Witam, od kiedy ciotka ciężko zachorowała i nie wiadomo jeszcze czy długo pożyje rodzice dostali jej koty tak jakby w spadku. Jest ich blisko 20. Niektóre wymagają kastracji. Niektóre odpchlenia. Dodatkowo ponoć koty odrobacza się co trzy miesiące. Sprawa przedstawia się tak że rodzice tych kotów nie chcą, ale dają im jedzenie i picie bo przecież nie będą się nad nimi znęcać. Chcieliby jednak żeby ktoś dobry je zabrał, ale nie znają takich osób. Schronisko za każdego kota życzy sobie ponad tysiąc złotych, więc rodzice musieliby zapłacić ponad 20 tysięcy złotych za stworzenia których nigdy sobie mieć nie życzyli...Problemem jest jeszcze to, że niedawno pojawił się skądś nowy kot, prawdopodobnie ktoś go podrzucił co zdarzyło się już kilka razy. To chyba kotka więc trzeba ją złapać i wysterylizować, a to trudne bo jest raczej dzika. Rodzice boją się że pojawią się kocięta.
Na domiar złego niedawno pojawił się problem z pchłami w ich domu, a zawsze dba się tam o czystość. Podejrzewam że to od tych kotów.
Co zrobilibyście na ich miejscu? Czy są jeszcze jakieś miejsca w które można by je oddać? Czy ktoś był w podobnej sytuacji? Czy ktoś ma jakiś pomysł co zrobić w tej sytuacji?