Hej potrzebuje rady. Otóż niedługo minie pół roku po rozstaniu z facetem. Rozstanie było burzliwe w kłótni plus on był pod wpływem alkoholu, chodziło o niby jakieś moje "kłamstwa" do tego sporo też namieszały osoby trzecie i finito. Od tamtej pory nie mamy żadnego kontaktu. Nie do końca mi chyba ufał i raczej wątpił w moje uczucia. Źle mnie potraktował, parę słów zabolało. Byłam zła, urażona, smutna. Teraz przeważa tęsknota, nadal się bije z myślami. Nie ma dnia żebym o nim nie myślała. Kochał mnie i miałam nadzieje ze się do mnie odezwie w końcu to on się źle zachował tylko nie wiem czy on zdaje sobie z tego sprawę. I tak to leciało przez kilka miech raz miałam nadzieje raz chciałam zapomnieć, czułam do niego żal, już przychodziły myśli ze on ma naprawdę na mnie wyje.... i że wszystko było kłamstwem. Ale ostatnio się dowiedziałam że nie zapomniał i cierpi tak samo, oczekiwał że to ja wyciągnę rękę. Wywnioskowałam to tez z postu który wrzucił na fb jakiś czas temu, był mocny na bank skierowany do mnie. Ma do mnie żal, myśli ze się zabawiłam jego uczuciami i zapomniałam co mnie dobija jeszcze bardziej. Przykro mi że też to przeżywa ale gdyby mi ufał, umiał zrozumieć i normalnie pogadać zamiast tworzyć jakieś afery inaczej by to wyglądało. Kocham go ale dalej żywie do niego uraze. Mam jakąś blokade nie umiem wyjść z kontaktem choć bardzo bym chciała to za dużo wahań i dylematów, z tego co wiem u niego to samo. Oboje jesteśmy upartymi ludźmi. Co wy o tym myślicie? Bo ja już mam dość totalny meksyk w głowie
2 2024-06-18 21:23:44 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-06-18 21:36:28)
Hej potrzebuje rady. Otóż niedługo minie pół roku po rozstaniu z facetem. Rozstanie było burzliwe w kłótni plus on był pod wpływem alkoholu, chodziło o niby jakieś moje "kłamstwa" do tego sporo też namieszały osoby trzecie i finito. Od tamtej pory nie mamy żadnego kontaktu. Nie do końca mi chyba ufał i raczej wątpił w moje uczucia. Źle mnie potraktował, parę słów zabolało. Byłam zła, urażona, smutna. Teraz przeważa tęsknota, nadal się bije z myślami. Nie ma dnia żebym o nim nie myślała. Kochał mnie i miałam nadzieje ze się do mnie odezwie w końcu to on się źle zachował tylko nie wiem czy on zdaje sobie z tego sprawę. I tak to leciało przez kilka miech raz miałam nadzieje raz chciałam zapomnieć, czułam do niego żal, już przychodziły myśli ze on ma naprawdę na mnie wyje.... i że wszystko było kłamstwem. Ale ostatnio się dowiedziałam że nie zapomniał i cierpi tak samo, oczekiwał że to ja wyciągnę rękę. Wywnioskowałam to tez z postu który wrzucił na fb jakiś czas temu, był mocny na bank skierowany do mnie. Ma do mnie żal, myśli ze się zabawiłam jego uczuciami i zapomniałam co mnie dobija jeszcze bardziej. Przykro mi że też to przeżywa ale gdyby mi ufał, umiał zrozumieć i normalnie pogadać zamiast tworzyć jakieś afery inaczej by to wyglądało. Kocham go ale dalej żywie do niego uraze. Mam jakąś blokade nie umiem wyjść z kontaktem choć bardzo bym chciała to za dużo wahań i dylematów, z tego co wiem u niego to samo. Oboje jesteśmy upartymi ludźmi. Co wy o tym myślicie? Bo ja już mam dość totalny meksyk w głowie
Jeśli był pijany, wytrzeźwiał i dalej został "uczepiony" tych swoich jakiś bezpodstawnych pretensji do ciebie, to sorry... Ale chyba nie wiesz co robisz mysląc o nim jak o normalnym człowieku/partnerze.
Za mało masz kłopotów? Ciągnie cię do zmarnowania sobie życia? To powodzenia.
Najwyraźniej do siebie nie pasujecie, albo nie dorośliście do normalnego związku.
Hej potrzebuje rady. Otóż niedługo minie pół roku po rozstaniu z facetem. Rozstanie było burzliwe w kłótni plus on był pod wpływem alkoholu, chodziło o niby jakieś moje "kłamstwa" do tego sporo też namieszały osoby trzecie i finito. Od tamtej pory nie mamy żadnego kontaktu. Nie do końca mi chyba ufał i raczej wątpił w moje uczucia. Źle mnie potraktował, parę słów zabolało. Byłam zła, urażona, smutna. Teraz przeważa tęsknota, nadal się bije z myślami. Nie ma dnia żebym o nim nie myślała. Kochał mnie i miałam nadzieje ze się do mnie odezwie w końcu to on się źle zachował tylko nie wiem czy on zdaje sobie z tego sprawę. I tak to leciało przez kilka miech raz miałam nadzieje raz chciałam zapomnieć, czułam do niego żal, już przychodziły myśli ze on ma naprawdę na mnie wyje.... i że wszystko było kłamstwem. Ale ostatnio się dowiedziałam że nie zapomniał i cierpi tak samo, oczekiwał że to ja wyciągnę rękę. Wywnioskowałam to tez z postu który wrzucił na fb jakiś czas temu, był mocny na bank skierowany do mnie. Ma do mnie żal, myśli ze się zabawiłam jego uczuciami i zapomniałam co mnie dobija jeszcze bardziej. Przykro mi że też to przeżywa ale gdyby mi ufał, umiał zrozumieć i normalnie pogadać zamiast tworzyć jakieś afery inaczej by to wyglądało. Kocham go ale dalej żywie do niego uraze. Mam jakąś blokade nie umiem wyjść z kontaktem choć bardzo bym chciała to za dużo wahań i dylematów, z tego co wiem u niego to samo. Oboje jesteśmy upartymi ludźmi. Co wy o tym myślicie? Bo ja już mam dość totalny meksyk w głowie
Skoro źle cię potraktował i nie ma do ciebie zaufania, to zapomnij o nim, tym bardziej, że masz do niego żal. Dla ciebie ten człowiek już nie powinien istnieć, a ty rozpamiętujesz, że może, że uparty, że cierpi. Wyobraziłaś coś sobie w głowie, co zupełnie się nie pokrywa z rzeczywistością. Gdybyś jednak do niego wróciła, to licz się z podobnym zachowaniem.
Najwyraźniej do siebie nie pasujecie, albo nie dorośliście do normalnego związku.
A jaki to jest normalny zwiazek wg Ciebie?
sprobowac zawsze mozna, niekiedy ludzie wracaja do siebie z powodzeniem.
Napisz, wyraz swoje emocje, bez tego nie ma zwiazku. Zobaczycie co z tego wyjdzie.
Jesli historia sie powtorzy, to daj sobie spokoj raz na zawsze.
Uważam, że powinniście poważnie porozmawiać. Taka podpowiedź: jeśli on wystawił posta na FB, takiego, że Ty odczułaś, że kieruje go w Twoją stronę, to zrób to samo wobec niego i zobacz jaka będzie reakcja