Witam, po długiej przerwie.
Jestem juz po rozwodzie, bolesnym (który nie jest;)?!?) Ale jest mi dobrze w życiu, nawet odważę sie napisać szczęśliwa, silna i usmiechnięta.
Szkoda że tyle trzeba przejść a moze i dobrze bo lekcja bezcenna i ile siły dała.
I na ta chwile już wiem tyle, ze racje miałam, b. mąż zdradzał mniie, przy czym nie ma to juz dla mnie najmniejszego znaczenia.
Wiem że wybranką jego serca została wieloletnia przyjaciólka, jeszcze sprzed małzeństwa. O której wiedziałam tylko tyle, że jest, że się przyjaźnią ale nigdy nie zostałyśmy sobie przedstawione ( 10 lat małzeństwa). kryli sie z tym. Co wiecej juz wiem że byli wcześniej parą ale drogi im sę rozeszły, bo ją również zdradził "ten były niedobry:))".
Zastanawia mnie tylko to, to po co to było i ze mnie wariatke robic w trakcie rozwodu, że mi sie wydaje, jak mnie nazwali psychiczną jestem.
Co o tym myślicie Drodzy Moi?