Cześć Dziewczyny, założyłam ten wątek, ponieważ jestem w ciąży, to 32 tydzień. Na chwilę obecną, od 11 tygodni przebywam w szpitalu, ponieważ od 21 tygodnia występuje u mnie tzw. PROM. Może jest tutaj ktoś, kto chciałby wymienić doświadczenie w tym temacie, powspierać się nawzajem. Często w szpitalu czas może się wlec niemiłosiernie:) a w grupie zawsze raźniej. Pozdrawiam i czekam na Was Kochane.
Cześć Dziewczyny, założyłam ten wątek, ponieważ jestem w ciąży, to 32 tydzień. Na chwilę obecną, od 11 tygodni przebywam w szpitalu, ponieważ od 21 tygodnia występuje u mnie tzw. PROM. Może jest tutaj ktoś, kto chciałby wymienić doświadczenie w tym temacie, powspierać się nawzajem. Często w szpitalu czas może się wlec niemiłosiernie:) a w grupie zawsze raźniej. Pozdrawiam i czekam na Was Kochane.
Hej nim
Łączę się w bólu, wprawdzie z innym problemem, ale pewnie w końcu też się skończy szpitalem, chociaż póki co bronię się przed tym rękami i nogami.
Mam skończony 20tc i dosyć krótką szyjkę. Wczoraj był stresior wizyta, izba przyjęć, badania, ale nawet w szpitalu stwierdzili, że póki co nic nie zrobią. Więc leżę w domu i rozmyślam nad tym, jak to szlag trafił właśnie wszystkie moje plany urlopowe, odpoczynkowe i ciążowe. W poniedziałek kontrola, zobaczymy co będzie. Mam nadzieję, że nie położą mnie w szpitalu, muszę dotrwać do końca marca, żeby mi przedłużyli umowę o pracę. Bo tak to boję się, że przedłużą tylko do dnia porodu i potem będę w czarnej dziurze.
Hej, fajnie, że napisałaś. Nieważne, że inny problem, każda ciąża jest inna i tylko kobiety wiedzą co to znaczy obawa o dziecko, czy wszystko jest w porządku, itd. Byłaś w takim specjalistycznym szpitalu czy tzw. powiatowym? Nie proponowali Ci pozostania? Dziwne, tutaj dziewczyny ze skracającymi się szyjkami zostawiają i dają od razu magnez w kroplówkach.
Założyłam wątek, ponieważ pomimo ogromnego wsparcia ze strony partnera, naszych rodzin i znajomych, potrzebuję się czasem tak ludzko kobieco wygadać. Nam nie dawali zbyt wiele szans, usłyszałam nawet, że lepiej tą ciążę przerwać w 21 tyg, ponieważ i tak jej nie utrzymam, a narażam się na ryzyko zapalenia i śmierci przez sepsę. Jakoś wytrzymałam 2,5 miesiąca i nie zmarłam. Ci lekarze...szkoda gadać.
Jeśli w pracy nic nie mówiłaś to pewnie i ze zwolnieniem będzie kiepsko.
Hej, fajnie, że napisałaś. Nieważne, że inny problem, każda ciąża jest inna i tylko kobiety wiedzą co to znaczy obawa o dziecko, czy wszystko jest w porządku, itd. Byłaś w takim specjalistycznym szpitalu czy tzw. powiatowym? Nie proponowali Ci pozostania? Dziwne, tutaj dziewczyny ze skracającymi się szyjkami zostawiają i dają od razu magnez w kroplówkach.
Założyłam wątek, ponieważ pomimo ogromnego wsparcia ze strony partnera, naszych rodzin i znajomych, potrzebuję się czasem tak ludzko kobieco wygadać. Nam nie dawali zbyt wiele szans, usłyszałam nawet, że lepiej tą ciążę przerwać w 21 tyg, ponieważ i tak jej nie utrzymam, a narażam się na ryzyko zapalenia i śmierci przez sepsę. Jakoś wytrzymałam 2,5 miesiąca i nie zmarłam. Ci lekarze...szkoda gadać.
Jeśli w pracy nic nie mówiłaś to pewnie i ze zwolnieniem będzie kiepsko.
Byłam w specjalistycznym, dostałam magnez w tabletkach. Pewnie jak dalej się będzie skracać to wyląduję na oddziale, ale wolałabym tego uniknąć.
Co do pracy, to w pracy wiedzą. Ale i tak mam spinę. Teraz mam umowę do konca marca, wolałabym, żeby ją przedłużyli na czas nieokreślony niż do dnia porodu i narka.
W szpitalu powiedzieli mi tylko, że mam leżeć i w poniedziałek idę na kontrolę, to zobaczę, co będzie. Mam nadzieję, że dobrze. Niezbyt chcę leżeć w szpitalu. Ale nie zaproponkwali pessara, więc może faktycznie nie jest jeszcze tak źle. U nas to rodzinne wszystkie kobiety w rodzinie mają problem z donoszeniem przez skracającą się szyjkę.
No z lekarzami jest tak, że ciężko trafić na dobrego... ja miałam kijową ginekolog prowadzącą, masakra jak ona podchodziła olewająco. Teraz będę szukać innego lekarza.
Jak masz 32 tydzień to w sumie już z górki nawet jak coś się stanie to dziecko ma bardzo duże szanse na przeżycie, więc ja bym się już nie martwiła. Wiadomo, każdy dzień to o dzień lepiej
ale już nie ma takiego ogromnego stresu. Trzymaj się tam!:) już bliżej niż dalej.
nim2 napisał/a:Hej, fajnie, że napisałaś. Nieważne, że inny problem, każda ciąża jest inna i tylko kobiety wiedzą co to znaczy obawa o dziecko, czy wszystko jest w porządku, itd. Byłaś w takim specjalistycznym szpitalu czy tzw. powiatowym? Nie proponowali Ci pozostania? Dziwne, tutaj dziewczyny ze skracającymi się szyjkami zostawiają i dają od razu magnez w kroplówkach.
Założyłam wątek, ponieważ pomimo ogromnego wsparcia ze strony partnera, naszych rodzin i znajomych, potrzebuję się czasem tak ludzko kobieco wygadać. Nam nie dawali zbyt wiele szans, usłyszałam nawet, że lepiej tą ciążę przerwać w 21 tyg, ponieważ i tak jej nie utrzymam, a narażam się na ryzyko zapalenia i śmierci przez sepsę. Jakoś wytrzymałam 2,5 miesiąca i nie zmarłam. Ci lekarze...szkoda gadać.
Jeśli w pracy nic nie mówiłaś to pewnie i ze zwolnieniem będzie kiepsko.Byłam w specjalistycznym, dostałam magnez w tabletkach. Pewnie jak dalej się będzie skracać to wyląduję na oddziale, ale wolałabym tego uniknąć.
Co do pracy, to w pracy wiedzą. Ale i tak mam spinę. Teraz mam umowę do konca marca, wolałabym, żeby ją przedłużyli na czas nieokreślony niż do dnia porodu i narka.
W szpitalu powiedzieli mi tylko, że mam leżeć i w poniedziałek idę na kontrolę, to zobaczę, co będzie. Mam nadzieję, że dobrze. Niezbyt chcę leżeć w szpitalu. Ale nie zaproponkwali pessara, więc może faktycznie nie jest jeszcze tak źle. U nas to rodzinne wszystkie kobiety w rodzinie mają problem z donoszeniem przez skracającą się szyjkę.No z lekarzami jest tak, że ciężko trafić na dobrego... ja miałam kijową ginekolog prowadzącą, masakra jak ona podchodziła olewająco. Teraz będę szukać innego lekarza.
Jak masz 32 tydzień to w sumie już z górki
nawet jak coś się stanie to dziecko ma bardzo duże szanse na przeżycie, więc ja bym się już nie martwiła. Wiadomo, każdy dzień to o dzień lepiej
ale już nie ma takiego ogromnego stresu. Trzymaj się tam!:) już bliżej niż dalej.
Jeśli byłaś w specjalistycznym to ok, chociaż ja przez blisko 3 m-ce pobytu tutaj napatrzyłam się na różne historie. Czasem przecierałam oczy ze zdumienia, idzie nowa zmiana lekarzy, lepsza-gorsza czas pokaże. Moje doświadczenia pokazują, że jak czegoś nie wywalczysz to nie masz. Na szczęście jestem już na finiszu, chociaż BARDZO chciałabym donosić przynajmniej do 37 tyg i rodzić naturalnie. We wtorek zaczynam 33 tydz. Już niedługo, ale mały napiera na szyjkę, ponieważ ma mało wód i też mi się skraca. W pon w zeszłym tygodniu miałam 23mm. Jutro mam badania, zobaczymy jak będzie:) Pomimo tych przejść mój bąbelek jest zdrowy, ma dobre zapisy ktg, przybiera na wadze (w zeszły pon ważył 1,5 kg).
U mnie w pracy jak odchodziłam na zwolnienie też było nerwowo, ale to nie jest najważniejsze. Najważniejsze było zdrowie maluszka i moje, a pracę zawsze się jakąś znajdzie. To nie dostaniesz macierzyńskiego?
Trzymam kciuki jutro za Ciebie, daj znać jak wyszło badanie. Ja jestem pełna optymizmu i z nadzieją patrzę w przyszłość. Szkoda tylko, że ubranka wybieram ze zdjęć - taka mała niedogodność.
Miłego wieczoru.Wierzę, że wszystko się ułoży.
ps. chciałaś mieć dziecko czy ciąża była niezaplanowana? Coś chyba czytałam, że wg lekarzy nie masz szans?
Nim, jak tam u Ciebie? Leżysz dalej?
U mnie wtedy okazało się, że jest spoko, ale urodziłam nagle wczoraj. Wylądowałam w szpitalu w czwartek nagle z rozwarciem i skurczami, które mimo wyciszania wracały.
Więc nasza Młoda z 22tc siedzi w inkubatorze, a my trzymamy kciuki, żeby dawała sobie radę.
Ale strasznie dziwnie się czuję z tym, że nie będzie chodzenia z większym brzuchem (prawie nie miałam), nie będzie sesji ciążowej, nie będzie już kolejnych badań, kopniaków. Wróciłam dzisiaj do domu i nie mogę sobie znaleźć miejsca. Nie tak to powinno wyglądać. Nawet nie byłam w stanie Młodej dotknąć. O przytuleniu to mogę pomyśleć pewnie za 2 miesiące najwcześniej. Strasznie to trudne.
Więc nasza Młoda z 22tc siedzi w inkubatorze, a my trzymamy kciuki, żeby dawała sobie radę.
To ja też trzymam swoje kciuki za małą, powodzenia.
Nim, jak tam u Ciebie? Leżysz dalej?
U mnie wtedy okazało się, że jest spoko, ale urodziłam nagle wczoraj. Wylądowałam w szpitalu w czwartek nagle z rozwarciem i skurczami, które mimo wyciszania wracały.
Więc nasza Młoda z 22tc siedzi w inkubatorze, a my trzymamy kciuki, żeby dawała sobie radę.Ale strasznie dziwnie się czuję z tym, że nie będzie chodzenia z większym brzuchem (prawie nie miałam), nie będzie sesji ciążowej, nie będzie już kolejnych badań, kopniaków. Wróciłam dzisiaj do domu i nie mogę sobie znaleźć miejsca. Nie tak to powinno wyglądać. Nawet nie byłam w stanie Młodej dotknąć. O przytuleniu to mogę pomyśleć pewnie za 2 miesiące najwcześniej. Strasznie to trudne.
Loka niezależnie od trudnych okoliczności i przedwczesnego porodu gratuluję narodzin Małej i życzę aby nabierała sił i szybko wracała z Wami do domu.
Domyslam się ze masz bardzo mieszane uczucia w związku z tym nagłym rozwiązaniem. Mogę Cie jedynie mentalnie przytulic i życzyć dużo sil zarowno fizycznych i psychicznych. Odpoczywaj Kochana na ile to możliwe bo jak Mala Loka wróci do domu to bedzie dopiero wyzwanie :*
Dzięko dziewczyny!
Niestety Mała Loka od nas odeszła. Walczyła 1.5 doby, dała z siebie wszystko, ale czasami wszystko to za mało.
Dzięko dziewczyny!
Niestety Mała Loka od nas odeszła. Walczyła 1.5 doby, dała z siebie wszystko, ale czasami wszystko to za mało.
;( Trzymaj się.
Wyrazy współczucia Loka...niby się nie znamy, ale bardzo mnie ta wiadomość poruszyła
12 2022-03-28 18:20:25 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-03-28 18:27:18)
Niestety Mała Loka od nas odeszła. Walczyła 1.5 doby, dała z siebie wszystko, ale czasami wszystko to za mało.
nie wiem co napisać
smutno,przykro współczuje i trzymaj się .
Loka przytulam do serca
Dzięko dziewczyny!
Niestety Mała Loka od nas odeszła. Walczyła 1.5 doby, dała z siebie wszystko, ale czasami wszystko to za mało.
Jejku przykro mi bardzo przytulam wirtualnie <3
Dzięko dziewczyny!
Niestety Mała Loka od nas odeszła. Walczyła 1.5 doby, dała z siebie wszystko, ale czasami wszystko to za mało.
Przytulam:(:(:(
Bardzo dużo siły dla Was obojga!
Strasznie to przykre, ogromnie, ogromnie współczuję:(:(
Nim, jak tam u Ciebie? Leżysz dalej?
U mnie wtedy okazało się, że jest spoko, ale urodziłam nagle wczoraj. Wylądowałam w szpitalu w czwartek nagle z rozwarciem i skurczami, które mimo wyciszania wracały.
Więc nasza Młoda z 22tc siedzi w inkubatorze, a my trzymamy kciuki, żeby dawała sobie radę.Ale strasznie dziwnie się czuję z tym, że nie będzie chodzenia z większym brzuchem (prawie nie miałam), nie będzie sesji ciążowej, nie będzie już kolejnych badań, kopniaków. Wróciłam dzisiaj do domu i nie mogę sobie znaleźć miejsca. Nie tak to powinno wyglądać. Nawet nie byłam w stanie Młodej dotknąć. O przytuleniu to mogę pomyśleć pewnie za 2 miesiące najwcześniej. Strasznie to trudne.
Hej, bardzo Ci współczuję. Wiem, minęło trochę czasu, ale dopiero teraz weszłam na forum i zobaczyłam posta. To ogromna strata i bardzo mi przykro. Żyłam z takimi obawami 3 miesiące, więc tym bardziej mogę sobie wyobrazić przez co przeszłaś. Albo przechodzisz...chociaż to ciężko mi jest ogarnąć, ponieważ moje maleństwo urodziło się "zdrowe" w skończonym 35 tygodniu. Jako późny wcześniak, ale dostał 9 pkt na starcie, a później było już 10. Przyszedł na świat 31. marca, ważył 2100g i miał 45 cm. Niedługo skończy 2 miesiące i warto było o niego walczyć. W szpitalu lekarze mówili, że nie mieli takiego jak nasz przypadek i to albo cud albo szczęście, że oboje żyjemy. To słyszałam w szpitalach: lepiej usunąć, bo ryzyko jest zbyt wielkie. Ja uważam, że to było działanie Boga. Tygodnie leciały, a dzisiaj jest z nami i dobrze się rozwija. Szybko przybiera na wadze i mam nadzieję, że oprócz niedoborów żelaza nic poważniejszego nie będzie mu dolegało. Wiem, że słuch ma dobry (nie wyjdę z pokoju bez jego aprobaty, a i gardło działa jak trzeba
Trzymasz się jakoś? Trochę poczytałam wątki i widzę, że się udzielasz. Mam nadzieję, że czas wyleczy rany. Powodzenia.
Cześć Dziewczyny, założyłam ten wątek, ponieważ jestem w ciąży, to 32 tydzień. Na chwilę obecną, od 11 tygodni przebywam w szpitalu, ponieważ od 21 tygodnia występuje u mnie tzw. PROM. Może jest tutaj ktoś, kto chciałby wymienić doświadczenie w tym temacie, powspierać się nawzajem. Często w szpitalu czas może się wlec niemiłosiernie:) a w grupie zawsze raźniej. Pozdrawiam i czekam na Was Kochane.
Kurcze niestety, nie iałam takiej sytuacji, u mnie ten płyn zaczął odpływać w momencie jak byłam już w 40stym tygodniu ciąży.