Widzę, że dla niektórych czytanie ze zrozumieniem jest strasznie trudnym wysiłkiem Lepiej za to się dowalać do czegoś, co ktoś bynajmniej tego nie napisał (w którym miejscu ja niby napisalam, że chcę za kogokolwiek decydowac? A gdzie pisałam, że chcę by się ktoś z czegoś tłumaczył? No, proszę o cytat).
A już udrzanie ad personam, zamiast się odnieść do meritum - typowe, kiedy ktoś nie ma logicznych argumentów Nie robi na mnie to wrażenia, pospolite.
Kurczę, a do mojej pasji nikt się nie dorzuca. Nawet nie bardzo sobie wyobrażam, że organizuję zrzutkę w internecie na nowe nabytki. Na dodatek nieopatrznie uświadomiłem małżonkę, że wytwory mojej pasji da się w internecie sprzedać i teraz mnie rozlicza z tego co robię w tym temacie. Kurna, teraz zajmując się hobby zaczynam odczuwać, że idę do roboty...
A tak z ciekawości... jakie to hobby?
Wyplatasz koszyczki z wikliny czy coś?
A tak z ciekawości... jakie to hobby?
Wyplatasz koszyczki z wikliny czy coś?
Można tak powiedzieć W dodatku byłem tak głupi i pokazałem, że jeden taki "koszyczek" można puścić nawet za tysiąca. No i teraz mam za swoje - kuźwa, to ile tego leży i się marnuje...
Widzę, że dla niektórych czytanie ze zrozumieniem jest strasznie trudnym wysiłkiem
Lepiej za to się dowalać do czegoś, co ktoś bynajmniej tego nie napisał (w którym miejscu ja niby napisalam, że chcę za kogokolwiek decydowac? A gdzie pisałam, że chcę by się ktoś z czegoś tłumaczył? No, proszę o cytat).
A już udrzanie ad personam, zamiast się odnieść do meritum - typowe, kiedy ktoś nie ma logicznych argumentówNie robi na mnie to wrażenia, pospolite.
Dalej nie rozumiem powodu tłumaczenia wyborów dorosłego człowieka, tylko po to żeby ktoś inny poczuł się lepiej.
Twój wyniosły , mędrkowaty ton tego nie ułatwia.
Zapewne wybór kulawego szczura na avatar zobowiązuje.
Pewnie macie wiele cech wspólnych , staram się nawet nie domyślać jakich.
Koczek napisał/a:Widzę, że dla niektórych czytanie ze zrozumieniem jest strasznie trudnym wysiłkiem
Lepiej za to się dowalać do czegoś, co ktoś bynajmniej tego nie napisał (w którym miejscu ja niby napisalam, że chcę za kogokolwiek decydowac? A gdzie pisałam, że chcę by się ktoś z czegoś tłumaczył? No, proszę o cytat).
A już udrzanie ad personam, zamiast się odnieść do meritum - typowe, kiedy ktoś nie ma logicznych argumentówNie robi na mnie to wrażenia
Zapewne wybór kulawego szczura na avatar zobowiązuje.
Pewnie macie wiele cech wspólnych , staram się nawet nie domyślać jakich.
Lepiej się czujesz, że jej dokopałeś?
Kwadrad weź wyluzuj.
Denerwujesz sie o to że napisałeś post na forum i ktoś się do niego odniósł? I że Ty tego nie będziesz komentował? Nie chcesz odpowiadać nie odpowiadaj ale po co takie wycieczki personalne komuś robić?
267 2018-02-01 13:23:15 Ostatnio edytowany przez Olinka (2018-02-01 13:35:17)
To nie tak kasandraaa,że nie ratujmy samobójców,tym szczególnie należy się pomoc i wsparcie bo pogubili się,może są w depresji i sami nie potrafią znależć pomocy,swoją drogą kilka lat temu udało mi się uratować osobę w bardzo trudnej sytuacji,kto wie do czego by doszło.....himalaistów też ratujmy ale tu jest inny problem,tam jest bardzo wysoko,jest rozrzedzone powietrze i helikoptery tam po prostu nie mogą lecieć,żaden pilot nie zdobędzie się na to bo wie co stanie się z maszyną,podejmując takie wyzwanie sam skazuje się na śmierć,ratunek w Himalajach może odbywać się na niższych partiach,podobno jest tam wielu zaginionych,którzy pozostają tam na zawsze,smutne bardzo ale prawdziwe....ich grobem są góry....
No niestety taka pasją może być okupiona śmiercią i oni świetnie o tym wiedzą....podobnie jak motocykliści,kierowcy uwielbiający szybką jazdę.
268 2018-02-01 16:34:00 Ostatnio edytowany przez Kareena (2018-02-01 16:35:14)
Czy to naprawdę takie smutne?
Pewnie wielu z nich to właśnie woli, zamarznąć w górach niż dożyć późnej starości albo umrzeć z powodu choroby czy wypadku. W przypadku Mackiewicza na pewno lepiej dla niego i dla rodziny, że zajął się wspinaczką a nie ćpał do końca życia, by umrzeć z przedawkowania.
Zresztą nie demonizujmy tak. O alpinizmie czy himalaizmie w ogólnopolskich mediach jest głośno tylko przy okazji tragedii, ale śmiertelne wypadki nie są znowu aż tak częste.
Sądzę, że himalaistom nawet nie przeszkadza perspektywa, że mogą umrzeć na trasie i potem być mijani przez kolejnych wspinaczy. Na szczyt Everestu nie da się wejść nie mijając żadnych zwłok, a na innych 8-tysięcznikach też muszą się zdarzyć zamarznięci wspinacze akurat na trasie, więc wspinacze mają świadomość jak wszystko się może skończyć.
Gorzej, że zostawiają za sobą tony śmieci, których nie ma kto sprzątać. Na Evereście akcja sprzątania była kilka lat temu, potem już chyba nie - zmobilizują się raz na jakiś czas, ale na co dzień pozwalają, żeby śmieci zalegały nawet w górach wysokich, tak jak wszędzie gdzie wdarł się człowiek.
269 2018-02-02 00:06:07 Ostatnio edytowany przez kwadrad (2018-02-02 00:35:56)
Kwadrad weź wyluzuj.
Denerwujesz sie o to że napisałeś post na forum i ktoś się do niego odniósł? I że Ty tego nie będziesz komentował? Nie chcesz odpowiadać nie odpowiadaj ale po co takie wycieczki personalne komuś robić?
Ja się denerwuje ?
Ja jestem tylko zdziwiony.
Proponuje żeby ta mądrala weszła i na fejsie publikował swoje przemyślenia.
"Ja myślę że himalaista to mógł sobie w Beskidy jechać."
Pewnie trafia się tam w odpowiedzi jakieś inwektywy skierowane bezpośrednio do autorki.
Zawsze może tu potem wrócić i zdać relacje jak było.
Można tez zrobić potem konkurs, na najpopularniejsze inwektywy jakie zostały użyte przez interlokutorów.
Może i to by doprowadziło do jakichś głębszych przemyśleń .
Czemu ja ma się męczyć z tymi wynurzeniami ?
Bardzo proszę o powrót do głównego tematu wątku, a jednocześnie przypominam, że off top stanowi naruszenie regulaminu. Jeśli jakieś kwestie wymagają dalszego omówienia, zawsze można zrobić to poza forum.
Z pozdrowieniami, Olinka
.himalaistów też ratujmy ale tu jest inny problem,tam jest bardzo wysoko,jest rozrzedzone powietrze i helikoptery tam po prostu nie mogą lecieć,żaden pilot nie zdobędzie się na to bo wie co stanie się z maszyną,podejmując takie wyzwanie sam skazuje się na śmierć,ratunek w Himalajach może odbywać się na niższych partiach,podobno jest tam wielu zaginionych,którzy pozostają tam na zawsze,smutne bardzo ale prawdziwe....ich grobem są góry....
No niestety taka pasją może być okupiona śmiercią i oni świetnie o tym wiedzą....podobnie jak motocykliści,kierowcy uwielbiający szybką jazdę.
Masz rację, w sumie czym innym jest przyjechanie karetką na miejsce wypadku, a czymś innym wejście w takie miejsce z narażeniem życia. Przyznaje rację
Myślę, że po prostu wypada zwrócić uwagę na to, że są różne style uprawiania himalaizmu i różne pobudki. Nie uważam, żeby sport jako taki był tak szalenie niebezpieczny, że powinno się zaniechać uprawiania go. Ale rząd Pakistanu powinien przestać wpuszczać w góry każdego, kto za to zapłaci.
Po wypadku pojawiły się pewne zarzuty, że para polsko-francuska przygotowała się słabo. Chciali zdobyć górę jak najtańszym kosztem, nie mieli pieniędzy na wyprawę letnią, więc wchodzili zimą. Czytałam wywiad z Januszem Gołebiem sprzed dwóch lat, jeszcze zanim Nanga została zdobyta zimą. On mówił tam, że nie wyobraża sobie wchodzenia na tę górę stylem alpejskim z tego powodu, że na Nandze są bardzo krótkie okienka pogodowe. Każdy doświadczony wspinacz o tym wie. Mackiewicz i Revol tez musieli o tym wiedzieć, ale ten fakt zlekceważyli. Poszli więc nie dość że "na lekko" to jeszcze sami, bez ludzi w niższych partiach góry, którzy mogliby być w obozie niżej i im pomóc. Moim zdaniem poszli zdobywać szczyt "na pałę" i Francuzka miała mnóstwo szczęścia, że przeżyła.
273 2018-02-02 19:32:51 Ostatnio edytowany przez metaksa (2018-02-02 19:33:45)
"Piotr van der Coghen: Mimo, że żyjemy w XXI wieku niektóre obszary Ziemi są nadal dla człowieka niedostępne. Ludzie buntują się przeciw temu. Bardziej zuchwali próbują dokonać rzeczy niemożliwych. Na przykład wyruszają na szczyty himalajskie bez tlenu przekraczając granicę zwaną „strefą śmierci wysokościowej”. Jest to możliwe dzięki umiejętnemu przeprowadzeniu aklimatyzacji (zwiększającej ilość hemoglobiny we krwi), ale nie daje 100% gwarancji bezpieczeństwa. Dlatego zespoły, które to czynią wyposażają się zwykle na wszelki wypadek w tlen, leki i wsparcie innych kolegów znajdujących się w odwodzie niżej.
Elizabeth i Tomasz wierząc w sukces (i pewnie nie mając środków), nie zapewnili sobie żadnego wariantu rezerwowego. Zaatakowali górę bez wsparcia i zabezpieczenia. Gdy na szczycie Nanga Parbat doszło do gwałtownego załamania zdrowia Tomka, to bez leków przeciw obrzękowych i bez tlenu on był już bez szans. Tracił przytomność, a na tej wysokości brak możliwości samodzielnego poruszania się w dół to śmierć. Pamiętajmy też, że tam w normalnych warunkach każdy krok zdrowego człowieka wymaga straszliwego wysiłku. Partnerka holowała go więc (czołgającego się), do miejsca gdzie mogła go zostawić w śpiworze. Ona nie była w stanie go znieść na dół. Więc nie mogła mu pomóc. Mogła zostać z nim i umrzeć albo ratować już tylko swoje życie.
Co do ratunku dla Tomka:
Użycie śmigłowców pakistańskich sił zbrojnych do lotu ratunkowego było i jest niemożliwe z dwóch względów: raz, że nie mają one mocy i możliwości technicznych do latania na pułapie himalajskich szczytów i to podczas wichury, a poza tym takie loty ratunkowe wymagają dobrej widoczności.
Z kolei szybkie dotarcie do Tomka przez przybyłych polskich himalaistów było niemożliwe z dwóch powodów: raz, że byli oni już wyczerpani morderczym podejściem z dołu do Elizabeth, a poza tym dla zwiększenia szybkości marszu szli na lekko, bez wyposażenia biwakowego, a co najważniejsze: nie byli zaaklimatyzowani na wysokość 7200 m.npm (gdzie leżał Tomek). Ich ewentualne szybkie wejście spowodowało by przypuszczalnie u nich chorobę wysokościową, co pomnożyłoby tylko tragedię i mogło by sprawić, że mielibyśmy pod szczytem Nanga Parbat nie jednego, ale trzech umierających himalaistów.
Skupienie więc wszystkich sił na ratowaniu Elizabeth dawało pewność, że przynajmniej jedno życie uda się uratować.
Czy jest możliwość że Tomek żyje? Jest to niestety rzecz nieprawdopodobna. Choćby przez ten drobny fakt, że człowiek w normalnych warunkach może przeżyć do 3 dni bez picia (a potrzebuje min 2-3 litry wody na dobę). A on jest chory i pozbawiony płynów od kilku dni. Dodać należy do tego wysuszającą wichurę, 50 stopniowy mróz, brak żywności, tlenu i leków przeciw obrzękowych i... więc nie ma jak wspomóc swego organizmu w walce postępującą chorobą wysokościową (obrzęk płuc lub mózgu) która szybko prowadzi do śmierci …
Czy ktoś mu może pomóc?
Szybko – niestety nikt. Nawet za milion dolarów.
Zorganizowana z biegiem czasu wyprawa mogłaby co prawda dotrzeć na miejsce gdzie umarł, ale już transport ciała z takiej skrajnej wysokości jest problematyczny. Bowiem ciało zmarłego w takich warunkach obrasta lodem i zaczyna ważyć ok. 200 kg. Taki transport wymagał by długotrwałego wyczerpującego działania licznych, zmieniających się zespołów zaaklimatyzowanych himalaistów, byłoby związane z olbrzymim, niekoniecznym ryzykiem i kosztowało by krocie.
Dlatego lepiej pozostawić go tam gdzie zasnął… w objęciach góry którą tak ukochał…
Pozdrawiam, Piotr van der Coghen."
Nie chciałam robić offtopu, ale skoro ktos pisze w moim kierunku, a do tego jeszcze próbuje mnie obrażac, to się jednak pokrótce odniosę.
Wyraźnie prosiłam, aby tego nie robić, a jeśli komuś duma nakazuje, by mieć ostatnie słowo, zawsze można przenieść się poza forum - dlatego tym razem odczytuję to jako świadome ignorowanie moderatorskich uwag i łamanie regulaminu. Ostatnie posty niezwiązane z głównym tematem wątku zostają usunięte i uprzedzam, że kolejne będą bez uprzedzenia usuwane, a ich autorzy otrzymają ostrzeżenie.
Z pozdrowieniami, Olinka
Tak się zastanawiam nad jednym. Jakby ta cała sytuacja wyglądała gdyby role się odwróciły: czyli francuska ekipa ratunkowa i na miejscu Revol był Polak, czy otrzymałby pomoc, czy szliby po swojego?
Revol mi się na serio nie podoba. Jest mowa o ampuacjach i złym stanie zdrowia, a ona myśli o powrocie w Himalaje. Moim zdaniem dałaby sobie spokój. Gdzieś z tyłu głowy pojawia mi się nie śmiała myśl, że w Himalajach wykańcza swoich partnerów od wypraw nie starając się im pomóc. Jedna sytuacja w porządku przypadek, ale druga z kolei w dość krótkim okresie czasu...
Tak się zastanawiam nad jednym. Jakby ta cała sytuacja wyglądała gdyby role się odwróciły: czyli francuska ekipa ratunkowa i na miejscu Revol był Polak, czy otrzymałby pomoc, czy szliby po swojego?
Revol mi się na serio nie podoba. Jest mowa o ampuacjach i złym stanie zdrowia, a ona myśli o powrocie w Himalaje. Moim zdaniem dałaby sobie spokój. Gdzieś z tyłu głowy pojawia mi się nie śmiała myśl, że w Himalajach wykańcza swoich partnerów od wypraw nie starając się im pomóc. Jedna sytuacja w porządku przypadek, ale druga z kolei w dość krótkim okresie czasu...
W górach podczas takich sytuacji nie ma podziału na swojego i "obcą". Ratuje się człowieka.
Revol jest bardzo silna, przede wszystkim psychicznie, a to w ekstremalnych kłopotach już połowa sukcesu.
W jakim celu miałaby - jak to ujmujesz - wykańczać swoich wspinaczkowych partnerów w górach ? Otrzymuje po nich odszkodowania ? Osiąga z tego tytułu jakieś korzyści ?
Ona wspina się od przeszło 12 lat, tak więc gdyby uśmiercanie partnerów było jej domeną - tych ofiar byłoby znacznie więcej.
Nie bardzo też rozumiem, w jaki sposób mogła się przyczynić do śmierci Mackiewicza ? Nie wiem - stosując przemoc ? Podtruwając go ?
W jaki konkretnie sposób miałaby go "wykończyć" ?
Jej wina polega tylko na tym, że jako silniejsza fizycznie i psychicznie - przetrwała trudne warunki, których z kolei on nie przetrwał.
Nie ma to absolutnie nic wspólnego z celowym uśmiercaniem kogokolwiek.
Nie ma to absolutnie nic wspólnego z celowym uśmiercaniem kogokolwiek.
Może zabiera im kanapki i umierają z głodu
A tak na poważnie - teraz na Revol spłynie niewyobrażalna masa pomyj i szeroko rozumianego hejtu i to przede wszystkim ze strony Francuzów, co jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Z kolei za egoizm z jej strony uważam stwierdzenie "będę się dalej wspinać", co mnie osobiście zirytowało, bo czworo ludzi ryzykowało swoim życiem by pomóc im obojgu, nie mówiąc o tym że w ruch poszły także pieniądze, które bądź co bądź - w większości należały do Polaków. Dla mnie jest egoizmem, że dalej będzie ryzykować życiem i oczekiwać na pomoc, ryzykując życiem innych i narażając ich na koszty, jednak nie ma żadnej winy w tym, że ona przeżyła a Mackiewicz nie. Zresztą nie wiadomo czy ocalą jej i stopy i dłonie - a bez tego się już wspinać nie będzie.
To prawda,to jest skrajny egoizm by uratować swoje życie dzięki determinacji polskiej ekipy i zapowiadać,że ma ochotę dalej zdobywać Himalaje,to jakiś obłęd,brak odpowiedzialności do bólu.....a tak swoją drogą każdego dnia giną ludzie,na drogach,w szpitalach,matki umierają,osierocają małe dzieci....i nikt o tym nie mówi,nikt nawet nie wie jakie dramaty ludzie przeżywają,a tu?....rozgłos....zbiórka pieniędzy...jakie to dzieci biedne i poszkodowane,w końcu to był jego wybór,rodzina to akceptowała i o co tyle szumu?.
Małe dzieci uczy się przewidywania skutków swoich zachowań,jeżeli chłopiec wchodzi na drzewo to matka tłumaczy,że może spaść i coś się stanie np złamie nogę,rękę itp.,uczy go odpowiedzialności za swoje decyzje,czyny....a jeżeli dorośli ludzie decydują się narażać swoje życie?,wiedząc co ich czeka po drodze..?.i że mogą zostać tam na zawsze?,podobno dorośli zachowują sie czasami gorzej niż dzieci,chyba brakuje im dojrzałości i odpowiedzialności....a te pokłady śmieci w górach?,żenada!!!!!!!!!!! ,trudny temat ale nie dajmy się zwariować.....ciekawe ile osób na tym forum zdecydowałoby się realizować swoje pasje z narażeniem swojego życia,świadomym osieroceniem dzieci......
Nie krytykuję himalaistów i nie umniejszam ich osiągnięć....brawo za zdobycie najwyższych szczytów!!!!!! ale jak zawsze jest druga strona medalu....
kasi11.65, prosiłam Cię już dwukrotnie, abyś nie pisała postu pod postem, co jest niezgodne z regulaminem forum. Jeśli nadal będziesz lekceważyć te zasady, otrzymasz ostrzeżenie / IsaBella77
Druga sytuacja to nadal przypadek jak dla mnie. Dwie sytuacje to nie jest dużo. Przecież Mackiewicz sam nie był zbyt dobrze przygotowany, a ona może ma silniejszy organizm.
Czytałam, że legenda polskiego himalaizmu, Leszek Cichy, dopatrzył się w relacjach Elizabeth luk, które mogą budzić podejrzenia i dlatego powinna parę informacji uzupełnić. Jego zdaniem wyjaśnień wymaga na przykład kwestia jak dokładnie wyglądała sama wspinaczka, dlaczego w zaistniałych okolicznościach para w ogóle zdecydowała się na wejście na szczyt oraz w którym dokładnie momencie Revol zorientowała się, że stan Mackiewicza jest tak zły. Osobiście przypuszczam, że może on podejrzewać, że Revol w swojej wersji zdarzeń świadomie coś pominęła, być może nawet szczyt chciała osiągnąć za wszelką cenę i bez zwracania uwagi na ewentualne konsekwencje. Zaznaczam jednak, że on tego wprost nie powiedział.
– To, co przekazała Revol, nie wystarcza. Brakuje bardzo wielu szczegółów. Francuzka skupiła się na samym Tomku i jego stanie, co jest oczywiście psychologicznie uzasadnione. Wciąż brakuje jednak odpowiedzi na kilka ważnych pytań. Wiadomo, że Revol potrzebny jest czas, musi ochłonąć i wszystko przemyśleć. Gdy to się stanie, francuska himalaistka musi doprecyzować swoją opowieść, kładąc nacisk na przebieg wyprawy, a nie na stan Tomka – stwierdził Leszek Cichy na łamach Onet.pl.
Warto dodać, że rząd francuski postanowił obciążyć Revol kosztami akcji ratunkowej, a biorąc pod uwagę, że nie była to pierwsza akcja z jej udziałem, wśród jej rodaków pojawiły się głosy, że w ogóle nie powinna już się wspinać, a jeśli to zrobi, to w razie potrzeby nie powinna uzyskać żadnej pomocy.
Nie bardzo też rozumiem, w jaki sposób mogła się przyczynić do śmierci Mackiewicza ? Nie wiem - stosując przemoc ? Podtruwając go ?
W jaki konkretnie sposób miałaby go "wykończyć" ?
To nie wiesz, ze Revol to nie Revol, tylko himalajskie, bezwzgledne, 50 kilogramowe Yeti? Zaciaga ofiary w gory, powoduje slepote i obrzek pluc i po zawodniku
Sorry, ze zartuje, ale nie moge spokojnie czytac tych teorii spiskowych i tego hejtu ktory sie wylewa na Eli.
dlaczego w zaistniałych okolicznościach para w ogóle zdecydowała się na wejście na szczyt
Tez mnie to zastanawia, tym bardziej, ze w 2016 tez mieli rzut beretem do szczytu a jednak odpuscili. Czemu tym razem przeszacowali wlasne mozliwosci? Jedynym wytlumaczeniem jest fakt, ze podobno na tej wysokosci umysl ludzki pracuje zupelnie inaczej niz w normalnych warunkach i po prostu nie mysli sie logicznie, tym bardziej, gdy ma sie upragniony szczyt w zasiegu parunastu metrow.
Olinka napisał/a:dlaczego w zaistniałych okolicznościach para w ogóle zdecydowała się na wejście na szczyt
Tez mnie to zastanawia, tym bardziej, ze w 2016 tez mieli rzut beretem do szczytu a jednak odpuscili. Czemu tym razem przeszacowali wlasne mozliwosci? Jedynym wytlumaczeniem jest fakt, ze podobno na tej wysokosci umysl ludzki pracuje zupelnie inaczej niz w normalnych warunkach i po prostu nie mysli sie logicznie, tym bardziej, gdy ma sie upragniony szczyt w zasiegu parunastu metrow.
Czy jest to zastanawiające? A co powiecie na kierowców na drogach, którzy podejmują ryzyko "zdążę wyprzedzić" itd., które często też jest bardzo nielogiczną decyzją i to na wysokości 100 m npm
A co do Revol, to nie wszystko co powiedziała mogło zostać udostępnione opinii publicznej...
Co ona sobie musi przemyśleć? Ona ma tylko powiedzieć, jak było.
Z tego, co wiadomo, ma tylko odmrożone kończyny, z głową wszystko ok...
Myślę że po takich wydarzeniach, gdzie nie zawsze działasz w sposób 100% przemyślany, wszystko dzieje się szybko, są chwile gdzie jedziesz na czystym automacie, instynkcie przetrwania, jesteś odwodnienia głodna tracisz nadzieję a i tak musisz coś dalej robić do tego jeszcze mając świadomość że możesz umrzeć jednak potrzeba chwili żeby ogarnąć co się stało. To że z głową ma wszystko ok to nie znaczy że nie musisz po szoku i działaniu pod wpływem adrenaliny wszystkiego sobie trochę uporządkować.
288 2018-02-06 20:00:49 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2018-02-06 20:25:48)
Tak się zastanawiam nad jednym. Jakby ta cała sytuacja wyglądała gdyby role się odwróciły: czyli francuska ekipa ratunkowa i na miejscu Revol był Polak, czy otrzymałby pomoc, czy szliby po swojego?
Revol mi się na serio nie podoba. Jest mowa o ampuacjach i złym stanie zdrowia, a ona myśli o powrocie w Himalaje. Moim zdaniem dałaby sobie spokój. Gdzieś z tyłu głowy pojawia mi się nie śmiała myśl, że w Himalajach wykańcza swoich partnerów od wypraw nie starając się im pomóc. Jedna sytuacja w porządku przypadek, ale druga z kolei w dość krótkim okresie czasu...
Kukuczkę pamiętacie? Gdy on szedł na wyprawę zawsze,zawsze ktoś z jego towarzyszy ginął.Też padały oskarżenia...
Nie wiem czy wiecie, ale koszmar się powtarza, tym razem podczas zdobywania K2. Ranny polski himalaista, Rafał Fronia, oczekuje na akcję ratunkową, a ta, podobnie jak poprzednio, jeszcze nie wyruszyła. Po raz kolejny przeszkodą okazały się być pieniądze, bez których Pakistańczycy odmawiają pomocy. Dziś na Fronię, podczas wspinaczki, spadł spory kamień, który spowodował poważne złamanie przedramienia. Mówi się nawet, że Polak ledwo uszedł z życiem.
Na szczęście himalaiście udało się zejść do jednej z niżej położonych baz na K2, ale panujące tam warunki określa się jako koszmarne. W każdym razie to tam oczekuje na pomoc, która jeszcze nie wyruszyła i nie zapowiada się, by nadeszła. Himalaista powinien zostać natychmiast przetransportowany do najbliższego szpitala w Skardu. Jeśli doznał złamania z przemieszczeniem, co jest możliwe, to jeśli nie zostanie ono należycie opatrzone, może skutkować zakażeniem.
Nic mu nie będzie, podobno czuje się dobrze. Jak tylko będzie zgoda, to go stamtąd zabiorą...
291 2018-02-10 10:56:56 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2018-02-10 10:57:20)
Pisanie o tym ze himalaizm to egoizm, bo potem matka zostaje sama z dziecmi co im szkodzi jest troche absurdalne bo wiekszosc ludzi wychowywala sie w domach w ktorych rodzice palali do siebie nienawiscia, a ich podstawowym sposobem komunikacji byla klotnia - to jest sto razy gorsze dla dziecka niz brak jednego z rodzicow.
292 2018-02-10 12:49:35 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-02-10 12:51:36)
Pisanie o tym ze himalaizm to egoizm, bo potem matka zostaje sama z dziecmi co im szkodzi jest troche absurdalne bo wiekszosc ludzi wychowywala sie w domach w ktorych rodzice palali do siebie nienawiscia, a ich podstawowym sposobem komunikacji byla klotnia - to jest sto razy gorsze dla dziecka niz brak jednego z rodzicow.
a himalaiści nie mogą pałać nienawiścią? Każdy ekstremalny sport, gdy ma się rodzinę to egoizm i to nie podlega dyskusji. A wątek przecież nie o tym, co jest gorsze/najgorsze dla dziecka, bo tu można bez końca podawać przykłady na rożne patologie.
Zachęcam do uważnego przeczytania rozmowy na temat m.in. funkcjonowania ludzkiego organizmu podczas wspinaczki. Rozmowę z Adamem Bieleckim przeprowadziła Aga Kozak, tytuł "Anchois na ośmiotysięczniku", zamieszczona w specjalnym wydaniu Magazynu Świątecznego "Wyborcza na Koniec lata".
Fragment:
(...) Gdyby ciebie albo mnie - nie zaaklimatyzowanych - teleportować na 8 tys.m, to mielibyśmy parę minut życia. Bobyśmy się udusili. (...)
Na 5,5 tys. m masz połowę ciśnienia z powierzchni Ziemi, na 8 tys. - jedną trzecią. Na Evereście średnie ciśnienie to będzie ok. 300 hPa. (...)