Hej wszystkim,
Postaram się opisać sprawę jak najkrócej potrafię . W środę spotykam się z byłą dziewczyną, z którą byłem ponad 2 lata. Nic już do niej nie czuję, mimo, że kochałem mocno swojego czasu. Przez pewien okres nie utrzymywaliśmy w ogóle kontaktu, jednak od jakiegoś czasu regularnie ze sobą gadamy przez telefon, trochę jak zwyczajni znajomi i nic więcej, trochę zdystansowane te rozmowy (mimo, że czuć wzajemną sympatię, zdecydowanie większą i z pewną dozą ciepła z jej strony aniżeli z mojej). Nie opowiada mi wszystkiego ze szczegółami, ale wiem co się u niej dzieje, a dodatkowo przez okres bycia ze sobą zdążyłem ją poznać na tyle, by wiedzieć co i jak. A pewności w tym, że nic sobie nie dopowiadam dodają mi rozmowy z jej znajomymi, z którymi też jako-taki kontakt mam. Także wiem, że życie nie układa jej się w zasadzie pod żadnym względem - pracy, rodziny, przyjaciół. Ma sporo problemów, ale ja nie o tym. Jak pisałem, w środę się zobaczymy i sytuacja wygląda tak, że w środę akurat wypadają jej urodziny. Zawsze ich wyczekiwała z niecierpliwością, a teraz wiem, że ani w środę, ani w kolejne weekendy nie planuje nic z tej okazji. Jako, że ja mam wtedy wolne a ona jest bezrobotna myślałem, by jakoś fajnie spędzić ten dzień. Mam kilka pomysłów. Ot po prostu chciałbym, by zwyczajnie fajnie i z uśmiechem spędziła dzień, który dla niej był zawsze ważny. ALE sytuacja wygląda tak, że ja nie chcę do niej wrócić, a nie wiem jak mogłaby to odebrać. No i kolejne ale - rozstanie było z jej winy, to ona zawaliła po całości, zrobiła coś czego nie mogę wybaczyć. I przez to właśnie czułbym się trochę jak frajer. Nie wiem co zrobić szczerze mówiąc, zwykła ludzka empatia pcha mnie w kierunku tego, by sprawić, by kobieta, której jednak kiedyś wyznawałem miłość spędziła z uśmiechem swoje urodziny, jednak rozum trochę podpowiada bym odpuścił, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie i w zasadzie nie powinno mnie obchodzić jak jej teraz w życiu się układa i nie powinienem nic z tym robić. Mieliście tak? Pomożecie?