Nie wiem czy dobrze robię, powiedziałam że chcę się rozstać, po raz kolejny powiedziałam. Tak czułam. Pierwszy raz zareagował inaczej, jakby już mu nie zależało. Poczułam ból i lęk.
Jesteśmy tak długo ze sobą a ja mam wrażenie, że wcale go nie znam. Jestem trudna, despotyczna, gadatliwa ale nieufna. On łagodny, pracowity, wesoły ale tylko w towarzystwie innych. Dla mnie dobry, uczynny, ale jakby obok. Całe życie ja w roli zarządcy, pomysłodawcy, począwszy od pracy po urlopy, zakupy, wszystko. On z boku, w pełni akceptujący wszystkie decyzje. Dla mnie powinien to być układ idealny. Nie jest. Jestem potwornie zmęczona, pogubiona. On znowu jakby z boku, spokojny, obcy jakby. Tyle lat a ja nie wiem co ma w głowie, co myśli a on nie mówi, jak zwykle. Czy ze mną jest coś nie tak? Mam ideał w domu i narzekam... Tylko dlaczego jestem, czuję się taka samotna, sama, chociaż stale jest przy mnie. Powinnam się zmienić ale przy nim jakbym nie potrafiła. A może w głowie mi się poprzewracało bo za dobrze mam?
Z tego co napisałaś wynika, że po prostu brak Ci adrenaliny, której on Ci nie dostarcza. Nie dla każdego typ uległy to partner idealny.
Skoro już wcześniej zrywałaś, to widocznie on nie jest dla Ciebie. Nie rób facetowi wody z mózgu. Jeśli nie odpowiada Ci jego charakter, to naprawdę odejdź od niego definitywnie i daj jemu oraz sobie szansę na ułożenie sobie życia z kimś, kto bardziej będzie pasował.
Dodam, że jesteśmy razem 26 lat, 22 staż ślubny, dwoje pełnoletnich dzieci.
Więc co się takiego zmieniło? Bo pierwszy post pasuje raczej do związku z krótkim stażem.
A może zmęczyła się rola zarządcy, o której piszesz, a nie sam on?
Bardzo zmęczyła, bo to bardzo odpowiedzialna rola. Ile razy targały mną wyrzuty, że to ja zawsze wszystko, wszystkie decyzje i wszystkie plany i pomysły. Ale kiedy próbowałam to zmienić okazało się, że tylko mnie to nie pasuje. Chciałabym, żeby to mnie ktoś zafundował piękne wczasy lub choćby kolację, choćby coś, cokolwiek o czym nie musiałabym myśleć. Wiem, że nigdy tak nie będzie. Ale kiedy będę miała ochotę zjem pyszny sernik, mój ulubiony, pieczony choćby o północy. Nie, ja nie potrafię piec...
7 2016-07-13 10:58:58 Ostatnio edytowany przez zyfika (2016-07-13 11:06:37)
Nie będę oceniać Twojej sytuacji ale powiem o sobie a Ty może sama wyciągniesz jakieś wnioski.
Jestem despotyczna, lubię rządzić, organizować, lubię czuć, że to ja kontroluję wszystko i mam wpływ na to co się dzieje - co i jak powinno być zrobione. Jeśli nie mogę tego robić - czułabym się źle. Owszem, jest to czasem męczące, że wszystko na mojej głowie ale jednak gdyby było inaczej wcale bym nie była szczęśliwa i teraz to wiem.
I teraz tak...byłam w różnych związkach. Miałam partnerów zgodnych, spokojnych i takich podobnych do mnie - lubiących rządzić, despotycznych, nieustępliwych.
I zdecydowanie uważam, że do takiego charakteru jak mój (pewnie i Twój) pasuje spokojny i zgodny mężczyzna. W przeciwnym wypadku będą kłótnie i awantury.
Obecnie jestem z kimś spokojnym i zgodnym. To ja organizuję wszystko, ja mówię co robimy. On się zgadza na wszystko. I naprawdę obecnie potrafię to docenić, że tak jest bo zdaję sobie sprawę, że gdyby był podobny do mnie to byśmy się pozabijali. Ponieważ jest to nowy związek to jednak staram się go trochę angażować w jakieś zadania - żebym nie czuła się, że wszystko na mojej głowie, żeby on też nauczył się dawać coś od siebie i nie przyzwyczaił się, że wszystko tylko ja. Po prostu komunikuję wprost czego chcę i on to dla mnie robi. Wiem, że pewnych rzeczy nie zrobi bo nie potrafi i ja to akceptuję. Wiem, że nie potrafi gotować, wiem, że są inne rzeczy, których nie zrobi bo nie potrafi ale potrafi inne rzeczy za to. On po prostu nie ma talentu do organizowanie ale docenia to, że ja to potrafię. Niech każdy w zwiazku zajmie się tym, co najlepiej potrafi. To naprawdę najlepsze rozwiązanie jest :-)
I wiesz co? Cholernie się cieszę, że on nie potrafi gotować. Wcześniej miałam facetów, którzy gotowali i zawsze były kłótnie co jak powinno być zrobione. Wkurzało mnie, gdy oni się wtrącali w moje gotowanie. Obecnie bardzo mi się to podoba, że on się w to nie wtrąca. To jest naprawdę fajne. Spróbuj docenić to, co masz. Uważam, że do osoby z dużym temperamentem, despotycznej pasuje osoba spokojna i zgodna. ;-) Trzeba się po prostu uzupełniać wzajemnie. :-)
Nie będę oceniać Twojej sytuacji ale powiem o sobie a Ty może sama wyciągniesz jakieś wnioski.
Jestem despotyczna, lubię rządzić, organizować, lubię czuć, że to ja kontroluję wszystko i mam wpływ na to co się dzieje - co i jak powinno być zrobione. Jeśli nie mogę tego robić - czułabym się źle. Owszem, jest to czasem męczące, że wszystko na mojej głowie ale jednak gdyby było inaczej wcale bym nie była szczęśliwa i teraz to wiem.I teraz tak...byłam w różnych związkach. Miałam partnerów zgodnych, spokojnych i takich podobnych do mnie - lubiących rządzić, despotycznych, nieustępliwych.
I zdecydowanie uważam, że do takiego charakteru jak mój (pewnie i Twój) pasuje spokojny i zgodny mężczyzna. W przeciwnym wypadku będą kłótnie i awantury.Obecnie jestem z kimś spokojnym i zgodnym. To ja organizuję wszystko, ja mówię co robimy. On się zgadza na wszystko. I naprawdę obecnie potrafię to docenić, że tak jest bo zdaję sobie sprawę, że gdyby był podobny do mnie to byśmy się pozabijali. Ponieważ jest to nowy związek to jednak staram się go trochę angażować w jakieś zadania - żebym nie czuła się, że wszystko na mojej głowie, żeby on też nauczył się dawać coś od siebie i nie przyzwyczaił się, że wszystko tylko ja. Po prostu komunikuję wprost czego chcę i on to dla mnie robi. Wiem, że pewnych rzeczy nie zrobi bo nie potrafi i ja to akceptuję. Wiem, że nie potrafi gotować, wiem, że są inne rzeczy, których nie zrobi bo nie potrafi ale potrafi inne rzeczy za to. On po prostu nie ma talentu do organizowanie ale docenia to, że ja to potrafię. Niech każdy w zwiazku zajmie się tym, co najlepiej potrafi. To naprawdę najlepsze rozwiązanie jest :-)
I wiesz co? Cholernie się cieszę, że on nie potrafi gotować. Wcześniej miałam facetów, którzy gotowali i zawsze były kłótnie co jak powinno być zrobione. Wkurzało mnie, gdy oni się wtrącali w moje gotowanie. Obecnie bardzo mi się to podoba, że on się w to nie wtrąca. To jest naprawdę fajne. Spróbuj docenić to, co masz. Uważam, że do osoby z dużym temperamentem, despotycznej pasuje osoba spokojna i zgodna. ;-) Trzeba się po prostu uzupełniać wzajemnie. :-)
Dziękuje Ci, zgadzam się z Tobą w 100%. Ale... czuję się jakbym umarła za życia. I wiem, że nic nigdy się nie zmieni.