Witajcie , śledzę to forum od jakiegoś czasu , właściwie od kiedy rozpadł sie mój związek (1,5 miesiące temu około ) . Bardzo bardzo toksyczny związek , który zniszczył mnie , moja psychikę , samoocenę , wszystko co miałam . Ale nie o tym mowa , ponieważ mimo spędzonych 3 lat z wieloma rozstaniami 'na chwile' , była to moja pierwsza miłość .
Nie płacze , nie rozpamiętuje , trzymam sie zdecydowanie dobrze . Natomiast mam taki wewnętrzny niepokój , ktory bardzo mi przeszkadza , a mianowicie , ze zostanę sama ... Ze juz nie spotkam kogos kogo zaurocze tak samo jak ta osoba mnie ... Strasznie mnie to flustruje ... Nie imprezuje , jakos to mnie nie pociąga bo przeraża mnie widok dziewczyn , które sie nie szanują , sa na 'raz' . Doszłam do wniosku ze na takich 'zabawach' nie znajdę osoby , która bedzie mnie wspierać , szanować . Chodzę na siłownie , studiuje , pracuje , robię wiele rzeczy , zeby nie mieć czasu na myślenie . Ale odczuwam smutek i przygnębienie ... Mam 21 lat , a czuje sie jak bym miała z 70 i straciła jakiekolwiek szanse na związek . Nawet nie mowię o tu o miłości bo po takich przejściach jakie zafundował mi mój ex naprawdę nie wiem co to miłość i nie chce w tym uczestniczyć . Słowo 'kocham' nie ma dla mnie juz żadnego znaczenia . Tak jak 'zawsze' i 'nigdy' . Osoba , która mnie najbardziej w tym całym ' syfie' wspierała musiala wyjechać na dość długi okres i teoche czuje ze sie rozpadam a to tylko dzięki niej , przechodze to rozstanie całkiem łagodnie . ( 1 razem jak mnie zostawił na 'dluzej' (2 tyg) skończyłam u psychiatry , lecząc sie tabletkami , nie jadłam nic , Zupełnie nic cały ten okres , wpadałam w obsesyjny płacz itd.)
Jak mogę walczyć z ta myślą ? Samotności ... Czasami wchodzę na znajomych , widzę ze jedni sa szczęśliwi , inni rozstają sie , ale zaraz kogos innego maja ..:. Nie chce zwariować i zadowalać sie 'niczym' ....
Smuci mnie tez fakt popularności instagrama , snapczata , wyidealizowanego świata ludzi pięknych i bogatych ... Ten świat jest coraz dziwniejszy , gdzie sa wartości ? ;x