Praca - stres - związek - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Praca - stres - związek

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 40 ]

1 Ostatnio edytowany przez daniel001 (2024-02-13 16:20:52)

Temat: Praca - stres - związek

Cześć, piszę ten temat w tym dziale, ponieważ nie wiem gdzie dokładnie mógłbym go umieścić.
Jesteśmy razem 8 miesięcy, mamy 25 lat jesteśmy świeżo po studiach. Od września moja partnerka dostała wyższe stanowisko w korpo - korpo medyczne, po ponad lekko roku pracy. Wraz z czasem, dostawała coraz to nowe zadania, bywało i tak, że przyjeżdżałem po nią o 19 gdzie pracowała do 20/20;30 i czekałem w jej gabinecie aż skończy pracę ( nie jest stomatologiem ale coś na wzór menagera ). Wraz z czasem, dostawała coraz to nowe obowiązki, ogólnie oprócz swoich zadań, pomaga też często dziewczynom na recepcji, ma też multum swoich zadań, do tego presja o budżet, który głównie zależy od jej działań, ciągła presja, dokładki od kierowniczki co do obowiązków i szkoleń nowych pracownic. Do tego miała przyjść dziewczyna do niej do pomocy ale ta kobieta źle działa na moją dziewczynę, można powiedzieć, że ma toksyczne zachowania, dodatkowo moja dziewczyna ciągle jest dostępna nawet po pracy, dziewczyny coś piszą na teamsie lub na grupach na mess ( są dwie grupy stomatologiczne na mess ) albo na whatsapp i ona nawet po pracy coś im pomaga czasami. Było kilka sytuacji, w których moja dziewczyna w ciągu 1/1,5 mieś usypiała przed telewizorem po zjedzeniu kolacji i jak się budziła, to mowiła, że jej sie praca śniła, to jest dosyć częste, potrafi obudzić się o 1 w nocy i powiedzieć "korona na implancie".

Już od kilku mieś często narzekala na prace, były lepsze i gorsze momenty, można powiedzieć ze 50/50 aż do nowego roku, po nowym roku zauważylem, że jej samopoczucie jest coraz gorsze, coraz większa presja w pracy, coraz więcej narzekania na pracę, dodatkowe obowiązki, dziewczyny z pracy mówili, że ona jest chodzacą korporacją, a niektóre z nich pytały się jej czy ona pracuje po 12 h dziennie przez cały tydzień. Ja zacząłem zauważać, że cos jest z nią nie tak, próbowałem rozmawiać i jakoś ją podejść aby się przede mnąotworzyła, niestety wiem, że popełniłem błąd w ciągu ostatniego miesiąca/półtora, bo męczyłem ja czasami pytaniami co sie dzieje, czy wszystko wporządku, czy między nami jest okey itp. Moja dziewczyna ma taki charakter, że nie powie wszystkiego od razu, rozmawiając z nią w poniedzialek dowiem sie w czwartek/piątek nowych rzeczy z tematu o ktorym rozmawialismy w poniedziałek - bo jak to ona mówi, musi w niej też coś dojrzeć aby bardziej porozmawiać.

Do tego, jest pokłócona z współlokatorką, której omija, współlokator jest jedynie okey, czasami do niego przychodzi chłopak - którego tez poznałem ale też wtedy kiedy nie ma wspolokatorki i on tez u niego spi, tak jak ja u niej, jak nie ma tej dziewczyny w mieszkaniu. Więc to jest dodatkowy stres. Ponadto,  dodatkowym stresem jest to, że boi się, tak mysle, w glebi duszy, ze zostawie ją przez pracę - ma duzo stresu i bywało tak, że odbijała go na mnie będąc dosyć nerwową, doszło do tego, że 1,5 tyg temu kupiła mi jakiś drobny prezent w ramach przeprosin bo wie ze byla dla mnie zła i niedobra - co czesto powtarza - bo mowi, ze to przez pracę. Dodatkowo, była na paznokciach i powiedziała mi pozniej w rozmowie, ze zrobila takie bo powiedzialem kiedys ze mi sie takie podobaja - niby cos mowilem, ale to była luźna pogawedka jak rozmawialismy o fryzurach damskich/meskich, to wspominiala ona o paznokciach akurat.
W ten weekend który był, byliśmy na dwóch urodzinach i u moich rodziców (osobno bo moi rodzice nie zyja razem), gdy wracaliśmy w piątek samochodem i bylismy juz prawie na miejscu u niej w domu okolo 23, to rozpłakała sie w aucie mowiac ze boli ja zycie, ze ma dosyc tej pracy, ze sie nie spelnia, ze sie czuje źle przez prace, ze nei czuje sie spelniona, ze nie czuje sie doceniona, do tego przytyła i nie może schudnąć (robila badania i wszystko okey). Od miesiąca bardzo czesto zdarzało się jej spać w aucie, mieć mniej energii, mniejsze libido, zasypiała przy mnie, czy w pokoju u siebie nawet o 19/20 godzinie, dodatkowo ma wiecej siwych włosów. Dodatkowo ogromny ból szyi, fizjoterapeutka powiedziała jej, że to od stresu.

Jej wcześniejszy związek skończył się tak, ze jej były po 4 latach zostawił ją dla innej, a mnie ex zdradziła, niestety to, że mnie ex zdradziła a ona o tym wie, a dodatkowo ona ma taką przeszłość, sprawia, że ona ciągle sie boi, że ją zostawie. Był piątek i poszliśmy sobie do sklepu po jakieś rzeczy na wieczor, kupilismy tez krzyżówki, to powiedziala na spacerze, ze sie boi, ze ja zostawie bo nie spodoba mi sie taki typ dziewczyny i ze boi sie ze zostawie ją dla innej - pozniej pogadalismy i powiedziala ze moze przez to co przezyla ma tak w glowie.

Tydzień temu jak wracaliśmy ode mnie  po tygodniu siedzenia u mnie - wtedy co dostałem ten prezencik na przeprosiny, powiedziała, ze potrzebuje troche wiecej przestrzeni, ze tez zrobic cos dla siebie - zrozumiale, bo serio duzo czasu spedzalismy ze soba ostatnie 2-3 tyg zwłaszcza ze bylismy jeszcze tydzien w zakopanym w styczniu, powiedziala, ze tez nie chce az na tyle (czyli tydzien) przyjezdzac do mnie, bo poki nie zamieszkamy razem w czerwcu, to ona placi 1600zł za pokój i tez chce posiedziec troche w nim. Zastanowiło mnie to, ale patrząc dalej na słowa a nie czyny, to ona i tak w tym nowym tygodniu zabrała mnie do rodzicow swoic na urodziny, na urodziny przyjaciólki i bylismy u mojego taty a pozniej sama chciala jechac do mojej mamy którą uwielbia. Dodatkowo zaproponowała jeszcze sama randkę w tę sobotę, a jutro oczywiście idziemy w walentynki na randkę, ja ją zabieram.

Zauważyłem, że przez tydzień zrobila sie bardziej "stłumiona" taka cicha, mniej ze mną pisze, ale jakby nadal chce spedzac czas ze mna. Wczoraj poszedlem pierwszy raz od 3 mies spotkac sie z moimi kolegami, to zaprosila mnie do seibie, zrobila mi jeszcze kolację ktora zjedlismy razem, sama dawala mi buziaki przytuliła sie i rozmawialismy o tym co kupimy sobie do naszego mieszkanka i ze nie moze sie doczekac jak bedziemy juz w nim razem.

Mam trochę wrażenie, że trzyma coś w sobie i przez to, że wie, że na mnie tak wybuchała zlością przez pracę, to mniej ze mną pisze jak jesteśmy oddzielnie aby może na mnie sie nie wyładować. Jak dłużej czegoś nie pisze, to po prostu napisze ze mnie kocha, ale widze, że i tak jest cos nie tak. Bo kontakt na żywo np wczoraj był idealny, nawet się pośmialiśmy, co prawda na impreze poszlismy bez siły, ale w niedziele też szybko nie chciala wypuscic mnie do domu.

Troche widze, ze ją coś męczy, bo jak jesteśmy razem, to jest szczesliwa i mnie całuje itd itp, a jak widzialem jak szła do auta - a myslała ze jej nie widze, to szła z taką miną, jakby się coś stało, mina wręcz przybita.

Nie wiem w jaki sposób do niej podejść, bo już rozmawialiśmy w aucie i się rozpłakała, że męczy ją praca, że miedzy nami jest wszystko wporzadku, kocha mnie itd, ale praca ja meczy i dlatego sei tak czuje.
Chciałbym jej dać jakoś do zrozumienia, że jej nie zostawie, że ją wspieram, chcialbym z nia też rozmawiać na bieżąco, ale wiem, że to może ja zmęczyć, nie wiem jak jej pomóc i jak do niej podejść, może ktoś mi podpowie? Bo nawet teraz napisała mi, ze mnie kocha i że ma ciężki dzień w pracy i ze mysli ze nikt jej nie lubi, bo sie wreszcie zaczela stawiac dla swojego dobra

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Praca - stres - związek

Tak wyglądają początki depresji

Odp: Praca - stres - związek

No taki tryb pracy nie może nie zostawić śladów, ale młodzi ludzie jeszcze tego nie rozumieją, myślą że są nieśmiertelni. Daj jej ten czas, którego mówi że potrzebuje i zobacz co się stanie. Nie za wiele możesz tutaj zrobić. Ale miej w świadomości że zawsze każdy partner może cię zostawić i musisz być na to gotowy i potrafić sobie z tym poradzić. Ludzie nie są naszymi niewolnikami i każdy ma prawo od nas odejść kiedy tylko chce i z jakiego chce powodu.

4 Ostatnio edytowany przez daniel001 (2024-02-13 17:06:32)

Odp: Praca - stres - związek
WyjaśniaczPrzegrywów napisał/a:

No taki tryb pracy nie może nie zostawić śladów, ale młodzi ludzie jeszcze tego nie rozumieją, myślą że są nieśmiertelni. Daj jej ten czas, którego mówi że potrzebuje i zobacz co się stanie. Nie za wiele możesz tutaj zrobić. Ale miej w świadomości że zawsze każdy partner może cię zostawić i musisz być na to gotowy i potrafić sobie z tym poradzić. Ludzie nie są naszymi niewolnikami i każdy ma prawo od nas odejść kiedy tylko chce i z jakiego chce powodu.


Tylko to nie chodzi o rozstanie, gdyby o to chodziło, to raczej inaczej by funkcjonowała, bo widzę co mówi, co robi... nawet dziś pisała mi, że siedzi jej praca na głowie, że ciężki znów dzień ma i faktycznie jak razem przebywamy, to to widać, że ją praca męczy. Ona po pracy jest wymęczona, nie ma na nic siły, ochoty, ale zawsze się jakoś dla mnie postara. Mimo wszystko chociażby zaproponowała mi te randkę na weekend, albo w ogóle się zachowuje tak,  że mi wprost mówi o uczuciach. Rozmawialiśmy też o nas ostatnio w ten piątek w aucie, to powiedziałem, że jak wchodziliśmy w ten zwiazek to obiecalismy sobie zawsze mowic szczerze prawdę nawet jesli bedzie ona krzywdząca, to mimo wszystko, chodzi o pracę...

A jesli chodzi o ten czas, to po prostu chodziło jej o to, że się faktycznie bardzo często spotykamy i też wiem, że chciałaby np. pójść sobie sama na basen czasami, albo po prostu sama posiedzieć, bo jeśli widzimy się na 7 dni w tygodniu jakieś 4, a wcześniej byliśmy jeszcze razem w górach i w ogóle dużo tego czasu, to się nie dziwie, że chce miec tego dla siebie.

Poza tym, to temat przewodni wszystkich problemów i zmartwień to - praca.

5

Odp: Praca - stres - związek
WyjaśniaczPrzegrywów napisał/a:

No taki tryb pracy nie może nie zostawić śladów, ale młodzi ludzie jeszcze tego nie rozumieją, myślą że są nieśmiertelni. Daj jej ten czas, którego mówi że potrzebuje i zobacz co się stanie. Nie za wiele możesz tutaj zrobić. Ale miej w świadomości że zawsze każdy partner może cię zostawić i musisz być na to gotowy i potrafić sobie z tym poradzić. Ludzie nie są naszymi niewolnikami i każdy ma prawo od nas odejść kiedy tylko chce i z jakiego chce powodu.


A twoim zdaniem wygląda to jakby chciała mnie zostawić?

6

Odp: Praca - stres - związek

Powinna zmienić pracę, bo się wykończy.

7

Odp: Praca - stres - związek
wieka napisał/a:

Powinna zmienić pracę, bo się wykończy.

Dokladnie nawet Ty zauwazylas, ze robota wykancza

8 Ostatnio edytowany przez daniel001 (2024-02-14 00:02:41)

Odp: Praca - stres - związek

Niby pracę ma bardzo stresującą, ale trochę się boje, że może chcieć mnie zostawić, chociaż przecież nic na to nie wskazywało. Dziś również mieliśmy słaby kontakt, taki niby na odpisanie, bez zaangażowania w rozmowę, rozumiem, że jak ktoś jest przygnębiony i przemęczony to może chcieć więcej czasu dla siebie, ale jakoś jak wrociliśmy w tamtym tygodniu ode mnie, to się zaczęło tak, że zaczeła mówić o większej przestrzeni dla siebie, że też by chciała zrobić cos dla siebie.

Ja ją rozumiem, bo dosyć długo już zyjemy tak, że w sumie każdy weekend i dużo czasu w tygodniu spędzamy razem i wiem, że mogła tego chcieć, zwłaszcza, że przecież widzę jak ją praca wykańcza. Dziś też, dosyć szybko usnęła - rozmawialiśmy przez telefon, miala zmeczony głos, powiedziała, że miala tyle rzeczy w pracy, ze szkoda strzępić języka, bo juz ma dosyć rozmowy o pracy.

Zaczałem temat aby podpytać, czy wszystko jest dobrze, powiedziała, że ma trzy albo cztery zmartwienia, praca, pieniądze  (zarobki w pracy, ma ok 4,5 na reke ale odjac pokoj to juz jest mniej) i to , że ja niby chudne a ona nie moze, czyli to ze jest gruba - bo waży 54kg do 158cm zamiast 46kg ktore wazyła kiedyś.

Zacząłem temat i mowic, ze ostatnio bylo jakos tak, ze bylismy przygnebieni itd.. a ona do mnie z tekstem " ale to ty byles jakis przygnebiony stad ta zła atmosfera " i sie tak zastanowiłem.. Powiedziałem jej, że rozmowa jest wazna, ona do mnie, ze mamy po prostu ciezszy okres w naszych zyciach, zapytalem subtelnie, czy chodzi jej o to, że mamy jakiś kryzys? a ona , ze nie nie mamy zadnego, tylko mnie meczy praca.. Jeszcze wcześniej tak jak zapytałem o to, czemu tak mamy kontakt ostatnimi czasy, mały jak nie jesteśmy ze sobą - odpowiedziała, że przeciez nie jestem twoja wlasnoscia nie musze ci ze wszystkiego sie spowiadać - ja powiedziałem, ze tak ale nei o to mi chodzi... Ona ma bardzo "silny" charakter i nie pozwala sobie wejśc na głowę, ale dawno nie mowila do mnie w taki sposób... i to było dziwne... powiedziała, że to ze mamy mały kontakt nie oznacza ze jest cos nie tak - przestrzeń w zwiazku jest też dobra... ale mimo wszystko rozmowa była przyjemna ale było slychac zmeczony glos... *tutaj zapaliła mi sie lampka, że frustracje z pracy może przelewać na mnie, a ja nie wiem jak działać aby bylo dobrze w takim razie.


Trochę nie wiem co o tym myśleć, bo faktycznie, pracę ma męczącą, niby są dobre dni, raz gorsze, wszystko tak jakby się zmieniło jak pstryknięcie palcem od tamtego poniedziałku kiedy juz na prawdę spędzilismy duzo czasu ze sobą.. Nie wiem, czy ona próbuje mnie od siebie odsunąć, czy może to faktycznie, siada jej tak praca, ze nie ma sily i ochoty nawet na rozmowe? Bo jeszcze tydzien/dwa temu, mowila ze nie ma siły nawet rozmawiac ze wspolokatorami i tylko sie mija i ze jak przychodzi do domu to tylko spi... i faktycznie, bo juz od prawie 22 spi, a głos podczas rozmowy miala spiacy i zmeczony..

Nie wiem, czy można kogoś zostawić z dnia na dzień, zwłaszcza, ze sama cieszy się na jutrzejszą walentynkową randkę, sama zaproponowała randkę w weekend... a tydzien/poltora temu, zrobila mi niespodziewany prezent taki bardziej kosztowny, nie mowiac o tym, ze wczoraj jak wpadlem na chwile tylko jej podrzucić jej spodnie z sklepu, to jeszcze mnie wziela do siebie na kolację, zrobiła mi jedzenie i jeszcze się poprzytulaliśmy, pośmialiśmy i pogadaliśmy o wspolnym mieszkaniu. Miała wczoraj sprzatac mieszkanie bo jej kolej, ale jakos do tej pory tego nie zrobiła. Tym akcentem, koncze te wiadomosc, bo nie wiem trochę jak to mam wszystko rozumieć, bo się naczytałem bzdur w internecie, że jak ktos potrzebuje wiecej czasu dla siebie to jest to rownoznaczne z jednym... a ona sama wychodzi nadal z inicjatywa nawet sama zacznie ten kontakt... Co wy o tym myślicie? przez pracę stres potrzebuje wiecej czasu dla siebie? jakby rozumiem, ze kazdy powinien miec dla siebie czas, ale  przez to co widze co z nia robi praca ostatnimi czasy, to sie boje ze jest cos nie tak... chociaz ona jest taka osoba, ze mowi bezposrednio wprost jak cos jest nie tak i sie nie bawi.. no i oczywiście, jak juz jej nie ma, to nie ma jej na prawdę i spokojnie, na pewno z nikim nic innego nie robi na boku, to nie jest w jej stylu ponadto oboje znamy hasła do swoich telefonow i ona przy mnie wchodzi we wszystkie rozmowy itd wiec nie ma opcji w ogole na to.

No i oczywiście na koniec - nie oczekuje zadnego kontaktu 24h itp. tylko chodzi mi o to, że te rozmowy zmieniły się na takie, że wcześniej, jeszcze w ciągu dnia potrafiła mi się z czegoś zwierzyć, a teraz jakby troche mniej aby nie powiedziec ze prawie wcale, jakoś tak napisać, co robi w ciagu dnia sama z siebie, a teraz nic... jakby chodzi mi o sam fakt "jakości" rozmowy a nie ilości wiadomości nie wiem czy mnie rozumiecie, bo jak to czytam, to brzmi dziwnie ale nie wiem jak to wytłumaczyć.
Jedno wiem na pewno, za kazdym razem, kiedy do niej spontanicznie dzwoniłem, miała zmęczony głos, każdy dzień to narzekanie na pracę i ona jest od dłuższego czasu to głównie zmęczona... jak to mówi "emerytka".

9

Odp: Praca - stres - związek

Minęło trochę czasu i w sumie nie wiem w którym punkcie jestem.

Czuję się zmieszany, czasami jakby grała w jakąś grę, bo dostrzegam szczegóły.

Pewnego dnia, powiedziała, że marzec będzie miesiącem zmian. Mówiła, że trochę się zaniedbała, że włosy, paznokcie - mimo, że miałą je sobie odbudować i tak dalej... a najbardziej to boli ją że przytyła.
Powiedziała, że chcę więcej przestrzeni i mieć więcej czasu dla siebie - jakby zrozumiałe, bo się spotkaliśmy serio wręcz ciągle, każdy weekend, w tygodniu i na noc i w ogóle, więc to zrozumiałem.
W ciągu dnia oczywiście tak ze sobą nie piszemy, bo praca itp ale jednak jest to jakoś normalnie zachowane. Powiedziała mi, że tyle razem się widywaliśmy, że te spotkania już aż takiej  frajdy jej nie sprawiają i że po prostu chce więcej przestrzeni aby mieć więcej czasu dla siebie i abyśmy się bardziej z tego wszystkiego cieszyli póki jeszcze nie mieszkamy razem.

W tym samym czasie, co to mówiła, ustawiłą sobie moje zdjęcie na tapete i wyświetlacz,  robiła mi też czasem zdjęcia jak gdzieś byliśmy w między czasie i jakby dała mi takie poczucie lekkie, że jest tak jak mówi.

Mnie to bardzo zestresowało, bo mój wcześniejszy związek skończył się po ok. 3 latach i koniec wyglądał tak samo, w tym, że ex znalazła sobie w tym czasie nowego chłopaka, a wiadomo, mieszkajac razem + pracując odczuwało się to inaczej, ale i tak o to dbałem.

W między czasie, pojawiły się jakieś teksty w żartach typu - ty mnie tak nie zabierasz na randki to ja Ciebie, Ty mi nie kupiłeś kwiatków, to sama sobie kupiłam wiosenne żonkile.

Sęk w tym, że zabierałem, ale powiedziała, abyśmy tyle nie chodzili bo się może to znudzić i przejeść, a kwiaty zawsze kupowałem jak zwiędły, ostatnie dostała ode mnie... na walentynki.

Zauważyłem, że ma też mniejszy kontakt z najlepszymi przyjaciółkami - po prostu powiedziała, że się nie udziela na grupie, że jej mama miała rację, żę możę to nie są przyjaciółki dla niej - a znaja się z 8 lat. Odkad my zaczelismy sie spotykać, to nie miałą tak czasu z nimi wychodzić, ja jej mówiłem, że jak chce to niech pójdzie i faktycznie tez sie kilka razy spotkala, dodatkowo my razem też chodziliśmy do nich na imprezy, ale te dziewczyny, mają takich chłopaków, że jeden nie potrafi prasować, drugi marudzi nie chcial gdzieś jechać i już ta dziewczyna chciała z nim zerwać ale jednak sa nadal razem (to było z 4mies temu) bo też kiepsko się stara i jest "ciężki, kolejny... to mąż, który zapomnial o walentynkach i wrocił dając o 23 bombonierkę mowiac przepraszam ale byłem w pracy. A ja się staram i zawsze starałem i jedna z nich napisała jej - jak się pochwaliła, że ona to ma zawsze dobrze, żeby nie dobijała itd. więc troche dziwne.

Nigdy nie trzymałem jej pod kloszem, na pewnym etapie powiedziałem jej, ze jak chce chodzić to niech chodzi ja jej ufam, wiem jakie ma podejscie, wiem ze ma dobry przykłąd od rodzicow, wiem, ze jest konkretna, była w dwóch związkach jeden 3 letni drugi 4 letni.. wiem, że mogę jej ufać, bo kilka rzeczy już widziałem - ale ona o tym nie wie, bo widzialęm to przypadkowo - długa historia. Ale wiem, że nie ma w tym żadnego drugiego chłopaka, żadnej innej opcji.


Zauważylem, że trochę zrobiła się oziębła, nie zawsze, bo nie potrzebuje aby ktos mi mowil co dziennie "kotku/kochanie itd" ale obi to mniej - chociaz mam siwadomosc, ze mowial ze nie jest tez typem dziewczyny ktora ciagle by to mówiła. Z tym jej "przytyciem" to też jest tak, że ciągle widzi siebie w złych barwach, była tak sytuacja, że czekaliśmy ostatnio do przymierzalni, wszyscy faceci weszli z kobietami a mi kazala poczekac - ludzie sie popatrzyli na mnie dziwnie.. potem powiedziala, ze jest gruba i sie mnie wstydzi...  - na co dzien tez mowi ze sie zle ze soba czuje (wygladem).

Zauwazylem tez, ze czasami mniej sie mna interesuje, napisze jej, ze gdzies bylem cos robilem - nic na to nei zareaguje.

Jest jakaś wycofana, jak widać, trochę nie tylko wobec mnie.

Jej poprzedni związek skonczyl się tak, że chłopak ja wyrzucił z domu i zamieszkał tego samego miesiaca z inną, po 4 latach.

Zauważyłem przez nasz caly zwiazek u niej pewne zachowania, np. gadki o gonieniu króliczka jakoby facet gonił za kobietą, jakieś teksty typu, że rodzice ja wkurzaja - TO JAKBY ich ukarze i nie będzie sie tak odzywać, dzwonić i przyjeżdzać..

Zastanawiam się, czy może ja, lekko nie zaniedbałem tego i ona nie próbuje na mnie czegoś wywrzeć.
Dodatkowo, ma coś co nazywa się PMS i czytałem o tym i objawy psychiczne jak ospałość, zmiennosc nastrojów,trądzik w szczegolnosci na plecach, czasami nadmierny apetyt,obnizenie nastroju niska samoocena, wzdęcia itp to właśnie ma... czytałem, ze niby w ciezkim stresujacym okresie (praca..) to moze się poglębić.. i tak sie zastanawiam, czy to nie jest to.

Bo jakby, to co ona mi mowiła, było w poniedzialek, a w piątek spotkała sie z przyjaciolka, opowiadała jej o naszych planach, a na sam koniec spotkanai z nia, zadzwonial po mnie ! poszlismy na drinka okolo 12 w nocy, wrocilismy do domu i sie kochalismy, pozniej dzien spedzilismy na zakupach w galerii i na wyjsciu na jedzenie... sama zaproponowala tez przyszly ( czyli ten teraz) caly wspolny weekend.. ale widze, ze w zachowaniu to nie ona, nie taka jak była..

Powiedziałem jej na drinku, keidy ona byla juz podpita, że lekko się przestraszyłem tej sytuacji i że byłem zestresowany, rozmawialem z nia i tak popatrzyla sie na mnei i powiedziala czy ja chce byc w zwiazku, powiedzialem ze no tak, tylko sie tego przestraszylem, ale ciesze sie ze jest wszystko dobrze. Zauwazylem, ze ma jakieś mysli na opak, tak jakby jej wczesniejszy chlopak dawal jej mylne sygnaly - no bo jednak jesli facet wyrzuca ja z domu, mieszka z kims innym a ona nic o tym nie wiedziala, to musial sie w jakis sposób wobec niej zachowywać i musi meic cos w glowie zakorzenione..

Dodam, ze tego samego dnia (w piatek) spotkalismy sie kilak godzin wczesniej okolo 15 na jednogodzinną randkę jesli mozna to nazwać, uśmiech nie schodził nam z twarzy przez cala godzine od momentu kiedy sie zobaczyliśmy..

nie rozumiem troche jej zachowania, nie chce tez być namolny i pytać.. co wy o tym myślicie? pamietam, że z 1 mies temu mialem jakas sytuacje... ze kupila krzyzowki i powiedziala mi ze sie boi ze znajde inna dziewczyne, bo ona kupiła krzyżówki i ze moze jest za nudna - a ja sie mocno zdziwiłem... była tez jakas jedna sytuacja w naszym zwiazku i powiedziała mi - ze moze sie tak zachowuje, bo kiedys ktos ja porzucił i moze to taki mechanizm obronny.. co myslicie?

10

Odp: Praca - stres - związek

Na pewno przeszłość odbija się na niej, nie wyleczyła się z tej miłości i dlatego ma wątpliwości co do waszej relacji.
Dlatego wymyśla różne przeszkody, też powinieneś trochę odpuścić, nie przesadzać ze staraniem się, bo ona nie jest w stanie teraz tego docenić.
Być ze sobą, a mieć z tyłu głowy, on/ona może mnie rzuci, jest bez sensu, a wy tak macie obydwoje.

11 Ostatnio edytowany przez Diarmuid (2024-03-04 20:22:47)

Odp: Praca - stres - związek

Związek chyli się ku końcowi. Widocznie w niej już się coś wypaliło, ale jeszcze nie wie czego chce. Sam widzisz, że się dystansuje i waszą relację sabotuje.
Mnie by było w ciul przykro, gdyby facet w świeżym związku powiedział: nasze spotkania nie dają tej frajdy co kiedyś. Bo to oznaka, że tego człowieka po prostu nudzę. I o ironio to ona zarzuca tobie, że pewnie ty ją rzucisz z powodu kupienia krzyżówki xD

Skoro chce przestrzeni to jej go daj: przestań włazić w dupę, analizować co ona sobie tam myśli w głowie. Wierz mi - to pitolenie o kwiatach to zwykłe pitolenie. Ciebie jest tam za dużo i zacząłeś ją męczyć. Jeśli nie jesteś jakimś bluszczem, który wiesza się na niej non stop to zacznij żyć własnym życiem. Obserwuj jej zachowanie, ale nie analizuj wszystkiego co mówi. Może jak poczuje, że jej odjeżdżasz z peronu to się ogarnie? A jak nie to widocznie tak musiało być. Sam bez chęci drugiej strony nic nie zdziałasz.

Bardzo możliwe, że ma początki depresji. Bez jej chęci nic nie zdziałasz, możesz być tylko wsparciem. Pamiętaj jednak: nie jesteś jej terapeutą i nigdy nie będziesz.

Fajnie, że tak wszystko analizujesz i zwracasz uwagę na takie rzeczy. Wiele facetów tego nie robi, więc tej dziewczynie trafił się serio wrażliwy partner. Widocznie ona lubi takich, którzy jej nie szanują. Bo nie powiesz mi, że ten gość co ją wywalił z domu ją kiedykolwiek szanował. Pewnie dalej by z nim siedziała, gdyby jej nie dał kopa w dupę.

Jeszcze tak tylko zapytam: ile minęło czasu od zakończenia jej związku, gdy zaczęliście się spotykać? Jest ryzyko, że jesteś plasterkiem na ranę po ex. Widocznie ten plaster zaczął ją męczyć.

12 Ostatnio edytowany przez daniel001 (2024-03-05 12:44:28)

Odp: Praca - stres - związek

To co się teraz dzieje jest dla mnie jakimś szokiem..
Generalnie jest tak, że ona jest takim typem człowieka, ze nie lubi jak jest czegos duzo i przesadnie, ostatni czas spedzilismy na prawdę tylko razem, pomijajac swoje aktywnosci czy znajomych - tak 1,5 miesiaca... i niby wszystko byłoby fajnie, ale sam czułem powoli, ze brakuje tej przestrzeni dla nas.
Powiedziała mi wczoraj, że chce być ze mną, ale wypala się w tym związku przez : pracę bo ma chroniczny ciągły stres który sie na nas odbija, oraz przez to, że ja chciałem zbyt dużo, bo ciągle coś
i było u nas bardzo intensywnie, dlatego chciała abyśmy zwolnili, bo mnie kocha i nie chce abyśmy się rozstali.

Ale koniec końców, jest przesyt, było tego zbyt wiele. Śmieszne, bo mieliśmy na początku relacji taką sytuację - to było jeszcze w środku lata, gdy zaprosiłem ją na piknik... ale pomyślalem sobie, że zamiast brać pizze i koc... sam coś przygotuje to może bardziej doceni, zrobilem tylko dwie rzeczy + 2 rzeczy do przekąszenia i wziąłem jakiś napój..
Według niej było to za dużo, mieliśmy wtedy ciche 2 dni, odsuneła sie ode mnie, mowila mi wtedy ze nie da mi nadziei... jak ją olałem to nagle sama zaproponowała po miesiącu od tego zdarzenia związek.

Czasami mam wrażenie, że jest typem, który wymaga wręcz olania, chociaż wiem, że też sam się zaniedbałem i powinienem ja sam o siebie zadbać.

Aktualnie jest taka sytuacja, że pytam się jej, czy kupić bilety lotnicze na za 2 miesiące, w tej sytuacji, a ona do mnie... że ona to by już teraz najlepiej kupiła.
Dodatkowo, zapytałem się jej, czy widzi nas za 6 miesięcy razem - ona powiedziała, że teraz jest ciężko jej sobie to wyobrazić ale bardzo chce być ze mną... DODAM ŻE TO BYŁ PONIEDZIAŁEK a W PIĄTEK spotkała się z najlepsza przyjaciółką, opowiedziała, że od lipca bedziemy razem mieszkać, nawet już ja zaprosiła do nas, powiedziała i w ogole naopowiadała... kolezanka pytala juz kiedy parapetówka i ze przyjedzie ... mowila jak sobie niby to urządzimy i w ogóle inne rzeczy.... pozniej jak w piatek szedlem na zaproszenie mojej dziewczyny na drinka, to ta dziewczyna jeszcze chwile byla ale musiala juz jechac a moja dziewczyna do niej - ze musi mnie poznac bo jestem super..

Wczoraj niby tak mowila, a pozniej wieczorem pisała, że nie moze sie doczekać jak bedziemy juz u siebie... A dziś, to nawet miło mnie zaskoczyła, bo napisała do mnie w przekochany sposób. - Dodam, ze ciągle jakby zwierza mi się z różnych rzeczy włącznie z jakiś sekretów.


Jak to czytam co napisałem, to mam wrażenie, że ma wahania nastrojów albo w jakiś sposób się broni.. Ja zauważyłem, że w niektórych sytuacjach ma coś na wzór jakiś zabezpieczeń?
Coś jakby, miała z tyłu głowy, ze moze ktos sie tak kiedys zachowywal, a pozniej po tym zachowaniu ktos ja zostawił.

Bo jakby ja tego nie rozumiem kompletnie. Tydzien temu, przejechala pol miasta aby mi dac jedzenie i powiedziala ze jej zalezy i mnie kocha,pozniej spedzilismy razem weekend u jej rodzicow, ustawila mnie na tapete itd itd itp... kolejny tydzien - ze chce troche dla siebie przestrzeni - to jest zrozumiałe przecież... nie kazdy zyje zwiazkiem wink ale pozniej takie cos? gdy jeszcze w tym samym tygodniu opowiada sie przyjaciółce takie rzeczy + jeszcze mnie sama zaprasza na drinka, spie u niej , kochamy się jest czuła i wszystko jest dobrze i umawiamy sie na cały weekend u mnie?

Czasami mam wrazenie, ze moze ja jej dałem jakiś znak, że coś jest nie tak z mojej strony i sie tak zachowuje bo jej cos z przeszlosci swita.

Nie wiem co mam robić, nie chce też się z nią widzieć raz na tydzień czy dwa, a widzę, jakby oczekiwała trochę, że ja się zaangażuje i zaproponuje coś?

Myślicie, ze dobrym pomysłem byłoby np. przyjechanie po nią o 20, zadzwonienie czy ma 30-60minut na przejazdzke i zrobienie tego co kiedys robilismy ale od jakiegos czasu juz tego nie robimy? czyli przejazdzki po miescie z muzyka i do tego zaaawsze spiewalismy...  tak myslalem aby dzis to zrobic a przez wiekszosc dnia ja olewac, a w piatek po prostu sie spotkac... ale nie wiem czy to dobry pomysł, bo tez nie chce aby ten dystans rosł..


wiem, że wszystko napisalem chaotycznie, ale czuje sie jakbym miał do czynienia z kimś, kto może ma sam ze sobą problem i ma jakieś... dwie twarze? nie wiem sam, może ma taki styl jakiegoś wymuszenia na kogoś tego czego chce, czego oczekuje?  Ogólnie to założyliśmy, że w wakacje zamieszkamy razem, ale mam spełnić takie i takie warunki inaczej ona nie zamieszka ze mną i nie bedzie tu przyjezdzac do mnie - więc jakby wymusiła to na mnie, takie podejscie.

13

Odp: Praca - stres - związek
Diarmuid napisał/a:

Związek chyli się ku końcowi. Widocznie w niej już się coś wypaliło, ale jeszcze nie wie czego chce. Sam widzisz, że się dystansuje i waszą relację sabotuje.
Mnie by było w ciul przykro, gdyby facet w świeżym związku powiedział: nasze spotkania nie dają tej frajdy co kiedyś. Bo to oznaka, że tego człowieka po prostu nudzę. I o ironio to ona zarzuca tobie, że pewnie ty ją rzucisz z powodu kupienia krzyżówki xD

Skoro chce przestrzeni to jej go daj: przestań włazić w dupę, analizować co ona sobie tam myśli w głowie. Wierz mi - to pitolenie o kwiatach to zwykłe pitolenie. Ciebie jest tam za dużo i zacząłeś ją męczyć. Jeśli nie jesteś jakimś bluszczem, który wiesza się na niej non stop to zacznij żyć własnym życiem. Obserwuj jej zachowanie, ale nie analizuj wszystkiego co mówi. Może jak poczuje, że jej odjeżdżasz z peronu to się ogarnie? A jak nie to widocznie tak musiało być. Sam bez chęci drugiej strony nic nie zdziałasz.

Bardzo możliwe, że ma początki depresji. Bez jej chęci nic nie zdziałasz, możesz być tylko wsparciem. Pamiętaj jednak: nie jesteś jej terapeutą i nigdy nie będziesz.

Fajnie, że tak wszystko analizujesz i zwracasz uwagę na takie rzeczy. Wiele facetów tego nie robi, więc tej dziewczynie trafił się serio wrażliwy partner. Widocznie ona lubi takich, którzy jej nie szanują. Bo nie powiesz mi, że ten gość co ją wywalił z domu ją kiedykolwiek szanował. Pewnie dalej by z nim siedziała, gdyby jej nie dał kopa w dupę.

Jeszcze tak tylko zapytam: ile minęło czasu od zakończenia jej związku, gdy zaczęliście się spotykać? Jest ryzyko, że jesteś plasterkiem na ranę po ex. Widocznie ten plaster zaczął ją męczyć.


Ponad rok temu się rozstała, ale do tej pory czasami widzę, że ma takie mechanizmy obronne.

14

Odp: Praca - stres - związek

Po pracy nie myślę o pracy. To podstawowa zasada.
Skoro jest pracoholiczka, po pracy tel na wyciszenie, dala palec chcą rękę.
W dzień wolny spraw, by z pracoholiczka zmieniła się w seksoholiczke to na początku

15 Ostatnio edytowany przez daniel001 (2024-03-05 16:37:32)

Odp: Praca - stres - związek
5i5kiN napisał/a:

Po pracy nie myślę o pracy. To podstawowa zasada.
Skoro jest pracoholiczka, po pracy tel na wyciszenie, dala palec chcą rękę.
W dzień wolny spraw, by z pracoholiczka zmieniła się w seksoholiczke to na początku

Gorzej jak z seksoholiczki zmieniła sie w kogos, kto wrecz powstrzymuje sie o mowieniu o pracy, po pracy jest dostępna dla pracy, przed pracą też... po pracy opowiada o pracy, jak spała, to nie raz  mowila przez sen o rzeczach o pracy, albo jak sie obudziłą to mowila ze snila sie jej praca.

Mowienie przez sen to juz sygnał o wysokim poziomie stresu. Jeżeli jest zmeczona pracą i to sie przeklada na zwiazek, to uczucia z pracy przycmiewaja to co czuje w zwiazku.

Co zrobic,  nie wiem.

Chociaż wiem jedną rzecz... że odkąd przejeła nowe stanowisko w pracy jakieś 6 mieś temu, to wraz z czasem coraz gorzej, niby ma sukcesy, pochwały itd. ale cos kosztem czegos, coraz wiecej obiwiazkow, presji, kazdy dzien przynosi cos innego.. ciagle narzekanie na prace itd. obawiam sie, ze wypalenie z pracy przeklada sie na zwiazek, jedno wpływa bardzo mocno na wszystko i niczym ten statek, jedna czesc statku nie funkcjonuje dobrze to reszta tez zaczyna źle funkcjonować. Myslicie ze dobrym byloby pogadac z nia o tym aby miala moze wieksza tego swiadomosc?

16

Odp: Praca - stres - związek

Zdaj sobie sprawę, że może faktycznie w niej coś się wypaliło. 8 miesięcy to bardzo krótki związek, praktycznie raczkujący. Od pół roku jest równia pochyła, więc stawiam jedno: ona będzie się z tobą bawiła w jakieś przerwy i w końcu zerwie.

Może stwierdziła, że wolałaby być sama. Brak czasu wyznacza jej priorytety i obowiązki związku ją męczą.

Za bardzo jej włazisz w dupę. Zluzuj gacie, zdystansuj się i obserwuj. Żeby związek istniał to dwie strony muszą tego chcieć. Co z tego, że ty nie chcesz kończyć skoro ona ci prosto w oczy mówi o wypaleniu.
Wcale się nie dziwię, że facet dał jej kopa w dupę. Pewnie z nim też grała w jakieś gierki typu "domyśl się co mam na myśli".

I dla ciebie najlepiej byłoby z tej relacji zrezygnować, ale tego nie zrobisz. Ślepo się zakochałeś i dopiero jak cię zdepta tą swoją "miłością" to się opamiętasz.

17 Ostatnio edytowany przez daniel001 (2024-03-05 18:24:18)

Odp: Praca - stres - związek
Diarmuid napisał/a:

Zdaj sobie sprawę, że może faktycznie w niej coś się wypaliło. 8 miesięcy to bardzo krótki związek, praktycznie raczkujący. Od pół roku jest równia pochyła, więc stawiam jedno: ona będzie się z tobą bawiła w jakieś przerwy i w końcu zerwie.

Może stwierdziła, że wolałaby być sama. Brak czasu wyznacza jej priorytety i obowiązki związku ją męczą.

Za bardzo jej włazisz w dupę. Zluzuj gacie, zdystansuj się i obserwuj. Żeby związek istniał to dwie strony muszą tego chcieć. Co z tego, że ty nie chcesz kończyć skoro ona ci prosto w oczy mówi o wypaleniu.
Wcale się nie dziwię, że facet dał jej kopa w dupę. Pewnie z nim też grała w jakieś gierki typu "domyśl się co mam na myśli".

I dla ciebie najlepiej byłoby z tej relacji zrezygnować, ale tego nie zrobisz. Ślepo się zakochałeś i dopiero jak cię zdepta tą swoją "miłością" to się opamiętasz.


Ale jak to jest możliwe, że jeszcze chwile temu było super, a w ciągu 2 tygodni daje tyle dziwnych znaków? To nie jest normalne, jeśli w jednym tygodniu ktoś ustawia cie na tapete, zabiera cie do rodzicow na caly dzien, jedzie na drugi koniec miasta dac ci jedzenie po calym dniu pracy tak nawiasem mówiąc... a pozniej robi takie cos? ja juz pomijam serio ten czas dla siebie, bo to jest normalne... ale nawet ten piatek co był.... była z przyjaciolka, opowiedziala o naszych planach,  jeszcze pozniej o 23 do mnie dzwonila abym przyszedl na drinka i nocowac i nalegala abym poznal te kolezanke ktora niestety musiala jechac... spedzilismy w miare ok weekend, jeszcze kazała zamawiac bilety lotnicze wczoraj wieczorem...  i co ? nie rozumiem tego kompletnie...

Nie powiedziała że wypaliło, tylko że wypala się, bo było tego za dużo w krótkim czasie i sama otwarcie mówi, ze nie chce aby tak było, że mnie kocha i chcę jak najlepiej, sama tez zauwazylem ze nie odsuwa się, a tu podesle swoje zdjecie ,a tu cos napisze... pisala ze damy rade ze wszystkim, ale aby troche zwolnic...

nie kumam troche po prostu mojej sytuacji.

Może ona myśli, że to ja ja zostawie bo ma cos w glowie z poprzedniego zwiazku? sorry, ale jesli facet nagle ja wywala z domu i przyprowadza inna dziewczyne z ktora tam od razu mieszka, a ona o niczym nie wiedziala, to musial dawac jej jakies znaki w zachowaniu wobec niej, ktore przeanalizowala pozniej przez caly rok zanim ze mna zaczeła być... jedna z takich sytuacji, ktora mogla ja wybic z rytmu, bo tak mi sie wydaje, moze byc to... ze znalezlismy w sobote (te sobote) cos w sklepie co przydałoby sie nam do mieszkania, ona powiedziala - o patrz, to by nam pasowało tam i tam... ja powiedzialem ze tak pasowaloby bylo fajne i ładne, ona ze moze wezmiemy - a ja ze jeszcze kupimy - a ona, ze ona mogla kupic.. moze takie rzeczy daja jej jakas lampke?

18

Odp: Praca - stres - związek
daniel001 napisał/a:
Diarmuid napisał/a:

Związek chyli się ku końcowi. Widocznie w niej już się coś wypaliło, ale jeszcze nie wie czego chce. Sam widzisz, że się dystansuje i waszą relację sabotuje.
Mnie by było w ciul przykro, gdyby facet w świeżym związku powiedział: nasze spotkania nie dają tej frajdy co kiedyś. Bo to oznaka, że tego człowieka po prostu nudzę. I o ironio to ona zarzuca tobie, że pewnie ty ją rzucisz z powodu kupienia krzyżówki xD

Skoro chce przestrzeni to jej go daj: przestań włazić w dupę, analizować co ona sobie tam myśli w głowie. Wierz mi - to pitolenie o kwiatach to zwykłe pitolenie. Ciebie jest tam za dużo i zacząłeś ją męczyć. Jeśli nie jesteś jakimś bluszczem, który wiesza się na niej non stop to zacznij żyć własnym życiem. Obserwuj jej zachowanie, ale nie analizuj wszystkiego co mówi. Może jak poczuje, że jej odjeżdżasz z peronu to się ogarnie? A jak nie to widocznie tak musiało być. Sam bez chęci drugiej strony nic nie zdziałasz.

Bardzo możliwe, że ma początki depresji. Bez jej chęci nic nie zdziałasz, możesz być tylko wsparciem. Pamiętaj jednak: nie jesteś jej terapeutą i nigdy nie będziesz.

Fajnie, że tak wszystko analizujesz i zwracasz uwagę na takie rzeczy. Wiele facetów tego nie robi, więc tej dziewczynie trafił się serio wrażliwy partner. Widocznie ona lubi takich, którzy jej nie szanują. Bo nie powiesz mi, że ten gość co ją wywalił z domu ją kiedykolwiek szanował. Pewnie dalej by z nim siedziała, gdyby jej nie dał kopa w dupę.

Jeszcze tak tylko zapytam: ile minęło czasu od zakończenia jej związku, gdy zaczęliście się spotykać? Jest ryzyko, że jesteś plasterkiem na ranę po ex. Widocznie ten plaster zaczął ją męczyć.


Ponad rok temu się rozstała, ale do tej pory czasami widzę, że ma takie mechanizmy obronne.


Mechanizmy czy nie, nie masz na to wpływu.

Wygląda jakby chciała wypisać się z tej relacji i się boi... Może to być związane z depresją lub innym zaburzeniem, stąd te huśtawki nastrojów. Nie jest z Tobą szczera, to pewne.

Pozostaje Ci poczekać, dać jej czas do końca marca i nie przeciągać tej realacj jeśli nic się nie wyklaruje na plus.

19

Odp: Praca - stres - związek
daniel001 napisał/a:
Diarmuid napisał/a:

Zdaj sobie sprawę, że może faktycznie w niej coś się wypaliło. 8 miesięcy to bardzo krótki związek, praktycznie raczkujący. Od pół roku jest równia pochyła, więc stawiam jedno: ona będzie się z tobą bawiła w jakieś przerwy i w końcu zerwie.

Może stwierdziła, że wolałaby być sama. Brak czasu wyznacza jej priorytety i obowiązki związku ją męczą.

Za bardzo jej włazisz w dupę. Zluzuj gacie, zdystansuj się i obserwuj. Żeby związek istniał to dwie strony muszą tego chcieć. Co z tego, że ty nie chcesz kończyć skoro ona ci prosto w oczy mówi o wypaleniu.
Wcale się nie dziwię, że facet dał jej kopa w dupę. Pewnie z nim też grała w jakieś gierki typu "domyśl się co mam na myśli".

I dla ciebie najlepiej byłoby z tej relacji zrezygnować, ale tego nie zrobisz. Ślepo się zakochałeś i dopiero jak cię zdepta tą swoją "miłością" to się opamiętasz.


Ale jak to jest możliwe, że jeszcze chwile temu było super, a w ciągu 2 tygodni daje tyle dziwnych znaków? To nie jest normalne, jeśli w jednym tygodniu ktoś ustawia cie na tapete, zabiera cie do rodzicow na caly dzien, jedzie na drugi koniec miasta dac ci jedzenie po calym dniu pracy tak nawiasem mówiąc... a pozniej robi takie cos? ja juz pomijam serio ten czas dla siebie, bo to jest normalne... ale nawet ten piatek co był.... była z przyjaciolka, opowiedziala o naszych planach,  jeszcze pozniej o 23 do mnie dzwonila abym przyszedl na drinka i nocowac i nalegala abym poznal te kolezanke ktora niestety musiala jechac... spedzilismy w miare ok weekend, jeszcze kazała zamawiac bilety lotnicze wczoraj wieczorem...  i co ? nie rozumiem tego kompletnie...

Nie powiedziała że wypaliło, tylko że wypala się, bo było tego za dużo w krótkim czasie i sama otwarcie mówi, ze nie chce aby tak było, że mnie kocha i chcę jak najlepiej, sama tez zauwazylem ze nie odsuwa się, a tu podesle swoje zdjecie ,a tu cos napisze... pisala ze damy rade ze wszystkim, ale aby troche zwolnic...

nie kumam troche po prostu mojej sytuacji.

Może ona myśli, że to ja ja zostawie bo ma cos w glowie z poprzedniego zwiazku? sorry, ale jesli facet nagle ja wywala z domu i przyprowadza inna dziewczyne z ktora tam od razu mieszka, a ona o niczym nie wiedziala, to musial dawac jej jakies znaki w zachowaniu wobec niej, ktore przeanalizowala pozniej przez caly rok zanim ze mna zaczeła być... jedna z takich sytuacji, ktora mogla ja wybic z rytmu, bo tak mi sie wydaje, moze byc to... ze znalezlismy w sobote (te sobote) cos w sklepie co przydałoby sie nam do mieszkania, ona powiedziala - o patrz, to by nam pasowało tam i tam... ja powiedzialem ze tak pasowaloby bylo fajne i ładne, ona ze moze wezmiemy - a ja ze jeszcze kupimy - a ona, ze ona mogla kupic.. moze takie rzeczy daja jej jakas lampke?

Nie szukaj dziury w całym, bo za bardzo chcesz ją usprawiedliwiać i zamiatać pyłek sprzed nóg... Nie da się tak żyć.

Co może pasować do mieszkania, jak się go nawet nie widziało, dla mnie to taki wymysł/wybieg.

Bez zaufania ta relacja prędzej czy później się rozleci.

20

Odp: Praca - stres - związek

Widziało, bo to moje mieszkanie. Nie wiem czego mogłaby się bać,  nie ma takiej rzeczy. Nie rozumiem zachowania kompletnie.

21

Odp: Praca - stres - związek
daniel001 napisał/a:

Widziało, bo to moje mieszkanie. Nie wiem czego mogłaby się bać,  nie ma takiej rzeczy. Nie rozumiem zachowania kompletnie.

Może się obawiać perspektywy zamieszkania razem, coś ukrywa, nie jest pewna czy chce być z Tobą, więc rozważa wycofanie się...

Dlatego Ty powinieneś być bardziej konkretny i rozmawiać więcej o was, to jej powiedzieć że nie rozumiesz jej postępowania, że oczekujesz jasnych deklaracji, a nie takiej huśtawki.

Ale Ty też się boisz takiej szczerej rozmowy i sobie odpowiedz dlaczego...

22 Ostatnio edytowany przez daniel001 (2024-03-05 22:58:43)

Odp: Praca - stres - związek

Dziś miałem z nią rozmowę, uczucie jej nie wygasło ale chodzi tylko o to, że chciałem zbyt dużo za szybko plus praca.

Przypomniało mi się, jak mi opowiadała, że jak ja rodzice denerwują to swoim zachowaniem jakby wymusza na nich coś. Np. nie lubi ona jak się ją mocno dopytuje, to wtedy przestsje przyjezdzac lekko się odsuwa i oni stosują się do pewnego zachowania które jest jej na wygodę... Tu jest tak samo moim zdaniem. Robi to abym zaczął robić to co ona chce jakby wymusić, ponadto stwierdziła że jak zamieszkamy razem to będzie lepiej a w kwestii zamieszkania to musze spełnić jej wymogi odnośnie mieszkania w sensie zrobienia tam czegoś aby było w nim lepiej... Coraz bardziej mam wrażenie, ze chodzi o coś innego, abym robił pod jej tyktando ale stosuje na mnie takie zachowania bo wie że ske postaram... Dziś też rozmawiała z rodzicami o mnie, powiedziała coś tam co robię aktualnie bo coś zacząłem ( ale bez szczegółow )i jedziemy do nich w piątek a weeekdn razem spędzamy.... No co wy o tym myślicie??? Xdd manipulacja ? Wymuszenie starania się ? Nie rozumiem. Wyraża jasna chęć zamieszkania.. i wszystkiego w zasadzie.. nawet w niedzielę chce jechać odwiedzić moją babcię

Rozmawiałem z nią jeszcze przed chwilą i mocno mocno zainsynuowala mi, że chce czuć się tak jakbym ciągle ja zdobywał, że nie chodzi o to aby mieć wszystko na tacy. Z rozmowy takie rzeczy wyciągnąłem.

23 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-03-06 00:15:35)

Odp: Praca - stres - związek

Być może chce, żebyś jadł jej z ręki, więc się, zastanów czy masz zamiar się we wszystkim podporządkowywać, czy w końcu wyrażać swoje zdanie.
Zobacz jak Cię przyciąga i odpycha, to jest manipulacja, czyli jest osobą toksyczną, co powoduje większe uzależnienie, to sam widzisz po sobie.
Musi być jak ona chce, co też widać na przykładzie relacji z rodzicami, dlatego powinieneś wycofać się z tej relacji, jak to ma iść taką drogą.

Księżniczka na ziarnku grochu...

24

Odp: Praca - stres - związek
daniel001 napisał/a:

Rozmawiałem z nią jeszcze przed chwilą i mocno mocno zainsynuowala mi, że chce czuć się tak jakbym ciągle ja zdobywał, że nie chodzi o to aby mieć wszystko na tacy. Z rozmowy takie rzeczy wyciągnąłem.

No pisałam ci tyle razy, że za bardzo włazisz jej w dupę. Kiedy ty to zrozumiesz? XDD

Ona żyła w związkach w których była nie szanowana i olewana. No i popatrz: gdyby chłop jej z domu nie wyrzucił to waszego związku by nie było. Widocznie pasowało jej to, a ty jesteś dla niej za miękki. Po dwóch porażkach postanowiła sobie chłopa wychować pod siebie.

Co za manipulantka z niej. Nawet nie musiała się starać by z ciebie zrobić pantoflarza, sam się układasz pod jej komendę i jeszcze wielce siedzisz tutaj, analizujesz jej zachowanie. xD
Ona chce być zdobywana, a ty to co?

Uzależniłeś się od niej. Zdasz sobie w jakie bagno wlazłeś jak sobie zrobicie dzieciaka i trudniej będzie się z tej relacji wymiksować.

25 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-03-06 09:12:07)

Odp: Praca - stres - związek

Robisz masę błędów, a ona widząc jak na ciebie działa, manipuluje tobą do woli. Jesteś strasznie w niej zakochany i nie widzisz tego. Ale ta kobieta ma poważne problemy sama ze sobą. Zamiast iść na terapię. Popracować nad sobą. Bawi się z tobą. Wiedząc, że na teraz nie nadaje się do związku.
Radziłbym poczytać wątek Feno https://www.netkobiety.pl/t131810.html Tu już jest sprawa na dalszym etapie. Żona poniewiera nim niemiłosiernie. On też był zakochany i dopiero jak już było za późno, przekonał się na własnej skórze z kim się związał.

26

Odp: Praca - stres - związek

Właśnie się trochę zatraciłem w tym wszystkim. Pierwszą rzecza jaką powinienem myślę że zrobić, to nie wychodzić przed szereg tylko zachowywać się jak ona i zdystansować się, aby to ona się postarała. Chociaż wydaje mi się, że na pewno na pewno tak z czystym sumieniem ja też zawiniłem, byłem bezrobotny przez chwilę, bo kolejna prace w korpo zaczynam od wlaśnie tego miesiąca wiec mialem duzo czasu, niby uczyłem się dodatkowego języka, robilem cos dla siebie, ale mialem duzo czasu wolnego. Ona wyraża chęć i chcę aby bylo dobrze i jakby sama mowi ,ze uczucie jej nei wygasło i że nawet czasami tęskni za tym aby polezec wieczorem czy zjesc razem po prostu kolace - mimo ze sama nie chciala sie szybciej spotkać - ale chyba o to w tym chodzi, aby po spotykaniu się 15 razy w ciagu tygodnia poczuc to czego brakowalo... a ciagle jest tak poza tym zaangazowana, dopytuje,pyta, opowiada itd itp.

Ale zastanawia mnie, czy ona nie jest własnie taka toksyczna osoba i facet ktory ja wyrzucil z mieszkania i znazł sobie inna po wlasnie X czasie sam jzu nie wytrzymał tego jej zachowania. Zastanawialem sie zawsze dlaczego on to zrobil, patrząc na to jak wymusza to wszystko na rodzicach, patrząc w jaki sposób wymusza na mnie ogarniecie tego lokum tekstem, że nie będzie tu do mnie przyjezdzac i nei zamieszka póki nie zrobie tego i tego - błache sprawy ale powiedziała mi wtedy ze to jest jej sposób motywacyjny xd - to nie zdziwilbym sie jakby ją facet z domu wywalil. Chociaz patrzac na jej przeszłosc to dwa zwiazki 3 + 4 lata wiec powinno byc stabilnie... chociaz nikt nie wie jak jest w srodku w zwiazku i jak było. Ja byłem 3lata z kims kto miał jakieś chore jazdy i wiedziałem to juz po 1 roku, poźniej u tego kogos zaczela sie depresja itd itp. wiec jakby rozumiem, ze mozna kochac tkwic i wierzyc ze sie ktos zmieni..

troche sie zamotałem, ale w trakcie pracy ciezko o jakies przemyslenia, w szczegolnosci przepraszam za chaos wypowiedzi,gramature itd.. jakoś nie myśle o tym aby się tym przejmować, zwlaszcza w sytuacji w ktorej jestem i próbuje to wszystko sobie ulozyc..

Za miękki nie jestem, bo tez mam swoje wartosci itd. po prostu ona sie tak zachowuje, ale chyba powinienem obrać inna taktyke i zobaczyc co się stanie

27

Odp: Praca - stres - związek

A mógłbyś napisać co to za zmiana w Twoim mieszkaniu determinuje jej decyzję o wprowadzeniu się do Ciebie?
Tak dla oceny, czy to jest niezbędne do tego kroku, czy tylko sprawdzenie czy jesteś gotowy na bycie pantoflarzem.

28 Ostatnio edytowany przez daniel001 (2024-03-06 13:48:33)

Odp: Praca - stres - związek
wieka napisał/a:

A mógłbyś napisać co to za zmiana w Twoim mieszkaniu determinuje jej decyzję o wprowadzeniu się do Ciebie?
Tak dla oceny, czy to jest niezbędne do tego kroku, czy tylko sprawdzenie czy jesteś gotowy na bycie pantoflarzem.

Nie chcę też jakoś szczegółowo o tym pisać, bo może ktoś trafi na to forum i ten temat i skojarzy fakty chociaż nikt o tej sytuacji z moich znajomych nie wie, ale kazdy wie o lokum i naszych planach bo się oczywiście mowiło o tym na jakieś imprezie.


To jest dwupiętrowe mieszkanie z ogrodem. Podstawowe rzeczy jak ogarnięcie w szafkach (jest młyn nawalone wszedzie wszystkiego), przymocowanie lodówki (ma być zabudowana ale stoi przed meblami) i w sumie ogarnięcie śmieci - wpisanie 2 os. . Tam nikt nie mieszka, zostało to kupione jako prawie nowe, ktoś użytkował to tylko 8 miesiecy. Resztę zrobimy sobie niby po swojemu, ale to tylko takie warunki. Jestem w stanie zrobić to w kilka chwil więc się tym nie przejmuje bo to kwestia jednego weekendu moze i nawet nie całego, ale wiem, że rozmawiała z przyjaciółką o tym, która wręcz jej powiedziała, że powinna wymagać i powinna wymagać więcej, bo jest to lokum oddalone 15km od miasta w którym jesteśmy, ale pociąg jedzie od miasta B do A w 10 minut, są pociagi co 15-20min bo to główna trasa a samo lokum ma świetna lokalizacje wręcz topowa. Ale ona stwierdziła, ze nie bedzie wymagac wiecej, bo chce aby tylko było mozna normalnie tak sie wprowadzic aby pozniej juz cos sobie normalnie urządzać tak jak nam obojgu pasuje.

Ja powiedziałem że wszystko zrobię, bo to zajmuje chwilę, ale jest dopiero marzec. Do tej pory ogarnąłem tam kilka rzeczy aby było lepiej, te zostawilem na koniec z kilku powodów trochę istotnych, ale pracę w tym lokum idą do przodu tak aby je ogarnąć jak ogarnięcie jednego pokoju, poskładanie szafy, ogarnięcie i podlączenie pralki, zamontowałem dzwonek itp. teraz bede chciał robic reszte. Do lipca trochę czasu, ale też te rzeczy ktore zrobilem nie były z listy wymagań, ale jak widać lista wymagan nie jest wymagająca, po prostu tez to rozumiem, ze byłoby tam przestrzenniej i lepiej łatwiej i wygodniej, ale do tej pory nie miałem się jak tym zająć z jednego  konkretnego powodu.

też nie chcę podawac miliona szczegołów itd, bo nie wiem kto moze to czytać wink

29

Odp: Praca - stres - związek

Nie obraź się Daniel ale nikt tego "twojego skarbu" ci nie odbije, bo nikt raczej taką kobietą się by nie zainteresował ...

Z tego co piszesz ta pani nie nadaje się do związku a szybciej na terapię bo ma sporo problemów.
Zachowanie w stosunku do rodziców i to że masz o nią "walczyć" i zdobywać jak księżniczkę dużo już znaczy ...

Jak w ciagu 8mc masz takie jazdy to albo z Tobą jest coś nie tak albo z nią, bo normlany zdrowy facet by się szybko ewakuował tak samo jak zrobił jej poprzedni facet ...

30 Ostatnio edytowany przez I'm Blue (2024-03-06 14:36:17)

Odp: Praca - stres - związek

Jeeeezu, chłopie, jak ty strasznie wszystko analizujesz... nie dziwię się, że dziewczyna czuje się przytłoczona...
Powiem ci ze swojego doświadczenia: kiedy w pracy jest ogień, stres, presja, to najbardziej marzy się o chwili samotności, żeby sobie po prostu pospać, albo poczytać, obejrzeć coś... a nie wciąż tłumaczyć się z tego, że sms był zdawkowy, bo po prostu była zmęczona, a nie, że już nie chce z tobą być.
Zajmij się sobą, przestań analizować każdy wyraz twarzy, każde wypowiedziane zdanie... czytając to nawet ja poczułam się przytłoczona.
Ale jest jeszcze inna sprawa - uważam, że ona potrzebuje pomocy psychologa. Wiem po sobie, że życie pod taką nieustanną presją w pracy źle się kończy. Już się to u niej objawia zmęczeniem, niezadowoleniem z wyglądu, które jest w jej przypadku absurdalne (54 kg to dużo?), ale doskonale rozumiem, skąd to się bierze. Przez stres wysiada zdolność racjonalnego myślenia, a jej nieciekawe doświadczenia z byłym nie pomagają.

31 Ostatnio edytowany przez daniel001 (2024-03-06 15:24:32)

Odp: Praca - stres - związek
I'm Blue napisał/a:

Jeeeezu, chłopie, jak ty strasznie wszystko analizujesz... nie dziwię się, że dziewczyna czuje się przytłoczona...
Powiem ci ze swojego doświadczenia: kiedy w pracy jest ogień, stres, presja, to najbardziej marzy się o chwili samotności, żeby sobie po prostu pospać, albo poczytać, obejrzeć coś... a nie wciąż tłumaczyć się z tego, że sms był zdawkowy, bo po prostu była zmęczona, a nie, że już nie chce z tobą być.
Zajmij się sobą, przestań analizować każdy wyraz twarzy, każde wypowiedziane zdanie... czytając to nawet ja poczułam się przytłoczona.
Ale jest jeszcze inna sprawa - uważam, że ona potrzebuje pomocy psychologa. Wiem po sobie, że życie pod taką nieustanną presją w pracy źle się kończy. Już się to u niej objawia zmęczeniem, niezadowoleniem z wyglądu, które jest w jej przypadku absurdalne (54 kg to dużo?), ale doskonale rozumiem, skąd to się bierze. Przez stres wysiada zdolność racjonalnego myślenia, a jej nieciekawe doświadczenia z byłym nie pomagają.

! Czy ja gdzieś napisałem, że w związku ją przytłaczam analizowaniem i pytaniem? Jeśli piszę coś na takim forum, gdzie każdy sobie pomaga, ktoś patrzy na daną sprawę ze swojej perspektywy, z swojego doświadczenia to raczej zrozumiałe, że chce sobie na bieząco to jakoś przeanalizować i sprawdzić co ktoś o tym myśli to raczej zrozumiałe. Nie analizuje też tego związku i w trakcie związku ani w ogole związku, tylko tą sytuację, która zaczyna wyglądać tak jakby z nią było coś nie tak pod jakimś względem związanym z radzeniem sobie z stresem + 'demony' przeszlosci.
Chociaz patrzać na to, że miala 2 zwiazku 3 +4 lata to moze ze mna jest cos nie tak? chociaż ja też miałem "dłuzsze" zwiazki typu 2,5 / 3 lata.

32 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-03-06 16:46:12)

Odp: Praca - stres - związek
daniel001 napisał/a:
wieka napisał/a:

A mógłbyś napisać co to za zmiana w Twoim mieszkaniu determinuje jej decyzję o wprowadzeniu się do Ciebie?
Tak dla oceny, czy to jest niezbędne do tego kroku, czy tylko sprawdzenie czy jesteś gotowy na bycie pantoflarzem.

Nie chcę też jakoś szczegółowo o tym pisać, bo może ktoś trafi na to forum i ten temat i skojarzy fakty chociaż nikt o tej sytuacji z moich znajomych nie wie, ale kazdy wie o lokum i naszych planach bo się oczywiście mowiło o tym na jakieś imprezie.


To jest dwupiętrowe mieszkanie z ogrodem. Podstawowe rzeczy jak ogarnięcie w szafkach (jest młyn nawalone wszedzie wszystkiego), przymocowanie lodówki (ma być zabudowana ale stoi przed meblami) i w sumie ogarnięcie śmieci - wpisanie 2 os. . Tam nikt nie mieszka, zostało to kupione jako prawie nowe, ktoś użytkował to tylko 8 miesiecy. Resztę zrobimy sobie niby po swojemu, ale to tylko takie warunki. Jestem w stanie zrobić to w kilka chwil więc się tym nie przejmuje bo to kwestia jednego weekendu moze i nawet nie całego, ale wiem, że rozmawiała z przyjaciółką o tym, która wręcz jej powiedziała, że powinna wymagać i powinna wymagać więcej, bo jest to lokum oddalone 15km od miasta w którym jesteśmy, ale pociąg jedzie od miasta B do A w 10 minut, są pociagi co 15-20min bo to główna trasa a samo lokum ma świetna lokalizacje wręcz topowa. Ale ona stwierdziła, ze nie bedzie wymagac wiecej, bo chce aby tylko było mozna normalnie tak sie wprowadzic aby pozniej juz cos sobie normalnie urządzać tak jak nam obojgu pasuje.

Ja powiedziałem że wszystko zrobię, bo to zajmuje chwilę, ale jest dopiero marzec. Do tej pory ogarnąłem tam kilka rzeczy aby było lepiej, te zostawilem na koniec z kilku powodów trochę istotnych, ale pracę w tym lokum idą do przodu tak aby je ogarnąć jak ogarnięcie jednego pokoju, poskładanie szafy, ogarnięcie i podlączenie pralki, zamontowałem dzwonek itp. teraz bede chciał robic reszte. Do lipca trochę czasu, ale też te rzeczy ktore zrobilem nie były z listy wymagań, ale jak widać lista wymagan nie jest wymagająca, po prostu tez to rozumiem, ze byłoby tam przestrzenniej i lepiej łatwiej i wygodniej, ale do tej pory nie miałem się jak tym zająć z jednego  konkretnego powodu.

też nie chcę podawac miliona szczegołów itd, bo nie wiem kto moze to czytać wink

Wiesz, tylko to wszystko powinno być w formie prośby, a nie ultimatum, po drugie sama też by mogła się zaangażować, posprzątać wspólnie, nie tylko wymagać.
Choć dziwne, że nie mogłeś się tym zająć, skoro nie pracowałeś, zamiast jej poświęcać za dużo czasu.
Choć nie wiem jak i po co zabudować lodówkę, która stoi pod meblami. A już jej przymocowanie, to w ogóle nie wiem o co chodzi.
Stawiaj granice tam gdzie widzisz, że są przekraczane.
A co ma wymaganie w związku z odległością 15 km, to też nie wiem.

33 Ostatnio edytowany przez daniel001 (2024-03-06 17:18:43)

Odp: Praca - stres - związek
wieka napisał/a:
daniel001 napisał/a:
wieka napisał/a:

A mógłbyś napisać co to za zmiana w Twoim mieszkaniu determinuje jej decyzję o wprowadzeniu się do Ciebie?
Tak dla oceny, czy to jest niezbędne do tego kroku, czy tylko sprawdzenie czy jesteś gotowy na bycie pantoflarzem.

Nie chcę też jakoś szczegółowo o tym pisać, bo może ktoś trafi na to forum i ten temat i skojarzy fakty chociaż nikt o tej sytuacji z moich znajomych nie wie, ale kazdy wie o lokum i naszych planach bo się oczywiście mowiło o tym na jakieś imprezie.


To jest dwupiętrowe mieszkanie z ogrodem. Podstawowe rzeczy jak ogarnięcie w szafkach (jest młyn nawalone wszedzie wszystkiego), przymocowanie lodówki (ma być zabudowana ale stoi przed meblami) i w sumie ogarnięcie śmieci - wpisanie 2 os. . Tam nikt nie mieszka, zostało to kupione jako prawie nowe, ktoś użytkował to tylko 8 miesiecy. Resztę zrobimy sobie niby po swojemu, ale to tylko takie warunki. Jestem w stanie zrobić to w kilka chwil więc się tym nie przejmuje bo to kwestia jednego weekendu moze i nawet nie całego, ale wiem, że rozmawiała z przyjaciółką o tym, która wręcz jej powiedziała, że powinna wymagać i powinna wymagać więcej, bo jest to lokum oddalone 15km od miasta w którym jesteśmy, ale pociąg jedzie od miasta B do A w 10 minut, są pociagi co 15-20min bo to główna trasa a samo lokum ma świetna lokalizacje wręcz topowa. Ale ona stwierdziła, ze nie bedzie wymagac wiecej, bo chce aby tylko było mozna normalnie tak sie wprowadzic aby pozniej juz cos sobie normalnie urządzać tak jak nam obojgu pasuje.

Ja powiedziałem że wszystko zrobię, bo to zajmuje chwilę, ale jest dopiero marzec. Do tej pory ogarnąłem tam kilka rzeczy aby było lepiej, te zostawilem na koniec z kilku powodów trochę istotnych, ale pracę w tym lokum idą do przodu tak aby je ogarnąć jak ogarnięcie jednego pokoju, poskładanie szafy, ogarnięcie i podlączenie pralki, zamontowałem dzwonek itp. teraz bede chciał robic reszte. Do lipca trochę czasu, ale też te rzeczy ktore zrobilem nie były z listy wymagań, ale jak widać lista wymagan nie jest wymagająca, po prostu tez to rozumiem, ze byłoby tam przestrzenniej i lepiej łatwiej i wygodniej, ale do tej pory nie miałem się jak tym zająć z jednego  konkretnego powodu.

też nie chcę podawac miliona szczegołów itd, bo nie wiem kto moze to czytać wink

Wiesz, tylko to wszystko powinno być w formie prośby, a nie ultimatum, po drugie sama też by mogła się zaangażować, posprzątać wspólnie, nie tylko wymagać.
Choć dziwne, że nie mogłeś się tym zająć, skoro nie pracowałeś, zamiast jej poświęcać za dużo czasu.
Choć nie wiem jak i po co zabudować lodówkę, która stoi pod meblami. A już jej przymocowanie, to w ogóle nie wiem o co chodzi.
Stawiaj granice tam gdzie widzisz, że są przekraczane.
A co ma wymaganie w związku z odległością 15 km, to też nie wiem.

Jak tam jesteśmy to sprzątamy razem wszystko i sama wychodzi z inicjatywą tak samo jak z inicjatywą zrobienia tam czegos i ogarnięcia. Ja tego jeszcze nie zrobiłem, bo mimo ze skonczylem studia to jeszcze sie dokształcam + robiłem tam tez inne rzeczy ktore byly potrzebne, nie chciałe mtego pisać wprost, ale najwyzej napisze prosbe za jakis czas do administracji o usuniecie tematu, bo boje sie ze ktos go zobaczy. To jest szeregówka i też zajmowalem się takimi kwestiami jak ocieplenie (jest problem i dokupilem wełne na poddasze) oraz bojler, ogrzewanie gazowe, co chwile przyjezdza gazownik czy ktokolwiek do bojlera bo jest z tym problem i jak juz cos robie, to robie cos innego, chociaz tamto mam zamair zrobic juz za niedługo bo to nic w sumie takiego nie jest.

Właśnie to wszystko wyszło z ultimatum a nie prośby. Ale wszystko co miałem zrobić do lipca, to zrobię i jeszcze więcej, bo trzeba.

Tak sobie myśle, że moze ma jakiś problem po tym jak ja ex wyrzucił z domu  i dlatego sie tak zachowuje. Bo nawet dziś kazała mi kupować bilety lotnicze i pisala ile mi przelac. I tak nie ukrywam, że zachowaniem jestem zmieszany.

A co do tej odleglości, to wlasnie ta kolezanka powiedziala jej, ze skoro to jest 15km a tutaj ma wszystko na miejscu - mimo ze lokum jest w tym drugim miescie tak zlokalizowane, ze i tak ma tez wszystko na miejscu - doslownie, to może wymagać abym zapewnil jej ten komfort. - tak powiedziała jej kolezanka.

34 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-03-06 17:31:59)

Odp: Praca - stres - związek

Nie możesz jej tłumaczyć ex, raczej jak po niej tak pojechał, to ona sobie odbija na Tobie, więc nie możesz cierpieć z tego powodu, bo niby z jakiej racji.

A dlaczego ona nie kupuje tych biletów? Jesteś pewien, że je wykorzystacie? Wykonujesz bez szemrania jej polecenia, to się nie dziw, najwyższy czas, żebyś to zmienił.

Edit.
A co do tej odleglości, to wlasnie ta kolezanka powiedziala jej, ze skoro to jest 15km a tutaj ma wszystko na miejscu - mimo ze lokum jest w tym drugim miescie tak zlokalizowane, ze i tak ma tez wszystko na miejscu - doslownie, to może wymagać abym zapewnil jej ten komfort. - tak powiedziała jej kolezanka."

Tak chaotycznie napisałeś, że dalej nie wiem o co chodzi, czyli co ma piernik do wiatraka...

35 Ostatnio edytowany przez daniel001 (2024-03-06 18:00:51)

Odp: Praca - stres - związek
wieka napisał/a:

Nie możesz jej tłumaczyć ex, raczej jak po niej tak pojechał, to ona sobie odbija na Tobie, więc nie możesz cierpieć z tego powodu, bo niby z jakiej racji.

A dlaczego ona nie kupuje tych biletów? Jesteś pewien, że je wykorzystacie? Wykonujesz bez szemrania jej polecenia, to się nie dziw, najwyższy czas, żebyś to zmienił.

Edit.
A co do tej odleglości, to wlasnie ta kolezanka powiedziala jej, ze skoro to jest 15km a tutaj ma wszystko na miejscu - mimo ze lokum jest w tym drugim miescie tak zlokalizowane, ze i tak ma tez wszystko na miejscu - doslownie, to może wymagać abym zapewnil jej ten komfort. - tak powiedziała jej kolezanka."

Tak chaotycznie napisałeś, że dalej nie wiem o co chodzi, czyli co ma piernik do wiatraka...


Jestem pewien, że je wykorzystamy, jakby ja sie jej pytałem kilka razy czy mam je kupować jej zdaniem, jak czuje i myśli bo planowaliśmy to i chce aby w ktoras strone to poszlo i powiedziala zebysmy kupywali i na to powiedziała, że sie cieszy ze razem spedzimy troche czasu i ze to nasz pierwszy wspolny wyjazd za granice i ze ogólnie super. Ale przed kupnem ich (oczywiscie jeszcze ich nie kupie, poczekam chwilę... zwlaszcza ze co jakis czas sie pojawiaja nowe) chciałem sie upewnić czy jakby to ma sens i jej troche zainsynuowalem ze mamy marzec, taka sytuacje jak teraz  a to bilety na maj. No ale stwierdziła ze tak i jakby nie jest to z jej polecenia, tylko ja się w to angażuje.

Kolejna sprawa, miałem też problemy zdrowotne przez ten czas przerwy pomiedzy dwiema pracami, poszedłem jakiś tydzien temu do dietetyka, to ona nagle zaczeła jesc 2 posiłki dziennie bo sie odchudza ( :

Wybaczcie za ten chaos, teraz już napisze wszystko normalnie. Rozmawiała z tą koleżanka czy tam przyjaciołką o tym - jakby się "chwaliła" że bedziemy tam mieszkać i nie bedziemy musieli nic wynajmować i zaoszczedzimy pieniadze. Ta dziewczyna powiedziała, że skoro bedziemy mieszkac u mnie, a to jest 15km od miasta A to jakby ja jako facet powinienem jej coś wiecej zapewnic, bo tu w miescie A ma wszystko pod nosem. Jakby sam tego nie rozumiem, bo przeciez w miescie B tez ma wszystko pod nosem a pociag jedzie chyba 8-9 minut a stacja w miescie A jest doslownie w centrum miasta. Także nie wiem o co chodzi, ale z tego co zauwazylem to nie wziela tego do siebie bo tych swoich "warunkow" nie zmienila.

Co do tej sytuacji, to ja sam się gubie.. jeszcze wczoraj jak rozmawialismy, przy czym to była szczera rozmowa, to powiedziala, że uczucie się jej nie wypala i ze w sumie teskni za tym aby ze mna polezec poprzytulac sie czy cos zjesc... wiec chcemy to naprawić.

Ja to nie wiem w ogóle co mam o tym myślec, zwlaszcza ze coraz bardziej zaczyna mi wisieć ta sytuacja. Kupie bilety za jakiś czas, bo mam za duzo teraz wydatków i nawet jak mi da połowe, to i tak z tydzien musze poczekac. Zmienia czasami te zachowania, jakby po niej widze ze wszystko rozwija się na plus w sensie ze z tej sytuacji jakby wychodzimy, ale sama sytuacja jest conajmniej dziwna a mi sie juz nawet nie chce o tym myslec i tego analizowac.

36

Odp: Praca - stres - związek

Bez sensu była ta niby rekompensata za zmianę miejsca zamieszkania, więc trudno to nawet zrozumieć.

Bo za bardzo uzależniasz swoje życie od niej. Dlaczego pozwalasz o wszystkim jej decydować, ustawiasz się jako petent, więc tak masz.

37

Odp: Praca - stres - związek

Nie sądzę że na wszystko się tak zgadzam i tez nie podporządkowuje swojego życia pod nią, może to tak tu wygląda ale jest trochę inaczej. Właśnie zaprosiła mnie na jedzenie na mieście. Jestem ciekaw czy sie czegoś dziś dowiem ...

38

Odp: Praca - stres - związek
daniel001 napisał/a:

Nie sądzę że na wszystko się tak zgadzam i tez nie podporządkowuje swojego życia pod nią, może to tak tu wygląda ale jest trochę inaczej. Właśnie zaprosiła mnie na jedzenie na mieście. Jestem ciekaw czy sie czegoś dziś dowiem ...

Z jednej strony obronię dziewczynę - na niegotowe, w sensie tej walającej się lodówki też bym nie chciała się wprowadzić. Uznawałabym, że skoro facet proponuje mi mieszkanie, to nie będzie ściągać mnie do meliny, tylko - na ile to możliwe - zadba, by to wyglądało. Jej praca - czy jest to praca w zawodzie? Bo chyba tak? To dlaczego tyle marudzi?
Może też być osobą naturalnie potrzebującą czasu dla siebie, potrzebującą mniej czułości i emocjonalności w życiu, jednak wówczas zastanowiłabym się, czy wspólne mieszkanie i wspólne życie nie skończą się osobnymi piętrami/pokojami. Trzy dni w tygodniu pobędziecie w jednym pokoju, cztery dni - już w osobnych. Po ślubie może doda jeden dzień na rzecz wspólnego pokoju. Tak bym to grubo przemyślała.

Z drugiej strony, gdy ja opisujesz, to się jej trochę odechciewa.
Z każdym się zdążyła pokłócić, czekać tylko aż ciebie zacznie atakować.
Niechęć do wspólnego spędzania czasu, nawet jeśli chodzi o zwykły odpoczynek, leżenie i przytulanie się, za to chęć wejścia do twojego mieszkania jeszcze z jakąś umową - wygląda to tak, że dziewczyna chce się zabezpieczyć mieszkaniowo mając Ciebie na drugim, trzecim planie.

39

Odp: Praca - stres - związek

Umów się w weekend z kolegą na wypad na miasto, wypijcie coś.
Zapisz się na siłownię, basen czy spacer po osiedlu. Jak będziesz miał swój świat to ona będzie bardziej ciekawa co się dzieje u Ciebie.

Bądź trochę niedostępny.
Ona jest dobrą manipulantką.
Jesteś dla niej za dobry

40

Odp: Praca - stres - związek

Oj daniel ...

Jak dla mnie ten "związek" to "związek" dwóch "potrzebujących" po przejściach ludzi.
Dwa plasterki się spotkały ...

Pani wygląda że traktuje cię jako opcję z bezpłatnym lokalem i utrzymaniem. Jak znajdzie się ktoś lepszy to się okaże że nawet lubi się przytulać wink

Czytając jak ona cię traktuje to chyba lekkim masochistą jesteś, bo chyba normlany facet by tego nie wytrzymał.

Nie wiem czy jakąś masz "misję" i chcesz "ratować" tą kobietę  ale czytając jak tą panią 2 facetów po kilku latach kopnęło w dupę i zakończyło związek widać że nie jest to osoba nadająca się do związku ...
Chociaż jak jest skłócona ze współlokatorką i rodzicami to już o niej świadczy że coś z nią nie tak ...

I problem zapewne nie jest po tych facetach ale po jej stronie ...

Jak dla mnie ładownie się w gównianą relację gdzie na samym poczatku już jest fatalnie to wręcz głupota ...

Ale widać musisz się o tym przekonać.

Posty [ 40 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Praca - stres - związek

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024