Witam. Poznałam fajnego faceta na portalu randkowym. Genialnie nam się rozmawiało. Szybko się spotkaliśmy, szybko poszliśmy razem do łóżka. W tym dniu proponował kolejnego spotkanie. Niestety ja, jako kobieta po przejściach gdzieś z tyłu głowy miałam że to kolejny dupek. Zapytałam tylko to Ty chcesz się ze mną spotykać? Nie potrafiłam wtedy inaczej. Nie odpowiedziałam. To była niedziela. Potem zamilkł. W środę napisałam. I tak co drugi dzień. Zmartwiłam się że tak nagłe zamilkł a przecież dopiero co się chciał umawiać. No i poszła cała lawina domysłów. Złych scenariuszy. Pytałam, proponowałam spotkania. Ale wkoło odpisywał że bardzo chętnie ale jest zajęty. Wcześniej, przed spotkaniem też nie siedzieliśmy na telefonach całe dnie. I też mówił że jest załatany. Pracuje, trenuje itp. I wtedy mi to zupełnie nie przeszkadzało. Niby jestem oczytana, niby nie głupa a wpadłam w totalną panikę. On cały czas powtarzał bądź cierpliwa a ja bzikowalam coraz bardziej. W końcu napisałam mu że coś mi to przypomina i byłam w takich relacjach gdzie mężczyznom brakowało odwagi żeby przyznać się że to już koniec. Odpisał że mierzę wszystkich jedną miarką. Dodam że jest to mężczyzna który pół roku temu wyszedł z więzienia. Krótko się znamy ale była między nami jakąś nić porozumienia. Ja jestem trzeźwiejącą alkoholiczką. Wiem, że to wszystko potoczyło się za szybko. Ale oboje tego chcieliśmy. Odbiło mi totalnie. Zupełnie nie rozumiem swojego zachowania. Zamiast cierpliwe czekać na tyłku to ja wpadłam w jakąś panikę. Napisałam mu nawet wiadomość w której zwyzywałam go od dupków o tchórzy
2 2022-06-30 12:59:18 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-06-30 13:08:00)
Witam. Poznałam fajnego faceta na portalu randkowym. Genialnie nam się rozmawiało. Szybko się spotkaliśmy, szybko poszliśmy razem do łóżka. W tym dniu proponował kolejnego spotkanie. Niestety ja, jako kobieta po przejściach gdzieś z tyłu głowy miałam że to kolejny dupek. Zapytałam tylko to Ty chcesz się ze mną spotykać? Nie potrafiłam wtedy inaczej. Nie odpowiedziałam. To była niedziela. Potem zamilkł. W środę napisałam. I tak co drugi dzień. Zmartwiłam się że tak nagłe zamilkł a przecież dopiero co się chciał umawiać. No i poszła cała lawina domysłów. Złych scenariuszy. Pytałam, proponowałam spotkania. Ale wkoło odpisywał że bardzo chętnie ale jest zajęty. Wcześniej, przed spotkaniem też nie siedzieliśmy na telefonach całe dnie. I też mówił że jest załatany. Pracuje, trenuje itp. I wtedy mi to zupełnie nie przeszkadzało. Niby jestem oczytana, niby nie głupa a wpadłam w totalną panikę. On cały czas powtarzał bądź cierpliwa a ja bzikowalam coraz bardziej. W końcu napisałam mu że coś mi to przypomina i byłam w takich relacjach gdzie mężczyznom brakowało odwagi żeby przyznać się że to już koniec. Odpisał że mierzę wszystkich jedną miarką. Dodam że jest to mężczyzna który pół roku temu wyszedł z więzienia. Krótko się znamy ale była między nami jakąś nić porozumienia. Ja jestem trzeźwiejącą alkoholiczką. Wiem, że to wszystko potoczyło się za szybko. Ale oboje tego chcieliśmy. Odbiło mi totalnie. Zupełnie nie rozumiem swojego zachowania. Zamiast cierpliwe czekać na tyłku to ja wpadłam w jakąś panikę. Napisałam mu nawet wiadomość w której zwyzywałam go od dupków o tchórzy
Oj nosi koleżankę oj nosi .
"Śliczny" nawrocik sobie fundujemy
za spokojnie było trzeba narozrabiać
skąd ja to znam
no i jakiś winny musi być obowiązkowo - inaczej się nie liczy
3 2022-06-30 13:14:09 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-06-30 13:16:00)
moze sie z nikim narazie nie spotykaj. inaczej zrobisz sobie kuku. poszlas do lozka z ledwo co poznanym gosciem. do tego po wiezieniu (ok, nie wiem za co siedzial, moze nic takiego, ale nawet go nie znasz, nie wiesz, jakim jest czlowiekiem, wiesz tylko to, co sam o sobie powiedzial). po seksie hormony zaczely ci swirowac, a ty przez nie sie za szybko zaangazowalas i zaczelas go bombardowac wiadomosciami.
rownie dobrze mogl to dla niego byc tylko seks. tym bardziej, ze po tak krotkim czasie na bank mu na tobie nie zalezy. w koncu NIC was nie laczy. praktycznie jestescie dla siebie obcy.
Nie ufasz jeszcze sobie samej, stąd to świrowanie. Poddajesz w wątpliwość swoje rozpoznanie "to nie facet dla mnie/ten facet nie traktuje mnie poważnie" i zaczynasz je sabotować. Być może wynika to z nałogu niejako. Ja uważam, że nałóg i brak wiary w siebie ma dużo wspólnego aczkolwiek jest to opinia na własnym tyłku wyrobiona i specem w tej dziedzinie nie jestem.
Co bym radziła to jednak zaufać swojemu rozpoznaniu tj facet nie traktuje mnie poważnie i tyle. Nie roztrząsać tego dalej, nie szukać w tym fakcie winy w swojej osobie, że się coś zrobiło źle a mogło inaczej, bo pewnie i tak nic by to nie dało a powód do autosabotażu jak znalazł. Odradzam i proponuję byś jednak zaufała swojej opinii, że facet nie zaangażował się i niczyja w tym wina. Trzeba to zaakceptować a nie mocować się i dostarczać sobie udręki głupimi myślami. Skup się na sobie. Twoja intuicja działa dla Ciebie a tylko umysł próbuje wpędzić Cię w stare schematy.
5 2022-06-30 14:01:37 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-06-30 14:04:35)
Nie ufasz jeszcze sobie samej, stąd to świrowanie. Poddajesz w wątpliwość swoje rozpoznanie "to nie facet dla mnie/ten facet nie traktuje mnie poważnie" i zaczynasz je sabotować. Być może wynika to z nałogu niejako. Ja uważam, że nałóg i brak wiary w siebie ma dużo wspólnego aczkolwiek jest to opinia na własnym tyłku wyrobiona i specem w tej dziedzinie nie jestem.
Co bym radziła to jednak zaufać swojemu rozpoznaniu tj facet nie traktuje mnie poważnie i tyle. Nie roztrząsać tego dalej, nie szukać w tym fakcie winy w swojej osobie, że się coś zrobiło źle a mogło inaczej, bo pewnie i tak nic by to nie dało a powód do autosabotażu jak znalazł. Odradzam i proponuję byś jednak zaufała swojej opinii, że facet nie zaangażował się i niczyja w tym wina. Trzeba to zaakceptować a nie mocować się i dostarczać sobie udręki głupimi myślami. Skup się na sobie. Twoja intuicja działa dla Ciebie a tylko umysł próbuje wpędzić Cię w stare schematy.
Tak Deep to "piękny" nawrotowy,nałogowy autosabotaż i prowokowanie siebie ( u ludzi z depresjami i nerwicami też tak bywa ),abstynencja bywa męcząca obiektywnie podskórnie nuży co się ukrywa przed sobą,nawet uciekaniem w aktywności, kompulsje szukaniem zastępstwa i wypełnianiem zastępowaniem czegoś czego już nie nazywamy koniecznie poczuciem braku czy pustki
czasem tak jest i już
a emocje to objaw życia i potrzeba ludzka.
U Majki to jakiś też cykliczny nawykowy wzór zachowania już trochę uświadomiony ale trzeba poczekać aż zaniknie z czasem
do tego momenty potrzebna jest obserwacja uczuć baz oceniania ich wtórnie,uważność i być może czas na medytację.
zwyzywałam go od dupków o tchórzy
Może będziesz szczęśliwsza bez niego?
DeepAndBlue napisał/a:Nie ufasz jeszcze sobie samej, stąd to świrowanie. Poddajesz w wątpliwość swoje rozpoznanie "to nie facet dla mnie/ten facet nie traktuje mnie poważnie" i zaczynasz je sabotować. Być może wynika to z nałogu niejako. Ja uważam, że nałóg i brak wiary w siebie ma dużo wspólnego aczkolwiek jest to opinia na własnym tyłku wyrobiona i specem w tej dziedzinie nie jestem.
Co bym radziła to jednak zaufać swojemu rozpoznaniu tj facet nie traktuje mnie poważnie i tyle. Nie roztrząsać tego dalej, nie szukać w tym fakcie winy w swojej osobie, że się coś zrobiło źle a mogło inaczej, bo pewnie i tak nic by to nie dało a powód do autosabotażu jak znalazł. Odradzam i proponuję byś jednak zaufała swojej opinii, że facet nie zaangażował się i niczyja w tym wina. Trzeba to zaakceptować a nie mocować się i dostarczać sobie udręki głupimi myślami. Skup się na sobie. Twoja intuicja działa dla Ciebie a tylko umysł próbuje wpędzić Cię w stare schematy.Tak Deep to "piękny" nawrotowy,nałogowy autosabotaż i prowokowanie siebie ( u ludzi z depresjami i nerwicami też tak bywa ),abstynencja bywa męcząca obiektywnie podskórnie nuży co się ukrywa przed sobą,nawet uciekaniem w aktywności, kompulsje szukaniem zastępstwa i wypełnianiem zastępowaniem czegoś czego już nie nazywamy koniecznie poczuciem braku czy pustki
czasem tak jest i już
a emocje to objaw życia i potrzeba ludzka.
U Majki to jakiś też cykliczny nawykowy wzór zachowania już trochę uświadomiony ale trzeba poczekać aż zaniknie z czasem
do tego momenty potrzebna jest obserwacja uczuć baz oceniania ich wtórnie,uważność i być może czas na medytację.
Czyli np sytuacje, które w normalnych warunkach człowiek by machnął ręką "trudno" to w przypadku nałogu, który puka od spodu "jeeeeeść" będzie przeżywał niewspółmiernie do sytuacji i szukać wymówki, by nałóg nakarmić? Oczywiście nieświadomie ale będzie wpędzać w poczucie słabości?
Ja z papierosami chyba tak mam... Każdy powód dobry. Każdy można rozdmuchać. Każdy można przeżywać jak mrówka okres... i sięgnąć po znieczulacz. Bardzo niepokojące bo się tego świadomie w ten sposób nie postrzega... Tzn na początku jest taki "a luz... nic się nie..." a zaraz to ewoluuje i rozpędza się jak wielbłąd na torze w panikę i "olaboga, co to się stało, masakra, nie wytrzymam!" Kwestia czasu jak człowiek sam siebie takim myśleniem osłabi i znowu będzie się czuł jak gówno... chociaż nic wielkiego się nie stało.
P.S. Zamówiłam kilka książek na temat nałogów. Nikotynizm to nie alkoholizm ale coś czuję, że będzie tam wiele przydatnych wskazówek skoro nawet anonimowi palacze przytulili 12 kroków od AA.
8 2022-06-30 14:48:11 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-06-30 14:50:18)
paslawek napisał/a:DeepAndBlue napisał/a:Nie ufasz jeszcze sobie samej, stąd to świrowanie. Poddajesz w wątpliwość swoje rozpoznanie "to nie facet dla mnie/ten facet nie traktuje mnie poważnie" i zaczynasz je sabotować. Być może wynika to z nałogu niejako. Ja uważam, że nałóg i brak wiary w siebie ma dużo wspólnego aczkolwiek jest to opinia na własnym tyłku wyrobiona i specem w tej dziedzinie nie jestem.
Co bym radziła to jednak zaufać swojemu rozpoznaniu tj facet nie traktuje mnie poważnie i tyle. Nie roztrząsać tego dalej, nie szukać w tym fakcie winy w swojej osobie, że się coś zrobiło źle a mogło inaczej, bo pewnie i tak nic by to nie dało a powód do autosabotażu jak znalazł. Odradzam i proponuję byś jednak zaufała swojej opinii, że facet nie zaangażował się i niczyja w tym wina. Trzeba to zaakceptować a nie mocować się i dostarczać sobie udręki głupimi myślami. Skup się na sobie. Twoja intuicja działa dla Ciebie a tylko umysł próbuje wpędzić Cię w stare schematy.Tak Deep to "piękny" nawrotowy,nałogowy autosabotaż i prowokowanie siebie ( u ludzi z depresjami i nerwicami też tak bywa ),abstynencja bywa męcząca obiektywnie podskórnie nuży co się ukrywa przed sobą,nawet uciekaniem w aktywności, kompulsje szukaniem zastępstwa i wypełnianiem zastępowaniem czegoś czego już nie nazywamy koniecznie poczuciem braku czy pustki
czasem tak jest i już
a emocje to objaw życia i potrzeba ludzka.
U Majki to jakiś też cykliczny nawykowy wzór zachowania już trochę uświadomiony ale trzeba poczekać aż zaniknie z czasem
do tego momenty potrzebna jest obserwacja uczuć baz oceniania ich wtórnie,uważność i być może czas na medytację.Czyli np sytuacje, które w normalnych warunkach człowiek by machnął ręką "trudno" to w przypadku nałogu, który puka od spodu "jeeeeeść" będzie przeżywał niewspółmiernie do sytuacji i szukać wymówki, by nałóg nakarmić? Oczywiście nieświadomie ale będzie wpędzać w poczucie słabości?
Ja z papierosami chyba tak mam... Każdy powód dobry. Każdy można rozdmuchać. Każdy można przeżywać jak mrówka okres... i sięgnąć po znieczulacz. Bardzo niepokojące
bo się tego świadomie w ten sposób nie postrzega... Tzn na początku jest taki "a luz... nic się nie..." a zaraz to ewoluuje i rozpędza się jak wielbłąd na torze w panikę i "olaboga, co to się stało, masakra, nie wytrzymam!" Kwestia czasu jak człowiek sam siebie takim myśleniem osłabi i znowu będzie się czuł jak gówno... chociaż nic wielkiego się nie stało.
P.S. Zamówiłam kilka książek na temat nałogów. Nikotynizm to nie alkoholizm ale coś czuję, że będzie tam wiele przydatnych wskazówek skoro nawet anonimowi palacze przytulili 12 kroków od AA.
Nikotyna sposobem dawkowania się przede wszystkim różni co jakiś czas potrzeba jej dostarczać ,ale regulowanie uczuciami za jej pomocą to podobne mechanizmy wiele rytuałów i dodatkowych nawyków
Palenie dla mnie to było najciężej rzucić wybitnie upierdliwy nałóg bo konsekwencje nie takie jak przy alko czy amfetaminie
W Warszawie kiedyś AP na ul Słomianej się spotykali a teraz nie wiem, ale pewnie u Ciebie też się znajdą wspólnoty oparte na 12 krokach mają się dobrze "na wyspach".
Paslawek niestety daleko od mojego miasta AP robią spotkania na żywo ale jest też opcja przez internet na Zoomie. Może nie głupia opcja. Nałóg to nałóg. Każdy upierdliwy.
Papierochy też nie zmieniają tak drastycznie stanu świadomości jak alkohol, ale robią to bardziej podstępnie, bo niby nic Ci nie jest, wszystko gra, z niczym nie trzeba się rozprawić, palę bo lubię, bo mnie odstresowuje itd i pewnie wielu ludzi też bardziej są w stanie zaakceptować taki nałóg lub go w miarę ignorować. Ale jak się przyjrzeć to same kwiatki się znajduje i bardzo podobne do alkoholików mechanizmy, zwłaszcza związane z emocjami, lękiem i nieufnością wobec swojej własnej sprawczości... Człowiek zamienia się w fatalistę w przypadku spraw, które wcale tak wiele od niego nie wymagają. I odkłada, odkłada... bo co się stanie jak odniosę sukces- to straszne Co jeśli machnę ręką na tego pana i nie będę się zastanawiała nad tym gdzie popełniłam błąd i jak sobie dosrać. Za łatwe by to było. Po co sobie tak życie ułatwiać
Po co odnosić tego typu małe sukcesy, że mnie to wszystko mało obeszło
Taka refleksja tylko... Bo po co się katować, że jakiś koleś co nam się spodobał się wycofał z relacji, bo z całą pewnością coś zrobiliśmy źle... Bardziej bym się przyjrzała reakcji na odrzucenie. Było pełne żalu i wyrzutów, pewnej agresji. I to nie jest powód, że relacja nie wyszła, bo nie wyszła wcześniej. Ale taka reakcja mówi, że nadal walczymy z jakimiś demonami. A już późniejsze wyrzuty sumienia to jak młotek- dobijacz. Nie. Naturalna reakcja ale mówiąca coś ważnego. Z czymś autorka nie jest pogodzona i dotyczy to jej samej bardziej niż tego chłopa co się nawinął akurat. Tak myślę Swobodne myśli...