Cześć
Dziewczyny. Od półtorej roku na moje konto bankowe wpływają pieniążki za kosiniakowe (12 miesięcy, miesiąc po 1000zl) i 500+. Świadczenia są przyznane na jedno dziecko, konto jest na mnie. Zyjemy z partnerem bez ślubu. On ma pensje z której kupuje żywność i czasem dorzuci do rachunków . Natomiast ja z tych pieniędzy ze świadczeń płaciłam rachunki, kupowałam odzież dla siebie, partnera, dziecka i wszystko co niezbędne dla dziecka. Partner nie miał wglądu w konto. Teraz chciałby zobaczyć stan konta a tam za wiele nie ma.. jest mi wstyd, bo może faktycznie obeszlabym się bez tych ciuchów ale pieniądze nie szły tylko na mnie. On myśli, ze jest tam odłożona pewna suma pieniędzy. Myślałam żeby pożyczyć kilka tysięcy i wpłacić a potem oddać jak mu pokaże stan konta ale on chce dziś o tym rozmawiać... boje się dziewczyny, ze to będzie koniec. Co robić?
2 2017-11-20 16:48:52 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-11-20 16:59:06)
Ale On myśli że z czego płaciłaś te rachunki, ubrania itp..? 1500 na rachunki, ubrania, rzeczy dla dziecka to nie jest znowu strasznie zawrotna suma.
On robi codzienne zakupy, pewnie na rodzinę z 3000 wychodzi, więc wie, że życie jest drogie.. Skąd to przekonanie, że tam jest jakaś zawrotna suma?
3 2017-11-20 16:55:22 Ostatnio edytowany przez safiye (2017-11-20 16:55:47)
Ale On myśli że z czego płaciłaś te rachunki, ubrania itp..?
No wie, ze z tych pieniędzy ale myśli, ze tam jest odłożona suma pieniędzy..
a w sumie mało co jest.. na przeżycie.
Ela210 napisał/a:Ale On myśli że z czego płaciłaś te rachunki, ubrania itp..?
No wie, ze z tych pieniędzy ale myśli, ze tam jest odłożona suma pieniędzy..
a w sumie mało co jest.. na przeżycie.
nie wiem co poradzić- ale naprawde uważasz, ze tylko On i dziecko zasługują na nowe ubrania? a Ty nie?
Rozumiem, że Cie zaskoczył- bo jak opowiadałaś mu wczesniej że tam zostaja pieniądze to kaplica...
Na Twoim miejscu spokojnie powiedziałabym mu- słuchaj, tak mnie zaskoczyłeś sugestią, że są tam oszczędności, ze nie wiedziałam co powiedzieć.
Ale niewiele tam zostało, bo pieniądze wychodziły na bieżąco.
Może usiądźmy razem nad tymi wydatkami i zaplanujmy jakieś limity....
Powiedziałabym, że tyle kosztuje życie! bez kombinowania. Jeżeli teraz pokażesz mu, że niby masz kasę, to jak wpadnie za jakiś czas na pomysł, by coś zrobić z nimi (dla rodziny) to znowu będziesz w du**.
Nie rozumiem skąd u ciebie taki sposób myślenia, przecież możesz udokumentować część wydatków - rachunki, a to co poszło na przyjemności - zdarza się. Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której odkładasz każdy grosz, kosztem min. przyjemności jak zakup ubrania.
On twierdzi, ze ja dużo wydaje na siebie. Ze mam ciagle coś nowego i dlatego chce sprawdzić stan konta. Może faktycznie za dużo kupuje tych ubrań, jestem trochę zdruzgotana..
Nie widzę nic złego w odrobinie komfortu, no chyba, że macie złą sytuację finansową i budżet wam się nie domyka.
Dogadaj się z facetem jak finansujecie swoje wspólne życie, to już nie jest kwestia, że ty płacisz za siebie, a on za siebie, bo macie wspólne dziecko, razem mieszkacie.
Możecie przeliczyć, że rachunki, stałe opłaty na jedzenie, na in. wynoszą X, na przyjemności możecie pozwolić sobie za Y, a reszta, czy 200 zł każdego miesiąca idzie na subkonto oszczędnościowe.
Ja bym powiedziała prawdę. Pieniądze można zawsze zarobić, ale z zaufaniem już jest gorzej. Problem ja tu widzę inny...chcesz go oklamac. To nie jest w porządku. Być może to niejednorazowa sytuacja, dlatego Cię sprawdza.
Poza tym, co napisano, żeby nie ukrywać rzeczywistego stanu rzeczy, bo to racja - faktycznie tak dużo na te ubrania wydajesz? Wiadomo, każdy ma inne zapotrzebowanie, jak ja nie potrzebuję nowych porządnych butów czy zimowej kurtki, to schodzi mi na to parę stów, mniej jak tysiąc na rok, a już moja współlokatorka potrafi tych parę setek wydać na ubrania w miesiąc czy dwa, a żadna z nas nie ma jakiejś wielce wypchanej szafy.
10 2017-11-20 19:31:35 Ostatnio edytowany przez Makigigi (2017-11-20 19:32:52)
1500 zł na miesiąc na dziecko i dorosłą kobietę, na wydatki na rachunki i pozostałe to nie jest jakaś duża suma. Wysokie macie te rachunki? Czy dziecko chorowało i wydawałaś kasę w aptece? Czy potrzebowało dodatkowych wydatków na szkołę/ przedszkole? Ustalałaś z partnerem, że pieniądze na Twoim koncie mają być odkładane?
Jeśli wyłożyłaś 1000zł miesięcznie na same ciuchy, to facet ma prawo się wkurzyć. Ale jeśli poszło na konkrety, to mu wypunktuj
Sama wiesz dobrze, jak było naprawdę - jeśli przesadziłaś ze zbędnymi zakupami, to najlepiej się do tego przyznaj.
Nie pożyczaj absolutnie pieniędzy, żeby zapełnić konto, bo potem będzie problem.
Nie oklamuj partnera, bo to też bez sensu.
A dlaczego on myśli, że masz odłożone jakieś pieniądze? Skąd mu to się wzięło? Moim zdaniem powinnaś powiedzieć prawdę i nie kombinować z pożyczkami. Później możecie wspólnie ustalić kwotę, którą będziecie odkładać.
1500zl to sporo mimo wszystko. Na pewno dałabym radę z takiej kwoty odłożyć co miesiąc pewną kwotę.
Tylko, że jestem oszczędna dosyć, rzadko kupuję ubrania dla siebie. Dla dziecka tak, bo wiadomo, rośnie, ale żadne drogie ubrania, tylko takie na rynku, spodnie za 12zł itp. Buty zimowe kupiłam sobie 4 lata temu, kosztowały 300zł, ale dbam o nie i są jako nowe.
Z ciekawości, jakie to rachunki i na jakie kwoty?
Powiedz prawdę. Już pomijając to, że sytuacja przez Ciebie opisana jest naprawdę niefajna, w końcu sama się możesz zaplątać w swoje kłamstwa.
1500zl to sporo mimo wszystko. Na pewno dałabym radę z takiej kwoty odłożyć co miesiąc pewną kwotę.
Nie zarabia to łatwo się wydaje. Żal ściska na co moje pieniądze idą.
Cześć
Dziewczyny. Od półtorej roku na moje konto bankowe wpływają pieniążki za kosiniakowe (12 miesięcy, miesiąc po 1000zl) i 500+. Świadczenia są przyznane na jedno dziecko, konto jest na mnie. Zyjemy z partnerem bez ślubu. On ma pensje z której kupuje żywność i czasem dorzuci do rachunków . Natomiast ja z tych pieniędzy ze świadczeń płaciłam rachunki, kupowałam odzież dla siebie, partnera, dziecka i wszystko co niezbędne dla dziecka. Partner nie miał wglądu w konto. Teraz chciałby zobaczyć stan konta a tam za wiele nie ma.. jest mi wstyd, bo może faktycznie obeszlabym się bez tych ciuchów ale pieniądze nie szły tylko na mnie. On myśli, ze jest tam odłożona pewna suma pieniędzy. Myślałam żeby pożyczyć kilka tysięcy i wpłacić a potem oddać jak mu pokaże stan konta ale on chce dziś o tym rozmawiać... boje się dziewczyny, ze to będzie koniec. Co robić?
A więc boisz się, że to będzie koniec?
Koniec związku?
Bo się okaże, że nie jesteś wystarczająco oszczędna i przez to wystarczająco dobra, żeby być w związku?
Pytam serio.
Poza tym uważam, że wymaganie od ciebie abyś udostępniła partnerowi swój rachunek jest nie w porządku. Nie ulegałabym jego prośbom jeśli nie miałabym na to ochoty. A ty nie masz ani ochoty, ani odwagi.
Cyngli napisał/a:1500zl to sporo mimo wszystko. Na pewno dałabym radę z takiej kwoty odłożyć co miesiąc pewną kwotę.
Nie zarabia to łatwo się wydaje. Żal ściska na co moje pieniądze idą.
Takie jest życie. Mam do dyspozycji 900zł, jak lepszy miesiąc to 1200 max i jakoś muszę sobie radzić.
500 plus jest od niedawna. Ale nikłe szanse na zlikwidowanie.
19 2017-11-20 23:05:55 Ostatnio edytowany przez stokrotka88 (2017-11-20 23:06:39)
Ja bym zrobiła listę z podsumowaniem miesięcznych wydatków i mu podarowała. 1500zl przy dziecku to naprawdę żadne pieniądze.
Cyngli napisał/a:1500zl to sporo mimo wszystko. Na pewno dałabym radę z takiej kwoty odłożyć co miesiąc pewną kwotę.
Nie zarabia to łatwo się wydaje. Żal ściska na co moje pieniądze idą.
Nie robi się zakupów, to łatwo psioczyć, że za dużo na nie schodzi Jak mój mi niekiedy mówi, że pieniądze szybko idą, a on takie swoje ma dłużej, to mu przypominam, że ja za "domowe" muszę opłacić rachunki, kupić żywność dla nas i naszych zwierząt oraz wszelkie domowe pierduty, a on ze swoich kupuje sobie picie i przekąski, więc jak ma z tym problem - może wziąć całą kwotę i opłacić to wszystko, ja sobie chętnie posiedzę z książką zamiast ganiać po sklepach. Jakoś dociera do niego.
Przecież @Autroka nie bez powodu obawia się reakcji swojego partnera.
Na pewno zdaje sobie sprawę, że poszalała a i pewnie różne nie domówienia czy omijanie tematu, również było wygodne do czasu.
To że jej facet teraz chce sprawdzić, to bez powodu się nie dzieje.
Ja bym nie analizował ich wspólnych kosztów życia, bo nic o tym nie wiemy, wiemy za to że @Autorka ma stracha, a to też z dupy się nie wzięło.
Wątpię żeby nagle po iluś miesiącach jej partner wyskoczył z zaskoczenia, że oczekuje oszczędności. Ciekawe skąd wpadł na taki pomysł?
Podejrzewam że rzekome oszczędności, to wynik jakiś wcześniejszych rozmów na ten temat, czy kontekst jakiś różnych planów rozmów.
To że się spodziewa kliku klocków, a nie ma nic, to na pewno nie jego nagły wymysł.
A gdyby faktycznie @Autorka roztropnie dysponowała budżetem i nic by nie zostawało, to na pewno by poinformowała o stanie faktycznym na bieżąco.
Strzelam że w u nich w tym temacie są jakieś niedopowiedzenia, omijanie tematu.
Ale @Autorka, nie bój się, na pewno nie odejdzie z takiego powodu, dostanie również nauczkę, że nie zawsze powierzanie finansów kobietom to dobry pomysł.
Wszak uwielbiacie zakupy i wydawanie kasy.
Pewnie się wqrwi trochę, może myślał o ważnym nowym telewizorze, a tu lipa.
Pozdrawiam
Przecież @Autroka nie bez powodu obawia się reakcji swojego partnera.
Na pewno zdaje sobie sprawę, że poszalała a i pewnie różne nie domówienia czy omijanie tematu, również było wygodne do czasu.
To że jej facet teraz chce sprawdzić, to bez powodu się nie dzieje.
Ja bym nie analizował ich wspólnych kosztów życia, bo nic o tym nie wiemy, wiemy za to że @Autorka ma stracha, a to też z dupy się nie wzięło.
Wątpię żeby nagle po iluś miesiącach jej partner wyskoczył z zaskoczenia, że oczekuje oszczędności. Ciekawe skąd wpadł na taki pomysł?
Podejrzewam że rzekome oszczędności, to wynik jakiś wcześniejszych rozmów na ten temat, czy kontekst jakiś różnych planów rozmów.
To że się spodziewa kliku klocków, a nie ma nic, to na pewno nie jego nagły wymysł.
A gdyby faktycznie @Autorka roztropnie dysponowała budżetem i nic by nie zostawało, to na pewno by poinformowała o stanie faktycznym na bieżąco.
Strzelam że w u nich w tym temacie są jakieś niedopowiedzenia, omijanie tematu.
Ale @Autorka, nie bój się, na pewno nie odejdzie z takiego powodu, dostanie również nauczkę, że nie zawsze powierzanie finansów kobietom to dobry pomysł.
Wszak uwielbiacie zakupy i wydawanie kasy.
Pewnie się wqrwi trochę, może myślał o ważnym nowym telewizorze, a tu lipa.
Pozdrawiam
Nie będę zaprzeczała, że mi też przemknęła przez głowę myśl, że autorka nie o wszystkim nam tu napisała
Ale ostatecznie tego nie wiem, więc nie będę zakładała, że „na złodzieju czapka gore”. Tym bardziej, że sama pamiętam taki czas, kiedy miałam wyrzuty sumienia za każdym razem, gdy sobie coś kupowałam, bo wcześniej byłam przyzwyczajona, że muszę oszczędzać. Gdybym wówczas trafiła na faceta, który umiałby zręcznie manipulować moimi wyrzutami sumienia, to mogłabym rzutować na niego swoje własne obawy o konsekwencje własnej rozrzutności i własne myślenie o sobie jako osobie słabej, ulegającej pokusom.
23 2017-11-21 11:17:54 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-11-21 11:28:10)
Nie robi się zakupów, to łatwo psioczyć, że za dużo na nie schodzi
Problemy z zakupami w swoim związku, musisz rozwiązywać ze swoją połówką, nie ze mną.
Jak mój mi niekiedy mówi, że pieniądze szybko idą, a on takie swoje ma dłużej, to mu przypominam, że ja za "domowe" muszę opłacić rachunki, kupić żywność dla nas i naszych zwierząt oraz wszelkie domowe pierduty, a on ze swoich kupuje sobie picie i przekąski, więc jak ma z tym problem - może wziąć całą kwotę i opłacić to wszystko, ja sobie chętnie posiedzę z książką zamiast ganiać po sklepach. Jakoś dociera do niego.
Super. Opowiedziałaś, że robisz zakupy i marzy Ci się żeby Twój adorator czasami je robił. Kiedy Ty czytałabyś książę. Ale do czego zmierzasz? Musisz po prostu pracować nad związkiem Niestety dla mnie to osoba obca, a muszę się dokładać i to na jej osobiste ciuszki. Jak sama zresztą napisała. Ale cóż, swoje pieniądze wydaje się najtrudniej.
24 2017-11-21 11:27:29 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-11-21 11:28:48)
Miłychamie, nie rozumiem, nie jesteś z nią, a dokładasz sie na ciuszki?
PS kosiniakowe i 500 to nie są JEGO pieniądze...
25 2017-11-21 11:29:51 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-11-21 11:33:28)
Miłychamie, nie rozumiem, nie jesteś z nią, a dokładasz sie na ciuszki?
Autorka postu całą sumę ma z zasiłków. Włącznie z osławionym 500+. Jak wydaje, sama napisała.
PS kosiniakowe i 500 to nie są JEGO pieniądze...
Jeśli jej druga połowa pracuje to się do tego dokłada, tak jak i ja. Więc są to też jego pieniądze. Jego wgląd do konta, jest całkiem zrozumiały.
Ok.. To ja nie chcę by ludzie z budżetówki kupowali ciuszki z pensji- niech śmigają po ulicy z gołym tyłkiem..
Miły cham, jak widzę prezentuje pogląd " co jest twoje to jest moje, a co moje to nie ruszaj ".
28 2017-11-21 13:12:01 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2017-11-21 13:20:49)
Szczerze to pomyslalam to samo co Zapbth. Nie robilam wyliczen ile kosztuja ciuszki i inne rzeczy potrzebne w domu ale jesli na tyle duzo ze z tego 1500 zl niewiele zostawalo to Autorka nie miala zadnych podstaw zeby ukrywac to przed partnerem, co wiecej powinna go od razu uswiadomic "sluchaj chlopie co miesiac kupuje to to i to i zostaja jakies grosze wiec nie spodziewaj sie na koncie jakis zawrotnych oszczednosci". Z niewyjasnionych natomiast przyczyn nigdy nie uswiadomila parntera ani nie wyprowadzila z bledu a wrecz musiala go utrzymywac w przekonaniu ze te oszczednosci istnieja bo nie wierze ze nagle wpadl na pomysl ze na koncie musi byc pare tysiecy. Stad teraz strach w oczach ze on chce to zweryfikowac. Obstawiam, chociaz moge sie mylic oczywiscie, ze z zakupem "ciuszkowym" dla siebie poszalala raz czy drugi duzo wiecej niz bylo to wskazane ( co sama zreszta z lekkw zasugerowala) ale miala nadzieje ze sie w nastepnych miesiacach jakos powstrzyma z wydawaniem i stan konta sie mniejwiecej wyrowna a tymczasem nie udalo sie co wiecej parnter niespodziewanie powiedzial sprawdzam i teraz bedzie wtopa.
Co do tego czyje sa te pieniadze polemizowalabym. Bo jesli partner swoja pensje wydaje na cala rodzine i Autorka ma wiedze i mozliwosc weryfikacji mniejwiecej na co ile jest wydawane to nie widze powodow dla ktorych 1500 mialoby byc traktowane wylacznie jako jej kasa bo nie wiem konto jest na nia.
Edit: przeczytalam posta Autorki jeszcze raz i jestem wrecz pewna ze o to chodzi. Z jej posta nie bije jakos swiete oburzenie ze partner spodziewa na koncie oszczednosci przy jej uzasadnionych wydatkach tylko wstyd ze poszalala z wydatkami zbytecznymi. Gdybym miala czyste sumienie to nie probowalabym krecic i pozyczac kase zeby pokazac ze te niby oszczednosci istnieja bo umialabym sie obronic racjonalnymi argumentami czemu kasy na koncie jest malo.
Jeśli to 500+ i kosiniakowe, to są to pieniądze na dziecko i jego potrzeby.
Co do tego czyje sa te pieniadze polemizowalabym. Bo jesli partner swoja pensje wydaje na cala rodzine i Autorka ma wiedze i mozliwosc weryfikacji mniejwiecej na co ile jest wydawane to nie widze powodow dla ktorych 1500 mialoby byc traktowane wylacznie jako jej kasa bo nie wiem konto jest na nia.
A ja polemizowałabym z powyższym
Bo jeśli partner swoją pensję wydaje na całą todzinę to robi to, gdyż tak może i chce, czyli jest to jego WYBÓR. To nie oznacza, że autorka ma automatycznie zachowywać się analogicznie lub podobnie.
Chyba, że oboje UMÓWILI się na pewne zasady i jedno z nich nie przestrzega ustaleń.
Ale to znowu tylko nasze gdybanie.
feniks35 napisał/a:Co do tego czyje sa te pieniadze polemizowalabym. Bo jesli partner swoja pensje wydaje na cala rodzine i Autorka ma wiedze i mozliwosc weryfikacji mniejwiecej na co ile jest wydawane to nie widze powodow dla ktorych 1500 mialoby byc traktowane wylacznie jako jej kasa bo nie wiem konto jest na nia.
A ja polemizowałabym z powyższym
Bo jeśli partner swoją pensję wydaje na całą todzinę to robi to, gdyż tak może i chce, czyli jest to jego WYBÓR. To nie oznacza, że autorka ma automatycznie zachowywać się analogicznie lub podobnie.
Chyba, że oboje UMÓWILI się na pewne zasady i jedno z nich nie przestrzega ustaleń.
Ale to znowu tylko nasze gdybanie.
No nie sadze ze umowili sie na to ze on swoja pensje wyda na rodzine a ona 1500 na co bedzie chciala. Gdyby tak bylo to raczej nie oczekiwalby teraz ze da mu te pare tysiecy z konta. Swoja droga zreszta gdyby nawet zgodzil sie na taki rozdzial kasy jak wyzej to hmm zaczynam naprawde coraz bardziej wspolczuc niektorym facetom bo okazuje sie powoli ze kasa jego jest kasa wspolna a kasy kobiety jest jej prywatna. No i jakos srednio trafiaja do mnie argumenty ze przeciez ona kupuje rzeczy dziecku bo znam troche te zakupy i wiem ze niektore z nich sa czesto gesto grubym zbytkiem bo ubranko jest firmowe i drogie ale zalozy sie je dziecku 3 razy na krzyz i wyrosnie.
Jeśli to 500+ i kosiniakowe, to są to pieniądze na dziecko i jego potrzeby.
Czyli ciuszki mamy powinny wyleciec z zakupow z tej kasy
33 2017-11-21 13:34:58 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-21 13:36:53)
No nie sadze ze umowili sie na to ze on swoja pensje wyda na rodzine a ona 1500 na co bedzie chciala. Gdyby tak bylo to raczej nie oczekiwalby teraz ze da mu te pare tysiecy z konta. Swoja droga zreszta gdyby nawet zgodzil sie na taki rozdzial kasy jak wyzej to hmm zaczynam naprawde coraz bardziej wspolczuc niektorym facetom bo okazuje sie powoli ze kasa jego jest kasa wspolna a kasy kobiety jest jej prywatna.
No i jakos srednio trafiaja do mnie argumenty ze przeciez ona kupuje rzeczy dziecku bo znam troche te zakupy i wiem ze niektore z nich sa czesto gesto grubym zbytkiem bo ubranko jest firmowe i drogie ale zalozy sie je dziecku 3 razy na krzyz i wyrosnie.
Po pierwsze nie wiesz, czy w ogóle umówili się na co i jak dokładają się ze swoich dochodów.
Po drugie, autorka napisała co nieco o tym, jak każde z nich dysponowało swoimi dochodami.
I współczuję kobietom, które są rozliczane i wpędzane w poczucie winy, bo sobie cośtam kupiły. No jak można w ogóle o siebie zadbać
feniks35 napisał/a:No nie sadze ze umowili sie na to ze on swoja pensje wyda na rodzine a ona 1500 na co bedzie chciala. Gdyby tak bylo to raczej nie oczekiwalby teraz ze da mu te pare tysiecy z konta. Swoja droga zreszta gdyby nawet zgodzil sie na taki rozdzial kasy jak wyzej to hmm zaczynam naprawde coraz bardziej wspolczuc niektorym facetom bo okazuje sie powoli ze kasa jego jest kasa wspolna a kasy kobiety jest jej prywatna.
No i jakos srednio trafiaja do mnie argumenty ze przeciez ona kupuje rzeczy dziecku bo znam troche te zakupy i wiem ze niektore z nich sa czesto gesto grubym zbytkiem bo ubranko jest firmowe i drogie ale zalozy sie je dziecku 3 razy na krzyz i wyrosnie.
Po pierwsze nie wiesz, czy w ogóle umówili się na co i jak dokładają się że swoich dochodów.
Po drugie, autorka napisała co nieco o tym, jak każde z nich dysponowało swoimi dochodami.I współczuję kobietom, które są rozliczane i wpędzane w poczucie winy, bo sobie cośtam kupiły. No jak można
Oj mozna mozna. Nie chodzi o rozliczanie ale jesli jedziemy na jednym wozku to i jakos wydatki konsultujemy. Ja pracuje i maz tez i nie dzielimy na Twoje moje ...jest nasze. Oznacza to ze konsultujemy wydatki. Nie wyobrazam sobie sytuacji zeby sobie kupic ciuchow za kilka stow bez uprzedzenia i zeby maz zrobil tez to samo a potem okaze sie ze jest jakis pilny wydatek i ojjejuu mamy problem. I tak jest tak ze ja jako baba wydaje na te swoje łaszki wiecej niz on ale odbywa sie to za jego wiedza i w poszanowaniu jego zdania na ten temat. Nie widze w tym nic uwlaczajacego. A nawet jesli sa podzialy Twoja i moja pensja to wtedy sprawiedliwie byloby na rachunki i jedzenie sie zrzucac a jak cos komus zostanie na kocie to wolnoc Tomku w swoim domku.
Moj kolega z pracy uwazam ze ma to fajnie zalatwione. Zona tez dostaje 1500 zl na dziecko ustalili ze to sa faktycznie pieniadze dziecka a nie ich i tego nie ruszaja. Wcale nie zarabia duzo ale z zona zyja z jego pensji i pozwalaja sobie na wydatki w ramach tej kwoty.
summerka88 napisał/a:feniks35 napisał/a:No nie sadze ze umowili sie na to ze on swoja pensje wyda na rodzine a ona 1500 na co bedzie chciala. Gdyby tak bylo to raczej nie oczekiwalby teraz ze da mu te pare tysiecy z konta. Swoja droga zreszta gdyby nawet zgodzil sie na taki rozdzial kasy jak wyzej to hmm zaczynam naprawde coraz bardziej wspolczuc niektorym facetom bo okazuje sie powoli ze kasa jego jest kasa wspolna a kasy kobiety jest jej prywatna.
No i jakos srednio trafiaja do mnie argumenty ze przeciez ona kupuje rzeczy dziecku bo znam troche te zakupy i wiem ze niektore z nich sa czesto gesto grubym zbytkiem bo ubranko jest firmowe i drogie ale zalozy sie je dziecku 3 razy na krzyz i wyrosnie.
Po pierwsze nie wiesz, czy w ogóle umówili się na co i jak dokładają się że swoich dochodów.
Po drugie, autorka napisała co nieco o tym, jak każde z nich dysponowało swoimi dochodami.I współczuję kobietom, które są rozliczane i wpędzane w poczucie winy, bo sobie cośtam kupiły. No jak można
Oj mozna mozna. Nie chodzi o rozliczanie ale jesli jedziemy na jednym wozku to i jakos wydatki konsultujemy. Ja pracuje i maz tez i nie dzielimy na Twoje moje ...jest nasze. Oznacza to ze konsultujemy wydatki. Nie wyobrazam sobie sytuacji zeby sobie kupic ciuchow za kilka stow bez uprzedzenia i zeby maz zrobil tez to samo a potem okaze sie ze jest jakis pilny wydatek i ojjejuu mamy problem. I tak jest tak ze ja jako baba wydaje na te swoje łaszki wiecej niz on ale odbywa sie to za jego wiedza i w poszanowaniu jego zdania na ten temat. Nie widze w tym nic uwlaczajacego. A nawet jesli sa podzialy Twoja i moja pensja to wtedy sprawiedliwie byloby na rachunki i jedzenie sie zrzucac a jak cos komus zostanie na kocie to wolnoc Tomku w swoim domku.
Moj kolega z pracy uwazam ze ma to fajnie zalatwione. Zona tez dostaje 1500 zl na dziecko ustalili ze to sa faktycznie pieniadze dziecka a nie ich i tego nie ruszaja. Wcale nie zarabia duzo ale z zona zyja z jego pensji i pozwalaja sobie na wydatki w ramach tej kwoty.
No dobrze, ale jak się ma to, co napisałaś do sytuacji autorki wątku?
36 2017-11-21 13:55:39 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-11-21 13:59:15)
Cyngli napisał/a:Jeśli to 500+ i kosiniakowe, to są to pieniądze na dziecko i jego potrzeby.
Czyli ciuszki mamy powinny wyleciec z zakupow z tej kasy
Teoretycznie tak. Ja za 500+ mojego syna nie kupuję sobie ciuchów ani nie funduję fryzjera. Za to wysyłam syna na rehabilitację, muzykoterapię... To są jego pieniądze. Jeśli coś zostaje, to odkładam do skarbonki na koncie internetowym w banku. Ostatnio kupiliśmy z tych pieniążków farbę i boazerię do nowego pokoju dla Młodego, bo najwyższy czas na remont.
A przy malutkim dziecku wydatki są jeszcze większe, środki czystości, pampersy... dzieci szybko rosną, więc ubranka, buty...
feniks35 napisał/a:summerka88 napisał/a:Po pierwsze nie wiesz, czy w ogóle umówili się na co i jak dokładają się że swoich dochodów.
Po drugie, autorka napisała co nieco o tym, jak każde z nich dysponowało swoimi dochodami.I współczuję kobietom, które są rozliczane i wpędzane w poczucie winy, bo sobie cośtam kupiły. No jak można
Oj mozna mozna. Nie chodzi o rozliczanie ale jesli jedziemy na jednym wozku to i jakos wydatki konsultujemy. Ja pracuje i maz tez i nie dzielimy na Twoje moje ...jest nasze. Oznacza to ze konsultujemy wydatki. Nie wyobrazam sobie sytuacji zeby sobie kupic ciuchow za kilka stow bez uprzedzenia i zeby maz zrobil tez to samo a potem okaze sie ze jest jakis pilny wydatek i ojjejuu mamy problem. I tak jest tak ze ja jako baba wydaje na te swoje łaszki wiecej niz on ale odbywa sie to za jego wiedza i w poszanowaniu jego zdania na ten temat. Nie widze w tym nic uwlaczajacego. A nawet jesli sa podzialy Twoja i moja pensja to wtedy sprawiedliwie byloby na rachunki i jedzenie sie zrzucac a jak cos komus zostanie na kocie to wolnoc Tomku w swoim domku.
Moj kolega z pracy uwazam ze ma to fajnie zalatwione. Zona tez dostaje 1500 zl na dziecko ustalili ze to sa faktycznie pieniadze dziecka a nie ich i tego nie ruszaja. Wcale nie zarabia duzo ale z zona zyja z jego pensji i pozwalaja sobie na wydatki w ramach tej kwoty.No dobrze, ale jak się ma to, co napisałaś do sytuacji autorki wątku?
Ma sie to do tego tak, ze nie twierdze ze kobieta ma o siebie nie zadbac (co wyzej ironicznie zasugerowalas) tylko ma to zrobic z glowa. Albo konsultuje wydatki z partnerem albo jasno ustalaja kto za co placi i wtedy nie ma niedomowien. Autorka watku albo robila niemale i niekoniecznie niezbedne zakupy poza wiedza partnera albo z nim nie ustalila jasno podzialu wydatkow i tego co sie dzieje z reszta kasy. Gdyby tak nie bylo to nie probowalaby teraz przekretu z braniem pozyczki. Mialaby czyste sumienie.
feniks35 napisał/a:Cyngli napisał/a:Jeśli to 500+ i kosiniakowe, to są to pieniądze na dziecko i jego potrzeby.
Czyli ciuszki mamy powinny wyleciec z zakupow z tej kasy
Teoretycznie tak. Ja za 500+ mojego syna nie kupuję sobie ciuchów ani nie funduję fryzjera. Za to wysyłam syna na rehabilitację, muzykoterapię... To są jego pieniądze. Jeśli coś zostaje, to odkładam do skarbonki na koncie internetowym w banku.
Czyli robisz to co moi znajomi i co mi sie osobiscie bardzo podoba.
Ma sie to do tego tak, ze nie twierdze ze kobieta ma o siebie nie zadbac (co wyzej ironicznie zasugerowalas) tylko ma to zrobic z glowa. Albo konsultuje wydatki z partnerem albo jasno ustalaja kto za co placi i wtedy nie ma niedomowien. Autorka watku albo robila niemale i niekoniecznie niezbedne zakupy poza wiedza partnera albo z nim nie ustalila jasno podzialu wydatkow i tego co sie dzieje z reszta kasy. Gdyby tak nie bylo to nie probowalaby teraz przekretu z braniem pozyczki. Mialaby czyste sumienie.
OK. To jesteśmy mniej więcej w tym samym miejscu. Z tym, że ja nic z góry nie zakładam.
Mnie sytuacja autorki intryguje właśnie dlatego, że NIE WIEM jak wygląda i zastanawiam się, czy strach i obawy, które ona werbalizuje dotyczą:
- jej osobistych obaw, wynikających z nałożonych sobie ograniczeń lub niskiej samooceny,
- nie wypełnienia ustaleń, które poczyniła wcześniej WSPÓLNIE z partnerem,
- doświadczeń z partnerem, który już wcześniej przejawiał zachowania, które miały charakter wzbudzania poczucia winy i poczucia gorszości
???
Cyngli napisał/a:feniks35 napisał/a:Czyli ciuszki mamy powinny wyleciec z zakupow z tej kasy
Teoretycznie tak. Ja za 500+ mojego syna nie kupuję sobie ciuchów ani nie funduję fryzjera. Za to wysyłam syna na rehabilitację, muzykoterapię... To są jego pieniądze. Jeśli coś zostaje, to odkładam do skarbonki na koncie internetowym w banku.
Czyli robisz to co moi znajomi i co mi sie osobiscie bardzo podoba.
Uwazam, że to jedyna dobra opcja w tej sytuacji. Źle bym się czuła, gdybym wydawała te pieniądze na swoje zachcianki. Nawet, gdyby jednocześnie dziecku niczego nie brakowało.
feniks35 napisał/a:Ma sie to do tego tak, ze nie twierdze ze kobieta ma o siebie nie zadbac (co wyzej ironicznie zasugerowalas) tylko ma to zrobic z glowa. Albo konsultuje wydatki z partnerem albo jasno ustalaja kto za co placi i wtedy nie ma niedomowien. Autorka watku albo robila niemale i niekoniecznie niezbedne zakupy poza wiedza partnera albo z nim nie ustalila jasno podzialu wydatkow i tego co sie dzieje z reszta kasy. Gdyby tak nie bylo to nie probowalaby teraz przekretu z braniem pozyczki. Mialaby czyste sumienie.
OK. To jesteśmy mniej więcej w tym samym miejscu. Z tym, że ja nic z góry nie zakładam.
Mnie sytuacja autorki intryguje właśnie dlatego, że NIE WIEM jak wygląda i zastanawiam się, czy strach i obawy, które ona werbalizuje dotyczą:
- jej osobistych obaw, wynikających z nałożonych sobie ograniczeń lub niskiej samooceny,
- nie wypełnienia ustaleń, które poczyniła wcześniej WSPÓLNIE z partnerem,
- doświadczeń z partnerem, który już wcześniej przejawiał zachowania, które miały charakter wzbudzania poczucia winy i poczucia gorszości
???
Domyslilam sie ze o to chodzi. Ja chyba mam nieco zwichniete patrzenie w tym temacie bo czasem zakladam najprostsza wersje ze nie zawsze chodzi o niska samoocene, bierna agresje w zwiazku itp tylko o zwykle kobiece /czy meskie wpadki i bledy. A akurat nadmierne wydawanie kasy przez kobiety jest czesto gesto spotykane. Moze patrze na to wylacznie przez swoje filtry bo nagminnie sie spotykam ze zjawiskiem chowania nowych ciuchow w szafie i wkretami ze juz juz sa stare,rzekomymi prezentami od kolezanek i super okazjami cenowymi
Gdybamy, a autorka nie odpisuje już raczej.
Nana666 napisał/a:Nie robi się zakupów, to łatwo psioczyć, że za dużo na nie schodzi
Problemy z zakupami w swoim związku, musisz rozwiązywać ze swoją połówką, nie ze mną.
Nana666 napisał/a:Jak mój mi niekiedy mówi, że pieniądze szybko idą, a on takie swoje ma dłużej, to mu przypominam, że ja za "domowe" muszę opłacić rachunki, kupić żywność dla nas i naszych zwierząt oraz wszelkie domowe pierduty, a on ze swoich kupuje sobie picie i przekąski, więc jak ma z tym problem - może wziąć całą kwotę i opłacić to wszystko, ja sobie chętnie posiedzę z książką zamiast ganiać po sklepach. Jakoś dociera do niego.
Super. Opowiedziałaś, że robisz zakupy i marzy Ci się żeby Twój adorator czasami je robił. Kiedy Ty czytałabyś książę. Ale do czego zmierzasz? Musisz po prostu pracować nad związkiem
Niestety dla mnie to osoba obca, a muszę się dokładać i to na jej osobiste ciuszki. Jak sama zresztą napisała. Ale cóż, swoje pieniądze wydaje się najtrudniej.
Ooo, to o to Ci chodzi, oburzony podatnik Cóż, różni ludzie nie chcą się dokładać do różnych rzeczy - tylko chcenie nie ma na to wpływu, więc nie wiem, co to ma do rzeczy.
feniks35 napisał/a:Cyngli napisał/a:Teoretycznie tak. Ja za 500+ mojego syna nie kupuję sobie ciuchów ani nie funduję fryzjera. Za to wysyłam syna na rehabilitację, muzykoterapię... To są jego pieniądze. Jeśli coś zostaje, to odkładam do skarbonki na koncie internetowym w banku.
Czyli robisz to co moi znajomi i co mi sie osobiscie bardzo podoba.
Uwazam, że to jedyna dobra opcja w tej sytuacji. Źle bym się czuła, gdybym wydawała te pieniądze na swoje zachcianki. Nawet, gdyby jednocześnie dziecku niczego nie brakowało.
Cyngli moze az tak surowo bym tego nie oceniala. Bo jesli dziecko ma zabezpieczone wszelkie potrzeby, a Ty masz dziurawe buty albo nie kupilas nic dla siebie od xx mscy to raz na jakis czas moznaby zrobic wyjatek tez dla siebie Tyle ze w porozumieniu z partnerem a nie wara od tej kasy bo jest na moim koncie.
44 2017-11-21 14:43:38 Ostatnio edytowany przez safiye (2017-11-21 14:59:18)
Cóż, nie spodziewałam się tak urozmaiconych opinii
Otóż, dziecku niczego nie brakuje (uważam osobiście, że jest rozpieszczona - ma półtora roku). Zapewniam jej podstawowe potrzeby jak i te mniej podstawowe. Mężczyźnie memu tez nic nigdy nie brakowało. Miał nowe ciuchy, obuwie, dołożyłam się do tv, kupiłam meble dla dziecka itp itd. Z perspektywy czasu stwierdzam, ze obylabym się w tym momencie bez tych dwóch bluzek czy spodni ale cóż, czasu nie cofnę.
Czym jest spowodowany mój strach? Partner jest trochę porywczy i nie trafiają do niego argumenty takie jak to, ze opłaty i inne wydatki, przyjemności kosztują. On chce mieć to co ma i w dodatku odkładać. Mieć ciastko i zjeść ciastko. Jego pensja idzie na żywność ale także na jego przyjemności takie jak 2x dziennie piwa i papierosy.
Jeszcze nie pokazałam mu tego konta ale po prostu boje się kłótni, zwłaszcza, ze jestem osłabiona, wyczerpana (diagnoza lekarza, powaga) a ostatnio mieliśmy duży kryzys w związku z którego powoli wychodzimy (ja żyłam studiami i dzieckiem, może trochę mniej nim, później okazało się, ze mój organizm nie nadąża a on wciąż myślał o swoich potrzebach - inny temat).
Ah, zapomniałam dodać. On nigdy nie pytał o pieniądze na koncie. Wiedział, ze przez rok dostaliśmy 12 tysięcy i od półtorej roku dostajemy miesięcznie 500+. W tym momencie tylko 500. Korzystaliśmy oboje z tych pieniędzy. Szły głównie na opłaty, dziecko i w ostatniej kolejności na mnie/nas.
Czym jest spowodowany mój strach? Partner jest trochę porywczy i nie trafiają do niego argumenty takie jak to, ze opłaty i inne wydatki, przyjemności kosztują. On chce mieć to co ma i w dodatku odkładać. Mieć ciastko i zjeść ciastko. Jego pensja idzie na żywność ale także na jego przyjemności takie jak 2x dziennie piwa i papierosy.
Jeszcze nie pokazałam mu tego konta ale po prostu boje się kłótni, zwłaszcza, ze jestem osłabiona, wyczerpana (diagnoza lekarza, powaga) a ostatnio mieliśmy duży kryzys w związku z którego powoli wychodzimy (ja żyłam studiami i dzieckiem, może trochę mniej nim, później okazało się, ze mój organizm nie nadąża a on wciąż myślał o swoich potrzebach - inny temat).
Hm...czyli on WYOBRAŻA sobie, że na twoim koncie odłożona jest konkretna kwota, której w rzeczywistości nie ma, a ty się obawiasz jego reakcji, gdy się okaże, że kasa dawno się rozeszła. Tak samo jak masz podstawy ku temu, żeby obawiać się reakcji partnera, zapewne tak samo jesteś świadoma, jakie oczekiwania ma on co do stanu twojego rachunku. A to oznacza, że już wcześniej musiał formułować jakieś swoje oczekiwania w tym temacie. A skoro obawiasz się, jak teraz zareaguje, to oznacza, że wcześniej nie wyprowadzałaś go z błędu i pozwalałaś mu żyć w przeświadczeniu, że jakaś kwota na czarną godzinę znajduje się w twoim posiadaniu.
Wiesz, że prawda kiedyś musi ujrzeć światło dzienne? Nie ma sensu zwlekać. Wydaje mi się nawet, że czym prędzej to zrobisz, tym lepiej, bo odwlekanie tego z pewnością obciąża cię psychicznie. To, co teraz sobie fundujesz, tj. straszenie się i przeżywanie stresu związanego z oczekiwanym odrzuceniem (porzuceniem) może, ale nie musi się ziścić.
Na twoim miejscu wolałabym wiedzieć na czym stoję, na miejscu twojego partnera zresztą również Lepsza najgorsza prawda niż najpiękniej zapakowane kłamstwo.
47 2017-11-21 19:14:31 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2017-11-21 19:16:11)
Otóż, dziecku niczego nie brakuje (uważam osobiście, że jest rozpieszczona - ma półtora roku). Zapewniam jej podstawowe potrzeby jak i te mniej podstawowe. Mężczyźnie memu tez nic nigdy nie brakowało. Miał nowe ciuchy, obuwie, dołożyłam się do tv, kupiłam meble dla dziecka itp itd. Z perspektywy czasu stwierdzam, ze obylabym się w tym momencie bez tych dwóch bluzek czy spodni ale cóż, czasu nie cofnę.
Czym jest spowodowany mój strach? Partner jest trochę porywczy i nie trafiają do niego argumenty takie jak to, ze opłaty i inne wydatki, przyjemności kosztują. On chce mieć to co ma i w dodatku odkładać. Mieć ciastko i zjeść ciastko. Jego pensja idzie na żywność ale także na jego przyjemności takie jak 2x dziennie piwa i papierosy.
Jeszcze nie pokazałam mu tego konta ale po prostu boje się kłótni, zwłaszcza, ze jestem osłabiona, wyczerpana (diagnoza lekarza, powaga) a ostatnio mieliśmy duży kryzys w związku z którego powoli wychodzimy (ja żyłam studiami i dzieckiem, może trochę mniej nim, później okazało się, ze mój organizm nie nadąża a on wciąż myślał o swoich potrzebach - inny temat).
Partner porywczy, 2 razy dziennie piwo i fajeczki, Ty przeraźliwie wystraszona, z poczuciem winy o 2 bluzki i spodnie.... ja to tak widzę. Jeżeli jest tak jak piszę, to proponuję zastanowić się nad Waszym związkiem. Czy warto cokolwiek ratować. Wróżką nie jestem, ale na chłopski rozum, to nie wygląda dobrze.
48 2017-11-21 21:53:17 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-11-21 22:10:44)
Ok.. To ja nie chcę by ludzie z budżetówki kupowali ciuszki z pensji- niech śmigają po ulicy z gołym tyłkiem..
I ma mnie to obchodzić?
Miły cham, jak widzę prezentuje pogląd " co jest twoje to jest moje, a co moje to nie ruszaj ".
Raczej pogląd pracuj to będziesz miała. A jak leżysz to nie powinnaś mieć. Natomiast 500+ jest dotowane między innymi z moich pieniędzy. A autorka kupuje sobie ciuszki.
Ooo, to o to Ci chodzi, oburzony podatnik
Cóż, różni ludzie nie chcą się dokładać do różnych rzeczy - tylko chcenie nie ma na to wpływu, więc nie wiem, co to ma do rzeczy.
Oczywiście, że oburzony. Nie ma w tym nic strasznego. Pieniądze te są na co innego, nie ciuszki jakieś baby. Szczególnie podły podatek wobec osób, które zarabiają powiedzmy 2k na rękę, wynajmują same kawalerkę za np. 1400, jakiś miesięczny bilet, powiedzmy 100zł i za resztę muszą żyć. W sumie z miesiąca na miesiąc. Dokładając się do programów, gdzie jakieś babce zbyt dużo się wydaje na jej osobiste ciuchy, albo i tych z dochodem przekraczającym i 5k. Dobrze, że choć trochę zaczęto ograniczać te bzdety.
49 2017-11-21 22:43:39 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-11-21 22:44:35)
Twoja postawa jest wielkim błedem i wyciąga z Ciebie siły witalne. MUSISZ postawić sie na równi z nim. Zbierz się na odwagę i powiedz facetowi, ze chcesz usiąść przy stole i omówić sprawy finansowe, bo nie masz zamiaru być obywatelem drugiej kategorii w tym związku. I przygotuj sie do tego- zbierz wyciągi.spisz co pamiętasz. I potem ustalcie ile na co przeznaczacie.
Jesli on sie będzie upierał, że na sprawy dziecka starczy np 500 zł ze wszystkim, zaproponuj zamianę ról na jakiś czas- ty rób codzienne spożywcze zakupy, a on ubrania i rzeczy dla dziecka.
Pamietam jak mąż zaczął robić zakupy spożywcze- ale było zdziwienie, że to tyle kosztuje !Miło pewnie nie będzie, ale dasz radę.
Ela210 napisał/a:Ok.. To ja nie chcę by ludzie z budżetówki kupowali ciuszki z pensji- niech śmigają po ulicy z gołym tyłkiem..
I ma mnie to obchodzić?
Makigigi napisał/a:Miły cham, jak widzę prezentuje pogląd " co jest twoje to jest moje, a co moje to nie ruszaj ".
Raczej pogląd pracuj to będziesz miała. A jak leżysz to nie powinnaś mieć. Natomiast 500+ jest dotowane między innymi z moich pieniędzy. A autorka kupuje sobie ciuszki.
Nana666 napisał/a:Ooo, to o to Ci chodzi, oburzony podatnik
Cóż, różni ludzie nie chcą się dokładać do różnych rzeczy - tylko chcenie nie ma na to wpływu, więc nie wiem, co to ma do rzeczy.
Oczywiście, że oburzony. Nie ma w tym nic strasznego. Pieniądze te są na co innego, nie ciuszki jakieś baby. Szczególnie podły podatek wobec osób, które zarabiają powiedzmy 2k na rękę, wynajmują same kawalerkę za np. 1400, jakiś miesięczny bilet, powiedzmy 100zł i za resztę muszą żyć. W sumie z miesiąca na miesiąc. Dokładając się do programów, gdzie jakieś babce zbyt dużo się wydaje na jej osobiste ciuchy, albo i tych z dochodem przekraczającym i 5k. Dobrze, że choć trochę zaczęto ograniczać te bzdety.
Wiesz, na ile mi wiadomo, to pieniądze z 500+ czy innych socjali (żeby nie było - też niespecjalnie podoba mi się ich idea) znakowane nie są, toteż to po prostu kwota zasilająca budżet uprzywilejowanych i nie ma specjalnego znaczenia, czy ktoś kupi sobie ubrania z 500+, a dzieku nakupuje z wypłaty czy odwrotnie.
A On ile ma odłożone ze Swoich na koncie?
Miłychamie, zawsze będą istniały budżetowe pieniądze wydawane na coś- i wiele rzeczy pewnie by Ci sie nie podobało, np limuzyna urzednika, a dziewczynie żałujesz bluzki.
Ja nie dostaję żadnych zasiłków w tym 500+ chociaż mam 2 dzieci- zaznaczę- ale i tak uważam że są gorzej wydane pieniądze, ale nie twórzmy off topa...
A On ile ma odłożone ze Swoich na koncie?
Tylko, że on swoje faktycznie zarobił, a Autorka pobiera pieniądze na dziecko.
54 2017-11-22 11:28:40 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-11-22 11:43:00)
@Cyngli
Zgadzam się z Tobą. To nie pieniądze przeznaczone dla matki, tylko na dziecko.
Wiesz, na ile mi wiadomo, to pieniądze z 500+ czy innych socjali (żeby nie było - też niespecjalnie podoba mi się ich idea) znakowane nie są, toteż to po prostu kwota zasilająca budżet uprzywilejowanych i nie ma specjalnego znaczenia, czy ktoś kupi sobie ubrania z 500+, a dzieku nakupuje z wypłaty czy odwrotnie.
Pewnie, ze nie są znakowane. Masz tutaj rację. Z tym że jestem przeciwnikiem całkowicie temu świadczeniu, a już na pewno ograniczeniu go do progów finansowych. Można też przemyśleć formę i rozliczenia na co poszło. Ponieważ można kupić za wypłatę, a można wydać np. 200zł na dziecko i na tym koniec. Może to być rozwiązane np. w formie darmowego żłobka, dopłat do lekarzy dziecięcych lub innych do 500zł, dopłat do obiadów, które mogą być wdrożone. A nie na zasadzie damy, damy, będą głosować.
Miłychamie, zawsze będą istniały budżetowe pieniądze wydawane na coś- i wiele rzeczy pewnie by Ci sie nie podobało, np limuzyna urzednika, a dziewczynie żałujesz bluzki.
Ja nie dostaję żadnych zasiłków w tym 500+ chociaż mam 2 dzieci- zaznaczę- ale i tak uważam że są gorzej wydane pieniądze, ale nie twórzmy off topa...
Zawsze też można wprowadzać ograniczenia. A ten program nie istnieje od zawsze i kolejny raz krzywdzi najbiedniejszych, samotnie żyjących. I mam nadzieję, że w końcu w debacie publicznej znajdzie się ktoś kto zauważy kuriozum, dawania tego chociażby najbogatszym. I jest naprawdę dobry sposób, który nie powoduje strat u bogatszych, a zysk u biednych. Są to zwolnienia podatkowe. Nie pisz mi czego komu żałuje. Nie znasz mnie
Cóż Autorko nie rozumiem dlaczego Twój facet oczekuje wielkich oszczędności z pieniędzy które pobierasz na swoje dziecko. Dla mnie 12 tys zł rocznie na dziecko to nie jest jakaś wielka suma, raczej realny wydatek więc z czego by tu odkładać.. sama pobieram 500 + ale idzie to wyłącznie na pieluchy i mleko a i tak nie starcza.. macie niezłą sytuację finansową jeśli jeszcze możesz sobie pozwolić kupować ubrania z tych pieniedzy..
Chomik9911, racja, 50 pieluch marki pampers to ok. 50zł, 1200gr mleka bebilon ok. 65zł, moje bobo zużywa obecnie 4-5 paczek pieluch na miesiąc i ze 3 opakowania mleka; samo to wychodzi plus minus 400zł, a gdzie chrupeczki, gerberki, smoczki, ubranka, proszki do prania dla niemowląt, mydełka dla niemowląt, wilgotne chusteczki, że o zabawkach nie wspomnę. Apteczne zakupy dla bobasa to już w ogóle armageddon w portfelu :-). Kiedy małe się przeziębiło, to nie było u pediatry terminu bliższego niż 3-4 dni, prywatna wizyta wyniosła 120zł, a za parę dni druga wizyta, tym razem kontrolna. 500+ wystarcza jedynie na najbardziej podstawowe potrzeby dziecka.
Nie przypuszczam, żeby mamie, która dostaje 1500zł zasiłków zostawało jakoś super dużo kasy na fatałaszki, zwłaszcza jeśli opłaca z tego jeszcze rachunki.
I żeby mnie nikt nie oskarżał, że z jego podatków kupuję najdroższe pieluchy, to informuję, że nie pobieram 500+, gdyż mi nie przysługuje ;-)
500zł ledwo by wystarczyło, ale 1500 to już niezła kwota. Więc błagam, nie przesadzajcie.
A ja was proszę, nie dywagujcie. Nie założyłam tego tematu po to aby ktoś oceniał czy 1500zl wystarczy na potrzeby dziecka lub czy komuś się podoba, ze istnieją takie środki. Błagam was.
A ja was proszę, nie dywagujcie. Nie założyłam tego tematu po to aby ktoś oceniał czy 1500zl wystarczy na potrzeby dziecka lub czy komuś się podoba, ze istnieją takie środki. Błagam was.
Forum dyskusyjne ma to do siebie, że ludzie dyskutują
Napisz, czy coś się wyjaśniło - rozmawiałaś z chłopakiem, czy zdecydowałaś się jak przeprowadzisz rozmowę?
A ja was proszę, nie dywagujcie. Nie założyłam tego tematu po to aby ktoś oceniał czy 1500zl wystarczy na potrzeby dziecka lub czy komuś się podoba, ze istnieją takie środki. Błagam was.
Jaja sobie robisz?
Po to jest forum, by dyskutować.
Nie masz innej opcji, jak szczerze pogadać z mężem.
safiye napisał/a:A ja was proszę, nie dywagujcie. Nie założyłam tego tematu po to aby ktoś oceniał czy 1500zl wystarczy na potrzeby dziecka lub czy komuś się podoba, ze istnieją takie środki. Błagam was.
Jaja sobie robisz?
Po to jest forum, by dyskutować.Nie masz innej opcji, jak szczerze pogadać z mężem.
Istnieje istotna różnica pomiędzy dyskusją a dywagacją.
62 2017-11-22 18:29:23 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-11-22 18:30:22)
Cyngli napisał/a:safiye napisał/a:A ja was proszę, nie dywagujcie. Nie założyłam tego tematu po to aby ktoś oceniał czy 1500zl wystarczy na potrzeby dziecka lub czy komuś się podoba, ze istnieją takie środki. Błagam was.
Jaja sobie robisz?
Po to jest forum, by dyskutować.Nie masz innej opcji, jak szczerze pogadać z mężem.
Istnieje istotna różnica pomiędzy dyskusją a dywagacją.
Hahah. Jaką dywagacją? Też jestem matką, wiem co i ile kosztuje.
Popłynęłaś z kasą, bywa. Ale miej odwagę się mężowi przyznać, przecież Cię nie zabije.
safiye napisał/a:Cyngli napisał/a:Jaja sobie robisz?
Po to jest forum, by dyskutować.Nie masz innej opcji, jak szczerze pogadać z mężem.
Istnieje istotna różnica pomiędzy dyskusją a dywagacją.
Hahah. Jaką dywagacją? Też jestem matką, wiem co i ile kosztuje.
Popłynęłaś z kasą, bywa. Ale miej odwagę się mężowi przyznać, przecież Cię nie zabije.
Co wy macie z tym mężem?
Dywagacją, bo nie pytałam czy komuś się podoba, że istnieje 500+
Cyngli napisał/a:safiye napisał/a:Istnieje istotna różnica pomiędzy dyskusją a dywagacją.
Hahah. Jaką dywagacją? Też jestem matką, wiem co i ile kosztuje.
Popłynęłaś z kasą, bywa. Ale miej odwagę się mężowi przyznać, przecież Cię nie zabije.
Co wy macie z tym mężem?
Dywagacją, bo nie pytałam czy komuś się podoba, że istnieje 500+
A ja nie pisałam, czy mi się podoba, czy nie.
Mąż, partner, chłopak. Wszystko jedno. Towarzysz życia.
Istnieje istotna różnica pomiędzy dyskusją a dywagacją.
Dostawałaś już odpowiedź kilka razy. Pieniądze są na dziecko, nie na Ciebie i generalnie oboje rodziców powinni mieć taki sam wgląd do konta, z którego się nimi zarządza.