Ucieczka od socjopaty. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Ucieczka od socjopaty.

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 174 ]

66 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-08-06 15:41:03)

Odp: Ucieczka od socjopaty.
wrobelkarolina napisał/a:

Znowu coś pisze , już nie czytam ale za każdym razem gdy widzę wiadomość od nieznajomego robi mi się niedobrze , boli mnie brzuch.

To zasuwaj do lekarza jak te somatyczne objawy nie ustąpią od bidy nospa.
A na dziś wypad z domu jak czujesz się na siłach zakupy - woda,magnez witaminy,ziółka na uspokojenie zero alkoholu.
Przenocuj może gdzieś bez telefonu w innym miejscu,zobaczysz co się z Tobą dzieje jak ,szukasz ulgi w nim.
Możesz trochę uciec obejrzyj film poćwicz oddychaj głęboko.Długi gorący prysznic.Pozmieniaj dzisiaj coś.
Pogadaj z kimś możesz też pisać jak się czujesz.
W nim nie ma żadnej ulgi ukojenia on/nie on chmura myśli reakcja  to wymioty ,ból brzucha i sraczka tak jest jak myślisz o nim reagujesz na truciznę to nie miłość,reszta to marzenia i wspminki mnóstwo obrazków i czekasz w napięciu ni ma na co.Wszystko już było przerabiałaś to nic nowego.To tylko facet dwie ręce nogi pusty łeb.Nawet nie mężczyzna.Mężczyzna tak nie robi kobiecie. 
Pomyśl o córce, rodzinie z którą być może dawno się nie widziałaś posłuchaj co u nich .
Po prostu nie siedź  sama  w domu nie strasz się bo nic tak naprawdę się nie dzieje to myśli mimowolne z głowy i głupie smsy .
Trzymaj się

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Do wieczora pracuję , jutro idę wykorzystać prezent , który dostałam od koleżanki - nazywa sie to floating i podobno maksymalnie wycisza i rozluźnia smile
Dzisiaj znowu próba kontaktu - bo przelał kasę ,którą mu pożyczyłam (tylko po co o tym do mnie pisać i dzwonić? Nie potrafię swojego konta sprawdzić??).
Nie odebrałam , nie otworzyłam wiadomości (część wiadomości w messengerze widać bez otwierania stąd wiem). Ulżyło mi tylko ,że tym razem nic obraźliwego i niszczącego i tyle.
Baaaardzo Wam dziękuję za wsparcie , naprawdę bardzo.
Z córką też już ok- jednak u taty nie jest tak różowo wink Ale w sumie jest zadowolona z "urlopu" smile

68

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Zauważyłam jeszcze jedną rzecz - bardzo dla mnie niepokojącą.
Fizycznie czuję sie źle - ból brzucha , brak apetytu , uczucie ciężaru na piersi ,który nie pozwala zaczerpnąć mocniej powietrza ,ale... Wystarczy , że on się próbował kilka razy skontaktować - jest mi lżej , jestem spokojniejsza sad To chore sad Tym razem chce mi się płakać ale nad samą sobą , nad moimi zachowaniami i chorymi emocjami sad
Jest mi przykro ,że sama siebie bojkotuję , że nie słucham głosu rozsądku , a właściwie moje własne ciało nie słucha.
Oczywiście nie odzywam sie , nie reaguję , udaję ,ze mnie nie ma ,ale te reakcje mnie niepokoją sad

69 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-08-06 20:29:04)

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Masz coś jak "kaca","zejście","na skręcie głodzie" - "zespół odstawienia" nałogowe organiczne reakcje.
Znane mi niektóre żony alkoholików  opowiadały  o podobnych reakcjach po rozstaniach jak żyły z nimi to były "normalne" zachowania jak się awanturował czy przychodził nawalony w samotności bardziej to się podobno czuje .W niektórych wątkach jak Twój też kobiety o tym pisały.
Jesteś chyba nałogowcem Karolino "toksyk" jest jak dragi nie ma w tym żadnego oszołomstwa organizm się oczyszcza.
To niby Twoje ale nie Twoje bo strasznie mimowolne dotkliwe i niechciane dopada jakby znikąd ale wiesz od czego to jest.

70

Odp: Ucieczka od socjopaty.

O nie paslawek sad Detoks , smutek i te wszystkie przypadłości są mi doskonale znane -rozstawałam się z tym gościem setki razy (zawsze sądziłam ,że na zawsze).
To co innego nie dawało mi spokoju. W nocy nie mogłam spać i dotarło do mnie o co chodzi.
Po pierwsze - on pisze , szuka kontaktu , mimo ,że oznajmił że jest "mega szczęśliwy" - czyli okazuje mi zainteresowanie,
po drugie -ja go olewam , więc? Panuję nad sytuacją , "rządzę" ... Tak , tak - klasyczna manipulacja sad
Blokuję wszystko jak leci ,ale to go nie powstrzymuje , nawet nie czytam co pisze ,ale on o tym nie wie.
I teraz tak - będę milczeć - bedzie się nakręcał , ale dla mnie to chyba będzie lepsze.
Coś tam odpiszę ,żeby przestał - podtrzymam chorą konwersację...
Chyba tylko czekanie mizostało ,ale moje pobudki wcale mi się nie podobają.

71

Odp: Ucieczka od socjopaty.
wrobelkarolina napisał/a:

Zauważyłam jeszcze jedną rzecz - bardzo dla mnie niepokojącą.
Fizycznie czuję sie źle - ból brzucha , brak apetytu , uczucie ciężaru na piersi ,który nie pozwala zaczerpnąć mocniej powietrza ,ale... Wystarczy , że on się próbował kilka razy skontaktować - jest mi lżej , jestem spokojniejsza sad To chore sad Tym razem chce mi się płakać ale nad samą sobą , nad moimi zachowaniami i chorymi emocjami sad
Jest mi przykro ,że sama siebie bojkotuję , że nie słucham głosu rozsądku , a właściwie moje własne ciało nie słucha.
Oczywiście nie odzywam sie , nie reaguję , udaję ,ze mnie nie ma ,ale te reakcje mnie niepokoją sad

wrobelkarolina, nie chcę Cię martwić, ale daleka droga jeszcze przed Tobą. Plus jest taki, że zauważasz pewne schematy, zależności itd., ale w gruncie rzeczy Ty nie chcesz (jeszcze) naprawdę z tego wyjść. Twoje próby są tylko "na pokaz", że niby coś robisz: "Oczywiście nie odzywam sie , nie reaguję , udaję ,ze mnie nie ma", ale i tak wszystkie Twoje myśli są na nim skupione, Twoje samopoczucie zależy od niego, jego zachowania itd.
Zachowujesz się jak klasyczny alkoholik, który w towarzystwie odmawia lamki wina, co daje mu siłę i poczucie kontroli, ale kiedy wraca do domu pierwsze co robi to otwiera barek z alkoholami a przynajmniej sprawdza czy na pewno nie jest pusty, tak na wszelki wypadek. Oczywiście w towarzystwie (jak Ty tu na forum), dalej będzie zachowywał pozory, bo jak tu się przyznać, że jednak nie potrafi(ł) wytrwać, że jest tak słaby?
Popatrz byłaś już taka silna, wydawało się, że spokojnie uda się te ponad 2 lata temu z tej toksycznej znajomości wyrwać... ale Ty wróciłaś do nałogu i po tym czasie jesteś znów w punkcie wyjścia. sad
Ty musisz sama tego chcieć, inaczej za kolejne 2, 4 czy 10 lat nic się nie zmieni... tylko Ty będziesz coraz bardziej wykończona psychicznie i zbyt słaba by coś, cokolwiek zmienić. To jednak musi się wiązać z tym, że ten człowiek CAŁKOWICIE zniknie z Twojego życia, nie żadne zabawy w blokowanie, zdawkowe odpisywanie itd.

72

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Chyba rozum Ci odebrało, po tej długotrwałej szarpaninie.
"Coś tam odpiszesz ?"
Po co ?

Co naprawdę chcesz zrobić i jakie są Twoje prawdziwe pragnienia ?

Moim zdaniem, chcesz utrzymać pozory braku zainteresowania nim, trochę dla świata zewnętrznego, i trochę dla siebie - w głębi serca jednak, pragnąc z nim nadal kontaktu.

Jeśli nie chcesz, jeśli NAPRAWDĘ nie chcesz z nim kontaktu, to piszesz do niego rzeczowego maila, w którym informujesz, że żądasz aby natychmiast zaprzestał dalszego nękania Ciebie. Aby zaprzestał wypisywania do Ciebie z różnych kont pocztowych. Żeby nie dzwonił do Ciebie. I że jeśli jeszcze raz coś takiego zrobi, to zgłosisz to na policję, razem z wydrukowanymi dowodami - których wszak sam Ci dostarczył - jako stalking i nękanie.
Po czym - naprawdę się tej decyzji trzymasz.
Nie czytasz już żadnych maili, nie zaglądasz, czy masz coś w spamie, w innych, w koszu, czy gdzie tam jeszcze.
Nie zaglądasz na czarną listę w telefonie, żeby zobaczyć ile i czy w ogóle były jakieś połączenia od niego.

Natomiast to co Ty robisz, wygląda na mocne pragnienie tego, żeby ten kontakt trwał.
Wiem, że chcesz tego, a jednocześnie musisz przedstawić sytuację tak, aby wyglądało na to, że to on nie daje Ci spokoju, a Ty - przekonana w końcu o sile jego uczucia - wreszcie mu ulegniesz.
Nie wiem dlaczego chcesz cokolwiek pozorować, skoro wiadomo na co czekasz ?

73 Ostatnio edytowany przez ulle (2019-08-07 10:18:15)

Odp: Ucieczka od socjopaty.

On przyczepił się tak do ciebie, ponieważ uważa cię za osobę uczciwa i lojalna wobec niego. Wie, że chcesz się od niego uwolnić, ale za bardzo ceni sobie twoja osobę, by mógł ot tak zwyczajnie zniknąć. Ci ludzie przeżyli przecież kawałek życia i wiedza, że ze znajomymi, z przyjaciółmi bywa różnie, że najczęściej inni zdradzają i nie są w porządku. U tych ludzi instynkt samozachowawczy jest bardzo silny, więc ludzi, którzy według ich kryteriow, nie sprawdzili się jako przyjaciele ( czyli nie wytrzymali ich postępowania) oni eliminują ze swojego życia. Tak po prostu zrywają z nimi kontakty, gdyż wiedzą, że w razie czego nie mogliby na nich liczyć.
Przyczepiają się jednak do tych osób, które uważają za wierne, uczciwe itd. Ty jesteś zaliczona do tych wiernych i stałych części ich życia.
Gdyby on dowiedział się, że za jego plecami prowadzisz lub prowadziłas jakąś wroga mu grę, wówczas uznałby cię za swojego wroga, za kolejne swoje rozczarowanie i najpierw zaatakowałby cię agresywnie, ale potem dałby sobie z tobą spokój.
Jak wspominałam wcześniej ja też mam takiego agenta, tylko że ja rozgrywam to troszkę inaczej i nie podchodzę do sprawy emocjonalnie. Rozmawiam z nim jednak i właśnie od niego dowiedziałam się jak to jest, że jedne osoby on sobie odpuszcza, a innych nie chce wypuścic ze swoich rąk.

Ten twój facet ma po prostu za dobre zdanie na twój temat, żeby sam z siebie zechciał odczepić się od ciebie.

Somaty, jakich doświadczasz to zwyczajna nerwica, twoje nerwy są po prostu w strzępach i pod tym względem będzie coraz gorzej, bo lawina ruszyła. Gdziekolwiek byś nie poszła, to wszędzie chodzisz z nim. Wszędzie chodzisz sama ze sobą, bo jesteś na to skazana, ale w twojej głowie on wciąż jest częścią ciebie, więc wszędzie zabierasz go ze sobą.

Zasada zero kontaktu w twoim przypadku się nie sprawdza, bo on nie pozwala ci o nim zapomnieć, a ty tak naprawdę ciągle liczysz na jakiś cud.
Wydaje mi się, że powinnaś porozmawiać z kimś kompetentnym, z jakimś specjalistą, który raz na zawsze przekonałby cię, że ten facet naprawdę nie jest zdrowy na głowę i że z takim człowiekiem nie ma dla ciebie przyszłości. Bo naprawdę nie ma przyszlosci.
Teraz starasz się pokazać mu, że naprawdę cię stracil- to taka twoja gierka, przyznaje że to może ci się nawet udać, oni lubią wyzwania.
W głębi serca ciągle jednak ludzisz się.
Jeśli naprawdę nie chciałbyś kontaktu z tym człowiekiem, to zabrałabys się do rzeczy całkiem inaczej, ty robisz to od doopy strony. Robisz tak, bo zwyczajnie pasuje ci, że on ciągle się do ciebie odzywa. Masz jakiś rys narcystyczny albo osobosc silnie zależną. Nie wiem tego, bo nie znam cię osobiście, jednak jestem pewna, że  dla ciebie ten facet jest wyzwaniem, tak jak tu dla niego i że tak naprawdę lubisz te zabawę.
Teraz podkrecilas napięcie emocjonalne i oczywiście wiesz doskonale o tym, że i te rundę wygrasz, bo on złapie haczyk pt niedostępna i jeszcze bardziej na ciebie naprze.
Źle się bawisz dziewczyno, bo w ostatecznym rozrachunku to ty przegrasz, gdyż skończysz sama z ciężka nerwicą albo jeszcze gorzej, bo z nim na karku. Wtedy to dopiero się rozchorujesz.

74

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Racja , racja , racja.
Trzy lata temu byłam na policji o nękanie, była rozprawa w sądzie , miałam rok spokój, a jak po roku się odezwał to ja majtki przez głowę i pełnia szczęścia.
Napisałam do Fundacji Kobiece Serca i dostałam odpowiedź podobną do tego co napisała ulle- że sama nie dam rady , muszę szukać terapii.
Tylko potwierdziliscie to co sama gdzieś w głębi wiem - sama siebie oszukuję, sabotuję swoje działania i czekam aż on wróci z podkulonym ogonem.
Co do znajomych - znowu ulle w punkt ! Zawsze sprawdza ich granice a jak się nie nadają bez żalu i w bardzo brzydki sposób zrywa znajomość.
Jak sam stwierdził- tylko 3 osoby go akceptują , czyli nie wypięły się na niego.

75

Odp: Ucieczka od socjopaty.
wrobelkarolina napisał/a:

Racja , racja , racja.
Trzy lata temu byłam na policji o nękanie, była rozprawa w sądzie , miałam rok spokój, a jak po roku się odezwał to ja majtki przez głowę i pełnia szczęścia.
Napisałam do Fundacji Kobiece Serca i dostałam odpowiedź podobną do tego co napisała ulle- że sama nie dam rady , muszę szukać terapii.
Tylko potwierdziliscie to co sama gdzieś w głębi wiem - sama siebie oszukuję, sabotuję swoje działania i czekam aż on wróci z podkulonym ogonem.
Co do znajomych - znowu ulle w punkt ! Zawsze sprawdza ich granice a jak się nie nadają bez żalu i w bardzo brzydki sposób zrywa znajomość.
Jak sam stwierdził- tylko 3 osoby go akceptują , czyli nie wypięły się na niego.

Nie obraź się, ale on i jego znajomi, to co się u niego dzieje, co kto jemu powiedział, czy nie powiedział - nie interesuje mnie ani na jotę.
Skupmy się na Tobie. Co możesz i co chcesz zrobić, żebyś znowu nie straciła bezpowrotnie kilku lat swojego życia ?

76

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Nie mam bladego pojęcia.
Dzwoniłam do poradni uzależnień ale zajmują się alkoholem , psychotropami i hazardem. Może jakiś psycholog nie wiem - małżeński? Czy jeszcze inaczej się ta specjalizacja nazywa ?
Sama sobie nie dam rady.

77 Ostatnio edytowany przez ulle (2019-08-07 12:27:23)

Odp: Ucieczka od socjopaty.
IsaBella77 napisał/a:
wrobelkarolina napisał/a:

Racja , racja , racja.
Trzy lata temu byłam na policji o nękanie, była rozprawa w sądzie , miałam rok spokój, a jak po roku się odezwał to ja majtki przez głowę i pełnia szczęścia.
Napisałam do Fundacji Kobiece Serca i dostałam odpowiedź podobną do tego co napisała ulle- że sama nie dam rady , muszę szukać terapii.
Tylko potwierdziliscie to co sama gdzieś w głębi wiem - sama siebie oszukuję, sabotuję swoje działania i czekam aż on wróci z podkulonym ogonem.
Co do znajomych - znowu ulle w punkt ! Zawsze sprawdza ich granice a jak się nie nadają bez żalu i w bardzo brzydki sposób zrywa znajomość.
Jak sam stwierdził- tylko 3 osoby go akceptują , czyli nie wypięły się na niego.

Nie obraź się, ale on i jego znajomi, to co się u niego dzieje, co kto jemu powiedział, czy nie powiedział - nie interesuje mnie ani na jotę.
Skupmy się na Tobie. Co możesz i co chcesz zrobić, żebyś znowu nie straciła bezpowrotnie kilku lat swojego życia ?


Izabello, masz rację, że nas nie interesuje ten facet, z kim zrywa znajomość bez żalu, ot tak po prostu, a z kim nie zrywa, jednak naszą dziewczynę to niestety interesuje i to nawet bardzo. Ja uważam, że to zupełnie normalne i w niczym jej nieograniczajace, jeśli chodzi o wyjście na prostą. Może brzmi to kuriozalnie, bo to tak jakbym popierała kręcenie się wokół własnego ogona, jednak wiem, co mówię, bo sama przez to przeszłam i przechodzę.
Spróbuję to wytłumaczyć, chociaż nie wiem czy sama się w tych swoich tłumaczeniach nie zamotam.
Otóż ja uważam, że działa to w ten sposób, że dziewczyna czuje się przegrana, bo rzeczywiście jest przegrana zważywszy na to ile straciła na tego faceta. Tych strat nie odda jej nikt, bo ani czasu nie cofnie, ani nie wróci do dawnej siebie SPRZED.
Ona wie doskonale z kim ma do czynienia i w tym temacie nie trzeba jej uświadamiać, niemniej jednak jest w niej jakaś irracjonalna chęć udowodnienia samej sobie, że nie jest jednak aż taka głupia, jak jej samej się to wydaje. W związku z tym ona potrzebuje dowodów na to, że ten facet ma że sobą problem i że w efekcie to ona wygra, natomiast on przegra. Chciałaby, żeby wrócił z podkulonym ogonem, bo na ten moment wydaje się jej, że przez to sama sobie udowodni, że w życiu może pozwolić sobie na wszystko, nawet na to by zobaczyć kompletnie niewrażliwego człowieka na kolanach przed sobą. Cóż to byłaby wtedy za moc. Z taką siłą można iść przez życie bez leku.
Uważam, że to w niej siedzi.
Ona boi się żyć, bo rządzi nią strach. W jej mniemaniu facet ten jawi jej się jako mocarz, któremu ona zazdrości tego, że on może tak swobodnie poruszać się po tej ziemi, uważając że ziemia została stworzona dla niego, a nie on dla niej.
Nasza dziewczyna ma wprost odwrotnie, jakby sama sobie odejmuje prawa do swobodnego korzystania ze wszystkiego, co niesie życie. Może podam taki przykład, żeby pokazać, co dokładnie mam na myśli.
Wyobraźmy więc sobie tego faceta, który nagle znalazł się w jakimś super nowoczesnym i imponującym budynku, w którym same drzwi wejściowe już są wyzwaniem, nie mówiąc już o korzystaniu z tych wszystkich sprzętów, które tam sa, te ogromne imponujące hektary, ten przepych itd i jego, który znalazł się w tym miejscu i korzysta z tego wszystkiego w taki sposób, jakby wręcz tam się urodził, niczego się nie boi, chodzi jakby był u siebie, zero stresu, bo on uważa, że wszystko to jest właśnie dla niego i trudno się dziwić, że jest tak wspaniale, bo jakie miałoby być, skoro on tam wszedł? I wyobraźmy sobie naszą dziewczynę, która wchodzi tam i na widok przepychu i wspaniałości tego gmachu zlewa się potem, bo jest przerażona, że zaraz wyjdzie na wieśniaczkę, która nie potrafi poradzić sobie w nowoczesnym wnętrzu.
Wracając do wątku, ona chciałaby zobaczyć upadek tego faceta, bo wydaje się jej, że to ja wzmocni. Dlatego nie dziwię się, że zbiera argumenty świadczące na jego niekorzyść.
Jest to oczywiście droga donikąd, bo facet ten może przeżyć jeszcze wiele lat i noga specjalnie mu się nie powinie, do jego upadku droga bardzo daleka, a dziewczyna siedząc na progu jego domu wyczekując na jego upadek sama padnie z głodu i wycieńczenia. Są bowiem ludzie, których powalić może tylko i wyłącznie choroba, starość i nic więcej. Ten facet w takim właśnie czepku się urodził, jego powali tylko starość lub choroba, bo nim nie rządzi strach tylko ciekawość i chęć działania, by zapewnić sobie fajne życie.
Ona ciągle nie dowierza w to, że on ulepiony jest z innej gliny, a ona nigdy tego nie przeskoczy. Może go "zdobyć" ale tylko wtedy, jeśli on będzie stary lub gdy ciężko na coś zachoruje i wtedy będzie potrzebował jej sił, by przetrwać. Inaczej nie ma szans.
Moim zdaniem tu jest pies pogrzebany.
Dlatego on ma nad nią tak silna władze.

78 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-08-07 12:44:52)

Odp: Ucieczka od socjopaty.
wrobelkarolina napisał/a:

Nie mam bladego pojęcia.
Dzwoniłam do poradni uzależnień ale zajmują się alkoholem , psychotropami i hazardem. Może jakiś psycholog nie wiem - małżeński? Czy jeszcze inaczej się ta specjalizacja nazywa ?
Sama sobie nie dam rady.

Wydaje mi się że "zwykły" doświadczony psycholog może być i "małżeński" powinien sobie poradzić,ale z tym szukaniem i znalezieniem może być różnie .
Telefon Zaufania dla Osób Cierpiących z Powodu Uzależnień Behawioralnych Instytutu Psychologii Zdrowia PTP
801 889 880 Myślę że tam Ciebie pokierują do konkretnego specjalisty w terapii uzależnienia emocjonalnego od partnera (ex partnera)
lub poszukaj w swojej okolicy na tej stronie uzaleznieniabehawioralne.pl/znajdz-osrodek/(wkleić linku nie można całego dodaj na początku https://www.)



Oczywiście najwięcej jest chyba jednak prywatnych gabinetów psychologów/psychoterapeutów zajmujących się tym tematem.

79

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Na początek posluchaj sobie mądrej kobiety na YT, ma kanał pt " jestem mistrzem" a równolegle do tego zakrec się koło zdobycia skierowania do psychologa, mam nadzieję że miejsce zamieszkania cię nie ograniczy, bo ty potrzebowalabys psychologa specjalizującego się w przemocy. Wyznacza ci termin, trochę pewnie sobie poczekasz, ale przez ten czas słuchaj sobie chociażby mądrych ludzi w filmikach na YT. Zacznij od tej psychoterapeutki z kanału " Jestem mistrzem", która prowadzi też terapię przez internet. Sama nie dasz sobie z czymś takim rady, bo nie wierzysz w to, że mogłabyś wygrać. Mogłabyś i możesz, ale ktoś mądry musi cię porządnie pchnąć w tym kierunku.

80

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Ulle, niezwykle trafny jest Twój poprzedni post. Porażający, jak uderzenie pioruna między oczy.

Karolina - a może zapytaj Kobiece Serca, czy mogą Ci kogoś polecić ? Może od nich dostaniesz namiar na dobrego terapeutę, który będzie Ci w stanie pomóc w obecnej sytuacji ?

81

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Iza, dzięki i mam nadzieję, że nasza dziewczyna coś z tego dla siebie wyczesze.
Można załatwić sobie terapię także przez internet. Ja zaproponowałam te z kanału "Jestem mistrzem', bo sama jej słucham, ona jako jedyna nie przekreśla szansy bycia z socjopata, narcyzem, ale doradza jak można się tego nauczyć, no jednym słowem naprawdę mądra kobieta i z tego jak się przedstawia wynika że jest doktorem. Daje ludziom światełko w tunelu. Na początek byłaby dobra dla Karoliny, a potem jak dziewczyna wkręci się w takie klimaty, to nie będzie już jak dziecko we mgle. Znam to z autopsji, więc wydaje mi się, że dobrze radzę.

82

Odp: Ucieczka od socjopaty.

paslawek - dzięki za namiary , IsaBella - masz rację , spróbuję (sama fundacja ma niestety terapie tylko w Krakowie i Warszawie).

ulle - siedzisz mi w głowie bardziej niż sama w niej jestem sad Prawie wszystko co piszesz zgadza się co do joty. Prawie ,bo wiem ,że on przegrał - doskonale to widzę za każdym razem gdy znowu zostaje sam , rodzina się go wyrzekła , domu nie ma , ludzie go opuszczają i wiem ,że mimo jego braku emocji - zazdrości mi właściwie wszystkiego.
Ale reszta wypisz-wymaluj ja. Wychowana w duchu - "dziewczynce nie wypada" , "będziesz grzeczna to Tatuś Cię pochwali" , "licz się przede wszystkim z uczuciami innych " , nadmiernie chyba empatyczna - jestem jego przeciwieństwem.
Nie narzekam na swój charakter - lubię ludzi i co ważniejsze - prawie zawsze gdy pomagam - sama na tym "zyskuję" (w przenośni - coś w stylu ,że karma powraca - naprawdę widzę ,że powraca). Mam ukochaną pracę , rozwijam się , jestem dla ludzi autorytetem ,mam dom , córkę , którą chyba wychowałam na bardzo asertywną osobę.
Ale z drugiej strony zazdroszczę mu tego braku refleksji , braku przeżywania cudzych trosk , tego egoizmu - tak czasem bardzo by mi się te cechy przydały.

I tak - macie rację - mimo, że go nie ma to ciągle go ze sobą "noszę". Tak było też w tym roku przerwy - naprawdę zero kontaktu ,ale zbyt wiele razy o nim myślałam, w sumie żyłam czekając aż się odezwie i jednocześnie bojąc się tego.
Nigdy jeszcze tak głęboko w siebie nie wejrzałam ,ale to co widzę nie bardzo mi się podoba. Szkoda mi siebie , patrząc z boku dziwię się ,że nie wiałam gdzie oczy poniosą 8 lat temu...

83

Odp: Ucieczka od socjopaty.

A gdzie mieszkasz dziecko moje drogie ? Możesz mi napisać w wiadomości prywatnej - jeśli nie chcesz podawać tutaj takich danych smile ale naprawdę chętnie, z całego serca - postaram Ci się pomóc z terapeutą.

Ze swojej perspektywy mogę tylko powiedzieć, że jeśli chodzi o kwestie toksyków ... to mi nie udało się wyciągnąć z tego NIC.
Stracone bezpowrotnie i zniszczone te lata były. Przez to, że na to pozwalałam, straciłam 5 lat życia, których kiedyś kiedyś, na pewno mi zabraknie ... bo że ich żal - to jest oczywiście pewne już od dawna.

84

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Ulle - teraz dopiero zobaczyłam ostatni komentarz.
Nie chcę z nim żyć ponieważ:
-chciałby u mnie mieszkać, ale nie chce mu się po sobie sprzątać , nie pomaga (bo np 8 kat wcześniej powiedziałam że powinien wyplukać mopa po myciu podłogi),
- bo moja rodzina i przyjaciele go nie lubią , a ja prowadzę dom otwarty ,
- bo jak już wejdzie to nie dam rady siłą go wyrzucić- fizycznie jest silny - usiądzie i będzie siedział a ja zwariuję (już tak było) ,
- bo nikt , zupełnie nikt inny nie potrafi mnie doprowadzić do furii , tylko on i to jest straszne.

85

Odp: Ucieczka od socjopaty.
wrobelkarolina napisał/a:

Ulle - teraz dopiero zobaczyłam ostatni komentarz.
Nie chcę z nim żyć ponieważ:
-chciałby u mnie mieszkać, ale nie chce mu się po sobie sprzątać , nie pomaga (bo np 8 kat wcześniej powiedziałam że powinien wyplukać mopa po myciu podłogi),
- bo moja rodzina i przyjaciele go nie lubią , a ja prowadzę dom otwarty ,
- bo jak już wejdzie to nie dam rady siłą go wyrzucić- fizycznie jest silny - usiądzie i będzie siedział a ja zwariuję (już tak było) ,
- bo nikt , zupełnie nikt inny nie potrafi mnie doprowadzić do furii , tylko on i to jest straszne.

Skoro nie widzisz możliwości mieszkania z nim, to tym bardziej nie inwestuj już w tego człowieka, bo poza dalszymi stratami nie będziesz miała nic więcej. Wxielabys sobie na głowę naprawdę nieciekawego człowieka, w którym na pewno miałabyś żadnego wsparcia, gdyby przyszło co do czego. Dopóki byłabyś na chodzie, w pełni sił byłabyś bardzo przydatna, jednak niechby powinęła ci się noga, on pierwszy by ci dokopał. To taki gatunek człowieka.

Napisałaś, że on już przegrywa, bo rodzina się go wyrzekła, traci znajomych i nie ma domu. No proszę bardzo, facet zbiera już powoli plony swojego życia. No niestety ale tak to już z nim będzie, bo jest sprawą oczywistą, że jeśli ktoś posieje np pietruszkę, to pietruszkę zbierze, a nie marchewkę. Na ten moment on traci, ale musisz pamiętać o tym, że tacy ludzie zawsze znajdą sposób na to, by z powrotem odżyć. Nie brakuje naiwnych i dobrych kobiet, do których można się przyssać. Czasem mijają lata zanim kolejna kobieta zdoła uwolnić się od kogoś takiego. Znasz to z doświadczenia.

Pewnie że on ci zazdrości i powiem ci więcej, on zazdrości ci bardziej niż sobie to nawet wyobrażasz. Myślał pewnie, że bez niego wyschniesz na wiór, że może zwariujesz i w życiu się nie ogarniesz, a tymczasem żyjesz na jakimś poziomie i gdyby nie sprawa z nim, to przecież zylabys pełnią życia. Budzilabys się rano ze świeżą głową i w życiu nie pomyslalbys, że jakiś facet mógłby zatruwać ci życie.

Czasu nie cofniesz, a gdybyś osiem lat temu wiedziała, że się przewrócisz, to sama byś się przewróciła, żeby mniej zabolało.

Pomyśl jednak, że mnóstwo naprawdę bardzo inteligentnych, mądrych życiowo ludzi, wykształconych i mających dużo komuś do zaoferowania wpada w tego rodzaju bagno. Nie jesteś żadnym wyjątkiem ani kobieta, która urwała się z choinki. Tak się po prostu zdarza. A co powiesz o ludziach, którzy wpadli w sidła jakiejś sekty?Byli głupi albo nienormalni? Przecież wiesz doskonale, że nie byli ani głupi, ani nienormalni.

On będzie się ciebie trzymał rękami i nogami, bo tu jesteś jego polisa na życie. Jeśli dalej będziesz to ciągnąć, to pewnego dnia, obym nie była złym prorokiem, on zwali ci się na głowę z różnymi swoimi dramatami np z ciężka chorobą, a ty co wtedy zrobisz? Wywalisz człowieka w potrzebie? Nie zaopiekujesz się nim? Oczywiście że to zrobisz, bo jesteś osobą wrażliwa, empatyczną i sumienie nie pozwoliłoby ci na to, zeby go odrzucić.

Dlatego dobrze by było, żebyś zrobiła ze sobą porządek i stanęła mocno na ziemi.

Ja też zazdroszczę tym ludziom tego, że tak naprawdę niczego nie przeżywają, że potrafią tak na chłodno, że funkcjonują niczym jakieś cyborgi, po trupach do celu, jednak czy gdybym miała możliwość, by zamienić się z takim człowiekiem, to nie sądzę, bym to zrobiła. W dużym stopniu rozumiem ich świat i potrafię myśleć tak jak oni by pomyśleli, ale czy chciałbym też taka być? Czasami nawet może i jestem dla kogoś podła, ale żadnej satysfakcji z tego nigdy nie miałam. Lepiej pozostawać sobą i na swoim miejscu, zamiast stroić się w cudze piórka.

86 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-08-07 17:25:42)

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Jestem  przekonany o tym że jakby Karolina jakimś cudem poszła na terapię z tym partnerem to ten związek i tak by nie przetrwał .
Dobrze przeprowadzona terapia odsłoniła by i usunęła źródła chorych emocji i toksyczną symbiozę  najpierw u jednej ze stron tej bardziej zmotywowanej, facet uciekłby gdzie pieprz rośnie(tak mi się wydaje -z jego opisu).
Taki gość w "czepku urodzony" przyzwyczajony do ciągłego powodzenia i "zwycięstw" zapatrzony w siebie długo nie sięga dna nie widzi go nawet w końcu bardzo często tacy zostają sami na starość żyją tylko przeszłością w depresji takie dziwaki odludki.
Marna to pociecha i nie ma co go diagnozować w sumie.Z doświadczenia powiem tylko że nie ma czego zazdrościć.
Jego znaczenie dla Karoliny wymaga jednak przepracowania masz go za bardzo "we krwi".
Ulle dziś ma natchnienie smile

87

Odp: Ucieczka od socjopaty.
paslawek napisał/a:

Jestem  przekonany o tym że jakby Karolina jakimś cudem poszła na terapię z tym partnerem to ten związek i tak by nie przetrwał .
Dobrze przeprowadzona terapia odsłoniła by i usunęła źródła chorych emocji i toksyczną symbiozę  najpierw u jednej ze stron tej bardziej zmotywowanej, facet uciekłby gdzie pieprz rośnie(tak mi się wydaje -z jego opisu).
Taki gość w "czepku urodzony" przyzwyczajony do ciągłego powodzenia i "zwycięstw" zapatrzony w siebie długo nie sięga dna nie widzi go nawet w końcu bardzo często tacy zostają sami na starość żyją tylko przeszłością w depresji takie dziwaki odludki.
Marna to pociecha i nie ma co go diagnozować w sumie.Z doświadczenia powiem tylko że nie ma czego zazdrościć.
Jego znaczenie dla Karoliny wymaga jednak przepracowania masz go za bardzo "we krwi".
Ulle dziś ma natchnienie smile

Chyba rzeczywiście mam dzisiaj jakieś natchnienie, bo rozpisalam się niemiłosiernie.

88

Odp: Ucieczka od socjopaty.

ulle - bardzo doceniam to ,że tak się rozpisałaś.
Zaczęłam oglądać ten kanał na YT , ale na razie musiałam przestać bo rzeczywiście w pewnym momencie prowadząca dopuszcza pozostanie z osobą o osobowości narcystycznej i pokrewnych - nie chcę nawet o tym słyszeć ani myśleć.
Muszę jakoś się z tego wykaraskać , on pójdzie raczej w swoją stronę - za nową ofiarą więc będzie mi łatwiej.
Poszukam terapeuty ,bo mam dosyć tego przeżywania , dzielenia włosa na czworo i ogromnego stresu , ogromnego.

89 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-08-07 20:19:54)

Odp: Ucieczka od socjopaty.

wrobelkarolina, a czy potrafiłabyś nazwać cechy, sytuacje dla których wciąż go chcesz w swoim życiu pomijając kwestię uzależnienia w jakim jesteś i nie sugerując się  tym co pisała ulle? Co on Ci naprawdę dawał? Jak się przy nim czułaś itd. Wiadomo seks i granie na emocjach, ale co prócz tego? Zastanawiałaś się nad tym? I jak to się ma do Twoich rzeczywistych potrzeb? Jak rozkładasz waszą relację na czynniki pierwsze to rozłóż wszystko. Bo mam wrażenie, że teraz tylko starasz się zrozumieć jego, nie siebie. A jeśli siebie to tylko w kontekście jego działań, a nie samą siebie.

90

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Próbowałam ,ale nie wiem.
Dzisiaj już nie pomyślę - wysłałam maila ,że rzeczy ,które zostawił będą czekały w składziku, może je wziąć kiedy chce bo nie chcę go już spotykać.
Odpowiedź miała za zadanie wręcz mnie zniszczyć. Doskonale wiedział gdzie i jak uderzyć , nawet nie wnikam ile z tego jest prawdą , nie interesuje mnie to. Tyle jadu , tyle nienawiści , tyle pretensji , obwinianie mnie o WSZYSTKO! Czekałam na zdanie ,że gradobicie wywołałam krzywym spojrzeniem.
Wiem jak to działa , byłam przygotowana bo to nie pierwszy raz ,ale siedzę i wyję i rozrywa mnie w środku.
Tyle bezinteresownej , nikomu niepotrzebnej nienawiści i podłości - nawet po tylu latach nie mieści mi się to w głowie , nie potrafię przejść nad tym do porządku dziennego.
To było tak okrutne , tak grające na emocjach , tak doskonałe ,że ciężko mi się pozbierać.
Uffff - trochę lżej jak to z siebie wyrzuciłam.
Teraz już z górki . Teraz do przodu.

91

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Obawiam się, że moje rady nie będą w stanie Ci pomóc sad
Ale widzę, że wiele osób tu w Twoim wątku robi to bardzo dobrze.
Mocno Ci kibicuję, i wierzę, że w końcu przejrzysz na oczy, zanim stracisz na osobnika 20-30 lat, a nie tylko 10, bo pewna jestem że do dekady dobijesz.

92

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Dzięki za kibicowanie.
Jestem dobrej myśli ,że to juź koniec.
Chyba ,że będę się pakować w kolejne takie związki. Ale skoro wcześniej nie miałam takich impllikacji to może nie jestem skazana na toksyczne związki.

Roxann - zastanowiłam się co mi dawał i naprawdę nie wiem. Jedyne co mi przychodzi do głowy to to ,że czułam się ważna bo Piotruś Pan zakotwiczył przy mnie na dłużej niż przy innych.
Ale teraz tak się zastanawiam czy to nie jest tak ,że tylko ja debilnie tak długo z nim wytrzymałam ,a inne kopały go w doopę szybciej więc wyglądało to jakbym to ja obłaskawiła diabła. A tymczasem nie byłam tą najwspanialszą tylko najbardziej naiwną.
Mam chyba silną potrzebę zbawiania\naprawiania .

93

Odp: Ucieczka od socjopaty.
wrobelkarolina napisał/a:

Roxann - zastanowiłam się co mi dawał i naprawdę nie wiem. Jedyne co mi przychodzi do głowy to to ,że czułam się ważna bo Piotruś Pan zakotwiczył przy mnie na dłużej niż przy innych.
Ale teraz tak się zastanawiam czy to nie jest tak ,że tylko ja debilnie tak długo z nim wytrzymałam ,a inne kopały go w doopę szybciej więc wyglądało to jakbym to ja obłaskawiła diabła. A tymczasem nie byłam tą najwspanialszą tylko najbardziej naiwną.
Mam chyba silną potrzebę zbawiania\naprawiania .

Brawo.. myśl dalej... MYŚL a nie poddawaj uzależnieniu jakiegoś nic nie wartego uwagi gościa. Z tego co piszesz nie potrzebujesz uwagi faceta by czuć się dowartościowaną. On Cię zmanipulował i tylko szkodzisz sobie. Gdybyś z tego miała jeszcze wymierne korzyści (prócz seksu) a Ty nie masz nic.. on tylko ciągnie Cię w dół. A kiedy stracisz co masz przez niego na pewno Ci nie pomoże.

94

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Wiem że tylko dużo gadał , obiecywał a prawie nigdy nie robił.
Dlatego nie zgodziłam się żeby ze mną znowu zamieszkał- już raz mieszkał i czułam się mocno wykorzystywana.
W mowie końcowej przeczytałam że gdybym się zgodziła to miałabym wszystko (hahahaha) a tak to zrobiłam z niego dochodzący wibrator (tu akurat miał rację).
Żal wyjątkowo szybko minął- nie wiem czy dlatego że już mam dosyć, czy jeszcze wróci ze zdwojoną siłą czy sama się oszukuję.
Na pewno bardzo mi pomogło myślenie o tym co tak naprawdę miałam z tego związku i poza sexem i poczuciem że kogoś mam -nic.

95

Odp: Ucieczka od socjopaty.
wrobelkarolina napisał/a:

Wiem że tylko dużo gadał , obiecywał a prawie nigdy nie robił.
Dlatego nie zgodziłam się żeby ze mną znowu zamieszkał- już raz mieszkał i czułam się mocno wykorzystywana.
W mowie końcowej przeczytałam że gdybym się zgodziła to miałabym wszystko (hahahaha) a tak to zrobiłam z niego dochodzący wibrator (tu akurat miał rację).
Żal wyjątkowo szybko minął- nie wiem czy dlatego że już mam dosyć, czy jeszcze wróci ze zdwojoną siłą czy sama się oszukuję.
Na pewno bardzo mi pomogło myślenie o tym co tak naprawdę miałam z tego związku i poza sexem i poczuciem że kogoś mam -nic.

Jak widać sporo tu nas - kobiet, które trafiły na podobne "egzemplarze" i pewnie co osoba, to inne podejście do problemu.
Ja nie twierdzę, że terapie nie pomagają, ale pracę nad sobą ostatecznie musisz wykonać Ty sama. Nikt za Ciebie tego nie zrobi.
U mnie to też się działo etapami i podobnie jak Ty najpierw chciałam zrozumieć schemat działania takiego człowieka, bo jak sama tu pisałaś jest (w właściwie był) on całkowicie dla mnie niezrozumiały i nielogiczny. To dało mi poczucie pewnej kontroli, już nie błądziłam jak dziecko we mgle, jego zachowanie stało się dla mnie po prostu przewidywalne i przestało robić na mnie wrażenie. Kolejnym pytaniem czy też problemem z którym musiałam się zmierzyć, była kwestia dlaczego wplątałam się w taką znajomość, co ona mi dawała, dlaczego się uzależniłam? I to jest to o czym pisałaś - zdanie sobie sprawy choćby z tego czy to Ty najdłużej go przy sobie zatrzymałaś, i z tego powodu możesz czuć się ważna i dumna czy wręcz przeciwnie - on Ciebie bo byłaś zwyczajnie naiwna.
Ten mój też mówił, że mogłam mieć wszystko... gdybym tylko robiła to co czego on ode mnie oczekiwał.
Może i czasem warto o takiego człowieka zawalczyć, ale musi być równowaga... dlatego zapytałam co ten związek/ten człowiek Ci dawał, jakie Toje potrzeby zaspakajał. Sama widzisz, że sam seks i poczucie, ze kogoś masz to zbyt mało za cenę jaką teraz płacisz...

96

Odp: Ucieczka od socjopaty.

No dobra - mieliście rację wink
Zaczęłam czytać Moje dwie głowy i muszę przyznać ,że jest mi wstyd.
Tak - czekałam na to ,że sie odezwie , tak - udawałam ,że nie chcę odpisywać gdy tymczasem wprost mnie korciło!! Tak - chciałam jego zainteresowania.
Sama pierwsza nigdy się nie odzywam ,ale jak już napisze to przecież mogę odpowiedzieć (sarkazm).
Czytam w książce ,że socjopata cieszy się gdy zmaże z naszej twarzy zadowolenie , gdy jest nam źle.
W niedzielę napisał ,ze jest szczęsliwy z inną bla ,bla ,bla. Więc odpisałam ,ze życzę im szczęścia ,ale niech już do mnie nie wypisuje bo to jest dla mnie bardzo przykre , jest mi z tym ,źle , niech się zajmie tej na której mu zależy.
Wczoraj było wiadro pomyj (teraz już wiem ,że to wściekłość bo taka głupia baba jak ja śmie mu się wymykać z rąk).
Stwierdziłam ,że jak się nie odezwie to ok ,ale jak napisze to odpiszę ,że w sumie to bez znaczenia bo jadę na weekend z kolegą nad morze.
ALE!!! I o tym by nie prwokować przeczytałam w ksiazce , metoda "Na padlinę" przemówila mi do rozsądku.
No i oczywiście facepalm - jak mogłam chcieć sama tak się podłożyć i nadal dyskutować z {wulgaryzm} . Lepiej udawać ,że już mnie złamał totalnie , nic nie odpisywać , milczeć - jednym słowem śmierć.
Buziaki!!! Lecę ćwiczyć big_smile

97

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Musisz przede wszystkim zrozumieć, że toksyk nigdy się nie zmieni.
On może żerować na twojej chęci porozumienia się z nim mimo wszystko, wyjaśniania konfliktowych sytuacji, na tym, że widzi, że próbujesz naprawiać to, co on niszczy. A i jeszcze na twoim poczuciu winy, bo niewątpliwie będzie Ci je wkręcał i przerzucał na Ciebie odpowiedzialność za całe zło. Toksycy są mistrzami świata w odwracaniu kota ogonem. Uważaj, żebyś nie uwierzyła, że to ty mu robisz krzywdę. Nie wierz też, gdy przeprasza, bo u takich ludzi, nawet, jeśli pojawia się jakaś prawdziwa refleksja, to na chwilę, po czym ich sposób myślenia wraca do pierwotnego stanu. W tym momencie, kiedy "żałują", potrafią tak pozorować normalność, że mało kto się nie nabierze.
Nie baw się w terapeutkę, to nie twoja rola. On sobie świetnie poradzi bez Ciebie, nie martw się. A Ty? Jak sobie poradzisz po kilku kolejnych latach z takim człowiekiem?

98

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Niepodobna - dziękuję. Wiem to doskonale - przejrzałam go po jakiś 4 latach , nie wiedziałam tylko jak jego zaburzenie się nazywa.
Poczucie winy , manipulacja , naginanie prawdy , słowa, słowa i jeszcze więcej słów- kompletnie bez pokrycia.
Jedyne co nie pasuje do schematu - zawsze powtarzał że jestem kimś, nigdy mnie pod tym względem nie dołował - żerował na tym ze on taki biedny a ja taka silna , zaradna , pomocna - ze wszystkim sama sobie poradzę i jeszcze jemu pomogę wink
A ja zbawiałam świat z nim na czele. 
Dzięki niemu nauczyłam się nieco asertywności- zauważyłam że czasem opłaca się powiedzieć nie (wcześniej nie umiałam).

99

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Siedzę , myślę , mam zawroty głowy (nie jestem pewna czy to stres czy choroba).

Zastanawiam się DLACZEGO, co było powodem.
Czytam na temat tego typu zaburzeń i olśniło mnie (dziwne ,ze dopiero teraz) , że mój tato na pewno ma jakiś typ takiego zaburzenia , ale różni się od "mojego" psychofaga dlatego jakoś nie brałam tego pod uwagę.
Mój tato jest bardzo pracowity , ale oszczędny/sknera. Lubi mieć a nie być .Mama zawsze mowiła ,ze nie wyjeżdża z nim nigdzie bo mu szkoda kasy nawet na kawę w kawiarni (po co - w domu mamy). Znajomi , koledzy bardzo go lubią - uczynny ,wesoły... Za to moja mamę zawsze traktuje jak głupszą , denerwuje się gdy ona zabiera głos "bo mu wstyd robi". Nie pił , nie zdradzał , ale był chorobliwie zazdrosny
W przeszłości bywał agresywny, na pewno łatwo się złościł. Był czas ,że jako nastolatka go nienawidziłam.
Z wiekiem złagodniał -zwłaszcza wnuki mogą robić co zechcą ,ale ja do dzisiaj boję sie podniesionego głosu.
Byłam córeczką tatusia - co oznacza ,ze w towarzystwie się mną chwalił i był moze nieco bardziej łaskawy niz dla moich braci.
Generalnie całe życie dziwilam się mojej mamie - kobiecie inteligentnej , zaradnej , wesołej ,towarzyskiej ,że się nie rozwiodła (jak chciała to rodzice jej nagadali ,że "nie wypada" ,a potem były kolejne dzieci ...).
A teraz sama sie męczyłam z gościem , z ktorym nawet dzieci nie mialam ,ani majątku ,ani w ogóle nic .
Dziwne (pewnie wcale nie dziwne z punktu psychologa) ,że sama znalazłam sobie taki trudny przypadek , mimo ,że widziałam jak wygląda życie mojej mamy.

100

Odp: Ucieczka od socjopaty.
wrobelkarolina napisał/a:

Jedyne co nie pasuje do schematu - zawsze powtarzał że jestem kimś, nigdy mnie pod tym względem nie dołował - żerował na tym ze on taki biedny a ja taka silna , zaradna , pomocna - ze wszystkim sama sobie poradzę i jeszcze jemu pomogę wink

vs

wrobelkarolina napisał/a:

Byłam córeczką tatusia - co oznacza ,ze w towarzystwie się mną chwalił i był moze nieco bardziej łaskawy niz dla moich braci..

hmm ex na Tobie żerował, ale Cię chwalił, powtarzał, że jesteś kimś dzięki czemu czułaś się lepsza... ojciec mimo, że bywał agresywny, skąpy itd., też chwalił się Tobą dzięki czemu czułaś się doceniana i "lepsza". Matce się dziwiłaś, co z takim człowiekiem robi, a sama?
Czy nie na tych "pochwałach" budujesz poczucie własnej wartości?

101 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-08-09 13:44:52)

Odp: Ucieczka od socjopaty.
wrobelkarolina napisał/a:

A teraz sama sie męczyłam z gościem , z ktorym nawet dzieci nie mialam ,ani majątku ,ani w ogóle nic .
Dziwne (pewnie wcale nie dziwne z punktu psychologa) ,że sama znalazłam sobie taki trudny przypadek , mimo ,że widziałam jak wygląda życie mojej mamy.

"Doświadczenie pokazuje że umierają inni" a my nie będziemy jak nasi rodzice na pewno na 100%,a dlaczego nie będziemy bo nie i już smile To znaczy będziemy od nich mądrzejsi,lepsi przechytrzymy ich i wykiwamy życie smile My im dopiero pokażemy
Po za tym wzorce przyciągania wybierania partnera/partnerki nie działają jednakowo,zawsze i wszędzie z proporcją 1:1 "jakby podręcznikowo". "Mutacji " mieszanek tych schematów jest od groma sama wiedza o nich to za mało.Nie zawsze powielamy to samo - generujemy podobnie i nowe.
Spojrzenie na to z innych perspektyw uświadamia pewne rzeczy,ale jeszcze ich nie usuwa.
Analizowanie eksa może być ślepą uliczką często mimowolnie się to robi żeby się uspokoić,ale odkrycie "prawdy" o nim nie koniecznie będzie odkryciem "prawdy" o Tobie może tak być tylko po części ale nie musi .On coś Ci pokazał co masz w sobie ale nie wszystko.

102

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Znowu sama sobie strzelilam w kolano.
Nie blokowałam jednego profilu na messengerze - tam tylko napisał ,ze chce odebrać swoje rzeczy jak będzie w mieście ,ale nie wie kiedy dokładnie więc napisze . Zaproponowałam wysyłkę ale zmienia miejsce zamieszkania . Ok - czysto formalna informacja - przecież nie chcę mu tych rzeczy kraść.
No to mam za swoje - dzisiaj wiadomość -sądzilam ,ze termin.
A tu teksty ,że sama sobie jestem winna ,że teraz inna ma wszystko ,bo mnie sie nie chciało starać , że tamta jest taka cudowna i kochana i sobie uświadomił ,ze ja nigdy taka nie byłam . Bla ,bla ,bla.
Też kiedyś byłam taka kochana ,ale po tylu latach juz mi się po prostu nie chcialo i nie ufałam ani jednemu jego słowu , ale nie w tym rzecz - niech teraz się inna z misiem męczy .
Pytanie brzmi następująco - czy to właśnie sprawia im przyjemność? Czy to o to chodzi żeby człowiek czuł się jakby cegłą po głowie dostał? Na logikę - jak jestem szczęśliwa to mam w doopie poprzedniego faceta , nie wypisuję do niego , nawet chętnie pomogę bo mi dobrze i chciałabym żeby całemu światu było dobrze.
Czy to jeszcze długo będzie trwało? W sensie - ma nową ofiarę więc byłam pewna ,że się do niej przyssie ,a mnie da spokój .

103

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Śmiem wątpić, czy rzeczywiście jest taki mega szczęśliwy i czy ta nowa jest naprawdę taka wspaniała. Jemu chodzi tylko i wyłącznie o to, żeby wzbudzić w Tobie wyrzuty sumienia, że zniszczyłaś taki wspaniały związek i że nie chciałaś kontynuować znajomości z takim ideałem. W rzeczywistości jest to próba zaamskowania swoich kompleksów, jakich ludzie o osobowości narcystycznej wbrew pozorom mają od groma i ciut ciut.

Proponuję konsekwentnie ignorować wszelkie próby kontaktu z jego strony, poprosić o podanie adresu, na który masz wysłać jego rzeczy, a jeśli odmówi, to uprzejmie i stanowczo poinformować, gdzie i kiedy może je sobie odebrać, z tym że nie w Twoim domu, tylko w jakimś neutralnym miejscu np. u wspólnego znajomego lub coś w tym stylu.

104

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Już to zalatwiłam. 
Zanim zdążyłam zablokować to jeszcze była złość że nie szanuję jego rzeczy bo je gdzieś podrzucam- no niesamowite po prostu.

Piszę tutaj bo to mi bardzo ułatwia funkcjonowanie - mogę wyrzucić  z siebie to całe gó***o. 
Dodatkowym bonusem- bardzo ważnym są Wasze rady i pomysły.

105

Odp: Ucieczka od socjopaty.
wrobelkarolina napisał/a:

Znowu sama sobie strzelilam w kolano.
Nie blokowałam jednego profilu na messengerze - tam tylko napisał ,ze chce odebrać swoje rzeczy jak będzie w mieście ,ale nie wie kiedy dokładnie więc napisze . Zaproponowałam wysyłkę ale zmienia miejsce zamieszkania . Ok - czysto formalna informacja - przecież nie chcę mu tych rzeczy kraść.
No to mam za swoje - dzisiaj wiadomość -sądzilam ,ze termin.
A tu teksty ,że sama sobie jestem winna ,że teraz inna ma wszystko ,bo mnie sie nie chciało starać , że tamta jest taka cudowna i kochana i sobie uświadomił ,ze ja nigdy taka nie byłam . Bla ,bla ,bla.
Też kiedyś byłam taka kochana ,ale po tylu latach juz mi się po prostu nie chcialo i nie ufałam ani jednemu jego słowu , ale nie w tym rzecz - niech teraz się inna z misiem męczy .
Pytanie brzmi następująco - czy to właśnie sprawia im przyjemność? Czy to o to chodzi żeby człowiek czuł się jakby cegłą po głowie dostał? Na logikę - jak jestem szczęśliwa to mam w doopie poprzedniego faceta , nie wypisuję do niego , nawet chętnie pomogę bo mi dobrze i chciałabym żeby całemu światu było dobrze.
Czy to jeszcze długo będzie trwało? W sensie - ma nową ofiarę więc byłam pewna ,że się do niej przyssie ,a mnie da spokój .

Wiem, powtarzam się, ale to NIE MA żadnego znaczenia co jemu sprawia przyjemność.
To nie ma żadnego znaczenia jak on chce żebyś Ty się czuła.
I również to, że Ty będąc w jego obecnej sytuacji zachowałabyś się inaczej - też nie ma żadnego znaczenia.

Zrozum, że dopóki ten człowiek będzie dla Ciebie środkiem Twojego świata.
Dopóki Twoje usiłowania, próby rozwoju, i wszystkie wysiłki - będą się kręciły wokół niego - nie ruszysz się z tego emocjonalnego czyścca, w którym pokutujesz. Cała Twoja para idzie w gwizdek od czajnika "on", zamiast iść w gwizdek od czajnika "ty".

Na moje oko - nic się nie zmieniło. Chcesz z nim być i pragniesz z nim kontaktu.
Inaczej dawno zablokowałabyś wszelkie kanały kontaktu i nawet nie czytała tych jego mizernych wypocin, które nota bene za każdym razem są takie same. Tekst o jego nowej wielkiej miłości czytasz już chyba piąty raz. Mając więc za sobą pięć takich miernych prób zranienia Ciebie, doskonale wiesz, że następnych 50 wiadomości będzie brzmiało tak samo.

106 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-08-09 16:04:28)

Odp: Ucieczka od socjopaty.
Capricornus napisał/a:

Śmiem wątpić, czy rzeczywiście jest taki mega szczęśliwy i czy ta nowa jest naprawdę taka wspaniała. Jemu chodzi tylko i wyłącznie o to, żeby wzbudzić w Tobie wyrzuty sumienia, że zniszczyłaś taki wspaniały związek i że nie chciałaś kontynuować znajomości z takim ideałem. W rzeczywistości jest to próba zaamskowania swoich kompleksów, jakich ludzie o osobowości narcystycznej wbrew pozorom mają od groma i ciut ciut.

O ile w ogóle nowa gwiazda faktycznie istnieje i jest już jego "na zawsze". Oczywiście musi być lepsza - wiadomo bo nie może być gorsza od Karoliny no bo jak TAKI facet i błąd .
Takie działania jak chwalenie się nowym szczęściem nawet z urojeń daje takim ludziom poczucie władzy i kontroli.
Satysfakcja z domniemanej reakcji i tyle. przyjemności z myślenia o tym że komuś jest przykro.
Ignoruj to .On to tylko facet bez żadnej władzy Ty nadajesz znaczenie i ważność tym działaniom jeśli tak jest to działa tylko i wyłącznie" tresura " siła rozpędu istotna lub nie Ty wybierasz  jak bardzo.
A wywalaj z siebie wszystko teraz właśnie czas na to bez osądzania i przesadnego rozkminiania cenzurowania siebie i tego co czujesz na analizę przyjdzie czas jak ochłoniesz trochę bardziej.

107

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Im dłużej się nad tym zastanawiam tym więcej widzę.
Jeszcze kilka dni temu myślałam sobie ,że w końcu wiem jakiego typu mężczyzn unikać , kogo nie chcę.
Teraz naszła mnie refleksja ,że i ja muszę się zmienić.
Niestety - nie oszukujmy się - zazdrość , próbu podporządkowania pod własną wizję życia - to nic miłego ,a mnie sie zdarzało.
Muszę nas sobą popracować , chciałabym jeszcze kiedys być w zdrowym , satysfakcjonującym związku.

108 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-08-10 19:03:42)

Odp: Ucieczka od socjopaty.
wrobelkarolina napisał/a:

Im dłużej się nad tym zastanawiam tym więcej widzę.
Jeszcze kilka dni temu myślałam sobie ,że w końcu wiem jakiego typu mężczyzn unikać , kogo nie chcę.
Teraz naszła mnie refleksja ,że i ja muszę się zmienić.
Niestety - nie oszukujmy się - zazdrość , próbu podporządkowania pod własną wizję życia - to nic miłego ,a mnie sie zdarzało.
Muszę nas sobą popracować , chciałabym jeszcze kiedys być w zdrowym , satysfakcjonującym związku.

No dokładnie. Przerobiłaś w jakim schemacie on działa a teraz pora na zastanowienie w jakim ty działasz, że z kimś takim związałaś.  Powiedzenie, że jestem za dobra i chcę zbawiać świat to za mało.
On Cię wpakował w patologię ale Ty się dałaś w to wplątać. Dlaczego?
No u mnie odpowiedź była dość prosta - DDA, przemoc itd. Ale ja nigdy o tym nie mówiłam bo u nas to wszystko odkąd pamiętam działo za zamkniętymi drzewami (wiadomo rodzina poważana, ojciec lekarz itd..) też wyrywając się z tego byłam "łatwym łupem" dla takich socjopatów. Też byłam zbyt naiwna, zbyt dobra itd. ale oberwałam szybko... kilka lat się po tym podnosiłam. Emocjonalnie... bo 'kariera' to jedyne co mi się udało i dzięki czemu przetrwałam.
Mówiąc "kariera" mam na myśli zapracowanie na swoją niezależność.

109

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Każdy dzień to dla mnie czas rachunku sumienia.
Czytam powoli temat "Starość z narcyzem" i widzę wiele analogii ale...
Patrzę na moje związki - ten z toksykiem i wcześniejszy -z ojcem mojego dziecka. I muszę być ze sobą szczera - ze mną też jest coś nie tak.
Nadmierna zazdrość , której często nie potrafię opanować (często kompletnie bezpodstawna) , nie umiem chwalić , nie wyciągam ręki na zgodę - wręcz mam wrażenie ,że specjalnie aranżuję takie sytuacje by doszło do kłótni i by to on mnie przepraszał.
Zdałam sobie sprawę ,że chyba to trzymało mnie tak długo przy toksyku - on zawsze w końcu wracał i przepraszał , płaszczył się . Ja nigdy , mimo że również nie zawsze byłam fer .
Straszne po tylu latach życia zdać sobie sprawę ,że jest się suczą , że nie jest się taką kryształową i najlepszą za jaką chciało się uchodzić (zwłaszcza we własnych oczach).
Wiele pracy przede mną , nieprzyjemnych konkluzji i bolesnych prawd.

Co do toksyka - sądzę ,że tym razem nie wróci  lub odezwie się za parę lat - wcześniej nie było innych kobiet więc myślę ,że teraz powtarza schemat.
Będę miała kilka lat by się ogarnąć , przepracować wiele tematów i być może stać sie lepszą osobą i znaleźć kogoś kogo nie będę doprowadzać do krawędzi by sprawdzić czy to wytrzyma.
Ten związek to była naprawdę ważna lekcja - być moze bez tego nigdy nie doszłabym do powyższych wniosków.

110

Odp: Ucieczka od socjopaty.
wrobelkarolina napisał/a:

Każdy dzień to dla mnie czas rachunku sumienia.
Czytam powoli temat "Starość z narcyzem" i widzę wiele analogii ale...
Patrzę na moje związki - ten z toksykiem i wcześniejszy -z ojcem mojego dziecka. I muszę być ze sobą szczera - ze mną też jest coś nie tak.
Nadmierna zazdrość , której często nie potrafię opanować (często kompletnie bezpodstawna) , nie umiem chwalić , nie wyciągam ręki na zgodę - wręcz mam wrażenie ,że specjalnie aranżuję takie sytuacje by doszło do kłótni i by to on mnie przepraszał.
Zdałam sobie sprawę ,że chyba to trzymało mnie tak długo przy toksyku - on zawsze w końcu wracał i przepraszał , płaszczył się . Ja nigdy , mimo że również nie zawsze byłam fer .
Straszne po tylu latach życia zdać sobie sprawę ,że jest się suczą , że nie jest się taką kryształową i najlepszą za jaką chciało się uchodzić (zwłaszcza we własnych oczach).
Wiele pracy przede mną , nieprzyjemnych konkluzji i bolesnych prawd.

Co do toksyka - sądzę ,że tym razem nie wróci  lub odezwie się za parę lat - wcześniej nie było innych kobiet więc myślę ,że teraz powtarza schemat.
Będę miała kilka lat by się ogarnąć , przepracować wiele tematów i być może stać sie lepszą osobą i znaleźć kogoś kogo nie będę doprowadzać do krawędzi by sprawdzić czy to wytrzyma.
Ten związek to była naprawdę ważna lekcja - być moze bez tego nigdy nie doszłabym do powyższych wniosków.

To dobrze, że czytasz ten wątek, bo to istna kopalnia wiedzy. Jestem tam aż w dwóch odsłonach ( zapominałam hasła więc musiałam rejestrować się na nowo, teraz profilaktycznie w ogóle się nie wylogowuje, bo oczywiście też nie pamiętam hasła) i czasem też lubię poczytać sobie stamtąd stronę albo dwie, żeby przypomnieć sobie to wszystko.
W tym wątku, moim zdaniem, wypowiedziały się najmądrzejsze osoby z forum, bo była tam Feniks, Josz, Milka, v, apoligenes, cb, Elle88 i parę innych osób, których rady naprawdę zawsze są bardzo mądre, a znam to forum już od kilku lat.
Tak więc czytaj dziewczyno.
Też uważam, że dochodzenie do siebie zajmie ci kilka lat, a tak naprawdę na zawsze pozostaniesz skażona tym związkiem.
Pociesz się jednak tym, że to jest tak, jakbyś została zaszczepiona na takich facetów i w przeciwieństwie do innych kobiet, które dopiero zaczynają ponura zabawę z takimi typami, ty masz już z górki.

Mój narcyz, na ten moment, został sam jak palec, bo wszystkich do siebie zraził albo sam odsunął, jest pod siedemdziesiątkę, ciężko schorowany człowiek, jest przed poważna operacją zestrachany o własne życie i słusznie, bo mnóstwo osób w czasie takiej operacji nie wybudza się i wśród dawnych bardzo oddanych mu kobiet od jakiegoś czasu szuka takiej, która zostałaby z nim jako opiekunka. Stać go na płatna pielęgniarkę a nawet kilka, ale wiadomo, że lepsza byłaby zakochana i dobra kobieta niż taka opłacona. Jak się domyślasz mnie też widziałby w takiej roli.
Ciężko mi kopać leżącego, ale zachowuje się odpowiednio i on jako człowiek inteligentny wie, że nie skoczę dla niego w ogień. Szkoda człowieka, ale jeszcze bardziej szkoda byłoby mnie siebie samej.
Uszy do góry, wyjdziesz z tego.

111

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Mój jeszcze dłuuuuugo nie będzie sam- ma 32 lata i wszystko przed nim wink
Ale mnie wziąż nachodzą nowe myśli , spostrzeżenia.
Np dzisiaj zaczęłam się zastanawiać - gdybym się zakochała ze wzajemnością w dobrym człowieku i on zaproponowałby sprzedaż swojego domu , dołożenie do mojego lub odwrotnie i wspólne mieszkanie - czy bym się zgodziła? Myślę ,że nie i to mnie przeraża.
Tak samo jak nie chciałam sie zgodzić na ślub z ojcem mojego dziecka - podświadomie sabotuję swoje związki? Mam w głębi duszy przekonanie ,że nie będą na zawsze więc szkoda później zachodu z rozwodami i podzielnością majątkową. Tak jakbym nie potrafiła się na 100 procent zaangażować (i tak było jeszcze przed toksykiem więc to nie jego wina).
No nic - grzebię dalej.

112

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Ktoś mi tu polecił kanał na YT Jesteś mistrzem , gdzie indziej przeczytałam o SoulGPS i tak trafiłam na Kasię Sawicką i jej filmik o narcyzach ,a dokładnie ich cechach.
To ,że mój toksyk jest narcyzem potwierdziło się ,ale...
Zdałam sobie sprawę ,że przez pierwsze 4 lata związku byłam "normalna" lub bliska normie ,a przez 4 kolejne - zmieniałam się w narcyza sad
To straszne ,ale moje wymyślanie dram i problemów ,które mnie spotkały żeby tylko zwrócić na siebie jego uwagę  było (z perspektywy czasu) aż śmieszne.
Za to gdy naprawdę stało się coś poważnego i wylądowałam w szpitalu - udawałam ,że wszystko jest ok.
Sama za sobą nie nadążam.
Dodatkowo śniłam dzisiaj ,że go spotykam i mówię jak wspaniale mi się żyje , w udanym związku , jestem spełniona itp... Wiem ,że czasem o tym myślę -natychmiast mówię sobie STOP , zmieniam bieg myśli ,ale one w niespodziewanych momentach wracają.
Naprawdę się staram , widzę też efekty tych starań i to mnie dopinguje ,ale czasem mój głupi mózg nie chce słuchać.
Właściwie to tutaj na forum prowadzę swego rodzaju pamiętnik i jest mi zdecydowanie lepiej gdy wyrzucę z siebie ten cały syf.

113

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Cisza i spokój.
Napisałam list - zebrałam wszystkie dobre i złe chwile , które mi przyszły do głowy. Zamierzam go spalić .
Jest mi lżej ,bo nie mam z nim żadnego kontaktu.
Jeśli tylko zaczynam o nim myśleć - świadomie zmieniam temat w głowie.
Jak to mówią "Chu***wo ale stabilnie".
A to dopiero dwa tygodnie. Z czasem będzie jeszcze lepiej.

114

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Tak dobrze żarło i zdechło.
Na razie nic poważnego, ale dzisiaj przeszukalam historię połączeń telefonicznych by sprawdzić czy jego zablokowany numer nie próbował się połączyć.
Nie próbował, ale fakt pozostaje faktem - znowu szukam kontaktu. To chore sad

115

Odp: Ucieczka od socjopaty.
wrobelkarolina napisał/a:

Tak dobrze żarło i zdechło.
Na razie nic poważnego, ale dzisiaj przeszukalam historię połączeń telefonicznych by sprawdzić czy jego zablokowany numer nie próbował się połączyć.
Nie próbował, ale fakt pozostaje faktem - znowu szukam kontaktu. To chore sad

Korci kusi nęci co nie ?
Nic nadzwyczajnego - pewnie sporo wolnego hmm?

116

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Wcześniej nawet o tym nie pomyślałam. Może rzeczywiście to z powodu nadmiaru wolnego czasu.
Mimo wszystko - byłam pewna , że jest lepiej, a tu taka wpadka.

117

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Nie przesadzaj nie naćpałaś nie nawaliłaś się ostro spokojnie .
Obserwuj się i uważaj po prostu .

118

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Sinusoida - jest lepiej.
Moje myśli zajmuje np to forum i złapałam się na tym , że troszkę przewrotnie zaczepiam Burzowego w innym wątku bo on się tak fajnie zacietrzewia wink
Czytam też Starość z Narcyzem i rzuciło mi się w oczy , że dziewczyny mają żal, że ta następna "spije śmietankę " , a ja bym się bardzo cieszyła gdyby mojemu exowi się udało.
Zrozumiałam, że naprawdę był to ogromnie ciężki związek i bardzo niszczące doświadczenie, ale zaczynam dzięki temu rozumieć siebie i swoje zachowania.
Gdybym napisał a, że jestem mu wdzięczna to byłaby przesada , ale doceniam to co dzięki toksycznemu związkowi osiągnęłam i myślę że jeszcze osiągnę.
Pewnie jeszcze długo będę go kochać  i tylko o nim myśleć, ale tym bardziej chciałabym by był szczęśliwy na jego sposób.
Ja też wiem , że kiedyś będę szczęśliwa .  Na pewno.

119

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Brawo wrobelkarolina widzę, że również zdecydowałaś się na odejście. Dopinguję Ci mocno! Trochę czasu upłynie i wszystko zacznie się układać, nic nie przyspieszaj. Idź w swoim tempie, słuchaj swojej intuicji.

120

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Tonia- ja również trzymam kciuki.
U mnie było łatwiej bo nieformalnie. Jesteś wielka <3

121

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Dzisiaj czuję smutek.
Smutno mi , że tak się potoczył ten związek. Smutno , że zainwestowałam w coś co nigdy nie miało prawa się udać. Tyle uczuć i bólu.

122

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Smutno i smutno… a jak ma być? jak się sama nakręcasz.
Karolina, zamknij w końcu rozdział tej powieści, który liczy prawie 8 tomów (czyt. lat) i odłóż ją na półkę z napisem „historia”.

Siła Twoich myśli może przynieść radość lub smutek, często nieświadomie przekreślasz nowy dzień negatywnym myśleniem i wierz mi - zawsze dostaniesz to w co wierzysz. Czym bardziej zatrzymujesz się na porażce, nasycając ją swoim smutkiem, rozpaczą, to dajesz jej moc i energię.

Tak, więc.. czerp pozytywną energię z małych radości a przyjdzie to o co prosisz – ale błagam - nie proś już o tego mężczyznę smile

Jak już Ci się to uda przyjdzie taka chwila, gdy stwierdzisz, że wszystko się skończyło.
To właśnie będzie początek.

123

Odp: Ucieczka od socjopaty.
wrobelkarolina napisał/a:

Dzisiaj czuję smutek.
Smutno mi , że tak się potoczył ten związek. Smutno , że zainwestowałam w coś co nigdy nie miało prawa się udać. Tyle uczuć i bólu.

Dobrze że nie udajesz przed sobą i nie uciekasz od uczuć ale to nie wszystko nie cała prawda.Smutek wciąga głębiej wsysa przykrywa złość .

ósemka napisał/a:

Smutno i smutno… a jak ma być? jak się sama nakręcasz.
Karolina, zamknij w końcu rozdział tej powieści, który liczy prawie 8 tomów (czyt. lat) i odłóż ją na półkę z napisem „historia”.

Siła Twoich myśli może przynieść radość lub smutek, często nieświadomie przekreślasz nowy dzień negatywnym myśleniem i wierz mi - zawsze dostaniesz to w co wierzysz. Czym bardziej zatrzymujesz się na porażce, nasycając ją swoim smutkiem, rozpaczą, to dajesz jej moc i energię.

Tak, więc.. czerp pozytywną energię z małych radości a przyjdzie to o co prosisz – ale błagam - nie proś już o tego mężczyznę smile

Jak już Ci się to uda przyjdzie taka chwila, gdy stwierdzisz, że wszystko się skończyło.
To właśnie będzie początek.

Masz dziś akurat tak Karolino - sinusoida wiesz o co biega nie jesteś "Świeżakiem"możesz ten stan sama zmienić.
ósemko to piękne słowa bardzo bardzo pozytywne i życzliwe super że zostały napisane.
Ten obowiązek "celebrowania" przeszłości bywa przygnębiającym działaniem nie widać tego co jest w zasięgu pod nosem, pod ręką, w nas a tam jest wszystko co potrzebne do radości wystarczy się dostroić, przestawić.

Przypadkowo sam skorzystałem ze słów ósemki mój dzień w pracy zaczął się nerwowo dziwnie nieuważnie dla mnie wahałem  się co wybrać jak myśleć i jak się poczuć.
Czasem zupełnie inny odległy temat mnie inspiruje w ogóle nie związany z moją sytuacją teraz.
Dzięki ósemko za przypomnienie smile

124

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Ósemko- staram się działać tak jak napisałaś, ale to dopiero trzy tygodnie.
To nie ten tępy ból i żal, który był na początku. To taka refleksja - minie. Chyba jestem nieco przepracowana i zmęczona.

Tak jak napisał paslawek - powoli do przodu , wiem jak to się gra.
Najważniejsze to nie wrócić (znowu!) do punktu wyjścia.

125

Odp: Ucieczka od socjopaty.
wrobelkarolina napisał/a:

Dzisiaj czuję smutek.
Smutno mi , że tak się potoczył ten związek. Smutno , że zainwestowałam w coś co nigdy nie miało prawa się udać. Tyle uczuć i bólu.

Wszystko przyjdzie z czasem, idż swoim tempem, przeżyj smutek, nie odpychaj go. Daj sobie prawo do przeżywania emocji. To żałoba po związku, sama musi minąć, nic nie przyspieszysz na siłę. Potem pojawią się inne uczucia, raz będzie lepiej, raz gorzej. Płyń z prądem.

126

Odp: Ucieczka od socjopaty.
wrobelkarolina napisał/a:

Ósemko- staram się działać tak jak napisałaś, ale to dopiero trzy tygodnie.
To nie ten tępy ból i żal, który był na początku. To taka refleksja - minie. Chyba jestem nieco przepracowana i zmęczona.

Tak jak napisał paslawek - powoli do przodu , wiem jak to się gra.
Najważniejsze to nie wrócić (znowu!) do punktu wyjścia.

Dokładnie i bądź teraz dla siebie wyrozumiała. Taki związek bardzo wyniszcza, nie tylko psychicznie, fizycznie również. Dużo odpoczywaj, dużo śpij. Odpoczynek również wzmacnia psychikę.

127

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Dzwonił. Z obcego numeru.
Mam jeszcze jedną jego rzecz.
Zaczął szczegółowo opisywać kiedy będzie ale przerwałam mu mówiąc, że wyjeżdżam.

Podsumowanie :
Spodziewałam się, że będzie to dla mnie większy wstrząs.
Chyba nieco się odizolowałam i udało mi się osiągnąć jakąś perspektywę.
Doskonale nie jest , ale jak na 3 tyg od rozstania- sukces.

128

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Kryzys. Najchętniej zadzwoniłabym do niego żeby wrócił.
Nie zrobię tego , ale to głupie!!!

129

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Ktoś wcześniej napisał ,żebym się odcięła bo jak on będzie potrzebował pomocy to nie będę umiała odmówić.
To co usłyszałam od niego jest tragiczną farsą. Nie będę się wdawać w szczegóły bo do teraz na samą myśl mnie mdli , czuję prawdziwe obrzydzenie.
Finał jest taki ,że przez narzeczoną stracił pracę i mieszkanie i biedaczek dzwonił się wyżalić ,a mnie jest go żal.
Czuję żal ,ale większe jest obrzydzenie. Dobrze ,że powiedział wszystko - nie potrafiłabym go nawet teraz dotknąć.
Pomóc mu nie pomogę - wzięłam właśnie duży kredyt inwestycyjny i nie mam zbędnego nawet grosza , ale wysłucham go bo chyba taka właśnie była zawsze moja rola. Umiałam słuchać.

Jedna rzecz nie daje mi spokoju i muszę ją skonsultować z terapeutą - pomyślałam ,że musiałam być naprawdę okropną suką skoro on odszedł do takiego kogoś. To mnie dręczy , chociaż nie wiem czy moje rozumowanie jest słuszne.
Czuję jakbym stała z boku i na to wszystko patrzyła. Nie ma we mnie emocji - ani mnie ta sytuacja nie cieszy , ani nie smuci. Przyjęłam do wiadomości ,że odpowiadam tylko za swoje życie i swoje wybory. Zmieniam się , jestem bardziej świadoma ,ale też bardziej zdystansowana. Nie wiem czy to dobrze - zawsze byłam osobą ,która emocje miała na dłoni , byłam bardzo emocjonalna. Teraz nie jestem obojętna tylko czuję ,że to mnie nie dotyczy i dziwnie się z tym czuję.

130 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-08-28 10:42:44)

Odp: Ucieczka od socjopaty.

Zaraz zaraz czyli to Ty uważasz że facet "przez Ciebie odszedł bo byłaś tak niedobra dla niego masz poczucie winy że on odszedł tak jak to Ty byś się z nim rozstała -"zmusiłaś go do rozstania" podjęcia decyzji jakby za Ciebie.Obrzydzenie bo był z inną i zakończenie przewidywalne ? Obawiasz się kolejnej znanych akcji i swojej na nie reakcji.
To że trafił na większą cwaniaczkę (niż on sam) to też Twoja wina ?
Zdystansowanie po 4 tygodniach mimo drobnych " wpadek" to i tak sukces nic w tym złego możliwe że odzyskujesz niezależność.To dziwne uczucie co nie  masz się za "egoistkę" ?
A że to Ciebie dziwi ? To jakby nowe ale znane kiedyś emocje i uczucia dla Ciebie.
Nowa samodzielność i odpowiedzialność za siebie to akurat dobre nic nagannego te poczucia winy to coś starego i chorego nałogowego.
Wszystko się wypali coś takiego jak obojętność dla mnie to abstrakcja znaczenia i ważność  eksa stają się inne dla Ciebie
pamięci się nie wymaże tylko zmieni się jak ta osoba staje się mniej istotna i jak Ty stajesz się przez to mniej zależna od tego.
Spójrz na to jak na film bo to jest tragifarsa facet sprawia wrażenie że jednak zmyśla te swoje historie .Wspomnienia oddalają sie i to bardzo szybko i daleko jak nie zakotwiczasz się w sentymentach ale nie znikną nigdy nie będą ranić za to.
Dobrze że masz terapeutę .Nie przestawaj się odcinać bo dobrze Ci to robi jak widać.

Posty [ 66 do 130 z 174 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Ucieczka od socjopaty.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024