Pierwszego sierpnia obchodzimy siedemdziesiątą drugą rocznicę Powstania Warszawskiego.
Podejrzewam, a moje podejrzenie graniczy z pewnością, że Polakom nie trzeba przybliżać tamtych zdarzeń.
Wspomnę tylko, że wystąpienie przeciw okupantom, było ogromną demonstracją struktur podziemnej Polski i państwowości.
Jako Polacy mamy prawo do dumy z powstańczej akcji, w której poniosło najwyższą ofiarę wielu młodych ludzi.
Nieznaczna część powstańców przeżyła.
Powstanie Warszawskie w pewnym sensie było akcją propagandową, mającą na celu pokazanie europejskiej mapie, że Polacy, którzy po latach zniewolenia odzyskali wolność, nie oddadzą wolności bez walki.
W czasie dwumiesięcznych walk zginęło ponad szesnaście tysięcy młodych, polskich patriotów.
Kwiat Polskiej Młodzieży, tamtych czasów, przelał krew w czynnej walce dla jutra.
Siedemdziesiąta druga rocznica obchodów Powstania Warszawskiego staje pod znakiem niezgody. Kością jest pięć nazwisk.
Temat pod dyskusję.
Czy Powstańcy Warszawscy, którzy przeżyli i ich zwolennicy słusznie ubiegają się o hołdy wyłącznie dla powstańców?
Jak myślicie, z perspektywy czasu, czy szum wokół obchodów Powstania Warszawskiego jest słuszny?