i pstryk jak w zegarku O północy czasu moskiewskiego...:)
3,836 2017-12-02 02:02:25
3,837 2017-12-02 02:04:23 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-12-02 02:06:23)
Ela210 napisał/a:najambitniejszy nie nakarmi piersią
Przypomniał mi się fajny obrazek z mojego osiedla. Dwóch łysych napakowanych gości pchających wózki z niemowlętami, jak psiapsiółki
Ela? Ale już się wysypiasz, coooo???
Czy przyzwyczajenie zostało?
śpię za małoooo.. ale jutro sooobooota...szkoda że sąsiedzi mają wyjącego psa, który pewnie znowu zbudzi mnie o 8...
3,838 2017-12-02 02:06:14
Czyli dzień zapierdzielania w domu tiaaaa...
3,839 2017-12-02 02:08:19
Czyli dzień zapierdzielania w domu
tiaaaa...
O, masz o mnie za dobre zdanie.. Myślisz że ze ścierka i miotłą od rana biegam? O nie Wybiorę się jutro do kina, tylko nie wiem jeszcze na co..
3,840 2017-12-02 02:08:35
Umiejętności w kuchni? Ja wszystko robię... niesłone ziemniaki, za twarde kotlety, przypalony żurek, cudowną jajecznicę
. Oprócz tego spalam tłuszcz na gorącej patelni, że jest szaro od dymu.
Naprawdę nie lubię gotować, bo mało radochy, a dużo roboty.
3,841 2017-12-02 02:09:10
I_see_beyond napisał/a:Ojej, rh, wszyscy już grzecznie poszli spać, a my tu siedzimy. Ty jesteś nocny marek, a ja... Chyba zaczynam przejmować Twoje nawyki.
![]()
Przyzwyczajaj się... a rano poproszę ananasa
Wniosę mój wykrawacz do ananasa z Tchibo do wspólnego mieszkania. Hihi.
Będziemy się powoli odrabiać - zaczniemy od sprzętów w kuchni.
Ananas to smaczny składnik owocowych sałatek, deserów, koktajli, hawajskiej pizzy, a także świetny dodatek do mięs. Ale ten egzotyczny owoc nie tylko cudownie smakuje, ale również dobroczynnie wpływa na nasze zdrowie – poprawia trawienie, pomaga w gojeniu się ran i działa przeciwzapalnie. Specjalna obieraczka do ananasa pomoże nam szybko uporać się z grubą skórką i sprawnie pokroić ananasa w plastry. Dzięki temu będziemy mogli podjadać ten zdrowy przysmak, kiedy tylko chcemy! Warto, by często gościł w naszym menu. Praktyczny wykrawacz do ananasa to obowiązkowy gadżet miłośników egzotycznych owoców!
Tego podkreślonego nie wiedziałam. Jedzmy zatem ananasy . I ogólnie dużo warzyw i owoców.
3,842 2017-12-02 02:14:28
rh72 napisał/a:Czyli dzień zapierdzielania w domu
tiaaaa...
O, masz o mnie za dobre zdanie.. Myślisz że ze ścierka i miotłą od rana biegam? O nie
Wybiorę się jutro do kina, tylko nie wiem jeszcze na co..
Jest sporo do wyboru... polecam Ligę jak się chcesz odmóżdżyć Prawdę mówiąc nie pamiętam o czym było oprócz tego, że Superman'a ożywili
3,843 2017-12-02 02:15:08
Przewidujesz Ajsi, że Rh goły i wesoly wejdzie w nowe życie??
Gary, dobrze że jajecznicy nie przypalasz, bo to byłaby tragedia z wietrzeniem mieszkania.
3,844 2017-12-02 02:15:44
Umiejętności w kuchni? Ja wszystko robię... niesłone ziemniaki, za twarde kotlety, przypalony żurek, cudowną jajecznicę
![]()
. Oprócz tego spalam tłuszcz na gorącej patelni, że jest szaro od dymu.
Naprawdę nie lubię gotować, bo mało radochy, a dużo roboty.
Eeee... dobrze brzmi - te niesłone ziemniaki są ok!... Gary, więc wiesz - prościej... Podrywasz odpowiednią kobietę i sobie siedzisz a żarełko same się robi
3,845 2017-12-02 02:16:53
rh72 napisał/a:I_see_beyond napisał/a:Ojej, rh, wszyscy już grzecznie poszli spać, a my tu siedzimy. Ty jesteś nocny marek, a ja... Chyba zaczynam przejmować Twoje nawyki.
![]()
Przyzwyczajaj się... a rano poproszę ananasa
Wniosę mój wykrawacz do ananasa z Tchibo do wspólnego mieszkania.
Hihi.
Będziemy się powoli odrabiać - zaczniemy od sprzętów w kuchni.
Spoko... ja myślę, że więcej byś wniosła
Odrabiać? Może inne sprzęty ważniejsze, co?!
3,846 2017-12-02 02:18:09
Przewidujesz Ajsi, że Rh goły i wesoly wejdzie w nowe życie??
Gary, dobrze że jajecznicy nie przypalasz, bo to byłaby tragedia z wietrzeniem mieszkania.
Goły i wesoły? 2 x TAK! I goły i wesoły!!!
Dobrze Ela myślisz!
I see... wesoły i goły ale nie golec!
3,847 2017-12-02 02:24:23
Jajecznicę robię dobrą. Każdy robi dobrą jajecznicę.
Przypalam najczęściej jak siedzę przy kompie.
A wiecie dlaczego informatyk robi herbatę cały dzień? Bo przychodzi do pracy, wstawia wodę na herbatę. Siada do komputera. Idzie do kuchni. Okazuje się, że woda się zagotowała i wystygła. No to włącza ją znowu. Siada do komputera. Po chwili przychodzi. Okazuje się, że woda się zagotowała, ale już zdążyła wystygnąć. Zatem włącza ją znowu... Taka pętla.
3,848 2017-12-02 02:26:31
Dlatego nie pijam herbaty! really!
3,849 2017-12-02 02:29:06
Z domowych prac lubię tylko gotowanie i prasowanie..
3,850 2017-12-02 02:34:28
A ja leniuchowanie! ciężka robota... ufff...
3,851 2017-12-02 02:35:46 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-12-02 02:55:27)
... w poprzednim odcinku...
Sony zaczęła prowadzić, sprawiała wrażenie, że jest jej obojętne czy z nią idę czy nie. Szliśmy dużą ulicą, potem mniejszą, jeszcze mniejszą i mroczną, jakieś bloki i podwórka komunistyczne. Nie pamiętam o czym rozmawialiśmy, w końcu tematy się wyczerpały, ale z nią całkiem sympatycznie się milczało i szło i szło i szło. Stukała obcasami w chodnik, jedną ręką uszczelniała sobie płaszczyk pod szyją, a w drugiej trzymała torebkę, która dyndała obok jej kolana. W końcu znaleźliśmy się na skraju jakiegoś nieoświetlonego parku. Spojrzałem na nią pytająco, a ona widząc to powiedziała "No chodź, chodź... faktycznie tędy...".
...napisy początkowe... i nowy odcinek ...
Sony szła zdecydowanym krokiem w stronę najciemniejszych drzew. Stukot obcasów zmienił się na chrobot łamanych zmrożonych liści i traw. Nabrałem wątpliwości co ona robi. Wyprzedzała mnie o kilka kroków i nie oglądając się za siebie powiedziała:
-- Gary Boisz się iść przez ciemny park, czy boisz się iść z barmanką przez ciemny park?
-- Nie boję się ani parku, ani barmanki ze mną w parku. Barmanki Sony z takimi pięknymi oczami trudnymi do rozszyfrowania.
-- No to nie ociągaj się tylko dziarsko idziemy...
Przeszliśmy pierwszą linię drzew, ukazała się wielka płaska łąka, a może raczej skoszony nierówny trawnik, przedzielony wszerz i wzdłuż zaniedbanymi utwardzonymi ścieżkami budowanymi pewnie za czasów komuny. Park był otoczony wysokimi topolami, które izolowały cały ten teren od szumu Krakowa. Sony faktycznie szła dziarsko... na przemian po mrożonej trawie chrup, chrup, chrup... potem kilka kroków stuku puku stuku puku obcasami na tej komunistycznej ścieżce, zwalniała przed krawężnikiem jakby na pamięć znała gdzie każdy się znajduje. Nie nadążałem... musiałem uważać, aby się nie potknąć.
-- Kurczę Sony... a nie możemy iść jak ludzie alejkami? -- powiedziałem trochę zirytowany
Zignorowała, albo nie słyszała, dalej szła i szła na przełaj całego niby-parku. Do głowy zaczęły się sączyć myśli.
-- Takie to dziwne... Kobieta, piękna, a taka nietypowa... torebka w ręce jak u nastolatki obija się o kolano, brak romantyzmu bo zostawiła mnie z tyłu, jeszcze pogania abym szybko szedł. Chłopczyca? Będziemy skakać przez płoty? Kraść jabłka? Czy o tej porze rosną jabłka? -- myślałem
-- Dżizas! Gary! Czy Ty oszalałeś? Idziesz z dziewczyną na spacer, sama chciała, każdy facet by się cieszył, a Ty odstawiasz jakieś filozofie -- odezwał się w mojej głowie pierwszy głos rozsądku
-- No taaaaak... ale sam widzisz jak jest... -- zacząłem mu tłumaczyć -- Czy to romantyczny spacer? Niby pięknie, podoba mi się jasność od księżyca, która rozprasza się na zmrożonej rosie, idziemy sobie razem, ale chyba bardziej osobno... jeszcze się rozchoruję bo zimno, a poza tym buty będę miał do czyszczenia...
-- Ale ja też uważam, że przeginasz... Ocknij się... Bo potem ... -- zabrzmiał w głowie drugi głos...
-- Co potem? Hę? -- przerwałem cwaniakowi...
-- Potem będziesz siedział w domu i marudził, że byłeś na spacerze z kobietą, a wszystko zepsułeś... że mogłeś to czy tamto...
-- Ja zepsułem?
-- Tak, tak. Ty Gary. -- powiedział drugi głos
-- No dokładnie... -- dodał pierwszy
-- No to co mam robić?
-- My nie wiemy... -- odrzekli zgodnie
-- A dobra! Chrzanić te wasze rady... Zawsze sam muszę decydować.
No i się obaj zamknęli. Chociaż może pomogli. Uświadomiłem sobie, że mimo że sytuacja była taka nietypowa, to faktycznie cudownie było z nią iść najpierw przez miasto, a teraz w tym dziwnym parku. Zbliżaliśmy się do środka łąki, Sony patrzyła w górę, zwolniła, zatrzymała się. Ja kilka metrów za nią też się zatrzymałem, bo może ona coś dziwnego na niebie zobaczyła? Co ona zobaczyła? Też patrzyłem w górę, ale widziałem tylko pełnię księżyca, chmury zasłaniające gwiazdy, za drzewami światła miasta i żółty smog w świetle latarni.
-- W liceum jak wracałam z tańca wieczorami, to się tutaj zatrzymywałam i patrzyłam w górę tak jak teraz... -- powiedziała w zamyśleniu, ignorując fakt, że jestem daleko z tyłu i ledwo to słyszałem; zacząłem powoli iść w jej stronę -- Często sama, czasem z chłopakiem... hmmm... ale oni wszyscy są już "gone with the wind". Ciekawe czy to pamiętają.
Powoli, powoli, krok za krokiem, uważając, aby nie chrzęścić zbytnio łamanymi trawami, podszedłem do niej. Stanąłem tuż przy niej, bardzo blisko, moje udo oparło się o jej pupę, prawą ręką przesunąłem po jej plecach, delikatnie, powoli, aby nie spłoszyć kotka, objąłem w talii. Czułem jej ciepło, bo pewnie się rozgrzała takim spacerem, i zapach włosów zmieniony od kadzidełek w barze. Nie drgnęła nawet, tylko ciągle patrzyła się na księżyc totalnie zamyślona. Przerwałem jej.
-- Stałaś tak z chłopakami tutaj? Też była pełnia? -- zapytałem patrząc na jej pogrążoną w nostalgii twarz skierowaną w stronę światła Księżyca
-- Taaak... Tak byłooooo... Tyle lat już uwielbiam to miejsce...
Milczenie... kilka sekund milczenia. Pogładziłem ją delikatnie po boku, pod tą ręką która trzymała torebkę. Sony ocknęła się ze swojej zadumy. Powoli odwróciła głowę w moją stronę. "Ups! Czy przegiąłem?" -- przeszyła mnie myśl -- "Ale przecież nie uciekła...".
-- A Tyyyy co robisz? -- powiedziała tak neutralnie, że dalej nie wiedziałem czy to odrzucenie, czy akceptacja, trochę się wykręciła z mojego objęcia, ale wciąż trzymałem rękę na jej plecach
-- Stoimy razem i oglądamy Księżyc
Kolejne milczenie. Patrzymy się sobie w oczy. Serce mi zaczęło mocno bić, mózg się wyłączył, myśli uciekły, została pustka, same emocje. Pochyliłem głowę, aby ją pocałować i wtedy moje usta trafiły... trafiły na jej policzek... tak policzek. Nie chciała się całować, sprytnie odwróciła głowę w ostatnim ułamku sekundy, warknęła tylko suche:
-- Nie-ee-e...
Speszyłem się. Pogłaskałem ją po plecach dwa razy, wziąłem rękę i zrobiłem kilka kroków na przód. Ona znowu podniosła głowę do góry, zignorowała mnie. No cóż... czekałem. W końcu dołączyła do mnie i tak szliśmy razem w milczeniu.
-- Pewnie źle ją wyczułem. -- pomyślałem
-- Możę tak, a może nie... nie przejmuj się. -- powiedział pierwszy głos rozsądku
-- No i nie będziesz żałował przecież... -- dodał drugi -- Ani tym bardziej nie myśl, alby przepraszać.
-- Nie zamierzam przepraszać, daj spokój... Może nawet fajnie było...
-- Nie fajnie. Dziwnie. Ale zrób coś, aby nie milczeć. Duży chłopak z Ciebie jest.
Spojrzałem badawczo na Sony, nie wyglądała na złą, obrażoną. Uśmiechnąłem się do niej, ale pozostała niewzruszona.
-- To którędy do wyjścia? -- zapytałem, a ona pokazała jakiś ciemny kąt parku
Już mi było obojętne, czy się potknę, czy zbrudzę buty. Teraz tylko szliśmy i szliśmy. Para z ust zasłaniała widok, do uszu docierał chrupot zmrożonej trawy, mój i jej, chrup, chrup, coraz bliżej i bliżej ściany z drzew, bliżej ciemnego kąta gdzie miało być wyjście z parku. Gdy tak szedłem obojętnie przez kilka minut, to uświadomiłem sobie nagle, że idę sam, nie słyszę jej kroków, oglądnąłem się w tył. Zatrzymała się dziesięć kroków za mną. Jej włosy pięknie spływały na ramiona, na twarzy malował się cień przeplatany ze światłem księżyca, gdzieś tam chowały się jej oczy. Jedna ręka dalej trzymała torebkę, a druga uszczelniała płaszczyk pod szyją. Stała niemal na baczność. Jak pomnik. Wyglądała tak, jakby zapomniała wyłączyć żelazka w domu. "O rany! O co znowu chodzi..." -- pomyślałęm, ale zapytałem ją delikatniej:
-- Wszystko w porządku Sony?
-- ... -- cisza... nic nie mówi, nie rusza się...
-- Za szybko idę? Wybacz... Rozkojarzyłem się...
-- Nie o to chodzi...
-- A o co? Powiesz Sony?
-- Wiesz co Gary... -- i zacięła się znowu
"Okej... nie pomogę Ci... musisz sama to powiedzieć... czekam" -- pomyślałem. Stoję i patrzę na nią, a ona na mnie. Po kilku sekundach powietrze przeszyło jej zdanie:
-- Teraz możesz mnie pocałować...
Uff... poczułem jakby mnie piorun strzelił.
-- Czy ktokolwiek jest w stanie zrozumieć kobiecą logikę? -- przyszły kolejne myśli -- Jak to "teraz"? Jak to "mogę"? I dlaczego kwadrans wcześniej nie mogłem? O co jej naprawdę chodzi?
-- Nie czas przyjacielu! Nie czas na myślenie -- powiedział któryś z głosów... zignorowałem nie chcąc ich słuchać
Na buzi pojawił mi się promienny uśmiech, oczy zapłonęły, serce zaczęło bić. Wszystkie myśli odfrunęły. Do przejścia miałem dziesięć kroków, nie mogłem od niej oderwać wzroku, zbliżałem się powoli, nie wiedziałem jak to będzie jak dotrę do celu. Żadne z nas nie odważyło się przerwać ciszy. Ona stała nieruchomo, jak zahipnotyzowana... pewnie przeszła walkę w swojej głowie, której wynik już jest znany. Ja szedłem powoli, byliśmy coraz bliżej. W mojej głowie krążyło echo "Teraz możesz mnie pocałować... Teraz możesz mnie pocałować... Teraz możesz mnie pocałować...". Stanąłem tuż przed nią, brzuszek do brzuszka, biodra przy biodrach, twarz przy twarzy, mój nos niemal dotknął jej czoła.
Nieco uniosła głowę i wiem że szukała moich oczu, ale księżyc świecił z boku, migały cienie na twarzach, to jedno oko się ukazało, za chwilę zniknęło, to jej usta uniesione w górę. Podniosłem dłonie, opuszkami palców zaczesałem jej włosy, na bok, po policzkach, dłońmi pogłaskałem ramiona w płaszczyku.
Niestety znowu przyszły myśli...
-- A co jeśli ona nie chce tak naprawdę abym ją pocałował? Sama nie wie czego chce?
-- Noooo... może tak być... -- powiedział pierwszy głos rozsądku
-- Nie pomagasz mi w ten sposób -- odpowiedziałem mu szorstko
-- No i co będzie? Drugiej wtopy nie przeżyjemy przecież... -- powiedział zaciekawiony drugi głos rozsądku
-- Aaaaaa... sio, sio -- powiedziałem im
Przestałem głaskać jej ramiona. Chwilę staliśmy w bezruchu. Ona nie drgnęła. Trudno. Wsunąłem dłonie na jej boki, mocniej złapałem. Jej usta przybrały półuśmieszek Mona Lizy. Powoli, bardzo powoli, tak jak się łapie kotka, pochyliłem głowę w stronę Sony -- aby nie wykręciła drugiego numeru. Nasze nosy się zetknęły, usta były milimetry od siebie. Zatrzymałem się i czekam... Niech dziewczyna coś zadziała. Czekam. Wystarczy że się dwa milimetry ruszy i już się pocałujemy. Czekam, a ona nic.
Hmm... no to w takim razie ja musiałem zrobić ten ostatni krok, krok do raju. Delikatnie dotknąłem jej usta moimi, jak piórkiem. Chyba jej się spodobało. Znowu ją delikatnie dziubnąłem w usteczka. Trochę zmiękły. I znowu... i znowu... Złapała mnie za boki, torebka oparła się o moje udo, przechyliła głowę w bok i zaczęliśmy się szybciej całować, raz po raz czułem jej usta, jak wzajemnie badamy każdy milimetr swoich warg. Dziewczyna zaczęła odpływać, wyluzowała. Wsunąłem ręce dalej, jedną dłonią za krzyże przycisnąłem ją do siebie, druga dłoń głaszcząc jej rękę, ramię, wsunęła się pod włosy, na jej gołą ciepłą szyję. Opuszkami palców pokręciłem na jej szyi kółeczka, zagłębiłem palce między włosami... iiiiiiiiiiiiii... iii... całowaliśmy się jak na filmach... Czy długo? Nie wiem... Czas się zatrzymał.
W końcu odchyliła głowę tak, że mogłem zobaczyć jej oczy. Były magiczne, jakby coś się zmieniło, jakbyśmy stanęli po drugiej stronie lustra. Pewnie razem na siebie patrzyliśmy jak na zjawy. "Co ja tutaj robię? A Tyyy? My?". Uśmiechała się, była jak oswojony lisek. Pogłaskała mnie rękami po bokach i powedziała:
-- To coo? Idziemy dalej?
-- Tak, tak, chodźmy. Możemy tak? -- wziąłem ją za rękę
-- Możemy, możemy... Nie złość się na mnie, dobra? -- wypaliła niespodziewanie
-- Yyyy... Ale co masz na myśli? -- zaniepokoiłem się
-- Nic, nic...
-- Aaaa... chodzi Ci o twoje "Nie-e-e-e"... daj spokój, takie to twoje kobiece zawiłości
-- Miał być spacer a wyszła randka
-- Hmmm... wspaniale Sony, wspaniale.
Dotarliśmy pod jej blok.
-- Tutaj mieszkam.
-- Dobrze Sony. To buzi i dobranoc -- daliśmy sobie całuska w usta
Odwróciła się, poszła do windy. Szedłem przez miasto sam. Gdy dotarłem do mieszkania otrzymałem smsa
-- Na razie Gary! Seksu nie było, ale tyle emocji z takiej prostej przygody.
-- Taaak... to były dla mnie trzy najpiękniejsze kwadranse w ciągu ostatnich wielu miesięcy
Zakończyliśmy ten wyjątkowy dzień.
============================
Koniec filmu. I wystrzelałem się z weny twórczej
Dobrze, że mogę bawić Was "śpiewem swym"
3,852 2017-12-02 10:15:29 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2017-12-02 10:43:49)
Spoko... ja myślę, że więcej byś wniosła
![]()
![]()
Odrabiać?
Miało być "DORABIAĆ się" - efekt pisania w nocy. I nadpisywania.
Ela, w kinie jest teraz m. in. "Morderstwo w Orient Expressie", które widziałam. Piękna scenografia, kostiumy, doborowa obsada, ale... scenariusz przydługawy - szkoda, bo zmarnowano potencjał fajnej historii. I wkurzał mnie "francuski" akcent Kennetha Brannagha, który zagrał Herculesa Poirot.
Grają też "Na karuzeli życia" Woody'ego Allena - ciekawa jestem jak to wypadło.
Gary , to bardzo dobry pomysł z tym w poprzednim odcinku .
Słuchajcie, dopiero teraz dostałam powiadomienia o Waszych nocnych postach.
3,853 2017-12-02 10:31:49
I wystrzelałem się z weny twórczej
![]()
Mam nadzieję, że to chwilowa niemoc twórcza. Zawsze może pojawić się cdn.
Drodzy parapetówkowicze, coś zdrowego i smacznego dla Was na śniadanie:
Ela, napisz koniecznie co widziałaś w kinie.
3,854 2017-12-02 10:46:33
Gary napisał/a:I wystrzelałem się z weny twórczej
![]()
Mam nadzieję, że to chwilowa niemoc twórcza. Zawsze może pojawić się cdn.
3,855 2017-12-02 11:20:03 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-12-02 11:35:14)
Jajecznicę robię dobrą.
Każdy robi dobrą jajecznicę.
Przypalam najczęściej jak siedzę przy kompie.
A wiecie dlaczego informatyk robi herbatę cały dzień? Bo przychodzi do pracy, wstawia wodę na herbatę. Siada do komputera. Idzie do kuchni. Okazuje się, że woda się zagotowała i wystygła. No to włącza ją znowu. Siada do komputera. Po chwili przychodzi. Okazuje się, że woda się zagotowała, ale już zdążyła wystygnąć. Zatem włącza ją znowu... Taka pętla.
Krążył kiedyś taki żart o Blondynce.
Dlaczego Blondynka nie może przestać myć włosów?
- Bo na butelce szamponu jest napisane: ... i czynność powótrzyć.
Takie tam żarciki...
@Gary, marnujesz się literacko. Serio.
3,856 2017-12-02 12:32:46
@Gary, marnujesz się literacko. Serio.
Hmmm... dzięki Sony, Sony
. Pozdrawiam Cię literacko w takim razie... Miłej soboty.
3,857 2017-12-02 13:46:46 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-12-02 13:49:21)
Ajsi, niestety nic nie znaleźliśmy na co możemy pójść naprawdę z ciekawości.
Strasznie żałuję że nie ma Kina z jakimiś starszymi filmami które można obejrzeć na dużym ekranie jeszcze raz.
Może za tydzień wejdzie coś nowego.
Lubię filmy w 3 D, Grawitacja była świetna..
A propos Weny- widzieliście film "Muza" z Sharon Stone ?
Chciałabym mieć taką pracę !
3,858 2017-12-02 14:03:50
W "samotność w sieci" brakuje 9 odcinka niestety na YouTube...
3,859 2017-12-02 14:13:46
@Ela, widziałam "Muzę" wieki temu. Sharon Stone uwielbiam.
@Gary, ciekawa jestem Twojej opinii o "Samotności w sieci".
Ja się jeszcze zastanawiam nad filmem "Suburbicon". W Krakowie tego teraz nie ma, ale zamierzam to obejrzeć gdzie indziej.
3,860 2017-12-02 14:14:53
14 grudnia wchodzi do kin film "Gwiezdne wojny - ostatni Jedi" - koniecznie trzeba to obejrzeć w 3D.
3,861 2017-12-02 14:20:06 Ostatnio edytowany przez zabpth (2017-12-02 14:21:36)
W "samotność w sieci" brakuje 9 odcinka niestety na YouTube...
Ja miałem podobnie z "z archiwum x", chyba każdy oglądał, a w zeszłym roku wyszedł nowy sezon, parę odcinków, fajne, takie luźne z dystansem podejście to konwencji, i właśnie też jednego odcinka w środku nigdzie było, ile się naszukałem, nawet ruskiej cyrylicy się uczyłem żeby ściągnąć z ichnich jakiś torrentów, w końcu gdzieś dorwałem, ale teraz sprawdziłem na Wikipedii że ten ostatni sezon miał 6 odcinków, a jeżeli pamięć mnie nie myli to właśnie chyba było ich 7, może ten jeden odcinek, to jakiś nie zatwierdzony czy coś.
Może u Ciebie podobnie, ale samotność w sieci, a skoroś literat, to możesz domniemać co było w tym brakującym odcinku, samotność w sieci, jakoś kojarzy mi się hmm.. dziwnie, niby romantycznie, ale tak jakby raczej bardzo bardzo romantycznie , kiedyś nawet miałem pomysł, na wlepienie takiego odcinka tutaj w tym temacie :]
hyhe
Pozdrawiam
3,862 2017-12-02 14:20:33
Samotność w sieci...
Dopisuję do trzech najpiękniejszych filmów, czyli obok Madison County i Flashbacks Of A Fool.
Tyle z telefonu. Z kompa napiszę więcej.
3,863 2017-12-02 14:27:26 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-12-02 14:30:09)
Ajsi, Matt był świetny w Utalentowanym Panu Ripley- to mogłabym ogladać w kółko..
Jesli ktoś nie widział polecam.
Niepotrzebnie te Bourny nakręcił, ale co robi się dla kasy..
Cykl netkobiet:
Niewinne początki
Netfacet
ban
ban
Przyjaciółka forum
Netfacet....
3,864 2017-12-02 14:29:42
Ja miałem podobnie z "z archiwum x", chyba każdy oglądał
Jasne. Motyw muzyczny jest zayefajny :
3,865 2017-12-02 14:34:24
@Ela, a mnie Matt Damon podobał się w "Buntowniku z wyboru", gdzie zagrał obok mojego ukochanego Robina Williams 'a.
Pochwalę Wam się, że przy okazji seansu w maleńkim kinie wygrałam nagrodę. Odpowiedziałam na pytanie dotyczące filmu z Robinem Williams' em.
Dostałam tę książkę :
3,866 2017-12-02 14:53:12 Ostatnio edytowany przez zabpth (2017-12-02 14:54:52)
Cykl netkobiet:
Niewinne początki
Netfacet
ban
ban
Przyjaciółka forum
Netfacet....
Widzę podobieństwo do mojej historii
Ale u mnie to było bardziej tak:
Niewinne początki
Netfacet
Groźby od moderacji
ban
ban
ban
Przyjaciółka forum- przemiana, stawanie się lepszym
Netfacet....- nowy lepszy ja, nie przeklinający i łagodny dla innych...
Ale skoro już sentymentalnie i melancholijnie się robi...
Ciekaw czy ktoś skojarzy, strasznie lubiłem ten serial, a może nadal lubię.
Lata temu to oglądałem, ciekawe jak teraz by mi się oglądało, może nie warto, czasami coś się potrafi zestarzeć i po latach się okazuje że we wspomnieniach lepiej to wyglądało.
Jak ktoś skojarzy to znaczy że jest stary :]
Ale nie ważne zresztą
Taka zagadka filmowa, właściwy motyw muzyczny od minuty 1
Pozdrawiam
3,867 2017-12-02 15:10:12 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-12-02 15:10:33)
Zagadki filmowe piętro wyżej lub niżej, ale powiem Ci że to Cudowne lata oczywiście.. Piękne rzęsy miał główny bohater i pucołowatą buzię
3,868 2017-12-02 15:28:34 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-12-02 15:29:09)
Jestem stara
Edit. PS. Widzę, że @Ela też
3,869 2017-12-02 15:31:22 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-12-02 15:34:17)
Ach... Cudowne lata -- boski serial. Kiedyś znowu to oglądnę.
Wiele filmów o miłości/romantycznych oglądałem, staram się oglądać każdy na jaki trafię i mam czas. Wiele z nich nie budzi we mnie jakiś głębokich emocji. "Poradnik Pozytywnego Myślenia", oglądany ostatnio -- dobry film, ale gdybym go nie oglądnął, to nie byłoby czego żałować. Tak samo "Angielski Pacjent", "Nigdy w życiu", "Cztery wesela i pogrzeb", "Oczy szeroko zamknięte", "Tytanic" warto je oglądnąć, ale gdybym tego nie zrobił, to bym wiele nie stracił. Są takie prostolinijne, bez drugiego dna, oczywiste, nieskomplikowane.
"Samotność w sieci" -- ocenię z perspektywy za jakiś czas. Film o zdradzie, zauroczeniu, uczuciach przez internet, wcale nie gorszych niż w realu, choć mamy pokusę, aby zaprzeczać. Ostatnia scena całkiem podobna do ostatniej sceny z Madison County. Takie głębsze romanse jednak związują ludzi, potem nawet jak nie ma kontaktu, to część z nas należy do tej drugiej osoby. Tak po prostu jest. Przerażająca jest pustka jaka była w małżeństwie tej kobiety, i taką samą pustkę miał autor książki -- niby piękna kariera naukowa, a w oczach samotność. Nie chciałbym być w życiu samotny. To by była dla mnie śmierć duchowa, ale nie dlatego, ze wpadłbym w doła, ale czułbym się jak butla gazowa, do ktorej pompowany jest gaz, ale ten gaz nidzie nie ucieka -- w końcu musi coś gdzieś pęknąć. Absolutnie nie zgadzam się z tezą, że milość to tyko procesy chemiczne. Wierzę w duszę, wędrówkę dusz po ciałach przez kolejne życia, i nie tylko na jednej planecie.
Mam do Was pytanie... bo mówicie, że dobrze piszę, Zabth pisze "literat", a ja jestem umysłem totalnie ścisłym, czytam tylko dokumentację techniczną i książki o samorozwoju lub o naszej umęczonej cywilizacji. Zero literatury pięknej. Pewnie mam jakieś paskudne naleciałości językowe, a to dyskwalifikuje pisanie czegokolwiek. Nie wydaje Wam się? Ja swoich wad nie widzę, ale pewnie w tym pisaniu jakiś mój specyficzny język jest widoczny.
3,870 2017-12-02 15:44:49
Gary.. Piszesz bardzo sugestywnie...
ale to wiesz..
3,871 2017-12-02 15:49:53
Jestem stara
Edit. PS. Widzę, że @Ela też
![]()
I ja dołączam do grona starowinek.
Serial emitowano w Polsce od 1990 r., liczył 115 odcinków, podzielonych na 6 sezonów.
3,872 2017-12-02 15:54:04 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-12-02 15:55:02)
Gary.. Piszesz bardzo sugestywnie...
![]()
ale to wiesz..
Treść sugestywna... dzięki Elu. Ale język? Pewnie trochę techniczny... Chciałem pisać bloga, ale uznałem, że to bez sensu, ale może wrócę do takiego pomysłu. Nie spodziewałem się, że tak miło przyjmiecie.
Co do cudownych lat -- musimy znaleźć jak Ci aktorzy teraz wyglądają
3,873 2017-12-02 16:01:22
Mam do Was pytanie... bo mówicie, że dobrze piszę, Zabth pisze "literat", a ja jestem umysłem totalnie ścisłym, czytam tylko dokumentację techniczną i książki o samorozwoju lub o naszej umęczonej cywilizacji. Zero literatury pięknej. Pewnie mam jakieś paskudne naleciałości językowe, a to dyskwalifikuje pisanie czegokolwiek. Nie wydaje Wam się? Ja swoich wad nie widzę, ale pewnie w tym pisaniu jakiś mój specyficzny język jest widoczny.
Myślę, że nie trzeba być literatem, aby dobrze pisać. Jeśli jakiś tekst wypływa ze środka nas, to się go po prostu dobrze innym czyta.
Chcesz nieprofesjonalnej opinii zwrotnej? Opowiadania piszesz dobrą polszczyzną, masz dobrą składnię, szeroki zasób słownictwa - po prostu czytasz, to niekoniecznie musi być literatura piękna, masz kontakt z językiem dobrej jakości poprzez książki, które wybierasz. Czujesz temat flirtu i to jest mocna strona, to z kolei czują czytelnicy. Czy naleciałości? Ja czytam, co piszesz u mnie i nie rzuciło mi się nic rażącego w oczy.
A teraz... zacznę analizować Twój styl pisania!
Żartuję oczywiście.
3,874 2017-12-02 16:03:20 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2017-12-02 16:04:24)
Cudowne lata - wczoraj i dziś :
Edit
Winnie Cooper grana przez Danicę McKellar
3,875 2017-12-02 16:04:54
3,876 2017-12-02 16:06:12
Wayne Arnold grany przez Jasona Herveya:
3,877 2017-12-02 16:07:27 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-12-02 16:07:43)
Mam do Was pytanie... bo mówicie, że dobrze piszę, Zabth pisze "literat", a ja jestem umysłem totalnie ścisłym, czytam tylko dokumentację techniczną i książki o samorozwoju lub o naszej umęczonej cywilizacji. Zero literatury pięknej. Pewnie mam jakieś paskudne naleciałości językowe, a to dyskwalifikuje pisanie czegokolwiek. Nie wydaje Wam się? Ja swoich wad nie widzę, ale pewnie w tym pisaniu jakiś mój specyficzny język jest widoczny.
@Gary, tu bardziej chodzi o wyobraźnię, o wykreowanie pewnych momentów, chwil i zdarzeń. W tym kontekście język, w sensie styl, dobór słów staje sie kwestią drugorzędną.
3,878 2017-12-02 16:08:05
Fred Savage jako Kevin Arnold :
3,879 2017-12-02 16:13:10
Josh Saviano jako Paul Joshua Pfeiffer :
3,880 2017-12-02 16:21:54 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-12-02 16:22:52)
A mi się przypomniał Big Lebowski Też powinniście dopisać do udanych filmów - tylko to nie komedia romantyczna
PS. Dżizas, jak ja zawsze chciałem mieć takie włosy!!!
3,881 2017-12-02 16:25:21
A "Skazani na Shawshank"?... Genialny film.
3,882 2017-12-02 16:31:46
Skazanych ze 2 razy przynajmniej oglądałem... Jeśli chodzi o ten gif z Big Lebowskim to po wyszukiwaniu obrazem pojawia się... przepis na drinka! Zapodaję go bo śmieszny i nazywa się biały rusek
Biały Rusek / White Russian
Składniki:
- Kahlua ( lub jakiś likier kawowy, polecam właśnie kahlua'e bo ma niepodrabialny smak )
- Wódka
- Mleko
Sposób przygotowania:
- Wlewamy likier do szklanki
- Do szklanki wrzucamy 3 kostki lodu
- W shaker wrzucamy 1 kostke lodu i mieszamy wódeczke z mlekiem, zawartość wlewamy do szklanki.
Rady:
- Mieszankę z shakera wlewamy powoli, celujemy na kostkę lodu tak aby to z niej powoli spływała zawartość shakera do szklanki
- Drink należy pić małymi łyczkami, każdy łyk od połowy będzie miał inny smak.
Info:
- Jest też wersja gdzie zamiast mleka dajemy śmietankę (pół na pół z wódką) jednak mi bardziej odpowiada wersja z mlekiem ponieważ drink jest moim zdaniem przyjemniejszy
Kolejna wersja polega na 3 warstwach, lejemy kolejno kahlua'e, wódkę, śmietankę w proporcjach 1:1:1 ( polecam 1:0.5:1 ), ważne abyśmy wlewali do szklanki po lodzie i bardzo delikatnie (najlepiej sprawdzają się wtedy duże kostki i kruszony razem w jednej szklance, celujemy w dużą kostkę najlepiej tą najbardziej obłożoną kruszonym lodem )
Nie mam kahlua'y, więc nie sprawdzę ale może, może kupię...
3,883 2017-12-02 16:32:21 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-12-02 16:33:49)
też skazanych na shawshank lubię. Co ciekawe dawno temu uważałam, że facetowi zmarnowali całe życie bo wypuścili go po 50, ale im jestem starsza tym mniej tak uważam..:)
Rafał, my nie pisaliśmy o komediach, tylko dramatach...
3,884 2017-12-02 16:35:50
I jest też...
Black Russian / Czarny Rosjanin
Black Russian to drink składający się z wódki i likieru kawowego, którym najczęściej jest tutaj Kahlua. Historia Black Russian, w przeciwieństwie do krewnego tego drinka – White Russian, jest w miarę jasna i ustalona. O ile ten “biały Rosjanin” kojarzy się z filmowym “Gościem” z Big Lebowski, o tyle historia i nazwa “czarnego Rosjanina” jest już bardziej drinkowa – pochodzi od nazwy bazowego alkoholu.
Składniki
wódka - 100 ml
Kalhua - 50 ml
lód - kilka kostek
Sposób przygotowania drinka
Przygotowanie Black Russian nie powinno przysporzyć większych trudności ani przy zakupie składników, ani przy samym przyrządzaniu drinka. Wystarczy wypełnić tumbler na lodzie, który jednocześnie będzie służyć jako naczynie do podania drinka, do połowy kostkami lodu. Następnie należy wlać 1,5 miarki wódki i 0,75 miarki likieru kawowego. Potem wystarczy już tylko bardzo delikatnie zamieszać drinka. Black Russian widnieje na liście przepisów IBA.
3,885 2017-12-02 16:39:29
W opisach ten "White Russian" wychodzi jako wyrafinowany i dekadencki drink:
Kahlúa rzeczywiście podobno odmienna od zwykłych likierów kawowych.
3,886 2017-12-02 16:40:56
też skazanych na shawshank lubię. Co ciekawe dawno temu uważałam, że facetowi zmarnowali całe życie bo wypuścili go po 50, ale im jestem starsza tym mniej tak uważam..:)
Rafał, my nie pisaliśmy o komediach, tylko dramatach...
Dramatach? Czytałem Samotność i dla mnie to... komedia Cudowne lata to... no nie dramat!
Tam inne, co Gary cytował to może w zamierzeniu i dramatami były ale... romantyczne na pewno. I co to do diabla jest dramat? Skazani jest i dramatem ale za dobrze się kończy. A Samotność w wydaniu książkowym najpierw mnie wzruszyła, potem rozbroiła a na koniec twierdzę, że to książka o niskim indeksie emocjonalnym - zbyt dużo papki w papce i zbyt dużo bohatera w hero. Jak się kto nie zgadza to z przyjemnością popolemizuję
3,887 2017-12-02 16:43:03
Kahlúa rzeczywiście podobno odmienna od zwykłych likierów kawowych.
Jak Ci się kobieto udało to ú wstawić? Dobre....
3,888 2017-12-02 16:44:12
I_see_beyond napisał/a:Kahlúa rzeczywiście podobno odmienna od zwykłych likierów kawowych.
Jak Ci się kobieto udało to ú wstawić? Dobre....
Bardzo prosto. Kopiuj-wklej.
3,889 2017-12-02 16:44:17
Ja taki obrazek dla White Russian znalazłem:
Wasze ulubione drinki to...?
3,890 2017-12-02 16:45:17
rh72 napisał/a:I_see_beyond napisał/a:Kahlúa rzeczywiście podobno odmienna od zwykłych likierów kawowych.
Jak Ci się kobieto udało to ú wstawić? Dobre....
Bardzo prosto. Kopiuj-wklej.
![]()
Aaaa... widzisz.. proste jest zwykle najlepsze
3,891 2017-12-02 16:45:55
Jak się kto nie zgadza to z przyjemnością popolemizuję
![]()
OK, ale najpierw po drinku :
3,892 2017-12-02 16:47:18
Ja taki obrazek dla White Russian znalazłem:
Wasze ulubione drinki to...?
To może okazać się White Russian.
Poza tym Mohito i Piña colada.
3,893 2017-12-02 16:50:26 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-12-02 16:51:56)
Też mam ochotę go spróbować!
3,894 2017-12-02 16:54:28
Mam do Was pytanie... bo mówicie, że dobrze piszę, Zabth pisze "literat", a ja jestem umysłem totalnie ścisłym, czytam tylko dokumentację techniczną i książki o samorozwoju lub o naszej umęczonej cywilizacji. Zero literatury pięknej. Pewnie mam jakieś paskudne naleciałości językowe, a to dyskwalifikuje pisanie czegokolwiek. Nie wydaje Wam się? Ja swoich wad nie widzę, ale pewnie w tym pisaniu jakiś mój specyficzny język jest widoczny.
Ależ procesy twórcze w obrębie literatury, to nie jest łatwa sprawa, nawet głupi artykuł do gazety, czy na jakiś portal podlega ścisłej korekcie, pod kątem "technicznym" stylistycznym, merytorycznym, logicznym i ogólnej spójności.
Ja akurat lubię czytać, czytam też coś w rodzaju opowiadań wydawanych na łamach pewnego miesięcznika, tam również sporo wywiadów z twórcami, często opisują proces powstawania jakiejś tam powieści, zdarza się że po oddaniu w ręce korekty wraca z powrotem, w celu naniesienia pewnych zmian, coś jest nie logiczne, coś nie spójne i często w wyniku takich poprawek zdarza się że powstaje coś zupełnie nowego, dalekie od początkowych założeń. Osoby nie mające marki, renomy, które chcą zaistnieć na rynku wydawniczym muszą napisać coś ciekawego i zainteresować wydawcę, wtedy często się zdarza że wydawca żąda wielu zmian, co często odbiega od pierwotnej wizji autora, ale w zasadzie nie ma wyjścia,
Książki słabo się sprzedają, nie jest to łatwy biznes, także różne zmiany, to nie jako wymóg komercjalizacji literatury, ma się po prostu sprzedać.
Znani autorzy, dobrze się sprzedający, którzy samym swoim nazwiskiem przyciągają czytelników, mają znacznie łatwiej, nie tyle muszą szukać wydawcy, co wręcz mają podpisane kontrakty na napisanie iluś tam książek, tworzą trochę pod zamówienie, to widać po książkach które pierwotnie zamknęły temat w 3 tomach, a za chwilę okazuję się że jest ich już 7, przykład to choćby "Oko Jelenia" Pilipiuka.
Ale nevermind, nie przejmuj się że czegoś tam brakuje czy nie, pewnie gdyby ktoś chciał to wydać, to te braki uzupełniła by właśnie korekta i po profesjonalnym szlifie wyglądało by na całkiem profesjonalną literaturę. Co zresztą i tak już mniej więcej wygląda.
Przyznam się szczerze, że w sumie to nie czytam tego co tworzysz, wcześniej na początku, kiedy akcja odbywała się w obrębie parapetówki, później pomijałem, głównie dlatego że nie jest to mój ulubiony gatunek :], ale do kobiet trafia, pewnie też trochę pod uczestniczki parapetówki jest to pisane i jest to ok.
Każdy twórca tworzy jakieś tam swoje dzieło, pod określonych odbiorców.
Dopiero teraz przeczytałem Twój ostatni rozdział, który opublikowałeś na łamach net kafejki u Ajsi, generalnie porównując to do tego co pisałeś na początku, to widać pewną ewolucję, czyli wyrabiasz się, znaczy to że twoje preferencje intelektualne nie mają większego znaczenia, bo po prostu więcej pisząc stajesz się lepszy, trening czyni mistrza,
Być może to cecha uniwersalna dla ludzi, a może Twoja osobista, że rozwijasz się w tematach, które pozornie sam określiłeś jako nie całkiem pokrewne z twoim ścisłym umysłem. Być może to zwykła elastyczność, a może nie zdawałeś sobie sprawy że możesz wykazywać jakiś talent w tym kierunku.
Ch...wie, ale nie jest źle.
Czytając ostatni rozdział, przyznam Ci rację, że mimo iż wszystko ładnie spójnie i w miarę ciekawie, to jednak faktycznie trochę technicznie pisane.
To żaden przytyk, może taka Twoja koncepcja, jednak jeżeli chodzi o gatunek i treść to wydaje mi się że lepiej by pasowało jak byś swoje emocje czy przemyślenia nie opisywał, a przeżywał bardziej na żywo.
Kurde nie wiem jak to wytłumaczyć może na jakimś przykładzie
-- Pewnie źle ją wyczułem. -- pomyślałem
To pomyślałem nie koniecznie potrzebne, może np. myśli pisać jakąś inną czcionką, czy coś, chodzi o to żeby przyzwyczaić czytelnika do swojego stylu bez objaśnień. Po jakimś czasie ktoś kto czyta będzie doskonale wiedział kiedy opisujesz swoje myśli a kiedy są to dialogi.
To fajne bo jest jakby większe zespolenie z wizja autora, staje się to mniej techniczne a bardziej czytelnik może wczuć się w rolę jako uczestnik, a nie jakby ktoś kto czyta retrospekcję. Różnica nie wielka, ale im więcej się czyta tym większe zrozumienie, całość odbiera się bardziej osobiście?
Jest większe pole do popisu, bo przyzwyczajony czytelnik jest bardziej reaktywny, interakcja jest jakby bardziej realna, a to pozwala na większą swobodę, czy też abstrakcję w opisie jakiś tam swoich myśli, co ma uzasadnienie w obrębie gatunku w którym się poruszasz
Bardziej wydaje mi się pasować taka forma do romansu
Albo jeszcze może to:
Spojrzałem badawczo na Sony, nie wyglądała na złą, obrażoną. Uśmiechnąłem się do niej, ale pozostała niewzruszona.
Tu tak trochę właśnie brak mi pomysłu, jak przedstawić o co mi chodzi, ale właśnie zamiast formy sprawozdania, to może bardziej coś w stylu
Przyglądałem się badawczo, albo badałem wzrokiem,
Za to jeżeli chodzi o opis Sony, to w takim gatunku literackim, posłużył bym się bardziej jakimś opisem emocji, wyrażone jakimś zachowaniem czy mimiką twarzy
Jej niewzruszony wyraz twarzy sprawił mi trudność w odczycie jej nastroju
Albo badałem ją wzrokiem, lekko się uśmiechała, przypominało to ten słynny uśmieszek Mony Lizy z portretu, jej stalowo szare oczy nie wyrażały żadnych emocji... itd.
Coś w ten deseń, zamiast takich trochę suchych opisów.
To tak bardzo ogólnie, przykłady też pierwsze z brzegu, bo skoro już jestem szczery, to ponownie przyznam, że nie przebrnąłem przez cały rozdział ,
Ale to tylko moje takie spostrzeżenia, skoro już pytałeś, a przykłady które wymyśliłem nie koniecznie muszą oddawać to co miałem na myśli.
Ale to nie znaczy że coś jest tam źle, czy coś, może taką formę przyjąłeś i Ci z tym wygodnie, może tak ma być, aby było bardziej zrozumiałe, cokolwiek.
Żeby nie było że się czepiam.
To co najwyżej moja wizja upiększenia, wcale nie musi być słuszna, czy też zgodna z twoim pisarstwem. Każdy jest inny i to też ma wpływ na formę przekazu. Nie każdy może pisać tak jak by napisał to ktoś inny, różnie to może wyjść, często na niekorzyść.
Aaa.. no i przede wszystkim więcej akcji, jak już opisujesz swoje myśli, to może wpleć w to jakieś też swoje fantazje, będzie to jakaś akcja, a właśnie pisanie w bardziej pierwszoosobowej formie sprawi, że będzie łatwo to rozpoznawalne i całkiem pasujące do Ciebie jako @Garego, którego znamy.
Czyli miłe zaloty, szarmanckie rozmowy, przeplatane jakimiś fantazjami czy coś, człowiek taki bardziej ludzki się wtedy wydaje, a łatwiej nam się wczuć w coś co jest bliższe realiom.
W sumie to już nawet nie wiem co bredzę, chyba chciałem zabłysnąć jako znawca, a że naklepałem elaborat, to już opublikuję swoją recenzje, bo skoro się naprodukowałem to niech i już jest.
A co tam
Pozdrawiam
3,895 2017-12-02 16:57:01 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-12-02 16:58:58)
Rafał, rozmawiałyśmy z Ajsi parę dni temu. Książkę też oceniam niżej niż film, ale ten był piękny..:)
Co do Twojego drinka, ten to dopiero wygląda na rom antycznie słodki..;) jak sufity Krakowskich kamienic na Wrzesińskiej ( belle epoque)
3,896 2017-12-02 16:57:57 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-12-02 16:59:52)
Zabpth, Mamy i krytyka
PS. Zabpth - ja już spokojnie piszę Twojego nicka ale nie wiem, czy dobrze wymawiam
3,897 2017-12-02 16:58:57
Rafał, rozmawiałyśmy z Ajsi parę dni temu. Książkę też oceniam niżej niż film, ale ten był piękny..:)
Spox... może obejrzę bo po książce mi się nie chciało Dzienks...
3,898 2017-12-02 17:04:34
Zaphth, opadła mi szczęka Faktycznie to był jakiś oczyszczający BAN
3,899 2017-12-02 17:50:01 Ostatnio edytowany przez zabpth (2017-12-02 18:16:39)
Zaphth, opadła mi szczęka
Faktycznie to był jakiś oczyszczający BAN
Oczyszczający na pewno dla mojego portfela, nie mogąc poświęcać się swojemu pisarstwu, oddałem się mojemu innemu hobby, którym jest hazard online.
Tym razem nie pykło.
Nawet wczoraj jak w nocy sobie pisaliście, to ja przepuszczałem swój kapitał, który potencjalnie miał przynieść mi zysk, a teraz jest strata, dużo nie dużo, ale jak strata to ile by nie było to zawsze dużo.
@Gary, jeszcze wracając do twojego pisarstwa, to musisz więcej obrazkowych opisów stosować, takie romansidła wymagają zdrowych opisów, może to być np. opięta kurtka na cyckach, albo jakiś inny równie wyszukany opis
Tak żeby przedstawić postacie w różnych warunkach, nie bać się porównań, bo wtedy czytelnik łatwiej może sobie wykreować rzeczywistość zgodną z Twoimi zamierzeniami, później z czasem można stosować podobnych zabiegów coraz mniej, gdyż każdy kto czyta już mniej więcej obraz ma ułożony, porównań też może być mniej, gdyż stosując je wcześniej wraz z opisem, w jakiś sposób określa to autorską wizję i późniejsze pisanie o uśmieszku już nie musi być porównywane, gdyż czytelnik zaznajomiony będzie mniej więcej kumał jak to ma wyglądać.
Takie ułożenie i wyraziste wykreowanie postaci ma fajną cechę, gdyż wraz z rozkręcającą się akcją, można przedstawić jakiegoś tam bohatera zupełnie odmiennie od wcześniejszej kreacji, co może w jakimś momencie być fajne w odbiorze, i nadać większą dynamikę rozwijającej się akcji.
Także więcej kwiecistych opisów i emocji z tym odczuwanych, więcej porównań, w końcu takie romanse mają rozbudzać wyobraźnie więc jednak trzeba się trochę wysilić na odpowiednie wykreowanie zamierzonej rzeczywistości i uczestników.
Takie pisanie jak np. Ale się wkurzyła- pomyślałem, to właśnie to pomyślałem to troszkę jak instrukcja obsługi.
Wraz z kolejnymi rozdziałami można powoli od tego odchodzić, zastępując takie dopiski, właśnie opisami uczuć jakie towarzyszą w jakiejś tam sytuacji.
Takie zabiegi często widać w powieściach które składają się z kilku tomów, pierwszy to właśnie takie wprowadzenie z instrukcją obsługi, wyraźnie się to zaznacza jak na drugi tom trzeba trochę poczekać, wtedy kontrast jest bardziej wyrazisty, trzeba się dostosować do nieco innej formy, wysilić wyobraźnię, a wtedy jak fabuła ciekawa to bardzo szybko się wciąga, jak kreskę koksu, a nie raz właśnie bywałem nieco zdziwiony inaczej prowadzoną narracją, już bez prowadzenia za rączkę, a samo czyste odzwierciedlenie interakcji bohaterów i otaczającego świata.
Pozornie brzmi zawile, ale na dłuższą metę jest to ułatwienie, gdyż można przedstawić pewne rzeczy bez próby objaśnień, które logicznie nie będą pasujące, za to same w sobie całkowicie zrozumiałe i dopasowane.
I więcej akcji, nie po to chodzisz z nią po parku żeby gadać o kawie, gdzieś tam w opisie swoich myśli zaznacz, że masz dosyć łażenia, park jest ciemny i nie raz przebiegnie przez głowę myśl, by tą ładną torebkę wcisnąć jej na głowę i zaciągnąć w krzaki.
Romans ma to siebie że jak by romantyczne to miało nie być, to i tak w finale chodzi o to że bohaterowie mają się bzykać, finalnie, albo bzykać z innymi czy rozejść się jako wynik bzykania, bzykanie to główny rdzeń, szkielet całości, na który nakłada się różne kwieciste opisy, ale przecież w gruncie rzeczy i tak o to chodzi.
Kolejna luźna myśl, takie moje spostrzeżenie, nie wiem nawet czy nie pisałeś gdzieś o bzykaniu, bo jak pisałem nie czytałem wszystkiego
Ale działaj, rozwijaj się, pokombinuj, ja jako wielbiciel s-f i fantasy, to w ten spacer po parku wcisnął bym uprowadzenie przez U.F.O żula śpiącego na ławce, jaki taki element tła, a wystraszona Sony wtedy przytula się do Ciebie i dalej właśnie fantazja hehehe
Pozdrawiam
3,900 2017-12-02 18:35:57
@Ajsi, Sony, Ela -- Dzięęęki. Nauczyłyście mnie że liczy się to co za słowami stoi a słowa mają tylko nie psuć odbioru. To dobry punkt widzenia.
@Zapth -- dzięki za tego wielkiego posta... chyba nigdy w życiu nie chciałbym być pisarzem... to chyba męka straszna
nie czytam tego co tworzysz, ... nie jest to mój ulubiony gatunek :], ale do kobiet trafia, pewnie też trochę pod uczestniczki parapetówki jest to pisane i jest to ok.
Eeee... nie pod uczestniczki. Ja właśnie takie tematy lubię, relacje, emocje, uczucia.
Być może to cecha uniwersalna dla ludzi, a może Twoja osobista, że rozwijasz się w tematach, które pozornie sam określiłeś jako nie całkiem pokrewne z twoim ścisłym umysłem. Być może to zwykła elastyczność, a może nie zdawałeś sobie sprawy że możesz wykazywać jakiś talent w tym kierunku.
Może nie rozwijam, ale po prostu pisałem co miałem w głowie, a nie przypuszczałem, że komuś się to może spodobać.
Coś w ten deseń, zamiast takich trochę suchych opisów.
Tutaj no way... nie do przejścia, bo po prostu książek fikcyjnych nie czytam w ogóle i literacko nie piszę.
Czyli miłe zaloty, szarmanckie rozmowy, przeplatane jakimiś fantazjami czy coś, człowiek taki bardziej ludzki się wtedy wydaje
Fantazje? Seksualne? Raczej nie mam takich, bo tylko normalny seks, a opisywanie seksu czy nawet całowania namiętnego bardziej może zepsuć niż nadać dobrej atmosfery.
Jak się dwie osoby do siebie zbliżają, to w pewnym momencie następuje przełom. To mnie zawsze fascynuje. Flirt prowadzi albo do seksu, albo kończy się gdzieś z niesmakiem w połowie drogi i dlatego w realu lepiej nie flirtować. W tym opowiadaniu w parku był taki ostry STOP jak Sony odwróciła głowę i pewnie na tym by się kończyło, gdyby nie fakt, że ona jednak cały pociąg z powrotem na dobre tory wprowadziła.
Absolutnie najciekawsze jest jak ludzie się podrywają i mają szybki seks, ale nie w warunkach ku temu sprzyjających. Przykładowo w pracy albo na dyskotece jest łatwo, bo się jest skazanym na swoje towarzystwo. Ale w sklepie albo na stacji benzynowej, gdzie dwoje ludzi widzi się tylko przez moment... Parę takich opowiadań słyszałem...