Witam,
Ostatnio miałam styczność ze znaną lekturą "Toksycznie rodzice" Susan Forward. Nie raz na forum spotykam odwołanie do tej książki, więc mam nadzieję, że znajdą się osoby, które pomogą mi zrozumieć pewną kwestię.
Bardzo wiele z niej wyciągnęłam i generalnie bardzo mi pomogła. Jednak zaczęłam mieć ogromne wątpliwości, gdy doszłam do rozdziału "konfrontacja z rodzicami". Autorka bardzo zachęca bezwzględnie podjęcie próby konfrontacji z rodzicami i radzi jak to zrobić.
Ja, osobiście mam bardzo sceptyczne nastawienie. Czy warto rozdrapywać stare rany? Te, sprzed kilku lat? Czy to jakoś nam pomoże? Czy ktoś kiedyś próbował? W mojej (jak już wiem toksycznej) rodzinie, pewne tematy z przeszłości są jakby tabu. Dlatego wiem, że jak zacznę je poruszać - wywołam istną wojnę. Nie wiem jak by to mi miało pomóc... Ale obawiam się, że bez tego nie będę umiała uporać się z demonami z przeszłości. Że wciąż będę dźwigać ten ciężar idąc przez życie.
Czy ktoś miał jakieś pozytywne doświadczenia z tym związane? Czy warto...?