Ostatnio podczas rodzinnej imprezy usłyszałam od osoby, która pracuje w zawodzie pielęgniarki od 18 lat że wszystkie szkolenia są przejaskrawione i jest nadmierna tendencja do nakręcania tematu wypalenia zawodowego.
Jako trener i coach trudno mi się z tym zgodzić, moje doświadczenia podpowiadają że to bardzo powszechny problem. Więc to nie jest kwestia nadmiernego nakręcania tematu ale skali problemu. W codziennej pracy staram się zrobić wszystko aby w porę zdiagnozować taką sytuację i nie dopuścić do momentu kiedy pracownik będzie czuł się "wypalony" i w konsekwencji podejmie decyzje o odejściu. Pamiętajmy, że mówimy o procesie wypalenia a nie mobbingu
Poniżej wklejam fazy wypalenia zawodowego:
Christina Maslach, wieloletni badacz problematyki wypalenia zawodowego, wskazuje na trzy fazy wypalenia zawodowego:
1. Stadium wyczerpania emocjonalnego. Subiektywne poczucie nadmiernego zmęczenia i wyczerpania zasobów, poczucie wyeksploatowania zawodowego i braku możliwości regeneracji sił.
2. Stadium depersonalizacji i cynizmu. Dystansowanie się w stosunku do współpracowników, pacjentów, klientów, rozluźnienie więzi emocjonalnej ze współpracownikami.
3. Stadium braku poczucia osobistych osiągnięć i kompetencji w związku z wykonywaniem pracy. Negatywna ocena kompetencji zawodowych, obniżone poczucie dokonań osobistych, negatywne ocenianie własnej pracy, brak kontroli nad sprawami zawodowymi.
Mam do was takie pytanie w związku z tym :
Czy i kiedy wypaleniu da się zapobiec ?
Kogo większa w tym rola pracownika czy pracodawcy?
Co można zrobić żeby nie znaleźć się w takiej sytuacji ?