Ja zanim zaszłam w ciążę i w ogóle jak byłam dzieckiem, nastolatką, dorosłą osobą, czy w związku, czy nie, panicznie bałam sie ciąży i porodu. Wyobrażałam sobie, ze sama ciąża to okropny czas. A jak zaszłam w ciążę to sie wszystko zmieniło, tzn nadal nie lubię dzieci, nadal się ich boję, ale do swojego już coś czuję, już jest jakas więź między nami. Tak samo z ciążą, nastawiłam się na jakieś katorgi, dzięki czemu jestem miło zaskoczona, nie wymiotowałam, kręgosłup mi nie strzela, kolana mi nie siadły. Co do porodu boję się, ale mniej niż przed ciążą, ponieważ wiem, że teraz już nie ma odwrotu, porównuję to do stresu, jak przed ważnym egzaminem, na zasadzie, jutro o 20 będzie już po wszystkim i teraz też sobie mówię, że jak w połowie lipca mąż będzie miał urodziny to już będzie po wszystkim i od prawie miesiąca dziecko będzie z nami.
W prawdziwą panikę wpadłam raz, jak byłam w sklepie i przed nami stała kobieta w ciąży, ciut wyższa ode mnie, ale z ogromniastym brzuchem i wtedy sobie po pierwsze pomyślałam, Jezu za kilka miesięcy też taka będę i będzie mi ciężko, a po drugie, jak takie wielkie dziecko się rodzi. Autentycznie zrobiło mi się gorąco i słabo i zaczęłam płakać tzn, łzy mi zaczęły lecieć, dobrze, ze mąż był obok i mnie uspokoił twierdząc, ze to na pewno bliźniaki, albo i trojaczki 