Wiecie co? Po czterech latach na forum przyszedł czas na mały coming out.
Wyizolowalem sie ostatnio.Sporo przeszedłem i musiałem się pozbierać do kupy.Mam obawy czy nie zdziwaczaje.
Walczę z długami od trzech lat.na dzis : 160 tys za mna.Wyczerpujace.Tony papierów, przepisów itd.
Bylem z trudną kobietą.Nabawilem się na jakiś czas obaw przed rozmow i kontaktami z kobietami (przechodzi...)
Wiem że moje podejście do seksu (pełna akceptacja biseksualizmu partnerki, dominacja itp) są trudne do zaakceptowania.
Ba,znów stałem się skałą jeśli chodzi o emocje.
Irytuje mnie że po długim odchudzaniu i body buildingu nadal po napięciu mięśni brzucha przy ćwiczeniach,wypycha mi resztki tłuszczu w formie piłki... Robię po 40km dziennie rowerem,w szybkim tempie.
Moje "finanse" pozwolą mi zyc normalnie za rok.Robie się mocno konfrontacyjny jak ktos mi coś narzuca,chociaż nie podnoszę głosu.
Z jednej strony - wiem że przez rok dwa dupa ze mnie nie partner na dłuższą metę.Z drugiej - brakuje mi błysku w oczach kobiety na mój widok.Przestalem postrzegać związki przez pryzmat *miłości*.
Czasowo się wyizolowalem ponieważ byłbym toksyczny.Miewiam okresy wściekłej koncentracji i dni totalnego tumiwisizmu.
Z jednej strony brakuje mi ludzi, z drugiej nie mam ochoty na ich nadmierne towarzystwo.
Jakieś sugestie? Z praktyki a nie teoretyzowania?
Bo tylko sauna plus wanna lodowa jak na razie mają dłuższe efekty "uspokajajace".
Do tego szlag mnie trafia jak się ludzie ze mną pieszczą jak bym był z porcelany.Ulewa mi się od "dyplomacji" ...
Od dłuższego czasu mieszam ryzyko w decyzjach z chłodną kalkulacją.
Nawet głos mam inny.Kiedys huczalem,teraz mówię spokojnie i głęboko.
Sam już nie wiem jak to oceniać.
Z ciepłego Puchatka stałem się ...no właśnie kim?Wkurza mnie lanie wody,bez konkretów nie ma co do mnie podchodzić bo wyślę na drzewo.
1 2018-04-09 23:42:01 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-04-09 23:57:07)
Będzie z praktyki .
Zauważyłam, że izoluję się, kiedy mam za dużo na głowie i/lub jestem zwyczajnie przemęczona. W takiej sytuacji dodatkowe bodźce i tak zwane rozpraszacze, w tym problemy innych osób (oczywiście są takie obok których nigdy nie przejdę obojętnie), nadmiar czyjejś uwagi i towarzystwa, oczekiwań, dodatkowe zadania, a już nie daj Boże pojawiające się fochy czy wyrzuty, bo nie mogę komuś poświęcić wystarczającej ilości czasu - są tym, co jeszcze bardziej potęguje stres, wyczerpanie, a tym samym zdecydowanie nie ułatwia mi szybkiego dojścia do pionu. To dlatego w pewnych okresach życia wolę sobie tego po prostu oszczędzić, zresztą w myśl zasady "ja też jestem tutaj ważna".
Przemyśl czy i u Ciebie przypadkiem nie jest to forma działania czegoś na kształt instynktu samozachowawczego?
Z drugiej strony wielokrotnie już na forum pisałam, że jestem typem zadaniowca, dlatego kiedy stoją przede mną jakieś wyjątkowo ważne/trudne wyzwania, ograniczam do minimum wszystko, co mnie od nich odciąga. Generalnie zamykam się, myślę, analizują, a potem działam. Nie mam wtedy ochoty na nadmiar spotkań towarzyskich.
Z tym że to już jest stan trwały.Wylaczajac moją córkę stałem się surowy, wymagający i chłodny,dominujący.
Fakt - zawsze byłem zadaniowy.
Obawiam się że bede nie do zniesienia jako partner,kiedy wyjdę z tej izolacji.
Do tego znajoma zwróciła uwagę że znów mam demonicznie- zimne oczy.
Kiedyś bym się przejął .Teraz powiedziałem chłodno "I dobrze"
Z tym że to już jest stan trwały.Wylaczajac moją córkę stałem się surowy, wymagający i chłodny,dominujący.
Fakt - zawsze byłem zadaniowy.
Obawiam się że bede nie do zniesienia jako partner,kiedy wyjdę z tej izolacji.
Do tego znajoma zwróciła uwagę że znów mam demonicznie- zimne oczy.
Kiedyś bym się przejął .Teraz powiedziałem chłodno "I dobrze"
Mój ex też miewał takie demoniczne oczy. co to jest?
A co do twoich obaw - zakochasz się i zmiękniesz
5 2018-04-10 00:14:27 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-04-10 00:21:54)
Nie Lou nie zmiękne.
To też juz wiem.Kiedys " kochałem " i pielęgnowalem relacje z ludźmi.
Kiedyś.
Poza tym lubię ten stan (obecny) i mam obawy jednak o to jak to wpłynie na moje życie osobiste.Tym bardziej że uwielbiam " ogień" .
Jestem realistą jeśli chodzi o moją sytuację życiową i sam z racjonalnego punktu widzenia bym siebie nie wybrał.
Nie mniej mam wątpliwości co dalej...
Ostatnio mi wyszło że lepiej będę się czuł z kobietą na sponsoringu niż w "związku".
Nawet nie zastanawiam się czy siebie lubię.
6 2018-04-10 00:17:20 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2018-04-10 00:26:13)
Ja tak mam od zawsze. Jestem zadaniową osobą, która nie jest zbyt towarzyska. Rozluźniam się w męskim gronie, co wcale nie znaczy, że każdy jest moim ziomkiem. Trzymam z moim facetem, gadam z jakimiś kolegami o polityce, chodzę na siłownię, pracuję z domu. Chociaż śpiewam w kościelnym chórze od prawie dwóch lat, praktycznie z nikim się tam nie przyjaźnię, bo mnie to nie interesuje. Obcy ludzie w domu mnie męczą. Właściwie jakiekolwiek towarzystwo, nawet jak najbardziej przyjacielskie i kochane, męczy mnie po kilku godzinach. Z ludźmi, którzy mnie interesują, spotykam się raz na tydzień lub rzadziej. Nawet z narzeczonym, od lat, spędzam tylko trzy godziny wieczorem (on jest prawnikiem, który pracuje w mieście odległym o 30 km, do którego dojeżdża samochodem, ja pracuję z domu).
Taki samotnik ze mnie, co chadza z psem po polach. I wcale źle się z tym nie czuję.
Z tym że to już jest stan trwały.Wylaczajac moją córkę stałem się surowy, wymagający i chłodny,dominujący.
Fakt - zawsze byłem zadaniowy.
Obawiam się że bede nie do zniesienia jako partner,kiedy wyjdę z tej izolacji.
Do tego znajoma zwróciła uwagę że znów mam demonicznie- zimne oczy.
Kiedyś bym się przejął .Teraz powiedziałem chłodno "I dobrze"
W pierwszym poście napisałeś, że wyizolowałeś się czasowo, więc uznałam, że być może kiedy rozwiążą się Twoje problemy, w tym finansowe, to na powrót nabierzesz wiatru w żagle, wyjdziesz do ludzi, zaczniesz na wszystko patrzeć bardziej pozytywnie.
Jeśli zaś chodzi o kontakty z kobietami, to chyba po prostu masz na tyle silny uraz, że na tę chwilę sam czujesz, że nie nie chcesz z żadną być, ale to nie znaczy, że tak musi być już zawsze. W sumie wydaje mi się, że podchodzisz do tematu odpowiedzialnie i dojrzale - nie wchodzisz w nowe relacje z obciążeniem po poprzedniej.
8 2018-04-10 00:23:24 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-04-10 00:28:33)
Wyizolowalem się bo zacząłem ich rozstawiać po kątach.Nawet rozmów nie nawiązuje.
Ja ,dusza towarzystwa.
Do tego robię patent strzelecki bo nakręca mnie Tzw strzelanie taktyczne i dynamiczne.
Im więcej walki tym lepiej się czuję.
Mam obawy dziewczyny.Serio.
Bo nie wiem czy nadrabiam braki,czy to co robię jest normalne.
Tzn, że nie jesteś samotnikiem, tylko masz focha na kobity
10 2018-04-10 00:30:13 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-04-10 00:30:40)
Ja i foch to dwa biegunowo odległe klimaty.
W tym sęk.
Jakbym miała duże długi, to by mnie na tyle przybiło, że chciałabym jak najwięcej pracować, odbić się i ignorowałabym towarzystwo. To jest prawdziwy problem, którego nie da się tak ot przeskoczyć. Proponuję z kilka miesięcy roboty, jakieś odbicie na siłowni, jakieś hobby i się odrodzisz.
12 2018-04-10 00:47:39 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-04-10 01:11:44)
Na siłowni jestem od dawna.25 kg nie schodzi lekko.Hobby muszę zawiesić że względu na finanse.Zastapilem Krav Maga.
Dobity to ja byłem często ale się podnosiłem.Trzy lata zmian pracy, komorników itp.Stanowisko przez jakiś czas powyżej kwalifikacji.
Wkurzyło mnie to że przez finanse ,czasowe ograniczenia w wyjazdach itp wyrzucono mnie poza margines i napietnowano.
Martwi mnie utrwalenie tego "chlodu" , surowości i bezwglednosci.
Ja zaczęłam biegać maratony (nie jakieś wielkie, tylko 25 km) i poświęciłam się pasji gotowania wegańskiego (choć weganką nie jestem). Takie urozmaicenia życia.
Mam obawy dziewczyny.Serio.
Bo nie wiem czy nadrabiam braki,czy to co robię jest normalne.
Martwi mnie utrwalenie tego "chlodu" , surowości i bezwglednosci.
Już sam fakt, że się tym martwisz wskazuje, że nie jest to dla Ciebie stan naturalny, to z kolei pozwala twierdzić, że wywołały go jakieś czynniki, które kiedy miną, to pozwolą Ci wrócić do równowagi. Twojej równowagi. Tym niemniej podkreślasz, że Cię to martwi, ale z drugiej strony można odnieść wrażenie, że jest Ci z tym całkiem dobrze, przynajmniej na tę chwilę, a tylko kiedy za bardzo zaczynasz analizować, to pewne wnioski wydają się nie brzmieć zbyt optymistycznie.
A może warto dać sobie po prostu trochę czasu, oswoić się z sytuacją i wtedy zastanawiać? Bo czy nie jest przypadkiem tak, że niepokoi Cię to, co zaskakuje, a zaskakuje, bo jest dla Ciebie nowe, dotąd nieznane?
Pirx, ja Ci nie powiem jak żyć. To co opisujesz to jest kryzys, a nie permanentna sytuacja.
Nie mogę się do Ciebie porównać, bo jestem introwertykiem i brak kontaktów z otoczeniem mnie nie rusza. Tylko zasugerowałam co można zrobić gdy dolega depresja. Kiedyś brałam leki, dziś biegam i ćwiczę. To było prawdziwym odkryciem. Nic nie muszę dziś brać, a tylko przebiec pięć kilosów na dzień.
16 2018-04-10 01:20:30 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-04-10 01:29:08)
Martwi tylko za pierwszym razem.
Tak mam.Potem jeśli mi to odpowiada - nie mam skrupułów aby z tego korzystać kiedy trzeba.
Równowaga była zaburzona po terapii trzy lata temu.
Aktualny stan jest dla mnie komfortowy,znam go z dawnych czasów.
Brak wpływu kogokolwiek na moje emocje,uczucia.Brak przywiązania itp.
Bo na pewno pożegnałem " bardzo dobrego człowieka " jakim byłem.Byl głupi.
Blackie,ja nie pytam jak żyć.
Ciężko mi ocenić sytuację z tej perspektywy po prostu.
17 2018-04-10 01:37:02 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2018-04-10 01:40:55)
Ja nie mówię jak żyć. Ja piszę jak się pozbierać. Czasem to picie z kolegami, częściej to siłownia i hobby które masz. To jest początek w zaczęciu procesu. Jest późno więc zapodaję melodię
https://www.youtube.com/watch?v=LI7NDDQLvbo
Ta kompozycja ma rytmy ska, jedocześnie kiedy jest jazz
18 2018-04-10 08:09:23 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-04-10 08:17:09)
Blackie ,trochę się nie rozumiemy :-)
Ten proces mam za sobą.
Martwi mnie to dobrze się czuje bez radości, flirtowania ,drobne i większe sukcesy przyjmuję teraz tak jak zjedzenie kanapki.
Nie zaczynam rozmów,nie ciągnę ich itd.
Największa zabawę miałem z rozmów z pietruszką i Snakiem.
Kiedy mam lekki zjazd formy mentalnej - robię dodatkowe ćwiczenia ,większy ciężar lub zakładam rękawice i tłukę w worek.
Lub idę na saunę,i spędzam tam godzinę ,naprzemian pocąc się i siedząc w lodowatej wodzie.
Co więcej nie mam ochoty z tego wychodzić.
Wiem że póki się nie wygrzebie z finansow - nie ma szans na kogokolwiek w moim życiu.Tak samo wiem że pierwszy rok po wypłynięciu na powierzchnię spedze na wyjazdach na urlopy oraz weekendowych wyjazdach za granicę.
A świadomość że w pokoju hotelowym będę sam - wręcz jest przyjemna.
Żadnej potrzeby opieki, rozmów itp.
Zero potrzeby jakiejkolwiek więzi.
Ale co jest problemem?
Chcesz być sam i Ci to nie wadzi. To bądź se sam, oglądaj seriale, graj w gry, czytaj książki, rozwijaj hobby i podnoś ciężkie rzeczy
Czy każdy musi być w związku? Nie musi. Czy każdy musi spędzać czas z kolegami? Nie musi.
Jeżeli jednak to Ci przeszkadza i czujesz się zdołowany, to idź do lekarza.
Chyba w tym że z gorącokrwistego zmieniłem się w cyborga.
Tak samo wiem że pierwszy rok po wypłynięciu na powierzchnię spedze na wyjazdach na urlopy oraz weekendowych wyjazdach za granicę.
A świadomość że w pokoju hotelowym będę sam - wręcz jest przyjemna.
Żadnej potrzeby opieki, rozmów itp.
Zero potrzeby jakiejkolwiek więzi.
Ha, ha to wtedy poszalejesz, a będziesz w dobrym wieku do tego. Założę się, że nie opędzisz się wtedy od pań, które za punkt honoru będą sobie stawiać, że cię "uleczą". Pewnie już są gdzieś wokół, krążą bo wyczuły z kilometra smak krwi tfu.... wyzwania do ratowania biednego, męskiego serduszka. Może już je przyuważyłeś?
Moja kobita twierdzi z uporem maniaka, że ja szukam miłości życia. Bardzo mnie to bawi, choć z drugiej strony więcej mi mówi o jej kondycji niż znajomości mnie. Ja zaś zawsze uważałem, że najlepszym moim kompanem jestem ja sam Z wiekiem tylko mi się zmniejszył próg tolerancji. Ludzie mi nie przeszkadzają ale do niczego ich nie potrzebuję. No poza klientami co płacą kasę. Dobrze żeby byli zawsze w pobliżu i gotowości
Banalne pytanie - czy myślałeś o spotkaniu z psychologiem? Te wszystkie papiery i testy wypełniane przy diagnozie mogą Ci dużo dać.
Ja się wyizolowałam po śmierci dziadka. Ruszyło mnie tak, że wszystko było mi obojętne. I właśnie wypełnianie tych papierów mi wtedy dużo dalo.
Problem u mnie był taki, że jak już wyszłam z izolacji to rąbnęło we mnie wszystko to, co wcześniej odsunęłam.
23 2018-04-10 08:37:45 Ostatnio edytowany przez vilkolakis (2018-04-10 08:38:42)
Musisz sobie sprawić psa. Koniecznie sukę (żeby miała ten błysk w oku na Twój widok ) Żeby miała długi ogon, bo wtedy widać najlepiej jak się będzie cieszyć na Twój widok. No i podobno jak się ma psa to łatwo na spacerach złapać kontakt np. z właścicielką innego psa. Taka gatka-szmatka, ale to może zapobiec Twojemu zdziczeniu
No i pies się nadaje np. do joggingu.
Chyba w tym że z gorącokrwistego zmieniłem się w cyborga.
Gdybys zamienił sie w cyborga ten temat by nie zaistniał.
Coś próbujesz zapełnić, czegoś ci brakuje i póki tego nie rozgryziesz, i nie znajdziesz bedziesz się izolowal, zeby sobie nie zamknąć drogi do zmiany.
Znajdz brakujacy kawalek tej ukladanki...
Ha, ha to wtedy poszalejesz, a będziesz w dobrym wieku do tego. Założę się, że nie opędzisz się wtedy od pań, które za punkt honoru będą sobie stawiać, że cię "uleczą". Pewnie już są gdzieś wokół, krążą bo wyczuły z kilometra smak krwi tfu.... wyzwania do ratowania biednego, męskiego serduszka. Może już je przyuważyłeś?
Największa zabawę miałem z rozmów z pietruszką i Snakiem.
Przyleć, Pirx, na tą wódkę, a ja Cię uleczę
A poważnie, to chyba wiem, o czym piszesz. Przechodziłam podobny epizod jakieś 2-3 lata temu, z tym, ze musiałam się zmobilizować do nawiązywania więzi i kontaktów z ludźmi ze względu na dzieci, które są ze mną. Przeszłam wtedy przez różne awantury życiowe, zakończone nawet zmianą miejsca zamieszkania. Po drodze chodziłam nawet na randki, ale nic, null, zero jakiejkolwiek reakcji mojego organizmu... a ludzi najlepiej, żeby naokoło nie było wcale...
Dopiero teraz uważam, że zaczynam wychodzić na prostą. Tak od jakiegoś roku? Może pół?
26 2018-04-10 09:08:17 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-04-10 09:09:32)
@,Snake
Wiesz że krew w wodzie nie znajdzie się przypadkiem...;-)
@wilczysko - są klimaty które nie są dla dobrodusznych ludzi ;-) Więc tematów smyczy nie poruszajmy ;-)
A z tym brakującym puzzlem masz rację.Wiem że go brakuje.
Zobaczymy.Na razie ta izolacja daje mi spokój.A stan kontroli swoich emocji bardzo lubię.Trzy razy w życiu wyszedłem z siebie a to nie jestem przyjemne doświadczenie dla otoczenia.Rozrywam blachy pancerne gołymi rękami aby dopaść "ofiarę".
No nic.Duzo więcej nie wymyślę.
Ostatnio jakaś kobieta na "randce" zapytała mnie kogo potrzebuję. Walkirii.
@,Snake
Wiesz że krew w wodzie nie znajdzie się przypadkiem...;-)@wilczysko - są klimaty które nie są dla dobrodusznych ludzi ;-) Więc tematów smyczy nie poruszajmy ;-)
A z tym brakującym puzzlem masz rację.Wiem że go brakuje.
Zobaczymy.Na razie ta izolacja daje mi spokój.A stan kontroli swoich emocji bardzo lubię.Trzy razy w życiu wyszedłem z siebie a to nie jestem przyjemne doświadczenie dla otoczenia.Rozrywam blachy pancerne gołymi rękami aby dopaść "ofiarę".No nic.Duzo więcej nie wymyślę.
Ostatnio jakaś kobieta na "randce" zapytała mnie kogo potrzebuję. Walkirii.
A Ty od razu myślisz o smyczy
Bo moze wlasnie tego potrzebuje?
Moze koledze nie chodzi o to by walić do krwi w przeciwnika, zostac snajperem i czyms pomiedzy Jamesem Bondem a Rambo, ale zeby samemu dac się przeorać i stłamsić, a potem roztrzepać mundurek i spojrzeć na swiat z innej perspektywy
29 2018-04-10 09:20:53 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-04-10 09:34:29)
Bo moze wlasnie tego potrzebuje?
![]()
Moze koledze nie chodzi o to by walić do krwi w przeciwnika, zostac snajperem i czyms pomiedzy Jamesem Bondem a Rambo, ale zeby samemu dac się przeorać i stłamsić, a potem roztrzepać mundurek i spojrzeć na swiat z innej perspektywy
Życie już mnie przeoralo.A Snake wie co się wtedy dzieje ;-)
Nie Iceni - nie ta końcówka bata ;-)
Jaki Bond?
Ot zwykły niebieskiooki opalony wysoki szatyn o sportowej sylwetce ( za jakis czas).W białej koszuli ;-)
Ale coś w tym jest może . Przyjemna wizja.Bron ,samoloty,motorówki - faktycznie, śmierdzi na kilometr kłopotami hahaha.
( Ironicznie powiedziane)
@Wilczysko
Każdy ma swoje zboczenia ;-)
Ty lubisz jak Ciebie kobieta za kark trzyma
Może spróbujcie?;-)
Ja nie do konca wierzę w tę Twoją potrzebę izolacji. Tzn owszem, wierzę że każdy czasami potrzebuje pobyc sam ze sobą, ale Ty lubisz byc w centrum uwagi i robić wokół siebie zamieszanie. Moze ta izolacja wynika z tego, ze z czasem jest trudniej i potrzeba wiekszego wysilku?
Ja nie do konca wierzę w tę Twoją potrzebę izolacji. Tzn owszem, wierzę że każdy czasami potrzebuje pobyc sam ze sobą, ale Ty lubisz byc w centrum uwagi i robić wokół siebie zamieszanie. Moze ta izolacja wynika z tego, ze z czasem jest trudniej i potrzeba wiekszego wysilku?
Takie inputacje proszę sobie umieścić gdzieś...;-)
Na ogół poruszam się na drugim planie.Tak zawsze lubiłem.Bez bycia w świetle reflektorów.
Oj tam, oj tam... piszę co widzę po forum. Dostępu do innych danych nie mam
@Wilczysko
Każdy ma swoje zboczenia ;-)
Ty lubisz jak Ciebie kobieta za kark trzyma
Może spróbujcie?;-)
Ale ona też chyba lubi być trzymana i w tym problem
Pirx napisał/a:@Wilczysko
Każdy ma swoje zboczenia ;-)
Ty lubisz jak Ciebie kobieta za kark trzyma
Może spróbujcie?;-)Ale ona też chyba lubi być trzymana i w tym problem
To ja kompletnie nie rozumiem czemu jeszcze nie wbiłeś jej zębów w kark i nie trzymasz przy ziemi ;-)
Mam wrażenie że dostaniesz wtedy wiatru w żagle.
Loka, Iceni - > dzięki za wnioski.
W zasadzie dopóki nie wyjdę na prostą z finansami, mieszkaniem itp będę czuł jak 'odrzut'.
Zostaje tylko kontynuować to co zacząłem i tyle.
W zasadzie dopóki nie wyjdę na prostą z finansami, mieszkaniem itp będę czuł jak 'odrzut'.
Jeśli mogę zadać pytanie - dlaczego tak wszystko właściwie uzależniasz od tych finansów? I to nie tylko w tym wątku? O ile dobrze rozumiem, to nie jest to jakaś beznadziejna sprawa, tylko przejściowe kłopoty, i nie jest tak, że żyjesz z zasiłku celowego i makaronu z darów, tylko wychodzisz z tego - i z tego, co pamiętam, nie przegrałeś majątku w kasynie, tylko z zupełnie czego innego wynikają te kłopoty. Czy jest to spowodowane np przeświadczeniem, że facet musi porządnie zarabiać i jeśli kiedykolwiek w życiu mu się z jakiegoś powodu powinie noga na chwilę, to przestaje być męski? Czy np. uważasz, że bez porządnego samochodu (albo samolotu, haha ) w tle jesteś jakiś niekompletny i nieinteresujący?
Ty uwazaj! Ziemia jest okrągła to jak wyjdziesz na prostą za bardzo, to się może okazać że za jakiś czas trafisz w to samo miejsce, tylko od d*** strony
37 2018-04-10 10:19:52 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-04-10 10:21:53)
To nie tak pietruszko.
Podam przykład: dziś ma jedną marynarkę, dwie pary chinosów,garnitur,marynarkę,kilka par jeansów, kilka tshirtów itp.Cała reszta była sprana, znoszona.Poszła do kosza.
W tym miesiącu muszę zmienić moduł w samochodzie, wymienić cieknący filtr paliwa.
I teraz mam wybór. Kupić buty na wiosnę i lato,kurtkę,zapłacić za przeprogramowanie modułu, .Jedno z trojga.A jest kilka więcej rzeczy na liście.I to nie fanaberii.
Wszystkie zajęcia sportowe itp mam z Multisportu.
Coraz gorzej jest między mną a rodzicami. Są maniakami poprawiania oraz wścibstwa. Nie mogę tu dłużej mieszkać.
Ten stan trwa już rok?
Dlatego cieszę się że mam dodatkowy projekt itp.Tylko mam już dosyć :-) Mam nadzieję że przepchnę dwie ostatnie ugody i zamknę za trzy miesiące cztery inne zobowiązania.Wakacje zrobię sobie jesienią .W to lato jeszcze mnie nie stać :-)
A wierz mi: mało kogo interesuje że ten stan przejściowy nie wynika z niegospodarności czy hazardu :-)
To nie tak pietruszko.
Podam przykład: dziś ma jedną marynarkę, dwie pary chinosów,garnitur,marynarkę,kilka par jeansów, kilka tshirtów itp.Cała reszta była sprana, znoszona.Poszła do kosza.
W tym miesiącu muszę zmienić moduł w samochodzie, wymienić cieknący filtr paliwa.
I teraz mam wybór. Kupić buty na wiosnę i lato,kurtkę,zapłacić za przeprogramowanie modułu, .Jedno z trojga.A jest kilka więcej rzeczy na liście.I to nie fanaberii.
Wszystkie zajęcia sportowe itp mam z Multisportu.
Coraz gorzej jest między mną a rodzicami. Są maniakami poprawiania oraz wścibstwa. Nie mogę tu dłużej mieszkać.
Ten stan trwa już rok?
Dlatego cieszę się że mam dodatkowy projekt itp.Tylko mam już dosyć :-) Mam nadzieję że przepchnę dwie ostatnie ugody i zamknę za trzy miesiące cztery inne zobowiązania.Wakacje zrobię sobie jesienią .W tym roku jeszcze mnie nie stać :-)
A wierz mi: mało kogo interesuje że ten stan przejściowy nie wynika z niegospodarności czy hazardu :-)
No ok, wyobraź sobie, że ja to znam i też nieraz muszę wybrać, czy wymienić filtr paliwa, czy kupić sobie buty (a uwierz, ciężej mi to na pewno przychodzi, taki wybór, bo jestem kobietą ). I jak najbardziej wierzę również, że jest to bardzo męczące i można mieć dosyć - to też znam
Wakacje, mieszkanie - no, chyba nie będę się powtarzać, wszystkie te problemy są mi jak najbardziej znane - no i też nie przegrałam majątku w kasynie, a powody sytuacji są mniej więcej podobne do Twoich... Tylko że ja pytałam, dlaczego z powodu tych problemów czujesz się jak "odrzut", z czego to wynika? Bo ja się tak nie czuję, ja swoje wiem, wiem, ile jestem warta i nie przeliczam tego na kasę lub jej brak. Tak mnie to zastanowiło po prostu, czy to nie wynika np. właśnie z poczucia, że facet powinien tych pieniędzy mieć więcej, żeby w razie czego móc "ratować" kobietę, a od kobiety się tego nie wymaga? Ja się spotkałam np. z propozycjami, że ktoś mi pożyczy, oddasz, jak będziesz mieć, takie tam - no, ale ja nie chcę, ogarnę sobie to sama, mam co do garnka włożyć, a to, że gacie czy buty kupię sobie później, to mnie to osobiście aż tak nie przeszkadza (mimo że jestem kobietą!!!) - więc może wynika to również z jakiejś różnicy w charakterze? Albo jeszcze z zupełnie czego innego?
I tak, wiem, że mało kogo interesuje, z czego ten stan wynika, i tak zawsze będą gadać, że jesteś niezaradny Ale tu akurat różnicy między płciami nie ma, zwłaszcza, jak komentują byli teściowie
39 2018-04-10 10:42:00 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-04-10 10:47:01)
Tym bardziej kiedy PIT wchodzi lekką ręką w drugi próg podatkowy...;-)
A mówili mi kiedyś - nie bądź dobrym człowiekiem ;-)
A tak poważnie: wyjdę z tego ,nie mniej nadal mam obawy czy ten chłód ,racjonalizm i 'cyborg' nie zostaną na stałe.Mam na myśli : wobec ludzi.
Bo przy planie i celach jakie sobie przyjąłem bardzo się przydadzą.
Potrzebuję mieć swój własny urządzony po mojemu kąt .
Dobra, marudzę teraz ;-)
Zdążyłam przeczytać to, co było przed edycją
Tak, też z doświadczenia mogę powiedzieć, że to może pomóc - bo mam. Tylko że ja tego nie łączyłam z finansami - a ze swoim miejscem na ziemi. Ale tak, jak wspomniałam wcześniej, mniej więcej od roku, czyli od przeprowadzki, odczuwam u siebie poprawę
A może to zmiana otoczenia, a może jakiś tam "kamień z serca" przestał faktycznie ciążyć, a może, a może - można sobie gdybać, jedyne, co mogę Ci powiedzieć na pocieszenie, że u mnie powoli mija - czego i Tobie życzę
Pirx , ja w takim odizolowaniu się nie widzę nic szczególnego - szczególnie po przejściach opisanych w pierwszym poście.
Czasem nie ma się ochoty gadać ani do ludzi wychodzić. To przechodzi za jakiś czas.
Ale jak Cię to martwi, że zdziwaczejesz jako odludek, to dam Ci radę: wyloguj się z forum i wyjdź do ludzi.
W zasadzie dopóki nie wyjdę na prostą z finansami, mieszkaniem itp będę czuł jak 'odrzut'.
Zostaje tylko kontynuować to co zacząłem i tyle.
Tu wrócę do swojego pierwszego posta w tym wątku. Moim zdaniem kiepskie finanse i brak mieszkania Cię ograniczają, więc wszystkie swoje siły skierowałeś na wyprostowanie tej sytuacji. Czujesz się już tym zmęczony, więc instynkt samozachowawczy kazał Ci nie angażować się w inne sprawy, bo te zabierają dodatkową energię. Z drugiej strony Twoja psychika też już jest na tyle przeorana, że nie masz ochoty (przynajmniej chwilowo) wchodzić w jakieś głębsze relacje. Nazwałabym to nawet pewnego rodzaju zobojętnieniem.
Ja znam ten stan i uwierz, że z niego się wychodzi. Niemniej nic na siłę - jeśli za jakiś czas uznasz, że jest Ci z tym dobrze, to spokojnie możesz tak żyć. Najważniejsze, abyś sam ze sobą czuł się komfortowo.
43 2018-04-10 12:03:55 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-04-10 12:14:30)
Chyba znalazłem brakujący puzzel.Dziękuję Wam.
Przez ostatnie cztery lata byłem brany za dupę wołową.Bo informatyk ,bo 'misio" z wyglądu itp.
Ostanie 3 lata -> walka o podstawową egzystencję pochłaniała tyle energii i uwagi że było jeszcze gorzej.A takie spojrzenie na mnie, także przez siebie samego kłóciło się z moim prawdziwym charakterem.Sam siebie załatwiłem.
A terapia na ktorej poszliśmy w kierunku 'bycia jeszcze lepszym człowiekiem' to była wisienka na torcie... zrobiłem z siebie kogoś kim nie do końca jestem.Wręcz uwierzyłem że mam taki być bla bla bla...TFU!
Dopiero ten kryzys w trakcie i po 'modliszce' pozwolił mi to dostrzec.To co robię od ponad roku, te wszystkie ćwiczenia, awanse itp oraz krav maga i reszta dopiero pomogły mi zmienić optykę.
I tego puzzla brakowało.Dzięki. ;-)
@ Olinka : napisalismy w tym samym czasie.
Tak, przeorana wcześniej już psychika + niepewne spojrzenie w przyszłość,niestabilność 'utrzymania'+wyczerpanie.Nic dziwnego że się rok temu niemal wyłożyłem jeśli chodzi o stabilność.
Recepta jest jednak taka jaką stosuję.Wybrnąć z tego guana, odpocząć i dopiero myśleć o zaangażowaniu w cokolwiek.
Mnie dużo czasu zajęło zrozumienie pewnych mechanizmów, jakie rządzą moim zachowaniem, mało tego, potrzebowałam ku temu kilkukrotnie powtarzającego się schematu, ale kiedy już do tego dotarłam, to poczułam cudowny spokój wynikający ze zwykłej wiedzy o tym.
Samoświadomość to jest coś, co popycha nas do działania we właściwym kierunku, tym samym jeśli Ty znalazłeś tego brakującego puzzla, to jesteś na dobrej drodze ku zmianom, które są zgodne z Twoimi własnymi potrzebami. I pal sześć jeśli ktoś uzna, że dzieje się z Tobą coś dziwnego, że może się miotasz czy zmieniasz na siłę (być może tak to wygląda z boku), najważniejsze, żebyś Ty sam wiedział, że to co robisz ma sens i jest po coś .
45 2018-04-10 12:49:30 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-04-10 12:59:17)
Wiesz, własnie o to chodzi.
Napisałem to chyba nawet Wilczysku.
Z jednej strony robiłem coś bo słyszałem "Taki nie jesteś bla bla bla".Z drugiej strony czułem wewnętrzne oburzenie,bo wiedziałem że taki jestem.Że to jest w trakcie realizacji,że prostuję poprzednie zaniedbania.
Miałem świadomość ze jestem wyczerpany itd, natomiast zamiast przyhamować : zacząłem robić wszystko na raz.
A jak dorzucić 'zwiększoną wrażliwość' po terapii plus "Nie stawiaj do pionu tylko powiedz co czujesz" wyryte mi przez psychologa -> Jak to się inaczej mogło skończyć? ;-)
Pytanie retoryczne.
I kiedy patrzę na kartkę na której mam co robię, swoje pasje i całą resztę to sam czasem się łapię na tym że sam bym nie uwierzył i drążył szukając fejku.
Kiedy zrozumiałem że robię to dla siebie: zniknęła 'presja' .Izolacja też pomaga.
Well, zostało wybrnąć, i cały ten pakiet połączyć z wypoczynkiem... :-)
46 2018-04-10 13:04:56 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-04-10 13:06:00)
Pirx, napiszę tobie jak ja ciebie odbieram na podstawie tego, co i jak mignęło mi na forum, więc wiadomo, że jest to bardzo okrojony obrazek. Może to mylne, może trafne, ale takie są moje wrażenia, że na obecnym etapie swojego życia jesteś bardzo splątany, jakbyś sam nie wiedział, jaki jesteś i co jest dla ciebie ważne. Odbieram to tak, że po części próbujesz w jakiś sposób siebie kreować, stworzyć postać, która ci odpowiada, ale to nie jesteś prawdziwy ty, więc już czasami jesteś zmęczony graniem siebie, cofasz się do wnętrza siebie, ale ci niedobrze z tym, znowu wychodzisz, chcesz i nie chcesz jednocześnie, masz obawy z jednej strony a z drugiej - je zagluszasz, bo nie pasują do tego, jak CHCESZ siebie widzieć.
Odbieram ciebie też jako osobę zmrożoną emocjonalnie, tj. unikasz uczuć. Pewnie żeby nie zostać zranionym. Konsekwencją jest poczucie jałowości, zmęczenie, znużenie, powierzchowność. Tak to mniej więcej widzę.
Pirx, napiszę tobie jak ja ciebie odbieram na podstawie tego, co i jak mignęło mi na forum, więc wiadomo, że jest to bardzo okrojony obrazek. Może to mylne, może trafne, ale takie są moje wrażenia, że na obecnym etapie swojego życia jesteś bardzo splątany, jakbyś sam nie wiedział, jaki jesteś i co jest dla ciebie ważne. Odbieram to tak, że po części próbujesz w jakiś sposób siebie kreować, stworzyć postać, która ci odpowiada, ale to nie jesteś prawdziwy ty, więc już czasami jesteś zmęczony graniem siebie, cofasz się do wnętrza siebie, ale ci niedobrze z tym, znowu wychodzisz, chcesz i nie chcesz jednocześnie, masz obawy z jednej strony a z drugiej - je zagluszasz, bo nie pasują do tego, jak CHCESZ siebie widzieć.
Odbieram ciebie też jako osobę zmrożoną emocjonalnie, tj. unikasz uczuć. Pewnie żeby nie zostać zranionym. Konsekwencją jest poczucie jałowości, zmęczenie, znużenie, powierzchowność. Tak to mniej więcej widzę.
Nie summerko - po prostu na to żeby być tym kim jestem (w pełni) nie mam siły teraz.Póki nie posprzątam 'finansów' i nie odetchnę - będę w okrojonej formie.
Jest też coś innego niż zamrożenie emocjonalne.Można pewnych emocji na żądanie nie odczuwać. Wiem bo tak umiem.Po prostu - nie aktywują się.To właśnie m.in 'leczyliśmy' na terapii.Błąd.
Uczuć nie unikam summerko - na razie jednak póki nie będę pewny jutra - nie będę w nie brnął.
Pirx slabo Cie znam ale cos tam na Twoj temat juz wiem z roznych watkow. Z mojej perspektywy wyglada to tak ze Ty ta swoja "cyborgowatosc " sam sobie narzuciles a nie jest to zaden nautralny dla Ciebie stan. W co drugim Twoim poscie przewija sie watek ze dopoki sie finansowo nie odkujesz to zaden z Ciebie material na partnera. Uwierzyles chyba tak mocno w zwiazek pomiedzy posiadaniem sporej ilosci kasy ( bo chyba w noclegowni to Ty jeszcze nie musisz spac ) a szansa powodzenia relacji z druga osoba ze musiales sobie przyjac jakis front ktorego bedziesz sie teraz trzymal by samemu sobie udowodnic ze Ty na ten czas "odkuwania sie" tak naprawde nikogo nie potrzebujesz. Dzieki temu czujesz sie niejako panem sytuacji. To nie sytuacja finansowa i nie dokonca wyrzezbiona sylwetka sa przeszkoda tylko ja Pirx, obecnie zimny sukinsyn sam z siebie nie chce zwiazku. Dla mnie to po czesci maska. Po czesci, bo w to ze masz czasowo autentycznie dosc glebszych relacji i potrzebujesz swietego spokoju i skupienia sie na samym sobie wierze. To naturalne zjawisko ktore czasem kazdego dotyka, a Ty masz do tego tymbardziej prawo po wyniszczajacej, toksycznej relacji. Ja tez obecnie przechodze przez tego typu proces tyle ze nie w odniesieniu do facetow tylko przyjazni i znajomosci wokol mnie. Cos sie ulalo, czegos bylo za duzo i widocznie tak musialo sie zadziac ale nie traktuje tego w kategoriach mojej przemiany jako osoby (w zimna suke
) tylko pewnego resetu ktorego widocznie moja psychika potrzebuje, ewentulanie weryfikacji pewnych znajomosci. Wciaz mam w sobie emocje, jestem zywa w srodku tylko niekoniecznie mam ochote to okazywac i wchodzic w interakcje. Ty tez to wciaz w sobie masz, gdyby tak nie bylo to i tego watku i rozkmin by nie bylo.
Jak tak piszecie o kasie to sobie przypomniałem, że nie sprawdziłem swojego kuponu Lotto !!
Nie żartuję.Spie na jednoosobowej skórzanej kanapie.W pokoju z wilgocią i grzybem.W powietrzu błękitna mgiełka papierosów ,bo rodzice palą jednego od drugiego .
Żadnego naciągania realiów.
Nie żartuję.Spie na jednoosobowej skórzanej kanapie.W pokoju z wilgocią i grzybem.W powietrzu błękitna mgiełka papierosów ,bo rodzice palą jednego od drugiego .
Żadnego naciągania realiów.
No to dziewczyny do siebie nie masz jak zaprosić.
Pirx napisał/a:Nie żartuję.Spie na jednoosobowej skórzanej kanapie.W pokoju z wilgocią i grzybem.W powietrzu błękitna mgiełka papierosów ,bo rodzice palą jednego od drugiego .
Żadnego naciągania realiów.No to dziewczyny do siebie nie masz jak zaprosić.
No to ją może zaprosić na kawę do kawiarni, już nie demonizujcie tak tej kasy, bo facet kompleksów dostanie
A spać może po imprezach chodzić do niej
To najmniejsze zmartwienie.
Spartańskie warunki ale konieczne jeszcze jakiś czas.
wilczysko napisał/a:Pirx napisał/a:Nie żartuję.Spie na jednoosobowej skórzanej kanapie.W pokoju z wilgocią i grzybem.W powietrzu błękitna mgiełka papierosów ,bo rodzice palą jednego od drugiego .
Żadnego naciągania realiów.No to dziewczyny do siebie nie masz jak zaprosić.
No to ją może zaprosić na kawę do kawiarni, już nie demonizujcie tak tej kasy, bo facet kompleksów dostanie
A spać może po imprezach chodzić do niej
Jeśli go zaprosi Może być cnotliwa
santapietruszka napisał/a:wilczysko napisał/a:No to dziewczyny do siebie nie masz jak zaprosić.
No to ją może zaprosić na kawę do kawiarni, już nie demonizujcie tak tej kasy, bo facet kompleksów dostanie
A spać może po imprezach chodzić do niej
Jeśli go zaprosi
Może być cnotliwa
To mogą, wiesz, pospać w parku na ławce, wiosna jest, a potem iść spać każde do siebie
Chociaż - na ile poznałam Pirxa - to wolałby pospać na lotnisku, bo wygodniej
wilczysko napisał/a:santapietruszka napisał/a:No to ją może zaprosić na kawę do kawiarni, już nie demonizujcie tak tej kasy, bo facet kompleksów dostanie
A spać może po imprezach chodzić do niej
Jeśli go zaprosi
Może być cnotliwa
To mogą, wiesz, pospać w parku na ławce, wiosna jest, a potem iść spać każde do siebie
Chociaż - na ile poznałam Pirxa - to wolałby pospać na lotnisku, bo wygodniej
Cnotliwe nie śpią. One czuwają
57 2018-04-10 14:20:07 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-04-10 14:21:05)
santapietruszka napisał/a:wilczysko napisał/a:Jeśli go zaprosi
Może być cnotliwa
To mogą, wiesz, pospać w parku na ławce, wiosna jest, a potem iść spać każde do siebie
Chociaż - na ile poznałam Pirxa - to wolałby pospać na lotnisku, bo wygodniejCnotliwe nie śpią. One czuwają
Zdaje Ci się, one tylko nie zamykają w trakcie spania oczu
... ale chyba jakiś offtop robimy... jak zwykle, Pietruszka, dobra, to ja już sobie idę stąd
Jest też coś innego niż zamrożenie emocjonalne.Można pewnych emocji na żądanie nie odczuwać. Wiem bo tak umiem.Po prostu - nie aktywują się.To właśnie m.in 'leczyliśmy' na terapii.Błąd.
Nie rozumiem co oznacza, że można pewnych emocji na żądanie nie odczuwać. Czy to oznacza, że jak nie chcesz, to nie odczuwasz emocji (wyłącznik na żądanie), czy, że mimo dobrych chęci nie odczuwasz pewnych emocji (emocje są pożądane przez ciebie, ale nie pojawiają się)?
wilczysko napisał/a:santapietruszka napisał/a:To mogą, wiesz, pospać w parku na ławce, wiosna jest, a potem iść spać każde do siebie
Chociaż - na ile poznałam Pirxa - to wolałby pospać na lotnisku, bo wygodniejCnotliwe nie śpią. One czuwają
Zdaje Ci się, one tylko nie zamykają w trakcie spania oczu
![]()
... ale chyba jakiś offtop robimy... jak zwykle, Pietruszka, dobra, to ja już sobie idę stąd
Cholera to one są jak ryby
60 2018-04-10 14:49:43 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-04-10 14:51:07)
Czy to oznacza, że jak nie chcesz, to nie odczuwasz emocji (wyłącznik na żądanie)
Dokładnie w ten sposób. Wierz lub nie.
Używane przeze mnie w sytuacjach zagrożenia.Jeszcze z dzieciństwa i młodości. :-)
Co nie zmienia faktu że umiem panować nad emocjami (kiedy tamtego mechanizmu nie używam).Pochrzanione - ale tak jest.
Pirx, czytam ten wątek i nie do końca rozumiem na czym polega problem. Tzn nie jestem pewna co w Twojej obecnej sytuacji Ci przeszkadza, co jest nie tak. Tzn w końcu chcesz czy nie chcesz odczuwać emocji?
całość brzmi tak, jakbyś cholernie potrzebował normalnej bliskiej relacji, tylko pod wpływem przeżyć i z racji wieku trochę umarła nadzieja;)
62 2018-04-10 15:09:55 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-04-10 15:15:23)
Husky, martwi mnie to że może się ten stan utrwalić.
Pomyśl: umiałabyś zbudować "relację" z kimś kto na zawołanie jest zimnym draniem? A jak mu coś nie podpasuje to dostaniesz wypowiedzenie bez sentymentów z jego strony.
Bo w tym kierunku to się utrwala.
Owszem ,pomogę staruszkowi wnieść zakupy na szóste pietro ale czyjś płacz mnie nie ruszy i nie rusza.Wszelkie lewe osoby bez namysłu wykorzystam do swoich celów.Jedyne sumienie mam dla niewinnych.
W tym kierunku to poszło.
Nadziei to ja się pozbyłem.I nawet po niej nie płaczę. :-)
Poza tym Iceni dobrze mnie nakierowała.
A brakującym puzzlem jest to że nie stoję jeszcze na nogach materialnie i jestem w trybie 'przetrwania'.A ten stan na tyle mi się podoba ze mogę w nim zostać.
Czerpał z kogoś nie będę - nie ten typ.
63 2018-04-10 15:17:25 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-04-10 15:20:00)
summerka88 napisał/a:Czy to oznacza, że jak nie chcesz, to nie odczuwasz emocji (wyłącznik na żądanie)
Dokładnie w ten sposób. Wierz lub nie.
Używane przeze mnie w sytuacjach zagrożenia.Jeszcze z dzieciństwa i młodości. :-)
Co nie zmienia faktu że umiem panować nad emocjami (kiedy tamtego mechanizmu nie używam).Pochrzanione - ale tak jest.
Wierzę, jak najbardziej, bo mechanizm, o którym piszesz jest stosowany przez więlszość ludzi. W mniejszym lub w większym natężeniu. Czasami przybiera po prostu postać „patologiczną” i wtedy warto to „leczyć”, gdyż utrudnia cieszenie się życiem.
EDIT:
Poza tym Iceni dobrze mnie nakierowała.
A brakującym puzzlem jest to że nie stoję jeszcze na nogach materialnie i jestem w trybie 'przetrwania'.A ten stan na tyle mi się podoba ze mogę w nim zostać.
Czerpał z kogoś nie będę - nie ten typ.
Nie sądzę. Myślę, że w tej chwili najlepiej ci określić powód swojego wycofania wskazując na brak finansowego zaplecza, a jak to się zmieni, to pojawi się inna przyczyna, np. wspomniana wcześniej fałdką na brzuchu, która nie znika mimo usilnych starań. Szukasz na zewnątrz, zamiast wewnątrz, bo tak ci łatwiej.
U mnie pojawił się kiedy mając 13 lat, siedziałem półprzytomny na balkonie czekając na karetkę,ledwo oddychając i przestawałem widzieć.Traciłem przytomność świadom tego co się dzieje.
To był drugi raz kiedy tak było.Inaczej bym 'zfiksował'.
Potem nauczyłem się to 'kontrolować'.Z czasem uruchamiać na zawołanie jak pstryknięcie palcem. W każdej sytuacji.
Poźniej tygodniami miałem i emocje, i bytry umysł.
To też nie jest 'urban story'
65 2018-04-10 15:25:16 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-04-10 15:35:08)
Nie sądzę. Myślę, że w tej chwili najlepiej ci określić powód swojego wycofania wskazując na brak finansowego zaplecza, a jak to się zmieni, to pojawi się inna przyczyna, np. wspomniana wcześniej fałdką na brzuchu, która nie znika mimo usilnych starań. Szukasz na zewnątrz, zamiast wewnątrz, bo tak ci łatwiej.
Mylisz się summerko. I to bardzo.Fałdka to już pikuś, wcześniej miałem większy rozmiar spodni.
Ale ok, masz swoje teorie - proszę bardzo.Wiem jak jest i opisuje dokładnie.
Fałdka mnie irytuje wręcz ironicznie z komentarzem pod nosem 'zawsze coś'...;-)