Witam Netkobiety:)
Jestem w kropce i potrzebuje porady od kogos bezstronnego, bo juz sama nie wiem co robic:)
(Z gory bardzo przepraszam za brak polskich znakow)
Mieszkam daleko za granica, gdzie wzielam slub w listopadzie zeszlego roku. Z racji odleglosci i wysokich cen biletow tylko kilka osob z mojej rodziny dalo rade przyleciec, niestety nikt ze strony meza. Dlatego postanowilismy poleciec na Swieta do Polski i do dwoch innych krajow, gdzie mieszka jego rodzina. Za wesele zaplacilismy ze swoich oszczednosci oraz za wszystkie bilety lotnicze na wyprawe po Europie miesiac pozniej (lacznie okolo 7 lotow w 3 tygodnie, wiec konkretny maraton:) ). Wiedzielismy z gory, ze to bedzie kosmicznie drogi koniec roku, ale bardzo chcielismy odwiedzic rodzine, by z nimi poswietowac nasz slub.
Moja mama na szczescie dala rade przyleciec na nasze wesele (za co jestem mega wdzieczna!), a do tego kilka ostatnich dni przed ich powrotem do Polski jej partner postanowil sie oswiadczyc! Mial taki plan juz przed wylotem, wiec zorganizowal pierscionek jeszcze w Polsce i pomoglismy mu zrobic mamie niespodzianke:)
Gdy przylecielismy do Polski w styczniu moja mama zorganizowala przyjecie dla rodziny z okazji mojego slubu, zamowila restauracje i pomogla wszystkich zaprosic. Za wszystko tez zaplacila, nie chciala od nas brac ani zlotowki mowiac, ze sie wykosztowalismy z naszym weselem i lotami. Do tego oboje z partnerem postanowili nie mowic naszej rodzinie o zareczynach, zeby to przyjecie bylo zapamietane bardziej jako moje mini "poweselne wesele", co bylo bardzo mile z ich strony.
Okolo lutego/marca mama potwierdzila, ze planuje swoj slub na lipiec tego roku. Bardzo jej zalezy, zeby jej slub odbyl sie jak najszybciej. I tu zaczyna sie moj dylemat.
Po pierwsze bilety lotnicze sa w tym momencie bardzo drogie, polaczenia sa slabe (wszystkie dobre loty pewnie juz dawno zostaly wykupione, jest to podroz okolo 30-35 godzin, wiec kwestia duzej roznicy czasowej miedzy krajami). Po drugie jesli bym przyleciala to tez na bezplatnym urlopie, bo wszystko wyczerpalam na podroz w Swieta pol roku temu. Oprocz kwestii finansowej, mam z mezem problem z zajsciem w ciaze i jestesmy w trakcie badan. To oznacza, ze prawdopodobnie w lipcu zaczynamy terapie (ktora jest po pierwsze kosztowna, a po drugie wyczerpujaca psychicznie).
Moja mama oczywscie bardzo chce, zebym przyleciala i kilka razy rzucila mi tekst w stylu "przeciez wiem, ze planujesz przyleciec, zeby mi niespodzianke zrobic", co mnie naprawde bardzo boli. Z jednej strony oczywiscie bardzo bym chciala byc w Polsce w tym bardzo waznym dniu, ale z drugiej strony czuje, ze powinnam skupic sie na naszym problemie i pomyslec bardziej praktycznie, ze oszczednosci moga byc potrzebne w procesie, ktory planujemy rozpoczac w lipcu.
Czuje sie jak najgorsza corka i mam wielkie poczucie winy. Ale z drugiej strony jest to duzy kompromis dla moich planow z zalozeniem rodziny i spory wydatek finansowy (w tym momencie bilet kosztuje okolo 11-12 tysiecy zlotych).
Zlozylam podanie o urlop w pracy juz w marcu i caly czas trzymam ten termin w kalendarzu na wypadek, jesli zdecyduje leciec. Sprawdzam tez bilety codziennie, ale nie ma zadnych dobrych polaczen. Z drugiej strony stresuje swoja sytuacja zdrowotna, staramy sie o dzidzie od okolo 8 miesiecy bez skutku, co zaczyna tworzyc rozne scenariusze w glowie:(