Niedawno bo parę miesięcy temu wprowadziłam się do nowego mieszkania. ( W poprzednim mieszkaniu w bloku miałam patologicznych sąsiadów, którzy mieszkali pode mna, typiarka albo miała ostry nieżyt nosa i siedziała sobie na balkonie albo coś innego, w łazience słychać było słowo w słowo jej kłótnie z "partnerem", plus średnio co dwa trzy dni walenie w drzwi po nocach w dzien o różnych godzinach aż sąsiedzi z mojego piętra wychodzili zobaczyć co się dzieje, generalnie poziom agresji level hard. Innych sąsiadów raczej nie zaczepiali. Generalnie nie miałam do tej pory spin z sąsiadami, a wyprowadziłam się z innego powodu, pomijając jedna z sąsiadka kilka lat temu kiedy po pijaku dla beki ukradłam jej wycieraczkę i jeszcze jakieś krzeslo xD ale wtedy wiadomo było o co chodzi, i rozumiem, że mogła mieć pretensje.
Wiec wracając do tematu:)
Jestem osobą paląca i generalnie spina zaczęła się od tego, ktoś z adminjstracji napisał do właściciela, ten mi zwrócił uwagę o to i tamto, ja przyjęłam to do wiadomości, później ten sam gość też o to samo pewnego razu (prawdopodobnie on lub ludzie z mieszkania obok) puka mi w okno,które jest na parterze (wtf??? ) Nie otworzyłam oczywiście bo się wydygalam, zastanawiając się później cały dzień co za czub wali mi w okno ? Tego samego dnia wieczorem podchodzi do mnie ten sam pan i zwraca uwagę ale w miarę kulturalny sposób;) plus powiedział, że wchodził akurat do mieszkania obok i poczuł dym, ja znowu wtf? Skoro wchodził mógł zapukać w drzwi a nie w okno? Generalnie miałam wrażenie, że było to trochę złośliwe, ? Kto normalny puka obcej osobie w okno? No ok. Przyjęłam do wiadomości nikt mnie nie puka w okno już , ale jakiś niesmak pozostał. Później palę na podwórku, jakąś inną sąsiadka z góry zwróciła mi uwagę, że jej dym do okna wpada, żebym paliła gdzie indziej ok . Innym razem stanęłam kawałek dalej i pech chciał że drzwi do klatki były uchylone, jakiś inny typek do mnie z pretensja że czemu drzwi są otwarte a ja znowu WTF? Mówię, że mieszkam ale tam dalej, a on do mnie x mordą, że nie ma jak wjeżdżać samochodem, boktos ciągle drzwi otwiera i coś tam jeszcze. No ok. Generalnie nie lubię ,kiedy ktoś obcy mnie zaczepia, tymbardziej że sąsiadów w bloku jednak trochę mieszka i nie każdego się kojarzy. Czuję wtedy lekki dyskomfort. ( Byłam kiedyś napadnięta przez obcych ludzi pod blokiem, nie swoim ale u znajomych jakiś czas temu).
Myślę sobie no ok.upierdliwi sąsiedzi mieszkają obok mnie . ( Właściwie to prowadzą firmę,więc powinni mieć wyj teoretycznie). Inna sprawa, że architekt coś spieprzył jak budował, bo jak jestem w mieszkaniu i kiedy do mieszkania obok ktoś przekręca klucz słychać to tak jakby do mnie ktoś wchodził. Któregos.razu byłam w mieszkaniu i kilka dni pod rząd dosłownie ktoś 30-40 razy nakurwial w klamkę. Myślę sobie, pójdę zwróce im uwagę bo w pewnym momencie pomyślałam,że może serio ktoś robi na złość, ale parę dni później już się uspokoili z tą klamką.
No i biorąc pod uwagę wcześniejsze moje zdziwienie Szczególnie na początku gdy myślałam że.ktos wchodzi mi do mieszkania z. klucza wyjrzałam przez wizjer i obczailam sobie sąsiada. Później mijałam typka kilka razy na podwórku, w przejściu chyba kiedyś. No i jakoś mi się wydawało ,że oni też.kojarza kto mieszka obok albo że ktoś nowy się wprowadził. Idę sobie ostatnio któregos razu,wracam do domu, patrze otwarta fura.stoi sąsiada chyba i jakąś zapierdziana wersalka, wchodzę do tego korytarza który z nimi dziele i mówię z lekkim zdziwieniem w głosie dziendobry. Typek wychodzi z takim samym zdziwieniem do mnie dziendobry. Wychodzi obserwuje mnie uważnie, a ja nagle no nie mogłam się powstrzymać, odruchowo aż.mi mina zrzedła ale się starałam lekko odwrócić żeby nie wyjść na Ajaks chamską. Już czuję lekkie zażenowanie, typek stanął i stoi i centralnie się gapi, później patrzy się jakby miał mnie zabić a ja znowu WTF? W tamtym momencie pomyślałam,że ostatnio tak się patrzyli a mnie goście którzy mnie napadli na ulicy,i centralnie straciłam ochotę na jakąkolwiek rozmowę z nim. Za chwilę patrzy się chyba się sczail,że coś mu się pomyliło,i że idę do mieszkania obok? Nie mam pojęcia co mógł sobie pomyśleć (typ na oko 35 lat więc w podobnym wieku), i się do mnie uśmiecha, ja nawet nie odwzajemnilam.usmiechu bo serio pomyślałam że.mi na złość robi a gen dalej swoje znowu jakby albo próbował zagadać albo dowiedzieć się czy nie jestem złodziejem? Przy tym nic nie mówiąc oczywiście. Znowu się uśmiechnął,.ja podeszłam spojrzalam się z zażenowaniem już tą całą sytuacja, przy okazji miałam ochotę mu nabluzgac, co to za walenie w okno ale jakoś w ostatniej chwili ugryzłam się w język i dlaczego się gapi jakby miał zabić. ? Inna sprawa że nie wiem co miałabym mu powiedzieć, chciałam się zapytać czy dobrze się czuje ale uznałam,że to też mogło yc nie na miejscu. On dalej stoi i się chyba zorientował i w końcu zamknął te jebane drzwi i sobie poszedł nic nie mówiac ,pomyślał pewnie że mam problem do niego. No i ja wkurw dalej bo niewiadomo o co chodzi, już prawie zapomniałam o całej sytuacji z waleniem w okno, a gość jakby szukał zaczepki i na nowo mi to przypomniał, jakieś dwa tygodnie później nwm może mi się wydawało ale z typkiem z tej wspólnoty mi obrabiają dupę. ? Miło z ich strony że chociaż cicho mówili tak,żebym nie słyszała. I teraz pytanie o chuj chodzi? Mam sąsiadów czubków?. przecież co ja takiego zrobiłam, typ nie dość że nie ma już teraz o co mieć pretensji to wygląda jakby sam szukał porblemow. Nie mam pojęcia jak mam się zachować iść sobie z nim wyjaśnić ? Złość już mi trochę przeszła ale obawiam się że typek znowu z czymś jebnie i się wkurwie na nowo. Miał ktoś z czyms podobnym do czynienia?bo robią się tutaj jakieś trudne sprawy z całej sytuacji no żenada ogólnie. Już dawno nie czułam takiej żenady.
Nie rozumiem. Facet puka Ci w okno, bo palisz we własnym mieszkaniu? Ogólnie cały ten opis wskazuje na nieźle patologiczne środowisko, uwzględniając niestety też Ciebie (kto normalny kradnie krzesła sąsiadom?).
3 2022-12-02 11:26:18 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-12-02 11:30:36)
Zgadzam sie z poprzedniczka. Oni to patologia, ale ty tez.
Moze oni mysla, ze powinnas wiedziec, o co chodzi, tak samo jak ta sasiadka powinna wiedziec hdy ty ukradlas jej wycieraczke i krzeszlo, bo nikt normalny nie kradnie wycierqczek obcym osobom. WTF
I jeszcze ten jezyk. Kobieta a tak bluzga
Sory po prostu źle to napisałam. Opis dotyczący krzesła i kobiety której facet walil w drzwi dotyczy zupełnie innego miejsca w innych mieszkaniach. Krzesło było już jakieś prawie dziesięć lat temu,od tamtej pory jednak się trochę zmieniłam. Tak samo jak napaść na mnie też było to w jeszcze trzecim miejscu.
A pukanie w okno było już w nowym miejscu, w którym mieszkam obecnie - pukał mi w okno sąsiad ze wspólnoty,który ma też klucze do mieszkania obok i generalnie to ich dotyczy sytuacja., Bo mu przeszkadzało że siedzę na swoim parapecie i paliłam w przedsionku który dziele z mieszkaniem obok. A sytuacja z gapieniem się była z drugim człowiekiem który tam mieszka.
Hhaha
Nie wiem czy mam dalej tłumaczyć o co chodzi. . .
Właśnie w tym problem,że wtedy z tą wycieraczka wiadomo ,że sąsiadka mogła mieć problem, a teraz w Nowym innym miejscu x lat później za Chiny no nie mam pojęcia o co mają problem do mnie.
Tak się mieszka w nowych "apartamentach" jak w namiocie, wszystko słychać.
Radzę sprzedać mieszkanie i kupić coś w bloku z 50 do 70 tych lat, albo starej kamienicy.
Tam są grube mury i ma się jakąś prywatność i spokój.
Jeśli to ten przypadek, to Ci jeszcze kasa zostanie
A jak palisz dużo i nie możesz rzucić to kup oczyszczacz powietrza automatyczny i będzie spokój, bo tak, przy źle zrobionej wentylacji inni palą z Tobą..
Kurcze tylko to nie w tym tkwi problem ale ok . Bo o palenie już dawno nikt nie miał pretensji tylko na początku, bo temat już ogarnięty. Teraz jest spina o to że się źle spojrzałam chyba albo nic nie powiedziałam? Właśnie nie wiem o co tak naprawdę.
Bo mają do mnie problem sąsiedzi z mieszkania obok a nie dzielę z nimi żadnej kratki wentylacyjnej ani już nie palę w.przedsionku.
Zbieraj na dom. Z sasiadami zawsze cos.
Bo mu przeszkadzało że siedzę na swoim parapecie i paliłam w przedsionku który dziele z mieszkaniem obok. .
I Ty się dziwisz, że ludziom przeszkadza, jak im zadymisz przedsionek?
Każdemu przeszkadza jak jest zadymione na klatce schodowej, a co dopiero w przedsionku, z którego dym wali prosto do jego mieszkania.
14 2022-12-02 19:46:46 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-12-02 19:49:03)
Moniek11 napisał/a:Bo mu przeszkadzało że siedzę na swoim parapecie i paliłam w przedsionku który dziele z mieszkaniem obok. .
I Ty się dziwisz, że ludziom przeszkadza, jak im zadymisz przedsionek?
Każdemu przeszkadza jak jest zadymione na klatce schodowej, a co dopiero w przedsionku, z którego dym wali prosto do jego mieszkania.
to fakt. sama pale, ale nie lubie miec nadymione w mieszkaniu/pomieszczeniu. autorka chyba tez nie, skoro nie pali w pokoju tylkos pecjalnie wychodzi,a co dopiero niepalacy sasiedzi.
i nie czaje tego czepiania sie, ze ktos sie patrzyl. chyba za duza wage do tego przywiazujesz. pewnie sie patrzyl od takl poprostu, bo ma oczy i i tak na cos musial sie patrzec, a ty za duzo temu przypisujesz.