Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 186 z 186 ]

131

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
DoswiadczonyDaro napisał/a:

Autorka postąpiła prawidłowo. Wybrała pokazanie prawdy. Niestety w społeczeństwie ludzi zakłamanych, ludzi którzy oszukują innych, samych siebie, taka postawa jest definiowana negatywnie. To jest oczywiście kolejne przekłamanie rzeczywistości. W sytuacji zaangażowania emocjonalnego, a tak jest w przypadku rodziców, nie ma dobrego wyjścia. Wycofanie się i wybranie postawy "biernej" jest najczęściej przejawem zwykłego konformizmu, zwłaszcza jeśli dziecko jest już dorosłe, nie jest tu problemem kwestia angażowania się (to zależy od charakteru) ale zwykłe wyrażenie swojego zdania. Nie wyrażenie go z innych powodów niż akceptacja sytuacji zdrady u rodzica (i takie przypadki się zdarzają) jest często przejawem postawy w celu nienarażania się rodzicom, w celu uzyskania, czy uzyskiwania od nich korzyści, teraz lub w przyszłości. Niekonformistyczna postawa autorki jest w tym kontekście godna pochwały bo wszystko co robiła, robiła z troski o małżeństwo rodziców, nie licząc na nic. Fakt, nie wychodzi na tym najlepiej, a najgorzej chyba na tym forum, wśród ludzi w swoich życiach zakłamanych, gdzie zapomina się o tym, że wszystko co się tam dzieje, wynikało ze zdrady matki, jej kłamstw, oszustw, itp., nazywanych przez niektórych SZUKANIEM SZCZĘŚCIA. Nie wiem śmiać się czy może płakać, a raczej ubolewać nad stanem moralnym niektórych, szukających usprawiedliwienia swoich własnych działań poprzez taki obraz ZDRADY? Trzeba też podkreślić, że postawienie na  dobre relacji z matką poprzez konieczność życia w kłamstwie i konieczność jego akceptacji jest po prostu obrzydliwe. Tak my wszyscy stajemy się, albo staliśmy w takich sytuacjach obrzydliwi i potem z tą obrzydliwością musimy żyć. ILE JEST TAKICH SYTUACJI W NASZYM ŻYCIU?

Ja autorce gratuluję stanowczości, niekonformizmu i odwagi. Natomiast reszta to szczegóły, które wynikły z sytuacji (np. prośba ojca, działania w celu ujawnienia zdrady na jego prośbę, szukanie dowodów na jego prośbę, itp.) na prośbę ojca, który raczej nie dałby sobie z tym rady. Nie należy do tego przywiązywać jakiejś wielkiej wagi bo to są zupełnie "losowe" sytuacje a trudno przecież odmówić osobie zaangażowanej emocjonalnie. I w żaden sposób nie jest to działanie na czyjaś niekorzyść a raczej pomoc w ujawnieniu zdrady. Do tego dochodzi chęć do postawienia matki w sytuacji konfrontacji z tym co robi przez ujawnienie jej działań, działań jej kochanka, również wobec wobec jego żony. Nie wiem jak można w ukrywaniu tego widzieć coś dobrego. Tutaj córka również mierzy się, również w tym celu działa, z zakłamaną postawą matki, jej kłamstwami i obłudą. Działanie jest też w celu skłonienia matki do zajęcia jasnej postawy, określenia swojego działania. Jednak matka wypada blado, okazuje się człowiekiem żyjącym w kłamstwie.

To są bardzo ważne postawy, wybory, przykład bo to jest przykładem dla innych, dla siebie, dla swojego dziecka, męża, co akceptujemy w życiu a co nie i mamy do tego jaknajbadziej prawo. Natomiast innym problemem jest to, raczej wiedza o tym, że potem nie należy za bardzo się angażować w te problemy poza wsparciem np. ojca i gotowością do rozmowy z matką. Ojciec może matkę przyjąć np. z powrotem i wtedy będzie problem z obecnością w takim domu. Jednak gdyby to miało być kosztem kłamstwa, życia w kłamstwie to rezultatem byłoby niszczenie całej rodziny, innych osób "więdzących", tak samo jak matka po cichu niszczyła ojca autorki i ich relację przez 3 lata od samego początku swojej zdrady.

Czyli ja rozumiem, że można zbierać kamyki na matkę ? Wszak sprawa jest oczywista i niepodlegająca dyskusji wink

http://s1.dmcdn.net/MzJNO/1280x720-NJj.jpg

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Secondo1 napisał/a:

Skad się wziął temat przemocy ??

Z postów autorki nie można tego wyczytać .
Jedynie konfabulować z tego co samemu dopisze się miedzy wierszami.

Temat zaczął się 3 lata wcześniej kiedy matka zaczęła korzystać z życia sama, szczerze wyznając że zależy jej na pieniądzach ojca i korzystać z nich.
Poznała kochanka i zaczęła się żalić na ojca.
Autorka ja wspierała , pocieszała nawet napisała :
„Jeżeli była nieszczęśliwa faktycznie chciała to zakończyć - mogła. Przecież mogła odejść od ojca. Nikt Jej tego nie zabraniał, niczego na Niej nie wymogłam. Nie zaciskała zębów, co prawda nie jestem w stanie znać każdej minuty z każdego ich dnia,ale wiem, że zaczęło się psuć jak mama całkiem zmieniła zachowanie i przestało Jej zależeć na ojcu. Zwyczajnie odkąd brat założył Jej konto na portalu...Z dnia na dzień przestałam poznawać własną matki”

Nikt jej nie nakazywał zostać z ojcem, nikt jej nie ograniczał, miała wsparcie w autorce, jej narzekania na męża zaczęły się z momentem rozpoczęcia aktywności „poza małżeńskiej”.
Można dywagować dlaczego jedno jej stwierdzenie , że „może jeszcze poznać innego faceta” sugeruje znudzenie i chec skorzystania z uroków życia  w „kwiecie wieku”.

O relacjach pomiędzy matka i ojcem pisała :
Po zastanowieniu się pojechałam do rodzinnego domu i wszystko powiedziałam Ojcu. Matka wtedy wpadła w furię, nawyzywała mnie od żmij wychowanych na własnym mleku i wyrzuciła z domu. Nie odzywałyśmy się kilka miesięcy. Kiedy wróciła od brata z zagranicy tata poprosił mnie, żebym "przełamała lody" i żeby było normalnie”
Ojciec dążył do ugody pomiędzy matka a córka , pomimo tego że dostał dowody zdrady matki.
Przemocowiec ?
Jakoś za bardzo ugodowy na przemocowca.
Poza tym :
„Znam swojego ojca, ale chyba nie znałam matki.”
Wydaje się, że tu na forum wiele osób zna lepiej jej matkę i jej ojca niż ona sama przez prawie 30 lat:)
I:
Nie mogę uwierzyć w to, że przez wychodzi na to kilka lat matka manipulowała Nami i kłamała na każdym kroku
Raczej matka stosowała przemoc psychiczna, manipulując otoczeniem i skarżąc się na ojca w czasie kiedy kwitł jej romans.
Problemem autorki nie jest chec odejścia matki od ojca , ale oszustwo matki.

Co do braku dowodów zdrady, autorka pisała przecież :
Na jaw wyszła zdrada matki z " kolegą z dawnych lat". Dostaliśmy niezbite dowody w postaci rozmów, wyznań, zdjęć itd. z jednego z portali społecznościowych.
Trzeba czegoś więcej ?  Czego - nagrań spod łóżka ? Może znad łóżka ?:)

+1

Osoby, które zdradzają nigdy nie są w stanie powiedzieć, czemu to robią. Bo za tym nie idzie żaden specjalny powód. To co potem wydobywa się z ich ust to jest tylko i wyłącznie próba usprawiedliwienia swoich czynów. To tak jak z mówieniem, że ładna dziewczyna/przystojny facet podoba mi się, bo jest miła/miły, a co ciekawe takiej cechy u kogoś mniej atrakcyjnego w ogóle byśmy nie cenili. Tak samo jest po zdradzie, nagle zdradzony partner znęcał się nad nami, nie dbał i takie tam. Nonsens, to po prostu szukanie zrozumienia dla swoich czynów.

133 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-07 15:22:16)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Burzowy napisał/a:

Tak samo jest po zdradzie, nagle zdradzony partner znęcał się nad nami, nie dbał i takie tam. Nonsens, to po prostu szukanie zrozumienia dla swoich czynów.

Tylko że w opisanej sytuacji mowa o przemocy była 3 lata przed zdradą. Taka mała uwaga smile A to, że córka "niczego takiego nie zauważyła", wcale o niczym nie świadczy, przemoc psychiczna ma to do siebie, że osoby postronne rzadko ją widzą, bo na zewnątrz wszystko wygląda pięknie i ładnie...

I jeszcze raz, może wytłuszczę nawet, bo widzę, że niektórzy usiłują mi wmawiać, że mówię coś, czego nie mówię i nigdy bym nie powiedziała - nie usprawiedliwiam zdrady, o ile taka nastąpiła. Po prostu mam inny pogląd na sytuację i sam temat wątku, który dotyczy (przypomnę) tego, czy Autorka słusznie zrobiła, że wtrąciła się w małżeństwo rodziców - a jak to wszystko wyglądało naprawdę, to wiedzą tylko matka i ojciec Autorki, bo nawet sama Autorka nie.

134 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2019-01-07 13:56:31)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Burzowy napisał/a:
Secondo1 napisał/a:

Skad się wziął temat przemocy ??

Z postów autorki nie można tego wyczytać .
Jedynie konfabulować z tego co samemu dopisze się miedzy wierszami.

Temat zaczął się 3 lata wcześniej kiedy matka zaczęła korzystać z życia sama, szczerze wyznając że zależy jej na pieniądzach ojca i korzystać z nich.
Poznała kochanka i zaczęła się żalić na ojca.
Autorka ja wspierała , pocieszała nawet napisała :
„Jeżeli była nieszczęśliwa faktycznie chciała to zakończyć - mogła. Przecież mogła odejść od ojca. Nikt Jej tego nie zabraniał, niczego na Niej nie wymogłam. Nie zaciskała zębów, co prawda nie jestem w stanie znać każdej minuty z każdego ich dnia,ale wiem, że zaczęło się psuć jak mama całkiem zmieniła zachowanie i przestało Jej zależeć na ojcu. Zwyczajnie odkąd brat założył Jej konto na portalu...Z dnia na dzień przestałam poznawać własną matki”

Nikt jej nie nakazywał zostać z ojcem, nikt jej nie ograniczał, miała wsparcie w autorce, jej narzekania na męża zaczęły się z momentem rozpoczęcia aktywności „poza małżeńskiej”.
Można dywagować dlaczego jedno jej stwierdzenie , że „może jeszcze poznać innego faceta” sugeruje znudzenie i chec skorzystania z uroków życia  w „kwiecie wieku”.

O relacjach pomiędzy matka i ojcem pisała :
Po zastanowieniu się pojechałam do rodzinnego domu i wszystko powiedziałam Ojcu. Matka wtedy wpadła w furię, nawyzywała mnie od żmij wychowanych na własnym mleku i wyrzuciła z domu. Nie odzywałyśmy się kilka miesięcy. Kiedy wróciła od brata z zagranicy tata poprosił mnie, żebym "przełamała lody" i żeby było normalnie”
Ojciec dążył do ugody pomiędzy matka a córka , pomimo tego że dostał dowody zdrady matki.
Przemocowiec ?
Jakoś za bardzo ugodowy na przemocowca.
Poza tym :
„Znam swojego ojca, ale chyba nie znałam matki.”
Wydaje się, że tu na forum wiele osób zna lepiej jej matkę i jej ojca niż ona sama przez prawie 30 lat:)
I:
Nie mogę uwierzyć w to, że przez wychodzi na to kilka lat matka manipulowała Nami i kłamała na każdym kroku
Raczej matka stosowała przemoc psychiczna, manipulując otoczeniem i skarżąc się na ojca w czasie kiedy kwitł jej romans.
Problemem autorki nie jest chec odejścia matki od ojca , ale oszustwo matki.

Co do braku dowodów zdrady, autorka pisała przecież :
Na jaw wyszła zdrada matki z " kolegą z dawnych lat". Dostaliśmy niezbite dowody w postaci rozmów, wyznań, zdjęć itd. z jednego z portali społecznościowych.
Trzeba czegoś więcej ?  Czego - nagrań spod łóżka ? Może znad łóżka ?:)

+1

Osoby, które zdradzają nigdy nie są w stanie powiedzieć, czemu to robią. Bo za tym nie idzie żaden specjalny powód. To co potem wydobywa się z ich ust to jest tylko i wyłącznie próba usprawiedliwienia swoich czynów. To tak jak z mówieniem, że ładna dziewczyna/przystojny facet podoba mi się, bo jest miła/miły, a co ciekawe takiej cechy u kogoś mniej atrakcyjnego w ogóle byśmy nie cenili. Tak samo jest po zdradzie, nagle zdradzony partner znęcał się nad nami, nie dbał i takie tam. Nonsens, to po prostu szukanie zrozumienia dla swoich czynów.

Dokładnie tak jest. Wcześniej nie było problemu ale w sytuacji ujawnienia ZDRADY trzeba przecież poszukać jej POWODÓW, bo przecież trudno powiedzieć wszem i wobec, że to było tylko dla "ZABAWY" czy "urozmaicenia swojego życia". Ktoś kto kłamał będzie dalej brnął w kłamstwo zamiast podjęcia "drogi" autorefleksji nad samym sobą. Niestety takie postawy stawiają drugą stronę pod ścianą. Ile bowiem osób pragnie wybaczyć zdradę ale druga strona zamiast przepraszać, widzi winę w tej osobie, którą skrzywdziła. Bo NAJBARDZIEJ NIENAWIDZIMY TE OSOBY, KTÓRE KRZYWDZIMY. Będzie więc jej (tej skrzywdzonej) wmawiać dowolną winę. Nie można tego akceptować a "postawienie pod ścianą" oznacza, że i osoba, która chce przebaczyć, jest jakby zmuszana, przez to kłamstwo, do nieprzebaczenia. Skutki kłamstwa, zdrady są bowiem i w taki też sposób tragiczne.

Poza tym, w sytuacji zdrady następuje zaburzenie relacji między małżonkami, "odpychanie" jednego z nich przez drugiego zaangażowanego w inną już relację. To ODPYCHANIE ma miejsce w sferze intymnej, psychicznej, mentalnej i przejawia się w różny sposób. Wywołuje również reakcję u osoby krzywdzonej, która jednak nie ma pojęcia co się dzieje i dlaczego to się dzieje. Reakcje są, bo nie ma podświadomej zgody na ogromne świństwo, które jednak się w podświadomy sposób odczuwa. Może dochodzić do różnych sytuacji między małżonkami ale pierwotnym powodem tego jest ZDRADA jednego z nich.

135

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
gojka102 napisał/a:

...nie uważam się za boga.

A teraz się w niego bawisz?

gojka102 napisał/a:

Niewiele a właściwie nic nie zrozumiałeś.

By twierdzić co rozumiem a co nie? Mój wpis nie był skierowany do Ciebie, to skąd potrzeba "boskiej" interwencji?

gojka102 napisał/a:

Nie mam potrzeby naprawiania świata zgodnie z moim własnym systemem wartości

Jesteś tego pewna?

136

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
DoswiadczonyDaro napisał/a:

Autorka postąpiła prawidłowo. Wybrała pokazanie prawdy. Niestety w społeczeństwie ludzi zakłamanych, ludzi którzy oszukują innych, samych siebie, taka postawa jest definiowana negatywnie.

Tylko, widzisz, prawda ma różne oblicza, a tutaj jej ujawnienie NIKOMU się nie przysłużyło, więc czy aby na pewno powinna stać ponad wszystkim i bez względu na koszty, jakie w jej wyniku zostają poniesione?
I tak sobie myślę, że w tym samym społeczeństwie przecież panuje też zasada "mowa jest srebrem, milczenie złotem" oraz "dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane" - dlaczego więc nie czerpiemy z wielopokoleniowej mądrości narodu? wink

A już zupełnie na marginesie, to strasznie bawią mnie uogólnienia w typie "w społeczeństwie ludzi zakłamanych" - rozumiem, że Ty do tego społeczeństwa nie należysz? I nie mam tu na myśli, że stoisz ponad tym wszystkim, ale przynależność w dosłownym tego słowa znaczeniu.

santapietruszka napisał/a:

Ja mam nieco inne zdanie na temat przemocowców i wiem, do czego są zdolni smile A bezradnych i załamanych też potrafią nieźle grać przed otoczeniem big_smile

Podpisuję się. Znałam na przykład pana na zewnątrz kreującego się na kogoś na poziomie, szarmanckiego, grzecznego, zadbanego, z bardzo wysoką pozycją społeczną, który - jak się później okazało, zresztą ku zdumieniu całego otoczenia - w czterech ścinach urządzał swojej żonie piekło. Bił tak, żeby nie było śladów, a poniżał, żeby - pomimo jej równie wysokiej pozycji - doskonale znała swoje miejsce w szeregu.
I to tylko jeden przykład, bo mogłabym podać ich więcej.

137

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Burzowy napisał/a:

Tak samo jest po zdradzie, nagle zdradzony partner znęcał się nad nami, nie dbał i takie tam. Nonsens, to po prostu szukanie zrozumienia dla swoich czynów.

santapietruszka napisał/a:

Tylko że w opisanej sytuacji mowa o przemocy była 3 lata przed zdradą. Taka mała uwaga

To prawda była mowa, tylko nie wiemy kiedy do zdrady mogło dojść. Być może już wtedy. Niektórzy zdradzacze atakują zdradzonego w momencie ujawnienia zdrady ale niektórzy robią to w momencie gdy zaczynają zdradzać. Dlaczego? Myślę że powód jest ten sam - chęć posiadania powodu dla którego to robią, choć powód nie koniecznie musi być prawdziwy. 
Czy ojciec się znęcał?, tego nie wiemy ale autorka jako dziecko z nimi mieszkała, sądzicie że mogła nie zauważyć że ojciec jest agresywny i czy to fizycznie czy psychicznie znęca się nad matką? Przypomnijcie sobie czy jako dzieci nie wyczuwaliście "kwasu" między rodzicami?
Oczywiście mógł się zmienić gdy dzieci się wyprowadziły jasne że tak ale po co tkwić w takim małżeństwie ?
Autorka napisała:

, była nawet u adwokata i jeszcze na tym etapie Ją wspierałam, bo wierzyłam, że to może być wszystko prawda : udręczona życiem kobieta chce czegoś od życia, ok.
Później zaczęła prosto z mostu mówić, że chce odejść od ojca, bo jeszcze jakiegoś normalnego faceta sobie znajdzie. Kiedy zaczęliśmy z bratem tłumaczyć Jej, że nie warto marnować 30 lat małżeństwa naskakiwała na Nas, obrażała się, płakała i twierdziła, że Ją zostawiamy, że Ona zła, że całe życie dla Nas poświęciła itd.

Jak wiemy matka została, tylko dlaczego skoro drań znęcał się nad nią? Wyrachowanie? Miłość?
Problemem nie jest to że matka chciała sobie ułożyć od nowa życie bo miała do tego prawo, problemem nie jest to ,że dzieci nie chciały żeby rodzice się rozeszli (jak to dzieci), problemem nie jest to że córka zareagowała jak dziecko (małe dziecko) problemem jest zdrada matki i jej manipulacja wszystkimi najbliższymi. Mogła odejść i ułożyć sobie życie jak chciała a zdecydowała się pozostać w małżeństwie, zdradzić i oszukiwać. Dlaczego?
Zauważcie że ten stan trwa od około 3 lat wtedy to się zaczęło autorka wskazał przyczynę"portal społecznościowy", owszem poinformowała ojca co wie, oberwało się jej od matki z tego powodu.
Ale zobaczcie co się stało, ten tyran widocznie nie uwierzył córce lub wybaczył żonie i:

Kiedy wróciła od brata z zagranicy tata poprosił mnie, żebym "przełamała lody" i żeby było normalnie

wszyscy się pogodzili. I żyli szczęśliwie, szczęśliwie?
Bo kiedy :

W sylwestra mój ojciec, ja i mój brat dostaliśmy obuchem w głowę. Na jaw wyszła zdrada matki z " kolegą z dawnych lat". Dostaliśmy niezbite dowody w postaci rozmów, wyznań, zdjęć itd. z jednego z portali społecznościowych.


zrobił się dym.
Ciekawe co znaczy "dostaliśmy" ktoś przysłał pocztą te dowody? 
Nie możemy zbyt surowo oceniać autorki że zachowała się jak dziecko, dziecko którym jest i co z tego, że jest już dorosła, gdy chodzi o naszych najbliższych potrafimy się zachowywać bardzo...dziecinnie.
Co do poinformowania żony kochanka matki, jeśli ojciec prosił ją o pomoc to mogła pomóc zdobywając informacje ale to jej ojciec powinien poinformować tamta kobietę a nie ona. Tu powinna postawić granicę.

Śpiewaczek napisał/a:

Serce mi się kraja, bo to ojciec i matka. Nie mogę uwierzyć w to, że przez wychodzi na to kilka lat matka manipulowała Nami i kłamała na każdym kroku. Jak sobie z tą całą sytuacją poradzić ?

Już wiesz że ludzie oszukują, kłamią, manipulują. Tak było, jest i będzie u Ciebie akurat trafiło na matkę. Nie dociekaj dlaczego bo możesz nigdy się tego nie dowiedzieć, daj sobie z tym spokój. Chcesz wspierać ojca? wspiera ale już nie wchodź w rolę mediatora czy pomagiera. Nie kontaktuj się z kochankiem czy jego żoną  jeśli tego nie zaprzestaniesz będziesz musiała wybrać stronę a to zaboli.

138 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2019-01-07 15:22:59)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Olinka napisał/a:
DoswiadczonyDaro napisał/a:

Autorka postąpiła prawidłowo. Wybrała pokazanie prawdy. Niestety w społeczeństwie ludzi zakłamanych, ludzi którzy oszukują innych, samych siebie, taka postawa jest definiowana negatywnie.

Tylko widzisz, prawda, ma różne oblicza, a tutaj jej ujawnienie NIKOMU się nie przysłużyło, więc czy aby na pewno powinna stać ponad wszystkim i bez względu na koszty, jakie w jej wyniku zostają poniesione?
I tak sobie myślę, że w tym samym społeczeństwie przecież panuje też zasada "mowa jest srebrem, milczenie złotem" oraz "dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane" - dlaczego więc nie czerpiemy z wielopokoleniowej mądrości narodu? wink

A już zupełnie na marginesie, to strasznie bawią mnie uogólnienia w typie "w społeczeństwie ludzi zakłamanych" - rozumiem, że Ty do tego społeczeństwa nie należysz? I nie mam tu na myśli, że stoisz ponad tym wszystkim, ale przynależność w dosłownym tego słowa znaczeniu.

santapietruszka napisał/a:

Ja mam nieco inne zdanie na temat przemocowców i wiem, do czego są zdolni smile A bezradnych i załamanych też potrafią nieźle grać przed otoczeniem big_smile

Podpisuję się. Znałam na przykład pana na zewnątrz kreującego się na kogoś na poziomie, szarmanckiego, grzecznego, zadbanego, z bardzo wysoką pozycją społeczną, który - jak się później okazało, zresztą ku zdumieniu całego otoczenia - w czterech ścinach urządzał swojej żonie piekło. Bił tak, żeby nie było śladów, a poniżał, żeby - pomimo jej równie wysokiej pozycji - doskonale znała swoje miejsce w szeregu.
I to tylko jeden przykład, bo mogłabym podać ich więcej.

Niestety. Osoba inteligenta powinna odczytać, iż pisząc "ILE JEST TAKICH SYTUACJI W NASZYM ŻYCIU?" również sytuacje zakłamania odnosiłem do swojego własnego doświadczenia. Jednak celowo nie napisałem, że miałem i takie doświadczenia ale potem żałowałem swojego postępowania, bo na tym forum nie warto się przecież zbytnio uzewnętrzniać. A to, że to forum jest również przejawem "społeczeństwa ludzi zakłamanych" to chyba niewiele osób ma co do tego wątpliwości? Można wiele o tym pisać, tylko po co?

Natomiast pisałem o życiu w sytuacji zakłamania, gdzie osoba okłamywania, zdradzana, podświadomie odbiera sygnały o tym co się dzieje, co w rezultacie rzutuje na jej poczucie wartości, bezpieczeństwa, zachowanie, zdrowie fizyczne i zdrowie psychiczne. Nie można komuś wyrządzić większej krzywdy i bardziej ubezwłasnowolnić drugiego człowieka skazując go (również przez milczenie) na życie w kłamstwie. Byłem świadkiem takiej sytuacji (kiedy jeszcze nie wiedziałem) jak osoba zupełnie zdrowa, wrażliwa, która żyła z osobą ją notorycznie zdradzającą, gdzie te wszystkie sygnały, które odbierała zostały przekierowane w kierunku .... choroby psychicznej, czyniąc ją potem, nawet bezwolnym narzędziem w rękach tej drugiej osoby, nawet w kwestii realizacji zdrady!!!! To się nie mieści w głowie ale może po prostu na co dzień nie mamy do czynienia z takimi przypadkami, te które widzimy są "słabsze" ale nie inne Ale przecież ludzie zabijali masowo innych, gazowali to i takie rzeczy mają miejsce. Jestem tym naznaczony, byłem bezpośrednim świadkiem i prawdę ujawniłem, żeby ta osoba mogła żyć w prawdzie bo jest człowiekiem i ma wolną wolę. Skutki tego znam. Została dalej bezwolna, bo zbyt długo to trwało i zbyt długo były stosowane uzależniające leki.

A nie mówienie prawdy to inna forma kłamstwa. Nie jest to złoto tylko coś zupełnie innego. Jak w powiedzeniu ze świstakiem. Niby pozornie jest "lepiej" ale pod powierzchnią jest zupełnie coś innego. A ta powierzchnia to właśnie kłamstwa, niedomówienia. Jest to też wyrazem postawy konformizmu bo wiadomo, że źródło złych wieści zawsze obrywa.


"Serce mi się kraja, bo to ojciec i matka. Nie mogę uwierzyć w to, że przez wychodzi na to kilka lat matka manipulowała Nami i kłamała na każdym kroku. Jak sobie z tą całą sytuacją poradzić ?"

Dokładnie. Kłamstwo w tym nie pomorze. I ukrywanie. Tacy jednak są ludzie.

139 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-01-07 15:31:06)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

Autorka dostała 2 porady
1. wtrącać się i mieć złe układy z przynajmniej z 1 z rodziców
2. pozostać neutralną- i mieć dobre z oboma, lub złe z 1 , lub złe z obojgiem.

To nie temat o zdradach smile

jak ktoś ma wizję w jaki sposób jej wtrącanie mogłoby przynieść coś dobrego i dla kogo- to scenariusz sf..
Bo gdyby jej przyniosło poczucie dobrze spełnionego obowiązku- nie byłoby tego tematu,
Mało jest na szczęście takich osób, które zrobią coś po to, by poczuć spokój sumienia, nie patrząc na skutki..

autorki nie potępiam- bo w jej działaniach rodzice mają udział.
Najbardziej trafnej i zwięzłej porady udzielił w tym wątku Gary.

"Powiedzieć   "Wybaczcie mi wszystkie działania jakie podjęłam w waszym małżeństwie. Myślałam, że robię dobrze. Przepraszam i więcej się nie wtrącam, to wasze małżeństwo, wasze sprawy. Będę już tylko córką. W relacji do waszego małżeństwa będę jak trzy mądre małpy... "

dodałabym tylko- kocham Was oboje.. smile

140

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Olinka napisał/a:

Tylko, widzisz, prawda ma różne oblicza, a tutaj jej ujawnienie NIKOMU się nie przysłużyło, więc czy aby na pewno powinna stać ponad wszystkim i bez względu na koszty, jakie w jej wyniku zostają poniesione?

Możesz wymienić chociaż 3 oblicza prawdy (oprócz Kwiczołowskich) jestem ciekaw. Dlaczego twierdzisz że ujawnienie prawdy nie przysłużyło się nikomu? I jakie koszty masz na myśli?

141

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

To temat o zdradach, bo mało kto z piszących tutaj zna się na psychologii zdrady. A to jest główny powód problemu jaki jest poruszony w temacie. Po prostu ludzie nie umiejąc ruszyć tyłka i sięgnąć po to co im potrzebne, szukają poprawy swojego stanu w innych osobach. Ojciec na pewno wolałby o tym wszystkim wiedzieć jak najszybciej i z tego tytułu należało to zrobić. A autorka z matką kontaktu nie musi utrzymywać, jeżeli nie chce.

142

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Burzowy napisał/a:

(...) Ojciec na pewno wolałby o tym wszystkim wiedzieć jak najszybciej (...)


vs


Śpiewaczek napisał/a:

(...) On wolałby nie wiedzieć.... (...)

143 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2019-01-07 15:49:26)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Burzowy napisał/a:

To temat o zdradach, bo mało kto z piszących tutaj zna się na psychologii zdrady. A to jest główny powód problemu jaki jest poruszony w temacie. Po prostu ludzie nie umiejąc ruszyć tyłka i sięgnąć po to co im potrzebne, szukają poprawy swojego stanu w innych osobach. Ojciec na pewno wolałby o tym wszystkim wiedzieć jak najszybciej i z tego tytułu należało to zrobić. A autorka z matką kontaktu nie musi utrzymywać, jeżeli nie chce.

Ale ludzie tak żyją latami. W sytuacji kłamstwa. I przez lata ciągnie się ta "kiła i mogiła". Potem po latach się okazuje, że rodzicie to zupełnie inni ludzie a wspomnienia z domu rodzinnego zbudowano na jednym wielkim kłamstwie. Rozumiem tylko, że "5-10 latkowi" się takich rzeczy nie mówi bo nie jest on zdolny do dźwigania tego. Ale jaki jest cel ukrywania prawdy przed osobą dorosła, zwłaszcza prawdy o tym, że ta druga osoba jest przez inną perfidnie oszukiwana? Chronienie oszusta i naszych relacji z nim jest ważniejsze? Eh,... Rozumiem jednak, że jeśli chodzi o osoby obce to z reguły się nie wtrącamy. Ale jeśli sytuacja dotyczy bliskich, związanych z nami osób, rodziny, ludzi których spotykamy na co dzień, którym patrzymy w oczy a jednocześnie co? nie ujawniamy przed nimi prawdy? To kim się wtedy stajemy? Nie czasem również oszustami? Jak potem możemy spojrzeć sobie w oczy? Możemy spojrzeć w oczy tej drugiej, okłamywanej osobie bez wyrzutów sumienia?

Są bardzo nieliczne powody konieczności przemilczeń i dotyczą one głównie dzieci a nie osób dorosłych. Jest za to wiele bardzo negatywnych skutków życia w kłamstwie, które to rodzi kolejne kłamstwa. Zgoda na to, to zgoda na bierne bądź czynne uczestnictwo w pewnych sytuacjach i zjawiskach.

144

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
DoswiadczonyDaro napisał/a:

Niekonformistyczna postawa autorki jest w tym kontekście godna pochwały bo wszystko co robiła, robiła z troski o małżeństwo rodziców, nie licząc na nic.

I gdzie jest teraz to małżeństwo rodziców? Matka wyprowadziła się a ojciec jest nieszczęśliwy.

145 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2019-01-07 15:57:08)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Marata napisał/a:
DoswiadczonyDaro napisał/a:

Niekonformistyczna postawa autorki jest w tym kontekście godna pochwały bo wszystko co robiła, robiła z troski o małżeństwo rodziców, nie licząc na nic.

I gdzie jest teraz to małżeństwo rodziców? Matka wyprowadziła się a ojciec jest nieszczęśliwy.

Czy to czasem nie są skutki zdrady tej kobiety? Bo mi się wydaje, że mylisz przyczynę ze skutkiem.



Śpiewaczek napisał/a:

(...) On wolałby nie wiedzieć.... (...)

Jednak życie w kłamstwie wywoływało określone skutki, na które osoba nieświadoma jest skazywana bez swojej winy. I tu nie chodzi tylko o relacje międzymałżeńskie niszczone tą sytuacją, ale także o zachowanie matki, również wobec dzieci, wmawianie różnych rzeczy osobom wokół, życie na "kredyt" zaufania drugich osób. To wszystko zaburza bardzo wraźliwe sfery u drugiego człowieka, który odbiera te nieświadome sygnały i traci taki "życiowy grunt". Chyba czas skończyć z jakimś mitem, ze zdrada ukryta nie rani osoby, która o tym nie wie. Ludzie nie tylko mają przeczucia, nie tylko odczuwają co się dzieje z osobami bliskimi ale wiele osób odbiera i bardziej konkretne sygnały. To "nie wiedzieć" jest teksnotą za tym okresem zycia, który się już nie wróci. Z powodu zdrady a nie możliwości jej ukrycia.

146

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

Niezależnie od tego, co o opisanej sytuacji sądzimy my - użytkownicy forum, autorka wątku napisała zdanie, które raz jeszcze przypomnę

Śpiewaczek napisał/a:

(...) On wolałby nie wiedzieć.... (...)

147

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Wielokropek napisał/a:

Niezależnie od tego, co o opisanej sytuacji sądzimy my - użytkownicy forum, autorka wątku napisała zdanie, które raz jeszcze przypomnę

Śpiewaczek napisał/a:

(...) On wolałby nie wiedzieć.... (...)

Zdrada ujawnia się nie dlatego, że jest to działanie bez wpływu na nasze życie ale dlatego, że jest działaniem desktrukcyjnym. Znam przypadki, gdzie w ujawnieniu zdrady miała dominujące znaczenie intuicja a nawet treść snów. Były to sytuacje, gdzie zakłamanie było tak wielkie, że zaczęło niszczyć życie drugiej osoby. Coś lub ktoś pomogło to ujawnić. To może czas zacząć dyskutować o tym, jaki poziom zakłamania jest dozwolony a jaki nie, wprowadzić swoisty wskaźnik dopuszczalności jego poziomu, może stężenia?

No ale jakie to by było wszystko piękne nadal jakby nic nie "wyszło". Matka autorki nadal jeździła by sobie na wczasy z kochankiem. Autorka nadal by żyła w przeświadczeniu, że zachowanie matki jest ok. nie widząc wpływu pewnych aktywności swoich czy męża na swoje i jego życie, różnych potencjalnych skutków potencjalnych sytuacji, których może teraz ona i jej mąż będą unikać? Ojciec nadal były szczęśliwy, jak świstak patrzący na zawinięte sreberko nie wiedząc co jest w środku. Prawdziwy obraz "idylli" i naszego społeczeństwa.

148

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

Matka zdradza, córka donosi. Charakter poszedł po genach. Ciekawe czy twój mąż już na to wpadł, jeśli nie to wpadnie niedługo albo go naprowadzą.

149 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-01-07 16:18:25)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
DoswiadczonyDaro napisał/a:

(...) To może czas zacząć dyskutować o tym, jaki poziom zakłamania jest dozwolony a jaki nie, wprowadzić swoisty wskaźnik dopuszczalności jego poziomu, może stężenia? (...)

Tyle tylko, że nie o to zapytała autorka wątku i nie wspomniała o tym, iż interesują ją rozważania, które proponujesz. Napisała zaś w jednym z ostatnich swych postów o tym, że ojciec jest teraz nieszczęśliwy, że - po raz trzeci przypomnę - wolałby nie wiedzieć, że żona go zdradza/zdradzała.

150

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Wielokropek napisał/a:
DoswiadczonyDaro napisał/a:

(...) To może czas zacząć dyskutować o tym, jaki poziom zakłamania jest dozwolony a jaki nie, wprowadzić swoisty wskaźnik dopuszczalności jego poziomu, może stężenia? (...)

Tyle tylko, że nie o to zapytała autorka wątku i nie wspomniała o tym, iż interesują ją rozważania, które proponujesz. Napisała zaś w jednym z ostatnich swych postów o tym, że ojciec jest teraz nieszczęśliwy, że - po raz trzeci przypomnę - wolałby nie wiedzieć, że żona go zdradza/zdradzała.

Jest nieszczęśliwy bo żona go zdradziła albo przez ostatnie 3 lata on się starał bo ona niezadowolona, nieszczęśliwa a teraz się okazało że ona może jest niezadowolona ale... z kochanka a na nim z tego powodu się wyładowywała wink
Ja też przypomnę pół roku teraz autorka poinformowała matkę i ojca co wie, efekt? matka wyrzuciła ja z domu. Ale wtedy nie było dymu, czemu? nie wiem. Za to dym zrobił się w sylwestra:

W sylwestra mój ojciec, ja i mój brat dostaliśmy obuchem w głowę. Na jaw wyszła zdrada matki z " kolegą z dawnych lat". Dostaliśmy niezbite dowody w postaci rozmów, wyznań, zdjęć itd. z jednego z portali społecznościowych.

I tu rodzi się pytanie kto te dowody dostarczył - córka, syn, ojciec, ktoś życzliwy?

151 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2019-01-07 17:25:43)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

Może warto przypomnieć inne słowa autorki:

"wiem, że zaczęło się psuć jak mama całkiem zmieniła zachowanie i przestało Jej zależeć na ojcu. Zwyczajnie odkąd brat założył Jej konto na portalu...Z dnia na dzień przestałam poznawać własną matkę. Ja w pewnym czasie wspierałam Ją nawet w decyzji o odejściu, ale raz chciała odejść a potem było na pozór wszystko ok. Zależało Jej na pieniądzach ojca, bo wielokrotnie używała Jego karty do np. zakupu kolczyków, czy perfum tłumacząc, bo coś mi się należy od życia."

Co wynika z tego opisu? Ano, to że kobieta straciła głowę jak założyła konto na portalu społecznościowych gdzie zapewne poznała swojego uwodziciela. Do tego zdradzała korzystając z pieniędzy męża (kolczyki, perfumy). Wiemy też że ojciec autorki głęboko przeżył fakt ujawnienia zdrady poprzez dowody wcześniej wierząc żonie bagatelizował sytuację. Czy więc słowa o nie wiedzeniu można uznać za akceptacje zdrady? Naprawdę trzeba być głęboko niemoralną osoba żeby coś takiego twierdzić. Każdy cżłowiek, zwłaszcza taki umocowany przez wiele lat w czymś nie chce tego zmieniać, chce utrzymać, nie chce tego przeżywać. Ale prawie nikt nie chce żyć w sytuacji kłamstwa. Tak samo jak nie chce usmiechać się do osoby, która sprzedaje mu jakąś rzecz 100x drożej niż jest warta nie robiąc tego charytatywnie.

Dzisiaj dochodzi do kuriozalnych sytuacji na forum, gdzie zdrada staje się nie czymś złym ale szukaniem szczęścia. Gdzie kłamstwo nie jest czymś złym ale ma być narzędziem utrzymania innego kłamstwa, nawet poprzez zmuszenie osoby, która się z tym nie zgadza do takiego działania.

Autorka pisze: "Moje rozterki dotyczą tego, czy dobrze zrobiłam, bo nie jestem do końca przekonana. Z jednej strony chciałam prawdy i tym kierowałam się być może w za dużych emocjach. Z drugiej strony boję się o ojca, bo jest w kiepskiej formie, nie wiem jak będzie dalej. On wolałby nie wiedzieć....Nie mszczę się na matce, nie mam żadnych skrywanych żali, tu kompletnie to nie o to chodzi"

Jak słowa On wolałby nie wiedzieć, można odczytywać jako jednoznaczną deklarację ojca autorki a nie jak jej normalną relację i refleksję nad odczuciami ojca?!!!!! Jaką dziś trzeba mieć już znieczulicę w stosunku do innych ludzi, ich przeżyć, zdarzeń, żeby w taki sposób "upraszczać rzeczywistość"? Może za dużo, może za wiele, może tak trzeba w sobie przyswajać te wszystkie patologiczne sytuacje, żeby uważać, że to jest normalne. Tak się znieczulić.

Dlaczego autorka zrobiła dobrze? Żeby dosadnie pokazać. Jest taki program "ZDRADY" gdzie może inscenizowane ale widać emocje towarzyszące odkryciu zdrady. Czasami trzeba pokazać po to, żeby nie utrwalać zła. Czasami inaczej nie można uwierzyć. Jakby wyglądało życie w tym związku u rodziców, jakby matka nadal zdradzała, nadal wydawała pieniądze męża, nadal go wstrętnie traktowała? Nadal przypisywała wszystkie winy jemu, jak to mają w zwyczaju zdradzający i oszuści? A co z żoną kochanka? A co jeśli tamci mieli też dzieci?

152

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

Ten spór, w takiej formie, podobnie jak wiele jemu podobnych, nie zostanie rozwiązany.
Nie zostanie, bo wartości - czy komuś się to podoba, czy nie podoba - nie podlegają negocjacjom. Stąd w miarę upływu czasu u niektórych emocje wzrastają, stąd inwektywy niektórych pod adresem mających inne od nich poglądy.

153 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2019-01-07 18:55:10)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Wielokropek napisał/a:

Ten spór, w takiej formie, podobnie jak wiele jemu podobnych, nie zostanie rozwiązany.
Nie zostanie, bo wartości - czy komuś się to podoba, czy nie podoba - nie podlegają negocjacjom. Stąd w miarę upływu czasu u niektórych emocje wzrastają, stąd inwektywy niektórych pod adresem mających inne od nich poglądy.

Trudno się z tym nie zgodzić, w tym sensie, że trudno pogodzić tych co akceptują zdradę z tymi co nie akceptują takiego postępowania. Jednak kwestia nie jest w "sporze" między wartościami ale raczej w sporze między wartościami a antywartościami a raczej miedzy posiadającym wartości i nieposiadającym wartości. Tu jest potrzebne sprostowanie bo jeszcze ktoś pomyśli, ze akceptacja zdrady, czy też pochwała kłamstwa jest wartością, której nie można pogodzić z normalnie rozumianymi wartościami takimi jak np. prawda czy wierność. Antywartości to jednak nie wartości ale przeciwieństwo wartości (jak sama nazwa wskazuje).

Mnie tu jeszcze zaszokował jeden wpis bez zupełnie personalnego odniesienia do autorki tegoż wpisu, a sugerujący pogląd, że w przypadku gdyby sytuacja dotyczyła naszych dzieci, to nie należało by się do tego wtrącać tzn. do ich problemów. Otóż znowu tutaj nastąpiło pomieszanie pojęć. Ponieważ problemy są różne i rzeczywiście nie należy się zbytnio wtrącać do małżeństw naszych dzieci. Zgoda. Zdrada jednak nie jest problemem ale jest patologią w związku. Na patologię jak najbardziej trzeba reagować. Nie wyobrażam sobie też sytuacji gdybym widząc, że jedno z moich dzieci w małżeństwie jest zdradzane nie poinformowałbym jego/nią o tym w razie stałości takiej sytuacji. Możliwa też byłaby wcześniejsza rozmowa z synową/zięciem. Ale to dokładnie tak samo jak picie w ukryciu czy uprawianie hazardu. Oczywiście wszystko nie na zasadzie sensacji ale spokojnej rozmowy. To są trudne sytuacje ale nie można przyjmować tutaj postawy strusia. Natomiast gdyby ta sytuacja dotyczyła winy ze strony moich dzieci, to również zacząłbym od rozmowy z dzieckiem. Dalsze postępowanie zależałoby od relacji z synową/zięciem. Szczerze, trudno mi sobie to w tej chwili wyobrazić, gdyż są to hipotetycznie osoby obce. Musiałbym rozważyć wpływ tego na rodzinę, ich dzieci poprzez postawę ich rodzica, mojego dziecka, które przecież mogłoby się zreflektować pod wpływem możliwości ujawnienia takiego faktu. Jednak ponieważ takie sprawy były by na ogólnym forum rodziny to i tak by się nie udało uniknąć ujawnienia prawdy w razie braku poprawy i stałości tej sytuacji z uwagi na przykład dla innych. W przypadku poprawy mógłbym tego nie ujawniać, tylko jeśli dotyczyło by to synowej/zięcia pozostała by bomba z opóźnionym zapłonem. Jeśli nastąpiło by przerwanie kontaktu przez dziecko z rodzicem z tego powodu, byłoby to jakimś sygnałem dla jego partnera. Wtedy na pytanie o powody takiej sytuacji padła by prawdziwa odpowiedź. Można też uzależnić uczestnictwo w życiu rodziny od postawy dziecka (jest ogromny wpływ na wnuki z tego co obserwują o dorosłych). Zawsze pozostałbym otwarty ale nie akceptowałbym obecności patologii, nawet kosztem kontaktu z dzieckiem.  Nie trzeba do tego zaraz podchodzić "nerwowo" ale należy mówić (najpierw bezpośrednio dziecku) co się o tym myśli. To nie są łatwe sprawy ale nie można też biernie przyglądać się skutkom takich sytuacji.

154

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

Moje próby przedefiniowania problemu i uczynienia tego konfliktu możliwym do rozstrzygnięcia spełzły na niczym (zauważam to, niestety, po raz kolejny).

155 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-01-07 21:54:56)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Wielokropek napisał/a:

Moje próby przedefiniowania problemu i uczynienia tego konfliktu możliwym do rozstrzygnięcia spełzły na niczym (zauważam to, niestety, po raz kolejny).

Taki los, trzeba się pogodzić z tym, że nie z każdym się da..
Tu na forum kopalnia wiedzy o organizacji ludzkiego myślenia.. ale rozwijamy się całe życie

coś dla zainteresowanych: [nieregulaminowy link]
poczytać o stadiach rozwoju moralnego.. smile

156

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
maku2 napisał/a:

Możesz wymienić chociaż 3 oblicza prawdy (oprócz Kwiczołowskich) jestem ciekaw. Dlaczego twierdzisz że ujawnienie prawdy nie przysłużyło się nikomu? I jakie koszty masz na myśli?

Może być prawda oczyszczająca i uwalniająca, ale też taka, która wcale nie jest pożądana, bo burzy poczucie bezpieczeństwa, spokój, czasem zwala z nóg, czasem odbiera ludziom tożsamość, niszczy poczucie własnej wartości. To dlatego jeśli coś nas bezpośrednio nie dotyczy, zawsze należy brać pod uwagę, że inni, których temat dotyka, mogą nie być nam wdzięczni. Są zresztą tacy, którzy nawet będąc zdradzanymi wolą żyć w niewiedzy lub też udawać, że nie wiedzą - prawda w ich przypadku zmusza do działania, którego nie chcą podejmować.

Pytasz jakie koszty mam na myśli. Otóż w opisanej sytuacji koszty okazały się ogromne - pojawił się konflikt na linii matka-córka, matka straciła zaufanie do swojej wcześniejszej powierniczki, czyli Autorki, ojciec, który wyraźnie stwierdził, że wolałby nie wiedzieć, załamał się, wpadł w dołek tak wielki, że Autorka pyta jak mu pomóc, ona sama z kolei zaczyna mieć wątpliwości czy postąpiła słusznie, co dla mnie znaczy, że być może odczuwa wyrzuty sumienia. Pomijam przy tym kwestię, że w tej rodzinie już nigdy nie będzie tak samo, atmosfera będzie gęsta, prawdopodobnie też nikt nikomu już nie zaufa. Ba, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że ta rodzina może rozsypać się na kawałki.

Dla mnie nie było warto i chyba nie o taką prawdę, czyli 'za wszelką cenę' i 'pomimo wszystko', powinno chodzić. Zawsze za to obok czerni i bieli powinno się dostrzegać wszelkie możliwe odcienie szarości.

157

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

Hm..., szkoda, że Autorka zamilkła.

158

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

Ehhh, autorka spytała czy dobrze zrobiła.

A dyskusja zeszła na temat kto był przemocowcem, czy miała prawo , czy była strażnikiem moralności , czy matka miała prawo, czy zdrada jest usprawiedliwiona etc.

Na pytanie autorki, nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo to czy dobrze czy źle zrobiła można oceniać oceniając skutek - dobry bądź zly, albo właśnie tak jak potoczyła wie dyskusja - oceniając czy miała prawo do takiego działania .

Jedno jest pewne, że postępowała zgodnie ze swoim poczuciem sprawidliwosci. Zarówno wobec matki jak i ojca.
Tak ja wychowali i taka ja mają.

A, że najpierw ojcu a potem matce nie było to po drodze , to już ich problem.

Powtórzę trzeci raz : była spójna w swoich zachowaniach.

Nie zrobiło czegoś co byłoby przeciw jej przekonaniom.
A o to w dzisiejszych czasach powszechnego koniunkturalizmu dość trudno.

Nawet w postach przejawiał się taki koniukturalizm przy stwierdzeniach - po co Ci to było , teraz masz przekichane.

Ci którzy oskarżają autorkę o to, że jej postępowanie skłóciło a może rozbiło rodzine chyba pomylili przyczynę ze skutkiem.

To nie autorka zdradzała, a matka tak czy tak odeszłaby do kochanka bo taki plan układała od 3 lat.
Różnica jedynie taka, że według jej planu miała być postrzegana jako ofiara, a po ujawnieniu zdrady okazało się że tak naprawdę to była katem.

Zamiatanie sprawy po dywan niczego by nie załatwiło. Wtedy byłaby wspólnikiem mamy we wrabianiu ojca na kata.

159

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

Z jednej strony tak rozbudowany temat może się przydać - przy odpowiednim dystansie, z drugiej, no cóż, może przytłoczyć jak ktos za bardzo bierze do siebie, a Autorka coś mi przede wszystkim wyglądała na mocno niepewną...

160 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2019-01-08 11:06:13)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Olinka napisał/a:
maku2 napisał/a:

Możesz wymienić chociaż 3 oblicza prawdy (oprócz Kwiczołowskich) jestem ciekaw. Dlaczego twierdzisz że ujawnienie prawdy nie przysłużyło się nikomu? I jakie koszty masz na myśli?

Może być prawda oczyszczająca i uwalniająca, ale też taka, która wcale nie jest pożądana, bo burzy poczucie bezpieczeństwa, spokój, czasem zwala z nóg, czasem odbiera ludziom tożsamość, niszczy poczucie własnej wartości. To dlatego jeśli coś nas bezpośrednio nie dotyczy, zawsze należy brać pod uwagę, że inni, których temat dotyka, mogą nie być nam wdzięczni. Są zresztą tacy, którzy nawet będąc zdradzanymi wolą żyć w niewiedzy lub też udawać, że nie wiedzą - prawda w ich przypadku zmusza do działania, którego nie chcą podejmować.

Pytasz jakie koszty mam na myśli. Otóż w opisanej sytuacji koszty okazały się ogromne - pojawił się konflikt na linii matka-córka, matka straciła zaufanie do swojej wcześniejszej powierniczki, czyli Autorki, ojciec, który wyraźnie stwierdził, że wolałby nie wiedzieć, załamał się, wpadł w dołek tak wielki, że Autorka pyta jak mu pomóc, ona sama z kolei zaczyna mieć wątpliwości czy postąpiła słusznie, co dla mnie znaczy, że być może odczuwa wyrzuty sumienia. Pomijam przy tym kwestię, że w tej rodzinie już nigdy nie będzie tak samo, atmosfera będzie gęsta, prawdopodobnie też nikt nikomu już nie zaufa. Ba, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że ta rodzina może rozsypać się na kawałki.

Dla mnie nie było warto i chyba nie o taką prawdę, czyli 'za wszelką cenę' i 'pomimo wszystko', powinno chodzić. Zawsze za to obok czerni i bieli powinno się dostrzegać wszelkie możliwe odcienie szarości.

Sugerowanie, że za rozpad rodziny odpowiedzialna jest autorka, a nie jedyna sprawczyni, jej matka, jest nie tylko zamianą przyczyny ze skutkiem, ale również zakłamywaniem rzeczywistości na ogromny sposób. Przypomnijmy sobie opisaną sytuację. Z postępowania matki, jej wyjazdów oraz aktywności na portalu społecznościowych wyszło, że zdradza swojego męża. Zauważyły to dzieci, które najpierw podjęły rozmowę z matką. Ta nie zmieniła jednak swojego postępowania, dalej oszukiwała męża, dodatkowo robiąc sobie różne prezenty na jego koszt. Teraz wszyscy siedzą przy stole i na siebie patrzą. Ojciec, córka, brat autorki, mąż autorki, itd. Wg. niektórych powinni nic nie mówić, patrzyć na frajera, jedynego niewiedzącego nic o całej sytuacji. Mogą się tez do niego uśmiechać, żartować. Mogą też pytać matkę jak było na wakacjach. Żyć w tym ZAKŁAMANIU. Wiem, że tak postępują ludzie i że taki jest obraz wielu naszych rodzin. Ale to jest PATOLOGIA, a szczególnie jest nią oszukiwanie najbliższych. A wskazywanie na to, że problemem jest ujawnienie a nie sprawstwo jest objawem zaniku tzw. kręgosłupa moralnego.

Weźmy może jakiś inny przykład. Jest wypadek. Śmiertelne potrącenie. I jest świadek. Czy ten świadek ma mieć dylematy, czy zdać relację z tego co widział, bo konsekwencją tego będzie proces i skazanie sprawcy? Ukrywanie prawdy byście mu poradzili? Przecież wynikiem jego działania będzie skazanie kogoś, kto mógłby żyć wolno bez konsekwencji swojego postępowania. Czym ta sytuacja różni się od sytuacji autorki? Jej matka też by chciała żyć "wolno" bez konsekwencji swojego postępowania. A jeśli sprawcą byłby kuzyn świadka? Co wtedy miałby on zrobić? O to już nie jest takie proste, nieprawdaż? Kto skazałby na więzienie kuzyna? Relacja świadka czy może jednak byłoby to skutkiem postępowania kuzyna? A rodzina, czy by się nie podzieliła? Część na pewno miałaby pretensje do świadka, że skazał kuzyna na więzienie. Bo miał nie mówić, żyć z tym kłamstwem do końca życia. Bo oni by sobie tak życzyli. Nie jest może tak? Nie tak samo jest w sytuacji autorki? A gdyby ofiarą była córka kogoś w tej rodzinie? Pewnie należałoby ukrywać sprawstwo kuzyna przed tą osobą, pewnie po to, żeby nie zaburzać jego spokoju i poczucia bezpieczeństwa, jak napisała Olinka? Bo przecież spokoju i poczucia bezpieczeństwa nie zaburza sprawstwo ale dopiero ujawnienie prawdy? Cóż za pokręcona logika!

Inny przykład. Sąsiad okrada sąsiada. Widzi to świadek, sąsiad. Co ma zrobić? Powiedzieć prawdę czy ją ukrywać z uwagi na "dobrosąsiedzkie stosunki" z oboma sąsiadami? Sąsiad złodziej pewnie by się zemścił, sąsiad okradziony pewnie by miał pretensje, że sąsiad świadek nie zareagował. Można by się domyślać, że część ludzi ujawniła by prawdę a część nie. A co jeśli przedmiotem kradzieży byłby niezbędny dziecku bardzo drogi wózek dla niepełnosprawnych? Sytuacja się zmienia, nieprawdaż? To zupełnie coś innego niż wyniesienie telewizora lub pralki, które przecież sąsiad może sobie znowu kupić. Co wtedy robimy? O to już zapewne nas oburza. A jeśli nawet idziemy na rozmowę z sąsiadem złodziejem, który śmieje nam się w twarz i nie zamierza wózka oddać? Donosimy? Pewnie tak, bo w "słusznej sprawie". W końcu okradzenie sąsiada z wózka inwalidzkiego jest czymś innym niż ukradzenie telewizora.

161

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

Spiewaczek, postąpiłaś słusznie, Twoja matka zdradzając ojca powinna Was wszystkich  o tym informować. Ona ukrywała się z tym po to by w razie nie wypaliło z kochankiem wróciłaby spokojnie do własnego męża. Nie czytaj tych bzdur autorów,  którzy stoją po stronie matki. Była czy jest nie uczciwa wobec własnej rodziny. Sprawy rodzinne rozwiązuje się dyplomatycznie. Nie dziwię się Tobie że masz żal do matki.
Trzymaj się swojej wersji  i bądź dumna że rozwiązałaś tajemnicę matki.
Pozdrawiam. Irena

162

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
DoswiadczonyDaro napisał/a:

.

Weźmy może jakiś inny przykład. Jest wypadek. Śmiertelne potrącenie. I jest świadek. Czy ten świadek ma mieć dylematy, czy zdać relację z tego co widział, bo konsekwencją tego będzie proces i skazanie sprawcy?

Ten fragment, aż kipi demagogią, Daro!
Po pierwsze, świadkiem przestępstwa być, choćby nieumyślnego, jak w większości przypadków spowodowania śmierci w wyniku zdarzenia drogowego, to   o b o w i ą z e k. Obywatelski przynajmniej.
Po drugie, dyskutujemy tu o najbliższych sobie osobach.
W takim wypadku, osoba najbliższa miała, ma i będzie miała  p r a w o. Do odmowy zeznań lub odpowiedzi na pytania, które tę najbliższą osobę mogłyby narazić na odpowiedzialność karną.
Zauważyłeś  różnicę? smile

163 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2019-01-08 13:08:31)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Excop napisał/a:
DoswiadczonyDaro napisał/a:

.

Weźmy może jakiś inny przykład. Jest wypadek. Śmiertelne potrącenie. I jest świadek. Czy ten świadek ma mieć dylematy, czy zdać relację z tego co widział, bo konsekwencją tego będzie proces i skazanie sprawcy?

Ten fragment, aż kipi demagogią, Daro!
Po pierwsze, świadkiem przestępstwa być, choćby nieumyślnego, jak w większości przypadków spowodowania śmierci w wyniku zdarzenia drogowego, to   o b o w i ą z e k. Obywatelski przynajmniej.
Po drugie, dyskutujemy tu o najbliższych sobie osobach.
W takim wypadku, osoba najbliższa miała, ma i będzie miała  p r a w o. Do odmowy zeznań lub odpowiedzi na pytania, które tę najbliższą osobę mogłyby narazić na odpowiedzialność karną.
Zauważyłeś  różnicę? smile

Jesteś śmieszny. Np. bywam na wsiach i nie takie przypadki są ukrywane (już przedawnione więc odpowiedzialność nie grozi). Zejdź chłopie na ziemię i nie pisz bzdur! Ale fakt, pewne zasady obligują określonych ludzi, którzy czuja o b o w i ą z e k powiedzenia prawdy. Bo o tym tu rozmawiamy. Prawda vs. kłamstwo. Co prawo ma do tego? Chyba tylko tyle, że zapomniano w KK wprowadzić sankcji za świadomą zdradę, kiedyś takowe kary były, dzisiaj świadomie to przeoczono? Ktoś kradnie, krzywdzi drugiego, jest kara, ktoś pobije drugiego, skrzywdzi go w ten sposób, jest kara, ktoś zdradzi drugiego, skrzywdzi go, kary nie ma. O to Ci chodziło? Że jak czegoś nie ma w kodeksie to nie ma obowiązku informowania o tym? Ale my o tym wiemy, ale i tak zachowanie definiuje tzw. kręgosłup moralny, który jedni mają a jedni nie. I naprawdę wiele osób ma w d.... prawo. Widać to na każdym kroku. Za to istnieje swoiste prawo moralne jednych do powiedzenia prawdy, a drugich do życia w prawdzie i jej poznania, czego znowu inni im odmawiają bo sami żyją w kłamstwie.

164 Ostatnio edytowany przez Excop (2019-01-08 12:51:46)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
DoswiadczonyDaro napisał/a:

Jesteś śmieszny. Np. bywam na wsiach i nie takie przypadki są ukrywane (już przedawnione więc odpowiedzialność nie grozi). Zejdź chłopie na ziemię i nie pisz bzdur!

Dziękuję za odpowiedź. smile
Choć spodziewałem się, bardziej merytorycznego ustosunkowania się do  p r a w  i  o b o w i ą z k ó w, w odniesieniu do sytuacji Autorki. smile

165

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

Doswiadczony Daro, zwróć, proszę, uwagę na ostatnie zdanie mojego posta, do którego się odniosłeś. Każda z opisanych przez Ciebie sytuacji jest inna i w każdej z nich należy brać pod uwagę zaistniałe okoliczności, ale dla Ciebie wszystko jest czarne i białe, również w temacie opisanym przez Autorkę.
Powiem tak - gdybym była świadkiem jakiegokolwiek przestępstwa, a tym bardziej krzywdzenia drugiej, zwłaszcza w założeniu słabszej osoby, to nie wahałabym się tego faktu zgłosić, nie dałabym sobie jednak prawa do samodzielnej oceny i wtrącania się w sprawy dwóch bliskich mi osób, gdzie w grę wchodzi przede wszystkim moralność, tu moralność moich rodziców. Tam sprawę bada sąd, na koniec wydając wyrok lub oskarżonego uniewinniając, ewentualnie z braku dowodów sprawę umarzając, tutaj wyrok wydała córka, która samą siebie postawiła w roli prokuratora, sędziego i adwokata.

Excop zwrócił uwagę na bardzo ważną kwestię, której rangę, nie wiedzieć czemu, usiłujesz umniejszyć - tak, nawet prawo daje nam możliwość odmowy składania zeznań mogących obciążyć bliską nam osobę. Prawo bierze również pod uwagę zaistniałe okoliczności, powstałe zależności i motywy jako te czynniki, które mogą wpłynąć na ostateczną ocenę sytuacji. Tutaj zaś mamy córkę, która przypuszczalnie była zła na matkę, że ta nie postąpiła zgodnie z jej życzeniem, w związku z czym sama postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Nieetyczne jak dla mnie i bardziej obciążające niż usprawiedliwiające.

166

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Olinka napisał/a:

Doswiadczony Daro, zwróć, proszę, uwagę na ostatnie zdanie mojego posta, do którego się odniosłeś. Każda z opisanych przez Ciebie sytuacji jest inna i w każdej z nich należy brać pod uwagę zaistniałe okoliczności, ale dla Ciebie wszystko jest czarne i białe, również w temacie opisanym przez Autorkę.
Powiem tak - gdybym była świadkiem jakiegokolwiek przestępstwa, a tym bardziej krzywdzenia drugiej, zwłaszcza w założeniu słabszej osoby, to nie wahałabym się tego faktu zgłosić, nie dałabym sobie jednak prawa do samodzielnej oceny i wtrącania się w sprawy dwóch bliskich mi osób, gdzie w grę wchodzi przede wszystkim moralność, tu moralność moich rodziców. Tam sprawę bada sąd, na koniec wydając wyrok lub oskarżonego uniewinniając, ewentualnie z braku dowodów sprawę umarzając, tutaj wyrok wydała córka, która samą siebie postawiła w roli prokuratora, sędziego i adwokata.

Excop zwrócił uwagę na bardzo ważną kwestię, której rangę, nie wiedzieć czemu, usiłujesz umniejszyć - tak, nawet prawo daje nam możliwość odmowy składania zeznań mogących obciążyć bliską nam osobę. Prawo bierze również pod uwagę zaistniałe okoliczności, powstałe zależności i motywy jako te czynniki, które mogą wpłynąć na ostateczną ocenę sytuacji. Tutaj zaś mamy córkę, która przypuszczalnie była zła na matkę, że ta nie postąpiła zgodnie z jej życzeniem, w związku z czym sama postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Nieetyczne jak dla mnie i bardziej obciążające niż usprawiedliwiające.

Dla mnie nieetyczne jest "uproszczanie sytuacji" i przypisywanie innym motywów typu "z zawiści", "z emocji", kiedy oczywistym jest, że głównym powodem tego co zaszło, po pierwsze, było postępowanie matki, po drugie niechęć autorki do życia w sytuacji kłamstwa i popierania tego kłamstwa, po trzecie niezgoda na sytuację okłamywania bliskiego człowieka, ojca, i tego, żeby żył on w ciągłym kłamstwie.

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
DoswiadczonyDaro napisał/a:

Dla mnie nieetyczne jest "uproszczanie sytuacji" i przypisywanie innym motywów typu "z zawiści", "z emocji", kiedy oczywistym jest, że głównym powodem tego co zaszło, po pierwsze, było postępowanie matki, po drugie niechęć autorki do życia w sytuacji kłamstwa i popierania tego kłamstwa, po trzecie niezgoda na sytuację okłamywania bliskiego człowieka, ojca, i tego, żeby żył on w ciągłym kłamstwie.

Bardzo ciekawy wątek, czytam go od początku, szkoda tylko że Autorka się ewakuowała.
Daro, poruszyłeś coś ważnego, dla Ciebie oczywistym jest, że Autorka zrobiła to z potrzeby powiedzenia o prawdzie Ojcu, który tej prawdy nie chciał znać.
A moim zdaniem, Autorka jest zazdrosna o matkę, o to że zaznała czegoś, co przekreśliło ich małżeństwo. Jakby matce nic już się w życiu nie należało, wypiera wszystkie informacje, że matka była nieszczęśliwa i padła ofiarą przemocy. Nie pochwalam zdrady, ale "dobre uczynki " córeczki Tatusia też są złe.

Nie wiem czy ktoś z Was czytał wcześniejsze tematy Autorki, te z  2016r. Sama borykała się z podejrzeniem zdrady Partnera, może dlatego zachowała się tak a nie inaczej?

168

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
DoswiadczonyDaro napisał/a:
Olinka napisał/a:

Doswiadczony Daro, zwróć, proszę, uwagę na ostatnie zdanie mojego posta, do którego się odniosłeś. Każda z opisanych przez Ciebie sytuacji jest inna i w każdej z nich należy brać pod uwagę zaistniałe okoliczności, ale dla Ciebie wszystko jest czarne i białe, również w temacie opisanym przez Autorkę.
Powiem tak - gdybym była świadkiem jakiegokolwiek przestępstwa, a tym bardziej krzywdzenia drugiej, zwłaszcza w założeniu słabszej osoby, to nie wahałabym się tego faktu zgłosić, nie dałabym sobie jednak prawa do samodzielnej oceny i wtrącania się w sprawy dwóch bliskich mi osób, gdzie w grę wchodzi przede wszystkim moralność, tu moralność moich rodziców. Tam sprawę bada sąd, na koniec wydając wyrok lub oskarżonego uniewinniając, ewentualnie z braku dowodów sprawę umarzając, tutaj wyrok wydała córka, która samą siebie postawiła w roli prokuratora, sędziego

[...]
Dla mnie nieetyczne jest "uproszczanie sytuacji" i przypisywanie innym motywów typu "z zawiści", "z emocji", kiedy oczywistym jest, że głównym powodem tego co zaszło, po pierwsze, było postępowanie matki, po drugie niechęć autorki do życia w sytuacji kłamstwa i popierania tego kłamstwa, po trzecie niezgoda na sytuację okłamywania bliskiego człowieka, ojca, i tego, żeby żył on w ciągłym kłamstwie.

Czarne, czarnym być musi, bo białe przecież, prane ileś tam, razy, szarzeje.
Oj, młodości ideały, poczytane. I powielane teraz.
Nic złego w tym nie widzę. Poza tym, pieprzonym, doświadczeniem, które każe mi na to odpowiadać. smile

169 Ostatnio edytowany przez Wzl (2019-01-08 15:12:55)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Olinka napisał/a:

Tutaj zaś mamy córkę, która przypuszczalnie była zła na matkę, że ta nie postąpiła zgodnie z jej życzeniem, w związku z czym sama postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.

Zła za to, że nie postąpiła zgodnie z życzeniem autorki? Skąd wy to bierzecie?
Zła mogła być za to, że ktoś oszukuje i rani jej ojca.
Do tego rozczarowana tym, że matka nie zachowywała się zgodnie z zasadami moralnymi jakie wpoiła córce, okazała się manipulatorką i hipokrytką, bo amorów jej się zachciało ale zabrakło odwagi na dojrzałe zakończenie związku.

Pokręcona Owieczka napisał/a:

A moim zdaniem, Autorka jest zazdrosna o matkę, o to że zaznała czegoś, co przekreśliło ich małżeństwo. Jakby matce nic już się w życiu nie należało,

Doczytalas ten fragment :

Jeżeli była nieszczęśliwa faktycznie chciała to zakończyć - mogła. Przecież mogła odejść od ojca. Nikt Jej tego nie zabraniał, niczego na Niej nie wymogłam.

170

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Pokręcona Owieczka napisał/a:
DoswiadczonyDaro napisał/a:

Dla mnie nieetyczne jest "uproszczanie sytuacji" i przypisywanie innym motywów typu "z zawiści", "z emocji", kiedy oczywistym jest, że głównym powodem tego co zaszło, po pierwsze, było postępowanie matki, po drugie niechęć autorki do życia w sytuacji kłamstwa i popierania tego kłamstwa, po trzecie niezgoda na sytuację okłamywania bliskiego człowieka, ojca, i tego, żeby żył on w ciągłym kłamstwie.

Bardzo ciekawy wątek, czytam go od początku, szkoda tylko że Autorka się ewakuowała.
Daro, poruszyłeś coś ważnego, dla Ciebie oczywistym jest, że Autorka zrobiła to z potrzeby powiedzenia o prawdzie Ojcu, który tej prawdy nie chciał znać.
A moim zdaniem, Autorka jest zazdrosna o matkę, o to że zaznała czegoś, co przekreśliło ich małżeństwo. Jakby matce nic już się w życiu nie należało, wypiera wszystkie informacje, że matka była nieszczęśliwa i padła ofiarą przemocy. Nie pochwalam zdrady, ale "dobre uczynki " córeczki Tatusia też są złe.

Nie wiem czy ktoś z Was czytał wcześniejsze tematy Autorki, te z  2016r. Sama borykała się z podejrzeniem zdrady Partnera, może dlatego zachowała się tak a nie inaczej?

Gdyby tak bardzo chciała załatwić mamuśkę i małżeństwo to najpierw nie powiedziała by tejże mamusi że wie tylko pobiegła do ojca i czekała z popcornem na przedstawienie. Dała matce szanse żeby rozwiązała to sama - nie kwapiła się więc zrobiła to za nią. Jak widać każdy ma swoją moralność ja bym nie mogła siedzieć cicho a odcienie szarości jakoś do mnie nie przemawiają, lubie czarno - białe poglądy. Jeżeli coś jest złe to jest złe a nie jak robi to moja matka to już jest szare a ojciec to też był taki a taki... Dorosła kobieta, w pełni władz umysłowych... Dokonała złego wyboru w życiu. Sama. Tylko ona.
I nie rozumiem tych oskarżeń że dzieci jej mówiły aby się nie rozwodziła... Jakby przedstawiła pomysł że albo będzie zdradzać albo się rozwiedzie to myślę że córka by z nią jeszcze do adwokata poszła big_smile

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
krolowachlodu87 napisał/a:

Jak widać każdy ma swoją moralność ja bym nie mogła siedzieć cicho a odcienie szarości jakoś do mnie nie przemawiają, lubie czarno - białe poglądy. Jeżeli coś jest złe to jest złe a nie jak robi to moja matka to już jest szare a ojciec to też był taki a taki...

Tylko, że życie nie jest tylko czarne i białe, nie jest zerojedynkowe. I warto to sobie uświadomić.

172 Ostatnio edytowany przez Excop (2019-01-08 15:40:25)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Wzl napisał/a:
Olinka napisał/a:

Tutaj zaś mamy córkę, która przypuszczalnie była zła na matkę, że ta nie postąpiła zgodnie z jej życzeniem, w związku z czym sama postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.

Zła za to, że nie postąpiła zgodnie z życzeniem autorki? Skąd wy to bierzecie?
Zła mogła być za to, że ktoś oszukuje i rani jej ojca.
Do tego rozczarowana tym, że matka nie zachowywała się zgodnie z zasadami moralnymi jakie wpoiła córce, okazała się manipulatorką i hipokrytką, bo amorów jej się zachciało ale zabrakło odwagi na dojrzałe zakończenie związku.

Pokręcona Owieczka napisał/a:

A moim zdaniem, Autorka jest zazdrosna o matkę, o to że zaznała czegoś, co przekreśliło ich małżeństwo. Jakby matce nic już się w życiu nie należało,

Doczytalas ten fragment :

Jeżeli była nieszczęśliwa faktycznie chciała to zakończyć - mogła. Przecież mogła odejść od ojca. Nikt Jej tego nie zabraniał, niczego na Niej nie wymogłam.

I znów, demagogia.
Odejść, zostawić, porzucić. Wyjściem jest każde z nich.
Jak? Kiedy? Przecież dzieci na tym ucierpią?
Co miałabym zrobić, by na jaw nie wyszło?
Mamy rodzinę, zobowiązania, prestiż być może i szacunek sąsiadów.
Córka wie. Obciążyłam ją tym. Myślałam, że kocha mnie bardziej, niż ojca! I co!? I to, że przekazała adresatowi to, czego zbyt wcześnie, nie powinien się dowiedzieć.
Miłość rodzicielska może być równie egoistyczna, jak ta ponoć, nierdzewna, pierwsza.
Która skutków nie przewiduje w swoim czasie albo te, późniejsze, oleje. Bez refleksji. Tak, po prostu.

173 Ostatnio edytowany przez Wzl (2019-01-08 15:45:23)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Excop napisał/a:

I znów, demagogia.
Odejść, zostawić, porzucić. Wyjściem jest każde z nich.
Jak? Kiedy? Przecież dzieci na tym ucierpią?
Co miałabym zrobić, by na jaw nie wyszło?
Córka wie. Obciążyłam ją tym. Myślałam, że kocha mnie bardziej, niż ojca! I co!? I to, że przekazała adresatowi to, czego zbyt wcześnie, nie powinien się dowiedzieć.
Miłość rodzicielska może być równie egoistyczna, jak ta ponoć, nierdzewna, pierwsza. sad

Jeżeli bycie uczciwym w stosunku do partnera,  z którym przeżyło się pół życia, czy w stosunku do dzieci to demagogia, to współczuję waszym partnerom.
Jeżeli nie kocham żony/męża,  jest mi z nim źle bo jest taki owaki,  to mu o tym mówię, próbujemy się zmienić albo się rozstajemy.
Dorabianie rogów i testowanie kochanka czy się nada (korzystając w międzyczasie z pieniędzy męża i oszukujac dzieci) zanim odejdę to zwykłe kurestwo.
Że tak się najczęściej dzieje? Bo większość z nas to egoisci. To nie przez to że życie nie jest biało czarne. To przez to, że naginamy reguły zeby wytłumaczyć swoje wady przed ludźmi.

174

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Pokręcona Owieczka napisał/a:
krolowachlodu87 napisał/a:

Jak widać każdy ma swoją moralność ja bym nie mogła siedzieć cicho a odcienie szarości jakoś do mnie nie przemawiają, lubie czarno - białe poglądy. Jeżeli coś jest złe to jest złe a nie jak robi to moja matka to już jest szare a ojciec to też był taki a taki...

Tylko, że życie nie jest tylko czarne i białe, nie jest zerojedynkowe. I warto to sobie uświadomić.

Jasne, nie wszystkie sytuacje są czarno -białe ale często też widzę jak te "odcienie szarości" wyciąga się na każdym kroku. Niektóre sytuacje są proste. Ile jest ludzi co siedzą w małżeństwie z wygody bo nie muszą nic robić, pakować zabawek, szukać mieszkania być może lepszej pracy albo dodatkowej bo samemu ciężej się utrzymać. To mają być okoliczności łagodzące i to szare życie? Dla mnie wygodnictwo i lenistwo nic nie usprawiedliwia.

175

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Śpiewaczek napisał/a:

Witam serdecznie.
W sylwestra mój ojciec, ja i mój brat dostaliśmy obuchem w głowę. Na jaw wyszła zdrada matki z " kolegą z dawnych lat". Dostaliśmy niezbite dowody w postaci rozmów, wyznań, zdjęć itd. z jednego z portali społecznościowych.
Osobiście już dawno podejrzewałam matkę. Mniej więcej 3 lata temu zmieniła całkowicie zachowanie ( podróże, inne, co rusz nowe ciuchy, kosmetyki, perfumy z górnych półek - gdzie nigdy wcześniej w to nie inwestowała), początkowo myślałam ok- dzieci odchowane, wiek 50 lat- niech wreszcie ma coś od życia. Z miesiąca na miesiąc Jej zachowanie zmieniało się, cały czas narzekała na ojca, twierdziła, że znęca się nad Nią psychicznie ( ja niczego takiego nie zauważyłam ), była nawet u adwokata i jeszcze na tym etapie Ją wspierałam, bo wierzyłam, że to może być wszystko prawda : udręczona życiem kobieta chce czegoś od życia, ok.
Później zaczęła prosto z mostu mówić, że chce odejść od ojca, bo jeszcze jakiegoś normalnego faceta sobie znajdzie. Kiedy zaczęliśmy z bratem tłumaczyć Jej, że nie warto marnować 30 lat małżeństwa naskakiwała na Nas, obrażała się, płakała i twierdziła, że Ją zostawiamy, że Ona zła, że całe życie dla Nas poświęciła itd.
Kiedy jakieś pół roku temu byłam niemal pewna, że zdradza i nawet wiedziałam z kim, najpierw do Niej zadzwoniłam i powiedziałam, że o wszystkim wiem. Wypierała się a jak nie dawałam za wygraną stwierdziła, że to była tylko taka "zabawa" i że wszystko kasuje. Wzięłam Ją pod włos i już wiedziałam. Po zastanowieniu się pojechałam do rodzinnego domu i wszystko powiedziałam Ojcu. Matka wtedy wpadła w furię, nawyzywała mnie od żmij wychowanych na własnym mleku i wyrzuciła z domu. Nie odzywałyśmy się kilka miesięcy. Kiedy wróciła od brata z zagranicy tata poprosił mnie, żebym "przełamała lody" i żeby było normalnie. Zgodziłam się. Wyparłam z pamięci to co się stało i pogodziłam się z matką.
Kiedy w sylwestra Ojciec miał już niezbite dowody chciał koniecznie dowiedzieć się gdzie mieszka kochanek. Rozżalony, wściekły zaangażował mnie do znalezienia jakiegokolwiek namiaru, a że tylko ja mam dostęp do tego portalu, zgodziłam się.
Kosztowało mnie to może łez, nerwów, telefonów, emocji. Dwa dni załatwiałam namiar do kochanka i Jego żony. Dwa dni z Nią rozmawiałam, pośredniczyłam w dostarczeniu Jej dowodów zdrady ( powiedziała, że chce to widzieć, choć widziała wpisy mojej matki do Jej męża, ale on upierał się, że to TYLKO znajomość z dawnych lat.
Ojciec jest w rozterce, matka z tego co wiem uciekła do kochasia, ja odchorowałam tą sytuacje i nadal ciężko śpię w nocy. Mam  własną rodzinę, córkę, która już po raz kolejny traci babcię. Cała rodzina pokłada we mnie wiarę, iż pomogę ojcu i "ogarnę " całą sytuację. Najgorsze to, że nie jestem pewna, czy dobrze zrobiłam odnajdując żonę kochanka i pisząc do niego, że o wszystkim wiem. Serce mi się kraja, bo to ojciec i matka. Nie mogę uwierzyć w to, że przez wychodzi na to kilka lat matka manipulowała Nami i kłamała na każdym kroku. Jak sobie z tą całą sytuacją poradzić ?


Osobiście uważam, że nigdy nie należy się wtrącać w sprawy dorosłych,bo to ,że córka chciała pomóc niby ojcu to nie wystarcza,ojciec jest na tyle dorosły, że powinien sam to załatwić,a nie posługiwać się własnymi dziećmi.Córka powinna zająć się swoimi problemami,własną rodziną,a nie wtykać  - sorry - nosa pomiędzy ojca i matkę.

176

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

Olinka nie zgadzam się z tym co napisałaś. Prawda jest jedna, natomiast ludzie są różni i to co opisałaś to jest reakcja człowieka na poznaną prawdę. Szał, gniew, zrozumienie, poczucie ulgi itd. itd.  Gdy powiem do osoby otyłej jesteś otyły czy tez masz nadwagę to mówię prawdę natomiast on może odebrać to dobrze czy też źle a nawet agresywnie. Oczywiście mogę się zastanowić czy to go nie urazi czy nie zrani ale prawdą jest że jest otyły.

matka straciła zaufanie do swojej wcześniejszej powierniczki

Jakiej powierniczki? Jakie zaufanie? Przecież córka była przez nią okłamywana bo przecież nie powiedziała że zdradza ojca, to gdzie to zaufanie i zwierzanie?

ojciec, który wyraźnie stwierdził, że wolałby nie wiedzieć,

Nie wiemy czy on tak powiedział czy to przemyślenia autorki

Ale ja bym to jeszcze postawił w innym świetle – córka wie że matka zdradza ojca i staje przed dylematem powiedzieć ojcu prawdę czy nie mówić, jeśli nie powie matka będzie nadal zdradzać męża a gdy matka już wie że ona wie to czy nie mówiąc ojcu pomaga w zdradzie? A gdy ojciec się dowie że ona wiedziała o zdradzie to co w tedy?
I pytanko na koniec – kto z Was nie chciałby wiedzieć że partner jest wam niewierny?

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
maku2 napisał/a:

I pytanko na koniec – kto z Was nie chciałby wiedzieć że partner jest wam niewierny?

Maku, to pytanie już było stawiane w wielu wątkach. Nie chodzi o to czy chcemy wiedzieć, tylko kto ma być posłańcem tej wiadomości.
Córka przekroczyła dla mnie pewne granice, bo  mogła powiedzieć do matki : "wiem, ze zdradzasz ojca i oczekuję, że mu o tym powiesz" i na tym jej rola powinna się skończyć. Ta natomiast z premedytacją przyjęła rolę detektywa i nie tylko powiadomiła ojca, ale i żonę tego faceta. Kim ona jest? Zwykłe donosicielstwo a teraz wyrzuty sumienia. Skoro dorosłe dzieci, które nie nie mieszkają już z rodzicami, zauważyły zmianę zachowania matki, to na bank widział to też jej mąż. Na pewno podejrzewał, ale może, tak jak napisała Autorka, nie chciał o tym wiedzieć. Przymknął oko, ale córka wzięła sprawy w swoje ręce.

178 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2019-01-09 10:23:17)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Wzl napisał/a:

Że tak się najczęściej dzieje? Bo większość z nas to egoisci. To nie przez to że życie nie jest biało czarne. To przez to, że naginamy reguły zeby wytłumaczyć swoje wady przed ludźmi.

Ja tez uważam , że zbyt czesto jest używany argument o tym , że życie nie jest czarno-białe .
Czesto służy jako usprawiedliwienie relatywizmu moralnego, przystawiania różnych ram do oceny tego samego zachowanie w zależności od osoby ocenianej i stopnia naszej sympatii do tej osoby, w tym oceny siebie samej.

Wspomniałabym jeszcze o fakcie dorabiania opinii ojcu przez matkę na potrzeby przygotowania dobrej dla niej atmosfery do odejścia .

Dopiero po rozpoczęciu jej romansu, zaczęła skarżyć się córce na ojca i szykować się do rozwodu.
To nie tylko rozbijanie swojego małżeństwa dla kochanka i oszukiwanie dzieci, ale również nastawianie dzieci (dorosłych ) przeciwko drugiemu z rodzicow, dla stworzenia pozorów swojej uczciwości .

Kiedy dzieci połapią się, że są elementem brudnej gry prowadzonej przez jednego z rodziców - to nie maja prawa zaoponować ?

179

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Pokręcona Owieczka napisał/a:
maku2 napisał/a:

I pytanko na koniec – kto z Was nie chciałby wiedzieć że partner jest wam niewierny?

Maku, to pytanie już było stawiane w wielu wątkach. Nie chodzi o to czy chcemy wiedzieć, tylko kto ma być posłańcem tej wiadomości.
Córka przekroczyła dla mnie pewne granice, bo  mogła powiedzieć do matki : "wiem, ze zdradzasz ojca i oczekuję, że mu o tym powiesz" i na tym jej rola powinna się skończyć. Ta natomiast z premedytacją przyjęła rolę detektywa i nie tylko powiadomiła ojca, ale i żonę tego faceta. Kim ona jest? Zwykłe donosicielstwo a teraz wyrzuty sumienia. Skoro dorosłe dzieci, które nie nie mieszkają już z rodzicami, zauważyły zmianę zachowania matki, to na bank widział to też jej mąż. Na pewno podejrzewał, ale może, tak jak napisała Autorka, nie chciał o tym wiedzieć. Przymknął oko, ale córka wzięła sprawy w swoje ręce.

No i poinformowała matkę jako pierwszą o swojej tajemnej wiedzy a ta nic z tym nie zrobiła. Miała tylko poinformować i to tak zostawić w zawieszeniu? Ja tam lubię już coś skończyć jak zacznę... Poza tym ja nie widzę opcji pozostawania z mamusią w dobrych stosunkach przy tym stanie wiedzy, ta relacja i tak by umarła + dochodzą wyrzuty sumienia za ukrywanie prawdy przed ojcem...
Tak więc teraz matka jest obrażona na nią, małżeństwo się rozpadło a ojcu smutno a gdyby to dalej trzymała w sobie to mogła by mieć fikcyjne małżeństwo rodziców, oszukiwanego ojca i pewnie ona byłaby obrażona na matkę.
Ciężko jest mi zrozumieć taką bierną postawę wobec złego postępowania drugiego człowieka. Jeżeli znasz prawdę to ponosisz też za to odpowiedzialność. Czym według ciebie jest donosicielstwo? Jak widzisz psa na za krótkim łańcuchu to też nic nikomu nie powiesz? Albo poprosisz sąsiada żeby mu zrobił dłuższy i będziesz biernie patrzeć jak zlał twoją prośbę? Albo wystarczy ci jak się pan wytłumaczy że pies ucieka? Przecież to dla jego dobra a to że nie chce mi się ruszyć dupy i wybudować kojca nie znaczy że jestem złym człowiekiem przecież.... Jasne że pies się sam nie może bronić przed głupotą człowieka ale czy oszukiwany i okłamywany człowiek może? Nie... dopóki ktoś mu nie otworzy oczu...

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
krolowachlodu87 napisał/a:

No i poinformowała matkę jako pierwszą o swojej tajemnej wiedzy a ta nic z tym nie zrobiła. Miała tylko poinformować i to tak zostawić w zawieszeniu?.

tak

krolowachlodu87 napisał/a:

Poza tym ja nie widzę opcji pozostawania z mamusią w dobrych stosunkach przy tym stanie wiedzy, ta relacja i tak by umarła + dochodzą wyrzuty sumienia za ukrywanie prawdy przed ojcem... .

Ja też nie.

krolowachlodu87 napisał/a:

Ciężko jest mi zrozumieć taką bierną postawę wobec złego postępowania drugiego człowieka. Jeżeli znasz prawdę to ponosisz też za to odpowiedzialność. Czym według ciebie jest donosicielstwo?

Bierną postawę? Przecież powiedziała matce, że wie. I ta jej odpowiedzialność doprowadziła ją aż do żony rzekomego kochanka. Szkoda, że nie poszła z nią do księdza, by powiedział o wszystkim z ambony. Donosicielstwo jest wtedy, gdy wpychamy nos w nie swoje sprawy i idziemy z tym dalej. To nie było jej małżeństwo, nie miała prawa być sędzią, prokuratorem i detektywem. Sama , kilka lat temu, miała problemu w swoim związku, jak na ironię dot. zdrady ( podejrzenia). Może za punkt honoru wybrała sobie oznajmianie wszystkim zdradzanym, czy potencjalnie zdradzanym o swoich śledztwach.

Skoro zrobiła dobrze, zgodnie ze swoim sumieniem, po co zakładała wątek?

181

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
maku2 napisał/a:

Olinka nie zgadzam się z tym co napisałaś. Prawda jest jedna, natomiast ludzie są różni i to co opisałaś to jest reakcja człowieka na poznaną prawdę. Szał, gniew, zrozumienie, poczucie ulgi itd. itd.  Gdy powiem do osoby otyłej jesteś otyły czy tez masz nadwagę to mówię prawdę natomiast on może odebrać to dobrze czy też źle a nawet agresywnie. Oczywiście mogę się zastanowić czy to go nie urazi czy nie zrani ale prawdą jest że jest otyły.

Nie musisz się ze mną zgadzać, to jest moja subiektywna opinia. Oczywiście, że prawda jest jedna, ale chodzi o to, że jej poznanie nie zawsze jest wartością nadrzędną, czasem to co wiemy, widzimy, czujemy lepiej zachować dla siebie, wybierając tak zwane mniejsze zło.

maku2 napisał/a:

Jakie zaufanie? Przecież córka była przez nią okłamywana bo przecież nie powiedziała że zdradza ojca, to gdzie to zaufanie i zwierzanie?

Na pewnym etapie matka traktowała córkę jak przyjaciółkę, o czym sama Autorka napisała, zwierzając się z tego, co działało się między nimi, to jest nią a mężem, trzy lata temu, kiedy, jak twierdziła, poddawana była przemocy. Być może było inaczej, manipulowała, być może nie była z nią do końca szczera (z naciskiem na "być może", bo tego przecież nie wiemy), ale na pewno córce ufała zakładając, że ta wiedza nigdy nie obróci się przeciwko niej.
Z uwagi na brak pewnych informacji to jest akurat temat nie do końca klarowny, tym niemniej na pewno już nigdy córce ufać nie będzie. 

maku2 napisał/a:

Nie wiemy czy on tak powiedział czy to przemyślenia autorki

Sądzę, że już na siłę szukasz argumentów przemawiających za Twoją teorią, że dobrze się stało, jak się stało.

maku2 napisał/a:

Ale ja bym to jeszcze postawił w innym świetle – córka wie że matka zdradza ojca i staje przed dylematem powiedzieć ojcu prawdę czy nie mówić, jeśli nie powie matka będzie nadal zdradzać męża a gdy matka już wie że ona wie to czy nie mówiąc ojcu pomaga w zdradzie? A gdy ojciec się dowie że ona wiedziała o zdradzie to co w tedy?

Rozumiem, to nie jest proste ani oczywiste, o czym już wcześniej wspominałam, ale zauważmy, bo to wydaje mi się istotne, że tu mieliśmy cały spektakl, który wykraczał daleko poza podzielenie się swoją wiedzą.

maku2 napisał/a:

I pytanko na koniec – kto z Was nie chciałby wiedzieć że partner jest wam niewierny?

Ja chciałabym wiedzieć, z kolei mój mąż twierdzi, że gdyby był to romans, to oczywiście tak, ale już o jednorazowym incydencie, który po zdarzeniu nie miałby ciągu dalszego, a który miałby cały nasz świat przewrócić do góry nogami - nie.

Na koniec, żeby było to oczywiste, muszę jeszcze wyraźnie zaznaczyć, że absolutnie nie bronię postawy matki, bo - jak wcześniej napisałam - zdrada jest jedną z największych podłości, jakie można drugiemu człowiekowi zrobić, cały czas usiłuję ocenić rolę i postępowanie Autorki, bo o to nas przecież zapytała.

182 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2019-01-09 14:40:08)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

Olinka ,

tym niemniej na pewno już nigdy córce ufać nie będzie

Nie nazwałabym tego utrata zaufania matki do córki , a raczej świadomością , że córka nie pozwoli się okłamywać i manipulować.

Bardziej uzasadnione jest odwrócone stwierdzenie :
„ na pewno córka już nigdy nie zaufa matce”

(Chociaż - „nigdy nie mów nigdy”)

To matka okłamywała corke, nie córka matkę.
O ile nie ma powodów by matka straciła zaufanie do córki,
to są powody by córka straciła zaufanie do matki.

183 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2019-01-09 15:23:42)

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Olinka napisał/a:
maku2 napisał/a:

Nie wiemy czy on tak powiedział czy to przemyślenia autorki

Sądzę, że już na siłę szukasz argumentów przemawiających za Twoją teorią, że dobrze się stało, jak się stało

Myślę, że ta kwestia wynika z prostej umiejętności czytania nie zrozumieniem, którą jedni mają a drudzy nie mają. Po drugie twój obraz rzeczywistości jest nieprawdziwy ale nie będę się nad tym rozwodził.

Dobrze, że odezwały się w końcu osoby, które nie zgadzają się z pokrętnym podejściem do tej historii. Od siebie dodam jeszcze, a raczej przypomnę, hipotetyczną sytuację, gdzie jednak córka nie mówi o tym ojcu, wszyscy siedzą razem przy stole, oczywiście matka wie, córka wie, brat autorki wie, jej mąż wie, tylko ojciec nie wie. Jak się z tym czują? Jak się czują patrząc a może nie mogąc patrzeć swojemu ojcu, teściowi w twarz, siedząc przy wspólnym stole? Myślę, że czuli by się podle. Bo podłość rodzi kolejną podłość a jedynym rozwiązaniem, wyjściem z tej matni, jest ujawnienie prawdy. Różnica u nas wszystkich jest tylko taka, że niektórzy tej podłości nie akceptują, a niektórzy doskonale się z nią zasymilowali i umieją żyć w zakłamaniu oraz okłamując innych.

Do tego teza o jakimś zaufaniu matki do córki okazuje się wielką BZDURĄ w obliczu kłamstw matki.

184

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
DoswiadczonyDaro napisał/a:

Myślę, że ta kwestia wynika z prostej umiejętności czytania nie zrozumieniem, która jedni mają a drudzy nie mają. Po drugie twój obraz rzeczywistości jest nieprawdziwy ale nie będę się nad tym rozwodził.

Oczywiście, bo jedyny słuszny i prawdziwy jest Twój obraz, z którym ponadto się nie dyskutuje. Nie, Daro, to tak nie działa.

DoswiadczonyDaro napisał/a:

Różnica u nas wszystkich jest tylko taka, że niektórzy tej podłości nie akceptują, a niektórzy doskonale się z nią zasymilowali i umieją żyć w zakłamaniu oraz okłamując innych.

Nie wiem czy wiesz, ale tu już zaczynasz obrażać osoby, które na poruszony temat mają odmienne zdanie, nawet nie zadając sobie przy tym trudu zrozumienia z czego ono wynika i czy ta ocena równocześnie przekłada się na własną, życiową postawę, czy jednak nie jest jedynie próbą szerszego spojrzenia na opisaną sytuację. Nie, Ty wiesz przecież lepiej i od razu przyklejasz łatki. Muszę Ci jednak rozczarować - w takich kwestiach naprawdę łatwo można się pomylić. Nie trzeba żyć w określony sposób, aby pewne sprawy rozumieć lub też przeciwnie - patrzeć na nie zupełnie inaczej, przy czym tutaj piszę już ogólnie.

DoswiadczonyDaro napisał/a:

Do tego teza o jakimś zaufaniu matki do córki okazuje się wielką BZDURĄ w obliczu kłamstw matki.

To nie jest bzdura, takie są fakty, oceniać można jedynie ich wagę i znaczenie w kontekście zaistniałej sytuacji.

Secondo1 napisał/a:

Nie nazwałabym tego utrata zaufania matki do córki , a raczej świadomością , że córka nie pozwoli się okłamywać i manipulować.

Masz rację. Mimo wszystko wydaje mi się, że można te stwierdzenia stosować dosyć zamiennie, przynajmniej w omawianym kontekście.

185

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?
Pokręcona Owieczka napisał/a:
krolowachlodu87 napisał/a:

No i poinformowała matkę jako pierwszą o swojej tajemnej wiedzy a ta nic z tym nie zrobiła. Miała tylko poinformować i to tak zostawić w zawieszeniu?.

tak

krolowachlodu87 napisał/a:

Poza tym ja nie widzę opcji pozostawania z mamusią w dobrych stosunkach przy tym stanie wiedzy, ta relacja i tak by umarła + dochodzą wyrzuty sumienia za ukrywanie prawdy przed ojcem... .

Ja też nie.

krolowachlodu87 napisał/a:

Ciężko jest mi zrozumieć taką bierną postawę wobec złego postępowania drugiego człowieka. Jeżeli znasz prawdę to ponosisz też za to odpowiedzialność. Czym według ciebie jest donosicielstwo?

Bierną postawę? Przecież powiedziała matce, że wie. I ta jej odpowiedzialność doprowadziła ją aż do żony rzekomego kochanka. Szkoda, że nie poszła z nią do księdza, by powiedział o wszystkim z ambony. Donosicielstwo jest wtedy, gdy wpychamy nos w nie swoje sprawy i idziemy z tym dalej. To nie było jej małżeństwo, nie miała prawa być sędzią, prokuratorem i detektywem. Sama , kilka lat temu, miała problemu w swoim związku, jak na ironię dot. zdrady ( podejrzenia). Może za punkt honoru wybrała sobie oznajmianie wszystkim zdradzanym, czy potencjalnie zdradzanym o swoich śledztwach.

Skoro zrobiła dobrze, zgodnie ze swoim sumieniem, po co zakładała wątek?

Może dlatego że rozum swoje a serce swoje big_smile Czasem nie da się tego pogodzić.
Dla mnie to przesada nazywania jej całego zachowania złym, ok poniosło ją z dochodzeniem i żoną kochanka mogła poprzestać na informowaniu ojca ale na pewno nie na poinformowaniu matki. Nie zrobiła z siebie ani sędziego ani prokuratora, przekazała co wie a odpowiednie kroki już podejmują sami zainteresowani ona matki z domu nie wyrzuciła ani innych sankcji nie wyciągała.

186

Odp: Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

Rozumiem Cię doskonale, sama byłam w podobnej sytuacji. Mama zdradzała tatę, o czym i ja, i tata, wiedzieliśmy. Bardzo chciałam mu pomóc, ale nie miałam jak. Problem sam się rozwiązał, mama nie odeszła od taty, tata wszystko wybaczał i skończyło się dobrze.

Posty [ 131 do 186 z 186 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zdrada własnej matki. Czy dobrze zrobiłam ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024