Związek z DDA - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 31 ]

1 Ostatnio edytowany przez Kobietapyta (2025-01-02 00:30:31)

Temat: Związek z DDA

Drogie, stoję przed dylematem. Kilka lat temu związałam się z mężczyzną DDA. Wszystkie moje niepewności usprawiedliwiam właśnie tym faktem (dda), stąd zaczynam tym cały wątek. Wiem, że on mnie kocha i zawsze był mi wierny, jednak teraz, kiedy to już może być coś całkiem poważnego zastanawiam się, czy powinnam z nim dalej być (bardzo chcę, ale się obawiam). On nie ma problemów z alkoholem, ale potrafił być wybuchowy w sytuacjach stresowych, kiedy były między nami problemy, wolał milczeć i odcinać się ode mnie nawet na kilka dni, ma też problemy z odnalezieniem się w sytuacjach społecznych. O każdą z tych rzeczy wiele razy się kłóciliśmy, prosiłam, aby panował nad emocjami, bo rani mnie. Widzę poprawę, nie zawsze mu to wychodzi, ale widzę, że chce się zmieniać i jest dużo lepiej. Tylko ja czuję, że czasami muszę być jego rodzicem, bo on wielu rzeczy nie wyniósł z domu. I ten dom rodzinny to dodatkowa moja obawa. Ojciec pije. Widziałam go przez ten czas tylko raz, przy drugiej okazji nie pojawił się, bo poszedl pić. Partner bardzo się tego wstydzi i widzę, że dużo go to kosztuje. Boję się, czy udzwignę całą tę sytuację. Partner mowi mi, że chce utrzymywać kontakt jedynie z mamą, że moglibyśmy ją zapraszać do siebie i w ogóle nie jeździć do domu rodzinnego, gdzie jest ojciec. Nie wierzę jednak, że będzie to możliwe- partner jeździ tam na święta, dodatkowo w razie choroby rodziców z pewnością musiałby pomóc i jest to dla mnie zrozumiałe. Rozum kłóci mi się z sercem, nie wiem co robić. Martwię się o moją potencjalną przyszłą rodzinę i dzieci. Jednocześnie widzę, jak trudno teraz o mądrego i oddanego faceta, a mój Partner taki jest. Nie chcę brzmieć w stylu "gdzie ja sobie kogoś innego znajdę" - mam nadzieję, że rozumiecie, co mam na myśli. Może któraś z Was ma większe doświadczenie i mogłaby mi podpowiedzieć?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2025-01-02 00:25:14)

Odp: Związek z DDA
Kobietapyta napisał/a:

Drogie, stoję przed dylematem. Kilka lat temu związałam się z mężczyzną DDA. Wszystkie moje niepewności usprawiedliwiam właśnie tym faktem (dda), stąd zaczynam tym cały wątek. Wiem, że on mnie kocha i zawsze był mi wierny, jednak teraz, kiedy to już może być coś całkiem poważnego zastanawiam się, czy powinnam z nim dalej być (bardzo chcę, ale się obawiam). On nie ma problemów z alkoholem, ale potrafił być wybuchowy w sytuacjach stresowych, kiedy były między nami problemy, wolał milczeć i odcinać się ode mnie nawet na kilka dni, ma też problemy z odnalezieniem się w sytuacjach społecznych. O każdą z tych rzeczy wiele razy się kłóciliśmy, prosiłam, aby panował nad emocjami, bo rani mnie. Widzę poprawę, nie zawsze mu to wychodzi, ale widzę, że chce się zmieniać i jest dużo lepiej. Tylko ja czuję, że czasami muszę być jego rodzicem, bo on wielu rzeczy nie wyniósł z domu. I ten dom rodzinny to dodatkowa moja obawa. Ojciec pije. Widziałam go przez ten czas tylko raz, przy drugiej okazji nie pojawił się, bo poszedl pić. Partner bardzo się tego wstydzi i widzę, że dużo go to kosztuje. Boję się, czy udzwignę całą tę sytuację. Partner mowi mi, że chce utrzymywać kontakt jedynie z mamą, że moglibyśmy ją zapraszać do siebie i w ogóle nie jeździć do domu rodzinnego, gdzie jest ojciec. Nie wierzę jednak, że będzie to możliwe- partner jeździ tam na święta, dodatkowo w razie choroby rodziców z pewnością musiałby pomóc i jest to dla mnie zrozumiałe. Rozum kłóci mi się z sercem, nie wiem co robić. Martwię się o moją potencjalną przyszłą rodzinę i dzieci. Jednocześnie widzę, jak trudno teraz o dobrego i oddanego faceta, a mój Partner taki jest. Nie chcę brzmieć w stylu "gdzie ja sobie kogoś innego znajdę" - mam nadzieję, że rozumiecie, co mam na myśli. Może któraś z Was ma większe doświadczenie i mogłaby mi podpowiedzieć?

Nie można stawiać się w roli rodzica.  Nie wychowasz  dorosłego faceta, który zawsze będzie tam jeździł, bo nie umie normalnie samodzielnie funkcjonować. Chcesz sobie zafundować samotne macierzyństwo? On nie zostanie z tobą gdy będziesz chora, potrzebowała pomocy, tylko pojedzie do rodziców.

3

Odp: Związek z DDA

Czy on był na terapii, czy chodzi na mitingi grup DDA?

Jeśli nic z tym nie robi, nie próbuje tego wyprostować u siebie, to w przyszłości będzie to rodziło dużo problemów.
Spróbuj go przekonać, bo może to dobry facet, ale potrzebuje wsparcia z zewnątrz, by sobie w głowie pewne rzeczy poustawiać.

4

Odp: Związek z DDA

To ja się wypowiem jako DDA. Pewne rzeczy jest nam bardzo ciężko ogarnąć, zwłaszcza na początku, bo wychodzimy z domu rodzinnego nie tylko z brakiem dobrych wzorców, ale przede wszystkim masą tych złych. Co nie znaczy, że nie możemy się zmienić, bo jak się mocno postaramy, to jesteśmy w stanie całkiem nieźle funkcjonować. Zresztą sama piszesz, że widzisz poprawę u partnera. Skoro dostrzega problem i mu zależy, by coś z nim zrobić, a nawet są jakieś widoczne efekty, to brzmi całkiem nieźle. Pytanie, czy uważasz, że te zmiany zachodzą wystarczająco szybko i czy jesteś gotowa nadal być przy nim podczas tego żmudnego procesu.

Dlaczego MUSISZ być jego rodzicem? I jak to w ogóle rozumiesz? Trzeba mu wiele rzeczy przypominać, na przykład kto w tym tygodniu sprząta łazienkę, wyprowadza psa, albo robi zakupy, czy jeszcze coś innego? Fajnie, jakbyś rozwinęła, bo w przypadku DDA to równie dobrze mogą być totalne błahostki, które nie różnią nas szczególnie od innych ludzi, jak i bardzo poważne rzeczy, na przykład brak poczucia odpowiedzialności, problem z zatrudnieniem i tym podobne.

Jeśli zaś chodzi o kontakt z rodziną, to rozumiem, że nie masz nic przeciwko jego matce?

5 Ostatnio edytowany przez gtx102 (2025-01-02 07:23:36)

Odp: Związek z DDA
Kobietapyta napisał/a:

Drogie, stoję przed dylematem. Kilka lat temu związałam się z mężczyzną DDA. Wszystkie moje niepewności usprawiedliwiam właśnie tym faktem (dda)

Niestety, ale osoby DDA powinny przejść długotrwałą terapię psychologiczną zanim zaczną budowac normalne i zdrowe związki. W zasadzie ich partnerzy też powinni korzystać z pomocy psychologa, by sobie z tym poradzić, umieć trzymać swoje granice i nie zatracić siebie samych. Są/(mogą) być osobami tak naprawdę skrzywionymi (też i skrzywdzonymi) emocjonalnie. W ich domu nie było normalności, często brakowało tez ciepła, miłości i pewności jutra. Żeby to przetrwać jakoś musiały się dostosować na sposób dysfunkcjonalny (były przeciez dziećmi). Takie osoby mogą (ale nie muszą. [polecam poczytac ich fora o samych sobie) charakteryzowac się tym, że moga miec wiele cech narcystycznych, być manipulacyjne, nałogowo kłamiące, wyrachowane, nie umiejące prawdziwie kochać, stosować ciche dni dla partnera, mieć duży problem z wiernością (np. dziewczynki będa "szukaly" wszędzie "ojca", który się nimi zaopiekuje i będzie wielbił), a dodatkowe są bardzo podatne na różnego rodzaju uzależnienia. Sam to przerabiałem. Ex zona, niby latami grała osobe wręcz cudowną i bardzo odpowidzialną. Po latach okazało się, że: kłamała jak najęta, miała na boku podejrzane stosunki z żonatymi kolegami z pracy, których nazywała ojcami, zaciągała dziesiątki kredytów, została nałogową hazardzistką, ciągle oglądała filmy pornograficzne w ukryciu, była też zakupoholiczką, była całkowicie uzależniona od komórki itd. Była roszczeniowa, nie chciała te wykonywac wielu obowiązków domowych i do samego końca chciała wysługiwac się mna powtarzajac, że jest moim dzieckiem.  Jej znajoma, która miała ten sam problem - DDA i zarzekała się, ze nigdy nie weźmie alkoholu do ust, została ćpunką i pijaczką, zdradzającą hurtowo swego męża ze wszystkimi dookoła, który jest uzalezniony od niej emocjonalnie i sam jest tez pijakiem. W skrócie - te osoby wyszły z szamba, miały i mają poczucie niskiej wartości, sa często chore uczuciowo i mają tendencję samemu budowania takiego samego syfu. Jako partner nelezy to wszystko rozumieć, ale nie nalezy tym tych osób usprawiedliwiać. One musza się terapeutyzować, a nie wieszać na partnerze, który ma wchodzic w rolę rodzica. To jest wygodna pozycja, bo po wszystkim mozna na druga osobe (niby rodzica) zrzucić wine i umyć ręce. Oczywiście nie każda z takich osób taka jest i będzie, ale trzeba mieć to wszystko na uwadze, bo zamiast związku parterskiego opartego na szacunku i zaufaniu, zbuduje się silnie toksyczny.

Kobietapyta napisał/a:

stąd zaczynam tym cały wątek. Wiem, że on mnie kocha i zawsze był mi wierny, jednak teraz, kiedy to już może być coś całkiem poważnego zastanawiam się, czy powinnam z nim dalej być (bardzo chcę, ale się obawiam). On nie ma problemów z alkoholem, ale potrafił być wybuchowy w sytuacjach stresowych, kiedy były między nami problemy, wolał milczeć i odcinać się ode mnie nawet na kilka dni,

to samo robiła moj ex. Odcinała, stosowała ciche dni trwajace i tygodniami. To ich sposób wyuczony z domu na rozwiazanie konfliktów przez ich omijanie. Milknięcie i odcinanie się jest przemocą emocjonalną. Jest nazywane karaniem ciszą obliczonym, że partner się złamie i podporząkuje się.

Kobietapyta napisał/a:

Partner mowi mi, że chce utrzymywać kontakt jedynie z mamą, że moglibyśmy ją zapraszać do siebie i w ogóle nie jeździć do domu rodzinnego, gdzie jest ojciec. Nie wierzę jednak, że będzie to możliwe- partner jeździ tam na święta, dodatkowo w razie choroby rodziców z pewnością musiałby pomóc i jest to dla mnie zrozumiałe.

Jak można wymagać od kogos, żeby odciął się od swoich rodziców, nawet jezeli mają problemy ? Nie wyobrażam sobie, żeby ktos chiał coś takiego ode mnie wyegzekować. Jakim prawem ktoś chciałby mnie odcinac od rodziców ? Gdyby był on dorosły i miał normalne poczucie wartości, to by ci to otwarcie powiedział, a nie jeszcze ci coś obiecywał, czego uważam, że nie powinien i się tobie podporządkowywał. Gdyby tam np. z nimi pił, to można by było jeszcze zrozumieć twoje żądania i zaniepokojenie tym tematem.

Kobietapyta napisał/a:

Jednocześnie widzę, jak trudno teraz o mądrego i oddanego faceta, a mój Partner taki jest. Nie chcę brzmieć w stylu "gdzie ja sobie kogoś innego znajdę" - mam nadzieję, że rozumiecie, co mam na myśli. Może któraś z Was ma większe doświadczenie i mogłaby mi podpowiedzieć?

Mam duże doświadczenie w tym temacie po 15 latach bycia z taką osobą i nigdy wiecej w coś takiego nie wejdę. Moja wydawała się oddana mi tak, że mógłbym za nia rękę dac sobie odciąć. No i nie miałbym tej ręki. Ona nawet była oddana, gdy już od dwóch lat żyła w równoległym zwiazku z kolegą, bo nawet jak jeżdziła z nim po hotelach, to zawsze do mnie dzwoniła i się "o mnie martwiła". Z drugiej strony, nie zawsze tak jest, ale trzeba mieć to na uwadze, że sa to osoby, które musza się terapeutyzowac, bo niestety mają często olbrzymie problemy ze soba, które ukrywają. To jest ich sposób na "przezycie", bo w takich pijackich domach zasada było krycie rodziców, żeby ze wstydu, nikt dookoła nie wiedział jak u nich naprawdę jest.

Jeżeli jednak Twój partner jest tak dobry i oddany, to może bedzie inaczej. Musisz z nim rozmawiać, a nie się wykłócać. Musisz mieć jednak z tyłu głowy, że liczą się czyny, a nie słowa, bo moja ex mogłaby obiecać ci wszystko, a i tak za plecami robić dalej swoje. Niestety łatwo z takimi osobami budowac związki toksyczne, co już sama zauważasz. Napisałaś że się kłócicie, zamiast dojść do poruzumienia. Ale jak zaznaczyłem wcześniej, wymaganie odcięcia sie partnera od rodziców, uważam, za niedopuszczalne z twojej strony i nie podlegajace dyskusji. Ja uznałbym, że ty tez jesteś osobą toksyczną, że w ogóle przyszło ci coś takiego na mysl. Wyobrazasz sobie, zeby ktoś tobie kazał się całkowicie odcinać np. od sióstr, braci, matki itd, bo nie są takie jakie powinny być ? Wygląda jakbyś chciała miec partnera na własność, a to co w nim nie idealne, nie współgrajace z twoją wizją przyszłości, zamieść pod dywan i ukryć przed światem. Z drugiej strony, gdyby partner jednak odciął się za twoimi namowami od rodziny i był do tego zdolny, to nie pomyslałaś, że pewnego dnia może tak samo i odciąć się od ciebie ?

6 Ostatnio edytowany przez Motocyklistka (2025-01-02 10:41:51)

Odp: Związek z DDA
Mrs.Happiness napisał/a:

To ja się wypowiem jako DDA. Pewne rzeczy jest nam bardzo ciężko ogarnąć, zwłaszcza na początku, bo wychodzimy z domu rodzinnego nie tylko z brakiem dobrych wzorców, ale przede wszystkim masą tych złych. Co nie znaczy, że nie możemy się zmienić, bo jak się mocno postaramy, to jesteśmy w stanie całkiem nieźle funkcjonować. Zresztą sama piszesz, że widzisz poprawę u partnera. Skoro dostrzega problem i mu zależy, by coś z nim zrobić, a nawet są jakieś widoczne efekty, to brzmi całkiem nieźle. Pytanie, czy uważasz, że te zmiany zachodzą wystarczająco szybko i czy jesteś gotowa nadal być przy nim podczas tego żmudnego procesu.

Dlaczego MUSISZ być jego rodzicem? I jak to w ogóle rozumiesz? Trzeba mu wiele rzeczy przypominać, na przykład kto w tym tygodniu sprząta łazienkę, wyprowadza psa, albo robi zakupy, czy jeszcze coś innego? Fajnie, jakbyś rozwinęła, bo w przypadku DDA to równie dobrze mogą być totalne błahostki, które nie różnią nas szczególnie od innych ludzi, jak i bardzo poważne rzeczy, na przykład brak poczucia odpowiedzialności, problem z zatrudnieniem i tym podobne.

Jeśli zaś chodzi o kontakt z rodziną, to rozumiem, że nie masz nic przeciwko jego matce?

Jestem DDA i DDD. Zgadzam się zupełnie z  Mrs.Happiness, jesteśmy w stanie całkiem nieźle sobie radzić w relacjach, związkach itp.
Przeszłam terapię DDA, na któej dość sporo zrozumiałam. Wiem skąd się we mnie biorą pewne reakcje i zachowania i staram się to kontrolować.
Np dla mnie "środowiskiem naturalnym" w dzieciństwie było życie w wiecznym napięciu, stresie. W dorosłym życiu, gdy np w obecnym związku było "za spokojnie" instynktownie wyszukiwałam powodu do niepokoju/stresu, bo to znałam, to  w irracjonalny sposób dawało poczucie hmmm bezpieczeństwa (tak wiem, brzmi bez sensu).
Niepewność, brak poczucia własnej wartości, chore poczucie zobowiazania wobec rodziców i wiele więcej - w moim przypadku to DDA.
Zaproponuj mu terapię. Jest to dość trudny krok, ale pomaga przynajmniej zrozumieć mechanizmy, które kierują zachowaniami, reakcjami. Można sobie zdecydowanie życie ułatwić.

7

Odp: Związek z DDA

Autorko, zastanów się czy chcesz przez resztę życia niańczyć swojego partnera, bo DDA ? No, chyba, że się spełniasz jako opiekunka i niańka.

8 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-01-02 17:22:54)

Odp: Związek z DDA
Farmer napisał/a:

Czy on był na terapii, czy chodzi na mitingi grup DDA?

Jeśli nic z tym nie robi, nie próbuje tego wyprostować u siebie, to w przyszłości będzie to rodziło dużo problemów.
Spróbuj go przekonać, bo może to dobry facet, ale potrzebuje wsparcia z zewnątrz, by sobie w głowie pewne rzeczy poustawiać.

Podpisuje się pod tym. Same checi moga nie wystarczyć. Musi popracować z kims z zewnatrz. Sam nie da rady. A jak chłop jest ok to warto powalczyć. Choć miej świadomość ze w 100% problemu nigdy nie rozwiążecie. Pewnie możesz z nim być szczesliwa ale tu nie ma miejsca na przypadek. Nie ryzykowałbym ze "jakoś to bedzie"

9 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-01-02 18:44:36)

Odp: Związek z DDA
gtx102 napisał/a:

Niestety, ale osoby DDA powinny przejść długotrwałą terapię psychologiczną zanim zaczną budowac normalne i zdrowe związki.

Mam trójkę rodzeństwa, wychowaliśmy się w tym samym domu, a każde z nas wyrosło na zupełnie innego człowieka. Dysfunkcje też mamy różne. Nie ma tu więc żadnej reguły. Co więcej, znam osoby z tak zwanych dobrych domów, które zachowują się w dorosłym życiu o wiele gorzej niż ja kiedykolwiek. Nie mam najmniejszych problemów z alkoholem, wiernością, pornografią, hazardem. Staram się rozwiązywać konflikty. Nie zawsze wychodzi to tak, jakbym sobie życzyła, bywa, że kogoś zranię i nie jestem z tego dumna, ale próbuję. U mnie akurat problem alkoholowy miała matka, ale nie szukam sobie jej substytutu. Ojca zresztą też nie, choć ten rodzony stosował na mnie przemoc, zarówno psychiczną, jak i fizyczną. Nigdy w życiu nie byłam na żadnej terapii. Dużo czytam, analizuję swoje zachowanie i staram się krok po kroku minimalizować niewłaściwe zachowania. Póki co ta metoda się sprawdzała. Partner autorki WIDZI problem, a to naprawdę połowa sukcesu. Oczywiście, jeśli z czymś nie radziłby sobie samodzielnie, to warto skorzystać z pomocy specjalisty, ale to nie jest warunek konieczny, by wyjść z tego bagna. Zresztą, niektórzy mogą lata spędzić na kozetce i nic z tego nie wynieść. Kwestia tego, jakim jest się człowiekiem.

gtx102 napisał/a:

to samo robiła moj ex. Odcinała, stosowała ciche dni trwajace i tygodniami. To ich sposób wyuczony z domu na rozwiazanie konfliktów przez ich omijanie. Milknięcie i odcinanie się jest przemocą emocjonalną. Jest nazywane karaniem ciszą obliczonym, że partner się złamie i podporząkuje się.

Robią tak również osoby z wielu innych środowisk. Nie tylko DDA.
Czasem wystarczy, że w domu ogólnie nie rozmawia się za bardzo o uczuciach.
A takich rodzin jest mnóstwo. Wielu dorosłych nie potrafi w emocje.
Podobno około 19% naszych rodaków ma objawy PTSD.
Z kolei problem alkoholowy można zaobserwować praktycznie w każdej rodzinie.
Nawet jeśli są to tak zwani wysoko-funkcjonujący alkoholicy.

gtx102 napisał/a:

Jak można wymagać od kogos, żeby odciął się od swoich rodziców, nawet jezeli mają problemy ? Nie wyobrażam sobie, żeby ktos chiał coś takiego ode mnie wyegzekować. Jakim prawem ktoś chciałby mnie odcinac od rodziców ? Gdyby był on dorosły i miał normalne poczucie wartości, to by ci to otwarcie powiedział, a nie jeszcze ci coś obiecywał, czego uważam, że nie powinien i się tobie podporządkowywał. Gdyby tam np. z nimi pił, to można by było jeszcze zrozumieć twoje żądania i zaniepokojenie tym tematem.

Tutaj się zgodzę. Również uważam, że to nie jest w porządku.
Mam przeczucie, być może mylne, że autorka sama się trochę wstydzi rodziny partnera.
A poczucie wstydu jest dla nas mega toksyczne, bo mocno utrudnia wyjście z roli ofiary.

10 Ostatnio edytowany przez gtx102 (2025-01-02 19:02:32)

Odp: Związek z DDA
Mrs.Happiness napisał/a:

Mam trójkę rodzeństwa, wychowaliśmy się w tym samym domu, a każde z nas wyrosło na zupełnie innego człowieka. Dysfunkcje też mamy różne. Nie ma tu więc żadnej reguły.

Wiem, dlatego pisałem, że "może" być taka i to co najmniej dwukrotnie, żeby nikogo nie stygmatyzować. Nie zmienia to faktu, że są to jednak partnerzy o podwyższonym ryzyku. Przebywałem nie raz z tymi ludźmi (jej rodziną) i wogóle nie rozmawiali ze sobą, ani ze mną. O niczym. Jej brat był całkowicie wycofany, a siostra może nie była aż taka jak ona, ale podobna. Na tyle podobna, że zamiast się zmartwić tym, że ex jest hazardzistką i ma wielkie dlugi, to zarzuciła mi, że wtrącam się w nie swoje sprawy i szpieguję swoją żonę. I ona płacze przeze mnie, bo dowiedziałem się jeszcze że mnie od lat zdradzała (te słowa nie padly, ale były w domyśle). Taka dosłownie beka mogąca się urodzić tylko u kogoś, kto ma całkowicie zaburzone widzenie świata.

No tak, ale czego można było się spodziewać jak ich starzy cały czas chlali tak, ze matka umarła od tego w średnim wieku, jak tylko się wyprowadzili z domu, a oni wychowywali jedno, drugie, przy okazji oglądając rzeczy, raczej nie przeznaczone dla dzieci. Są ludzie świadomi, wrażliwi i potrafią sobie z tym jakoś poradzić, ale jeżeli dzieci nie dostawaly milosci od rodziców w ogóle, to z prawdziwym kochaniem kogoś innego, czy i nawet "głupiego" zwierzęcia, to będzie to raczej mało możliwe.

Po dwóch wieloletnich związkach z partnerkami z podobnych domów, wiecej czegoś takiego osobiście nie zaryzkuję. Kiedyś nie rozumiałem z czym to wszystko się wiąże, a teraz już tak.

Mrs.Happiness napisał/a:

Partner autorki WIDZI problem, a to naprawdę połowa sukcesu.

Tylko tak naprawde jaki on widzi problem, bo z tego co napisała jego partnerka, to niby ten, że dalej komunikuje się z rodzicami, co tylko pokazuje, że albo chodzi o coś zupełnie innego, albo, że on nic nie widzi i daje się (może raczej obiecuje) komuś podporządkowywać. Z doświadczenia wiem też, że własna rodzina jest najważniejsza (na pewno - nie mniej ważna w danym momencie, gdy związek trwa) i to wbrew powszechnemu przekonaniu, że partner. Czemu ? Bo partner (małżonek) może w każdej chwili odejść, albo my sie z nim rozstaniemy, a rodzice i rodzeństwo zostają. To samo dotyczy przyjaciół.

11 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-01-02 19:27:09)

Odp: Związek z DDA
gtx102 napisał/a:

Wiem, dlatego pisałem, że "może" być taka i to co najmniej dwukrotnie, żeby nikogo nie stygmatyzować. Nie zmienia to faktu, że są to jednak partnerzy o podwyższonym ryzyku. Przebywałem nie raz z tymi ludźmi (jej rodziną) i wogóle nie rozmawiali ze sobą, ani ze mną. O niczym. Jej brat był całkowicie wycofany, a siostra może nie była aż taka jak ona, ale podobna. Na tyle podobna, że zamiast się zmartwić tym, że ex jest hazardzistką i ma wielkie dlugi, to zarzuciła mi, że wtrącam się w nie swoje sprawy i szpieguję swoją żonę. I ona płacze przeze mnie, bo dowiedziałem się jeszcze że mnie od lat zdradzała (te słowa nie padly, ale były w domyśle). Taka dosłownie beka mogąca się urodzić tylko u kogoś, kto ma całkowicie zaburzone widzenie świata.

W moim domu też się działy rzeczy, które, cytując klasyka, fizjologom się nie śniły, więc potrafię się domyślić, czego mogłeś być świadkiem. Jak słucham czasem swojego starszego brata i jego dziecinnych wymówek, to ciężko mi zachować spokój. Papieża doprowadziłby do obłędu. Dlatego od paru lat unikam przebywania w jego towarzystwie, choć w dzieciństwie byliśmy ze sobą bardzo blisko i wiem, że w pewnym sensie boli go moje odrzucenie. Dla mnie to też nie pozostaje zupełnie obojętne, ale nikogo nie będę na siłę za rękę prowadziła przez życie. Niektórych ludzi trzeba sobie po prostu odpuścić, zanim pociągną nas na dno za sobą.

gtx120 napisał/a:

No tak, ale czego można było się spodziewać jak ich starzy cały czas chlali tak, ze matka umarła od tego w średnim wieku, jak tylko się wyprowadzili z domu, a oni wychowywali jedno, drugie, przy okazji oglądając rzeczy, raczej nie przeznaczone dla dzieci. Są ludzie świadomi, wrażliwi i potrafią sobie z tym jakoś poradzić, ale jeżeli dzieci nie dostawaly milosci od rodziców w ogóle, to z prawdziwym kochaniem kogoś innego, czy i nawet "głupiego" zwierzęcia, to będzie to raczej mało możliwe.

Nie rób z nas takich ufoludków. Oczywiście, że wielu z nas potrafi kochać. Zarówno ludzi, jak i zwierzęta.
Co więcej, często szukamy w dzieciństwie takiego substytutu więzi z żywą istotą. Nierzadko wybór pada na pupila.
Kot czy pies to nie to samo, co rodzic, ale też potrafi sprawić, że czujesz się komuś potrzebny.

gtx120 napisał/a:

Po dwóch wieloletnich związkach z partnerkami z podobnych domów, wiecej czegoś takiego osobiście nie zaryzkuję. Kiedyś nie rozumiałem z czym to wszystko się wiąże, a teraz już tak.

A zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego ciągnęło Cię do właśnie takich partnerek?

gtx120 napisał/a:

Tylko tak naprawde jaki on widzi problem, bo z tego co napisała jego partnerka, to niby ten, że dalej komunikuje się z rodzicami, co tylko pokazuje, że albo chodzi o coś zupełnie innego, albo, że on nic nie widzi i daje się (może raczej obiecuje) komuś podporządkowywać. Z doświadczenia wiem też, że własna rodzina jest najważniejsza (na pewno - nie mniej ważna w danym momencie, gdy związek trwa) i to wbrew powszechnemu przekonaniu, że partner. Czemu ? Bo partner (małżonek) może w każdej chwili odejść, albo my sie z nim rozstaniemy, a rodzice i rodzeństwo zostają. To samo dotyczy przyjaciół.

Mówiła, że stara się w różnych sytuacjach zachowywać inaczej i widać poprawę.
Co do rodziców, to być może jego matka nie była dla niego jakaś szczególnie zła, a z tego, co zrozumiałam, to najbardziej zależy mu na kontakcie właśnie z nią.
DDA często mają ten problem, że panicznie boją się odrzucenia, więc partner autorki może się godzić na wiele dziwnych rzeczy tylko po to, by jej nie stracić.
Przykre, ale bardzo prawdziwe. Widać czuje się w tej relacji kimś gorszym, skoro tak się podporządkowuje.

12 Ostatnio edytowany przez gtx102 (2025-01-02 20:37:15)

Odp: Związek z DDA
Mrs.Happiness napisał/a:

Nie rób z nas takich ufoludków. Oczywiście, że wielu z nas potrafi kochać. Zarówno ludzi, jak i zwierzęta.
Co więcej, często szukamy w dzieciństwie takiego substytutu więzi z żywą istotą. Nierzadko wybór pada na pupila.
Kot czy pies to nie to samo, co rodzic, ale też potrafi sprawić, że czujesz się komuś potrzebny.

Nie chcę nikomu ujmować i zdaję sobie sprawę, że może być różny i jeden wyjdzie z traumy normalny, a drugi nie. A pro-po zwierząt, to moja tez niby kochała swego psa i była dla niego czuła. Nie przeszkadzało to jej jednak pisać, do koleżanki, że pies pewnie wkrótce zdechnie i problem rozwiąże się sam. "Problem", bo jej rodzice oddali go nam po latach (zdrowego psa), jak wyprowadziła się od nich i go tam zostawiła. Jak ode mnie odeszła, bo ja tego nie chciałem, to nawet nie zainteresowała się jak umierał i gdzie go pochowałem. Taka była jej "miłość". Nie mówię , że Ty taka jesteś.

Mrs.Happiness napisał/a:

A zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego ciągnęło Cię do właśnie takich partnerek?

To pytanie zadają terapeuci i powiem tobie, że wydaje mi się po prostu smieszne i nieżyciowe. A jak się w kimś zakochujemy, a potem pokochamy, to jesteśmy Panami tych uczuć ? Możemy pokochać i mordercę, a nic nie czuć i do Świętego. Tylko, ze to tak nie było, bo naiwny nie byłem (Tak mi sie wydawało, bo nie miałem doświadczenia zyciowego.) Ani jedna, ani druga na czole nie miały wypisane jakie sa i tego latami nie pokazywały, a ja byłem bardzo tolerancyjny i nikogo nie chciałem odrzucac tylko dlatego, że miał źle i miał "jedną kurtkę". Ciągnęło to złe słowo. Podobały mi się, zauroczyłem się nimi, a one mną. To samo by było, gdyby były z innego domu. Znałem wiele dziewczyn, które na pierwszy rzut oka zupełnie się do zwiazku nie nadawały, a one się wydawały idealne, uczuciowe i na takie się kreowały. Były pewne zastanawiające zgrzyty, które widziałem, ale nie wiedziałem co mam z tym zrobić, bo je bardzo kochałem. Nie znałem całej prawdy - ot co. Tą poznałem po latach.  Nikt przecież nie powie ci wprost: jestem złym, wyrachowanym człowiekiem i nie umiem kochać. One pewnie nad takimi rzeczami nawet się nie zastanawiały, bo obie miały pod 20 lat, a ja pojęcia nie miałem, co to znaczy DDA lub narcyzm itd, a sam byłem sentymentalnym romantykiem i idealistą.

Dzisiaj wiem, że moja matka miała podobne cechy, latami się wyżywała na mnie i na ojcu i dlatego w czasie już trwania zwiazku nie reagowałem tak jak powinienem reagować. A że nie wyobrażałem sobie wręcz, żeby je zostawić, to nawet jak poznałem całą prawdę, to nie mogłem sie z nią pogodzić i dalej chciałem być, nie rozumiejąc emocjonalnie (bo głowa wiedziała), że to tak nie działa i jest to od dawien - dawna koniec.

13

Odp: Związek z DDA
gtx102 napisał/a:

Nie chcę nikomu ujmować i zdaję sobie sprawę, że może być różny i jeden wyjdzie z traumy normalny, a drugi nie. A pro-po zwierząt, to moja tez niby kochała swego psa i była dla niego czuła. Nie przeszkadzało to jej jednak pisać, do koleżanki, że pies pewnie wkrótce zdechnie i problem rozwiąże się sam. "Problem", bo jej rodzice oddali go nam po latach (zdrowego psa), jak wyprowadziła się od nich i go tam zostawiła. Jak ode mnie odeszła, bo ja tego nie chciałem, to nawet nie zainteresowała się jak umierał i gdzie go pochowałem. Taka była jej "miłość". Nie mówię , że Ty taka jesteś.

Niektórzy są samolubni i okrutni, z wielu różnych powodów.
Nie trzeba być DDA, żeby traktować kogoś jak śmiecia.
Tobie się trafił cięższy przypadek, więc wzbudzamy u Ciebie większą czujność.

gtx120 napisał/a:

To pytanie zadają terapeuci i powiem tobie, że wydaje mi się po prostu smieszne i nieżyciowe. A jak się w kimś zakochujemy, a potem pokochamy, to jesteśmy Panami tych uczuć ? Możemy pokochać i mordercę, a nic nie czuć i do Świętego. Tylko, ze to tak nie było, bo naiwny nie byłem. Ani jedna, ani druga na czole nie miały wypisane jakie sa i tego latami nie pokazywały, a ja byłem bardzo tolerancyjny i nikogo nie chciałem odrzucac tylko dlatego, że miał źle i miał "jedną kurtkę". Ciągnęło to złe słowo. Podobały mi się, zauroczyłem się nimi, a one mną. To samo by było, gdyby były z innego domu. Znałem wiele dziewczyn, które na pierwszy rzut oka zupełnie się do zwiazku nie nadawały, a one się wydawały idealne, uczuciowe i na takie się kreowały. Były pewne zastanawiające zgrzyty, które widziałem, ale nie wiedziałem co mam z tym zrobić, bo je bardzo kochałem. Nie znałem całej prawdy - ot co. Tą poznałem po latach.  Nikt przecież nie powie ci wprost: jestem złym, wyrachowanym człowiekiem i nie umiem kochać. One pewnie nad takimi rzeczami nawet się nie zastanawiały, bo obie miały pod 20 lat, a ja pojęcia nie miałem, co to znaczy DDA lub narcyzm itd.

Widzisz, ja po prostu wierzę w to, że podświadomie przyciągamy do siebie różnych ludzi. Oczywiście już na świadomym poziomie możemy zdecydować, czy chcemy wejść z nimi w jakiekolwiek relacje, ale nie bez powodu pojawiają się na naszej drodze. Dlatego zapytałam, czy zastanawiałeś się, dlaczego właśnie one. Poza tym nie do końca wierzę w to, że obie były tak świetnymi aktorkami, że się przez lata w niczym nie połapałeś. Może po prostu ignorowałeś pewne sygnały? Jak te żony, które wiedzą, że zachowanie męża jest podejrzane, ale wolą nie kopać głębiej.

gtx120 napisał/a:

Dzisiaj wiem, że moja matka miała podobne cechy, latami się wyżywała na mnie i na ojcu i dlatego w czasie już trwania zwiazku nie reagowałem tak jak powinienem reagować. A że nie wyobrażałem sobie wręcz, żeby je zostawić, to nawet jak poznałem całą prawdę, to nie mogłem sie z nią pogodzić i dalej chciałem być, nie rozumiejąc emocjonalnie (bo głowa wiedziała), że to tak nie działa i jest to od dawien - dawna koniec.

Matka miała podobne cechy, czyli wszystko jasne.
Więc nie różnisz się tak bardzo od DDA.

14 Ostatnio edytowany przez Motocyklistka (2025-01-02 20:54:36)

Odp: Związek z DDA

gtx102, ale zdajesz sobie sprawę, że nie każdy DDA jest Twoją byłą?
Nie ukrywam, że i mój mąż miał przeze mnie prawdziwy roller coaster.  Często wpadałam w płacz, kuliłam się przy podniesionym tonie. Bałam się, że coś spieprzę. Analizowałam każdy ruch, każde słowo.
Podejrzewałam o różne rzeczy. A jednocześnie wstawałam przed nim, żeby jak wstanie czekało na niego śniadanie i kawa. Zawsze starałam się najlepiej, jak umiem, żeby nie pomyślał, że jestem leniwą, złą gospodynia itp
Żeby była jasność, on nigdy ode mnie tego nie wymagał. To moja głupia głowa narzuciła mi taki schemat.
Gdy były spokojne dni, czułam się dziwnie/niezręcznie.
Nasze zwierzaki były moim buforem bezpieczeństwa.
Wiele się zmieniło. Terapia i sam mój mąż (w dużej mierze nieświadomie, bo kompletnie nie ogarnia DDA)bardzo mi pomogli. Zrozumiałam wiele mechanizmów, odnajduję pewność siebie.
I uwierz mi, kocham swojego męża bardzo i wiem, że on mnie też. Lubię jego towarzystwo, uwielbiam dom, który stworzyliśmy.
DDA i DDD nie ułatwiają, bo błądziłam po omacku, nie wyniosłam wzorców z domu rodzinnego, a jedynie poczucie wstydu.

15 Ostatnio edytowany przez gtx102 (2025-01-02 21:01:22)

Odp: Związek z DDA
Mrs.Happiness napisał/a:

Niektórzy są samolubni i okrutni, z wielu różnych powodów. Nie trzeba być DDA, żeby traktować kogoś jak śmiecia.
Tobie się trafił cięższy przypadek, więc wzbudzamy u Ciebie większą czujność.

Moim zdaniem nie jesteś obiektywna i bronisz siebie, albo przynajmniej próbujesz jakoś usprawiedliwiac takie osoby, na zasadzie, że przeciez inni tez tak mogą mieć. Pewnie moga, ale cięzko oczekiwac, że ktoś wychodząc z takiej traumy, statytycznie bedzie jak ktoś w niej nie był. Nie chcę się przepychac w tym temacie, tylko opowiadam swoją historię i osób, które znam, które miały  i mają ten problem.

gtx120 napisał/a:

Widzisz, ja po prostu wierzę w to, że podświadomie przyciągamy do siebie różnych ludzi.

Wiem, kobiety tak mają, że wierzą w to chcą wierzyć. Mężczyżni sa bardziej logiczni i widzą to najczęsciej zupełnie inaczej.

gtx120 napisał/a:

Oczywiście już na świadomym poziomie możemy zdecydować, czy chcemy wejść z nimi w jakiekolwiek relacje, ale nie bez powodu pojawiają się na naszej drodze.

A to już zakrawa o przekonania wręcz metafizyczne i religijne. Też kiedyś myślałem, że los nas połączył i tak mówiłęm każdemu latami. Tak się właśnie miedzy innymi w to wkreciłem. Byłem głupi i nawiny, ale z tego wyrosłem.

gtx120 napisał/a:

Dlatego zapytałam, czy zastanawiałeś się, dlaczego właśnie one.

Chcesz prawdziwej odpowiedzi ? Zakochanie i miłość jest prosta jak budowa cepa. Podobasz mi się, ładnie mówisz, masz taki wyraz twarzy, a te Twoje oczy. Tak ładnie pachnie pachnie Twoje ciało i jesteś taka czuła. Mówisz mi, że mnie kochasz, jaki jestem wspaniały i nigdy nie zostawisz itd. itd. Gdyby się szlajały, klęły, wydawały sięnie odpowiedzialne, nigdy bym w to nie wszedł, a tak przez dwa pierwsze lata nie mogliśmy się oderwać od siebie i nie wychodziliśmy z łóżka. Taka odpowiedź Ciebie satysfakcjonuje ?

gtx120 napisał/a:

Poza tym nie do końca wierzę w to, że obie były tak świetnymi aktorkami, że się przez lata w niczym nie połapałeś. Może po prostu ignorowałeś pewne sygnały? Jak te żony, które wiedzą, że zachowanie męża jest podejrzane, ale wolą nie kopać głębiej.

Mężczyżni nie sa aż tacy domyślni i mają w głowie coś innego niżanalizowanie swoich partnerek, dopóki się nie sparzą. Aktorkami ? Moja dostała by za to oskara, bo była przebiegła jak podwójny agent. Nie chce mi siwchodzić w szczegóły, ale dopiero to zrozumiałęm jak na sam już koniec popatrzyła mu głęboko w oczy, powiedziała, że mnie tak mocno kocha i nigdy nie zostawi i się roześmiała, a ja zrozumiałem, że właśnie patrzy tak samo jak się poznaliśmy. Wtedy zrozumiałem jaką jest oszustką i jak bardzo jest okrutna.

gtx120 napisał/a:

Więc nie różnisz się tak bardzo od DDA.

Jeżeli ktoś, kto nie znał nawet takiego pojecia jak wyrachowanie i  kłamstwo. Jest empatyczny, honorowy, z takimi zasadami, że zadnej z nich dwóch nie zdradził w przeciagu 25 lat jest podobny, to chyba to jest jakis jednak żart. Jedyne co mi dolegało, to wielki strach przed porzuceniem z powodu tego jak traktowała mnie moja matka.

16

Odp: Związek z DDA
gtx102 napisał/a:
Mrs.Happiness napisał/a:

A zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego ciągnęło Cię do właśnie takich partnerek?

To pytanie zadają terapeuci i powiem tobie, że wydaje mi się po prostu smieszne i nieżyciowe. A jak się w kimś zakochujemy, a potem pokochamy, to jesteśmy Panami tych uczuć ?

Czyli się nie zastanawiałeś. Wierz mi w wyborze partnerek nie było przypadku. Nie mam pojęcia co. Może w głębi duszy jestes np...ratownikiem? A może co innego? Warto się zastanowic

17 Ostatnio edytowany przez gtx102 (2025-01-02 21:44:34)

Odp: Związek z DDA
Bert44 napisał/a:

Czyli się nie zastanawiałeś. Wierz mi w wyborze partnerek nie było przypadku. Nie mam pojęcia co. Może w głębi duszy jestes np...ratownikiem? A może co innego? Warto się zastanowic

To nie ma znaczenia w tym wypadku, ale faktem jest to, że juz od dziecka chciałem innych ratować. Po prostu one miały wielki głód miłości, której nie znały, a ja ją znałem, bo rodzice mnie bardzo kochali i ja wiedziałem jak ja dać. W zasadzie tez miałem wielki głód miłości, bo rodzice niby się i mnie kochali, ale w domu było często piekło, bo matka przejawiała bardzo silne cechy narcystyczne i potrafiła bardzo mocno krzywdzić psychicznie. Powiedziałem sobie, że ja na to nie pozwolę i będe najlepszy jak tylko można, żeby żadna z partnerek nie zaznała tego co ja. O sobie nie myślałem za bardzo, a je przekładałem nad siebie, bo w zasadzie nie znałem świadomie tego pojecia jak miłość własna (efekt przemocy psychicznej matki), jak znam to teraz. One zauwazyły moją wielką jak stodoła naiwność i powoli weszły mi na głowę, a ja nie rozumiałem że tak można robić i to dla kogoś, kogo się niby kocha. To się nie mieściło mi w głowie i starałem się tego nie zauważać, bo bałem się konfrontacji z tym, że odejdą, a one potrafiły mnie tym wręcz szantażować, same wiedząc, że ich nie zostawię. Paraliżował mnie strach, a ogłupiało to, ze same się ciągle dopytywały, czy ja ich nie zostawię. W efekcie i tak powstała podobna toksyczna dynamika jak u moich rodziców, tylko że bez żadnego cienia kłótni w drugim wypadku, bo w pierwszym partnerka zaczełą używac przemocy fizycznej wobec mnie, ja broniac się nie byłem jej dłużny, ale tak, żeby nie zrobić jej krzywdy, jak starała się zrobić to ona. Na przemian co pewien czas się obrażaliśmy na siebie, płakaliśmy, godziliśmy i tak w kółko. Dopiero po wszytkim zorientowałem się, że dużo z tego wypierałem ze świadomości.

Wiec to fakt, też byłem zaburzony emocjonalnie, że potrafiłem w czymś takim tkwić, ale sam tego nie zaczynałem. Robiły to one, bo tak wyglądało życie w ich domu, gdzie była przemoc fizyczna, alkohol, wyzwiska, kradzieże, czy nawet gwałty.

18 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-01-02 21:57:11)

Odp: Związek z DDA
Motocyklistka napisał/a:

gtx102, ale zdajesz sobie sprawę, że nie każdy DDA jest Twoją byłą?
Nie ukrywam, że i mój mąż miał przeze mnie prawdziwy roller coaster.  Często wpadałam w płacz, kuliłam się przy podniesionym tonie. Bałam się, że coś spieprzę. Analizowałam każdy ruch, każde słowo.
Podejrzewałam o różne rzeczy. A jednocześnie wstawałam przed nim, żeby jak wstanie czekało na niego śniadanie i kawa. Zawsze starałam się najlepiej, jak umiem, żeby nie pomyślał, że jestem leniwą, złą gospodynia itp
Żeby była jasność, on nigdy ode mnie tego nie wymagał. To moja głupia głowa narzuciła mi taki schemat.
Gdy były spokojne dni, czułam się dziwnie/niezręcznie.
Nasze zwierzaki były moim buforem bezpieczeństwa.
Wiele się zmieniło. Terapia i sam mój mąż (w dużej mierze nieświadomie, bo kompletnie nie ogarnia DDA)bardzo mi pomogli. Zrozumiałam wiele mechanizmów, odnajduję pewność siebie.
I uwierz mi, kocham swojego męża bardzo i wiem, że on mnie też. Lubię jego towarzystwo, uwielbiam dom, który stworzyliśmy.
DDA i DDD nie ułatwiają, bo błądziłam po omacku, nie wyniosłam wzorców z domu rodzinnego, a jedynie poczucie wstydu.

Dokładnie tak. Mamy swoje wady, nie ukrywam, nie zaprzeczam, ale potrafimy też zrobić dla bliskich wiele dobrego. Swoją drogą, wśród cech DDA można przeczytać również o czymś takim, jak umiejętność przetrwania w trudnych sytuacjach. Niesiemy na barkach spory ciężar, który rzecz jasna może nas przygnieść, ale z drugiej strony, jeśli damy radę go udźwignąć, to później niełatwo jest nas złamać. Osobiście uznaję to za naszą zaletę.

gtx102 napisał/a:

Moim zdaniem nie jesteś obiektywna i bronisz siebie, albo przynajmniej próbujesz jakoś usprawiedliwiac takie osoby, na zasadzie, że przeciez inni tez tak mogą mieć. Pewnie moga, ale cięzko oczekiwac, że ktoś wychodząc z takiej traumy, statytycznie bedzie jak ktoś w niej nie był. Nie chcę się przepychac w tym temacie, tylko opowiadam swoją historię i osób, które znam, które miały  i mają ten problem.

A moim zdaniem to Ty nie jesteś obiektywny, bo wszedłeś dwa razy w związek z takimi osobami i źle na tym wyszedłeś, więc teraz projektujesz ich zachowania na nas wszystkich. To, że nie mam już w sobie poczucia wstydu, ani bycia kimś gorszym, nie znaczy, że zakłamuję rzeczywistość. Sama wiem najlepiej, jak wiele mnie czasem kosztuje, by zapanować nad własnymi odruchami. Jednocześnie jestem żywym przykładem, że jest to możliwe.

gtx120 napisał/a:

Wiem, kobiety tak mają, że wierzą w to chcą wierzyć. Mężczyżni sa bardziej logiczni i widzą to najczęsciej zupełnie inaczej.

Tak, jasne. Dlatego wciąż przybywa tu gości, którzy zostali oszukani i zdradzeni. Bo jesteście bardziej logiczni od nas.
Wcale nie chodzi o to, że wielu mężczyzn patrzy tylko na wygląd i gibkość partnerki, a potem płaczą, że to zła kobieta była.
Bujać to las. Zresztą, gdzie była ta logika, gdy wchodziłeś dwukrotnie w te toksyczne relacje?

gtx120 napisał/a:

A to już zakrawa o przekonania wręcz metafizyczne i religijne. Też kiedyś myślałem, że los nas połączył i tak mówiłęm każdemu latami. Tak się właśnie miedzy innymi w to wkreciłem. Byłem głupi i nawiny, ale z tego wyrosłem.

Nie los. Twój mózg. Instynkt.

gtx120 napisał/a:

Chcesz prawdziwej odpowiedzi ? Zakochanie i miłość jest prosta jak budowa cepa. Podobasz mi się, ładnie mówisz, masz taki wyraz twarzy, a te Twoje oczy. Tak ładnie pachnie pachnie Twoje ciało i jesteś taka czuła. Mówisz mi, że mnie kochasz, jaki jestem wspaniały i nigdy nie zostawisz itd. itd. Gdyby się szlajały, klęły, wydawały sięnie odpowiedzialne, nigdy bym w to nie wszedł, a tak przez dwa pierwsze lata nie mogliśmy się oderwać od siebie i nie wychodziliśmy z łóżka. Taka odpowiedź Ciebie satysfakcjonuje ?

Tak, bo sam przyznajesz, że logika nie miała nic wspólnego z Twoimi wyborami.

gtx120 napisał/a:

Mężczyżni nie sa aż tacy domyślni i mają w głowie coś innego niżanalizowanie swoich partnerek, dopóki się nie sparzą. Aktorkami ? Moja dostała by za to oskara, bo była przebiegła jak podwójny agent. Nie chce mi siwchodzić w szczegóły, ale dopiero to zrozumiałęm jak na sam już koniec popatrzyła mu głęboko w oczy, powiedziała, że mnie tak mocno kocha i nigdy nie zostawi i się roześmiała, a ja zrozumiałem, że właśnie patrzy tak samo jak się poznaliśmy. Wtedy zrozumiałem jaką jest oszustką i jak bardzo jest okrutna.

To może jednak warto zmienić podejście i zacząć analizować?
A nie wpychać łapy do ogniska i później się dziwić, że parzy. 
Nie twierdzę, że nie ma ludzi, którzy potrafią wyśmienicie manipulować i tak namieszać drugiej osobie w głowie, że zwątpi nawet we własne istnienie, ale od tego mamy mózg, by z niego korzystać. Dla własnego dobra lepiej nauczyć się odczytywać pewne sygnały oraz na nie odpowiednio reagować.

gtx120 napisał/a:

Jeżeli ktoś, kto nie znał nawet takiego pojecia jak wyrachowanie i  kłamstwo. Jest empatyczny, honorowy, z takimi zasadami, że zadnej z nich dwóch nie zdradził w przeciagu 25 lat jest podobny, to chyba to jest jakis jednak żart. Jedyne co mi dolegało, to wielki strach przed porzuceniem z powodu tego jak traktowała mnie moja matka.

Nie trzeba przeżyć tej samej traumy, by powstały w nas podobne mechanizmy.
Miałeś wstrętną matkę i znajdowałeś podobne do niej partnerki.
Wielu z nas przeżywa swoje dzieciństwo na nowo w dorosłym życiu. To nie jest nic odkrywczego. Czasem próbujemy się w ten pokręcony sposób uleczyć. Wybieramy partnera, który mocno przypomina rodzica i staramy się tym razem wypracować lepsze zakończenie historii. Albo po prostu zapracować sobie na akceptację kogoś, kogo nasz mózg zaklasyfikował jako substytut matki, czy ojca.

gtx102 napisał/a:

Po prostu one miały wielki głód miłości, której nie znały, a ja ją znałem, bo rodzice mnie bardzo kochali i ja wiedziałem jak ja dać.

Narcystyczna matka, która się wyżywała, bardzo Cię kochała? Aha.

19 Ostatnio edytowany przez gtx102 (2025-01-02 22:12:05)

Odp: Związek z DDA
Mrs.Happiness napisał/a:

Narcystyczna matka, która się wyżywała bardzo Cię kochała? Aha.

Nie chce mi się odpowiadać na wszystko co napisałaś, ale to nie tak.  Życie jest dużo bardziej skomplikowane, niż to co napisałaś. Wybierałem, bo miałem nastawienie idealistyczne i to w nich się zauroczyłem, a one we mnie. Wybraliśmy się nawzajem, a na początku była idylla. Dopiero potem zaczeliśmy się szarpać. Co to tego co piszesz jak ty jesteś, to przecież nie zaprzeczam, że tak nie jest. Czytałem i znam te wszystkie problemy wspólnego zycia z ludźmi, którzy mieli doświadczenie życia w takich domach. Statystyka jest nieubłagalna. Coś do czegoś zupełnie nie przykładłem żadnego znaczenia, a i wogóle nie wiedziałem z czym się będe mierzył.

Uważasz, że wszystko jest czarno-białe. Że jest miłość, albo jej nie ma ? Zaręczam ci, że moi rodzice mnie wielbili, głaskali, śpiewali mi piosenki, uczyli jak kochac zwierzęta, przytulali itd. wiec jak widzisz kochali. Co nei znaczy, że i krzywdzili psychicznie. To tak samo jak teraz jeszcze kocham swoją ex i ją już nienawidzę zarazem. Te uczucia sa tak blisko siebie ....

Też uważasz, że miłość się wybiera sie ot tak i można sobie ją odrzucić ot tak, bo po kilku latach zaczyna być zupełnie inaczej ? Tak, wszystko się skończyło w obydwu przypadkach, ale gdyby było to tak oczywiste, to nie trwało by to łacznie 25 lat. Nie wiedziałem, że ktoś może np. zaciągnąć prawie milion kredytów i sobie przez 10 lat smacznie spać i prosić, żebym go pogłaskał, nawet wracajac z wyra od sponsora. Teraz już wiem, że to możliwe. Nie zmienia to jednak faktu, że nikogo przez analizę sie nie pokcoha, bo to tak nie działa. Wystarczy wiedzieć, że nie wszystko złoto co się świecić i nie być życiowym idiotą.

Mówisz, że to tylko ona itd. No przepraszam, a jej rodzeństwo, a poprzednia i jej rodzeństwo - pijacy i złodzieje, a moja znajoma, a inne dziewczyny jakie znałem z podobnych domów. Problem jest taki, że tam było widac wszystko czarno na białym, bo sie dziewczyny nie kryły z tym jakie są. Wprost mi mówiły (te które odrzucałem), że jestem dziwny, bo jak je zabieram na przejażdzkę samochodem, to nie zdejmuję im potem majtek. Nic na to nie poradzę, że jest tylko alkoholizmu i przemocy dookoła. Z takim ludźmi obok żyłem, takich przysyłał mi "los", a tak naprawdę społeczeństwo. Zeby nie było, że były jakieś wykolejone to jedna i druga zajmują wysokie i szanowane stanowiska zwiazane z psychologią, czy wychowaniem młodziezy. To nie jest takie proste jak widzisz i oczywiste, bo pozory myla. Pozory o których nie miałem pojecia.

Gdybym był jak inni, to pewnie bym je od razu odrzucił, że biedne i nic nie mają, ale tego typu myślenie było i jest poniżej mojej godnosci. Tak znałęm i wiele innych. Powiem ci biologicznie, bo zakochaniem rządzi jednak biologia. Inne nie pachniały jak one i tak bardzo ich twarze nie przypominały mi mojej matki. Obie były tez brunetkami, bo tylko w takich jestem w stanie się zakochać. Inne mnie nie kręcą. Zero. Null.

20

Odp: Związek z DDA

Myślę, że i mój Brat był DDA, tyle że on nie dźwignął..

Mrs.Happiness - dokładnie tak. Do tego żyjemy w dość trudnych czasach, gdzie z social mediów uśmiechają się do nas "idealni ludzie w idealnych domach."
To, co my znamy z naszych dziecięcych lat jest totalnie odmienne.
Nie wiem jak u Ciebie, ale we mnie wbudzało to m.in. poczucie lęku, że ja tak nie umiem. Wieczne porównywanie się do "tych lepszych"
Zresztą, z tego co pamiętam z terapii, jest kilka typów DDA.
I tu, że można przekuć nasze doświadczenia w naszą zaletę zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości.
Jak już przebrniemy przez przyznanie się przed sobą, że jesteśmy DDA, próbę ogarnięcia zachowania, panowania nad sobą, to całkiem fajni i lojalni z nas ludzie.
A wiesz dlaczego gtx102? Bo jesteśmy cholernie z siebie dumni, że mimo śmierdzącego bagna za nami udało nam się stworzyć wartościowe relacje. Że umiemy coś dobrego zrobić i utrzymać w przeciwieństwie do naszych rodziców.
Że na imprezach możesz wypić 1 drinka, a możesz nie wypić nic, bo nie potrzebujesz alkoholu do życia.
Jesteśmy dumni, bo mamy pełne lodówki jedzenia, które szanujemy, bo wiele razy szło się spać głodnym.
Że nikt nie odłącza nam prądu, bo rodzice znów przepili kasę na rachunek.
Nasz bagaż jest potwornie ciężki i takim osobom, które tego nie przeszły ciężko to zrozumieć.
Ale wiesz.. nie tylko wśród DDA, DDD są toksycy.
Wśród osób "normalnych", tacy jak np Ty też.

21 Ostatnio edytowany przez gtx102 (2025-01-02 22:21:46)

Odp: Związek z DDA
Motocyklistka napisał/a:

Nasz bagaż jest potwornie ciężki i takim osobom, które tego nie przeszły ciężko to zrozumieć.
Ale wiesz.. nie tylko wśród DDA, DDD są toksycy. Wśród osób "normalnych", tacy jak np Ty też.

Myślisz, że ja tego nie rozumiem ? Doskonale rozumiem. Mi jednak tego typu stwierdzenia brzmią jako za wszelką cenę obronę swego JA. Sam jestem inny, bo bym ujął to zupełnie inaczej: Wielu nie wychodzi psychicznie z tego szamba i tworzy je innym. Np. mi i tym którym znam to się udało, ale są tacy sa w tym utkwili. Bierzcie to pod uwagę, że tak może być wiążac się z takimi osobami.

Z tego co piszesz, myślisz pewnie, że uwazam, że bycie DDA to jakiś stygmat ? Oczywiście, że nie. Nie musi, ale może, ale nie na zasadzie zlepku liter, a tego kim się w efekcie staniemy. Tak samo jak stygmatem niby nie jest to, że ci np. zona oświadcza, że uważa się za dziwkę. W realności jest, ale nie dlatego co ludzie pomyslą, bo mam to głęboko gdzieś, ale w moim sercu i duszy.

To wszystko co mam do napisania na ten temat.

22

Odp: Związek z DDA
Motocyklistka napisał/a:

Myślę, że i mój Brat był DDA, tyle że on nie dźwignął..

.

Motocyklistko, nie wiesz czego nie udzwignął twój brat i z całym szacunkiem, nie twórz teorii tylko uszanuj jego decyzję, o której nie masz pojęcia.

Twój brat odszedł na swoich warunkach, o których nie wiesz NIC.

Rozumiem, jak jest ci trudno, ale niczego nie polepszysz gdy zaczniesz obwiniać wszystkich, nawet tych którzy w niczym ci nie zawinili.

23 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-01-02 22:31:11)

Odp: Związek z DDA

GTX102
Potrafisz z taką pewnością powtarzać, że ludzie z konkretnego środowiska w większości mają takie a nie inne mechanizmy działania i potrzebują wieloletniej terapii, ale u siebie zrzucasz wszystko na przypadek, choć sam przyznajesz, że ten rzekomy przypadek ciągnął się ćwierć wieku. My zachowujemy się w określonych sytuacjach instynktownie, w pewien wyuczony sposób. Podobnie jak każdy inny człowiek. Różni nas to, że nasze wzorce są często niewłaściwe i sami musimy wpoić sobie inne, jeśli chcemy normalnie żyć. Ty na przykład podświadomie wybierałeś partnerki, które przypominały Twoją despotyczną matkę. Piszesz, że miały nawet podobne twarze. Wypieranie problemu nie sprawi, że on zniknie. Myślisz, że kobiety, które wychodzą z domu, gdzie była przemoc, a potem trafiają na agresywnych partnerów, mają po prostu dużego pecha? Oni też nierzadko na początku są do rany przyłóż, takie kochane misie, co by muchy nie skrzywdziły.
Nigdzie nie napisałam, że nie istnieje coś takiego jak toksyczna miłość.
A uważam, że takiej doświadczyłeś ze strony matki oraz partnerek.
Nie twierdziłam również, że pokochasz kogoś przez analizę, albo że można się w mgnieniu oka odkochać. Dużo sobie dopowiadasz, albo w ogóle się nie rozumiemy. Chodzi o to, by zwracać uwagę na różne niuanse w relacji z tym drugim człowiekiem. Nie przymykać oczu na rzeczy, które wzbudzają nasze wątpliwości, tylko mieć je szeroko otwarte. Zwłaszcza osoby z rodzin dysfunkcyjnych powinny dbać o tę kwestię, bo jesteśmy często łatwym celem dla wszelkiej maści psycholi, którzy chętnie wykorzystają naszą słabość. Sam powinieneś to doskonale wiedzieć, bo też trafiłeś na dwóch drapieżców. Tacy ludzie potrafią wyczuć ofiarę na kilometr.
Akurat o pozorach nie musisz mi mówić. DDA są wiecznie oceniani przez otoczenie.

24

Odp: Związek z DDA
gtx102 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Czyli się nie zastanawiałeś. Wierz mi w wyborze partnerek nie było przypadku. Nie mam pojęcia co. Może w głębi duszy jestes np...ratownikiem? A może co innego? Warto się zastanowic

To nie ma znaczenia w tym wypadku, ale faktem jest to, że juz od dziecka chciałem innych ratować. Po prostu one miały wielki głód miłości, której nie znały, a ja ją znałem, bo rodzice mnie bardzo kochali i ja wiedziałem jak ja dać. W zasadzie tez miałem wielki głód miłości, bo rodzice niby się i mnie kochali, ale w domu było często piekło, bo matka przejawiała bardzo silne cechy narcystyczne i potrafiła bardzo mocno krzywdzić psychicznie. Powiedziałem sobie, że ja na to nie pozwolę i będe najlepszy jak tylko można, żeby żadna z partnerek nie zaznała tego co ja. O sobie nie myślałem za bardzo, a je przekładałem nad siebie, bo w zasadzie nie znałem świadomie tego pojecia jak miłość własna (efekt przemocy psychicznej matki), jak znam to teraz. One zauwazyły moją wielką jak stodoła naiwność i powoli weszły mi na głowę, a ja nie rozumiałem że tak można robić i to dla kogoś, kogo się niby kocha. To się nie mieściło mi w głowie i starałem się tego nie zauważać, bo bałem się konfrontacji z tym, że odejdą, a one potrafiły mnie tym wręcz szantażować, same wiedząc, że ich nie zostawię. Paraliżował mnie strach, a ogłupiało to, ze same się ciągle dopytywały, czy ja ich nie zostawię. W efekcie i tak powstała podobna toksyczna dynamika jak u moich rodziców, tylko że bez żadnego cienia kłótni w drugim wypadku, bo w pierwszym partnerka zaczełą używac przemocy fizycznej wobec mnie, ja broniac się nie byłem jej dłużny, ale tak, żeby nie zrobić jej krzywdy, jak starała się zrobić to ona. Na przemian co pewien czas się obrażaliśmy na siebie, płakaliśmy, godziliśmy i tak w kółko. Dopiero po wszytkim zorientowałem się, że dużo z tego wypierałem ze świadomości.

Wiec to fakt, też byłem zaburzony emocjonalnie, że potrafiłem w czymś takim tkwić, ale sam tego nie zaczynałem. Robiły to one, bo tak wyglądało życie w ich domu, gdzie była przemoc fizyczna, alkohol, wyzwiska, kradzieże, czy nawet gwałty.

Strasznie defensywna postawe masz. Zmarnowałeś pol życia na nieodpowiednich ludzi a nie chcesz się trochę wysilic zeby pogrzebac w sobie. Olej te babki z którymi byles. Tam nic nie zmienisz. Zajmij się sobą. Masz tendencje do zrzucania winy za niepowodzenia na innych. A w zwiazku jak sie pierdzieli to zawsze znajdzie się coś dla obu stron. Tak z kapelusza: jesli ktos Ci nie pasuje to jako istota w portkach zegnasz się bo to dla Ciebie zly uklad. Zrobiłeś to? To do kogo pretensje. Sam zapraszasz jakims mechanizmem toksyczne kobiety do swojego życia. Zrobiłeś to? To do kogo pretensje? Dajesz sobie wchodz8c na glowe i nie potrafisz postawić granic. Zrobiłeś to? To do kogo pretensje? Chciałeś biedne skrzywdzone panny zalac miłością? Bo taki dobry jestes? Wiesz jak cholernie egoistyczna to postawa? To do kogo pretensje? Starasz się jak możesz nie powtorzyc akcji z domu a budujesz kopie domu rodzinnego. I nigdy się nie zastanowiłeś o co cmon? A najgorsze jest to że wybrałeś drogę zyciowa z rekami podniesionymi w gore. Teraz będę tylko ru..ał a te glupie baby niech się starają. Uciekłeś od problemow. Do piwnicy.

A nie pomyślałeś że gdybyś miał więcej swiadomosci to może byłbyś teraz w wieloletnim udanym zwiazku? Byłbyś może szczęśliwy z kobieta. Wystarczylo wiązać się ze zdrowymi i bezpiecznymi babkami. A Ty do dziś nie wiesz tak naprawdę co się stało. Po prostu uciekłeś. A jest w Tobie wielka chec na szczera prawdziwa miłość. Ale już jej nie zaznasz - masz nowa strategie życiowa.

25

Odp: Związek z DDA
Salomonka napisał/a:
Motocyklistka napisał/a:

Myślę, że i mój Brat był DDA, tyle że on nie dźwignął..

.

Motocyklistko, nie wiesz czego nie udzwignął twój brat i z całym szacunkiem, nie twórz teorii tylko uszanuj jego decyzję, o której nie masz pojęcia.

Twój brat odszedł na swoich warunkach, o których nie wiesz NIC.

Rozumiem, jak jest ci trudno, ale niczego nie polepszysz gdy zaczniesz obwiniać wszystkich, nawet tych którzy w niczym ci nie zawinili.

Źle mnie zrozumiałaś. Ja nie obwiniam nikogo, no może sama zmagam się z wyrzutami sumienia. Niemniej wiem, że dzieciństwo i dom, z którego wyszliśmy odbiło się i na Nim. O tym rozmawialiśmy nie raz i wybrzmiało to z Jego strony wprost. Tak, decyzję uszanować muszę. Bo jakie inne mam wyjście?

26

Odp: Związek z DDA

Mrs Happiness czemu nigdy nie spróbowałaś terapii? Wydaje się że jak ktoś tego potrzebuje to ludzie po takich przejściach. Masz duza świadomość... ale świadomość a pewnie duzo siedzi tam gdzie swiadomosc nie dotrze?

27 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-01-03 04:54:19)

Odp: Związek z DDA
Motocyklistka napisał/a:

Mrs.Happiness - dokładnie tak. Do tego żyjemy w dość trudnych czasach, gdzie z social mediów uśmiechają się do nas "idealni ludzie w idealnych domach."

Moim zdaniem dużo pomaga uświadomienie sobie, że to nic innego, jak pozowane ujęcia.
Ot, kreacja sceniczna, która często ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.
Za dużo w życiu widziałam, żeby dać się nabrać na tak proste sztuczki.
Nie bez powodu tylu celebrytów zmaga się z problemami psychicznymi, czy nałogami.
Poza tym od bogactwa i sławy dużo bardziej cenię sobie spokój.
Może dlatego, że był to u mnie zawsze towar wysoce deficytowy.
Nie żebyśmy spali na pieniądzach, ale pewnie wiesz co mam na myśli.

Motocyklistka napisał/a:

Nie wiem jak u Ciebie, ale we mnie wbudzało to m.in. poczucie lęku, że ja tak nie umiem. Wieczne porównywanie się do "tych lepszych"
Zresztą, z tego co pamiętam z terapii, jest kilka typów DDA.

Tak, jest kilka typów, bo nie u każdego wykształcają się te same dysfunkcje.
Choć myślę, że ten wstyd i poczucie, że jesteśmy gorsi, jest w większości z nas.
Pamiętam, jak koleżanki w szkole na lekcji angielskiego powiedziały przy całej klasie, że moja matka, pijana i brudna, podeszła do nich na mieście, żeby zapytać, czy mają fajkę i jakąś kasę na piwo. Jestem z tych, co rzadko okazują emocje na zewnątrz, więc udawałam, że mnie to nie rusza, by nie dać im satysfakcji, ale w środku szalało tornado. Nienawidziłam tych spojrzeń, pełnych litości, albo wręcz przeciwnie, szyderstwa.
Na szczęście to już dawno za mną. Teraz żadna głupia uwaga nie ma nade mną władzy.
A wracając na moment do typów, to najbliżej mi do bohatera.

Motocyklistka napisał/a:

I tu, że można przekuć nasze doświadczenia w naszą zaletę zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości.
Jak już przebrniemy przez przyznanie się przed sobą, że jesteśmy DDA, próbę ogarnięcia zachowania, panowania nad sobą, to całkiem fajni i lojalni z nas ludzie.
A wiesz dlaczego gtx102? Bo jesteśmy cholernie z siebie dumni, że mimo śmierdzącego bagna za nami udało nam się stworzyć wartościowe relacje. Że umiemy coś dobrego zrobić i utrzymać w przeciwieństwie do naszych rodziców.
Że na imprezach możesz wypić 1 drinka, a możesz nie wypić nic, bo nie potrzebujesz alkoholu do życia.
Jesteśmy dumni, bo mamy pełne lodówki jedzenia, które szanujemy, bo wiele razy szło się spać głodnym.
Że nikt nie odłącza nam prądu, bo rodzice znów przepili kasę na rachunek.
Nasz bagaż jest potwornie ciężki i takim osobom, które tego nie przeszły ciężko to zrozumieć.

Niby się nie znamy, a i tak przyjemnie jest czytać, że ktoś z podobnymi przeżyciami też dał radę się z tego wykaraskać.

Bert44 napisał/a:

Mrs Happiness czemu nigdy nie spróbowałaś terapii? Wydaje się że jak ktoś tego potrzebuje to ludzie po takich przejściach. Masz duza świadomość... ale świadomość a pewnie duzo siedzi tam gdzie swiadomosc nie dotrze?

Nigdy tego głębiej nie analizowałam, ale po części na pewno dlatego, że jak byłam młodsza, to wielu dorosłych, do których zwracałam się o pomoc, mocno mnie zawiodło. W dodatku matka za każdym razem, kiedy byłam bliska, by zgłosić komuś moją sytuację, groziła mi, że jeśli komukolwiek powiem, że ojciec się nade mną znęca, to odda mnie do domu dziecka i już nigdy więcej ich nie zobaczę. Mimo to któregoś razu nie wytrzymałam i będąc w gimnazjum poszłam do ośrodka pomocy społecznej. Jakaś kobieta mnie wysłuchała, pokiwała głową, powiedziała, że przeprowadzą kontrolę i nikt nie pojawił się po dziś dzień. W szkole zawodowej spróbowałam kolejny raz, tym razem u pedagoga. Ten stwierdził, że jestem już dorosła, więc nic nie może zrobić, co najwyżej pogadać z moimi rodzicami. Jako rozwiązanie polecił, żebym się przeprowadziła do chłopaka, z którym się wtedy umawiałam. Co zresztą finalnie zrobiłam. Tyle, że w jego miejscowości nie było żadnej komunikacji, dzięki której mogłabym dojeżdżać do szkoły, więc musiałam z niej zrezygnować. Po paru miesiącach związek się zaczął sypać i wróciłam, bo nie miałam gdzie się podziać. Choć wyszedł z tego jeden plus, bo nie odezwałam się wtedy do ojca przez pół roku ani słowem i od tamtej pory nigdy więcej nie podniósł na mnie ręki. O alkoholizmie matki z kolei wiedziało mnóstwo ludzi. W tym policja i władze miasta. Jak kazali jej przychodzić na jakieś cykliczne spotkania, by ocenić, czy wymaga przymusowej terapii, to szła na nie w stu procentach trzeźwa, z podniesioną głową, wystrojona. Oni albo byli kompletnymi idiotami, albo celowo ignorowali fakt, że jest takim typem alkoholika, który nie pije codziennie, tylko wpada w tak zwane ciągi. Mogła nie tknąć wódki pół roku, ale jak już wzięła pierwszy łyk, to impreza nierzadko trwała kilka tygodni, dopóki nie skończyły jej się wszystkie środki, a w sklepach nie chcieli dawać więcej na zeszyt.

Zawsze byłam dość niezależna, a te wydarzenia tylko to pogłębiły.

Więc zaczęłam na własną rękę szukać informacji, które pomogłyby mi lepiej zrozumieć siebie. W efekcie udało mi się całkiem nieźle przeanalizować większość dzieciństwa, dostrzec wzorce, które wdrukowano mi w rodzinnym domu, pojąć skąd się biorą oraz jaki mają na mnie wpływ. Nie twierdzę, że psychoterapeuta nie dokopałby się do czegoś jeszcze i gdybym w przyszłości natrafiła na ścianę, to na pewno rozważę skorzystanie z jego usług. Na ten moment nie czuję takiej potrzeby.

28 Ostatnio edytowany przez gtx102 (2025-01-03 06:11:55)

Odp: Związek z DDA
Bert44 napisał/a:

Czyli się nie zastanawiałeś. W(...) Ale już jej nie zaznasz - masz nowa strategie życiowa.

Nie doczytałaś chyba tego co pisałem. Ja nie obiwniam teraz ani siebie, ani ich. A to co czuję w związku z tym to inna piłka. Tylko opisuję tą sytuację i wnioski jakie wyciagnałem. O żadnym "ruchaniu" jak mówisz mowy nie ma, bo mnie coś takiego nie interesuje nawet, gdyby mi ktoś dopłacał. To nie było 1x25 lat, a 2 zwiazki w sumie 25 letnie. Gdyby były takie złe cały czas, to bym w nich nie tkwił. To, że na koniec wybiło szczególnie w jednym z nich zupełne szambo, to inna sprawa. Jakie portki i się zabieram ? Ja obydwie kochałem na zabój i obiecywałem ich nie opuszczać, bo same tego chciały, a wtedy, tego wszystkiego nie rozumiałem. Nawet nie wiedziałem, co znaczy DDA, narcyzm, manipulacja, nałogowe kłamstwo itd. W efekcie i tak prosiłem wręcz, żeby zostały, bo miałem olbrzymi lęk przed porzuceniem, które zresztą one doskonale podsycały przez te wszystkie lata.

I nie mów mi że czegos tam nie zaznam. Po prostu przetrawiłem to co sie stało, zrozumiałem i wyciągnąłem wnioski. Wnioski, że nadałem im za wielką wartość i wszedłem w rolę sługi. Przewartosciowałem swoje wyobrażenia. Nauczyłem sie żyć w całkowitej samotności i to już mnie nie przeraża. Więcej nie szukam miłości jak kiedyś i nie uważam, że jest najwazniejsza. Wazniejszy jestem sam dla siebie, bo nikt tego mnie nie nauczył. Uczuciowo, bo rozumowo, to ja to wiedziałem. Nawet wiem jak wiecej sie w co stakiego nie wpakować. Gdybym ich tak nie kochał, nie był tak wspóuzależniony, nie wierzył w bzdury o obietnicach, ślubach itp. to nie miałbym klapek na oczach.

Jak teraz już wiem z czym się to je, to nie zamierzam w sobie podsycac żadnego zbednego sentymentalizmu, robić i oglądać wspólnych zdjęć, wieszać jakichś serc w łazience, czy być tak otwartym i szczerym jak kiedyś. To jest droga donikąd, a jak po latach człowiek się w to wkręci, to za rozstanie przypłaca wieloletnim rozstrojem nerwowym. Dlatego tez z żadną kobietą nigdy nie wezmę  ślubu, bo nikt nie ma pewnosci co bedzie czuł za ileś tam lat i jakie bedzie miał priotytery, a potencjalnie pustych obietnic sam nie zamierzam składać, ani ich przyjmowac. Zresztą, kazdy jest wolny i może w każdej chwili opuscić zwiazek nawet i bez powodu. Wystarczy mi jeden traumatyczny jak cholera rozwód. Wsio.

29

Odp: Związek z DDA
gtx102 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Czyli się nie zastanawiałeś. W(...) Ale już jej nie zaznasz - masz nowa strategie życiowa.

Nie doczytałaś chyba tego co pisałem. Ja nie obiwniam teraz ani siebie, ani ich. A to co czuję w związku z tym to inna piłka. Tylko opisuję tą sytuację i wnioski jakie wyciagnałem. O żadnym "ruchaniu" jak mówisz mowy nie ma, bo mnie coś takiego nie interesuje nawet, gdyby mi ktoś dopłacał. To nie było 1x25 lat, a 2 zwiazki w sumie 25 letnie. Gdyby były takie złe cały czas, to bym w nich nie tkwił. To, że na koniec wybiło szczególnie w jednym z nich zupełne szambo, to inna sprawa. Jakie portki i się zabieram ? Ja obydwie kochałem na zabój i obiecywałem ich nie opuszczać, bo same tego chciały, a wtedy, tego wszystkiego nie rozumiałem. Nawet nie wiedziałem, co znaczy DDA, narcyzm, manipulacja, nałogowe kłamstwo itd. W efekcie i tak prosiłem wręcz, żeby zostały, bo miałem olbrzymi lęk przed porzuceniem, które zresztą one doskonale podsycały przez te wszystkie lata.

I nie mów mi że czegos tam nie zaznam. Po prostu przetrawiłem to co sie stało, zrozumiałem i wyciągnąłem wnioski. Wnioski, że nadałem im za wielką wartość i wszedłem w rolę sługi. Przewartosciowałem swoje wyobrażenia. Nauczyłem sie żyć w całkowitej samotności i to już mnie nie przeraża. Więcej nie szukam miłości jak kiedyś i nie uważam, że jest najwazniejsza. Wazniejszy jestem sam dla siebie, bo nikt tego mnie nie nauczył. Uczuciowo, bo rozumowo, to ja to wiedziałem. Nawet wiem jak wiecej sie w co stakiego nie wpakować. Gdybym ich tak nie kochał, nie był tak wspóuzależniony, nie wierzył w bzdury o obietnicach, ślubach itp. to nie miałbym klapek na oczach.

Jak teraz już wiem z czym się to je, to nie zamierzam w sobie podsycac żadnego zbednego sentymentalizmu, robić i oglądać wspólnych zdjęć, wieszać jakichś serc w łazience, czy być tak otwartym i szczerym jak kiedyś. To jest droga donikąd, a jak po latach człowiek się w to wkręci, to za rozstanie przypłaca wieloletnim rozstrojem nerwowym. Dlatego tez z żadną kobietą nigdy nie wezmę  ślubu, bo nikt nie ma pewnosci co bedzie czuł za ileś tam lat i jakie bedzie miał priotytery, a potencjalnie pustych obietnic sam nie zamierzam składać, ani ich przyjmowac. Zresztą, kazdy jest wolny i może w każdej chwili opuscić zwiazek nawet i bez powodu. Wystarczy mi jeden traumatyczny jak cholera rozwód. Wsio.

No i gra. Powodzenia zycze

30 Ostatnio edytowany przez Motocyklistka (2025-01-03 11:09:51)

Odp: Związek z DDA
Mrs.Happiness napisał/a:

Niby się nie znamy, a i tak przyjemnie jest czytać, że ktoś z podobnymi przeżyciami też dał radę się z tego wykaraskać.

Mam identyczne odczucia względem Ciebie. Cieszę się, że udało Ci się z tego wyjść. Tymbardziej, że zrobiłaś to bez pomocy terapeuty.
p.s. mi chyba też najbliżej do bohatera, a przynajmniej widzę sporo cech.

A wracając do Ciebie, Autorko.. jak widzisz DDA ma wiele twarzy. gtx102 trafiał kiepsko, czemu daje wyraz, ale są też takie osoby jak Mrs.Happiness, czy ja, które nie żyją tylko po to, by ranić.

Oczywiście nie mówię, że życie z osobą DDA jest usłane różami, ale po odpowiedniej terapii, czy pracy nad sobą można normalnie żyć, można mieć normalne związki.

Jak nabardziej rozumiem Twój strach, czy obawy. Niemniej Ty go znasz i sama wiesz, czy warto ewentualnie pomóc mu przejść tę drogę.

Co do niańczenia, to wcale nie musisz mu matkować. Wręcz chyba nie powinnaś.

31

Odp: Związek z DDA
Motocyklistka napisał/a:

A wracając do Ciebie, Autorko.. jak widzisz DDA ma wiele twarzy. gtx102 trafiał kiepsko, czemu daje wyraz, ale są też takie osoby jak Mrs.Happiness, czy ja, które nie żyją tylko po to, by ranić.

Oczywiście nie mówię, że życie z osobą DDA jest usłane różami, ale po odpowiedniej terapii, czy pracy nad sobą można normalnie żyć, można mieć normalne związki.

Jak nabardziej rozumiem Twój strach, czy obawy. Niemniej Ty go znasz i sama wiesz, czy warto ewentualnie pomóc mu przejść tę drogę.

Co do niańczenia, to wcale nie musisz mu matkować. Wręcz chyba nie powinnaś.

Podpisuję się pod tymi słowami. Od siebie dodam jeszcze, że to jest naprawdę ważne, aby osoba DDA przestała czuć ten cholerny wstyd i nabrała pewności siebie. Trzeba się mocno napracować, aby to osiągnąć, ale jak już się uda, to zmienia bardzo wiele. On musi zrozumieć, że mimo swojej przeszłości jest wciąż pełnowartościowym człowiekiem, który zasługuje na szacunek i miłość. Inni ludzie już zawsze będą go szufladkować, więc warto, by przynajmniej partnerka się od tego powstrzymała. Co nie znaczy, że miałabyś mu we wszystkim pobłażać, czy wykonywać za niego jakieś podstawowe czynności. Jak czegoś nie ogarnia, to warto porozmawiać, wytłumaczyć, dać wskazówkę, ale nie wchodzić w rolę opiekuna. Jeśli planujesz założyć z nim kiedyś rodzinę, to tym bardziej masz prawo oczekiwać, że będzie samodzielny, żebyś nie miała dodatkowego dziecka pod dachem. Tylko najlepiej egzekwować to nie poprzez ciągłe kłótnie, a normalny dialog. To też pomaga wdrukować sobie nowe wzorce. Pokazuje, że da się rozwiązać konflikt w zdrowy sposób.

Potrafię doskonale zrozumieć niechęć względem jego ojca pijaka, bo pewnie jak sobie czasem wyobrazisz, że mielibyście zaprosić go na swoje wesele, albo nawet jakiegoś zwykłego grilla, to niedobrze się robi na samą myśl. Przy czym nie masz prawa wymagać, aby on się całkowicie odciął od rodziny. To musi być jego decyzja. Nie każdy jest gotowy na tak radykalne kroki i należy to uszanować. Jak go teraz przyciśniesz, to pewnie się zgodzi, żebyś go nie zostawiła, ale weź pod uwagę, że w przyszłości, na przykład po śmierci rodziców, mógłby mocno pożałować, że nie spędził z nimi tych ostatnich lat. Wtedy miałby żal, że go do tego zmusiłaś.

Posty [ 31 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024