W sumie, Harvey ma rację - przyznaję z niechęcią.
Przepraszam Wilku
Uparłam się, żeby przekonać Ciebie, że patrzysz na świat NIE tak, jak mógłbyś, że za dużo widzisz negatywów, dosłownie wyłapujesz je przez swoje filtry, silniej odbierasz, reagujesz i zapamiętujesz wszelkie złe strony i aspekty. Z tego powodu też pewnie cierpisz bardziej niż inni i to mi chyba nie daje spokoju i powoduje, że jestem tak upierdliwie namolna.
Nie istnieje idealny świat, tak samo jak nie ma doskonałego szczęścia jak zatem zrobić to, żebyś widział więcej pozytywów, mniej negatywów, żeby ciosy/kary były mniej bolesne/karzące a nagrody bardziej nagadzające, co przekonałoby Ciebie do skutecznego działania po to, żeby stać się człowiekiem szczęśliw(sz)ym? Bo po co właściwie się wysilać, jak wszystko, co zrobisz i tak będzie niosło w sobie pewną dawkę negatywów, które wysuną się na pierwszy plan, przykrywając niemal lub całkowicie pozytywy?