Witam, studiuję dość daleko od mojego rodzinnego miasta. Teraz drugi rok, a pierwszy miałem online. Mam na kierunku zarówno chłopaków jak i dziewczyny. Jeszcze przed przyjazdem do tego miasta dużo pisałem z wieloma osobami z roku. Między innymi z nią. Kontakt był na początku krótki i tylko o studiach, później zaczęliśmy pisać także o innych sprawach, ale raczej bardzo długich rozmów nie było. W każdym razie polubiliśmy się i dobrze nam się rozmawiało. Teraz przyjechaliśmy oboje do miasta, oboje wynajmujemy mieszkania i studiujemy stacjonarnie. Ona ma kilkadziesiąt km do rodzinnego miasta. Nie ma żadnego podrywu ani nawet flirtu i nie będzie, a to dlatego, że ona ma chłopaka. Dowiedziałem się o tym niedawno, nie pamiętam czy przed przyjazdem tutaj czy po. Wcześniej nie rozmawialiśmy o takich sprawach, bo nie byliśmy na tyle blisko i nawet nie użyła ani razu słowa "chłopak", ale nie wiem czy to dlatego, że nie byli razem czy po prostu nie miała okazji, żeby o nim wspomnieć. Ja z kolei nie jestem w związku, mam tylko przyjaciółkę, z którą jesteśmy blisko, ale nie jesteśmy razem, jest to skomplikowane, ale to teraz nieistotne. Ona wie tyle, co tu napisałem. I na pewno do niczego nie dojdzie jeśli są razem, ja taki nie jestem i ona w tym stopniu w jakim ją znam wydaje się bardzo mądrą dziewczyną, która nie zrobiłaby czegoś takiego. No i tutaj po tym wstępie temat mógłby się skończyć, ALE:
Czuję, że w jej podejściu do mnie jest coś dziwnego. Co prawda znamy się ponad rok, ale jakoś bardzo dobrze się nie znamy. Wiemy podstawowe informacje o sobie, pisaliśmy dużo o zwierzętach, o jej stanie zdrowia, trochę o rodzinach itp., nie wchodziliśmy w jakieś tematy bardziej przyjacielskie. Ja poza nią mam kontakt z wieloma dziewczynami, między innymi zajętymi, ale oczywiście koleżeński. Zapraszam je często na domówki i przychodzą z chłopakami i oni nie mają z tym problemu, a z niektórymi mam nawet bardzo dobry kontakt, bo są w porządku. Jest to dla mnie całkiem normalne. Ją zapraszam czasami tak samo. Jej chłopak jest bardzo cichy i na przykład grając w jakieś gry, skupia się tylko na nich i praktycznie nie rozmawia z innymi ludźmi. Ciężko mi powiedzieć, czy on jest taki z natury czy jest niezadowolony, że musi z nią przychodzić. Za pierwszym razem jak przyszedł to też był cichy, powiedział tylko gdzie pracuje, bo akurat w połowie domówki musiał iść do pracy i go o to zapytałem. Ona wtedy została, więc chyba jak widać mają zaufanie do siebie. Nie wiem też, ile czasu są razem i jak wygląda ich relacja. Wiem tylko, że prawdopodobnie mieszkają razem w tym wynajętym mieszkaniu. Wracając do jej zachowania - zacznijmy od tego, że bardzo często inicjuje kontakt, ja dość rzadko. Nigdy nie piszemy do siebie tak bez powodu, zawsze musi być jakiś powód, czyli najczęściej studia, ewentualnie zdjęcie psa czy coś. Potem często rozmowa naturalnie przechodzi na inne tematy coraz mniej związane ze studiami i tak sobie piszemy przez jakiś czas, oczywiście rozmowa jest grzeczna i zwykle interesująca, po prostu wnosząca coś. Nie jakieś głupoty. Wiadomo, trochę też poczucia humoru. I tak rozmowa sobie trwa, odpowiadamy sobie nawzajem na wiadomości i tak naprawdę rozmowa zazwyczaj kończy się dopiero gdy ja nie odpiszę, a staram się rozmowy nigdy nie przeciągać za długo. Dopóki napiszę chociaż coś typu "no racja", czy cokolwiek, na co nie da się już odpowiedzieć, to ona wymyśla kolejny temat. Tak jest prawie zawsze, ale nie zawsze. Następna sprawa - ostatnio podczas rozmowy o studiach do mnie wyskoczyła z pytaniem czy coś zrobiła źle, bo nie mieliśmy przez jakiś czas takiego kontaktu, jak wcześniej. Ja jej wyjaśniłem, że to przez to sprawy rodzinne itp. i że ze wszystkimi trochę mniej się zacząłem odzywać. Trochę mnie zdziwiło to pytanie, bo tak naprawdę kontakt mieliśmy, tylko właśnie głównie o studiach, a po drugie zdziwiłem się, że tak jej zależy na naszej relacji, że aż zaryzykowała takim pytaniem, bo ktoś może na to przecież różnie zareagować przy takim stopniu znajomości. Od tego czasu piszemy trochę częściej, ale wiadomo, ja się mocno hamuję. Na samej uczelni nie rozmawiamy dużo, bo mamy dwie różne grupy znajomych i raczej nie stoimy nigdzie razem. Czasem jedynie na jednym okienku, które mamy razem z nią i kilkoma innymi osobami, pójdziemy wszyscy razem do sklepu czy gdzieś. Nigdy na zajęciach nie siedzimy razem. Ostatnio po jednym z kolokwiów czekałem na przyjaciela, który jeszcze pisał i ona stała obok z grupą swoich znajomych. Kątem oka zwracałem na nią uwagę i widziałem moment, że nagle jakby "zebrała się na odwagę" i podeszła do mnie pytając o jeden przykład z kolokwium. Pytając była jakby lekko zestresowana. Zadała pytanie, ja odpowiedziałem i poszła znowu do nich. Wydaje mi się, że mogła zapytać o to kogokolwiek, bo wszyscy tam pisali to samo. W sumie nie jestem w stanie powiedzieć jak wyglądałaby nasza relacja gdybym w ogóle się nie ograniczał, mam wrażenie że byłaby posunięta o wiele dalej, ale nie jestem akurat pewien. W sumie wtedy, gdy zapytała, czy coś zrobiła nie tak, to wspomniała mi o jakiejś sprawie z przeszłości, która ją przytłacza i dlatego mogła się nieświadomie źle zachować. Napisała tylko tyle, a ja zaproponowałem, że jak chce o tym porozmawiać to możemy, bo ludzie z tego co zauważyłem lubią mi się zwierzać, a ona napisała, że nie, bo zajęłoby to cały dzień.
I teraz o co chodzi w ogóle z moim postem - nie wiem jak mam się zachowywać w stosunku do niej. Jeśli chodzi o moje podejście, to ona mi się bardzo podoba, ale w życiu nic nie będzie dopóki ma chłopaka. Ja staram się ten kontakt ograniczać na tyle, żeby po prostu było to normalne i żeby nie było jakichś kłótni o mnie. Jeśli byłaby sytuacja, że by zerwali, to na pewno starałbym się pracować nad naszą relacją i może po jakimś czasie być razem. Nie chcę zrywać kontaktu całkiem, bo nie widzę powodu. Nie zapytam jej wprost o co chodzi i tak dalej, bo nie znamy się na tyle dobrze i byłoby to nietaktowne i dziwne. Ostatnio pisała mi o problemach zdrowotnych i teraz nawet trochę głupio mi pisać do niej, żeby zapytać jak się czuje. Ja z natury jestem taki, że rozmawiam z wieloma osobami, z każdym dobrze się dogaduję i jestem miły dla wszystkich. Ona zapewnie to widzi, więc może nie uważać, że mi się podoba. Ja z bólem, ale staram się tego nie okazywać. Jak powinienem postępować, żeby wszystko było w porządku?