Spotykamy się rok, oboje po rozwodzie, ona ma nastoletniego syna. Rozmawiałam, w końcu. Powiedziałam jak się czuję, że po roku spotykania się zero planów, że czuję się samotna żyjąc z kimś z doskoku itp. To on zawsze mówił, że rozmowa najważniejsza ale jak przychodzi co do czego to się zacina. Powiedział, że wiele razy o tym myśłał żeby zaproponować wspólne zamieszkanie ale coś go hamuje bo miał z tyłu głowy, że się parę razy ścięliśmy na wyjazdach. Że coś go blokuje, że chciałby żeby to było takie olśnienie, żeby był przekonany na 100%. Ale nie jest. W sumie to za wiele nie powiedział i nic nie zaproponowął bo jak sam powiedział teraz co by nie było będzie źle bo zawsze któraś strona niezadowolona. Synowi też nie powiedział przez ten czas z tego powodu. Oczywiście, że rację miał mówiąc, że przez ten czas ta znajomośc się rozwijała ale jak widać utknęła. To oznacza tylko tyle dla mnie, że się wszystkiego boi i, że nie chce ;( bo jam inaczej? teraz wyjeżdża na 2 tygodnie to zamierzam mu powiedzieć żeby się zastanowił czego on chce i jak to sobie teraz wyobraża o ile w ogóle i po prostu po jego powrocie to skończę bo teraz to ja się boję tracić czasu i utknąć ;/ zresztą po tym co mówił da się coś z tym jeszcze zrobić?
Co jest nie tak z poprzednim wątkiem? Przecież sama go przed chwilą aktualizowałaś, po co zakładasz nowy?
https://www.netkobiety.pl/t130515.html
A jak wyobrazasz sobie wprowadzke, jak jego syn nawet niema pojeciao twoim istnieniu?
4 2023-05-26 18:17:21 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-05-26 18:19:03)
(...)Że coś go blokuje, że chciałby żeby to było takie olśnienie, żeby był przekonany na 100%. Ale nie jest.
W sumie to za wiele nie powiedział i nic nie zaproponowął bo jak sam powiedział teraz co by nie było będzie źle bo zawsze któraś strona niezadowolona. Synowi też nie powiedział przez ten czas z tego powodu.
Wprost przeciwnie. Powiedział bardzo dużo. To sa słowa, które nawet nie dają złudnej nadziei.
Nie wyobrażam. Ten jego wielki krok o którym tak intensywnie myśli podobno od listopada to powiedzenie synowi. A kiedy powie i czy powie i czy czekać? tylko czytałam o takich niezdecydowanych, pogubionych facetach
A jak wyobrazasz sobie wprowadzke, jak jego syn nawet niema pojeciao twoim istnieniu?
Na poczatku myslalem, ze gosc potrzebuje wsparcia.
Ale ciezko nie dojsc do wniosku, ze Ty dajesz mu wsparcie a on zwyczajnie Cie wykorzystuje.
Może coś być na rzeczy.
Gdyby mu zależało to czy nie próbowałby mnie zatrzymać?
najpierw mówił, że potrzebuje tak jak teraz i do roku powinien wiedziec czego chce, a potem - ostatnio, że i tak miałby to z tyłu głowy, że to ja cisnę a nie, że wyszło od niego. To ja mam juz nie mówic o swoich potrzebach bo jakiś gość poczuje się przyciśnięty? załamka
brzmi to źle no milczy ja tęsknię ale nie będę się przed nim płaszczyć przecież..
Na poczatku myslalem, ze gosc potrzebuje wsparcia.
Ale ciezko nie dojsc do wniosku, ze Ty dajesz mu wsparcie a on zwyczajnie Cie wykorzystuje.
8 2023-06-26 15:55:40 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-26 16:00:06)
najpierw mówił, że potrzebuje tak jak teraz i do roku powinien wiedziec czego chce, a potem - ostatnio, że i tak miałby to z tyłu głowy, że to ja cisnę a nie, że wyszło od niego.a
Historia z innym narcyzem na forum:
Ostatnio widzielismy sie tydzien temu : powiedzual ze chce zebysmy byli razem rok , zeby on MI ponownie zaufal i zebym uczestnixzyla w okazjach tj urodziny imieniny swieta w jego rodzinie ( to duza rodzina ze wsi ) i pokazala mu ze moge byc jego zona ( chodzilo mu glownie o sprzatanie po urodzinach np jego Mamy bo to precyzyjnie opisal , wybieranie prezentow , szykowanie jego koszuli ) - dlaczego ja nadal kocham takiego czlowieka .... czy ktos tu to rozumie ?
Ja naprawde wolam , krzycze o jakakolwiek pomoc - byc moze za kilka lat bede sie z tego smiala i gdybym to przeczytala sama w to nie uwierze . Dodam ze ten czlowiek pasowal mi pod tym wzgledem ze nie pije nie pali nie ma nalogow **uwielbialam z nim** przebywac sam na sam **ogladac seriale** , jezdzic na **krotkie wycieczki** , pokochalam jego corke jak wlasna .
Gdy go widze mam od razu usmiech na twarzy pomimo tego wszystkiego. ALE on traktowal mnie zle i ja to wiem .
Wracajac do tego co wyzej pisalam zapronowal mi okres " testowy" 1 kolejnego roku po czym sie oswiadczy i wezmiemy slub.
Tego slubu by nie bylo bo nawet sam narcyz nie przeszedl by swojego "okresu testowego"
Narcyz ma zwyczajnie zbyt duzo niepewnosci / watpliwosci w sobie aby moc zaangazowac sie w cokolwiek na cale zycie.