Czasami śledziłem tutaj wątki i czasami udzielali się mocno sfrustrowani incele o kobiecy bodycount. Ja rozumiem obie strony. Z jednej jeśli ktoś ma możlwiość korzystania z życia to czemu miałby tego nie robić? Nie jestem mizoginem. Z drugiej strony jeśli facet nie miał przygód do powiedzmy 30 roku życia, liub nawet stałego związku to ma zryty baniak, bo nie o seks chodzi. Chodzi o fakt pewnej chronologii, przywilejów młodości. Młodość zawsze mija, priorytety na szaleństwo, nadchodzi stabilizacja, mniejsze parcie na "przygody" Taki facet ma tego świadomość i gaśnie.
Facet, który ma jakieś doświadczenie nigdy nie bedzie miał z tyłu głowy z kim jego domyślna partnerka mogła to robić.
Incelizm to prędzej stan umysłu niż jakieś defekty w urodzie. Znam ludzi, którym daleko do bycia wysokim, przystojnym, a mają fajne życie, nie brakuje im wspomień. Dla faceta 27+ wpisy kobiet w ich wieku, że już " się wyszalały, a teraz chcą stabilziacji zamiast wyjść na np kluby, bo zegar biologiczny i dziecko" kiedy on jakoś się ogarnął to psychiczna kaźń. I wtedy ma wybór: niestety, co jest stygmatyzowane, wziąć młodszą kiedy jeszcze jest w fazie szaleństwa i nadrobić, albo zrezygnować dożywotnio
Piszę to, bo jak wspomniałem w innym poście jestem ex incelem. Nie brakowało mi nigdy tego na co narzekają faceci. Urody. Zawsze dziewczyny mi mówiły, że zaniżam swoją samoocenę, bo uważałem się np za 5.5, 6 w skali 10 a one mi dawały 7, 7.5. A jestem ex incelem, bo wychowywałem się w silnie nadopiekuńczym i konserwatywnym domu. Wpłynęło to na moje umięjętnosci społeczne w wieku dorastania. Cóz, religijny nacisk zrył mi głowę pod kątem współżycia aż do tego mitycznego ślubu. Teraz rodzina sama zaczęła się bać o to czy w domu jakiedykolwiek jakieś wnuki będą, a gdy wypominam przeszłość nagle wykręcanie kota ogonem.
Nie bedę ukrywał, prieszy raz miałem z paniami do towarzystwa, chciałem tak zacząć. Trochę na przekór wszystkiemu, by pokazać, że "grzeczny chłopiec z przeszłości" taki się nie uchował w dorosłości. To akurat będzie dobra rada dla facetów tutaj, odwiedzenie sexworkerek redukuje mindset o bodycount bo samemu się go ma. Sztucznie czy nie, ale się ma i następuje ten moment lekkości.
Mam nadzieję, że post jest dla wszystkich napisanych neutralnie. Rozumiem, że za młodu trzeba się wyszaleć i niestety na własnym przykładzie rozumiem jaka to skaza jeśli tak nie było. A z wiekiem coraz ciężej, bo lduzie się zmieniają i zmieniają się prirytety. Ja mam 31 lat więc powoli akceptuję fakt, że musiałbym pmieć wehikuł czasu by mieć znowu 18 lat i nadrobić życie. Z perspektywy czas jak patrzę w przeszłość nie jest fajne mieć kiedyś np powodzenie ( bo miałem), ale przez durne wychowanie mieć prawie autyzm swego czasu. Teraz jestem normalny, mam znajomnych, koleżanki, kolegów, jednak czegoś mi brakuje we wspomieniach jak teraz patrzę na nastolatków
Facet, który ma jakieś doświadczenie nigdy nie bedzie miał z tyłu głowy z kim jego domyślna partnerka mogła to robić.
Tak samo jak kobieta nie chce wiązać się z kurwiarzem, tak samo i normalny facet nie będzie chciał się wiązać z rozpustnicą, bo jest zaprzeczeniem wartości, na których opiera się każdy trwały i stabilny związek.
Każdy ma prawo dobierać sobie partnera lub partnerkę według własnych oczekiwań. Ale związek powinno budować się na prawdzie, a nie okłamywaniu drugiej osoby co do własnej przeszłości.
No wiele ludzi nie poszalało w czasach nastoletnich, czy studiów. Nie każdy był na to gotowy, bo na przykład wychowanie, jakieś opory, mieszkanie z rodzicami, brak znajomych itp.
Szczerze mówiąc, sam mógłbym tak mieć ale na studiach trochę się ogarnąłem pod tym kątem. Na szczęście żyłem w czasach tindera, instagrama itp.
Uważam, że bodycount dość sporo mówi o danej osobie i jeżeli jest duży, to szansa na coś trwałego jest mała.
odwiedzenie sexworkerek redukuje mindset o bodycount
Wkurza mnie ta nowa moda na ocieplanie wizerunku negatywnych określeń.
Co to jest kurwa sexworkerka? Osoba oddająca swoje ciało za pieniądze to Prostytutka
Co to jest Bodycount? Mówmy wprost - licznik partnerów seksualnych.
Jak tak dalej pójdzie, to kieszonkowiec nie będzie złodziejem, a zwykłym money-taker'em
Człowiek zabijający drugą osobę nie jest mordercą, powinniśmy go nazywać zwyczajnym life-finisher'em.
Symetrysta p....lony.
6 2024-06-01 14:17:14 Ostatnio edytowany przez blueangel (2024-06-01 14:19:49)
zgadzam sie z przedmowcami. facet nie bedacy szonem nie chce kobiety szona, ale i w druga strone kobieta nie bedaca szonem nie weznie sobie faceta szona. ja zawsze juz na pierwszych 1-2 spotkaniach wybadalam, co to za "ziolko" i konczylam kontakt.
teraz masz szanse jedynie na szon kobiety. juz nie wspomne o tej prostytutce. nikt normalny nie bedzie ciebie chcial. to odpycha na maxa.
jak nazwac faceta chodzacego na kur..? - kur...rzem. i do tego probujesz namowic normalnych chlopakow? - acha...
wypowiedz, ze wczesniej nie miales zycia i sprowadzanie go do jedynie seksu samego w sobie jest strasznie smutne i pokazuje, ze ty nadal masz kompleksy.
Starałem się być obiektywny, neutralny, nie stygmatyzować innych ludzi, ale widzę, że dasz palec to wezmą rękę i jeszcze złapią za drugą.
Jeśli facet chodzący do sexworkerek to kwierz to osoba o dużym przebiegu to qrva, czyż nie? Idąc tą drogą rozumowania. Nienawidzę hipokryzji. Tutaj widziałem post kobiety o bodycount chyba 50 i jeszcze wszyscy jej bronili, że miała do tego prawo to jej życie, a przyszły partner nie musi o tym wiedzieć.
Nienawidzę jednego - hipokryzji.
Jak wspomniałem, chciałem w nikogo nie rzucać kamieniem, ale widzę to działa tylko jednostronnie.
Jeśli facet chodzący do sexworkerek to kwierz to osoba o dużym przebiegu to qrva, czyż nie?
Tak.
Prostytutka to zawód. Kurwa to charakter.
I nazywaj rzeczy po imieniu.
Tutaj widziałem post kobiety o bodycount chyba 50 i jeszcze wszyscy jej bronili, że miała do tego prawo to jej życie, a przyszły partner nie musi o tym wiedzieć.
Bo nie sama liczba jest tu wykładnią, a jej okoliczności. Czy 2-3 partnerów w roku to dużo? No nie bardzo. A jak ktoś zaczął uprawiać seks mając tych lat 20 i tak to trwa przez kolejnych 20ścia lat, to jakie to liczby daje? Spore. Ale czy to oznacza, że mamy styczność z osobą z problemami? Możliwe, ale niekoniecznie, bo 2 czy 3 partnerów w roku to nie jest nadmierna rozwiązłość.
Ale jak masz do czynienia ze studentką (lub studentem, bo nie o płeć tu chodzi), która ma taki 'przebieg', no to powinna się zapalić każdemu ogromna, czerwona lampka, że mamy do czynienia z człowiekiem mocno zaburzonym.
Facet po pierwsze pisz po polsku, bez makaronizmów.
Co do hipokryzji, każda płeć ma swoją.
10 2024-06-01 20:13:55 Ostatnio edytowany przez blueangel (2024-06-01 20:59:18)
Starałem się być obiektywny, neutralny, nie stygmatyzować innych ludzi, ale widzę, że dasz palec to wezmą rękę i jeszcze złapią za drugą.
Jeśli facet chodzący do sexworkerek to kwierz to osoba o dużym przebiegu to qrva, czyż nie? Idąc tą drogą rozumowania. Nienawidzę hipokryzji. Tutaj widziałem post kobiety o bodycount chyba 50 i jeszcze wszyscy jej bronili, że miała do tego prawo to jej życie, a przyszły partner nie musi o tym wiedzieć.
Nienawidzę jednego - hipokryzji.
Jak wspomniałem, chciałem w nikogo nie rzucać kamieniem, ale widzę to działa tylko jednostronnie.
alez oczywiscie kobieta z duzym przebiegiem to tez k.wa, a facet z duzym ku..iarz. gdzie tu widzisz hipokryzje?
ze to jej sprawa, a partner nie musi wiedziec uwazaja jedynie ci ludzie na k, a ty udajac sie do prostytutki masz szanse juz tylko na damska czesc grona z tego calego k towarzystwa w odorznieniu do twoich konserwatywnych rodzicow.
na dodatek w skutek ich konserwatywnosci sa zapewne x lat malzenstwem. tobie to nie grozi. latawce rozstaja sie w ciagu gora 3-5 lat. o ile do tego zwiazku doszlo. skoro latawce kupuluja juz na powiedzmy 3 randce to latwiej odpuscic. co za roznica czy 20 czy 50ty? jakies blokady ma sie tylko przy pierwszym, drugim podejsciu, czytaj partnerze seksualnym. a potem zmiana jak rekawiczki juz nie boli mentalnie, bo powszednieje i staje sie jak mycie rak.
ci co ida do lozka na trzeciej to przeciez nie dziewice/prawiczki albo z jedynka na koncie tylko wlasnie ci z duzym przebiegiem. tak samo istnieja stytystyki co do zdrad, a ilosci na liczniku.
i kto tu ma zniszczone zycie? twoi rodzice czy ty?
tylko w twojej sytuacji to co teraz za roznica? normalna jak na dodatek madra odwroci sie na piecie, ale tobie licznik nie przeszkadza to znajsziesz pasujaca. tylko po co zle doradzac innym? zeby skonczyli tak samo jak ty? juz nie wspomne o syfach, ktore moga zalapac.
Autorze, jako jeden z tych udzielających się na forum inceli odpowiem. Przede wszystkim muszę ci podziękować za ten temat, jesteś tym kim ja mogłem się stać. Też miałem kiedyś taki czas, że ciekawość i chęć pozbycia się balastu były tak silne, że chciałem zaliczyć pierwszy raz u prostytutki. Na szczęście w ostatniej chwili się wycofałem i do dziś się z tego cieszę. Zdaje się, że ty zabrnąłeś trochę za daleko i teraz męczy cię poczucie winy przez, które chcesz być kimś w rodzaju mentora dla innych inceli. Bycie incelem to nie tylko wynikający z definicji mimowolny celibat. Ja też nigdy nie miałem tego "wyszalenia się" i wiesz co? Jak przez lata patrzyłem na czym to polegało u moich znajomych to wcale tego nie żałuję. Mimo bycia incelem, który nigdy nawet się nie całował z całego mojego życia żałuję tylko dwóch rzeczy. Po pierwsze, że nie wyprowadziłem się od rodziców zaraz po maturze kiedy jeszcze to było wykonalne finansowo. Po drugie, że dałem odejść jedynej dziewczynie, która na prawdę mi się podobała, i z którą była realna szansa na związek i pierwsze doświadczenia. Nie żałuję, że nie było imprez, chlania, zaliczania przypadkowych dziewczyn, kilku związków zakończonych burzliwymi rozstaniami itd. Kiedyś też myślałem, że jak tylko zaliczę ten pierwszy raz to będzie jakaś mega ulga, zrzucenie jakiegoś wielkiego ciężaru ale wystarczyło mi pójście na masaż erotyczny by dowiedzieć się, że fizyczna bliskość nie jest jakimś super mistycznym doświadczeniem, a już zwłaszcza z nieznajomą osobą. Teraz wiem, że nawet jak już zaliczę ten pierwszy raz to po pierwsze pewnie będzie słaby, po drugie raczej niewiele zmieni w moim życiu. Przez większość życia chciałem stać się całkowicie bezuczuciowym jak maszyna, a teraz wiem, że bez uczuć nie ma nic poza pustką. Dla mnie wyjściem ze stanu incelstwa czy też przegrywu byłoby wejście w prawdziwy związek z ukochaną osobą i zrobienie kilku rzeczy, które zawsze chciałem zrobić tylko z tą jedną wyjątkową osobą. Doświadczenie wielu uczuć, które kiedyś uznawałem za niepotrzebne, nauczenie się co to znaczy korzystać z życia i w końcu zrobienie jakiegoś większego kroku na przód w życiu, to byłoby prawdziwe wyjście z przegrywu.
Amen.
Autorze, jako jeden z tych udzielających się na forum inceli odpowiem. Przede wszystkim muszę ci podziękować za ten temat, jesteś tym kim ja mogłem się stać. Też miałem kiedyś taki czas, że ciekawość i chęć pozbycia się balastu były tak silne, że chciałem zaliczyć pierwszy raz u prostytutki. Na szczęście w ostatniej chwili się wycofałem i do dziś się z tego cieszę. Zdaje się, że ty zabrnąłeś trochę za daleko i teraz męczy cię poczucie winy przez, które chcesz być kimś w rodzaju mentora dla innych inceli. Bycie incelem to nie tylko wynikający z definicji mimowolny celibat. Ja też nigdy nie miałem tego "wyszalenia się" i wiesz co? Jak przez lata patrzyłem na czym to polegało u moich znajomych to wcale tego nie żałuję. Mimo bycia incelem, który nigdy nawet się nie całował z całego mojego życia żałuję tylko dwóch rzeczy. Po pierwsze, że nie wyprowadziłem się od rodziców zaraz po maturze kiedy jeszcze to było wykonalne finansowo. Po drugie, że dałem odejść jedynej dziewczynie, która na prawdę mi się podobała, i z którą była realna szansa na związek i pierwsze doświadczenia. Nie żałuję, że nie było imprez, chlania, zaliczania przypadkowych dziewczyn, kilku związków zakończonych burzliwymi rozstaniami itd. Kiedyś też myślałem, że jak tylko zaliczę ten pierwszy raz to będzie jakaś mega ulga, zrzucenie jakiegoś wielkiego ciężaru ale wystarczyło mi pójście na masaż erotyczny by dowiedzieć się, że fizyczna bliskość nie jest jakimś super mistycznym doświadczeniem, a już zwłaszcza z nieznajomą osobą. Teraz wiem, że nawet jak już zaliczę ten pierwszy raz to po pierwsze pewnie będzie słaby, po drugie raczej niewiele zmieni w moim życiu. Przez większość życia chciałem stać się całkowicie bezuczuciowym jak maszyna, a teraz wiem, że bez uczuć nie ma nic poza pustką. Dla mnie wyjściem ze stanu incelstwa czy też przegrywu byłoby wejście w prawdziwy związek z ukochaną osobą i zrobienie kilku rzeczy, które zawsze chciałem zrobić tylko z tą jedną wyjątkową osobą. Doświadczenie wielu uczuć, które kiedyś uznawałem za niepotrzebne, nauczenie się co to znaczy korzystać z życia i w końcu zrobienie jakiegoś większego kroku na przód w życiu, to byłoby prawdziwe wyjście z przegrywu.
i to jest zdrowe podejscie.
Ech, tak jak wspomniałem. Może bym się zgodził gdybym nie znał wcześniej tego forum i z ciekawości, przed rejestracją nie czytał "wątków", gdzie moja historia z paroma wizytami u pań do towarzystwa to prawie jak czyste życie zakonnika. I pamiętam, że prawie absolutnie nikt tego nie krytykował. Wręcz przeciwinie, widziałem jak obśmiewano np mężczyzn, którzy to krytykowali przygody kobiet, które często chwaliły się, ze mają ilosć parnterów seksualnych prawie 100. Nie, to jest w porządku, ale rozprawiczenie u prostytutki przed trzydziestką to wielka niemoralność. Jak wspomniałem, chciałem być neutralny, rozumiem tych, którzy mi odpowiadając odpowiednio się prowadzą, ale inne osoby nie powinny się odzywać.
Jak wpsomniałem incel to stan umysłu, skorelowany zprzegrywanym życiem, zwłascza młodością. Ja miałem za młodu tzw pruski dryl, kontrolę, parcie na oceny kiedy inni przezywali swoje nastoletnie miłości, wakacyjne miłości, tworzone wspomnienia z wypadów na biwaki, koncerty. I nawet mając niezły wygląd na nic mi się on zdał. Czasami nawet marzyłem, by być brzydki, bo wtedy jakbym szybciej się pogodził z nudnym, surowym, skromnym życiem. A surowe obyczaje stworzyły osobę odwrotną do założeń, bo na początku sam byłem bardzo długo raczej monogamiczny.
Ale nawet nie o to chodzi. Trochę doleję oliwy do ognia, bo mi powiedziano, ze "żadna normalna dziewczyna" teraz się ze mną nie zwiąże z powodu takiej formy utraty prawidztwa. Tylko, że też czytałem, tak własnie tutaj na forum, ze kobiety sobie doradzały, by ukrywać przeszłość seksualną jeśli była bogata, by nie spłoszyć partnera. Więc sam mogę ukryć moje wizyty u najstarszego zawodu świata idąc tym tokiem rozumowania. Dwie strony o niczym sie nie dowiedzą. I co wtedy? No właśnie.
Jak wspomniałem, chciałem być obiektywny, zrozumieć, że każdy ma prawo do przygód.
Post Shinigamiego jest tak dobry, że aż 2 razy musiałem przeczytać.
Trochę doleję oliwy do ognia, bo mi powiedziano, ze "żadna normalna dziewczyna" teraz się ze mną nie zwiąże z powodu takiej formy utraty prawidztwa. Tylko, że też czytałem, tak własnie tutaj na forum, ze kobiety sobie doradzały, by ukrywać przeszłość seksualną jeśli była bogata, by nie spłoszyć partnera.
Niestety tak to działa.
Jeżeli kobieta miała 70 partnerów seksualnych i co weekend ssała innemu nieznajomemu mężczyźnie bez gumy, to oczywiście jest to jej prywatna sprawa i każdy ma prawo robić ze swoim ciałem co tylko chce.
Jeżeli zaś mężczyzna pójdzie do prostytutki tylko raz i tylko po to, aby dowiedzieć się co oznacza ten mistyczny seks, to niestety ale jest już nie do zaakceptowania dla kobiet.
Dlatego mężczyźni wycofują się z rynku matrymonialnego widząc ten hipokratyczny chlew.
16 2024-06-02 12:25:04 Ostatnio edytowany przez blueangel (2024-06-02 12:26:30)
jakby nie dalo sie wyczuc, czy nie miala, miala 1-2 czy miala 50. najpozniej gdy juz dojdzie co do czego. tylko wy nie myslicie ta glowka co trzeba, ale to juz nie moj problem. i jak ktos nie zrozumial to nawet nie bede tlumaczyc na czym polega roznica i po czym poznac w lozku.
Autorze ..
1. Nie sexworkerka tylko ku**a. Nie pakuj gowna w papierek.
2. Okres szalenstw mozna interpretowac na wiele roznych sposobow. : dla jednego bedzie to bzykanie sie w klubach, dla drugiego picie na umór, moj kolega z kolei w czasach " szalenstw" lubil wciagnac 0,5 amfy i jezdzic cala noc rowerem po miescie
Shini - dobry post.
Rumunski - dokladnie, podwojne standardy zawsze mnie rozkladaja na lopatki:D
wystarczyło mi pójście na masaż erotyczny by dowiedzieć się, że fizyczna bliskość nie jest jakimś super mistycznym doświadczeniem, a już zwłaszcza z nieznajomą osobą.
Wiadomo, że nawet jacht wypchany najlepszymi modelkami nie da Ci tego samego co związek z kobietą, która również czuje do Ciebie pożądanie.
Aczkolwiek przyznasz chyba, że tego typu masaż erotyczny był super alternatywą do fapania?
Jesteś kurwiarzem. Nazywajmy rzeczy o imieniu w nie jakies owijanie w bawełnę ponglishem. Facet który poszedł na kurwy, to kurwiarz. Facet który sypia z wielką ilością kobiet jest rozwiązły, rozpustny, niemoralny itd. Ale nie da się o nim powiedzieć, że jest kurwiarzem jeslinie płaci za ten seks a wszystko odbywa się za zgodą zainteresowanych i bez przymusu. Taki rozpustny facet też raczej nie doklada się do problemów przymusowej prostytucji, handlu ludźmi, sutenerstwa i streczycielstwa a także nie wykorzystuje tego, że prostututka może mieć ciężką sytuację materialną i być może dlatego uprawia ten zawód. Dla mnie kurwiarz w hierarchii facetów jest blisko dna. To inceli prawiczków dużo bardziej szanuje, bo panują nad soba i nie są zdegenerowani moralnie na tyle żeby płacić obcej osobie za seks.
Halina3.1, a jeżeli dla faceta prostytutka jest jedyną opcją, aby mieć w swoim życiu jakikolwiek seks, to co?
Bo kobieta to wiadomo, może znaleźć sobie fakera za free na pstryknięcie palcem.
Co ma zatem powiedzieć facet, któremu się nie układa z kobietami? Ma być prawiczkiem do końca życia, bo prostytutka jest be?
Halina3.1, a jeżeli dla faceta prostytutka jest jedyną opcją, aby mieć w swoim życiu jakikolwiek seks, to co?
Bo kobieta to wiadomo, może znaleźć sobie fakera za free na pstryknięcie palcem.
Co ma zatem powiedzieć facet, któremu się nie układa z kobietami? Ma być prawiczkiem do końca życia, bo prostytutka jest be?
To jajco.
Jak chce być kurwiarzem, to niech idzie na kurwy. Jak nie chce się zeszmacić, to imo lepiej być prawiczkiem, proste chyba? Co za różnica czy to incel prawiczek czy nie? Seks nie jest dla nikogo gwarantowany ani nie jest czymś co się należy z przydziału. Jak ktoś nie potrafi nawiązać normalnej relacji w której ma seks, to widocznie to nie jest sprawa dla niego.
Shinigami napisał/a:wystarczyło mi pójście na masaż erotyczny by dowiedzieć się, że fizyczna bliskość nie jest jakimś super mistycznym doświadczeniem, a już zwłaszcza z nieznajomą osobą.
Wiadomo, że nawet jacht wypchany najlepszymi modelkami nie da Ci tego samego co związek z kobietą, która również czuje do Ciebie pożądanie.
Aczkolwiek przyznasz chyba, że tego typu masaż erotyczny był super alternatywą do fapania?
Ludzie, przeciez wszystko zalezy od czlowieka, jednemu stanie pa.a na takim masazu i bedzie chodzil regularnie, a inny tak jak Shini stwierdzi, ze to nie dla niego.
Ja powiem tak, dopoki partner/partnerka nie spyta sie o liczbe, czy nie spyta czy partner chodzil na prostytutki, to lepiej tego nie wspominac samemu.
Co bylo a nie jest nie pisze sie w rejestr.
Jest wiele innych tematow, ktorych czlowiek nie chce zdradzic partnerowi, bo sie wstydzi przeszlosci.
Dla mnie ten facet jest kur.wiarzem, ktory byl rozwiazly, a tym bardzie zdradzal na lewo i prawo, i niekoniecznie to ku.rwami z prawdziewgo zdarzenia czyli za pieniadze. Przeciez potocznie nazywamy tez kobiety, ktore mialy duzo parterow - kur.wami, ale tu na forum "swieci i swiete" czepiaja sie wszystkiego, bo sa "nieskazitelni"
Halina, uważaj na słowa, bo jeśli miałaś jakieś np ONSy lub co weekend sypiasz z innym chłopakiem to też mogę cię nazwać osobą na K. To ja napiszę z grubej rury: lepiej chodzi do agencji towarzyskiej i mieć w niej nawet czworokąty za 4000 zł niż wejsć jako prawiczek w zwiazek z kobietą, który pierwszy raz miała w wieku ponizej pełnoletności, ma bodycount z 40 i nagle burza hormonow mija i seks z parnetrem jest raz na pół roku podczas gdy z ex był co drugi dzień. Bo nie chdozi o seks a,el o fakt i chrnologiczne konsekwencje wszystkiego.
Zwuwazyłem, ze "na stare lata" doswiadczone kobiety chcą facetów z grupy beta, czyli z niskim linido, grzenych, na których by oka nie zawiesiły jako 18 latki.
Halina, uważaj na słowa, bo jeśli miałaś jakieś np ONSy lub co weekend sypiasz z innym chłopakiem to też mogę cię nazwać osobą na K. To ja napiszę z grubej rury: lepiej chodzi do agencji towarzyskiej i mieć w niej nawet czworokąty za 4000 zł niż wejsć jako prawiczek w zwiazek z kobietą, który pierwszy raz miała w wieku ponizej pełnoletności, ma bodycount z 40 i nagle burza hormonow mija i seks z parnetrem jest raz na pół roku podczas gdy z ex był co drugi dzień. Bo nie chdozi o seks a,el o fakt i chrnologiczne konsekwencje wszystkiego.
Zwuwazyłem, ze "na stare lata" doswiadczone kobiety chcą facetów z grupy beta, czyli z niskim linido, grzenych, na których by oka nie zawiesiły jako 18 latki.
Bo faceci z grupy alfa na taka stara kobyle nawet nie spojrza, bo wyrywają 2ostki
I had my crazy time already, now i wanna settle down
Co do Haliny, nie zwracaj na niego uwage. To facet, do tego cham i prostak
Ja powiem tak, dopoki partner/partnerka nie spyta sie o liczbe, czy nie spyta czy partner chodzil na prostytutki, to lepiej tego nie wspominac samemu.
Co bylo a nie jest nie pisze sie w rejestr.
Jest wiele innych tematow, ktorych czlowiek nie chce zdradzic partnerowi, bo sie wstydzi przeszlosci.
Dla mnie ten facet jest kur.wiarzem, ktory byl rozwiazly, a tym bardzie zdradzal na lewo i prawo, i niekoniecznie to ku.rwami z prawdziewgo zdarzenia czyli za pieniadze. Przeciez potocznie nazywamy tez kobiety, ktore mialy duzo parterow - kur.wami, ale tu na forum "swieci i swiete" czepiaja sie wszystkiego, bo sa "nieskazitelni"
dodam jeszcze, ze nie jest tez zle, kiedy powiemy partnerowi/parterce w odpowiedzi na zadane pytanie - nie chce teraz o tym mowic, czy cos w tym stylu, nie musimy przeciez klamac, tylko uniknac odpowiedzi.
Wiadomo, że nawet jacht wypchany najlepszymi modelkami nie da Ci tego samego co związek z kobietą, która również czuje do Ciebie pożądanie.
Aczkolwiek przyznasz chyba, że tego typu masaż erotyczny był super alternatywą do fapania?
Dokładnie tak, prawdziwy świat nie wygląda jak anime z gatunku hentai gdzie jeden facet dałby radę wszystkim tym modelkom na raz. O braku prawdziwych uczuć i że strony tych modelek nawet nie trzeba wspominać.
Nazywać taki masaż alternatywą do fapania to lekka przesada. Sam fakt uczestnictwa w tym drugiej osoby to bardzo duża różnica. To coś znacznie więcej niż masturbacja.
Ludzie, przeciez wszystko zalezy od czlowieka, jednemu stanie pa.a na takim masazu i bedzie chodzil regularnie, a inny tak jak Shini stwierdzi, ze to nie dla niego.
Małe uzupełnienie dla ścisłości. To nie tak, że taki masaż mi nie podchodzi, po prostu sam masaż jak i ogólnie fizyczna bliskość okazały się czymś dużo bardziej normalnym, zwykłym niż myślałem. Sądziłem, że to będzie coś na miarę odkrycia supermocy, coś co całkowicie zmieni moje życie. I od razu zaznaczam, że nie jestem tym rozczarowany czy coś w tym stylu, stałem się świadomy jak wygląda rzeczywistość. Zarówno masaż jak i doświadczenie tej fizycznej bliskości to było coś wspaniałego. Każdemu mógłbym to polecić choćby dla samego sprawdzenia, oczywiście tak długo jak jest singlem/singielką. Kobiety też korzystają z takich masaży tak samo jak pary, przy czym w zdecydowanej większości przypadków masaż wykonują kobiety zarówno dla obu płci jak i właśnie par. Jack będzie usilnie twierdził, że taki masaż jest na równi z satanistyczną orgią ale to kompletna bzdura. Moim zdaniem to dobre rozwiązanie dla kogoś kto tak jak ja nigdy nie doświadczył żadnej bliskości czy też nagości jak i dla samotnych chcących sobie przypomnieć czym jest ta bliskość fizyczna bez korzystania z usług prostytutek tym bardziej, że taki masaż najprawdopodobniej daje dużo lepsze doznania niż prostytutka. I jeszcze jedna kwestia, ja na brak erekcji nie narzekam i nigdy nie narzekałem.
niż wejsć jako prawiczek w zwiazek z kobietą, który pierwszy raz miała w wieku ponizej pełnoletności, ma bodycount z 40 i nagle burza hormonow mija i seks z parnetrem jest raz na pół roku
Z tym ciężko się nie zgodzić, sam też obawiam się takiego scenariusza.
Gosiawie napisał/a:Ludzie, przeciez wszystko zalezy od czlowieka, jednemu stanie pa.a na takim masazu i bedzie chodzil regularnie, a inny tak jak Shini stwierdzi, ze to nie dla niego.
Małe uzupełnienie dla ścisłości. To nie tak, że taki masaż mi nie podchodzi, po prostu sam masaż jak i ogólnie fizyczna bliskość okazały się czymś dużo bardziej normalnym, zwykłym niż myślałem. Sądziłem, że to będzie coś na miarę odkrycia supermocy, coś co całkowicie zmieni moje życie. I od razu zaznaczam, że nie jestem tym rozczarowany czy coś w tym stylu, stałem się świadomy jak wygląda rzeczywistość. Zarówno masaż jak i doświadczenie tej fizycznej bliskości to było coś wspaniałego. Każdemu mógłbym to polecić choćby dla samego sprawdzenia, oczywiście tak długo jak jest singlem/singielką. Kobiety też korzystają z takich masaży tak samo jak pary, przy czym w zdecydowanej większości przypadków masaż wykonują kobiety zarówno dla obu płci jak i właśnie par. Jack będzie usilnie twierdził, że taki masaż jest na równi z satanistyczną orgią ale to kompletna bzdura. Moim zdaniem to dobre rozwiązanie dla kogoś kto tak jak ja nigdy nie doświadczył żadnej bliskości czy też nagości jak i dla samotnych chcących sobie przypomnieć czym jest ta bliskość fizyczna bez korzystania z usług prostytutek tym bardziej, że taki masaż najprawdopodobniej daje dużo lepsze doznania niż prostytutka. I jeszcze jedna kwestia, ja na brak erekcji nie narzekam i nigdy nie narzekałem. .
Nie chcilalam sie tu rozpisywac. Naturalnie, ze taki masaz moze sie podobac. Chodzilo mi, ze np. jedni sa kur.wiarzami i nie potrafia kochac, tylko zmieniac na lewo i prawo, a niektorzy szukaja milosci, nawet ci, ktorzy mieli wiecej partnerek/partnerow, tylko nie mieli po prostu szczescia. Tak naprawde dla normalnych ludzi, liczba nie powinna miec znaczenia.
Shinigami napisał/a:Gosiawie napisał/a:Ludzie, przeciez wszystko zalezy od czlowieka, jednemu stanie pa.a na takim masazu i bedzie chodzil regularnie, a inny tak jak Shini stwierdzi, ze to nie dla niego.
Małe uzupełnienie dla ścisłości. To nie tak, że taki masaż mi nie podchodzi, po prostu sam masaż jak i ogólnie fizyczna bliskość okazały się czymś dużo bardziej normalnym, zwykłym niż myślałem. Sądziłem, że to będzie coś na miarę odkrycia supermocy, coś co całkowicie zmieni moje życie. I od razu zaznaczam, że nie jestem tym rozczarowany czy coś w tym stylu, stałem się świadomy jak wygląda rzeczywistość. Zarówno masaż jak i doświadczenie tej fizycznej bliskości to było coś wspaniałego. Każdemu mógłbym to polecić choćby dla samego sprawdzenia, oczywiście tak długo jak jest singlem/singielką. Kobiety też korzystają z takich masaży tak samo jak pary, przy czym w zdecydowanej większości przypadków masaż wykonują kobiety zarówno dla obu płci jak i właśnie par. Jack będzie usilnie twierdził, że taki masaż jest na równi z satanistyczną orgią ale to kompletna bzdura. Moim zdaniem to dobre rozwiązanie dla kogoś kto tak jak ja nigdy nie doświadczył żadnej bliskości czy też nagości jak i dla samotnych chcących sobie przypomnieć czym jest ta bliskość fizyczna bez korzystania z usług prostytutek tym bardziej, że taki masaż najprawdopodobniej daje dużo lepsze doznania niż prostytutka. I jeszcze jedna kwestia, ja na brak erekcji nie narzekam i nigdy nie narzekałem. .
Nie chcilalam sie tu rozpisywac. Naturalnie, ze taki masaz moze sie podobac. Chodzilo mi, ze np. jedni sa kur.wiarzami i nie potrafia kochac, tylko zmieniac na lewo i prawo, a niektorzy szukaja milosci, nawet ci, ktorzy mieli wiecej partnerek/partnerow, tylko nie mieli po prostu szczescia. Tak naprawde dla normalnych ludzi, liczba nie powinna miec znaczenia.
A kto tych partnerów wybiera? Ty czy Twoja babcia? A może koleżanki?
Można mieć pecha do jednego/dwóch chujowych facetów, ale nie do 20. To nie brak szczęścia. To kwestia zlych wyborów.
Gosiawie napisał/a:Shinigami napisał/a:Małe uzupełnienie dla ścisłości. To nie tak, że taki masaż mi nie podchodzi, po prostu sam masaż jak i ogólnie fizyczna bliskość okazały się czymś dużo bardziej normalnym, zwykłym niż myślałem. Sądziłem, że to będzie coś na miarę odkrycia supermocy, coś co całkowicie zmieni moje życie. I od razu zaznaczam, że nie jestem tym rozczarowany czy coś w tym stylu, stałem się świadomy jak wygląda rzeczywistość. Zarówno masaż jak i doświadczenie tej fizycznej bliskości to było coś wspaniałego. Każdemu mógłbym to polecić choćby dla samego sprawdzenia, oczywiście tak długo jak jest singlem/singielką. Kobiety też korzystają z takich masaży tak samo jak pary, przy czym w zdecydowanej większości przypadków masaż wykonują kobiety zarówno dla obu płci jak i właśnie par. Jack będzie usilnie twierdził, że taki masaż jest na równi z satanistyczną orgią ale to kompletna bzdura. Moim zdaniem to dobre rozwiązanie dla kogoś kto tak jak ja nigdy nie doświadczył żadnej bliskości czy też nagości jak i dla samotnych chcących sobie przypomnieć czym jest ta bliskość fizyczna bez korzystania z usług prostytutek tym bardziej, że taki masaż najprawdopodobniej daje dużo lepsze doznania niż prostytutka. I jeszcze jedna kwestia, ja na brak erekcji nie narzekam i nigdy nie narzekałem. .
Nie chcilalam sie tu rozpisywac. Naturalnie, ze taki masaz moze sie podobac. Chodzilo mi, ze np. jedni sa kur.wiarzami i nie potrafia kochac, tylko zmieniac na lewo i prawo, a niektorzy szukaja milosci, nawet ci, ktorzy mieli wiecej partnerek/partnerow, tylko nie mieli po prostu szczescia. Tak naprawde dla normalnych ludzi, liczba nie powinna miec znaczenia.
A kto tych partnerów wybiera? Ty czy Twoja babcia? A może koleżanki?
Można mieć pecha do jednego/dwóch chujowych facetów, ale nie do 20. To nie brak szczęścia. To kwestia zlych wyborów.
Mozna i tak nazwac, ale kazdemu podoba sie co innego, a takze na poczatku znajomosci wiele udaje swietych, a po pewnym czasie wychodzi szydlo z worka.
Mozna interpretowac na wiele sposobow. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka.
Halina, uważaj na słowa, bo jeśli miałaś jakieś np ONSy lub co weekend sypiasz z innym chłopakiem to też mogę cię nazwać osobą na K. To ja napiszę z grubej rury: lepiej chodzi do agencji towarzyskiej i mieć w niej nawet czworokąty za 4000 zł niż wejsć jako prawiczek w zwiazek z kobietą, który pierwszy raz miała w wieku ponizej pełnoletności, ma bodycount z 40 i nagle burza hormonow mija i seks z parnetrem jest raz na pół roku podczas gdy z ex był co drugi dzień. Bo nie chdozi o seks a,el o fakt i chrnologiczne konsekwencje wszystkiego.
Zwuwazyłem, ze "na stare lata" doswiadczone kobiety chcą facetów z grupy beta, czyli z niskim linido, grzenych, na których by oka nie zawiesiły jako 18 latki.
Mozesz sobie wyzywac kobiety ile chcesz i jak chcesz, zreszta kazdy chyba wie, ze po to tu przylazles zeby sie powyzywac na kobietach, bo jestes przegrywem i nie umiesz sobie znalezc takiej do normalnej relacji. Nie potrafiles zapanowac nad swoim popedem do tego stopnia, ze zaplaciles obcej prostytutce za pierwszy raz, co jest totalna porazka. Wiec powylewasz frustracje na obcych randomach. To nie zmienia faktu, ze jestes kurwiarzem, bo placisz kurwom za seks, widac juz nawet cennik za jakies perwersje znasz. A kobiety ktore chodza do lozka z kim po padnie nadal nie sa kurwami, bo kurwa to z definicji ktos kto uprawi seks za pieniadze lub dla korzysci postepuje w sposob moralnie naganny. Obie definicje pasuja do tych pan i do ciebie. Mozesz tkwic w zaprzeczeniu ale zwykla kobieta taka moze sobie sypiac codziennie z innym i jesli robi to, bo ma na to ochote, wszystko odbywa sie za zgoda zainteresowanych i nikt nie czerpie z tego korzysci poza ocywisciwe przyjemnoscia, to taka pani dalej nie jest kurwa. To, ze mizoginistyczne sfrustrowane przegrywki z neta chcialyby inaczej niczego nie zmienia.
Gosiawie napisał/a:Shinigami napisał/a:Małe uzupełnienie dla ścisłości. To nie tak, że taki masaż mi nie podchodzi, po prostu sam masaż jak i ogólnie fizyczna bliskość okazały się czymś dużo bardziej normalnym, zwykłym niż myślałem. Sądziłem, że to będzie coś na miarę odkrycia supermocy, coś co całkowicie zmieni moje życie. I od razu zaznaczam, że nie jestem tym rozczarowany czy coś w tym stylu, stałem się świadomy jak wygląda rzeczywistość. Zarówno masaż jak i doświadczenie tej fizycznej bliskości to było coś wspaniałego. Każdemu mógłbym to polecić choćby dla samego sprawdzenia, oczywiście tak długo jak jest singlem/singielką. Kobiety też korzystają z takich masaży tak samo jak pary, przy czym w zdecydowanej większości przypadków masaż wykonują kobiety zarówno dla obu płci jak i właśnie par. Jack będzie usilnie twierdził, że taki masaż jest na równi z satanistyczną orgią ale to kompletna bzdura. Moim zdaniem to dobre rozwiązanie dla kogoś kto tak jak ja nigdy nie doświadczył żadnej bliskości czy też nagości jak i dla samotnych chcących sobie przypomnieć czym jest ta bliskość fizyczna bez korzystania z usług prostytutek tym bardziej, że taki masaż najprawdopodobniej daje dużo lepsze doznania niż prostytutka. I jeszcze jedna kwestia, ja na brak erekcji nie narzekam i nigdy nie narzekałem. .
Nie chcilalam sie tu rozpisywac. Naturalnie, ze taki masaz moze sie podobac. Chodzilo mi, ze np. jedni sa kur.wiarzami i nie potrafia kochac, tylko zmieniac na lewo i prawo, a niektorzy szukaja milosci, nawet ci, ktorzy mieli wiecej partnerek/partnerow, tylko nie mieli po prostu szczescia. Tak naprawde dla normalnych ludzi, liczba nie powinna miec znaczenia.
A kto tych partnerów wybiera? Ty czy Twoja babcia? A może koleżanki?
Można mieć pecha do jednego/dwóch chujowych facetów, ale nie do 20. To nie brak szczęścia. To kwestia zlych wyborów.
Zapamietaj sobie wiec swoja zlota rade jak znowu bedziesz chcial powylewac szambo na kobiety, za to, ze jakies typiary na randkch cie okalamuja i chodza z toba do lozka pomimo, ze mowily, ze nie chodza szybko do lozka xd
Warto też trochę spojrzeć na temat z innej strony.
Jeżeli licznik kobiety pokazuje liczbę np. 50, to ja pytam do cholery jasnej - kto nabił jej ten licznik?
Wiewiórki z lasu?
Biedronki z polany?
Nie.
To oznacza, że 50 innych facetów dupczyło aż tapczan się ruszał na boki, a to że w tej statystyce nie ma Was (i mnie), to tylko i wyłącznie nasza pierdołowatość.
Laska ma np. na koncie 100 facetów. tzn, że 100 chłopa wyrwało lachona i spędziło fajny wieczór, a że Wam się nie udało tego zrobić, no to sorry.
Warto też trochę spojrzeć na temat z innej strony.
Jeżeli licznik kobiety pokazuje liczbę np. 50, to ja pytam do cholery jasnej - kto nabił jej ten licznik?
Wiewiórki z lasu?
Biedronki z polany?
Nie.
To oznacza, że 50 innych facetów dupczyło aż tapczan się ruszał na boki, a to że w tej statystyce nie ma Was (i mnie), to tylko i wyłącznie nasza pierdołowatość.
Laska ma np. na koncie 100 facetów. tzn, że 100 chłopa wyrwało lachona i spędziło fajny wieczór, a że Wam się nie udało tego zrobić, no to sorry.
No dupczylo i co z tego.. ?
Tylko czy stawianie za priorytet wyruchanie laski ktora miala 50 gosci przede mna ma jakikolwiek sens?
Mariusz 1984 napisał/a:Gosiawie napisał/a:Nie chcilalam sie tu rozpisywac. Naturalnie, ze taki masaz moze sie podobac. Chodzilo mi, ze np. jedni sa kur.wiarzami i nie potrafia kochac, tylko zmieniac na lewo i prawo, a niektorzy szukaja milosci, nawet ci, ktorzy mieli wiecej partnerek/partnerow, tylko nie mieli po prostu szczescia. Tak naprawde dla normalnych ludzi, liczba nie powinna miec znaczenia.
A kto tych partnerów wybiera? Ty czy Twoja babcia? A może koleżanki?
Można mieć pecha do jednego/dwóch chujowych facetów, ale nie do 20. To nie brak szczęścia. To kwestia zlych wyborów.Zapamietaj zlota rade : czytaj posty ze zrozumieniem. Tamten wpis nie byl wylewaniem szamba tylko pytaniem, co stoi za takim zachowaniem.
Zapamietaj sobie wiec swoja zlota rade jak znowu bedziesz chcial powylewac szambo na kobiety, za to, ze jakies typiary na randkch cie okalamuja i chodza z toba do lozka pomimo, ze mowily, ze nie chodza szybko do lozka xd
36 2024-06-04 08:22:46 Ostatnio edytowany przez Gosiawie (2024-06-04 08:24:52)
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Warto też trochę spojrzeć na temat z innej strony.
Jeżeli licznik kobiety pokazuje liczbę np. 50, to ja pytam do cholery jasnej - kto nabił jej ten licznik?
Wiewiórki z lasu?
Biedronki z polany?
Nie.
To oznacza, że 50 innych facetów dupczyło aż tapczan się ruszał na boki, a to że w tej statystyce nie ma Was (i mnie), to tylko i wyłącznie nasza pierdołowatość.
Laska ma np. na koncie 100 facetów. tzn, że 100 chłopa wyrwało lachona i spędziło fajny wieczór, a że Wam się nie udało tego zrobić, no to sorry.
No dupczylo i co z tego.. ?
![]()
Tylko czy stawianie za priorytet wyruchanie laski ktora miala 50 gosci przede mna ma jakikolwiek sens?
bo ciebie juz liczba przeraza.
ja ci powiem tak, gdybys pokochal te kobiete przed jej wyznaniem, to tez bys ja zaliczyl. Czy zostalbys z nia pomimo liczby, tego nie wiesz. Nie jestes w tej sytuacji. Ja mysle, ze bys zostal.
a powiedzcie mi, co za roznica 10 czy 20, bo w 50 czy 100 jakos nie chce mi sie wierzyc? C.pka i tak sie nie rozciaga
To idąc tą drogą jeśli będę miał zaliczonych 50 sexworkerek to kobieta też nie powinna mieć tego na uwadze jak bedziemy się dogadywać.
Zresztą jeśli mam być szczery napisałem ten post z zupełnie innej logiki. Teoretycznie teraz mógłbym z kimś być, bo od jakiś dwóch lat miałem jakieś głebsze zagadania. Ale jak mówię, priorytety się zmieniają i może tym obrażę kobiety, zwłascza 30 + choć nie o obrażanie chodzi mimo wychowania zrobiłem wszystko by nie gnić całej młodości z przysłowiowej piwnicy obserwuję, ze inaczej kobieta podchodzi do np pierwszej miłości, inaczej do okresu przygód i partnerów na chwilę, a jeszcze inaczej gdy już na koniec szuka partnera na stałe, by w sumie już nie przeżywać nic, tylko wejść w obowiązki ect. Może dla np mężczyzny, który też swoje przeżył taki scenariusz jest akceptowalny i możliwe, że to racja. Ale nie dla faceta, którego kiedyś na siłę w najlepszych latach życia ( a takie uważam lata 16-25) się przebimbało.
Nie żałuję tego, że moją pierwszą partnerką seksualną była prostytutka. Raz, była bardzo ładna, ładniejsza od większości jakie widuję, dwa, miała odpowiednie podejście, one też robią za psychoterapeutki ( oczywiście bez nadwyrężania jej czasu) to po opowiedzeniu jej że to mój pierwszy raz i wyjaśniłem okoliczności ona sama mi odradzała, zebym wchodził w związki, bo na peirwszą miłość w moim wieku nie ma co liczyć i żebym się nie nastawiał. No i ma rację. Etapy życia mają swoje nieubłagalne bariery wiekowe i zatracenie tych za młodu to już jakiś gwóż do trumny przez resztę życia.
Ale jestem też anegdotycznym dowodem na to, że trzymanie pod pruderyjnym kloszem na siłę, tworzy odwrotność. Córka znajomej matki była tak samo wychowywana. Teraz ma 38 lat i nie ma dzieci, męża, ma.... partnerkę. I bardzo dobrze. Na pohybel moherom i ich metodom wychowaczym. Jestem dorosły a nadal nie mogę się z tego otrząsnąć.
38 2024-06-04 10:05:38 Ostatnio edytowany przez Foxterier (2024-06-04 10:09:18)
Niby napisałeś w pierwszym poście że jesteś ex-incelem i zdałeś sobie sprawę że Twoja sytuacja wynikała głównie z mocno konserwatywnego wychowania, ale w Twoich kolejnych postach przebija się dalej incelowe myślenie typu "za młodu mnie nie chciała, teraz już chce, ale nie jest to to prawdziwe pożądanie które czuła do przystojniaków za swojej młodości". To jest bardzo częsty motyw tutejszych inceli. I ja go absolutnie rozumiem, aczkolwiek pielęgnowanie go sprawia że mentalnie cały czas jesteś 20-latkiem którego nikt nie zaprasza na imprezy, a Twoi rówieśnicy to już 30-latkowie którzy zakładają rodziny.
Jest coś strasznie egocetycznego w incelach - ciągle ja, ja, ja; ja nie miałem, mnie nie chciano, musicie mi zadośćuczynić za odrzucenia itp. Trudno się wchodzi w relację z takimi osobami. Poza tym to potem się pogarsza bo nawet jak wejdziecie w relację z kobietą to dalej czujecie się jako ten drugi, stąd się potem bierze taka przemoc w białych rękawiczkach typu "musisz być ze mną bo nikt inny cię nie zechce, jesteś już stara i gruba" - czemu to służy w zasadzie?
Często mam wrażenie że incele bardzo nie chcą zobaczyć swojego wkładu w tą całą sytuację - dlaczego przez tyle lat są odrzucani przez rówieśników? Czy faktycznie nikt im nie mówi co jest nie tak, czy nie chcą tego słyszeć? Dlaczego większość z was uważa, że nie mieliście żadnego pola manewru żeby zmienić swoją sytuację na rynku randkowania?
39 2024-06-04 10:20:45 Ostatnio edytowany przez lostsoulindarkness (2024-06-04 10:21:34)
Foxterier bo tak jak pisałem, incel to stan umysłu, nie fizyczny. Mam 182 cm zamiast incelskiego 168, nie mam łysiny, brzydkich rysów twarzy. A mimo to mam takie myślenie. To proste. Wyszedłem z incelizmu, ale zorientowałem się ile mnie ominęło, jak wspomniałaś o byciu 20 latkiem na imprezach kiedy rowieśnicy zakładaja rodziny. Myślisz, że męzczyzna z takimi dziurami w życiorysie kiedy dzieje się najwięcej rzeczy, przygód, tworzenia wspomień wejdzie od tak np w związek małżeński i będzie zadowolonym z życia mężem, który wraca z pracy do domu i spedza z żoną czas przy netflixie kiedy nigdy nie bujał się po klubach? Tak nie będzie, niezależnie od aparycji meżczyny.
Naprawdę uważasz, że facet bez przeżycia wszystkiego nagle wjedzie w zwiazek małżeński, zrobi dzieci i wszystko bedzie cacy? Nie będzie i dlatego nawet jak faceci mogą wejść w zwiazek to w niego nie wchodzą, albo wchodzą w zwiazek z 10 lat młodszą, by pójść z nią na koncert zamiast słuchać suszenia głowy o dziecko. Znam taki przypadek z autopsji. Facet jest w moim wieku a ma 19 latkę. Też miał w życiu pod górkę, tyle, że on jest naprawdę przystojny.
Zdardzę ci coś, kazdy myśli o sobie. Jak dziewczyna się bawi i ma przygody też ma w poważaniu ze jakis facet żyje pod kloszem. Napsiałem dużo wyżej, ze to jest naturalne, tyle, ze nie spodziewałem się, że to bedzie działać tylko w jedną stronę.
Nie planuję ślubu, dzieci, musiałbym cofnać czas i wszystko przeżyć.
A ja np na osimenastki byłem zapraszany tyle, ze wiadomo, było 1500 wymówek że nie mogę.
Ale nawet nie o to chodzi. Trochę doleję oliwy do ognia, bo mi powiedziano, ze "żadna normalna dziewczyna" teraz się ze mną nie zwiąże z powodu takiej formy utraty prawidztwa. Tylko, że też czytałem, tak własnie tutaj na forum, ze kobiety sobie doradzały, by ukrywać przeszłość seksualną jeśli była bogata, by nie spłoszyć partnera. Więc sam mogę ukryć moje wizyty u najstarszego zawodu świata idąc tym tokiem rozumowania. Dwie strony o niczym sie nie dowiedzą. I co wtedy? No właśnie.
Jak wspomniałem, chciałem być obiektywny, zrozumieć, że każdy ma prawo do przygód.
Nie wiem, co tam "normalna dziewczyna" bo nie jestem żadną z tych, z którymi będziesz się spotykać, ale każda w miarę rozgarnięta osoba sama weźmie w pewnym momencie pod uwagę, że mogłeś korzystać z usług prostytutki ze względu na twój wiek i brak związków w przeszłości. I nie musisz nic jej mówić. Nawet nie powinieneś, bo po co w przyszłości ma ktoś to wykorzystać przeciwko tobie chociażby podczas zwykłej domowej kłótni, gdy już będziesz z kimś związany.
41 2024-06-04 11:01:35 Ostatnio edytowany przez Foxterier (2024-06-04 11:03:06)
Foxterier bo tak jak pisałem, incel to stan umysłu, nie fizyczny. Mam 182 cm zamiast incelskiego 168, nie mam łysiny, brzydkich rysów twarzy. A mimo to mam takie myślenie. To proste. Wyszedłem z incelizmu, ale zorientowałem się ile mnie ominęło, jak wspomniałaś o byciu 20 latkiem na imprezach kiedy rowieśnicy zakładaja rodziny. Myślisz, że męzczyzna z takimi dziurami w życiorysie kiedy dzieje się najwięcej rzeczy, przygód, tworzenia wspomień wejdzie od tak np w związek małżeński i będzie zadowolonym z życia mężem, który wraca z pracy do domu i spedza z żoną czas przy netflixie kiedy nigdy nie bujał się po klubach? Tak nie będzie, niezależnie od aparycji meżczyny.
Naprawdę uważasz, że facet bez przeżycia wszystkiego nagle wjedzie w zwiazek małżeński, zrobi dzieci i wszystko bedzie cacy? Nie będzie i dlatego nawet jak faceci mogą wejść w zwiazek to w niego nie wchodzą, albo wchodzą w zwiazek z 10 lat młodszą, by pójść z nią na koncert zamiast słuchać suszenia głowy o dziecko. Znam taki przypadek z autopsji. Facet jest w moim wieku a ma 19 latkę. Też miał w życiu pod górkę, tyle, że on jest naprawdę przystojny.
Zdardzę ci coś, kazdy myśli o sobie. Jak dziewczyna się bawi i ma przygody też ma w poważaniu ze jakis facet żyje pod kloszem. Napsiałem dużo wyżej, ze to jest naturalne, tyle, ze nie spodziewałem się, że to bedzie działać tylko w jedną stronę.
Nie planuję ślubu, dzieci, musiałbym cofnać czas i wszystko przeżyć.
A ja np na osimenastki byłem zapraszany tyle, ze wiadomo, było 1500 wymówek że nie mogę.
A co Ci przeszkadza żeby teraz trochę sobie poimprezować? Wiesz, na zasadzie za dzieciaka byliśmy biedni i nie stać nas było na zabawki, więc mając 30 lat kupię sobie wyrąbane w kosmos Lego.
42 2024-06-04 13:11:31 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-06-04 13:16:01)
bo ciebie juz liczba przeraza.
ja ci powiem tak, gdybys pokochal te kobiete przed jej wyznaniem, to tez bys ja zaliczyl. Czy zostalbys z nia pomimo liczby, tego nie wiesz. Nie jestes w tej sytuacji. Ja mysle, ze bys zostal.a powiedzcie mi, co za roznica 10 czy 20, bo w 50 czy 100 jakos nie chce mi sie wierzyc? C.pka i tak sie nie rozciaga
Ja właśnie czegoś takiego się boję, że poza dziewczynę, z którą będzie super niemal jak w bajce, a potem się okaże, miała kilkudziesięciu partnerów. Różnica w ilości polega głównie na powodzie dla, którego ta liczba jest taka, a nie inna. Ciężko sobie wyobrazić by kobieta mająca wcześniej 50 partnerów zakończyła na tej liczbie. To raczej mało prawdopodobne by ktoś z taką liczbą nigdy nie zdradził czy w ogóle podchodził do relacji międzyludzkich w sposób inny niż dla samego seksu. Mówiąc krótko miałbym spory problem by takiej osobie zaufać i uwierzyć, że ja będę ostatnim.
Autorze, mam wrażenie, że pomyliłeś okresy bycia incelem. Wcześniej nim nie byłeś choćby z faktu bycia zapraszanym na imprezy czy dobrego wyglądu, ty już wtedy miałeś możliwości o jakich większość inceli mogłoby pomarzyć. Za to teraz nim jesteś bo ciągle rozpamiętujesz przeszłość, tęskno ci do minionych czasów, które już nigdy nie wrócą. Masz pretensje do świata i siebie, że nie robiłeś czegoś co wydaje ci się, że powinieneś. Ja byłem dokładnie taki sam ale na szczęście już zaczyna mi przechodzić. Da się żyć bez szalenia w latach szkolnych i studenckich i da się mieć normalną rodzinę czego dowodem jest nie jeden mój znajomy czy znajoma. Wielu ludzi kiedy zaczyna szaleć nigdy nie przestaje co im wręcz uniemożliwia to normalne życie. Brak imprez, koncertów, chlania i zaliczania to nie są żadne dziury w życiorysie. Każdy może żyć jak chce jeśli tylko mieści się to w granicach prawa. Jeśli jakaś dziewczyna by mi powiedziała, że jestem wybrakowany bo nie imprezował co weekend to bym jej powiedział to samo za takie debilne twierdzenia. Wcześniej pisałem, że zabrałeś za daleko ale chyba trochę przesadziłem. Moim sposobem był masaż, twoim była prostytutka i jeśli tego nie żałujesz, a nawet wyciągnąłeś z tego jakaś naukę to nie mi oceniać.
A co Ci przeszkadza żeby teraz trochę sobie poimprezować? Wiesz, na zasadzie za dzieciaka byliśmy biedni i nie stać nas było na zabawki, więc mając 30 lat kupię sobie wyrąbane w kosmos Lego.
Po pierwsze bo mając te 18 lat miało się inne priorytety niż teraz mając 28 lat. Po drugie możliwości się zmieniły, niekoniecznie na dobre. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że teraz faktycznie mam swoje pieniądze, mam samochód, mam ogólnie dużo większe możliwości finansowe i logistyczne do czegokolwiek ale za to mniej czasu i energii niż te 10 lat temu. A jeszcze dochodzą kwestie typu gdzie zostawię samochód, gdzie przenocuję jak pójdę do klubu itp. Poza tym na takie imprezy zawsze się chodzi z kimś, nigdy nie słyszałem by ktoś z moich znajomych sam chodził po klubach chyba, że raz dla sprawdzenia. Koleżanki nie raz mi opowiadały, że same by nie poszły bo się bały i zawsze chodziły z jakimiś innymi koleżankami. No i te priorytety, ja mając te 18 lat faktycznie myślałem, że jak pójdę do klubu to trafi się jakaś chętna dziewczyna, może nawet do zaliczenia, podobno to takie proste. Poszedłem i nie trafiła się. Teraz już nie myślę o czymś takim tylko o romantycznym wieczorze we dwoje albo o wyjeździe na wakacje we dwoje, na spokojnie i bez szaleństw typu chlanie do zgona. Za to spróbowanie czegoś nowego typu nurkowanie czy jakiś sport ekstremalny jak najbardziej.
Tak Shini, u Ciebie to wiem jak to jest, że przy Twoim neurotycznym charakterze i jakiejś permanentnej nerwicy lękowej absolutnie wszędzie są zagrożenia. Pytanie było do lostsoulindarkness.
Gosiawie napisał/a:bo ciebie juz liczba przeraza.
ja ci powiem tak, gdybys pokochal te kobiete przed jej wyznaniem, to tez bys ja zaliczyl. Czy zostalbys z nia pomimo liczby, tego nie wiesz. Nie jestes w tej sytuacji. Ja mysle, ze bys zostal.a powiedzcie mi, co za roznica 10 czy 20, bo w 50 czy 100 jakos nie chce mi sie wierzyc? C.pka i tak sie nie rozciaga
Ja właśnie czegoś takiego się boję, że poza dziewczynę, z którą będzie super niemal jak w bajce, a potem się okaże, miała kilkudziesięciu partnerów. Różnica w ilości polega głównie na powodzie dla, którego ta liczba jest taka, a nie inna. Ciężko sobie wyobrazić by kobieta mająca wcześniej 50 partnerów zakończyła na tej liczbie. To raczej mało prawdopodobne by ktoś z taką liczbą nigdy nie zdradził czy w ogóle podchodził do relacji międzyludzkich w sposób inny niż dla samego seksu. Mówiąc krótko miałbym spory problem by takiej osobie zaufać i uwierzyć, że ja będę ostatnim.
Otoz nieprawda, kobieta, ktora miala powiedzmy 5 czy 10 (dalej nie chce mi sie wierzyc w 50 ) partnerow, dlaczego mialaby zdradzac jesli wczesniej tego nie robila?
Liczby mogly sie wziac jak juz pisalam, bo jej sie nieposzczescilo w milosci. Naturalnie sa tez takie panie, ktore nie potrafia kochac, tylko uprawiac sex tam i z tym..
Pomysl sobie, ze kobieta, ktora miala tylko jednego faceta i za niego wyszla, moze predzej zdradzic meza przykladowo po 15 latach bycia razem, niz taka co juz sobie poszalala.
45 2024-06-04 18:25:50 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-06-04 18:25:59)
Halina3.1 napisał/a:Mariusz 1984 napisał/a:A kto tych partnerów wybiera? Ty czy Twoja babcia? A może koleżanki?
Można mieć pecha do jednego/dwóch chujowych facetów, ale nie do 20. To nie brak szczęścia. To kwestia zlych wyborów.Zapamietaj zlota rade : czytaj posty ze zrozumieniem. Tamten wpis nie byl wylewaniem szamba tylko pytaniem, co stoi za takim zachowaniem.
Zapamietaj sobie wiec swoja zlota rade jak znowu bedziesz chcial powylewac szambo na kobiety, za to, ze jakies typiary na randkch cie okalamuja i chodza z toba do lozka pomimo, ze mowily, ze nie chodza szybko do lozka xd
Naucz sie cytowac posty. Ta, pewnie, ze tamten wpis byl niewinnym pytaniem xd kogo ty chcesz oszukac? xdd
Foxterier bo tak jak pisałem, incel to stan umysłu, nie fizyczny. Mam 182 cm zamiast incelskiego 168, nie mam łysiny, brzydkich rysów twarzy. A mimo to mam takie myślenie. To proste. Wyszedłem z incelizmu, ale zorientowałem się ile mnie ominęło, jak wspomniałaś o byciu 20 latkiem na imprezach kiedy rowieśnicy zakładaja rodziny. Myślisz, że męzczyzna z takimi dziurami w życiorysie kiedy dzieje się najwięcej rzeczy, przygód, tworzenia wspomień wejdzie od tak np w związek małżeński i będzie zadowolonym z życia mężem, który wraca z pracy do domu i spedza z żoną czas przy netflixie kiedy nigdy nie bujał się po klubach? Tak nie będzie, niezależnie od aparycji meżczyny.
Naprawdę uważasz, że facet bez przeżycia wszystkiego nagle wjedzie w zwiazek małżeński, zrobi dzieci i wszystko bedzie cacy? Nie będzie i dlatego nawet jak faceci mogą wejść w zwiazek to w niego nie wchodzą, albo wchodzą w zwiazek z 10 lat młodszą, by pójść z nią na koncert zamiast słuchać suszenia głowy o dziecko. Znam taki przypadek z autopsji. Facet jest w moim wieku a ma 19 latkę. Też miał w życiu pod górkę, tyle, że on jest naprawdę przystojny.
Zdardzę ci coś, kazdy myśli o sobie. Jak dziewczyna się bawi i ma przygody też ma w poważaniu ze jakis facet żyje pod kloszem. Napsiałem dużo wyżej, ze to jest naturalne, tyle, ze nie spodziewałem się, że to bedzie działać tylko w jedną stronę.
Nie planuję ślubu, dzieci, musiałbym cofnać czas i wszystko przeżyć.
A ja np na osimenastki byłem zapraszany tyle, ze wiadomo, było 1500 wymówek że nie mogę.
Nie nie wyszedles z incelizmu, dalej jestes incelem, zmienilo sie tylko to, ze obecnie rowniez kurwiarzem. I nadal masz mentalnosc przegrywa. Ja tez myslalam jeszcze do niedawna, ze przegryw to stan umyslu i mozna dosc latwo z tego wyjsc jak sie chce ale teraz sklaniam sie bardziej ku temu, ze to jest cos co siedzi tak gleboko w czlowieku, ze trudno to zmienic o ile w ogole mozna. Niestety ale problem bycia przegrywem a z tego bierze sie incelstwo, jest znacznie wiekszy niz sie wszystkim wydaje i dla kobiet najlepiej, to trzymac sie od takich osobnikow z daleka.
47 2024-06-04 19:08:59 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2024-06-04 19:13:31)
lostsoulindarkness napisał/a:Foxterier bo tak jak pisałem, incel to stan umysłu, nie fizyczny. Mam 182 cm zamiast incelskiego 168, nie mam łysiny, brzydkich rysów twarzy. A mimo to mam takie myślenie. To proste. Wyszedłem z incelizmu, ale zorientowałem się ile mnie ominęło, jak wspomniałaś o byciu 20 latkiem na imprezach kiedy rowieśnicy zakładaja rodziny. Myślisz, że męzczyzna z takimi dziurami w życiorysie kiedy dzieje się najwięcej rzeczy, przygód, tworzenia wspomień wejdzie od tak np w związek małżeński i będzie zadowolonym z życia mężem, który wraca z pracy do domu i spedza z żoną czas przy netflixie kiedy nigdy nie bujał się po klubach? Tak nie będzie, niezależnie od aparycji meżczyny.
Naprawdę uważasz, że facet bez przeżycia wszystkiego nagle wjedzie w zwiazek małżeński, zrobi dzieci i wszystko bedzie cacy? Nie będzie i dlatego nawet jak faceci mogą wejść w zwiazek to w niego nie wchodzą, albo wchodzą w zwiazek z 10 lat młodszą, by pójść z nią na koncert zamiast słuchać suszenia głowy o dziecko. Znam taki przypadek z autopsji. Facet jest w moim wieku a ma 19 latkę. Też miał w życiu pod górkę, tyle, że on jest naprawdę przystojny.
Zdardzę ci coś, kazdy myśli o sobie. Jak dziewczyna się bawi i ma przygody też ma w poważaniu ze jakis facet żyje pod kloszem. Napsiałem dużo wyżej, ze to jest naturalne, tyle, ze nie spodziewałem się, że to bedzie działać tylko w jedną stronę.
Nie planuję ślubu, dzieci, musiałbym cofnać czas i wszystko przeżyć.
A ja np na osimenastki byłem zapraszany tyle, ze wiadomo, było 1500 wymówek że nie mogę.Nie nie wyszedles z incelizmu, dalej jestes incelem, zmienilo sie tylko to, ze obecnie rowniez kurwiarzem. I nadal masz mentalnosc przegrywa.
Zgadzam sie z tym komentarzem.
Moze tylko nie nazwalbym tego mentalnoscia przegrywa.
To raczej silna samotnosc i zagubienie - osoba, ktora zostala odrzucona spolecznie tworzy urojona wersje rzeczywistosci w swojej glowie, w ktorej jest sprytna, madra, bardziej moralna itp. - i czasami udaje jej sie siebie oszukac, po czym znow jakas niespodziewana reakcja z swiata zewnetrznego powoduje dysonans poznawczy i znow szuka odpowiedzi, ktora pozwoli wytlumaczyc doswiadczenie niespojne z przekonaniami ale zachowac bledne przekonanie o byciu kims wartosciowym.
Mysle, ze trafny wybor nicka.
Ja bym polecal sie porzadnie z reka na sercu pomodlic - mi pomaga gdy jestem w beznadziejnej sytuacji.
Mariusz 1984 napisał/a:Halina3.1 napisał/a:Zapamietaj zlota rade : czytaj posty ze zrozumieniem. Tamten wpis nie byl wylewaniem szamba tylko pytaniem, co stoi za takim zachowaniem.
Zapamietaj sobie wiec swoja zlota rade jak znowu bedziesz chcial powylewac szambo na kobiety, za to, ze jakies typiary na randkch cie okalamuja i chodza z toba do lozka pomimo, ze mowily, ze nie chodza szybko do lozka xd
Naucz sie cytowac posty. Ta, pewnie, ze tamten wpis byl niewinnym pytaniem xd kogo ty chcesz oszukac? xdd
Oszukac? Nikogo..a napewno nie ciebie chlopie..
na ciebie szkoda czasu na cokolwiek
49 2024-06-04 19:39:02 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-06-04 19:39:43)
Halina3.1 napisał/a:lostsoulindarkness napisał/a:Foxterier bo tak jak pisałem, incel to stan umysłu, nie fizyczny. Mam 182 cm zamiast incelskiego 168, nie mam łysiny, brzydkich rysów twarzy. A mimo to mam takie myślenie. To proste. Wyszedłem z incelizmu, ale zorientowałem się ile mnie ominęło, jak wspomniałaś o byciu 20 latkiem na imprezach kiedy rowieśnicy zakładaja rodziny. Myślisz, że męzczyzna z takimi dziurami w życiorysie kiedy dzieje się najwięcej rzeczy, przygód, tworzenia wspomień wejdzie od tak np w związek małżeński i będzie zadowolonym z życia mężem, który wraca z pracy do domu i spedza z żoną czas przy netflixie kiedy nigdy nie bujał się po klubach? Tak nie będzie, niezależnie od aparycji meżczyny.
Naprawdę uważasz, że facet bez przeżycia wszystkiego nagle wjedzie w zwiazek małżeński, zrobi dzieci i wszystko bedzie cacy? Nie będzie i dlatego nawet jak faceci mogą wejść w zwiazek to w niego nie wchodzą, albo wchodzą w zwiazek z 10 lat młodszą, by pójść z nią na koncert zamiast słuchać suszenia głowy o dziecko. Znam taki przypadek z autopsji. Facet jest w moim wieku a ma 19 latkę. Też miał w życiu pod górkę, tyle, że on jest naprawdę przystojny.
Zdardzę ci coś, kazdy myśli o sobie. Jak dziewczyna się bawi i ma przygody też ma w poważaniu ze jakis facet żyje pod kloszem. Napsiałem dużo wyżej, ze to jest naturalne, tyle, ze nie spodziewałem się, że to bedzie działać tylko w jedną stronę.
Nie planuję ślubu, dzieci, musiałbym cofnać czas i wszystko przeżyć.
A ja np na osimenastki byłem zapraszany tyle, ze wiadomo, było 1500 wymówek że nie mogę.Nie nie wyszedles z incelizmu, dalej jestes incelem, zmienilo sie tylko to, ze obecnie rowniez kurwiarzem. I nadal masz mentalnosc przegrywa.
Zgadzam sie z tym komentarzem.
Moze tylko nie nazwalbym tego mentalnoscia przegrywa.
To raczej silna samotnosc i zagubienie - osoba, ktora zostala odrzucona spolecznie tworzy urojona wersje rzeczywistosci w swojej glowie, w ktorej jest sprytna, madra, bardziej moralna itp. - i czasami udaje jej sie siebie oszukac, po czym znow jakas niespodziewana reakcja z swiata zewnetrznego powoduje dysonans poznawczy i znow szuka odpowiedzi, ktora pozwoli wytlumaczyc doswiadczenie niespojne z przekonaniami ale zachowac bledne przekonanie o byciu kims wartosciowym.Mysle, ze trafny wybor nicka.
Ja bym polecal sie porzadnie z reka na sercu pomodlic - mi pomaga gdy jestem w beznadziejnej sytuacji.
Przegryw to chujowe, chamskie okreslenie typu umbrella ktore njednak dosc odbrze opisuje ich sytuacje. To jest straszliwie zawile i tez zgdzam sie, ze to sa zagubieni i samotni ludzie. Mysle, ze czesc z nich to sa nadal wartosciowe osoby lub moglyby takie byc ale musieliby poswiecic bardzo duzo czasu na prace nad soba. Inaczej beda sie coraz bardziej staczac w przegryw emocjonalny w ktorym beda sie tylko bardziej radykalizowac i stana sie zgorzkniali i cyniczni. Takie przypadki chyba kazdy zna na forum. Tylko tez problem z nimi jest taki, ze oni w glebi duszy wlasnie nie chca sie za bardzo zmieniac, co wynika z blednego przekonania, ze to swiat jest zly a oni nie maja sobie zbyt wiele do zarzucenia.
Na modlitwie sie nie znam, za to polecam shadow work. Jesli oczywiscie stan psychiczny na to pozwala.
Halina3.1 napisał/a:Naucz sie cytowac posty. Ta, pewnie, ze tamten wpis byl niewinnym pytaniem xd kogo ty chcesz oszukac? xdd
Oszukac? Nikogo..a napewno nie ciebie chlopie..
na ciebie szkoda czasu na cokolwiek
lol, tak szkoda czasu, ze jednak odpisujesz xd
Mariusz 1984 napisał/a:Halina3.1 napisał/a:Naucz sie cytowac posty. Ta, pewnie, ze tamten wpis byl niewinnym pytaniem xd kogo ty chcesz oszukac? xdd
Oszukac? Nikogo..a napewno nie ciebie chlopie..
na ciebie szkoda czasu na cokolwiek
lol, tak szkoda czasu, ze jednak odpisujesz xd
obecnie nie mam nic lepszego do roboty. nic tak wprawdzie nie poprawia humoru niz pisanie z ludzmi o niezbyt wysokim ilorazie inteligencji
ale masz racje.. koncze kawe i ruszam 4 litery na trening.
Halina3.1 napisał/a:Mariusz 1984 napisał/a:Oszukac? Nikogo..a napewno nie ciebie chlopie..
na ciebie szkoda czasu na cokolwiek
lol, tak szkoda czasu, ze jednak odpisujesz xd
nic tak wprawdzie nie poprawia humoru niz pisanie z ludzmi o niezbyt wysokim ilorazie inteligencji
Zgadzam sie, twoje usilne próby udowodnienia, że jesteś bardziej błyskotliwy niż jesteś są dość zabawne.
Mariusz 1984 napisał/a:Halina3.1 napisał/a:lol, tak szkoda czasu, ze jednak odpisujesz xd
nic tak wprawdzie nie poprawia humoru niz pisanie z ludzmi o niezbyt wysokim ilorazie inteligencji
Zgadzam sie, twoje usilne próby udowodnienia, że jesteś bardziej błyskotliwy niż jesteś są dość zabawne.
no widzisz.. czyli zawsze to jakas wartosc dodana. extra!
Otoz nieprawda, kobieta, ktora miala powiedzmy 5 czy 10 (dalej nie chce mi sie wierzyc w 50
) partnerow, dlaczego mialaby zdradzac jesli wczesniej tego nie robila?
Liczby mogly sie wziac jak juz pisalam, bo jej sie nieposzczescilo w milosci. Naturalnie sa tez takie panie, ktore nie potrafia kochac, tylko uprawiac sex tam i z tym..Pomysl sobie, ze kobieta, ktora miala tylko jednego faceta i za niego wyszla, moze predzej zdradzic meza przykladowo po 15 latach bycia razem, niz taka co juz sobie poszalala.
Podejrzewam, że spokojnie znalazłabyś dziewczyny młodsze ode mnie z liczbą większą niż 50. Właśnie o to chodzi, że nie wiadomo czy tego nie robiła, a przy 50 jest na to dużo większa szansa niż przy 5. O braku szczęścia można mówić jak się komuś nie udało 3-4 razy ale nie 10 czy więcej. Co wy macie z tym szaleniem? Jak to możliwe, że ja mimo iż nigdy nie szalałem to jakoś nie czuję potrzeby ani chęci by to robić? Tak samo jak niektórzy tu wypisują, że dziewica prędzej zdradzi niż taka ze sporym przebiegiem.
To raczej silna samotnosc i zagubienie - osoba, ktora zostala odrzucona spolecznie tworzy urojona wersje rzeczywistosci w swojej glowie, w ktorej jest sprytna, madra, bardziej moralna itp. - i czasami udaje jej sie siebie oszukac, po czym znow jakas niespodziewana reakcja z swiata zewnetrznego powoduje dysonans poznawczy i znow szuka odpowiedzi, ktora pozwoli wytlumaczyc doswiadczenie niespojne z przekonaniami ale zachowac bledne przekonanie o byciu kims wartosciowym.
Tu nie ma dobrego rozwiązania. Jeśli ktoś ma urojenia, że jest sprytny, mądry i moralny to źle. Jeśli ktoś ma tego przeciwieństwa czyli najprościej ujmując niską samoocenę, niskie poczucie własnej wartości i brak pewności siebie to też jest źle.
Przegryw to chujowe, chamskie okreslenie typu umbrella ktore njednak dosc odbrze opisuje ich sytuacje. To jest straszliwie zawile i tez zgdzam sie, ze to sa zagubieni i samotni ludzie. Mysle, ze czesc z nich to sa nadal wartosciowe osoby lub moglyby takie byc ale musieliby poswiecic bardzo duzo czasu na prace nad soba. Inaczej beda sie coraz bardziej staczac w przegryw emocjonalny w ktorym beda sie tylko bardziej radykalizowac i stana sie zgorzkniali i cyniczni. Takie przypadki chyba kazdy zna na forum. Tylko tez problem z nimi jest taki, ze oni w glebi duszy wlasnie nie chca sie za bardzo zmieniac, co wynika z blednego przekonania, ze to swiat jest zly a oni nie maja sobie zbyt wiele do zarzucenia.
Problem w tym, że te osoby już tego czasu nie mają. Każdy kto pisze, że incel "w głębi duszy nie chce się zmienić" kompletnie nie rozumie tego problemu czy może bardziej stanu. To jest ogromne poczucie bezsilności i braku jakichkolwiek możliwości mimo iż w rzeczywistości jakieś możliwości są. Jak ktoś bardzo długo tkwił w sytuacji całkowitej bezsilności i braku kontroli nad swoim życiem dodatkowo jeszcze podsycanymi z zewnątrz to nie może sobie nawet wyobrazić siebie w innej sytuacji. Ja jestem tego przykładem, a dokładniej moja praca. Wiem, że powinienem i chciałbym ją zmienić ale na samą myśl o przeglądaniu ogłoszeń, wysyłaniu CV i czekaniu czy będzie odpowiedź na choć jedno zgłoszenie aż się trzęsę, ogarnia mnie taki psychiczny paraliż i każda myśl w mojej głowie próbuje mnie od tego odwieść. Zgorzkniali i cyniczni stają się ci, którzy dają się ponieść pillowej propagandzie. Pozostali staczają się coraz bardziej w pustkę coraz bardziej tracąc nadzieję na jakąkolwiek poprawę swojej sytuacji, powoli umierają w środku.
Operujecie tutaj totalnymi skrajnościami, nie wiem jaki to ma sens, serio wśród waszych znajomych-potencjalnych partnerów większość to albo prawiczki przed 40, albo dwudziestolatki z 50. na liczniku, albo klienci prostytutek?
Sami ustawiacie się wobec jakiejś dziwnej wizji świata, z góry na przegranej pozycji.
Gosiawie napisał/a:Otoz nieprawda, kobieta, ktora miala powiedzmy 5 czy 10 (dalej nie chce mi sie wierzyc w 50
) partnerow, dlaczego mialaby zdradzac jesli wczesniej tego nie robila?
Liczby mogly sie wziac jak juz pisalam, bo jej sie nieposzczescilo w milosci. Naturalnie sa tez takie panie, ktore nie potrafia kochac, tylko uprawiac sex tam i z tym..Pomysl sobie, ze kobieta, ktora miala tylko jednego faceta i za niego wyszla, moze predzej zdradzic meza przykladowo po 15 latach bycia razem, niz taka co juz sobie poszalala.
Podejrzewam, że spokojnie znalazłabyś dziewczyny młodsze ode mnie z liczbą większą niż 50. Właśnie o to chodzi, że nie wiadomo czy tego nie robiła, a przy 50 jest na to dużo większa szansa niż przy 5. O braku szczęścia można mówić jak się komuś nie udało 3-4 razy ale nie 10 czy więcej. Co wy macie z tym szaleniem? Jak to możliwe, że ja mimo iż nigdy nie szalałem to jakoś nie czuję potrzeby ani chęci by to robić? Tak samo jak niektórzy tu wypisują, że dziewica prędzej zdradzi niż taka ze sporym przebiegiem.
Ja nie mowie o tobie ze masz sie wyszalec.
Dziewica, ktora nigdy wczesniej nie probowala niz z mezem, a moze z mezem nuda, to pewnie chcialaby sprobowac z innym. Nie mowie, ze kazda, ale wieksze prawdopodobienstwo niz doswiadczona, ktora ma fajny sex z mezem.
Najlepsze odpowiedzi dostałem od gosiawe, shinigami i mariusz 1984. Mimo, że nie do końca zgadzali się z amoim spojrzeniem potrafili to logicznie i uprzejmie argumentować. Wezmę to pod uwagę. dziękuję wam.
Co mogę od siebie dodac, nie myślałem o tym dlugo aż tak bardzo i doszedłem do wniosku, ze może pójdą drogą singla od tak dalej. Znajomych mam. Znajome mam. Pierwszy raz miałem, sztuczny może, ale miałem, a znowu libido też nie mam wywalonego w kosmos, chdoziło mi bardziej o odhaczenie zaległości i to jest zrobione.
Na szczęście też mogę realistycznie podejść do tematu, że skoro jestem w wieku gdzie lduzie zamiast np pzrezywać pierwsze miłości zakładaja rodziny ja mogę inaczej wykorzystać ten czas i np spotkać sie z kolegami na piwo na mieście ect. O, jeden przykład, choć powinienem zamknać temat jest koronny, który trochę udowadnia to co psiałem.
Jeden kolega ma 171 cm, włosy w nienajlepszej kondycji, ale ponieważ miał w domu luz bluz ma wiele wspomień z tego co chciałem przeżyć. Nie za przystojny, ale szczęśliwy i spelniony, więc czesto są inne okoliczności na przegryw niż genetyka
Często mam wrażenie że incele bardzo nie chcą zobaczyć swojego wkładu w tą całą sytuację - dlaczego przez tyle lat są odrzucani przez rówieśników? Czy faktycznie nikt im nie mówi co jest nie tak, czy nie chcą tego słyszeć? Dlaczego większość z was uważa, że nie mieliście żadnego pola manewru żeby zmienić swoją sytuację na rynku randkowania?
Ponieważ to wymagałoby wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Oraz wymagałoby zmian w nim.
A tak jest łatwiej - zrzucić winę na chadów, na obcokrajowców, na kobiety, na sytuacje geopolityczna w Senegalu czy na zielonookie krasnoludki z dwumetrowymi kłami. I już jest ulga.
Mariusz 1984, Rumunsk i lostinsoul może rozwiązaniem dla Was byłoby przejście na islam? Tam nagrodą dla zbawionych wiernych jest 72 wiecznie piękne i mlode Hurysy, duchowo i cielesnie nieskazitelne i, co ważne, mogą odnawiać swoje dziewictwo. Więc problem "bodycount" sam by się rozwiązywał, po prostu byście zerowali im "liczniki"...
Foxterier napisał/a:Często mam wrażenie że incele bardzo nie chcą zobaczyć swojego wkładu w tą całą sytuację - dlaczego przez tyle lat są odrzucani przez rówieśników? Czy faktycznie nikt im nie mówi co jest nie tak, czy nie chcą tego słyszeć? Dlaczego większość z was uważa, że nie mieliście żadnego pola manewru żeby zmienić swoją sytuację na rynku randkowania?
Ponieważ to wymagałoby wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Oraz wymagałoby zmian w nim.
A tak jest łatwiej - zrzucić winę na chadów, na obcokrajowców, na kobiety, na sytuacje geopolityczna w Senegalu czy na zielonookie krasnoludki z dwumetrowymi kłami. I już jest ulga.Mariusz 1984, Rumunsk i lostinsoul może rozwiązaniem dla Was byłoby przejście na islam? Tam nagrodą dla zbawionych wiernych jest 72 wiecznie piękne i mlode Hurysy, duchowo i cielesnie nieskazitelne i, co ważne, mogą odnawiać swoje dziewictwo. Więc problem "bodycount" sam by się rozwiązywał, po prostu byście zerowali im "liczniki"...
Mysle ze rozwiazaniem dla Ciebie byloby zebys skonczyla pier*** ic glupoty..
60 2024-06-06 09:15:47 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-06-06 09:17:38)
Jeden kolega ma 171 cm, włosy w nienajlepszej kondycji, ale ponieważ miał w domu luz bluz ma wiele wspomień z tego co chciałem przeżyć. Nie za przystojny, ale szczęśliwy i spelniony, więc czesto są inne okoliczności na przegryw niż genetyka
Właśnie o to chodzi, to ma największe znaczenie. Tak na prawdę najwięcej zależy od wychowania i środowiska w jakim ktoś żył, dorastał. Jak ktoś miał super środowisko i luz to może wyglądać jak z horroru i nawet dziewczynę znajdzie bez większego problemu. A jak ktoś miał chujowe środowisko, miał nadopiekuńczych rodziców to może być chadem i będzie mieć spory problem z relacjami. Nikt nie rodzi się ani przegrywem ani wygrywem. Szkoda tylko, że ta ścieżka zostaje wybrana za kogoś, przez ludzi z zewnątrz. Podobnie jak ty znałem kilka osób, które nawet nie tyle, że miały słabe geny ale po prostu o siebie nie dbały, nawet w podstawowych kwestiach, a na zainteresowanie ze strony płci przeciwnej nie narzekali. I tak samo znałem ludzi z dobrymi genami(nie ja) i dbających o siebie ale kompletnie nie mieli skili społecznych i wygląd wcale nie pomagał.
Najlepsze odpowiedzi dostałem od gosiawe, shinigami i mariusz 1984. Mimo, że nie do końca zgadzali się z amoim spojrzeniem potrafili to logicznie i uprzejmie argumentować. Wezmę to pod uwagę. dziękuję wam.
Co mogę od siebie dodac, nie myślałem o tym dlugo aż tak bardzo i doszedłem do wniosku, ze może pójdą drogą singla od tak dalej. Znajomych mam. Znajome mam. Pierwszy raz miałem, sztuczny może, ale miałem, a znowu libido też nie mam wywalonego w kosmos, chdoziło mi bardziej o odhaczenie zaległości i to jest zrobione.
Na szczęście też mogę realistycznie podejść do tematu, że skoro jestem w wieku gdzie lduzie zamiast np pzrezywać pierwsze miłości zakładaja rodziny ja mogę inaczej wykorzystać ten czas i np spotkać sie z kolegami na piwo na mieście ect. O, jeden przykład, choć powinienem zamknać temat jest koronny, który trochę udowadnia to co psiałem.
Jeden kolega ma 171 cm, włosy w nienajlepszej kondycji, ale ponieważ miał w domu luz bluz ma wiele wspomień z tego co chciałem przeżyć. Nie za przystojny, ale szczęśliwy i spelniony, więc czesto są inne okoliczności na przegryw niż genetyka
dziekuje i polecam sie na przyszlosc
62 2024-06-06 12:31:14 Ostatnio edytowany przez lostsoulindarkness (2024-06-06 12:35:05)
lostsoulindarkness napisał/a:Jeden kolega ma 171 cm, włosy w nienajlepszej kondycji, ale ponieważ miał w domu luz bluz ma wiele wspomień z tego co chciałem przeżyć. Nie za przystojny, ale szczęśliwy i spelniony, więc czesto są inne okoliczności na przegryw niż genetyka
Właśnie o to chodzi, to ma największe znaczenie. Tak na prawdę najwięcej zależy od wychowania i środowiska w jakim ktoś żył, dorastał. Jak ktoś miał super środowisko i luz to może wyglądać jak z horroru i nawet dziewczynę znajdzie bez większego problemu. A jak ktoś miał chujowe środowisko, miał nadopiekuńczych rodziców to może być chadem i będzie mieć spory problem z relacjami. Nikt nie rodzi się ani przegrywem ani wygrywem. Szkoda tylko, że ta ścieżka zostaje wybrana za kogoś, przez ludzi z zewnątrz. Podobnie jak ty znałem kilka osób, które nawet nie tyle, że miały słabe geny ale po prostu o siebie nie dbały, nawet w podstawowych kwestiach, a na zainteresowanie ze strony płci przeciwnej nie narzekali. I tak samo znałem ludzi z dobrymi genami(nie ja) i dbających o siebie ale kompletnie nie mieli skili społecznych i wygląd wcale nie pomagał.
Właśnie o to chodzi. Niestety od wychowania wiele zależy. Potem owszem, następuje okres dorosłości, człowiek bierze sprawy w swoje rece i wszystko zależy od niego, ale niestety widzi wielki bagaż strat. Nie znam nikogo kto był wychowany pod kloszem, kontrolą, konserwatywnymi poglądami i obecnie jest normalnym, szczęśliwym człowiekiem. A znam trochę przypadków. Jeden chłopak, w sumie już nie chłopak tylko meżczyzna nie ma żony i dzieci. Mieszka sam, a weekendy spedza chlejąc na umór z kolegami. Jego matka prawie płakała do koleżanki, ze nie zostanie babcią ect. Tylko sam pamietam jak mu zwracała uwagę podczas noszenie zakupów i to jeszcze przy grupie dziewczyn, które jak zobaczyły tę scenkę to się pogardliwie zaśmiały. Wtedy nie myślała jakie będą reperkusje w przyszłości? No, ale jak myślała, ze ma "misję" to teraz ją ma. Inny przykład, tym razem dziewczyny. Też słyszała, że jak np załozy miniówkę to jest qrva. Kim ta dziewczyna jest w przyszłości? Pracuje w jakiejś korporacji iżyje w związku jdnopłciowym. Inny facet to znowu niebieski ptak który chyba miał z 10 relacji FWB. A jeszcze w liceum też był w domu ciśnięty i ograniczny orzez pierdoły amiszowej rodziny
A ci co swoje pzreżyli za młodu, mniej, więcej, teraz mają rodziny, nie mają już siana w głowie. Bo to jest naturalna kolej rzeczy.
Im starszy jestem tym bardziej to widzę. I tym bardziej czuję się życiowo jedną nogą w grobie mimo że do grobu jeszcze trochę lat mi zostało jak i samej starości. Może dlatego teraz po wyborach wygrały opcje liberalne, ale nie chcę wchdozić w politykę
i to jest zdrowe podejscie.
To jest podejście człowieka, który się poddał. Nie ma w tym nic zdrowego.
Ludzie, przeciez wszystko zalezy od czlowieka, jednemu stanie pa.a na takim masazu i bedzie chodzil regularnie, a inny tak jak Shini stwierdzi, ze to nie dla niego.
Shini stwierdził, zę to nie dla niego z kilku powodów:
- jest to drogie 'hobby'.
- jest przyzwyczajony do masturbacji i uzależniony od porno, które ogląda jak mu się nudzi, nawet nie szukając jakiejś podniety
- nie ma porównania z normalnych związków
Co do unikania odpowiedzi - to, to nie przechodzi. Potem pojawiają się dąsy o brak bliskości i zaufania oraz żale i pretensje o ukrywanie przeszłości.
Właśnie o to chodzi. Niestety od wychowania wiele zależy. Potem owszem, następuje okres dorosłości, człowiek bierze sprawy w swoje rece i wszystko zależy od niego, ale niestety widzi wielki bagaż strat. Nie znam nikogo kto był wychowany pod kloszem, kontrolą, konserwatywnymi poglądami i obecnie jest normalnym, szczęśliwym człowiekiem. A znam trochę przypadków. Jeden chłopak, w sumie już nie chłopak tylko meżczyzna nie ma żony i dzieci. Mieszka sam, a weekendy spedza chlejąc na umór z kolegami. Jego matka prawie płakała do koleżanki, ze nie zostanie babcią ect. Tylko sam pamietam jak mu zwracała uwagę podczas noszenie zakupów i to jeszcze przy grupie dziewczyn, które jak zobaczyły tę scenkę to się pogardliwie zaśmiały. Wtedy nie myślała jakie będą reperkusje w przyszłości? No, ale jak myślała, ze ma "misję" to teraz ją ma. Inny przykład, tym razem dziewczyny. Też słyszała, że jak np załozy miniówkę to jest qrva. Kim ta dziewczyna jest w przyszłości? Pracuje w jakiejś korporacji iżyje w związku jdnopłciowym. Inny facet to znowu niebieski ptak który chyba miał z 10 relacji FWB. A jeszcze w liceum też był w domu ciśnięty i ograniczny orzez pierdoły amiszowej rodziny
A ci co swoje pzreżyli za młodu, mniej, więcej, teraz mają rodziny, nie mają już siana w głowie. Bo to jest naturalna kolej rzeczy.Im starszy jestem tym bardziej to widzę. I tym bardziej czuję się życiowo jedną nogą w grobie mimo że do grobu jeszcze trochę lat mi zostało jak i samej starości. Może dlatego teraz po wyborach wygrały opcje liberalne, ale nie chcę wchdozić w politykę
Gruby poziom schizofrenii widze.