Witajcie! Chodzę już czwarty miesiąc struta jedną myślą - schrzaniłam!
Takie oto krótkie story: spotkałam się w pewnej sprawie na kawie z nieznajomym (z założenia to nie była randka, zupełnie inny cel, ale nic zobowiązującego). Milo się rozmawiało, okazało się, że chłopak pomimo tego, że spotkaliśmy się w ogóle innym celu niż randkowanie, przewrócił mi totalnie w głowie.
Po spotkaniu odwiózł mnie na pociag, gdy miałam wysiadać z jego auta to wewnątrz rozdzierało mnie, bo ten wieczór już się kończył. A potem wiedziałam, że jestem ugotowana. Zakochałam się? Nie wiem, chyba po raz pierwszy na spotkaniu ktoś wywarł na mnie takie wrażenie. Zawsze to wygladalo inaczej, ze faceci się starali o moje względy. Nigdy moje uczucia nie zatrybiły tak gwałtownie po jednej konfrontacji face to face...
Mieliśmy się zgadać i spotkać ponownie. Ale - no właśnie - on zamilkł. Sam z siebie wcześniej zaproponował kolejne spotkanie, ustaliliśmy prawdopodobny termin, zapytał o moje plany na najbliższy czas. Ja mu odpisałam z chęcią i nadzieją zwerbowania go w parę ciekawych zajęć/miejsc, absolutnie nie natarczywie i co... I cisza. Kontakt sie urwał z czasem. A że nie potrafię być napastliwa to odpuściłam i sama już się nie przypomniałam (głupia ja). Wydedukowałam, będąc pełną kompleksów, że pewnie wcale dobrze się ze mną nie spędzało mu czasu. Nie mogę sobie tego wybaczyć...Rozkminiałam, wzdychałam, snułam scenariusze, nawet płakałam w poduszkę i oczywiście starałam wypierać w międzyczasie wszystkie myśli związane z danym jegomościem.
Co jakiś czas spotykam się z róznymi facetami, ale to zdecydowanie nie to. Może być miło, sympatycznie, ale nic więcej. Ciągle po tych pseudo "randkach" wracam wspomnieniami do tej fali uczuć jaka mnie ogarnęła po tamtym pamiętnym spotkaniu... Taaaak schrzanić!
Pewna koleżanka już powiedziała mi, bym mu napisała to wszystko co myślę, co poczułam te 4 miesiące temu i że cały czas w tym tkwię. Ale brak mi odwagi cywilnej. Choć to też bez sensu, przecież nie mam nic do stracenia bo i tak nie utrzymujemy kontaktu, ale jednak już tyle czasu minęło, że teraz to już na prawdę byłoby durnotą klepanie do niego jakichś osobistych treści... co nie?
Absolutnie nie. Jesli Ci nie przechodzi po 4 miesiacach to pewnie nie przejdzie tak latwo. Kolezanka ma racje. A co masz do stracenia? Najwyzej powie 'spadaj' albo sie nie odezwie. I co z tego? Od tego sie nie umiera. Jak nie zaryzykujesz to sie nie dowiesz i bedziesz tak tkwic w tym i sie meczyc i ryczec w poduche. Wiem, ze moze latwo sie mowi, ale jak Cie na prawde przycisnie to nic nie stanie na przeszkodzie.
Absolutnie nie. Jesli Ci nie przechodzi po 4 miesiacach to pewnie nie przejdzie tak latwo. Kolezanka ma racje. A co masz do stracenia? Najwyzej powie 'spadaj' albo sie nie odezwie. I co z tego? Od tego sie nie umiera. Jak nie zaryzykujesz to sie nie dowiesz i bedziesz tak tkwic w tym i sie meczyc i ryczec w poduche. Wiem, ze moze latwo sie mowi, ale jak Cie na prawde przycisnie to nic nie stanie na przeszkodzie.
Problem w tym, że dupa ze mnie, a nie zdobywczyni. Nie wychodzi to nawet z jakiegoś widzi mi się, jakobym to ja miała byc zdobywana, choć oczywiście, fajnie jest jak się chłop stara. Ale mam też ogromne opory w poderwaniu kogoś, nie umiem flirtować, a już na pewno nie zdobywać, tym bardziej, że nie mam szansy go spotkać na żywo i zrobić to w jakiś w miarę naturalny sposób. O mamo...
Po prostu napisz do niego. To tylko telefon, nie spalisz się przed nim ze wstydu jeśli Ci odmówi. Masz prawo mówić o swoich uczuciach, nie bój się. Uważam, że to w żadnym wypadku nie będzie napastliwość. A skąd wiesz co on czuje? Może myśli tak samo jak Ty?
Hehe... nie wysmiewam Cie tylko znam ten bol. Witaj w klubie
Ale czy wiesz, ze to jest na Twoja korzysc? Jesli nie jestes flirciara to wlasnie brak bezposredniego kontaktu nie jest minusem. Wlasnie musisz prosto z mostu, powiedziec co czujesz i juz, bez owijki. A jesli ten facet poszukuje flirciary to moze to nie Ty? Jesli chcesz to poczytaj mojego bloga: www,zakazanamilosc2014,blogspot,com i zobacz co ja narobilam
kropki zamiast przecinkow w adresie ma sie rozumiec.
Po prostu napisz do niego. To tylko telefon, nie spalisz się przed nim ze wstydu jeśli Ci odmówi. Masz prawo mówić o swoich uczuciach, nie bój się. Uważam, że to w żadnym wypadku nie będzie napastliwość. A skąd wiesz co on czuje? Może myśli tak samo jak Ty?
Gdyby myślał tak samo jak ja, w jakimkolwiek, choćby w minimalnym stopniu to pewnie by ten kontakt nam nie zamarł. Trzeba kuć żelazo, póki gorące. Mam nauczkę. Teraz przeglądam jego profil na fb Robie to kilka razy w tygodniu, niczym walnięta stalkerka... I oczywiście konwulsje i spazmy myślowe w stylu "napisać?nie napisać? napisać? nie? tak?nie? tak? nie?!?!?" jak najbardziej majaczą na horyzoncie. Nie jestem podlotkiem, a mimo wszystko wkręciłam się w taką szmirę.
OK, a przypuszczalnie... co warto byłoby napisać, by właśnie nie wyjść na przychlasta i nie spowodować, że nie wyrzuci komputera przez okno w akcie odrazy po przeczytaniu wiadomości ode mnie? Bo niestety w takich kwestiach inteligentnego poczynania rozmowy jestem drewnem.
7 2016-08-06 22:26:11 Ostatnio edytowany przez navelbina (2016-08-06 22:28:31)
;) Marsylia aż się uśmiechnęłam czytając tego posta
;)
może spróbuj tak "Hej, z tej strony Marsylia, spotkaliśmy się jakiś czas temu, niedługo znowu będę w Twoim mieście i tak sobie pomyślałam, czy może nie umówilibyśmy się na kawę ?"
Jak masz kontakt na fb to zawsze mozna zaczac od 'hej, co u Ciebie?' neutralnie. A potem cos w stylu 'wspominam nasze spotkanie i jak fajnie bylo'.
O nie! Nie wierzę, siedzę sobie tak teraz i myślę, że rzeczywiście może powinnam się odezwać... W skali od zera moja chęć wykonania ruchu podskoczyła już do 30%, tendencja wzrostowa... Wystarczyło tylko ruszyć ten mały kamyczek, by spowodować lawinę
Moim zdaniem zaproszenie na kawe jest za szybkie i za mocne. Warto poczekac i zobaczyc czy on zaproponuje. Mozna wykonac pierwszy ruch ale zostaw facetowi mozliwosc bycia facetem. Tak na dobry poczatek
11 2016-08-06 22:53:48 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-08-06 22:55:05)
NIe pisz mu wszystkiego co czujesz.
Musisz mu skutecznie przekazać jedną wiadomość: (1) nasze spotkanie było wspaniałe (2) chciałabym się spotkać znowu.
Możesz zadzwonić, możesz napisać na FB. Nie musisz od razu o spotkaniu...
Nie rozumiem dlaczego nie możesz pisać w stylu "Hej cześć! Jak Ci mija dzień? Bo u mnie w pracy same kłopoty i się denerwuję... Też tak masz?
Pisz do niego jak do koleżanki, przyjaciółki. Jak zacznie odpowiadać, to przekaż mu to co powyżej.
Jak nie zaczniesz walczyć o miłość, to jesteś ciapa.... przedkładasz swój komfort ponad przyszłość... Będziesz żałować.
Jak spróbujesz to może wygrasz. Jak nie spróbujesz, to na pewno przegrasz tym razem.
NIe pisz mu wszystkiego co czujesz.
Musisz mu skutecznie przekazać jedną wiadomość: (1) nasze spotkanie było wspaniałe (2) chciałabym się spotkać znowu.
Możesz zadzwonić, możesz napisać na FB. Nie musisz od razu o spotkaniu...
Nie rozumiem dlaczego nie możesz pisać w stylu "Hej cześć! Jak Ci mija dzień? Bo u mnie w pracy same kłopoty i się denerwuję... Też tak masz? "
Bo nie mam z gościem w ogóle obecnie ŻADNEGO kontaktu.
Nie mam z nim kontaktu od 4 miesięcy. I dziko tak trochę zaczynać od "Heja! Jak Ci mija dzień?". Tak mi się przynajmniej wydaje, ja bym zrobiła duże oczy, gdyby ktoś tak do mnie napisał... Próbuję do tego delikatnie podejść, już chyba nawet wiem jak, choć gdzieś tam z tyłu głowy telepie się myśl, że mnie olał. No, bo nie odpisał mi na mój potok wiadomości. Oczywiście, mogł zapomnieć czy coś, ale jako baba oczywiście zinterpretowałam to jednoznacznie
Gary, dziękuję za ostre słowa, które są niczym mokra ścierka po ryju! Potrzebuję kopa, by się ogarnąć.
Wznoszę podziękowania do niebios za to forum <3
NIe pisz mu wszystkiego co czujesz.
Musisz mu skutecznie przekazać jedną wiadomość: (1) nasze spotkanie było wspaniałe (2) chciałabym się spotkać znowu.
Możesz zadzwonić, możesz napisać na FB. Nie musisz od razu o spotkaniu...
Nie rozumiem dlaczego nie możesz pisać w stylu "Hej cześć! Jak Ci mija dzień? Bo u mnie w pracy same kłopoty i się denerwuję... Też tak masz?
Pisz do niego jak do koleżanki, przyjaciółki. Jak zacznie odpowiadać, to przekaż mu to co powyżej.Jak nie zaczniesz walczyć o miłość, to jesteś ciapa.... przedkładasz swój komfort ponad przyszłość... Będziesz żałować.
Jak spróbujesz to może wygrasz. Jak nie spróbujesz, to na pewno przegrasz tym razem.
No i Gary ma racje. Wazne jest by w facecie wzbudzic pozytywne emocje. Endorfiny wchodza do akcji i facet mysli, ze jestes zrodlem szczescia Jesli fajnie mu bylo na tym spotkaniu to mu o nim przypomnij. Zacznie odczuwac pozytywne emocje, a potem nalezy tylko to podtrzymac.
Ale z tymi klopotami w pracy bym uwazala, Gary. Zaczynanie rozmowy od negatywu to niezbyt dobry pomysl.
Byc moze wtedy Cie olal skoro nie odpisywal. Ale to bylo 4 miechy temu. Warto sprawdzic co sie dzieje teraz jesli Cie to meczy. Nie ma nic takiego w zapytaniu 'co slychac?' Ja bym sie nie zdziwila, dostaje takie po dwoch latach i co z tego? Taka jest uroda fb. Latwosc nieszkodliwego kontaktu z zaskoczenia.
Też jestem w tym nieszczęsnym potrzasku. Może wstaw jakieś nowe zdjecię na fb? Macie się w znajomych? Chociaż i w moim przypadku i to nie pomogło bo kolega jest mega mało aktywny i jak da lajka komukolwiek to jest święto i nie wiem czemu mi nie odpisał na wiadomość, smuci mnie to, bo wiem, że ją najprawdopodobniej odczytał i widzę, że jest dostępny...
17 2016-08-06 23:32:40 Ostatnio edytowany przez marsylia (2016-08-06 23:34:06)
Też jestem w tym nieszczęsnym potrzasku. Może wstaw jakieś nowe zdjecię na fb? Macie się w znajomych? Chociaż i w moim przypadku i to nie pomogło bo kolega jest mega mało aktywny i jak da lajka komukolwiek to jest święto
i nie wiem czemu mi nie odpisał na wiadomość, smuci mnie to, bo wiem, że ją najprawdopodobniej odczytał i widzę, że jest dostępny...
O nie, to mam podobnie! On jest dosyć zapracowany, poza tym bardzo zafiksowany w swoje pasje (które chętnie bym podzielała, BTW. ktoś jest w stanie wymienić mi wszystkie ścianki wspinaczkowe w Warszawie? ) i z tego co widzę, to wchodzi na fb od świeta. Nie przywiązuje uwagi do fb czy innych tego typu potrali, ale jednak wcześniej przed spotkaniem mieliśmy wielorazową wymianę dosyć dlugich wiadomosci w określonej sprawie. Potem sie spotkaliśmy - cisza. Potem ja się odezwałam, bo tak czy siak, miał dać znać co do tej wcześniej wymienionej sprawy. M. in. zaproponował wyjście na piwo i jakieś tam bzdety ( ja w tym momencie po odczytaniu tej treści prawie się przewaliłam z wrażenia, a moje endorfiny z poziomu gleby porwały się do poziomu trajektorii lotu samolotu). No i ja mu odpisałam, a potem zapadła niezręczna cisza, a ja non stop zerkałam w to cholerne okienko rozmowy.
Problem w tym, że ja mojego obiektu westchnień nie mam w ziomalach na fb, co nieco komplikuje sprawy, bo teraz wyjdzie, ze jednak sie nim interesuje i ze taaaaak zapadł mi w pamięć, hmmm...
ok, daj mi namiary na jego FB to wyślę mu link do tego wątku
ok, daj mi namiary na jego FB to wyślę mu link do tego wątku
świetny pomysł ! Popieram
ok, daj mi namiary na jego FB to wyślę mu link do tego wątku
Nie, to nie jest wcale zabawne! A dlaczego?
Bo macie tu do czynienia z dorosłą kobitą, która błądzi w kwestiach romantycznych niczym dziecko we mgle.
No dobra, może poniekąd jest to zabawne
22 2016-08-06 23:53:55 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-08-06 23:58:19)
jak on ma poczucie humoru to na pewno by się w Tobie zakochał po tym wątku
dziwię się, że tyle zwlekałaś z odezwaniem się do niego, jesteś zabawna, masz poczucie humoru i dystans do siebie, napiszesz mu na tego zafajdanego fejsbuka cokolwiek i będzie dobrze. Nie muszisz mu wyznawać uczuć. W tej sytuacji to byłoby nie na miejscu. Po prostu przypomnij mu się w zabawny sposób.
A czy poza numerem telefonu, miał do Ciebie inny kontakt?
O nie, to mam podobnie! On jest dosyć zapracowany, poza tym bardzo zafiksowany w swoje pasje (które chętnie bym podzielała, BTW. ktoś jest w stanie wymienić mi wszystkie ścianki wspinaczkowe w Warszawie?
) i z tego co widzę, to wchodzi na fb od świeta. Nie przywiązuje uwagi do fb czy innych tego typu potrali, ale jednak wcześniej przed spotkaniem mieliśmy wielorazową wymianę dosyć dlugich wiadomosci w określonej sprawie. Potem sie spotkaliśmy - cisza. Potem ja się odezwałam, bo tak czy siak, miał dać znać co do tej wcześniej wymienionej sprawy. M. in. zaproponował wyjście na piwo i jakieś tam bzdety ( ja w tym momencie po odczytaniu tej treści prawie się przewaliłam z wrażenia, a moje endorfiny z poziomu gleby porwały się do poziomu trajektorii lotu samolotu). No i ja mu odpisałam, a potem zapadła niezręczna cisza, a ja non stop zerkałam w to cholerne okienko rozmowy.
Problem w tym, że ja mojego obiektu westchnień nie mam w ziomalach na fb, co nieco komplikuje sprawy, bo teraz wyjdzie, ze jednak sie nim interesuje i ze taaaaak zapadł mi w pamięć, hmmm...
No to witaj w klubie kochana! Ja mam mojego kolegę w znajomych i widzę go dostępnego codziennie i to dosyć często- ale wiesz jak to w tych czasach jest włączona aplikacja fb na tel i już pojawia się zielona kropka- i to za nią błądzę każdego dnia bijąc się z myślami. Strasznie mnie to męczy, ale kurde kto tu ma jaja, ja czy on!? Przecież jakby chcieli, to by napisali...no taka jest prawda. To że mam go w znajomych własnie komplikuje mi sprawę..bo wiem, że już zrobiłam wszystko co mogłam, teraz ruch należy do niego, ale on jak widać się nie kwapi...:(
a co jemu odpisałaś?
24 2016-08-07 00:13:48 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-08-07 00:14:32)
w sumie to nie chcę Cię rozczarować marsylia, ale uważam, że gdyby mu zależało na rozwijaniu tej znajomości to by się odezwał, prędzej lub później... Znalazłby czas i sposób. Możesz oczywiście próbować dawać mu jakieś znaki, że istniejesz, ale raczej marnie to widzę. Jeśli przez te kilka miesiecy nie przejawiał zainteresowania to teraz mu się nie odmieni raczej. No chyba, że uderzył się w głowę i dostał amnezji, więc Cię nie pamięta
marsylia napisał/a:O nie, to mam podobnie! On jest dosyć zapracowany, poza tym bardzo zafiksowany w swoje pasje (które chętnie bym podzielała, BTW. ktoś jest w stanie wymienić mi wszystkie ścianki wspinaczkowe w Warszawie?
) i z tego co widzę, to wchodzi na fb od świeta. Nie przywiązuje uwagi do fb czy innych tego typu potrali, ale jednak wcześniej przed spotkaniem mieliśmy wielorazową wymianę dosyć dlugich wiadomosci w określonej sprawie. Potem sie spotkaliśmy - cisza. Potem ja się odezwałam, bo tak czy siak, miał dać znać co do tej wcześniej wymienionej sprawy. M. in. zaproponował wyjście na piwo i jakieś tam bzdety ( ja w tym momencie po odczytaniu tej treści prawie się przewaliłam z wrażenia, a moje endorfiny z poziomu gleby porwały się do poziomu trajektorii lotu samolotu). No i ja mu odpisałam, a potem zapadła niezręczna cisza, a ja non stop zerkałam w to cholerne okienko rozmowy.
Problem w tym, że ja mojego obiektu westchnień nie mam w ziomalach na fb, co nieco komplikuje sprawy, bo teraz wyjdzie, ze jednak sie nim interesuje i ze taaaaak zapadł mi w pamięć, hmmm...No to witaj w klubie kochana! Ja mam mojego kolegę w znajomych i widzę go dostępnego codziennie i to dosyć często- ale wiesz jak to w tych czasach jest włączona aplikacja fb na tel i już pojawia się zielona kropka- i to za nią błądzę każdego dnia bijąc się z myślami. Strasznie mnie to męczy, ale kurde kto tu ma jaja, ja czy on!? Przecież jakby chcieli, to by napisali...no taka jest prawda. To że mam go w znajomych własnie komplikuje mi sprawę..bo wiem, że już zrobiłam wszystko co mogłam, teraz ruch należy do niego, ale on jak widać się nie kwapi...:(
a co jemu odpisałaś?
Ej, ej, koleżanko! Widzisz, ja zastanawiam się jak to jest w tym aspekcie zdobywania z kobietami. Właściwie fajnie jest być zdobywaną, patrzeć jak ten biedny chłop staje na rzęsach i robi szpagaty byleby sie nam przypodobać, ale z drugiej strony czy walka o względy chłopa umniejsza kobiecie? Honor czy co? Chyba mass media i bajdurzenie literackie zrobiło sieczkę z mózgu ludziom tak, że kobiety często postrzegają walkę o faceta jako coś, co nie przystoi. Ja tak przynajmniej mam. Bo skoro mnie nie chce, to co sprawi, że mnie zechce?
Kuuuurna no, wszak to po prostu walka o swoje marzenia, szczęscie, więc może czasem dobrze by było zluzować tę stereotypową gumę w majtach. Dobra, wymyśle jakiś błyskotliwy tekst, który go zwali z nóg ( w rzeczywistosci pewnie przeczyta i oleje ale z drugiej strony chyba wolę to, niż ciągłe kminienie o tym, co mogłam zrobić a czego nie zrobiłam).
Ta myśl o walce o swoje szczęście na prawde daje rade i robi sito z mózgu Ja wiem co tego mojego ziomka kręci w życiu, wiem jakie ma zajawki, które na szczęscie podzielamy, wiec mam jakiś punkt zaczepienia.
Ty koleżanko też spróbuj zawalczyć! Wypróbowałaś już wszystkiego? To jakaś przypadkowa znajomość?
Ja mam taką blokadę, bo on w ostatnich wiadomościach zapytał mnie o plany na majówkę, gdzie ja mu odpisałam co zamierzam, jakieś tam trekkingi po okolicznych lasach i zapytanie, czy reflektuje do przyłączenia się? No i chyba nie reflektował, pewnie głupio bylo mu odmówić, więc wolał udawać, że zaginął w akcji, yeah!
26 2016-08-07 00:23:51 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-08-07 00:24:12)
ale z drugiej strony chyba wolę to, niż ciągłe kminienie o tym, co mogłam zrobić a czego nie zrobiłam.
Lepiej zrobić i żałować, że się zrobiło, niż nie zrobić i żałować, że się nie zrobiło
Ten pierwszy żal jest znacznie krótszy i jego koniec zdecydowanie poprawia samopoczucie a ten drugi może trwać do końca życia
w sumie to nie chcę Cię rozczarować marsylia, ale uważam, że gdyby mu zależało na rozwijaniu tej znajomości to by się odezwał, prędzej lub później... Znalazłby czas i sposób. Możesz oczywiście próbować dawać mu jakieś znaki, że istniejesz, ale raczej marnie to widzę. Jeśli przez te kilka miesiecy nie przejawiał zainteresowania to teraz mu się nie odmieni raczej. No chyba, że uderzył się w głowę i dostał amnezji, więc Cię nie pamięta
No i dlatego właśnie ociagam się z pisaniem Doskonale wiem, że cały proceder nie następuje na pstryk, a facet jeśli mu zależy, to znajdzie sposób na skontaktowanie się, choćby skały...latały
Ale narazie mam ból tyłka, bo nie pomęczyłam go jeszcze i nie wyciągnęłam na to proponowane wcześniej piwo. Może mogłabym go jakoś namówić, urobić i omotać
A tak... ani nie wspominam sukcesu, ani porażki. Jedynie swoją bierność, co jest chyba najgorsze z tego pakietu multi.
Niby przecież jest równouprawnienie i my kobiety same o nie walczyłyśmy! Ja nie wymagam od kolesia np. żeby za mnie płacił, wręcz czuję się niezręcznie wtedy, bo szczere mówiąc nie jestem od tego przyzwyczajona...trafiałam na typów, którzy reflektowali spacery, bądź piwko pod chmurką i nigdy nie robiłam z tego problemu. Może teraz jak jestem starsza dostrzegam takie niuanse, że jak chodzę zimnym wieczorem z kimś po mieście i to w obcasach to jednak fajnie by było jakby zaprosił mnie na głupią herbatę za 6 zł, bo jak jej nie jest mi w stanie zaoferować, to co jest w ogóle w stanie???
To właśnie dzisiejsi faceci się rozleniwili, bo babki same im się podają na tacy, niestety...to że Twój kolega nie odpisał na propozycje trekkingową jest jednak kompletnym buractwem...człowiek o kulturze osobistej odpisał by cokolwiek i przeprosił jeszcze, jakby miał już inne plany ;(
U mnie trochę inna sytuacja, cały temat masz o tym tutaj na forum, więc nie będę się rozpisywać, bo jak będziesz ciekawa to zajrzysz do mnie na profil Ogólnie wydaje mi się, że zrobiłam już wszystko w mojej mocy. On ostatnio do nie zadzwonił w nocy(o 3:30!), odebrałam za drugim razem i próbował mi się wbić na chatę! Więc powiedziałam mu, że jak szuka dziwki to nie pod ten nr dzwoni i się rozłączyłam. Zaczął się tłumaczyć w sms, że źle to zinterpretowałam i że przeprasza. Potem i mnie wzięły wyrzuty sumienia, że może za impulsywnie zareagowałam...zaproponowałam spotkanie- CISZA! przypomniałam się na fb, spytałam czy żyje- przeczytał i CISZA i tak majda mi ta jego zielona kropka codziennie po kilka razy dziennie, a mnie zżera od środka i nie wiem o co kaman...
Niby przecież jest równouprawnienie i my kobiety same o nie walczyłyśmy! Ja nie wymagam od kolesia np. żeby za mnie płacił, wręcz czuję się niezręcznie wtedy, bo szczere mówiąc nie jestem od tego przyzwyczajona...trafiałam na typów, którzy reflektowali spacery, bądź piwko pod chmurką i nigdy nie robiłam z tego problemu. Może teraz jak jestem starsza dostrzegam takie niuanse, że jak chodzę zimnym wieczorem z kimś po mieście i to w obcasach to jednak fajnie by było jakby zaprosił mnie na głupią herbatę za 6 zł, bo jak jej nie jest mi w stanie zaoferować, to co jest w ogóle w stanie???
To właśnie dzisiejsi faceci się rozleniwili, bo babki same im się podają na tacy, niestety...to że Twój kolega nie odpisał na propozycje trekkingową jest jednak kompletnym buractwem...człowiek o kulturze osobistej odpisał by cokolwiek i przeprosił jeszcze, jakby miał już inne plany ;(
U mnie trochę inna sytuacja, cały temat masz o tym tutaj na forum, więc nie będę się rozpisywać, bo jak będziesz ciekawa to zajrzysz do mnie na profilOgólnie wydaje mi się, że zrobiłam już wszystko w mojej mocy. On ostatnio do nie zadzwonił w nocy(o 3:30!), odebrałam za drugim razem i próbował mi się wbić na chatę! Więc powiedziałam mu, że jak szuka dziwki to nie pod ten nr dzwoni i się rozłączyłam. Zaczął się tłumaczyć w sms, że źle to zinterpretowałam i że przeprasza. Potem i mnie wzięły wyrzuty sumienia, że może za impulsywnie zareagowałam...zaproponowałam spotkanie- CISZA! przypomniałam się na fb, spytałam czy żyje- przeczytał i CISZA i tak majda mi ta jego zielona kropka codziennie po kilka razy dziennie, a mnie zżera od środka i nie wiem o co kaman...
O nie, to jakiś cham i prostak!!!! Rzeczywiście, sytuacja niewesoła i jego podejście też sypania ryżem na szczęscie nie wróży.
Pewnie przyjdzie w mysl powiedzenia "koza do woza", przypomnisz mu się w momencie, gdy będzie czegos potrzebowal. Ten typ tak ma.
30 2016-08-07 00:57:54 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-08-07 01:00:24)
adiaphora napisał/a:w sumie to nie chcę Cię rozczarować marsylia, ale uważam, że gdyby mu zależało na rozwijaniu tej znajomości to by się odezwał, prędzej lub później... Znalazłby czas i sposób. Możesz oczywiście próbować dawać mu jakieś znaki, że istniejesz, ale raczej marnie to widzę. Jeśli przez te kilka miesiecy nie przejawiał zainteresowania to teraz mu się nie odmieni raczej. No chyba, że uderzył się w głowę i dostał amnezji, więc Cię nie pamięta
No i dlatego właśnie ociagam się z pisaniem
Doskonale wiem, że cały proceder nie następuje na pstryk, a facet jeśli mu zależy, to znajdzie sposób na skontaktowanie się, choćby skały...latały
Ale narazie mam ból tyłka, bo nie pomęczyłam go jeszcze i nie wyciągnęłam na to proponowane wcześniej piwo. Może mogłabym go jakoś namówić, urobić i omotać
A tak... ani nie wspominam sukcesu, ani porażki. Jedynie swoją bierność, co jest chyba najgorsze z tego pakietu multi.
no wiem, z jednej strony chce się jak cholera, z drugiej powstrzymuje myśl – nie będę z siebie robić takiej desperatki Kiedyś to przerabiałam. Bo mam taki charakter, że muszę wiedzieć na czym stoję, bez żadnych domysłów. Kombinowałam więc i prowokowałam... przypadki ;-) żeby mieć m.in możliwość omotania, ha, ha. Ale niestety, dupa blada. Mój niewątpliwy magnetyzm i urok osobisty nie zadziałał w tym przypadku
A, że nie lubię porażek ;-) to musiałam sobie wytłumaczyć, że to nie ja poniosłam porażkę a on, że się na mnie nie poznał, cymbał jeden
O nie, to jakiś cham i prostak!!!! Rzeczywiście, sytuacja niewesoła i jego podejście też sypania ryżem na szczęscie nie wróży.
Pewnie przyjdzie w mysl powiedzenia "koza do woza", przypomnisz mu się w momencie, gdy będzie czegos potrzebowal. Ten typ tak ma.
Najgorsze jest to, że na początku to on o mnie zabiegał, zabierał do kina, na pubów zawsze pytał czy dotarłam do domu itp. był dla mnie inny i nie wydawał się być burakiem...nie dobierał się do mnie od razu, wręcz przeciwnie! Był bardzo kulturalny i miły! Chyba że tylko takiego grał a teraz poznałam jego prawdziwe oblicze...
Wiesz, czasami tak bardzo chcemy żeby wyszło, że wybielamy swoich "wybranków" i nie chcemy ściągać różowych okularów...jednak to może dobrze, że w końcu ktoś lub coś nam je zdejmuje z nosa? Wtedy niestety prawda w oczy kole...
Ale od najsłodszego kłamstwa lepsza jest gorzka prawda...
marsylia napisał/a:O nie, to jakiś cham i prostak!!!! Rzeczywiście, sytuacja niewesoła i jego podejście też sypania ryżem na szczęscie nie wróży.
Pewnie przyjdzie w mysl powiedzenia "koza do woza", przypomnisz mu się w momencie, gdy będzie czegos potrzebowal. Ten typ tak ma.Najgorsze jest to, że na początku to on o mnie zabiegał, zabierał do kina, na pubów zawsze pytał czy dotarłam do domu itp. był dla mnie inny i nie wydawał się być burakiem...nie dobierał się do mnie od razu, wręcz przeciwnie! Był bardzo kulturalny i miły! Chyba że tylko takiego grał a teraz poznałam jego prawdziwe oblicze...
Wiesz, czasami tak bardzo chcemy żeby wyszło, że wybielamy swoich "wybranków" i nie chcemy ściągać różowych okularów...jednak to może dobrze, że w końcu ktoś lub coś nam je zdejmuje z nosa? Wtedy niestety prawda w oczy kole...
Ale od najsłodszego kłamstwa lepsza jest gorzka prawda...
A może kogoś poznał? Wiesz, czasem ludzie postępują bez żadnych skrupułów i bawią się innym człowiekiem. Znam gościa, który był z moją koleżanka tylko dlatego, bo nie mógł zdobyć innej laski. Tworzyl z nią na pozór normalny związek, mydlac jej oczy. Ale moja kumpela była taka laska z doskoku, oczywiście po pewnym czasie stał się cud i owemu delikwentowi udało się zdobyć względy panny niedostępnej. I tak moja kumpela nagle z dnia na dzień została sama.
Smutne to, jakby kierowanie się szczerymi uczuciami było takie trudne. Nie to nie, tak to tak i bez żadnego motania.
Osobiście wolałabym usłyszeć od faceta, że nie jestem w jego typie, niż łudzić się i płynąć na fali farmazonow mojej romantycznej duszy w czasie, gdy on milczy jak zaklety głaz i ma mnie w dupie.
33 2016-08-07 13:14:32 Ostatnio edytowany przez ZnakZapytania7 (2016-08-07 13:17:02)
U mnie sprawa jest świeższa bo opisana akcja działa się 2 tyg. temu. U Ciebie jest trochę inaczej bo to AŻ 4 miesiące! Ale w sumie i ten i ten faktycznie mogli kogoś poznać. Uwierz mi że ja raczej należę właśnie do tych niedostępnych Ja wiem, że mu się podobam- doszło już do pocałunków, ale u mnie typ NAPRAWDĘ jest też nieśmiały i boję się, że mój atak go bardzo przestraszył i może się wstydzi konfrontacji ze mną (i wcale mu się nie dziwię). Teraz oznaczyli go na jakimś kawalerskim, więc może niedługo się dowiem jak go oznaczą z kimś na weselu...będę miała kawę na ławę, chociaż na wesele można iść z byle kim
Sama tak miałam nieraz. Widzisz, faceci wolą milczeć niż Ci coś takiego powiedzieć prosto w twarz, uważają to za mniejsze zło...
Napisałam...
ODPISAŁ!!!! I to piorunem! Cieszę się chociaż, że nie musiałam czekać na odp do grudnia.
Tekst klasyk: przeprosił, że się nie odezwał, klasyczne pitolenie o braku czasu i jakichś zawirowaniach, potem o tym, że jak już troche czasu upłynęło, to mu GŁUPIO było pisać... Seriously?!
I jakaś tam gadka - szmatka, finalnie rzucił nawet propozycje wspólnego spędzenia czasu (!!!!!!) i wszystko byłoby super, gdybym nie wyjeżdżała za 3 dni z kraju na miesiąc...
Aaaaaah... Nie ogarniam!
Ludzie, ludzie! Aż mi ręce latają z euforii (skrzyżowanej z bólem dupy za moją tak późną próbę reaktywacji kontaktu) i teraz pytanie: lepiej przyjąć ofensywę wyrozumiałej, miłościwej, przyjacielskiej ciepłej kluchy czy bardziej rzeczowej, konkretnej, oschłej zołzy? Ok, poprzez bycie zołzowatą jeszcze chyba nikt przyjaźni sobie nie zaskarbił, ale wiecie o co kaman...?
Teraz chodzi o podtrzymanie możliwości kontaktu czy cokolwiek co by miało doprowadzić do tego cholernego spotkania z nim!
U mnie sprawa jest świeższa bo opisana akcja działa się 2 tyg. temu. U Ciebie jest trochę inaczej bo to AŻ 4 miesiące! Ale w sumie i ten i ten faktycznie mogli kogoś poznać. Uwierz mi że ja raczej należę właśnie do tych niedostępnych
Ja wiem, że mu się podobam- doszło już do pocałunków, ale u mnie typ NAPRAWDĘ jest też nieśmiały i boję się, że mój atak go bardzo przestraszył i może się wstydzi konfrontacji ze mną (i wcale mu się nie dziwię). Teraz oznaczyli go na jakimś kawalerskim, więc może niedługo się dowiem jak go oznaczą z kimś na weselu...będę miała kawę na ławę, chociaż na wesele można iść z byle kim
Sama tak miałam nieraz. Widzisz, faceci wolą milczeć niż Ci coś takiego powiedzieć prosto w twarz, uważają to za mniejsze zło...
Ale skoro do pocałunków doszło to jak ten typ może być nieśmiały? Przecież już największe mury zostały zburzone, więc chłop miał otwarta drogę do Twojego serduszka.
Którego jak widać, chyba nie do końca chciał, skoro się wstrzymał z inicjatywą... Ale ja jestem słaba w tych klockach, a męska droga dedukcji, która jest na pozór prosta - dla mnie jest enigmą.
37 2016-08-08 14:02:34 Ostatnio edytowany przez Elede (2016-08-08 14:05:01)
Hej, dziewczyny
Czytam was i przypominam sobie dawne czasy poszukiwań, sporo tych randek przerobiłam
Marsylia, super, że odpisał, ale ja bym się tak nie ekscytowała. Łatwo mi się pisze, bo już nie szukam nikogo, ale pamiętaj: brak odpowiedzi to też odpowiedź. Czy on wie, że wyjeżdżasz? Nie daj się wciągnąć w internetową znajomość, może się okazać, że on jakoś specjalnie o Tobie nie myśli, ale jak mu się nudzi, to trochę popisze, trochę poprzeprasza, jaki zajęty itp. Taką zabawę można ciągnąć lata. Skoro tak długo o nim myślisz, to chyba porządnie Cię trafiło, ale jednak zalecam studzenie emocji
EDIT
Marsylia, jesteś na gorszej pozycji, bo strasznie Ci zależy, spróbuj nie kierować się mimo wszystko takimi emocjami, poza nim też jest świat.
Mieliśmy się zgadać i spotkać ponownie. Ale - no właśnie - on zamilkł. Sam z siebie wcześniej zaproponował kolejne spotkanie, ustaliliśmy prawdopodobny termin, zapytał o moje plany na najbliższy czas. Ja mu odpisałam z chęcią i nadzieją zwerbowania go w parę ciekawych zajęć/miejsc, absolutnie nie natarczywie i co... I cisza. Kontakt sie urwał z czasem. A że nie potrafię być napastliwa to odpuściłam i sama już się
Napisałam...
Tekst klasyk: przeprosił, że się nie odezwał, klasyczne pitolenie o braku czasu i jakichś zawirowaniach, potem o tym, że jak już troche czasu upłynęło, to mu GŁUPIO było pisać... Seriously?!
I jakaś tam gadka - szmatka, finalnie rzucił nawet propozycje wspólnego spędzenia czasu (!!!!!!) i wszystko byłoby super, gdybym nie wyjeżdżała za 3 dni z kraju na miesiąc...
On chyba nie jest zainteresowany za bardzo tobą bo by nie odpuścił wtedy.
Aaa teraz tak z grzeczności zaproponował spotkanie, chociaż trzeba powiedzieć że raczej mu zawracasz jedynie doopę bo przecież jedziesz i nie będzie cię szzz.
Hej, dziewczyny
Czytam was i przypominam sobie dawne czasy poszukiwań, sporo tych randek przerobiłam
Marsylia, super, że odpisał, ale ja bym się tak nie ekscytowała. Łatwo mi się pisze, bo już nie szukam nikogo, ale pamiętaj: brak odpowiedzi to też odpowiedź. Czy on wie, że wyjeżdżasz? Nie daj się wciągnąć w internetową znajomość, może się okazać, że on jakoś specjalnie o Tobie nie myśli, ale jak mu się nudzi, to trochę popisze, trochę poprzeprasza, jaki zajęty itp. Taką zabawę można ciągnąć lata. Skoro tak długo o nim myślisz, to chyba porządnie Cię trafiło, ale jednak zalecam studzenie emocji
Ano, trafiło. To pierwsza tak wielka, szczera, prawdziwa euforia od czasów zauroczenia się Orlando Bloomem a'ka Legolasem w gimnazjum
Moi byli partnerzy nigdy nie pozostawiali po sobie tak wielkiego spustoszenia w mojej głowie po pierwszym spotkaniu, dlatego sama byłam zaskoczona tym, co się ze mną działo po jednym, jedynym spotkaniu. Miałam nagle tyle energii i takiego tzw. banana na twarzy, że pewnie wyglądałam dla znajomych, jakbym się czegoś naćpała.
Anyway, nie chcę mu klepać odpowiedzi z nacechowaniem mega pozytywnym, bo mogę coś schrzanić ponownie przez swój entuzjazm. Narazie siedzę i myślę, jak ugryźć ten temat i pociągnąć jakoś te znajomość tak, by raczył odpisywać trochę częściej niż co kwartał i w ogóle... by zainteresował się.
Droga Maryslio bądź marchewką a nie króliczkiem! Zrobiłaś bardzo odważny krok i teraz następny powinien należeć do mości pana! Znowu rozleniwiamy Panów podając się na tacy. Tak jak podpowiadają inni, weź głęboki oddech i ochłoń, bo on Cie weźmie za desperatke! U mnie do pocałunku doszło po ponad 1,5 roku znajomości także....
Osobiście staram się teraz do tego podejść z dystansem. Wcześniej nie chciałam mu zawracać głowy i przypominać o sobie, bo uznałam, że mnie olał. Ale po kolejnej średnio udanej randce, która wywołała u mnie uczucie smutku i ogólnej beznadziejności, postanowiłam wylać swoje gorzkie żale tu. No i tak od słowa do słowa zostałam zmotywowana do spróbowania, szczególnie przez Gary'ego, który genialnie trafił do mojej świadomości słowami (aż zacytuję):
"Jak nie zaczniesz walczyć o miłość, to jesteś ciapa.... przedkładasz swój komfort ponad przyszłość... Będziesz żałować.
Jak spróbujesz to może wygrasz. Jak nie spróbujesz, to na pewno przegrasz tym razem."
BTW. muszę sobie wypisać na suficie ten tekst...
No i mówiąc szczerze, to nigdy nie próbowałam. Nigdy nie miałam okazji, by walczyć o czyjeś względy ( walki o umierający związek nie liczę). Nie chcę oczywiście wyjść na desperatkę, dlatego rozmyślam jak i na co sobie pozwolić w odpowiedzi.
No ale próbuję, bo wolę w ten sposób przegrać będąc totalnie skreśloną poprzez ponowny brak zainteresowania niż nie spróbować w ogóle.
Biorę głębokie wdechy wciąż
42 2016-08-08 14:45:37 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-08-08 14:49:03)
Droga Maryslio bądź marchewką a nie króliczkiem! Zrobiłaś bardzo odważny krok i teraz następny powinien należeć do mości pana! Znowu rozleniwiamy Panów podając się na tacy. Tak jak podpowiadają inni, weź głęboki oddech i ochłoń, bo on Cie weźmie za desperatke! U mnie do pocałunku doszło po ponad 1,5 roku znajomości także....
Znakzapytania sorki ze sie wtrace ale:
Po pierwsze.Skoro proponujesz bycie marchewka to znaczy ze Marsylia ma wlasnie necic a nie czekac biernie. To za kroliczkiem sie goni a nie kroliczek za kims.
Po drugie. Uwazam ze w Twoim przypadku niepodawanie badz podawanie sie na tacy nie ma nic do rzeczy. Gosc jest poprostu niezaineresowany, albo inaczej jest zainteresowany skorzystaniem z okazji gdy sie taka nadarzy. To ze Cie pocalowal po poltora roku..niby z niesmialosci. Zalozmy ze tak. Ale skoro juz sie odwazyl na ten krejzi krok i nie dostal po buzi to czemu nadal sie tak czai? Jakos mial odwage by dzwonic po nocy. Wiem byl nietrzezwy i pewnie teraz wstyd i niesmialosc kaza mu tymbardziej sie bunkrowac ;) I tak mozna wkolo :p
edit: Szczegolnie ze sytuacji nie naprawila Twoja wiadomsc do niego. Wczesniej sama myslalam ze moze to w jakis sposob rozwieje jego ewentualne watpliwosci co do Twego zainteresowania wasza znajomoscia i sie jasno okresli chlop. Skoro nadal milczy to tu nie ma raczej o czym mowic.
@Marsylio jesli Ci naprawde zalezy na tym czlowieku to adaj mu jakis czytelny komunikat. Nie ze wooo zakochalam sie itp ale nie graj w jakies chore gierki bo Tobie sie moze wydac ze to taka fajna necaca gra a jemu ze wkurzajaca gierka panny ktora sama nie wie o co jej chodzi i z nudow mu zawraca gitare (szczegolnie ze zaraz wyjezdzasz).
43 2016-08-08 14:51:02 Ostatnio edytowany przez marsylia (2016-08-08 14:59:26)
Feniks, nie wiem co tu jest grą? Chęć spotkania, ale nie narzucania się? Bo sorry, trochę nie czaję.
Zebrałam się w sobie do reaktywacji kontaktu, średnio wierząc, że on nawet odpisał. Odpisał, wow! Cieszę się z tego, bo to już jakiś mini sukces.
Nie wiem jak mu niby miałabym zasygnalizować, że jestem zainteresowana nim akurat w TEN sposób, skoro narazie chcę dążyć do zwykłego podtrzymania kontaktu i może - jakby się udało, na niebiosa!- do spotkania. Bez gierek, bo nienawidzę takowych, bleh.
Feniks, nie wiem co tu jest grą? Chęć spotkania, ale nie narzucania się? Bo sorry, trochę nie czaję.
Zebrałam się w sobie do reaktywacji kontaktu, średnio wierząc, że on nawet odpisał. Odpisał, wow! Cieszę się z tego, bo to już jakiś mini sukces.
Nie wiem jak mu niby miałabym zasygnalizować, że jestem zainteresowana nim akurat w TEN sposób, skoro narazie chcę dążyć do zwykłego podtrzymania kontaktu i może - jakby się udało, na niebiosa!- do spotkania. Bez gierek, bo nienawidzę takowych, bleh.
Marsylio mam wrazenie ze sie unioslas a niepotrzebnie. Chyba faktycznie nie czaisz. Nie twierdze ze teraz grasz. Chodzi mi o to bys nie zaczela idac za radami niepodawania sie na tacy itp. Wiadomo ze trzeba w tym wszystkim zachowac balans bo bycie desperatka tez jest niewskazane. Chodzi mi raczej o to zebys teraz nie spitolila sprawy serwujac jemu np przekaz typu co tam moze odnowimy kontakt a w sumie to nie ze mi zalezy na tym bo tak wogole to wyjezdzam ..takze whatever
Rozumiesz?
45 2016-08-08 15:12:57 Ostatnio edytowany przez ZnakZapytania7 (2016-08-08 15:13:36)
No właśnie mi chodzi o to żeby dać się złapać króliczkowi Marsylia, może napisz mu konkretnie, że za kilka dni wyjeżdzasz i kiedy to obiecane spotkanie, może faktycznie lepiej kuć żelazo póki gorące
? Mojemu koledze już sama nie wiem o co chodzi i jak już pisałam w swoim temacie raczej już sobie odpuszczam
Wiem, że można tak w kółko i mnie już to irytuje i męczy, dlatego zaproponowałam spotkanie, ale no jak nie to NIE i już. Staram sobie to racjonalnie wytłumaczyć i nie bujać niepotrzebnie w obłokach.
Marsylio jeszcze dodam cos o czym nie wspomnialam wyzej. Tak naprawde to znaczenie ma tez jego odbior Twojej inicjatywy i zachowanie. Bo jesli wyczuwasz ze jest zainteresowany to wlasnie badz klarowna w komunikatach, niech wie ze jestes zainteresowana reaktywacja znajomosci a jesli masz wrazenie ze to jest takie z łaski na ucieche z jego strony to trzeba sobie dac luzu...no bo patrzac tak calkiekmna chlodno to on tez "schrzanił". Jesli mu zalezalo na tej znajomosci to nic nie stalo na przeszkodzie.
Ja w ogóle nie uważam żeby Marsylia schrzaniła, naprawdę. Co w tym złego, że zaproponowała wspólny trekking?! W takich sytuacjach to chyba jest wina niczyja, albo coś jest albo tego nie ma...
Ja w ogóle nie uważam żeby Marsylia schrzaniła, naprawdę. Co w tym złego, że zaproponowała wspólny trekking?! W takich sytuacjach to chyba jest wina niczyja, albo coś jest albo tego nie ma...
Tyz prowda
marsylia napisał/a:Feniks, nie wiem co tu jest grą? Chęć spotkania, ale nie narzucania się? Bo sorry, trochę nie czaję.
Zebrałam się w sobie do reaktywacji kontaktu, średnio wierząc, że on nawet odpisał. Odpisał, wow! Cieszę się z tego, bo to już jakiś mini sukces.
Nie wiem jak mu niby miałabym zasygnalizować, że jestem zainteresowana nim akurat w TEN sposób, skoro narazie chcę dążyć do zwykłego podtrzymania kontaktu i może - jakby się udało, na niebiosa!- do spotkania. Bez gierek, bo nienawidzę takowych, bleh.Marsylio mam wrazenie ze sie unioslas a niepotrzebnie. Chyba faktycznie nie czaisz.
Nie twierdze ze teraz grasz. Chodzi mi o to bys nie zaczela idac za radami niepodawania sie na tacy itp. Wiadomo ze trzeba w tym wszystkim zachowac balans bo bycie desperatka tez jest niewskazane. Chodzi mi raczej o to zebys teraz nie spitolila sprawy serwujac jemu np przekaz typu co tam moze odnowimy kontakt a w sumie to nie ze mi zalezy na tym bo tak wogole to wyjezdzam ..takze whatever
Rozumiesz?
Chyba czaję Ale serio, jestem ułomem w te klocki (stąd ten wątek), proszę o wyrozumiałość
Dobra, cos tam skrobnęłam mniej zobowiązującego. Kurdeż, chciałam jeszcze dodać coś, że czekam na to wcześniej umówione piwo, ale stwierdziłam, że będzie to przeginka :v
i?
Podłapał temat. Doszło do dwukrotnej wymiany wiadomości. Zapytał o parę rzeczy (wow, zainteresował się!).
No i hmmm... Zobaczę, co z tego wyjdzie. Postaram się jakoś sprowokować spotkanie (obiecał mi w końcu to spotkanie przy piwku - swoją drogą, co za despera, wiem ).
Kurde, chciałabym się chociaż skonfrontować ze swoją fiksacją, zobaczyć, czy ponownie by mnie tak "trzepnęło" po drugim spotkaniu. Czy w ogóle sens było tak wyć do księżyca, czy on rzeczywiście taki fajny, czy ja go sobie wyidealizowałam w myślach przez ten cały czas. No nic, pozostaje mi czekać i ewentualnie - skoro wie, że ja o nim pamiętałam i nie jestem zła o to, że nie odpisał wtedy - jakoś tam o sobie przypominać, pomącić, choć nie nachodzić, bo to już poniżej zdrowych granic. Szybko wyczuję, gdy nie będzie się kwapił do kontaktu.
no ale nie umówiliście sie konkretnie!? Przecież Ty zarz wyjeżdzasz!
Wiem, ale nie potrafię ot tak od razu wypalić z tym spotkaniem...
Powinnam jednak?
Coś w stylu " czekam dalej na obiecane piwo"?
Już widzę oczami wyobraźni to jego "WTF? walnięta jakaś, się uczepiła"
Ale kto nie ryzykuje, ten ni ma.
Wiem, ale nie potrafię ot tak od razu wypalić z tym spotkaniem...
Powinnam jednak?
Ale kto nie ryzykuje, ten ni ma.
Nie. Naprawdę, zdecydowanie nie. Nawet bez podtekstów. Facet jak chce, to potrafi zapytać, choćby okrężną drogą czy masz jakieś plany w najbliższy weekend, itp będzie badał grunt pod spotkanie. Mówię Ci to z doświadczenia.
56 2016-10-19 00:32:54 Ostatnio edytowany przez marsylia (2016-10-19 00:48:50)
Cześć! Dawno mnie nie było na forum i w tym wątku. A tu sytuacja trybi i chyba się...rozkręca? Ze znakiem zapytania, bo to kwestia zawiła, a jeszcze wszystko zdarzyć się może.
Otóż od sierpnia minęło sporo czasu, a my o dziwo mamy cały czas ze sobą kontakt! Lepszy lub gorszy, ale jednak! Nawet spotkaliśmy się na - UWAGA - piwo! Aż sama trochę nie dowierzałam, ale jak go zobaczyłam w tym ciemnym kącie knajpy to stwierdziłam, że chyba mi wszystko przeszło. Oczywiście w międzyczasie, tak siedząc i gadając z nim miałam gonitwę myśli typu "omg, omg, OMG! siedzę w końcu przed nim, łaaaaaa!" lub "Wcale nie taki fajny jest. Albo jest. Tak, nie, tak, nie...?!?!?". Masakra, mówię Wam Potem wróciłam na chatę i pomyślałam, że już jest stabilnie. Jednak potem z czasem znowu zaczęłam świrować i rozmyślać w TĘ stronę.
Finalnie i tak stwierdzam, że nie ma się co nakręcać jak szczerbaty na suchary. Gdybym mu się spodobała, to sam by dążył do kontaktu i przede wszystkim - do spotkań. A nasza relacja na razie polega na wesołym pisaniu wiadomości; co prawda opowiada mi co u niego, co myśli na ten czy inny temat i sam mi rzuca jakieś propozycje krótkich wypadów (!), które albo dojdą do skutku za ruski rok, albo wcale... A ja taaaaak chciałabym się do niego bardziej zbliżyć, chciałabym go poznać! Nie znam go na tyle by tak sądzić w 100%, ale myślę, że jest dobrym człowiekiem oraz fajnym, wartościowym facetem z pasją. Bije od niego takie mega ciepło
Fakt, to ja bardziej staram się ciągle podtrzymywać ten kontakt i rzucam jakimiś rewelacjami celowo, by go zainteresować sobą. On oczywiście pyta i kontynuuje gadkę, ale tak się zastanawiam...bo jeśli go nie interesuje jako kobieta, to on odpisuje mi tak z...grzeczności? Bo wypada? Bo przecież mógłby się przestać odzywać, cóż... Nie chce być nachalna, dlatego też nie zasypuje go lawiną wiadomości i chce by ten kontakt wyglądał naturalnie. Na razie traktuję wszystko w miarę luźno, aczkolwiek nie ukrywam, że zaczyna mnie to troszkę, tak minimalnie męczyć, bo chciałabym by coś drgnęło w końcu.
Uznałam, że sekret polega na tym, by się stopniowo zbliżać i nie płoszyć ofiary Tylko wiem też, że jeśli on totalnie nie jest mną zainteresowany, to pewnie nic nie wskóram w tej materii, chociażbym zatańczyła breakdance'a na rzęsach. Czy ewentualnie jest jakiś magiczny sposób "omotania"?
Ale, ale! Jakby nie było, doceniam małe sukcesy! I tak jestem pod wrażeniem skutecznej reaktywacji kontaktu, bo wcześniej sądziłam, że już po jabłkach i go nigdy nie zobaczę.
Takie trochę problemy rozkapryszonej nastolatki, wybaczcie. Chyba za długo jestem sama
On nie jest tobą zainteresowany. Za długo to wszystko trwa i po pierwszym "bum" został "niewypał"
On nie jest tobą zainteresowany. Za długo to wszystko trwa i po pierwszym "bum" został "niewypał"
Ale czy to powód by go olac? Sama zostałam kiedyś "wyrwana" nie badac początkowo zainteresowana.
Jak chcesz Skoro sama piszesz, że we flircie nie jesteś wirtuozem i "wyrwanie" Ci go będzie kłopotliwe to nie licz, że on za dotknięciem czarodziejskiej różdżki będzie latał za tobą jak Reksio za szynką
Skoro piszesz, że on nie specjalnie dąży do kontaktu, kolejnych spotkań to tym razem nie zostaniesz "wyrwana" pomimo twojego zainteresowania - tym razem musisz ty "wyrwać" pomimo jego niezainteresowania
No właśnie! I tu się zaczynają jeszcze większe schody! Chcę go omotać, przynajmniej mieć szansę na to, ale przy okazji - nie być napastliwa ze swoim aktywnym kontaktem względem niego. Po prostu trochę nie wiem w którą stronę uderzać
Więc założyłam sobie, że będę czekać na powolny rozwój wydarzeń prowokując pomyślne dla mnie sytuacje. Bo obawiam się, że moja stanowcza ofensywa mogłaby go spłoszyć. Hmmm może to jest mój czas na rozpoczęcie przygody z poradnikami w stylu "jak wyrwać faceta"
To masz jakiś plan poza tym czekaniem i powolnym sondowaniem jego zainteresowania czy czekasz aż powolnie motylki odfruną w siną dal?
To masz jakiś plan poza tym czekaniem i powolnym sondowaniem jego zainteresowania czy czekasz aż powolnie motylki odfruną w siną dal?
Moim planem jest wspólne wyjście i spędzenie trochę czasu razem. Narazie jesteśmy umowieni wstępnie na weekend, ale nie wiem co z tego wyjdzie.
Bo cóż ja mogę innego, jak nie czekać? Serio, sama nie umiem ogarnąć tej sytuacji, a do tanga trzeba dwojga.