2 lata małżeństwa a ja mam już dość! Roztył się, seks trwa 3 minuty wliczając ściąganie majtek (bo góry już nie trzeba), non stop marudzi i nudzi. Hellol! Jako matka polka z niemowlakiem to ja powinnam straszyć tuszą, mieć w głowie kaszkę i nienawidzić seksu! Doszło do tego, że patrzę na facetów z pożądaniem, zazdrością, żalem, tęsknotą... Wiem, to ja jestem ta zła, kobieta bezwztydna! Jaka ja jestem nieszczęśliwa!
To się rozwiedź,cyrografu nie podpisałaś.
Sprecyzuj trochę swój post, bo napisałaś go bardzo pod wpływem emocji
Nie wpadłaś na pomysł żeby mu o tym powiedzieć?
Przedstaw mu ze swojej perspektywy, że jakby się czuł gdybyś się spasła i nie zaspokajała go seksualnie?
Chyba że Ci się całkiem znudził i nie chcesz nic naprawiać, a te wady są tylko wymówką.
Jaka ja jestem nieszczęśliwa!
No jesteś. Ale z innych powodów niż Ci się wydaje.
Oj to, po takim okresie krótkim ten gość tak się zmienił?Najgorsze jest to ,że tkwisz w tym pomimo braku miłości do niego .W ten sposób marnujesz swoje lata życia ,a i jemu zamykasz furtkę do szczescia .Zastanów się dogłębnie nad sensem tego małżeństwa .Bo chodź takie decyzje są niezwykle trudne to jednak dają wyzwolenie z męki .
Trollololo
Niestety, chyba masz rację, Majko.
Pani zawiedziona, że mąż się roztył i puka bez gry wstępnej. Stąd te trzy minuty.
Gdzieżeś była, Autorko, gdy to się działo w ciągu tych dwóch lat?
Kolejne uzasadnienie nieodpartej potrzeby skoku w bok. Albo przygotowanie do informacji o wejściu w boczny związek jakiś czas temu.
Jak jesteś nieszczęśliwa, to odejdź od męża, weź ze sobą dziecko, zarób na siebie i na nie, i radź sobie sama.
Poszukaj sobie kogoś innego, skoro mąż Ci nie odpowiada.
widziały gały co brały to teraz ma...
Jak jesteś nieszczęśliwa, to odejdź od męża, weź ze sobą dziecko, zarób na siebie i na nie, i radź sobie sama.
Poszukaj sobie kogoś innego, skoro mąż Ci nie odpowiada.
Och, zarabiam na siebie, nie mierz wszystkich swoją miarą, proszę. Kolejne siedlisko utrzymanek, którym się wydaje, że trzeba znosić wszystko, bo jest się zależnym od faceta. Jak brałam ślub, to rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej, ale zapuszczone cierpiętnice będą bronić swego.
11 2016-05-24 16:41:41 Ostatnio edytowany przez Averyl (2016-05-24 16:42:37)
Cyngli napisał/a:Jak jesteś nieszczęśliwa, to odejdź od męża, weź ze sobą dziecko, zarób na siebie i na nie, i radź sobie sama.
Poszukaj sobie kogoś innego, skoro mąż Ci nie odpowiada.Och, zarabiam na siebie, nie mierz wszystkich swoją miarą, proszę. Kolejne siedlisko utrzymanek, którym się wydaje, że trzeba znosić wszystko, bo jest się zależnym od faceta. Jak brałam ślub, to rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej, ale zapuszczone cierpiętnice będą bronić swego.
Irma_en przeczytaj jeszcze raz co Cyngli napisała. Nie znam Cyngli osobiście, ale jakoś nie umiem sobie jej wyobrazić jako zapuszczoną cierpiętnice.
Po co pytasz się, skoro rozstawiasz po kątach, tych co mają inne zdanie
12 2016-05-24 17:46:34 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-05-24 17:49:09)
Cyngli napisał/a:Jak jesteś nieszczęśliwa, to odejdź od męża, weź ze sobą dziecko, zarób na siebie i na nie, i radź sobie sama.
Poszukaj sobie kogoś innego, skoro mąż Ci nie odpowiada.Och, zarabiam na siebie, nie mierz wszystkich swoją miarą, proszę. Kolejne siedlisko utrzymanek, którym się wydaje, że trzeba znosić wszystko, bo jest się zależnym od faceta. Jak brałam ślub, to rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej, ale zapuszczone cierpiętnice będą bronić swego.
Muszę Cię rozczarować, ale daleko mi do zapuszczonej cierpiętnicy utrzymanki ;-)
Rozwiązanie Twojego problemu jest proste - nie pasuje obecny partner - odejdź i poszukaj innego.
Ewentualnie możesz jeszcze zacząć puszczać się na boku, jeśli nieuczciwe rozwiązanie Cię usatysfakcjonuje.
P.S Odpowiedzi otrzymałaś w takim tonie, w jakim napisany był Twój post.
Droga pani skoro nie odpowiada ci obecna sytuacja to najwyższy czas na zmiany a nie marudzenie, samo się nie zrobi
Cyngli napisała "weź ze sobą dziecko i zarób na siebie i na nie" nie zgodzę się z tym.Na siebie -tak ale na dziecko to chyba po połowie.
To, że ktoś jest kiepskim mężem i z tego powodu odchodzi żona to nie zwalnia go automatycznie z obowiązku utrzymania dziecka.
Cyngli napisałaś to tak jakby mąż był tylko od zarabiania pieniędzy.
Najlepiej z nim porozmawiać o całej sytuacji.
Myślę,że Irma en ma prawo czuć się rozżalona takim stanem rzeczy.
irma_en napisał/a:Cyngli napisał/a:Jak jesteś nieszczęśliwa, to odejdź od męża, weź ze sobą dziecko, zarób na siebie i na nie, i radź sobie sama.
Poszukaj sobie kogoś innego, skoro mąż Ci nie odpowiada.Och, zarabiam na siebie, nie mierz wszystkich swoją miarą, proszę. Kolejne siedlisko utrzymanek, którym się wydaje, że trzeba znosić wszystko, bo jest się zależnym od faceta. Jak brałam ślub, to rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej, ale zapuszczone cierpiętnice będą bronić swego.
Muszę Cię rozczarować, ale daleko mi do zapuszczonej cierpiętnicy utrzymanki ;-)
Rozwiązanie Twojego problemu jest proste - nie pasuje obecny partner - odejdź i poszukaj innego.
Ewentualnie możesz jeszcze zacząć puszczać się na boku, jeśli nieuczciwe rozwiązanie Cię usatysfakcjonuje.P.S Odpowiedzi otrzymałaś w takim tonie, w jakim napisany był Twój post.
Nie mam 14 lat i wiem, że istnieją takie rozwiązania, ale dziękuję Ci za cudowne rady. Byłam ciekawa raczej czy jest tu kobieta w podobnej sytuacji i jak sobie z tym radzi.
16 2016-05-24 18:32:29 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-05-24 18:34:41)
Cyngli napisał/a:irma_en napisał/a:Och, zarabiam na siebie, nie mierz wszystkich swoją miarą, proszę. Kolejne siedlisko utrzymanek, którym się wydaje, że trzeba znosić wszystko, bo jest się zależnym od faceta. Jak brałam ślub, to rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej, ale zapuszczone cierpiętnice będą bronić swego.
Muszę Cię rozczarować, ale daleko mi do zapuszczonej cierpiętnicy utrzymanki ;-)
Rozwiązanie Twojego problemu jest proste - nie pasuje obecny partner - odejdź i poszukaj innego.
Ewentualnie możesz jeszcze zacząć puszczać się na boku, jeśli nieuczciwe rozwiązanie Cię usatysfakcjonuje.P.S Odpowiedzi otrzymałaś w takim tonie, w jakim napisany był Twój post.
Nie mam 14 lat i wiem, że istnieją takie rozwiązania, ale dziękuję Ci za cudowne rady. Byłam ciekawa raczej czy jest tu kobieta w podobnej sytuacji i jak sobie z tym radzi.
Ależ proszę bardzo, to nic nie kosztuje!
-------------------
WeraWeronika, pierwszy post Autorki zabrzmiał tak, jakby w jej mniemaniu mąż był tylko od seksu - odpowiedziałam więc w podobnym tonie nawiązując również do kwestii finansowej, która w każdym związku jest ważna.
Po wypowiedzi Autorki nie widać, by była jakoś szczególnie załamana, może po prostu wściekła i niezadowolona. Nie widać też woli ratowania związku. Napisałam więc od razu o rozstaniu, również z wrodzonej przekory ;-)
Można próbować reanimować wiele spraw w związku zaczynając od szczerej rozmowy, wizyty u seksuologa, terapii małżeńskiej. Tylko dwie strony muszą chcieć - Autorka nie napisała, czy rozmawiała już z mężem poważnie, nie napisała, jakie są ich relacje. Właściwie, to nic nie napisała. A my wyrocznią nie jesteśmy...
No ciezka sytuacja. Jednak moim zdaniem jak bedziesz tkwic dalej w tym zwiazku to bedzie tylko gorzej nie lepiej. I nie sadze, ze jakas rozmowa pomoze , a jak cos to tylko na jakis moment. Jezeli w se ie sie nie dopasowujecie to i w zyciu wszystko sie rypnie, tylko kwestia czasu. Ktos moze powiedziec, ze sex nie wazny ze liczy sie milosc , pieprzenie glupot , kazdy ma potrzeby sexualne a dobry sex takze pokazuje jak sie uklada w zwiazku. Mozesz z nim pogadac, jednak sama wiesz ze to do niczego nie doprowadzi, i teraz zalezy czy chcesz sie meczyc w tym zwiazku, ktory juz teraz Ci strasznie ciazy. Ja bym zostawil taka Kobiete.
On chyba nie ma takich potrzeb. Tzn . był kilka lat w związku, gdzie panna stronila od seksu i niby mu to przeszkadzalo, ale teraz dochodzę do wniosku, że aż tak źle to mu jednak nie było. On doskonale wie, jakie mam potrzeby, ale jego to nie obchodzi. Druga kwestia to jego totalne poddanie się teściowej. Ona jest jego mentorem i wyrocznią a on (i ja) powinniśmy wykonywać jej polecenia. Przed ślubem udawał niezależnego, twardego zawodnika a po ślubie kicha, tak jakby czekał do momentu, w którym nie musi udawać. W ogóle po ślubie okazało się wszystko, kompletnie wszystko inne niż było przed. A byliśmy ze sobą 3 lata, jednak każde z nas robiło karierę i nie było czasu przyjrzeć się dokładnie wielu sprawom, mój błąd. Ale skąd mogłam wiedzieć, że facet zamieni się w ciapka z wielkim brzuchem i brakiem zainteresowań, bo już ma żonę, to wreszcie może przestać grać? I co, mam z nim wziąć rozwód, bo mnie zaczął obrzydzać? Zdradzać nie będę, to nie moja bajka. Rozmowy kończą się klotnią, bo on ma ważniejsze sprawy niż seks czy siłownia.
On chyba nie ma takich potrzeb. Tzn . był kilka lat w związku, gdzie panna stronila od seksu i niby mu to przeszkadzalo, ale teraz dochodzę do wniosku, że aż tak źle to mu jednak nie było. On doskonale wie, jakie mam potrzeby, ale jego to nie obchodzi. Druga kwestia to jego totalne poddanie się teściowej. Ona jest jego mentorem i wyrocznią a on (i ja) powinniśmy wykonywać jej polecenia. Przed ślubem udawał niezależnego, twardego zawodnika a po ślubie kicha, tak jakby czekał do momentu, w którym nie musi udawać. W ogóle po ślubie okazało się wszystko, kompletnie wszystko inne niż było przed. A byliśmy ze sobą 3 lata, jednak każde z nas robiło karierę i nie było czasu przyjrzeć się dokładnie wielu sprawom, mój błąd. Ale skąd mogłam wiedzieć, że facet zamieni się w ciapka z wielkim brzuchem i brakiem zainteresowań, bo już ma żonę, to wreszcie może przestać grać? I co, mam z nim wziąć rozwód, bo mnie zaczął obrzydzać? Zdradzać nie będę, to nie moja bajka. Rozmowy kończą się klotnią, bo on ma ważniejsze sprawy niż seks czy siłownia.
To jakie widzisz wyjście z obecnego impasu? Może rozważ wizytę u seksuologa/terapię małżeńską? Kochasz męża?
Facet po slubie sie zmienia, niestety nie na lepsze. Pewnie mysli, ze po co ma sie starac jak juz Cie ma ? A sex, widsc zalezy mu tylko na wlasnej przyjemnosci, bo wiadomo ze Kobieta dluzej dochodzi niz facet a jen organ erogenny to Mozg. A jak tesciowa sie wtraca to tylko dolewa oliwy do ognia. Moze teraz nie myslisz ozdradzie, ciekawe jak dlugo tak wytrzymasz? Do konca zycia? To dosyc dlugo.
Wizyta u psychologa ? sexuologa? Ciekawe na jak dlugo to wystarczy? Sadzisz, ze Ktos w dorosly moze sie zmienic?
irma_en napisał/a:On chyba nie ma takich potrzeb. Tzn . był kilka lat w związku, gdzie panna stronila od seksu i niby mu to przeszkadzalo, ale teraz dochodzę do wniosku, że aż tak źle to mu jednak nie było. On doskonale wie, jakie mam potrzeby, ale jego to nie obchodzi. Druga kwestia to jego totalne poddanie się teściowej. Ona jest jego mentorem i wyrocznią a on (i ja) powinniśmy wykonywać jej polecenia. Przed ślubem udawał niezależnego, twardego zawodnika a po ślubie kicha, tak jakby czekał do momentu, w którym nie musi udawać. W ogóle po ślubie okazało się wszystko, kompletnie wszystko inne niż było przed. A byliśmy ze sobą 3 lata, jednak każde z nas robiło karierę i nie było czasu przyjrzeć się dokładnie wielu sprawom, mój błąd. Ale skąd mogłam wiedzieć, że facet zamieni się w ciapka z wielkim brzuchem i brakiem zainteresowań, bo już ma żonę, to wreszcie może przestać grać? I co, mam z nim wziąć rozwód, bo mnie zaczął obrzydzać? Zdradzać nie będę, to nie moja bajka. Rozmowy kończą się klotnią, bo on ma ważniejsze sprawy niż seks czy siłownia.
To jakie widzisz wyjście z obecnego impasu? Może rozważ wizytę u seksuologa/terapię małżeńską? Kochasz męża?
Nie wiem czy go kocham, chyba nie. Częściej go nie znoszę, bo czuję sie oszukana. Czuję, że chciał mieć ładną, nieglupią pannę, bo to ładnie wygląda. Często jak się klocimy mówi mi - nie rób mi tego, nie chcę się czuć samotny. Może po prostu to taki typ, co to nie lubi być w życiu sam. Jest kompletnie głuchy i ślepy na moje potrzeby. Istnieje tylko on i jego matka, dla niej skoczylby w ogień.
Cyngli napisał/a:irma_en napisał/a:On chyba nie ma takich potrzeb. Tzn . był kilka lat w związku, gdzie panna stronila od seksu i niby mu to przeszkadzalo, ale teraz dochodzę do wniosku, że aż tak źle to mu jednak nie było. On doskonale wie, jakie mam potrzeby, ale jego to nie obchodzi. Druga kwestia to jego totalne poddanie się teściowej. Ona jest jego mentorem i wyrocznią a on (i ja) powinniśmy wykonywać jej polecenia. Przed ślubem udawał niezależnego, twardego zawodnika a po ślubie kicha, tak jakby czekał do momentu, w którym nie musi udawać. W ogóle po ślubie okazało się wszystko, kompletnie wszystko inne niż było przed. A byliśmy ze sobą 3 lata, jednak każde z nas robiło karierę i nie było czasu przyjrzeć się dokładnie wielu sprawom, mój błąd. Ale skąd mogłam wiedzieć, że facet zamieni się w ciapka z wielkim brzuchem i brakiem zainteresowań, bo już ma żonę, to wreszcie może przestać grać? I co, mam z nim wziąć rozwód, bo mnie zaczął obrzydzać? Zdradzać nie będę, to nie moja bajka. Rozmowy kończą się klotnią, bo on ma ważniejsze sprawy niż seks czy siłownia.
To jakie widzisz wyjście z obecnego impasu? Może rozważ wizytę u seksuologa/terapię małżeńską? Kochasz męża?
Nie wiem czy go kocham, chyba nie. Częściej go nie znoszę, bo czuję sie oszukana. Czuję, że chciał mieć ładną, nieglupią pannę, bo to ładnie wygląda. Często jak się klocimy mówi mi - nie rób mi tego, nie chcę się czuć samotny. Może po prostu to taki typ, co to nie lubi być w życiu sam. Jest kompletnie głuchy i ślepy na moje potrzeby. Istnieje tylko on i jego matka, dla niej skoczylby w ogień.
Ło Matko.
Czyli ten wątek,to tak na poważnie,jak widzę?Sorrki,posądziłam Cię o trolling,po pierwszym poście.Ale i tak MORERACJA usuneła(nie wiedzieć czemu chłe,chłe).
No...to odszczekuję i czytam, co tam napisałaś
Wy kobiety to lubicie tkwic w takich zwiazkach, toksycznych zwiazkach.
Wy kobiety to lubicie tkwic w takich zwiazkach, toksycznych zwiazkach.
Nie przesadzaj z tym toksycznym związkiem, po prostu to kolejna historia z cudowną, poślubną przemianą...
Irma, no to jeśli go nie kochasz, to nie widzę sensu w próbach ratowania związku - chyba nie bardzo jest co...
Scorpion, tak, wierzę, że dorosła osoba może się zmienić, jeśli tego chce. Znam też wiele takich przypadków. Jedną z takich osób jest również mój mąż.
Irma, no to jeśli go nie kochasz, to nie widzę sensu w próbach ratowania związku - chyba nie bardzo jest co...
Scorpion, tak, wierzę, że dorosła osoba może się zmienić, jeśli tego chce. Znam też wiele takich przypadków. Jedną z takich osób jest również mój mąż.
Ja Cyngli non stop próbuję to sklecić, ale on nie chce. Twierdzi, że nie ma takiej potrzeby, że przecież jest dobrze. Jemu jest dobrze...
Cyngli napisał/a:Irma, no to jeśli go nie kochasz, to nie widzę sensu w próbach ratowania związku - chyba nie bardzo jest co...
Scorpion, tak, wierzę, że dorosła osoba może się zmienić, jeśli tego chce. Znam też wiele takich przypadków. Jedną z takich osób jest również mój mąż.
Ja Cyngli non stop próbuję to sklecić, ale on nie chce. Twierdzi, że nie ma takiej potrzeby, że przecież jest dobrze. Jemu jest dobrze...
Obie strony muszą chcieć, żeby się mogło udać.
Cyngli napisał/a:Irma, no to jeśli go nie kochasz, to nie widzę sensu w próbach ratowania związku - chyba nie bardzo jest co...
Scorpion, tak, wierzę, że dorosła osoba może się zmienić, jeśli tego chce. Znam też wiele takich przypadków. Jedną z takich osób jest również mój mąż.
Ja Cyngli non stop próbuję to sklecić, ale on nie chce. Twierdzi, że nie ma takiej potrzeby, że przecież jest dobrze. Jemu jest dobrze...
Jaki stąd wniosek wypływa?
Skoro jemu się nie chce, a Ty, Autorko, męża przez to już nie kochasz, po co tkwić w takim "starym małżeństwie"?
@irma_en
Nie bądź głupia. Szanse, że coś ruszy w dobrym kierunku na ogół są znikome, chyba, że mu zacznie zależeć to się postara - ale na jak długo? Jeżeli chcesz w tym tkwić to tkwij a jak nie to sama wiesz co masz zrobić, a jak nie to podpowiem - szukaj szczęścia z innym facetem. Jeżeli jesteś samodzielna i poradzisz sobie bez niego to papiery rozwodowe na stół to i może się przestraszy a jak nie to będziesz miała odpowiedź jak bardzo mu na Tobie zależy. Tkwić w związku z człowiekiem który obrzydza.. coś jak masochizm..
Nie rozumiem przed ślubem nie zauważyłaś pierwszych oznak "syndromu ferdka" strasznie szybko się twój mąż skapceniał zaledwie dwa lata po ślubie a co będzie po kilkunastu latach twoje szczęśliwego małżeństwa??
32 2016-05-26 17:33:52 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-05-26 17:34:24)
Jak to co będzie z niego Ferdek Kiepski
przyjedź do mnie albo znajdź seks partnera w okolicy,...jesteś fajna, nie jak twój facet (z nim nie przyjeżdzaj:))
Coś Wam powiem a raczej napiszę drogie Panie jak to jest z facetami w małżeństwie. Może nie jestem dobry w tematach małżeństwa, bo póki co nie ,,groziło" mi nic podobnego, ale jestem facetem więc czuję i myślę jak facet a poza tym obserwuję swoje otoczenie. Moich kolegów po ślubach, już kilkuletnich.
Droga autorko tematu, masz jakby to nazwać trochę za swoje. Sam tytuł tematu jest trochę nad wyraz nadużyciem. Jestem święcie przekonany, że nadal kochasz swojego męża a to co piszesz, to jedynie język kobiecych emocji, z którymi zawsze przegrywacie. Ja przynajmniej nie znam kobiety, która kierowałaby się rozumem. Uczucia czasami przegrywają u Was ze zdrowym rozsądkiem i wyrachowaniem. Czyżbyś nie spodziewała się jak to będzie w Waszym związku po ślubie? Czyżbyście nie rozmawiali na ten temat na długo zanim powiedzieliście sobie ,,tak"? Hmmmmm trudno raczej szukać winnego takiej sytuacji. Ale myślę, że trochę masz za swoje...
Próbuję zrozumieć Twój tok myślenia - uzasadnij mi proszę jak roztycie Twojego faceta ma wpływać na to, czy go kochasz czy nie? Kocha się z reguły ,,za coś" albo ,,pomimo czemuś" a nie za to jak ktoś wygląda. Chyba, że jestem w błędzie więc będę łaskaw aż wyprowadzisz mnie z tego błędu. Jeśli nie - uznam, że jak zwykle mam rację. W Waszym związku jesteście na takim etapie, że to o czym piszesz to nie oznaka tego, że go nie kochasz. A może zamiast pisać o tym tutaj, powinnaś z nim pogadać? Z jakiegoś powodu zakochałaś się w Nim i wydaje mi się, że byłaś w 100% przekonana do ślubu. Możliwe, że jak większość ludzi dałaś się oszukać samej sobie, jakie to życie po ślubie jest cudne i kolorowe. Prawdziwy związek zaczyna się dopiero po ślubie kiedy jest się ze sobą czasami więcej niż tylko 100% własnego czasu.
Na serio jeśli Twoimi problemami w małżeństwie jest to, że chłop się roztył albo, że sex trwa 3 minuty? Żeby większość małżeństw miała tylko takie problemy. Poważnie zweryfikuj swoje narzekania i przewartościuj swoje potrzeby. Dalej jestem w zdania, że we własnej głowie tworzysz iluzje, które mogą doprowadzić do dramatu Twojego męża i dziecka a jeśli nie...to jesteś taką samą jak każda kobieta w dzisiejszych czasach, nic nie wartą s***, którą powinno się traktować jak bębenek bo inaczej nie widzi swojego miejsca w szeregu i zaczyna wymyślać nie wiadomo jakie historie.
A teraz coś o facetach i to nie tylko o facetach w związkach czy małżeństwach. Ogólnie o naszych zachowaniach w relacjach z kobietami, które wynikają tylko z uwagi na Wasze - drogie panie - zachowanie.
Jak wiecie doskonale, przypięliście facetom łatkę wojownika, myśliwego, zdobywcy...no to teraz wyobrażam sobie tego zdobywcę z tematu autorki i dodaję słowo ,,przytył" No co to się stało z tym zdobywcą, łowcą, myśliwym? Samcem alfa?!
Czyżby coś nie tak robiła jego żona? Nie, raczej nie. Zapewne robiła co mogła. On też robił co mógł. Niestety w wyniku tego, że my faceci musimy Was zdobywać, większość facetów nie robi i nie mówi tego co chce, tylko robią to co muszą. Czasami to wystarczy a czasami nie. Dochodzi do tego, że faceci muszą się solidnie napracować aby zdobyć, zaliczyć daną kobietę czy coś tam więcej z nią robić. Czasami nie wystarczy mu się aż bardzo wysilać bo poziom szacunku kobiety do samej siebie jest tak nikły, że sama robi wszystko aby dać facetowi zrobić to ten chce zrobić. Tutaj jest pewien paradoks, bo zazwyczaj czy źli, podli faceci dostają co chcą ale kiedy kobieta spotyka się z facetem, który wykazuje przynajmniej minimum szacunku do kobiety - a to wynika z odpowiedniego wychowania go przez matkę - ta ucieka od niego. Dlaczego? To bardzo proste - sama nie czuje szacunku do samej siebie, więc nie będzie w stanie wytrzymać w takiej ramie w relacji. Stąd cała masa nieudanych związków i małżeństw po drodze. Stąd cała masa złych facetów z wieloma historiami i druga masa facetów, którzy chcieliby dostać chociaż zwykłego sms'a od kobiety z krótkim pytaniem jak się czuje?
To nie trudne i nic nie kosztuje. Ale cóż...później kobiety szukają gościa, co doceni piękno związku.
Jednak....te zachowania, te ramy, te dopięte na ostatni guzik ramy, doprowadziły do tego, że faceci w relacjach z kobietami zaczęli się dostosowywać do atmosfery panującej w relacji. Zazwyczaj kobiety kiedy uważają, że facet jest wystarczająco męski - nie wymagają od niego wiele - kiedy uznają, że facet jest z tych ,,dobrych" - to trzeba zajechać takiego. To prowadzi właśnie do takiego dostosowywania się faceta...także w małżeństwie. Sam znam osobiście takie małżeństwo z 10-letnim stażem, w którym on w sobotę o godzinie 10:00 zaczyna popijać piwerka a przez cały dzień leci do 20:00 ich kilkanaście. W niedziele jest ten sam repertuar. Oczywiście są dzieci - nawet dwójka. W jeszcze innym przypadku zadowolonego małżeństwa - ona w piątek bierze dzieciaka(3-letniego) i na cały weekend jedzie do rodziców, by wrócić w niedzielę, w późnych godzinach.
Facet dopasowuje się do danej sytuacji, myśli o sobie - jest egoistą - i dąży do tego aby to jemu było wygodnie. Na serio aż takie jesteście zdesperowane w swoim pociągu do faceta, że zadowalacie się tylko czymś takim?
Blech!
35 2016-05-27 10:53:55 Ostatnio edytowany przez Summertime (2016-05-27 11:16:29)
No wiesz chłopie wyżej ,doszłam do tekstu że nie znasz kobiety którą kierowałaby rozumem i na tym skończyłam czytac ponieważ chcem się do tego wyłącznie fragmentu odniesć .Otóż powiem Ci , że jesteś w błędzie !!!Są na tym świecie Panie które te dwie opcje łączą w całość !!!!!Gdyby kobieta wyłącznie myślała burzą emocji nie było by normalności tylko wiecznie problemy emocje dają miłość ale i rownieź stress.Mało znasz kobiety!!!!!! .oj mało.!!!!!!!Jeśli Tak czuje autorka to znaczy, że jest jej źle i jest zawiedziona oczekiwania nie pokryły się z teraźniejszością .
"Nie kocham męża" = rozwód.
I tyle.
No wiesz chłopie wyżej ,doszłam do tekstu że nie znasz kobiety którą kierowałaby rozumem i na tym skończyłam czytac ponieważ chcem się do tego wyłącznie fragmentu odniesć .Otóż powiem Ci , że jesteś w błędzie !!!Są na tym świecie Panie które te dwie opcje łączą w całość !!!!!Gdyby kobieta wyłącznie myślała burzą emocji nie było by normalności tylko wiecznie problemy emocje dają miłość ale i rownieź stress.Mało znasz kobiety!!!!!! .oj mało.!!!!!!!Jeśli Tak czuje autorka to znaczy, że jest jej źle i jest zawiedziona oczekiwania nie pokryły się z teraźniejszością .
Podobno ktoś też kiedyś widział na własne oczy Yeti...
Autorkę tematu przerasta fakt przytycia jej męża - co z wiekiem bywa raczej normalne - i z tego płytkiego powodu nagle stwierdziła, że go nie kocha. Ale oczywiście żadna z Was nie zastanowi się nad tym fragmentem, tylko jak ćmy lecące do światła, przytakujecie jej i proponujecie rzeczy, w wyniku których najwięcej ucierpi dziecko. No ale jak widać standardem tutaj jest gloryfikować nawet najgorsze i najgłupsze babskie zachowania i demonizacja faceta.
Nie stresuj się tak bo wykrzykników zabranie
oho.......... następna , która nie kocha, ale może by i kochała jakby się odmienił
Zaślubiny są super, co nie? Jest biała sukienusia z trenem i koronkami, goście, "gorzko, gorzko" , kwiatuszki albo misie do domu dziecka,wszyscy odstawieni, uśmiechnięci.... Fajnie sie przysięga dozgonną miłość smukłemu młokosowi w garniturku, który przez próg przenosi i walczyka wywija.... Kto by tam przewidywał katastrofę w postaci przytycia? Kto by tam myślał o smutnej, kanapowej rzeczywistości, albo o szacunku dla własnych słów.
Oj Boże , Boże.... że tez nie wymyślono szczepionki na infantylność...
Autorko! jeśli męża nie kochasz to po co z nim jesteś? dlaczego sie nie rozwiedziesz? na co czekasz? Czyżby na jego cudowna przemianę?
Nie wydaje mi się , że ten związek ma jakiekolwiek szanse.... i to nie dlatego , że małżonek nie zaspakaja cie w łóżku, to sa sprawy do omówienia i naprawienia. To sie nie uda ze względu na twoją absolutną bezkrytyczność wobec samej siebie. Za długo już dreptam po tej planecie, żeby nie wiedzieć, iż po wykluczeniu przypadków ewidentnych typu nałóg, przemoc, zdrada, wina leży po środku
Coś Wam powiem a raczej napiszę drogie Panie jak to jest z facetami w małżeństwie. Może nie jestem dobry w tematach małżeństwa, bo póki co nie ,,groziło" mi nic podobnego, ale jestem facetem więc czuję i myślę jak facet a poza tym obserwuję swoje otoczenie. Moich kolegów po ślubach, już kilkuletnich.
Droga autorko tematu, masz jakby to nazwać trochę za swoje. Sam tytuł tematu jest trochę nad wyraz nadużyciem. Jestem święcie przekonany, że nadal kochasz swojego męża a to co piszesz, to jedynie język kobiecych emocji, z którymi zawsze przegrywacie. Ja przynajmniej nie znam kobiety, która kierowałaby się rozumem. Uczucia czasami przegrywają u Was ze zdrowym rozsądkiem i wyrachowaniem. Czyżbyś nie spodziewała się jak to będzie w Waszym związku po ślubie? Czyżbyście nie rozmawiali na ten temat na długo zanim powiedzieliście sobie ,,tak"? Hmmmmm trudno raczej szukać winnego takiej sytuacji. Ale myślę, że trochę masz za swoje...
Próbuję zrozumieć Twój tok myślenia - uzasadnij mi proszę jak roztycie Twojego faceta ma wpływać na to, czy go kochasz czy nie? Kocha się z reguły ,,za coś" albo ,,pomimo czemuś" a nie za to jak ktoś wygląda. Chyba, że jestem w błędzie więc będę łaskaw aż wyprowadzisz mnie z tego błędu. Jeśli nie - uznam, że jak zwykle mam rację. W Waszym związku jesteście na takim etapie, że to o czym piszesz to nie oznaka tego, że go nie kochasz. A może zamiast pisać o tym tutaj, powinnaś z nim pogadać? Z jakiegoś powodu zakochałaś się w Nim i wydaje mi się, że byłaś w 100% przekonana do ślubu. Możliwe, że jak większość ludzi dałaś się oszukać samej sobie, jakie to życie po ślubie jest cudne i kolorowe. Prawdziwy związek zaczyna się dopiero po ślubie kiedy jest się ze sobą czasami więcej niż tylko 100% własnego czasu.
Na serio jeśli Twoimi problemami w małżeństwie jest to, że chłop się roztył albo, że sex trwa 3 minuty? Żeby większość małżeństw miała tylko takie problemy. Poważnie zweryfikuj swoje narzekania i przewartościuj swoje potrzeby. Dalej jestem w zdania, że we własnej głowie tworzysz iluzje, które mogą doprowadzić do dramatu Twojego męża i dziecka a jeśli nie...to jesteś taką samą jak każda kobieta w dzisiejszych czasach, nic nie wartą s***, którą powinno się traktować jak bębenek bo inaczej nie widzi swojego miejsca w szeregu i zaczyna wymyślać nie wiadomo jakie historie.A teraz coś o facetach i to nie tylko o facetach w związkach czy małżeństwach. Ogólnie o naszych zachowaniach w relacjach z kobietami, które wynikają tylko z uwagi na Wasze - drogie panie - zachowanie.
Jak wiecie doskonale, przypięliście facetom łatkę wojownika, myśliwego, zdobywcy...no to teraz wyobrażam sobie tego zdobywcę z tematu autorki i dodaję słowo ,,przytył" No co to się stało z tym zdobywcą, łowcą, myśliwym? Samcem alfa?!
Czyżby coś nie tak robiła jego żona? Nie, raczej nie. Zapewne robiła co mogła. On też robił co mógł. Niestety w wyniku tego, że my faceci musimy Was zdobywać, większość facetów nie robi i nie mówi tego co chce, tylko robią to co muszą. Czasami to wystarczy a czasami nie. Dochodzi do tego, że faceci muszą się solidnie napracować aby zdobyć, zaliczyć daną kobietę czy coś tam więcej z nią robić. Czasami nie wystarczy mu się aż bardzo wysilać bo poziom szacunku kobiety do samej siebie jest tak nikły, że sama robi wszystko aby dać facetowi zrobić to ten chce zrobić. Tutaj jest pewien paradoks, bo zazwyczaj czy źli, podli faceci dostają co chcą ale kiedy kobieta spotyka się z facetem, który wykazuje przynajmniej minimum szacunku do kobiety - a to wynika z odpowiedniego wychowania go przez matkę - ta ucieka od niego. Dlaczego? To bardzo proste - sama nie czuje szacunku do samej siebie, więc nie będzie w stanie wytrzymać w takiej ramie w relacji. Stąd cała masa nieudanych związków i małżeństw po drodze. Stąd cała masa złych facetów z wieloma historiami i druga masa facetów, którzy chcieliby dostać chociaż zwykłego sms'a od kobiety z krótkim pytaniem jak się czuje?
To nie trudne i nic nie kosztuje. Ale cóż...później kobiety szukają gościa, co doceni piękno związku.Jednak....te zachowania, te ramy, te dopięte na ostatni guzik ramy, doprowadziły do tego, że faceci w relacjach z kobietami zaczęli się dostosowywać do atmosfery panującej w relacji. Zazwyczaj kobiety kiedy uważają, że facet jest wystarczająco męski - nie wymagają od niego wiele - kiedy uznają, że facet jest z tych ,,dobrych" - to trzeba zajechać takiego. To prowadzi właśnie do takiego dostosowywania się faceta...także w małżeństwie. Sam znam osobiście takie małżeństwo z 10-letnim stażem, w którym on w sobotę o godzinie 10:00 zaczyna popijać piwerka a przez cały dzień leci do 20:00 ich kilkanaście. W niedziele jest ten sam repertuar. Oczywiście są dzieci - nawet dwójka. W jeszcze innym przypadku zadowolonego małżeństwa - ona w piątek bierze dzieciaka(3-letniego) i na cały weekend jedzie do rodziców, by wrócić w niedzielę, w późnych godzinach.
Facet dopasowuje się do danej sytuacji, myśli o sobie - jest egoistą - i dąży do tego aby to jemu było wygodnie. Na serio aż takie jesteście zdesperowane w swoim pociągu do faceta, że zadowalacie się tylko czymś takim?
Blech!
Na potrzeby swojego jakże pouczającego wykładu wyłuskałeś z wypowiedzi Irmy_en dwa problemy, z którymi się boryka: roztycie męża i krótki seks. Łaskawie uznałeś, że z gorszymi problemami borykają się inne małżeństwa. Nawet w pakiecie dorzuciłeś poradę: „zweryfikuj narzekania i przewartościuj swoje potrzeby”. Wszystko co piszesz jest bardzo rozsądne, aż się wzruszyłam. Emocje i uczucia mnie rozpierają!
Teraz przydałaby się jeszcze rozsądna rada jak poradzić sobie z innymi problemami, które wskazała:
„non stop marudzi i nudzi”,
„on doskonale wie jakie mam potrzeby, ale jego to nie obchodzi”,
„totalne poddanie się teściowej. Ona jest jego mentorem i wyrocznią, a on i ja powinniśmy wykonywać jej polecenia”,
„przed ślubem udawał twardego zawodnika, a po ślubie kicha”,
„już ma żonę, to wreszcie może przestać grać”,
„częściej go nie znoszę, bo czuję się oszukana”,
„jak się kłócimy mówi mi nie rób mi tego, nie chcę się czuć samotny”,
„jest kompletnie głuchy i ślepy na moje potrzeby”,
„istnieje tylko on i jego matka”.
Taka uczuciowa jestem, że trudno mi w tym gąszczu emocji poradzić autorce. Może później mi się uda. Tymczasem poratuj miszczu swoim rozsądkiem i wyjaśnij jak podejść do tych zagadnień...
Stress szkodzi zdrowiu !!!Nie jest to regułą że facet tyje
zresztą autorka poruszyła temat intymny co też jest wyznacznikiem jej podejścia do sytuacji .Każdy ma prawo wymagać ,chodzi o komunikację w partnerstwie bo jeśli ona zawodzi ,to tworzy się problem .No pewnie najłatwiej jest ocenić autorkę przez pryzmat ...że niby jest powierzchowna..... bo wygląd jej nie pasuje .Każdy jest inny .Jeden godzi się na życie w niespełnieniu ,ile jest takich osób co to są ze sobą dla samych chyba tylko zasad żyją , bo im np wiara nie pozwala czy też nie obiorą takiego stanowiska jak autorka bo jak można z powodu wyglądu kogoś odrzucić ?!!!No jak ?Ale Ci ludzie żyją ze sobą w cierpieniu .To jest tylko wyznacznik tego ,że nie są nawet w stanie pomyśleć, że mogliby się odciąć od tego i zacząć od Nowa, Ci ludzie są uzależnieni od bycia w takim bez przyjemności związku .Autorka przynajmniej jeśli odejdzie to da szanse również mężowi na lepsze jutro.