Witam, w swoim życiu zostałam kilkakrotnie oszukana, zraniona. Po tych niemiłych doświadczeniach zaczęłam budować pewnego rodzaju mur, bylam negatywnie nastawiona do każdego faceta, nie miałam chęci nawet z nimi konwersować. Natomiast od pewnego czasu sytuacja uległa zmianie, przełamałam się i jestem w związku od 3 miesięcy ,ale nadal jestem strasznie podejrzliwa, nieufna a jak w poblizu kręci się jakaś kobieta to dostaje szału. Jak się wyzbyć tych emocji , ja już nie daje rady , żyję w ciągłym stresie.
"Zazdrość nie jest miłością.
Miłość nie jest zazdrością.
Miłość nie jest potrzebą. Miłość nie jest własnością. Miłość nie jest inwestycją. Miłość nie jest kurczowym chwytem. Miłość nie jest ograniczaniem. Miłość nie jest zakazywaniem. Miłość nie jest niewolą. Miłość nie jest niewolnictwem. Miłość nie jest zależnością. Miłość nie jest posiadaniem.
Zazdrość to nie miłość. Wyobraź sobie świat bez zazdrości.
Aby poradzić sobie ze szczególnie silnym uczuciem zazdrości możesz próbować następujących wizualizacji, które złagodzą Twoje emocje:
Wyobraź sobie, że możesz być z kim zechcesz i jak długo zechcesz, a Twój partner jest z tego zadowolony.
Wyobraź sobie, że czujesz się naprawdę dobrze, widząc swego partnera z kim innym.
Wyobraź sobie, że nawet Cię wzrusza, że gdzie indziej może mu być równie przyjemnie jak z Tobą.
Wyobraź sobie, że czujesz się naprawdę świetnie, dzieląc swego partnera z kimś innym.
Wyobraź sobie, że Twój partner czuje się naprawdę świetnie, dzieląc Ciebie z kimś innym.
Wyobraź sobie, że wcale się nie boisz, że ta druga osoba może zająć Twoje miejsce;
Wyobraź sobie, że wcale nie musisz się martwić, że zostaniesz sama.
Wyobraź sobie, że wszyscy obdarzają innych miłością bez poczucia winy.
Wyobraź sobie, że każdy człowiek jest zadowolony widząc, jak jego ukochana czy ukochany obdarza innych coraz większą miłością.
Wyobraź sobie potężną siłę przyciągania, działającą z taką mocą, że wszyscy dostają tyle miłości, ile im potrzeba.
Wielu ludzi, którzy znaleźli się po przeciwnej stronie zazdrości, czują się jakby byli w niebie. I niekoniecznie są w jakimkolwiek stopniu poligamiczni.
Często nadal wolą absolutną wyłączność.
Ale mają alternatywę, możliwość wyboru.
I uwielbiają tę swobodę.
Zazdrość – obecny strach przed przyszłą stratą – objawia się na jeden lub wiele następujących sposobów:
– żądanie uwagi tylko dla siebie,
– nieufność,
– krytycyzm,
– zawziętość,
– przymus odpłacania pięknym za nadobne,
– autodestrukcja,
– ograniczanie wolności drugiej strony i
– pozbawianie jej przyjemności.
Zazdrość jest często uważana za uczucie wrodzone, jednak uważna obserwacja demaskuje ją jako nieświadomie nabyte narzędzie zniewalania partnera.
Zazwyczaj można to prześledzić wstecz aż do dzieciństwa, gdzie odnajdujemy uczucie bycia lekceważonym czy dyskryminowanym.
To dobry pomysł – zrozumieć, że to, czym często się przejmujemy,
w rzeczywistości wcale nas nie martwi.
Zwykle na nowo przeżywamy uczucie pierwotnego bólu, gdy tymczasem partner i tak nie jest w stanie skompensować czy zastąpić miłości rodzicielskiej.
Ponieważ większość z nas rodzice przygotowali do życia w związkach wyłącznych, tylko z jednym partnerem, więc też jako dorośli oczekujemy, że ta jedna relacja zapewni nam maksimum dobrego samopoczucia i satysfakcji.
Tymczasem układ tego typu, który często przekształca się w uzależnienie, daje zwykle fałszywe poczucie bezpieczeństwa.
Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy uzależnienie jest w zaawansowanym stadium i człowiek potrzebuje coraz większych dawek, żeby mógł czuć się szczęśliwy.
Jeżeli Twoje szczęście zależy od kogoś innego, łatwo możesz się znaleźć w tarapatach.
Jeżeli ciągle będziesz myśleć, że źródło miłości jest gdzieś na zewnątrz, poza Tobą, to będziesz żyć w nieustannym lęku, że zostaniesz sama, że stracisz swego towarzysza, że on zechce spędzać za dużo czasu bez Ciebie.
A wtedy powstaje zagrożenie, że wszystko to spowodujesz na zasadzie samospełniającego się proroctwa. Negatywne myślenie ma siłę sprawczą.
Innymi słowy, możesz kochać drugą osobę bez lęku czy obaw tylko wtedy, jeżeli Twoje poczucie własnej wartości nie jest od niej zależne.
Potwierdzanie się i upewnianie w dobrym mniemaniu o sobie pomaga uwolnić się od strachu i pozwala partnerowi kochać Cię jeszcze bardziej.
Jak sądzę, intuicyjnie wiesz, że tam, gdzie panuje zazdrość, prawdziwa miłość nie ma szans powodzenia.
Jak sądzę, wiesz także, że nie musisz od razu rezygnować z monogamii, żeby wyzbyć się zazdrości. Sądzę również, że chyba już wiesz, jaki jest na to sposób.
Dobrą metodą jest ciągłe podnoszenie swojej samooceny i umawianie się z partnerem.
Zaś najlepszym rozwiązaniem wydaje się umowa pomiędzy Wami, że obydwoje chcecie utrzymać aktualny stan, przynajmniej dopóki nie uznacie, że macie ochotę zrobić inaczej. Wtedy musicie po prostu umówić się na co innego.
Najważniejszą rzeczą jest wewnętrzne zobowiązanie zaangażowania się w dobre funkcjonowanie podstawowej relacji. Wtedy w sprawie dodatkowego układu trzeba tylko zadać pytanie: czy służy on podtrzymaniu mego głównego związku?
Gdyby ludzie decydowali się na otwarte relacje dopiero po zadaniu takiego pytania i uzyskaniu pozytywnej odpowiedzi, a wtedy oczyszczali się za pomocą afirmacji dotyczących funkcjonowania w otwartych związkach, to prawdopodobieństwo zniszczenia ich podstawowego układu byłoby o wiele mniejsze. Jeśli natomiast nie możesz odpowiedzieć na to pytanie twierdząco i mimo to ruszasz do przodu, wkraczasz na niebezpieczny teren.
Jeżeli nadal jesteś zazdrosny, to musisz się do tego przyznać i zabrać się do podnoszenia swojej samooceny. I nie miej sobie tego za złe. "
S. Ray: Zasługuję na miłość
Cześć.
To naturalne, że założyłaś pancerz, by ochronić się od potencjalnego cierpienia po tych traumatycznych przeżyciach.
Otwórz się na nowe a z czasem odważysz się zdjąć to co tak uwiera i zaczniesz oddychać w pełni.
Pozdrawiam.