Mam 32 lata, od 7 jestem w związku, od 9miesięcy po ślubie. Mam pytanie do tych z Was którzy przeszli przez to co ja. Więc od początku. Z mężem mieszkamy od 6 lat razem. On pracuje na zmiany, ja 5 dni w tyg. Od jakiegoś czasu zdażały nam się kłótnie. Wynikały one z tego, że pragnęłam od męża wiecej czułości, zainteresowania. Oczywiście zmęczony po pracy, stresy w pracy...i inne wymówki. No ale po takim moim wybuchu przez jakiś czas sytuacja była unormowana. Dla mnie zawsze było oczywiste, że jeśli kocham to to okazuję. On "ja taki nie jestem". Był, zmienił się. Przede mną był w długim związku, został zdradzony bardzo to przeżył, brzydził się zdradą bo wiedział jak to boli. No ale...Od jakiegoś czasu czułam że coś jest nie tak, chodził zamyślony, nie spał, źle się czuł. O czym mi oczywiście mówił, wtedy jeszcze nie znałam przyczyny. ZDRADZIŁ...on, mój idealny, kochany mąż. Ten który tak zdradą pogardzał, ten po którym mogłam się spodziewać wszystkiego tylko nie tego. Mało tego ta .... jest w ciąży. Rzekomej. Cały czas mam nadzieję, że jest to jej sposób na zatrzymanie go przy sobie. Mąż dowiedział się o tym w środę, ja od niego w sobotę. Nie, nie myślcie że powiedział mi mam kochankę, jest w ciąży odchodzę. To byłoby za proste. Najpierw nie możemy być ze sobą bo to już nie to i wogóle, źle się z tym czuje...Dopiero jak go przycisnęłam i nalegałam po paru godzinach dowiedziałam się wszystkiego. Czy napewno tego się nigdy nie dowiem. Mój świat runął. Wszystko co układałam całe życie wartości, wspólne życie, plany a i niestety moja samoocena legły w gruzach. Mam znajomych którzy zostali zdradzeni, zawsze ppowtarzałam, jak zrobił raz zrobi i drugi, ja bym nigdy nie wybaczyła. Niestety człowiek nie wie jak się zachowa dopóki dana sytuacja go nie dotknie. Nie rzuciłam wszystkiego łącznie z nim. Owszem emocje były ogromne, ale mam taki charakter że mimo tego jak wielkie świnstwo mi zrobił chcę walczyć o nas, bo go Kocham, ludzie popełniają błędy. On do dzisiaj nie jest w stanie wybrać. Dla niego sprawa była by prosta gdyby nie było dziecka, prawdopodobnie jest. Gdyby miał wybierać między mną a nią napewno wybrałby mnie, ale że jest dziecko to wydaje mu się że chce wziąć za nie odpowiedzialność. Ja mimo całej tragicznej dla mnie sytuacji chce z nim być, walczyć o niego, o nas. Najgorsze w tej sytuacji jest to że prawdopodobnie w tym samym czasie obie nas zapłodnił. Mojej ciąży niestety już nie ma. Przez co to wszystko jeszcze bardziej mnie dołuje. Ciągle zadaje sobie pytanie czemu ona? Dlaczego to ona dostała ten najcenniejszy dar i może zostać matka, a ojcem zostanie nie kto inny jak mój mąż...Zabrała mi wszystko. Wiem, że gdybym się poddała i znienawidziła jego byłoby mu łatwiej podjąć decyzję. Ale nie zrobię tego bo go Kocham. Najgorsze że zdaję sobie sprawę, że jestem na przegranej pozycji. W kwestii jasności ona też była w związku, wg mojego męża od dawna chciała tego faceta wyrzucić z domu, ale on zawsze znalazł jakąś wymówkę żeby zostać. wg niej gdyby mój mąż nie wszedł w jej życie z butami może oni nadal byliby razem. Nie chcę tu żebyście za mnie podjeli decyzję. Chcę zapytać czy ktoś z Was był w podobnej sytuacji i czy warto kierować się swoim dobrem, czy wziać pod uwagę jednak dobro dziecka, które bądź co bądź nic nie zawiniło...
Tak, był tutaj wątek dziewczyny, którą "kochany" mąż zdradził 2 miesiące po ślubie i również zapłodnił kochankę.
https://www.netkobiety.pl/t110934.html
Poczytaj i porozmawiaj z nią.
Dlaczego chcesz walczyć o faceta, który nie kocha Ciebie? I co Ci da bycie z nim, dla którego nie istniejesz?
Gdybyś była ważna dla niego, nie zdradziłby nigdy.
Jak postąpić? Odejść z klasą, złożyć rozwód i zacząć życie od nowa, bez traumy, że następny facet zdradzi, bo wiem, że to jest trudne, gdy ten ślad jest trudno zmywalny z psychiki kobiecej (jak i zarówno męskiej).
Dzięki. Chcę być z nim bo go kocham. On przekonuje mnie, że tak samo jest z Jego strony. Wie, że popełnił błąd i niczego tak nie żałuje. Ale wiem, że bardzo pragnie tego dziecka. Najgorsze, że ja równie bardzo i dlatego tak mnie to boli....ale kocham Go. On gdybym była mu obojętna nie miałby teraz takich dylematów. Odszedł by do niej i na tym by się skończyło.
Dzięki. Chcę być z nim bo go kocham. On przekonuje mnie, że tak samo jest z Jego strony. Wie, że popełnił błąd i niczego tak nie żałuje. Ale wiem, że bardzo pragnie tego dziecka. Najgorsze, że ja równie bardzo i dlatego tak mnie to boli....ale kocham Go. On gdybym była mu obojętna nie miałby teraz takich dylematów. Odszedł by do niej i na tym by się skończyło.
no to jest tak samo z jego strony czy nie..?
jak rzeczywiście popełnił błąd, a kocha Ciebie-- to gdzie dylemat?
Ty jesteś gotowa przebaczyć? To gdzie Misio ma dylemat, chce z błędem życie sobie układać?
Coś mi tu nie gra..
Pragnie dziecka, ale chcecie walczyć o swoje małżeństwo. Wiem, że dla Ciebie liczy się tu i teraz, żeby ratować to małżeństwo za wszelką cenę, ale pomyśl o swojej przyszłości. Załóżmy, że będzie z Tobą a do kochanki będzie jeździł, bo będzie ojcem JEJ dziecka. Jesteś na to gotowa? Na wizyty u ginekologa, usg, usłyszenie jak dziecku bije serce, poród, pierwszy płacz, pierwszy uśmiech, pierwsze kroki, pierwsze mamo tato, pierwsze święta razem (!), szkoła itd. Mogłabym pisać w nieskończoność.
Gdzie w tym wszystkim jesteś Ty? Dasz radę to udźwignąć, jeśli tak to podziwiam Cię, że jesteś mega silną osobą. A druga sprawa bardzo brutalna, ale Ty nie masz z nim dziecka – być może w przyszłości, ale czy nie będzie Ci przykro, że nie przeżywacie tego wspólnie? On i kochanka będą tworzyć wspólną więź poprzez te wszystkie pierwsze sytuacje z pierwszym dzieckiem, Wasze dziecko zawsze będzie tym drugim i nigdy nic nie będzie dla Was pierwsze, dla Ciebie tak, a dla niego niestety już nie.
Czy romans z kochanką to była jednorazowa przygoda czy może trwał jakiś czas?
7 2018-06-26 12:17:31 Ostatnio edytowany przez random.further (2018-06-26 12:17:52)
Chcę zapytać czy ktoś z Was był w podobnej sytuacji i czy warto kierować się swoim dobrem, czy wziać pod uwagę jednak dobro dziecka, które bądź co bądź nic nie zawiniło...
W takiej sytuacji nie byłam, podobnej z luźnym przybliżeniem.
Warto kierować się SWOIM dobrem i wyplątać się z nie rokującego na przyszłość układu raczej.
Pragnie dziecka, ale chcecie walczyć o swoje małżeństwo. Wiem, że dla Ciebie liczy się tu i teraz, żeby ratować to małżeństwo za wszelką cenę, ale pomyśl o swojej przyszłości. Załóżmy, że będzie z Tobą a do kochanki będzie jeździł, bo będzie ojcem JEJ dziecka. Jesteś na to gotowa? Na wizyty u ginekologa, usg, usłyszenie jak dziecku bije serce, poród, pierwszy płacz, pierwszy uśmiech, pierwsze kroki, pierwsze mamo tato, pierwsze święta razem (!), szkoła itd. Mogłabym pisać w nieskończoność.
Gdzie w tym wszystkim jesteś Ty? Dasz radę to udźwignąć, jeśli tak to podziwiam Cię, że jesteś mega silną osobą. A druga sprawa bardzo brutalna, ale Ty nie masz z nim dziecka – być może w przyszłości, ale czy nie będzie Ci przykro, że nie przeżywacie tego wspólnie? On i kochanka będą tworzyć wspólną więź poprzez te wszystkie pierwsze sytuacje z pierwszym dzieckiem, Wasze dziecko zawsze będzie tym drugim i nigdy nic nie będzie dla Was pierwsze, dla Ciebie tak, a dla niego niestety już nie.
Czy romans z kochanką to była jednorazowa przygoda czy może trwał jakiś czas?
Do wczoraj byłam pewna, że dam sobie z tym radę. Dzisiaj przeraża mnie ta wizja, aczkolwiek jestem skłonna zaryzykować. Nie chcę sobie kiedyś pluć w twarz, że mogłam walczyć a odpuściłam i zastanawiać się co by było gdyby... Jeśli kiedykolwiek będę żałowała to będę mogła mieć pretensje tylko do siebie. On moje zdanie na tą całą sprawę zna. Teraz czekam na jego decyzję.
Niestety nie był to jednorazowy skok w bok. Razem pracowali, choć tam nie ma możliwości długich rozmów. Więc raz na jakiś czas widzieli się po drugich zmianach...Nie było tych spotkań wiele ale jednak były.
no to jest tak samo z jego strony czy nie..?
jak rzeczywiście popełnił błąd, a kocha Ciebie-- to gdzie dylemat?
Ty jesteś gotowa przebaczyć? To gdzie Misio ma dylemat, chce z błędem życie sobie układać?
Coś mi tu nie gra..
Mówi że tak. Gdyby nie dziecko nie miał by problemu co wybrać. A tak nagle chce być "odpowiedzialny". Rozumiem go bo też chciałabym jak najlepiej dla mojego dziecka
Proponowałabym Ci ochłonąć i wszystko przemyśleć na spokojnie.
Jest jeszcze jedna kwestia, której ja bym się obawiała. Na pewno gdy pojawi się dziecko, kochanka będzie wzywać Twojego męża (np. zawieźć do lekarza, dziecko nie będzie mogło się uspokoić itd.) nie będziesz się bała, że zaciągnie go do łóżka ?
Powiem Ci coś jeszcze, Twój mąż Cię zdradził i zrobił kochance dziecko 9 miesięcy po Waszym ślubie!, a Ty zamiast się wkurzyć i powiedzieć mu, że to było poniżej wszystkiego to Ty mu mówisz, że mu wybaczysz i CZEKASZ na JEGO decyzję. Wybacz, ale to nie powinno tak być! Dziewczyno on zrobił źle, a Ty go pogłaskałaś po główce i wszystko mu się upiekło. To on powinien na kolanach iść do Częstochowy i czekać na Twoją decyzję, a tymczasem Ty czekasz aż Pan łaskawie powie, że z Tobą będzie.
Ty zamiast się wkurzyć i powiedzieć mu, że to było poniżej wszystkiego to Ty mu mówisz, że mu wybaczysz i CZEKASZ na JEGO decyzję. Wybacz, ale to nie powinno tak być! Dziewczyno on zrobił źle, a Ty go pogłaskałaś po główce i wszystko mu się upiekło. To on powinien na kolanach iść do Częstochowy i czekać na Twoją decyzję, a tymczasem Ty czekasz aż Pan łaskawie powie, że z Tobą będzie.
O, w samo sedno.
younglady napisał/a:Ty zamiast się wkurzyć i powiedzieć mu, że to było poniżej wszystkiego to Ty mu mówisz, że mu wybaczysz i CZEKASZ na JEGO decyzję. Wybacz, ale to nie powinno tak być! Dziewczyno on zrobił źle, a Ty go pogłaskałaś po główce i wszystko mu się upiekło. To on powinien na kolanach iść do Częstochowy i czekać na Twoją decyzję, a tymczasem Ty czekasz aż Pan łaskawie powie, że z Tobą będzie.
O, w samo sedno.
Przeczytaj to 10 razy co napisał younglady, trafił idealnie tymi słowami.
Wiecie może ja cały czas mam nadzieję, że ta "ciąża" jest po to żeby go przy sobie zatrzymać. On chyba też czeka na potwierdzenie. Ja pierwsze co zrobiłam po podejrzeniu mojej ciązy to był test, a nawet kilka a potem była wizyta u lekarza. Ona była u lekarza ale kładzie mu do głowy ze ten lekarz nie jest kompetentny, bo już tam komuś źle powiedział. Teraz jest bardzo cierpiąca bo boli ją brzuch cały czas. Nie zdziwiłabym się teraz gdyby nastąpiło nagłe poronienie żeby miał wyrzuty że to z Jego winy. Nie chcę Go bronić bo wiem co zrobił, co zrobili... Ale nie potrafię pstryknąc palcami o wszystkim zapomnieć, zostawić Go i iść dalej. Kocham Go. Wiem, że w tym co piszecie jest dużo racji. Ale chyba cały czas żyję nadzieją...
Rozumiem go bo też chciałabym jak najlepiej dla mojego dziecka
Acha, problem w tym, że SIEBIE nie rozpoznajesz a JEGO rozumiesz.... Skup się na SOBIE.
santapietruszka napisał/a:younglady napisał/a:Ty zamiast się wkurzyć i powiedzieć mu, że to było poniżej wszystkiego to Ty mu mówisz, że mu wybaczysz i CZEKASZ na JEGO decyzję. Wybacz, ale to nie powinno tak być! Dziewczyno on zrobił źle, a Ty go pogłaskałaś po główce i wszystko mu się upiekło. To on powinien na kolanach iść do Częstochowy i czekać na Twoją decyzję, a tymczasem Ty czekasz aż Pan łaskawie powie, że z Tobą będzie.
O, w samo sedno.
Przeczytaj to 10 razy co napisał younglady, trafił idealnie tymi słowami.
Wiem, że to byłoby najlepsze dla wszystkich. A dla nich wygodne. Ona byłaby zadowolona, on nie miałby dylematu. Ja nie zamierzam nikomu niczego ułatwiać. Tylko ja w tym wszystkim zostałabym sama. Bez nikogo, niczego. Dopóki jest nadzieja chcę walczyć. Okaże się czy było warto. Wiem, że możecie nie rozumieć jak ja mogę tak postępować. Ale ja Go Kocham. A przez jeden błąd nie chce nikogo skreślać.
I nawet jak jej ciąża okaże się kłamstwem to już będziecie super małżeństwem? Skoro piszesz, że ona próbuje „złapać” go na dziecko to jeśli faktycznie ono się pojawi to będzie jak jadowita żmija i nie cofnie się przed niczym. Będzie chciała owinąć sobie Twojego męża wokół palca i pewnie jej się to uda.
Myślałam, że Twój mąż chce za wszelką cenę ratować Wasze małżeństwo, ale on chce być „odpowiedzialny”. I to co pisałam wyżej, ze Ty czekasz na jego decyzję = tracisz swoją godność w jego oczach. Wybaczyłaś mu zdradę i dziecko to cokolwiek zrobi to spadnie na 4 łapy, bo Ty mu wybaczysz, a co za tym idzie nie będzie miał żadnego szacunku wobec Ciebie.
waleczna12 napisał/a:Rozumiem go bo też chciałabym jak najlepiej dla mojego dziecka
Acha, problem w tym, że SIEBIE nie rozpoznajesz a JEGO rozumiesz.... Skup się na SOBIE.
Jak? Wszystko byłoby prostsze gdybym nie kochała...
random.further napisał/a:waleczna12 napisał/a:Rozumiem go bo też chciałabym jak najlepiej dla mojego dziecka
Acha, problem w tym, że SIEBIE nie rozpoznajesz a JEGO rozumiesz.... Skup się na SOBIE.
Jak? Wszystko byłoby prostsze gdybym nie kochała...
Możliwe, że Jego bardziej niż Siebie kochasz... poważne to słowo...
Ile w tym miłości ? Ile zaślepienia ? Ile wyrachowania z Jego strony ? Jesli w przyszłość chcesz patrzeć (a powinnaś) to jak zbudujesz WASZ związek ?
Ale ja Go Kocham. A przez jeden błąd nie chce nikogo skreślać.
To nie jest JEDEN błąd! Dziecko (nic nie winne w tym przypadku) będzie z Twoim małżeństwem całe życie jak i jego matka. Z układu dwóch osób robi się cztery, a podobno troje to już tłok.
Jeden błąd to jest jednorazowa zdrada, tylko fizyczna i facet żałuje i błaga o wybaczenie.
W Twoim przypadku to jest świadome działanie męża, zrobienie dziecka kochance i dylemat z kim być.
I nawet jak jej ciąża okaże się kłamstwem to już będziecie super małżeństwem? Skoro piszesz, że ona próbuje „złapać” go na dziecko to jeśli faktycznie ono się pojawi to będzie jak jadowita żmija i nie cofnie się przed niczym. Będzie chciała owinąć sobie Twojego męża wokół palca i pewnie jej się to uda.
Myślałam, że Twój mąż chce za wszelką cenę ratować Wasze małżeństwo, ale on chce być „odpowiedzialny”. I to co pisałam wyżej, ze Ty czekasz na jego decyzję = tracisz swoją godność w jego oczach. Wybaczyłaś mu zdradę i dziecko to cokolwiek zrobi to spadnie na 4 łapy, bo Ty mu wybaczysz, a co za tym idzie nie będzie miał żadnego szacunku wobec Ciebie.
Ciężki kaliber wytoczyłaś. Aczkolwiek nie jest tak, że mimo tego co zrobił nie kocha mnie, widzę to i czuję - jakkolwiek to nie zabrzmi. Nie wiem już co o tym wszystkim myśleć. Wiem jedno - co do niego czuję i że nadal jest moim mężem. Dla mnie małżeństwo to nie tylko papierek...
Koleś Cię zdradził, zamiast się z tym pogodzić i zakończyć związek, to czekasz jaką decyzję podejmie partner. Kogo wybierze, czy Ciebie, czy dziecko. Może wcale nie jest dla niego oczywisty wybór, między Tobą, a nią. Usprawiedliwia się dzieckiem, że jego dobrem chce się kierować, a tak naprawdę czuje coś do tamtej kobiety.
Dzieckiem, o ile w ogóle jest jego, może zajmować się nie będąc w związku z tamtą kobietą. Poza tym, skoro kocha Ciebie, to jak chce zbudować szczęśliwą rodzinę z inną kobietą? Coś tu nie gra.
Bardzo, bardzo Ci współczuje utraty dziecka, sama przez to przeszłam. U Ciebie dodatkowo doszła jeszcze ta sytuacja, bardzo mi przykro.
Dla mnie małżeństwo to również nie tylko papierek. Nie wiem co bym zrobiła, gdybym była w takiej sytuacji, ale mówię Ci jako osoba myśląca trzeźwo o tej sytuacji, bez uczuć. Ty natomiast twierdzisz, że kochasz swojego męża i jesteś skłonna mu wybaczyć wszystko. Rozumiem. Tu chodzi o emocje, które odczuwasz w tej chwili, ale podejrzewam, ze za jakiś czas się do tego wszystkiego zdystansujesz, gdy te pierwsze emocje opadną. Na dodatek Twój mąż sam nie wie co robić, a Ty jesteś skłonna mu wszystko wybaczyć. A w tej chwili Twój mąż mieszka z Tobą ? Jakie podejmuje działania, aby naprawić Wasz związek? Czy kontaktuje się z kochanką ?
Koleś Cię zdradził, zamiast się z tym pogodzić i zakończyć związek, to czekasz jaką decyzję podejmie partner. Kogo wybierze, czy Ciebie, czy dziecko. Może wcale nie jest dla niego oczywisty wybór, między Tobą, a nią. Usprawiedliwia się dzieckiem, że jego dobrem chce się kierować, a tak naprawdę czuje coś do tamtej kobiety.
Dzieckiem, o ile w ogóle jest jego, może zajmować się nie będąc w związku z tamtą kobietą. Poza tym, skoro kocha Ciebie, to jak chce zbudować szczęśliwą rodzinę z inną kobietą? Coś tu nie gra.
Bardzo, bardzo Ci współczuje utraty dziecka, sama przez to przeszłam. U Ciebie dodatkowo doszła jeszcze ta sytuacja, bardzo mi przykro.
No niestety wszystko w jednym czasie... Jestem w tej chwili wrakiem człowieka. Mam odpuścić ze względu na dziecko i na to jak cieżko może być? Powiedział, że źle zrobił, że nie umiał w odpowiednim momencie powiedzieć stop. Co do Jego uczuć do niej? Nie jest tak że ich nie ma, niestety. Ale On zdaje sobie sprawę, że to co do niej czuje może się za chwilę okazać zauroczeniem. Kilka spotkań, pierwsze spojrzenia, pocałunki motyle w brzuchu - każdy z nas wie jakie są poczatki a później czas weryfikuje. Boli mnie to bo zostałam oszukana, poniżona. A mimo to moje uczucie do niego jest tak silne, że nie potrafię tego ot tak po prostu zakończyć.
Nie zostaniesz z Niczym. bo to by znaczyło, że On był dla Ciebie wszystkim. Masz dopiero 32 lata!
stanęłaś na rozdrożu i masz odruch ratować ostatnie 7 lat. Wierzę, że kochasz. Ale ten romans nie był przypadkowy,
Teraz wydaje Ci się to tragedią. ale może to nowe rozdanie.
Trzymaj się.
Dla mnie małżeństwo to również nie tylko papierek. Nie wiem co bym zrobiła, gdybym była w takiej sytuacji, ale mówię Ci jako osoba myśląca trzeźwo o tej sytuacji, bez uczuć. Ty natomiast twierdzisz, że kochasz swojego męża i jesteś skłonna mu wybaczyć wszystko. Rozumiem. Tu chodzi o emocje, które odczuwasz w tej chwili, ale podejrzewam, ze za jakiś czas się do tego wszystkiego zdystansujesz, gdy te pierwsze emocje opadną. Na dodatek Twój mąż sam nie wie co robić, a Ty jesteś skłonna mu wszystko wybaczyć. A w tej chwili Twój mąż mieszka z Tobą ? Jakie podejmuje działania, aby naprawić Wasz związek? Czy kontaktuje się z kochanką ?
Nie mieszka, sama kazałam mu się wyprowadzić i zdecydować czego chce - wiedząc przy tym czego ja bym chciała. Dzwoni i do mnie i do niej (bo przecież tak ją teraz brzuch boli i tak się źle czuje). To jest troszkę jak brazylijska telenowela. Teoretycznie każdy wie o wszystkim, czyli tych rozmowach, a w praktyce zdaję sobie sprawę że może być tak że obie wiemy tylko te fakty o których on nam chce powiedzieć. Wiem, że mimo wszystko ona ma większą kartę przetargową. Ja mu mogę dać tylko swoją miłość, oddanie, przyjaźń a ona? To samo o ile jej uczucia są szczere a do tego mały bonus w postaci dziecka...
26 2018-06-26 14:02:25 Ostatnio edytowany przez younglady (2018-06-26 14:05:03)
Przykro, że faceta wina, a jeszcze ma do wyboru jedną albo drugą i zero kary. Właśnie pisałam Ci wcześniej, że ona będzie stosowała różne zagrywki, żeby on z nią miał kontakt czy cokolwiek jak pojawi się dziecko – a nawet na pojawienie dziecka nie trzeba na razie czekać, a ona już robi swoje. Wyobrażasz sobie co będzie wyprawiać jeśli naprawdę jest w ciąży i urodzi to dziecko. A gdy dziecko się urodzi i ona powie, że tatuś musi spędzić wigilię z dzieckiem, wytrzymasz to?
Możesz jeszcze wyjść z tej sytuacji z twarzą. W tych okolicznościach możesz się starać o rozwód z orzeczeniem o winie, ale jestem pewna że również kościelny (jeśli braliście ślub w kościele)
Masz jakieś wsparcie w rodzinie, przyjaciołach?
Ciężki kaliber wytoczyłaś. Aczkolwiek nie jest tak, że mimo tego co zrobił nie kocha mnie, widzę to i czuję - jakkolwiek to nie zabrzmi. Nie wiem już co o tym wszystkim myśleć. Wiem jedno - co do niego czuję i że nadal jest moim mężem. Dla mnie małżeństwo to nie tylko papierek...
Autorko, przede wszystkim - powinnaś chyba dać sobie trochę czasu, który pozwoli Ci uspokoić, uporządkować i rozpoznać swoje emocje.
Teraz jesteś w totalnej panice, i jedyne co pragniesz, to utrzymać obecny status swojego życia. Chcesz, żeby wszystko zostało tak jak było dotychczas, i chcesz swojej podłej rywalce pokazać, że Twój mąż zostanie z Tobą, a ona go nie dostanie.
Tymczasem - sam fakt zdrady sprawia, że absolutnie NIC nie będzie tak jak było, że Twoje życie zmieni się w każdym wymiarze - emocjonalnym, uczuciowym, materialnym, fizycznym ... w każdym.
O ile ciąża kochanki Twojego męża jest faktem - o tyle ją i Twojego małżonka już do końca życia, po kres ich dni - będzie łączyło najpierw wspólne dziecko, a później zapewne wspólne wnuki. Taka jest perspektywa czasowa tej relacji. Dożywotnia.
Czy jesteś gotowa na to ?
Zdrada współmałżonka, która doprowadziła do poczęcia wspólnego z kochanką dziecka, to nie jest drobny błąd. To nie jest drobne potknięcie.
To jest proces który trwa, nie jednorazowy wyskok w szale zmysłów, czy po alkoholu.
Zdrada to decyzja, którą Twój mąż podjął świadomie. Nie jest chyba niepoczytalny, i zakładam, że przecież doskonale wiedział co robi.
I to zaledwie kilka miesięcy po ślubie. Na dobrą sprawę nie wiesz, czy ich romans już nie trwał w momencie w którym on przysięgał Ci dozgonną wierność.
Co mogę Ci poradzić - to żebyś dała sobie czas. Postaraj się odsunąć od siebie strach.
Zdradzający mąż, z kochanką spodziewającą się ich wspólnego dziecka to nie jest aż taka gwiazdka z nieba.
I co najważniejsze - skoro obie zaszłyście w ciążę w tym samym czasie, to znaczy że Twój mąż uprawia bardzo ryzykowny seks bez zabezpieczeń.
Na Twoim miejscu już pędziłabym na badania. Te zdrady mogą mieć tragiczne konsekwencje dla Twojego zdrowia.
Przykro, że faceta wina, a jeszcze ma do wyboru jedną albo drugą i zero kary. Właśnie pisałam Ci wcześniej, że ona będzie stosowała różne zagrywki, żeby on z nią miał kontakt czy cokolwiek jak pojawi się dziecko – a nawet na pojawienie dziecka nie trzeba na razie czekać, a ona już robi swoje. Wyobrażasz sobie co będzie wyprawiać jeśli naprawdę jest w ciąży i urodzi to dziecko. A gdy dziecko się urodzi i ona powie, że tatuś musi spędzić wigilię z dzieckiem, wytrzymasz to?
O takim scenariuszu nie pomyślałam Nie wiem co bym wtedy zrobiła. Jak postąpila. Narazie czekam, w czwartek ma badania. Masz rację ona już działa, nie ma auta więc mój mąż musi ją zawieźć do lekarza...z jednej strony okej, przynajmniej sam się dowie czy ta ciąża jest czy jej nie ma, z drugiej strony ja...mająca akurat wolny dzień i myśląca o tym aż za dużo....
29 2018-06-26 14:16:09 Ostatnio edytowany przez younglady (2018-06-26 14:17:38)
W tej chwili chcesz walczyć o to, żeby ona nie miała Twojego męża, a ona walczy z Tobą.
Musisz się zdystansować i pomyśleć o tym wszystkim na spokojnie. Kochanka będzie robiła z siebie ofiarę, a jak mówisz, ze nie ma samochodu to Twój mąż będzie na każde jej zawołanie, bo „coś” się dzieje. A jeśli się okaże, że ona nie jest w ciąży to co to zmieni?
Albo okaże się, że jednak w ciąży jest i Twój mąż będzie przy niej wtedy. Wiesz jak to wpłynie na ich więź? Wspólna wizyta u lekarza i usłyszenie, ze spodziewają się wspólnego potomka.
W dzień wolny zrób coś dla siebie, żebyś w ogóle o tym nie myślała.
Na szczęście mam wsparcie zarówno u przyjaciół jak i rodziny. Najgorsze jest to że wszyscy byli przekonani że to nie może być prawda, po każdym innym facecie by się tego spodziewali ale nie po nim. Miły, cichy, spokojny...a tu proszę. Też słyszę od nich nic na siłę i nic pod wpływem emocji. Cieszę się że mimo wszystko są wstanie zaakceptować nawet mój powrót do niego. Powtórzę się i powiem, że cały czas żyję nadzieją. Ona nie ma nawet odwagi spojrzeć mi w oczy i porozmawiać, chciałam tego bo być może pomogłoby mi to w podjęciu decyzji. No ale przecież tak źle się czuje, dodatkowo ma prawie 3 dychy na karku a zachowuje się jak jakaś niedojrzała gówniara. Poskarżyła się do mojego męża że ją niepokoję. Z drugiej strony jest cwana, bo robi wszystko by jej było na wierzchu.
W tej chwili chcesz walczyć o to, żeby ona nie miała Twojego męża, a ona walczy z Tobą.
Musisz się zdystansować i pomyśleć o tym wszystkim na spokojnie. Kochanka będzie robiła z siebie ofiarę, a jak mówisz, ze nie ma samochodu to Twój mąż będzie na każde jej zawołanie, bo „coś” się dzieje. A jeśli się okaże, że ona nie jest w ciąży to co to zmieni?
Albo okaże się, że jednak w ciąży jest i Twój mąż będzie przy niej wtedy. Wiesz jak to wpłynie na ich więź? Wspólna wizyta u lekarza i usłyszenie, ze spodziewają się wspólnego potomka.
W dzień wolny zrób coś dla siebie, żebyś w ogóle o tym nie myślała.
Ale nie mogę mu zbronić jechać z nią na tą wizytę. On musi wiedzieć, ja muszę wiedzieć. Wszystkim nam to potrzebne. Choć wolałabym żeby był z nimi ktoś 3ci, nie wiem jego siostra, brat, mama ktokolwiek. o ile miałoby to coś zmienić
Ta walka będzie trwała dopóki ona nie osiągnie swego. Zastanów się czy chcesz walczyć o względy Twojego męża z kimś kto nie ma żadnych zahamowań? Ona będzie wyciągała wszystko to, że ją niepokoisz, że źle się przez Ciebie czuje. Czy takie upokorzenia są warte tego wszystkiego? Radziłabym Ci w ogóle z nią nie rozmawiać, bo po pierwsze może powiedzieć różne zmyślone rzeczy, aby tylko Ci dokopać, a po drugie ta rozmowa tylko jeszcze bardziej wytrąci Cię z równowagi, a po trzecie pewnie powie Twojemu mężowi, że coś jej nagadałaś albo Bóg wie co. Moim zdaniem nie ma co walczyć z kimś poniżej Twojego poziomu, a masz już przedsmak Waszego późniejszego życia. W relacjach mąż, kochanka, dziecko, Ty zawsze będziesz na drugim planie.
Oczywiście, że nie możesz mu zabronić ani nawet nie powinnaś. W przyszłości też mu nie możesz zabronić wszelkich kontaktów z dzieckiem i jego matką. Próbuję Ci uświadomić jak wielki wpływ będzie miała ta sytuacja na Ciebie. Jesteś waleczna, ale uważam, ze powinnaś zawalczyć o siebie, a nie o męża.
Chwila refleksji dziewczyny.
Mąż Autorki to nie jest jakiś przedmiot codziennego użytku, który można sobie przekazywać.
Przecież ten człowiek ma swój rozum i swoją WOLĘ, i jeśli coś robi - to dlatego, że tak chce.
A nie dlatego, że jakaś podstępna żmija go uwodzi, namawia, nakłania i manipuluje nim.
No litości.
Jeśli się z nią kontaktuje, spotyka, jeździ do lekarza - to znaczy, że CHCE to robić.
Nie mówię, że nie macie racji. Tylko to wszystko jest takie trudne. To wszystko co zbudowaliśmy razem... Dać jej satysfakcję, że wygrała?
Chwila refleksji dziewczyny.
Mąż Autorki to nie jest jakiś przedmiot codziennego użytku, który można sobie przekazywać.
Przecież ten człowiek ma swój rozum i swoją WOLĘ, i jeśli coś robi - to dlatego, że tak chce.
A nie dlatego, że jakaś podstępna żmija go uwodzi, namawia, nakłania i manipuluje nim.
No litości.
Jeśli się z nią kontaktuje, spotyka, jeździ do lekarza - to znaczy, że CHCE to robić.
Cały czas tłumaczy to tym, że jest odpowiedzialny za to dziecko.
37 2018-06-26 14:35:28 Ostatnio edytowany przez younglady (2018-06-26 14:36:06)
Owszem, ale kochanka też dokłada swoje mówiąc ciągle, że ją boli brzuch. Dla mnie on ma poczucie winy wobec Autorki, kochanki jak i dziecka. I jest podatny na wszelkie manipulacje.
Ale co wygrała? Męża, który zdradza żonę? To chyba nie jest nagroda.
Owszem, ale kochanka też dokłada swoje mówiąc ciągle, że ją boli brzuch. Dla mnie on ma poczucie winy wobec Autorki, kochanki jak i dziecka. I jest podatny na wszelkie manipulacje.
Ale co wygrała? Męża, który zdradza żonę? To chyba nie jest nagroda.
Tu się muszę z Tobą zgodzić. Aczkolwiek na pierwszym miejscu jest to dziecko a więc w pakiecie i "mamusia". Niestety zdaję sobie z tego sprawę, a mimo to nie potrafię z niego zrezygnować
Ona postąpiła tak jak on, była w długoletnim związku, mieszkała z tym facetem i nie miała skrupułów żeby go zdradzić. Więc może mimo wszystko to byłaby dla niej wygrana
Rozumiem Cię. Dlatego powinnaś przemyśleć sobie to wszystko i podejść jak opadną te wszystkie emocje. To trudne, bo dopiero się "dowiedziałaś" a za chwilę jeszcze czekają Cię informację od lekarza. Może powinnaś na kilka dni pojechać do bliskiej rodziny lub gdziekolwiek, aby zdystansować się od tego wszystkiego.
Nie ma czegoś takiego - jak wygrana kochanki.
Nie ma, że ona Ci coś Autorko odebrała, ukradła.
Jej ciąża jest konsekwencją romansu jaki ma z Twoim mężem.
A mąż zdrada Cię, bo tego chce.
Nie jest jakąś bezwolną kukłą, którą każda z Was może przyciągnąć do siebie obietnicami, albo nie wiem - większym biustem.
Tu się zgadzam. W tym układzie nikt nie wygrywa ani nie przegrywa.
W obecnej chwili czujesz, że ona wygrała a Ty przegrałaś, ale tak właściwie co ?
Jesteś młoda i całe życie przed Tobą. Może kiedyś powiesz, że to była dla Ciebie nagroda
Ukradła mi moje życie, męża, chwile które miały być zarezerwowane dla nas. Nie bronię Go bo wiem, że do tanga trzeba dwojga. Może rzeczywiście teraz emocje biorą nade mną górę, ale nie potrafię sie do tego zdynstansować
To nie jest tak, że ona Ci ukradła męża. Chyba nie robiła mu prania mózgu i kazała zdradzać żonę, czyli Ciebie. Twój mąż jest istotą myślącą i sam podejmuje decyzję. Jego decyzją była zdrada. Chcesz czy nie to jest fakt.
Ona Ci tego nie ukradła. To Twój mąż Ci to ukradł. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej dla Ciebie...
Ukradła mi moje życie, męża, chwile które miały być zarezerwowane dla nas. Nie bronię Go bo wiem, że do tanga trzeba dwojga. Może rzeczywiście teraz emocje biorą nade mną górę, ale nie potrafię sie do tego zdynstansować
Niczego Ci nie ukradła.
Twój mąż sam jej to dał niestety.
Postąpił tak, bo chciał. Taką podjął decyzję.
Tak jak piszą dziewczyny - Twój mąż jej to dał! Wiadomo, jak się człowiek dowiaduje o zdradzie (znam to) to na początku cała wina nie partnera/partnerki ale kochanka/kochanki. Że rozbił życie, że ukradł, zniszczył marzenia itd. Ale choć to niefajne, ten kochanek/kochanka nie ma wobec Ciebie żadnych obowiązków, żeby byc fair. Nie znała Cie jak zaczynała romans, pewnie jeszcze mąż Twój jej naopowiadał standardowych tekstów jaki to nieszczęśliwy i ona w to poszła. Choć moralnie to nie jest ok, to ona nie ma obowiązku się Tobie teraz tłumaczyć, wyjaśniać itd. To powinien robić Twój mąż, przede wszystkim on! On jest odpowiedzialny za ten romans (wiadomo - tez jakieś rzeczy co działy sie między Wami).
Teraz winę natrualnie przerzucasz na kochankę, bo męża kochasz i jesteś w szoku, ale powinnaś sobie zaczać powoli uświadamiać, na spokojnie, że to w sumie jego decyzje i jego działania do tego doprowadziły. Kochanka pewnie ma tez w tym swój udział, że skorzystała, ale to on był w małżeństwie i miał zobowiązania. Tak wygląda ta sytuacja niestety...
48 2018-06-26 16:23:41 Ostatnio edytowany przez ZielonaKama (2018-06-26 16:24:13)
mrbonny napisał/a:santapietruszka napisał/a:O, w samo sedno.
Przeczytaj to 10 razy co napisał younglady, trafił idealnie tymi słowami.
Wiem, że to byłoby najlepsze dla wszystkich. A dla nich wygodne. Ona byłaby zadowolona, on nie miałby dylematu. Ja nie zamierzam nikomu niczego ułatwiać. Tylko ja w tym wszystkim zostałabym sama. Bez nikogo, niczego. Dopóki jest nadzieja chcę walczyć. Okaże się czy było warto. Wiem, że możecie nie rozumieć jak ja mogę tak postępować. Ale ja Go Kocham. A przez jeden błąd nie chce nikogo skreślać.
waleczna12, przeciez sama pisalas, ze to nie byl JEDEN BLAD.
Jeden to rzeczywiscie mogl byc blad, ale kilka to juz jego checi i premedytacja.
Nie win kochanki, bo to nie ona Cie zdradzila.
Ty go kochasz, moze ona tez go kocha.
To Twoj maz nie po kilkunastu latach, ale po 9 miesiacach po slubie znudzil sie Toba.
Teraz ma poczucie winy, bo widzi Twoj smutek.
Nie myl tego jego poczucia winy z wielka miloscia do Ciebie i wcale nie wierz, ze on tego zaluje.
Mam 32 lata, od 7 jestem w związku, od 9miesięcy po ślubie. Mam pytanie do tych z Was którzy przeszli przez to co ja. Więc od początku. Z mężem mieszkamy od 6 lat razem. On pracuje na zmiany, ja 5 dni w tyg. Od jakiegoś czasu zdażały nam się kłótnie. Wynikały one z tego, że pragnęłam od męża wiecej czułości, zainteresowania. Oczywiście zmęczony po pracy, stresy w pracy...i inne wymówki. No ale po takim moim wybuchu przez jakiś czas sytuacja była unormowana. Dla mnie zawsze było oczywiste, że jeśli kocham to to okazuję. On "ja taki nie jestem". Był, zmienił się. Przede mną był w długim związku, został zdradzony bardzo to przeżył, brzydził się zdradą bo wiedział jak to boli. No ale...Od jakiegoś czasu czułam że coś jest nie tak, chodził zamyślony, nie spał, źle się czuł. O czym mi oczywiście mówił, wtedy jeszcze nie znałam przyczyny. ZDRADZIŁ...on, mój idealny, kochany mąż. Ten który tak zdradą pogardzał, ten po którym mogłam się spodziewać wszystkiego tylko nie tego. Mało tego ta .... jest w ciąży. Rzekomej. Cały czas mam nadzieję, że jest to jej sposób na zatrzymanie go przy sobie. Mąż dowiedział się o tym w środę, ja od niego w sobotę. Nie, nie myślcie że powiedział mi mam kochankę, jest w ciąży odchodzę. To byłoby za proste. Najpierw nie możemy być ze sobą bo to już nie to i wogóle, źle się z tym czuje...Dopiero jak go przycisnęłam i nalegałam po paru godzinach dowiedziałam się wszystkiego. Czy napewno tego się nigdy nie dowiem. Mój świat runął. Wszystko co układałam całe życie wartości, wspólne życie, plany a i niestety moja samoocena legły w gruzach. Mam znajomych którzy zostali zdradzeni, zawsze ppowtarzałam, jak zrobił raz zrobi i drugi, ja bym nigdy nie wybaczyła. Niestety człowiek nie wie jak się zachowa dopóki dana sytuacja go nie dotknie. Nie rzuciłam wszystkiego łącznie z nim. Owszem emocje były ogromne, ale mam taki charakter że mimo tego jak wielkie świnstwo mi zrobił chcę walczyć o nas, bo go Kocham, ludzie popełniają błędy. On do dzisiaj nie jest w stanie wybrać. Dla niego sprawa była by prosta gdyby nie było dziecka, prawdopodobnie jest. Gdyby miał wybierać między mną a nią napewno wybrałby mnie, ale że jest dziecko to wydaje mu się że chce wziąć za nie odpowiedzialność. Ja mimo całej tragicznej dla mnie sytuacji chce z nim być, walczyć o niego, o nas. Najgorsze w tej sytuacji jest to że prawdopodobnie w tym samym czasie obie nas zapłodnił. Mojej ciąży niestety już nie ma. Przez co to wszystko jeszcze bardziej mnie dołuje. Ciągle zadaje sobie pytanie czemu ona? Dlaczego to ona dostała ten najcenniejszy dar i może zostać matka, a ojcem zostanie nie kto inny jak mój mąż...Zabrała mi wszystko. Wiem, że gdybym się poddała i znienawidziła jego byłoby mu łatwiej podjąć decyzję. Ale nie zrobię tego bo go Kocham. Najgorsze że zdaję sobie sprawę, że jestem na przegranej pozycji. W kwestii jasności ona też była w związku, wg mojego męża od dawna chciała tego faceta wyrzucić z domu, ale on zawsze znalazł jakąś wymówkę żeby zostać. wg niej gdyby mój mąż nie wszedł w jej życie z butami może oni nadal byliby razem. Nie chcę tu żebyście za mnie podjeli decyzję. Chcę zapytać czy ktoś z Was był w podobnej sytuacji i czy warto kierować się swoim dobrem, czy wziać pod uwagę jednak dobro dziecka, które bądź co bądź nic nie zawiniło...
Jaką Ty masz pewność, że ona donosi ciążę i urodzi dziecko. Co ważniejsze, czy na prawdę chcesz dzielić życie z osobą, która cię nie kocha? On Cię zdradził, ma Cię gdzieś. Nie rozumiesz tego? Tu nie ma czego naprawiać! To jest już koniec, poplaczesz i znajdziesz kogoś innego.
Powiem Wam tak. Przemyślałam to co napisaliście. Jest mi ciężko, Kocham Go, wiem co zrobił i nie potrafię go zostawić. Jeśli ciąża zostanie potwierdzona odejdę. Dziecko nie jest niczemu winne, a wtedy zawsze będę tą trzecią. I chyba macie rację, że ona za wszelką cenę będzie chciała Go odzyskać. Co będzie gdy ciąży nie będzie. Wam się to nie spodoba, ale po prostu dla samej siebie muszę spróbować. Będę żałowała trudno - w sumie wtedy będę mogła to zakończyć w każdej chwili, ale nie będę sobie pluła w twarz że nie sprobowałam, że w sumie on jest moją miłością a ja o nią nie zawalczyłam.
mrbonny napisał/a:santapietruszka napisał/a:O, w samo sedno.
Przeczytaj to 10 razy co napisał younglady, trafił idealnie tymi słowami.
Wiem, że to byłoby najlepsze dla wszystkich. A dla nich wygodne. Ona byłaby zadowolona, on nie miałby dylematu. Ja nie zamierzam nikomu niczego ułatwiać. Tylko ja w tym wszystkim zostałabym sama. Bez nikogo, niczego. Dopóki jest nadzieja chcę walczyć. Okaże się czy było warto. Wiem, że możecie nie rozumieć jak ja mogę tak postępować. Ale ja Go Kocham. A przez jeden błąd nie chce nikogo skreślać.
A ponoć się mówi, że gdy zdradzi pierwszy raz, to zrobi drugi raz Wybaczysz mu, pomyśli, że i tak wybaczysz za zdradę drugi raz, bo kochasz.
Powiem Wam tak. Przemyślałam to co napisaliście. Jest mi ciężko, Kocham Go, wiem co zrobił i nie potrafię go zostawić. Jeśli ciąża zostanie potwierdzona odejdę. Dziecko nie jest niczemu winne, a wtedy zawsze będę tą trzecią. I chyba macie rację, że ona za wszelką cenę będzie chciała Go odzyskać. Co będzie gdy ciąży nie będzie. Wam się to nie spodoba, ale po prostu dla samej siebie muszę spróbować. Będę żałowała trudno - w sumie wtedy będę mogła to zakończyć w każdej chwili, ale nie będę sobie pluła w twarz że nie sprobowałam, że w sumie on jest moją miłością a ja o nią nie zawalczyłam.
Pięknie napisane! Pamiętaj, że najważniejsza jest tutaj godność, również szacunek do siebie.
Na pewno nie będziesz pluła sobie w twarz - doskonale rozumiem, że nie chcesz dać satysfakcji tej kochance - ale zrozum, że Twój mąż będzie bardziej cierpiał w przyszłości niż Ty teraz... zrozumie, jak bardzo brudny jest, a Ty będziesz szczęśliwa z nowym partnerem, który będzie kochał Cię szczerze i nie popełni głupstw.
Bardzo dobrze, że masz wsparcie ze strony rodziny i przyjaciół oraz od ludzi z netkobiety.pl. Skup się na siebie, nie wywoływać żadnych wspomnień i szukać swojej winy.
Powiem Wam tak. Przemyślałam to co napisaliście. Jest mi ciężko, Kocham Go, wiem co zrobił i nie potrafię go zostawić. Jeśli ciąża zostanie potwierdzona odejdę. Dziecko nie jest niczemu winne, a wtedy zawsze będę tą trzecią. I chyba macie rację, że ona za wszelką cenę będzie chciała Go odzyskać. Co będzie gdy ciąży nie będzie. Wam się to nie spodoba, ale po prostu dla samej siebie muszę spróbować. Będę żałowała trudno - w sumie wtedy będę mogła to zakończyć w każdej chwili, ale nie będę sobie pluła w twarz że nie sprobowałam, że w sumie on jest moją miłością a ja o nią nie zawalczyłam.
Rozumiem Cię. Wiesz, że to będzie trudna droga – jeśli tej ciąży nie będzie, ale próbuj. Nie twierdzę, że to się nie uda, ale to będzie dla Ciebie ciężkie. Nie każdy potrafi wybaczyć romans. Daj nam znać czy ta ciąża została potwierdzona oraz o Waszych dalszych losach, a jeśli chciałabyś pogadać to jesteśmy
Wiem czego bym chciała, ale narazie poczekam na rozwój sytuacji. Bo to od niej zależy jak będzie. Bardzo Wam wszystkim dziękuję bo na swój sposób mi pomogliscie. Postaram się napisać jak to się zakończyło.
Chciałam tylko dodać, że o ciąży najczęściej dowiadujemy się w jej 2 miesiącu. Brak miesiączki i robimy test.( No chyba że ktoś planuje i działa w tym kierunku, to robi testy co chwile.) Jeśli to 2 miesiąc ciąży, to znaczy że zapłodnił ją, gdy byliście nie 9 miesięcy po ślubie, tylko 7. No i pytanie czy zaszła od razu przy pierwszym "spotkaniu". Prawdopodobnie ich bliższa znajomość zaczęła się dużo, dużo wcześniej. Ktoś już tu pisał, że może nawet przed Waszym ślubem.
Trzymam kciuki, żebyś była szczęśliwa. Z nim lub bez niego.
zdaje sobie z tego sprawę. Nie wiem co ta dziewczyna myśli. Wydaje mi się że troszkę inaczej to miało wyglądać wg niej. On mi mówi ja go wyrzucam, on bierze rzeczy i jedzie do niej. A tu wyszło inaczej. W każdym razie ja podejrzewając ciążę pierwsze co zrobiłam to test, wyszedł pozytywny następny krok odrazu tel do lekarza. A ona? Testu do tej pory nie zrobiła, najpierw była u lekarza na USG i podobno on stwierdził pierwszy miesiąc ciąży. Ale teraz już jest gadka że ten lekarz jest niekompetentny i idzie do innego. Mało tego przez tam 2 czy 3 dni rzekomo bardzo bolał ja brzuch. Nie wiem może ja źle myślę ale w takiej sytuacji to napewno pierwsza rzecz która bym zrobiła to odrazu wizyta u lekarza żeby mieć pewność czy wszystko jest wporzadku. No ale to jej życie i wybory. Dla mnie nic tu nie jest wporzadku
Bo widzisz Twój mąż jest wygodny. Ty go wyrzucasz, a ona przyjmuję go z otwartymi ramionami. Niech idzie i krzyżyk na drogę! Sprawa wygląda tak, że oni znają się tylko z romansu z tego co piszesz kilka miesięcy, więc są motyle w brzuchu, zauroczenie, adrenaliny (bo sekretne spotkania), a nie znają się z prawdziwego życia, więc teoretycznie może się okazać, że oni w ogóle do siebie nie pasują i nie potrafią się dogadać. Ta kobieta być może udaję ciążę, aby zatrzymać Twojego męża przy sobie (co jak widzisz jest dobrą metodą, bo Twój mąż się miota). Zastanów się czy Ty chcesz być do końca życia z osobą, która nie wiedziała kogo ma wybrać ?
Czyli w zasadzie, cokolwiek się stanie - to Twój mąż Autorko i tak spadnie na cztery łapy, czy dobrze to rozumiem ?
Bo albo wróci do Ciebie, albo pójdzie do niej ...
Szkoda byłoby mi swoich własnych najszczerszych uczuć i intencji na dawanie szansy komuś takiemu.
Z tego co piszesz coraz jaśniej wynika, że ten jego romans jest długą historią, sięgającą najpewniej do czasów kiedy miłość Twojego życia przysięgała Ci dozgonną wierność przed ołtarzem.
Smutne to bardzo.
No niestety, on popełnił błąd a jako jedyny nie zostanie z niczym. Może będzie miał jakieś wyrzuty, może nie. Czas pokaże. Wiem, że teraz usilnie walczę o ta miłość. Bo chyba jest tak jak już ktoś tu wcześniej napisał że Jego kocham bardziej niż siebie...
Albo jesteś w szoku i po prostu za wszelką cenę chcesz, aby mąż do Ciebie wrócił. To typowe zachowanie zdradzonych żon.
61 2018-06-27 12:32:09 Ostatnio edytowany przez acha100 (2018-06-27 12:33:36)
Przeczytałam Twoja historię, trochę przypomniała mi się moja sprzed wielu lat. Również postanowiłam wybaczyć nawet w sytuacji kiedy pojawiło się tamto dziecko. Powiem jedno, nigdy więcej nie zgodziłabym się na takie życie ponownie. Dalsze losy potoczyły się u mnie trochę inaczej(ale nie o tym wątek) , lecz wiem jedno, to jest bardzo trudna sytuacja i nawet jesli teraz wydaje Ci się że dasz radę....to z czasem nie dasz-zobaczysz. Powiem szczerze beznadziejnie zachowuje się Twój mąż, jednoznacznie nie chcąc wiedzieć na czym stoi-ona jest czy nie jest w ciąży. Kolejna sprawa , kawał cholery z tamtej jest (żeby inaczej jej nie nazwać) kombinuje z jednym lekarzem, a potem drugim. Co najważniejsze-ŻADEN LEKARZ NIE STWIERDZI PRZEZ USG CIĄŻY W PIERWSZYM MIESIĄCU! Nie widać pęcherzyka po prostu bo jest zbyt mały, jedynie badanie krwi potwierdzi lub zaprzeczy. Więc widać, że chyba bardzo chce w niej być, i będzie kombinować dalej. Identyczny przypadek-tamta wtedy tez myślała że na dziecko złapie mojego męża, ale się zdziwiła. Wracając do Twojej sytuacji, jesli będzie ciążą to szykuj się na CIĄGŁE ZŁE SAMOPOCZUCIE TAMTEJ, telefony, zakupy , lekarz itp. Cały czas będzie wymuszała na nim opiekę. Jestes pewna że będziesz w stanie spędzać ten czas sama, wiedząc że jest u niej ?Potem dziecko się urodzi...oglądać go cały czas, i znowu pomoc Twojego męża w każdej sytuacji.... To się nie skończy nigdy. Wykończysz się nerwowo dziewczyno i stracisz kupę lat .... Wycisz się uspokój, nie myśl cały czas że kochasz, pomyśl o sobie. Boisz się zostac sama, chcesz zrobić wszystko żeby z Tobą został, ale nie warto naprawdę. Nie funduj sobie niepewności, wiecznej niepewności w swoim zyciu ! Nigdy więcej nie uwierzę jeśli facet powie że kocha żonę, a jednocześnie spotyka się z inną (pomijając fakt że zaraz po ślubie, który miał być umocnieniem Waszego związku) i uprawia z nią seks nie patrząc na tego konsekwencje! Teraz kocha, bo się wystraszył, boi się zostać sam z tym bałaganem. Zakończę jednym....u mnie upłynęło już wiele lat od tamtej sytuacji, ja mam nowe życie, a tamto dziecko jest, widuję je od czasu do czasu. Wiem że winne nie jest...ale co z tego ?Szlag mnie trafia że jest na tym świecie i moja córka musi mijać się z nim na ulicy (kontaktów nie utrzymują) Zawsze będziemy wiedzieć, że to ON i która to ONA. Tego się nie zapomina....
Przeczytałam Twoja historię, trochę przypomniała mi się moja sprzed wielu lat. Również postanowiłam wybaczyć nawet w sytuacji kiedy pojawiło się tamto dziecko. Powiem jedno, nigdy więcej nie zgodziłabym się na takie życie ponownie. Dalsze losy potoczyły się u mnie trochę inaczej(ale nie o tym wątek) , lecz wiem jedno, to jest bardzo trudna sytuacja i nawet jesli teraz wydaje Ci się że dasz radę....to z czasem nie dasz-zobaczysz. Powiem szczerze beznadziejnie zachowuje się Twój mąż, jednoznacznie nie chcąc wiedzieć na czym stoi-ona jest czy nie jest w ciąży. Kolejna sprawa , kawał cholery z tamtej jest (żeby inaczej jej nie nazwać) kombinuje z jednym lekarzem, a potem drugim. Co najważniejsze-ŻADEN LEKARZ NIE STWIERDZI PRZEZ USG CIĄŻY W PIERWSZYM MIESIĄCU! Nie widać pęcherzyka po prostu bo jest zbyt mały, jedynie badanie krwi potwierdzi lub zaprzeczy. Więc widać, że chyba bardzo chce w niej być, i będzie kombinować dalej. Identyczny przypadek-tamta wtedy tez myślała że na dziecko złapie mojego męża, ale się zdziwiła. Wracając do Twojej sytuacji, jesli będzie ciążą to szykuj się na CIĄGŁE ZŁE SAMOPOCZUCIE TAMTEJ, telefony, zakupy , lekarz itp. Cały czas będzie wymuszała na nim opiekę. Jestes pewna że będziesz w stanie spędzać ten czas sama, wiedząc że jest u niej ?Potem dziecko się urodzi...oglądać go cały czas, i znowu pomoc Twojego męża w każdej sytuacji.... To się nie skończy nigdy. Wykończysz się nerwowo dziewczyno i stracisz kupę lat .... Wycisz się uspokój, nie myśl cały czas że kochasz, pomyśl o sobie. Boisz się zostac sama, chcesz zrobić wszystko żeby z Tobą został, ale nie warto naprawdę. Nie funduj sobie niepewności, wiecznej niepewności w swoim zyciu ! Nigdy więcej nie uwierzę jeśli facet powie że kocha żonę, a jednocześnie spotyka się z inną (pomijając fakt że zaraz po ślubie, który miał być umocnieniem Waszego związku) i uprawia z nią seks nie patrząc na tego konsekwencje! Teraz kocha, bo się wystraszył, boi się zostać sam z tym bałaganem. Zakończę jednym....u mnie upłynęło już wiele lat od tamtej sytuacji, ja mam nowe życie, a tamto dziecko jest, widuję je od czasu do czasu. Wiem że winne nie jest...ale co z tego ?Szlag mnie trafia że jest na tym świecie i moja córka musi mijać się z nim na ulicy (kontaktów nie utrzymują) Zawsze będziemy wiedzieć, że to ON i która to ONA. Tego się nie zapomina....
Bardzo Ci dziękuję, że opisalas swoją historię. Dzięki wszystkim którzy tu wyrażają swoje zdanie i opinie zrozumiałam że jeśli to dziecko będzie to ja się w to nie będę pakowała. I wtedy nie będę walczyła, jak ciężko mi nie będzie. Ale gdyby losy potoczyły się inaczej to zaryzykuję.
droga autorko
przeczytałam cały Twój topic i jedno co mi się nasuwa na myśl to to, ze jesteś straszną egoistką pozbawioną empatii i niestety godności.
Twój pożal się Boże mąż wali Cię w rogi niecałe pół roku po ślubie z koleżanką z pracy, funduje sobie z nią dziecko, odgrywa żałosną rolę tchórzliwego zagubionego misia, a Ty zamiast kopnąć dziada w 4 litery i wywalić na zbity pysk z domu, to zastanawiasz się jak dokopać lafiryndzie, która ukradła Ci życie i męża.
Czy rozpatrując swoja sytuację pomyślałaś o tym, ze Twój maż jest zakochany w tamtej kobiecie i przeprowadził się do niej bo chciał, a wszystkie żałosne historyjki dla Ciebie wymyślił bo mu jest najnormalniej w świecie Ciebie żal i gryzie go poczucie winy, że Cię skrzywdził.
Ona rozstała się ze swoim partnerem i bynajmniej nie przez ciąże, która jest lub jej nie ma, tylko dlatego, że być może postanowili z Twoim mężem być razem..
Nie determinuj swojego związku z mężem tym czy jego kochanka jest w ciąży, czy nie, bo to nie ma wpływu na Twój związek z nim. Maż zdradzał Cię regularnie pół roku po ślubie lub wcześniej i to jest istota sytuacji. Jak nie będzie ta lafirynda to będzie inna..
Napisałam, ze jesteś egoistką ponieważ nie myślisz o tym co się stanie z dzieckiem i czy powinno mieć szanse na normalną rodzinę, tylko będziesz walczyć do końca, bo Tobie jest źle i Ty musisz udowodnić, ze jesteś lepsza od lafiryndy! No niestety wszystko nie tak. Gdybyś była lepsza, to odeszłabyś z godnością i nie taplała w tym bagnie bo oni nie są tego warci...
Ciazy nie ma ale bedzie "poronienie". 3 dni ja bolal brzuch, 1szy lekarz nie najlepszy etc.
W sytuacji wczesnej ciazy nie idzie sie do lekarza bo na usg nie widac - robi sie test z moczu, ok, moze nie byc wiarygodny, ale na 100% wiarygodne jest badanie poziomu HCG we krwi. I duzo taniej niz lekarz.
Tak ze juz sa z jej strony kobinacje i to niezle.
Sadze ze dlugo ja twoj maz bedzie musial pocieszac po tym "poronieniu". Napewno wpadnie w depresje.
Twoje poronienie to pestka w porownaniu z jej emocjami... Walczy i nie odpusci; natomiast ty powinnas. Jest to bardzo trudne bo w tej chwili wydaje ci sie ze przegralas. Nie walcz, daj mu odejsc, ciaza czy nie - to bedzie twoja wielka zyciowa wygrana. Dzieci nie macie, co cie trzyma? Tylko twoje emocje.
Wydarzylo sie to z jakies tam przyczyny w twoim zyciu. Zostaw paskudnika meza bo za rogiem moze wlasnie czekac mezczyzna twojego zycia.
Musisz sie troche (lub duzo) sama zmienic by JEGO znalezc.
droga autorko
przeczytałam cały Twój topic i jedno co mi się nasuwa na myśl to to, ze jesteś straszną egoistką pozbawioną empatii i niestety godności.
Twój pożal się Boże mąż wali Cię w rogi niecałe pół roku po ślubie z koleżanką z pracy, funduje sobie z nią dziecko, odgrywa żałosną rolę tchórzliwego zagubionego misia, a Ty zamiast kopnąć dziada w 4 litery i wywalić na zbity pysk z domu, to zastanawiasz się jak dokopać lafiryndzie, która ukradła Ci życie i męża.Czy rozpatrując swoja sytuację pomyślałaś o tym, ze Twój maż jest zakochany w tamtej kobiecie i przeprowadził się do niej bo chciał, a wszystkie żałosne historyjki dla Ciebie wymyślił bo mu jest najnormalniej w świecie Ciebie żal i gryzie go poczucie winy, że Cię skrzywdził.
Ona rozstała się ze swoim partnerem i bynajmniej nie przez ciąże, która jest lub jej nie ma, tylko dlatego, że być może postanowili z Twoim mężem być razem..Nie determinuj swojego związku z mężem tym czy jego kochanka jest w ciąży, czy nie, bo to nie ma wpływu na Twój związek z nim. Maż zdradzał Cię regularnie pół roku po ślubie lub wcześniej i to jest istota sytuacji. Jak nie będzie ta lafirynda to będzie inna..
Napisałam, ze jesteś egoistką ponieważ nie myślisz o tym co się stanie z dzieckiem i czy powinno mieć szanse na normalną rodzinę, tylko będziesz walczyć do końca, bo Tobie jest źle i Ty musisz udowodnić, ze jesteś lepsza od lafiryndy! No niestety wszystko nie tak. Gdybyś była lepsza, to odeszłabyś z godnością i nie taplała w tym bagnie bo oni nie są tego warci...
Wiem, że każdy z was może mnie oceniać że źle postępuje. Mimo wszystko postępuje tak jak czuje. Co do tego gdzie mieszka teraz mój mąż, nigdzie nie napisałam że z nią. Siedzi u babci. Raz był u niej, no bo bóle. Po długiej bitwie w mojej głowie postanowiłam i napisałam że dla dobra dziecka i siebie ustąpię. Ono nie jest niczemu winne, wiem o tym. I mimo calej sytuacji tego co pisałam wczesniej wiem, że nie mogę tak postąpić. Więc pewnie to co napisałam na początku było dyktowane większymi emocjami niż teraz