Cześć, piszę ten temat w tym dziale, ponieważ nie wiem gdzie dokładnie mógłbym go umieścić.
Jesteśmy razem 8 miesięcy, mamy 25 lat jesteśmy świeżo po studiach. Od września moja partnerka dostała wyższe stanowisko w korpo - korpo medyczne, po ponad lekko roku pracy. Wraz z czasem, dostawała coraz to nowe zadania, bywało i tak, że przyjeżdżałem po nią o 19 gdzie pracowała do 20/20;30 i czekałem w jej gabinecie aż skończy pracę ( nie jest stomatologiem ale coś na wzór menagera ). Wraz z czasem, dostawała coraz to nowe obowiązki, ogólnie oprócz swoich zadań, pomaga też często dziewczynom na recepcji, ma też multum swoich zadań, do tego presja o budżet, który głównie zależy od jej działań, ciągła presja, dokładki od kierowniczki co do obowiązków i szkoleń nowych pracownic. Do tego miała przyjść dziewczyna do niej do pomocy ale ta kobieta źle działa na moją dziewczynę, można powiedzieć, że ma toksyczne zachowania, dodatkowo moja dziewczyna ciągle jest dostępna nawet po pracy, dziewczyny coś piszą na teamsie lub na grupach na mess ( są dwie grupy stomatologiczne na mess ) albo na whatsapp i ona nawet po pracy coś im pomaga czasami. Było kilka sytuacji, w których moja dziewczyna w ciągu 1/1,5 mieś usypiała przed telewizorem po zjedzeniu kolacji i jak się budziła, to mowiła, że jej sie praca śniła, to jest dosyć częste, potrafi obudzić się o 1 w nocy i powiedzieć "korona na implancie".
Już od kilku mieś często narzekala na prace, były lepsze i gorsze momenty, można powiedzieć ze 50/50 aż do nowego roku, po nowym roku zauważylem, że jej samopoczucie jest coraz gorsze, coraz większa presja w pracy, coraz więcej narzekania na pracę, dodatkowe obowiązki, dziewczyny z pracy mówili, że ona jest chodzacą korporacją, a niektóre z nich pytały się jej czy ona pracuje po 12 h dziennie przez cały tydzień. Ja zacząłem zauważać, że cos jest z nią nie tak, próbowałem rozmawiać i jakoś ją podejść aby się przede mnąotworzyła, niestety wiem, że popełniłem błąd w ciągu ostatniego miesiąca/półtora, bo męczyłem ja czasami pytaniami co sie dzieje, czy wszystko wporządku, czy między nami jest okey itp. Moja dziewczyna ma taki charakter, że nie powie wszystkiego od razu, rozmawiając z nią w poniedzialek dowiem sie w czwartek/piątek nowych rzeczy z tematu o ktorym rozmawialismy w poniedziałek - bo jak to ona mówi, musi w niej też coś dojrzeć aby bardziej porozmawiać.
Do tego, jest pokłócona z współlokatorką, której omija, współlokator jest jedynie okey, czasami do niego przychodzi chłopak - którego tez poznałem ale też wtedy kiedy nie ma wspolokatorki i on tez u niego spi, tak jak ja u niej, jak nie ma tej dziewczyny w mieszkaniu. Więc to jest dodatkowy stres. Ponadto, dodatkowym stresem jest to, że boi się, tak mysle, w glebi duszy, ze zostawie ją przez pracę - ma duzo stresu i bywało tak, że odbijała go na mnie będąc dosyć nerwową, doszło do tego, że 1,5 tyg temu kupiła mi jakiś drobny prezent w ramach przeprosin bo wie ze byla dla mnie zła i niedobra - co czesto powtarza - bo mowi, ze to przez pracę. Dodatkowo, była na paznokciach i powiedziała mi pozniej w rozmowie, ze zrobila takie bo powiedzialem kiedys ze mi sie takie podobaja - niby cos mowilem, ale to była luźna pogawedka jak rozmawialismy o fryzurach damskich/meskich, to wspominiala ona o paznokciach akurat.
W ten weekend który był, byliśmy na dwóch urodzinach i u moich rodziców (osobno bo moi rodzice nie zyja razem), gdy wracaliśmy w piątek samochodem i bylismy juz prawie na miejscu u niej w domu okolo 23, to rozpłakała sie w aucie mowiac ze boli ja zycie, ze ma dosyc tej pracy, ze sie nie spelnia, ze sie czuje źle przez prace, ze nei czuje sie spelniona, ze nie czuje sie doceniona, do tego przytyła i nie może schudnąć (robila badania i wszystko okey). Od miesiąca bardzo czesto zdarzało się jej spać w aucie, mieć mniej energii, mniejsze libido, zasypiała przy mnie, czy w pokoju u siebie nawet o 19/20 godzinie, dodatkowo ma wiecej siwych włosów. Dodatkowo ogromny ból szyi, fizjoterapeutka powiedziała jej, że to od stresu.
Jej wcześniejszy związek skończył się tak, ze jej były po 4 latach zostawił ją dla innej, a mnie ex zdradziła, niestety to, że mnie ex zdradziła a ona o tym wie, a dodatkowo ona ma taką przeszłość, sprawia, że ona ciągle sie boi, że ją zostawie. Był piątek i poszliśmy sobie do sklepu po jakieś rzeczy na wieczor, kupilismy tez krzyżówki, to powiedziala na spacerze, ze sie boi, ze ja zostawie bo nie spodoba mi sie taki typ dziewczyny i ze boi sie ze zostawie ją dla innej - pozniej pogadalismy i powiedziala ze moze przez to co przezyla ma tak w glowie.
Tydzień temu jak wracaliśmy ode mnie po tygodniu siedzenia u mnie - wtedy co dostałem ten prezencik na przeprosiny, powiedziała, ze potrzebuje troche wiecej przestrzeni, ze tez zrobic cos dla siebie - zrozumiale, bo serio duzo czasu spedzalismy ze soba ostatnie 2-3 tyg zwłaszcza ze bylismy jeszcze tydzien w zakopanym w styczniu, powiedziala, ze tez nie chce az na tyle (czyli tydzien) przyjezdzac do mnie, bo poki nie zamieszkamy razem w czerwcu, to ona placi 1600zł za pokój i tez chce posiedziec troche w nim. Zastanowiło mnie to, ale patrząc dalej na słowa a nie czyny, to ona i tak w tym nowym tygodniu zabrała mnie do rodzicow swoic na urodziny, na urodziny przyjaciólki i bylismy u mojego taty a pozniej sama chciala jechac do mojej mamy którą uwielbia. Dodatkowo zaproponowała jeszcze sama randkę w tę sobotę, a jutro oczywiście idziemy w walentynki na randkę, ja ją zabieram.
Zauważyłem, że przez tydzień zrobila sie bardziej "stłumiona" taka cicha, mniej ze mną pisze, ale jakby nadal chce spedzac czas ze mna. Wczoraj poszedlem pierwszy raz od 3 mies spotkac sie z moimi kolegami, to zaprosila mnie do seibie, zrobila mi jeszcze kolację ktora zjedlismy razem, sama dawala mi buziaki przytuliła sie i rozmawialismy o tym co kupimy sobie do naszego mieszkanka i ze nie moze sie doczekac jak bedziemy juz w nim razem.
Mam trochę wrażenie, że trzyma coś w sobie i przez to, że wie, że na mnie tak wybuchała zlością przez pracę, to mniej ze mną pisze jak jesteśmy oddzielnie aby może na mnie sie nie wyładować. Jak dłużej czegoś nie pisze, to po prostu napisze ze mnie kocha, ale widze, że i tak jest cos nie tak. Bo kontakt na żywo np wczoraj był idealny, nawet się pośmialiśmy, co prawda na impreze poszlismy bez siły, ale w niedziele też szybko nie chciala wypuscic mnie do domu.
Troche widze, ze ją coś męczy, bo jak jesteśmy razem, to jest szczesliwa i mnie całuje itd itp, a jak widzialem jak szła do auta - a myslała ze jej nie widze, to szła z taką miną, jakby się coś stało, mina wręcz przybita.
Nie wiem w jaki sposób do niej podejść, bo już rozmawialiśmy w aucie i się rozpłakała, że męczy ją praca, że miedzy nami jest wszystko wporzadku, kocha mnie itd, ale praca ja meczy i dlatego sei tak czuje.
Chciałbym jej dać jakoś do zrozumienia, że jej nie zostawie, że ją wspieram, chcialbym z nia też rozmawiać na bieżąco, ale wiem, że to może ja zmęczyć, nie wiem jak jej pomóc i jak do niej podejść, może ktoś mi podpowie? Bo nawet teraz napisała mi, ze mnie kocha i że ma ciężki dzień w pracy i ze mysli ze nikt jej nie lubi, bo sie wreszcie zaczela stawiac dla swojego dobra