Wyglądam okropnie, mam wrażenie, ze twarz mi się postarzała o ładnych parę lat, rodzina mówi, że jestem jakaś spuchnięta i oczy mi się zapadły. Nawet teraz pisząc to, placze. Boję sie, ze w końcu nawet pracę zaprzepaszcze, bo mimo ze sama jestem sobie szefem, ciężko mi robić cokolwiek, starać się, dopilnowywac spraw urzędowych...To był człowiek, z którym chciałam spędzić życie a on nie może uwierzyć, że już nie popełnie znowu tych samych błędów. Musialabym być niepoczytalna, żeby znów się narazić na coś takiego. Mialam robione psycho testy i nie jest ze mna tragicznie. Jest nie najlepiej, ale babka mowi, że dużym plusem jest świadomość mechanizmów, bo sa ludzie, których nawet na to nie stać. I że muszę zrozumieć, czemu pewne schematy powtarzają się w moim postępowaniu, by na zawsze je wyeliminowac. Zaczynamy grzebać w relacjach rodzinnych, pomaga mi to, wiem co jest dobre w co zle. Jednak to, co jest miedzy nami dobija mnie i odbiera chęci do życia. Wstaje, robie wszystko na siłę. Ostatnio nawet poszłam spać w ciuchach, w których pracowałam i nie zmylam makijażu. Czuję się nic niewarta i niegodna normalnego życia. Nie chce mi się o siebie dbać, bo dla samej siebie mam to gdzies, a dla kogo już nie mam. Pourywalam kontakty z toksycznymi ludzmi, ci, dla ktorych z kolei ja bylam toksyczna, urwali je ze mną. Z matką nie rozmawiam od prawie miesiąca po tym jak się zachowała wobec mnie (w tej sprawie akurat ona zawiniła)...czuje, ze moje zycie osiągnęło taki punkt zwrotny, że już przepieprzyłam sobie wszystko i już nigdy nie będę szczęśliwa. Tak bardzo chcialabym cofnąć czas i do tego wszystkiego nie dopuścić. Nie wiem, co mam zrobić z tym lotem. Mam do niego lot na 1sza połowę lutego kupioby. Najpierw się cieszyl, potem po kłótni uznał, ze mnie nie wpusci i nawet nie wyjedzie po mnie na lotnisko... Ryczec mi sie chce, nie mam siły iść dalej do pracy...zmuszam się do oddychania. A on pewnie mysli, ze w najlepsze flirtuje i korzystam z życia... A może on korzysta? Cholera wie. Czuje, ze oberwalam mocniej niz zawinilam, choć wiem, ze Postapilam zle. Nie chce litości z jego strony i zeby zadzwonił ze strachu. O tyle jestem silniejsza, ze wiem, ze nic sobie sama już nie zrobię, ale boje sie, ze z tej depresji nie wyjde jak tak dalej pójdzie... Macie jeszcze jakas mądra rade? Chcialam sprzedać ten lot, ale jeszcze tli sie we mnie nadzieja...chyba dam sobie kilka dni i jeśli sie nie odezwie, odpuszcze na dobre, bo nie chce też zostać z reka w nocniku z kilkoma stówami w plecy, po to, by uslyszec, że mam znikać i nie chce mnie widziec..

57

Odp: Zdrada i wybaczenie

Co masz zrobić?
Nie kontaktować się. Powiedzieć- kocham Cię, ale tak żyć się nie da. Przemyśl sobie beze mnie przez najbliższe 3 miesiące i kochaj albo rzuć.
emocje które są teraz są normalne u najbardziej spokojnych ludzi.
Ale skoro Ty sobie z swoimi radzisz z jakimś skutkiem- to On też powinien.
A jak nie potrafi, to trudno.

58 Ostatnio edytowany przez KasiaKatarzyna89 (2019-01-17 20:11:27)

Odp: Zdrada i wybaczenie
Ela210 napisał/a:

Co masz zrobić?
Nie kontaktować się. Powiedzieć- kocham Cię, ale tak żyć się nie da. Przemyśl sobie beze mnie przez najbliższe 3 miesiące i kochaj albo rzuć.
emocje które są teraz są normalne u najbardziej spokojnych ludzi.
Ale skoro Ty sobie z swoimi radzisz z jakimś skutkiem- to On też powinien.
A jak nie potrafi, to trudno.

Tak też zrobiłam. I równiez mam wrażenie, że on wykorzystuje swoją krzywdę przeciwko mnie. Nie jestem zerem, jak mnie nazwał, nie jestem nic niewarta. To, ze sie tak czuje, jest efektem wielu doświadczeń, ale tak nie jest. Gdyby tak było, nie pokochalby mnie ani on ani nikt inny, nie osiagnelabym żadnego sukcesu. Nie jestem gównem tylko dlatego, że się pogubiłam i zdradzilam, dlatego, że się cięłam i mam problem z emocjami i alkoholem. Takie mamy czasy, trudno jest być zrównoważonym, a i jemu to wcale nie wychodzi tak dobrze, jak mu się wydaje. Zawsze był uparty. Czasem mi odpuszczal, bo ja też jestem bardzo uparta, ale właśnie dzięki tej "przerwie" zaczynam dostrzegać, że on również nie był w porządku. Nie wiem już sama, od czego to się zaczęło, fakt jest taki, że zawsze brałam na siebie winę za wszystko. Mogłam okazywać inaczej, ale w duchu zawsze czułam się winna i było mi z tym lepiej. Na dzisiejszym spotkaniu psycholog mi powiedziała, że to mógł być mój mechanizm obronny przed odrzuceniem. Że zawsze tak bardzo się tego bałam, że wolalam sama coś nadpsuć, żeby było na mnie, żebym musiała cierpieć. A potem jak ta druga osoba zaczynała się zmieniać i też zle postępować, ciągle na świeczniku byłam ja, bo ja zrobiłam coś 1szy raz. Czuje, ze to ja jestem ofiarą w relacjach choć teoretycznie jestem sprawcą zła. Dlaczego nadal czuję się okropnie, choć facet mi dorównał swoim rewanżem i nawet mnie w nim przewyższył? Ja naprawdę chciałam to odbudować i naprawdę wierzyłam w sukces. Nadal jakieś resztki mnie wierzą. Takim jestem człowiekiem, że dopóki choć jakaś cząstka mnie kocha, dopóty wierzę w sens. Nie mogę być do szpiku zła... Te 2 dni temu napisał mi na do widzenia, ze jestem "dzi*ką, alkohokiczką, psychopatką, idiotką i zerem"... Jak się można czuc po takich słowach od kogoś, kogo się kocha? Coś we mnie pęka powoli... Bo on przestaje wyglądać dla mnie jak zraniony czlowiek a jak ktoś żądny zemsty, zniszczenia i dobrej wymówki, by wyjść samemu z twarzą... Mam na razie w głowie mętlik, ale staram się to powoli poskładać do kupy. Mam nadzieję, że jeszcze mu podziękuję za to "spier...aj", choć dziś ledwo żyje i nie mogę przestać mieć nadziei... Ale to chyba już straciło sens. Czuję, że on naprawdę przestał mnie kochać. No nic, nie truje Wam już dziś. Postaram się odsunąć wszelkie poważne decyzje i jeszcze postarać się stanąć z boku i w końcu nauczyć hamować impuls. Myślę, że jestem na dobrej drodze i choć rzadko odpisujecie, takie wylanie swoich odczuć tutaj też mi coś daje. Piszcie czasem, te różnorodne opinie i kopy w tyłek są mi na razie potrzebne sad choć mam swój rozum (nie pozwolę sobie w to zwątpić), to jednak obiektywne opinie też dodają otuchy w tym trudnym czasie. Wiem, że postapilam zle, ale chyba ważna jest świadomość i kroki podjęte w celu naprawy...

Odp: Zdrada i wybaczenie

Czy forum umiera po kilku dniach od założenia tematu? Serio jestem na tyle nudna, że szkoda dalej komentować, czy nikogo tu nie ma? Aktualizacja tematu- jadę do niego w lutym, zdecydował, że chce. Jest dobrze w tej chwili, ale mam obawy, że to nie na stałe. Co myślicie?

60

Odp: Zdrada i wybaczenie

Myślimy to samo, co na początku wątku.
Moim zdaniem nie ma tu już nic do dodania.

61

Odp: Zdrada i wybaczenie

Nie rozumiem tej sarkastycznej uwagi ?
A czy to forum to piekarnia, żeby w chwilę po zamówieniu wydać Ci świeżo upieczone bułki ?

Może wszystkie osoby, które wypowiadały się w Twoim wątku nie zmieniły zdania i nie mogą napisać Ci nic nowego ?
Ze mną np. tak jest. A że nie widzę większego sensu w pisaniu jednego i tego samego po kilkakroć - to nie wypowiadam się.

Moim zdaniem amplituda huśtawek emocjonalnych w Waszym "związku" jest tak ogromna, że absolutnie nie uda się Wam stworzyć z tego szczęśliwej, satysfakcjonującej relacji.
Przecież Wy co drugie dzień obrzucacie się wyzwiskami, zrywacie kontakt, a Ty piszesz, że tym razem to ostateczny koniec - na zmianę z tym, że wszystko jest super, cud, miód i orzeszki.
Dla mnie to lekko schizofreniczne coś takiego.
Takie gwałtowne i ciągłe, natychmiastowe przejścia od miodu do łajna, sprawiają, że człowieka co najwyżej zemdli porządnie. Nie są zaś żadnym wyznacznikiem dobrego związku.

62

Odp: Zdrada i wybaczenie

Ależ masz rację- pewnie jeszcze z parędziesiąt razy mu się odwidzi.
No i Cyngli ma rację; opinie będą te same.

63

Odp: Zdrada i wybaczenie

Ledwie kilka dni temu napisałaś:

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Nie wiem kompletnie jak do tego podejść, mam do niego tak w ogóle wykupiony lot, na który raz się cieszy a raz mówi, że nie otworzy mi drzwi...

Po czym 17 stycznia pojawił się wpis:

KasiaKatarzynka89 napisał/a:

Te 2 dni temu napisał mi na do widzenia, ze jestem "dzi*ką, alkoholiczką, psychopatką, idiotką i zerem"...

Dziś z kolei:

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Aktualizacja tematu- jadę do niego w lutym, zdecydował, że chce. Jest dobrze w tej chwili, ale mam obawy, że to nie na stałe. Co myślicie?

Naiwnością byłoby zatem twierdzić, że coś się nagle zmieniło i rokuje na zmianę na lepsze. Pomijam przy tym, że wcześniej też raz chciał, a raz twierdził, że nie otworzy drzwi, ale jeśli jednego dnia wyzywa Cię w sposób wyraźnie wskazujący na jego skrajnie negatywny stosunek do Ciebie, w tym zupełny brak szacunku, to fakt, że dziś 'zdecydował, że chce' dla mnie o niczym NIE świadczy, bo przecież jutro, pojutrze prawdopodobnie znów zmieni zdanie.

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Czy forum umiera po kilku dniach od założenia tematu? Serio jestem na tyle nudna, że szkoda dalej komentować, czy nikogo tu nie ma?

Nie będę oryginalna twierdząc, że temat żyje dopóty, dopóki jest o czym dyskutować. Na tę chwilę nic się w zasadzie nie zmieniło.

Odp: Zdrada i wybaczenie
Olinka napisał/a:

Ledwie kilka dni temu napisałaś:

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Nie wiem kompletnie jak do tego podejść, mam do niego tak w ogóle wykupiony lot, na który raz się cieszy a raz mówi, że nie otworzy mi drzwi...

Po czym 17 stycznia pojawił się wpis:

KasiaKatarzynka89 napisał/a:

Te 2 dni temu napisał mi na do widzenia, ze jestem "dzi*ką, alkoholiczką, psychopatką, idiotką i zerem"...

Dziś z kolei:

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Aktualizacja tematu- jadę do niego w lutym, zdecydował, że chce. Jest dobrze w tej chwili, ale mam obawy, że to nie na stałe. Co myślicie?

Naiwnością byłoby zatem twierdzić, że coś się nagle zmieniło i rokuje na zmianę na lepsze. Pomijam przy tym, że wcześniej też raz chciał, a raz twierdził, że nie otworzy drzwi, ale jeśli jednego dnia wyzywa Cię w sposób wyraźnie wskazujący na jego skrajnie negatywny stosunek do Ciebie, w tym zupełny brak szacunku, to fakt, że dziś 'zdecydował, że chce' dla mnie o niczym NIE świadczy, bo przecież jutro, pojutrze prawdopodobnie znów zmieni zdanie.

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Czy forum umiera po kilku dniach od założenia tematu? Serio jestem na tyle nudna, że szkoda dalej komentować, czy nikogo tu nie ma?

Nie będę oryginalna twierdząc, że temat żyje dopóty, dopóki jest o czym dyskutować. Na tę chwilę nic się w zasadzie nie zmieniło.

Macie rację, jednak czytam inne tematy, w których tez nic nowego nie ma do dodania i sa odpowiedzi, wsparcie. Chyba od tego jest forum? Jak człowiek ma żyć, jak ani ze strony przyjaciół nie uzyska wsparcia i rozmowy ani nawet tutaj? Zresztą pozyjemy, zobaczymy, zdam relacje na bieżąco.

65 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-01-22 15:12:58)

Odp: Zdrada i wybaczenie
KasiaKatarzyna89 napisał/a:
Olinka napisał/a:

Ledwie kilka dni temu napisałaś:

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Nie wiem kompletnie jak do tego podejść, mam do niego tak w ogóle wykupiony lot, na który raz się cieszy a raz mówi, że nie otworzy mi drzwi...

Po czym 17 stycznia pojawił się wpis:

KasiaKatarzynka89 napisał/a:

Te 2 dni temu napisał mi na do widzenia, ze jestem "dzi*ką, alkoholiczką, psychopatką, idiotką i zerem"...

Dziś z kolei:

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Aktualizacja tematu- jadę do niego w lutym, zdecydował, że chce. Jest dobrze w tej chwili, ale mam obawy, że to nie na stałe. Co myślicie?

Naiwnością byłoby zatem twierdzić, że coś się nagle zmieniło i rokuje na zmianę na lepsze. Pomijam przy tym, że wcześniej też raz chciał, a raz twierdził, że nie otworzy drzwi, ale jeśli jednego dnia wyzywa Cię w sposób wyraźnie wskazujący na jego skrajnie negatywny stosunek do Ciebie, w tym zupełny brak szacunku, to fakt, że dziś 'zdecydował, że chce' dla mnie o niczym NIE świadczy, bo przecież jutro, pojutrze prawdopodobnie znów zmieni zdanie.

KasiaKatarzyna89 napisał/a:

Czy forum umiera po kilku dniach od założenia tematu? Serio jestem na tyle nudna, że szkoda dalej komentować, czy nikogo tu nie ma?

Nie będę oryginalna twierdząc, że temat żyje dopóty, dopóki jest o czym dyskutować. Na tę chwilę nic się w zasadzie nie zmieniło.

Macie rację, jednak czytam inne tematy, w których tez nic nowego nie ma do dodania i sa odpowiedzi, wsparcie. Chyba od tego jest forum? Jak człowiek ma żyć, jak ani ze strony przyjaciół nie uzyska wsparcia i rozmowy ani nawet tutaj? Zresztą pozyjemy, zobaczymy, zdam relacje na bieżąco.

Mamy wspierać na siłę podejmowanie przez Ciebie złych toksycznych decyzji, których za jakiś czas pożałujesz?

Idź do terapeuty, jeśli potrzebujesz 100% uwagi od obcego człowieka, tu jest forum, a Twój temat tylko jednym z wielu.

Posty [ 1 do 65 z 82 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024