Nirvanka masz rację
Bez sensu dalsza dyskusja, jeśli osobom nie zależy na zrozumieniu siebie nawzajem, tylko "przekrzykiwaniu się".
Ja jednak chciałam odnieść się do tego:
CatLady napisał/a:Niby mówiła, że nic z tego, niby się krygowała i pozowała na cnotkę, ale poszła do niego sama - dorosła jest, nie wie, co takie zaproszenie może oznaczać? Potem z nim piła - nie zmuszał jej. Potem sie rozebrała - sama, nie zmuszał jej ani z niej nie zdarł ciuchów. A na koniec położyła się z nim do łóżka. On jej nie popchnął, nie rzucił na łóżko. A to, że ona gdzieś tam próbowała się zgrywać, to nie ma znaczenia - czyny się liczą, jej zachowanie, które było więcej niz zapraszające.
On nie miał podstaw mieć nawet 1%wątpliwości.
Nie zgadzam się z tą opinią, absolutnie. Ja sama byłam młodą kobietą bardzo naiwną i nie znałam myślenia mężczyzn, bo miałam z nimi malo w życiu do czynienia. Nie każdy ma braci, kuzynów, czy nawet kolegów. Ja tyle, co facetów znałam, to kolegów z klasy, gdzie zresztą też stanowili oni mniejszość. Liceum było dobre, same osoby z wykształconych, tzw. dobrych domów. Więc jaka to mogla być próbka społeczeństwa? Nie było zachowań typu łapanie za pośladki, próby dobierania się, ani nic podobnego nawet. W podstawówce też nie było jakichś takich doświadczeń tego typu. Chyba tylko jedno zdarzenie związane z napastowaniem dziewczyn pamiętam - dwóch chłopaków weszło do szatni, żeby dziewczyny podglądać gdy sie przebierały. I afera skończyła się u wychowawcy. Tak że zostali ukarani, można rzec
Ogółem, to ja po prostu nie miałam w swoim młodym zyciu takiej próbki takich zachowań, żeby to uruchomiło moją wyobraźnię. Jak i w ogóle o facetach mało wiedziałam. Wiadomo, dzisiaj mamy jeszcze internet, ale też pewnie nie każda nastolatka pasjonuje się stronkami dla facetów, jakimiś "braciami samcami", czy jak tam sie tego typu strony nazywają
Więc nie można z góry zakładać, że "dorosła jest, nie wie, co takie zaproszenie może oznaczać?". Tak, może nie wiedzieć. Choć nie jest upośledzona umysłowo, może być calkiem inteligentna, a nie wiedzieć. A już pisanie, że "próbowała się zgrywać" - to już w ogóle nie na miejscu. Ona mówiła, że nie chce i pewnie myślała, że to podziała na faceta, bo sama by uszanowała jak ktoś jej tak mówi. A facet owszem, mógł i powinien mieć wątpliwości w takiej sytuacji. Jakkolwiek, widocznie ich nie miał, bo dla niego tak samo to mogło być nie do pojęcia, że ktoś jest tak naiwny i on odebrał sytuację na swój własny sposób.
Dlatego jest właśnie ważne uświadamiać młodziutkie kobiety, te "naiwne gąski", jak to określiłam już wcześniej, a jak kto woli: debilki i idiotki, niech będzie. Ta strona w cosmopolitan z artykułem o "szarym gwalcie" jest bardzo dobra wg mnie. Szkoda, że właśnie nie było takich rzeczy, jak ja byłam tą "głupią gęsią"... Mam nadzieje, ze teraz dziewczyny będą czytać w internecie i sobie wzajem podawać linki do tego typu informacji.
Ja uważam, że własnie poza stwierdzeniem winy faceta, to jest ważne. Musi młoda dziewczyna zrozumieć, co jej grozi i uważać. Wiadomo, dla kobiet starszych, to są śmieszne rzeczy, bo już facetów poznały w życiu dość. Ale młoda, taka dwudziestka, to jeśli nie miała wcześniej dużo do czynienia z mężczyznami (może teraz są takie czasy, że 95% dziewczyn już w 15 roku życia jest rozdziewiczonych, ale zawsze te kilka procent zostanie tych "chowanych pod kloszem"), to ktoś jej musi to powiedzieć. Wiedza o świecie w głowie sama nie kiełkuje. Szkoda, że się wiele dziewczyn musi na własnej skórze dopiero przekonać. Naoglądają się telenoweli, czy jakieś łzawe anime, a potem myślą, że swiat pełen jest szlachetnych facetow... No to własnie nie.
Też nie ma sie co dziwić, że ludzie pouczają. A jakby wątek był o tym, że kobieta poznała nocą faceta i poszła z nim do domu razem ze swoim maleńkim dzieckiem, a następnie położyła dzieciątko na łóżku i wyszla ze słowami "wrócę po nie rano, nic mu nie zrób" - to co, też byście uważały, że ona nie miała w ogóle wpływu na sytuację, jakby coś się dziecku stało? Nie pouczałybyście jej, tylko "oj zly facet, zły facet, a ty biedna, współczuję"... A ona tak własnie zrobiła, tylko ona samą siebie tam zostawiła. A była właśnie w stanie jak małe dziecko - upita i słaba z tego upicia, i oglupiała z alkoholu, i całkiem bezradna. Tyle jest w tym wszystkim jej własnej odpowiedzialności, co takiej matki z tego przykładu, ani mniej, ani więcej. Nie za gwałt, ale za narażenie się. I jak ktoś zaprzecza, to moim zdaniem robi więcej krzywdy, niż pożytku. Dobrą robotę to własnie ten Cosmopolitan robi, że ludzi uświadamia o tym zjawisku i wskazują wyraźnie na alkohol (chyba teraz zmienię zdanie o tej gazecie, bo sądziłam, że to straszny szmatławiec, ale jednak nawet szmatławiec potrafi coś dobrego czasem zrobić
)