Jestem niewysoki, do tego mam przyjazną urodę i ludzie nie przypuszczają, że mam tyle lat, ile wynika z mojego dowodu. Wszyscy myślą że jestem młodszy. A na prawdę mam 26 lat i pewien problem z natury blokady wewnętrznej. Od sierpnia pracuję w pewnej firmie, do której dojeżdżam autobusem. Od września widuję sporo młodszych dziewczyn - 16-18 lat. Przyznam, że część z nich mi się podoba. Nie każda, ale sporo dziewczyn mnie przyciąga urodą. Chcę niekiedy do którejś podejść, ale mam przekonanie, że jestem dla nich zbyt stary. Co prawda kiedy używałem portali społecznościowych 18 latki pisały, że dla nich mój wiek jest ok, ale co innego internet, a co innego rzeczywistość.
Rozmawiałem ze swoją mamą o tym, że podobają się mi dziewczyny w moim wieku, jak i te młodsze po 17 i 18 lat. Usłyszałem, że jestem za stary dla nich i abym nie umawiał się z dziećmi. Koledzy mają inne zdanie, twierdzą że 17 i 18 latka jest ok, bo może obecnie nie myśli o usamodzielnieniu się i poważnie o życiu, ale nie są już jakimiś dziećmi, potrafią pogadać, pośmiać się, można się z nimi poprzytulać, pochodzić za rękę, gdzieś wyjść i właściwie wielkiej różnicy nie ma.
Niekiedy któraś we wspomnianym autobusie spogląda na mnie dając mi sygnał do podejścia. Jednak ja wstydzę się podejść z powodu wieku. Boję się, że stwierdzi, że jestem dla niej za stary, a poza tym obawiam się reakcji ludzi w autobusie. Możliwość uznania mnie za zboczeńca interesującego się 18latkami napawa mnie lękiem.
Ostatnio widziałem kilka interesujących dziewczyn. Miały gdzieś 17,18 lat. Widziałbym siebie na spacerze z nimi, ale przed podejściem powstrzymuje mnie mój wiek.
Oczywiście nie twierdzę, że któraś stałaby się moją dziewczyną, ale przecież spacer i poznanie się to nic złego prawda? A jeśli zaiskrzy to chyba warto?
Proszę o odpowiedź czy powinienem odpuścić młodsze o 8,9 lat kobietki, czy jednak mimo wszystko mogę się z nimi spotykać? Bo już się pogubiłem.