Cześć.Od dłuższego czasu męczy mnie nerwica natręctw.Przerodziło się to w takim stopniu,że zaczęłam się samookaleczać.Chodzę do psychiatry,biorę leki,chodzę na terapię do psychologa.Jednak miałam już propozycję skierowania do szpitala.Odmówiłam ze względu na rodzinę,która o niczym nie wie.Czy ktoś miał styczność ze szpitalem psychiatrycznym? Czy jest się czego bać? Boję się reakcji rodziny na szpital,na moje zaburzenie.Przecież szpital psychiatryczny przeważnie źle się kojarzy.Moja matka reaguje na takie sytuacje nerwowo.Nie mam u niej zrozumienia.Boję się napiętnowania przez rodzinę.
Może niepotrzebnie się martwisz o reakcję Mamy i rodziny.
Powiedz rodzicom.
Albo napisz im wszystko
Może staną na wysokości zadania niech mają tę szansę.
Co do szpitala: moja teściowa bywała częstym gościem, odwiedzałam ją tam.
Szpitale nigdy nie są miejscem wesołym, ale do przeżycia.
Ważne by byli tam lekarze którym ufasz, terapia.
Może ktoś tu jeszcze Ci napisze.
Będzie dobrze, zacznij leczenie.
Mnóstwo wartościowych ludzi trafią czasem do takiego szpitala, to nie wstyd
Czym u Ciebie objawia się nerwica natręctw?
Samookaleczanie raczej nie jest jej wynikiem, choć do końca nie wiem.
Sugerowanie szpitala pewnie wynika z potrzeby zdiagnozowana Twoich problemów.
Moja koleżanka była w psychiatryku. Szpital jak każdy inny, tylko musisz oddać komórkę (przynajmniej 5 lat temu tak było, ale myślę że dziś też).
Nie ma tak jak w filmach że zamykają Cię na klucz albo przywiązują do łózka Normalnie sobie w tym szpitalu chodzisz, salę przeważnie dzielisz z inną osobą/osobami, gdzie razem śpicie.
I na szczęście też nie ma jak w filmach że biegają po korytarzach sami szaleńcy z rozwianym włosem i gadający do siebie (chociaż tez może się taki zdarzyć). Zazwyczaj to zwyczajni ludzie z problemami - załamaniem nerwowych, po próbach samobójczych itd.
5 2024-04-06 15:24:12 Ostatnio edytowany przez 5i5kiN (2024-04-06 15:27:08)
Usiądźcie w 3 przy wodce, me myself and I i się dogadajcie
Nerwica na początku objawiała się u mnie w takiej postaci.Silne natrętne myśli na tle religijnym.Kompulsywne bardzo częste spowiedzi,objawy somatyczne też były,lęk,niepokój.Początki były straszne jak sobie to przypomnę.Chyba sama wtedy nie zdawałam sobie sprawy co się ze mną działo.Dopiero po jakimś czasie zgłosiłam się do psychiatry,gdy to było nie do zniesienia.Najgorsze są myśli.Po lekach objawy somatyczne ustąpiły na tyle,że można to przeżyć.A samookaleczenia-im bardziej myśli mnie dręczyły i dręczą to tym bardziej dopadały mnie myśli,żeby wyciszyć w ten sposób te myśli.Żeby mnie nie nachodziły.Ciężko jest mi to wyjaśnić.Chciałam i nadal tak jest-chcę się za to ukarać.Leczę się na nerwicę prawie 5 miesięcy,ale już kiedyś miałam myśli i kompulsywne czynności tylko,że nie w takim stopniu jak teraz.Przychodzi natrętna myśl,po niej samookaleczenie.Ciężko jest mi to przerwać.Nie wiem czemu.Czy to już uzależnienie od okaleczania się-dzieje się to już 2 miesiące.Jestem dorosła,a boję się szpitala i co gorsze własnej matki.
Co tu się bać, bać to się można kalectwa ewentualnie śmierci w męczarniach.
Wszystko inne jest kwestia wyboru, twojego wyboru.
Ale nie doszłaś do tego podczas terapii zavo tak chcesz się ukarać?
Trafiłaś na jakieś sekciarskie organizacje albo nawiedzonego księdza?.
Dobry szpital psychiatryczny to fajna sprawa, ale musisz iść do takiego który jest polecany przez ludzi, najlepiej jak napiszesz posta na grupach na Facebooku poświęconym zaburzeniom psychicznym z pytaniem czy szpital do którego chcesz iść jest dobry, ja na takich grupach jestem i da się dzięki temu znaleźć coś odpowiedniego. Ja byłam w złym szpitalu psychiatrycznym, nie polecam oddziału psychiatrycznego w Lipnie. W takim dobrym szpitalu szybciej cię ustawią na odpowiednich lekach niż stacjonarnie
A jeśli chodzi o reakcję rodziny, to strach ma zwykle wielkie oczy, ja bałam się powiedzieć mamie czy siostrze o moich zaburzeniach, a jak w końcu się otworzyłam to przyjęły to normalnie i teraz mnie wspierają. Moja mama też była sceptyczna co do szpitala psychiatrycznego, ale postawiłam na swoim i jakoś to przełknęła, ważne żebys ty otrzymała pomoc której potrzebujesz, rodzina nie zawsze musi się z tobą zgadzać, ale na końcu i tak przywykną do sytuacji