Autorka postąpiła prawidłowo. Wybrała pokazanie prawdy. Niestety w społeczeństwie ludzi zakłamanych, ludzi którzy oszukują innych, samych siebie, taka postawa jest definiowana negatywnie. To jest oczywiście kolejne przekłamanie rzeczywistości. W sytuacji zaangażowania emocjonalnego, a tak jest w przypadku rodziców, nie ma dobrego wyjścia. Wycofanie się i wybranie postawy "biernej" jest najczęściej przejawem zwykłego konformizmu, zwłaszcza jeśli dziecko jest już dorosłe, nie jest tu problemem kwestia angażowania się (to zależy od charakteru) ale zwykłe wyrażenie swojego zdania. Nie wyrażenie go z innych powodów niż akceptacja sytuacji zdrady u rodzica (i takie przypadki się zdarzają) jest często przejawem postawy w celu nienarażania się rodzicom, w celu uzyskania, czy uzyskiwania od nich korzyści, teraz lub w przyszłości. Niekonformistyczna postawa autorki jest w tym kontekście godna pochwały bo wszystko co robiła, robiła z troski o małżeństwo rodziców, nie licząc na nic. Fakt, nie wychodzi na tym najlepiej, a najgorzej chyba na tym forum, wśród ludzi w swoich życiach zakłamanych, gdzie zapomina się o tym, że wszystko co się tam dzieje, wynikało ze zdrady matki, jej kłamstw, oszustw, itp., nazywanych przez niektórych SZUKANIEM SZCZĘŚCIA. Nie wiem śmiać się czy może płakać, a raczej ubolewać nad stanem moralnym niektórych, szukających usprawiedliwienia swoich własnych działań poprzez taki obraz ZDRADY? Trzeba też podkreślić, że postawienie na dobre relacji z matką poprzez konieczność życia w kłamstwie i konieczność jego akceptacji jest po prostu obrzydliwe. Tak my wszyscy stajemy się, albo staliśmy w takich sytuacjach obrzydliwi i potem z tą obrzydliwością musimy żyć. ILE JEST TAKICH SYTUACJI W NASZYM ŻYCIU?
Ja autorce gratuluję stanowczości, niekonformizmu i odwagi. Natomiast reszta to szczegóły, które wynikły z sytuacji (np. prośba ojca, działania w celu ujawnienia zdrady na jego prośbę, szukanie dowodów na jego prośbę, itp.) na prośbę ojca, który raczej nie dałby sobie z tym rady. Nie należy do tego przywiązywać jakiejś wielkiej wagi bo to są zupełnie "losowe" sytuacje a trudno przecież odmówić osobie zaangażowanej emocjonalnie. I w żaden sposób nie jest to działanie na czyjaś niekorzyść a raczej pomoc w ujawnieniu zdrady. Do tego dochodzi chęć do postawienia matki w sytuacji konfrontacji z tym co robi przez ujawnienie jej działań, działań jej kochanka, również wobec wobec jego żony. Nie wiem jak można w ukrywaniu tego widzieć coś dobrego. Tutaj córka również mierzy się, również w tym celu działa, z zakłamaną postawą matki, jej kłamstwami i obłudą. Działanie jest też w celu skłonienia matki do zajęcia jasnej postawy, określenia swojego działania. Jednak matka wypada blado, okazuje się człowiekiem żyjącym w kłamstwie.
To są bardzo ważne postawy, wybory, przykład bo to jest przykładem dla innych, dla siebie, dla swojego dziecka, męża, co akceptujemy w życiu a co nie i mamy do tego jaknajbadziej prawo. Natomiast innym problemem jest to, raczej wiedza o tym, że potem nie należy za bardzo się angażować w te problemy poza wsparciem np. ojca i gotowością do rozmowy z matką. Ojciec może matkę przyjąć np. z powrotem i wtedy będzie problem z obecnością w takim domu. Jednak gdyby to miało być kosztem kłamstwa, życia w kłamstwie to rezultatem byłoby niszczenie całej rodziny, innych osób "więdzących", tak samo jak matka po cichu niszczyła ojca autorki i ich relację przez 3 lata od samego początku swojej zdrady.
Czyli ja rozumiem, że można zbierać kamyki na matkę ? Wszak sprawa jest oczywista i niepodlegająca dyskusji