Jak rodzi się siła - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 4 ]

Temat: Jak rodzi się siła

Jak rodzi się siła

Szła w strugach deszczu przez opustoszałe ulice. O tej porze to nic dziwnego – północ nie jest najlepszą porą na spacery, nawet wtedy, gdy nie pada. Wędrowała prosto przed siebie, bez celu.. Bez sensu.. Przeszywał ją rozdzierający smutek, żal, poczucie klęski. Rzęsiste krople deszczu łagodziły słony smak łez, które równie wielkim strumieniem płynęły jej z oczu. Chciała zniknąć, rozpłynąć się w deszczu, przestać istnieć. To było nie do zniesienia.

Po pewnym czasie zaczęła trząść się z zimna. To był ten moment, gdy trzeba było zawrócić. Z każdym krokiem płakała coraz bardziej, wiedząc, że wraca do poczucia klęski. Otworzyła cicho drzwi, po czym równie cicho zamknęła je za sobą. Od razu poszła do łazienki, zdjąć przemoczone ubranie. Złapało ją odbicie w lustrze – rozbita warga, potężny siniak pod okiem, ślady uderzeń na ramionach. – Boże, daj mi siłę – pomyślała, nalewając wodę do wanny. Zanurzyła się w ciepłej, kojącej kąpieli, starając się wyłączyć myślenie. Łazienka zawsze była jej azylem, w którym czuła się spokojnie i bezpiecznie. Jej mały własny świat czterech ścian, pełen dobrej energii.

Już nie patrząc w lustro wyszła z wanny, ubrała się i wyszła z łazienki. Chciała położyć się spać, ale zajął całe łóżko. Nie dałaby rady go przesunąć. Spał w ubraniu, wokół walały się puste puszki po piwie. Spojrzała na niego z myślą, że oto ma w swoim łóżku człowieka, którego zupełnie nie zna i który zamienił wymarzony dom w smutne, przygnębiające piekło. W ciągły, nieprzemijający strach. Wzięła z łóżka poduszkę, wyciągnęła z szafy koc. Położyła się na dywanie przy łóżku, przytuliła kota i zanurzyła się w świat swoich marzeń, w którym była odważna, silna i mogła wszystko. Zawinęła się w koc i odcięła od całego świata. Tak bardzo chciała zasnąć, ale piekący ból rozciętej wargi powodował jeszcze większy ból wewnętrzny. Świat marzeń odpłynął, ustępując miejsca koszmarom.

Następne dni upłynęły jej jak w transie, wykonywała codzienne obowiązki, uśmiechała się do ludzi. Każdego ranka spędzała długi czas przed lustrem, nakładając kolejne warstwy makijażu. Jak to dobrze, że nowoczesne podkłady są w stanie zakryć wszystko. Starała się schodzić mu z drogi, by nie dać żadnego powodu do ataku wściekłości. Wiedziała, że to nie jest rozwiązanie, ale póki co żadnego innego nie widziała. Nie chodziło o ból fizyczny, do niego już dawno przywykła. Najgorsze było to, co czuła w środku. Nie było jej. Od dawna jej nie było. Funkcjonowała na płytkim, codziennym poziomie, starając się nie zagłębiać we własne myśli. Bo wtedy ból stawał się nie do zniesienia.

Jej życie od lat wyglądało tak samo – ciągłe poczucie strachu, upokorzenia i bycia nikim. Sprowadził ją do parteru i rzucił o ziemię za pierwszym razem, gdy podniósł na nią rękę. Z dnia na dzień i z tygodnia na tydzień było już coraz gorzej. Czuła się jak w matni, z której nie ma wyjścia. Nie umiała się uwolnić. Była słaba, pełna lęku i słów, niemal wdrukowanych w jej myśli, że bez niego jest zerem i sobie w życiu nie poradzi. Niszczył ją, a ona nie potrafiła się temu w żaden sposób przeciwstawić. Przyzwyczaiła się do bólu i cierpienia. Ale jej dusza – zepchnięta gdzieś do podświadomości – nadal chciała oddychać.

Przyszła wiosna. Nie zauważyła, kiedy ulewne deszcze skończyły lać się z nieba i pojawiło się piękne słońce. Biegła jak zwykle spóźniona, ustalając w myślach, co ma jeszcze tego dnia do zrobienia, gdy zatrzymało ją proste ogłoszenie na ulicznym słupie. Lekcje samoobrony dla kobiet. Od jutra. Stała i patrzyła na prosty plakat, tocząc w sobie wewnętrzną walkę. Czasami los zsyła pod nogi coś, co akurat jest w danym momencie wyjątkowo potrzebne. – Nie mam nic do stracenia, bardziej słaba już nie będę – pomyślała, jednocześnie notując numer telefonu… Gdy tylko wróciła do domu, zadzwoniła, zapisała się. Czuła się dziwnie, coś wewnątrz zaczęło się łamać. Może właśnie tak w głębi serca pojawia się siła.

Na pierwsze zajęcia poszła zaskakująco spokojna. Nie musiała się tłumaczyć przed wyjściem, była przecież powietrzem, niczym więcej. Spora sala klubu sportowego, wiele kobiet – w różnym wieku. Były zarówno młode dziewczyny, jak i panie, które zapewne już od dawna były babciami. Gdy już wszystkie przebrały się w sportowe ubrania i czekały na spóźnialskiego instruktora, właśnie wszedł. Spojrzała na niego z myślą, że tak właśnie wygląda mężczyzna z jej marzeń. Nie, nie chodziło o wygląd zewnętrzny, choć prezentował się całkiem dobrze. Miał coś w sobie – łagodne oczy, wewnętrzny spokój oraz uroczy uśmiech, którym powitał wszystkie zgromadzone. Przedstawił się. – Piotr, ładne imię, takie spokojne – pomyślała, zerkając na niego z zaciekawieniem. – Warto tu przychodzić choćby po to, by móc na niego popatrzeć.
Choć pierwsze zajęcia bardziej były mówione niż ćwiczone, wyszła z nich nadzwyczaj spokojna i pewna siebie. Wiedziała, że w tym miejscu odnajdzie to, czego od dawna szukała – siłę i wolność. Dwie rzeczy, które były jej w życiu najbardziej potrzebne.

Od tej pory raz w tygodniu zmieniała się w wojowniczkę – trenowała chwyty, wzmacniała kondycję, rosła w niej siła. Ulubionym elementem treningu było dla niej walenie z całą mocą w worek bokserski. Uchodziły z niej wtedy wszystkie negatywne emocje, złość, ból, cierpienie, poczucie bezradności. Im bardziej czuła się silna, tym stawała się bardziej wolna. I walczyła na spojrzenia z trenerem, który miał coraz większy kłopot z utrzymaniem worka – waliła w niego bez opamiętania. Ta ich walka na spojrzenia przybierała na sile, choć nie zamieniali ze sobą ani słowa.

Któregoś dnia po treningu tak mocno zamyśliła się na ławce w szatni, że nie zauważyła, jak wszyscy już sobie poszli. – Hej, co tu jeszcze robisz? Zaraz zamykam – zjawił się tuż przed nią i wyrwał z zamyślenia. Gdy podniosła na niego oczy, spotkała się z czystą troską i zainteresowaniem w jego spojrzeniu. I czymś jeszcze, czego nie potrafiła dokładnie nazwać. –Wszystko w porządku – zapytał? – Tak, jasne – odpowiedziała. – Czy wyglądam, jakby było nie w porządku? – zaatakowała słowem, jak zwykle, gdy czuła się niepewnie.
- Wiesz, nie moja sprawa… - jego głos przez chwilę się zawahał. – Ale podczas treningów makijaż z ciebie spływa i przestaje cię ukrywać. Wiem, dlaczego tu jesteś.. Chodź, odprowadzę cię do domu.

Zgodziła się, odprowadził. Czuła się przy nim dziwnie bezpiecznie, rozmawiali jak starzy znajomi. Poczuła spokój i pewność, jakich dawno w sobie nie miała. Sporo jej o sobie opowiedział. Był inny. – Na co dzień jestem dziennikarzem, żyję sobie z pisania, a po pracy trenuję boks i przy okazji uczę innych, a raczej inne, jak mają wykorzystywać swoją siłę – mówił, a ona patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami. Stereotyp zwykłego pięściarza wygląda przecież zupełnie inaczej. – Wiem, nawalanie w ringu nie kojarzy się raczej z zaletami intelektu – powiedział w tym momencie, jakby czytał jej w myślach. – Powiedzmy, że jestem nietypowy. Ale lubię tę swoją inność.
Rozmawiali jak dobrzy znajomi, o muzyce, książkach, planach na zbliżające się wakacje. Niedaleko jej domu pożegnali się, nie chciała iść z nim pod samą klatkę, za bardzo niebezpieczne to było. Dla niej. Nie dla pięściarza przecież. Po raz pierwszy poczuła się dobrze, spokojnie, o dziwo – bezpiecznie.

Od tamtej pory odprowadzał ją zawsze. Rozmawiali o wszystkim, choć pewnych tematów nie poruszali. Nie chciała się żalić, opowiadać o swoim poczuciu klęski. Za każdym razem czuła się silniejsza i bardziej pewna siebie. On był. Jego uśmiech, pełne spokoju i uroku spojrzenie, jego obecność. Dawał jej to, czego tak dawno nie doświadczała i nie czuła. Poczuła, że ten mężczyzna zjawił się w jej życiu całkiem nieprzypadkowo. Zaczęła czuć. To wszystko, czego od lat nie miała. Zaczęła czuć wewnętrzną siłę i pewność, że sobie poradzi. Te potreningowe rozmowy i jego obecność dawały jej chyba jeszcze więcej niż same treningi.

- Dlaczego z nim jesteś? – zapytał nagle, gdy pewnego dnia usiedli na ławce w parku, przedłużając jej powrót do domu. – Dziewczyno, masz obrączkę na palcu, siniaki pod oczami i trenujesz samoobronę. Nie muszę być geniuszem, by wiedzieć – spojrzał na nią wzrokiem pełnym troski. – Nie wiem, po prostu boję się – odpowiedziała. – Przywykłam, boję się zmiany i nie mam siły. Jestem słaba. On jest ode mnie silniejszy, nie dam rady.
- Wiesz, siła wcale nie tkwi w pięści, tylko w głowie – nadal patrzył jej prosto w oczy. – Jeśli zwyciężysz w głowie, realne zwycięstwo przyjdzie łatwiej. Każdy kolejny dzień zabija cię, obudź się – powiedział, po czym przysunął się do niej i mocno objął ramionami. Poczuła ciepło, bliskość, siłę i energię. Był blisko i dawał jej kawałek swojej mocy. Nie sądziła, że tak szybko będzie musiała wykorzystać ją w praktyce.

Jej dom, jej porażka, jej samotność czterech ścian. Potwór wrócił wieczorem z pracy. Od razu czuła, że niej jest trzeźwy i że będzie źle. Żołądek skręcił się w supeł i poczuła wewnętrzne drżenie i strach, który towarzyszył jej od lat. Szybko jednak stłumiła w sobie te uczucia i zaczęła patrzeć na niego bez emocji. Złościł się o wszystko, o źle ustawione buty w progu, kiepski obiad, stertę prania w łazience. Złość i wściekłość narastała w nim i wiedziała, że zaraz zacznie się koszmar. Ale była na niego przygotowana. Już nie kuliła się w kącie i nie zasłaniała twarzy. Gdy tylko podniósł rękę, chwyciła ją, wykręciła tak mocno, że aż krzyknął z bólu i powaliła na ziemię. Zanim zdążył się zorientować, uderzyła go prosto w twarz. – Nigdy więcej, draniu – powiedziała siląc się na spokój, choć wewnętrznie przelatywały przez nią wszystkie emocje i wspomnienia wielu lat jej prywatnego dramatu. – Nigdy więcej mnie nie skrzywdzisz – wiedziała, była pewna, że to, co mówi jest prawdą. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, w jego oczach dostrzegła wielkie zdziwienie i niedowierzanie.

Wyszła z domu. Zadzwoniła do niego, do swojego anioła stróża. – Zabierz mnie stąd, proszę – szepnęła do telefonu. – Wygrałam i nigdy więcej..
Całkowity spokój ogarnął jej ciało i jej umysł. To była siła, na którą zapracowała i która już zostanie. Przyjechał, zabrał ją do siebie. Nic nie mówił, był obok. Wiedział. – Zostaniesz? – zapytał szeptem, podając jej lampkę wina. Została, nie dlatego, że nie miała gdzie pójść. Chciała być z nim, czuć go, jego siłę, moc i energię. Chciała być z nim, bo go kochała. Po prostu… Nic więcej nie trzeba, by chcieć…

Leżeli przytuleni, słuchali muzyki, pili wino, byli blisko. Spokojnie, bez szaleństwa. I tak wiedzieli, że tej nocy będą ze sobą dużo bliżej. Czuła tę chemię, magię, gdy brał ją za rękę i delikatnie przesuwał palcami po jej palcach. Leżeli tak minuty, godziny, wieki całe. Upijali się, nie winem, a swoją obecnością. W pewnym momencie usiadła, i zaczęła zdejmować z siebie bluzkę. Potem spodnie. Usiadł natychmiast. – Chcesz? - zapytał patrząc swoimi nieziemskimi oczami prosto w jej oczy. – Chcę – odpowiedziała, siadając na nim okrakiem i ściągając mu przez głowę koszulkę. Zanurzyła się w niego ustami, przytulając całym ciałem do jego ciała. Jej usta, jego usta, pocałunek, wszechświat cały. Całowali się bez końca, wędrując dłońmi po swoich ciałach. – Patrz na mnie, cały czas – szepnął. – Nie opuszczaj wzroku.
Patrzyła cały czas, gdy całe jej ciało i umysł zaczęły szaleć z nadmiaru rozkoszy. Rozpłynęła się, serce jej waliło, cały czas patrzyła na niego nieprzytomnym wzrokiem. Czuła go, nie tylko całym ciałem, ale też całą duszą. Patrzyła na niego i wiedziała, że on czuje to samo, co ona. Niesamowity odlot. A to był dopiero początek, noc się dopiero zaczynała… Zasnęli dopiero nad ranem, wyczerpani, ale doskonale spełnieni i wtuleni w siebie.

- Kawy? – usłyszała późnym porankiem, gdy ledwie zdążyła otworzyć oczy. – Poproszę, spojrzała na niego, gdy w samych bokserkach stał przy łóżku z dwoma kubkami w dłoni. Przypomniała sobie minioną noc. Ich ciała robiły ze sobą wszystko. Ich dusze też. Powoli zaczęła się budzić ze snu do życia. Zobaczył to w jej spojrzeniu. – Nie bój się, zostań ze mną – powiedział, przytulając się delikatnie do jej zaspanego ciała. – Pojadę z tobą, weźmiesz wszystko, co potrzebujesz i wrócisz.
- Nie, pojadę sama, nie boję się – odpowiedziała. – A wszystko, co potrzebuję, mam tutaj.

Zobacz podobne tematy :
Odp: Jak rodzi się siła

Twoja opowieść zapisała się na zawsze w mym umyśle, oraz emocjach. Przepięknie-mało powiedziane smile Chorwaci rzekliby: odliczno!

3

Odp: Jak rodzi się siła

Mnie też bardzo się podobało. Oby jak najwięcej kobiet chciało brać przykład z bohaterki gdy w ich związku dzieje się tak podobnie źle jak tu napisane. Pisz, masz talent.

4

Odp: Jak rodzi się siła

Spodobał mi się nick Celtic Dream . Dlatego piszę.

Ja uważam, że masz ... potencjał. Czy talent? ...  Ciężko ocenić na podstawie jednej próbki tekstu.

Moim zdaniem dość dobrze uchwycone niektóre schematy z działu Rozstanie-Flirt-Rozwód_Zdrada.

Czy to Twoja ... autobiografia? sad

Posty [ 4 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024